Strona Główna płaca netto najniższa płaca średnia miesięczna płaca za zwolnienie lekarskie płaca zasadnicza obliczanie płaca informatyków płaca krajowa Płaca minimlna płacą radnego płaca w zarządzaniu PKP Warszawa Katowice |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: płacą i zabezpieczenia społeczneTemat: Jedenasta Orkiestra place podatki i naprawde gdyby zebrane pieniadze pana owsziaka rozwiazywaly sytuacje bez problemu mozna by bylo zebrac te kwote 60mln zl czyli jakies okolo dwa zlote na lebka czyli 8zl na przecietna rodzine rocznie co mozna za te kwote zapewnic obywatelom? statystycznie dla przecietnego obywatela NIC dla bogatych potrzebujacych WSZYSTKO bo tak naprawde w panstwie jakim jest polska gdzie korupcja rzadzi to gro publicznego grosza zgarnia bogaty partycypujac w minimalnym stopniu w utrzymywaniu publicznych instytucji dużo tu padlo wyklęć typu obys zachorowal i nie znalazl pomocy bo nie popierasz owsiaka szczegolnie typowy jest poglad ze podatki to zaplace po konsultacjacjch z doradca podatkowym( notabene pewnie bylym urzednikiem panstwowym :-)))) -gdzie w tej usludze ze wzgledu na znajomosci doradcy korupcja az kapie ) jest to typowa optyka nie widzenia kosztow wszelkich dzialan spolecznych w rzeczywistym wymiarze wszystkich skladnikow skladajacych sie na bilans dzialan jak wiadomo aby skorzystac z aparatu trzeba do tego aparatu dotrzec kto dotrze? oczywiscie bogaty biednego przewaznie nie bedzie na to stac ale niestety biedny w swej masie utrzymuje w gotowosci infrastrukture w ramach ktorej nielicznych bedzie stac po zaplacie stosunkowo niewielkich dla bogatych pieniadze tylko za skorzystanie (a nie utrzymywanie) z bazy, wyproacowanej prze rzesze pojedynczo ubogich przymusowych "fundatorow" i gdyby dzialo sie to dobrowolnie w wyniku umowy ubezpieczeniowej w ktorej wiadomo za co sie placi i co otrzymuje bylo by wzystko w porzadku jednak bogaci pseudoliberalowie zaprzegaja panstwowy pzrymus aby zmusic ludzi do wplat na baze lecznicza ktora zabezpiecza glownie ich potrzeby, a reszta swiadczonych uslug jest tylko ubocznym skutkiem utrzymywania w gotowosci tych instytucji dotyczy to tez innych dziedzin zycia ktore zaleza od podatkow taki stan wyzysku poglebia sie przy coraz wiekszym rożnicowaniu sie dochodów, az dochodzi sie do stalej degradacji panstwa demokratycznego do stanu panstw trzeciego swiata Swietnym przykladem jest zakup zbednych polakom samolotow F16 jesli ktos w tych warunkach widzi rozwiazanie w UE to odpowiedz znajdzie we wloszech i sprawie wspolpracy wloskich premierow z mafia jak widac brukseli to nie przeszkadza i na koniec skladka minimalna na ubezpieczenie w KCH siega prawie 200 zl co miesiac 2 zl na rok to mozna sie usmiac wolalbym aby pan owsiak mniej gadal ile kupil zbierajac po 2 zl od polakow, a wiecej mowil w telewizji publicznej o tym za co placa i co za to otrzymuja bo do tego sluzy telewizja publiczna nie do propagandy akcji charytatywnych w blasku wplat firm ubezpieczeniowych( ile zaoszczedzily nie placac za reklame ?) i komercyjnej odpustowej fety w stylu dawnych 1-majowych festynow - tez nic nie kosztowaly ? tak jak millerowi buzkowi walesie nie wierze ze cos robili i robia na rzecz polski tak nie wierze ze to co robi dzisiaj i w taki sposob w jaki to robi owsiak sluzy czemu innemu niz sciemnianiu problemow polakow sciema owsiak Temat: Banach: wniosek o rejestrację klub parlamentar... Drogi Krzyśku z Krakowa w załączeniu przesyła PROGRAM NOWEJ LEWEJ Program "nowej lewej " jest już znany bo był podany do publicznej wiadomości ! Jak on brzmiał ? Marszałek nie zmuszany przez nikogo, nie bity, sam z własnej nieprzymuszonej woli, mimo że nie jest fachowcem od bezpieczeństwa energetycznego Polski , a już na pewno fachowcem od gazu, PUBLICZNIE ZAPODAŁ POLAKOM ; "NAJTANIEJ ZABEZPIECZENIE ENERGETYCZNE POLSKI TO RURA BERNAU - SZCZECIN" !!!!!! Zatem do czego on namawia Polskę i Polaków ?? 1.Abyśmy wpływy w wysokości 25% z cła za gaz sprowadzany do Polski przelali z budżetu do Polski do budżetu Niemiec. 2. Abyśmy przez przypadek ze względu na centralne położenie Polski nie stali się pośrednikami w handlu (jak wiadomo Polakom nie wolno zajmować się handlem , bo tę bitwę już dawno z niejakim Hilarym Mincem przegrali) gazem w Europie ! 3. Aby Polska nie zarabiała przypadkiem na przesyle gazu np. norweskiego do Czech i Niemiec bo to jest dla Polaków niedozwolone!!!!! ba, bo w w Niemczech trzeba płacić za przesył gazu na 100 km 4,65 dolara, a w Polsce kosztuje to 1,65 dolara !! I dlatego nic z tych rzeczy ! 4. Publicznie bez bicia zapodał , że popiera plan Hausnera. Z czym mamy do czynienia w planie Hausnera ?? W tym planie mamy między innymi do czynienia z łamaniem Art 2 Konstytucji RP , który stanowi : " RP jest demokratycznym państwem prawnym , urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej" !! W jaki sposób marszałek chce złamać ten Artykuł 2 Konstytucji RP ?? on proponuje zmienić zapisane w ustawie zasady waloryzacji emerytur !!!! Jak wiadomo ubezpieczenie emerytalne jest umową społeczną , którą polski obywatel czy chce , czy nie musi wypełniać, co oznacza, że przez cały okres swojego zatrudnienia( każdego miesiąca) musi pożyczać państwu bez pobrania należnej prowizji, odsetek i procentów określony procent swoich zarobków. W zamian za to państwo zobowiązuje się zwrócić obywatelowi jego pożyczkę bez procentów prowizji i odsetek zapewniając tylko śmieszną waloryzację. Zasadą działania "demokratycznego państwa prawa" jest nie działanie prawa wstecz, a zmiana zasad waloryzacji emerytur byłaby niczym nie uzasadnionym działaniem prawa wstecz !!~! Urzeczywistnianie sprawiedliwości społecznej polega na tym , że jeżeli dochodzi do zmiany zapisanych w ustawach umów społecznych, to ta zmiana musi mieć charakter ekwiwaletny, a nie jednostrony jak nam vistuje marszałek, bo w przeciwnym wypadku mamy do czynienia ze złodziejstwem. Po tej analizie programu "nowej lewicy" można stwierdzić , że jest on antypolski , godzi w interes Polski i Polaków, a na dodatek ma charakter złodziejski i łamie Konstytucje RP . Pozdrowienia dla stołecznego Krakowa Temat: Feministka idealna Feministka idealna Nagle uświadomiłem sobie, że na takim forum powinien istnieć wątek przewodni, gdzie każdy mógłby wpisać to, co uważa za ideał feministki. Zwolennicy feminizmu mogliby wymienić cechy, które powinna mieć feministka, ewentualnie inne atrybuty, jak np. sytuacja życiowa czy prowadzona działalność. Przeciwnicy feminizmu mogliby opisywać swojego demona z koszmarnych snów, taką najczarniejszą postać feminizmu, mogliby przy tym poudawać dowcipnych. Jako zwolennik feminizmu oczywiście opiszę teraz feministkę idealną Feministka idealna ma dzieci i pracuje w domu. Opiekuje się dziećmi, prowadzi dom i uprawia swoje hobby, np.: pisze książki lub artykuły do prasy, rzeźbi, uprawia ogródek. Ma męża, który pracuje poza domem i dobrze zarabia. Jej hobby (np. książki) może przynosić jej zarobek większy niż zarobki jej męża, może być też zupełnie niedochodowe, nie ma to żadnego znaczenia dla bycia lub niebycia idealną feministką. Feministka idealna przyjaźni się z sąsiadkami, razem z sąsiadkami pomagają innym sąsiadkom, które nie miały szczęścia lub rozumu i związały się z damskimi bokserami – bronią ich w razie potrzeby przed biciem męża, składają skargi na policję, świadczą przed sądami przeciwko damskim bokserom, pomagają finansowo kobietom oszukiwanym przez byłych mężów. Feministka idealna płaci składki członkowskie w jakiejś organizacji, która pomaga kobietom, np. opłaca adwokatów broniących kobiet molestowanych w pracy. Czasem nawet pracuje społecznie w tej organizacji, np. jakiś dyżur raz w tygodniu przy telefonie. Feministka idealna gra w brydża z mężem lub jakoś inaczej spędza w jego towarzystwie część wolnego czasu. Przyjaźnią się sprawiedliwie z przyjaciółmi jej męża jak i z jej przyjaciółkami. Czasem podrzuca (i płaci za opiekę) swoje dzieci sąsiadce, czasem wynajmuje opiekunkę, czasem korzysta z pomocy babć (nie płaci im) swoich dzieci, czasem sama bierze cudze dzieci i opiekuje się nimi za pieniądze. Feministka idealna jest dobra, inteligentna, dowcipna, cierpliwa, pewna siebie, szlachetna, pracowita, uczciwa. Kocha swoje dzieci i męża, ale nie boi się perspektywy rozwodu tak bardzo, że strach ten wpływa na jej uległość wobec męża (idealna feministka jest zresztą zabezpieczona finansowo na wypadek rozwodu). Ich stosunki opierają się na wzajemnym szacunku i podziale pracy wynikającym ze specjalizacji swoich ról życiowych, a nie na wdzięczności za to, co robią dla siebie z miłości czy obowiązku. Idealna feministka jest świadoma swojej przewagi nad mężczyznami w pewnych dziedzinach i naturalnych zdolnościach, więc nie ma żadnych kompleksów ani ciągot, żeby rywalizować z mężczyznami w dziedzinach, w których oni maja naturalną przewagę. Powyższy opis nie jest kompletny, czuję, że o czymś zapomniałem, zresztą chętnie zmienię swoje poglądy na ten temat, jeśli zobaczę jeszcze lepszy obraz idealnej feministki Temat: Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ? Skruszyć zatory płatnicze - A PO CO ? DdZIENNIK POLSKI NAPISAŁ ! "W polskiej gospodarce nikt nikomu nie płaci. Trzeba wreszcie przerwać ten łańcuch" - mówi wiceminister Małgorzata Okońska-Zaremba. - Zatory płatnicze to nowotwór niszczący polską gospodarkę. Chcemy z nim walczyć m.in. za pomocą nowej ustawy, regulującej płatności pomiędzy firmami - mówiła wczoraj Małgorzata Okońska-Zaremba, podsekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej, podczas posiedzenia Rady Gospodarczej przy wojewodzie małopolskim. Projekt nowelizacji ustawy O terminach zapłaty w obrocie gospodarczym został niedawno skierowany do uzgodnień międzyresortowych. Jak podkreśliła wiceminister Okońska-Zaremba, prezentuje go publicznie po raz pierwszy właśnie w Krakowie. Zaproponowany przez resort gospodarki i pracy akt prawny zakłada, że podstawowy termin płatności w obrocie gospodarczym będzie wynosił 30 dni, tak jak w większości krajów rozwiniętych. Kto zobowiąże się do zapłaty należności w takim terminie, lecz zobowiązania nie dotrzyma, będzie mógł oczekiwać, że poszkodowany kontrahent zażąda od niego karnych odsetek. Tak samo ma być w przypadku umów z terminami płatności, opiewającymi na 30 do 60 dni, lecz tu wysokość odsetek będzie zależała od wielkości opóźnienia - po przekroczeniu pewnej granicy będą one zdecydowanie wyższe. Jeśli określony w umowie termin płatności wynosiłby więcej niż 60 dni, wówczas wystawca faktury może zażądać zabezpieczenia w postaci weksla. Taki weksel, przekonywała wiceminister Okońska-Zaremba, można w razie czego "puścić w obrót". Poza tym wyegzekwowanie wynikających zeń należności byłoby szybsze i łatwiejsze niż ich dochodzenie na drodze sądowej. Ważną nowością ma być objęcie powyższymi zasadami również przedsiębiorstw i instytucji sektora publicznego, których niewydolność finansowa stanowi obecnie jedno z głównych źródeł zatorów płatniczych. Ustawa o terminach zapłaty w aktualnej jej wersji (obowiązuje od 1 stycznia 2002 r.) dotyczy jedynie gospodarki prywatnej i to wyłącznie przedsiębiorstw, zatrudniających mniej niż 50 pracowników (inne kryteria to przychody nie przekraczające 7 mln euro lub suma aktywów poniżej 5 mln euro) oraz tych, które działają w szeroko pojętej branży rolniczej. Ma w zamyśle chronić małe firmy przed dyktatem wielkich. Niestety, ów parasol okazał się mocno dziurawy, gdyż, jak przyznała wiceminister Okońska-Zaremba, często zdarza się, że potentaci wykorzystując swą dominującą pozycję zmuszają słabszych partnerów do podpisywania oświadczeń, iż ci... nie są wcale mali. Wiceszefowa resortu gospodarki, pracy i polityki socjalnej przedstawiła wczoraj w Krakowie dotychczasowe dokonania rządu w ramach programów opatrzonych wspólnym szyldem "Przede wszystkim przedsiębiorczość". Zapowiedziała ogłoszenie raportu o stanie przedsiębiorczości w Polsce, który stanie się podstawą dalszych działań. Zachęcała również przedsiębiorców do przekazywania swoich uwag, pomysłów, komentarzy pocztą elektroniczną na adres: bozkuj@mg.gov.pl. - Przeglądam ją codziennie... - zapewniła. (RYM) Zasadniczą wadą ustawy o terminach zapłaty w obrocie gospodarczym jest niejednoznaczność jej zapisów. Owszem, poszkodowani przedsiębiorcy mogą domagać się od zwlekających z zapłatą kontrahentów karnych odsetek, ale bynajmniej nie muszą. Wielu z nich w obawie, że tego typu żądanie rozsierdzi silniejszego partnera, będzie wolało, tak jak i teraz, pokornie czekać na pieniądze (w końcu kiedyś przecież zapłacą...) niż ryzykować wojnę o odsetki, zerwanie współpracy i utratę ewentualnych przyszłych zamówień. Wiceminister Okońska-Zaremba zapytana, dlaczego projektodawcy nowelizacji ustawy nie proponują wprowadzenia sankcji obligatoryjnych, dotykających dłużników niezależnie od woli wierzycieli, odpowiedziała, że byłaby to zbyt daleko idąca ingerencja państwa w swobodę prowadzenia działalności gospodarczej. Skąd nagle takie opory u przedstawicielki rządu, który nie wierzy w "niewidzialną rękę rynku" i nie waha się przed próbami regulowania wszystkiego, co się tylko poddać regulacji pozwoli? Prawda leży zatem chyba gdzie indziej. Zatory płatnicze tworzą pewien system zamknięty, gdzie każdy ma coś na sumieniu. Jest jednocześnie ofiarą i winowajcą. Jemu nie płacą, ale i on nie ma zbytniej ochoty płacić. Stąd niechęć do poparcia radykalnych rozwiązań, choćby najprostszego - zakazu zaliczania kwot widniejących na nie zapłaconych fakturach w koszty uzyskania przychodu. ADAM RYMONT WYGLĄDA ŻE MINISTERSTWU FINANSÓW TAKA SYTUACJA JEST NA RĘKĘ !!! Temat: Państwo nie jest ojcem > Ciagle ty, bo twoje argumenty sa nietrafione po prostu. Chcesz argumentów???Jestem samotną matką wychowującą dwoje małoletnich dzieci, uczciwie pracuję (niestety w sferze budżetowej)i studiuję. Nie pojmuję jednak motywów, a przede wszystkim podstaw prawnych pozwalających na likwidację Funduszu Alimentacyjnego. Zrozumiałym jest, że świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego są trudno ściągalne, ale od tego jest przecież rząd, od tego są ustawy i cały system odpowiednich instytucji, żeby tę ściągalność odpowiednio zabezpieczyć. Konwencja Praw Dziecka obliguje Państwa – Strony do zabezpieczania interesów dziecka: Art.3.1. We wszystkich działaniach dotyczących dzieci, podejmowanych przez publiczne lub prywatne instytucje opieki społecznej, sądy, władze administracyjne lub ciała ustawodawcze, sprawą nadrzędną będzie najlepsze zabezpieczenie interesów dziecka. 2. Państwa-Strony działają na rzecz zapewnienia dziecku ochrony i opieki w takim stopniu, w jakim jest to niezbędne dla jego dobra biorąc pod uwagę prawa i obowiązki jego rodziców, opiekunów prawnych lub innych osób prawnie za nie odpowiedzialnych i w tym celu będą podejmowały wszelkie właściwe kroki ustawodawcze oraz administracyjne. Art.4. Państwa-Strony podejmą wszelkie właściwe działania ustawodawczo- administracyjne oraz inne dla realizacji praw uznanych w niniejszej konwencji. Odnośnie do praw ekonomicznych, socjalnych oraz kulturalnych Państwa-Strony będą podejmowały takie działania przy maksymalnym wykorzystaniu środków będących w ich dyspozycji oraz - gdy okaże się to konieczne - w ramach współpracy międzynarodowej. Mam przez to rozumieć, że te właśnie działania to w opinii polskich parlamentarzystów likwidacja Funduszu Alimentacyjnego. Konstytucyjne prawo z Art.70 do s z c z e g ó l n e j pomocy ze strony władz publicznych dla rodzin wielodzietnych i niepełnych jest rzeczywiście rozumiane nader s z c z e g ó l n i e. Nurtuje mnie jeszcze kilka pytań mianowicie: 1. Jak zdążyłam się zorientować, a było mi nader trudno mimo, iż orientacja u mnie nie szwankuje; kryterium dochodowe uprawniające do świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego już w 2001 roku odniesiono do minimum socjalnego. Inflacja powoli aczkolwiek sukcesywnie rośnie, utrzymanie drożeje, a minimum obniża się o około 100 złotych na osobę. Wprawdzie nie zostałam obdarzona zdolnościami matematycznymi, ale żeby aż tak? 2. Jak ma się prawo równości i niedyskryminacji do dzieci, skoro identyczny prawomocny wyrok przyznający alimenty (podkreślę przeznaczone na zaspokojenie usprawiedliwionych potrzeb dziecka), jest realizowany, gdy egzekucja jest skuteczna, a niezrealizowany, kiedy egzekucja jest bezskuteczna (notabene bezskuteczność polega generalnie na zeznaniu zobowiązanego przed komornikiem, że nie pracuje oraz na wywiadzie policji zrobionym najczęściej zza biurka). 3. Jak mam się czuć jako pracująca matka, która z tytułu obiboctwa ojca dzieci i nieudacznictwa instytucji państwowych musi rokrocznie tłumaczyć się ze swoich dochodów, gromadzić zaświadczenia i w efekcie zostać bez alimentów, kiedy inna kobieta w tej samej sytuacji, z takim samym wyrokiem, otrzymuje świadczenia bez żadnych problemów i nikomu ze swoich dochodów tłumaczyć się nie musi ponieważ ojciec jej dzieci pracuje. To niby jest równość wobec prawa, pomoc niesiona niepełnym rodzinom, działanie w interesie dziecka? Proszę o informację jakie kroki mogę podjąć w celu zabezpieczenia interesów moich dzieci!!! Nadmieniam, iż z tytułu likwidacji Funduszu, po zrealizowaniu moich zobowiązań płatniczych pozostanę bez jakichkolwiek środków do życia (dodatkowej pracy nie mogę podjąć, gdyż już pracuję na 2 etatach). A niestety płaca dla osób po studiach wyższych nie osiąga 1/10 poselskiej diety. Temat: PRAWDZIWY stop zatorom platniczym w budownictwie PRAWDZIWY stop zatorom platniczym w budownictwie Pragne poruszyc dwa tematy bardzo scisle ze soba zwiazane i majace olbrzymie konsekwencje tak ekonomiczne jak i spoleczne. Pierwszy to: dostep do informacji: Mysle, ze upowszechnienie sensu ustawy i dodatkowe wyjasnienie sensu ustawy o ochronie danych osobowych - na dzisiaj bardzo zle rozumiane, m. in. przez Ksiazki Telefoniczne pozwoli na uzdrowienie choc czesci naszego zycia spolecznego. Nigdzie na swiecie (a przeszlo 25 lat pracowalem za granica i na .............. wrocilem z ciekawym projektem do Polski) nie ma sytuacji by Pani w sluchawce nie podala numeru telefonu nawet jesli nie znam adresu - nigdzie tez nie jest informacja tajna lista oferentow startujacych w przetargu do robot szczegolnie publicznych, bo jest to w interesie Inwestora by o przetargu dowiedzialo sie jak najwiecej oferentow, by w efekcie uzyskac jak najlepsza cene i rozwiazanie. Cena zas jest skladnikiem suma cen materialow ( dostawcy), uslug (podwykonawcy, dostawcy sprzetu) itd. Jest jeden problem w stosowaniu ustawy, mianowicie informacja od jednostek niepublicznych w pelnym slowa znaczeniu - a to spoldzielnie mieszkaniowe, spolki weglowe, inne firmy "panstwowe", jednostki pozarzadowe i parabubliczne - te wedle ustawy nie musza udzielac informacji - i tu lezy problem do roztrzygniecia - jest to potezna dzialalnosc gospodarcza - obleczona tajemnica = korupcja = = = . Drugi to: tzw zatory platnicze = niechec do placenia za wykonana usluge Mowi sie wszedzie, w budownictwie, biznesie o zatorach pienieznych, niewywiazywaniu sie z umow przez Inwestorow ( szczegolnie tych duzych),m Generalnych Wykonawcow itd. Oczywiscie na te "samowole" pozwala bezkarnosc Zlecajacego. Podobna sytuacja byla w Kanadzie przeszlo 30-ci lat temu. Ale dzis jest inaczej. Jak? Temat ten jest rozwiazany w sposob bardzo prosty i mozliwy do wprowadzenia i w Polsce. Nazywa sie to Hipoteka Legalna - pojecie istniejace w prawie polskim, wymagajace jedynie pewnych uscislen, uzupelnien. Wedle tej procedury (prawa) wszyscy uczestnicy procesu inwestycyjnego, lacznie z Inwestorem sa chronieni przed niesolidnoscia rozliczen umow, niesolidnoscia tak zlecajacych jak i zleceniobiorcow. poczawszy od generalnego poprzez podwykonawcow, dostwcow materialow a skonczywszy na pracownikach tychze. Zabezpiecza rowniez inwestora przed nieuczciwym generalnym i przed placeniem dwa a moze trzy razy za te same roboty. Cala procedura polega na kontroli przeplywu naleznosci i zobowiazan a w razie watpliwosci ich zatrzymanie do czasu wyjasnienia. Temat moze troche szeroki na emaila, ale bedac w warszawie moge sie z Panstwem spotkac i przedstawic temat. Tyle ze zyczylbym sobie zeby bylo to konstruktywne spotkanie, bo juz wiele razy o tym mowilem roznym kontrahentom, ale jakos nie ma odzewu. Mozecie Panstwo tez nawiazac kontakt z Ambasada Kanady i postawic pytanie o przedstawienie wam tematu " Hipoteka legalna w prawie w Quebeku" - mozna sie skontaktowac z Panem Wysockim - konsul od spraw budownictwa. Drugi temat ti kwestia jawnosci przetargow publicznych, ich uczestnikow i mozliwosci skladania ofert podwykonawcow dla Genaralnych. I ta kwestia jest rozwiazana w Quebeku - poprzez tzw Biuro zamowien pubicznych ( BSDQ) i wychodzace pismo "CONSTRUCTO" Mysle ze po naszym spotkaniu mozna by nawet zorganizowac wizyte w Kanadzie, Quebeku i na zywo poznac te rozwiazania,. Trzeba tylko zorganizowac lobby w tym temacie - miec za soba kilku parlamentarzystow itdddddddd. - Jestem przekonany, ze jest do lekarstwo na wyleczenie tego penetrujacego raka. Prosze o kontakt. Lacze uklony Tadeusz Jurkiewicz 0600 209 893 Temat: SLD: I niech pedały się żenią sentymentalne pomieszanie snajper55 napisał: > Otóż właśnie o to chodzi, że nie mają takich samych praw jak osoby hetero. > Osoby hetero mogą związać się z osobą, którą kochają i prawo ten związek > sankcjonuje. No i tu jest ten hot-dog pogrzebany. Ludzie, przecież państwo nie sankcjonuje administracyjnie uczuć!!! Państwo przyjmuje do wiadomości pewien kontrakt pomiędzy dwiema osobami odmiennej płci, ponieważ z tego kontraktu wynikają obowiązki wobec tego państwa, i prawa oraz przywileje, które w ramach swojej polityki społecznej państwo może takim związkom dać (lub nie) z prostych względów społecznych, zwłaszcza polityki demograficznej. Miłość nie ma tu nic do rzeczy. A kontrakt ten zawiera się w samym swoim założeniu w celu prokreacyjnym, bo prawnie usankcjonowane połączenie sił małżonków ma na celu stworzenie odpowiednich prawnych, ekonomicznych i pedagogicznych warunków dla (ewentualnych) dzieci, w tym regulacji ich statusu w obliczu administracji państwowej i wobec prawa. Dlatego się zapisuje np. czyje nazwisko będą nosić dzieci już przy ślubie. Logicznie rzecz biorąc: jeżeli z wzajemnością kochasz kogoś, a nie będziesz mieć dzieci, to po co ci akt małżeństwa? No po co? Wszystkie kwestie dziedziczenia nie są takie proste (kiedy są pełnoletnie dzieci, uczestniczą w dziale spadku), zresztą można je prosto rozwiązać testamentem. W szpitalach nie spotkałem się z niedopuszczaniem odwiedzających do chorych, zresztą praktyka w przypadkach ostrych jest taka (przynajmniej z taką się spotkałem), że przy przyjęciu notuje się dane osoby, z którą będzie się szpital kontaktował w sprawach stanu zdrowia lub potrzeb pacjenta. To może być ktokolwiek. Więc bez jaj. Ogólnie rozwiązania prawne dążą do zabezpieczenia raczej potomstwa, niż współmałżonka (np. dziedziczenie przez wdowę/wdowca majątku rodzinnego ma na celu pozostawienie go do dyspozycji niepełnoletnich zstępnych, gdyż oni dziedziczą po rodzicu wprost, a pełnoletni biorą udział w dziale spadkowym). No i jest kwestia podatku spadkowego, którego czy to wdowa/wdowiec, czy zstępni nie płacą. Zdaje mi się, że to chrzanienie o miłości i trzymaniu za rękę w szpitalu są przykrywką dla uzyskania primo prostej korzyści materialnej, co jest nie do przyjęcia, gdyż wszelkie zwolnienia podatkowe są de facto wspieraniem przez państwo dla społecznych korzyści jakiejś formy prawnej czy cywilno-prawnej. A zatem zadajmy sobie pytanie: czy dla państwa jest korzystne wspieranie homoseksualizmu? Odpowiedź jest prosta: NIE, gdyż homoseksualny związek NIC państwu nie oferuje, a zwłaszcza nie uczestniczy w płodzeniu i wychowaniu dzieci. Secundo, jest to wstęp do żądań jeszcze większych uprawnień, a raczej przywilejów, poprzez stworzenie precedensowej sytuacji prawnej. Bardzo więc proszę, Snajperze, nie powtarzaj sentymentalnych bzdur, którymi sypią sosnowska, szczuka i dunin, bo w praktyce prawnej państwa sentymenty wzajemne obywateli nie mają ŻADNEGO znaczenia. To tylko mącenie w głowach słowem "miłość" ciemnej masie oglądającej mydlane opery. Nawiasem mówiąc dochodzi powoli do chorej sytuacji, kiedy KAŻDE, nawet najbardziej merytoryczne wystąpienie przeciw żądaniom homoseksualistów powoduje uznanie "wystąpiciela" za prześladowcę. To zupełnie tak, jakbyś za stwierdzenie, że Yad Vashem bezczelnie ukradło freski Bruno Schulza, był obwoływany antysemitą. No i jesteś. > Jak SLD nie dotrzymuje obietnic wyborczych - to źle i na SLD psy się wiesza. Powinno się w tej sprawie wypowiedzieć Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt, bo na czym, jak na czym, ale na tym obrzydlistwie nawet karaluchów nie należy wieszać. > Jak dotrzymuje - też źle, bo to ratowanie się przed klęską. Co by nie zrobiło, > to żle. Masz całkowitą rację. Cokolwiek by eselde nie zrobiło, to źle. Cieszę się, że choć tu się zgadzamy. Temat: Ciemno, ciemno co raz ciemniej dobre serduszko Gini Jaka jest sluzba zdrowia w Polsce kazdy wie. No moze z wyjatkiem Gini, ktora z Belgii rzadko przyjezdza do Polski. Ile co niektorzy ludzie w Polsce zarabiaja tez wie ten kto chce. Totez jestem co nieco zdziwony swietym oburzeniem Gini. Nawet nie wiem czy ona udaje czy jedynie nie wie. Problem sluzby zdrowia jest w pewnym sensie nierozwiazywalny. Postep naukowy sprawil, ze leczenie stalo sie tak drogie, ze nie moga sobie na nie pozwolic biedniejsze spoleczenstwa. Najprostrzym rozwiazaniem byloby oczywiscie wycofanie sie z postepu i leczyc tanio przykladowo kora wierzby (aspiryna). Zapewne protestowaliby ekolodzy. Zdrowie jest uwazane powszechnie za dobro spoleczne. Totez niepopularne jest calkowicie sprywatyzowane podejscie do zdrowia. Jeszcze 200 lat temu osoby stare (i zapewne schorowane) dostarczano na skraj najblizszego lasu aby radzily sobie same. Chyba nawet dzieki temu oszczedzano na kosztach pogrzebu i dozywiania zwierzyny. Sam myslac o swojej starosci nie wiem ktore rozwiazanie jest lepsze. Oczywiscie nawkladano mi do glowy tyle humanitaryzmu, ze nie podejme dyskusji o eutanazji. Niestety bez uczciwych ustalen w zakresie antykoncepcji i eutanazji nie oczekuje jakichkolwiek rozsadnych rozwiazan w lecznictwie. Wobec "korupcji" wsrod sluzby zdrowia dyskusja o eutanazji z kolei wydaje sie szalenstwem. "Korupcja" w sluzbie zdrowia jest w ogole bardzo oryginalna polska konstrukcja prawna. To tak jakby lekarze byli urzednikami panstwowymi. Chyba wystarczy zatrudnic ich jako lekarzy. Przestac udawac, ze sie im placi a oni przestana udawac, ze pracuja. Moze jak wiekszosc polskich lekarzy wyjedzie w UE tam gdzie nie udaje sie, ze im sie placi, wtedy ktos otrzezwieje. Sytuacja gdy ogromne pieniadze ida na utrzymanie przy zyciu malenkiego dziecka, ktore nie ma szanse na zycie bez wspomagania medycznego i bedzie zawsze kaleka na czyims utrzymaniu, nie jest ekonomicznie zdrowa. Mnie nie dziwi, ze w takiej sytuacji brakuje 30 zlotych na badania krwi u innych znacznie zdrowszych dzieci. Poza aspektem spoleczenstwo/panstwo/socjal jest jeszcze aspekt biznesu medycznego. Gigantyczne zyski korporacji farmaceutycznych, producentow sprzetu i samych szpitali wymagaja przynajmniej przewentylowania. Istnienie systemu ubezpieczen sprawia, ze nie istnieje prawdziwy wolny rynek lecz panstwowa redystrybucja parapodatkow. Panstwo w tym procederze nie ma czystych rak w zadnym rozwiazaniu nawet pozornie najbardziej liberalnym. Zasysanie podatkow z towarzystw ubezpieczeniowych kala kazde rozwiazanie. Polska po transformacj ostatnich 15 lat jest w szczegolnie ciezkiej sytuacji. Mowienie o lepszych ubezpieczeniach ludziom, ktorzy wprzez cale dostawali za prace mocno nie ekwiwalentne wynagrodzenie jest kosmiczna podloscia. W koncu ta nieekwiwalentnosc wiazala sie dokladnie z socjalnym zabezpieczeniem przez panstwo. A lepszych ubezpieczycieli komercyjnych wtedy nie bylo. "Biednemu zawsze wiatr w oczy" to odpowiedz dla liberalow lecznictwa. A "Bog dal, Bog wzial" to odpowiedz dla pieknoduchow "humanistow". Z reszta pieknoduchem bardzo latwo byc za nie swoje (czytaj spoleczne, cokolwiek by to znaczylo). Temat: Szkoła w Łomiankach ?! Na temat szkoła łomiankowskiej są - mowiąc oględnie - różne opinie. Jakimś plusem jest to wrośnięcie w srodowisko. Radzę rozważyć jeszcze szkołę na Młocinach. Nie wiem, jak jest teraz, ale kilka lat temu chodziło tam więcej dzieci z Łomianek (głownie Buraków, Pancerz, Dąbrowa) niż z Warszawy, czyli kwestia kontaktu z lokalnym środowiskiem tez była "zabezpieczona". Szkoła jest niewielka, kameralna, dobrze wyposażona, położona w zacisznym miejscu. Dzieci nie były anonimowe. Dyrektorka, sekretarka, nauczyciele znali każde dziecko po imieniu, rozpznawali rodziców itp.O żadnej przemocy nie było mowy. Gdy ktoś kogoś kopnął, to sprawa kończyła się w gabinecie dyrektorki. Poziom? No cóż, zgadzam się, że wszystko zależy od nauczyciela, na jakiego się trafi, od zestawu uczniów w klasie itp. Zresztą czego w tej szkole podstawowej tak naprawdę uczą? Przecież przeciętnie zdolne dziecko nauczyłoby się tego wszystkiego w ciągu roku bez żadnego chodzenia do szkoły. W szkole raczej chodzi o sprawy typu": współżycie w grupie, nauczenie sie odpowiedzialności, samodzielności itp. A poza tym jest tzw. obowiązek szkolny i trzeba zadbać o to, by dziecko w miarę bezpiecznie i sensownie ten czas przetrwało. Na jakieś szczególne pożytki "naukowe" z zadnej szkoły podstawowej (czy to publicznej czy społecznej) bym nie liczył. Gdybym miał wybierać jeszcze raz, to bym dziecko do szkoły na Młocinach bez namysłu wysłał. Syna bez problemu (na podstawie wyniku testu i świadectwa) przyjęto do gimnazjum w Warszawie, gdzie jest jednym z lepszych uczniów. Kilka osób dostało sie do klasy językowej w Sempołowskiej. Wiem, że kilku jego kolegów (z bardzo srednimi wynikami nauczania w szkole podstawowej) poszło do gimnazjum w Łomiankach, gdzie - ku swojej radości - należą do lepszych uczniów. Ale jest też kwestia formalna. Otóz kilka lat temu władzom Łomianek zależało na możliwości wysylania dzieci do szkoly młocińskiej. W szkole łomiankowskiej byl nieprawdopodbny tłok (gimnazjum i podstawówka w jednym budynku), nie było mozliwości pomieszczenia wszystkich dzieci. Dlatego przez jakis czas władze łomianek przekazywały Młocinom subwencje finsnową na lomiankowskie dzieci chodzące do szkoły młocińskiej. Później - gdy kończyła się budowa gimnazjum w łomiankach - burmistrz stwierdził, że dzieci łomiankowskie chodzące do szkoły na Młocinach go nie interesują i Młocinom za "swoje" dzieci szybko przestał płacić (stwierdzając oficjalnie, że szkoła, ktora przyjęła dziecko, ma obowiązek doprowadzić je do końca, więc niech mlociny płacą). Jak jest obecnie? Czy szkoła na Młocinach przyjmuje dzieci z Łomianek? Nie mam pojęcia. Może ktoś z formuowiczów wie. Można też pewnie po prostu zapytac w szkole. Dzieci na Młocinach nie jest dużo, więc żeby utrzymać szkołę, etaty nauczycieli itp. pewnie jest "zapotrzebowanie" na dzieci, ale z drugiej strony jeżeli Łomianki nie refundują kosztów uczenia łomiankowskich dzieci, to nie mozna byłoby mieć pretensji, gdyby odmawiano przyjmowania dzieci spoza rejonu. Temat: Doświadczeni pomożcie- ciąża....;((( Nie na maturze... Na "pracy dyplomowej" kończącej szkołę językową w UK... Jak znajdę to podam źródło :o))) To, że jesteśmy dorośli (albo mamy takowe mniemanie) wcale nie znaczy, że mamy inną percepcję postrzegania zła! Moim skromnym zdaniem po osiągnięciu pewnego wieku uczymy się relatywizmu i mydlenia oczu (w tym przede wszystkim sobie samym). To, że uważasz iż dziecko zaczyna swoje życie gdy pracuje mózg - to Twoja sprawa. Ja trochę inaczej na to patrzę... To, że nie musiałas wybierać kilka lat temu to bardzo dobra okoliczność. To, że Twoi rodzice w ten sposób przekazali Tobie wiedzę nt zabezpieczeń p-ko niechcianej ciąży - również należy pochwalić. Moi rodzice zaś potrafili mi przekazać poza gruntowną wiedzą nt antykoncepcji - również odpowiedzialność za swoje czyny... Resztę dorzuciła "nagonka" z początku lat 90'ych - i w ten sposób stałem się 100% przedstawicielem "pro life"... Przyczyną późniejszych problemów kobiet była aborcja. Opieram się na ich relacji oraz na własnych obserwacjach, które dowiodły słuszności ich stwierdzeń. Nie będę tu roztrząsał dalej tego aspektu. "problem „poddania się chwili lub pękniętej gumy” nie będzie stanowił o przetrwaniu." Nie no... Nie skomentuję tego stwierdzenia... Jakby kiedykolwiek tak było.... "Do czasu, kiedy władza zacznie faktycznie ustanawiać politykę pro rodzinną, czyli zabezpiecz kobietę - matkę przed bezrobociem. Niestety obecne tendencje nakazowo-zakazowe temu nie sprzyjają. Tak to już jest, że marchewka jest skuteczniejsza od kija. Czemu zamiast idiotycznego becikowego i zamiast zapomóg nie zwolnić pracodawcy z części obciążeń związanych z pracownikiem - matką? Jestem pewna, że będzie to skuteczniejsze niż ochronka i bóg wie jak długi macierzyński . To ostatnie omija się nie zatrudniając kobiety albo płacąc jej mniej by zaoszczędzić na etat zastępcy. A przecież państwo łożąc (ściślej rezygnujac np. z części podatku) na ten etat nie musiałoby łozyć na kolejnego bezrobotnego i na społeczne skutki jego siedzenia w domu. Okaże się wtedy, że pewna swojej sytuacji materialnej kobieta nie zrezygnuje z macierzysta, bo będzie ją na nie stać. I wtedy wpadka nie będzie dramatem." No brawo!!! Piękny manifest liberalno feministyczny!!! Jestem pełen podziwu!!! Moim mesko szowinistyczno świńskim zdaniem - wystarczyłoby wesprzeć rodzinę zapewniając odpowiednie dochody osobie utrzymującej rodzinę... matce lub ojcu... Powrócilibyśmy do XIXw kiedy facet mógł zarobić wystarczająco na utrzymanie wszystkich w swojej rodzinie a kobieta zajmowała się dziećmi... W tej chwili może być odwrotnie... Problem jest inny. Aborcja, spadek dzietności kobiet, rozluźnienie więzów rodzinnych itd jest spowodowane naszym EGOIZMEM. Wszystko jest ważniejsze od posiadania dzieci... Praca, studia, kariera naukowa, wyjazd na wycieczkę, piesek, biedne dzieci w Bangladeszu itd... Zajmujemy się trylionem spraw nieważnych... A czy nas stać na posiadanie dzieci??? Nie. Nigdy nas nie będzie stać!!! Jeśli zarabiam 2100zł netto i jako jedyny utrzymuję 4 osobową rodzinę to mnie stać??? Nie stac mnie - ale dostaję coś zupełnie innego!!!! Temat: Afera finansowa w brodnickiej Szkole Podstawowej Afera finansowa w brodnickiej Szkole Podstawowej Afera finansowa w brodnickiej Szkole Podstawowej nr 2 Dyrektor i księgowa już nie pracują Rzeszotek Radosław ......................................................... Śledztwo. Kontrole były już wcześniej, ale nie wykazały ogromnego zadłużenia wobec ZUS Przez kilka lat za niektórych pracowników Szkoły Podstawowej nr 2 w Brodnicy nie płacono składek ZUS. Trudno w to uwierzyć, ale sprawa wyszła na jaw dopiero niedawno. Zadłużenie placówki wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Urzędu Skarbowego oraz firm obsługujących szkołę sięgało 170 tysięcy złotych, choć kwota ta może okazać się znacznie wyższa. Nieprawidłowości wykryto dopiero po kilku latach, kiedy Urząd Miasta zlecił kontrolę księgową w szkole. Zdaniem pracowników szkoły, stało się to o wiele za późno. Tym bardziej że, jak twierdzi ZUS, szkoła zalegała z płaceniem składek od kwietnia 1999 roku. Afera wybuchła w lutym - Prowadzone jest w tej sprawie śledztwo - mówi Alina Szram, prokurator rejonowy w Brodnicy. - Czekamy na opinię biegłego z zakresu rachunkowości. Dopóki nie zostanie ona wystawiona, sprawa nie może ruszyć z miejsca. Jak dotąd nikomu jeszcze nie przedstawiliśmy zarzutów. Afera w brodnickiej podstawówce wybuchła w lutym. Wówczas to w trakcie kontroli zleconej przez Urząd Miasta okazało się, że księgowa i dyrektor szkoły poświadczali nieprawdę w dorocznych sprawozdaniach finansowych. Nie wykazywali bowiem w nich wszystkich kosztów ponoszonych przez szkołę. - Bez wątpienia poświadczano nieprawdę, dlatego burmistrz skierował sprawę do rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy Regionalnej Izbie Obrachunkowej - mówi Anna Kupczyk z Wydziału Oświaty i Sportu w Urzędzie Miasta Brodnicy. - Dyrektor zwolnił księgową, a burmistrz zawiesił w czynnościach dyrektora. Natychmiast przygotowany został program naprawczy. Powołany został specjalny zespół, którego zadaniem było skontrolowanie wszystkich szkół i przedszkoli w Brodnicy pod względem finansowym, a zwłaszcza pod kątem zaległości wobec ZUS. W kilku placówkach wykryto drobne błędy natury formalnej. Władze miasta podjęły również decyzję o zwiększeniu budżetu szkoły o 164 tysiące złotych. Nadal jednak nie można mieć pewności, czy spłacono wszelkie zaległości. Dokumentacja księgowa szkoły została bowiem zabezpieczona przez policję i prokuraturę. - Długi naszej placówki zostały spłacone do końca czerwca - zapewnia Bogumił Kupczyk, pełniący obowiązki dyrektora SP 2. - Zrobimy wszystko, żeby w przyszłości nie doszło do podobnych sytuacji. W Brodnicy pada jednak często pytanie, dlaczego władze miasta wcześniej nie wykryły tak poważnych nieprawidłowości. Okazuje się, że o zaległościach były dyrektor Andrzej Ciółkowski wiedział już wcześniej, bowiem ZUS o tym go informował. - Gdyby kontrole z Urzędu Miasta przebiegały tak jak powinny, sprawa zapewne zostałaby wykryta o wiele wcześniej - denerwują się nauczyciele z brodnickiej SP nr 2. - Ale jeśli zamiast kontrolować, pije się z panią księgową kawę, to trudno oczekiwać, że taka sprawa sama wypłynie. Ani słowa o błędach W ciągu ostatnich lat w SP nr 2 kontrole przeprowadzali tzw. audytorzy. Jaki był zakres ich pracy, trudno określić. Pewne jest jednak, że w ich sprawozdaniach pokontrolnych nie ma ani słowa o uchybieniach czy błędach. - To były kontrole wyrywkowe i tematyczne - wyjaśnia Anna Kupczyk. - Trudno oczekiwać, że będziemy sprawdzać całą dokumentację księgową we wszystkich miejskich instytucjach. Tym bardziej że przecież dyrektor i księgowa podpisywali się pod rocznymi sprawozdaniami. Skąd mogliśmy wiedzieć, że akurat w „dwójce” dzieją się takie rzeczy? ....................... Dyrektor na emeryturze ZUS nie ma obowiązku informować organów założycielskich, a więc samorządów o zaległościach placówek oświatowych - o tym informowany jest dyrektor placówki. Były dyrektor Szkoły Podstawowej w Brodnicy odszedł na emeryturę. Fot. Przemysław Majchrzak Zajęcia w Szkole Podstawowej nr 2 w Brodnicy przebiegały normalnie, ale dług rósł z miesiąca na miesiąc Temat: kompost Moge Ci odpowiedziec tylko to co wiem od swoich znajomych tam mieszkających, bowiem to oni zaszczepili we mnie chęc poznania tematu bardziej niz pobieznie. Od lat staraja się o przebadanie mieszkańców,i wymuszenie na władzy środków na zabezpieczenie tego trucicielskiego obiektu. ale władza lokalna jest głucha na prośby, bowiem stwierdzenie tego faktu, że ludzie choruja od tego obiektu oznacza milionowe odszkodowania za utratę zdrowia. na pewno skazona jest gleba różnego rodzaju toksynami z odcieków z wysypiska i róznego rodzaju zwiazkami chemicznymi, których rozklad trwa dziesieciolecia a nawet dłużej Nie mniej gdy pogrzebalam w internecie znalazłam kilka ciekawych informacji na ten temat. Np. w miejscowości Barycz gdzie jest wysypisko, oddalone o ok 1000m od zabudowań ( W Radiowie ok 300-400m) stwierdzono : 6-cio krotnie wiecej zachorowań na raka, 8-krotnie wiecej zachorowań na cukrzycę, 2 - 4 krotnie wiecej osób chorowało na choroby ukladu krażenia i układu oddechowego. 100% mieszkańców miało ubytek w zębach większy niż 50%. Praktycznie wszyscy chorowali na różnego rodzaju alergie. Poza tym liczne zmiany w obrazie krwi i wiele wiele róznego rodzaju objawów ktore są dosyc szczegółowo opisane. Te dane są opublikowane i nie sa tajne. Poza tym w któryms z numerów POLITYKA z 2002 r znalazłam obszerna publikacje na temat tzw. smrodu i o sie za tym kryje. Ci ludzie z Radiowa pozostawieni są sami sobie bo wszyscy maja ich w głebokim poważaniu, wiem na pewno, ze praktycznie wszystkie dzieciaki z tego osiedla choruja na różnego rodaju allergie i wzmożone zachorowania na układ oddechowy oprócz tego wsród znajomych którzy tam mieszkaja w wieku 30 -40 lat nie ma ani jednej osoby która nie mialaby jakiegos poważnego schorzenia. Owszem mozna to zwalić na rozwoj cywilizacji czy aby na pewno to jest przyczyna w tym wypadku.? Czy osiedle otoczone z jednej strony Puszczą Kampinoska a z dugiej strony lasem Bemowskim powinno odczuwac w taki sposob rozwoj cywilizacji? Kiedys znajomi poprosili mnie o zauczestniczenie w spotkaniu na terenie Kompostowni. Przez tydzień leczyłam opucnięte powieki i łzawiące oczy od smrodu z jakim tam się spotkałam, a ubranie prałam trzykrotnie. Mimo, że kapałam sie trzy razy pod rząd cały czas miałam wrażenie, że ten smród wychodzi mi ze skóry. Znam tez ból tych mieszkańców jeżeli chodzi o zimowanie szczurów w ich domach w porze zimowej. Swego czasu gdy dosyc czesto jeżdziłam w porze nocnej ulica Estrady na jezdni było porozjeżdzane co najmniej kilkanaście sztuk tych gryzoni. To tylko kilka informacji, wiec jak widzisz nie jest to bezpdstawne oburzenie. Wszelkie tego typu inwestycje powiny byc z dala od wszelkiego rodzaju zabudowań , a place składowe winny byc zhermetyzowane czyli obiektami zamknietymi z filtrami tak aby z wiatrem, z placu skaldowego nie rozchodzily sie mikroorganizmy po okolicznych terenach. Chce abys zrozumiala sens mojej wypowiedzi. Ekologia nie może polegac na tym, że chronimy część spoleczeństwa, wyniszczając przy tym mniejsze grupy spoleczne, a póki co tak się niestety dzieje. Mozesz przeczytac to, oraz szereg innych publikacji na ten temat. Niestety nic się nie zmieniło do dnia dzisiejszego. Moze popatrzysz nieco szerzej na ten problem www.bielany.waw.pl/$aktualnosci/2002/0909_01.php Temat: NOWA WALKA SLD Z KOŚCIOŁAMI NOWA WALKA SLD Z KOŚCIOŁAMI KAI PODAŁA: Prawdopodobnie już od przyszłego roku nie będzie można odliczać od dochodu darowizn na cele kultu religijnego. Sejm zajmuje się rządowym projektem o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, który zakłada likwidację tego typu ulgi. Zdaniem o. Huberta Matusiewicza, wicedyrektora Caritas Polska, proponowane zmiany uderzą przede wszystkim w tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy. W miejsce ulgi, która ma zostać zlikwidowana proponuje się prawo do odliczenia od dochodu darowizn na rzecz organizacji prowadzących działalność pożytku publicznego. Przy czym osoby fizyczne będą mogły odliczyć z tego tytułu nie więcej niż 350 zł rocznie, natomiast osoby prawne - maksymalnie 10 proc. dochodu. Warunkiem odliczenia darowizn jest dokonanie wpłaty na rachunek bankowy organizacji. Rządowy projekt nie przewiduje zmian w przepisach regulujących zwolnienie od podatku dochodów kościelnych osób prawnych. Osoby te będą mogły więc korzystać ze zwolnienia na dotychczasowych zasadach. O. Hubert Matusiewicz, wicedyrektor Caritas Polska, podkreśla że proponowane zmiany uderzą przede wszystkim w tych, którzy najbardziej potrzebują pomocy. Z całą pewnością tego typu prawo godzi nie tylko w Caritas w Polsce, ale również w szereg innych organizacji i instytucji, które zajmują się pomocą bliźnim. Instytucji, które swoją działalność opierają na ofiarach i datkach. Są to jednocześnie organizacje - mówi o. Matusiewcz - najbardziej efektywne, ponieważ nie potrzebują środków, w tym także środków publicznych, na finansowanie swoich struktur. Wszystko, co zyskują jako darowizny, przekazują dla potrzebujących. Wicedyrektor Caritas Polska zwraca uwagę, że darowizna przekazywana organizacjom lub instytucjom zajmującym się pomocą już raz została opodatkowana, ponieważ pochodzi ona z dochodu, z którego fiskus wziął należną sobie część. Zatem pojawia się tu niebezpieczeństwo, pewnego rodzaju przestroga, aby nie dochodziło do podwójnego płacenia podatków. Caritas Polska, wraz z kilkoma innymi organizacjami o zasięgu ogólnopolskim, skierowała do Marszałka Sejmu apel, w którym wyraża swoje zaniepokojenie rządowym projektem o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jest to apel w imieniu najbardziej potrzebujących - stwierdził o. Matusiewicz. Jego zdaniem rzesza biednych w kraju powiększa się, a struktury publiczne nie dają sobie rady z rozwiązywaniem podstawowych problemów. Sprawa ta nie może być nam obojętna - podkreśla wicedyrektor Caritas Polska. Chęć szukania środków budżetowych w taki sposób o. Matusiewicza określa jako krótkowzroczną. "Trzeba widzieć dalej. Nie tylko czy zamknie się najbliższy budżet, ale także co z nim będzie za lat trzy lub dziesięć" - twierdzi zakonnik. Jego zdaniem środki, które mogłyby trafić do kasy państwa będą raczej minimalne. Natomiast ciężar zabezpieczenia tego, czego nie będą w stanie zrobić organizacje pozarządowe przeniesiony zostanie na struktury publiczne. Czy zatem ofiarność w Kościele spadnie? Nie - odpowiada o. Matusiewicz. Po prostu wielu z tych, którzy wspierają choćby Caritas nie będzie sobie tego odpisywać od podstawy opodatkowania. Będzie to prostu dar, prawdziwa jałmużna - podkreśla wicedyrektor Caritas Polska - chociaż odbywać się to będzie kosztem osobistych dochodów lub większych wyrzeczeń darczyńców. Jeśli będzie jakiś spadek, mówi o. Matusiewcz, to będzie on minimalny, ponieważ zdecydowania większość wspierających Caritas to ludzie średnio zamożni, którzy kierują się przede wszystkim chęcią pomocy ludziom potrzebującym. O. Matusiewicz ubolewa nad panującym, także wśród niektórych wiernych przekonaniem, że Kościół jest instytucją bogatą, że ma pieniądze, a więc powinien "to czy tamto robić". Przekonanie to, stwierdza zakonnik, jest o tyle słuszne, że Kościół jest bogaty ofiarnością wiernych, natomiast ważne jest, aby podkreślić iż jeżeli rzeszą ubogich nie zajmą się organizacje pozarządowe to "rykoszetem" potrzebujący trafią z powrotem do ośrodków pomocy społecznej i będzie to dużo droższe. Jak podkreśla wicedyrektor Caritas straci się również czas, który przeznaczono na przebudowę myślenia wielu ludzi potrzebujących. Chodzi nie tylko o to, aby dać, ale również nauczyć - tworząc właściwy projekt - zaradzania swoim potrzebom, wykazywania jakiejś inicjatywy. Aby nie doprowadzić do przysłowiowej "wyuczonej niezaradności" - mówi o. Matusiewicz.KAI (rl //mr) A WIĘC POWRÓT POSTKOMUNY DO WALKI Z KOŚCIOŁAMI I ZWIĄZKAMI WYZNANIOWYMI W POLSCE... Temat: Dlaczego zagłosuję na L.Kaczyńskiego Tusk w roli głównego hamulcowego Rolę głównego hamulcowego ma spełniać przywódca PO Donald Tusk. Wszystko wskazuje na to, że został bardzo dobrze wybrany na główną postać oligarchicznego obozu antyreformatorskiego. Jego ogromna agresywność i skłonność do zadawania ciosów poniżej pasa w czasie kampanii dowodzą, że Tusk nie ma dosłownie żadnych skrupułów w działaniach dla zdobycia władzy. Równocześnie zaś jest politykiem nadzwyczaj giętkim w zmianach poglądów, człowiekiem bez właściwości. Jego atutem jest ogromne wyspecjalizowanie w mimikrze, udawaniu, zależnie od sytuacji, nowe wcielenie na pokaz. Potrafi nagle niespodziewanie kreować się na gorliwego patriotę, gorliwego katolika, gorliwego obrońcę bezrobotnych, prezentować się jako główna nadzieja młodych na przyspieszenie awansu cywilizacyjnego Polski. A wszystko w imieniu tych samych liberałów, którzy tylekroć w przeszłości realizowali najbardziej antynarodowe cele. Przywódca partii broniącej interesów najbogatszych warstw potrafi gładkimi słowami ogólnikowych obietnic zaskarbiać sobie życzliwość nawet tak kiwanych przez jego partię najuboższych środowisk społecznych. Do perfekcji doprowadził manipulację niektórymi określeniami, np. stawianie rzekomego znaku równości pomiędzy liberalizmem a wolnością. Tym samym liberalizmem gospodarczym, który przez tyle lat po 1989 roku działał na szkodę milionów Polaków, zapewniając wolność okradania większej części obywateli przez gromady cwaniaków. Tusk deklaruje, że państwo nie powinno odpowiadać za obywateli. I mówi to w czasie, gdy ponad 700 tys. polskich pracowników w poniżeniu czeka przez wiele miesięcy na wypłatę zaległych płac przez nieuczciwych pracodawców. Przy całkowitej bierności państwa! "To kraj niewolników" - konstatował niedawno jeden z ekonomistów. I takiej właśnie wybiórczej wolności tylko dla bogatych stara się przeciwdziałać PiS, apelując o umocnienie Polski solidarnej wbrew Polsce liberalnej. Tusk natomiast stawia na symbiozę interesów nowobogackich z oligarchii wspierającej PO z interesami ludzi starej postkomunistycznej nomenklatury. Nieprzypadkowo w I turze wyborów prezydenckich poparło Tuska aż 41,9 procent wyborców Kwaśniewskiego z wyborów 2000 r. Nieprzypadkowo też główny kandydat postkomunistów M. Borowski stanowczo wystąpił przeciwko L. Kaczyńskiemu i zapowiedział warunkowe poparcie D. Tuska. Postkomuniści widzą w PO i Tusku najlepszą obecnie gwarancję zabezpieczenia swych fortun przed ewentualnymi radykalnymi zmianami, prawdziwym rządem przełomu. Przywódca PO, który już dał dowody ogromnej układności z Niemcami i Brukselą, może też z góry liczyć na wsparcie odpowiednich zewnętrznych czynników spoza Polski, zainteresowanych uzależnieniem nas na trwałe. Wszak nasi balcerowiczowscy liberałowie od dawna mają swoich cichych, skutecznych zagranicznych protektorów. Temat: Czy jest coś czego się boicie? /zawodowo/ jaxcek napisał: > A ja wcale nie chcę prowadzić własnej firmy. Jestem inżynierem chemikien i > dopiero właściwie zaczynam swoją karierę zawodową i marzę, że kiedyś będę > bardzo dobrą specjalistką w swojej dziedzinie i np zajdę bardzo wysoko w > jakiejś dobrej firmie :) Może któraś myśli podobnie? Czy teraz naprawdę każdy > chce mieć swoją firmę? Moze nie kazdy i do tego byc moze sie dorasta :-)). Nie sugeruje wcale, ze jestes niedorosla, ale byc moze w pewnym momencie i Ciebie najdzie taka potrzeba, ze wreszcie chce miec cos swojego. Ja mam za soba 15 lat praktyki zawodowej. Jestem programistka i od tych 15 lat pracuje w zawodzie. Poniewaz zawod jest dosyc dobrze platny, wiec nie mam wiec specjalnie motywacji, zeby go zmieniac. Ze znalezieniem pracy tez specjalnie nie mam problemu, bo umiem sie dobrze sprzedac :-)). Ale poniewaz nie lubie polityki, wiec nie mam ochoty pchac sie w management, bo tam praca polega glownie na politykowaniu i podgryzaniu innych, a ja tego bardzo nie lubie. Nawet w takej Australii (gdzie akurat mieszkam) czy w Wielkiej Brytanii politykowanie jest chlebem codziennym, byc moze bardziej cywilizowane niz w Polsce, ale nadal jest. A ja lubie widziec wymierne efekty swojej pracy. O co mi wlasciwie chodzi? W gruncie rzeczy powinnam byc zadowolona z tego co robie (moja mama na przyklad dziwi sie co m nie tak nosi) i cieszyc sie, ze z miesiaca na miesiac nie musze sie martwic zwolnieniem (no, w obecnym klimacie - nawet zyjac w "cywilizowanym" swiecie - musze sie z taka mozliwoscia liczyc). Jeszcze pare lat temu mowilam, ze za nic nie chcialabym miec wlasnej firmy, bo jak pracuje sie dla "kapitalistow", to pracuje sie iles tam godzin dziennie i po wyjsciu z pracy mozna sie wylaczyc. A majac wlasna firme trzeba pracowac 24 godziny na dobe. Ale od jakiegos czasu meczy mnie ta potrzeba stworzenia czegos wlasnego, co mialoby rece i nogi i przy okazji zarabialo na moje potrzeby codzienne. I co ciekawe dziedzina jest mi dosyc obojetna, wcale nie musi to byc informatyka, a nawet lepiej, zeby nie byla :-)). Tylko zeby bylo to moje dzielo!! No i wlasnie staram sie wynegocjowac prace z mniejszym wymiarze godzin, zeby te wlasna dzialalnosc moc rozwijac. Poza tym czytam rozne ksiazki i niedawno natrafilam na taka, ktora bardzo dobrze nadaje sie dla tych, ktorzy maja czy chca otworzyc wlasna firme. Niestety nie ma jej tlumaczenia na polski, a nie wiem ile z Was byloby nia zainteresowanych (ale podam, ze napisala ja MIchael Gerber, a jej tytl to "E-Myth revisited"). Poniewaz ksiazka jest napisana przez Amerykanina trzeba z niej odfiltrowac charakterystyczna "amerykanskosc" i irytujace powtarzanie tych samych rzeczy, ale poza tym pokazuje jak podchodzic do wlasnego biznesu, tak zeby byl on srodkiem sluzacym osiagnieciu celow w zyciu, a nie calym naszym zyciem. Z niektorymi tezami i wskazowkami mozna sie nie zgadzac, ale na pewno ksiazka ta przedstawia jakis, byc moze inny od naszego, sposob myslenia. > Wiem że w przyszłości może być różnie ale ja się nie > boję, staram się nie marnować czasu, robić wszystko jak najlepiej bo przecież > nie można w młodym wieku umartwiać się ewentualną starością.Nikt nie wie jaka > sytuacja będzie np za 50 lat, tak jak nasze mamy kiedyś tego nie wiedziały. Masz racje, ze sytuacji jaka bedzie za 50 lat nie przewidzi nikt, ale moze bedzie podobnie jak teraz. Ja co prawda mam lat 38, ale juz od jakichs 5 lat zaczelam myslec o tym z czgo bede zyc na emeryturze :-)). Co prawde do tego czasu w ziemie moze uderzyc meteoryt, albo cala ludzkosc wymrze na skutek jakiejsc tajemniczej choroby, albo chocby ja sam zejde z tego padolu. Ale co jezeli meteoryt nie uderzy, ludzkosc nie wymrze (co jest akurat duzo bardziej prawdopodobne), a ja bede dziarska starsza pania? Wtedy wole jednak miec jakies zabezpieczenie i zwolnic spoleczne fundusze na mniej zaradnych zyciowo ludzi. Spoleczenstwa sie starzeja, ludzie zyja dluzej, dzieci rodzi sie mniej, a podatkow (z ktorych miedzy innymi fundowane sa emerytury, bo watpie, zeby ZUS nagle zaczal dochodowa inwestowac skladki ubezpieczeniowe) nikt nie chce coraz wiekszych placic. Ja tam wole liczyc na siebie i poniewaz mam jeszcze sporo czasu do emerytury, to mam jeszcze szanse cos zrobic. Jak bede miala lat piecdziesiat, to juz bedzie troche za pozno. > Cieszmy się tym co nam przynosi każdy dzień, trzeba wierzyć w siebie i w to że > jakoś sobie poradzimy i dostosujemy się do zmian. Niepoprawna optymistka :) Mam > nadzieję, że nie jedyna. Ja tam sie ciesze swoim zyciem i tym co mam na codzien, ale to chyba nie wyklucza aktywnego dzialania. I o to chyba chodzi mi przynajmniej :-))). Temat: IMPORT SAMOCHODÓW OD 1 MAJA 2004 - ARTYKUŁ Demagogii pelna micha Gość portalu: andrut napisał(a): > Szanowny panie Boryno, a to w jakim właściwie celu pan chce hamować napływ > śmiecia motoryzacyjnego? Szanowny panie Andrucie. Odpowiedz jest prosta. Ja nie chce niczego hamowac. Rob pan po swojemu. Kiedy przyjade ktoregos razu do Polski to zobacze jak dalece panskie pomysly zostaly wprowadzone w zycie. > Skoro to nie pana rząd (swoją drogą ostatnio w ogóle > mało kto się do niego przyznaje) to centralne sterownie rynkiem powinno budzić > pana obrzydzenie, natomiast powinien pan sławić zalety wolnej wymiany handlowej > oraz nieskrępowanej konkurencji. > Ale nieważne, skoro już mamy wspaniały ustrój kapitalistyczny to musi pan > wiedzieć, że teraz już nie wszyscy muszą być jednakowo bogaci, niektórzy mogą > być biedniejsi i nie stać ich na nowe fury. Dlaczego chce pan kepować ich > wolność wyboru we wspólnej europie urzędowymi barierami? Czyżby brzydził się > pan widokiem swoich biedniejszych rodaków w ich gorszych samochodach? Czy takie > uczucie żywi pan tylko do obywateli zmotoryzowanych, czy w ogóle biedniejszych > od siebie? Sądzi pan, że konieczne są specjalne represje dla biednych i nie > wystarczy żeby spełnili w swoich motoryzacyjnych zapendach te same wymagania co > bagatsi (czyli ich furmanki powinny być sprawne technicznie, co można sprawdzić > na zwykłym przeglądzie)? A ma pan pomysły na inne jeszcze sposoby dyskryminacji > biedniejszych żeby definitywnie zabezpieczyć się przed możliwością natknięcia > się na nich obojętnie czy znajdują się w samochodach, czy bez? Brawo !! Dawno juz nie zetknalem sie z tak porywajaca demagogia. Albo z hipokryzja. Jak kto woli. Moglbym na to co Pan powypisywal odpowiedziec "co mnie to obchodzi" ale sprobuje wytlumaczyc Panu kilka prostych zaleznosci. Zeby nie bylo nieporozumien, mozna na to wpasc samemu. 1) To prawda ze nie ma juz "wszystkim po rowno". Niestety znaczy to rowniez ze nie wszyscy muoda miec dobra wyzszej jakosci (do nich nalezy tez auto). Jak sie Pan pewnie orientuje kupno samochodu to dopiero wstep do dalszych wydatkow. Niestety potem okazuje sie ze na reguralne przeglady czy np. zimowe opony juz nie starczylo. 2) Slyszal Pan takie slowo jak Ekologia? Znaczy to ze stan techniczny samochodow ma wplyw na powietrze ktory Pan oddycha olbo wode ktora Pan pije. To rowniez stan w jakim zostawi Pan po sobie ten kraj dla potomnych. 3) Jezeli uwaza Pan wprowadzenie barier prawnych na sprowadzanie do Polski zlomu za szykany w stosunku do tych ktorzy tylko na takie auta moga sobie pozwolic to mysle ze powiniem Pan siegnac po podrecznik myslenia spolecznego (jesli cos takiego wogole istnieje).Albo Kodeks drogowy. 4) W Niemczech norma Euro4 zwalnia od podatku za auto na okres trzech lat. Inne normy nie. Za brak katalizatora trzeba placic dodatkowo. Jak to zostanie rozwiazane w Polsce nie moj interes. Bardziej panski. Nie wywazaj Pan drzwi juz otwartych i nie wynajduj Pan kola raz jeszcze. Oczywiscie ze ze wzgledu na roznice w zamoznosci obu krajow wspomniane przepisy (jezeli bylyby wogole wprowadzane) musza byc dostosowane do do warunkow polskich. A moze uwazasz Pan ze to tylko glupie Szwabski pomysly? 5) Nie popieram i nigdy nie bede calkowicie nieskrepowanej konkurencji i calkowicie wolnej wymiany handlowej(jak to Pan z zachwytem wychwala) bo prowadzi to do naduzyc i wykorzystywania slabszego przez silniejszego. A moze jest Pan innego zdania? 6) Wspolna Europa jest obszarem mocno sformalizowanym. Miedzy innymi wlasnie po to aby bronic swych obywateli przed naduzyciami i zapewnic im bezpieczenstwo. 7) Czy naprawde wierzy Pan ze zwykly przeglad u pana Henia w podworzu zagwarantuje to, ze jego kumpel Mietek bedzie od tej pory zawsze jezdzil stuprocentowo sprawnym i niezatruwajacym Golfem wyprodukowanym przed pietnastu laty? 8) "Czyżby brzydził się pan widokiem swoich biedniejszych rodaków w ich gorszych samochodach? Czy takie uczucie żywi pan tylko do obywateli zmotoryzowanych, czy w ogóle biedniejszych od siebie?" Te dwa zdania zacytowalem jako przyklad totalnego belkotu. Z tego co widzialem kiedys w telewizji jest to jezyk ktorym posluguje sie Samoobrona. Bravo doboru mentorow! 9) Prawde powiedziawszy nie chce mi sie juz dalej pisac. Poprostu zdalem sobie sprawe ze osoba poslugujaca sie takimi argumentami i takim sposobem ich przekazywania i tak nie bedzie w stanie zrozumiec tych kilku spostrzezen. Temat: Emerytury nielegalnych, kopia z Expatpolu Emerytury nielegalnych, kopia z Expatpolu NIELEGALNI BEZ PRAW DO EMERYTURY Prawo do emerytury z Social Security to podstawowe zabezpieczenie na starość dla ogromnej większości Amerykanów. Paradoksem amerykańskich przepisów imigracyjnych był do niedawna fakt, że do otrzymywania emerytur z tytułu pracy w USA uprawnieni byli także nielegalni imigranci. Wprowadzone na początku bieżącego roku przepisy zlikwidowały możliwość pobierania amerykańskiej emerytury przez obcokrajowców, którzy w Ameryce pracowali nielegalnie, nawet jeżeli przepracowali oni ustawowe minimum 10 lat, uprawniające do otrzymywania dożywotniej emerytury z kasy Wuja Sama.Nowe przepisy zaczęły obowiązywać od 1 stycznia 2004 roku. W związku z tym zatrudnieni w USA nielegalnie obcokrajowcy, którzy już po tym terminie otrzymali kartę Social Security, nie mogą liczyć, że płacone przez nich podatki umożliwią im ,po osiągnięciu wieku emerytalnego i wypracowaniu 40 kwartałów w USA ,otrzymanie amerykańskiej emerytury. Wyjątek stanowią osoby z pozwoleniem na pracę, nawet jeżeli wygaśnie ono po pewnym czasie, lub posiadacze wiz biznesowych, względnie pracowniczych. A co z tymi nielegalnymi, którzy mają odpracowane w USA 10 lat, legalną kartę Social Security , przyznaną im przed 1 stycznia 2004 , osiągnęli już wiek emerytalny i -jak każe prawo- o amerykańską emeryturę ubiegają się w Polsce ? Otóż jeżeli o rentę wystąpili przed 31 grudnia 2003 - świadczenia emerytalne z USA otrzymają, z potrąceniem ustawowych 20 %.Jeżeli starania podjęli już po wejściu w życie nowych przepisów, to jest po pierwszym stycznia 2004, to niestety emerytury nie otrzymają, mimo że na nią uczciwie, choć nielegalnie, pracowali. Osoby, które emeryturę za przepracowane nielegalnie w USA lata już otrzymują będą ją otrzymywać nadal .To rozwiązanie niegdysiejsi polscy i nie tylko imigranci, którzy powrócili na stare lata do swoich krajów, przyjmą na pewno z ulgą. Nowe zmiany w przepisach o przyznawaniu emerytur Social Security zostały przeprowadzone w celu uszczelnienia sytemu SS przed oszustwami i nadużyciami.Taki był zamysł amerykańskich ustawodawców, gdy uchwalali Social Security Protection Act.Według stacunkowych danych ustawa ta pozwoli administracji Social Security zaoszczędzić w ciągu najbliższych 10 lat około 800 milionów dolarów. Część tych pieniędzy będzie “zaoszczędzona “ dlatego, że prawo do emerytur utracą nielegalni, którzy skrupulatnie rozliczali się z amerykańskicm fiskusem w nadziei na amerykańską emeryturę.Teraz na próżno mogą szukać współczucia. Przechodzące powoli na emeryturę pokolenie "baby boomers” , Amerykanów z powojennego wyżu demograficznego, powoduje rosnące obciążenie systemu Social Security, zmuszonego wypłacać świadczenia emerytalne rosnącej liczbie osób. Zapewnienie dalszego sprawnego funkcjonowania systemu ubezpieczeń społecznych Social Security , a przede wszystkim jego wypłacalności ,stanowiło jedno z głównych zagadnień dopiero co zakończonej prezydenckiej kampanii wyborczej.W tej sytuacji trudno oczekiwać, by cofnięcie praw do emerytur dla nielegalnych imigrantów spotkało się z jakikmkolwiek sprzeciwem czy współczuciem w społeczeństwie amerykańskim. wm Published by: minicz Art Ref: 20544 Temat: katolizacja skejtparku Sto tysięcy poszło w beton Fot. Krzysztof Koch / AG Sylwia Śmigiel 16-07-2006, ostatnia aktualizacja 17-07-2006 10:46 Prezydent spieszył się z budową skateparku. Teraz, po przekazaniu działki przy urzędzie wojewódzkim ojcom bernardynom, trzeba będzie szukać nowego miejsca dla rolkarzy. A kto odpowie za zmarnowane 100 tys. zł? Jak zadecydowali w ubiegły wtorek radni, plac pod urzędem wojewódzkim zostanie sprzedany bernardynom za jeden procent wartości. Prezydent Tadeusz Ferenc jeszcze niedawno powtarzał, że liczy na to, iż zakonnicy pozwolą młodzieży korzystać ze skateparku, przy którym prace zakończono raptem tydzień temu, w sobotę. Bernardyni jednak mają ambitne plany zagospodarowania placu (podziemny parking, drugi wirydarz, ogród w stylu włoskim), ale nie widzą tam miejsca dla skateparku. Pojawił się więc problem, bo nie wiadomo, gdzie staną przeszkody, na które niemałe pieniądze wyłożyli sponsorzy - 50 tys. Real, a 20 tys. PZU. Co gorsza nawierzchni, którą tam wylano za 100 tys. zł, w żaden sposób nie da się przenieść. Część młodzieży nie chce czekać, aż beton odpowiednio się zwiąże, i już jeździ tam na deskorolkach i rolkach. - Walczymy o skatepark od dobrych paru lat. Udało nam się przełamać wszystkie bariery, które to wcześniej uniemożliwiały, a teraz znów zostaniemy z niczym. Nie wiem, czy możemy mieć nadzieję, że porządny skatepark powstanie w innym miejscu - mówi rozżalony rolkarz Konrad Tomaka, znany w środowisku rolkarzy pod pseudonimem "Wodzu". Prezydent Tadeusz Ferenc o tym, że bernardyni nie wyobrażają sobie, że skatepark mógłby zostać pod pomnikiem, dowiedział się w piątek od "Gazety". Ale po uprawomocnieniu się decyzji rady miasta dotyczącej przekazania tego terenu, planuje i tak rozmawiać z zakonnikami na temat przyszłości placu. - Jeśli bernardyni nie zgodzą się na skatepark i parking będę martwił się, co dalej robić, gdzie co przenosić - mówi Tadeusz Ferenc i dodaje: - Ale betonu nie przeniosę, pieniędzy na wykonanie kolejnego skateparku też nie mam. Dlaczego więc prezydent nie poczekał z rozpoczęciem prac przy skateparku• - Kiedy we wtorek zapadła decyzja radnych o przekazaniu placu, to skatepark już był gotowy, od soboty stały już tam przeszkody - tłumaczy Ferenc. Jednak podczas wtorkowej sesji rady miasta, kiedy dyskutowano nad oddaniem placu bernardynom, padały głosy, że wina za to, że zmarnowano pieniądze na skatepark, leży po stronie prezydenta. Teraz radny Janusz Ramski, szef komisji gospodarki komunalnej, przypomina, że jeszcze przed rozpoczęciem prac przy budowie skateparku komisja stwierdziła niemal jednogłośnie, że trzeba wstrzymać się z realizacją tej inwestycji. Jej zdanie zostało przekazane władzom miasta. Radnego nie przekonują argumenty, że prace przy wylewaniu nawierzchni skateparku nie mogły zostać wstrzymane ze względu na grożące kary umowne ze strony firmy, która wygrała przetarg. - Prezydent się pospieszył, mimo że miał bardzo dobrze skonstruowaną umowę z wykonawcą. Miasto było doskonale zabezpieczone i mogło bez żadnych kar odstąpić od umowy z ważnych powodów społecznych. A przecież zdanie komisji było takim powodem, więc spokojnie można było się wstrzymać z pracami - uważa Ramski. Prezydent zupełnie się z tym nie zgadza: - Komisja nie ma prawa narzucać mi swojej woli. Muszę wykonać decyzję rady, a ta zapadła dopiero we wtorek. Ramski twierdzi także, że w przypadku skateparku w ogóle nie było współpracy między prezydentem a radnymi. I wprawdzie uchwalili oni, że trzeba na tę inwestycję przeznaczyć 100 tys. zł, ale nie wiedzieli jaka będzie jej lokalizacja. Prezydent Ferenc odpowiada: - Decyzje zapadły już w ubiegłym roku. Uchwalono pieniądze w budżecie, były robione plany, przetargi, wykonywane przeszkody, temat ciągnął się od miesięcy. Decyzje były ustalane z młodzieżą, a mnie zależy na tym, żeby wypełniać te ustalenia, żeby młodzież miała możliwość uprawiania sportu i zaufanie do władzy. Ramka: Co można zrobić w mieście za 100 tys. zł? * za taką kwotę wykonano stylowe oświetlenie na ul. Zamkowej i Jagiellońskiej * to ponad połowa kosztów budowy placu zabaw na bulwarach (190 tys. zł) * to połowa kosztów wykonania projektu budowy krytego lodowiska * to połowa kosztów remontu ul. Paderewskiego (200 tys. zł) * to adaptacja budynku na Zalesiu na potrzeby przedszkola (80 tys. zł) plus zadaszenie lodowiska przy ul. Wyspiańskiego (20 tys. zł) * to tyle co pięć takich fontann świetlnych jak ta przy hotelu Forum Temat: Głupiś ty Maryś, oj głupiś Głupiś ty Maryś, oj głupiś Rodzinny majątek wicepremiera popadł w ruinę Wtorek, 11 marca 2003r. Ulica Siedmiu Kamienic w Częstochowie jest jedną z atrakcji turystycznych miasta. Przylega do placu jasnogórskiego i to nią pielgrzymi najczęściej zmierzają do klasztoru. Niemal wszystkie kamieniczki przy tej ulicy wpisane są do rejestru zabytków. Jeden wyjątek - wybudowana w 1847 r. kamienica pod numerem 11. Jej lokatorzy pół żartem, pół serio twierdzą, że mieszkają u wicepremiera. I choć teraz niezupełnie mają rację, to być może w przyszłości naprawdę zamieszkają w kamienicy należącej do wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola. Jego ojciec bowiem jest właścicielem 45 procent udziałów w kamienicy. Drugie 45 proc. należy do siostry Jerzego Pola, czyli ciotki wicepremiera (pozostałe 10 procent należy do osoby nie związanej z rodziną Polów). Starsza pani mieszka w tej kamienicy do dziś, jednak ze względu na stan zdrowia nie wychodzi z domu, z nikim nie rozmawia i nikogo nie wpuszcza. Stan należącego do rodziny premiera majątku nie najlepiej świadczy o gospodarskiej zapobiegliwości właścicieli. Wprawdzie elewacja kamienicy od strony ulicy zbytnio nie przeraża, to jednak wystarczy wejść na podwórko, by poczuć się jak w slumsach. Kocie łby walczą o lepsze z bajorami błota, ściany zbudowane z wapienia już dawno zapomniały, że kiedyś pokryte były tynkiem. Niewielki balkon na piętrze grozi zawaleniem, więc od lat nikt na niego nie wychodzi. Zresztą po co? Widok na obskurne komórki i wspólną ubikację nie należy do przyjemnych. - Tu jest najgorsze dziadostwo w całej okolicy - twierdzi mieszkający "pod jedenastką" Marian Siudeja. - Kiedyś obiecywali remonty, ale teraz to pozostaje tylko bombę podłożyć, wyburzyć wszystko i wybudować coś nowego. - Mieszkam tu od 1949 r. i widywałem premiera, jak przyjeżdżał jeszcze jako chłopiec - opowiada inny lokator, zastrzegając jednocześnie, by "absolutnie nazwiska nie podawać". - Jednak od wielu lat żaden z Polów się tu nie pojawia. I dobrze, bo ludzie tak by im wygarnęli, że nie wiedzieliby, gdzie oczy podziać. Pretensje lokatorów nie są bezzasadne. Nie tylko podwórko straszy swym wyglądem. Klatka schodowa w głównej kamienicy nie jest w lepszym stanie. Wypaczone drewniane podesty i schody, brudne, poznaczone plamami wilgoci i grzybem ściany, zwisające kable elektryczne przygotowują na to, co można zobaczyć w mieszkaniach. Pierwszym wrażeniem po przekroczeniu progu jest odór stęchlizny - efekt panującej wszędzie wilgoci. Nie pomaga nawet pracujący "na okrągło" grzejnik elektryczny. - Piece węglowe musieliśmy zlikwidować, bo kilka lat temu o mało wszyscy się nie zaczadziliśmy - tłumaczy prosząca o anonimowość kobieta. - Wentylacja jest do niczego. Okna już dawno powinny być wymienione, a ogromną szparę pod drzwiami balkonowymi trzeba zatykać zrolowanymi ręcznikami. Krzywizna podłogi jest tak wyraźna, że aż trudno wytłumaczyć, jakim cudem meble się po niej nie zsuwają. W podobnych warunkach mieszka pozostałych 10 rodzin. Ci, których nie stać było na sfinansowanie remontu, w jeszcze gorszych. - Wodę biorę z kranu w podwórku, a dzieci korzystają z ubikacji u sąsiadki - opowiada Elżbieta S. - Te na podwórku są w takim stanie, że aż strach. Ponad 20 lat tak się męczymy. Teraz czekam na komisję z Urzędu Miasta. Niech przyjdą i zobaczą, w jakich warunkach mieszkamy. Gorzej już być nie może. A co na to właściciele? - Ja mieszkam w Poznaniu, więc w moim i mojej chorej siostry imieniu budynkiem administruje mój siostrzeniec - tłumaczy Jerzy Pol. - Od niego wiem, że 80 proc. lokatorów nie płaci czynszu. Dlaczego? Bo ustawa im na to pozwala. Wyeksmitować ich nie można, bo są albo emerytami, albo mają małe dzieci. Nawet pytałem syna, który jest wicepremierem, dlaczego państwo pozwala na niszczenie budynków. Odpowiedział, że nic na to nie może poradzić. Jest taka ustawa i koniec. A zarówno ja, jak i moja siostra, jesteśmy emerytami i nie mamy pieniędzy, by dokładać do remontu. I co z tego, że syn to kiedyś odziedziczy? Teraz nie jest właścicielem i nie mogę go namawiać, by finansował remont. Od wielu lat z tej kamienicy nie dostałem ani grosza, a mimo to podstawowe rzeczy lokatorzy mają zabezpieczone. Jest woda, kanalizacja, energia elektryczna, dach nie przecieka, śmieci są wywożone... Na więcej mnie po prostu nie stać. Próbowaliśmy skontaktować się z przyszłym spadkobiercą, czyli z wicepremierem Markiem Polem. Niestety, wczoraj przebywał poza Warszawą i był dla dziennikarzy nieuchwytny. - Proszę napisać list do pana premiera - poradził nam szef zespołu komunikacji społecznej w Ministerstwie Infrastruktury Ryszard Nałęcz. - Na pewno trafi na biurko pana premiera i pan premier zadecyduje, co ze sprawą zrobić. Temat: Kłamca - Ziemowit Nowak !!! Kłamca - Ziemowit Nowak !!! "W artykule autorstwa red. Ziemowita Nowaka pt. "Gabinet na kłódkę" zamieszczonym we wtorek w kieleckim wydaniu "Gazety Wyborczej" podano szereg nieprawdziwych informacji dotyczących finansowania przez Narodowy Fudusz Zdrowia leczenia dzieci upośledzonych. I tak: a.. nieprawdą jest jakoby "w wykazie usług medycznych Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczącym niepełnosprawnych pacjentów" nie było procedur związanych z leczeniem niepełnosprawnych pacjentów. Procedury te znajdują się w udostępnionym wszystkim zainteresowanym konkursem podmiotom bryku pt. "Szczegółowe materiały informacyjne o przedmiocie postępowania w sprawie zawierania umów o udzielanie świadczeń zdrowotnych ubezpieczonym w Narodowym Funduszu zdrowia od 1 stycznia 2004 w rodzaju świadczeń stomatologia". Procedury te ujęte zostały jako tzw. grupa III - "leczenie stomatologiczne osób upośledzonych umysłowo w stopniu znacznym i głębokim, jeżeli wynika to ze wskazań medycznych, w znieczuleniu ogólnym". Z podanego wyżej materiału wynika, iż osobom upośledzonym przysługują wszystkie wykupowane przez fundusz zabiegi stomatologiczne. b.. nieprawdą jest, jakoby "Fundusz nie przewidział pieniędzy na ten cel" [leczenie stomatologiczne osób upośledzonych - dop. aut.] przez co Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy musi zamknąć gabinet, w którym upośledzonych pacjentów dotychczas leczono. Świętokrzyski NFZ zabezpieczył pieniądze na ten segment usług medycznych, czego dowodem może być chociażby zakontraktowanie zabiegów u kilku podmiotów w województwie (patrz niżej). To Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy nie złożył - prawdopodobnie przez zapomnienie - oferty w tym zakresie. Sprawę podniesiono dopiero w czasie negocjacji i tylko z dobrej i wyczucia potrzeb społecznych członków komisji konkursowej działającej przy ŚwOW NFZ wynikają ustalenia na mocy których NFZ płacił będzie za leczenie stomatologiczne upośledzonych pacjentów, tak jakby przyjmowani byli oni na chirurgii. c.. nieprawdą jest jakoby "Wojewódzki Szpital Dziecięcy jest jedynym w województwie, gdzie można pod znieczuleniem ogólnym usuwać zęby dzieciom silnie upośledzonym, z zespołem Downa, po porażeniu mózgowym". Oferty dotyczące leczenia stomatologicznego - a więc także wyrywania zębów pod narkozą - złożyło siedem placówek w województwie (WSSzD niestety nie), z czego NFZ zaakceptował cztery. Finansowane przez NFZ leczenie, o którym mowa w artykule, może się odbywać w przychodni "Top Dent" przy ulicy Hożej 19 w Kielcach, w Poradni Stomatologicznej Dla Osób Upośledzonych w Mnichowie koło Jędrzejowa (nr domu 135), w Gabinecie Stomatologicznym Grażyny i Stanisława Majków przy ulicy 11-Listopada 78 w Staszowie oraz w Sandomierskim Centrum Stomatologi przy ulicy Schinzla 13 w Sandomierzu." Temat: SdPl zapowiada walke o platne studia khmara napisał: Irlandia była bardzo biednym krajem, wstępując do Unii. Lata 70-te i 80-te to > nie okres dynamicznego sykcesu w Irlandii, ale ostrego zaciskania pasa. > Oszczędzano wtedy na wszystkim, jednocześnie ostro inwestując w edukację i > naukę. Odwrotnie postąpiła WLK. Brytania, która wstąpiła do Unii w tym samym > roku, potem były ostre cięcia w nauce i edukacji za rządów pani Thatcher i > pogłębiający się kryzys, dopiero w latach 90-tych zaczęto szukać wyjścia z tego> impasu i wymyślono te nieszczęsne kredyty studenckie. Użyłem sformułowania - może mało precyzyjnie - "dynamiczny rozwój Irlandii nastąpił w latach 70. i 80.", nastąpił w sensie rozpoczęcia procesu transformacji gospodarczej, którego widoczne efekty pojawiły się ok. poł. lat 90.. Za umowny początek tego procesu przyjąłem przystąpienie Irlandii do EWG w I poł. lat 70. To, że w Irlandii czy Finlandii jest bezpłatne szkolnictwo (nie sprawdzałem tej informacji), wcale nie znaczy, że w Polsce też tak być musi. Ludność Irlandii to w przybliżeniu 10% ludności Polski, inna od naszej tradycja kulturowa (a więc, choć podobnie jak PL to kraj katolicki, też mentalna), inne niż nasze położenie geograficzne, inny niż nasz moment rozpoczęcia przemian gospodarczych. Te czynniki w dużym stopniu powodują, że nie możemy po prostu powielić rozwiązań irlandzkich. Wykształcone społeczeństwo to na pewno jeden z głównych priorytetów mądrej władzy, ale w jeszcze większym stopniu to inwestycja jednostki w siebie. W jakim państwie dana jednostka zdobytą wiedzę i umiejętności wykorzysta, to jej wybór i prawo, ale dopóki będziemy najbiedniejszym czy jednym z najbiedniejszych państw UE, to spora część wykształconych za pieniądze polskiego podatnika młodych ludzi zdobyty kapitał intelektualny zainwestuje tam, gdzie będzie on najlepiej procentował. W najbliższych 15-20 latach niestety nie będzie to dla najzdolniejszych i operatywnych Polska. Dlatego rozumne i moralne jest szukanie przez "inwestora", a więc państwo (podatników) zabezpieczenia zainwestowanego kapitału. I nie chodzi tylko o tych, którzy po studiach wyjeżdżają pracować za granicę, ale także o tych, którzy po studiach za pieniądze podatnika nie wykorzystują - z różnych względów - dla społecznego dobra zdobytych umiejętności, np. politolog, który jest przedstawicielem handlowym czy archeolog prowadzący myjnię samochodową. Dlatego m.in. studiowanie za własne pieniądze jest uczciwe. Zasygnalizuję jeszcze kwestię niedostosowania znacznej cześci polskiego szkolnictwa wyższego do realiów naszego rynku pracy, np. przyjmowanie na wielu uniwersytetach na dzienną (darmową) politologię czy socjologię po kilkadziesiąt osób, gdy powszechnie wiadomo, że po takich studiach w wyuczonym zawodzie pracy nie znajdzie 90% absolwentów (oczywiście zawsze jakiś odsetek osób nie znajduje pracy w wyuczonym zawodzie, ale skala zjawiska nie może być tak duża). Ale po co ograniczać przyjęcia na "abstrakcyjne" kierunki, jak pańswo (czyli podatnicy) płaci, a nauczyciele akademiccy mają pracę? Niech więc każdy studiuje, co chce i ze zdobytym wykształceniem robi, co chce i gdzie chce, ale za własne pieniądze. Sensowny system stypendialny (pisałem o tym wcześniej) sprawi, ze dostęp do studiów nie będzie zamknięty dla najuboższych. Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 100 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||