Strona Główna płacą i zabezpieczenia społeczne płaca netto najniższa płaca średnia miesięczna płaca zasadnicza obliczanie płaca informatyków płaca krajowa Płaca minimlna płacą radnego płaca w zarządzaniu |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: płaca za zwolnienie lekarskieTemat: macierzyństwa i rodzicielstwo w Hiszpanii Hej, mieszkam w Hiszpanii i sprobuje ci opisac jak to tutaj jest. Poziom urodzen spada (zreszta chyba nie tylko tutaj) prawdopodobnie dlatego, ze rzad zbytnio nie zacheca do posiadania dzieci. Chocby dlatego, ze oficjalne godziny pracy sa (ogolem) od 9.00 do 18 lub 18.30. W duzym miescie typu Madryt czy Barcelona nalezy jeszcze do tego doliczyc na dojazd ok. godziny, czyli razem 2 godziny dziennie. Ma sie przerwe na obiad (godzinna). Nikt nie idzie do domu, bo by nie zdazyl, chyba ze jest szczesciarzem i mieszka kolo pracy. Fikcja jest cos takiego jak hiszpanska siesta. Owszem sklepy sa w godzinach siesty zamkniete, ale normalnie pracujacy ludzie maja tylko godzine na obiad i nic poza tym. Urlop macierzynski trwa 4 miesiace. Mozna go wziasc juz jakis czas bezposrednio przed porodem. W Polsce czesto w czasie ciazy kobiety sa na zwolnieniu, tutaj jest to rzadkosc. Jesli ktoras ma zwolnienie to naprawde ta ciaza musi byc zagrozona. Nikt nie daje zwolnienia tylko dlatego, ze mi slabo i zle sie czuje. Mozna rodzic w szpitalu publicznym lub prywatnym. Zeby byc w prywatnym nalezy od dluzszego czasu placic odatkowe ubzepieczenie lekarskie w jakiejs prywatnej ubezpieczalni, np. Sanitas czy Adeslas. Placac miesiecznie kwote ok. 50 euro, pozniej nie placi sie juz za prywatne wizyty czy porod. jak w panstwowym, tak w prywatnym szpitalu jest ZZO. Chyba nie slyszalam o nikim kto by rodzil bez znieczulenia. Za porod rodzinny sie nie placi. Roznica miedzy szpitalem panstwowym a prywatnym jest taka, ze w prywatnym ma sie pokoj z prywatna lazienka tylko dla siebie i meza. Dziecko ma sie przy sobie na wlasne zyczenie, pielegniarki pomagaja we wszystkim. Przez pierwszy rok otrzymuje sie z Seguridad Social (odpowiednik polskiego ZUSu) 100 euro miesiecznie na dziecko. Po 4 miesiacach kobieta wraca do pracy , przysluguje jej godzina na karmienie piersia dziecka. Moze wiec przyjsc godzine pozniej lub wyjsc wczesniej. (tylko do ukonczenia 1. roku przez dziecko). Urlop wychowawczy wlasciwie nie istnieje i nie slyszalam o kims kto by go bral. W Hiszpanii dzieci do zlobka moga isc jak maja 5 miesiecy. Sa badz od 9 do 15 lub od 9 do 17. Zlobek kosztuje ok. 300 euro. Na hiszpankie srednie przecietne zarobki to sporo. Sa tez zlobki i przedszkola o wiele drozsze (z jezykami czy czyms w tym stylu). W wieku 4 lat dzieci ida do "szkoly" a wlasciwie czegos w rodzaju naszej "zerowki"- tylko ze to tutaj trwa jakies 2-3 lata. Nie wiem Paulina co cie dokladnie interesuje. Jak chcesz to napisz do mnie: olik35@wp.pl i sprobuje ci jak najobszerniej odpowiedziec na kazde pytanie. Temat: Drodzy Mieszkańcy Szczecina, Internauci i Sz. P. T ha, to jeszcze mało.Konsylia lekarskie lupin2 napisał: > Gość portalu: Longin napisał(a): > > > To znów ja - Longin. > > Powiem Panu - Panie Michale Chrobrowski tak: szkoda słów dla tych, którzy > > > chcą usłyszeć tylko to co sami mówią. Ale pamiętajmy o cichych. Cisi wszys > tko > > mogą. I pogodnego serca też nie zapominajmy. Cisi są wszędzie i widzą i > słyszą > > wszystko. Poeta powiedział tak: "po burzach, po trudzie przyjdą nami rządz > ić > > mali, ciemni ludzie". Wszak to już było! Teraz mamy do czynienia z cyniczn > ymi > > oszustami i intelektualistami, którym w konstuowaniu rzeczywistości > > przeszkadza własny intelekt. Musimy i to przetrwać! A Szczecin ginie, gini > e, > > ginie.......... > > Chrobrowski i "cisi i pokornego serca" ! To dopiero nadużycie. > > Gdziekolwiek się nie pojawi obraża i pomawia publicznie. Głośno i niepokornie. > Np : > "Kamrowskiemu płacę "łapówy" od lat". > "Malanowska była moją i Witka asystentką. Ona nic nie umiała robić. Zwolniliśmy > > ją". > "Koćmiel u mnie pracował. To złodziej i nieudacznik" > "Gajek ? POżyczyłem mu pieniądze albo ma oddać, albo niech się mnie słucha." > "Sochański ? płaciłem mu za pozwolenie na budowę przy ..." > itd itd. > Marek "Oczko" radził się u mnie.Doradzałem mu jak inwestować. > "Sarosiek oszukał mnie kilka razy. To złodziej" > Wszyscy najemcy biur u Chrobrowskiego raz na jakiś czas wysłuchują publicznie > tego rodzaju pomówień. Znają to i wiedzą, że tak jest. A Ty Longin nie wiesz? > "Wariat od wąglika i terrorystów "od Leppera to nic przy Michale Chrobrowskim. Poruszyłeś istotną cechę tego prymitywnego człowieka. Byłem raz na koferencji prasowej i tu jeszcze było O.K. Ale póżniej już prywatnie obrażał wszystkich i wszystko.Te teksty , które wymieniasz również wypowiadał. Poza tym totalny megaloman.Przypominam jego i Sarosieka tekst z tej właśnie konferencji prasowej na której byłem (prasa to również publikowała): "Każdy z nas (Chrobrowski i Sarosiek) zarabia w dwie godziny tyle ile Prezydent tego miasta w 1 miesiąca". Wyliczyłem. Ten niezrównoważony megaloman twierdzi, że zarabia miesięcznie (jeżeli pracuje 10 godzin) około 1.500.000. zł miesięcznie czyli prawie 400.000. dolarów miesięcznie.Pogratulować. To się nazywa paranoja. To chory człowiek. Ulitujemy sie nad nim, a nie dyskutujmy o chorym.Od tego są konsylia lekarskie, a nie Forum. Temat: Szacunek dla straszych i kobiet w ciąży. Wiem, że nie każdego stać na samochód i nie o to chodziło w tym zdaniu. Co do stania w kolejkach to wydaje mi się, że jeżeli kobieta źle się czuje to stanie w kolejce itp moze za nią załatwić mąż/rodzina a nie ją wypychać (chyba, ze chodzi właśnie o to, żeby ona załatwiła coś poza kolejnością). Doskonale wiem co to praca i ciąża, albowiem na zwolnieniu w ciąży byłam raptem 2 dni (i to z powodu grypy), osobiscie jestem przeciwna zwolnienim lekarski mw ciązy jeżeli kobieta dobrze się czuje - to jest nadużycie za, które my wszyscy płacimy. A co do statystyki w ustępowaniu to chyba nie bardzo (ja mam 34 lata). lastka napisała: > Gość portalu: Ania napisał(a): > > > I dlatego się cieszę, że od ponad 10 lat nie korzystam z komunikacji > miejskiej. > > > > No cóż , wiesz nie każdego stać na samochód, a do pracy jadę pół godziny > autobusem więc spacer odpada. > > > A tak na marginesie będąc w ciąży stałam jak każdy w kolejkach i nie > > oczekiwałam specjalnego traktowania w końcu ciąża to nie choroba, > > Też stoję w kolejkach, autobusach, a nawet ustepuję miejsca innym bo jak > napisałam nie czuje się jeszcze dość ciężko. > Tak ale każda kobieta różnie przechodzi swoja ciążę, jedna czuje się świetnie > inna przez całą ciąże wymiotuje jeszcze inna jest zagrozona przedwczesnym > porodem a trudno 9 miesięcy pzresiedzieć w domu bo jest jeszcze coś takiego jak > > praca wiesz, i nie zawsze można byczyć się na zwolnieniu przez kilka mieisięcy. > > a jeżeli ktoś > > > > ma problemy zdrowotne w ciazy to raczej powinien zostać w domu, żeby nie > > narażać siebie i dziecka. Szczerze mówiąc kiedy po 9-10 godzinach pracy st > oję > > gdzieś w kolejce (akurat to zdarza mi się niezmiernie rzadko, bo od robien > ia > > zakupów mam męża) i widzę jak kobieta w ciązy się wpycha poza kolejnością > to > > też się krzywo patrzę. > > > > Ania > > > Nie jesteś jedna, wiele jest takich kobiet które krzywo patrza, a wiesz ze > najszybciej miejsca ustapi albo w kolejce przepuści osoba w wieku ok 30-45 lat > bo reszta pań czuje się tak staro, że nie daruje takiej kobiecie i ma stać tak > jak i ona stoi. Temat: znowu chcą kase od biednych znowu chcą kase od biednych Miler chce nas wykończyć SLD = KGB Kraj Służba zdrowia: Projekt cennika Rzeczpospolita": Pacjenci powinni płacić niewielkie sumy za wizyty u lekarza, ubezpieczać się dodatkowo na wypadek trudniejszych operacji, a darmowe usługi medyczne powinny być ograniczone - proponują eksperci od ochrony zdrowia z ministerstwa. Postulaty są zbieżne z tym, czego domaga się samorząd lekarski oraz większość uczestników konferencji zdrowotnego "okrągłego stołu". "Rzeczpospolita" informuje, że program zmian, koniecznych dla ratowania systemu ochrony zdrowia przed katastrofą, przygotowali dla wicepremiera Jerzego Hausnera przedstawiciele prywatnych firm od lat działających na rynku usług medycznych. Program ma być przedstawiony publicznie jutro. Jednym z problemów, wymagających najpilniejszego rozwiązania, jest zadłużenie placówek służby zdrowia przekraczające 6 miliardów złotych. eksperci radzą sekurytyzację długu, czyli zamienienie go na obligację. Restrukturyzacją zadłużenia powinny zająć się instytucje finansowe, skarb państwa byłby częściowym gwarantem wyemitowanych papierów. Według "Rzeczpospolitej", najbardziej rewolucyjna jest propozycja, by pacjenci dopłacali do usług medycznych. Stopniowo ograniczana byłaby liczba usług medycznych opłacanych z publicznych pieniędzy (docelowo zmniejszyłoby to wydatki budżetu o 200 mln zł). Narodowy Fundusz Zdrowia nie finansowałby np. pełnych kosztów zabiegów rehabilitacyjnych i lecznictwa sanatoryjnego. Płatna byłaby każda wizyta u lekarza. Za poradę lekarza pierwszego kontaktu pacjenci płaciliby 3 zł, specjalisty - 5 zł. Za wizytę sprowadzającą się wyłącznie do wypisania recepty pacjent zapłaciłby 2 zł. Sami autorzy piszą jednak, że "zapewne konieczne będzie zwolnienie części pacjentów z opłat ze względów społecznych". Temat: Lekarze przeciwko rządowym propozycjom w sprawi... Podstawową przyczyną zadłużania szpitali było działanie lekarzy. Lekarze przyjmowali "swoich pacjentów" , wykonywali badania poza rejestrem. Brali KASĘ do prywatnej kieszeni, szpital z takiej działalności nie otrzymywał nic, poza drobną opłatą za pobyt szpitalny na "obserwacji". Drugim chwytem to naciąganie Kasy Chorych, przyjmowano pacjentów bez powodu aby nabić dniówki, w ten sposób szybko "nabijano" limit. Dlaczego do tej pory nie rozliczono beztroskich zakupów niezwykle drogiej aparatury?, dlaczego nie likwiduje się szpitali w których jest niskie obłożenie łóżek, bądź sztucznie zawyżane. Płacę dwie składki ponad 600 zł miesięcznie, pytam sie jak to się ma do dostępności do opieki zdrowotnej. Czy zdaniem Pana prof. Religi moja pozycja jest taka sama jak takiego lumpa, który całe zycie nie przepracował ani godziny?. Bo tak zrozumiałem wypowiedź Pana senatora Religi, kiedy wypowiadał się na temat solidaryzmu. Kiedy rząd zabierze się na serio do tępienia łapowników i oszustów w białych kitlach. To lekarzom zawdzięczmy ogromny przyrost rent inwalidzkich, zwolnień od służby wojskowej, kierowanie za łapówki do sanatoriów zdrowych ludzi, itd. Do tego dochodzą błędy lekarskie za które nikt nie odpowiada, a które pogłębiają wydatki państwa na renty okaleczonych pacjentów. Czy wreszcie przetnie się nielegalne testowanie medykamentów na Polakach przez rodzimych lekarzy. Czy tak trudno zauważyć gdzie spędzają urlopy nasi biedni lekarze?. Wreszcie musi funkcjonować odpowiedzialność w zarządzaniu placówkami. Dlaczego nieudolny Pan Dyrektor materialnie nie odpowiada za swe błędy?. Podczas pobytu w szpitalu zauważyłem, że cała gromada pielęgniarek robiła wszystko poza opieką nad chorymi. Po cholerę zatrudniać tyle pielęgniarek. Jednym słowem grzechy główne służby zdrowia to nie małe składki obywateli ale nieokiełzana pazerność białego personelu. To trzeba zmienić. Nic dziwnego, że największych złodzieji w III Rzeczpospolitej zafundowała nam służba zdrowia ( m. innymi Pan Wieczerzak, Jmroży) Temat: Dzień za dniem Marioli B. Gość portalu: Konczita napisał(a): > Droga Pani redaktor, która wysmarowała ten artykuł, > chyba Pani nigdy w życiu biedy nie widziała. Ja mam 23 lata, pracuję za ok 2000 > > zł miesięcznie, z czego muszę opłacić studia (ok. 8000 rocznie), zapłacić > wszystkie rachunki za mieszkanie (ok. 400 zł) i utrzymać siebie i babcię, która > > ze mną mieszka i jest po zawale. Emerytura mojej babci po 30 latach pracy > wystarcza jej akurat na opłacenie lekarstw, które musi brać na stałe do końca > życia bo ma martwicę prawie 50% serca!!! I wie Pani co, droga Pani redaktor - > że jakoś mnie mimo wszystko stać czasem na piwo z przyjaciółmi i kino albo > ciuch,i przede wszystkim nie narzekam bo wcale nie uważam się za biedną - znam > takich którzy nie mają nawet tego co ja. Nie mam komórki, ani samochodu, nie > palę papierosów, mam za to bilet miesięczny. W dodatku mieszkam w Warszawie i > za tą moją pensję potrafimy jakoś z babcią normalnie żyć. A mam przyjaciół w > Łodzi, których czasem odwiedzam i wiem że życie tam jest sporo tańsze niż w > stolicy i te 3tysiące tam to jest jednak trochę więcej niż tutaj. > Na dodatek pracuję uczciwie, płacę podatki i nie chodzę na lewe zwolnienia > lekarskie żeby wyłudzić ZUS. Mam 18 dni urlopu w roku i często nie wykorzystuję > > nawet połowy. Nie ma mowy u mnie w firmie żeby nie być dyspozycyjnym. I szlag > mnie trafia jak czytam o takich krętaczach, którzy jeszcze mają czelność > narzekać!!!! Konczita jesteś FANTASTYCZNA jak się czyta coś takiego to serce rośnie.Ja bym proponowała zeby o takich mlodych ludziach jak TY ktoś napisał. Pani Joanno,moze by tak dla odmiany tu poszukać tematu. Bardzo Cie pozdrawiam i Twoja Babcię też Jesteś wspaniałą dziewczyną. Temat: Kwestionariusz wyborczy: sprawdzamy prezydenta ... Kwestionariusz wyborczy: sprawdzamy prezydenta ... Marku Lipczyku! pamiętam Cię z kopalni Generał Zawadzki jak pod ziemią nosiłeś bańki z olejem do sprężarek a później byłeś tylko płacony z dołu kopalni bo działałeś w ZSMP zakładowym, miejskim i wojewódzkim. W 1990, kiedy kończyłeś zaocznie kulturoznawstwo w cieszyńskiej filii uniwersytetu śląskiego - prosiłeś pierwszego prezydenta samorządowego Dąbrowy Górniczej Jerzego Talkowskiego o zwolnienie z funkcji kierownika referatu kultury urzędu miejskiego z czego to uczyniłeś swoją miejską martylorogię cierpień, które to utopiłeś w partii "przyjaciół" piwa. Spółdzielnia mieszkaniowa Lokator to Twoje funkcje w tamtejszej radzie nadzorczej i prezesowanie zarządowi. Ładny dworek masz w Antoniowie i niezłe Volvo. Dobrze, że usunąłeś Marka Dula, ale źle, że masz taki podły stosunek do J.Talkowskiego. Jeszcze nic trwale dobrego dla tego miasta nie zrobiłeś bo oczyszczalnia ścieków to dzieło H.Zaguły a Toyote negocjował M.Dul. Spójrz na swoje miasto z Europy! Bida z nędzą, poza Antoniowem oczywiście! Czego brakuje? 1.INWESTYCJE !!! bezpośrednie (ale bez miejkich firm dostarczającym Wam łapówek = 5% wartości zamówienia) 2.podatkowe zachęty dla inwestorów i pracodawców 3.powszechna nauka j.angielskiego w szkołach 4.internet we wszystkich szkołach miasta 5.poszerzenie minimum powszechnych badań lekarskich (mamografia, tomografia, rezonans itp.) 6.miejski program robót publicznych 7.zaproszenie do współpracy na rzecz miasta mądrzejszych od siebie dąbrowiaków 8.pokora i szacunek dla mieszkańców w instytucjach publicznych. Koncert życzeń? no jeżeli jesteś prezydentem miasta po to tylko, aby budować rodzinne imperium w Antoniowie i na lokatach w UE to graj role dalej i krytykuj Buzka, Dula i Talkowskiego. Lecz, gdy ruszy Cię jakieś sumienie to chwilę przemyśl te propozycje. Temat: propaganda - dowód ale ten przykład z przedszkolem z "Polityki" przywołany na Forum przez chyba "wola" nie dotyczy kodeksu pracy tylko NORM z 15 ustaw - kuriozalne było np. podnoszenie sufitu w bloku czy zwiększanie rozstępu ścian czy lodówka wielkości chłodni czy osobne "małe WC" dla dzieci, co by dziecko nie wpadło do kanalizacji i nie zaraziło sie SARS od przedszkolanki. Nie sądzę, aby kodeks pracy kosztował firmę 20 % z kosztów według podanego przez Ciebie algorytmu. Poza tym kodeks pracy można obchodzić ze składkami na ZUS jest trudniej. B Gość portalu: pawel-l napisał(a): > W sytuacji kiedy narzuty na płacę wynoszą ok 100%, koszty związane z kodeksem > można oszacwać na 20% (?) > Więc różnica jest wyraźna. > Pracowałem na budowie w Anglii (na równi z angolami). Nikt się nie pytał o > ubezpieczenie, badania lekarskie, nie było odpraw, umów na czas określony, > nieokreślony itd. Bo nie było konieczności. > W Polsce jest to konieczność. Dlatego 90% budów w Polsce pracuje się na czarno. > Tylko że tak można prowadzić firmę na 5 osób. Większej się nie da. Dlatego > polskie firmy się nie rozwijają. > Spróbuj założyć przedszkole na 5 dzieciaków. Musisz zapewnić zaplecze socjalne > dla pracowników z szatnią i oddzielną łazienką. Urlopy, zwolnienia, > ubezpieczenia, podatki, i parę innych rzeczy. To szalenie ogranicza aktywność > gospodarczą. > > Znowu tak jak liniowy zmiany w kodeksie nie spowodują to boomu gosp. ale jest > to jeszcze jeden gwóźdż do trumny. > > A z tym kodeksem w Hiszpani to chyba jest trochę inaczej. Trzeba by poszukać w > innych artykułach. > > A bełkot miałem na myśli te ułatwienia zwłaszcza dla kobiet. Przecież za to > ktoś musi zapłacić. Temat: Śląski NFZ zaprasza zbuntowanych lekarzy na rok... Stanowisko Ruchu Autonomii Śląska (Koło Lubliniec) W sprawie sytuacji w służbie zdrowia W związku z niedoszacowaniem kosztów leczenia przez Narodowy Fundusz Zdrowia oraz nadmiernym obciążaniem zakładów opieki zdrowotnej zadaniami, co doprowadziło do nieprzystąpienia części prywatnych praktyk lekarskich do konkursu ofert dla NFZ, z dniem 1 stycznia 2004 roku pacjenci w wielu gminach znajdą się w sytuacji gdy nie zostanie im zapewniony zagwarantowany konstytucyjnie dostęp do podstawowej opieki zdrowotnej. Społeczne zozy (zarówno poz jak i poradnie specjalistyczne oraz szpitale) stanęły wobec konieczności (wynikających z podjętych decyzji politycznych właścicieli, czyli samorządów) podpisania kontraktów z NFZ na poziomie 80% tegorocznego kontraktu. Ponieważ dla wielu zozów już stojących na krawędzi bankructwa z powodu wymuszonej przez parlament „ustawie 203” bez zagwarantowanych do tego środków, jest to wbicie przysłowiowego gwoździa do trumny. Zadłużenie powstałe wskutek nowych decyzji NFZ będzie musiało zostać pokryte przez organy założycielskie, czyli samorządy, które również nie otrzymały środków na powyższy cel. Pikanterii całej niezręcznej sytuacji dodaje fakt wystosowania przez prezesa NFZ do gmin i powiatów, jako podmiotów ustawowo odpowiedzialnych za zorganizowanie służby zdrowia na podległym sobie terenie, pism z informacją o tym, ze za zaistniały brak pełnego zabezpieczenia dostępności do świadczeń medycznych odpowiedzialne są samorządy, które nie potrafią przekonać opornych dyrektorów do podpisania niekorzystnych dla siebie kontraktów. Postępowanie takie jest naszym zdaniem niedopuszczalne, ponieważ to zadaniem Funduszu a nie samorządów jest zakupienie usług medycznych dla ubezpieczonych. Ponadto wprowadzając w rządowym projekcie nowej ustawy o zoz obowiązek odpowiadania do 75% wartości za zadłużenie służby zdrowia oraz obowiązek nieodpłatnego przekazania budynków i sprzętu medycznego, a także ustawowe zwolnienie od podatku od nieruchomości pozbawia się samorządy możliwości decydowania o polityce zdrowotnej na swoim terenie dodatkowo obciążając ponad miarę budżety samorządów długami służby zdrowia. Plany te w związku z wejściem w życie nowej ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, gdzie nałożono na samorządy wiele nowych obciążeń (np. płacenie z budżetu gminy za oświetlenie wszystkich dróg na terenie gminy) zmniejszając jednocześnie subwencję, są co najmniej niepokojące. Za nieodpowiedzialne uważamy również odebranie Śląskiemu Oddziałowi NFZ możliwości negocjacji poszczególnych kontraktów i uzależnienie sytuacji śląskiej służby zdrowia od decyzji podejmowanych w Warszawie. Temat: Jak oszukać pracodawcę? malini napisała: > hania_76 napisała: > > Kobiecie ciężarnej za okres zwolnienia lekarskiego przysługuje zasiłek w > > wysokości 100% wynagrodzenia. > No i co? Funkcjonariuszowi policji też przysługuje 100%. Osobiście uważam,że > lepiej bym wyszła mogąc nie płacić składek, a obracając tą kwotą.Na wypadek > choroby miałabym pieniądze i na przeżycie i na leki, a biorąc pod wuagę > wysokość tych składek - na wakacje na Hula-Gula. Ale najpierw napisałaś coś o oddawaniu "lwiej" części zarobków ZUSowi w związku ze zwolnieniem? ;-) > > Nawet "kobieta przy mężu" przyczynia się do wzroztu dochodu narodowego, ale > ciii...nie mów nikomu, bo te biedaczki piorące gacie i gotujące swoim facetom > mogą jeszcze opodatkować. Od kiedy dochód narodowy jest opodatkowany? > > > To stereotypowe podejście - każdy "czasownik" ci to powie (obrażony > stwierdzeniem,że nie ma doświadczenia na danym stanowisku).Zgrany zespół > przynosi dochód jeśli przez "zgranie" rozumiesz umiejętność pracy w > zespole/sprawnej komunikacji (a z tym albo się rodzisz, albo idziesz sobie na > specjalne szkolenie-nie musisz pracować 10 lat w jednej firmie).Spece od > zarządzania personelem powiedzą ci też,że "zgranie" to najczęściej nieformalny > układ, który w dalszej pewspektywie obniża dochody.Stąd konieczność wymiany > kadry co jakiś czas.Ale oczywiście to temat na zupełnie inną dyskusję. Wyobraźmy sobie panią mecenas, która ma swoich klientów, prowadzi ich sprawy, jest wciągnięta w transakcje, nad którymi pracuje zespół ludzi - jak osoba z zewnątrz ma zastąpić jej wiedzę, którą ta pani zdobywała przez miesiące lub lata pracy z danym klientem lub nad daną transakcją? To tylko pierwszy przykład, który od razu przyszedł mi do głowy. > Chylę czoła przed takim stwierdzeniem.Tyko jak można "oszukać ciążą".Owszem - > znane są oszustwa w postaci fikcyjnych zwolnień lekarskich, ale po pierwsze - > dotyczy to ludzi wogóle a nie kobiet w ciąży (ciąża nie jest chorobą!), a po > drugie - jest to łatwo sprawdzalne (widziałam trzęsących się ze strach przed > konsekwencjami "chorych' na komisjach lekarskich). Ciąża nie jest chorobą. Dlaczego zatem niekóre kobiety w ciąży, zdrowe jak rydze, spędzają większość czasu na zwolnieniach lekarskich pobierając 100% wynagrodzenia? Co ma wtedy zrobić pracodawca? Kto wykona pracę za panią zdolną do pracy, lecz używającą swojego brzucha jako powodu dla oszukiwania pracodawcy? > Wybacz,że się tak wściekam, ale niż demograficzny i jego konsekwencje, które > nas dotkną są właśnie efektem myślenia,że ciąża jest zagrożeniem na rynku > pracy. Ale nic się nie dzieje bez przyczyny - gdyby nie było pań biorących lewe zwolnienia, zatrudniających się tylko po to, żeby mieć macierzyński i wychowawczy, nie byłoby aż takiej "ciążowej" paranoi pracodawców. Z radością więc przychylam się do stwierdzenia, które pojawiło się na > początku,że to pijaństwo jest zagrożeniem.Jak można oszukiwać pracodawcę? Chlać > > codziennie tak,że się taczasz po drodze do pracy i nikt nie ośmieli się słowa > powiedzieć, choć nie jesteś w stanie trafić palcami w klawiaturę służbowego > kompa, przychodzisz co drugi dzień i wymykasz się na długie przerwy!Czemu - bo > to, że pijesz jest "twoją prywatną sprawą" hehehe (to było ponure heheh) Stawienie się do pracy w stanie nietrzeźwości jest usprawieliwioną przyczyną dyscyplinarnego zwolnienia pracownika bez wypowiedzenia. Polecam lekturę kodeksu pracy - bardzo przydatna. Pozdrawiam. Temat: Mężatka znaczy gorszy pracownik? Mężatka - lepszy pracownik Moja droga, gdy po odchowaniu dwójki dzieci (synowie 9 i 5 lat) zaczęłam szukać pracy, okazało się, że dla mnie jej nie ma. Zaznaczam, że był rok 1996, mam skończone studia inżynierskie (dwa kierunki), miałam 32 lata i CHCIAŁAM pracować. Inna rzecz, że musiałam, bo zarobki męża na nic nie wystarczały. Pracodawcy wprost mówili, że to ze względu na małe dzieci. Raz puściły mi nerwy, gdy jakiś bubek zaczął się rozwodzić, że to zaraz zwolnienia lekarskie, urywanie się z pracy i takie inne. Czyli ze nie będę chciała pracować, tylko brać pieniądze. Przy okazji był chamski i do bólu zjadliwy. Powiedział, że i tak mnie nie zatrudni a ta rozmowa to taka akcja wychowawcza. Że niby mam te dzieci udusić? Albo podrzucić komuś i udać, że nie moje. Nie chce zatrudnić, to nie, ale niech się nie znęca. Nie wytrzymałam i zapytałam czy płaci ZUS. Bo jeśli tak, to może przestać, bo na jego emeryturę będą pracować moje dzieci. A postępując w ten sposób zniechęca kogokolwiek do rodzenia dzieci. I chociaż bardzo potrzebuję pracy, rozmowę z nim uważam za stratę czasu. Bo i tak z kimś takim pracować nie chcę. Pracę znalazłam po roku. Na zwolnieniu lekarskim byłam raz (miałam wypadek w pracy). Dzieci owszem chorowały, ale wtedy miałam do nich opiekunkę. Bardzo szybko awansowałam. Cały czas się doszkalam. Jasne, na początku było ciężko, ale dzieci rosną szybciej niż nam się wydaje. Po kilku latach mój pracodawca rekrutował pracowników do nowego działu a moim zadaniem była ostateczna akceptacja kandydatów . I wyobraź sobie, że pracy szukał ten bubek, który mnie tak nieładnie kiedyś potraktował. Nie poznał mnie, bo i skąd – było to przecież jakieś 7 lat i 20 kilo temu. Miasto też wielkie. Ale ja go poznałam i miał pecha ;) przeszedl sito i został sam na placu boju. Ale ja nie chciałam sie tym zająć i powiedziałam mojemu szefowi, że rezygnuje, bo nie będę bezstronna. Szef się nie dopytywał o co chodzi, ale gościa na wszelki wypadek nie przyjął. Ale „kanalia” powiedział, że ja go odrzuciłam, bo o wszystkim ja decyduję (co nie do końca było prawdą ). Delikwent przychodzi do mnie prosić, że bardzo potrzebuje pracy, bo firma, w której pracował padła, że ma żonę i małe dzieci, mieszkanie na kredyt. Normalnie bierze mnie na litość. Wiec nie wytrzymałam i przypomniałam mu sytuację sprzed kilku lat. Minę miał dziwną. Nie pracuję już tam (mam własną firmę), ale wiem, że jego podanie jest konsekwentnie odrzucane. Mój były szef uważał, ze mam „nosa” do ludzi, więc stwierdził, że z gościem coś jest nie halo. A ja się za nim ujmować nie mam zamiaru. Niech traktuje ludzi tak, jak sam chce być traktowany. A los bywa przewrotny i lubi płatac figle. Mężczyznom również Temat: Centrum sztuki w elektrowni Radom - coraz dalej www.telewizja.radom.pl/?str=2&nID=1598&PHPSESSID=baba6b0e3bc5ad178d0dfbd0ec1ed24e Aktualności Nie ma jak na diecie 2006-08-24 Czy praca w radzie miejskiej to służba, czy dodatkowe źródło utrzymania? Kiedy radnemu należy się dieta, kiedy połowa diety a kiedy nic ? Takie pytania pojawiają się od zawsze, a najczęściej wracają wtedy, gdy w ocenie mieszkańców - radni dostają za dużo lub ... np. ktoś z radnych czuje się pokrzywdzony tym, że nie dietę stracił. Agata Morgan weszłą do Rady Miejskiej w miejsce wybranej do sejmu Marzeny Wróbel. Kiedy Morgan została radną była już ciąży. W czerwcu urodziła syna - Przed urodzeniem dziecka leżałam w szpitalu, w tym czasie było posiedzenie komsji, miałam zwolnienie lekarskie otrzymałam więc połowę diety - mówi A. Morgan. Ale nieobecność na sesji Rady Miejskiej dwa dni po urodzeniu dziecka - kiedy radna była jeszcze w szpitalu przewodniczący Rady uznał za nieusprawiedliwioną i Agata Morgan nie dostała nawet połowy diety - Dlaczego za zwolnienie lekarskie należy się połowa diety a za urlop macierzyński nic? Uczciwiej chyba byłoby gdyby diety wypłacano za pobyt na sesji i pracę w komisjach a kiedy radnego nie ma - obojętnie z jakiego powodu - diety nie dostaje - uważa A. Morgan. Wiceprzewodniczący Rady Tadeusz Pyrcioch tłumaczy, że zasady wypłacania diet radnym spisane są w regulaminie uchwalonym w 2000 roku. Jak mówi Pyrcioch - być może jest to krzywdzące dla matek, ale radomskie zasady są właśnie takie. I jak dodaje wiceprzewodniczący radni w każdej chwili większością głosów mogą ten regulamin zmienić w ten sposób, żeby diety przysługiwały też matkom na urlopie macierzyńskim - Z tym, że wtedy istnieje obawa, gdyby matek na urlopie macierzyńskim było więcej, spraliżowałoby to pracę Rady - zauważa T. Pyrcioch - A to właśnie za pracę w Radzie się płaci. Samorządowcy z innych miast, z którymi rozmawialiśmy zwracają uwagę na jeszcze jedno. W biurze Rady Miejskiej w Kielcach powiedzieno nam, że ich zdaniem dieta powinna być rekompensatą za utracone wynagrodzenie w firmie, w której na co dzień pracuje radny - My tego nie rozpatrujemy aż tak szczegółowo jak koledzy z Kielc. Przyjmujemy, że dieta to pieniądze za poświęcony Radzie czas. Czas, który radny mógłyby przeznaczyć na przykład na pomoc w domu, za którą przecież nie pobiera wynagrodzenia - mówi T. Pyrcioch. Tak można, bo każde miasto ustala swój regulamin. Ale przypomnijmy - Agata Morgan po urodzeniu dziecka otrzymuje pieniądze z ZUS-u - bo jest na macierzyńskim. Pytanie - czy w tej sytuacji jeszcze powinna dostawać pieniądze z Rady - zwłaszcza, że nie była na sesji. Przy okazji pojawiają się też głosy, żeby diety w ogóle nie mylić z zapłatą. Tak uważa m.in. jeszcze do niedawna partyjny kolega Agaty Morgan prawnik Borysław Szlanta. Jego zdaniem praca w Radzie jest swego rodzaju służbą społeczną i nie powinno się w ogóle za nią dostawać pieniędzy a jeżeli już to symboliczne - Dla mnie to jest nieporozumienie, że radni tak do tego podchodzą, że tak walczą o te diety. Dla mnie to sygnał, że radny nie działa pro publico bono tylko w imię własnych korzyści - mówi Borysław Szlanta. Na zmianę regulaminu ustalającego zasady wypłacania diet w tej kadencji nie ma już raczej co liczyć. Być może zajmą się nim radni wybrani w najbliższych wyborach. I to oni będą musieli sobie - i mieszkańcoom miasta - odpowiedzieć na pytanie, za co radny powinien - a za co nie - dostawać pieniądze. Temat: dylemat moralny :( zdecydowałam się napisać, bo mam, a właściwie miałam podobną sytuację. Kiedy trzy lata temu znalazłam wreszcie pracę, to wydawało mi się, że złapałam Pana Boga za nogi. Siedziałam po godzinach, za które nikt mi nie płacił, a pensja, choć niska wydawała mi się i tak w dzisiejszych czasach czymś szczególnym. W międzyczasie zrobiłam licencjat (choć pół roku po terminie, nie miałam czasu na nic, a wracając do domu właściwie tylko spałam). To była firma prywatna, ale "z klasą" (tak lubiłam o niej myśleć), na zebraniach mówiło się, że wszystko to zasługa pracowników, choć oczywiście nigdy, nawet w najlepszych czasach, kiedy zyski były ogromne nie wiązały się z tym żadne premie, czy podwyżki. Po jakimś czasie przyszło opamiętanie. To się stało wtedy, gdy straciłam pierwszą ciążę. Dotarło do mnie, że praca jest jałowa. Że się poświęcam, i perfidnie to wykorzystują. Że za mało czasu poświęcam mężowi, sobie, swojej szkole. Poszłam na zwolnienie i w tym czasie dziwnym trafem zbiegło się to, że firma została przejęta z powodu swych długów. Że zwolnili niemal wszystkich. Że zrobili to perfidnie, bez żadnych odpraw, bez żadnego "przykro nam". Teraz jestem na zwolnieniu lekarskim, już któryś miesiąc z rzędu. Zaszłam w ciążę, która jest dla mnie najważniejsza. Jestem łagodniejsza, spokojniejsza, bardziej wypoczęta. W międzyczasie, tylko dzięki zwolnieniu udało mi się zrobić magisterkę. Wiem już, że tam nie wrócę i pomimo pewnych niepokojów (wciąż jesteśmy z mężem "na dorobku") szalenie się cieszę, a z perspektywy czasu, patrząc na to bardziej chłodno wiem, że pracując tam dłużej, grzęznąc tam na stałe... zwariowałabym. Nie po to się uczę, żeby siedzieć całe dnie przed kompem wypisując faktury. Za te same pieniądze wolę już pracować częściowo jako wolontariusz, przynajmniej pomogę innym i będę się rozwijać. Zresztą, jestem dobrej myśli, coś się znajdzie. Nie piszę, że masz postąpić tak samo radykalnie, ale jeśli dziecko jest ważne dla Ciebie nie dopuść do sytuacji, że będziesz później wyrzucać sobie coś do końca życia. Niech okno umyje sprzątaczka. A Ty zacznij na siebie bardziej uważać, teraz jesteś odpowiedzialna nie tylko za siebie. Czasem zmiany, nawet tak - wydawało by się- drastyczne i nieprzyjemne - jak strata pracy - wiążą się z czymś lepszym, znalezieniem innej, mądrzejszej, lepszej pracy, ukończeniem studiów, dłuższą chwilą oddechu przed następnym wyzwaniem, kiedy można zebrać siły i mądrzej ułożyć życie. Dziecko jest przecież najważniejsze... Spytaj się tych osób, które ciążę straciły. A jeśli pracodawca będzie miał ochotę Cię zwolnić, zrobi to po ciąży... Więc nie angażuj się tak w sprawy teraz najmniej istotne. Dbaj o siebie. A zwolnienie zawsze możesz dosłać listem poleconym. Dużo, dużo zdrowia dla Ciebie i maleństwa. Pozdrawiam bardzo ciepło. Ania i 20 tyg. maleństwo Temat: Kodeks Pracy ogranicza komunę Gość portalu: AndrzejG napisał(a): > 1.Za pierwszy dzień zwolnienia lekarskiego trwającego do 6 dni pracownik nie > otrzyma wynagrodzenia. > > AG+lekkie ograniczenie symulanctwa, choc prawdę mówiąc w małych zakładach > łatwo je wyeliminować A co z prawdziwymi zwolnieniami ? To może wszyskich do więzień wsadźmy, bo niektórzy łamią prawo ? To może niech kady kierowca co miesiąc 500 złotowy mandat płaci, bo niektórzy łamią kodeks drogowy ? Łatwiej wszak karać wszystkich, niż tych co przepisy łamią ścigać. > 2.Znowelizowany Kodeks daje pracownikowi możliwość wzięcia w ciągu roku > czterech niezaplanowanych jednodniowych urlopów, jeśli pracownikowi należy > się pełny 26-dniowy urlop. O absencji spowodowanej np. złym samopoczuciem > pracownik będzie musiał zawiadomić pracodawcę najpóźniej tego samego dnia. > > AG-prawo dla pijaków , ale każdemu może się zdarzyć - niech będzie Dla pijaków ? A jak Ci administracja będzie rury w mieszkaniu wymienić lub gaz sprawdzić i nie uprzedzi Cię o tym z rocznym wyprzedzeniem, abyś mógł urlop zaplanować ? To są pijackie przypadki ???? > 3.Od 1 stycznia stanieją także nadgodziny. Teraz za każde nadgodziny w dni > powszednie pracodawca wypłaca nam 50 proc. > > AG+dobry kierunek.Praca ponad 10 godzin jest nieefektywna i nie jest warta > 100 % dodatku.Unikam tak długiej pracy pracowników jak ognia. Tu się zgodzimy. Skoro pracownik nie potrafi w ciągu 8 godzin zadań wykonać, to znaczy, że zadania ma za trudne. Czyli jest zły przydzielający zadania, lub pracownik za słaby. > 4.Zmienia się też okres rozliczeniowy pracy - wydłuży się okres, w którym > liczba przepracowanych godzin musi zgadzać się z ustawowymi normami. > > AG+daje to mozliwość swobodniejszego dysponowania pracownikiem w zależności > od nawału pracy ,a przy pracy sezonowej mozna ten okres wydłuzyć nawet do > roku. To jest naprawdę ważna i istotna zmiana. Choć najczęściej i tak do tej pory krótkie okresy rozliczania czasu pracy były czysto teoretyczne. > 5.Nowe przepisy przewidują, że ministerialne rozporządzenie precyzujące do > tej pory wysokość kosztów i diet za podróże służbowe ma określać wyłączenie > wysokość diet dla pracowników budżetówki bądź instytucji samorządowych. > Pozostali pracodawcy będą zaś mieli większą dowolność, choć ograniczać ich > będą stawki minimalne. > > AG+większa swoboda , choć jak znam życie to stawka minimalna będzie tu > niezbędna , aby pracownicy coś dostali. Zgoda. > 6.Zmieniły się również przepisy dotyczące zwolnień grupowych. Pracodawcy > zatrudniający mniej niż 20 pracowników nie będą musieli wypłacać odpraw i > przestrzegać procedur koniecznych przy redukcji personelu z przyczyn > ekonomicznych, technologicznych i organizacyjnych oraz z powodu upadłości i > likwidacji. > > AG++Bardzo ważny punkt dla małych firm , które w przypadku kłopotów > są dobijane przepisami roszczeniowymi.Dla mnie odprawy to złodziejstwo. Tu znów rację Ci przyznam. Znam przypadki, gdzie zwolnienie jednej osoby podpadało pod przepisy zwolnienia grupowego !!! Absurd. Taki sam jak odprawy. Za co ???? Za pracę jest płąca i tyle. Czy przedsiębiorcy zamykającemu firmę, a więc także tracącemu pracę, ktoś wypłaca odprawę ????? > Pozdrawiam i zobaczymy sie przy warsztacie pracy-bez bumelek jak za komuny. > > Andrzej Pozdrawiam. Temat: Zmarł znany gorzowski lekarz rodzinny Gość portalu: lekarz Rysiek napisał(a): > Wzywam do uczciwej i godnej wymiany zdań Prawda jest taka że stres zabija. Dlatego coraz większa część społeczeństw "zaawasowanych cywilizacyjnie" płaci za to cenę zdrowia a czasem nawet życia niestety. Wierzę że stres mógł być dodatkową przyczyną. Prawdopodobnie inne sprawy miały także wielki udział. Np. brak pieniędzy z powodu problemów z rozliczeniami to też ogromny stres i to w dużej mierze też wina NFZ niestety, a to dlatego że procedury rozliczeń narzucone są horendalne w stosunku do wyników. Wielu osobom wiadomo ( często z opowiadań lekarzy ) że NFZ udaje że płaci, a lekarze udają że wszystko jest ok. bo zwykli ludzie idą po bezpłatne badanie chociaż często lepiej wyszliby na wizycie płatnej. Nie idą po nią bo szlag ich trafia że płacą sporo na ZUS więc powinni być za to godziwie opłaceni lekarze. Po jednej stronie sa więc zestresowani lekarze, a po drugiej zestresowani pacjenci. Prawdziwy interes lekarza jest taki żeby pacjent miał środki na odpowiednia opiekę i mógł odpowiednio opłacić nimi lekarzy. Kto tym struje ? Lekarze, ponieważ we wszystkich !!! sprawach dotyczacych służby zdrowia decyzje podejmują ... lekarze głosami Ministra Zdrowia który jest lekarzem, Samorządów Lekarskich które składaja się z lekarzy i w końcu to lekarze dają lewe renty i zwolnienia za które płaci ZUS równocześnie zbierający składki na ... m.inn. wynagrodzenie lekarzy. A wszystko to, bo żyjemy w takim społeczeństwie jakim żyjemy. Szukanie winnych w NFZ jest szukaniem winnych w społeczeństwie lekarzy, rencistów i całego tego urzędniczego syfu, a także ... nas WYBORCÓW. Te procedury dotyczą także pacjentów i całego tego chorego systemu. Może więc przy następnym strajku porozumienia zielonogórskiego nie powinno sie rozmawiać tylko o możliwej do wzięcia kasie, ale o procedurach w Służbie Zdrowia. O odpowiedzialności lekarskiej i konstytucyjnej za jej stan począwszy od Ministra Zdrowia a skończywszy na tyrających na róznych dyżurach lekarzy świadczących usługi po 24-godzinnych dyżurach. Ten system jest chory, a my go tworzymy i wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za śmierć wszystkich zestresowanych obywateli tego państwa. Będą kolejne wybory, będzie okazja aby lekarze zajeli konkretne i merytoryczne stanowisko. Zrobicie to czy znowu zadowolicie się ryczałtowymi podatkami, bokami na państwowym sprzecie czy łapówkami od "rencistów" ? Może czas na reformę przy konkretnym udziale lekarzy wskazujących na nasz a nie tylko swój interes ? Bo jak widac kopie on także lekarzy po tyłku. To naprawdę smutne i szkoda dobrych ludzi a ci najbardziej podlegają stresom. I to właśnie skłania wiele osób do wyjazdu, zarówno pacjentów jak i lekarzy. Więc albo jesteśmy we wspólnym domu albo każda grupa interesów ma swój interes. Czy to dobry początek dyskusji ? Temat: Niższa składka to żadna łaska Niższa składka to naprawdę żadna łaska Jeśli według Ciebie jest tak różowo w branży budowlanej to nic prostszego jak założyć sobie taką właśnie firmę. Poza tym nie jesteś pracodawcą 120 osób. Jakbyś był to nie miałbyś czasu na wędrowanie po forach dyskusyjnych Gazety. Długość Twojej odpowiedzi to najlepszy dowód na to, że możesz być co najwyżej zatrudnionym, być może na dyrektorskim stanoiwsku ale nie właścicielem firmy mającej 120 pracowników. Z patologią w braniu zwolnień lekarskich należy walczyć kontrolując więcej zwolnień, wprowadzając akredytację dla lekarzy mających uprawnienia do wydawania zwolnień. Niech ZUS kupuje takie usługi u konkretnych lekarzy a jak będą wydawać zbyt wiele podejrzanych zwolnień to ZUS po prostu rozwiąże umowę i znajdzie innego lekarza na jego miejsce. Zwalczanie patologicznych zachowań jeszcze bardziej patologicznymi przepisami to więcej niż nonsens. Prowadzenie własnej działalności to poważne ryzyko - masz stałe wydatki (w postaci choćby 10000 roczne na ZUS, wynajmu lokalu na firmę, telefonu - własnego a nie służbowego w pracy, internetu etc, etc.) ale nie masz stałych wpływów - w branży budowlanej można nie mieć żadnych wpływów przez kilkanaście miesięcy mimo, że człowiek tyra jak wół od rana do zmierzchu a potem dostaje swoje marne wynagrodzenie poniżej średniej krajowej za ostatnich 18 miesięcy i od razu wpada w 3 przedział podatkowy, chyba, że przezornie zdecydował się na płacenie płaskiego podatku uniemożliwiające korzystanie z ulg i przywilejów. Człowiek na etacie przeciwnie, dostaje stałą pensję ale nie ma wydatków z których nie może zrezygnować. Dla niego prywatna komórka to tylko wygoda, dla małego przedsiębiorcy to być albo nie być na rynku. Samochód to kolejne udogodnienie a nie niezbędne narzędzie pracy, podobnie komputer w domu, ma przecież inny w pracy. Mały przedsiębiorca musi to wszystko mieć u siebie, zatrudniony dostaje to wszystko od pracodawcy. Jeśli uważacie, że tak łatwo prowadzić działalność a tak trudno pracować na etacie to nie ma nic prostszego jak skorzystać z własnej spostrzegawczości i samemu spróbować. Ja prowadzę działalność jako "wolny zawód" od półtora roku, nie mam jeszcze żadnych oszczędności i jak przychodzą chude miesiące to mogę przetrwać tylko dlatego, że moja druga połowa ma wygodną posadkę na etacie, inaczej nie tylko przymierałbym głodem ale najzwyczajniej w świecie zamknąłbym interes i poszedł na bezrobocie. Szczęśliwie moja druga połowa może mnie utrzymać i dołożyć do moich ZUSow. W biednych miesiącach nie ma mowy o prywatnych rozmowach przez telefon, o wyjściu do kina, kupieniu nowej książki (chyba, że potrzebnej żeby się doszkolić) ani nawet pozwoleniu sobie na droższy rodzaj pieczywa. Jak przychodzą miesiąc-dwa tłuste to każdy grosz odkłada się na później, żeby następny okres chudy można było przetrwać w bardziej ludzkich warunkach i nie uważać 2,40zł wydanych na drugie śniadanie za niepotrzebną fanaberię. Dla socjalistów wszelkiej maści moje kilkuletnie poświęcenia nie będą nic warte, jak już uda mi się ciężką pracą zdobyć pozycję zawodową i zacznę zarabiać na tyle, że na prawdę będę mógł odkładać i inwestować to zaraz zaczną krzyczeć, że stałem się krwiopijcą i trzeba mnie oskubać do ostatniego grosza. pozostawiam to do przemyśleń wszytkim etatowym pracownikom, dla których mały przedsiębiorca to dojna krowa. Temat: Człowiek i członek "Solidarności" Człowiek i członek "Solidarności" "Gazeta Lubuska" z 23 stcznia br. (str3), w rubryce : W skrócie" zamieściła notatkę: "Wojewoda naruszył prawo", w której przedstawiono wyrok Sądu Okręgowego w Gorzowie Wlkp. w sprawie odwołania w 2001r. przez wojewodę Andrzeja Korskiego, ówczesnego wojewódzkiego inspektora Inspekcji Handlowej - Krzysztofa Cichowlasa.Okazało sie ,że Cichowlas w tym czasie objęty był roczną ochroną zatrudnienia na podstawie ustawy o związkach zawodowych(był działaczem gorzowskiej "Solidarności") i w związku z tym wojewoda nie maiał prawa pozbawiać go całkowicie pracy Sąd Okręgowy zasądził na rzecz Cichowlasa ponad 10 tys.zł. Zapewne ten wyrok i treść ww. notatki prasowej spowodowały niezwykłe ożywienie medialne Cichowlasa. W czasie gdy ukazała się ta notatka - Teleskop Lubuski wyemitował wypowiedź Cichowlasa - użalał się w niej nad losem bezrobotnych, pozbawionych pracy przez nieudolne rządy lewicy i zapowiadał, że gorzowska "Solidarność" podejmie działania aby pomóc tym ludziom. Uważam,że pan Cichowlas nie ma zadnego moralnego prawa do wygłaszania takich poglądów,bowiem swoimi decyzjami w sprawach kadrowych w czasie gdy kierował lubuską inspekcją handlową dowiódł zupełnie czego innego. Zdumiewający dla mnie jest cynizm tej wypowiedzi w kontekście jego "rządów" w inspekcji handlowej. Na stanowisko wojewódzkiego inspektora powołał go ówczesny wojewoda Majchrowski - z politycznego rozdania, jako swojego człowieka. Warto przypomnieć, że bilans osiemnastomiesięcznych rządów Cichowlasa w lubuskiej inspekcji handlowej - to m.in:Dziewięc przegranych procesów w sądach pracy. Skutki tych wyroków do dziś obciażają fundusz płac tej instytucji. W każdym przypadku sądy określają decyzje kadrowe Cichowlasa - jako podjęte "z rażącym naruszeniem przpisów prawa". Słynne już przeniesienie do pracy w Gorzowie Wlkp. trojga specjalistów o długoletnim stażu z delegatury w Zielonej Górze(propozycja nie do odrzucenia: albo wyrażają zgodę,albo zostaną zwolnieni).Decyzja ta spowodowała wielomiesięczne zwolnienia lekarskie dwojga tych osób, a w efekcie przywrócenie ich do pracy. Konkluzja Sądu i Głównego Inspektora IH w Warszawie:CICHOWLAS RÓWNIEŻ W TYCH PRZYPADKACH W SPOSÓB RAŻĄCY NARUSZYŁ PRZEPISY PRAWA.Szykanowanie tych pracowników delegatury w Zielonej Górze, którzy posiadali odmienny od Cichowlasa rodowód,tworzenie tajnych list osób przewidzianych do zwolnienia. Wyrzucenie z pracy dwóch kierowców - w tym jednego żywiciela czteroosobowej rodziny. Konsekwencją tej decyzji było zakłócenie wykonywania przez delegaturę ustawowych obowiązków - brak mobilności, możliwości dojazdów do odległych rejonów południowej części województwa. Czynności kontrolne w zasadzie przeprowadzono(z konieczności)na terenie miasta Zielona Góra. Jeden z samochodów stał w garażu bezużytecznie przez 9 miesięcy. Usunięcie z pracy w pełni kompetentnego dyrektora delegatury w Zielonej Górze, poprzez rozpisanie konkursu, którego organizacja i przebieg miały charakter skeczu kabaretowego - m.in. część uczetników z Zielonej Góry celowo powiadomiono na dwa dni przed terminem. Konkurs ten "wygrał" poprawny politycznie i posłuszny dyletant, który przez rok administrował(nie kierował) delegaturą w Zielonej Górze. W taki to sposób(w dużym skrócie) pan Cichowlas przez osiemnaście miesięcy wcielał w życie swoje idee obrońcy pracowników. Gdyby wojewoda Andrzej Korski bliżej przyjrzał się dokonaniom Cichowlasa w czasie gdy kierował lubuską inspekcją handlową - spewnością wybrałby inną formę usunięcia go ze stanowiska( dyscyplinarka?), nie naruszył by prawa, a przy okazji 10 tyś. zł nie obciązyło by płac tej instytucji. Wbrew temu co głosi Cichowlas - społeczeństwo nie obraca sie od rządów lewicy, lecz od takich pseudograczy jak on członek "Solidarności" Temat: Zamknęli pediatrię, bo w szpitalu zabrakło lekarzy > 1) Gó.. prawda, może mniej niż 90% ale tak czy inaczej ludzie chodzą do lekarza > z byle katarem i bólem głowy. 50% chorych uległaby samowyleczeniu w ciągu 7 dni Ok,masz troche racji/o czym mowilem juz wczesniej/,ale z 90ciu % juz zszedles do 50ciu...;)A na powaznie-zalezy od przychodni,ale sadze,ze mniej jak polowa.Zreszta,to byloby ok,gdyby dostawac za nich odpowiednie fundusze z NFZtu... > 2) Na co jest popyt? Wymień mi te usługi. Główną usługą którą widzę są > zwolnienia lekarskie i naciąganie na renty. Kwestia podaży to gó..ana > organizacja i dezinformacja w służbie zdrowia. Każde wynik badania przekazany > pacjentowi i nie wpisany do ogólnej bazy danych to pieniądze wywalone w błoto. > Sam brak bazy danych w skali np. jednego miasta to marnotrawienie środków i > służby zdrowia i pacjenta. Eh,na wszystko-glupia zanokcica,chociazby,zeby daleko nie szukac.Ze zwolnieniami i rentami tez masz racje,ale troche przesadzasz-wbrew pozorom,mamy mniej lekarzy na mieszkancow niz np.niemcy/ostatnio dorwalem jakas prace na ten temat,zupelnym przypadkiem-szukalem ofert pracy w nowej zelandii.../ Z badaniami sie nie zgodze-bo wszystko jest wpisywane,w miare mozliwosci.Nie wiele ucieka,wbrew pozorom,przynajmniej tam,gdzie ja sie krece... > 3) Za MRI płaci się praktycznie tyle samo czy stoi czy leży...Nawet jeśli nie > pracuje kosztuje to paręset tysięcy złotych rocznie: ciekły hel, ciekły azot, > prąd, serwis. Kto za to płaci? Nie ma kasy na co niby? Potrafisz powiedzieć? Ni > e > chodzi o brak ludzi? Nie ma się co dziwić...zamknięte środowiska, brak świeżej > krwi w zawodzie winduje zarobki tak wysoko, że nie ma na to pieniędzy. I tu sie tez moge zgodzic tylko czesciowo.Chodzilo mi raczej o to,ze NFZ placi wylacznie za dana ilosc badan,wiec nie mozna w ciagu jednego miesiaca wyrobic rocznej normy,bo za kolejne Ci nie zaplaca... > 4) I jeszcze jedno. Dlaczego lekarze po medycynie są od wszystkiego? Chcą robić > MRI, chcą robić USG, CT, SPECT, a tak naprawdę znają się tylko na pomiarze > ciśnienia. Oczywiście się sprytnie douczają ale to nie jest ich działka i nigdy > nie będzie. Dlaczego w Polsce nie funkcjonuje pojęcie: technika medycznego? > Lekarze się przeliczyli, sami zabili rynek ale nikt się do tego nie przyzna. > Technik zarabiałby oczywiście mniej, nie musiał ciężko wkuwać na amfie przez 6 > lat. Ot. cały dorobek naszych lekarzy, a jakie mniemanie o sobie mają. Jejku. No i tutaj juz pleciesz bzdury.Ale zacznijmy od poczatku: 1)Badanie przeprowadza wlasnie TECHNIK MEDYCZNY-oni sa i dzialaja.Ale zdiecie moze opisac dopiero lekarz specjalista RADIOLOG.Sorry winetu,to dziala wlasnie w ten sposob. 2)Wytlumacz mi,jak zabili rynek?Jesli nawet byloby tak,jak mowisz,to tylko by go przejeli... 3)Na amfie na studiach leci margines.Wylacznie margines-uwierz mi. 4)"a jakie mniemanie o sobie maja"-no taaaak...czyzby kompleksy?Ale spokojnie,juz spiesze z wyjasnieniami:6lat naprawde ciezkich studiow-glupi podrecznik do interny,ktora jest tylko jednym z wielu przedmiotow ma bagatela 3800 stron w 3ch tomach.../"Interna" Harrisona/,nastepnie 1,5roku stazu i idiotyczny lep,a potem 6lat specjalizacji-dopiero wtedy tak naprawde mozesz sam leczyc.Banal,co nie?Wogole sie nie umywa do takiej 5cio letniej polibudy,czy uniwerku...? Temat: Spotkanie przedstawicieli AŚ i województwa z mi... Nie pisałem tego postu. Nie wiem co kombinuje „duper” usiłując „wrabiać” mnie w jakieś wydziałowe rozgrywki i imputując współpracę z Panem Kikiem. Być może Kik wlazł na jakąś aferę jak ja przed paru laty i teraz uczynni koledzy usiłują osłabić jego działania czy wypowiedzi, bo boją się o własne imienniki dupera. Ja nie proszę nikogo o wybaczenie jakichkolwiek działań ani wypowiedzi, które „popełniłem” w związku z pracą w AŚ. Nie proszę, bo nie widzę po temu powodów. Gdyby takowe były, to pewnie bym przepraszał. Gdybym uznał, że coś zrobiłem źle, to bym właśnie przepraszał. Wydziałowe przepychanki niewiele mnie obchodzą. Mnie to ani ziębi ani grzeje, być może uśmieję się czasem słysząc o tym jak wydziałowi uczeni kolejny raz cos sknocili, a Rektor ogłosił to jako kolejny sukces władz uczelni. Był już uniwersytet, było kupno Exbudu, było uzdrawianie sytuacji przez zmianę promotorów i parę innych równie genialnych pomysłów. Z tego co wiem szykuje się ich więcej. Szewc chodzi wprawdzie czasami bez butów, ale na własny zwykle rachunek. Tu specjaliści od zarządzania tak pięknie porządzili gigantycznymi wpływami z czesnego, że uczelnia wpadła w finansowe kłopoty mimo, iż połowa chyba studentów za studia płaci. Bóg jeden wie jak tego dokonali, bo oni sami tego chyba nie wiedzą. Gadanie o kiepskim finansowaniu w zestawieniem z informacją o planach zakupu Exbudu dobitnie świadczy o podejściu do sprawy. A może by tak zarząd rozliczył się ze swych dokonań. To są miliony złotych. Najprzychylniejszy nawet minister musi się liczyć z realiami. Jeśli zgodzi się wspierać bankruta, którego pracownicy zarabiają np. dublowaniem godzin dydaktycznych, to musi się liczyć z tym, ze kiedyś jakiś wścibski dziennikarz mu to wyciągnie. No chyba, ze „po nas choćby koniec świata”. A wszystkich śmieci pod dywan zamieść się nie da. Opowiadanie o „odrabianiu" godzin zdublowanych na piątym roku studiów to brednie, które Akademię ośmieszają, nie wybielają. Podobnie jak opowieści o tym, ze komuś się udało przeprowadzić 2300 godzin dydaktycznych i kilkadziesiąt prac dyplomowych w roku. W normalnych uczelniach traci się za to stołek. Ten sposób zarządzania to najlepsza droga do bankructwa. Podobnie jak ukrywanie kwalifikacji pracowników. Przecież kiedyś trzeba będzie ujawnić, że wielu uczonych jest nimi głownie w wyobrażeniach własnych i Rektora, który wykorzystuje niedoróbki obowiązującej Ustawy o Szkolnictwie Wyższym i liczy „po tytułach”. Pisałem o tym w liście do „Słowa Ludu” przed dwoma laty i dziś mam gorzką satysfakcję, że się nie myliłem. Jeśli duper nie zna namiarów tego tekstu to chętnie je podam. A może duper chce pogrozić Kikowi i ukazać go jako „zdrajcę” i „odszczepieńca”. Trudno jest odgadnąć myśli dupera, bo ścieżki PRL-owskiego myślenia powoli zasypuje piasek historii. A duper dzielnie przebija się przez te zaspy. A o konsekwencjach niepłacenia pracownikom warto przeczytać w dzisiejszym „Onecie’. Wprawdzie taka kara to dla mającego wysoki dodatek funkcyjny rektora AŚ małe piwo, ale zawsze od czegoś trzeba zacząć. info.onet.pl/933269,11,item.html Kraj PAP, MFi /2004-06-08 13:22:00 Rektor ukarany za łamanie praw pracowniczych Sąd Rejonowy w Jarosławiu (Podkarpackie) ukarał grzywną w wysokości 4 tysięcy zł rektora tamtejszej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej Antoniego J. za naruszanie przez niego praw pracowniczych. Wniosek o ukaranie rektora skierowała Państwowa Inspekcja Pracy. Antoniemu J. przedstawiono 22 zarzuty, z których sąd potwierdził 20. Dotyczą one m.in. niewypłacania wynagrodzeń za pracę, a także za różnego rodzaju prace w godzinach nadliczbowych, w niedziele i święta, w porze nocnej itp. Rektorowi zarzucono również nieprawidłowości w zatrudnianiu pracowników tej uczelni. Wyrok, który nie jest prawomocny, zapadł zaocznie, gdyż rektor uporczywie nie stawiał się w sądzie, przesyłając zwolnienia lekarskie. "W maju bieżącego roku nadal nie pojawił się w sądzie, ale był obecny przy orzekaniu w innej sprawie. Sąd postanowił więc wydać wyrok zaoczny" - powiedział rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Krośnie Arkadiusz Trojanowski. Na tym nie kończą się problemy rektora jarosławskiej uczelni. Jak poinformował we wtorek PAP prokurator rejonowy w Jarosławiu Marian Haśko, prokuratura prowadzi postępowanie przeciwko Antoniemu J. o przestępstwo urzędnicze. Sprawa dotyczy niezgodnego z prawem wypłacenia sobie 230 tys. zł wynagrodzenia. Także w tej sprawie rektor nie stawia się w prokuraturze, która nie wyklucza doprowadzenia go siłą. Temat: Czysto egoistyczne pobudki Gość portalu: pawel-l napisał(a): > Ale pomieszanie z poplątaniem. Ale od początku. > > To że Ryba nie chce płacić wysokich podatków i utrzymywać pijackich wiosek na > Mazurach zdroworozsądkowe. > To że nie obchodzą go inni ludzie jest egoistyczne. > W tym tekscie nie ma mowy o liberalizmie ! > > Liberalizm polega na daniu ludziom jak największej wolności. Wszystko co nie > szkodzi innym. > Już A.Smith 200 lat temu w "Bogactwie Narodów" pisał że egoistyczna chęć > posiadania jest źródłem bogactwa całego społeczeństwa. > > W liberaliźmie nie interesuje mnie poziom moralny polityków bo nie mają wpływu > na mój los, w socjaliźmie dem. ten wpływ jest b. negatywny. > Przypomnijmy że w Polsce w zasadzie liberałów nie ma (poza UPR) - Za uosobienie > > liberałów uchodzi Balcerowicz który jest socjaldemokratą z > PZPR-owską przeszłością i raczej ograniczał działanie rynku w Polsce (To > Rakowski uwolnił przedsiębiorczość w Polsce). > Komorowski jest z PSLu, Krauze, Gudzowaty z SLD. Gdzie tu liberalizm ? Pytanie za 99 punktów - czy istnieje jakikolwiek kraj na świecie, który w pełni urzeczywistnia idee liberalne ? > Bezrobocie, obniżanie poziomu płacy i życia wynika z działalności rządzących > elit a nie z powodu wolności. > Liberałowie nie chcą sterować ludzmi . Chcą im dać wolny wybór. > Ludzie w warminsko-mazurskiem nie maja perespektyw z powodu działalności elit > z lat 80 i wcześniejszych i tych po 90r. > Chyba nie powiesz że to z powodu liberalizmu ? Tylko, że tzw. liberałowie twierdzą teraz (tak samo w odniesieniu do rolników, górników) - "to nie nasz problem, to ich wina, zróbmy teraz liberalizm i ( w domyśle) problem sie sam rozwiąże - ludzie umrą z głodu ? Czy pomaszeruja na Warszawę a tam w obronie liberalnego państwa się ich wystrzela ?. Problem z liberalizmem polega na tym, ze jego niektórzy piewcy (dlatego nazywam ich tzw. liberałami) uważają, iż jest ok kiedy komuś obetniemy nogi i każemy mu bić rekord świata w skoku wzwyż. > Co oferują krytycy liberalizmu ? Ten sam egoizm i ogromne pole do popisu dla > cwaniaków. > Przyczyną braku uczciwości(moralności) w Polsce jest łatwość wzbogacenia się > kosztem innych. Możliwe tylko dzięki Wam - popierających działalność państwa we > > wszystkich dziedzinach życia. > Kiedy Szwedzi byli bardziej uczciwi 50 lat temu czy teraz masowo wyłudzający > renty i zwolnienia lekarskie ? > Sukces krajów Azji płd-wsch. Chin, ostatnio nawet Rosji wynika z dania większej > > wolności obywatelom, a nie z moralności, nowoczesności rządów czy innych > argumentów. Moralnośc odgrywa dużą rolę - jesli nie przeregulowujemy rzeczywistości prawem to powinniśmy mieć inny miernik- włśnie moralność. > Większość polskich biznezmenów popiera SLD, większość amer. bogaczy popiera > demokratów. Skąd dane na temat Amerykanów ? No chyba że Bush i nafciarze to demokraci ;) > Bogactwo nie ma związku z poglądami polit. a nawet można udowadniać że jest > odwrotnie. > > Nie jestem osobiście zainteresowany w podatku liniowym ani go specjalnie nie > bronię. Jestem zwolennikiem niskich i prostych podatków w ogóle. > Z powodów ogólnie znanych. > > Klasycznemu liberałowi nie zależy ani na małych ani na dużych różnicach > majątkowych. > Osobiście uważam że to dzięki regulacjom i wydatków rządowym rosną dysproporcje > > które potem trzeba niwelować progresją. > > Dla większości liberał to jakiś egoistyczny potwór a to taki sam człowiek jak > każdy z Was. Liberał a nie egoista, który tylko wyciera sobie usta takimi hasłami. Temat: Jestem zdezorientowany... Jestem zdezorientowany... Wprawdzie od lat w Żaganiu nie mieszkam, jednak dość często bywami dlatego swój ogląd sytuacji gospodarczej miasta mam. A tu taki kwiatek! I komu teraz wierzyć? "Tygodnik Żarsko-Żagański 1 Października 2005 GDZIE SIĘ PODZIALI...? - Patrząc na dane PUP-u bezrobotnych specjalistów nie brakuje. Jest ich ponad pięciuset w powiecie - mówi dyrektorka urzędu Wioletta Tybiszewska fot. Bartosz Hucał Miasto od lat uważane było za włókiennicze centrum zachodniej Polski. Przez lata istniało tu technikum włókiennicze. W urzędzie pracy zarejestrowanych jest ponad 500 osób z włókienniczym wykształceniem, jednak do pracy w tej branży nie ma chętnych. Nie wrócą już chyba czasy, kiedy połowa mieszkańców miasta pracowała w przemyśle włókienniczym. Ale nadal w tej branży można zdobyć zatrudnienie. Patrząc na dane z Powiatowego Urzędu Pracy w Żaganiu bezrobotnych specjalistów nie brakuje. - Jest ich ponad pięciuset w całym powiecie - informuje dyrektorka PUP Wioletta Tybiszewska. A oto dokładna statystyka: przędzarze - 114 (w tym 18 zarejestrowanych w pierwszej połowie tego roku), tkacze - 88 (29), technicy włókiennicy - 69 (30), szwaczki - 135 (57) oraz krawcy - 205 (73). Rynek wyczerpany Okazuje się, że to tylko liczby. W ostatnich tygodniach chętnych do pracy poszukiwały dwie duże żagańskie firmy - Bob Polska oraz Bartex. I albo ludzi nie ma, albo nie ma specjalistów. - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ma chętnych do pracy u nas - mówi dyrektor Bob Polska Tadeusz Roksela. - Od kilku tygodni spotykamy się z kandydatami i zatrudniamy nowych pracowników. Bob zatrudnia teraz 320 osób, za kilka miesięcy ma być ich 350. - To praktycznie podwojenie zatrudnienia sprzed roku, kiedy pracowało u nas 180 osób - tłumaczy T. Roksela. - Wyczerpaliśmy już rynek specjalistów w Żaganiu i teraz zaczynamy przyjmowanie ludzi niewykwalifikowanych. Bob Polska poszukuje m. in. tkaczek i dziewiarek. Jednak musi je sobie sam wyszkolić. - Dobrze układa nam się współpraca z urzędem pracy, ale niestety brakuje ludzi wykwalifikowanych. Dlatego często przyjmujemy takich bez odpowiedniej specjalizacji - dodaje T. Roksela. - Ich szkolenie i wdrożenie do naszej pracy zajmuje więcej czasu, ale nie mamy wyjścia. Problemy ma też Bartex. Dwa miesiące temu firma dała ogłoszenia do prasy i lokalnej telewizji, że poszukuje ludzi. - Nikt się nie zgłosił - mówi prezeska Barteksu Anna Buganik. - Dlatego postanowiliśmy wydrukować dziesięć tysięcy ulotek. A listonosze roznosili je po mieście. Specjalnie nie daliśmy nazwy firmy tylko telefon kontaktowy. Tym razem efekt był piorunujący... zgłosiło się 14 osób. - Z tej liczby do dziś pracuje zaledwie kilka - tłumaczy prezeska. - To jednak nie tylko nasz problem, ale całej Polski. Nawet w Łodzi, stolicy włókiennictwa, brakuje odpowiednio wykształconych ludzi. Kiepski dojazd Nie ma ludzi do pracy, skąd więc urzędowe statystyki? - To głównie osoby spoza Żagania, których problemem jest dojechanie do miejsca pracy - tłumaczy W. Tybiszewska. - Jeżeli ktoś pracuje na trzy albo nawet cztery zmiany, to w nocy nie ma jak dojechać. Inną grupą są pracownicy, którzy w danej firmie się nie sprawdzili. - Albo byli zwalniani, albo sami się zwalniali. I teraz już tam nie wrócą - wyjaśnia dyrektorka urzędu pracy. - W pewnym momencie mieliśmy całą grupę ludzi na zwolnieniach lekarskich. Uciekali od pracy. Inni dorabiali do minimum socjalnego i nie za bardzo się przykładali - mówi A. Buganik. Nie chcą się uczyć Gdy przepytujemy kolejkę przed urzędem pracy w Żaganiu o możliwość zatrudnienia w jednej z miejscowych firm, najczęściej słyszymy "krwiopijcy”. - Za 400-500 złotych nie będę harował jak wół. Wolę pojechać dorobić na czarno w Niemczech - mówi Marek. - Wymagają od nas nie wiadomo jakich umiejętności. A w zamian niewiele dają - dodaje Kasia. - U nas ludzie mają naprawdę rozbudowany pakiet socjalny. Wysłaliśmy 100 osób na turnus rehabilitacyjny. Kilkadziesiąt osób było na wycieczce w Rzymie. Płacimy wszelkie świadczenia - zapewnia A. Buganik. Dla pracowników, którzy nie mają odpowiedniego wykształcenia urząd pracy organizuje kursy. - Kilkanaście lat temu były inne maszyny i sprzęt. Dlatego teraz chcemy nauczyć ludzi obsługi czegoś nowego, pracy włókienniczej, ale już o innej specyfice - tłumaczy W. Tybiszewska. - Kiedyś ciągle robili to samo, dziś mają specyficzne zamówienia, muszą być elastyczni. Żadnego zainteresowania przemysłem lekkim nie ma też wśród młodzieży. Po prośbach firmy Bob, Zespół Szkół Tekstylno - Handlowych po latach znów miał otworzyć kierunki włókiennicze. Jednak nie otworzył. - Zainteresowanie było zerowe. Młodzi ludzie nie chcieli kształcić się na włókienników - tłumaczy T. Roksela. TOMASZ HUCAŁ thucal@gazetalubuska.pl" Temat: 2 latka - żłobek, przedszkole czy niania? Ja wybrałam nianię do pracy wróciłam jak córka miała 22 miesiące, była bardzo do mnie przywiązana, bałam się, że nawet z nianią nie będzie chciała zostawać. Żłobek byłby dla niej strasznym szokiem. U nas nianie "z polecenia" kompletnie się nie sprawdziły - córka ich się bała. W większości były to panie na emeryturze, które wszystko wiedzą lepiej, bo przecież tyle dzieci odchowały, itp. I oczywiście wszystkie były w szoku, że takie duże dziecko jest jeszcze na piersi i udzielały wielu "dobrych" rad. 3 dni przed moim pójściem do nowej pracy, pełna obaw, zdecydowałam się na Biuro Opiekunek. Przyszło kilka pań, wybraliśmy jedną. O dziwo, wszystkie panie miały takie podejście do dzieci, że moja córka w ogóle się ich nie bała. Niania była super, ale przez pierwsze dwa miesiące, później raczej koncentrowała się na wypłacie i dniach wolnych, więc zdecydowaliśmy się na zmianę. Od 4 miesięcy mamy rewelacyjną nianię. Córka ją uwielbia. Lato spędzały głównie na dworze (w piaskownicy było pełno dzieciaków), niania pilnowała posiłków. Do jej obowiązków należy tylko opieka nad dzieckiem i poświęca się temu w 100%. Wszystkie wolne ma płatne 100%, więc się nie stresuje, że jak dziadkowie zostają z wnuczką to ona nie ma za co żyć. Dla mnie jedyne minusy niani - ktoś obcy kręci się po domu i ciężko się do tego przyzwyczaić; niania czasami też potrzebuje coś załatwić i musi wziąć wolne wtedy kiedy my nie potrzebujemy, poza tym może zachorować i wtedy jest problem opieki nad dzieckiem. My chcieliśmy nianię na 2 lata, przy czym ostatni rok miał wyglądać tak, że niania zaprowadza córkę do osiedlowego klubu malucha na kilka godzin dziennie. Jeśli chodzi o żłobek to ja widziałam głównie minusy, w zasadzie jedyny plus to duuuużo mniejszy koszt. W państwowych żłobkach dzieci nie wychodzą na dwór (za mało opiekunek). No i oczywiście dzieci bardzo chorują, więc jak się nie ma babci w pobliżu itp. to trzeba liczyć się z częstymi zwolnieniami lekarskimi. Wg mnie 4-latek ma lepszą odporność niż 2-latek, więc dla mnie to dosyć istotne, żeby dziecko bez potrzeby nie chorowało. Nikt nie ma czasu (ani siły) kilka godzin dziennie nosić dziecka i tulić, bo płacze za mamą. W żłobku dzieci są w różnym wieku (nawet kilkumiesięczne), więc praca opiekunek polega niestety głównie na przewijaniu, karmieniu, zapewnieniu bezpieczeństwa. To tak z opowieści mam i koleżanki, która od 2 miesięcy pracuje w żłobku jako opiekunka. W przedszkolu pewnie jest trochę lepiej jeśli chodzi o spacery i zabawy z dziećmi, ale z tego co mi wiadomo to warunkiem przyjęcia dziecka jest zazwyczaj wiek min 3 lata (w prywatnych czasami 2 lata) i odpieluchowanie, a z tym bywa różnie. A poza tym wszystko zależy też od charakteru dziecka - jedne uwielbiają przedszkole, inne płaczą codziennie. Temat: Kraków Witam.Ja posyłałam mojego synka do tego żlobka ,właśnie do grupy średniaczkow dokladnie przez ...3dni.I zrezygnowalam ze wzgledu na Panie tam pracujące .Trzeciego dnia jego pobytu przyszłam wcześniej w trakcie obiadku ,gdyż chciałam zapłacic ubezpieczenie .Po tym co usłyszałam stojac pod drzwiami już go nie posłałam.Jedna z Pań wrzeszczała na mojego półtorarocznego synka ,ktory był strasznie wystraszony i zapłakany.Cytuję jej słowa :"Tomek przestań się drzeć,ja nie mam do ciebie cierpliwości ,ty jesteś ponad moje siły,co ty sobie wyobrażasz,ja jestem od ciebie starsza!!!" Gdy zadzwoniłam dzwonkiem wyszła jedna z pań i na moje pytanie co się tu dzieje i dlaczego moje dziecko tak płacze odpowiedziala ,że on jest grzeczny ,nie płacze i na moje polecenie przyprowadziła mi zapłakanego , wystraszonego synka ktory po powrocie do domu zwymiotował i ssał palca (czego nigdy wczesniej u niego nie widziałam ) a także właśnie od tego dnia śpi niespokojnie w nocy i płacze przez sen . Poza tym Panie niekontaktowe i klamią ,o co bym nie zapytala to wszystko super ,je, bawi się ,sam oddaje smoczek,wcale nie płacze a wychodzi ze żlobka głodny(od bramy woła am a w domu zjada dwa obiady) ,zapłakany (panie mowiły ,że to tak w tej chwili tylko tak placze).Gdy mąż poszedł wyjaśnić sprawę u kierowniczki ta powiedziała ,ze dowiedziała się iż nic takiego nie miało miejsca (więc wyszło na to ,że stuknięta mama sama sobie to wszystko wymyśliła) Teraz rozumiem dlaczego jest to jedyny żlobek w ktorym są jeszcze wolne miejsca ,w większości listy rezerwowe są już od czerwca .Mieliśmy szczęście ,że zwolniło się miejsce w żlobku na lekarskiej ,synek chodzi tam dwa tygodnie i jestem tym żlobkiem zachwycona !!!! przesympayczne ciocie ,otwarte ,zaangażowane w swoja pracę ,uśmiechnięte,uspokoją ,doradzą jak postępować w domu by dziecko jak najlepiej przeszło przez ten początkowy trudny okres ,dziecko nakarmione ,już nie woła am ,w domu je już tylko kolację ,wychodzi uśmiechnięte (przy oddawaniu rano nadal jeszcze płacze ,ale szybko sie uspokaja , słyszymy stojąc pod drzwiami)od mam które przyprowadzają tu dzieci słyszę ,że ich dzieci uwielbiają tu chodzić a one są spokojne zostawiając je tu.Ja tez jestem spokojna w przeciwienstwie do żlobka na ehrenberga-tam zawsze czulam strach gdy go odprowadzałam i nie wierzylam w ani jedno słowo tych pań.Wiem ,że wielu rodzicow nie może sobie pozwolić na to by stać pod drzwiami i nasłuchiwac , tylko przyprowadzaja i odbierają dziecko .Cieszę się ,że jeszcze wtedy nie pracowałam i dzięki temu dowiedziałam się jak jest naprawdę ,czyli jak panie zwracają się do dzieci.Dodam jeszcze ,że z tamtego żłobka dziecko zawsze przychodzilo brudn e,ochlapane jedzeniem a na lekarskiej panie pieluszkują dzieci do jedzenia i synek zawsze przychodzi czyściutki. Nie chcę by moja opinia uderzała w cały żłobek na Ehrenberga a jedynie w Panie pracujące w drugiej grupie.Gdy zapisywałam synka oglądałam pierwszą grupę i Panie tam pracyjące były bardzo sympatyczne .Dlatego synek poszedl do tego żłobka .Panie z drugiej grupy już niestety dobrego wrażenia nie robią.Jak to określiła moja siostra ktora odbierala ze mna mojego synka "strasznie komunistyczne" i robią wrażenie niereformowalnych. Tak więc grupy drugiej w żlobku na ehrenberga nie polecam !!!!Złobek na lekarskiej jak najbardziej, z czystym sercem ,niestety nie ma już tam wolnych miejsc. W razie jakichkolwiek pytań prosze pisac na moje gg 3735503 Temat: Afera sprzętowa: nie tylko Nauman winny Niech mi którykolwiek z tych złodzieji każe za cokolwiek płacić! Społeczeństwo kijem bejsbolowym powinno im to wybić z tępych głów, skamieniałych serc i lepkich łap. Pracuję w służbie zdrowia. Dyrektor płacze, że nie ma pieniędzy, szpital zadłużony (wiodący w mieście woj.), pracownikom dawno zabrano tzw. "13", premię, od trzech lat nie ma 1 zł podwyżki, zapowiada się wypowiedzenie warunków płacowych,wstrzymanie funduszu socjalnego. Trzykrotnie były restrukturyzacje polegające wyłącznie na zwolnieniach pracowniczych, zapowiada się następna. Ludzie, którym dołożono obowiązków (ktoś musi robić za tych zwolnionych)ledwo zipią, zostają po godzinach, oczywiście niepłatnych. Płace - w okolicach najniższej krajowej. Za to są pieniądze na zatrudnianie znajomków, tworzenie nowych stanowisk pracy właśnie dla nich, obsadzanie stanowisk kierowniczych ludźmi, których wiedza nie dorównuje wiedzy podwładnych a wykształcenie nie ma nic wspólnego z zakresem pracy,latami utrzymywanie na stanowiskach ludzi, którzy dawno osiągnęli wiek emerytalny badź w dniu przejścia na emeryturę zatrudnianie ich w dalszym ciągu na "umowę-zlecenie" w granicach ostatniej pensji, szafowanie dodatkowymi umowami-zleceniami dla wybrańców, i to najczęściej w ramach etatowych godzin pracy, także podwyżki po kilaset nawet zł dla tychże wybrańców, itp., itd. Płacenie milionowych odsetek za zobowiązania i koszty komorników, nie płacenie po kilkadziesiąt mln ZUS oraz podatków jest już codzienną rutyną.O tzw. przetargach nie wspomnę.Nikogo nie dziwi, nikt się "nie czepia", zniknęły kontrole -poprostu nie ma pieniędzy, to usprawiedliwia wszystko. Z nas, pracowników, zrobiono wyrobników nagminnie strasząc utratą pracy i pocieszając, że jeszcze ją mamy! Jeśli się szuka oszczędności, zresztą natychmiast przejadanych, to wyłącznie w kieszeniach pracowników. Wyłącznie dla naszego dobra - ochrony miejsc pracy! Ciekawy system! Arcy ciekawy! A jaki demokratyczny!Oszczędnościowy i skuteczny! A tu proszę! Złodziuchy urządzają się na ludzkim zdrowiu od najwyższego szczebla po najniższy - chociażby to co się dzieje w NFZ w małopolsce. Na domiar wszystkiego i władze i wymiar sprawiedliwości jakby nie widziały w tym nic zdrożenego. Jak narazie nikomu włos z głowy nie spadł i spokojnie "pracują" dalej śmniejąc się nam w żywe oczy! Wyrzuceni z jednego miejsca awansują w innym. Przecież to było ukartowane od samego początku. Po to było likwidowanie kas chorych, systemu kontrolnego w Śląskiej Kasie Chorych, gdzie czarno na białym wychodziły przekręty (osobiście pan Łapiński zakazał, teraz już wiemy dlaczego). Narodowy Fundusz Zdrowia miał być jak się okazuje funduszem, ale dla kogo - pomału i jak zwykle dzięki dziennikarzom dowiadujemy się. Jaki to odsetek w kraju, nie wiadomo.Jedno jest pewne, panowie zabezpieczyli przyszłość swoją i wnuków zapewne i nie muszą się zbytnio martwić, że cokolwiek zostanie im zabrane. Nie w Polsce. Kiedy opozycja krzyczała, że NFZ to skok na kasę, centralizacja bez kontroli, z cymizmem się z niej wyśmiewano, a i naiwne społeczeństwo uważało, że przemawia przez opozycjonistów "rozgoryczenie polityczne". No to mamy, co mamy. Problemem w skali kraju jest 200 mln dla służby zdrowia, ale to, że złodzieje wykradają z tego systemu kilka czy kilkunastokrotnie więcej nie jest, jak się okazuje problemem. Nie usłyszałam też słowa potępienia ze strony chociażby Izb Lekarskich, środowisk akademickich. Wszak wśród tych godnych chociażby potępienia są profesorowie! Czyżby kolesie pijący czy kradnący podlegali innej ocenie moralno-etycznej aniżeli reszta społeczeństwa? Ciekawy system! Arcy ciekawy! A jaki demokratyczny, oszczędnościowy, skuteczny i moralny! W powiedzeniu, że milczenie jest przyznaniem się do winy jest sporo prawdy. Skoro środowisko milczy, nie oburza się, nie potępia, nie pozbawia praw wykonywania zawodu takich panów, to jaki wniosek można wysnuć? Tylko jeden....i to "wespół, w zespół",jak niegdyś śpiewali nieodżałowani Starsi Panowie Dwaj.(Ach, gdybyż jeszcze tacy się ostali!) Suma sumarum. Nie godzę się więcej na argumenty mojego dyrektora i tzw. władzy wyższego szczebla, nie będę żyć jak szczur pod pokładem i zacznę szukać możliwości oskarżenia mojego Państwa, że mało że nie dba o mnie jako o obywatela, do czego zobowiązuje je Konstytucja, to jeszcze mnie OKRADA! Żądam aby złodzieje rozliczyli się z mojej składki i moich podatków oraz oddali to co nakradli!!! Z odsetkami oczywiście. Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 186 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||