Strona Główna
płacą i zabezpieczenia społeczne
płaca netto najniższa
płaca średnia miesięczna
płaca za zwolnienie lekarskie
płaca zasadnicza obliczanie
płaca informatyków
płaca krajowa
Płaca minimlna
płaca w zarządzaniu
PKP Wolsztyn
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ricofoto.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: płacą radnego





    Temat: Newsy 2008
    [JELENIA GÓRA]

    Przyciągną inwestorów czy nowe hipermarkety?

    Wtorek, 13 maja 2008, 15:56, ostatnia aktualizacja: 2008-05-13 18:49 ROB

    Pracodawcy, którzy rozpoczną działalność w Jeleniej Górze, będą zwolnieni od podatku od nieruchomości przez dwa lata – taką uchwałę podjęła dzisiaj rada miejska. – Chcemy przyciągnąć inwestorów – mówili radni PO. – To zachęta dla hipermarketów – zauważył Krzysztof Mróz z PiS.Każdy, kto wybuduje zakład w Jeleniej Górze i zatrudni w nim ponad 20 osób, będzie zwolniony z podatku od nieruchomości. Ważne jest, aby zakład mieścił się w nowo wybudowanym obiekcie a nie w już istniejącym. No i żeby liczba miejsc pracy w tym czasie nie spadła poniżej 20.

    Miasto chce w ten sposób przyciągnąć inwestorów. – Mamy atrakcyjne tereny do inwestowania, choćby w strefie ekonomicznej – mówi prezydent Marek Obrębalski.

    – To może być lepem dla sieci hipermarketów, które będą chciały funkcjonować w Jeleniej Górze – powiedział radny PiS Krzysztof Mróz. – A wtedy wszyscy będą mówić, że markety nie płacą podatków. I to dzięki nam!

    Zapisy nie zabraniają skorzystania z ulgi także właścicielom np. galerii wielkopowierzchniowych. A taki Focus Park to wielkie przedsięwzięcie, miasto może zyskać prawie milion złotych w ciągu dwóch lat z tytułu podatku od nieruchomości.

    – Ulgi będą obowiązywały tylko tych, którzy wybudują zakład i będą go prowadzić – mówi Jerzy Łużniak. – Dlatego Focus Park odpada, bo galeria wynajmuje powierzchnię sklepom. Podobnie w przypadku innych galerii. Teoretycznie może się zdarzyć, że z ulgi skorzysta supermarket, ale w praktyce jest to mało realne.

    Jerzy Łużniak dodał, że miasto ma większe wpływy z tytułu zatrudnienia mieszkańców niż z podatku od nieruchomości.
    Uchwała, mimo zastrzeżeń radnego Mroza, przeszła jednogłośnie.

    Radni dzisiaj, także jednogłośnie, podjęli długo oczekiwaną uchwałę o sporcie kwalifikowanym. Dzięki niej, kluby będą mogły otrzymać pieniądze na działalność. – Ta uchwała pozostawia wiele do życzenia, ale wzięliśmy pod uwagę, że już jest prawie połowa roku a sportowcy czekają na pieniądze – powiedział radny Cezariusz Wiklik, przewodniczący komisji sportu. Zastrzegł jednak, że miasto powinno opracować do końca tego roku strategię funkcjonowania sportu i zaznaczyć, które dyscypliny chce wspierać.

    Nie ma natomiast decyzji w sprawie likwidacji Jeleniogórskiego Ośrodka Doradztwa Metodycznego. Prezydent wycofał projekt uchwały i będzie on głosowany na następnej sesji, która odbędzie się w następny wtorek (20 V).

    Przed sesją radni otrzymali z rąk prezydenta srebrne monety o nominalne ‼40 jeleni”. – Być może dlatego wszyscy dzisiaj głosowali tak zgodnie – zażartował jeden z obserwatorów obrad.

    Jelenia Góra w TVP Polonia!

    Dzisiaj (wtorek, 13 V) na antenie TVP Polonia wyemitowany zostanie program ‼Biznes z gwarancjąâ€. – Będzie w nim prezentacja możliwości inwestycyjnych Jeleniej Góry – powiedział prezydent Marek Obrębalski. Miasto pochwali się, jakie ma tereny do zagospodarowania.
    O tym, jak prowadzi się biznes, opowiedzą też przedstawiciele kilku zakładów, m.in. Draexlmaiera, JZO czy Jelenia Plast.
    Program będzie wyemitowany o godz. 22. a powtórka – o 3. w nocy.
    – Chcemy, by obejrzeli go widzowie z innych części świata, stąd taka nietypowa pora powtórki – wyjaśnił Marek Obrębalski. I dodał, że miasto nie kosztuje to ani złotówki. – Wszystko w ramach dobrej współpracy z telewizją – powiedział prezydent.

    http://jelonka.com/news,single,init,article,14992



    Temat: My name is Super... George Super.
    Z pamiętnika aż nazbyt uradowanego i niepalącego radnego w krzywym zwierciadle z odległego miasta, pogrążonego w smogu waśni, swarów, kłótni i sprzeczek

    My name is Super... George Super.

    Nazywam się Super. George Super. W skrócie GS. A właściwie w tej chwili to Radny George Super. W zasadzie lepiej brzmi Super Radny George Super. No i wszystko na temat. Pamiętacie mnie z tych, no wyborów i tej tam ... hehehe ... kampanii wyborczej. To Ja żem był ten kandydat na burmisia, ten joł z paluchem we w górę. Taki se luzik, hip hop zapodałem. Na wyborki, a co!!! No i ... no i ... iiiii... jestem radnym, kurde! Radny wierzcie mi to taki jest, ten no, prestiż. Znaczy się, że ludzie - ci co do tej pory se myśleli, że ja w tym węglu pośredniakiem jestem to teraz już, jak mnie widzą, to inaczej patrzą. Bardzo, ale to bardzo, bardzo lubię mieć rację. To taki mój mały ten no kompleksik, czy jak to tam mówią. Jest mi wtedy tak fajnie z tyłu. Jeszcze fajniej jest jak nie mam racji, a inni mówią, że ją mam. Lubię ją mieć i już. Racja ... jest no taka fajna w posiadaniu. Mówię wam, jak też fajnie jest na tej sali w ratuszu!!! Dogadałem się z brodatym i zostałem tym no... zastępcą. Nie musze siedzieć w tych ławeczkach, tylko se siedzę na podwyższeniu, na tej no trybunie. Jaki ja jestem kurna widoczny!!! Każda moja mina czy takie hehehe moje inteligentne spojrzenie jest normalnie super widoczne. Mikrofon mam niedaleko. Mogę normalnie udzielać sobie głosa. Super!!! Naprawdę super!!! Ja już na takiej sesji to se zdążyłem poszaleć. A co tam!!! Spytałem o te no dziury w drogach i szalet, znaczy się kibel. I oni ci burmisiowie musieli mi odpowiadać. Trochę się wkurzyłem, bo jeden się tak do mnie uśmiechał. Ja nie lubię, nawet bardzo nie lubię, jak ktoś się do mnie uśmiecha tak dziwnie. To tak jakby coś miał do mnie na przeciwko. No.. ale teraz to na ustawkę nie pójdę. Mam przecież ten no... funkcję tą publiczną. Wiecie, ja naprawdę uwielbiam, jak mnie słuchają!!! Jak im posuwam te zdania złożone. Te no równoważniki! Głupia nazwa, ale może coś tam to równoważy, co mówię. Chciałem coś oryginalnego wykombinować. Oni te sesje protokołują, znaczy, że to tak jakby zapisywali. Więc to, co wykombinuje zostanie w tej no... historii. Będzie się czym na stare lata pochwalić. Tak więc se tak po sali chodzę i patrzę i ... nagle mam pomysła!!!. Zobaczyłem naklejki. Na czerwono z przekreślonym petem. Znaczy się zakaz palenia. Czemu oni wszyscy jarają na potęgę w tym korytarzu? Ja mam nowe palto i całe będzie śmierdziało!!! Jak się wkurzyłem! Jak im do mikrofona wygarnąłem! To skandal!!! Normalnie tak im powiedziałem!!! Jaka cisza na sali była. Niektórzy, co prawda, znowu się dziwnie uśmiechali. Nie wiem, dlaczego przy każdej mojej wypowiedzi niektórzy tak reagują. Może to taki tik nerwowy po wygranych wyborach na radnego mają. Cieniasy ledwo powchodzili. Ja to przynajmniej z tą no pewną dozą pewności się w tej radzie znalazłem. Do dziś mam tego swojego palucha tak w górę . Niech tam, to taki mój znak rozpoznawczy. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie ten burmiś. Ma tych swoich zastępców, a sam na moje fajne pytania nie chce odpowiadać!!! Ja nie chcę wiedzieć od jego zastępcy o tym no toalecie, znaczy się kiblu. Ja chcę, żeby to on mi to referował!!! To głupie słowo, ale na tych sesjach to wszyscy tak mówią, więc chyba weszło mi w krew. Gdyby on mi odpowiedział o kiblu - to by było coś! Ja bym potem na parafii chłopakom mówił: No i burmiś mi powiedział, że klozet będzie!!! Nieważne, że i tak miał być. Ale miny kolesi, jak Ja im tym powiem ... rewelka!!! Dobra! Muszę kończyć. Jakbyście chcieli - to mam ten no dyżur. Dwie godzinki co tydzień. Płacą kaskę - to czasem siedzę. Jak nie mogę - to chłopaków wyślę. Może wam się uda i na mnie traficie. Aha, chciałem jeszcze te obrady na później przełożyć – tak na 2 po południu albo co – człowiek mógłby dłużej pospać, ale nie! Oczywiście reszta się nie zgodziła! Ale co tam – wniosek miałem – to podałem. No to siema! Hejka do następnej kadencji!!!

    Zygmunt Stary
    zygmuntstary@gazeta.pl

    PS1. Wszelkie podobieństwa do osób publicznych są bardzo przypadkowe i zupełnie niezamierzone. Gdyby ktokolwiek, po lekturze tego felietoniku, zaczął mieć jakieś skojarzenia z osobami publicznymi, niech sobie natychmiast zda sprawę, że jest w wielkim błędzie. Gdyby jednak nagle coś lub ktoś mu się dziwnie kojarzyło niech pamięta, że jest to jego prywatnym poglądem, nie poglądem autora. Naprawdę!:-)
    PS2. Palenie zabija. Palenie poważnie szkodzi Tobie i osobom w Twoim otoczeniu. Dzwoniąc pod nr telefonu 0 801 108 108 uzyskasz pomoc w rzucaniu palenia.





    Temat: [waw] Pruszków poza strefą wspólnego biletu na kolej?
    Mieszkańcy Pruszkowa zbulwersowani postawą radnych, którzy odmówili
    ponad 30 tys. zł miesięcznej dopłaty do biletu aglomeracyjnego. Od
    połowy listopada miał obowiązywać w pociągach do tego miasta i w
    warszawskiej komunikacji.

    <http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,5884154,Pruszkow_poza_strefa...
    <http://42.pl/u/1dee

    Po zaskakującym wyniku głosowania na pruszkowskich samorządowców sypią
    się gromy na lokalnych forach internetowych. "To jest zamach na
    mieszkańców miasta! Kolesie siedzą na posadkach, do pracy mają pięć
    minut, ale zapominają, że pieniążki na nich jadą codziennie z Warszawy w
    skandalicznych warunkach (pociąg co 40 min w szczycie). Trzeba wybierać
    ludzi, którzy pracują w Warszawie jak większość z nas i dojeżdżają" -
    pisze internauta "lesny_dziadzio" na pruszkowskim forum w portalu
    Gazeta.pl. Czytamy tam, że z powodu ogromnych korków w Al.
    Jerozolimskich niedawno kursy zawiesił właściciel prywatnej linii
    autobusowej Rapid.

    Dziś wspólny bilet na pociągi i komunikację miejską obowiązuje w
    granicach Warszawy oraz na linii do Ząbek i w WKD do stacji Opacz.
    Decyzję o rozszerzeniu jego zasięgu ogłosili przed tygodniem prezydent
    Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i szef Zarządu Transportu Miejskiego
    Leszek Ruta. Zapowiedzieli, że od 15 listopada bilet aglomeracyjny
    będzie ważny także w pociągach Kolei Mazowieckich między Sulejówkiem,
    Warszawą, Piastowem a Pruszkowem. Władze dwóch pierwszych podstołecznych
    miejscowości zadeklarowały już, że będą dokładać ustaloną wcześniej
    kwotę. Odmówili tylko radni Pruszkowa.

    - W tej sytuacji strefę wspólnego biletu rozszerzymy jedynie o Sulejówek
    i Piastów. W tych miejscowościach szykujemy już lepszy dojazd autobusami
    do stacji - zapowiada dyrektor Leszek Ruta. I dodaje, że jest pod
    wrażeniem internetowej kampanii, która ma wywrzeć nacisk na
    pruszkowskich samorządowców. - Może zrozumieją, że mieszkańcy po to
    płacą podatki, żeby mieć także przyzwoitą komunikację. A ta jest
    zadaniem każdej gminy - podkreśla.
    Nie dla wszystkich jest to jednak takie oczywiste. Np. Jarosław Olszak,
    radny rządzącego miastem Porozumienia Pruszkowskiego, zwierza się na
    swojej stronie internetowej: "Czy powinno się wydawać publiczne
    pieniądze, by jednostkom żyło się wygodniej? Czy powinno się z pieniędzy
    miejskich dopłacać komuś do dojazdu do pracy? Na pewno nie". "Ignorant"
    to chyba najłagodniejszy z epitetów, które po tym wyznaniu spadły na
    radnego.

    O losy biletu aglomeracyjnego pytamy Andrzeja Królikowskiego,
    wiceprezydenta miasta, którego hasło brzmi notabene: "Kolej na Pruszków".

    - Była drobna wpadka podczas głosowania, bo wśród radnych przeważyły
    głosy, że dosyć już finansowania ZTM i ratusza w Warszawie [Pruszków
    dokłada około miliona złotych za jedną linię nocną, kursy Szybkiej Kolei
    Miejskiej, jest też udziałowcem WKD]. Wytłumaczyliśmy jednak radnym, że
    wspólny bilet rozwiązałby problem z dojazdem wielu naszym mieszkańcom.
    Uchwała wraca na sesję 13 listopada, jestem pewien, że tym razem
    przejdzie - deklaruje.

    Do końca roku Pruszków miałby dopłacić do biletu aglomeracyjnego 30 tys.
    zł, a w przyszłym - 800 tys. zł na spółkę z Piastowem. Dyrektor ZTM
    zapowiada, że po 15 listopada zaczyna rozmowy z burmistrzami innych
    podwarszawskich miejscowości na temat rozszerzenia strefy wspólnego
    biletu o następne linie kolejowe.





    Temat: Przeczytane.


    Za artykułem Andrzeja Rozenka z "NIE"


    Tzn, ze co , ze "Nie" to jakies zrodlo informacji? Jakich informacji? Kon by
    sie usmial ...


    Radna Danuta Myłek (SLD) ze Stalowej Woli gdzie samorząd jest opanowany
    przez AWS pietnuje:
    - arogancję, pazerność i niekompetencję władz centralnych i lokalnych


    Sadzac z argumentacji tej pani, to nie powinna zabierac sie za ocene cudzych
    kompetencji ...
    trzeba miec arogancje zeby z takimi "postulatami" wyskakiwac ...


    - obsadzanie stanowisk samorządowych, ministerialnych, przedstawicielstw
    zagranicznych nieudacznikami, a nierzadko ludżmi karanymi za malwersację i
    przekręty


    Pietnuje wybranie na radnego nieudacznika Danute Costam (ach ten polski font
    ....)!Kto wie czy jakiegos przekretu nie zrobila  ;)


    - prywatę i nepotyzm niektórych rządców samorządowych i centralnych
    - to, że przeciętny obywatel boi się mówić głośno o tym, czego nie akcetuje


    Boi sie? Przez przestraszonych przecietnych obywateli to ja sie boje
    przynajmniej raz w tygodniu przejechac przez Warszawe (manifestuja, czasem
    rzucaja srubkami, czasem rozwala ogrodzenie, czasem zalatwiaja sie masowo w
    Lazienkach, itd, itd ...)


    - dyspozycyjność dziennikarzy i autocenzurę w prasie


    Co to jest "dyspozycyjnosc dziennikarzy " ? :)


    - obłudę życia społecznego i zapewnienie wpływu na społeczeństwo bigotom,
    dewotom i nienawistnikom


    A dlaczego maja nie miec wplywu? Dokad nie lamia prawa, maja take same prawa
    obywatelskie jak pani Danuta Costam radna... I wara pani radnej od praw
    obywateli!


    - niesprawiedliwość społeczną, zwłaszcza nadmiernego obciążenia podatkami
    grup najuboższych1


    E tam , baba jest zwyklym nieukiem i tyle. Zamiast wypowiadac sie na temat
    podatkow na temat ktorych wyraznie sie nie zna, zrobilaby cos porzytecznego dla
    mieszkancow (wysprzatala chodniczek przed jakims urzedem? ) :) ....


    - uszczuplanie dochodów miast na cele nie związane ściśle z jego
    funkcjonowaniem


    ??? Proponuje uszczuplenie jej diety, pensji  ( czy jak to tam sie nazywa) i
    przeznaczenie jej na cos co NA PRAWDE przydaloby sie miastu ...


    - to, że powiat nie dał na funkcjonowanie szpitala nawet złamanej złotówki
    za to szczodrze rozdaje pieniądze organizacjom kościelnym


    Co to sa "organizacje koscielne" ?


    - to, że podczas gdy w kasie pusto radni trwonią pieniądze na budowanie
    pomników


    Pusto? To z czego placa jej pensje?


    - to, że Radni sami poustalali sobie horendalnie wysokie diety chociaż jak
    sami mówią decyzje zapadają  "na regionie"  nie na posiedzeniach  Rady


    No, to temat stary jak swiat , Ameryki nie odkryla (jak to brzydko mawiaja
    "przyczepilo sie gowno okretu i krzyczy plyniemy ....).


    Sama Pani Radna zrzekła się 70% swoich "samorządowych" dochodów na rzecz
    stypendium dla najzdolniejszego ucznia miejscowego liceum.


    Jezu, to z czego zyje ... ???!!! Kradnie? Bieze lapowki? Rozdziela koncesje na
    dzialki budowlane????

    Pietnuje extreme! Kazda! I z lewa, i z prawa!
    Pietnuje doprowadzona do absurdu chec zaistnienia miernych polityków  w
    mediach!
    Pietnuje ludzi robiacych szum informacyjny!

    Liberalnie pozdrawiam
    Dawid
    :)





    Temat: Tusk, oszukałeś mnie! - list do premiera...
    Platforma Obywatelska jest od jesieni ubiegłego roku partią władzy. Do takiej partii najczęściej garną się nowi członkowie. Do PO się nie garną. Dlaczego?
    Ilu członków ma PO? - Jakieś 20-30 tys. - odpowiada Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu parlamentarnego. Mimo dużego rozrzutu i tak się pomylił. Według oficjalnych statystyk PO ma 35 tys. członków.

    Od pół roku PO przybyło ledwie kilka tysięcy. Niebawem i ta liczba może się zmniejszyć. - Instalujemy program komputerowy, który ma służyć ewidencji członków PO. Sprawdzać, czy płacą składki, i wskazywać, w jakim rejonie kraju partia działa lepiej, a w jakim gorzej - twierdzi Paweł Graś, zastępca sekretarza generalnego PO odpowiedzialny za sprawy członkowskie.

    Zazwyczaj taka operacja kończyła się zmniejszeniem liczebności partii. - Nie szkodzi, jeśli ktoś nie działa, nie płaci składek, to odejdzie. Przyjdą nowi, którzy chcą działać - mówi Graś.

    Na razie jednak przyznaje, że nowi członkowie nie szturmują partyjnych siedzib. Niewiele jest także transferów, czyli przejść polityków innych partii do Platformy.

    - Przyjmowanie nowych członków o znanych nazwiskach, byłych posłów, szefów władz lokalnych innych partii odbywa się po decyzji zarządu krajowego. Wniosku o taką decyzję nie było od dawna - twierdzi Graś. Dodaje, że mówi to bez szczególnego żalu.

    Chcieli z Samoobrony i SLD

    Także w terenie działacze PO stali się ostrożniejsi po zamieszaniu, jakie spowodowało przyjęcie grupy b. członków "Samoobrony" do PO w Gorzowie (w tym Aliny Kwapińskiej, b. działaczki ZSMP i PZPR). To miało zapewnić przewagę PO w sejmiku wojewódzkim, ale zamiast tego wywołało wewnętrzne kłótnie i interwencje władz partii.

    Właśnie byli działacze Samoobrony i SLD na początku roku szczególnie często próbowali zmienić przynależność partyjną.

    W Dolnośląskiem do PO usiłował się dostać były szef Samoobrony w powiecie wrocławskim Dariusz Bereziuk. - To nie nasz target - twierdzi europoseł Jacek Protasiewicz, który kieruje dolnośląską PO.

    O szanse wstąpienia do PO we Wrocławiu pytała Wanda Ufnalska - działaczka i wrocławska radna SLD - ale deklaracji nie wypełniła. Ale gdy wiosną doszło do rozłamu w klubie radnych PO w dolnośląskim sejmiku, PO zapewniła sobie zwycięstwo nad rozłamowcami poprzez przyjęcie radnej Elżbiety Zakrzewskiej (Unia Pracy). Ponoć Zakrzewska ma zostać dyrektorem szpitala MSWiA w Jeleniej Górze.

    Do zachodniopomorskiej PO chciała wstąpić duża grupa miejscowych działaczy młodzieżówki SLD, ale władze partii nie były zainteresowane. Przyjęły radnego z PiS, ale po to, by mieć większość w radzie miasta.

    Na początku roku do klubu PO w Sejmiku Województwa Lubelskiego chciał przejść radny Stanisław Misztal, który zyskał mandat, startując z list Samoobrony. Nie został przyjęty. Jesienią 2005 r. Misztal (okulista z Zamościa) został oskarżony przez prokuraturę o fałszowanie recept i wyłudzenie refundacji z kasy NFZ.

    Partyjne młyny mielą powoli

    Paweł Olszewski, bydgoski poseł PO, twierdzi, że po wyborach liczba osób należących do partii wzrosła zaledwie o kilka procent. Sporo zgłoszeń przyszło od urzędników. - Wcześniej deklarowali sympatię do PiS. Jak zwyciężyliśmy, okazało się, że chcą się zapisać do PO. Z reguły negatywnie opiniujemy ich wnioski - mówi Olszewski.

    Do PO w regionach, gdzie partia jest popularna, przystępuje po kilkadziesiąt osób miesięcznie. Większość to ludzie w polityce nowi: studenci, drobni biznesmeni, lekarze, nauczyciele. Ale każdy wniosek jest sprawdzany. Wszyscy pamiętają doświadczenia SLD, który po zwycięskich wyborach urósł w siłę, ale potem trzeba było członków weryfikować.

    W Szczecinie, gdzie PO wygrała wybory, w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy partia Donalda Tuska powiększyła się o ledwie 30 osób. Teraz liczy 412 członków.

    Chętnych jest znacznie więcej. Co miesiąc deklaracje wstąpienia w szeregi PO pobiera po 30-40 osób, ale partyjne młyny weryfikujące nowych członków mielą powoli.

    Przybywa za to kół PO w małych ośrodkach, szczególnie na ścianie wschodniej, np. w Lubelskiem. Przed rokiem PO miała struktury w 13 powiatach, teraz ma we wszystkich 24. Do tego tworzone są organizacje gminne.

    Kaczyński pomoże?

    Skąd powściągliwość Polaków przed angażowaniem się w działalność partyjną nawet w szeregach partii zwycięskiej? Politycy PO twierdzą, że minęły już czasy, gdy przynależność do partii rządzącej dawała szanse zawodowego awansu (choć przeczą temu przypadki obsadzania politykami PO stanowisk samorządowych).

    Paweł Graś twierdzi, że powodem może być osłabienie politycznych namiętności. - Najwięcej członków PO przybywało bezpośrednio przed ubiegłorocznymi wyborami. Masa, szczególnie młodych ludzi, przychodziła do nas, bo wkurzał ich Jarosław Kaczyński - mówi.

    Dodaje, że dla zwiększenia popularności PO dobrze by było, by Kaczyński zintensyfikował działalność.

    Źródło: Gazeta Wyborcza

    TAK TO JEST, KIEDY SIĘ NIE SZANUJE I NIE DBA O NAUCZYCIELI...



    Temat: Komunikacja w Gminie Piaseczno


    Czy od kwietnia, pojawiły się w tym temacie nowe informacje? Czy w rozmowy oprócz Sołtysa Runowa, zaangażowany jest również Sołtys miejscowości Henryków Urocze oraz Złotokłos?


    Najpierw droga

    Czekamy, do realizacji przebudowy tego odcinka od kościoła w Głoskowie do skrętu na Jazgarzew w Gołkowie. Przebudowa, wraz z chodnikiem ma mieć miejsce nie wcześniej niż w przyszłym roku (pod koniec tego ma być nowa nawierzchnia i chodnik od kościoła w Głoskowie do szkoły).

    W trakcie budowy drogi - porozumienie

    Po wykonaniu tej inwestycji – moim zdaniem – powinna ruszyć komunikacja. Do tego czas powinny się zakończyć rozmowy dotyczące zasad uruchomienia linii. Oczywiście, powinny jak większość radnych się z tym zgodzi. Zamierzam już niebawem, może przy okazji budżetu zmobilizować jakąś grupę (szerszą niż nasze stowarzyszenie) do lobbingu w tej sprawie. Ze wstępnych rozmów wynika, iż pozostali radni z terenu, (nie mówiąc już o sołtysach, szczególnie Pani Gos) nie tylko popierają tą ideę, ale i są jej gorącymi zwolennikami.

    Ostatnia szansa na kanalizację

    Proszę jednak pamiętać, że w tym roku największe boje dotyczące tego terenu poszły nie o linie autobusową (bój o linię się zbliża) lecz o kanalizację. Złotokłos, Henryków, Wólka Pracka, Szczaki i Runów nie są włączone do Funduszu Spójności. Jak Fundusz ruszy to wszystkie środki gminne pójdą jako partycypacja na kanalizację z terenu funduszowgo. Nikt nie rozpocznie nowego zadania. Dlatego w tym roku, (jako radny który ma najbliżej do Złotokłosu), popierałem radnego i sołtysów ze Złotokłosu w sprawie kanalizacji. Burmistrz wprowadził do projektu budżetu „opracowanie projektu”, za kilkaset tys. zł i zapis ten wiele komisji wykreśliło. Nasze stowarzyszenie (mamy aż 20% mandatów) popierało ten zapis i w końcu został, ogłoszono przetarg na projekt i jest już opracowywany.

    W tym roku chcemy coś rozpocząć, żeby nie było odwrotu. Co jest ważniejsze? Kanalizacja dla terenów gdzie ludzie płacą podatki od pokoleń, czy podłączanie coraz to nowych deweloperów, gdzie dopiero sprowadzą się ludzie z daleka?

    Kanalizacja – szansą na bogactwo gminy

    Pamiętajmy, ze te tereny (Złotokłos, Henryków, Wólka Pracka, Szczaki i Runów) leżą w strefie Warszawskiego Krajobrazu Chronionego (nie mylić z Parkiem) i nie można prowadzać biznesu bez kanalizacji. Obecnie jako członek Komisji Planowania Przestrzennego (jedyny z tych terenów i jednocześnie najdłuższy stażem czł. Komisji od 10 lat) przekonałem komisje, żeby wokół planowanej trasy Puławska-bis była strefa nieuciążliwego biznesu (magazyny, centra handlowe, galerie, kina) i obecnie na finiszu są plany przestrzenne, które taką funkcję przewidują. Tam będzie zatrudnionych tysiące ludzi a gmina (z nieruchomości) i powiat (CIT) będą miały kolosalne dochody podatkowe. Takie inwestycje skutkować muszą również nowymi jeszcze dodatkowymi liniami autobusowymi. Oczywiście, jak będzie kanalizacja.




    Temat: Planowane remonty trakcji szynowej w latach 2008 - 2013

    Choroba tramwajowa?
    Prezentujemy fragment artykułu z dzisiejszego „Wprost” z udziałem radnego sosnowieckiego Krzysztofa Haładusa i prezydenta Sosnowca Kazimierza Górskiego.

    „Choroba tramwajowa”

    Prezydenci miast oraz radni bezmyślnie kopiują francuskie rozwiązania. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz chce, by miasto w najbliższych 20 latach wydało na tramwaje aż 16 mld zł. Około 2,5 mld zł przeznaczą na ten cel władze aglomeracji śląskiej. Kolejne kilkaset milionów złotych zamierzają wydać na remonty, modernizację i zakup taboru władze większości z ponad 30 polskich miast, w których znajdują się linie tramwajowe. We Francji w sieć tramwajową inwestuje się po to, aby dostarczyć lukratywne zamówienia narodowym koncernom. Po co się to robi w Polsce? (...)

    Krzysztof Haładus, niezależny radny z Sosnowca, były kandydat na prezydenta miasta, ujawnia „Wprost", że tylko na pierwszy etap modernizacji linii tramwajowych władze miasta chcą wydać 168 mln zł. Całość ma zaś kosztować około miliarda złotych (dla porównania, roczny budżet miasta to około 600 mln zł). Zastąpienie pięciu istniejących w Sosnowcu linii tramwajowych autobusami, które jeździłyby dwukrotnie częściej, kosztowałoby tylko 40 mln zł (za jeden nowoczesny autobus trzeba zapłacić około miliona złotych, tramwaj - 7-10 mln zł). Radny Haładus zaapelował do samorządowców, aby nie tracili pieniędzy na tramwaje. Wziął ten apel pod uwagę m.in. prezydent Rudy Śląskiej Andrzej Stania. - Po likwidacji jednej trzeciej linii tramwajowych i zastąpieniu ich autobusami obniżylibyśmy nasze wydatki na komunikację miejską o jedną czwartą. Za zaoszczędzone pieniądze moglibyśmy wybudować nowe jezdnie tam, gdzie do tej pory były tory - mówi „Wprost” Stania.
    Dodatkowym argumentem na rzecz likwidacji tramwajów jest to, że komunikacja tramwajowa tworzy monopol naturalny. Na przykład wszystkie linie w aglomeracji śląskiej obsługuje spółka Tramwaje Śląskie (do niedawna własność skarbu państwa, obecnie - samorządu). Większość komunikacji autobusowej jest za to obsługiwana przez prywatne firmy. Przetarg wygrywa ta, która zaoferuje najniższą stawkę. W efekcie za kilometr przejechany autobusem samorządy płacą prawie dwukrotnie mniej (4 zł) niż tramwajem (7,5 zł). (...)

    Dlaczego w Polce wzorujemy się na drogich francuskich rozwiązaniach? To wina naszych polityków samorządowych, którzy naśladują poczynania swoich unijnych odpowiedników. Prezydent Sosnowca Kazimierz Górski, który popiera inwestowanie w komunikację szynową, wręcz oświadczył, że „tramwaje zbliżą nas do standardów europejskich". Wbrew temu, co wielu polskim politykom się wydaje, inwestycje w tramwaje nie są popierane w unii przez wszystkich, i to nawet w samej Francji. (...)

    Być może w niektórych polskich miastach (chociażby ze względu na poczynione inwestycje) opłacałoby się pozostawić istniejące linie tramwajowe. Z pewnością jest jednak wiele miejsc w Polsce, gdzie tańsze byłoby ich zlikwidowanie i zastąpienie systemem BRT. Tym bardziej że na przykład na Śląsku 85 proc. torów tramwajowych nadaje się do natychmiastowej wymiany. Problemem jest to, że mało kto chce dokonać rzetelnej analizy kosztów inwestycji w tramwaje wraz z porównaniem ich z innymi systemami komunikacji miejskiej. (...)

    źródło: Aleksander Piński / wprost.pl


    Źródło Sosnowiec.info.pl

    Ten Haładus jest jakiś chory,pięć linii tramwajowych zastąpionych autobusem kursującym dwa razy częściej.Ah już widzę te korki na 3 Maja .



    Temat: Walczmy o profesjonalne sportowe media !!!
    No to jeszcze ja dorzuce swoje 3gr do temat tej dyskusji.

    Calkowicie sie zgadzam ze zdaniem ydura. Zreszta tez juz nieraz pisalem, ze relacja z maratonu w TV dla niezainteresowanych to nudy-na-pudy.
    Chyba nie oczekujecie, ze ktos zrobi relacje TV Live z tak niszowej dyscypliny jaka sa biegi dlugodystansowe
    Bo nie przekonacie mnie, ze w sumie ok 5tys maratonczykow we wszystkich maratonach w 38mln narodzie jest dowodem na popularnosc biegania w Polsce. 2200 biegaczy w Poznaniu tym bardziej.
    Owszem krotka relacja na pewno bylaby mila - zgadzam sie.
    A skoro jej nie bylo to IMHO dlatego, ze....
    Maratony w Polsce nie maja zadnego PR
    Nie wiem czy wszyscy jestescie slepi, czy obracajac sie wsrod pozytywnie zakreconych biegaczy wydaje Wam sie, ze wszyscy tez powinni biegac
    Widzieliscie co sie dzialo przed Wrockiem? Dopiero na 2-3 tyg lista uczestnikow zaczela jako-tako wygladac.
    PR - niemal zerowy, krotkie wzmianki na 2-3dni przed w lokalnych gazetach, glownie jako "ostrzezenie" przed zakloceniami w ruchu.

    Poznan - niewiele lepiej, choc w koncu zapisala sie rekordowa liczba chetnych. Byly jakies akcje PR w mediach? W ogolnopolskich nie widzialem, choc zapewne byly w lokalnych. Nikt nawet nie dotarl do kilku popularnach portali internetowych.
    Sorry Arti, ze zabrzmi to osobiscie, ale wychodza z Ciebie i wielu innych poznaniakow (sorry chlopaki )kompleksy wobec W-wy - i nie przekonacie mnie, ze jest inaczej.

    Debno - impreza PZLA o randze MP. Widzial ktos jakies reklamy lub informacje w mediach Ze wzgledu na sentyment biega raptem ok 600 biegaczy - coz to jest A wzmianka jest, bo wiadomo - Irena Sz. i jej pupil RK - i wszystko jasne

    Krakow - no coz - znowu RK i wszystko jasne

    Przede wszystkim PR, glupku - parafrazujac motto jednego z amerykanskich prezydentow - powinnismy sobie z tego zdawac sprawe

    Tak naprawde to jedynym chlubnym wyjatkiem na tym polu jest Warszawa.
    Tu widac prace jaka robi Fundacja MW.
    Jest silny sponsor, sa pieniadze na gwiazdy (nawet jesli juz troche zblakly).
    Informacje o Festiwalu Biegowym byly na Onecie i innych portalach.
    Sam widzialem na niektorych niemieckich forach zaproszenia do przyjazdu do W-wy pisane przez MD. Wspolpraca z LOT-em i promocja na zagranicznych maratonach itp itd.
    To sie nazywa praca od podstaw.
    Bez tego nie bedzie postepu i relacji w TV.

    Plakanie po katach, ze ktos z W-wki nie pokazal Poznania to dziecinada.
    A rzucanie de facto obrazliwych tekstow nt pracy innych rowniez nie przysparza chwaly kandydatowi na radnego
    Ciekawe bedzie jak ktos znajac pasje Artiego dotrze na to forum i zrobi mu czarny PR - milo nie bedzie

    Kolejna wazna kwestia to osiagany wynik sportowy.
    W zachodnich mediach tez nikt nie trabi na w centralnych mediach o maratonach, w ktorych padaja bardzo przecietne wyniku czolowki.
    Ale, zeby pobiec dobry czas potrzebni sa naprawde bardzo dobrzy zawodnicy. W Polsce na dzisiaj takich nie ma, a zeby sprowadzic gwiazdy potrzebne sa pieniadze.
    A za promocje tez niestety trzeba placic.
    Wyobrazcie sobie, ze macie super produkt, ale oprocz paru klientow, ktorzy go znaja z fachowej literatury nikt go nie kupuje. Nie kupuje, bo go nie zna, a przeciez produkt jest super i do masowego stosowania. Daliscie 150zl na reklamke w "Expresie lokalnym" i placzecie za kontuarem, ze nikt o nim nie mowi i go nie kupuje

    Zobaczcie co sie dzialo np z koszykowka w TV w ostatnich kilku sezonach.
    W koncu doszlo do tego, ze TVP chciala, zeby im doplacac za realizacje transmisji. Co akurat nie jest niczym nowym. W Niemczech pokazuja siatkowke albo np tenis stolowy tylko dlatego, ze sponsorzy placa za transmisje, promujac w ten sposob siebie i dyscypline. I co ciekawe placa za transmisje na kanale sportowym, ktory jakos nie jest zainteresowany, choc pokazuje sporo powtorek i innych relacji z de facto pogranicza sportu np Tuning TV, czy Caravanning TV.

    Macie pomysly, idee, nowe rozwiazania - trzeba sie zglosic do biura maratonu, zaangazowac w organizacje, pomoc sciagnac sponsora itp itd

    Marudzenie po fakcie to zadna sztuka




    Temat: Walczmy o profesjonalne sportowe media !!!

    No to jeszcze ja dorzuce swoje 3gr do temat tej dyskusji.

    Calkowicie sie zgadzam ze zdaniem ydura. Zreszta tez juz nieraz pisalem, ze relacja z maratonu w TV dla niezainteresowanych to nudy-na-pudy.
    Chyba nie oczekujecie, ze ktos zrobi relacje TV Live z tak niszowej dyscypliny jaka sa biegi dlugodystansowe
    Bo nie przekonacie mnie, ze w sumie ok 5tys maratonczykow we wszystkich maratonach w 38mln narodzie jest dowodem na popularnosc biegania w Polsce. 2200 biegaczy w Poznaniu tym bardziej.
    Owszem krotka relacja na pewno bylaby mila - zgadzam sie.
    A skoro jej nie bylo to IMHO dlatego, ze....
    Maratony w Polsce nie maja zadnego PR
    Nie wiem czy wszyscy jestescie slepi, czy obracajac sie wsrod pozytywnie zakreconych biegaczy wydaje Wam sie, ze wszyscy tez powinni biegac
    Widzieliscie co sie dzialo przed Wrockiem? Dopiero na 2-3 tyg lista uczestnikow zaczela jako-tako wygladac.
    PR - niemal zerowy, krotkie wzmianki na 2-3dni przed w lokalnych gazetach, glownie jako "ostrzezenie" przed zakloceniami w ruchu.

    Poznan - niewiele lepiej, choc w koncu zapisala sie rekordowa liczba chetnych. Byly jakies akcje PR w mediach? W ogolnopolskich nie widzialem, choc zapewne byly w lokalnych. Nikt nawet nie dotarl do kilku popularnach portali internetowych.
    Sorry Arti, ze zabrzmi to osobiscie, ale wychodza z Ciebie i wielu innych poznaniakow (sorry chlopaki )kompleksy wobec W-wy - i nie przekonacie mnie, ze jest inaczej.

    Debno - impreza PZLA o randze MP. Widzial ktos jakies reklamy lub informacje w mediach Ze wzgledu na sentyment biega raptem ok 600 biegaczy - coz to jest A wzmianka jest, bo wiadomo - Irena Sz. i jej pupil RK - i wszystko jasne

    Krakow - no coz - znowu RK i wszystko jasne

    Przede wszystkim PR, glupku - parafrazujac motto jednego z amerykanskich prezydentow - powinnismy sobie z tego zdawac sprawe

    Tak naprawde to jedynym chlubnym wyjatkiem na tym polu jest Warszawa.
    Tu widac prace jaka robi Fundacja MW.
    Jest silny sponsor, sa pieniadze na gwiazdy (nawet jesli juz troche zblakly).
    Informacje o Festiwalu Biegowym byly na Onecie i innych portalach.
    Sam widzialem na niektorych niemieckich forach zaproszenia do przyjazdu do W-wy pisane przez MD. Wspolpraca z LOT-em i promocja na zagranicznych maratonach itp itd.
    To sie nazywa praca od podstaw.
    Bez tego nie bedzie postepu i relacji w TV.

    Plakanie po katach, ze ktos z W-wki nie pokazal Poznania to dziecinada.
    A rzucanie de facto obrazliwych tekstow nt pracy innych rowniez nie przysparza chwaly kandydatowi na radnego
    Ciekawe bedzie jak ktos znajac pasje Artiego dotrze na to forum i zrobi mu czarny PR - milo nie bedzie

    Kolejna wazna kwestia to osiagany wynik sportowy.
    W zachodnich mediach tez nikt nie trabi na w centralnych mediach o maratonach, w ktorych padaja bardzo przecietne wyniku czolowki.
    Ale, zeby pobiec dobry czas potrzebni sa naprawde bardzo dobrzy zawodnicy. W Polsce na dzisiaj takich nie ma, a zeby sprowadzic gwiazdy potrzebne sa pieniadze.
    A za promocje tez niestety trzeba placic.
    Wyobrazcie sobie, ze macie super produkt, ale oprocz paru klientow, ktorzy go znaja z fachowej literatury nikt go nie kupuje. Nie kupuje, bo go nie zna, a przeciez produkt jest super i do masowego stosowania. Daliscie 150zl na reklamke w "Expresie lokalnym" i placzecie za kontuarem, ze nikt o nim nie mowi i go nie kupuje

    Zobaczcie co sie dzialo np z koszykowka w TV w ostatnich kilku sezonach.
    W koncu doszlo do tego, ze TVP chciala, zeby im doplacac za realizacje transmisji. Co akurat nie jest niczym nowym. W Niemczech pokazuja siatkowke albo np tenis stolowy tylko dlatego, ze sponsorzy placa za transmisje, promujac w ten sposob siebie i dyscypline. I co ciekawe placa za transmisje na kanale sportowym, ktory jakos nie jest zainteresowany, choc pokazuje sporo powtorek i innych relacji z de facto pogranicza sportu np Tuning TV, czy Caravanning TV.

    Macie pomysly, idee, nowe rozwiazania - trzeba sie zglosic do biura maratonu, zaangazowac w organizacje, pomoc sciagnac sponsora itp itd

    Marudzenie po fakcie to zadna sztuka


    No ja pierniczę !!!!!!!!!!!!!!! Chyba mnie szlag trafi !!!!!!!! Buddy czy ty czytałeś co mi piszemy ????????? Nawet wytłuściłem drukiem !!!!!!!!!

    Jaka relacja , jakie TV ?????????????!!!!!!!!!!!!!!!

    Notatka dziennikarska !!!!!!!!!!!1 Jakie kompoleksy , do jasnej ciasnej heheheheh czytaj to co piszemy !!!!!!!!!!!!




    Temat: nowy Prezes Zagłębie Lubin SSA


    Raczej Cię trochę JasioJasio poniosło w twoich nadinterpretacjach mojej wypowiedzi i traktowaniu jej jako prostackiej...


    Posypuję głowę popiołem i mówię PRZEPRASZAM. Jak widać przeglądanie kilku okien na raz do niczego dobrego nie prowadzi. Zresztą, zadnego tłumaczenia nie ma, zapędziłem się.


    Albo ktoś się angażuje ...

    Tu jednak się nei zgodzę. A cóż to ma wspólnego? Nie dajmy się zwariować, podjęcie pracy w jakimś mieście nie musi oznaczać wtopienia się w jego życie i jednoznaczen z nim unifikacji. Pietryszyn do Lubina przyjeżdża do pracy i tyle. Cóż takiego miałby prezes ZL SSA zyskać deklarująć miłość do Lubina? To dopiero byłoby wg mnie sztuczne i fałszywe. Facet stawia sprawę jasno: mieszkam we Wrocławiu i chcę dla tego miasta coś zrobić oraz pracuję w Lubinie i chcę w tej pracy coś osiągnąć. Dla mnie to zdrowe podejście do sprawy.
    Oczywiście nie miałbym nic przeciwko menadżerowi z Lubina, ale widocznie nie ma takiego.


    Albo poświęca swój czas Lubinowi albo żyje problemami innych społeczności lokalnych. Byłbym jeszcze gotów zrozumieć zaangażowanie w wybory w Legnicy, Głogowie czy Polkowicach bo to jeden region i w gruncie rzeczy te same problemy oraz ich skala ale Wrocław to trochę inny świat od naszej "prowincji".

    A jakimiż to problemiami społeczności lokalnych ma żyć prezes ZL SSA? Calkowicie nie widzę takich "problemów..." (dla prezesa, pamietajmy!)którymi nie da się żyć z Wrocławia.


    Byłbym JasioJasio ostrożny z ferowaniem wyroków o "mizernych pieniądzach" w naszym biednym społeczeństwie. Ale może Twoja "lekkość" w tym temacie jest związana z tym, że akurat Lubin nie jest zbyt reprezentatywnym obrazem ubóstwa naszego społeczeństwa.

    Zacytuję aktualną Ustawę Budżetową:
    Art. 18.
    1. Zgodnie z art. 9 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 23 grudnia 1999 r. o kształtowaniu wynagrodzeń
    w państwowej sferze budżetowej oraz o zmianie niektórych ustaw
    (Dz. U. Nr 110, poz. 1255, z późn. zm.3)) ustala się:
    z podwyżką od dnia 1 stycznia 2006 r.);
    2) kwoty bazowe dla:
    a) osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe - w wysokości
    1.726,74 zł,

    Jako że dieta radnego może wynosić maksimum 150% kwoty bazowej wynika z tego, że radny może liczyć najwyżej na 2590,11 złotych plus jakies pieniądze za zasiadanie w komisjach, podróże służbowe itp. No wybacz, nie jest to kwota rzucająca na kolana, średnia placa w naszym piekny kraju to ok. 2300 złotych, choć wiem że dla wielu nieosiągalna. Niestety jednak nie do mnie te pretensje, kapitalizm ma to do siebie, że najwięcej jest ludzi średniozamożnych, bardzo mało bardzo bogatych iale są też tacy, którzy śpią pod mostami.


    Obym się mylił ale jak dla mnie to nie jest dobra wiadomość, że tak instrumentalnie traktuje lokalną społeczność.

    Instrumentalnie? Instrumentalnie to nas potraktował Franek Smuda korzystając z pierwszej lepszej okazji aby z klubu odejść. Instrumentalnie to potraktował swoich wyborców jeden poseł, ktory startowal z listy PO a po obejrzeniu w tvwyników wyborów (tych ostatnich) zapałał nagłą miłością do PiS-u. Pietryszyn nie mówi nic o odejściu z klubu z własnej woli. Poza tym jakoś nie wydaje mi się że Dutkiewicz zaprosił Pietryszyna do współpracy po obserwacji jego działań w Lubinie, za mało czasu upłyneło od przejęcia steru klubu. Co Ty z tą społecznością lokalną? Czy jeśli pracowałbym we Wrocku mieszkał w Lubinie i chciał "radzić" w Lubinie to znaczy że wykorzystalem instrumentalnie wrocławian?!?!
    Nie dajmy się zwariować!


    Co do Super Prezydenta Wrocławia Pana Dutkiewicza ...
    Każdemu wolno mieć własną opinię, wydaje mi się że to dobry menedżer i juz. Korzysta ze Zdrojjewskiego? Oczywiście, przecież 1 dnia urzędowania nagle nie powiedział "zaczynamy od zera", miał coś przygotowane, coś zaczęte, coś się kończyło.
    Najlepszą oceną jego pracy są sondaże, a będzie wynik wyborczy. Co do korków to trudno być szczęśliwym w nich stojąc (sam mam takie "przyjemności" czasem) ale pokaż miasto, które remontując drogi unikneło korków?

    PS Podobne położenie jak Wrocław ma Legnica, Lubin, Głogów, Jelenia Góra, Wałbrzych dlaczego na pierwszym miejscu jest Wrocław?
    Okazję też trzeba umieć wykorzystać.



    Temat: Laura Klekocka - PKM Bytom okiem związkowca
    Poprosiłem o rozmowę Przewodniczącą Związków Zawodowych Konduktorów Laurę Klekocką. Jeżeli rozmowa dojdzie do skutku przedstawię państwu jej widzenie problemu komunikacji w mieście. Przedstawię państwu także inne zainteresowania pani Laury. Jej oczekiwania, starania o miasto. Działania społeczne. Rozmowa powinna się ukazać w tym tygodniu. Zapraszam

    --
    31 STYCZEŃ 2007 - zgodnie z zapowiedzią rozmowa się odbyła.

    Spotkanie w typowej śląskiej rodzinie, serdecznej i gościnnej, kawa, pączki, wspólny domowy obiad. Dyskusja raczej swobodna i otwarta, nieskrępowana. Powoli z mroków, nie do końca, wyłania się struktura pilotażowego programu konduktorskiego, zatrudniającego przez kolejne 2 lata, osoby bezrobotne na stanowiskch konduktorów, na terenie bytomskiego i rudzkiego PKM-u. Niedoprecyzowane umowy pozostawiające wiele luk prawnych i dowolności interpretacji programu powodują konieczność kolejnych negocjacji w celu wypracowania kompromisów. W efekcie jednak, żadna ze stron nie jest zadowolona. Żadna to znaczy ani PKM-Bytom, ani rudzka firma komunikacji miejskiej ani też konsorcjum KZK-GOP. Problemu dopełniają skomplikowane ponad wszelką miarę stosunki własnościowe Bytomskiego PKM, który jest i spółką akcyjną i spółką z ograniczona odpowiedzialnoścą, jest też w efekcie zlepkiem całego szeregu drobniejszych firm komunikacyjnych. Ze spokojnego oglądu pomysłu i realizacji programu wyłania się celowość ekonomiczna programu konduktorskiego. Autobusy z załogą konduktorską nieomal całkowicie eliminują gapowiczostwo. Pasażerowie karnie płacą za przejazd, a z zawieszonej na pasku drukareczki pobierają kwitek zaświadczający ich prawo do przejazdu. Gdy konduktorzy zakończyli działalność, obserwacja wskazuje na to, że o wiele mniej osób używa kasownika niż poprzednio kupowało bilet konduktorski. Różnica jest ogromna. Można też dość łatwo spekulować, że konieczność codziennego uiszczania opłaty znacznie poprawiła sprzedaż biletów miesięcznych. Program jest więc potrzebny. Nikt nie potrafi oszacować czy poprawa płatności za przejazdy rekompensuje w pełni koszty konduktorskie. Są jednak i pozytywne wzgledy społeczne. Ponad 250 osób ma pracę i ubezpieczenie jako konduktorzy. Wszystkie te przesłanki zdają się przemawiać za pożytecznością programu. Dlaczego więc ostatecznie program zakończył się zaniechaniem, a i firma przewozowa upadła. Trzeba powrócić do sporów. Właśnie one spowodowały nieustające polemiki i swary. Dobry wydawało by się program upadł pociągając za sobą upadłość PKM - Bytom z tego powodu, że nie udało się go dobrze administrować przez zarządy miast, zaangażowanych firm przewozowych, oraz zrzeszenie KZK GOP. Sami konduktorzy stanowiący jako osoby zatrudnione dobro projektu nie wydają się być winni. Po rozmowie z panią Laurą pozostaję zasmucony. W naszym zbiurokratyzowanym świecie, zaczynamy stawać się papierkami lub wręcz wpisami do komputera. Nie ma w nim miejsca na porządek i rozsądek. Na czas obecny pozostaje bezrobocie. Tocząc spory z urzędami pani Laura Klekocka zaciekle zabiega aby firmy uwikłane w program wypłaciły swej zwolnionej już załodze zaległe wynagrodzenia i ubezpieczenie. Na podłodze pojawiają się kolejne spasłe tomy pospinanych dokumentów, a piramida chwiać się zaczyna. Z niej wynika, wraz z każdym kolejnym dokumentem, że kolejne instytucje zasłaniają się niemożnością, a czasami po prostu, zwyczajnie, nie raczą się wywiązywać ze swoich obowiązków. Porzuceni konduktorzy zapraszani są przez PUP na kolejne szkolenia, cała ich grupa została ostatnio wyszkolona na opiekunów społecznych. Uśmiech rodzi się na twarzy. Będą się teraz konduktorzy opiekować ... konduktorami.
    Pani Laura w między czasie stała się postacią publiczną. Pracuje społęcznie i poszukuje sposobów na rozwiąznie bezrobocia, nie tylko zresztą konduktorskiego własnymi ścieżkami. Czyta ustawy dotyczące przeciwdziałania bezrobociu. Interesuje się spółdzielczością socjalną. Być może konduktorzy założą socjalne spółdzielnie pracy. Jeśli oczywiście miasto będzie posiadało środki na ich wyekwipowanie. A na mieście, ciąży też szereg innych obowiązków, na które też nie ma w budżecie pieniędzy. Wsparcie pani Laura otrzymuje od radnego Janusza Paczochy. Nie dowiedziałem się jego zakresu, ale że do wykonania jest szereg skomplikowanych czynności takich jak; zapisanie statutów, zgłoszenie w rejestrze, opracowanie biznesplanów, księgowość ... no cała masa innych, więc każde fachowe wsparcie pracy Laury jest bezcenne.



    Temat: Promocja Kielc i regionu - realizacja

    Wracamy do Brukseli, z biurem
    Janusz Kędracki
    2008-10-16, ostatnia aktualizacja 2008-10-16 19:01

    Po pięciu latach przerwy Świętokrzyskie będzie miało swoje biuro w Brukseli. Będzie się mieścić prawdopodobnie w siedzibie hiszpańskiej izby gospodarczej, niespełna kilometr od Komisji Europejskiej.

    Reaktywowanie naszego biura w Brukseli władze województwa zapowiadały na pierwsze miesiące tego roku. Nie udało się. - Będzie od początku 2009 roku. Chcemy się dobrze przygotować - mówi marszałek Adam Jarubas. W ubiegłym tygodniu wraz z członkiem zarządu województwa Lechem Janiszewskim był on m.in. w tej sprawie w stolicy Unii Europejskiej. - Zostaliśmy jako jedyny region polski bez swojego biura w Brukseli - podkreśla marszałek. I dodaje, że takie jest niezbędne, nie tylko jako przedstawicielstwo regionu, ale także, aby zajmować się jego promocją i pozyskiwaniem środków z unijnych programów, które są zarządzane z poziomu Brukseli. - Byliśmy w pięciu polskich biurach. Warmińsko-mazurskie działa już pięć lat przy przedstawicielstwie partnerskiego regionu ze Szwecji. Małopolskie zajmuje się głównie promocją. Dolnośląskie pozyskało już środki z dwóch programów i zarobiło na swoje utrzymanie - podkreśla marszałek.

    Zarząd województwa ma trzy propozycje lokalizacji biura. - Jedna przy hiszpańskiej izbie gospodarczej. Mamy ofertę współpracy z nimi. W lokalu jest miejsce do pracy dla dwóch, trzech osób, a ponadto dostęp do sali konferencyjnej. To wydaje się najkorzystniejsza propozycja, także ze względów finansowych - mówi Jarubas.

    Decyzja o wyborze lokalu ma zapaść w ciągu tygodnia. Wkrótce ogłoszony też będzie konkurs na prowadzącego biuro. Wybrana osoba zostanie zatrudniona w urzędzie marszałkowskim i delegowana do Brukseli. Dostanie do pomocy stażystę. Zdaniem marszałka Jarubasa na początek taka obsada powinna wystarczyć.

    Jest on też przekonany, że drugie podejście do biura okaże się bardziej efektywne niż pierwsze przed kilku laty i będzie ono działać z korzyścią dla regionu.

    Przypomnijmy, że mieliśmy już biuro w Brukseli w lokalu dzierżawionym od przedstawicielstwa zaprzyjaźnionego duńskiego regionu Aarhus. Do konkursu na jego prowadzenie zgłosiło się aż 26 osób. Został jednak unieważniony, ponieważ kandydaci mieli ponoć zbyt wygórowane oczekiwania finansowe. Do Brukseli wydelegowano w końcu pracownika urzędu marszałkowskiego, kuzyna radnego sejmiku Leszka Bugaja z PSL-u. Dostawał 2600 euro miesięcznie (minimalna płaca w stolicy UE). W maju 2004 roku na uroczyste otwarcie biura pojechało aż 60 osób. W następnym roku zostało jednak po cichu zlikwidowane. Członkowie ówczesnego zarządu województwa przekonywali, że po wstąpieniu Polski do UE nie jest już niezbędne, a jego utrzymanie drogo kosztuje.

    Źródło: http://miasta.gazeta.pl/kielce/1,35255,5820191,Wracamy_do_Brukseli__z_biurem.html




    Temat: Zbudowali fabryki, ustawili kominy...
    Marcelino mam prośbę o nie zamieszczanie artykułów tego pana. Jak to kiedyś raczył on napisać „retoryka jaką się on posługuje jest robiona dla potrzeb chwili” – dotyczyło to innej osoby, ale oddaje styl działania pana HD. Nie mam tu na myśli cytowanego przez ciebie artykułu ale następny „Kronostrefa Epilog” nie będę tu zamieszczał całego artykułu jest umieszczony na stronie pana HD zamieszczę tylko swoje uwagi do jego treści.
    Na początek należy dodać, że z wielkiego przeciwnika kronospanu pan HD zagłosował nad możliwością powstania SSE.

    Poniżej przytaczam wybrane (zresztą innych nie było) wypowiedzi radnego w trakcie sesji, wypowiedzi innych można znaleźć w Temacie.

    „Tego typu strefa jest sztucznym tworem. Popierałbym projekt wtedy, kiedy mogliby przyjść inwestorzy z zewnątrz. Tymczasem, tego rodzaju strefa legitymizuje stan istniejący. Inwestycje są już w toku. Kronospan jest wyjątkowo nieprzyjazny miastu. Cały czas jest przeciwny monitorowaniu szkodliwości ich działania na środowisko, nie pozwala na złożenie na kominach urządzeń kontrolujących ilości szkodliwych substancji, wyprowadził pojazdy z miasta, płaci podatki gdzie indziej itd. itd. Tymczasem od miasta oczekuje, żeby było mu życzliwe. Inwestycja polegająca na rozbudowie części chemicznej jest dla mieszkańców bardzo szkodliwa. Tam są niezwykle toksyczne środki. Linie produkcyjne mają zautomatyzowane, dlatego zatrudnienie wzrośnie nieznacznie. Retoryka jaką posługuje się Kronospan jest robiona dla potrzeb chwili, ja jej nie podzielam.”

    „Nie zmieniłem zdania w sprawie włączenia gruntów Kronospanu do strefy. W swoim wystąpieniu dowodził, że w wielu miastach możliwa jest symbioza wielkiego zakładu z miastem. Miasta mają z tego określone korzyści finansowe. Tego w Szczecinku nie ma. Jak to określił - są jedynie medialne ruchy, ale na to nikt z mieszkańców nie daje się na to już nabrać. Mamy dosyć Kronodrzewek, bo tylko na tym polega ochrona środowiska. Prosiliśmy, aby zakład pomógł wybudować ekrany dźwiękochłonne od strony ul. Wiśniowej i ul. Warszawskiej. Chcemy być traktowani poważnie. Jaka część podatków trafi do miasta z chwilą włączenia się do strefy? Gdyby zakład płacił wysokie podatki miasto by to z pewnością odczuwało. Tymczasem, sądząc po wpływach do budżetu, w mieście nie mamy żadnego dużego zakładu! Przecież Kronospan wchodzi do strefy po to, aby płacić jeszcze mniej podatków.”

    „Nie wiem, co śmierdzi. Jeśli chodzi i pył to jest to pył drzewny. Wszystkie normy są zachowane – zapewniał dyrektor cytując radnym wyniki badań przeprowadzonych przez WIOŚ. Tym stwierdzeniem poczuł się dotknięty radny Jerzy Hardie – Douglas. - To jest typowa argumentacja. Słyszymy ją od wielu lat. Chcemy poważnie rozmawiać i chcemy otrzymywać poważne odpowiedzi. Pan nie wie, co śmierdzi? Jakie jest zapylenie? Czyta pan z kartki, że wszystko jest zgodne z normą. Wyrywkowe kontrole niczego nie dają. To jest właśnie arogancja dużego zakładu, który od nikogo niczego nie potrzebuje. Dzisiaj chce tylko jednego – strefy”

    Teraz w „epilogu” radny – Douglas z zaskoczeniem stwierdza, że jest oskarżany o zdradę i niekonsekwencję - fakt zwarzywszy na powyższe cytaty można być zdziwionym. Radny pisze, że głosowanie na NIE spowodowałoby: zniweczenie powziętych ustaleń – jeśli Pan w to wierzy to gratuluję dobrego samopoczucia, oczywiście zobowiązania te są spisane, potwierdzone, z datami wprowadzenia w życie itd.? Wszyscy wiemy, że inne zobowiązania podejmowane przez zakład nie były nigdy realizowane więc skąd pewność lub nawet przypuszczenie, że teraz będą? Jak zostaniecie potraktowani pokaże fakt wykonania zobowiązania jakie powziął Kronospan w sprawie uregulowania prawnie gospodarki wodami opadowymi i roztopowymi. Jak PUBLICZNIE ogłoszono zobowiązanie, zostanie wypełnione do końca listopada 2004, czyżby Pan o tym nie wiedział, może warto było poczekać ten miesiąc z głosowaniem? Głosowanie na NIE jak Pan dowodzi, nie zapobiegło by rozbudowie zakładu bo nie macie na to wpływu – to po co głosowanie? Słyszałem, że troje głosujących było przeciw a dwoje się wstrzymało – Pan natomiast ZMIENIŁ ZDANIE. Zresztą miało ono dotyczyć (głosowanie) pozwolenia na strefę a nie rozbudowy zakładu, jak Pan to ładnie ujął „Kronospan wchodzi do strefy po to, aby płacić jeszcze mniej podatków” czyli można było będąc twardy załatwić coś dla miasta, w chwili gdy kronospanowi zależało na rozbudowie zakładu, w obrębie strefy, ale jak to ktoś kiedyś powiedział „twardym trza być nie mientkim” Ciekawi mnie też wyjaśnienie Pańskiego zdania „Brak tych inwestycji to pozbawienie się niemałego dochodu z podatku od nieruchomości” w zestawieniu z artykułem opublikowanym w Temacie „Znacznie większy kłopot mają za to z podatkiem od nieruchomości. Otóż nieruchomości nijak nie da się przeflancować do innej gminy. Wszystko wskazuje, że i w tej branży Kronospan sobie nieźle radzi. W skład firmy z ul. Waryńskiego wchodzą cztery spółki. Jak się nieoficjalnie dowiadujemy ich łączny podatek od nieruchomości wynosi – ok. 2 mln zł. Jedna z nich płaci tylko 1700 zł! Dla porównania spółki miejskie (pytanie - czy powinny?) płacą: TBS – 462 tys. PWiK – 771 tys. PGK – 46 tys. MEC 427 tys. W zestawieniu tym nie uwzględniliśmy KM.” Oraz zdania „Brak tych inwestycji to (...)rezygnacja z powstania ok. 100 nowych miejsc pracy” w zestawieniu z Pańskim zdaniem „Linie produkcyjne mają zautomatyzowane, dlatego zatrudnienie wzrośnie nieznacznie” Inne argumenty dlaczego głosowanie na NIE byłoby błędem są równie trafne jak Pana głosowanie.

    Postawa tego pana jest obrazem jak szybko zmieniają się poglądy.



    Temat: Wieści z WARS-u
    Ciąg dalszy mojego poprzedniego postu...

    Po 41 latach działalności, za sprawą starań ówczesnego zarządu spółki, popieranego przez warsowską "Solidarność", WARS mógł zakończyć żywot. A 1200 pracowników i ok. 800 osób współpracujących stracić pracę. Zapowiedzią stało się wypowiedzenie umowy o współpracy z końcem 2002 r. przez PKP S.A., właściciela wagonów sypialnych i gastronomicznych, które WARS dzierżawił (i dzierżawi do dziś od PKP IC). Związkowcy twierdzili, że do tego kroku PKP S.A. została sprowokowana działaniami WARS-u, który sprzedał wierzytelności kolei.

    Ale był to tylko wierzchołek góry problemów. W grudniu 2001 r. do Prokuratury Rejonowej dla Warszawy Praga Południe, wpłynęło zawiadomienie o przestępstwie, skierowane przez dwa związki zawodowe: ZZ Konfederacja Pracy i NSZZ Pracowników Oddziału Centrum WARS S.A. W oparciu o ustalenia Państwowej Inspekcji Pracy z 3 grudnia 2001 r., związki te powiadomiły prokuraturę, iż dyrektor WARS S.A. Oddział Centrum, przelał z funduszu obrotowego 156 tys. zł. na rachunek prywatnej firmy Lepard Center Sp. z o.o. bez jakiejkolwiek podstawy prawnej. Pieniądze te miały zasilić konto Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, z przeznaczeniem na pożyczki zwrotne dla pracowników. Kwota ta została wydatkowana wbrew regulaminowi ZFŚS i z pominięciem jego konta.

    Spółką kierował wtedy wspomniany już 29-letni Marcin Trzciałkowski, AWS-owski radny gminy Centrum. Nie to jest jednak ważne. Ważne jest zobowiązanie jakie złożył on w październiku 1998 r., kiedy zabiegał o mandat radnego. Stwierdził, że "jako Radny zamierza przede wszystkim walczyć z bezprawiem i przestępczością". Splątane wydarzenia w WARS-ie wskazują, że nie zdołał dotrzymać obietnic. Mimo wielu interwencji działających w WARS-ie związków zawodowych do kolejnych szefów resortu skarbu państwa, do Agencji Prywatyzacji i listu otwartego do premiera z 29 sierpnia 2001 r., WARS staczał się po równi pochyłej.

    Załoga chciała prywatyzacji - tyle, że mądrej. Ówczesny plan opierał się na założeniu, iż przedsiębiorstwo zostanie wykupione przez spółkę Lepard Center, której właścicielem był Andrzej Dyrda - stwierdzano w liście otwartym do byłego premiera Jerzego Buzka. Kapitał zakładowy Lepard Center wynosił 4 tys. zł. W następnym etapie właścicielami mieli się stać pracownicy spółki WARS, którzy zadeklarują wykup akcji za minimum 5 tys. zł. Po zebraniu w ten sposób 1.5 mln zł, zarząd miał wystąpić do Skarbu Państwa z propozycją wykupu. Tyle, że zaproponowana droga nie miała nic wspólnego z trybem przewidzianym dla spółek pracowniczych. Ponadto do prywatyzacji wykorzystywano kancelarię prawną Dyrda&Szymański, obsługującą zarząd WARS-u. Prezesem spółki Lepard Center do 19 października 2001 r. i WARS S.A. była ta sama osoba - ówczesny prezes Zarządu WARS S.A., Mariusz Trzciałkowski. Jak to możliwe by kupował on WARS od samego siebie?

    Kiedy związkowcy poinformowali o faktach Ministerstwo Skarbu Państwa, 20 sierpnia 2001 r. przewodniczący czterech związków - na polecenie zarządu spółki - zostali zwolnieni dyscyplinarnie. W tym samym dniu dyspozytorzy zmianowi dostali polecenie niewpuszczania ich do pomieszczeń służbowych.

    Prezes Trzciałkowski w 1997 r. pracował w gabinecie Jerzego Buzka. Przez kilka miesięcy był też prezesem spółki-córki Agencji Handlowej WARS. Na koniec 2000 r. doprowadził do sprawy zdawało się niemożliwej - straty 80 tys. zł i aż pięciokrotnie pogorszył wynik z roku poprzedniego. Agencja miała zbyt na swoje usługi i wystarczyło tylko dopisywać prowizję i księgować wyniki. Wówczas to rozpoczął rzecz, która mogła być początkiem końca firmy. Zaczął prowadzić handel długami PKP na rzecz Variant Logistic, co było niezgodne ze statutem spółki. Na tej transakcji WARS stracił 2.158 tys. zł. Sprawę badała NIK. Biuro Audytorsko-Finansowe Skonto-Ficadex w swojej opinii wykazało, że działanie to miało wiele usterek prawnych. PKP, choć zalegały znaczne kwoty na rzecz WARS-a, to jednak w sytuacji trudnej znajdywały pieniądze dla WARS-u. Potem stosunki się ochłodziły. Mimo takich "sukcesów", Trzciałkowski został w lutym 2001 r. członkiem zarządu spółki WARS, w końcu czerwca - prezesem zarządu. Związki zawodowe zarzuciły mu w październiku, że po letnim szczycie przewozowym dokonał rzeczy niemożliwej - firma poniosła kilkumilionową stratę.

    Mimo tego w najlepsze trwało "wyprowadzanie" pieniędzy z firmy. Przykładem mogą być honoraria dla kancelarii prawniczej, która jeszcze w sierpniu 2000 r. otrzymała za pracę 3 tys. zł. - rok później już 40 tys. zł. W wystąpieniu z listopada 2001 r. do Agencji Prywatyzacji trzy związki zawodowe informują o trwonienieniu środków z funduszu reprywatyzacyjnego. Zarzucają, że zarząd wydał w sierpniu 13 tys. zł na "bankiety z kontrahentami", paliwo i podróże.

    Zarząd zamawiał w firmach z tzw. ściany wschodniej niepotrzebne analizy, atesty stanowisk pracy czy... katalogi trudnych pytań, za które płacił tysiące złotych. Swego rodzaju kuriozum było zatrudnienie dyrektora do spraw długofalowej strategii rozwoju. Umowa przewidywała zatrudnienie od 1 października 2001 r. do 31 grudnia 2006 r., bez możliwości wcześniejszego wypowiedzenia. I dalej... umowa ulega "milczącemu" przedłużeniu na okres kolejnych 5 lat. Płaca - 4,5 -krotność średniego wynagrodzenia.

    Załoga nie mogła zarządowi wybaczyć decyzji o bezpłatnym przekazaniu pralni zakupionej za 1 mln dol. dla Agencji Wars Tour. Ponieważ WARS nie płacił za usługi, Agencja przez dwa miesiące nie prała pościeli - spółka ratowała się wydając podróżnym pościel jednorazową, co podniosło koszty usług.

    Finał takiego zarządzania spółką mogł być tylko fatalny. Sezon przewozowy zamknięto stratą - po raz pierwszy w historii - 3 mln zł (rok wcześniej WARS notował 2 mln zł zysku). Po konflikcie o sprzedaż wierzytelności PKP, kolej podniosła odpłatność za dzierżawione wagony. WARS musiał płacić 32 proc. ze sprzedaży każdego biletu i marży gastronomicznej. Wcześniej płacił 25 proc. Najgorsze przyszło w grudniu 2001 r. - nowopowstała spółka PKP Intercity wymówiła umowę. Załoga widziała się już bez pracy, bo kolej zamierzała przejąć działalność gastronomiczną i obsługę wagonów sypialnych.

    Tak się jednak nie stało, pomimo usilnych starań poprzedniego prezesa PKP IC - Jacka Prześlugi, który chciał zlikwidować WARS. Pracownicy mieli przejść do spółki PKP IC, która sama zajęłaby się obsługą własnych wagonów sypialnych i gastronomicznych. Jednak interes kilku cwaniaków - związkowców z "Solidarności" mających polityczne poparcie PiS-u przeważył nad zdrowym rozsądkiem i dziś WARS stanowi prywatny folwark pana Jaje i jego kolesi oraz jest doskonałym miejscem do różnych przekrętów i afer o czym czytacie w tym miejscu od ponad dwóch miesięcy.

    Tyle z najnowszej, pokrętnej i ciemnej historii WARS-u. Wnioski pozostawiam szanownym forumowiczom...



    Temat: [Pr] Kasa na kolkach
    Artykuł: Kasa na kółkach
    Treść: http://www.katowice.naszemiasto.pl/wydarzenia/286661.html

    Wtorek, 22 lipca 2003r.

    Prawie 11 milionów złotych rocznie kosztuje utrzymanie biura Komunikacyjnego
    Związku Komunalnego GOP. Dopiero gdy pozyskaliśmy tę informację, stało się
    jasne, dlaczego nikt w biurze związku nie chciał się przyznać do tej sumy. To
    ogromne pieniądze, zważywszy na kłopoty związku. Od wielu tygodni najtęższe
    głowy w województwie (pełną parą pracuje Wojewódzka Komisja Dialogu
    Społecznego) zastanawiają się, skąd wziąć brakujące miliony na komunikację w
    aglomeracji katowickiej. 20 milionów, potem 12, ostatnio 8 i 11 - o takie sumy
    idzie gra. Bez tych kwot cały system komunikacji może się rozpaść - grzmią
    samorządowcy, związkowcy i szefowie KZK GOP. Sejmik Województwa Śląskiego
    podejmuje uchwałę o 6-milionowym kredycie na komunikację, w gminach głośno mówi
    się o potrzebie zwiększenia dotacji, decyzję o opuszczeniu związku - bo udział
    w nim jest nieopłacalny - podjęto już w Gliwicach i Bytomiu. Słowem - gorączka.

    A w KZK GOP - spokój. Rzecznik prasowy związku Paweł Barteczko, słysząc pytanie
    o koszty utrzymania biura, odsyła do dyrektora ds. rozwoju Grzegorza
    Dydkowskiego. Ten prosi o telefon nazajutrz, jednak potem odsyła do Pawła
    Barteczki. Barteczko przeprasza, ale nie ma danych w tej sprawie. Dzwonimy
    jeszcze do Gerarda Barona, dyrektora ds. finansowo-księgowych KZK GOP. Ten
    odsyła do rzecznika. O finansach nikt nie mówi. Niczego nie można dowiedzieć
    się ze strony internetowej KZK GOP, bo nie ma tam odsyłacza do - wymaganego
    prawem od 1 lipca - Biuletynu Informacji Publicznej (gdzie powinien znaleźć się
    budżet tej instytucji).

    - Związek dysponuje publicznym groszem i informacje na temat jego budżetu są
    jawne - deklaruje Marek Kopel, prezydent Chorzowa i członek Zarządu KZK GOP. -
    Biuletyn Informacji Publicznej powinien zawierać te dane. Nie ma biuletynu?

    Zwykły pasażer autobusów, których przejazdy organizuje KZK GOP, nie ma wglądu
    do budżetu związku. Nie wie, że każdego roku największe gminy płacą związkowi
    10-20 milionów dotacji, nie wie, że cały budżet KZK to aż ok. 300 mln zł, nie
    wie, ile zarabia prezes (około 9 tys. zł miesięcznie) i członkowie zarządu (to
    prezydenci miast, którzy obok pensji w samorządzie dostają od KZK GOP nieco
    ponad 2 tys. zł miesięcznie), nie wie w końcu, że prawie 11 mln złotych rocznie
    idzie na organizację biura!

    - Gdyby związek działał poprawnie i nie było kłopotów finansowych, taka suma
    pewnie byłaby do przyjęcia - mówi Marek Mrozowski, burmistrz Czeladzi. - W
    świetle kłopotów finansowych, błędnych przewidywań kosztów, braku rzetelnych
    analiz wydaje się, że to kwota zdecydowanie za duża.

    KZK kosztuje tyle, ile średniej wielkości administracja gminna - administracja,
    gdzie jest kilkanaście wydziałów i referatów i gdzie działa straż miejska. Dla
    przykładu: w 150-tysięcznym Rybniku urzędnicy kosztują tylko 8 mln zł więcej
    (19 mln) niż administracja KZK.

    - Związek musi dobrze rozliczyć się z otrzymywanych pieniędzy. W moim
    przekonaniu brakuje porządnej analizy kosztów - mówi Rajmund Pollak, radny
    wojewódzki, który głosował przeciwko zaciąganiu kredytu na komunikację przez
    Sejmik, a później wezwał wojewodę do zarządzenia kontroli NIK-u w KZK.

    Marek Kopel broni biura: - Funkcjonowanie firmy musi kosztować. To nie są
    przesadne wydatki. Koszty i wynagrodzenia są pod ścisłą kontrolą.

    Ustalenie liczby pracowników też jest trudne i to podobno nawet dla członków
    zgromadzenia KZK GOP (kilkadziesiąt osób, przedstawicieli gmin). Ostatecznie
    dowiedzieliśmy się, że nad komunikacją w regionie - komunikacją kulejącą,
    brudną, stale zmniejszającą liczbę linii, targaną strajkami kierowców - czuwa
    ponad 170 osób.

    MILIONOWY BŁĄD TECHNICZNY Przed głosowaniem nad kredytem na potrzeby
    komunikacji radni województwa śląskiego dostali informację z KZK GOP na temat
    wysokości dotacji gminnych dla związku. Dane te nie zgadzały się z kwotami,
    jakie otrzymał z KZK w odpowiedzi na swoją własną interpelację radny niezależny
    Rajmund Pollak. Wyliczył on, że różnice w danych z tylko jednego roku sięgają
    1,5 mln złotych. Bałagan w papierach? Manipulacja? - pyta radny. Paweł
    Barteczko, rzecznik KZK GOP, powiedział nam wczoraj, że już dziś zostanie
    wystosowane do radnego pismo w tej sprawie. Skąd te znaczące różnice? - Błąd
    techniczny - mówi rzecznik.

    * * *

    BĘDZIE KONTROLA Wojewoda śląski Lechosław Jarzębski zwrócił się niedawno do
    Regionalnej Izby Obrachunkowej z wnioskiem o przeprowadzenie wnikliwej kontroli
    w KZK GOP. Powinna ona albo rozwiać, albo potwierdzić informacje o
    nieprawidłowym wydawaniu pieniędzy przez związek.

    - Przyjęliśmy już wniosek od pana wojewody - mówi Alicja Szczepanik, prezes RIO
    w Katowicach. - Jednak trwają inne planowe kontrole i nie możemy zareagować
    natychmiast. Wkrótce jednak podejmiemy działania.

    MAREK TWARÓG - Dziennik Zachodni

    Zdjęcie: http://www.katowice.naszemiasto.pl/zdjecie/286661_40_0.html
    Podpis: Związkowcy już nieraz pojawiali się pod siedzibą KZK GOP, ale nigdy nie
    protestowali przeciwko pieniądzom, które ,pożera" biuro.

    ff

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 61 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.