Strona Główna
PKP Białystok Warszawa cennik
PKP Łódź Fabryczna Warszawa
PKP Warszawa Gda ska
PKP Warszawa Krynica Górska
PKP Warszawa Zachodnia - Olsztyn
PKP Warszawa Zielona Góra
pkpkrakow Warszawa przez Kielce
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS pl Warszawa Stadion
PKS Tomaszów Mazowiecki Warszawa
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • psierpg.pev.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: plam Warszawa firm





    Temat: Ochabówki i KC dla brukselskich posługaczy.Hotel!
    Ochabówki i KC dla brukselskich posługaczy.Hotel!
    Klika "globalistyczna" buduje w Wilanowie serwilistom Brukseli ochabówki i
    nowe KC:

    BIUROWIEC!
    "Biurowiec Alpha, wybudowany przez spółkę 8 Star, został oddany do użytku w
    maju 2002 r. Budynek o powierzchni 12,500 m2 liczy 21 kondygnacji. Pierwsze
    trzy kondygnacje przeznaczone są na handel i usługi. Pod wszystkimi znajduje
    się trzypoziomowy parking podziemny obejmujący 210 miejsc. Biurowiec klasy A,
    posiada podwieszane sufity, system podniesionych podłóg, nowoczesną
    klimatyzację VAV. Biura typu open space dają duże możliwości aranżacji
    wnętrz.
    W budynku zainstalowano siedem wind.

    Alpha jest pierwszym z CZTERECH biurowców w kompleksie Eurocentrum. Jako
    pierwszy zespół biurowy w Warszawie, Eurocentrum będzie miało w bezpośrednim
    sąsiedztwie czterogwiazdkowy H-O-T-E-L! Crowne Plaza, którego otwarcie
    przewidywane jest na 2004/5 r.
    Kompleks Eurocentrum został zaprojektowany przez [zydowskie biuro] Boyut
    Architectural Co. Ltd. oraz Plan Design Co. Ltd."

    _______________________________________________

    Po co linia z Bydgoszczy do Warszawy póki tam rządzą pasożyty?

    Linia kolejowa Bydgoszcz-Berlin o szybkosci 480 km/godz. jest potrzebna, a
    nie pałace Wersalu dla judaszowych gryzipiórków przerzucających papierki dla
    Brukseli w Wilanowie!

    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

    145 lokomotyw kursuje w Niemczech z szybkością ponad 100 km/godz.
    Większość z nich wyprodukowała firma Adtranz (obecnie własność firmy
    Bombardier) w 1997 roku.

    W lipcu 2002 dostrzeżono początkowe pęknięcia ramy mechanizmu napędowego w
    modelach 102. Lokomotywy z zauważonymi wadami wycofano do remontu, co jednak
    nie zmieniło normalnego ruchu.

    Odtąd dyrekcja koleji regularnie sprawdza, czy producent Adtranz przeprowadza
    rutynowo kontrolę techniczną i koleje kursują planowo z dokładnością co do
    minuty. Stare modele wycofano.

    (Według tygodnika “Der Spiegel” z 7.10.02 nr 41, str. 97 i in.)
    ____________________________________________

    A kiedy zbudujemy linię Bydgoszcz-Berlin o szybkości 480 km/godz.?

    Kolej XXI wieku - od grudnia 2002:

    30 km - długość trasy Shanghai (Long Yang Road Station) - lotnisko Pudong
    International
    430 km/h - szybkość w eksploatacji od 2004 roku
    Obecnie istnieje jeden tor, przybedzie drugi.
    45 min. - czas dojazdu taksówką, autobusem
    8 min. - czas dojazdu Transrapidem
    10 mln - ilość pasażerów w r. 2004
    20 mln - ilość pasażerów w r. 2010
    3 pociągi o 5 sekcjach obecnie - 574 miejsc siedzących w każdym pociągu
    3 pociągi o 6 sekcjach od czerwca 2004 roku

    Utrzymanie i konserwacja pojazdów i całego systemu odbywają się w centrum
    serwisu trzy km na północ od lotniska, połączonym jednotorową trasą.

    Ruchome zdjęcie Transrapidu
    www.mvp.de/

    31.12.2002, podczas inauguracyjnej jazdy Transrapidem do lotniska i z
    powrotem:
    Chiński Premier Zhu Rongi pokazuje Kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi
    wskaźnik szybkościomierza we wnętrzu wagonu i in.

    www.transrapid.de/de/index.html

    .............................................................................
    Przybliżenie Berlina sprowadziłoby do Bydgoszczy przemysł maszyn do skrawania
    metalu. Dopóki ta trasa stoi zaniedbana, Bydgoszcz pozostanie Kopciuszkiem.
    .............................................................................

    W Warszawie trwa bonanza stracenia 1 miliarda dolarów na Disneyland biurowy
    dla gryzipiórków w Wilanowie. Bydgoszcz potrzebuje ten miliard!

    TWOJE PIENIĄDZE DLA CIEBIE A NIE DLA SZUFLOWANIA PAPIERKOW!

    Dajcie bydgoszczanom ten miliard dolarów na budowę linii kolejowej do
    Berlina. To przyniesie miastu dobrobyt, a panstwu warszawskiemu podatki na
    dziesięć takich Disneylandów dla brukselskich poslugaczy!

    Kto w Urzędzie Miejskim winien wnieść poprzez posłów interpelację w Sejmie?

    Jezeli mieszkasz w Bydgoszczy i czujesz sie bydgoszczaninem, nie oglądaj się
    na innych, nie czekaj aż “oni to załatwią”, ale chwyć za słuchawkę i wykręć
    numer Urzędu Miejskiego! Nie daj się zbyć “ważnością” czy “kompetencją”
    urzędnika. TY JESTEŚ WSPÓŁGOSPODARZEM tym bardziej, gdy pobierasz zasiłek dla
    bezrobotnych, albo zapomogę socjalną, czy emeryturę.

    Urząd Miejski:
    tel. (052)32 88 310, 32 88 452
    fax.(052)322 29 62
    e-mail:kancelaria_prezydenta@um.bydgoszcz.pl

    Wierć posłom dziurę w brzuchu. Posłowie w tym systemie mają czułe uszy na
    Twój głos – Ty nie możesz dać im pieniędzy na ich kampanię wyborczą, ale
    możesz im tę kampanię popsuć. W tym Twoja siła. Ale musisz nie zamilknąć.

    Zorganizuj grupę działaczy myślących jak Ty. Twoje życie musi być w Twoich
    rękach! Rozpędź obecne Towarzystwo Miłośników Miasta w cztery wiatry.

    Pasożytnictwo w Wersalu spowodowało Rewolucję Francuską. Przypomnij o tym
    pasożytom w Warszawie.




    Temat: Plan zagospod Kabaty Południe
    Relacje prasowe - Polska
    Polska 26.11.2007

    Ursynów spiera się o parki na Kabatach

    ► Deweloperzy chcą osiedli obok Lasu Kabackiego
    ► Mieszkańcy dzielnicy woleliby tereny zielone

    Krzysztof Jóźwiak

    Sporo kontrowersji wzbudził przygotowany przez miasto plan zagospodarowania przestrzennego Kabat. Największe emocje budzą tereny obok Lasu Kabackiego. Właściciele gruntów i deweloperzy chcą wybudować tam nowe osiedla, mieszkańcy Ursynowa woleliby w tym miejscu parki i tereny rekreacyjne.
    Projekt zagospodarowania terenu Ursynów-Południe-Kabaty można oglądać na 17-piętrze Pałacu Kultury i Nauki. W piątek przy mapie spotkali się wszyscy zainteresowani przyszłością tych terenów. Przyszli przedstawiciele miasta, mieszkańcy Ursynowa, właściciele gruntów i deweloperzy. Dyskusja była gorąca, szczególnie, gdy poruszono temat parków. - Jeden z nich zaplanowaliśmy na przedpolu Lasu Kabackiego. To bardzo ważny teren dla Warszawy, bo jest to tzw. klin napowietrzający miasto. Jego zabudowa mogłaby ponadto naruszyć stosunki wodne na tym obszarze - tłumaczyła Elżbieta Mazurkiewicz, autorka planu.
    Problem w tym, że park miałby się znaleźć na terenach należących do prywatnych właścicieli. - Czujemy się oszukani. Stary, nieaktualny już plan przewidywał w tym miejscu mieszkaniówkę. Teraz ma być park. Za chwilę sprzedamy nasze działki za grosze, a projekt znów się zmieni - żaliła się Zofia Bielińska, do której należy jedno z pól na południe od ul. Kabackiej.
    - Kabaty stają się kamienną pustynią. Zabudowywany jest nawet najmniejszy skwer. Dlatego ten projekt jest bardzo dobry, bo przewiduje nowe tereny zielone. Rozumiem jednak właścicieli gruntów. Ci ludzie powinni dostać za swoje ziemie godziwe pieniądze - mówił Zbigniew Krzystosiak, mieszkaniec Ursynowa.
    Najgłośniej protestowali deweloperzy, którzy od dawna planowali postawić przy Lesie Kabackim budynki mieszkalne. Firma Edbud wykupiła już część gruntów od dawnych właścicieli. - W niektórych przypadkach mają nawet warunki zabudowy. Dlatego wszystkimi sposobami starają się zablokować uchwalenie planu miejscowego. Jeżeli nie zrobimy tego na czas, miasto nie będzie miało jak powstrzymać zapędów inwestorów i otulinie Lasu Kabackiego grozi zniszczenie - martwił się radny Maciej Wyszyński. Ratusz rzeczywiście nie ma zbyt wiele czasu. Od stycznia 2008 r. będzie musiał ponownie zająć się wnioskami deweloperów. Ich rozpatrywanie zawieszono jedynie na rok, na czas przygotowywania planu miejscowego. Jeżeli planu nadal nie będzie, miasto nie może odmówić wydania pozwoleń na budowę. Z kolei jeżeli radni go uchwalą, w budżecie trzeba będzie znaleźć duże pieniądze na wykup gruntów. A właściciele i deweloperzy zapowiadają, że tanio ich nie sprzedadzą.
    - Skończy się na tym, że park nie powstanie -mówiła właścicielka jednego ze spornych terenów Elżbieta Schmidtke. -Właścicieli nie można wywłaszczyć pod tereny zielone, bo zabrania tego prawo. Plan powinien przewidywać rozwiązania alternatywne. Jeżeli ratusz stać na szybki wykup gruntów, to niech, kupuje i buduje parki. Ale jeżeli takich pieniędzy w najbliższej przyszłości nie będzie, powinien pozwolić na budowę mieszkań.
    Pozostałe elementy projektu budziły mniejsze kontrowersje. W planie przewidziano przeniesienie pętli autobusowej spod Tesco na róg al. KEN i ul.Kabackiej. Dzięki temu zwolni się teren przy hipermarkecie, który z pudełkowatej hali zmieni się w wielofunkcyjną galerię handlową. Pod ziemią znajdzie się trzykondygnacyjny parking typu „parkuj i jedź" na 750 samochodów. Przy ul. Zaruby powstaną szkoła podstawowa i przedszkole. Dzieci z tych placówek będą mogły bawić się w ogródku jordanowskim, który zlokalizowano po drugiej stronie ul. Zaruby, przy skrzyżowaniu z Dembego. Przewidziano też przedłużenie ul. Kabackiej do al. KEN, co nie spodobało się niektórym mieszkańcom, którzy obawiają się, że w ten sposób stanie się ona drogą tranzytową dla ruchu z Konstancina i Piaseczna. - To będzie ulica lokalna. Nikt w nią nie skręci, jeżeli kilkaset metrów dalej będzie miał do wyboru szerokie ulice Wąwozową i Jeżewskiego - uspokajała Elżbieta Mazurkiewicz.
    Uwagi do projektu planu zagospodarowania Kabat można składać do 28 grudnia.






    Temat: W Wawie kolejna inwestycja - 1mld DOLARÓW!
    Klika "globalistyczna" buduje w Wilanowie serwilistom Brukseli ochabówki i nowe
    KC:

    BIUROWIEC!
    "Biurowiec Alpha, wybudowany przez spółkę 8 Star, został oddany do użytku w
    maju 2002 r. Budynek o powierzchni 12,500 m2 liczy 21 kondygnacji. Pierwsze
    trzy kondygnacje przeznaczone są na handel i usługi. Pod wszystkimi znajduje
    się trzypoziomowy parking podziemny obejmujący 210 miejsc. Biurowiec klasy A,
    posiada podwieszane sufity, system podniesionych podłóg, nowoczesną
    klimatyzację VAV. Biura typu open space dają duże możliwości aranżacji wnętrz.
    W budynku zainstalowano siedem wind.

    Alpha jest pierwszym z CZTERECH biurowców w kompleksie Eurocentrum. Jako
    pierwszy zespół biurowy w Warszawie, Eurocentrum będzie miało w bezpośrednim
    sąsiedztwie czterogwiazdkowy hotel Crowne Plaza, którego otwarcie przewidywane
    jest na 2004/5 r.
    Kompleks Eurocentrum został zaprojektowany przez [zydowskie biuro] Boyut
    Architectural Co. Ltd. oraz Plan Design Co. Ltd."

    _______________________________________________

    Po co linia z Bydgoszczy do Warszawy póki tam rządzą pasożyty?

    Linia kolejowa Bydgoszcz-Berlin o szybkosci 480 km/godz. jest potrzebna, a
    nie Wersal dla judaszowych gryzipiórków przerzucających papierki dla Brukseli w
    Wilanowie!

    - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

    145 lokomotyw kursuje w Niemczech z szybkością ponad 100 km/godz.
    Większość z nich wyprodukowała firma Adtranz (obecnie własność firmy
    Bombardier) w 1997 roku.

    W lipcu 2002 dostrzeżono początkowe pęknięcia ramy mechanizmu napędowego w
    modelach 102. Lokomotywy z zauważonymi wadami wycofano do remontu, co jednak
    nie zmieniło normalnego ruchu.

    Odtąd dyrekcja koleji regularnie sprawdza, czy producent Adtranz przeprowadza
    rutynowo kontrolę techniczną i koleje kursują planowo z dokładnością co do
    minuty. Stare modele wycofano.

    (Według tygodnika “Der Spiegel” z 7.10.02 nr 41, str. 97 i in.)
    ____________________________________________

    A kiedy zbudujemy linię Bydgoszcz-Berlin o szybkości 480 km/godz.?

    Kolej XXI wieku - od grudnia 2002:

    30 km - długość trasy Shanghai (Long Yang Road Station) - lotnisko Pudong
    International
    430 km/h - szybkość w eksploatacji od 2004 roku
    Obecnie istnieje jeden tor, przybedzie drugi.
    45 min. - czas dojazdu taksówką, autobusem
    8 min. - czas dojazdu Transrapidem
    10 mln - ilość pasażerów w r. 2004
    20 mln - ilość pasażerów w r. 2010
    3 pociągi o 5 sekcjach obecnie - 574 miejsc siedzących w każdym pociągu
    3 pociągi o 6 sekcjach od czerwca 2004 roku

    Utrzymanie i konserwacja pojazdów i całego systemu odbywają się w centrum
    serwisu trzy km na północ od lotniska, połączonym jednotorową trasą.

    Ruchome zdjęcie Transrapidu
    www.mvp.de/

    31.12.2002, podczas inauguracyjnej jazdy Transrapidem do lotniska i z
    powrotem:
    Chiński Premier Zhu Rongi pokazuje Kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi
    wskaźnik szybkościomierza we wnętrzu wagonu i in.

    www.transrapid.de/de/index.html

    .............................................................................
    Przybliżenie Berlina sprowadziłoby do Bydgoszczy przemysł maszyn do skrawania
    metalu. Dopóki ta trasa stoi zaniedbana, Bydgoszcz pozostanie Kopciuszkiem.
    .............................................................................

    W Warszawie trwa bonanza stracenia 1 miliarda dolarów na Disneyland biurowy
    dla gryzipiórków w Wilanowie. Bydgoszcz potrzebuje ten miliard!

    TWOJE PIENIĄDZE DLA CIEBIE A NIE DLA SZUFLOWANIA PAPIERKOW!

    Dajcie bydgoszczanom ten miliard dolarów na budowę linii kolejowej do
    Berlina. To przyniesie miastu dobrobyt, a panstwu warszawskiemu podatki na
    dziesięć takich Disneylandów dla brukselskich poslugaczy!

    Kto w Urzędzie Miejskim winien wnieść poprzez posłów interpelację w Sejmie?

    Jezeli mieszkasz w Bydgoszczy i czujesz sie bydgoszczaninem, nie oglądaj się
    na innych, nie czekaj aż “oni to załatwią”, ale chwyć za słuchawkę i wykręć
    numer Urzędu Miejskiego! Nie daj się zbyć “ważnością” czy “kompetencją”
    urzędnika. TY JESTEŚ WSPÓŁGOSPODARZEM tym bardziej, gdy pobierasz zasiłek dla
    bezrobotnych, albo zapomogę socjalną, czy emeryturę.

    Urząd Miejski:
    tel. (052)32 88 310, 32 88 452
    fax.(052)322 29 62
    e-mail:kancelaria_prezydenta@um.bydgoszcz.pl

    Wierć posłom dziurę w brzuchu. Posłowie w tym systemie mają czułe uszy na
    Twój głos – Ty nie możesz dać im pieniędzy na ich kampanię wyborczą, ale
    możesz im tę kampanię popsuć. W tym Twoja siła. Ale musisz nie zamilknąć.

    Zorganizuj grupę działaczy myślących jak Ty. Twoje życie musi być w Twoich
    rękach! Rozpędź obecne Towarzystwo Miłośników Miasta w cztery wiatry.

    Pasożytnictwo w Wersalu spowodowało Rewolucję Francuską. Przypomnij o tym
    pasożytom w Warszawie.




    Temat: Projekt kluczem do lotniska
    PO CO POLITYKOM INWE$$$$$TYCJE
    PO CO POLITYKOM INWE$$$$$TYCJE
    polskim politykom - aferzystom zawdzięczamy najdroższą w stosunku do zarobków w
    Europie benzynę, dziurawe drogi, brak dróg szybkiego ruchu i autostrad,
    upadającą kolej w kraju tranzytowym pomiędzy wschodem i zachodem Europy,
    najdroższe telefony, dostęp do internetu, najwyższe składki na ubezpieczenie
    społeczne przy najmniejszych świadczeniach społecznych nie pozwalające na godną
    egzystencję ludzi starych i chorych, bankrutujące szpitale, ludzi umierających
    w kilkumiesięcznych kolejkach do lekarza... ale można opowiadać bajki o
    lotniskach, operach, autostradach...
    PRZYKŁAD TAKIEJ "POLITYKI INWESTYCYJNEJ" W WYKONANIU AFERALNYM NIK: Most
    Świętokrzyski - za drogi i bez pomysłu

    Most Świętokrzyski w Warszawie budowano zbyt drogo, zbyt długo i bez pomysłu -
    wynika z kontroli NIK. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła realizację
    budowy Trasy i Mostu Świętokrzyskiego. Z powodu niedostatecznego nadzoru byłej
    gminy Warszawa-Centrum nad inwestorem budowa pochłonęła o prawie 200 mln zł
    więcej niż zakładał plan. NIK podkreśliła, że inwestycja nie jest jeszcze
    zakończona, choć powinna być już w 2001 r. Jak poinformował we wtorek na
    konferencji prasowej w Warszawie wiceprezes NIK Zbigniew Wesołowski, do
    realizacji przedsięwzięcia powołano, jako inwestora, spółkę Trasa
    Świętokrzyska. Koszty jej funkcjonowania wyniosły ponad 10 mln zł. NIK uznała
    to za "wydatek niegospodarny". Izba skierowała zawiadomienie do prokuratury w
    sprawie niegospodarnych działań w spółce Trasa Świętokrzyska. Izba oceniła, że
    spółka ta była "zbędnym ogniwem" i generowała "wysokie, nieuzasadnione koszty
    funkcjonowania", wśród których znalazły się np. koszty wynagrodzeń (5,5 mln
    zł). Z kontroli wynika, że struktura organizacyjna spółki była "nieracjonalna".
    W spółce było pięciu członków Rady Nadzorczej, trzech członków Zarządu, dwóch
    dyrektorów i jeden lub dwóch pracowników. Według NIK, spółka niegospodarnie
    wydała pieniądze m.in. na tzw. "zaplecze dla zamawiającego". Kupiła m.in. 41
    telefonów komórkowych, 7 aparatów fotograficznych, 4 kamery, 4 telewizory, 22
    komputery, 8 samochodów osobowych (według NIK, były wykorzystywane w celach
    prywatnych, wskazuje na to fakt, że jeden z pojazdów został skradziony z
    prywatnej posesji). Izba negatywnie oceniła też zakup przez spółkę papierów
    wartościowych "o znacznym stopniu ryzyka", np. weksli Stoczni Szczecińskiej. Za
    działanie niegospodarne Izba uznała także wynagradzanie przez spółkę inwestora
    zastępczego - spółki Zakłady Budownictwa Mostowego-Inwestor Zastępczy.
    Wynagrodzenie to wynosiło 2,85 proc. kwoty wypłacanej wykonawcom, przy czym
    uwzględniono nie tylko wykonawców robót budowlanych, ale i wykonawców wszelkich
    opinii, badań i ekspertyz. Inwestor zastępczy został - zdaniem NIK - wybrany "w
    wyniku rażącego naruszenia przez spółkę Trasa Świętokrzyska zasad organizowania
    zamówień publicznych".Z kontroli wynika, że niezgodnie z prawem - z pominięciem
    m.in. ustawy o zamówieniach publicznych i Kodeksu spółek handlowych - w czasie
    trwania inwestycji wydano ponad 217 mln zł. Kontrolerzy wykazali np., że na
    samą fetę z okazji otwarcia Mostu Świętokrzyskiego wydano 1 mln zł. Na tę sumę
    składały się m.in. wydatki na zakupy materiałów promocyjnych, ochronę, reklamę.
    Jako odpowiedzialnych za decyzje dotyczące Trasy i Mostu Świętokrzyskiego Izba
    wymieniła zarządy spółki Trasa Świętokrzyska i gminy Warszawa-Centrum. W
    badanym przez NIK okresie w zarządzie Gminy Warszawa-Centrum zasiadali: Marcin
    Święcicki, Paweł Piskorski, Wojciech Kozak i Jan Wieteska. A oto przykładowe
    komentarze internautów : Jak to brak pomysłu? Przecież pomysł był taki, żeby
    wydać te głupie 10 mln. A reszta się zgadza. ~Cat-monarchista, 2005-01-11 12:04
    Chyba raczej, jak wyprowadzić. 2005-01-11 12:09~puk wydać ? raczej zabrać przez
    podstawione firmy. ~ewa 2005-01-11 12:16Zupełnie jak w filmie "Miś" S.
    Bareji. :) ~miś 2005-01-11 12:19 Nie wydać tylko podzielić ... ~Cyt,cyt,....
    2005-01-11 12:22 Pomyślcie jakim kosztem Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy
    zebrała 23 miliony zł, a jak łatwo ci złodzieje z urzędów wydają 200 milionów
    ~d.b 2005-01-11 No, łatwo nie było...Coś jednak na ten most poszło
    praktyk_teoretyk... 2005-01-11 13:17




    Temat: Uprzywilejowanie komunikacji miejskiej w Warszawie
    Gość portalu: 04toudi napisał(a):

    > Oki, teraz ustosunkowuję sie w punktach do listu Bexy:

    He, he, a ja do Twojego;

    > 1. Piszesz, ze trudno jest zweryfikowanie zapotrzebowania na przejazdy.
    > Owszem,trudno w obecnym systemie organizacyjnym.

    Nie miałem na myśli systemów organizacyjnych. Było to ogólnikowe twierdzenie.

    > W sytuacji idealnej byloby tak, ze jak powstaje nowe osiedle, gdzie mieszka
    > dajmy na to 4000 ludzi (dowolne osiedle JW Construction ma tyle ;-))))), to
    > firma przewozowa widzac, ze osiedla sie tam 4000 klientow od razu puszcza tam
    > autobusy, gdyz ma z tego pieniadze.

    Masz całkowitą rację. ZTM powinno widzieć budujące się nowe osiedla (oraz
    problemy komunikacyjne już powstałych) i dynamicznie reagować na zmiany. Ale do
    tego potrzebna jest współpraca między ZTM a firmami budującymi osiedla i inne.
    Może jakiś plan zagospodarowania przestrzennego ??? Czy coś w tym rodzaju ???
    Ale czego oczekujemy. Jak ZTM nie może się dogadać z PKP, żeby włączyć kolej do
    komunikacji miejskiej :((
    Jeżeli wpuściłbyś firmy przewozowe to jak zamierzasz uregulować sprawę
    biletów ???

    > U nas jest inaczej. Komunikacja publiczna panstwowa nie ma zadnego interesu
    > aby tam puscic autobusy, gdyz zniszczy im sie tylko od tego tabor.

    Chyba przesadzasz. Jeżeli by tak mysleli to wszystkie pojazdy stałyby na
    zajezdniach...
    Ale fakt faktem ZTM działa conajmniej opieszale :((

    > Przewoznicy prywatni tez tam nie pojezdza, gdyz komunikacja publiczna ma
    > takie dumpingowe ceny biletow, ze nie oplaca im sie to.

    Przed chwilą pisałeś, że nie ma "tam" komunikacji miejskiej. To więc jak
    jest ??? Ponadto, za komunikacją miejską przemawia fakt wspólnego biletu. Gdyby
    dać wolną rękę, to byłoby, że Connex ma inne bilety niż Mobilis itd. Nie mówiąc
    już o braku możliwości działania biletów okresowych. To dopiero byłby cyrk !!!

    > Zauwazcie, ze przewoznicy prywatni maja sie tam dobrze, gdzie istnieje jakis
    > uklad z utrzednikami.

    I nie tylko tu. Ale na to są jakieś paragrafy ???

    > Centralna regulacja jest chora i tyle!!!

    Nie zupełnie. Powinna być; jedna polityka transportowa miasta; jeden zarząd.
    Ale (podkreslam) sprawnie działający zarząd !!!!

    > Zauwaz ze podobnie jeszcze kilka lat temu bylo z telekomunikacja. To ludzie
    > musieli prosic, aby ich podlaczono do telefonu. I czekano cierpliwie
    > latami... Czy to nie bylo chore???

    Masz częściowo rację. Jednakże przyrównywanie KM do telekomunikacji jest nie aż
    takie proste... Jakbyś rozjaśnił nam bardziej ten wątek; szczególnie jako
    przeniesienia rozwiązań telekom. do KM.

    > 2. prosze nie porownywac Policji do MZA. Przeciez to zupelnie inne sluzby.
    > Wiele osob uwaza, ze panstwowe powinny byc huty, elektrownie, cukrownie,
    > koleje. Okazuje sie, ze Bexa chce dodac do tej listy i publiczny transport
    > osobowy.

    I tak i nie. Do tej listy chciałbym dodać komunikację miejską. Ale nic nie
    pisałem o hutach, elektrowaniach itd. I pamiętaj, że KM w Warszawie to nie
    tylko MZA. Ty porównałeś KM do telekomunikacji, ja KM do policji. Ty masz
    trochę racji i ja; podobnie z pomyłkami ;))

    > 3. Komunikacja masowa to nie tylko autobusy, ale i tramwaje i metra. Dla mnie
    > jako mieszkanca Tarchomina (ups, Winnicy ;-))))), komunikacja masowa to tylko
    > i wylacznie autobusy i tak bedzie przez najblizsze 50 lat (nie wierze w metro
    > ani w tramwaj w mojej dzielnicy, tak samo jak i nie wierze w most polnocny w
    > okresie najblizszych 20 lat)

    To ograniczasz w dużym stopniu zagadnienie KM. Przykro mi to stwierdzić, że KM
    nie jest tylko i wyłącznie na Twoje usługi.
    Ponadto według mnie sprawna komunikacja miejska w aglomeracjach miejskich (bo
    tak trzeba nazwać Warszawę) powinna opierać się przede wszystkim na metrze.
    Każda inna gałąź transportu miejskiego powinna spełniać funkcje dowozowe do
    metra. Ciekawe czy nasze wnuki tego doczekają :((

    > 4. Wytyczenie pasow ruchu dla autobusow to nie tylko narysowanie pasow na
    > ulicy i postawienie znakow. To takze przebudowa skrzyzowan, bo inaczej
    > autobusy bede staly w korkach ze skrecajacymi osobowkami (codziennie jezdze
    > Sobieskiego, a czasami i przez most Poniatowskiego, tam widac to wyraznie).
    > Musza byc osobne pasy do skrecania i dla osobowek i dla autobusow. A tu juz
    > trzeba przebudowywac skrzyzowania.

    Tak, masz rację. Jednakże nie wszędzie i nie zawsze. Ale, zgoda, w wielu
    przypadkach wiąże się to z koniecznością wprowadzenia rozwiązań innych niż
    tylko namalowanie pasów. Jedankże jest to prostsze i szybsze (oraz tańsze)
    rozwiązanie niż budowa kolejnego odcinka metra...

    > Pozdrawiam
    > T.

    Wzajemnie,
    BEXA



    Temat: Że się wtrącę do dyskusji o autonomii
    wikin napisał:

    > > W tej chwili nie ma nierentownych kopaln, sa spolki weglowe, kazda zaczel
    > a
    > > przynosic zyski.
    >
    > w tej chwili nie, ale skąd wiesz co będzie za rok ?

    W koncu restrukturyzacja dala efekty - wydobycie zostalo zredukowane tak, ze
    popyt przewyzsza podaz. Na 3 spolki weglowe jedna produkuje tylko wegiel
    koksujacy, jako jedyna w Europie, ma ona w planie budowe nowych kopalni w
    zwiazku z wyczerpywaniem zloz w istniejacych.
    Paliwa kopalne to zasoby nieodnawialne, za kilkadziesiat lat zabraknie ropy,
    slaski wegiel natomiast nadal bedzie dostepny.

    >
    > > SP, dopoki nie sprywatyzuje tych spolek, jest calkowicie odpowiedzialny z
    > a
    > nie,
    >
    > politycy reprezentujący SP, mogą powiedzieć chcecie autonomii, to dotujcie
    sami
    >
    > kopalnie, spłaćcie ich długi sami, prywatyzujcie sami, to wasz problem,

    To problem wlasciciela. Poza tym przy dzisiejszej koniunkturze nie powinno byc
    problemu z prywatyzacja spolek weglowych. Oczywiscie rzadowi na tym nie zalezy,
    bo stolki w zarzadach sa stolkami.

    > przecież autonomia może nie bedzie sie podobać w warszawie, wiec władze
    > centralne niekoniecznie bedą chciały ułatwiać jej życie

    Ciekawe myslenie. Celowe utrudnianie zycia kilku milionom obywateli?
    Lepiej kasowac nadwyzke z dochodow podatkowych autonomicznego wojewodztwa, czy
    miec problemy polityczne i spoleczne?

    > poza tym jak chcesz walczyć z warszawskimi mafiami żerującymi na kopalniach
    nie
    >
    > posiadając nad nimi kontroli, niby jaki interes politycy rządzący w warszawie
    > będą mieli w usuwaniuj swoich kolegów od dochodowych biznesów

    Dlatego jestem za najszybsza prywatyzacja. A swoja droga - co robi NIK, ktory
    posiada odpowiednie instrumenty kontroli? Moze NIK autonomicznego wojewodztwa
    (Bo zakladajac, ze SP sprezentuje panstwowe firmy Skarbowi Slaskiemu, zapewne
    powstanie odpowiedni organ kontrolujacy, co sie w tych firmach dziej) mialby
    wyrazniejsze poczucie misji w tej kwestii?

    >
    > > Poza tym ewentualne wladze autonomicznego wojewodztwa beda wybierane prze
    > z
    > > wszystkich doroslych mieszkancow - nie widze szans na dominacje RAS we
    > wadzach.
    >
    > no mam taką nadzieję, bo RAS to taka śląska samoobrona, łatwo chwytliwe hasła
    > odwołujace się do sentymentów ludności i ich dumy, brak realnego spojrzenia
    na
    > świat, a program gospodarczy pt. "dajcie nam władze a będzie dobrze"

    Nie lej wody. Nic takiego nie znalazlem w oficjalnych materialach RAS,
    a wypowiedzi w mediach sa od dluzszego czasu wywazone i nie robiace wrazenia
    populistycznych.

    Intryguje mnie, skad ta chec do likwidacji calego gornictwa weglowego - mam
    osobiste kontakty z kilkunastoma firmami w samym BB, ktore z tego gornictwa
    zyja. Przy okazji zapytam, co w nich mysla o piszacych na forum BB miejscowych,
    oczekujacych likwidacji kopaln.



    Temat: budowa Arkadii trwa...
    budowa Arkadii trwa...
    Od czerwca przy rondzie Babka trwa budowa gigantycznego centrum handlowo-
    rozrywkowego

    Przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego grupa ERE już w
    czerwcu zaczęła budowę największego centrum handlowego nie tylko w Warszawie,
    ale i w Polsce. Pod koniec sierpnia dostała pozwolenie na budowę kolejnego
    etapu inwestycji, które jeszcze nie jest prawomocne. Planowane są tam
    apartamenty i biurowiec.

    Z pasażami, ale czy z zegarem

    Gigantyczne centrum (287 tys. m kw. powierzchni całkowitej, w tym 110 tys. m
    kw. powierzchni handlowej) ma być gotowe na jesieni 2004 r. Nazywano
    je "Arkadia - Centrum Handlu i Rozrywki", nawiązując do idyllicznej krainy
    pasterzy i pasterek. Wznosi je WARBUD SA według projektu amerykańskiej firmy
    RTKL specjalizującej się w centrach handlowych (ci sami, którzy projektowali
    wieżowiec Daewoo). Koszt inwestycji szacuje się na - bagatela - 270 mln euro.

    - Szczególnie piękne ma być wnętrze. Korytarze będą się różnić między sobą
    stylizacją. Na przykład pasaż Canaletto ma przypominać ulicę w mieście z
    latarniami i markizami - opowiada Grzegorz Pękalski z firmy CEFIC zajmującej
    się wynajmem powierzchni.

    Pasaż Kopernik ma nawiązywać z kolei do średniowiecznych nauk. Znajdą się w
    nim więc znaki zodiaku i sentencje naukowe. Specjalnie dla dzieci
    zaprojektowano bajkową ulicę Twardowskiego. Ostatni pasaż to Wisła - podłoga
    ma nawiązywać do rzeki, będzie stylizowana roślinność wodna, a łącznik z
    piętrem ma przypominać łódź.

    Życiem ma tętnić główny plac zwany Teatrum. - Będą się tam odbywać
    prezentacje widoczne ze wszystkich poziomów atrium - zapowiada Grzegorz
    Pękalski. - Natomiast na zewnętrznym placu [od strony ronda Babka - red.]
    planowane są liczne restauracje.

    Ozdobą tego miejsca miał być zegar na wieży, ale niektórzy wątpią w jego
    powstanie. - Pewnie inwestor z niego zrezygnuje z przyczyn finansowych,
    będzie tam natomiast logo Arkadii - informuje Michał Pielat z działu
    marketingu CEFIC. - Pozostać mają natomiast zielone dachy porośnięte
    roślinnością odporną na upały i mróz. Taki aspekt proekologiczny.

    Ze sklepu na kręgle

    Ponad 220 sklepów, usytuowanych na planie trójkąta, zajmie trzy kondygnacje.
    40 proc. powierzchni już zostało wynajęte. W megakompleksie znajdzie się
    hipermarket Carrefour oraz ponad 20 dużych wyspecjalizowanych powierzchni
    handlowych należących do Media Marktu, Empiku, Smyka, Zary, Giacomelli Sport,
    Reserved, Galerii Centrum.

    Będzie też coś dla ducha i ciała - na ostatniej kondygnacji multipleks z 15
    ekranami prowadzony przez Cinema City i niżej 19 restauracji i fast foodów
    oraz fitness club. Planowane jest też centrum rozrywki z kręgielnią. W
    Arkadii zostanie wybudowanych 4,3 tys. miejsc parkingowych.

    Właścicielem centrum handlowo-rozrywkowego będzie firma Gdańsk Station
    Shopping Mall. Spółka ta jest głównym dzierżawcą gruntu, na którym
    realizowana jest inwestycja.

    Biurowiec i apartamenty

    Z 16 ha działki centrum zajmie 9 ha. Na pozostałych 7 ha grupa ERE
    zaplanowała budowę biurowca (ok. 60 tys. m kw. powierzchni) i domów
    mieszkalnych, a ściślej - apartamentów (ok. 50 tys. m kw.) usytuowanych
    bliżej Dworca Gdańskiego. Jak informuje Grzegorz Pękalski, ERE zamierza
    znaleźć współinwestorów tej części inwestycji albo odsprzedać teren pod jej
    budowę wraz z projektem.

    Teren między torami, al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego prawie cztery lata
    temu wydzierżawiła na 30 lat od PKP spółka Carrefour powiązana wówczas z
    firmą Inter Commerce. W 1999 r. wydane zostały warunki zabudowy i
    zagospodarowania terenu. W połowie zeszłego roku prawa do dzierżawy
    wieczystej w przetargu nabyła grupa ERE (Reit Estate Investment Trust). ERE,
    główny inwestor Arkadii, i Carrefour doszły do porozumienia. Udziałowcami
    grupy ERE są J.P. Morgan - bank reprezentujący fundusze inwestycyjne, Simon
    Property Group - koncern inwestycyjny w dziedzinie nieruchomości z
    Indianapolis w USA i grupa francuska Beg, występująca jako inwestor
    zastępczy.




    Temat: Stara Wola wraca do łask inwestorów
    Stara Wola wraca do łask inwestorów
    Zaniedbane rejony dzielnicy odzyskają dawną atrakcyjność

    Na początku lat 90. przy ul. Grzybowskiej powstał wieżowiec Pekao SA. Potem
    zbudowano biurowce przy al. Jana Pawła II. Przez lata na Woli niewiele się
    działo. Teraz inwestorzy wrócili.

    Właśnie rozpoczęła się budowa apartamentowca na rogu ul. Chłodnej i Wroniej.
    Inwestor firma Ronson Development postanowiła wybudować apartamentowiec o
    nazwie Meridian.

    Chłodna jak Nowy Świat

    Choć budynek ma nowoczesną bryłę, developer chce nawiązać do najlepszych
    przedwojennych tradycji ulicy Chłodnej. Apartamentowiec tworzyć będą trzy
    połączone ze sobą kamienice. Elewacje zostaną obłożone kamieniem, w parterach
    pojawią się ogólnodostępne restauracje i kawiarnie.

    – Dawniej ulica Chłodna wyglądała jak Nowy Świat. Wierzymy, że może nie od
    razu, ale właśnie takimi inwestycjami jak nasza, uda się przywrócić Woli dawną
    świetność – mówi Andrzej Gutowski z firmy Ronson. Pierwszy etap tej inwestycji
    ma być ukończony w połowie 2007 roku.

    Hilton na Woli

    W tym roku czeka nas jeszcze premiera hotelu Hilton. Prawie 100-metrowy
    wieżowiec wyrósł na rogu ul. Grzybowskiej i Wroniej. W przyszłości obok niego
    mają pojawić się również dwa apartamentowce oraz biurowiec.

    Z informacji uzyskanych w biurze naczelnego architekta miasta wynika, że coraz
    więcej inwestorów chce budować na Woli. – Jest to jedyna centralna dzielnica
    stolicy, która ma wciąż wolne działki – podkreślają urzędnicy.

    Władze Warszawy wydały wstępne pozwolenie na budowę 130-metrowego
    apartamentowca, który ma stanąć na rogu ul. Grzybowskiej oraz Waliców. Będzie
    to najwyższy budynek mieszkalny w Warszawie (obecnie najwyższym budynkiem
    mieszkalnym jest Łucka Centrum, która ma 100 m wysokości). Rozpoczęcie budowy
    tej inwestycji planowane jest jeszcze w tym roku.

    Prace budowlane trwają też między ul. Prostą i Pańską. Stanie tu ośmiopiętrowy
    biurowiec. Buduje go firma Ghelamco, która w pobliżu ronda Daszyńskiego
    wzniosła już dwa biurowce: Crown Point oraz Crown Town.

    Z zainteresowania inwestorów Wolą cieszy się Michał Szczerba, przewodniczący
    dzielnicowej komisji rozwoju przestrzennego i ochrony środowiska. – To dobrze,
    ale obawiam się, że wiele nowych projektów mogłoby wyglądać lepiej. Niestety,
    na terenie naszej dzielnicy nie ma uchwalonego żadnego miejscowego planu
    zagospodarowania przestrzennego. Na ukończeniu jest tylko miejscowy plan
    zagospodarowania rejonu ul. Prostej – mówi Michał Szczerba.

    Chcą chronić zieleń

    Radni obawiają się, że boom inwestycyjny może zaszkodzić nie tylko ładowi
    przestrzennemu dzielnicy, ale też terenom zielonym. – Gdyby istniały plany
    miejscowe, nie byłoby kontrowersji i byłyby jasne zasady – twierdzą wolscy radni.
    www.zw.com.pl/apps/a/tekst.jsp?place=zw2_a_ListNews1&news_cat_id=11&news_id=77321




    Temat: Monitoring miasta - gdzie dziennikarskie nosy?
    Monitoring miasta - gdzie dziennikarskie nosy?
    Gazeta Lubuska podała, że Miasto podpisało umowę z firmą "TELSAT" z Gryfic na
    wykonanie monitoringu miasta, a przypominam, że mamy styczeń 2003. Pamiętam
    pierwsze prasowe wypowiedzi Pana Figury, że monitoring będzie do 15 listopada
    2003.
    Co z dziennikarskim nosem - to chyba zimowy katar.
    Wystarczy tylko przeprowadzić biały wywiad w Internecie, żeby mieć
    podejżenia, że z przetargiem na monitoring miasta coś było nie tak.
    Przypomnę, że był to jeden z przedwyborczych HITów Pana Prezydenta.

    Oto cytat z biuletynu ZP:
    >>>
    Biuletyn Zamówień Publicznych Nr 157 z dnia 13.09.2002
    POZYCJA 60030
    OGŁOSZENIE O PRZETARGU NIEOGRANICZONYM
    o szacunkowej wartości powyżej 30 000 euro

    Zarząd Miasta Gorzowa Wlkp.,[...], ogłasza przetarg nieograniczony na
    wykonanie projektu, dostawę i montaż systemu monitoringu miasta.(PKWiU:
    32.20.1)

    Miejsce realizacji: Gorzów Wlkp..

    Nie dopuszcza się składania oferty wariantowej.

    Termin realizacji (wymagany) - do 2002.12.15.

    Wadium - 10000 zł.

    Kryteria wyboru ofert i ich znaczenie:
    cena (koszt) - 30%
    koncepcja wykonawcza systemu monitoringu - 20%
    miesięczny koszt utrzymania systemu - 20%
    parametry techniczne i funkcjonalne proponowanych urządzeń - 20%
    warunki gwarancji i serwisu - 10%
    <<<

    Zwracam uwagę na WYMAGANY termin realizacji zamówienia!
    Prace komisji bardzo się przeciągały, może dlatego, że nie było wcześniej
    żadnej konkretnej koncepcji monitoringu (przetarg ogłoszono na hura! Byle
    szybko) i takiej oczekiwano od dostawców (patrz biuletyn); no i Komisja się
    zagrzebała. W międzyczasie Pan Figura poinformował, że komisja ma 45 dni na
    wybór oferty - chyba żarty: 45 dni, to okres związania dostawcy /wykonawcy/ z
    ofertą (art.50, art.40 i art. 27c uozp) i do tego czasu trzeba rozpatrzeć ew.
    protesty (a były?) i podpisać umowę, no chyba, że w UZASADNIONYM przypadku
    WYKONAWCA udzielił zgodę na przedłużenie terminu (a udzielił?).
    Komisja się zagrzebała tak, że przestała rozumieć treść złożonych ofert - oto
    cytat ze strony www.gorzow.pl: [Serwis Miejski>Zarządzanie Kryzysowe>Przetarg
    na monitoring]

    >>>
    Zgodnie ze ,,Strategią Zrównoważonego Rozwoju Miasta Gorzowa Wlkp. Gorzów
    2000+ " w celu podniesienia poziomu bezpieczeństwa, opierając się na
    pozytywnych doświadczeniach innych miast, zostanie założony w Gorzowie system
    monitoringu. Specyfikę przetargową, która zakłada etapową realizację tego
    programu pobrało 36 firm do przetargu przystąpiło jednak tylko 6 z nich
    oferując swe usługi za cenę od 800 tysięcy do 1,4 miliona zł.
    Otwarcie ofert nastąpiło w dniu 30.10.2002 , a następnie Komisja, przystąpiła
    do szczegółowego zapoznania się z każdą ofertą z osobna. Ze względów formalno
    prawnych dwie oferty zostały odrzucone na wstępie, a przedstawiciele
    pozostałych firm zostali zaproszeni na spotkania w celu wyjaśnienia treści
    oferty.

    Do przetargu przystąpiły:

    1. Computer Land z Poznania,
    2. P.H.U. ,,TELSAT" z Gryfic,
    3. STER-PROJEKT z Warszawy,
    4. TP Centrum z Poznania.
    <<<

    Następnie pokazane są zdjęcia ze spotkań z poszczególnymi oferentami z
    osobna, w celu 'wyjaśnienia treści ofert'!? Skorzystano tu z art.44 ust.1,
    ale czy nie były to aby negocjacje, których zabrania ust.2 tegoż artykułu?
    Termin wymagany zamówienia minął, rok budżetowy też, a tu raptem umowa z
    dezaktualizowanego już przetargu - czy plan finansowy miasta na ten rok już
    zatwierdzony i to przewiduje? Bo ja czytałem w grudniu po południu, że Miasto
    biedne i w tym roku nie będzie pieniędzy na monitoring!

    Ja mam wątpliwości - A WY ?




    Temat: [Wawa] SKM zaczęła ostre hamowanie
    [Wawa] SKM zaczęła ostre hamowanie
    SKM to na razie dwa składy, które będą jeździć skróconą trasą

    Zapowiadano sześć składów jeżdżących z Falenicy do Dw. Zachodniego. Zamiast
    nich od października SKM będą obsługiwać dwa pociągi. W szczycie dojadą tylko
    do Dworca Wschodniego.

    SKM miała być naziemnym metrem. Reklamowano ją jako szybką, często kursującą i
    bezpieczną linię, która połączy centrum miasta z dzielnicą Wawer. Podróż z
    Falenicy do Dw. Zachodniego miała trwać ok. 40 minut.

    Deklaracje na wyrost
    Tymczasem dwa pierwsze składy naziemnego metra będą kursować na okrojonej
    trasie. Nie ma bowiem szans na dzierżawę czterech pociągów od Kolei
    Mazowieckiej. To właśnie dzięki tym wozom od października (wcześniej mówiono
    nawet o wrześniu) SKM miała ruszyć pełną parą.

    SKM chciała wydzierżawić na trzy miesiące cztery pociągi KM. Miesiąc temu
    ogłosili to Sławomir Skrzypek, wiceprezydent Warszawy odpowiedzialny za
    inwestycje i Krzysztof Celiński, prezes Metra Warszawskiego, nadzorujący w
    imieniu prezydenta Warszawy przygotowania do uruchomienia SKM. Niestety...

    – Nie ma szans na taką dzierżawę – mówi Grzegorz Kuciński, dyrektor Kolei
    Mazowieckich ds. przewozów. – Nie ma mowy, nawet gdybyśmy chcieli. Mamy 184
    pociągi i wszystkie eksploatujemy cały czas.

    Co na to władze SKM? Teraz wbrew wcześniejszym zapowiedziom twierdzą, że plan
    dzierżawy był tylko wstępny. – Składy kolejowe chcieliśmy pożyczać na wypadek
    awarii naszego sprzętu – mówi dzisiaj Krzysztof Celiński.

    Szlaban na Wschodnim
    Od października na tory między Falenicą i Dworcem Zachodnim wyjadą dwa pociągi
    SKM zakupione w zakładach w Nowym Sączu.

    Na pełnej trasie będą jeździły tylko w godzinach poza szczytem. A rano i po
    południu będą dojeżdżały jedynie do Dworca Wschodniego. Potem pasażerowie
    jadący do Centrum będą musieli się przesiąść. Dlaczego trasa została skrócona?
    – W związku z problemami technicznymi w tunelu średnicowym pod Śródmieściem.
    Nie przeprowadzono jeszcze remontu, dzięki któremu więcej składów zmieści się
    tu w godzinach szczytu – wyjaśnia prezes Celiński.

    Wspólny bilet od grudnia
    Kiedy SKM ruszy naprawdę? Prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku. W drugiej
    połowie grudnia do stolicy dojadą kolejne cztery składy z Nowego Sącza, więc
    SKM będzie jeździć częściej.

    Na trasie SKM będą obowiązywać bilety komunikacji miejskiej, w tym bilety
    sieciowe, czyli miesięczne. To z pewnością przysporzy szybkiej kolei
    pasażerów. W tej chwili wiele osób dojeżdża z Falenicy do Śródmieścia
    autobusami prywatnych firm. Wozy kursują co kilka minut. Bilet na przejazd w
    jedną stronę kosztuje około 2-2,5 zł.
    /Zycie Warszawy/




    Temat: Wrocław(jeszcze ;) drugi!
    Wrocław(jeszcze ;) drugi!
    Srebrny Wrocław

    Poniedziałek, 17 listopada 2003r.

    Po raz pierwszy jesteśmy lepsi niż stolica Małopolski

    Poznań przed Wrocławiem i Krakowem. Taka jest kolejność pierwszego Wielkiego
    Rankingu Miast w kategorii powiatów grodzkich, którego wyniki zostaną dziś
    oficjalnie ogłoszone w Warszawie. Zdaniem ekspertów, stolica Dolnego Śląska
    ma szansę w przyszłości przewodzić w takich rankingach.

    Ranking przeprowadziło Centrum Badań Regionalnych, które razem z
    Rzeczpospolitą ogłasza co roku Złotą Setkę Samorządów. Oficjalnie wyniki
    Wielkiego Rankingu Miast zostaną ogłoszone dziś w południe. Jednak władze
    miasta już w piątkowy wieczór dowiedziały się, że Wrocław jest na drugim
    miejscu. - Zadzwoniono do nas, żeby się upewnić, że wybieramy się do
    Warszawy, bo ktoś musi odebrać nagrodę - powiedział "Słowu" jeden z wyższych
    urzędników miejskich.

    Wrocław przyszłościowy

    Członkowie Kapituły Wielkiego Rankingu Miast, w której oprócz
    przewodniczącej Centrum Badań Regionalnych zasiedli także prof Michał
    Kulesza - jeden z autorów reformy samorządowej, i Jerzy Regulski, prezes
    Fundacji Demokracji Lokalnej, brali pod uwagę wiele czynników. -
    Gospodarcze: na przykład zyski firm działających w danym mieście, wysokość
    inwestycji czy jakość infrastruktury, i społeczne: aktywność organizacji
    pozarządowych i zdolność przyciągania nowych mieszkańców - wymienia dr Wisła
    Surażska, prezes Centrum Badań Regionalnych. Szczegóły oceny kapituły będą
    znane dopiero dziś, ale wysoka pozycja stolicy Dolnego Śląska nikogo nie
    dziwi. - Wrocław ma przed sobą przyszłość. Macie to, co jest najważniejsze
    we współczesnej gospodarce, czyli kapitał ludzki - twierdzi Andrzej
    Lubiatowski, prezes Unii Metropolii Polskich. Lubiatowski tłumaczy, że
    właśnie otwartość i serdeczność wrocławian, połączone z pięknem architektury
    to największe atuty stolicy Dolnego Śląska. - Do tego trzeba dodać
    stabilność władz samorządowych konsekwentnie realizujących plan rozwoju
    miasta i przestaje dziwić to, że Wrocław jest tak modny - dodaje
    Lubiatowski. Zadowolony z wysokiej pozycji Wrocławia jest także jego
    prezydent. - To duży sukces i powód do dumy, że pniemy się do góry w
    rankingach - mówi Rafał Dutkiewicz. Prezydent miasta podkreśla, że to także
    powód do zwiększenia wysiłków, żeby wspiąć się na szczyt. - Drugie miejsce w
    takim rankingu oczywiście cieszy, ale najważniejsze, żeby mieszkańcy miasta
    byli z niego zadowoleni - dodaje.

    Poznań jeszcze górą

    Zdaniem ekspertów stolica Wielkopolski czerpie potencjał rozwojowy głównie z
    tradycyjnej aktywności gospodarczej i społecznej mieszkańców. Już w 2001
    roku Poznań uzyskał punktację najwyższą z możliwych do uzyskania w Polsce w
    ocenie międzynarodowej agencji ratingowej. To zostało odebrane jako
    doskonały przykład zależności między rozwojem gospodarczym a lokalnym
    kapitałem społecznym. Ale Poznań czerpie także ze swojej tradycji miasta
    targowego. - Dzięki takim zakładom jak Cegielski Poznań jest historycznie
    miastem bardziej uprzemysłowionym niż Wrocław - uważa Andrzej Lubiatowski,
    prezes Unii Metropolii Polskich. - Moim zdaniem póki co Poznań jak dotąd
    lepiej wykorzystuje swoje poożenie geograficzne i ma lepszą infrastrukturę.
    Wasza przewaga to silniejszy ośrodek akademicki, co z pewnością zaprocentuje
    w przyszłości. Wrocław jako ośrodek akademicki przyciąga młodych ludzi. -
    Sam jestem tego najlepszym przykładem, bo pochodzę z Poznania, ale wybrałem
    Wrocław - wtóruje mu Rafał Dutkiewicz.

    Co oceniano

    - ogólna sytuacja gospodarcza - dochody przedsiębiorstw i mieszkańców,
    relatywna wielkości sektora usług i otoczenia biznesu,
    - aktywność gospodarcza mieszkańców - liczba prywatnych firm, stopa
    bezrobocia,
    - aktywność obywatelska - liczba organizacji non profit, frekwencja
    wyborcza, czytelnictwo,
    - jakość lokalnej infrastruktury - gęstość sieci wodociągowej i
    kanalizacyjnej, gęstość i jakość dróg, jakość oczyszczania ścieków,
    - atrakcyjność miasta/powiatu jako miejsca zamieszkania - bilans migracji i
    budownictwo mieszkaniowe




    Temat: Mis 2 ???
    wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,3412017.html
    Będzie "Miś 2"!
    pi, mat. dystr. 12-06-2006, ostatnia aktualizacja 12-06-2006 15:24

    Fani polskich komedii czekali na to od lat. W końcu ich marzenie się spełni!
    Jeszcze tego lata ruszą zdjęcia do kontynuacji kultowego filmu Stanisława Barei
    "Miś".

    Tak, prezes Ryszard Ochódzki powraca, tak jak poprzednio, w skórze Stanisława
    Tyma, który nie tylko gra w filmie, ale jest jego scenarzystą i reżyserem.

    Historia toczy się współcześnie. Ochódzki nie najgorzej poradził sobie ze zmianą
    systemu. Jest nieźle prosperującym działaczem sportowym i biznesmenem. Wokół
    niego widzimy Polskę, którą znamy, ale przefiltrowaną przez prześmiewczy zmysł
    Stanisława Tyma.

    "Miś" jest najbardziej oczekiwanym polskim filmem. Tym, pytany przez
    dziennikarza tygodnika o scenariusz, mówi: "Niby on jest, ale ja sam się do
    niego nie przywiązuję. Wszystko i tak rozstrzygać się będzie na planie". Czyli i
    tym razem „prawda ekranu” może być tak nieprzewidywalna jak „prawda czasu”. To
    przecież na planie klasycznego „Misia” twórcy bezustannie musieli dostosowywać
    swoje pomysły do zastanej rzeczywistości. Klasycznymi już stały się opowieści o
    zdobywaniu rekwizytów, znikających paróweczkach, urządzaniu Londynu w
    socjalistycznej Warszawie.

    Nowy „Miś” ma wydobywać absurdy, które powstały w Polsce po 89-tym roku. A z
    pewnością jest w czym wybierać. Reżyser dodaje: "Świat raczej kretynieje niż
    idzie do przodu. A jeśli chodzi o naszą rzeczywistość, to jest ona właściwie
    nieprzewidywalna. Na tym zresztą polega jej urok właśnie. Pisząc zupełnie się
    tym nie przejmuję, bo wiem, że wszystko to, co jest wbrew logice, u nas zdarzy
    się na pewno".

    W filmie wystąpią także m.in. Krzysztof Kowalewski i Zofia Merle. Kontynuacja
    „Misia” ma wejść na ekrany na początku przyszłego roku (dystrybutorem filmu
    będzie Forum Film Poland). Producentka Roma Hulewicz z firmy Jawa zdradziła:
    "Takiego projektu nie można było przegapić. Większość producentów filmowych
    czeka na postać formatu Stanisława Tyma przez lata, nam się udało!". Reszta
    faktów dotyczących produkcji to na razie tajemnica

    Stanisław Tym

    Aktor, reżyser, komediopisarz, scenarzysta, felietonista, autor skeczy.

    Studia rozpoczął na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej (1953-55). Został
    stamtąd relegowany i przez jakiś czas pracował jako robotnik w zakładach "22
    Lipca" (d. E. Wedla). W latach 1956-57 podejmował studia: na Wydziale
    Przetwórstwa SGGW, na wydziale rysunku i prac ręcznych studium nauczycielskiego
    w Warszawie i ponownie na Wydziale Chemii PW. Od 1956 roku dorywczo dorabiał
    jako szatniarz i bramkarz w klubie studenckim "Stodoła".

    Niedługo później (1958 r.) rozpoczęła się jego działalność kabaretowa w
    "Stodole" oraz współpraca z telewizją. Dostał się na Wydział Aktorski
    warszawskiej PWST, lecz przerwał studia w 1960 roku, by związać się ze
    Studenckim Teatrem Satyryków (STS) jako aktor, autor i reżyser skeczy. W sezonie
    1963/64 pełnił funkcję dyrektora STS-u. Lata 70. to czas ścisłej współpracy ze
    Stanisławem Bareją. Tym był współautorem scenariuszy i odtwórcą głównych ról w
    najsłynniejszych komediach tego reżysera ("Brunet wieczorową porą", "Co mi
    zrobisz jak mnie złapiesz?", "Miś").

    W latach 1984-86 pełnił funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru
    Dramatycznego w Elblągu. Był stałym felietonistą tygodnika "Wprost" (1991-99) i
    "Rzeczpospolitej" (2001-2006).




    Temat: Obniżenie stopy bezrobocia do 10 proc. wymaga 4...
    Dane
    Czy mógłbyś uściślić tezę o tym, że połowa budżetu to wydatki na nierentowne
    przedsiebiorstwa. Chodzi mi o cyfrę i źródło. Według mojej wiedzy jest to
    nieprawdziwa wielkość nawet traktując jako dotację sumy, których firmy te nie
    są w stanie zapłacić z tytułu zaległego ZUS i podatków (wiara w momencie
    uchwalania budżetu, ze te kwoty wpłyną to kreatywna księgowość a'la USA).

    Ten sposób dowiedzenia braku wpływu stóp procentowych ma poziom bezrobocia jest
    bardzo ryzykowny. Dla przedsiębiorcy nie mającego takiej rentowności jak
    Microsoft kredyt przy stopach 40 % i 20% niewiele się różni mimo, że na
    wykresie to jest duży spadek. Taki kredyt weźmie kopalnia i huta, która musi,
    aby przetrwać. Ale te sektory to dinozaur w każdym kraju i tu się nie zwiększa
    zatrudnienia W tej chwili w Polsce mały i średni przedsiębiorca nie weźmie w
    większości przypadków dużego kredytu powyżej 10% jeżeli dokonywałby inwestycji
    w sposób książkowy (według np. NPV) tzn. kredyt miałby być spłacony według
    biznesplanu z przychodów z projektu. Np. Henryka Bochniarz mówi tu krótko -
    "nie wezmę dziś żadnego kredytu dla mojej firmy". (Ona tego nie musi robić.
    Ale takie ryzyko mogłaby podjąć Henryka Bochniarz 2, gdyby chciała zając rynek
    H.B 1). Dla tego typu firm - a to nasza szansa - na wykresie pokazującym
    powiązanie między zwiększaniem inwestycji (i zatrudnienia) a stopami
    procentowymi w przedziale 40 % do 20% dziś linia będzie trochę naciągając
    rzeczywistość pozioma - bliska zeru w dużej część branż. Polityka FED przeczy
    tezie, że bezrobocie nie jest skorelowane ze stopami procentowymi, ale ta
    korelacja zależna jest od tego czy przedsiębiorstwa będą inwestować. W Polsce
    decyduje ubóstwo potencjalnego klienta. Np. ja czytam raz na miesiąc całą
    zaległą prasę w czytelni i przeglądam wpisy poszczególnych czytelników za
    miesiąc - masa ludzi codziennie przychodzi przegladać Wyborczą za ogłoszeniami
    o pracę - tych ludzi po prostu nie było kiedyś stać na zapłacenia miesięcznie
    100 zł za kilka tytułów z takimi ogłoszeniami. Dziś nie mają pieniędzy na kupno
    Wyborczej. Jak mówię o tym przyjaciołom w Warszawie i Krakowie myślą sobie do
    dziś że żartuję.

    Nie sądzę, aby spór z NBP miał cokolwiek wspólnego ze zwiększaniem deficytu.
    Politycy, którzy coś takiego zrobiliby trafiliby po zmianie ekipy pod Trybunał
    Stanu - prawo również na poziomie konstytucji jasno określa zasady zaciągania
    długu - wyjdziesz poza jawny plan w budżecie i masz przechlapane. Nie nastąpi
    żaden wzrost poziomu długu gdyby nagle NBP ustąpił, to jest wielkość zapisana
    co roku w ustawie. Nawet gdyby się okazało, ze nie ma pieniędzy dla emerytów
    najpierw znowelizowano by budżet a potem wypłacono pieniądze. W grze NBP z
    rządem chodzi o koszt długu i kurs walutowy stymulujący w średnim okresie (w
    krótkim efekty są przypadkowe bo są realizowane stare umowy w eksporcie i
    imporcie, jeżeli import jest większy może wystąpić rachunkowo wahnięcie nie na
    rękę rządowi)

    PKO BP jest panstwowy i dotowany. Co ciekawe przez NBP, który korzystne zmiany
    w zakresie oprocentowania obligacji dla banków tłumaczył "No może te 400 mln zł
    podarowane bankom w sytuacji gdy wczoraj dr Grabowski kolejny raz mówił, ze
    pielęgniarki za dużo zarabiają to niezręcznosć, ale głównym beneficientem
    będzie przecież PKO BP" (wyłączywszy mój dodatek o pielęgniarkach jest to cytat
    z Sejmowej debaty). PKO BP ma niezłe wyniki. Nie ma równości "prywatne
    dobe" "państwowe złe". Znam od środka co najmniej dwie spółki z GPW, które po
    przejęciu pakietu przez zagranicznego inwestora spotkała wywózka do jego
    centrali nowoczesnych laboratoriów a zakład sprowadzono do poziomu montowni. W
    Anglii jest problem - jezeli nie pomyliłem kraju - nacjonalizacji
    kolei.



    Temat: prof Jadwiga Staniszkis o ostatniej dekadzie
    prof Jadwiga Staniszkis o ostatniej dekadzie
    Leninowska pogarda

    Gdy komuniści oficjalnie abdykowali, zniknęła u warszawskich
    intelektualistów - jak u Lenina - fascynacja robotnikami.

    Podstawowym błędem ludzi odpowiedzialnych za polską transformację było i
    jest ahistoryczne podejście do państwa i rynku.

    ROZMOWA Z PROF. JADWIGĄ STANISZKIS 2002-09-02

    PAWEŁ PALIWODA: W wielu polskich zakładach słychać skandowanie "złodzieje,
    złodzieje". Twierdzi się, że jest to przejaw niechęci pracowników wobec
    kapitalizmu. Czy słusznie?

    JADWIGA STANISZKIS: Ostatnie protesty robotnicze nie są skierowane przeciw
    kapitalizmowi, ale przeciw postkomunistycznej jego wersji, w której nie
    opłaca się być uczciwym właścicielem. Państwo polskie pozbawiło się
    skutecznych instrumentów działania i nie potrafi zapobiegać szkodliwym
    procesom. Na przykład banki z kapitałem zagranicznym często odmawiają firmom
    kredytowania w szczególnie newralgicznych dla nich momentach - tak było w
    przypadku Banku Rozwoju Eksportu i Stoczni Szczecińskiej. W odpowiedzi rząd
    może robić BRE co najwyżej drobne złośliwości. Bankructwo firmy służy z
    reguły przechwytywaniu danego segmentu rynku oraz majątku zakładu przez
    kapitał zagraniczny.

    - Ciekawe, że dotąd Gazeta Wyborcza nie obwołała pani matką chrzestną
    spiskowej teorii dziejów.

    - Błędy mające swój początek jeszcze w "planie Balcerowicza" nie są wymysłem -
    są faktem. Choćby przedwczesna liberalizacja rynków finansowych. Trzeba też
    pamiętać, że świat nie oczekuje od nas produkcji towarów, ale otwarcia
    naszego rynku konsumpcyjnego na import oraz wyciskania z gospodarki rezerw
    kapitałowych. I to się stało - szybkie ujawnienie rezerw i ich zużycie. Ten
    chory mechanizm zastąpił normalną akumulację kapitału. Do tego wciąż
    pozostaje nierozwiązana kwestia ogromnych pieniędzy publicznych
    skomercjalizowanych w korupcjogennych agencjach i funduszach celowych.
    Również nie służy polskiej gospodarce przyjmowanie w procesie integracji
    europejskiej rozwiązań instytucjonalnych nieprzystających do polskiej
    sytuacji. Często taka integracja formalna kłóci się z integracją realną,
    czyli znalezieniem racjonalnego miejsca w międzynarodowym podziale pracy.
    Robotnicy to czują, chociaż nie zawsze potrafią precyzyjnie wyrazić.

    - Wśród dawnej opozycyjnej elity o marksistowskich korzeniach, obecnie
    uważającej się za liberalną, fascynację robotnikami zastąpiła pogarda. Nam
    się udało, a oni ciągle strajkują...

    - Fascynacji robotnikami u części inteligencji w 1980 roku towarzyszyła
    mitologia przypominająca teorie leninowskie. Według Lenina robotnik jest o
    tyle pełnowartościowym proletariuszem, o ile walczy z kapitalistą. Na szóstym
    zjeździe bolszewików - już po krwawym stłumieniu buntu marynarzy w
    Kronsztadzie - stwierdzono oficjalnie, że w momencie, gdy znika kapitalista,
    robotnik znowu staje się robolem. Podobnie jest z warszawską inteligencją,
    która zafascynowana robotnikami przyjechała wówczas do Stoczni Gdańskiej.
    Robotnicy byli podmiotem w walce z komunistami, imponowali siłą. W momencie
    gdy komuniści jako rządząca grupa oficjalnie abdykowali, zniknęła u
    warszawskich intelektualistów - jak u Lenina - fascynacja robotnikami. Tylko
    przez chwilę inteligencja z namaszczeniem posługiwała się apolitycznym
    językiem stoczniowców, w którym nie było przecież miejsca na opis meandrów
    globalizacji czy prywatyzacji. Niezależnie od emocji sprzed ponad 20 lat,
    rozejście się robotników i inteligentów było jednak w jakiejś mierze
    nieuniknione. Działalność polityczna i reformatorska wymagała bardziej
    złożonych kategorii pojęciowych.

    - Teraz ten segment inteligencji to nienawidzące społeczeństwa postępowe
    artystki i stylistki, paraliberalni spece od pałowania świadomości albo
    wykorzeniacze, którym za antylustratorskie wyczyny dostały się niezłe fuchy.
    Zmiana kategorii pojęciowych zaprocentowała.

    - To prawda, że zmiany na scenie politycznej stanowiły równocześnie
    odskocznię do przywilejów. Powstała nowa klasa polityczna i nowa
    ekskluzywność. Pamiętam uroczystość na placu Zamkowym w Warszawie - obchody
    pierwszej rocznicy wolnych wyborów. Był rok 1990. Z tłumu wołano wtedy w
    kierunku nowej, odgrodzonej sznurami, władzy: "biała komuna".




    Temat: Główna atrakcja Śląska
    Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków - Balice położony jest na południu Polski,
    11 km na zachód od Krakowa, na poziomie 241 m. n.p.m., na współrzędnych
    geograficznych 50°06' szerokości geograficznej N i 19°48' długości
    geograficznej E.

    Obszar lotniskowy północną granicą przylega do autostrady Kraków - Katowice, na
    kierunku zachodnim sąsiaduje z miejscowością Morawica, w kierunku wschodnim
    zasięg lotniska ogranicza autostrada w kierunku Tarnowa, zaś południową stronę
    obszaru lotniska wykorzystano pod zabudowę służbowo-techniczną wojskowej bazy
    transportu lotniczego oraz cywilnego portu lotniczego.

    Klimat panujący na lotnisku jest generalnie zbliżony do klimatu miasta Krakowa.
    Średnia dzienna temperatura na terenie lotniska wynosi: najwyższa - w lipcu
    22,8°C, najniższa - w styczniu -6,6°C.

    Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kraków - Balice jest korzystnie
    usytuowany w stosunku do sieci dróg lotniczych. Wokół Portu istnieje 6 stałych
    dróg lotniczych: Jędrzejów - Lenov, Czempin - Lenov, Ostrawa - Lenov, Ostrawa -
    Starżawa, Jabłonka - Łódź, Jędrzejów - Starżawa.

    Lotnisko krakowskie spełnia wymagania i zasadnicze zalecenia Organizacji
    Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego oraz realizuje praktyki opisane w AIP -
    Polska (Aeronautical Information Publication) .

    Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kraków - Balice obejmuje
    obszarem swego bezpośredniego oddziaływania około 7,9 mln mieszkańców w
    promieniu 100 km od Krakowa, co odpowiada czasowi dojazdu ok. 90 minut od
    lotniska. Jest to uznawane jako światowy standard w ocenie potencjalnego rynku
    pasażerskiego dla linii lotniczych korzystających z określonego lotniska. Dla
    porównania analogiczne obszary oddziaływania dla lotnisk polskich obejmują:
    Warszawa - 6,4 mln, Poznań - 4,2 mln, Gdańsk - 3,0 mln, Rzeszów - 2,6 mln,
    Szczecin - 1,4 mln mieszkańców.

    Stosownie do poglądu ekspertów amerykańskiej firmy EER, zawartego w opracowaniu
    pt. "Plan Generalny i Program Inwestycyjny Lotnictwa Cywilnego", opracowanym w
    1992 r., polski system portów lotniczych powinien składać się z ośmiu portów
    które, aby mogły być wsparciem dla lotnictwa komercyjnego, winny otrzymać od
    rządu środki inwestycyjne i inne rodzaje pomocy.

    Tymi ośmioma portami lotniczymi są:
    a) międzynarodowe porty magistralne w Warszawie, Krakowie i Gdańsku,
    b) regionalne porty w Szczecinie, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Rzeszowie.

    W obszarze działania Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie-Balicach
    mieści się rola lotniska międzynarodowego tj. przyloty i odloty dla
    rozkładowych i nierozkładowych lotów zagranicznych, zapewnienie pełnej obsługi
    inspekcyjnej, celnej i imigracyjnej oraz weterynaryjnej i fitosanitarnej.

    Niezwykle istotne zadanie tego lotniska, szczególnie znaczące w przyszłości, to
    funkcja magistralnego lotniska regionalnego tj. zdolnego do obsłużenia
    rozkładowych i nierozkładowych lotów w komunikacji krajowej i regionalnej
    komunikacji międzynarodowej, europejskiej, Bliskiego Wschodu, rejonu Morza
    Śródziemnego, Afryki, a także ruchu transatlantyckiego.

    Inne usługi obejmują loty dyspozycyjne, lokalne operacje prywatnych statków
    powietrznych, lotnicze przewozy cargo. Balice są także portem zapasowym
    (rezerwowym) dla lotniska Okęcie.
    www.lotnisko-balice.pl/04_a.htm




    Temat: Statki z Korei. Oskarżam rząd RP o przestępstwo!
    Gość portalu: wacko jacko napisał(a):

    > Obviously you haven't understood my post.
    > As of my knowlege of English I leave this matter to your determination.
    > Never ever put the carriage in front of horses.
    >
    > Wiadomosc o odrzuceniu oferty polskich stoczni przez PZM jest nieprawdziwa.
    > Zadna z polskich stoczni nie jest w stanie zbudowac jednostki typu panamax.
    > PZM zamowil 14 takich jednostaek w Korei.
    >
    > Prosze pokaz mi , w ktorym miejscu napisalem, ze rzad powinien zajmowac sie
    > dzialalnoscia gospodarcza? Nieuku? Niedouku? Czytac cie nauczyli ale
    rozumienia
    >
    > czytanego tekstu juz nie.
    ===================
    Prosze nie zamieszczać nieprawdziwych wiadomości.

    Do końca kwietnia musi być wiadomo, czy koncepcja budowy przez Stocznię
    Szczecińską w Gdańsku pięciu statków dla Polskiej Żeglugi Morskiej jest realna.
    Propozycję przedstawioną przez premiera Andrzej Wierciński, syndyk Stoczni
    Gdańskiej, określił w piątek jako interesującą, ale wymagającą doprecyzowania.
    Na poniedziałek Cimoszewicz zaprosił syndyka do Warszawy na spotkanie. Jak się
    dowiedzieliśmy nieoficjalnie ramowy plan budowy 5 statków w Gdańsku był
    przygotowywany już 10 dni temu i wpłynął do Ministerstwa Skarbu 13 marca, a
    następnie posłużył do przygotowania czwartkowego wystąpienia premiera w Sejmie.
    Do Gdańska trafił dopiero wczoraj. Jeszcze w piątek rano mecenas Janusz
    Śledziński, pełnomocnik syndyka, podkreślał, że projekt nie jest znany. Andrzej
    Wierciński, syndyk SG, nie chciał w piątek komentować formy i treści
    przemówienia premiera, w którym Włodzimierz Cimoszewicz krytykował działania
    syndyka. - To było wystąpienie polityczne, do czego premier oczywiście ma
    prawo. Zaś dla mnie najważniejszy jest szczęśliwy finał problemu stoczni -
    stwierdził Wierciński. - Uważam program za realny, nie pozostający w
    sprzeczności z moimi działaniami jako syndyka i prawem upadłościowym - dodał.
    Koncepcja szczecińska musi być dopracowana do końca kwietnia. - To termin
    realny, ale diabeł tkwi w szczegółach - powiedział syndyk. Konkrety należy
    dopracować ze Stocznią Szczecińską (SS), PŻM, bankami i rządem. Ramowy plan
    mówi o powołaniu przez SS i banki spółki specjalnego przeznaczenia, która
    podpisze kontrakt z PŻM i zleci produkcję dla Nowej Stoczni Gdańskiej sp. z o.
    o. lub SG SA w upadłości. Powołana spółka miałaby nadzorować budowę i
    finansować projekt przedmiotowo w oparciu o kredyt bankowy, przewiduje się
    ewentualne dofinansowanie budowy przez skarb państwa. SS nie jest w stanie sama
    wybudować tej wielkości statków ponieważ nie dysponuje odpowiednimi
    pochylniami. Z projektu wynika, że w SG dzięki budowie statków dla PŻM
    pracowałoby 2 - 2, 5 tys. osób, bezpośrednio przy produkcji ok. 1100. Z
    informacji przekazanych Reuterowi przez Krzysztofa Gogola, rzecznika PŻM
    wynika, że firma zamierzała ogłosić międzynarodowy otwarty przetarg na budowę 5
    statków typu Panamax, które zamierzała wybudować w latach 1988 - 2000. Koszt
    budowy jest szacowany na ok. 30 mln USD. PŻM ogłaszając przetarg uzależnia
    podpisanie kontraktu od tego, czy stocznia zapewni finansowanie budowy w 80
    proc., pozostałe 20 proc. daje PŻM w formie zaliczek armatorskich. W związku z
    oświadczeniem premiera, że rząd udzieliłby gwarancji na finansowanie budowy
    Panamaxów przez SS w kooperacji z podmiotem powołanym na bazie SG w upadłości,
    jest bardzo prawdopodobne, że kontrakt ten może otrzymać Szczecin, a budowa
    byłaby w Gdańsku - powiedział Gogol.
    Serwis "Rzeczpospolita"

    www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_970322/kraj/kraj_a_6.html



    Temat: Parkridge jeszcze nie podjął decyzji, czy będzi...
    Od razu widać jak komuś brakuje sensownych argumentów - zaczynają się wyzwiska i
    przekleństwa - to tylko świadczy o poziomie kultury osobistej
    Zgadzam się z alex.4 obecność dwóch centrów handlowych nie przeszkadza a jedynie
    może sobie napędzić klientów wzajemnie - dlaczego nie mogą powstać obydwa? -
    podajcie sensowne argumenty - to że miasto się zakorkuje jakoś do mnie nie
    trafia bo to jest jedynie pusta śpiewka zwolenników Jagielonii - jak by ona
    miała miasto odkorkować...
    Znając białostockie realia prawda jest taka że galeria Jagiellonii bedzie w
    praktyce pewnie wyglądała jak hala targowa - chyba że osoby które będą nią
    zarządzały wprowadzą takie obostrzenia jak budowniczy Arkadii w Warszawie -
    konkretne z góry określone materiały czystość najwyższa jakość porządne
    wykończenie i produkty dobrej jakości ale u nas coś takiego oczywiście nie może
    się stać bo zaraz ktoś podniesie raban - jak to tak w Białymstoku!? Jak się chce
    mieć coś porządnego to trzeba umieć o to zadbać a u nas w mieście widać że z
    dbaniem nawet o to co swoje jest źle - liczy się najwyższy zysk jak najmniejszym
    kosztem - nie istotne że sklep - stoisko wygląda jak chlew.
    Ktoś napisał o 13 tyś podpisów - chyba zapomniał że w mieście mieszka niespełna
    300 tyś a nie 30 tyś więc ten argument tez odpada - jak zbierzecie 100 tyś to
    pogadamy.
    Do jj-ta mógłby mi Pan łaskawie wytłumaczyć w jaki sposób galeria Jagielloni nie
    zakorkuje miasta - znajdować się ma zaledwie 50 metrów dalej niz Focus Park?
    Angielska firma też chce wyłożyć pieniądze na przebudowe dróg dojazdowych - oni
    podali chociaż jakikolwiek plan tego co jak i gdzie przebuduja - a udziałowcy
    Jagiellonii oprycz pustych obietnic - zapewne w tej chwili bez pokrycia - nie
    zrobili nic.
    Taka mała dygresja co do ruchu w centrum na Lipowej - zgadzam się z Mociakiem -
    mało tego powinno się zamknąć całą Lipową - jak Tur obiecywał kiedyś - a teraz
    daje tylko namiastkę - ochłapy licząc na to że znów ktoś będzie na niego
    głosował. Dla ruchu powinny być otwarte tylko poprzeczne ulice i nic więcej -
    czas w tym mieście zrobic porządne centrum i porządek. Powinno wydawać się
    więcej pieniędzy na drogi rowerowe - w końcu Białystok to zielone miasto.
    Obietnice były piękne - przy każdej nowo budowanej drodze dróżka rowerowa - ale
    jak przyszło co do czego to widać że obietnice co po niektórych nie znaczą nic.
    Wracając jednak do spraw galerii handlowych ktoś przytoczył argument że Focus
    to klocek - klockiem okropnym jest z tego co widziałem Galeria Jagielloni
    przerost formy nad treścią - na szczęście teraz o wartości budynku nie świadczy
    to ile ma elementów ozdobnych i jakiś duperełek na ścianach i w ilu mieni się
    kolorach tylko jak wygląda w całości - gdyby nie reklamy na fasadzie focusa - to
    byłby dość ciekawym budynkiem - na pewno ciekawszym niż co poniektóre budynki
    zaprojektowane przez wiadomo kogo:)
    Oczywiście są gusta i guściki każdy ma prawo do swojego - wole prostą formę niż
    pstrokaty wielki budynek z mnóstwem udziwnień
    Reasumując
    powinny powstać dwie galerie a inwestorzy zamiast się kłócić powinni zjednoczyć
    siły w przebudowie układu drogowego
    szczerze mówiąc jako klient mam gdzieś to czy galerie wybuduje firma białostocka
    czy zagraniczna - che mieć sklep na normalnym poziomie
    jednak jako Białostoczanin mimo wielu niejasności dotyczących galerii Jagieloni
    uważam że powinna powstać - i mam nadzieje że powstanie a tuż obok Focus Park -
    życze powodzenia obydwu inwestorom:D



    Temat: Co myślicie na temat "obwodnicy" do Hoop-ów?
    Kto brał, kto dawał, kto nie chciał zapłacić

    GAZETA WYBORCZA
    miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html

    Wojciech Więcko 23-03-2006 , ostatnia aktualizacja 23-03-2006 17:52

    Kielecka spółka Echo Investement chce w Łomży zbudować hipermarket. Za
    przychylność wydającego zgodę chciała zapłacić gotówką - to podejrzenie. Tyle
    że kiedy chodzi o tę firmę, takich podejrzeń jest więcej. Odkrywamy kulisy
    łomżyńskiej afery korupcyjnej

    65-tysięczne miasto i okolice są pustynią, jeżeli chodzi o hipermarkety.
    Najbliższy działa w Białymstoku. Innych trzeba szukać w okolicach Warszawy.

    Nic więc dziwnego, że kielecka spółka Echo Investment zaplanowała tu budowę
    centrum handlowego o powierzchni 9 tys. mkw. W imię przyszłych zysków w latach
    90. zaczęła skupować ziemię u zbiegu ulic: Sikorskiego, Zawadzkiej i
    Wyszyńskiego.

    Nie przeszkadzało jej nawet to, że teren przeznaczony był pod rekreację i o
    jakichkolwiek inwestycjach mowy nie było.

    - Inwestycja typu hipermarket jest bardzo korzystna dla miasta. Spowoduje jego
    rozwój, przyciągnie innych inwestorów. Zaś mieszkańcy będą mieli lepszą ofertę
    handlową - mówi entuzjasta budowy, zastępca prezydenta Łomży Marcin Sroczyński.

    Przeciwnikami inwestycji są lokalni kupcy. Boją się o własny byt. Godzą się na
    megasklep, ale zlokalizowany daleko od centrum.

    Pierwsza próba Echo na uzyskanie zgody na budowę obiektu się nie powiodła.
    Decyzję zablokowali wsparci przez kupców radni. Po wyborach samorządowych w
    2002 r. miejscy radni już popierali hipermarket.

    W lutym 2005 r. rada korzystnie dla inwestora zmieniła plan zagospodarowania
    przestrzennego. Wtedy zaprotestowali trzej właściciele działek objętych
    zmienionym planem zagospodarowania. Ich ziemia miałaby sąsiadować z inwestycją
    Echo. Ludziom nie podobał się układ dróg dojazdowych.

    Miejskie władze zignorowały ich skargi. Mieszkańcy poszli do Wojewódzkiego Sądu
    Administracyjnego w Białymstoku. Włodarze Łomży wstrzymali się z decyzją o
    pozwoleniu na budowę.

    Kto pyta, nie błądzi

    Kłopot spółki Echo polegał na tym, że początkowo nie była nawet stroną w
    sądowym sporze. Wszystkiemu mogła się tylko biernie przyglądać. Ale na tym nie
    poprzestała.

    - Przez podwykonawców w różnych częściach Polski Echo zaczęło poszukiwania
    osób, które mogłyby im pomóc załatwić pozwolenie na budowę - rozpoczyna
    opowieść nasz informator, człowiek powiązany z organami ścigania.

    Pomoc obiecał białostocki architekt Zbigniew K., wcześniej wykonywał różne
    zlecenia dla jednego z podwykonawców Echo.

    Kilka minut po telefonie od kieleckiego pośrednika zadzwonił do swojego
    znajomego Jacka M., właściciela restauracji w Białymstoku, który wcześniej
    chwalił się mu, że zna ludzi wpływowych. Po telefonie od architekta restaurator
    dzwoni do Jerzego W. To jeden z lepszych białostockich adwokatów, wicedziekan
    Okręgowej Rady Adwokackiej w Białymstoku i współwłaściciel jednej z najlepszych
    podlaskich firm adwokackich. Mecenas zgadza się załatwić sprawę.

    Jacek M. oddzwania do architekta, a ten do pośrednika pracującego dla Echo,
    który z kolei zawiadamia zleceniodawcę.

    Zaczynamy negocjować łapówkę

    Lipiec 2005 r. W restauracji Berlin spotykają się: Jacek M., Zbigniew K.,
    mecenas Jerzy W. i podwykonawca Echa.

    - Nie pada żadna konkretna oferta łapówki. Mówi się jedynie o problemie, który
    trzeba rozwiązać - opowiada dalej nasz informator.

    Białostoczanie chwalą się możliwościami. Mówią, że w jednej ze spraw
    rozpatrywanych przed białostockim WSA załatwili zmianę składu sędziowskiego.
    Odsunęli od pracy sędziego Jerzego Bujko.

    Spotkanie nie kończy się konkretnymi ustaleniami. Znów rozdzwaniają się
    telefony.

    Jacek M. w rozmowie z architektem Zbigniewem K. stwierdza, że adwokat załatwi
    sprawę za 30 tys. euro. Pieniądze mają być podzielone na trzy równe części: dla
    niego, sądu i instancji odwoławczej, jeśli wyrok zostałby zaskarżony.

    Ciąg dalszy na stronach:
    miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html?as=2&ias=3

    miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html?as=3&ias=3

    Nikt z podejrzanych nie przyznaje się do winy.

    Autor tekstu:
    Wojciech Więcko




    Temat: 59 205 000 $
    Warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich powstanie według projektu Finów Ilmari Lahdelmy i Rainear Mahlamäkiego. W konkursie, do którego przystąpili najlepsi architekci świata, pokonali m.in. uważanego za faworyta Daniela Libeskinda

    Budynek ma stanąć na warszawskich Nalewkach, tuż obok pomnika Bohaterów Getta, w sercu dawnej żydowskiej dzielnicy.

    Wczorajsze ogłoszenie wyników konkursu w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego przypominało dramaturgią rozdanie Oscarów. Nic dziwnego - nigdy dotąd tylu sławnych architektów nie zabiegało o zaprojektowanie budynku w Polsce. Wybrana spośród 119 pracowni finałowa jedenastka to światowa elita. Faworytem był Daniel Libeskind - urodzony w Polsce i mieszkający w USA architekt, który ma na koncie poruszający budynek Muzeum Żydowskiego w Berlinie, a ostatnio zdobył rozgłos projektem Wieży Wolności, która stanie w Nowym Jorku na miejscu zburzonych wież World Trade Center.

    Pęknięta kostka

    Przewodniczący jury Bohdan Paczowski podawał nazwiska autorów projektów, zaczynając od tych, którzy nie wygrali. Gdy do ujawnienia pozostały tylko dwie prace, napięcie sięgnęło zenitu. - Ostatnią wyróżnioną pracą jest projekt Daniela Libeskinda - oznajmił przewodniczący. Na sali wybuchł gwar - to oznaczało, że zwyciężyli dwaj stosunkowo mało znani architekci z Finlandii.

    Ilmari Lahdelm i Rainer Mahlamäki zaproponowali budynek na planie kwadratu. Jego betonowe ściany zostaną wykończone ułożonymi pod różnymi kątami płytami z przezroczystego i nieprzezroczystego szkła. Całość będzie podświetlona, dzięki temu powstanie mieniąca się fasada. Szklana bryła jest w jednym miejscu pęknięta i tworzy korytarz przypominający górski kanion. W ten sposób jednocześnie wabi do środka i wskazuje na stojący przed budynkiem pomnik Bohaterów Getta. Salę ekspozycyjną architekci umieścili w kondygnacji podziemnej. Na parterze znajdzie się biblioteka i mediateka, a na pierwszym i drugim piętrze - audytorium i centrum edukacyjne.

    - Budynek symbolizuje Yam Suf, rozstąpienie się morza - właściwie tutaj oznacza powrót czy tęsknotę Żydów za ich domem - powiedział Rainer Mahlamaki. - Głównym naszym celem było stworzenie budynku o silnym charakterze, zwłaszcza wewnątrz. Zewnętrzną część zaplanowaliśmy z minimalną ekspresją.

    Wygrał umiar

    Dlaczego wygrali Finowie, a nie Liebeskind? Amerykanin zaprojektował wstrząsający budynek przypominający kształtem rozsypującą się księgę albo zawalony dom. - Nadmierna wybujałość tego projektu sprawiła, że nie wygrał - tłumaczył Paczowski. - To byłoby tak gwałtowne uderzenie, że za jakiś czas zaczęłoby nużyć. Finowie przedstawili budynek łączący zalety purystycznej, skromnej architektury ze swobodą, organiczną elastycznością kształtowania przestrzeni. Kanion symbolizuje rozstąpienie się Morza Czerwonego, a zarazem przejście Żydów przez ich dramatyczną historię.

    11-osobowe międzynarodowe jury (m.in. słynny francuski krytyk architektury Axel Sowa, dyrektor ŻIH Feliks Tych, prof. Kenneth Frampton z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, prezes SARP Ryszard Jurkowski, architekt i kurator Muzeum Żydowskiego w Amsterdamie Edward van Voolen) wskazało pracę Finów prawie jednogłośnie - tylko dwie osoby się wstrzymały, nikt nie był przeciw.

    Ożywić żydowską dzielnicę

    Muzeum Historii Żydów będzie jednym z najnowocześniejszych nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Jego multimedialna ekspozycja ułoży się w wielką opowieść o blisko 1000-letnich dziejach polskich Żydów. Jak twierdzą organizatorzy, w ciągu roku może ją zwiedzać nawet pół miliona osób. Gotowy jest już projekt głównej ekspozycji. Powstał w brytyjskiej firmie Evert Communications. Zwiedzający odbędą wirtualną podróż przez historię. Zaczną ją w zainscenizowanej starodawnej puszczy, która tysiąc lat temu porastała znaczną część Polski. Idąc dalej, zobaczą odnalezioną macewę z XII w., zajrzą do XV-wiecznego żydowskiego domu i odwiedzą krakowski Kazimierz w dobie renesansu. Potem przejdą przez małe miasteczko z drewnianą synagogą, przedwojenną warszawską ulicę Nalewki i otoczone murem getto, by w końcu dotrzeć do współczesności.

    W czasach PRL-u budowa tego muzeum nie wchodziła w grę. Rola Żydów w polskiej historii i kulturze była tematem niewygodnym dla komunistycznych władz. Wszystko zmieniło się po przełomie 1989 r. Tworzeniem muzeum zajęło się Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. W 1997 r. działkę pod budynek przekazała nieistniejąca dziś gmina Warszawa Centrum. Po wielu perypetiach w lutym 2005 r. Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny ogłosiło konkurs architektoniczny.

    Inwestycję sfinansują wspólnie warszawski samorząd (da 40 mln zł, Ministerstwo Kultury (drugie 40 mln) oraz Stowarzyszenie ŻIH (20 mln). Budowa ma się rozpocząć w przyszłym roku. Zwiedzać muzeum będzie można w 2008 r.



    Temat: Rywin-Michnik: co się kryje za tą aferą?
    Obaj zresztą napisali w tej sprawie list do premiera. Bo i TVN, i "Super Express" lada moment mogą mieć
    śmiertelnego wroga. I to właśnie w postaci Agory. Kupno Polsatu oznaczałoby, że na rynku pojawiłby się
    bardzo groźny dla TVN rywal - dwie stacje naziemne (Polsat i TV4), kablowy Polsat 2 i sieć odbiorników
    cyfrowych przeszłyby z rąk Solorza do Agory, której medialne imperium już dziś tworzą "Gazeta", sieć 20
    stacji radiowych, "Poradnik Domowy" i 10 czasopism, sieć billboardów AMS oraz współpracujące z "Gazetą"
    Radio Zet. Czy osłabiona finansowo stacja TVN potrafiłaby się obronić przed taką konkurencją?
    Ale to nie koniec planów rozwoju. W Warszawie od paru miesięcy mówi się o możliwości przejęcia przez
    Agorę "Polityki". Nie jest to operacja prosta, bo "Polityka" to spółdzielnia dziennikarzy, ale jak dowodzą
    losy innych spółdzielni, sprawa ma szansę powodzenia.
    Innym polem ekspansji okazuje się prasa bulwarowa. Właśnie szykowana jest polska edycja dziennika
    "Bild Zeitung", bezpośredniej konkurencji "Super Expressu". Wydawcą ma być Axel Springer Polska, ale
    Agora - jak mówią ludzie z branży - "kręci się koło tego wszystkiego i za tym stoi". Co to może oznaczać?
    Prawdopodobnie kapitałowy udział w przedsięwzięciu.
    W każdym razie od jakiegoś czasu pracuje grupa dziennikarzy, którzy będą wydawać polski "Bild". M.in.
    monitorują "Super Express". Gazetę Benbenka ocenia też "Gazeta Wyborcza" - z ostatnich artykułów na
    ten temat mogliśmy się dowiedzieć, że "Super Express" przeżywa kłopoty, nie powiodła się operacja
    zmiany layoutu, odchodzą od pisma czytelnicy, no i w związku z tym wymieniono jego kierownictwo...
    - Jeżeli polski "Bild" wejdzie z olbrzymią promocją i wielkimi pieniędzmi, zdmuchnie "Super Express" -
    prorokują fachowcy od mediów. A wtedy na rynku zostanie praktycznie jeden gracz.
    Taki koncern rozdawałby w Polsce karty. Zarówno na rynku reklam, jak i polityki oraz idei, bo mógłby
    skutecznie docierać nie tylko - tak jak dzisiaj - do inteligencji, ale również, poprzez Polsat i "Bild", do
    elektoratu plebejskiego.
    Przy takim rozdaniu media publiczne znalazłyby się na drugim planie. A obecni wielcy gracze - TVN, RMF
    czy ZPR - zostaliby zepchnięci do głębokiej defensywy. Agorze poszłoby tym łatwiej, że dziś wszystkie te
    firmy przeżywają kłopoty finansowe.
    Czy tak się stanie? Na razie i Walter, i Benbenek grają na dwa fronty. Głośno przeciwko telewizji
    publicznej, trochę ciszej przeciwko Agorze, a raczej przeciwko ustępstwom, na które rząd wobec tego
    koncernu poszedł.
    Agora za to gra coraz bardziej twardo. Czy dlatego, że podobna szansa wzięcia praktycznie całego rynku
    mediów może już się nie powtórzyć? Czy też dlatego, że już czuje swoją siłę?

    Kalendarium

    26 VI - spotkanie premiera z nadawcami prywatnymi. Miller zdecydował, że rząd ustąpi Agorze.
    Aleksandra Jakubowska rozpoczyna prace nad autopoprawką rządu.
    5 VII - Jakubowska kieruje do Kancelarii Premiera projekt autopoprawki.
    15 VII - Rywin rozmawia z Wandą Rapaczyńską. Pada propozycja łapówki.
    16 VII - Rapaczyńska pisze notatkę ze spotkania z Rywinem do Michnika.
    18 VII - Jakubowska informuje w Sejmie, że rząd dogadał się z nadawcami prywatnymi i przyjął
    propozycje Agory. Tego samego dnia Michnik pokazuje Millerowi notatkę Rapaczyńskiej.
    22 VII - Spotkanie Michnik-Rywin. Michnik nagrywa Rywina. Wieczorem, u premiera, następuje
    konfrontacja.
    27 XII - "Gazeta Wyborcza" publikuje tekst o propozycji łapówki.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 113 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.