Strona Główna
płacą i zabezpieczenia społeczne
płaca netto najniższa
płaca średnia miesięczna
płaca za zwolnienie lekarskie
płaca zasadnicza obliczanie
płaca informatyków
płaca krajowa
Płaca minimlna
płacą radnego
PKS Kluczbork Zarząd
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • streamer.htw.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: płaca w zarządzaniu





    Temat: Prywatny szpital najlepszy w Polsce, publiczne ...
    odpowiedz dla tenroka
    parę słów wstępu: jestem lekarzem w szpitalu państwowym gdzie pracuję za psie
    pieniądze i jakoś czerpię z tego radość (nie wiem tylko jak długo jeszcze) wbrew
    temu co mówią takie trolle jak ty (a swoją drogą kim jesteś? przedstawicielem PR
    tego szpitala a może samym Leszczyszynem?)
    i odpowiedzi na twoje pytania:

    >zapytam tak ile masz miesiecznie wziatki, bo chyba leczysz jedynie
    takich co mają kase????
    - tzw. wziątki mam około 1800 zł 850 podstawy pensji i moze jeszcze około 1000
    za sześć 24 godzinnych dyżurów. A ile ty masz wziątki za swoją niesamowita prace
    (CIEKAWE JAKą?) by mnie pouczać? Może jesteś np. hydraulikiem i bierzesz za 1/2
    godziny kręcenia kluczem 200zł? Ja za trudny zabieg przy którym cała
    odpowiedzialność spoczywa na mnie dostaję maksymalnie około 8zł CZY WIDZISZ RóżNICę?

    >to wielce zasłuzony człowiek
    - skąd to wiesz? ma jakieś niebywałe osiągnięcia, jakieś nowe metody operacyjne?
    po prostu korzysta z super sprzętu a do trudniejszych zabiegów wynajmuje
    specjalistów z PANSTWOWYCH szpitali!!
    - przypominam Prof AWF nie AM

    >Piszesz to ty i ten drugi szaleniec
    -ja Ci staram się nie ubliżać!

    > Pewnie nie załapałes sie na robote, czy co?
    - nie interesuje mnie praca w placówce która ma w d... pacjenta i interesuje ich
    tylko kasa!

    >Jestes kolejnym szalencem, ktory nie ma pojecia o tym, jak funkcjonuje system
    zdrowotny w Polsce
    - i tu się mylisz oprócz akademii medycznej skończyłem też zarządzanie w służbie
    zdrowia na AE

    >ranking
    -nie kwestionowałem miejsca w rankingu. Są najlepsi? to super gratuluję im.
    Podałem jedynie przykład jak one często są mylne, super sprzęt- 100pkt, brak
    powikłań(tyle się napisałem a ty jakbyś tego nie czytał) 100pkt i w efekcie
    pierwsze miejsce. I cieszę się że jak ktoś chce to ma takie super warunki -
    piszę to naprawdę bez złośliwości

    SLOWO KONCOWE piszesz o świetnym zarządzaniu - zgadzam się w publicznych
    szpitalach marnotrawionych jest kupa pięniędzy, sam mam parę pomysłów na ich
    poprawę ale to już rola menadżerów z tych szpitali ja zajmuję się swoją działką
    i staram się pracować jak najlepiej. Nie mogę tylko znieść narzekań że publiczne
    szpitale tak marnotrawią pieniądze - DAJCIE IM W KONCU SZANSE ZARABIANIA
    PIENIEDZY - napiszesz przecież maja kontrakt z NFZ - i tu wtręt -usługa z całymi
    kosztami (personel, przyrządy, sale,itd.) kosztuje 2000zł, natomiast fundusz
    daje tylko 1500 i jak tu można osiągnąć zysk? Bierze się pacjentów którzy sami
    płacą 3000 i już jest tyle tylko że prawnie jest to możliwe w Euromedic care.
    Jeżeli tak wspaniale działają, to zawsze sobie poradzą, niech leczą tylko
    prywatnych pacjentów, a pieniądze z kontraktu niech dostaną szpitale które ich
    potrzebują! I niech leczą własne powikłania a nie podsyłają innym!!



    Temat: Odcinanie prądu PKP w Małopolsce
    Gość portalu: jur napisał(a):

    > dziwie sie problemowi, ktorego byc nie powinno... wielokrotnie temat
    > poruszany... i nic. wiec gdzie problem... a no ww prywatyzacji i zarzadzaniu.
    > po pierwsze sa przedsiebiorstwa, ktorych nie wolno prywatyzowac, a do nich
    > napewno nalezy pkp.

    no dobra, nawet jakby: to jak się ma to do licznych afer w PKP i działania na
    szkodę spółki? nie lepiej rozgonić towarzycho żyjące z naszych podatków raz na
    zawsze?

    > interes wlasciciela kloci sie z interesem podroznego, lub
    > innego uzytkownika.

    jak w każdej relacji typu klient - usługodawca

    > wine za ten stan ponosi rowniez ministerstwo
    > infrastruktury, ze nie wykorzystuje pkp w sposob ,,gospodaarczy,,.

    to znaczy jaki? bo jak na razie jak by nie liczył, transport kołowy zazwyczaj
    wychodzi taniej

    > zastanawim
    > sie dlczego przeozy tranzytowe przez polske nie sa przejmowane przez^pkp.

    proste: są drożsi od właścicieli firm przewozowych.

    > kazdy tir winien byc na granicy po odprawie ,,zapakowany,, na lore i przez
    > polske

    chyba w Austrii (a może Niemczech) mieli taki pomysł. Sam jestem ciekaw czy
    wprowadzili go w życie

    > przejechac ta, a nie inna droga. drogi sa najbardziej zrujnowane
    > przez ,,wschodni,, transport kolowy. ich przewoznicy nawet nie tankuja w
    > polsce
    > ale za to wspaniale drogi niszcza, a za to placi tylko polski podatnik.

    owszem, płacą. A najlepiej byłoby porządne drogi budować, a nie takie, jak
    autostrada Kraków - Katowice, gdzie po niedługim okresie mniezbyt intensywnego
    użytkowania już jest konieczność remontów.

    > dodac
    > nalezy tak bardzo niebezpieczna zazwyczaj jazde ,,wschodnich,, kierowcow

    no popatrz pan, ja niedawno na przystanku stojąc z ciekawości liczyłem
    samochody. I wyszło mi, że grubo ponad połowa tirów miała rejestrację
    zachodnią. I też jeździła byle jak.

    > i
    > zatloczenie przez nich polskich nie najlepszej jakosci drog.

    no to musimy nauczyć się robić dobre drogi, bo przyznanie sie do tego, że
    robimy je byle jak zbytniego splendoru nam nie przynosi

    > ,, wsadzenie,, ich
    > na lory ulatwiloby zycie polakom, ale w szczegolnosci da powazne zyski pkp.
    > wowczas nie bedzie trzeba mowic, ze podatnik doplaca na deficytowa kolej. ten
    > problem poruszalem na tych lamach juz kilkakroc, lecz o dziwo bez echa nawet
    > ze strony zwiazkowcow pkp.

    no cóż,prawda jest taka, że najpierw pewnie jakies przepisy pasowałoby zmienić.
    I poza tym, jak Ruskie i inne Niemce podliczą koszta i wyjdzie im że taniej
    będzie gdzie indziej jeździć, pojadą gdzie indziej. Podejrzewam, że Pepiki i
    Słowacy zacieraliby ręce. No a w ramach rewanżu i naszym gorzej by się po ich
    (Ruskich i Niemców) drogach jeździło... trzeba by oszacować, czy wszczynanie
    takiej wojenki będzie się nam opłacać.

    > by to zostalo wprowadzone, a pkp odzyly i zlapaly wiatr w zagle. wystarczy
    > przyjrzec sie sprawie ,,z grubsza,, a ujrzymy, ze mowie o wielu milionach pln
    > (zl), ktore to w ciagu roku postawia pkp na nogi.

    a pomyślałeś o wielu mln (zl) strat chociażby z samych reperkusji na nasze
    zagranie?

    > tylko pytanie sie nasuwa -
    > kto za tym stoi i blokuje od lat wprowadzenie takowego systemu,

    mam nadzieję, ze był to zdrowy rozsądek i chłodna kalkulacja zysków i strat.
    Spojrzyj szerzej, nie tylko na PKP.

    Pozdrawiam

    Losiu





    Temat: Wojskowe inwestycje w gminie Osielsko
    ethanak napisał:

    > Pytanie:czemu gmina jest taka bogata?Czy to przypadkiem nie przez to że
    > bydgoszczanie mieszakający poza Bydgoszczą tam płacą podatki natomiast
    > edukację , ochronę zdrowia , pracę zapewnia im Bydgoszcz.Osielsko swoją
    pozycję
    >
    > bogatej gminy zawdzięcza wyłącznie bliskości Bydgoszczy a nie mądremu
    > zarządzaniu.To nie sztuka zarządzać gminą w której mieszkają sami majętni jak
    > na polskie warunki ludzie gdzie nie ma potrzeby dotowania szkół , ośrodków
    > zdrowia , nie ma problemów z bezrobociem , bezdomnymi , opieką
    > społeczną.Mieszkańcy Osielska nie powinni mieć nic do gadania przy propozycji
    > włączania Osielska do Bydgoszczy bo to dzięki niej Osielsko się tak rozwija.

    To rynek ksztaltuje relacje popyt - podaz.
    Gdyby w Osielsku nie zostaly stworzone warunki na przyciagniecie inwestorow,
    odeszliby oni do innych gmin i tam zainwestowali pieniadze.
    Teraz dzieki przyciagniety inwestorom Gmina ma pieniadze na dalsze inwestycje.

    Bliskosc Bydgoszczy jest niewatpliwym atutem. Samo posiadanie jakiegokolwiek
    atutu nie oznacza mozliwosc automatycznego osiagniecia sukcesu w danej
    dziedzinie.
    Ludzie, ktorzy kilkanascie lat temu dostrzegli szanse Osielska wykorzystali ja.
    Zainwestowali w infrastrukture na tyle, ze w chwili obecnej wymagajacy klient
    kupuje ziemie wlasnie tutaj, bo ma stworzone warunki do rozwoju firmy badz
    budowy domu. Teraz wplaca pieniadze do kasu Gminy, ktore ponownie sa
    inwestowane...itd.

    Nie sama bliskosc Bydgoszczy wplynela na sukces Gminy, choc niewatpliwie jest
    jednym z podstawowych czynnikow. Gdyby jak kilkanascie lat wczesniej, pola i
    laki pokrywaly Osielsko, pewnie nikt w Bydgoszczy nie wpadlby na pomysl
    powiekszenia Parku Myslecinskiego o zielone tereny Osielska.

    Gdyby Bydgoszcza rzadzili madrzy ludzie, o perspektywicznym spojrzeniu,
    specjalna strefa w Zachemie powstalaby juz dawno. Mielibysmy w chwili obecnej
    miasto z osrodkiem przemyslowym, wysokimi technologiami itd. A tak jestesmy na
    poczatku drogi, ktora inne miasta maja za soba.
    Chodzi o to, aby madrze wykorzystac szanse, ktora jest w zasiegu. I ta szansa w
    Osielsku, wlasnie dzieki madrym ludziom, zostala wykorzystana.

    > Mieszkańcy Osielska nie powinni mieć nic do gadania przy propozycji
    > włączania Osielska do Bydgoszczy bo to dzięki niej Osielsko się tak rozwija.

    Spolecznosci lokalne sa podstawa ksztaltowania wiekszych struktur
    administracyjnych. Silne spolecznosci lokalne to silniejsze struktury powiatu,
    wojewodztwa, panstwa.
    Niemozliwosc wyrazenia swojej opinii (ktora sugerujesz) przypomina forme
    dyktatu, do ktorego chyba nie chcemy sie cofac.
    Osobiscie uwazam, iz proces intergracji Osielsko - Bydgoszcz bedzie postepowal.
    Zle by sie stalo, gdyby o decyzji przylaczenia decydowali decydenci, bez
    wysluchania opinii lokalnej spolecznosci.

    Pozdrawiam



    Temat: Targuj się - możesz kupić mieszkanie dużo taniej
    kretynofil napisał:

    > Emocjonalna reakcja steady'ego jest normalna na tym forum. Przykro
    mi, ale od
    > dluzszego czasu pojawiaja sie tutaj rozni "wujkowie dobra rada",
    ktorzy cala
    > swoja energie spedzaja na opowiadaniu wszystkim jak to zaraz kupia
    sobie
    > mieszkanie, bo to bo tamto, bo sramto. Bo popyt, bo informatycy,
    bo nowe
    > samochody, bo gielda, bo Euro, bo EUR, bo to, bo sramto. W
    rzeczywistosci sa to
    > po prostu "inwestorzy 10/90", ktorzy staraja sie "glosem
    przecietnego czlowieka
    > "
    > na forum sklonic jakiegos jelenia do zakupu. Marketing
    bezposredni. Cos jak
    > Gozdzikowa.
    >
    > Czlowiek z czasem lapie na to alergie.

    Masz nie alergie, tylko obsesje. Idz do lekarz, niech ci zapisze
    jakies pigulki.

    > Przed wypisywaniem czegokolwiek na forum radze sie dobrze
    przyjrzec co sie tam
    > dzieje - bo nieswiadomie mozesz napisac cos, co sprowokuje flame
    war. To taka
    > rada, ktora odnosi sie tez do innych forow - jesli emocje sa duze,
    reakcje beda
    > do nich proporcjonalne.

    Faktycznie emocje u ciebie duze, moze oprocz pigulek zimny prysznic?
    Na pewno jest dla ciebie stresujace, ze za 4 tygodnie wracasz do
    szkoly. I znowu lekcje, wywiadowki, opierdziel od rodzicow, szlaban
    na wychodne...

    > Co do informatykow we Wrocku, to nie przesadzaj - sam tam
    konczylem uniwerek i
    > tez szukalem tam pracy. Mam tam troche znajomych i wcale nie jest
    tak rozowo ja
    > k
    > Ci sie wydaje - zarobki to 50-60% Warszawy, w ktorej tez nie placa
    jakos
    > niesamowicie dobrze.

    Niesamowite, a w Myanmarze tez masz znajomych?

    > I mam tu na mysli prawdziwych informatykow, a nie "magistrow od
    Javy, Pythona,
    > Office'a i routera". Chodzi mi o ludzi z doswiadczeniem we
    wdrozeniach duzych
    > systemow telco/finance, z wieloletnim doswiadczeniem w
    consultingu, analizie,
    > zarzadzaniu projektami.
    >
    > Przecietny klepacz czy klikacz w ogole dostaje we wrocku jakies
    komiczne
    > orzeszki - tacy ludzie na mieszkania sie nie zalapia. Nie przy
    tych cenach.
    >

    Ales dowalil. Czego obrazasz uczciwie pracujacych ludzi?

    > Zgadzam sie ze steady'm w jeszcze jednej rzeczy - ludzie, ktorzy
    sa naprawde
    > inteligentni nie beda sie lapac na te przewartosciowane klitki, z
    prostego
    > powodu - majac wiedze na temat rynku w calej europie, znajac
    mechanizmy rynkowe
    > ,
    > potrafiac policzyc rzeczywiste marze deweloperow i wiedzac do
    czego prowadza
    > wzrosty po kilkadziesiat procent rocznie nie sposob uwierzyc w
    zapewnienia
    > dzieci hossy dotyczace wiecznych wzrostow.
    >
    > Zreszta, kiedys to zrozumiesz - zycie nie jest po to, zeby zarobic
    tyle, zeby
    > pochwalic sie przed sasiadami nowym samochodem czy apartamentem,
    tylko po to
    > zeby je z usmiechem przezyc.
    >
    > Ja wybralem emigracje, bo chociaz moglbym, to nie chce mieszkac na
    osiedlu
    > snobow, nie chce sie lansowac w drogich knajpach - i harowac do
    smierci zeby
    > splacic te wszyskie kredyty na to zaciagniete.
    >
    > A zarobki w branzy na zachodzie to zupelnie inna liga... Tak jak
    we wrocku
    > srednio zarabiasz na 0,5m2 (jako informatyk, rzecz jasna), tak ja
    w Brukseli
    > zarabiam na 5-6m2 miesiecznie. Troche inny przelicznik, co?

    Ti, ti fantasto. A ja mam jeszcze lepiej, mam duza firme, sama
    idzie, zarabiam ok. 5.000.000 Euro rocznie a co. Nier moge tak
    napisac? A kto to sprawdzi.

    >



    Temat: Największa firma w Narwi?
    Wszyscy piszą – czas na trochę obiektywizmu. W P. przepracowałem już trochę
    czasu i szczerze powiedziawszy nie jest to najgorszy czas mojego życia
    (najlepszy pewnie też nie).Oto kilka moich spostrzeżeń:

    1. PIENIĄDZE.
    Konar.1969 dużo ma racji nt. firmy ale do obiektywizmu to mu bardzo daleko.
    Szybko zapomniał, że sam przepracował kilka lat (i pracując nie wydawał się z
    tego powodu szczególnie nieszczęśliwy), że zarabiał chyba całkiem przyzwoite
    pieniądze, że od LGika premie dostawał. Bo tak właśnie jest. Pieniądze (może
    nie powalające na kolana) można zarobić (zwłaszcza na początku niepowalające).
    Ale też nie jest to płaca minimalna (aczkolwiek i taka pewnie się czasem zdarza
    na produkcji).

    2. POLITYKA SOCJALNA FIRMY
    Warunki socjalne w firmie na dobre (w porywach do bardzo dobrych). Masz
    możliwość zjedzenia obiadu w zakładowej stołówce za 3zł z groszami – niestety
    nie każdy żołądek to wytrzyma (ale niektórzy sobie chwalą). Do tego (chluba
    dyrekcji) darmowa kawa – tak się wszyscy do tego przyzwyczaili, że mało kto to
    docenia. Trzeba też przyznać dla Tatki, że ma wysokie poczucie estetyki jeżeli
    chodzi o otoczenie – wszędzie ładnie przystrzyżone trawniczki i kwiatki (aż
    przyjemnie popatrzeć).

    3. EWENTUALNE MOŻLIWOŚCI AWANSU I ROZWOJU
    Na awans to ja bym szczególnie nie liczył - chyba że podwyżkę nazwiemy jakimś
    awansem bo takie się zdarzają średnio 2 razy do roku – o dziwo najczęściej
    chyba u LGika i szeroko rozumianym marketingu i handlu. Należy zauważyć jednak,
    że w przypadku pracowników fizycznych pracujących na akord w większości
    przypadków ostatnio nie są to podwyżki lecz obniżki (z uwagi na zwiększanie
    norm).
    W kwestii rozwoju to bardzo szybko można się rozwinąć i nauczyć wielu, wielu
    sposobów z zakresu Ch.S.D (chroń swoją d…). Można też się nauczyć wielu
    merytorycznych rzeczy i nawiązać sporo kontaktów (serio). Szkoda, że nie ma
    czegoś takiego jak ścieżka kariery zawodowej – pracownik w pewnym momencie
    zatrzymuje się w miejscu i już dalej kroku nie ma (oczywiście w P.). Szkolenia
    należą do rzadkości (no chyba, że ktoś w handlu pracuje – Lalaalala pozdrawiam –
    prawie się popłakałem z cudownych lat).

    4. WOLNE UWAGI cz.1: Pracownicy
    W P. pracują także normalni i sympatyczni ludzie (nie za dużo ale jednak są) –
    to dzięki nim można przetrwać (z samymi kretynami by się nie dało). Trudnych
    chwil sporo bywa. Mawia się, że opier… jest wliczony do wypłaty. Trzeba się do
    tego przyzwyczaić – i koniec.

    5. WOLNE UWAGI cz.2: Kierownicy i mistrzowie na działach to w:
    a. 50% niekompetentne pacany co pojęcia nie mają jak powinna wyglądać praca
    działu już nie wspominając o zarządzaniu pracą zespołu (jako takim)
    b. 70-80% to z charakteru zwykłe k…y co zwlalają swoje winy na pracowników,
    żeby tylko się utrzymać na wierzchu. Za co dodatek funkcyjny bierze jeden z
    drugim???!!! brrrrr..... ohyda
    Jak widać z tych % istnieje możliwość trafienia na niekompetentną k…ę. Nic
    gorszego już się chyba zdarzyć nie może. Do ARLa: niestety jeżeli chodzi o te
    cechy przodują w tym osoby, z którymi ewentualnie przyszloby ci pracować (Miś,
    Front Desk Leader i Managier) – szczerze nie polecam.
    Uwaga! jak dobrze policzysz % wyjdzie jednak, że zdarzają się także normalni
    kierownicy (w miarę normlani).

    6. WOLNE UWAGI cz.3: stosunki w pracy:
    Inwigilacja (z łacińskiego invigilio – czuwam), tajny nadzór nad daną osobą lub
    organizacją. Prowadzona systematycznie, najczęściej przez policję, obserwacja
    jakiejś osoby w celu zebrania informacji dotyczących jej życia. To słowo nieźle
    odzwierciedla atmosferę P. może za wyjątkiem tej tajności, bo w P. dzieje się w
    często w sposób jawny. Zauważa się tendencję do coraz większej próby kontroli
    pracowników. Przykre ale prawdziwe.

    P. dziwna to firma i stosunki w niej panujące też są dziwne (co najmniej), ale
    można w niej wytrzymać. Czasem nawet bywa fajnie. Przecież nikt nikogo nie
    zmusza do pracy w P.. Sytuacja na rynku pracy zmusza pracowników do
    podporządkowania się pewnym zasadom nie zawsze zgodnym z Kodeksem Pracy – ale z
    drugiej strony bardzo mało jest firm gdzie wszystko od A do Z jest OK. Wszędzie
    są jakieś układy i układziki – oczywiście skala tego w P. jest bardzo duuuuża.
    No i wszędzie dobrze tam, gdzie nas nie ma.

    Nic nie jest całkiem czarne czy całkiem białe.
    Pozdrawiam



    Temat: PYTANIE
    Rzeczywiscie fajne skojarzenie - usmialem sie serdecznie. Z pelnym szacunkiem
    dla autora/ki tego watku, to dla mnie brzmi podobnie jak pytanie kto widzial
    grizzly w Ontario; odbieram je jako zartobliwa prowokacje, bo nie wierze, ze
    mlody, wyksztalcony (i to na poziomie doktoratu) czlowiek, wyobraza sobie Kanade
    jak z opowiesci z lat siedemdziesiatych (przyjechal i zostal).

    Temat sam w sobie jest ciekawy i z tego co widze czesto powtarzajacy sie tutaj;
    jak legalnie sie osiedlic w tym kraju i co w nim robic. O ile na pierwsze
    pytanie nie jestem w stanie pomoc (ja wjechalem legalnie, ze stalym pobytem i to
    dawno) to co drugiego to podziele sie swoja opinia. Chcialbym jednak od razu
    podkreslic, ze jest to bardzo subiektywne podejscie do tematu z perspektywy
    wlasnych doswiadczen a nie zloty srodek (chociaz?). Za-Mozem ma bardzo dobra
    rade dotyczaca sluzby zdrowia; bez watpienia ogromne mozliwosci. Ja napisze o
    IT. Jeden kurs z serii Microsoft, daje od razu certyfikat MCP (Microsoft
    Certified Professional) www.microsoft.com/learning/mcp/mcp/ ). Mozna to
    zrobic samemu z ksiazka w reku, lub pojsc na kurs za doslownie kilkadziesiat
    dolarow. Egzamin zas kosztuje chyba 100-120 US$. Z tym nie ma problemow ze
    znaleziemiem pracy za 15C$ w ramach Help Desk. Dla zainteresowanego technologia
    otwiera to duzo mozliwosci, jako ze jak podalem w tutejszych ogloszeniach o
    prace, szuka sie kogos z dwoletnim starzem, stala placa, pelne swiadczenia za
    65K rocznie i... nie widze chetnych.

    Dla kogos, kto nie przepada za grzebaniem w routerach i innych serverach, taki
    staz daje bezproblemowo mozliwosc pracy jako team leader, supervisor etc a to
    juz jest entry-level management position. Tu droga stoi otworem do powaznej
    kariery i mysle, ze ta droga nie jest jedynie zarezerwowana dla IT - kazda
    dziedzina gospodarki rzadzi sie podobnymi prawami. O ile studia wyzsze sa mile
    widziane w tym kierunku, to nie zauwazylem, zeby byl jakis niesamowity nacisk na
    kierunek management - tutaj sam fakt skonczenia jakichkolwiek studiow swiadczy o
    ambicji, mozliwosciach intelektualnych i predyspozycji do nauki. Pobne podejscie
    zauwazylem do nie-nostryfikowanych kierunkow humanistycznych na zagranicznych
    (np; polskich) universytetow; tu chcac zatrudnic kogos na danym, kierowniczym
    stanowisku, prowadzi sie rozmowy kwalifikacyjne pod wzgledem predyspozycji i
    mozliwosci - nie widze powodow, dla ktorego filolog nie mialby talentu w
    zarzadzaniu. Podkreslam jednak; wstepne doswiadczenie w kierowaniu zespolem
    ludzkim jest jednak wskazane (patrz team leader). Co dalej? No coz; reszta
    zalezy od inteligencji, sily przebicia, pracowitosci, attitude, czyli tego
    wszystkiego, od czego zalezy sukces w kazdym innym zawodzie. Studia? Mam
    kolegow, ktorzy nie maja dyplomu ukonczenia wyzszych uczelni i sa na pozycjach
    dyrektorskich (bardzo dobrzy i powazani) i to w powaznych firmach.

    W momencie, kiedy middle management position przestaje wystarczac, lub zaczynaja
    sie rozmowy ze sa otwarcia wyzej ale potrzebny jest np; ktos z MBA, to jest
    kilka bardzo renomowanych uczelni na swiecie, ktore oferuja program MBA
    wirtualnie, bez koniecznosci legitymowania sie dyplomem wyzszej uczelni - kilka
    lat doswiadczenia zawodowego zastepuje ten brak i moim zdaniem slusznie. Raz
    jeszcze; moim zdaniem, jest to kraj bardzo duzych moliwosci w ktorym wszystko
    zalezy od zainteresowanego.

    Powodzenia dla Wszystkich - Mark



    Temat: Prywatne szkoły podstawowe w czołówce naszego r...
    Zastanawiam się, czemu ma służyć ta informacja?!

    "Michu" ma rację!

    Pani Kulesza zachwyca sie czymś, co jest nieporównywalne!!

    Podstawowa różnica to pieniądze!!!

    Każda szkoła prywtna oprócz czesnego, które płacą rodzice otrzymuje subwencję w
    takiej wysokości jak każda szkoła samorządowa!!!

    Jestem za tym, żeby szkołom prywatnym ustawiać oddzielny ranking!!!

    Szkoły publiczne NIGDY nie dorównają prywatnym, co nie znaczy, że w publicznych
    nie znajdą sie pojedynczy uczniowie, którzy będą lepsi od tych z np.
    katolickich.

    Pani Kulesza pisze i wyjaśnia jednocześnie: "Kluczem do sukcesu są warunki, w
    jakich dzieci zdobywają tam wiedzę. Małe, nawet siedmioosobowe oddziały i
    indywidualne podejście do ucznia to podstawa. W pracy z niewielką grupą
    nauczycielom łatwiej jest poznać potrzeby i możliwości każdego ucznia. W
    prywatnych szkołach nauczyciel jest zawsze do dyspozycji, nie tylko przekazuje
    informacje, ale wychowuje i stara się być jego przyjacielem. Niewielka szkoła
    ma więcej możliwości pomocy w rozwoju zainteresowań.Uczeń jest też nieustannie
    diagnozowany, co pozwala na szybką reakcję w razie pojawiających się problemów.
    Szkoły prywatne mają większą możliwość bezpośredniej współpracy z rodzicami i
    są skuteczniejsze w zarządzaniu placówką."

    Nie mniej w uzupełnieniu powyższego, proszę pamiętać, że w szkołach publicznych
    pracują z oddaniem tak samo dobrzy nauczyciele jak w prywatnych, często są od
    tych z prywatnych lepsi!!! Nie jest też tajemnicą, że wielu ze szkół
    publicznych dorabia w prywatnych otrzymując za to o wiele wyższe
    wynagrodzenie!!!

    Co więcej, nauczycielom ze szkół samorządowych przychodzi pracować z klasami 30
    osobowymi i większych!!!
    W szkole prywatnej z takiego tłumu tworzy się trzy, a często cztery klasy!!!!

    Nie jestem przeciwny szkołom prywatnym, ale nie zgadzam się z
    porównywaniem "dwóch światów" i "dnia z nocą"!!!!

    Proszę dać każdemu samorządowemu nauczycielowi takie "klucze do sukcesu", to
    zobaczymy, czy szkoły prywatne są i będą takie dobre w rankingach . . .

    Kiedy w niektórych szkołach samorządowych zaczęto tworzyć klasy z dodatkowym
    czesnym na dodatkowe zajęcia, to podniósł sie raban na całą Polskę, że tak nie
    wolno, że gdzie równość szans itd, itp.
    Ja wiem, że nie wszyscy w Polsce muszą być inżynierami, magistrami i doktorami,
    chociażby dlatego, że mało wykształconym i podzielonym społeczeństwem łatwiej i
    prościej jest manewrować i manipulować i to jest dewizą kolejnych parlamentów
    oraz rządów, które maja gęby mało że brzydkie, to jeszcze pełne pustych
    frazesów na które głupi dają się w kolejnych kampaniach wyborczych
    nabierać . . .

    I na koniec!

    Tak długo będzie bałagan w naszym Kraju, jak długo na oświatę będzie mniej
    pieniędzy niż na wojsko, które jest mało komu potrzebne . . .



    Temat: Zaniżać kwalifikacje by dostać pracę???
    był już kochani taki wątek :)
    i w innych wątkach tez było...
    ale jeżeli mamy rozwijać nowy wątek to należy od razu rozróżnić osoby po dobrych (najczęściej dziennych studiach) i wiele osób po prywatnych szkółkach, których poziom wiedzy ( w przeciwieństwie do tego, co im wmówiono, że są dy best end kul) odbiega bardzo , natomiast uważają się za osoby wykształcone a np. na turystyce i zarządzaniu oglądali filmy z Discovery Travel i na matematyce pół semestru przerabiali funkcję kwadratową...
    ale mówiąc o kwalifikacjach (niezależnie czy ktoś ma za dużo dyplomów, doświadczenia) to chyba chodzi pracodawcy o strach (pracownik gorszy będzie zawsze się bał że go wywalą i można nad nim panować i wykorzystywać) lub np. może to wynika z faktu, że panie kadrowe mają "swoich" kandydatów i lepszych muszą odrzucić...

    moje osobiste doświadczenia są takie :
    koledzy którzy ode mnie ściągali, mieli połowę mojej wiedzy, nie umieli żadnego języka obcego (ja obecnie zabrałem się za naukę trzeciego) mieli pracę a ja jej szukałem bezskutecznie 2.5 roku , czemu ?

    jestem po logistyce i raz wydarzyła się następująca rzecz, spotkaliśmy się z kolegą z roku w jednej firmie, przyjechaliśmy na to samo ogłoszenie...
    praca nie była zbyt super, ale zawsze to "praca" więc się staraliśmy...
    kolega był właśnie z tych, którym ja pomagałem zaliczać ...
    on tą pracę dostał i za tydzień wieczorem dzwoni "stary, jaki jest wymiar palety euro ?"
    czy wy to ku.. rozumiecie, koleś po logistyce pyta jaki jest wymiar palety ?
    przecież on to powinien wiedzieć obudzony o 2 w nocy...
    nie wiem jakie czynniki decydowały o tym, że koledzy co umieli po angielsku "good morning, my name is... i am ... years old" dostawali pracę w zawodzie np. w spedycji międzynarodowej, a ja nie - znając angielski i jeszcze jeden język na tyle, że mogę swobodnie w nich rozmawiać ???
    podobnie nie rozumiem czemu moich dwóch kolegów co robią doktorat lub byli na doktorskich jest na bezrobociu, jeden dorabia robiąc strony www a drugi w hutowni pakuje rzeczy do kartoników , byli obaj prymusami, mieli stypendia naukowe, np. za średnią powyżej 4.25, znają po dwa języki, biegle kompa, a ich koledzy pracują w zawodzie , oni też tego faktu nie rozumieją ?
    może to specyfika tego kraju ?
    tak samo jak specyfiką tego kraju jest fakt, że cieć po zawdówie dostaje więcej niż osoba po studiach po roku pracy... przynajmniej tak jest u wielu pracodawców...
    oczywiście są też firmy, które wyciągają super specjalistów i płacą im odpowiednio... ale jest tych firm za mało...
    natomiast w kwestii kandydowania do stanowisk o niższych wymaganiach (sklepy, hurtownie, recepcja, kontakt z klientem) też to przerabiałem ale zazwyczaj tam gdzie szukają "ze średnim" to nie wezmą "z wyższym"...
    może problem (nas którzy tu piszemy) polega na tym, że my znamy się na tematyce którą studiowaliśmy, a nasi "słabsi" koledzy umieją wmówić, że to oni są "dy best" ?
    człowiek który dużo wie i zgłębia tematykę zdaje sobie sprawę ile jeszcze jest przed nim do poznania, zaś debil jest przekonany, że wie lepiej i że wie wszystko, może w tym tkwi sukces debili ?
    jedni "umieją" a inni "umieją bajerować" ?

    a może powód jest jeszcze bardziej banalny ?
    upadł polski przemysł, rozprzedano fabryki (często konkurencja kupiła), więc polska kadra inżynierska nie jest już tu potrzebna...
    tak było w wielu zakładach, że "polacy" to kadra niższego rzędu, a ci co się znają są z kraju inwestora, tak by "miejscowi" nie poznali tajemnic firmy ...
    raz będąc w jednej z restauracji na obiedzie słyszałem żalących się sobie dwu "garniturowców", że niemiecka firma wywaliła u niego w fabryce polskich inżynierów i informatyków a wzięła niemieckich, a ten drugi narzekał, że to samo jest w dziale finansów...
    może to (w przypadku inżynierów, nie wiem jak z humanistami) jest powód ?
    może po prostu w polsce nie potrzeba już kadry inżynierskiej/naukowej
    bo polska zejdzie do poziomu kraju jedynie konsumującego dobra techniczne zaprojektowane w innych krajach UE a wyprodukowane w Chinach ?
    bo w każdym dodatku do GW od paru lat widać zapotrzebowanie na fryzjerki, murarzy, cieciów , prostytutki, akwizytorów ...



    Temat: Śródmieście zalane betonem
    Gość portalu: do trauma i innych napisał(a):probujac odpowiedziec
    na Twoj post.
    No wlasnie,do kogo mozna adresowac te odpowiedz.
    Masz specyficzne podejscie do tematu.Bardzo zblizone do punktu
    widzenia z urzedu miejskiego.
    Ale probujac Ci odpowiedziec;
    To bardzo dobrze ze mieszkancy chca dbac by obszar na ktorym zyja by
    byl dla nich przyjazny.Placa takze podatki,a wiec naturalne jest ze
    moga starac sie o ochrone i pomoc panstwa jezeli stwierdza ze ich
    obywatelskie prawa zostaja zagrozone.Ludzie dostali prawo
    wypowiadania sie poniewaz zyjemy w demokratycznym kraju.
    Gdyby podazac Twoim tokiem myslenia to nic nie dalo by sie zrobic bo
    i tak nad nami wisi jakis fatalizm;-po co budowac i remontowac drogi
    kiedy i tak beda znowu zdegradowane przez stale zwiekszajaca sie
    ilosc pojazdow itd,itp.
    A moze by tak zrobic krok do przodu,zrezygnowac z karteczek do
    wypelniania dla zwyklego parkowania,postawic parkomaty,ustalic
    rzeczywiste kwoty uzaleznione od rejonu parkowania.A moze by przed
    rewitalizacja Alei zapoznac sie z rzeczywista(w miare przyblizona)
    iloscia samochodow parkowanych na danym obszarze przez mieszkancow
    dzielnicy.Porownac z iloscia(przyblizona)samochodow parkujacych w
    godzinach pracy w ciagu tygodnia.
    A dlaczego nie robic ankiety wsrod osob dojezdzajacych do pracy w
    zainteresowanym obszarze i nie zaproponowac im jakiejs formy
    alternatywnego parkowania np. w formie abonamentu,ale na scisle
    wyznaczonym terenie.Dlaczego wreszcie nie wychodzic ze smiala
    koncepcja budowy parkingow wielopoziomowych podziemnych lub nad
    ziemnych (nizsze koszta)i nie uwzgledniac tego w koncepcji rozwoju
    miasta,starajac sie o dotacje.
    Czy inni musza byc zawsze do przodu.Gdyby myslec wedle Twoich
    zalozen potrzeba by nowych obszarow dla centrum, uwzgledniajac
    tereny pod parkingi naziemne,ktore pozeraja tereny i wprowadzaja
    chaos architektoniczny.
    A moze nasi urzednicy nie maja zielonego pojecia o czym my tutaj
    dyskutujemy.Mysle ze nie maja,a swiadcza o tym te liczne glosy
    niezadowolenia.
    Istnieje internet,zawsze mozna skorzystac z informacji o tym jak to
    rozwiazuja inni.W krajach zachodniej czesci Europy z tym problemem
    spoleczenstwo stykalo sie juz w latach siedemdziesiatych.Z jakim
    efektem a mianowicie z takim ze ceny dzialek w centrach maja taka
    wartosc ze nie oplaca sie ich przeznaczac pod zwykle parkingi.A
    koszrty budowy mozna podzielic bardzo sprawiedliwie i jeszcze
    przydobrym zarzadzaniu niezle na tym zarabiac.Skoro piszesz ze
    koszty korzystania z takich parkingow byly by wygorowane dla
    zwyklego Kowalskiego ktory kupil sobie samochod wiec moze budujac
    parking w centrum zainteresowac sie ile moglo by tam parkowac
    samochodow pracownikow bankow,firm,a nawet urzedow.Czesc miejsc byla
    by juz rozdystrybuowana.Firmy partycypowaly by w kosztach
    utrzymania,zmniejszyla by sie liczba miejsc stale zajmowanych przez
    osoby zatrudnione w centrach.A miejsca zwolnione np.w Alejach byly
    by latwiej dostepne dla kierowcow szukajacych tylko krotkiego,
    czasowego parkowania
    .Wystarczy zapoznac sie jak to robia w Holandii,Belgii,Francji itp.
    W Czestochowie wszystko robi sie na opak,bez zadnej spolnej
    koncepcji.I chyba bez zadnej realnej wizji na przyszlosc.No chyba ze
    wszyscy zgodnie przyznaja ze chca byc wiecznymi pielgrzymami w swoim
    miescie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 4 z 4 • Zostało znalezionych 165 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.