Strona Główna PKP Białystok Warszawa cennik PKP Łódź Fabryczna Warszawa PKP Warszawa Gda ska PKP Warszawa Krynica Górska PKP Warszawa Zachodnia - Olsztyn PKP Warszawa Zielona Góra pkpkrakow Warszawa przez Kielce PKS Bus Warszawa Toruń PKS pl Warszawa Stadion PKS Tomaszów Mazowiecki Warszawa |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: plam Warszawa firmTemat: Ochabówki i KC dla brukselskich posługaczy.Hotel! Ochabówki i KC dla brukselskich posługaczy.Hotel! Klika "globalistyczna" buduje w Wilanowie serwilistom Brukseli ochabówki i nowe KC: BIUROWIEC! "Biurowiec Alpha, wybudowany przez spółkę 8 Star, został oddany do użytku w maju 2002 r. Budynek o powierzchni 12,500 m2 liczy 21 kondygnacji. Pierwsze trzy kondygnacje przeznaczone są na handel i usługi. Pod wszystkimi znajduje się trzypoziomowy parking podziemny obejmujący 210 miejsc. Biurowiec klasy A, posiada podwieszane sufity, system podniesionych podłóg, nowoczesną klimatyzację VAV. Biura typu open space dają duże możliwości aranżacji wnętrz. W budynku zainstalowano siedem wind. Alpha jest pierwszym z CZTERECH biurowców w kompleksie Eurocentrum. Jako pierwszy zespół biurowy w Warszawie, Eurocentrum będzie miało w bezpośrednim sąsiedztwie czterogwiazdkowy H-O-T-E-L! Crowne Plaza, którego otwarcie przewidywane jest na 2004/5 r. Kompleks Eurocentrum został zaprojektowany przez [zydowskie biuro] Boyut Architectural Co. Ltd. oraz Plan Design Co. Ltd." _______________________________________________ Po co linia z Bydgoszczy do Warszawy póki tam rządzą pasożyty? Linia kolejowa Bydgoszcz-Berlin o szybkosci 480 km/godz. jest potrzebna, a nie pałace Wersalu dla judaszowych gryzipiórków przerzucających papierki dla Brukseli w Wilanowie! - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 145 lokomotyw kursuje w Niemczech z szybkością ponad 100 km/godz. Większość z nich wyprodukowała firma Adtranz (obecnie własność firmy Bombardier) w 1997 roku. W lipcu 2002 dostrzeżono początkowe pęknięcia ramy mechanizmu napędowego w modelach 102. Lokomotywy z zauważonymi wadami wycofano do remontu, co jednak nie zmieniło normalnego ruchu. Odtąd dyrekcja koleji regularnie sprawdza, czy producent Adtranz przeprowadza rutynowo kontrolę techniczną i koleje kursują planowo z dokładnością co do minuty. Stare modele wycofano. (Według tygodnika “Der Spiegel” z 7.10.02 nr 41, str. 97 i in.) ____________________________________________ A kiedy zbudujemy linię Bydgoszcz-Berlin o szybkości 480 km/godz.? Kolej XXI wieku - od grudnia 2002: 30 km - długość trasy Shanghai (Long Yang Road Station) - lotnisko Pudong International 430 km/h - szybkość w eksploatacji od 2004 roku Obecnie istnieje jeden tor, przybedzie drugi. 45 min. - czas dojazdu taksówką, autobusem 8 min. - czas dojazdu Transrapidem 10 mln - ilość pasażerów w r. 2004 20 mln - ilość pasażerów w r. 2010 3 pociągi o 5 sekcjach obecnie - 574 miejsc siedzących w każdym pociągu 3 pociągi o 6 sekcjach od czerwca 2004 roku Utrzymanie i konserwacja pojazdów i całego systemu odbywają się w centrum serwisu trzy km na północ od lotniska, połączonym jednotorową trasą. Ruchome zdjęcie Transrapidu www.mvp.de/ 31.12.2002, podczas inauguracyjnej jazdy Transrapidem do lotniska i z powrotem: Chiński Premier Zhu Rongi pokazuje Kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi wskaźnik szybkościomierza we wnętrzu wagonu i in. www.transrapid.de/de/index.html ............................................................................. Przybliżenie Berlina sprowadziłoby do Bydgoszczy przemysł maszyn do skrawania metalu. Dopóki ta trasa stoi zaniedbana, Bydgoszcz pozostanie Kopciuszkiem. ............................................................................. W Warszawie trwa bonanza stracenia 1 miliarda dolarów na Disneyland biurowy dla gryzipiórków w Wilanowie. Bydgoszcz potrzebuje ten miliard! TWOJE PIENIĄDZE DLA CIEBIE A NIE DLA SZUFLOWANIA PAPIERKOW! Dajcie bydgoszczanom ten miliard dolarów na budowę linii kolejowej do Berlina. To przyniesie miastu dobrobyt, a panstwu warszawskiemu podatki na dziesięć takich Disneylandów dla brukselskich poslugaczy! Kto w Urzędzie Miejskim winien wnieść poprzez posłów interpelację w Sejmie? Jezeli mieszkasz w Bydgoszczy i czujesz sie bydgoszczaninem, nie oglądaj się na innych, nie czekaj aż “oni to załatwią”, ale chwyć za słuchawkę i wykręć numer Urzędu Miejskiego! Nie daj się zbyć “ważnością” czy “kompetencją” urzędnika. TY JESTEŚ WSPÓŁGOSPODARZEM tym bardziej, gdy pobierasz zasiłek dla bezrobotnych, albo zapomogę socjalną, czy emeryturę. Urząd Miejski: tel. (052)32 88 310, 32 88 452 fax.(052)322 29 62 e-mail:kancelaria_prezydenta@um.bydgoszcz.pl Wierć posłom dziurę w brzuchu. Posłowie w tym systemie mają czułe uszy na Twój głos – Ty nie możesz dać im pieniędzy na ich kampanię wyborczą, ale możesz im tę kampanię popsuć. W tym Twoja siła. Ale musisz nie zamilknąć. Zorganizuj grupę działaczy myślących jak Ty. Twoje życie musi być w Twoich rękach! Rozpędź obecne Towarzystwo Miłośników Miasta w cztery wiatry. Pasożytnictwo w Wersalu spowodowało Rewolucję Francuską. Przypomnij o tym pasożytom w Warszawie. Temat: Plan zagospod Kabaty Południe Relacje prasowe - Polska Polska 26.11.2007 Ursynów spiera się o parki na Kabatach ► Deweloperzy chcą osiedli obok Lasu Kabackiego ► Mieszkańcy dzielnicy woleliby tereny zielone Krzysztof Jóźwiak Sporo kontrowersji wzbudził przygotowany przez miasto plan zagospodarowania przestrzennego Kabat. Największe emocje budzą tereny obok Lasu Kabackiego. Właściciele gruntów i deweloperzy chcą wybudować tam nowe osiedla, mieszkańcy Ursynowa woleliby w tym miejscu parki i tereny rekreacyjne. Projekt zagospodarowania terenu Ursynów-Południe-Kabaty można oglądać na 17-piętrze Pałacu Kultury i Nauki. W piątek przy mapie spotkali się wszyscy zainteresowani przyszłością tych terenów. Przyszli przedstawiciele miasta, mieszkańcy Ursynowa, właściciele gruntów i deweloperzy. Dyskusja była gorąca, szczególnie, gdy poruszono temat parków. - Jeden z nich zaplanowaliśmy na przedpolu Lasu Kabackiego. To bardzo ważny teren dla Warszawy, bo jest to tzw. klin napowietrzający miasto. Jego zabudowa mogłaby ponadto naruszyć stosunki wodne na tym obszarze - tłumaczyła Elżbieta Mazurkiewicz, autorka planu. Problem w tym, że park miałby się znaleźć na terenach należących do prywatnych właścicieli. - Czujemy się oszukani. Stary, nieaktualny już plan przewidywał w tym miejscu mieszkaniówkę. Teraz ma być park. Za chwilę sprzedamy nasze działki za grosze, a projekt znów się zmieni - żaliła się Zofia Bielińska, do której należy jedno z pól na południe od ul. Kabackiej. - Kabaty stają się kamienną pustynią. Zabudowywany jest nawet najmniejszy skwer. Dlatego ten projekt jest bardzo dobry, bo przewiduje nowe tereny zielone. Rozumiem jednak właścicieli gruntów. Ci ludzie powinni dostać za swoje ziemie godziwe pieniądze - mówił Zbigniew Krzystosiak, mieszkaniec Ursynowa. Najgłośniej protestowali deweloperzy, którzy od dawna planowali postawić przy Lesie Kabackim budynki mieszkalne. Firma Edbud wykupiła już część gruntów od dawnych właścicieli. - W niektórych przypadkach mają nawet warunki zabudowy. Dlatego wszystkimi sposobami starają się zablokować uchwalenie planu miejscowego. Jeżeli nie zrobimy tego na czas, miasto nie będzie miało jak powstrzymać zapędów inwestorów i otulinie Lasu Kabackiego grozi zniszczenie - martwił się radny Maciej Wyszyński. Ratusz rzeczywiście nie ma zbyt wiele czasu. Od stycznia 2008 r. będzie musiał ponownie zająć się wnioskami deweloperów. Ich rozpatrywanie zawieszono jedynie na rok, na czas przygotowywania planu miejscowego. Jeżeli planu nadal nie będzie, miasto nie może odmówić wydania pozwoleń na budowę. Z kolei jeżeli radni go uchwalą, w budżecie trzeba będzie znaleźć duże pieniądze na wykup gruntów. A właściciele i deweloperzy zapowiadają, że tanio ich nie sprzedadzą. - Skończy się na tym, że park nie powstanie -mówiła właścicielka jednego ze spornych terenów Elżbieta Schmidtke. -Właścicieli nie można wywłaszczyć pod tereny zielone, bo zabrania tego prawo. Plan powinien przewidywać rozwiązania alternatywne. Jeżeli ratusz stać na szybki wykup gruntów, to niech, kupuje i buduje parki. Ale jeżeli takich pieniędzy w najbliższej przyszłości nie będzie, powinien pozwolić na budowę mieszkań. Pozostałe elementy projektu budziły mniejsze kontrowersje. W planie przewidziano przeniesienie pętli autobusowej spod Tesco na róg al. KEN i ul.Kabackiej. Dzięki temu zwolni się teren przy hipermarkecie, który z pudełkowatej hali zmieni się w wielofunkcyjną galerię handlową. Pod ziemią znajdzie się trzykondygnacyjny parking typu „parkuj i jedź" na 750 samochodów. Przy ul. Zaruby powstaną szkoła podstawowa i przedszkole. Dzieci z tych placówek będą mogły bawić się w ogródku jordanowskim, który zlokalizowano po drugiej stronie ul. Zaruby, przy skrzyżowaniu z Dembego. Przewidziano też przedłużenie ul. Kabackiej do al. KEN, co nie spodobało się niektórym mieszkańcom, którzy obawiają się, że w ten sposób stanie się ona drogą tranzytową dla ruchu z Konstancina i Piaseczna. - To będzie ulica lokalna. Nikt w nią nie skręci, jeżeli kilkaset metrów dalej będzie miał do wyboru szerokie ulice Wąwozową i Jeżewskiego - uspokajała Elżbieta Mazurkiewicz. Uwagi do projektu planu zagospodarowania Kabat można składać do 28 grudnia. Temat: W Wawie kolejna inwestycja - 1mld DOLARÓW! Klika "globalistyczna" buduje w Wilanowie serwilistom Brukseli ochabówki i nowe KC: BIUROWIEC! "Biurowiec Alpha, wybudowany przez spółkę 8 Star, został oddany do użytku w maju 2002 r. Budynek o powierzchni 12,500 m2 liczy 21 kondygnacji. Pierwsze trzy kondygnacje przeznaczone są na handel i usługi. Pod wszystkimi znajduje się trzypoziomowy parking podziemny obejmujący 210 miejsc. Biurowiec klasy A, posiada podwieszane sufity, system podniesionych podłóg, nowoczesną klimatyzację VAV. Biura typu open space dają duże możliwości aranżacji wnętrz. W budynku zainstalowano siedem wind. Alpha jest pierwszym z CZTERECH biurowców w kompleksie Eurocentrum. Jako pierwszy zespół biurowy w Warszawie, Eurocentrum będzie miało w bezpośrednim sąsiedztwie czterogwiazdkowy hotel Crowne Plaza, którego otwarcie przewidywane jest na 2004/5 r. Kompleks Eurocentrum został zaprojektowany przez [zydowskie biuro] Boyut Architectural Co. Ltd. oraz Plan Design Co. Ltd." _______________________________________________ Po co linia z Bydgoszczy do Warszawy póki tam rządzą pasożyty? Linia kolejowa Bydgoszcz-Berlin o szybkosci 480 km/godz. jest potrzebna, a nie Wersal dla judaszowych gryzipiórków przerzucających papierki dla Brukseli w Wilanowie! - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 145 lokomotyw kursuje w Niemczech z szybkością ponad 100 km/godz. Większość z nich wyprodukowała firma Adtranz (obecnie własność firmy Bombardier) w 1997 roku. W lipcu 2002 dostrzeżono początkowe pęknięcia ramy mechanizmu napędowego w modelach 102. Lokomotywy z zauważonymi wadami wycofano do remontu, co jednak nie zmieniło normalnego ruchu. Odtąd dyrekcja koleji regularnie sprawdza, czy producent Adtranz przeprowadza rutynowo kontrolę techniczną i koleje kursują planowo z dokładnością co do minuty. Stare modele wycofano. (Według tygodnika “Der Spiegel” z 7.10.02 nr 41, str. 97 i in.) ____________________________________________ A kiedy zbudujemy linię Bydgoszcz-Berlin o szybkości 480 km/godz.? Kolej XXI wieku - od grudnia 2002: 30 km - długość trasy Shanghai (Long Yang Road Station) - lotnisko Pudong International 430 km/h - szybkość w eksploatacji od 2004 roku Obecnie istnieje jeden tor, przybedzie drugi. 45 min. - czas dojazdu taksówką, autobusem 8 min. - czas dojazdu Transrapidem 10 mln - ilość pasażerów w r. 2004 20 mln - ilość pasażerów w r. 2010 3 pociągi o 5 sekcjach obecnie - 574 miejsc siedzących w każdym pociągu 3 pociągi o 6 sekcjach od czerwca 2004 roku Utrzymanie i konserwacja pojazdów i całego systemu odbywają się w centrum serwisu trzy km na północ od lotniska, połączonym jednotorową trasą. Ruchome zdjęcie Transrapidu www.mvp.de/ 31.12.2002, podczas inauguracyjnej jazdy Transrapidem do lotniska i z powrotem: Chiński Premier Zhu Rongi pokazuje Kanclerzowi Gerhardowi Schroederowi wskaźnik szybkościomierza we wnętrzu wagonu i in. www.transrapid.de/de/index.html ............................................................................. Przybliżenie Berlina sprowadziłoby do Bydgoszczy przemysł maszyn do skrawania metalu. Dopóki ta trasa stoi zaniedbana, Bydgoszcz pozostanie Kopciuszkiem. ............................................................................. W Warszawie trwa bonanza stracenia 1 miliarda dolarów na Disneyland biurowy dla gryzipiórków w Wilanowie. Bydgoszcz potrzebuje ten miliard! TWOJE PIENIĄDZE DLA CIEBIE A NIE DLA SZUFLOWANIA PAPIERKOW! Dajcie bydgoszczanom ten miliard dolarów na budowę linii kolejowej do Berlina. To przyniesie miastu dobrobyt, a panstwu warszawskiemu podatki na dziesięć takich Disneylandów dla brukselskich poslugaczy! Kto w Urzędzie Miejskim winien wnieść poprzez posłów interpelację w Sejmie? Jezeli mieszkasz w Bydgoszczy i czujesz sie bydgoszczaninem, nie oglądaj się na innych, nie czekaj aż “oni to załatwią”, ale chwyć za słuchawkę i wykręć numer Urzędu Miejskiego! Nie daj się zbyć “ważnością” czy “kompetencją” urzędnika. TY JESTEŚ WSPÓŁGOSPODARZEM tym bardziej, gdy pobierasz zasiłek dla bezrobotnych, albo zapomogę socjalną, czy emeryturę. Urząd Miejski: tel. (052)32 88 310, 32 88 452 fax.(052)322 29 62 e-mail:kancelaria_prezydenta@um.bydgoszcz.pl Wierć posłom dziurę w brzuchu. Posłowie w tym systemie mają czułe uszy na Twój głos – Ty nie możesz dać im pieniędzy na ich kampanię wyborczą, ale możesz im tę kampanię popsuć. W tym Twoja siła. Ale musisz nie zamilknąć. Zorganizuj grupę działaczy myślących jak Ty. Twoje życie musi być w Twoich rękach! Rozpędź obecne Towarzystwo Miłośników Miasta w cztery wiatry. Pasożytnictwo w Wersalu spowodowało Rewolucję Francuską. Przypomnij o tym pasożytom w Warszawie. Temat: Projekt kluczem do lotniska PO CO POLITYKOM INWE$$$$$TYCJE PO CO POLITYKOM INWE$$$$$TYCJE polskim politykom - aferzystom zawdzięczamy najdroższą w stosunku do zarobków w Europie benzynę, dziurawe drogi, brak dróg szybkiego ruchu i autostrad, upadającą kolej w kraju tranzytowym pomiędzy wschodem i zachodem Europy, najdroższe telefony, dostęp do internetu, najwyższe składki na ubezpieczenie społeczne przy najmniejszych świadczeniach społecznych nie pozwalające na godną egzystencję ludzi starych i chorych, bankrutujące szpitale, ludzi umierających w kilkumiesięcznych kolejkach do lekarza... ale można opowiadać bajki o lotniskach, operach, autostradach... PRZYKŁAD TAKIEJ "POLITYKI INWESTYCYJNEJ" W WYKONANIU AFERALNYM NIK: Most Świętokrzyski - za drogi i bez pomysłu Most Świętokrzyski w Warszawie budowano zbyt drogo, zbyt długo i bez pomysłu - wynika z kontroli NIK. Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła realizację budowy Trasy i Mostu Świętokrzyskiego. Z powodu niedostatecznego nadzoru byłej gminy Warszawa-Centrum nad inwestorem budowa pochłonęła o prawie 200 mln zł więcej niż zakładał plan. NIK podkreśliła, że inwestycja nie jest jeszcze zakończona, choć powinna być już w 2001 r. Jak poinformował we wtorek na konferencji prasowej w Warszawie wiceprezes NIK Zbigniew Wesołowski, do realizacji przedsięwzięcia powołano, jako inwestora, spółkę Trasa Świętokrzyska. Koszty jej funkcjonowania wyniosły ponad 10 mln zł. NIK uznała to za "wydatek niegospodarny". Izba skierowała zawiadomienie do prokuratury w sprawie niegospodarnych działań w spółce Trasa Świętokrzyska. Izba oceniła, że spółka ta była "zbędnym ogniwem" i generowała "wysokie, nieuzasadnione koszty funkcjonowania", wśród których znalazły się np. koszty wynagrodzeń (5,5 mln zł). Z kontroli wynika, że struktura organizacyjna spółki była "nieracjonalna". W spółce było pięciu członków Rady Nadzorczej, trzech członków Zarządu, dwóch dyrektorów i jeden lub dwóch pracowników. Według NIK, spółka niegospodarnie wydała pieniądze m.in. na tzw. "zaplecze dla zamawiającego". Kupiła m.in. 41 telefonów komórkowych, 7 aparatów fotograficznych, 4 kamery, 4 telewizory, 22 komputery, 8 samochodów osobowych (według NIK, były wykorzystywane w celach prywatnych, wskazuje na to fakt, że jeden z pojazdów został skradziony z prywatnej posesji). Izba negatywnie oceniła też zakup przez spółkę papierów wartościowych "o znacznym stopniu ryzyka", np. weksli Stoczni Szczecińskiej. Za działanie niegospodarne Izba uznała także wynagradzanie przez spółkę inwestora zastępczego - spółki Zakłady Budownictwa Mostowego-Inwestor Zastępczy. Wynagrodzenie to wynosiło 2,85 proc. kwoty wypłacanej wykonawcom, przy czym uwzględniono nie tylko wykonawców robót budowlanych, ale i wykonawców wszelkich opinii, badań i ekspertyz. Inwestor zastępczy został - zdaniem NIK - wybrany "w wyniku rażącego naruszenia przez spółkę Trasa Świętokrzyska zasad organizowania zamówień publicznych".Z kontroli wynika, że niezgodnie z prawem - z pominięciem m.in. ustawy o zamówieniach publicznych i Kodeksu spółek handlowych - w czasie trwania inwestycji wydano ponad 217 mln zł. Kontrolerzy wykazali np., że na samą fetę z okazji otwarcia Mostu Świętokrzyskiego wydano 1 mln zł. Na tę sumę składały się m.in. wydatki na zakupy materiałów promocyjnych, ochronę, reklamę. Jako odpowiedzialnych za decyzje dotyczące Trasy i Mostu Świętokrzyskiego Izba wymieniła zarządy spółki Trasa Świętokrzyska i gminy Warszawa-Centrum. W badanym przez NIK okresie w zarządzie Gminy Warszawa-Centrum zasiadali: Marcin Święcicki, Paweł Piskorski, Wojciech Kozak i Jan Wieteska. A oto przykładowe komentarze internautów : Jak to brak pomysłu? Przecież pomysł był taki, żeby wydać te głupie 10 mln. A reszta się zgadza. ~Cat-monarchista, 2005-01-11 12:04 Chyba raczej, jak wyprowadzić. 2005-01-11 12:09~puk wydać ? raczej zabrać przez podstawione firmy. ~ewa 2005-01-11 12:16Zupełnie jak w filmie "Miś" S. Bareji. :) ~miś 2005-01-11 12:19 Nie wydać tylko podzielić ... ~Cyt,cyt,.... 2005-01-11 12:22 Pomyślcie jakim kosztem Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała 23 miliony zł, a jak łatwo ci złodzieje z urzędów wydają 200 milionów ~d.b 2005-01-11 No, łatwo nie było...Coś jednak na ten most poszło praktyk_teoretyk... 2005-01-11 13:17 Temat: Uprzywilejowanie komunikacji miejskiej w Warszawie Gość portalu: 04toudi napisał(a): > Oki, teraz ustosunkowuję sie w punktach do listu Bexy: He, he, a ja do Twojego; > 1. Piszesz, ze trudno jest zweryfikowanie zapotrzebowania na przejazdy. > Owszem,trudno w obecnym systemie organizacyjnym. Nie miałem na myśli systemów organizacyjnych. Było to ogólnikowe twierdzenie. > W sytuacji idealnej byloby tak, ze jak powstaje nowe osiedle, gdzie mieszka > dajmy na to 4000 ludzi (dowolne osiedle JW Construction ma tyle ;-))))), to > firma przewozowa widzac, ze osiedla sie tam 4000 klientow od razu puszcza tam > autobusy, gdyz ma z tego pieniadze. Masz całkowitą rację. ZTM powinno widzieć budujące się nowe osiedla (oraz problemy komunikacyjne już powstałych) i dynamicznie reagować na zmiany. Ale do tego potrzebna jest współpraca między ZTM a firmami budującymi osiedla i inne. Może jakiś plan zagospodarowania przestrzennego ??? Czy coś w tym rodzaju ??? Ale czego oczekujemy. Jak ZTM nie może się dogadać z PKP, żeby włączyć kolej do komunikacji miejskiej :(( Jeżeli wpuściłbyś firmy przewozowe to jak zamierzasz uregulować sprawę biletów ??? > U nas jest inaczej. Komunikacja publiczna panstwowa nie ma zadnego interesu > aby tam puscic autobusy, gdyz zniszczy im sie tylko od tego tabor. Chyba przesadzasz. Jeżeli by tak mysleli to wszystkie pojazdy stałyby na zajezdniach... Ale fakt faktem ZTM działa conajmniej opieszale :(( > Przewoznicy prywatni tez tam nie pojezdza, gdyz komunikacja publiczna ma > takie dumpingowe ceny biletow, ze nie oplaca im sie to. Przed chwilą pisałeś, że nie ma "tam" komunikacji miejskiej. To więc jak jest ??? Ponadto, za komunikacją miejską przemawia fakt wspólnego biletu. Gdyby dać wolną rękę, to byłoby, że Connex ma inne bilety niż Mobilis itd. Nie mówiąc już o braku możliwości działania biletów okresowych. To dopiero byłby cyrk !!! > Zauwazcie, ze przewoznicy prywatni maja sie tam dobrze, gdzie istnieje jakis > uklad z utrzednikami. I nie tylko tu. Ale na to są jakieś paragrafy ??? > Centralna regulacja jest chora i tyle!!! Nie zupełnie. Powinna być; jedna polityka transportowa miasta; jeden zarząd. Ale (podkreslam) sprawnie działający zarząd !!!! > Zauwaz ze podobnie jeszcze kilka lat temu bylo z telekomunikacja. To ludzie > musieli prosic, aby ich podlaczono do telefonu. I czekano cierpliwie > latami... Czy to nie bylo chore??? Masz częściowo rację. Jednakże przyrównywanie KM do telekomunikacji jest nie aż takie proste... Jakbyś rozjaśnił nam bardziej ten wątek; szczególnie jako przeniesienia rozwiązań telekom. do KM. > 2. prosze nie porownywac Policji do MZA. Przeciez to zupelnie inne sluzby. > Wiele osob uwaza, ze panstwowe powinny byc huty, elektrownie, cukrownie, > koleje. Okazuje sie, ze Bexa chce dodac do tej listy i publiczny transport > osobowy. I tak i nie. Do tej listy chciałbym dodać komunikację miejską. Ale nic nie pisałem o hutach, elektrowaniach itd. I pamiętaj, że KM w Warszawie to nie tylko MZA. Ty porównałeś KM do telekomunikacji, ja KM do policji. Ty masz trochę racji i ja; podobnie z pomyłkami ;)) > 3. Komunikacja masowa to nie tylko autobusy, ale i tramwaje i metra. Dla mnie > jako mieszkanca Tarchomina (ups, Winnicy ;-))))), komunikacja masowa to tylko > i wylacznie autobusy i tak bedzie przez najblizsze 50 lat (nie wierze w metro > ani w tramwaj w mojej dzielnicy, tak samo jak i nie wierze w most polnocny w > okresie najblizszych 20 lat) To ograniczasz w dużym stopniu zagadnienie KM. Przykro mi to stwierdzić, że KM nie jest tylko i wyłącznie na Twoje usługi. Ponadto według mnie sprawna komunikacja miejska w aglomeracjach miejskich (bo tak trzeba nazwać Warszawę) powinna opierać się przede wszystkim na metrze. Każda inna gałąź transportu miejskiego powinna spełniać funkcje dowozowe do metra. Ciekawe czy nasze wnuki tego doczekają :(( > 4. Wytyczenie pasow ruchu dla autobusow to nie tylko narysowanie pasow na > ulicy i postawienie znakow. To takze przebudowa skrzyzowan, bo inaczej > autobusy bede staly w korkach ze skrecajacymi osobowkami (codziennie jezdze > Sobieskiego, a czasami i przez most Poniatowskiego, tam widac to wyraznie). > Musza byc osobne pasy do skrecania i dla osobowek i dla autobusow. A tu juz > trzeba przebudowywac skrzyzowania. Tak, masz rację. Jednakże nie wszędzie i nie zawsze. Ale, zgoda, w wielu przypadkach wiąże się to z koniecznością wprowadzenia rozwiązań innych niż tylko namalowanie pasów. Jedankże jest to prostsze i szybsze (oraz tańsze) rozwiązanie niż budowa kolejnego odcinka metra... > Pozdrawiam > T. Wzajemnie, BEXA Temat: Że się wtrącę do dyskusji o autonomii wikin napisał: > > W tej chwili nie ma nierentownych kopaln, sa spolki weglowe, kazda zaczel > a > > przynosic zyski. > > w tej chwili nie, ale skąd wiesz co będzie za rok ? W koncu restrukturyzacja dala efekty - wydobycie zostalo zredukowane tak, ze popyt przewyzsza podaz. Na 3 spolki weglowe jedna produkuje tylko wegiel koksujacy, jako jedyna w Europie, ma ona w planie budowe nowych kopalni w zwiazku z wyczerpywaniem zloz w istniejacych. Paliwa kopalne to zasoby nieodnawialne, za kilkadziesiat lat zabraknie ropy, slaski wegiel natomiast nadal bedzie dostepny. > > > SP, dopoki nie sprywatyzuje tych spolek, jest calkowicie odpowiedzialny z > a > nie, > > politycy reprezentujący SP, mogą powiedzieć chcecie autonomii, to dotujcie sami > > kopalnie, spłaćcie ich długi sami, prywatyzujcie sami, to wasz problem, To problem wlasciciela. Poza tym przy dzisiejszej koniunkturze nie powinno byc problemu z prywatyzacja spolek weglowych. Oczywiscie rzadowi na tym nie zalezy, bo stolki w zarzadach sa stolkami. > przecież autonomia może nie bedzie sie podobać w warszawie, wiec władze > centralne niekoniecznie bedą chciały ułatwiać jej życie Ciekawe myslenie. Celowe utrudnianie zycia kilku milionom obywateli? Lepiej kasowac nadwyzke z dochodow podatkowych autonomicznego wojewodztwa, czy miec problemy polityczne i spoleczne? > poza tym jak chcesz walczyć z warszawskimi mafiami żerującymi na kopalniach nie > > posiadając nad nimi kontroli, niby jaki interes politycy rządzący w warszawie > będą mieli w usuwaniuj swoich kolegów od dochodowych biznesów Dlatego jestem za najszybsza prywatyzacja. A swoja droga - co robi NIK, ktory posiada odpowiednie instrumenty kontroli? Moze NIK autonomicznego wojewodztwa (Bo zakladajac, ze SP sprezentuje panstwowe firmy Skarbowi Slaskiemu, zapewne powstanie odpowiedni organ kontrolujacy, co sie w tych firmach dziej) mialby wyrazniejsze poczucie misji w tej kwestii? > > > Poza tym ewentualne wladze autonomicznego wojewodztwa beda wybierane prze > z > > wszystkich doroslych mieszkancow - nie widze szans na dominacje RAS we > wadzach. > > no mam taką nadzieję, bo RAS to taka śląska samoobrona, łatwo chwytliwe hasła > odwołujace się do sentymentów ludności i ich dumy, brak realnego spojrzenia na > świat, a program gospodarczy pt. "dajcie nam władze a będzie dobrze" Nie lej wody. Nic takiego nie znalazlem w oficjalnych materialach RAS, a wypowiedzi w mediach sa od dluzszego czasu wywazone i nie robiace wrazenia populistycznych. Intryguje mnie, skad ta chec do likwidacji calego gornictwa weglowego - mam osobiste kontakty z kilkunastoma firmami w samym BB, ktore z tego gornictwa zyja. Przy okazji zapytam, co w nich mysla o piszacych na forum BB miejscowych, oczekujacych likwidacji kopaln. Temat: budowa Arkadii trwa... budowa Arkadii trwa... Od czerwca przy rondzie Babka trwa budowa gigantycznego centrum handlowo- rozrywkowego Przy skrzyżowaniu al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego grupa ERE już w czerwcu zaczęła budowę największego centrum handlowego nie tylko w Warszawie, ale i w Polsce. Pod koniec sierpnia dostała pozwolenie na budowę kolejnego etapu inwestycji, które jeszcze nie jest prawomocne. Planowane są tam apartamenty i biurowiec. Z pasażami, ale czy z zegarem Gigantyczne centrum (287 tys. m kw. powierzchni całkowitej, w tym 110 tys. m kw. powierzchni handlowej) ma być gotowe na jesieni 2004 r. Nazywano je "Arkadia - Centrum Handlu i Rozrywki", nawiązując do idyllicznej krainy pasterzy i pasterek. Wznosi je WARBUD SA według projektu amerykańskiej firmy RTKL specjalizującej się w centrach handlowych (ci sami, którzy projektowali wieżowiec Daewoo). Koszt inwestycji szacuje się na - bagatela - 270 mln euro. - Szczególnie piękne ma być wnętrze. Korytarze będą się różnić między sobą stylizacją. Na przykład pasaż Canaletto ma przypominać ulicę w mieście z latarniami i markizami - opowiada Grzegorz Pękalski z firmy CEFIC zajmującej się wynajmem powierzchni. Pasaż Kopernik ma nawiązywać z kolei do średniowiecznych nauk. Znajdą się w nim więc znaki zodiaku i sentencje naukowe. Specjalnie dla dzieci zaprojektowano bajkową ulicę Twardowskiego. Ostatni pasaż to Wisła - podłoga ma nawiązywać do rzeki, będzie stylizowana roślinność wodna, a łącznik z piętrem ma przypominać łódź. Życiem ma tętnić główny plac zwany Teatrum. - Będą się tam odbywać prezentacje widoczne ze wszystkich poziomów atrium - zapowiada Grzegorz Pękalski. - Natomiast na zewnętrznym placu [od strony ronda Babka - red.] planowane są liczne restauracje. Ozdobą tego miejsca miał być zegar na wieży, ale niektórzy wątpią w jego powstanie. - Pewnie inwestor z niego zrezygnuje z przyczyn finansowych, będzie tam natomiast logo Arkadii - informuje Michał Pielat z działu marketingu CEFIC. - Pozostać mają natomiast zielone dachy porośnięte roślinnością odporną na upały i mróz. Taki aspekt proekologiczny. Ze sklepu na kręgle Ponad 220 sklepów, usytuowanych na planie trójkąta, zajmie trzy kondygnacje. 40 proc. powierzchni już zostało wynajęte. W megakompleksie znajdzie się hipermarket Carrefour oraz ponad 20 dużych wyspecjalizowanych powierzchni handlowych należących do Media Marktu, Empiku, Smyka, Zary, Giacomelli Sport, Reserved, Galerii Centrum. Będzie też coś dla ducha i ciała - na ostatniej kondygnacji multipleks z 15 ekranami prowadzony przez Cinema City i niżej 19 restauracji i fast foodów oraz fitness club. Planowane jest też centrum rozrywki z kręgielnią. W Arkadii zostanie wybudowanych 4,3 tys. miejsc parkingowych. Właścicielem centrum handlowo-rozrywkowego będzie firma Gdańsk Station Shopping Mall. Spółka ta jest głównym dzierżawcą gruntu, na którym realizowana jest inwestycja. Biurowiec i apartamenty Z 16 ha działki centrum zajmie 9 ha. Na pozostałych 7 ha grupa ERE zaplanowała budowę biurowca (ok. 60 tys. m kw. powierzchni) i domów mieszkalnych, a ściślej - apartamentów (ok. 50 tys. m kw.) usytuowanych bliżej Dworca Gdańskiego. Jak informuje Grzegorz Pękalski, ERE zamierza znaleźć współinwestorów tej części inwestycji albo odsprzedać teren pod jej budowę wraz z projektem. Teren między torami, al. Jana Pawła II i ul. Słonimskiego prawie cztery lata temu wydzierżawiła na 30 lat od PKP spółka Carrefour powiązana wówczas z firmą Inter Commerce. W 1999 r. wydane zostały warunki zabudowy i zagospodarowania terenu. W połowie zeszłego roku prawa do dzierżawy wieczystej w przetargu nabyła grupa ERE (Reit Estate Investment Trust). ERE, główny inwestor Arkadii, i Carrefour doszły do porozumienia. Udziałowcami grupy ERE są J.P. Morgan - bank reprezentujący fundusze inwestycyjne, Simon Property Group - koncern inwestycyjny w dziedzinie nieruchomości z Indianapolis w USA i grupa francuska Beg, występująca jako inwestor zastępczy. Temat: Stara Wola wraca do łask inwestorów Stara Wola wraca do łask inwestorów Zaniedbane rejony dzielnicy odzyskają dawną atrakcyjność Na początku lat 90. przy ul. Grzybowskiej powstał wieżowiec Pekao SA. Potem zbudowano biurowce przy al. Jana Pawła II. Przez lata na Woli niewiele się działo. Teraz inwestorzy wrócili. Właśnie rozpoczęła się budowa apartamentowca na rogu ul. Chłodnej i Wroniej. Inwestor firma Ronson Development postanowiła wybudować apartamentowiec o nazwie Meridian. Chłodna jak Nowy Świat Choć budynek ma nowoczesną bryłę, developer chce nawiązać do najlepszych przedwojennych tradycji ulicy Chłodnej. Apartamentowiec tworzyć będą trzy połączone ze sobą kamienice. Elewacje zostaną obłożone kamieniem, w parterach pojawią się ogólnodostępne restauracje i kawiarnie. – Dawniej ulica Chłodna wyglądała jak Nowy Świat. Wierzymy, że może nie od razu, ale właśnie takimi inwestycjami jak nasza, uda się przywrócić Woli dawną świetność – mówi Andrzej Gutowski z firmy Ronson. Pierwszy etap tej inwestycji ma być ukończony w połowie 2007 roku. Hilton na Woli W tym roku czeka nas jeszcze premiera hotelu Hilton. Prawie 100-metrowy wieżowiec wyrósł na rogu ul. Grzybowskiej i Wroniej. W przyszłości obok niego mają pojawić się również dwa apartamentowce oraz biurowiec. Z informacji uzyskanych w biurze naczelnego architekta miasta wynika, że coraz więcej inwestorów chce budować na Woli. – Jest to jedyna centralna dzielnica stolicy, która ma wciąż wolne działki – podkreślają urzędnicy. Władze Warszawy wydały wstępne pozwolenie na budowę 130-metrowego apartamentowca, który ma stanąć na rogu ul. Grzybowskiej oraz Waliców. Będzie to najwyższy budynek mieszkalny w Warszawie (obecnie najwyższym budynkiem mieszkalnym jest Łucka Centrum, która ma 100 m wysokości). Rozpoczęcie budowy tej inwestycji planowane jest jeszcze w tym roku. Prace budowlane trwają też między ul. Prostą i Pańską. Stanie tu ośmiopiętrowy biurowiec. Buduje go firma Ghelamco, która w pobliżu ronda Daszyńskiego wzniosła już dwa biurowce: Crown Point oraz Crown Town. Z zainteresowania inwestorów Wolą cieszy się Michał Szczerba, przewodniczący dzielnicowej komisji rozwoju przestrzennego i ochrony środowiska. – To dobrze, ale obawiam się, że wiele nowych projektów mogłoby wyglądać lepiej. Niestety, na terenie naszej dzielnicy nie ma uchwalonego żadnego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Na ukończeniu jest tylko miejscowy plan zagospodarowania rejonu ul. Prostej – mówi Michał Szczerba. Chcą chronić zieleń Radni obawiają się, że boom inwestycyjny może zaszkodzić nie tylko ładowi przestrzennemu dzielnicy, ale też terenom zielonym. – Gdyby istniały plany miejscowe, nie byłoby kontrowersji i byłyby jasne zasady – twierdzą wolscy radni. www.zw.com.pl/apps/a/tekst.jsp?place=zw2_a_ListNews1&news_cat_id=11&news_id=77321 Temat: Monitoring miasta - gdzie dziennikarskie nosy? Monitoring miasta - gdzie dziennikarskie nosy? Gazeta Lubuska podała, że Miasto podpisało umowę z firmą "TELSAT" z Gryfic na wykonanie monitoringu miasta, a przypominam, że mamy styczeń 2003. Pamiętam pierwsze prasowe wypowiedzi Pana Figury, że monitoring będzie do 15 listopada 2003. Co z dziennikarskim nosem - to chyba zimowy katar. Wystarczy tylko przeprowadzić biały wywiad w Internecie, żeby mieć podejżenia, że z przetargiem na monitoring miasta coś było nie tak. Przypomnę, że był to jeden z przedwyborczych HITów Pana Prezydenta. Oto cytat z biuletynu ZP: >>> Biuletyn Zamówień Publicznych Nr 157 z dnia 13.09.2002 POZYCJA 60030 OGŁOSZENIE O PRZETARGU NIEOGRANICZONYM o szacunkowej wartości powyżej 30 000 euro Zarząd Miasta Gorzowa Wlkp.,[...], ogłasza przetarg nieograniczony na wykonanie projektu, dostawę i montaż systemu monitoringu miasta.(PKWiU: 32.20.1) Miejsce realizacji: Gorzów Wlkp.. Nie dopuszcza się składania oferty wariantowej. Termin realizacji (wymagany) - do 2002.12.15. Wadium - 10000 zł. Kryteria wyboru ofert i ich znaczenie: cena (koszt) - 30% koncepcja wykonawcza systemu monitoringu - 20% miesięczny koszt utrzymania systemu - 20% parametry techniczne i funkcjonalne proponowanych urządzeń - 20% warunki gwarancji i serwisu - 10% <<< Zwracam uwagę na WYMAGANY termin realizacji zamówienia! Prace komisji bardzo się przeciągały, może dlatego, że nie było wcześniej żadnej konkretnej koncepcji monitoringu (przetarg ogłoszono na hura! Byle szybko) i takiej oczekiwano od dostawców (patrz biuletyn); no i Komisja się zagrzebała. W międzyczasie Pan Figura poinformował, że komisja ma 45 dni na wybór oferty - chyba żarty: 45 dni, to okres związania dostawcy /wykonawcy/ z ofertą (art.50, art.40 i art. 27c uozp) i do tego czasu trzeba rozpatrzeć ew. protesty (a były?) i podpisać umowę, no chyba, że w UZASADNIONYM przypadku WYKONAWCA udzielił zgodę na przedłużenie terminu (a udzielił?). Komisja się zagrzebała tak, że przestała rozumieć treść złożonych ofert - oto cytat ze strony www.gorzow.pl: [Serwis Miejski>Zarządzanie Kryzysowe>Przetarg na monitoring] >>> Zgodnie ze ,,Strategią Zrównoważonego Rozwoju Miasta Gorzowa Wlkp. Gorzów 2000+ " w celu podniesienia poziomu bezpieczeństwa, opierając się na pozytywnych doświadczeniach innych miast, zostanie założony w Gorzowie system monitoringu. Specyfikę przetargową, która zakłada etapową realizację tego programu pobrało 36 firm do przetargu przystąpiło jednak tylko 6 z nich oferując swe usługi za cenę od 800 tysięcy do 1,4 miliona zł. Otwarcie ofert nastąpiło w dniu 30.10.2002 , a następnie Komisja, przystąpiła do szczegółowego zapoznania się z każdą ofertą z osobna. Ze względów formalno prawnych dwie oferty zostały odrzucone na wstępie, a przedstawiciele pozostałych firm zostali zaproszeni na spotkania w celu wyjaśnienia treści oferty. Do przetargu przystąpiły: 1. Computer Land z Poznania, 2. P.H.U. ,,TELSAT" z Gryfic, 3. STER-PROJEKT z Warszawy, 4. TP Centrum z Poznania. <<< Następnie pokazane są zdjęcia ze spotkań z poszczególnymi oferentami z osobna, w celu 'wyjaśnienia treści ofert'!? Skorzystano tu z art.44 ust.1, ale czy nie były to aby negocjacje, których zabrania ust.2 tegoż artykułu? Termin wymagany zamówienia minął, rok budżetowy też, a tu raptem umowa z dezaktualizowanego już przetargu - czy plan finansowy miasta na ten rok już zatwierdzony i to przewiduje? Bo ja czytałem w grudniu po południu, że Miasto biedne i w tym roku nie będzie pieniędzy na monitoring! Ja mam wątpliwości - A WY ? Temat: [Wawa] SKM zaczęła ostre hamowanie [Wawa] SKM zaczęła ostre hamowanie SKM to na razie dwa składy, które będą jeździć skróconą trasą Zapowiadano sześć składów jeżdżących z Falenicy do Dw. Zachodniego. Zamiast nich od października SKM będą obsługiwać dwa pociągi. W szczycie dojadą tylko do Dworca Wschodniego. SKM miała być naziemnym metrem. Reklamowano ją jako szybką, często kursującą i bezpieczną linię, która połączy centrum miasta z dzielnicą Wawer. Podróż z Falenicy do Dw. Zachodniego miała trwać ok. 40 minut. Deklaracje na wyrost Tymczasem dwa pierwsze składy naziemnego metra będą kursować na okrojonej trasie. Nie ma bowiem szans na dzierżawę czterech pociągów od Kolei Mazowieckiej. To właśnie dzięki tym wozom od października (wcześniej mówiono nawet o wrześniu) SKM miała ruszyć pełną parą. SKM chciała wydzierżawić na trzy miesiące cztery pociągi KM. Miesiąc temu ogłosili to Sławomir Skrzypek, wiceprezydent Warszawy odpowiedzialny za inwestycje i Krzysztof Celiński, prezes Metra Warszawskiego, nadzorujący w imieniu prezydenta Warszawy przygotowania do uruchomienia SKM. Niestety... – Nie ma szans na taką dzierżawę – mówi Grzegorz Kuciński, dyrektor Kolei Mazowieckich ds. przewozów. – Nie ma mowy, nawet gdybyśmy chcieli. Mamy 184 pociągi i wszystkie eksploatujemy cały czas. Co na to władze SKM? Teraz wbrew wcześniejszym zapowiedziom twierdzą, że plan dzierżawy był tylko wstępny. – Składy kolejowe chcieliśmy pożyczać na wypadek awarii naszego sprzętu – mówi dzisiaj Krzysztof Celiński. Szlaban na Wschodnim Od października na tory między Falenicą i Dworcem Zachodnim wyjadą dwa pociągi SKM zakupione w zakładach w Nowym Sączu. Na pełnej trasie będą jeździły tylko w godzinach poza szczytem. A rano i po południu będą dojeżdżały jedynie do Dworca Wschodniego. Potem pasażerowie jadący do Centrum będą musieli się przesiąść. Dlaczego trasa została skrócona? – W związku z problemami technicznymi w tunelu średnicowym pod Śródmieściem. Nie przeprowadzono jeszcze remontu, dzięki któremu więcej składów zmieści się tu w godzinach szczytu – wyjaśnia prezes Celiński. Wspólny bilet od grudnia Kiedy SKM ruszy naprawdę? Prawdopodobnie dopiero w przyszłym roku. W drugiej połowie grudnia do stolicy dojadą kolejne cztery składy z Nowego Sącza, więc SKM będzie jeździć częściej. Na trasie SKM będą obowiązywać bilety komunikacji miejskiej, w tym bilety sieciowe, czyli miesięczne. To z pewnością przysporzy szybkiej kolei pasażerów. W tej chwili wiele osób dojeżdża z Falenicy do Śródmieścia autobusami prywatnych firm. Wozy kursują co kilka minut. Bilet na przejazd w jedną stronę kosztuje około 2-2,5 zł. /Zycie Warszawy/ Temat: Wrocław(jeszcze ;) drugi! Wrocław(jeszcze ;) drugi! Srebrny Wrocław Poniedziałek, 17 listopada 2003r. Po raz pierwszy jesteśmy lepsi niż stolica Małopolski Poznań przed Wrocławiem i Krakowem. Taka jest kolejność pierwszego Wielkiego Rankingu Miast w kategorii powiatów grodzkich, którego wyniki zostaną dziś oficjalnie ogłoszone w Warszawie. Zdaniem ekspertów, stolica Dolnego Śląska ma szansę w przyszłości przewodzić w takich rankingach. Ranking przeprowadziło Centrum Badań Regionalnych, które razem z Rzeczpospolitą ogłasza co roku Złotą Setkę Samorządów. Oficjalnie wyniki Wielkiego Rankingu Miast zostaną ogłoszone dziś w południe. Jednak władze miasta już w piątkowy wieczór dowiedziały się, że Wrocław jest na drugim miejscu. - Zadzwoniono do nas, żeby się upewnić, że wybieramy się do Warszawy, bo ktoś musi odebrać nagrodę - powiedział "Słowu" jeden z wyższych urzędników miejskich. Wrocław przyszłościowy Członkowie Kapituły Wielkiego Rankingu Miast, w której oprócz przewodniczącej Centrum Badań Regionalnych zasiedli także prof Michał Kulesza - jeden z autorów reformy samorządowej, i Jerzy Regulski, prezes Fundacji Demokracji Lokalnej, brali pod uwagę wiele czynników. - Gospodarcze: na przykład zyski firm działających w danym mieście, wysokość inwestycji czy jakość infrastruktury, i społeczne: aktywność organizacji pozarządowych i zdolność przyciągania nowych mieszkańców - wymienia dr Wisła Surażska, prezes Centrum Badań Regionalnych. Szczegóły oceny kapituły będą znane dopiero dziś, ale wysoka pozycja stolicy Dolnego Śląska nikogo nie dziwi. - Wrocław ma przed sobą przyszłość. Macie to, co jest najważniejsze we współczesnej gospodarce, czyli kapitał ludzki - twierdzi Andrzej Lubiatowski, prezes Unii Metropolii Polskich. Lubiatowski tłumaczy, że właśnie otwartość i serdeczność wrocławian, połączone z pięknem architektury to największe atuty stolicy Dolnego Śląska. - Do tego trzeba dodać stabilność władz samorządowych konsekwentnie realizujących plan rozwoju miasta i przestaje dziwić to, że Wrocław jest tak modny - dodaje Lubiatowski. Zadowolony z wysokiej pozycji Wrocławia jest także jego prezydent. - To duży sukces i powód do dumy, że pniemy się do góry w rankingach - mówi Rafał Dutkiewicz. Prezydent miasta podkreśla, że to także powód do zwiększenia wysiłków, żeby wspiąć się na szczyt. - Drugie miejsce w takim rankingu oczywiście cieszy, ale najważniejsze, żeby mieszkańcy miasta byli z niego zadowoleni - dodaje. Poznań jeszcze górą Zdaniem ekspertów stolica Wielkopolski czerpie potencjał rozwojowy głównie z tradycyjnej aktywności gospodarczej i społecznej mieszkańców. Już w 2001 roku Poznań uzyskał punktację najwyższą z możliwych do uzyskania w Polsce w ocenie międzynarodowej agencji ratingowej. To zostało odebrane jako doskonały przykład zależności między rozwojem gospodarczym a lokalnym kapitałem społecznym. Ale Poznań czerpie także ze swojej tradycji miasta targowego. - Dzięki takim zakładom jak Cegielski Poznań jest historycznie miastem bardziej uprzemysłowionym niż Wrocław - uważa Andrzej Lubiatowski, prezes Unii Metropolii Polskich. - Moim zdaniem póki co Poznań jak dotąd lepiej wykorzystuje swoje poożenie geograficzne i ma lepszą infrastrukturę. Wasza przewaga to silniejszy ośrodek akademicki, co z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Wrocław jako ośrodek akademicki przyciąga młodych ludzi. - Sam jestem tego najlepszym przykładem, bo pochodzę z Poznania, ale wybrałem Wrocław - wtóruje mu Rafał Dutkiewicz. Co oceniano - ogólna sytuacja gospodarcza - dochody przedsiębiorstw i mieszkańców, relatywna wielkości sektora usług i otoczenia biznesu, - aktywność gospodarcza mieszkańców - liczba prywatnych firm, stopa bezrobocia, - aktywność obywatelska - liczba organizacji non profit, frekwencja wyborcza, czytelnictwo, - jakość lokalnej infrastruktury - gęstość sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, gęstość i jakość dróg, jakość oczyszczania ścieków, - atrakcyjność miasta/powiatu jako miejsca zamieszkania - bilans migracji i budownictwo mieszkaniowe Temat: Mis 2 ??? wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,3412017.html Będzie "Miś 2"! pi, mat. dystr. 12-06-2006, ostatnia aktualizacja 12-06-2006 15:24 Fani polskich komedii czekali na to od lat. W końcu ich marzenie się spełni! Jeszcze tego lata ruszą zdjęcia do kontynuacji kultowego filmu Stanisława Barei "Miś". Tak, prezes Ryszard Ochódzki powraca, tak jak poprzednio, w skórze Stanisława Tyma, który nie tylko gra w filmie, ale jest jego scenarzystą i reżyserem. Historia toczy się współcześnie. Ochódzki nie najgorzej poradził sobie ze zmianą systemu. Jest nieźle prosperującym działaczem sportowym i biznesmenem. Wokół niego widzimy Polskę, którą znamy, ale przefiltrowaną przez prześmiewczy zmysł Stanisława Tyma. "Miś" jest najbardziej oczekiwanym polskim filmem. Tym, pytany przez dziennikarza tygodnika o scenariusz, mówi: "Niby on jest, ale ja sam się do niego nie przywiązuję. Wszystko i tak rozstrzygać się będzie na planie". Czyli i tym razem „prawda ekranu” może być tak nieprzewidywalna jak „prawda czasu”. To przecież na planie klasycznego „Misia” twórcy bezustannie musieli dostosowywać swoje pomysły do zastanej rzeczywistości. Klasycznymi już stały się opowieści o zdobywaniu rekwizytów, znikających paróweczkach, urządzaniu Londynu w socjalistycznej Warszawie. Nowy „Miś” ma wydobywać absurdy, które powstały w Polsce po 89-tym roku. A z pewnością jest w czym wybierać. Reżyser dodaje: "Świat raczej kretynieje niż idzie do przodu. A jeśli chodzi o naszą rzeczywistość, to jest ona właściwie nieprzewidywalna. Na tym zresztą polega jej urok właśnie. Pisząc zupełnie się tym nie przejmuję, bo wiem, że wszystko to, co jest wbrew logice, u nas zdarzy się na pewno". W filmie wystąpią także m.in. Krzysztof Kowalewski i Zofia Merle. Kontynuacja „Misia” ma wejść na ekrany na początku przyszłego roku (dystrybutorem filmu będzie Forum Film Poland). Producentka Roma Hulewicz z firmy Jawa zdradziła: "Takiego projektu nie można było przegapić. Większość producentów filmowych czeka na postać formatu Stanisława Tyma przez lata, nam się udało!". Reszta faktów dotyczących produkcji to na razie tajemnica Stanisław Tym Aktor, reżyser, komediopisarz, scenarzysta, felietonista, autor skeczy. Studia rozpoczął na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej (1953-55). Został stamtąd relegowany i przez jakiś czas pracował jako robotnik w zakładach "22 Lipca" (d. E. Wedla). W latach 1956-57 podejmował studia: na Wydziale Przetwórstwa SGGW, na wydziale rysunku i prac ręcznych studium nauczycielskiego w Warszawie i ponownie na Wydziale Chemii PW. Od 1956 roku dorywczo dorabiał jako szatniarz i bramkarz w klubie studenckim "Stodoła". Niedługo później (1958 r.) rozpoczęła się jego działalność kabaretowa w "Stodole" oraz współpraca z telewizją. Dostał się na Wydział Aktorski warszawskiej PWST, lecz przerwał studia w 1960 roku, by związać się ze Studenckim Teatrem Satyryków (STS) jako aktor, autor i reżyser skeczy. W sezonie 1963/64 pełnił funkcję dyrektora STS-u. Lata 70. to czas ścisłej współpracy ze Stanisławem Bareją. Tym był współautorem scenariuszy i odtwórcą głównych ról w najsłynniejszych komediach tego reżysera ("Brunet wieczorową porą", "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?", "Miś"). W latach 1984-86 pełnił funkcję dyrektora naczelnego i artystycznego Teatru Dramatycznego w Elblągu. Był stałym felietonistą tygodnika "Wprost" (1991-99) i "Rzeczpospolitej" (2001-2006). Temat: Obniżenie stopy bezrobocia do 10 proc. wymaga 4... Dane Czy mógłbyś uściślić tezę o tym, że połowa budżetu to wydatki na nierentowne przedsiebiorstwa. Chodzi mi o cyfrę i źródło. Według mojej wiedzy jest to nieprawdziwa wielkość nawet traktując jako dotację sumy, których firmy te nie są w stanie zapłacić z tytułu zaległego ZUS i podatków (wiara w momencie uchwalania budżetu, ze te kwoty wpłyną to kreatywna księgowość a'la USA). Ten sposób dowiedzenia braku wpływu stóp procentowych ma poziom bezrobocia jest bardzo ryzykowny. Dla przedsiębiorcy nie mającego takiej rentowności jak Microsoft kredyt przy stopach 40 % i 20% niewiele się różni mimo, że na wykresie to jest duży spadek. Taki kredyt weźmie kopalnia i huta, która musi, aby przetrwać. Ale te sektory to dinozaur w każdym kraju i tu się nie zwiększa zatrudnienia W tej chwili w Polsce mały i średni przedsiębiorca nie weźmie w większości przypadków dużego kredytu powyżej 10% jeżeli dokonywałby inwestycji w sposób książkowy (według np. NPV) tzn. kredyt miałby być spłacony według biznesplanu z przychodów z projektu. Np. Henryka Bochniarz mówi tu krótko - "nie wezmę dziś żadnego kredytu dla mojej firmy". (Ona tego nie musi robić. Ale takie ryzyko mogłaby podjąć Henryka Bochniarz 2, gdyby chciała zając rynek H.B 1). Dla tego typu firm - a to nasza szansa - na wykresie pokazującym powiązanie między zwiększaniem inwestycji (i zatrudnienia) a stopami procentowymi w przedziale 40 % do 20% dziś linia będzie trochę naciągając rzeczywistość pozioma - bliska zeru w dużej część branż. Polityka FED przeczy tezie, że bezrobocie nie jest skorelowane ze stopami procentowymi, ale ta korelacja zależna jest od tego czy przedsiębiorstwa będą inwestować. W Polsce decyduje ubóstwo potencjalnego klienta. Np. ja czytam raz na miesiąc całą zaległą prasę w czytelni i przeglądam wpisy poszczególnych czytelników za miesiąc - masa ludzi codziennie przychodzi przegladać Wyborczą za ogłoszeniami o pracę - tych ludzi po prostu nie było kiedyś stać na zapłacenia miesięcznie 100 zł za kilka tytułów z takimi ogłoszeniami. Dziś nie mają pieniędzy na kupno Wyborczej. Jak mówię o tym przyjaciołom w Warszawie i Krakowie myślą sobie do dziś że żartuję. Nie sądzę, aby spór z NBP miał cokolwiek wspólnego ze zwiększaniem deficytu. Politycy, którzy coś takiego zrobiliby trafiliby po zmianie ekipy pod Trybunał Stanu - prawo również na poziomie konstytucji jasno określa zasady zaciągania długu - wyjdziesz poza jawny plan w budżecie i masz przechlapane. Nie nastąpi żaden wzrost poziomu długu gdyby nagle NBP ustąpił, to jest wielkość zapisana co roku w ustawie. Nawet gdyby się okazało, ze nie ma pieniędzy dla emerytów najpierw znowelizowano by budżet a potem wypłacono pieniądze. W grze NBP z rządem chodzi o koszt długu i kurs walutowy stymulujący w średnim okresie (w krótkim efekty są przypadkowe bo są realizowane stare umowy w eksporcie i imporcie, jeżeli import jest większy może wystąpić rachunkowo wahnięcie nie na rękę rządowi) PKO BP jest panstwowy i dotowany. Co ciekawe przez NBP, który korzystne zmiany w zakresie oprocentowania obligacji dla banków tłumaczył "No może te 400 mln zł podarowane bankom w sytuacji gdy wczoraj dr Grabowski kolejny raz mówił, ze pielęgniarki za dużo zarabiają to niezręcznosć, ale głównym beneficientem będzie przecież PKO BP" (wyłączywszy mój dodatek o pielęgniarkach jest to cytat z Sejmowej debaty). PKO BP ma niezłe wyniki. Nie ma równości "prywatne dobe" "państwowe złe". Znam od środka co najmniej dwie spółki z GPW, które po przejęciu pakietu przez zagranicznego inwestora spotkała wywózka do jego centrali nowoczesnych laboratoriów a zakład sprowadzono do poziomu montowni. W Anglii jest problem - jezeli nie pomyliłem kraju - nacjonalizacji kolei. Temat: prof Jadwiga Staniszkis o ostatniej dekadzie prof Jadwiga Staniszkis o ostatniej dekadzie Leninowska pogarda Gdy komuniści oficjalnie abdykowali, zniknęła u warszawskich intelektualistów - jak u Lenina - fascynacja robotnikami. Podstawowym błędem ludzi odpowiedzialnych za polską transformację było i jest ahistoryczne podejście do państwa i rynku. ROZMOWA Z PROF. JADWIGĄ STANISZKIS 2002-09-02 PAWEŁ PALIWODA: W wielu polskich zakładach słychać skandowanie "złodzieje, złodzieje". Twierdzi się, że jest to przejaw niechęci pracowników wobec kapitalizmu. Czy słusznie? JADWIGA STANISZKIS: Ostatnie protesty robotnicze nie są skierowane przeciw kapitalizmowi, ale przeciw postkomunistycznej jego wersji, w której nie opłaca się być uczciwym właścicielem. Państwo polskie pozbawiło się skutecznych instrumentów działania i nie potrafi zapobiegać szkodliwym procesom. Na przykład banki z kapitałem zagranicznym często odmawiają firmom kredytowania w szczególnie newralgicznych dla nich momentach - tak było w przypadku Banku Rozwoju Eksportu i Stoczni Szczecińskiej. W odpowiedzi rząd może robić BRE co najwyżej drobne złośliwości. Bankructwo firmy służy z reguły przechwytywaniu danego segmentu rynku oraz majątku zakładu przez kapitał zagraniczny. - Ciekawe, że dotąd Gazeta Wyborcza nie obwołała pani matką chrzestną spiskowej teorii dziejów. - Błędy mające swój początek jeszcze w "planie Balcerowicza" nie są wymysłem - są faktem. Choćby przedwczesna liberalizacja rynków finansowych. Trzeba też pamiętać, że świat nie oczekuje od nas produkcji towarów, ale otwarcia naszego rynku konsumpcyjnego na import oraz wyciskania z gospodarki rezerw kapitałowych. I to się stało - szybkie ujawnienie rezerw i ich zużycie. Ten chory mechanizm zastąpił normalną akumulację kapitału. Do tego wciąż pozostaje nierozwiązana kwestia ogromnych pieniędzy publicznych skomercjalizowanych w korupcjogennych agencjach i funduszach celowych. Również nie służy polskiej gospodarce przyjmowanie w procesie integracji europejskiej rozwiązań instytucjonalnych nieprzystających do polskiej sytuacji. Często taka integracja formalna kłóci się z integracją realną, czyli znalezieniem racjonalnego miejsca w międzynarodowym podziale pracy. Robotnicy to czują, chociaż nie zawsze potrafią precyzyjnie wyrazić. - Wśród dawnej opozycyjnej elity o marksistowskich korzeniach, obecnie uważającej się za liberalną, fascynację robotnikami zastąpiła pogarda. Nam się udało, a oni ciągle strajkują... - Fascynacji robotnikami u części inteligencji w 1980 roku towarzyszyła mitologia przypominająca teorie leninowskie. Według Lenina robotnik jest o tyle pełnowartościowym proletariuszem, o ile walczy z kapitalistą. Na szóstym zjeździe bolszewików - już po krwawym stłumieniu buntu marynarzy w Kronsztadzie - stwierdzono oficjalnie, że w momencie, gdy znika kapitalista, robotnik znowu staje się robolem. Podobnie jest z warszawską inteligencją, która zafascynowana robotnikami przyjechała wówczas do Stoczni Gdańskiej. Robotnicy byli podmiotem w walce z komunistami, imponowali siłą. W momencie gdy komuniści jako rządząca grupa oficjalnie abdykowali, zniknęła u warszawskich intelektualistów - jak u Lenina - fascynacja robotnikami. Tylko przez chwilę inteligencja z namaszczeniem posługiwała się apolitycznym językiem stoczniowców, w którym nie było przecież miejsca na opis meandrów globalizacji czy prywatyzacji. Niezależnie od emocji sprzed ponad 20 lat, rozejście się robotników i inteligentów było jednak w jakiejś mierze nieuniknione. Działalność polityczna i reformatorska wymagała bardziej złożonych kategorii pojęciowych. - Teraz ten segment inteligencji to nienawidzące społeczeństwa postępowe artystki i stylistki, paraliberalni spece od pałowania świadomości albo wykorzeniacze, którym za antylustratorskie wyczyny dostały się niezłe fuchy. Zmiana kategorii pojęciowych zaprocentowała. - To prawda, że zmiany na scenie politycznej stanowiły równocześnie odskocznię do przywilejów. Powstała nowa klasa polityczna i nowa ekskluzywność. Pamiętam uroczystość na placu Zamkowym w Warszawie - obchody pierwszej rocznicy wolnych wyborów. Był rok 1990. Z tłumu wołano wtedy w kierunku nowej, odgrodzonej sznurami, władzy: "biała komuna". Temat: Główna atrakcja Śląska Międzynarodowy Port Lotniczy Kraków - Balice położony jest na południu Polski, 11 km na zachód od Krakowa, na poziomie 241 m. n.p.m., na współrzędnych geograficznych 50°06' szerokości geograficznej N i 19°48' długości geograficznej E. Obszar lotniskowy północną granicą przylega do autostrady Kraków - Katowice, na kierunku zachodnim sąsiaduje z miejscowością Morawica, w kierunku wschodnim zasięg lotniska ogranicza autostrada w kierunku Tarnowa, zaś południową stronę obszaru lotniska wykorzystano pod zabudowę służbowo-techniczną wojskowej bazy transportu lotniczego oraz cywilnego portu lotniczego. Klimat panujący na lotnisku jest generalnie zbliżony do klimatu miasta Krakowa. Średnia dzienna temperatura na terenie lotniska wynosi: najwyższa - w lipcu 22,8°C, najniższa - w styczniu -6,6°C. Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kraków - Balice jest korzystnie usytuowany w stosunku do sieci dróg lotniczych. Wokół Portu istnieje 6 stałych dróg lotniczych: Jędrzejów - Lenov, Czempin - Lenov, Ostrawa - Lenov, Ostrawa - Starżawa, Jabłonka - Łódź, Jędrzejów - Starżawa. Lotnisko krakowskie spełnia wymagania i zasadnicze zalecenia Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego oraz realizuje praktyki opisane w AIP - Polska (Aeronautical Information Publication) . Międzynarodowy Port Lotniczy im. Jana Pawła II Kraków - Balice obejmuje obszarem swego bezpośredniego oddziaływania około 7,9 mln mieszkańców w promieniu 100 km od Krakowa, co odpowiada czasowi dojazdu ok. 90 minut od lotniska. Jest to uznawane jako światowy standard w ocenie potencjalnego rynku pasażerskiego dla linii lotniczych korzystających z określonego lotniska. Dla porównania analogiczne obszary oddziaływania dla lotnisk polskich obejmują: Warszawa - 6,4 mln, Poznań - 4,2 mln, Gdańsk - 3,0 mln, Rzeszów - 2,6 mln, Szczecin - 1,4 mln mieszkańców. Stosownie do poglądu ekspertów amerykańskiej firmy EER, zawartego w opracowaniu pt. "Plan Generalny i Program Inwestycyjny Lotnictwa Cywilnego", opracowanym w 1992 r., polski system portów lotniczych powinien składać się z ośmiu portów które, aby mogły być wsparciem dla lotnictwa komercyjnego, winny otrzymać od rządu środki inwestycyjne i inne rodzaje pomocy. Tymi ośmioma portami lotniczymi są: a) międzynarodowe porty magistralne w Warszawie, Krakowie i Gdańsku, b) regionalne porty w Szczecinie, Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Rzeszowie. W obszarze działania Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie-Balicach mieści się rola lotniska międzynarodowego tj. przyloty i odloty dla rozkładowych i nierozkładowych lotów zagranicznych, zapewnienie pełnej obsługi inspekcyjnej, celnej i imigracyjnej oraz weterynaryjnej i fitosanitarnej. Niezwykle istotne zadanie tego lotniska, szczególnie znaczące w przyszłości, to funkcja magistralnego lotniska regionalnego tj. zdolnego do obsłużenia rozkładowych i nierozkładowych lotów w komunikacji krajowej i regionalnej komunikacji międzynarodowej, europejskiej, Bliskiego Wschodu, rejonu Morza Śródziemnego, Afryki, a także ruchu transatlantyckiego. Inne usługi obejmują loty dyspozycyjne, lokalne operacje prywatnych statków powietrznych, lotnicze przewozy cargo. Balice są także portem zapasowym (rezerwowym) dla lotniska Okęcie. www.lotnisko-balice.pl/04_a.htm Temat: Statki z Korei. Oskarżam rząd RP o przestępstwo! Gość portalu: wacko jacko napisał(a): > Obviously you haven't understood my post. > As of my knowlege of English I leave this matter to your determination. > Never ever put the carriage in front of horses. > > Wiadomosc o odrzuceniu oferty polskich stoczni przez PZM jest nieprawdziwa. > Zadna z polskich stoczni nie jest w stanie zbudowac jednostki typu panamax. > PZM zamowil 14 takich jednostaek w Korei. > > Prosze pokaz mi , w ktorym miejscu napisalem, ze rzad powinien zajmowac sie > dzialalnoscia gospodarcza? Nieuku? Niedouku? Czytac cie nauczyli ale rozumienia > > czytanego tekstu juz nie. =================== Prosze nie zamieszczać nieprawdziwych wiadomości. Do końca kwietnia musi być wiadomo, czy koncepcja budowy przez Stocznię Szczecińską w Gdańsku pięciu statków dla Polskiej Żeglugi Morskiej jest realna. Propozycję przedstawioną przez premiera Andrzej Wierciński, syndyk Stoczni Gdańskiej, określił w piątek jako interesującą, ale wymagającą doprecyzowania. Na poniedziałek Cimoszewicz zaprosił syndyka do Warszawy na spotkanie. Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie ramowy plan budowy 5 statków w Gdańsku był przygotowywany już 10 dni temu i wpłynął do Ministerstwa Skarbu 13 marca, a następnie posłużył do przygotowania czwartkowego wystąpienia premiera w Sejmie. Do Gdańska trafił dopiero wczoraj. Jeszcze w piątek rano mecenas Janusz Śledziński, pełnomocnik syndyka, podkreślał, że projekt nie jest znany. Andrzej Wierciński, syndyk SG, nie chciał w piątek komentować formy i treści przemówienia premiera, w którym Włodzimierz Cimoszewicz krytykował działania syndyka. - To było wystąpienie polityczne, do czego premier oczywiście ma prawo. Zaś dla mnie najważniejszy jest szczęśliwy finał problemu stoczni - stwierdził Wierciński. - Uważam program za realny, nie pozostający w sprzeczności z moimi działaniami jako syndyka i prawem upadłościowym - dodał. Koncepcja szczecińska musi być dopracowana do końca kwietnia. - To termin realny, ale diabeł tkwi w szczegółach - powiedział syndyk. Konkrety należy dopracować ze Stocznią Szczecińską (SS), PŻM, bankami i rządem. Ramowy plan mówi o powołaniu przez SS i banki spółki specjalnego przeznaczenia, która podpisze kontrakt z PŻM i zleci produkcję dla Nowej Stoczni Gdańskiej sp. z o. o. lub SG SA w upadłości. Powołana spółka miałaby nadzorować budowę i finansować projekt przedmiotowo w oparciu o kredyt bankowy, przewiduje się ewentualne dofinansowanie budowy przez skarb państwa. SS nie jest w stanie sama wybudować tej wielkości statków ponieważ nie dysponuje odpowiednimi pochylniami. Z projektu wynika, że w SG dzięki budowie statków dla PŻM pracowałoby 2 - 2, 5 tys. osób, bezpośrednio przy produkcji ok. 1100. Z informacji przekazanych Reuterowi przez Krzysztofa Gogola, rzecznika PŻM wynika, że firma zamierzała ogłosić międzynarodowy otwarty przetarg na budowę 5 statków typu Panamax, które zamierzała wybudować w latach 1988 - 2000. Koszt budowy jest szacowany na ok. 30 mln USD. PŻM ogłaszając przetarg uzależnia podpisanie kontraktu od tego, czy stocznia zapewni finansowanie budowy w 80 proc., pozostałe 20 proc. daje PŻM w formie zaliczek armatorskich. W związku z oświadczeniem premiera, że rząd udzieliłby gwarancji na finansowanie budowy Panamaxów przez SS w kooperacji z podmiotem powołanym na bazie SG w upadłości, jest bardzo prawdopodobne, że kontrakt ten może otrzymać Szczecin, a budowa byłaby w Gdańsku - powiedział Gogol. Serwis "Rzeczpospolita" www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_970322/kraj/kraj_a_6.html Temat: Parkridge jeszcze nie podjął decyzji, czy będzi... Od razu widać jak komuś brakuje sensownych argumentów - zaczynają się wyzwiska i przekleństwa - to tylko świadczy o poziomie kultury osobistej Zgadzam się z alex.4 obecność dwóch centrów handlowych nie przeszkadza a jedynie może sobie napędzić klientów wzajemnie - dlaczego nie mogą powstać obydwa? - podajcie sensowne argumenty - to że miasto się zakorkuje jakoś do mnie nie trafia bo to jest jedynie pusta śpiewka zwolenników Jagielonii - jak by ona miała miasto odkorkować... Znając białostockie realia prawda jest taka że galeria Jagiellonii bedzie w praktyce pewnie wyglądała jak hala targowa - chyba że osoby które będą nią zarządzały wprowadzą takie obostrzenia jak budowniczy Arkadii w Warszawie - konkretne z góry określone materiały czystość najwyższa jakość porządne wykończenie i produkty dobrej jakości ale u nas coś takiego oczywiście nie może się stać bo zaraz ktoś podniesie raban - jak to tak w Białymstoku!? Jak się chce mieć coś porządnego to trzeba umieć o to zadbać a u nas w mieście widać że z dbaniem nawet o to co swoje jest źle - liczy się najwyższy zysk jak najmniejszym kosztem - nie istotne że sklep - stoisko wygląda jak chlew. Ktoś napisał o 13 tyś podpisów - chyba zapomniał że w mieście mieszka niespełna 300 tyś a nie 30 tyś więc ten argument tez odpada - jak zbierzecie 100 tyś to pogadamy. Do jj-ta mógłby mi Pan łaskawie wytłumaczyć w jaki sposób galeria Jagielloni nie zakorkuje miasta - znajdować się ma zaledwie 50 metrów dalej niz Focus Park? Angielska firma też chce wyłożyć pieniądze na przebudowe dróg dojazdowych - oni podali chociaż jakikolwiek plan tego co jak i gdzie przebuduja - a udziałowcy Jagiellonii oprycz pustych obietnic - zapewne w tej chwili bez pokrycia - nie zrobili nic. Taka mała dygresja co do ruchu w centrum na Lipowej - zgadzam się z Mociakiem - mało tego powinno się zamknąć całą Lipową - jak Tur obiecywał kiedyś - a teraz daje tylko namiastkę - ochłapy licząc na to że znów ktoś będzie na niego głosował. Dla ruchu powinny być otwarte tylko poprzeczne ulice i nic więcej - czas w tym mieście zrobic porządne centrum i porządek. Powinno wydawać się więcej pieniędzy na drogi rowerowe - w końcu Białystok to zielone miasto. Obietnice były piękne - przy każdej nowo budowanej drodze dróżka rowerowa - ale jak przyszło co do czego to widać że obietnice co po niektórych nie znaczą nic. Wracając jednak do spraw galerii handlowych ktoś przytoczył argument że Focus to klocek - klockiem okropnym jest z tego co widziałem Galeria Jagielloni przerost formy nad treścią - na szczęście teraz o wartości budynku nie świadczy to ile ma elementów ozdobnych i jakiś duperełek na ścianach i w ilu mieni się kolorach tylko jak wygląda w całości - gdyby nie reklamy na fasadzie focusa - to byłby dość ciekawym budynkiem - na pewno ciekawszym niż co poniektóre budynki zaprojektowane przez wiadomo kogo:) Oczywiście są gusta i guściki każdy ma prawo do swojego - wole prostą formę niż pstrokaty wielki budynek z mnóstwem udziwnień Reasumując powinny powstać dwie galerie a inwestorzy zamiast się kłócić powinni zjednoczyć siły w przebudowie układu drogowego szczerze mówiąc jako klient mam gdzieś to czy galerie wybuduje firma białostocka czy zagraniczna - che mieć sklep na normalnym poziomie jednak jako Białostoczanin mimo wielu niejasności dotyczących galerii Jagieloni uważam że powinna powstać - i mam nadzieje że powstanie a tuż obok Focus Park - życze powodzenia obydwu inwestorom:D Temat: Co myślicie na temat "obwodnicy" do Hoop-ów? Kto brał, kto dawał, kto nie chciał zapłacić GAZETA WYBORCZA miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html Wojciech Więcko 23-03-2006 , ostatnia aktualizacja 23-03-2006 17:52 Kielecka spółka Echo Investement chce w Łomży zbudować hipermarket. Za przychylność wydającego zgodę chciała zapłacić gotówką - to podejrzenie. Tyle że kiedy chodzi o tę firmę, takich podejrzeń jest więcej. Odkrywamy kulisy łomżyńskiej afery korupcyjnej 65-tysięczne miasto i okolice są pustynią, jeżeli chodzi o hipermarkety. Najbliższy działa w Białymstoku. Innych trzeba szukać w okolicach Warszawy. Nic więc dziwnego, że kielecka spółka Echo Investment zaplanowała tu budowę centrum handlowego o powierzchni 9 tys. mkw. W imię przyszłych zysków w latach 90. zaczęła skupować ziemię u zbiegu ulic: Sikorskiego, Zawadzkiej i Wyszyńskiego. Nie przeszkadzało jej nawet to, że teren przeznaczony był pod rekreację i o jakichkolwiek inwestycjach mowy nie było. - Inwestycja typu hipermarket jest bardzo korzystna dla miasta. Spowoduje jego rozwój, przyciągnie innych inwestorów. Zaś mieszkańcy będą mieli lepszą ofertę handlową - mówi entuzjasta budowy, zastępca prezydenta Łomży Marcin Sroczyński. Przeciwnikami inwestycji są lokalni kupcy. Boją się o własny byt. Godzą się na megasklep, ale zlokalizowany daleko od centrum. Pierwsza próba Echo na uzyskanie zgody na budowę obiektu się nie powiodła. Decyzję zablokowali wsparci przez kupców radni. Po wyborach samorządowych w 2002 r. miejscy radni już popierali hipermarket. W lutym 2005 r. rada korzystnie dla inwestora zmieniła plan zagospodarowania przestrzennego. Wtedy zaprotestowali trzej właściciele działek objętych zmienionym planem zagospodarowania. Ich ziemia miałaby sąsiadować z inwestycją Echo. Ludziom nie podobał się układ dróg dojazdowych. Miejskie władze zignorowały ich skargi. Mieszkańcy poszli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku. Włodarze Łomży wstrzymali się z decyzją o pozwoleniu na budowę. Kto pyta, nie błądzi Kłopot spółki Echo polegał na tym, że początkowo nie była nawet stroną w sądowym sporze. Wszystkiemu mogła się tylko biernie przyglądać. Ale na tym nie poprzestała. - Przez podwykonawców w różnych częściach Polski Echo zaczęło poszukiwania osób, które mogłyby im pomóc załatwić pozwolenie na budowę - rozpoczyna opowieść nasz informator, człowiek powiązany z organami ścigania. Pomoc obiecał białostocki architekt Zbigniew K., wcześniej wykonywał różne zlecenia dla jednego z podwykonawców Echo. Kilka minut po telefonie od kieleckiego pośrednika zadzwonił do swojego znajomego Jacka M., właściciela restauracji w Białymstoku, który wcześniej chwalił się mu, że zna ludzi wpływowych. Po telefonie od architekta restaurator dzwoni do Jerzego W. To jeden z lepszych białostockich adwokatów, wicedziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Białymstoku i współwłaściciel jednej z najlepszych podlaskich firm adwokackich. Mecenas zgadza się załatwić sprawę. Jacek M. oddzwania do architekta, a ten do pośrednika pracującego dla Echo, który z kolei zawiadamia zleceniodawcę. Zaczynamy negocjować łapówkę Lipiec 2005 r. W restauracji Berlin spotykają się: Jacek M., Zbigniew K., mecenas Jerzy W. i podwykonawca Echa. - Nie pada żadna konkretna oferta łapówki. Mówi się jedynie o problemie, który trzeba rozwiązać - opowiada dalej nasz informator. Białostoczanie chwalą się możliwościami. Mówią, że w jednej ze spraw rozpatrywanych przed białostockim WSA załatwili zmianę składu sędziowskiego. Odsunęli od pracy sędziego Jerzego Bujko. Spotkanie nie kończy się konkretnymi ustaleniami. Znów rozdzwaniają się telefony. Jacek M. w rozmowie z architektem Zbigniewem K. stwierdza, że adwokat załatwi sprawę za 30 tys. euro. Pieniądze mają być podzielone na trzy równe części: dla niego, sądu i instancji odwoławczej, jeśli wyrok zostałby zaskarżony. Ciąg dalszy na stronach: miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html?as=2&ias=3 miasta.gazeta.pl/bialystok/1,35235,3231939.html?as=3&ias=3 Nikt z podejrzanych nie przyznaje się do winy. Autor tekstu: Wojciech Więcko Temat: 59 205 000 $ Warszawskie Muzeum Historii Żydów Polskich powstanie według projektu Finów Ilmari Lahdelmy i Rainear Mahlamäkiego. W konkursie, do którego przystąpili najlepsi architekci świata, pokonali m.in. uważanego za faworyta Daniela Libeskinda Budynek ma stanąć na warszawskich Nalewkach, tuż obok pomnika Bohaterów Getta, w sercu dawnej żydowskiej dzielnicy. Wczorajsze ogłoszenie wyników konkursu w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego przypominało dramaturgią rozdanie Oscarów. Nic dziwnego - nigdy dotąd tylu sławnych architektów nie zabiegało o zaprojektowanie budynku w Polsce. Wybrana spośród 119 pracowni finałowa jedenastka to światowa elita. Faworytem był Daniel Libeskind - urodzony w Polsce i mieszkający w USA architekt, który ma na koncie poruszający budynek Muzeum Żydowskiego w Berlinie, a ostatnio zdobył rozgłos projektem Wieży Wolności, która stanie w Nowym Jorku na miejscu zburzonych wież World Trade Center. Pęknięta kostka Przewodniczący jury Bohdan Paczowski podawał nazwiska autorów projektów, zaczynając od tych, którzy nie wygrali. Gdy do ujawnienia pozostały tylko dwie prace, napięcie sięgnęło zenitu. - Ostatnią wyróżnioną pracą jest projekt Daniela Libeskinda - oznajmił przewodniczący. Na sali wybuchł gwar - to oznaczało, że zwyciężyli dwaj stosunkowo mało znani architekci z Finlandii. Ilmari Lahdelm i Rainer Mahlamäki zaproponowali budynek na planie kwadratu. Jego betonowe ściany zostaną wykończone ułożonymi pod różnymi kątami płytami z przezroczystego i nieprzezroczystego szkła. Całość będzie podświetlona, dzięki temu powstanie mieniąca się fasada. Szklana bryła jest w jednym miejscu pęknięta i tworzy korytarz przypominający górski kanion. W ten sposób jednocześnie wabi do środka i wskazuje na stojący przed budynkiem pomnik Bohaterów Getta. Salę ekspozycyjną architekci umieścili w kondygnacji podziemnej. Na parterze znajdzie się biblioteka i mediateka, a na pierwszym i drugim piętrze - audytorium i centrum edukacyjne. - Budynek symbolizuje Yam Suf, rozstąpienie się morza - właściwie tutaj oznacza powrót czy tęsknotę Żydów za ich domem - powiedział Rainer Mahlamaki. - Głównym naszym celem było stworzenie budynku o silnym charakterze, zwłaszcza wewnątrz. Zewnętrzną część zaplanowaliśmy z minimalną ekspresją. Wygrał umiar Dlaczego wygrali Finowie, a nie Liebeskind? Amerykanin zaprojektował wstrząsający budynek przypominający kształtem rozsypującą się księgę albo zawalony dom. - Nadmierna wybujałość tego projektu sprawiła, że nie wygrał - tłumaczył Paczowski. - To byłoby tak gwałtowne uderzenie, że za jakiś czas zaczęłoby nużyć. Finowie przedstawili budynek łączący zalety purystycznej, skromnej architektury ze swobodą, organiczną elastycznością kształtowania przestrzeni. Kanion symbolizuje rozstąpienie się Morza Czerwonego, a zarazem przejście Żydów przez ich dramatyczną historię. 11-osobowe międzynarodowe jury (m.in. słynny francuski krytyk architektury Axel Sowa, dyrektor ŻIH Feliks Tych, prof. Kenneth Frampton z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku, prezes SARP Ryszard Jurkowski, architekt i kurator Muzeum Żydowskiego w Amsterdamie Edward van Voolen) wskazało pracę Finów prawie jednogłośnie - tylko dwie osoby się wstrzymały, nikt nie był przeciw. Ożywić żydowską dzielnicę Muzeum Historii Żydów będzie jednym z najnowocześniejszych nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Jego multimedialna ekspozycja ułoży się w wielką opowieść o blisko 1000-letnich dziejach polskich Żydów. Jak twierdzą organizatorzy, w ciągu roku może ją zwiedzać nawet pół miliona osób. Gotowy jest już projekt głównej ekspozycji. Powstał w brytyjskiej firmie Evert Communications. Zwiedzający odbędą wirtualną podróż przez historię. Zaczną ją w zainscenizowanej starodawnej puszczy, która tysiąc lat temu porastała znaczną część Polski. Idąc dalej, zobaczą odnalezioną macewę z XII w., zajrzą do XV-wiecznego żydowskiego domu i odwiedzą krakowski Kazimierz w dobie renesansu. Potem przejdą przez małe miasteczko z drewnianą synagogą, przedwojenną warszawską ulicę Nalewki i otoczone murem getto, by w końcu dotrzeć do współczesności. W czasach PRL-u budowa tego muzeum nie wchodziła w grę. Rola Żydów w polskiej historii i kulturze była tematem niewygodnym dla komunistycznych władz. Wszystko zmieniło się po przełomie 1989 r. Tworzeniem muzeum zajęło się Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. W 1997 r. działkę pod budynek przekazała nieistniejąca dziś gmina Warszawa Centrum. Po wielu perypetiach w lutym 2005 r. Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny ogłosiło konkurs architektoniczny. Inwestycję sfinansują wspólnie warszawski samorząd (da 40 mln zł, Ministerstwo Kultury (drugie 40 mln) oraz Stowarzyszenie ŻIH (20 mln). Budowa ma się rozpocząć w przyszłym roku. Zwiedzać muzeum będzie można w 2008 r. Temat: Rywin-Michnik: co się kryje za tą aferą? Obaj zresztą napisali w tej sprawie list do premiera. Bo i TVN, i "Super Express" lada moment mogą mieć śmiertelnego wroga. I to właśnie w postaci Agory. Kupno Polsatu oznaczałoby, że na rynku pojawiłby się bardzo groźny dla TVN rywal - dwie stacje naziemne (Polsat i TV4), kablowy Polsat 2 i sieć odbiorników cyfrowych przeszłyby z rąk Solorza do Agory, której medialne imperium już dziś tworzą "Gazeta", sieć 20 stacji radiowych, "Poradnik Domowy" i 10 czasopism, sieć billboardów AMS oraz współpracujące z "Gazetą" Radio Zet. Czy osłabiona finansowo stacja TVN potrafiłaby się obronić przed taką konkurencją? Ale to nie koniec planów rozwoju. W Warszawie od paru miesięcy mówi się o możliwości przejęcia przez Agorę "Polityki". Nie jest to operacja prosta, bo "Polityka" to spółdzielnia dziennikarzy, ale jak dowodzą losy innych spółdzielni, sprawa ma szansę powodzenia. Innym polem ekspansji okazuje się prasa bulwarowa. Właśnie szykowana jest polska edycja dziennika "Bild Zeitung", bezpośredniej konkurencji "Super Expressu". Wydawcą ma być Axel Springer Polska, ale Agora - jak mówią ludzie z branży - "kręci się koło tego wszystkiego i za tym stoi". Co to może oznaczać? Prawdopodobnie kapitałowy udział w przedsięwzięciu. W każdym razie od jakiegoś czasu pracuje grupa dziennikarzy, którzy będą wydawać polski "Bild". M.in. monitorują "Super Express". Gazetę Benbenka ocenia też "Gazeta Wyborcza" - z ostatnich artykułów na ten temat mogliśmy się dowiedzieć, że "Super Express" przeżywa kłopoty, nie powiodła się operacja zmiany layoutu, odchodzą od pisma czytelnicy, no i w związku z tym wymieniono jego kierownictwo... - Jeżeli polski "Bild" wejdzie z olbrzymią promocją i wielkimi pieniędzmi, zdmuchnie "Super Express" - prorokują fachowcy od mediów. A wtedy na rynku zostanie praktycznie jeden gracz. Taki koncern rozdawałby w Polsce karty. Zarówno na rynku reklam, jak i polityki oraz idei, bo mógłby skutecznie docierać nie tylko - tak jak dzisiaj - do inteligencji, ale również, poprzez Polsat i "Bild", do elektoratu plebejskiego. Przy takim rozdaniu media publiczne znalazłyby się na drugim planie. A obecni wielcy gracze - TVN, RMF czy ZPR - zostaliby zepchnięci do głębokiej defensywy. Agorze poszłoby tym łatwiej, że dziś wszystkie te firmy przeżywają kłopoty finansowe. Czy tak się stanie? Na razie i Walter, i Benbenek grają na dwa fronty. Głośno przeciwko telewizji publicznej, trochę ciszej przeciwko Agorze, a raczej przeciwko ustępstwom, na które rząd wobec tego koncernu poszedł. Agora za to gra coraz bardziej twardo. Czy dlatego, że podobna szansa wzięcia praktycznie całego rynku mediów może już się nie powtórzyć? Czy też dlatego, że już czuje swoją siłę? Kalendarium 26 VI - spotkanie premiera z nadawcami prywatnymi. Miller zdecydował, że rząd ustąpi Agorze. Aleksandra Jakubowska rozpoczyna prace nad autopoprawką rządu. 5 VII - Jakubowska kieruje do Kancelarii Premiera projekt autopoprawki. 15 VII - Rywin rozmawia z Wandą Rapaczyńską. Pada propozycja łapówki. 16 VII - Rapaczyńska pisze notatkę ze spotkania z Rywinem do Michnika. 18 VII - Jakubowska informuje w Sejmie, że rząd dogadał się z nadawcami prywatnymi i przyjął propozycje Agory. Tego samego dnia Michnik pokazuje Millerowi notatkę Rapaczyńskiej. 22 VII - Spotkanie Michnik-Rywin. Michnik nagrywa Rywina. Wieczorem, u premiera, następuje konfrontacja. 27 XII - "Gazeta Wyborcza" publikuje tekst o propozycji łapówki. Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 113 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||