Strona Główna
PKP Poznań Poznań Ostrzeszów
PKP Białystok Warszawa cennik
PKP Biuro rzeczy znalezionych
PKP Bydgoszcz bilet turystyczny
PKP Bydgoszcz Galeria zdjęć
PKP Cena biletu miesięcznego
PKP Chełmża Toruń rozkład
PKP Gliwice Opole Gł
PKP gliwice-wrocław Główny
pkp-gorzów wlkp-rozkład
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wutka.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKP władysławowo-gdynia





    Temat: Podróżowanie koleją po Polsce: PR a IC
    Ach, te komfortowe pociągi PKP IC, w których każdy ma zagwarantowane miejsce siedzące


    http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,5562533,Kleska_urodzaju_w_pociagu_znad_morza_do_stolicy.html

    Tłok na korytarzach w ekspresie "Jantar" był tak duży, że nie dało się wyjść z przedziałów do toalety. Mimo to kolej nie zamierza dołączyć dodatkowych wagonów dla wracających znad morza w wakacyjne weekendy

    Zdenerwowana pani Wanda z Wesołej nie wytrzymała i w połowie drogi zadzwoniła do "Gazety": - Wracamy z koleżanką z wczasów we Władysławowie. Wcześniej wykupiłyśmy miejscówki za 10 zł. Kończy się weekend i wsiadło tyle osób, że zapełniły się nie tylko przedziały, ale też korytarze, ubikacje i wagon Warsu, gdzie ludzie koczują między stolikami. Od dłuższego czasu nie możemy się wydostać do toalety, bo inni pasażerowie nie mają jak ustąpić miejsca w wąskim przejściu. Czy to nie przesada, że wpuszcza się tyle osób, zamiast doczepić dodatkowe wagony? Czy płaciłyśmy za podróż w takich warunkach? - pyta pechowa pasażerka popołudniowego ekspresu z Helu przez Trójmiasto do Warszawy.

    Na tłok w pociągach narzekają w tegoroczne wakacje podróżni na wielu liniach. Powtarzają się skargi na kolejarzy, którzy nie potrafią zareagować na urodzaj pasażerów, wydłużając składy. Adrianna Chibowska, rzeczniczka spółki PKP Intercity, której podlega m.in. ekspres "Jantar", zapewnia jednak, że to nieprawda. Przewoźnik wykorzystuje system, który informuje go o liczbie sprzedanych biletów: jeśli przekracza ona 80 proc. miejsc w pociągu, dostawiany jest dodatkowy wagon. - Niestety, nie możemy dołączać ich w nieskończoność - zastrzega pani rzecznik, powołując się na uzgodnienia z Polskimi Liniami Kolejowymi.

    Dla trasy z Helu spółka ta narzuciła ograniczenia: pociągi mogą się składać najwyżej z dziewięciu wagonów. Tyle też liczył skład, którym w ostatni weekend jechała nasza czytelniczka. Dlaczego nie więcej? Bo według Adrianny Chibowskiej nie zmieściłby się przy peronach na kolejnych stacjach. - Jeżeli pociąg prowadzi maksymalną liczbę wagonów na danej trasie, to nie możemy jej już zwiększyć - informuje, odpowiadając na pytanie, czy w następne letnie weekendy, w tym długi 15-17 sierpnia, warszawiacy będą wracać znad morza w bardziej komfortowych warunkach.

    "Gazeta" podpowiedziała więc, by pociąg "Jantar" wydłużać np. w Gdyni - w Trójmieście dosiada się wiele osób, a stacje są tu nowocześniejsze niż na Półwyspie Helskim. Znowu jednak padła typowo kolejarska odpowiedź: nie da się. Na pocieszenie rzecznik Chibowska dodała za to, że w ostatni weekend udało wzmocnić dwa inne popołudniowe ekspresy z Gdyni do Warszawy - "Artus" i "Lajkonik".

    Niestety, wygląda na to, że pociągi, nawet te z obowiązkową rezerwacją miejsc, mogą zabierać tyle osób, ile wejdzie. Stąd olbrzymi tłok na korytarzach czy w wagonie Warsu. - Na wyraźne żądanie podróżnego kasjer ma obowiązek sprzedać bilet bez wskazania miejsca. Podobnie jest w przypadku konduktora, jeśli zgłasza się do niego podróżny i chce nabyć bilet na przejazd danym pociągiem - dowiedzieliśmy się od Anny Chibowskiej.

    Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna




    Temat: Klęska urodzaju w pociągu znad morza do stolicy
    http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,34862,5562533,Kleska_urodzaju_w_po...

     Tłok na korytarzach w ekspresie "Jantar" był tak duży, że nie dało
    się wyjść z przedziałów do toalety. Mimo to kolej nie zamierza
    dołączyć dodatkowych wagonów dla wracających znad morza w wakacyjne
    weekendy
    Zdenerwowana pani Wanda z Wesołej nie wytrzymała i w połowie drogi
    zadzwoniła do "Gazety": - Wracamy z koleżanką z wczasów we
    Władysławowie. Wcześniej wykupiłyśmy miejscówki za 10 zł. Kończy się
    weekend i wsiadło tyle osób, że zapełniły się nie tylko przedziały,
    ale też korytarze, ubikacje i wagon Warsu, gdzie ludzie koczują między
    stolikami. Od dłuższego czasu nie możemy się wydostać do toalety, bo
    inni pasażerowie nie mają jak ustąpić miejsca w wąskim przejściu. Czy
    to nie przesada, że wpuszcza się tyle osób, zamiast doczepić dodatkowe
    wagony? Czy płaciłyśmy za podróż w takich warunkach? - pyta pechowa
    pasażerka popołudniowego ekspresu z Helu przez Trójmiasto do Warszawy.

    Na tłok w pociągach narzekają w tegoroczne wakacje podróżni na wielu
    liniach. Powtarzają się skargi na kolejarzy, którzy nie potrafią
    zareagować na urodzaj pasażerów, wydłużając składy. Adrianna
    Chibowska, rzeczniczka spółki PKP Intercity, której podlega m.in.
    ekspres "Jantar", zapewnia jednak, że to nieprawda. Przewoźnik
    wykorzystuje system, który informuje go o liczbie sprzedanych biletów:
    jeśli przekracza ona 80 proc. miejsc w pociągu, dostawiany jest
    dodatkowy wagon. - Niestety, nie możemy dołączać ich w nieskończoność
    - zastrzega pani rzecznik, powołując się na uzgodnienia z Polskimi
    Liniami Kolejowymi.

    Dla trasy z Helu spółka ta narzuciła ograniczenia: pociągi mogą się
    składać najwyżej z dziewięciu wagonów. Tyle też liczył skład, którym w
    ostatni weekend jechała nasza czytelniczka. Dlaczego nie więcej? Bo
    według Adrianny Chibowskiej nie zmieściłby się przy peronach na
    kolejnych stacjach. - Jeżeli pociąg prowadzi maksymalną liczbę wagonów
    na danej trasie, to nie możemy jej już zwiększyć - informuje,
    odpowiadając na pytanie, czy w następne letnie weekendy, w tym długi
    15-17 sierpnia, warszawiacy będą wracać znad morza w bardziej
    komfortowych warunkach.

    "Gazeta" podpowiedziała więc, by pociąg "Jantar" wydłużać np. w Gdyni
    - w Trójmieście dosiada się wiele osób, a stacje są tu nowocześniejsze
    niż na Półwyspie Helskim. Znowu jednak padła typowo kolejarska
    odpowiedź: nie da się. Na pocieszenie rzecznik Chibowska dodała za to,
    że w ostatni weekend udało wzmocnić dwa inne popołudniowe ekspresy z
    Gdyni do Warszawy - "Artus" i "Lajkonik".

    Niestety, wygląda na to, że pociągi, nawet te z obowiązkową rezerwacją
    miejsc, mogą zabierać tyle osób, ile wejdzie. Stąd olbrzymi tłok na
    korytarzach czy w wagonie Warsu. - Na wyraźne żądanie podróżnego
    kasjer ma obowiązek sprzedać bilet bez wskazania miejsca. Podobnie
    jest w przypadku konduktora, jeśli zgłasza się do niego podróżny i
    chce nabyć bilet na przejazd danym pociągiem - dowiedzieliśmy się od
    Anny Chibowskiej.







    Temat: Gwarancje zatrudnienia? Mam argument "za"...


    | No dobra, ale przy tego typu obliczeniach warto by było też uwzględnić
    | koszty amortyzacji samochodu, ubezpieczenia, kursu na prawo jazdy i
    | czasu jemu poświęconego,
    Naciągane. Nikt nie pozbywa się samochodu na czas jazdy pociągiem. Koszty
    więc pozostają i tak.


    Nawet biorąc pod uwagę ryczałtowe koszty przyznawane przez Urząd Skarbowy
    wynoszące 0,50- 0,80 zł/km, które co do zasady powinny rekompensować koszty
    amortyzacji, paliwa itp, to przy więcej niż jednej jadącej osobie PKP staje
    się mało konkurencyjne.

    Wrzuciłem w rozkład jazdy połączenie Nowy Sącz - Kraków - dziś o 20:00
    (czyli zakładam, że mam teraz nagłą potrzebę wyjechania do Krakowa z Nowego
    Sącza) i jakie propozycje dostaje:

    Wyjazd dziś   16:51 - czas jazdy 8:02 godzin (już minęło)
    Wyjazd jutro  06:42 - czas jazdy 5:00 godzin
           jutro  15:42 - czas jazdy 3:23 godzin

    Cenę wyświetliło mi 32,50-54 zł w zależności od połączenia i klasy.

    Czyli jadąc sam samochodem, co mnie kosztuje 50-80 zł (jest niewiele ponad
    100 km) tracę góra 30 zł, ale jestem załóżmy na 22:00 dziś, podczas gdy
    pociągiem będę jutro koło południa. Jeśli będziemy jechać we dwie osoby, to
    w zasadzie się to wszystko bilansuje. Każda następna osoba, to czysty zysk.
    A i to przy obliczeniach pominąłem taki szczegół, że na dworzec i z dworca
    się trzeba dostać, więc to kosztuje no i zabiera sumarycznie czas. Autobus
    PKS-u lub SZWAGROPOLU (nie pisze o jakiś szalonych busach tylko uznanych
    dużych firmach), to koszt zdaje się rzędu 15-18 zł i czas jazdy 2:30.

    Żeby nie być posądzony o jakąś szczególną stronniczość powtarzam w Kierunku
    Krynicy. Normalnie samochodem 35 km (koszt 17,50 - 28 zł). Co nam PKP
    zaproponuje? Czas przejazdu 1:30 - 1:45, koszt 11 zł, tylko że mogę
    wyjechać albo o 17:55, albo jutro 5:13 lub 6:58. Do tych 11 zł trzeba by
    doliczyć bilety MPK, tu juz o tyle istotne, że jak doliczyć 3 zł, to
    zaczynamy się zbliżać do kosztów przejazdu samochodu. I znowu okazuje się,
    że przy dwóch osobach, to w ogóle nie ma o czym mówić i samochód wychodzi
    taniej.

    No to, by już całościowo temat rozpoznać podobne porównanie dla połączenia
    z Morzem Bałtyckim. Trasa Nowy Sącz - Władysławowo. Pociągiem 13:55 - 18:21
    godzin, przy cenie 109-165 zł. Samochodem 740 km, które jedzie się 9-10
    godzin. Tutaj przynajmniej się opłaca finansowo (samochodem jeszcze
    dochodzi opłata za autostradę przed Trójmiastem), bo koszt przejazdu to
    370-590 zł. Tyle, że nad morzem lądujemy bez samochodu. Dawniej było
    połączenie z autokuszetkami z Zakopanego do Gdyni (bodajże), ale ktoś je
    wyciął i teraz nie ma.

    Oczywiście można lubić kolej, pasjonować się nią, interesować, ale o
    matematyce nie można zapomnieć. Bilety są po prostu zbyt drogie. Nie
    podejmuję się dywagacji, czemu się tak dzieje, ale jest to po prostu fakt.
    Ludziom musi się jechać pociągiem opłacać, bo inaczej, to nic z tego nie
    będzie. I jest to sytuacja "samonapędzająca" się. Podejrzewam, że koszt
    przejazdu pociągu w znikomym stopniu zależy od ilości jadących nim
    pasażerów. Ciężar składu trochę wzrośnie, ale biorąc pod uwagę ciężar
    lokomotywy i wagonów, to nie będzie to wiele. Tak więc jeśli te wagony mają
    jeździć puste i dofinansowywane przez Urzędy Marszałkowskie, to może niech
    marszałek za to płaci (i tak płaci), ale ludzie jeżdżą za darmo, albo
    bardzo tanio.

    Przy okazji, czy ktoś może mi wskazać miejsce w sieci, gdzie opublikowano
    taryfę kolejową w formie tabelki? Chciałem policzyć w jakich przedziałach
    opłaca się jechać samochodem, a w jakich pociągiem, ale nie udało mi się
    nigdzie znaleźć. Tabelki, albo wzoru matematycznego, bo pewnie te kwoty są
    z czegoś wyliczane.





    Temat: TLK czyli Tanie Linie Kolejowe
    Tanie znaczy lepsze - czym są Tanie Linie Kolejowe?

    Na krajowych trasach możemy spotkać pociągi opatrzone skrótem TLK. Słowo "tanie" kojarzy nam się źle. Ubóstwo, oszukańcze promocje itp. Tanie Linie Kolejowe to mało marketingowa nazwa, jak jest w rzeczywistości?

    Co znaczy "Tanie"?

    Kiedy w 2005 roku pojawiły się pociągi oznaczone TLK, podszedłem do nich z lekką nieufnością. Jak to tanie? Cena taka sama jak za bilet w pociągu pospiesznym, a dodatkowo dopłacam trzy złote za miejscówkę. O co w tym wszystkim chodzi? Kiedyś jednak połączenie mi odpowiadało i spróbowałem.

    Kilka różnic w stosunku do pospiesznych składów PKP rzuciło się od razu w oczy. Po pierwsze: miejscówka. Trzy złote to nie majątek, a odpada problem z szukaniem miejsca i ryzyko przestania kilkugodzinnej podróży na korytarzu, tyle, że czasem trzeba kupić bilet trochę wcześniej, bo tuż przed odjazdem pociągu może nie być już miejsc. Na to jednak też jest sposób. TLK z reguły nie są zatłoczone, jednak w święta, czy słynne długie polskie weekendy, miejscówki trzeba kupować wcześniej. Jeśli jednak koniecznie chcemy dostać się na konkretny pociąg, tuż przed odjazdem można kupić bilet bez miejscówki. Lądujemy wtedy np. w wagonie restauracyjnym (tzw. Wars) i może nie tak wygodnie, ale jednak spędzamy podróż na siedząco i w dodatku nad dobrą kawą.

    "Wars wita was"

    To kolejna różnica. W pociągach pospiesznych, w tej chwili, niemal z reguły, nie ma wagonów restauracyjnych. W TLK zawsze są. Z reguły są to ajencje, co powoduje, że jedzenie jest świeże, smaczne i nie jest powalająco drogie. Co więcej, co kilka godzin przez pociąg przetacza się wózek barowy z miłą obsługą. Możemy, nie opuszczając swojego miejsca, wypić kawę, herbatę lub soczek, a nawet przegryźć kanapkę lub coś słodkiego. Drobiazg? Niby tak, ale niejednokrotnie podczas pięciogodzinnej podróży po nerwowym dniu, ciepły i smaczny obiad w pociągu "ratował mi życie".

    Tanio nie znaczy gorzej

    Składy TLK są zaskakująco czyste. Zaskakująco, jeśli porównać je ze zwykłymi pospiesznymi pociągami spółki PKP Przewozy Regionalne. Z reguły są porządnie posprzątane, mają czyste pokrowce i zasłonki.

    Co ciekawe, TLK często używa starych wagonów pierwszej klasy jako drugiej. Co to oznacza w praktyce dla pasażera? Że płacąc za drugą klasę, podróżuje nieco starszym wagonem, zadbanym, czystym i odmalowanym, mając większy komfort w przedziale, który był pierwszą klasą - posiadającym sześć wygodnych miejsc, zamiast ośmiu, jak jest normalnie w drugiej klasie.

    Z moich subiektywnych doświadczeń wynika, że pociągi TLK mają lepszą, bardziej uprzejmą obsługę niż "zwykłe" pospieszne. Co więcej: w pociągach nocnych TLK, w przeciwieństwie do pociągów spółki Przewozy Regionalne, jeździ też ochrona. Nie tylko jeździ, ale niejednokrotnie widziałem ją w akcji: zarówno podczas masowych powrotów poborowych lub podczas popularnych żołnierskich przepustek, kiedy pijane wolnością i wódką grupy młodych mężczyzn usiłują terroryzować podróżnych, jak i w momencie, kiedy kilkunastu małolatów urządziło sobie zabawę bezpiecznikami na tablicy elektrycznej wagonu. Interwencje były szybkie i skuteczne. Solidni ochroniarze, wzywani drogą radiową przez konduktora, załatwiali sprawy grzecznie i szybko - najczęściej oddając na kolejnej stacji w ręce policji ludzi uprzykrzających życie innym podróżnym.

    W pociągach TLK wprowadzono usługę Tania Kuszetka - są to kuszetki o zredukowanej cenie (zwykle 20 zł, zamiast 60 lub 70 zł), za to bez pościeli oraz obsługi konwojenta Wars. Często, kupując bilet bez miejscówki w ostatniej chwili, można wykupić wolną kuszetkę u konduktora.

    Łyżka dziegciu w beczce miodu

    Co mógłbym skrytykować? Pociągi IC docierają do takich miast, jak: Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Gdańsk, Gdynia, Szczecin, Katowice, Gliwice, Przemyśl, Bielsko-Biała (na mapie nie zaznaczono wszystkich). Sezonowo składy spółki PKP InterCity dojeżdżają także nad Bałtyk: do Helu, Kołobrzegu, Łeby, Międzyzdrojów, Świnoujścia, Władysławowa oraz w góry: do Krynicy, Wisły, Zakopanego, a także na Mazury: do Ełku, Giżycka i Kętrzyna. Jeżdżą zbyt rzadko, o nietypowych porach - środek nocy itp. Nie zawsze jest to wygodne i nie zawsze można swoją podróż dopasować do rozkładu TLK.

    TLK posiada swoją stronę internetową. Nie jest doskonała, właściwie brak na niej podstawowych informacji, ale proszę się tym nie zrażać.

    Właścicielem TLK jest
    PKP Intercity, spółka obsługująca tzw. najwyższy sektor kolejowych przewozów pasażerskich, do których zaliczają się pociągi EuroCity, InterCity, ekspresowe i właśnie Tanie Linie Kolejowe.
    PKP Intercity powstała dzięki formalnemu wydzieleniu z Polskich Kolei Państwowych, choć dominującym udziałowcem spółki (w 99,99 %) pozostaje nadal PKP S.A., a więc de facto skarb państwa.

    Proponuję, nie opierając się na moim zdaniu, wybierając się w kolejną podróż, sprawdzić, czy nie jest nam po drodze pociągiem oznaczonym już mniej tajemniczym skrótem TLK...

    źródło: Wiadomości24
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 58 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.