Strona Główna
PKS Inowrocław Toruń Inowrocław
PKS Wrocław Wrocław Zakopane
PKS Bełchatów-rozkład jazdy
PKS Bus Jastrzębia Góra
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS chjnice Starogard Gd
PKS Cieszyn rokład jazdy
pks cieszyn rozkład jazdy
PKS grodzisk-pruszków ceny
PKS Inowrocław Toruń cena
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lolanoir.htw.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKS POZNAN GLOWNY





    Temat: Ciekawostki komunikacyjne!
    Ciekawostki komunikacyjne!
    KOPIA ARTYKUŁU Z GW SŁOWO POLSKIE.

    Będzie rewolucja na torach. Wrocław najpóźniej za trzy lata doczeka
    się nowoczesnych tramwajów. Dzięki specjalnie wydzielonym torowiskom
    będą mknęły przez miasto, nie zatrzymując się na skrzyżowaniach i
    nie stojąc w korkach. Specjalny system ma sprawić, że na
    skrzyżowaniach zawsze zaświeci się dla nich zielone światło. Dzięki
    nowym tramwajom przejazd przez miasto ma być o jedną czwartą szybszy
    niż obecnie. Na nowe wagony i tory miasto wyda 800 milionów złotych.
    Na początek tramwajami będziemy mogli jeździć na dwóch trasach: z
    Gaju przez Kozanów do nowego stadionu na Maślicach, oraz z Leśnicy
    na Sępolno. Plany magistratu zakładają, że lepszą jakość zyska także
    trasa z Biskupina na Oporów. Do 2011 roku zostanie przystosowana dla
    tramwajów niskopodłogowych, takich jak kursujące dziś po mieście
    Skody. Specjalnie z myślą o trasie Biskupin - Oporów Wrocław kupi
    jeszcze osiem takich tramwajów. W przyszłości prawdopodobnie i tą
    trasą pojadą szybkie tramwaje. Na tym nie koniec. Do 2015 roku
    uruchomione zostaną kolejne szybkie połączenia tramwajowe, m.in. na
    Nowy Dwór, Psie Pole oraz do Jagodna i Bielan Wrocławskich.

    W magistracie zastanawiają się również nad uruchomieniem połączeń
    tramwajowych do kilku podwrocławskich miejscowości, m.in. Jelcza-
    Laskowic.

    Co ciekawe, nowe tramwaje nie będą potrzebowały pętli. Mają
    funkcjonować podobnie jak metro. Drzwi będą znajdować się po obu
    stronach wagonów, a kabiny motorniczego na obu ich końcach. Składy
    będą więc mogły kursować wahadłowo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy
    się, że przetargiem na zakup pierwszych 28 szybkich tramwajów
    interesują się dwa duże międzynarodowe koncerny. Oba produkują
    wagony wykorzystywane w wielu europejskich miastach. Kto wyprodukuje
    tramwaje dla Wrocławia, okaże się już w najbliższy poniedziałek.
    Nowoczesne kolejki miejskie będą potrzebowały nie tylko specjalnych
    wagonów, ale i odpowiedniej infrastruktury. Najważniejsze zadanie to
    budowa torów na Kozanów i do Gaju. We Wrocławiu powstaną też dwa
    duże węzły przesiadkowe, czyli wielkie zadaszone przystanki, podobne
    do tego działającego już na Rondzie Reagana.
    Główny przystanek wybudowany będzie na ulicy Suchej, między dworcami
    PKS i PKP. Szczegóły tego projektu poznamy, gdy dowiemy się jak
    będzie wyglądał ewentulany remont Dworca Głównego PKP. Drugi z
    węzłów przesiadkowych powstanie obok stadionu na Maślicach. Tu
    będzie można przesiąść się do miejskich autobusów. W magistracie
    zapowiadają, że szybkie tramwaje będą kursowały z bardzo dużą
    czestotliwością. Między innymi po to, by zachęcić kierowców
    samochodu do pozostawienia pojazdów w garażu.
    Marcin Torz - POLSKA Gazeta Wrocławska
    POZDRAWIAM.



    Temat: A może zrobić jakieś spotkanie forumowiczów??
    Ok. w zwiazku z ogromnym zanteresowaniem spotkaniem wszystkich forumowiczów w
    centrum Polski,a problemami zwiazanymi z wyborem miejsca i terminu
    Stowarzyszenie postanowiło podjac sie organizacji tego Zjazdu.Mając na uwadze
    dogodny dojazd ze wszystkich stron Polski proponuje ośrodek agroturystyczny w
    miejscowośc Kożuszki Parcel ok. 4km.od miejscowości Sochaczew ,przy trasie A2
    Poznań-Warszawa ok.40km.od Warszawy .Ośrodek ten oddalony jest ok.400m od tej
    trasy .W okolicy Sochaczewa krzyżują się trasy Gdańsk-Wa-wa czyli Pół.-Poł i
    Wsch.-Zach Wa-wa Poznań i trasa na Łódż.Czyli prawie wszystkie główne drogi.
    Ok.8km.od osrodka znajduje sie dworzec PKP i PKS.Mysle ,że dojazd jest Prawie
    idealny ze wszystkich stron Polski ,a przecież to chodziło żeby wszyscy mieli w
    miare równe odległosci.Kolejny warunek ,chyba najtrudniejszy to znależć co
    najmniej 30-kilka łóżek w jednym miejscu w okresie wakacji (nie wydaje mi się
    żeby po piwku wypitym przy ognisku razem ze wszystkimi ,trzeba było by
    przemieszczac sie na jeszcze inną kwatere.Ale udało się ,w końcu od czego jest
    Stowarzyszenie.Do rzeczy jest 38 miejsc noclegowych ,pokoje 2,3 i 4 osobowe z
    łazienkami .Czyste bez robali sprawdziłem osobiście ,jest mozliwość rozbicia
    namiotów (było takie pytanie).Cena od osoby 40zł z obiadokolacją 50zł.Posiłki
    serwowane sa obok ośrodka w restauracji,(chata góralska z bali,ten sam
    właściciel)Cały osrodek wygląda na raczej nowy może ok 2-lata.W tej cenie
    drzewo na ognisko ,może uda sie jeszcze wynegocjować kiełbaski ? nie wiem co
    jeszcze napisać? Oczywiscie miejsce na ognisko i grila ,boisko do siatkówki i
    piłki nożnej małej.DX będziesz mógł się wykazać ,licze na Ciebie.Całosć
    znajduje sie na skraju lasu.Rewelacja to nie jest ale w miare średni standard
    spełnia.Myśle,że nudzic nikt sie nie będzie ,ok.4km w Sochaczewie jest
    basen ,sauna jakuzzi itp.8zł./godz.również w Sochaczewie jedno z największych
    muzeów czynnej kolejki wąskotorowej ,czyli zwiedzanie albo (W soboty i
    niedziele podróż kolejka do Puszczy Kampinowskiej ok,15-
    20km. ,ognisko ,pieczenie kiełbasek i powrót.Cena19zł .W odległości ok 7km.od
    kwatery jest Zelazowa Wola ,miejsce urodzin Fryderyka wiecie o kogo chadzi,Jest
    tam pałacyk i fajny park ,a w soboty i niedziele odbywają się koncerty Cena
    wstepu chyba 3zł ,ale mogę sprawdzić dokladnie.Ok.15km miejscowość Brochów
    Zespółpałacowy z parkiem ,tu wychowywał sie młody Frycek.Ok.20km od bazy
    Nieborów kolejny pałac muzeum z parkiem i stawami krecili tam sceny, ale otym
    innym razem.Obok ok5km Akadia parki i zabytki.A oczywiscie jeszcze w samym
    centrum Sochaczewa ruiny zamku Książat mazowieckich można zwiedzać i
    jeszcze....wiele wiele innych nie mniej ciekawych atrakcji ale czy starczy
    czasu zeby to wszystko zobaczyć? Ocencie sami czy warto przyjechać, Artur
    żałuj ,że nie bedzie cie z nami.Na koniec najwieksza atrakcja programu ogromna
    rzesza nas wszystkich z całej Polski ,czy mozna cos takiego przegapić.
    Rezerwacje zrobiłem od piątku po południa 29 czerwiec do niedzieli 1-wszy
    lipiec po poludniu.ewentualnie kolejny tydzień od 6-8 VII.Trzeba bardzo szybko
    wybrac termin, ja proponował bym 6-8VII ale dostosuje sie do wiekszości.w
    imieniu Stowarzyszenia zapraszam wszystkich na super impreze o pozostałych
    niespodziankach na miejscu ,a jest o czym.Wyierajcie termin ,piszcie ile osób
    iwpłacajcie kase za noclegi na konto Stowarzyszenia i oczywescie piszcie w
    razie pytań.Dzieci i rodziny mile widziane,atrakcji nie zabreknie dla nikogo ,a
    w razie czego mam jeszcze plan rezerwowy ,ten to dopiero jest odjechany .
    Pozdrawiam wszystkich i do zobaczenia. Przepraszam ,że tak pOżno piszę ale
    w trakcie zadzwonił telefon ,a tam chora na borelke pani Henia z Kanady i tak
    zleciało 2 godz.Nie miałem pojęcia ,że Rewia wychodzi w Kanadzie?





    Temat: Komunikacja: system przesiadek słabo działa
    kuna_sogobi napisał:
    > "Podróż ze Śródmieścia do Fordonu stała się mniej wygodna i dłuższa.
    > Rekompensuje to niższa cena biletu."

    Dłuższa owszem, ale tylko w weekend (a ten podobno liczy tylko 2/7 tygodnia). W
    dni powszednie, tak jak dzisiaj, uwidacznia się siła tego systemu. Na
    Jagiellońskiej tramwaje nie stoją w korkach tak, jak pozostali uczestnicy ruchu
    drogowego. A to wszystko za połowę "starej" ceny! Odnośnie wymiaru czasowego w
    taryfie biletowej: w komunikacji w Fordonem nie stanowi to żadnego problemu.
    "Wąskie gardło" jest tylko wokół Wiaduktów Warszawskich - i to niezbyt
    uciążliwe, więc związana z tym strata czasu jest niewielka. Gdyby jeszcze po
    stronie szynowej zadbać o uruchomienie faz priorytetowych w sygnalizacji
    świetlnej (na rondzie Fordońskim do zrobienia prawie od zaraz; szkoda, że w
    ZDMiKP nie ma ludzi wystarczająco umiejętnych i potrzebny jest wykonawca
    zewnętrzny - czyli wymagany przetarg), byłoby prawie, jak w Poznaniu;) (gdzie
    jest tylko taryfa czasowa). W komunikacji z Osową Górą problem mogą stanowić
    tylko korki przed rondem Grunwaldzkim.

    > Jak widać z powyższych, licznych już postów, większość forumowiczów doceniła
    > ekonomiczny aspekt sprawy (tak, jak wcześniej przewidywałem). Przeciwko są
    > głównie "odwieczni" i najgłośniejsi oponenci zmiany trasy A94: 1a40 i izka.

    Ja zupełnie nie rozumiem studentów UTP, którzy wygodę przejazdu stawiają ponad
    jego cenę! Co z nich za studenci?! To ja, wobec tego, domagam się bezpośredniego
    dziennego połączenia Glinek z dworcem PKP oraz utworzenie w tej dzielnicy
    przystanku na trasie do Torunia, żebym nie musiał dojeżdżać tramwajem na dworzec
    autobusowy i tam PRZESIADAĆ się do autobusu PKS. BTW ja, jako student, drogo
    cenię każdy grosz i do Wrocławia jechałem pociągiem osobowym z przesiadką w
    Poznaniu, aby uniknąć zbyt wysokich kosztów (bezpośredni pośpiech bez przesiadek
    kosztuje 29,61 zł, osobówki 17,01). Przesiadki między środkami komunikacji
    miejskiej, to normalna sprawa w każdym większym mieście. Pozwalają znacznie
    zrodukować koszty, a ponadto dobrze (!) zorganizowane (synchronizacja na
    zasadzie dopasowania środków komunikacji w grupy przesiadkowe w ramach węzła
    przesiadkowego, udogodnienia fizyczne np. dobrze zaprojektowane perony, ich
    zadaszenie itp.) niwelują niewygody wynikające z samej konieczności przesiadek i
    czynią je równie atrakcyjnymi, co dużo droższe połączenia bezpośrednie.

    > "(...) Rozkład jazdy jest tak
    > skonstruowany, że aby się go trzymać, kierowca na pustej ul. Kamiennej nie
    > przekracza prędkości 30 km/godz."

    Dzisiaj wypróbowałem "nową" linię 94 i przyłączam się do apelu o rewizję jej
    rozkładu jazdy. To, z czym teraz mamy do czynienia wygląda, jakby jakiś
    pierdostołek wyliczył czas przejazdu od przystanku Fordońska-Sochaczewska do
    Sułkowskiego-Kamienna tak samo, jak czas czas przejzdu między tymi przystankami
    na linii 65!

    > "Stan techniczny tramwaju powoduje, że jazda jest bardzo wolna."
    >
    > Osobiście sądzę, że przyczyną jest albo zły rozkład jazdy (przy autobusie na
    > Kamiennej zauważył redaktor tę przyczynę) albo stan torowiska. Tak przy okazji:
    > od pewnego czasu obserwuję wyjątkowo ostrożne pokonywanie przez tramwaje skrętu
    > przy Klaryskach, zwłaszcza w kierunku Ronda Jagiellonów. Czy ktoś z
    > forumowiczów-tramwajarzy mógłby coś na ten temat napisać?

    Nie jestem tramwajarzem, ale wiem, że jakoś w zeszłym roku doszło tam do
    wykolejenia tramwaju zaraz za rozjazdem zjazdowym. Motorniczy nie dostosował się
    do przepisowego ograniczenia prędkości na tego typu skręcie (nie wiem, jak duże
    jest to ograniczenie). Od tamtego czasu tramwajarze pokonują ten rozjazd z duszą
    na ramieniu:D

    Ps: Żeby nie psuć sobie humoru, przeczytałem tylko trzy pierwsze posty i ostatni
    (ten, na który odpowiedziałem);D. Proszę wybaczyć moje ewentualne "nieoczytanie";)



    Temat: II Ogólnopolski Zjazd Stowarzyszenia i Sympatyków
    II Ogólnopolski Zjazd Stowarzyszenia i Sympatyków
    Pozwalam sobie przekopiowac post Prezesa Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę:

    W zwiazku z ogromnym zanteresowaniem spotkaniem wszystkich forumowiczów w
    centrum Polski,a problemami zwiazanymi z wyborem miejsca i terminu
    Stowarzyszenie postanowiło podjac sie organizacji tego Zjazdu.Mając na uwadze
    dogodny dojazd ze wszystkich stron Polski proponuje ośrodek agroturystyczny w
    miejscowośc Kożuszki Parcel ok. 4km.od miejscowości Sochaczew ,przy trasie A2
    Poznań-Warszawa ok.40km.od Warszawy .
    Ośrodek ten oddalony jest ok.400m od tej trasy .W okolicy Sochaczewa krzyżują
    się trasy Gdańsk-Wa-wa czyli Pół.-Poł i Wsch.-Zach Wa-wa Poznań i trasa na
    Łódż.Czyli prawie wszystkie główne drogi.
    Ok.8km.od osrodka znajduje sie dworzec PKP i PKS.Mysle ,że dojazd jest Prawie
    idealny ze wszystkich stron Polski ,a przecież to chodziło żeby wszyscy mieli
    w miare równe odległosci.
    Kolejny warunek ,chyba najtrudniejszy to znależć co najmniej 30-kilka łóżek w
    jednym miejscu w okresie wakacji (nie wydaje mi się żeby po piwku wypitym
    przy ognisku razem ze wszystkimi ,trzeba było by przemieszczac sie na jeszcze
    inną kwatere.Ale udało się ,w końcu od czego jest Stowarzyszenie.Do
    dyspozycji jest 38 miejsc noclegowych ,pokoje 2,3 i 4 osobowe z
    łazienkami .Czyste bez robali sprawdziłem osobiście ,jest mozliwość rozbicia
    namiotów (było takie pytanie).Cena od osoby 40zł z obiadokolacją 50zł.Posiłki
    serwowane sa obok ośrodka w restauracji,(chata góralska z bali,ten sam
    właściciel). Cały osrodek wygląda na raczej nowy może ok 2-lata.
    W tej cenie drzewo na ognisko ,może uda sie jeszcze wynegocjować kiełbaski?
    Oczywiscie miejsce na ognisko i grila ,boisko do siatkówki i piłki nożnej
    małej.DX będziesz mógł się wykazać ,licze na Ciebie.Całosć znajduje sie na
    skraju lasu.
    Myśle,że nudzic nikt sie nie będzie ,ok.4km w Sochaczewie jest basen ,sauna
    jakuzzi itp.8zł./godz.
    Również w Sochaczewie jedno z największych muzeów czynnej kolejki
    wąskotorowej ,czyli zwiedzanie albo (W soboty i niedziele podróż kolejka do
    Puszczy Kampinowskiej ok,15 -20km. ,ognisko ,pieczenie kiełbasek i
    powrót.Cena19zł .
    W odległości ok 7km.od kwatery jest Zelazowa Wola ,miejsce urodzin Fryderyka
    wiecie o kogo chadzi,Jest tam pałacyk i fajny park ,a w soboty i niedziele
    odbywają się koncerty. Cena stepu chyba 3zł ,ale mogę sprawdzić
    dokladnie.
    Ok.15km miejscowość Brochów - Zespół pałacowy z parkiem ,tu wychowywał sie
    młody Frycek.
    Ok.20km od bazy - Nieborów kolejny pałac muzeum z parkiem i stawami krecili
    tam sceny, ale otym innym razem.
    Obok ok 5km Akadia parki i zabytki.
    A oczywiscie jeszcze w samym centrum Sochaczewa ruiny zamku Książat
    mazowieckich można zwiedzać.I jeszcze....wiele wiele innych nie mniej
    ciekawych atrakcji ale czy starczy czasu zeby to wszystko zobaczyć? Ocencie
    sami czy warto przyjechać.
    Na koniec najwieksza atrakcja programu ogromna rzesza nas wszystkich z całej
    Polski ,czy mozna cos takiego przegapić.
    Rezerwacje zrobiłem od piątku po południa 29 czerwiec do niedzieli 1-wszy
    lipiec po poludniu.Ewentualnie kolejny tydzień od 6-8 VII.Trzeba bardzo
    szybko wybrac termin, ja proponował bym 6-8VII ale dostosuje sie do
    wiekszości.W imieniu Stowarzyszenia zapraszam wszystkich na super impreze o
    pozostałych niespodziankach na miejscu ,a jest o czym.
    Wyierajcie termin ,piszcie ile osób iwpłacajcie kase za noclegi na konto
    Stowarzyszenia i oczywescie piszcie w razie pytań.Dzieci i rodziny mile
    widziane,atrakcji nie zabreknie dla nikogo ,a w razie czego mam jeszcze plan
    rezerwowy ,ten to dopiero jest odjechany .




    Temat: Jaką komunikację zapewni nam w tym roku MPK?
    Chciałam absolutnie poprzeć wszystko, co napisała Desperatka.

    O ile większość miejsc w Poznaniu nie ucierpiała na zmianach, a może nawet
    zyskała, to niestety górny taras Rataj (odcinek od pętli na Lecha do Starołęki)
    stracił bardzo dużo.

    Pozornie wydaje się, że zmiany mają same plusy: przed reformą w stronę centrum:
    1, 5 (co 10 min.) i 11 (co 20). To daje 2,5 kursu na 10 min. Obecnie: 1, 5 (co
    10 min.), 3, 4 (co 20 min.). 3 kursy. W praktyce - 1 kończy trasę na Zawadach,
    więc w praktyce pozwala tylko dojechać do Śródki i tam przesiąść się na coś
    innego. 3 jedzie na Wilczak; już widzę tłumy ludzi jeżdżących z Chartowa na
    Wilczak. Tym sposobem GTR traci bezpośrednie połączenie z Ogrodami (a co np. ze
    studentami) - i proszę mi nie mówić, że Wilczak+Połabska je rekompensują.
    Jednocześnie GTR traci drugie połączenie do Kaponiery, Mostu Dworcowego i
    Dworca Zachodniego (obok 5) - czas dojazdu 11 z Czecha na Zachodni był bodaj
    taki sam jak 5, a co dopiero na takim Rondzie Żegrze... Fajnie, że jest
    bezpośrednie połączenie ze Starołęką, ale tym sposobem mamy dwa tramwaje
    kończące kurs na Starołęce, jeden - na Stomilu, i tylko jeden (1) jadący
    gdziekolwiek dalej! A można przecież było rozwiązać kwestię dojazdu do z GTR do
    Starołęki dużo prościej - przesuwając pętlę 5 ze Stomilu na Starołękę, a
    jednocześnie skracając do Stomilu starą 4.

    I proszę mi nie mówić, że wystarczy się przesiąść :) - jak znam życie, pewnie
    nie uda się zgrać np. 5 z 17, by mogły się z niej przesiadać osoby jadące na
    Ogrody.

    Na GTR też mieszka sporo ludzi!

    > Z mostu jeździ również 10. Moim zdaniem jest to jedna z mniej
    > obciążonych linii. Po co na Dębiec aż 3 tramwaje??? Chyba nie dla pracowników
    > Cegielskiego??? Np. Rondo Kaponiera z Dębcem łączy również linia nr 9.

    10 to jedyny tramwaj, jaki jedzie z przystanku "Dworzec PKS" na Dębiec. Jeżdżą
    nim między innymi studenci UAM z Novum do HCP, w tym ja. Taka filologia
    angielska np. ma część zajęć w Novum, a część w HCP. Jeśli ktoś akurat nie
    studiuje tam, to pozostają jeszcze osoby jadące po prostu z dworca
    autobusowego. Ponadto na Kaponierze 9 nie jest żadną alternatywą - jedzie
    prawie dwa razy dłużej niż 10! Poza tym zauważmy, że jeśli już trzeba
    likwidować (tzn. przekierować) którąś z linii jadących na Dębiec, to albo 9,
    albo 2 - od Kaponiery się dublują. I jeszcze jedno - gdyby zlikwidować 10,
    niepotrzebny stałby się spory odcinek torów i zlikwidowane zostałyby znajdujące
    się przy nim przystanki! (a co z ludźmi, którzy normalnie tam
    wysiadają/wsiadają).

    Ewentualnym rozwiązaniem mogłoby być co najwyżej puszczenie 2 albo 9 na Debiec
    nie przy Półwiejskiej, a przystanek dalej, przy PKS - czy istnieje tam
    możliwość skręcania?

    > można by było zrobić 9 co 20
    > minut bo i tak dubluje na połowie trasy linię 2 ,a na piątkowską puścić
    > częsciej i we wszystkich godzinach "11", bo ona będzie niepowtarzalna (Most
    > Dwocowy-Półwiejska-Rataje-Lecha-a moze w przyszłości Franowo?). MPK niech
    > po wakacjach pomyśli o zamianie ról "9" i "11". Dobrze radzę.

    IMHO, dobry pomysł.

    Chciałam jeszcze zauważyć, że moim zdaniem nie ma sensu tworzyć linie, które
    jeżdżą co 20 min. albo nie jeżdżą przez pół dnia. To zamknięte koło - linie
    jeżdżą rzadko, bo są puste, zaś ludzie nie decydują się nimi jechać, bo
    perspektywa 20 min. czekania na tramwaj jest zniechęcająca. Niestety, 18 będzie
    kolejną taką linią. Najzabawniejsze jest to, że nie bardzo wiem, co z czym ma
    łączyć - rozumiem, dodatkowy tramwaj na Dąbrowskiego przyda się, często
    tramwaje są tam bardzo zatłoczone, fajnie też, że jest w końcu połączenie z
    Ogrodów na dworzec, ale to, co jest potem, jest trochę bez sensu - przecież
    odcinek od Ronda Starołęka do Głogowskiej/Hetmańskiej ma już dużo szybszy
    dojazd na Ogrody w postaci 7! A na odcinkach Starołęka-Rondo Starołęka i Most
    Dworcowy - Głogowska/Hetmańska kursuje dużo tramwajów...

    Mam dziwne wrażenie, że te wszystkie zmiany to nie jakiś rozsądny plan, mający
    sprawić, by podróżowanie po mieście stało się wygodniejsze, a tylko "łatanie
    dziur" - czyli próba załatwienia problemu zatłoczonych tramwajów na
    Dąbrowskiego i przy Starym Browarze, bez specjalnego oglądania się na resztę
    systemu. Na dodatek łatanie mało skuteczne, bo do 18 i 11 będą wsiadać głównie
    ci, którzy przypadkiem znaleźli się na przystanku o tej porze - przegapili swój
    tramwaj albo nie zmieścili się w wagonie ;).



    Temat: Kiedy taka moda przywędruje do Białegostoku?
    Kiedy taka moda przywędruje do Białegostoku?
    Moda na centra handlowe w centrum miast

    Przeciwnicy budowy Astorii i Focus Parku twierdzą, że miejscem centrów
    handlowo-rozrywkowych są peryferie Bydgoszczy. Tymczasem podobne galerie od
    lat funkcjonują w śródmieściach największych europejskich miast

    Spór o handel w centrum trwa w naszym mieście od kilku miesięcy. Burza
    wybuchła wraz z pierwszymi informacjami na temat planowanej budowy najpierw
    Focus Parku, a potem galerii Astoria. Realizacja obu inwestycji właśnie się
    rozpoczyna. Już za kilkanaście miesięcy bydgoszczanie będą mogli robić zakupy
    i spędzać wolny czas w centrach handlowych u zbiegu ul. Jagiellońskiej i
    Gdańskiej (Astoria) oraz naprzeciwko dworca PKS (Focus Park). Obie galerie
    powstaną, choć przeciwników ich budowy nie brakuje. Ci ostatni argumentów
    mają całe mnóstwo. - Centra zabiją drobny handel w śródmieściu, zakorkują
    ulice, miejscem takich galerii są peryferie Bydgoszczy - krzyczą. Jednak
    wystarczy wyjechać z miasta i udać się choćby do Poznania, czy Gdańska, żeby
    stwierdzić, że racji nie mają.

    Galerie handlowo-rozrywkowe z powodzeniem budowane są od wielu lat w centrach
    dużych miast europejskich. W Mediolanie, na głównym placu przy katedrze
    Duomo, z powodzeniem funkcjonuje Galeria Vittorio Emanuele. Podobnych
    rozwiązań można by przytaczać setki: Galeria św. Huberta w Brukseli, Arbat w
    Moskwie, Galeria della Signora we Florencji, nie wspominając już o Londynie,
    gdzie przy Oxford Street wielkie centra stoją jedno obok drugiego.

    Europejski trend przywędrował także do Polski i z powodzeniem przyjął się w
    wielu miastach. - Przez ostatnich 15 lat sposób handlowania w Polsce się
    zmieniał - mówi Ewa Szafrańska, dyrektor ds. rozwoju Apsys Polska,
    właściciela kilkunastu centrów handlowych w kraju. - Zaczęło się od budowania
    marketów na przedmieściach, bo takie było zapotrzebowanie. Później jednak
    galerie zaczęły wyrastać coraz bliżej centrów miast. Zmianę lokalizacji
    wymusili ludzie. Przecież pracują w śródmieściu i tutaj łatwiej im po pracy
    zrobić zakupy, zjeść obiad, czy odpocząć. Dlatego w sercach miast nie
    powstają hipermarkety, jakie znamy z przedmieść, tylko wielofunkcyjne centra
    rozrywkowe. To nie szkodzi drobnemu handlowi. Wzbogacenie oferty przecież
    przyciąga klienta. Jak nie ma nic, to nikt w to miejsce nie przyjdzie. A jak
    pojawi się coś atrakcyjnego, to mały sąsiad dużego obiektu może tylko na tym
    skorzystać.

    - Nie ma się czego bać, inwestycje zawsze stymulują rozwój miasta - zgadza
    się dr Andreas Billert z Collegium Polonicum we Frankfurcie, niemiecki
    specjalista w dziedzinie rewitalizacji miast, który kierował rewitalizacją
    starówki m.in. w Lubece i we Frankfurcie nad Odrą. - Pozytywnym przykładem
    jest poznański Stary Browar. Gdy powstał, na przylegającej do niego uliczce
    odrodził się tani handel.

    W śródmieściu Gdańska dwa centra handlowe funkcjonują od kilku lat. - Na
    pewno nie zaszkodziły lokalnym, drobnym kupcom, których sklepy znajdują się w
    pobliżu - mówi Krzysztof Szczepaniak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej
    gdańskiego ratusza. - Klienci za to zauważyli lepszą jakość oferty w tych
    miejscach. Sklepiki są dłużej otwarte, dzięki czemu zatrudniają więcej osób.
    Z danych GUS-u wynika, że w ubiegłym roku zatrudnienie w handlu w Gdańsku
    wzrosło o 5 proc., choć oczywiście wcześniej dosyć często zapowiadano, że
    duże sklepy i galerie go zabiją.

    We Wrocławiu czy Poznaniu, przy okazji budowy galerii (Dominikańskiej w
    pierwszym z miast i Starego Browaru w drugim), udało się również rozwiązać
    problem zagospodarowania terenów po starych zakładach przemysłowych. Podobnie
    w Łodzi - na miejscu hal fabrycznych wkrótce otwarte zostanie centrum
    Manufaktura.

    W Bydgoszczy dochodzi jeszcze jeden argument za budową podobnych galerii w
    samym centrum. Po zmroku życie w śródmieściu zamiera. Centra handlowo-
    rozrywkowe to szansa na zmianę tej sytuacji. - Chodzi o to, żeby przyciągnąć
    bydgoszczan do przebywania w tej części miasta - tłumaczy Lidia Wilniewczyc,
    zastępca prezydenta Bydgoszczy. - Dzisiaj po pracy wracają do domów w
    odległych dzielnicach, bo centrum nie ma im nic do zaoferowania. Kilkoma
    pubami i kawiarniami nie da się tego zmienić, dlatego tak potrzebne jest
    sensowne zagospodarowanie tego terenu. Budowa galerii w centrum Bydgoszczy
    naprawdę nie ma nikomu zaszkodzić - zapewnia.

    GW Bydgoszcz



    Temat: SIERADZ W ROZBUDOWIE
    annat4 napisała:

    > Skoro tyle wiesz o Terpolu to pamietasz zapewne kondycję firmy w 1994 roku.
    > Terpol w tak "zrónicowanej" i "rodrobnionej" postci nie miał szans na
    > przetrwanie, zwłaszcza, że nastapił krach w odzieżówce. "Rozpadł" się na
    > branżowe kawałki i każda z powstałych firm miała swoją szansę. Wykorzystały ją
    > "leki", "poligrafia", "sznurek" którym dane było utrzymać się. Niestety szwalni
    > e
    > upadły i tak to juz jest ze nie wszystkim się udaje. Nam pozostaje cieszyć się
    > tym co zostało bo w skali Sieradza niewiele zostało.

    Annat - aż tak dobrze sytuacji terplu nie znam ;-) nie byłem prezesem, czy
    księgowym. Oczywidte jest, że na ów czas szansą było "rozdrobnienie" firmy. Nie
    chce debatować, czy i na ile to było słuszne, nie chce też silić się, czy ten
    "rozpad" był kontrolowany i przemyślany, bo po co ? Jest jak jest, i nic te
    gadania nie zmienią. Należy się cieszyć - i się cieszę - z tego co jest ! ;-)
    Całe nieporozumienie polega na swoistej perspektywie tego wątku i specyficznej
    sytuacji Terpolu jako firmy (nazwy) podobnie można by się odnieść do Terplastu,
    który też jest "odpryskiem" Terpolu ;-)

    I Ty tak dobrze znajacy si
    > ę
    > na ekonomii powinieneś wiedzieć że niewiele pociechy z nowych marketów czy
    > restauracji, kafejek itp. bo jak ludziska nie maja gdzie zarobić kasiorki i nie
    > maja co do gara wrzucić to nie w głowie im nawet chadzanie do pubów. No chyba,
    > że na jakąs darmową imprezke sponsorowaną przez sieradzkie firmy, które jeszcze
    > się ostały.

    Czy znam się na ekonomii ? Sam nie wiem ;-) Ot od wieków jestem na "swoim" i coś
    wiem ;-) A że nie jedno w życiu przeżyłem, widziałem i słyszałem, to czasem
    wydaję mi się, że moja wiedza i doświadczenie w tej materii o 1000 % przewyższa
    wiedzę ludzi ze studiami, bez realnej praktyki, ale ... może się mylę.
    Co do Twojej tezy o marletach itp. to się zgadzam i bodaj w wątku o Dworcu PKS
    możesz przeczytać mniej więcej co o tym myślę, dlatego zależy mi na zrobieniu
    czegoś co da szansę ludzią na miecie tej kasiorki i jeśli mi (nam) się uda, to
    ... może ... będzie ciut lepiej ? ;-) Na co liczę ;-)

    A tak na marginesie to czytając Twoje posty czasem odnoszę wrażenie
    > ,
    > ze uwazasz się za eksperta w kazdej dziedzinie i to co zarzucasz innym odnosi
    > się głównie do Ciebie.

    Tu mnie zasmuciłaś ;-( moje poczucie to jedno i możemy na ten temat dyskutować
    ;-) Wtedy w rzeczowej dyskusji przekonasz się, że ... jeśli będziesz miała
    lepsze argumenty od moich - to skłonny jestem zweryfikować swój punkt widzenia,
    ale to tylko w rzeczowej dyskusji.
    Natomiast nie zgadzam się na zamianę argumentów na epitety lub sformułowania, na
    pograniczu dobrego smaku - wtedy reaguję adekwatnie do sytuacji i odpowiadam na
    tym samym "poziomie". choć poniżej pewnego pułapu nie zejdę.
    Zapewne "zdenerwowała" cię moja odpowiedź w stosunku do myszki ;-) ale ...
    właśnie tu zastosowałem tę metodę jak Kuba Bogu, tak .... ;-)
    Po prostu nie znoszę takich sytuacji i staram się je rozładowywać w ten czy inny
    sposób, a że jestem szczery, to ... nie owijam w bawełnę.

    Lubie rozmowę, na argumenty, a nie na zasadach wzajemnych kalumni, szanuję każde
    poglądy, ale nie muszę się z nimi zgadzać - a jeśli się nie zgadzam to głośno to
    mówię - ot wszytko.

    Cenię ludzi którzy mają swoje ugruntowane poglądy, nawet jeśli ich poglądy są
    inne od moich ;-) I co chyba ważne, umiem się przyznać do swoich błędów, pomyłek
    czy niewiedzy w danej materii (np. wątek ze szpitalem).

    Do tego lubię prowokować drugą stronę - stosując różne metody, do tego, by ...
    poznać faktyczne "zaplecze" poglądów czy opinii ;-)

    > Kazdy próbuje przedstawić swoje racje i kazdy ma do tego
    > prawo a jak watek mnie nudzi lub mocno irytuje to po prostu zmieniam
    > stronkę.

    Mam nadzieję, że nie zmienisz ani stronki, ani swoich poglądów i będę miał
    przyjemność lepiej poznać Twoje poglądy ;-) A może czasem troszkę się "pokłucić" ;-)

    Pozdrawiam.
    > Anka




    Temat: Raczki: Gratka dla miłośników muzyki klezmerskiej.
    Raczki: Gratka dla miłośników muzyki klezmerskiej.
    [ 2008-05-02 ]
    Nie lada gratka czeka wszystkich miłośników muzyki i kultury żydowskiej. Już
    22 lipca odbędzie się I Festiwal Kultury Żydowskiej w Raczkach, jako pierwsi
    poznaliśmy szczegóły dotyczące programu imprezy. Głównym organizatorem
    Festiwalu jest raczkowska partia opozycyjna "Do Wszystkiego". Dyrektor
    artystyczny wydarzenia Kristofer Midouch nie kryje, że imprezą wiąże duże
    nadzieje. Mimo tego że nasz festiwal jeszcze się nie odbył to już dziś
    jesteśmy pewni jego sukcesu. Zapewimy go sobie dzięki niezwykłej konwencji w
    jakiej ma przebiegać całe wydarzenie. Szczególnie nowatorskia jest kwestia
    budżetu, liczy on aż 300 zł. Dzięki naszemu głównemu analitykowi, który
    sporządził biznes plan i specjalną symulację udało się nam ustalić konieczną
    kwotę do organizacji, nie musieliśmy się nawet starać o wnioski unijne- mówi
    Midouch. Twórca biznes planu Mateo Mtays zdradza jego tajniki. Do
    zorganizowania festiwalu zaktywizujemy całe społeczeństwo, wszystkie kobiety z
    Raczek w czynie społecznym będą wypiekać macę i przygotowywać potrawy,
    mężczyźni już od najbliższego poniedziałku zaczną zapuszczać pejsy, a dzieci
    zajmą się szyciem tradycyjnych, żydowskich kapeluszy. Na raczkowskiej scenie
    wystąpią: Zespół pieśni i tańca Suwalzczyzna, zespoły Razckowiacy i Godzawa, a
    jako gwiazda na zakończenie festiwalu wystąpi sam prezes parti opozycyjnej "Do
    Wszytskiego" Jądrek. Zatańczy on pełen ekspresji tradycyjny taniec skaczących
    Żydów z Jerozolimy, a na mandolinie akompaniować będzie gwiazda raczkowskiej
    sceny rozrywkowej Stan Martin znany szerszej publiczności jako Pingwin.

    Jednak festiwal to nie tylko muzyka, zadowoleni będą wszyscy miłośnicy
    kulinarnych podróży. Liczni widzowie będą mogli skosztować tradycyjnych
    żydowskich potraw między innym pieczonego prosiaka, ogórków kiszonych i kebab.
    Specjalnym gościem festiwalu będzie H. Odorowicz, która na specjalnie na
    festiwal przygotowała wykład pod tytułem "Autobusem PKS do okoła świata".
    Drugi wykład wygłosi odowiedzialny w partii za kulturę i oświatę, dyrektor
    artystyczny Kristofer Midouch, jego elaborat będzie nosił tytuł "Dole i
    niedole, czyli jak to było kiedyś i jak jest teraz i czy tak będzie zawsze".

    Organizatorzy podkreślają symbolikę daty, 22 lipca jako święto nie wiemy
    dlaczego zniknęło z kalendarza dni wolnych. Kiedyś było to dla nas jedno z
    najważniejszych świąt. Dziś chcemy odnowić tradycję jego obchodzenia spluganą
    po wejściu naszego kraju do unii. Nie może być tak, że w takim dniu dzieci
    oraz ja osobiście nie mogę kupić sobie waty cukrowej i popić jej wodą sodową.
    Festiwal ten będzie doskonałą okazją do promowania postaw patriotycznych,
    bliskich sercu każdego członka naszej partii kwituje Jądrek.
    Patronat medialny nad imprezą objęło Rdaio 5.
    [ powrót ]
    [ dodaj komentarz ]



    Temat: ITAKA - Paryż Normandia Bretania -część 4 ostatnia
    hej, przede wsyzstkim wielkie dzieki za opis roznych szczegolow, na ktore
    czasami nie zwraca sie wiekszej uwagi.
    przy wyjezdzie np. z Poznania nie mialam wiekszych klopotow, autokar byl
    podstawiony o wiele wczesniej, w drodze powrotnej kierowca wysadzil nas pod
    dworcem, termin powrotu byl okreslony dokladnie, tak, ze nawet w sobote mialam
    do wyboru co namniej 2 polaczenia.
    Natomiast kolejne wyjazdy odbeda sie z dworca PKS we Wroclawiu, w zwiazku z
    czym bede sie po prostu rozgladac po stanowiskach, skoro busik moze stac gdzie
    popadnie.
    Rzeczywiscie smieszne jest, ze biuro podrozy organizujace wycieczki objazdowe
    nie ma kasy na nawigacje - kierowcy zgubili sie zaraz po wjezdzie do nicei...
    klimatyzacja dzialala bdb. standard autokaru dobry.
    skandalem okazala sie zmiana hotelu (poinformowano nas dopiero na miejscu),
    pilotka jakoby nic o tym nie wiedziala (sic!) - a co poinformowali ja smsem po
    drodze - w wycieczce bralo jak zwykle chzba w itace b. duzo osob tzw. na
    singla, zaproponowano nam pokoje z jednym lozkiem i jedna zmiana poscieli...
    komplet osobnej poscieli wydano nam dopiero po mojej interwencji w recepcji i u
    pilotki.
    slawetna dostawka nie jest lozkiem, lecz stelazem na wys. 10 cm od podlogi,
    moze na nim spac osoba o wzroscie do 160 cm.
    z tego, co slyszalam od uczestnikow wycieczki, kto sie wyklocil, dostal i
    osobne lozko od razu, a nie po 2 dniach. przy tym wszystkim pilotka miala nas
    gdzies, posiadajac komfort osobnego pokoju.
    nie rozumiem twoich komentarzy nt. zawartosci lazienki - zawsze woze swoje
    kosmetyki podreczne, a we wszystkich hotelach sa do dyspozycji tzw.
    jednorazowki. Zreszta, przed wyjazdem kupuje podobne, zeby nie dzwigac.
    jakie ma znaczenie wanna vs. prysznic przy objazdowej wycieczce.
    zamiast na szerokosci papieru toaletowego skupilabym sie na walorach poznanej
    okolicy i poziomie pracy pilota.
    na moim wyjezdzie
    - p. pilot opowiadala zenujace glupoty pt. co robia francuzi stojac w korku -
    poprawna odpowiedz - dlubia w nosie...oraz inne podobne kwiatki, czulam sie
    momentami na wycieczce dla idiotow, nie mylic z Media Markt, a pojechalo, jak
    to zwykle z itaka, sporo osob na poziomie, chociaz byly wyjatki
    - zamist zatrzymywac sie na strefie wolnoclowej (m.in. po jaka cholere po raz
    drugi wizyta w owym lokalu o godz. 5.00 / 5.30 rano, zamiast dwie godziny
    pozniej w czechach, gdzie mozna zrobic dobry postoj, zjesc za zlotowki lub
    korony. nie zycze sobie przymusowego postoju na wolnoclowce tylko dlatego, ze
    panowie kierowcy oraz pani pilot zyczy sobie yrobic zakupz i nie o 5 rano, plz.
    - sniadania byly bdb., to jest zawsze moje wyjazdowe odstepstwo od reguly,
    poniewaz chodze do pracy na 7 lub 7.15 i o takiej porze ledwie wmuszam w siebie
    kubek kawki. zreszta w domu i tak nie jadam na sniadanie czegos innego jak
    wlasnie rogalik lub tost z kawa. z moich doswiadczen na francuskim sniadanku
    dlugo mozna pociagnac. natomiast pomysl z godzinna jazda do flunch'u, skoro
    mozna bylo zjesc w hotelu (dobry bufet) uwazam za kompletn nonsens. Skrocony
    program zwiedzania tylko po to, zeby godzine jechac do centrum handlowego,
    godzine spedzac w barze szybkiej obslugi i 2,5 godziny czekac na to, az p.
    pilot, kierowcy oraz reszta wycieczki zrobi zakupy w hipermarkecie.
    Jest to niestey mankament zorganizowanych polskich wycieczek - glownym punktem
    programu sa niestety zakupy. A Itaka jest polecana jako biuro dla
    koneserow...to jakis mit...jedyna wycieczka dla koneserow jest objazd po malych
    dziurach pt. tam gdzie nie byli twoi sasiedzi, gdzie mozna sobie ewent. kupic
    pocztowki i lawende.
    jesli o mnie chodzi, zaleta wyciecyki byl absolutnz brak dzwiekow
    szwargoczacego szwabskiego jezyka, z wyjatkiem St. T



    Temat: Krosno okiem przybysza
    Krosno okiem przybysza
    Drodzy Krośnianie, Szanowni Bliźni!
    Mieszkam w Rzeszowie, jednak stąd pochodzę, więc często odwiedzam ten „mały
    Kraków”.
    Nie posiadam samochodu co zmusza mnie do podróży autobusami. Chciałbym tu
    przedstawić moje,
    bądź co bądź subiektywne wrażenia na temat infrastruktury krośnieńskiej,
    jednak, jak przypuszczam w wielu momentach słuszne.
    Wysiadam wpierw na przystanku 0 na dworcu PKS. Dworzec spory, autobusy mają
    dużo miejsca na manewry,
    w porównaniu np. z tym, co robił mój autokar w Rzeszowie. Wysiadam i zbliżam
    się do stanowisk przydworcowych MKS-u. Myślałem, gdy je wybudowano, że
    nareszcie w moim Krośnie autobusy jeżdżą często
    i zrobiono kilka zatoczek, bo nie mogą pomieścić się w jednym miejscu. Ależ
    skąd! Autobusy w dalszym ciągu jeżdżą co pół godziny jakikolwiek, w dalszym
    ciągu nieśmiertelne autosany i w dodatku bilety kupuje się
    tylko u kierowcy. A po obejściu pięciu przystanków i owocnej próbie
    doczytania się, kiedy będzie jechało
    cokolwiek do miasta czekam pół godziny w zawieji i zamieci. Nareszcie - jest!
    Po rundkach na osiedlu WSK i Guzikówce jestem u krewnych. Nareszcie! Może
    sprawdzę sobie pocztę? Moi kuzyni oczywiście internet mają przez modem, bo
    kto by w Krośnie pomyślał o kablówce w Śródmieściu? Prędkość 10x mniejsza od
    możliwości
    komputera ale jest! Idę spać spokojnie. Mam zrobić nazajutrz zakupy. Wchodzę
    do osławionego S gdzie ceny są wyższe, niż w rzeszowskich PSSach. Do tego
    maly wybór asortymentu. I gazety również niedostępne.
    Nie!!! Ja w takich warunkach nie kupuję. Zawziąłem się! Macie tu jakiś
    hipermarket? „Miał być, ale prawica znowu wygrała i nie ma”. Jakbym był u
    siebie. No to dawaj do największego - Alberta na Krakowskiej.
    Ulica Lwowska - główna, na takich w Rzeszowie autobusy jeżdżą co dziesięć
    minut. Po wielu bluzgach
    pruję na rondo, skąd autobusy jeździć powinny. Nie, w ciągu najbliższej
    godziny tylko na dworzec. No to na dworzec, potem z dworca. Szybciej
    doszedłbym na piechty. Minąłem moje ulubione skrzyżowanie - Sienkiewicza-
    Legionów-Okrzei. Chyba jedno z niewielu w Polsce, gdzie spotyka się pięć
    równorzędnych ulic.
    W Albercie robię zakupy kulturalnie, chociaż budżet mocno nadszarpnięty. Z
    siatami jeszcze pozostała mi wizyta na cmentarzu. Czekam na „przystanku” przy
    wyjeździe z Polanki, nie dostrzegając na horyzoncie
    chodnika na żadnym odcinku obwodnicy.Przyjemnie, zwłaszcza w taką pogodę. Po
    rundkach dojeżdżam na cmentarz. Oczywiście po błocie. Po lampki też muszę iść
    przez pół Suchodolskiej. I z powrotem. Świeć nad ich duszą, zazdroszczę im.
    No to czas na powrót. Hmmmm. Autobus jedzie za dwie godziny. Piechotka!
    W kolejny dzień wybieram się na Starówkę. Pięknie odnowiona, jestem pod
    wrażeniem. Wieczorem wygląda równie pięknie. Ale niestety, czas już na powrót
    do miasta, w którym koło jeżdzi co 7 minut.
    Zdecydowałem się napisać ten liścik, bo po prostu ja tego miasta nie potrafię
    zrozumieć. Piękne miasto,
    dosyć spore z, jak wyczytałem, jednym z najmniejszych wskaźników bezrobocia w
    kraju. Krosno ma wspaniałe możliwości, ale ich nie wykorzystuje. W dalszym
    ciągu na wielu ulicach nie ma chodników, komunikacja miejska nie obsługuje
    większości miasta a jedyne źródło zaopatrzenia to sklepiki i markety z 200%
    marżą.
    Dworzec PKS niby spory, ale przy powrocie zauważyłem znowu przerost ilości
    prowizorycznych stanowisj nad ilością autobusów. Dlaczego jak dotąd jedyną
    inwestycją w tym mieście jest remont wiaduktu na obwodnicy i pomnik Papieża?
    Nie chcę bynajmniej tutaj opluwać tego miasta ani dokuczać jego mieszkańcom -
    czuję się z tym miastem bardzo związany i chciałbym poznać powody, dla
    których nie chce ono stać się dobrze funkcjonującą aglomeracją.

    Pozdrawiam

    Adasieczek




    Temat: PRZYPADKI DYREKTORA BURAKA - wersja ciągła
    PRZYPADKI DYREKTORA BURAKA - cz. 7 14-08-2001 10:16
    Część 7

    Wujek poznaje Dyr. Buraka (właściwie od niedawna Prezesa).
    Pierwsze „widzenie” Wujka i Buraka odbyło się bez sensacji, co jak poznacie
    bliżej Buraka już jest sensacją.
    Prezes Dilbert-Dyzma wystąpił, a jakże w roli kumpla Waldka i łaskawie
    zaoferował Wujkowi posadę (kierowniczą) w nowym koncern-holdingu, który wraz z
    Waldkiem i „kilkoma jeszcze inwestorami” ma zamiar uruchomić niebawem. Wujek
    owszem łaskawie wysłuchał i podziękował Prezesowi za propozycję potwierdzając,
    że będzie oczekiwał na konkrety. Najciekawsze jest to, że Dyr. Burak wydał mu
    się nawet rzeczowy (!!!) i godny zaufania (!!!), trochę tylko zdziwiło go że
    był obywatelem Vaterlandu dopiero kilka lat a już tyle zapomniał z ojczystej
    mowy. Bez przesady można powiedzieć, że do dzisiaj płaci za tamten błąd w
    ocenie. A propos językowej ekwilibrystyki, Dyr. Buraka, co prawda nie zdołał
    się on nauczyć języka, (w którym napisano „Moją Walkę”) w stopniu, który w
    pełni pozwoliłby mu się z asymilować z Bawarczykami, ale nabrał tak
    charakterystycznej maniery (charakterystycznej dla pewnej reprezentacji
    polonii) „zapominania” polskich słów i zastępowania ich niemieckimi, nie zawsze
    odpowiednikami. Nie rzadko w pierwszym okresie swojego pobytu na łonie
    pierworodnej ojczyzny zadawał też pytanie: „Jak to się mówi po waszemu? (po
    naszemu czyli po polsku).”
    Po wykonaniu pierwszego polecenia Waldka (kontakt z Wujkiem) przystąpił do
    wykonywania drugiego, rozpoczął szukanie miejsca, w którym można by
    zlokalizować firmę. Rozpoczął oczywiście od miast wojewódzkich i ich
    najbardziej reprezentacyjnych części, oczami wyobraźni widział siebie jako
    nowego magnata, który jadąc swoim PKS-em jest z szacunkiem wytykany palcami
    przez mieszczan. Waldek jednak szybko sprowadził go na ziemię i wyjaśnił, że
    nie stawiają ani supermarketu ani butiku z ciuchami Diora tylko zakład
    produkcyjny i potrzebują hali, najlepiej na zadupiu (będzie tania), i co gorsza
    w pierwotnym założeniu nie będzie potrzebna nawet część biurowa (na początku),
    a wystarczy tylko sanitarno-socjalny węzeł dla pracowników. Dyr. Burak nie mógł
    uwierzyć!!!! Jak to nie będzie dwunastopiętrowego biurowca w centrum miasta i
    stada sekretarek!?! Nie będzie nawet porządnego budynku biurowego przy hali
    produkcyjnej. Trzeba pamiętać, że kiedy wyjeżdżał z PRL w kraju panowała moda
    na kościelne budowanie w świeckim wydaniu (sześciopiętrowa plebania, a w jej
    sąsiedztwie „ŚWIĄTYNIA” z nawą główną na 20-stu wiernych). Poza tym to już
    ostateczny argument dla wyobraźni Buraka, ale nawet pegeer w jego rodzinnej
    miejscowości miał „BIURA”, tak by się plebs nie mieszał z „Derektorami”. Cóż
    chcąc nie chcąc musiał wysłuchać argumentów Waldka (a nawet udać, że je
    rozumie), że na początku firma będzie miała charakter wyłącznie produkcyjny i
    nie ma potrzeby budowania reprezentacyjnych gabinetów. Pogodzony z myślą, że
    jego cudowny prezesowski gabinet, cały w marmurach odsuną się w bliżej
    nieokreśloną przyszłość Dyr. Burak znalazł halę na terenie dawnego gospodarstwa
    rolnego. Chciałoby się powiedzieć: Co się martwisz co się smucisz ze wsi jesteś
    na wieś wrócisz.

    Cdn.




    Temat: Spacerkiem po Lublinie po 10 latach od wyjazdu
    ryza_malpa1 napisała:

    > Hm, co mie rzuca w oczy - poza generalna racją - to to, ze zanim zabrałes się
    > zaoprowadzanie inwestroó mogłęs trochę sie o mieście dowiedzieć.

    Wydaje mi się, że miasto to znam dość dobrze, mieszkałem w nim przez wiele lat. Geograficznie nie wiele się w nim zmieniło od dziesięciolecia. Wspomniałem zresztą, że poczułem się w nim tak, jakbym z niego wcale nie wyjeżdżał.

    > Sam mówisz,z e na wiel pytań nie potrafiłeś odpowidzieć.
    > Choćby o konunikacje prywatna - to akurat rozwiązanie większośc mieszkąńców
    > popiera ( swoja drogą - szkoda wam było złotówki za przejazd?) i to >naprawde nic skomplikowanego...

    Tutaj nie chodzi o sam fakt, że komunikacja miejska jest podzielona na prywatną i tą drugą finansowaną wyłącznie z budżetu miasta (Zakład Budżetowy). Takie rozwiązania są praktykowane w wielu miastach Polski. Najlepszym przykładem jest komunikacja warszawska, gdzie równolegle funkcjonuje kilka przedsiębiorstw komunikacyjnych, co nie przeszkadza jednak stosować jednolitego systemu biletowego, jednolitej kolorystyki pojazdów, jednolitego rodzaju pojazdów komunikacji miejskiej używanych przez różne przedsiębiorstwa. Tak więc nie razi sam fakt, że komunikacja jest skupiona w rękach 3, 5 czy 10 przedsiębiorstw komunikacyjnych. To zaczyna być w Polsce normą. Razi natomiast brak należytego współdziałania pomiędzy przewoźnikami, co źle świadczy o włodarzach tego miasta i zniechęca do podejmowania inwestycji (a te inwestycje oparte mają być w głównej mierze o sprawną komunikację zarówno wewnątrz samego miasta jak i z innymi dużymi ośrodkami komunikacyjnymi) bowiem jeśli na tak prostym polu miasto nie może sobie poradzić, to źle rokuje to na podejmowanie decyzji w Ratuszy także w innych sferach, które interesują moich partnerów.

    > PO drugie - sprostuje - połaczenie z Warszawa jest bardzo dobre - wiem, bo
    > jeździłam często - pociąg mniej więcej co godzina ( czas przejazdu 2,20 - 2,
    > 30),

    Myślisz, że nikt z nas tego nie sprawdził? Pociągów z Lublina do Warszawy, bezpośrednich jest dokładnie 9 (nie licząc nocnego sypialnego). Z czego tylko jeden o charakterze ekspresu, co niestety jest niewystarczające jak na tak duże miasto. Częstotliwość kursowania pociągów, zwłaszcza w niektórych interwałach czasowych jest niezadowalająca. Moi partnerzy skupiali się na także na jakości podróży pomiędzy Warszawą a Lublinem (Warszawa najbliższe lotnisko). A ta pozostawia bardzo wiele do życzenia.

    >busy z PKS też co godzina czas przejazdu ok, 2 h),

    Ten środek komunikacji w ogóle nie był brany pod uwagę. Nie zapewnia jakiegokolwiek komfortu podróży.

    > Polski ekspress - co
    > 2 - 3 godziny więc jakbyś nie jechal zawsze coś znajdziesz.

    Polski Express był brany jako ciekawe alternatywne połączenie z Warszawą. Wadą jest jednak czas, w którym dociera on na warszawskie lotnisko. To czas niestety 3,5 godziny, ale to było jeszcze do zaakceptowania. Zdecydowaną wadą był jednak dworzec, z którego Polski Express odjeżdża oraz sam fakt, że jest oddalony dość znacznie od dworca kolejowego. To były minusy.

    > POza tym tu jest Polska B i komuniakcj rządzi się swoimi prawami - np,
    > opanowanie więszkości transportu przez szybkie i tanie busiki moje
    > kochane.Dojedziesz nimi szybko i doslownie wszędzie.
    > Co do dróg - no cóż, to juz ktoś powiedział - dwupasmówka w POlsce jest jedna
    > -
    > gdzięś w okolicach Konin - POznań...

    Dwupasmówek w Polsce trochę już jest. Warszawa-Katowice, Warszawa-Katowice-Kraków, obwodnice wielu miast. Ogólnie na podróż na trasie Warszawa-Lublin nie narzekali, ale i nie byli specjalnie zachwyceni. Nie policzyli jednak drogi Warszawa-Lublin na plus dla Lublina. Niczym specjalnym ten odcinek drogi nie wyróżnia się. Zawiedzeni natomiast i to srodze, byli jakością połączeń lokalnych z okolicznymi miasteczkami jak i samą jakością oraz przepustowością dróg z samym Lublinie.

    #emigrant#




    Temat: Mieszkańcy nie chcą poszerzenia ul. Dolna Wilda
    Przebudowa TAK
    > O wiele bardziej uzasadnione wydaje się poszerzenie Drogi Dębińskiej z wielu
    > prostych ale mocnych powodów:
    > 1. Droga będzie przebiegała między działkami, które odwiedzane są sporadycznie
    > i przy których codzienny hałas nie będzie udręką. Prawdą jest że poszerzenie
    > Dolnej Wildy upłynni ruch przy domach leżących koło niej, lecz
    > polepszenie /przyspieszenie/ ruchu przez Drogę Dębińską pozostawi na Wildzie
    > jedynie ruch lokalny - nie przejazdowy.

    Nie neguję poszerzenia Drogi Dębińskiej... najlepiej, gdyby inwestycja
    obejmiwała obie ulice...

    > 2. Skrzyżowanie Królowej Jadwigi/Droga Dębińska o wiele efektywniej poprowadzi
    > ruch dojazdowy do A2 gdyż jest szersze i wolne od ruchu spowodowanego dojazdem
    > choćby do Starego Browaru, Deptaka i Starego Rynki czy samej Wildy z
    > Multikinem, Pływalnią i Targowiskiem włącznie. Ruch przejazdowy odsunie się
    > jednocześnie od dworca PKS, a w późniejszych latach i centrum na Wolnych Torach

    Pamiętaj, że nowa Dolna Wilda ma głównie służyć lepszemu skomunikowaniu
    centrum miasta z autostradą... ponadto najpierw ma być przebudowane
    skrzyżowanie przy Multikinie...

    > 3. Dla dojazdu do A2 z północnych części miasta bardziej uzasadnione jest
    > wykorzystanie Drogi Dębińskiej stanowiącej naturalne wydłużenie Garbar
    > łączących północ z południem. W przeciwnym razie ruchem obciąży się Królowej
    > Jadwigi by dostać się na Dolną Wildę.

    Dla północnych części miasta dojazd do autostrady ma się odbywać trzecią
    ramą komunikacyjną, a nie przez centrum miasta, w tym zakorkowane Garbary.

    > 4. Racjonalizm - po co na siłę ludziom pod oknami budować dwupasmówkę i
    > sztucznie odcinać od zieleni i przestrzeni, skoro jest idealne alternatywne
    > wyjście poprowadzenia ruchu drogą równoległą, daleką od zabudowań mieszkalnych.

    Idealne wydaje się poprowadzenie tej drogi tunelem....

    Racjonalne jest przebudowanie zarówno Dolnej Wildy jak i Drogi Dębińskiej

    Realne - najpierw przebdowa Dolnej Wildy.

    > Nie mieszkam na południu więc jest mi obojętne którą ulicę poszerzą.
    > Prezentuję tylko argumenty, które mi wydają się najbardziej obiektywne.

    Na przebudowę trzeba patrzeć z szerszego punktu widzenie... uwzględniając
    cały układ komunikacyjny miasta. Droga Dębińska obecnie się nie korkuje
    i przebudowy jeszcze nie wymaga... newralgiczny punkt, to skrzyżowanie
    z Dolną Wildą... tam czasem powstają korki.
    Funkcja Dolnej Wildy, to ruch samochodów do centrum oraz lokalny
    - na Wildę... i tutaj płynność poprawić.
    Funkcje tranzytowe między dzielnicami + dojazd do autostrady i innych
    dróg wylotowych ma pełnić trzecia rama komunikacyjna.
    Ruch tranzytowy mają przejąć obwodnice Poznania (autostradowa, obecnie już
    istniejąca, zachodnia - ma zostać wybudowana w przeciągu jakiś 5-8 lat, oraz
    wschodnia - troszeczkę później.... i jest chyba też koncepcja obwodnicy
    północnej, która by zamknęła obwodnice w ring... ale tej nie prędko się
    chyba doczekamy).
    Biorąc pod uwagę te wszystkie aspekty - najlepszym rozwiązaniem jest
    przebudowa Dolnej Wildy.

    Dodam, że w moim przypadku najlepszym rozwiązanuem by było dobudowanie
    węzła autostradowego na Starołęce.

    Ponadto przebudowy wymaga węzeł Dębina.... gdyż wjazd i zjazd na/z autostrady
    jest wręcz irytujący, gdy czasem minutami trzeba czekać na zielone światło.
    A drogowcy zapomnieli o takich udogodnieniach, jak np. zielona strzałka!!



    Temat: [DŁ] Powrót lux-torpedy
    > Zwiększenie prędkości wydaje się proste. Wystarczy wymienić tory. Na całej
    > trasie obowiązuje jednak ponad 40 ograniczeń prędkości, łącznie na 20
    > kilometrach. By pociąg jechał 200 km na godzinę, na łukach między Koluszkami i
    > Skierniewicami trzeba przesunąć tory o kilkadziesiąt metrów. To budowa nowej
    > linii, konieczność wykupu gruntów, wieloletni proces inwestycyjny i praca na
    > dziesiątki lat. Stąd pomysł, by możliwie jak najszybciej doprowadzić tory do
    > idealnego stanu i zakupić nowoczesne wagony oraz lokomotywy, które jadąc
    > 140-160 km na godz. dojadą do Warszawy w czasie poniżej godziny.

    Nazwijmy rzecz po imieniu: zamiast zrobić raz, a porządnie, musimy zadowolić
    się kolejną prowizorką.

    > Przy szybko rosnącym
    > nasyceniu pociągami Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa i
    > Katowic (CMK też ma być modernizowana do prędkości 200 km na godz.), właśnie
    > przejazd przez Koluszki i Piotrków, a w przyszłości przez Łódź i Sieradz do
    > Wrocławia, daje możliwość szybkiego połączenia Warszawy z Dolnym Śląskiem.

    Jeśli dojdzie kiedykolwiek do budowy łącznika Piotrków-Bełchatów (...) Wrocław,
    to z linią przez Łódź będziemy się mogli pożegnać na wieki. W interesie miasta
    leży konsekwentne ukręcanie łba próbom realizacji tego pomysłu.

    > - Mówi się o budowie linii Łowicz - Łódź, czy nawet tunelu łączącego Łódź
    > Fabryczną z Dworcem Kaliskim, ale z ekonomicznego punktu widzenia modernizacja
    > kolei obwodowej z Koluszek przez Chojny z wylotem do Pabianic daje szansę na
    > szybkie połączenie Warszawy z Wrocławiem - mówi Marek Faber ze spółki Polskie
    > Linie Kolejowe w Łodzi (część dawnego PKP, która dogląda torów).

    A jaką prędkość będą osiągać pociągi na łukach i rozjazdach kolei obwodowej?
    IMHO niewielką.

    > Dworzec Łódź Fabryczna będzie miał główne wejście - jak teraz - od strony
    > parkingu przy ul. Kilińskiego. Budynek dworca powstanie w miejscu, gdzie teraz
    > są schody na perony. Nowoczesny front ma pasować do okalających go budynków.

    A to oznacza skuteczne utrupienie pomysłu budowy tunelu pod centrum Łodzi.
    Jeśli dodać do tego pomysł puszczenia pociągów do Wrocławia koleją obwodową,
    można wysnuć wniosek, że szybkie połaczenie Warszawa-Łódź-Wrocław jest komuś
    cholernie nie na rękę. Lobby piotrkowsko-bełchatowskie?

    > Jeszcze nie powstała szybka kolej, a już w ministerialnych gabinetach dojrzewa
    > projekt kolei określanej w strategicznych planach "300 km na godz. ". Ma to
    > być część magistrali Paryż - Moskwa. Prawdopodobnie przebiegać będzie przez
    > Kutno i Łowicz (rozbudowa istniejących linii jest tańsza), a może gdzieś
    > między Kutnem i Łodzią.

    Linia 300 km/h przez Kutno jest Łodzi niepotrzebna. Jest też pozbawiona sensu,
    gdyż będzie omijać milionową aglomerację na korzyść kilkunastotysięcznych
    miasteczek. Kazdy dojazd wydłuża czas podróży.
    Do tego pomysł puszczenia szybkich pociągów po trasie, po której będą się
    wlokły składy towarowe mógł powstać chyba tylko w PKP!
    Poza tym jest to powrót do poronionej koncepcji, że Łodzi wystarczą dworce w
    Kutnie i Koluszkach.

    > W pierwszym przypadku planuje się rozbudowę do dwóch
    > torów linii Łódź - Kutno.

    Dziękuję, pojadę samochodem ;)
    W tej wersji już po godzinie znajdę się na dworcu w Kutnie, gdzie po następnej
    godzinie będę mógł wsiąść w szybki pociąg do Poznania, Moskwy lub Berlina.
    PKS już się cieszy.

    > W drugim szybki transport do stacji szybkiej kolei dla Łodzi.

    Kolejny erzatz.
    Kolej 300 km/h powinna iść przez Łódź, a w najgorszym razie przez Chełmy. Jest
    to pole dla dzialania dla władz miasta. Niech wreszcie coś zrobią.

    pozdrawiam



    Temat: "Goldenia WOŚP"
    "Goldenia WOŚP"
    Golden Retrievery pomagają Jurkowi Owsiakowi w XV finale WOŚP.

    Piętnaście lat temu, kiedy rodził się pomysł Wielkiej Orkiestry
    Świątecznej Pomocy, urodził się pierwszy w Polsce miot złotych piesków rasy
    Golden Retriever. Dziś obchodzą wspólne święto, bo WOŚP jest największą akcją
    charytatywną w Polsce, a Goldeny stały się najpopularniejszą rasą.

    Golden Retrievery to sympatyczne psy, kochające pracę z człowiekiem,
    często wykorzystywane do wszechstronnej pomocy. Oprócz swego pierwotnego
    przeznaczenia do pracy jako psy myśliwskie, doskonale sprawdzają się w
    dogoterapii, jako przewodnicy osób niewidomych i niepełnosprawnych, pracują
    jako ratownicy szukając ludzi uwięzionych pod gruzami w katastrofach, bądź
    ratując życie topielcom. Goldeny są doskonałymi psami rodzinnymi, zarażają
    swą pogodą ducha i wiecznie dobrym humorem. Ich chęć niesienia ludziom pomocy
    zainspirowała nas do udziału w 15 finale WOŚP i pomocy dzieciom pokrzywdzonym
    przez los.

    Organizatorami „Goldeniej Orkiestry" są ludzie, których połączyła
    wspólna pasja – miłość do rasy Golden Retriever. Spotykamy się dosyć
    regularnie na spacerach, organizujemy zjazdy w różnych częściach Polski, ale
    nie tylko. Mamy swoje dwie listy dyskusyjne, na których to właśnie padł
    pomysł i rozpoczęły się przygotowania do udziału naszych psów w Wielkiej
    Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Pomysł żeby pomóc WOŚP i potrzebującym
    dzieciom zrodził się w głowie Ani od Gucciego z Czeladzi. Ania sama ma małą
    córeczkę i niejednokrotnie jej pociecha miała styczność, z racji wykonywanych
    badań, z aparaturą medyczną zakupioną przez WOŚP. Takich przykładów na
    naszych listach dyskusyjnych "Golden i Labrador" oraz na "Liście Miłośników
    Golden Retrieverów" jest wiele. Wielu z nas ma dzieci.

    Nasze psiska będą kwestowały na ulicach Warszawy, będą także w
    Trójmieście, Bielsko-Białej, Pabianicach, Krakowie i Katowicach i Tarnowie.
    Każdy kto nas spotka, będzie miał możliwość pogłaskania Goldena, pieski na
    pewno bardzo się ucieszą na Wasz widok i chętnie podadzą łapkę za każdy
    wrzucony „grosik".

    W Warszawie startujemy o 10.30. Zbieramy się przy wejściu do stacji
    Metro-Centrum, od strony Alej Jerozolimskich. Jest nas 8 wolontariuszy z
    identyfikatorami. Poznacie nas po puszkach i ... Golden Retrieverach. Wraz z
    osobami mającymi puszki będą kwestowali również inni właściciele Goldenów -
    będzie około 30 psiaków. Psiaki puszkowe to: Maciek, Oskar, Hardi, Porto,
    Nila, Caddie, Beti, Diana. Pieski będą miały czerwone bandamki z naklejonymi
    serduszkami. Planujemy przejść z psiakami ul. Marszałkowską, Królewską,
    Krakowskim Przedmieściem, Placem Bankowym i wrócić do Centrum. Prawdopodobnie
    około południa na Placu Zamkowym damy pokaz psiego posłuszeństwa - pieski na
    komendę wykonają takie polecenia, jak siad, waruj, do nogi, zostań, daj łapę
    czy przybij piątkę.

    W Trójmieście wolontariuszy będzie można spotkać w następujących
    miejscach:

    - Gdańsk Główny - zbiórka o 10.00 pod gmachem LOT, nagranie programu w TVP,

    - Gdańsk Wrzeszcz -zbiórka pod Centrum Handlowym Manhattan o godz. 11.15,

    - Sopot - zbiórka przy kościele na "Monciaku" o godz. 11.30,

    - Gdynia - zbiórka przy Centrum Handlowym Batory o godz. 12.00

    W Katowicach wolontariusze zaczynają kwestowanie o 12.00 - miejsce
    zbiórki ul. Stawowa przy dworcu PKP w Katowicach.

    W Krakowie pieski kwestować będą w okolicach Starówki, Rynku,
    Barbakanu, Plant,
    dworców PKP i PKS, Wawelu i jeszcze w kilku miejscach.

    W Bielsku-Białej Goldenowa ekipa będzie kwestowała wg następującego
    planu:

    - od 11.00 na Starym Rynku,

    - od 12.00 spacer ulica 11 Listopada,

    - od 14.00 do zmroku Wapienica tereny spacerowe aż do zapory.

    W Pabianicach Goldeny obstawiają:

    od godziny 11.00 do 14.00 - dwa parki - MOSIR i tzw. Strzelnica. Goldeny i
    ich właściciele najpierw zaczną kwestowanie w jednym a później pojadą do
    drugiego.
    Później chwilka przerwy dla zmęczonych psiaków i drugie wejście od 15 -15.30
    do oporu na ulicy Zamkowej - od Zamku do Młynów.

    W tym tygodniu dołączył do nas Tarnów i tarnowskie Golden Retrievery.
    Ich właściciele planują, ze będą kwestować na rzecz WOŚP od godziny 13 do 16
    na ulicy Wałowej i Brodzińskiego.

    Mamy nadzieję, że nasze Goldenki pomogą Wielkiej Orkiestrze Świątecznej
    Pomocy w zebraniu jak największej kwoty pieniędzy na rzecz potrzebujących
    dzieci.

    Serdecznie zapraszamy wszystkich właścicieli Golden Retrieverów, którzy
    chcą się przyłączyć do wspólnego kwestowania z nami i do szukania Nas w wyżej
    wymienionych miastach.

    właściciele kwestujących Golden Retrieverów

    PS. Pierożek Monika :-) dziękuję, ze idziesz z nami w Krakowie kwestować
    z "honorowym" Goldenem.




    Temat: PRZYPADKI DYREKTORA BURAKA
    Część 7

    Wujek poznaje Dyr. Buraka (właściwie od niedawna Prezesa).
    Pierwsze „widzenie” Wujka i Buraka odbyło się bez sensacji, co jak poznacie
    bliżej Buraka już jest sensacją.
    Prezes Dilbert-Dyzma wystąpił, a jakże w roli kumpla Waldka i łaskawie
    zaoferował Wujkowi posadę (kierowniczą) w nowym koncern-holdingu, który wraz z
    Waldkiem i „kilkoma jeszcze inwestorami” ma zamiar uruchomić niebawem. Wujek
    owszem łaskawie wysłuchał i podziękował Prezesowi za propozycję potwierdzając,
    że będzie oczekiwał na konkrety. Najciekawsze jest to, że Dyr. Burak wydał mu
    się nawet rzeczowy (!!!) i godny zaufania (!!!), trochę tylko zdziwiło go że
    był obywatelem Vaterlandu dopiero kilka lat a już tyle zapomniał z ojczystej
    mowy. Bez przesady można powiedzieć, że do dzisiaj płaci za tamten błąd w
    ocenie. A propos językowej ekwilibrystyki, Dyr. Buraka, co prawda nie zdołał
    się on nauczyć języka, (w którym napisano „Moją Walkę”) w stopniu, który w
    pełni pozwoliłby mu się z asymilować z Bawarczykami, ale nabrał tak
    charakterystycznej maniery (charakterystycznej dla pewnej reprezentacji
    polonii) „zapominania” polskich słów i zastępowania ich niemieckimi, nie zawsze
    odpowiednikami. Nie rzadko w pierwszym okresie swojego pobytu na łonie
    pierworodnej ojczyzny zadawał też pytanie: „Jak to się mówi po waszemu? (po
    naszemu czyli po polsku).”
    Po wykonaniu pierwszego polecenia Waldka (kontakt z Wujkiem) przystąpił do
    wykonywania drugiego, rozpoczął szukanie miejsca, w którym można by
    zlokalizować firmę. Rozpoczął oczywiście od miast wojewódzkich i ich
    najbardziej reprezentacyjnych części, oczami wyobraźni widział siebie jako
    nowego magnata, który jadąc swoim PKS-em jest z szacunkiem wytykany palcami
    przez mieszczan. Waldek jednak szybko sprowadził go na ziemię i wyjaśnił, że
    nie stawiają ani supermarketu ani butiku z ciuchami Diora tylko zakład
    produkcyjny i potrzebują hali, najlepiej na zadupiu (będzie tania), i co gorsza
    w pierwotnym założeniu nie będzie potrzebna nawet część biurowa (na początku),
    a wystarczy tylko sanitarno-socjalny węzeł dla pracowników. Dyr. Burak nie mógł
    uwierzyć!!!! Jak to nie będzie dwunastopiętrowego biurowca w centrum miasta i
    stada sekretarek!?! Nie będzie nawet porządnego budynku biurowego przy hali
    produkcyjnej. Trzeba pamiętać, że kiedy wyjeżdżał z PRL w kraju panowała moda
    na kościelne budowanie w świeckim wydaniu (sześciopiętrowa plebania, a w jej
    sąsiedztwie „ŚWIĄTYNIA” z nawą główną na 20-stu wiernych). Poza tym to już
    ostateczny argument dla wyobraźni Buraka, ale nawet pegeer w jego rodzinnej
    miejscowości miał „BIURA”, tak by się plebs nie mieszał z „Derektorami”. Cóż
    chcąc nie chcąc musiał wysłuchać argumentów Waldka (a nawet udać, że je
    rozumie), że na początku firma będzie miała charakter wyłącznie produkcyjny i
    nie ma potrzeby budowania reprezentacyjnych gabinetów. Pogodzony z myślą, że
    jego cudowny prezesowski gabinet, cały w marmurach odsuną się w bliżej
    nieokreśloną przyszłość Dyr. Burak znalazł halę na terenie dawnego gospodarstwa
    rolnego. Chciałoby się powiedzieć: Co się martwisz co się smucisz ze wsi jesteś
    na wieś wrócisz.

    Cdn.




    Temat: Newsletter 25
    Trigranit zainteresowany Wrockiem(sala koncertowa)
    TriGranit lubi PPP
    Data: 2005-08-01
    Autor: Beata Krowicka
    Węgierski deweloper TriGranit skończy w tym roku budowę Silesia City Center w
    Katowicach. Poza kolejnymi centrami handlowymi firma chciałaby w Polsce budować
    obiekty użyteczności publicznej we współpracy z państwem

    WestEnd City Center w Budapeszcie to sztandarowy projekt TriGranitu, który
    łączy centrum handlowe, biurowiec i pięciogwiazdkowy hotel Hilton

    Jak poinformował Simon Bayley, przedstawiciel TriGranitu w Polsce, firma jest
    zainteresowana budowaniem centrów handlowych, obiektów biurowych, a przede
    wszystkim projektów na zasadzie partnerstwa publiczno-prywatnego. Pod koniec
    bieżącego roku zakończy się budowa I etapu Silesia City Center w Katowicach,
    pierwszej inwestycji TriGranitu w Polsce. Wtedy też prawdopodobnie firma
    zacznie budować kompleks biurowy przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie. Pięć
    lub sześć budynków o łącznej powierzchni 80-100 tysięcy metrów kwadratowych
    stanie w pobliżu osiedla Marina, budowanego przez Dom Development. Możliwe, że
    w tym kompleksie powstanie też hotel. TriGranit jest już bliski załatwienia
    wszystkich formalności dotyczących zakupu gruntu. Partnerem w tym projekcie
    będzie PKO Inwestycje. - Rynek powierzchni biurowych jest w tej chwili bardzo
    trudny, ale w przyszłości popyt zdecydowanie wzrośnie - uważa Simon Bayley. -
    Wystarczy spojrzeć na miasta europejskie mniejsze od Warszawy, np. Wiedeń. Tam
    biur jest czterokrotnie więcej.

    Nieznośne przetargi
    Deweloper jest również zainteresowany projektem miasta Wrocławia, dotyczącym
    budowy sali koncertowej na 1800 osób. TriGranit ma już za sobą budowę Pałacu
    Sztuki w Budapeszcie i w takich projektach partnerstwa publiczno-prywatnego
    widzi szansę na rewitalizację polskich miast. Dlatego startował w przetargu na
    zabudowę placu Piłsudskiego i jest zainteresowany zagospodarowaniem placu
    Defilad. Simon Bayley jako podstawowy problem budowania w Polsce wymienia to,
    że większość naprawdę interesujących terenów należy do miast, PKP lub PKS.
    Przez to konieczny jest udział w skomplikowanym przetargu publicznym, który
    nagle może zostać odwołany. TriGranitowi bardzo zależało na projekcie związanym
    z placem Piłsudskiego, ale przetarg pozostał nierozstrzygnięty. W nowym
    przetargu miasto poszukuje już tylko firmy konstrukcyjnej, która odbuduje Pałac
    Saski, dlatego węgierski deweloper planuje nawiązanie współpracy ze zwycięzcą. -
    Nasz projekt został bardzo dobrze przyjęty przez władze miasta, dlatego chcemy
    go zaproponować firmie budowlanej - mówi Bayley.

    Nie ma miejsca na konferencje
    Jako inny pomysł na partnerstwo publiczno-prywatne w Polsce przedstawiciel
    TriGranitu podaje budowę centrum konferencyjnego. - Ten kraj ma 40 milionów
    ludzi, a nie ma porządnego miejsca, w którym można przeprowadzić szkolenie dla
    4 tysięcy osób - narzeka Bayley. - To nie do pomyślenia, żeby imprezy pokroju
    targów nieruchomości CEPIF odbywały się w Pałacu Kultury i Nauki. Podkreśla że
    budowa takiego centrum musi się odbywać w ramach partnerstwa publiczno-
    prywatnego, ponieważ dla prywatnego inwestora byłoby to przedsięwzięcie
    nieopłacalne, a miastom przynosi wiele korzyści. - Ten, kto przyjedzie na
    trzydniową konferencję, będzie nocował w hotelu, jadł w restauracjach i robił
    zakupy w miejscowych sklepach - zaznacza przedstawiciel TriGranitu.

    Simon Bayley poleca niedowiarkom, by uzbroili się w cierpliwość, ponieważ na
    budowę kolejnych centrów handlowych potrzeba wielu lat

    Jak powiedzieli, tak zrobią
    Firma jako główne obszary swoich zainteresowań wymienia Gdańsk, Gdynię, Poznań,
    Wrocław, Lublin i Warszawę. W tych miastach planowane są w odleglejszej
    przyszłości centra handlowe TriGranitu. Gdy startowała budowa Silesia City
    Center, deweloper informował o planach postawienia 10 podobnych centrów w
    innych polskich miastach. - Wiele osób zarzuca nam, że dużo mówimy, ale wciąż
    nic się nie dzieje - przyznaje Simon Bayley. - Nikt jednak nie wybuduje 10
    centrów w rok. Patrzymy na Polskę przyszłościowo i chcemy tu pozostać na dłużej.




    Temat: Wijas: O pasażerach nikt nie myśli
    jest za dużo miejsc parkingowych i za małe korki..
    by jeździć komunikacją miejeską. w warszawie, wrocławiu, krakowie,
    czy poznaniu problemy w poruszaniu się samochodem były już zbyt duże
    by nic z tym nie robić, stąd pozorne zacofanie szczecina. jest kilka
    powodów, dla których ludzie jeżdżą samochodami:

    1. znam wiele osób dojeżdżających do pracy samochodem, mimo że
    odległość jest nie większa niż dwa kilometry. nie skraca im to
    drastycznie czasu podróży, ale w dzisiajszych czasach wypada mieć
    samochód, więc trzeba go eksponować. jeśli nie ma problemów z
    parkowaniem w miejscu pracy to nic takich ludzi nie zniechęci do
    używania samochodu, bo koszty paliwa są pomijalnie małe. wiele firm
    w centrum (zwłaszcza instytucji państwowych) ma parkingi dla
    pracowników. może powinny w porozumieniu z miastem wprowadzić na
    nich opłaty?

    2. dla osób mieszkających około 5 km od miejsca pracy (np osiedle
    zawadzkiego - centrum) samochód również jest atrkacyjny. na paliwo
    też się dużo nie wyda, a autobusem zawsze będzie gorzej, bo trzeba
    wliczyć czas dojścia na przystanki i oczekiwania, a w korku stoi się
    tak samo. linie tramwajowe co prawda przebiegają w większości na
    wydzielonych torowiskach, ale jest ich pomijalnie mało, zwłaszcza
    tam gdzie są potrzebne (czyli na wielkich osiedlach jak warszewo,
    słoneczne, podjuchy, arkońskie).
    podsumowując: autobusem jedzie się 2-3x dłużej, a zawsze jest mniej
    przyjemnie niż we własnym samochodzie...

    3. część ludzi mieszka lub pracuje w takich miejscach gdzie trudno
    dojechać komunikacją. dla nich parkingi przy węzłach komunikacyjnych
    nie będą również atrakcyjne z przyczyn jak wyżej (komfort, czas).

    jakie w takim razie widzę sposoby na zachęcenie ludzi do korzystania
    z komunikacji miejskiej?
    1. żadnych inwestycji usprawniających ruch w centrum i tworzących
    miejsca parkingowe. należy zakorkować centrum tworząc wydzielone
    pasy dla komunikacji miejskiej i bezwzględnie zwalczać dzikie
    parkowanie (blokować wjazd na chodniki i trawniki słupkami, źle
    zaparkowane samochody odcholowywać na parkingi niestrzeżone poza
    miastem na koszt właściciela). w kierunku zakorkowania centrum prace
    już są prowadzone w związku ze zmianą organizacji ruchu przy
    kaskadzie.
    2. zmienić model funkcjonowania komunikacji miejskiej ze "z pięcioma
    przesiadkami dojedziesz w kilka godzin do każdego miejsca"
    na "bezpośrednie połączenia głównych punktów aglomeracji". po co
    tramwaje jeżdżą na basen górniczy skoro tam nic nie ma? gdyby nie
    to, że autobusy pospieszne są 2x droższe to nikt by tymi tramwajami
    nie jeździł (poza może mieszkańcami wielgowa i płoni). po prostu
    miasto mówi mieszkańcom: wybudowaliśmy tory do nikąd, więc teraz
    płaćcie 2x tyle, albo jeźdzcie 2x dłużej.
    3. w sumie to propozycja może bardziej dla pks, ale czemu nie ma np
    autobusu z gumieniec do goleniowa, albo z os. arkońskiego do
    stargardu? z tego powodu mieszkańcy z poza centrum nie mają
    sensownej możliwości dojazdu do pracy do pobliskich miast.

    a co do wykorzystania kolei to niestety stacje są zlokalizawane w
    takich miejscach, gdzie nic szczególnego się nie znajduje, a tam
    gdzie byłyby potrzebne (np na dużych osiedlach) w ogóle ich nie ma.
    ciekawe czy się przyjeło przedłużenie niektórych połączeń pkp do
    stacji szczecin gumieńce (to by był wyjątek, stacja stosunkowo
    blisko kilku wydziałów uniwerku). poza tym ze względu na brak
    wydzielonych torowisk, tabor i system kierowania ruchem, prędkość
    pociągu jest mało konkurencyjna na terenie miasta (z dąbia do
    centrum ok. 20 minut, czyli tyle co autobus, a po drodze praktycznie
    żadnych stacji w istotnych lokalizacjach). nakłady niezbędne by ten
    stan zmienić raczej leżą poza możliwościami miasta.



    Temat: SaJ- Przypadki dyrektora Buraka
    "Wujek poznaje Dyr. Buraka (właściwie od niedawna Prezesa).
    Pierwsze „widzenie” Wujka i Buraka odbyło się bez sensacji, co jak poznacie bliżej Buraka już jest sensacją.
    Prezes Dilbert-Dyzma wystąpił, a jakże w roli kumpla Waldka i łaskawie zaoferował Wujkowi posadę (kierowniczą) w nowym koncern-holdingu, który wraz z Waldkiem i „kilkoma jeszcze inwestorami” ma zamiar uruchomić niebawem. Wujek owszem łaskawie wysłuchał i podziękował Prezesowi za propozycję potwierdzając,
    że będzie oczekiwał na konkrety. Najciekawsze jest to, że Dyr. Burak wydał mu się nawet rzeczowy (!!!) i godny zaufania (!!!), trochę tylko zdziwiło go że był obywatelem Vaterlandu dopiero kilka lat a już tyle zapomniał z ojczystej mowy. Bez przesady można powiedzieć, że do dzisiaj płaci za tamten błąd w ocenie. A propos językowej ekwilibrystyki, Dyr. Buraka, co prawda nie zdołał się on nauczyć języka, (w którym napisano „Moją Walkę”) w stopniu, który w
    pełni pozwoliłby mu się z asymilować z Bawarczykami, ale nabrał tak
    charakterystycznej maniery (charakterystycznej dla pewnej reprezentacji polonii) „zapominania” polskich słów i zastępowania ich niemieckimi, nie zawsze odpowiednikami. Nie rzadko w pierwszym okresie swojego pobytu na łonie pierworodnej ojczyzny zadawał też pytanie: „Jak to się mówi po waszemu? (po naszemu czyli po polsku).”
    Po wykonaniu pierwszego polecenia Waldka (kontakt z Wujkiem) przystąpił do wykonywania drugiego, rozpoczął szukanie miejsca, w którym można by zlokalizować firmę. Rozpoczął oczywiście od miast wojewódzkich i ich najbardziej reprezentacyjnych części, oczami wyobraźni widział siebie jako nowego magnata, który jadąc swoim PKS-em jest z szacunkiem wytykany palcami przez mieszczan. Waldek jednak szybko sprowadził go na ziemię i wyjaśnił, że nie stawiają ani supermarketu ani butiku z ciuchami Diora tylko zakład
    produkcyjny i potrzebują hali, najlepiej na zadupiu (będzie tania), i co gorsza w pierwotnym założeniu nie będzie potrzebna nawet część biurowa (na początku), a wystarczy tylko sanitarno-socjalny węzeł dla pracowników. Dyr. Burak nie mógł uwierzyć!!!! Jak to nie będzie dwunastopiętrowego biurowca w centrum miasta i stada sekretarek!?! Nie będzie nawet porządnego budynku biurowego przy hali
    produkcyjnej. Trzeba pamiętać, że kiedy wyjeżdżał z PRL w kraju panowała moda na kościelne budowanie w świeckim wydaniu (sześciopiętrowa plebania, a w jej sąsiedztwie „ŚWIĄTYNIA” z nawą główną na 20-stu wiernych). Poza tym to już ostateczny argument dla wyobraźni Buraka, ale nawet pegeer w jego rodzinnej
    miejscowości miał „BIURA”, tak by się plebs nie mieszał z „Derektorami”. Cóż chcąc nie chcąc musiał wysłuchać argumentów Waldka (a nawet udać, że je rozumie), że na początku firma będzie miała charakter wyłącznie produkcyjny i nie ma potrzeby budowania reprezentacyjnych gabinetów. Pogodzony z myślą, że
    jego cudowny prezesowski gabinet, cały w marmurach odsuną się w bliżej nieokreśloną przyszłość Dyr. Burak znalazł halę na terenie dawnego gospodarstwa rolnego. Chciałoby się powiedzieć: Co się martwisz co się smucisz ze wsi jesteś na wieś wrócisz."



    Temat: Inspekcja rodziny narzeczonego- wasze RADY?
    deodyma napisała:

    >
    > > Niestety nie daze szacunkiem kobiet-utrzymanek, chociaz nigdy im
    > tego WPROST ni
    > > e
    >
    >
    >
    >
    >
    > przepraszam, zle zdajesz sobie sprawe z tego, co znacza slowa, ktore
    > tu przytaczasz?
    > moze juz czas najwyzszy , bys zapoznala sie ze znaczeniem slowa
    > UTRZYMANKA?
    > jesli one wiedza, jakie masz o nich zdanie, to nie dziwie sie im
    > wcale, ze Cie nie lubia.

    Utrzymanka to kobieta zyjaca na czyims utrzymaniu (glownie "jeleniem" jest
    mezczyzna); to czy jest mezatka czy kochanka nie ma najmniejszego znaczenia. Od
    mojego chlopaka wiem, ze: jego mama w swoim dlugim zyciu pracowala 2 lata (!), w
    momencie kiedy poznala swojego meza przestala pracowac, nie pracowala, mimo ze 6
    lat czekala az zajdzie w ciaze (czyli powodem zostania w domu nie byly dzieci);
    co gorsza kiedys prawie-tesc stracil prace i dlugo nie mogl jej znalezc. Akurat
    zwolnilo sie miejsce w sasiednim sklepie i mama chlopaka moglaby tam pracowac,
    wrecz ja kierowniczka sklepu prosila zeby zechciala tam pracowac; to byl taki
    maly sklepik, wiec nie mialaby tyle pracy jak np. w hipermarkecie ale ona
    podobno powiedziala, ze to praca ponizej jej poziomu (sama nawet nie ma matury,
    wiec praca ekspedientki nie jest chyba obraza?) i tata chlopaka musial sprzedac
    samochod, by dzieci mialy cos do zjedzenia. Przez sprzedaz samochodu mial coraz
    trudniej ze znalezieniem pracy (mala miescina, PKS zlikwidowano). Zas siostra
    chlopaka "skalala" sie praca tylko 6 miesiecy, poniewaz na poczatku zyla na
    utrzymaniu rodzicow a potem znalazla meza. Jest to kobieta prawie 40-letnia.
    Dodam, ze siedziala w domu u rodzicow i nie uczyla sie (skonczyla szkole na
    szkole podstawowej), po prostu nic nie robila dopoki nie znalazla meza. To
    wszystko wiem z opisow mojego chlopaka - NAPRAWDE IMPONUJE CI COS TAKIEGO ?

    > w realu tez jestes taka odwazna i potrafisz skrytykowac nadwage tych
    > kobiet?
    > nie sadze.

    W realu nie krytykuje kogos kto w widoczny sposob jest brzydszy czy glupszy, bo
    nie chce zeby tej osobie bylo przykro. Choc znam osoby, ktore to robia, bo
    zreszta dobra rada moze i pomoc, np. zeby ktos inaczej scial wlosy, inaczej sie
    odzywial czy inaczej ubieral. Ja natomiast uwazam, ze te rady to lepiej zachowac
    dla bardzo dobrych przyjaciolek czy wlasnej rodziny, np. mamie mowie, ze np. w
    tej bluzce wyglada ladniej a w tej nie. To nie kwestia odwagi ale kultury.

    >
    >
    > co do powyzszego, nigdy nie wiesz, jak Ci sie zycie ulozy i czy
    > kiedys Ty sama nie bedziesz na utrzymaniu swojego przyszlego meza,
    > jesli nim oczywiscie zostanie.

    W moim zawodzie to nie bede, bo nawet jesli strace umowe o prace to moge robic
    to co robie jako zlecenia. Poza tym jest roznica pomiedzy tymczasowym
    przebywaniu na utrzymaniu, np. 2 lata by wychowac dzieci a calym zyciu na
    utrzymaniu mezczyzny i po prostu dojeniu go. Jak jestem w stanie zaakceptowac,
    ze kobieta np. 2 lata jest "w domu" by podchowac dzieci tak kompletnie nie
    rozumiem kobiet nie majacych dzieci czy kobiet ktorych dzieci sa prawie dorosla,
    ktore bronia sie rekami i nogami przed praca, nawet na pol etatu. To jest
    robienie z mezczyzn "jelenia" i "skarbonki" a z siebie "utrzymanki".
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 121 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.