Strona Główna
plagiat lista uczelni
pks góra kalwaria
Plac św Piotra
PKS Łódź bilety
pkpkrakow Warszawa przez Kielce
pks cieszyn rozkład jazdy
PKO skup dewiz
PKS katoowice Rozkład jazdy
plakaty szkolne
PKSRozkład jazdy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • sportingbet.opx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: plagiat prac magisterskich





    Temat: Hiperony - zachęcam do gorącej dyskusji
    Frenaczku ja bym wykasowal tego posta gdyz jest to
    klasyczny plagiat :) Nie podalas źródła a przeciez wiemy
    ze napisała to Katarzyna Pistol w pracy magisterskiej z
    1997 o tytule "Schizotypia a kreatywność i style
    poznawcze". Mysle ze Kasia nie bylaby z tego zadowolna
    dlatego by zataic przed nia ten fakt proponuje wplate na
    moje konto w wysokosci symbolicznych 500 zł. W innym
    przypadku narazasz sie na proces zwiazany z pogwalceniem
    praw autorskich bo ja jej o wszystkim powiem. :)




    Temat: króliczątka
    Ja jestem z takiej nieodpowiedzialnej, okropnej, króliczej rodziny. Mam czwórkę
    młodszego rodzeństwa. No dramat. Słuchajcie, czasem to nawet musiałam po
    siostre chodzić do przedszkola! Koszmar nie? Nie mowiać już o tym ile zżera
    taka rodzina. Ile trzeba zrobić zakupów. Ile garów umyć. Ile prania!!! A moi
    rodzice oboje pracowują na pełny etat. Wiec my sie biedulki tak troche same
    wychowujemy. Muszę sobie zaraz policzyć ile minut mają w ciągu dnia na każde
    dziecko ci moi nieodpowiedzialni rodzice. No bez liczenia mi sie widzi, że
    mało, bo już nam w lekcjach od jakiegoś czasu nie pomagają. Nawet prace
    magisterską musiałam napisać sama! I co gorsza podejrzewam, że moje zaniedbane
    rodzeństwo też będzie musiało!!! Taka karma...





    Temat: Studenci rozczarowują krakowskich pracodawcÓw
    Studenci rozczarowują krakowskich pracodawców
    To są skutki: 1. Wszyscy idą do szkół kończących się maturą ( czy
    się nadają czy nie). 2. Matura zaliczana od 30%. 3. Mnóstwo uczelni,
    które przyjmują każdego ( na zaocznych byleby tylko płacili).4.
    Powszechne plagiaty-począwszy od prezentacji na maturze, skończywszy
    na pracach magisterskich i wyżej. I w ten sposób stał się CUD-
    współczynnik osób z wyższym wykształceniem wspiął się do nieba. A
    jakość...... jakość nie ma znaczenia!!!!



    Temat: Czy może Ktoś wie?
    Będziemy orać głębiej!
    Broną i kultywatorem!
    Póki żywią to broną, albo samobroną albo z kluseczkami...
    Wiecej , lepiej, taniej!
    trudny
    Podobno praca magisterska tego o którym piszesz była plagiatem doktoratu
    Nadieżdy, ale tu może się okazać że to kaczka. W buraczkach.



    Temat: Doktoranci pomożecie
    Doktoranci pomożecie
    Piszę pracę magisterską i czytam tu o plagiatach wy w tej dziedzinie
    jesteście starymi wyjadaczami, a więc są wakacje i miesiąc czasu mam czas i
    zaczęłam pisać obrona za rok. Do promotora pójdę z tym problemem we wrzesniu.
    Mam pytanie chodzi mi o fragmenty przepisane z literatury. A więc czy mogę
    przepisać fragment z literatury dosłownie dając na końcu np [nowak 1999] czy
    taki fragment musze napisać własnymi słowami na podstwawie tego fragmentu w
    książce



    Temat: Nie kradnij myśli
    Nie kradnij myśli
    Proponowałabym, aby najpierw taki przedmiot zaliczyli obowiązkowo wszyscy
    nauczający, jako że dość głośno było w ostatnich latach o plagiatach
    popełnianych przez nich właśnie.

    Ciekawi mnie także kto powinien mieć prawa do prac magisterskich czy
    licencjackich, w sytuacji zlecenia pisania takowych, ogłaszającym się coraz
    liczniej "autorom etatowym".



    Temat: Dziekan Wydziału Prawa i Administracji UG plagi...
    Dla mnie, poza całym aspektem prawnym, to jest kwestia uczciwości i
    przyzwoitości. Jeżli ktoś kopiuje wiele stron cudzej pracy magisterskiej i
    podpisuje własnym nazwiskiem bez żadnego przypisu, to jest to po prostu
    nieuczciwe. Tymczasem do sprawowania funkcji dziekańskiej potrzebne są w moim
    odczuciu i podejrzewam, że również wielu innych studentów także pewne walory
    moralne, w tym uczciwość.
    Co do absolwentek prawa, które odkryły plagiat, to myślę, że z pewnościa wiedzą
    co robią. Zacytuję chociażby art. 238 kodeksu karnego "Kto zawiadamia o
    przestępstwie, lub o przestępstwie skarbowym organ powołany do ścigania
    wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega grzywnie, karze ograniczenia
    wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".

    I jeszcze jedno - czy Pan Profesor do tej pory kiedykolwiek zaprzeczył tym
    zarzutom?



    Temat: Ambicja wyżarta przez cynizm
    Zmiana zasad finansowania
    folkatka napisała:
    > Ja czytam, i sie zastanawiam: skąd w ludziach tyle nietolerancji?? Na świecie
    >
    > wszyscy sa potrzebni, i ścisli, i humanisci...

    Resztę wyciąłem bo wodolejstwo. Skupmy się jednak na tym jednym, krótkim fragmencie. "Wszyscy są potrzebni", zgoda ale w odpowiednich proporcjach. Proporcje te zostały zaburzone z porostych przyczyn - kształcenie humanisty jest bardziej dochodowe dla uczelni niż innego studenta. Czy kogoś, kto przedkłada chwilowy przypływ kasy nad honor uczelni i jej przyszłość, można nazwać humanistą? Przecież nie trzeba być geniuszem by zauważyć, że w ten sposób można zawalić uczelnię nawet z kilkusetletnią tradycją.
    Może rozwiązaniem byłoby finasowanie uczelni ale na innych zasadach - ilość twardych publikacji, patentów na jednego studenta. Nie ma ich nie ma kasy. Wydaje mi się, że sytuacja przy takim podejściu szybko wróciłaby do normy.
    Chcesz mieć dziesięciu magistrów pod sobą - nie ma sprawy - ale jeśli nic nie opublikujesz lub nie wniesiesz żadnego patentu nie dostaniesz ani grosza.
    Publikując zaś w twardych czasopismach sprawdzanie czy nie napisałeś plagiatu pozostawiasz niezależnym recenzentom, w końcu można publikować części prac magisterskich z ich autorem jako współautorem.
    Myślę, że wtedy za jakieś 10, 15 lat sytuacja wróciłaby do normy.



    Temat: Wstrzymanie zwrotów za CO i przekazanie na FR
    dobud napisał:

    > Mam pomysł !
    > może ktoś ma pisać pracę magisterska z zarzadzania ?
    > Świetny temat:
    > "Analiza problemów wspólnot mieszkaniowym na podstawie forów internetowych"

    To wcale nie jest takie głupie. Materiałów ci na Forum dostatek, a i o plagiacie
    nie może być mowy. Chyba nkt tego jeszcze nie próbował.



    Temat: cracovia
    nie ma to jak kibic wisly uprawiajacy anty-cracoviacka propagande

    Twoja logika mnie poprostu powala

    nie jestem fanem chuliganstwa i nie zamierzam go tu bronic

    ale

    albo jestes idiota albo kibicem wisly i wtedy to wszystko uklada sie w jakas
    calosc

    czy to ze np. na dyskotekach (nie boj sie nie uczeszczam tam) czesc ludzi
    bierze dragi to jest powod zeby takie dyskoteki zamykac ?

    lub...

    czy to ze czesc prac magisterskich na uczelniach to plagiaty to powod zeby te
    uczelnie zamykac ?

    odpowiedz sobie na to pytanie..

    ja na tym meczu bylem dzisiaj i widzialem co sie dzialo, z tej burdy jakos
    dumny nie jestem, z Krakowa z Ruchem i policja bilo sie moze.. 100.. 200 osob
    nie wiecej, a na stadionie bylo ok 8 tysiecy

    nazywasz bandytami ludzi ktorzy przyszli ogladac mecz i kibicowac druzynie

    ja Ci gwarantuje ze gdyby chocby polowa z kibicow Cracovii to byli chuligani to
    na dzisiejszym meczu przepedziliby zarowno ruch jak i policje i tej ostatniej
    by ani armatka wodna ani strzelby nie pomogly



    Temat: Magisterka na autoplagiat
    Hipokryzja na magisterkę
    No cóż. U Nas decydenci akademiccy ogłaszają co prawda walke z plagiatami ale
    walcza głownie z ujawniającymi patologie akademickie (wybor tekstow na
    www.nauka-edukacja.p4u.pl/ porazająca hipokryzja rektorow nie wrózy
    nic dobrego na przyszłóść. Może przydałyby się prace magisterskie na temat
    hipokrycji rektorskiej ? Dobrze by ten problem przyblizyc



    Temat: AJD,,dydaktyka-sprzedam notatki
    pewnie ktos kto nie ma pojecia o tym co tam bylo i nie obronil ich ci dal, albo
    maily nieaktualne badania, byly plagiatami albo w ogole nie maily zadnych
    badan:) a ty swoja droga to chyb nie za madra jestes skoro musisz kserowac
    prace magisterskie i to az 7 . widocznie nie umiesz napisac wlasnej



    Temat: ...biorę bo dają ....
    No...Yapkowitzowi rosna skrzydla. Pogrzebalo chlopisko po slownikach, pokazalo,
    ze umie conieco przekopiowac i sklecic nowy post.Taka umiejetnosc jest
    niezwykle przydatna. Dobrze zonglujac cytatami i wtretami mozna zmajstrowac
    niezla prace magisterska a nawet...doktorska. Jeszcze troche treningu i zaden
    program "Plagiat" Yapkowitzowi strasznym nie bedzie...




    Temat: SPRZEDAM PRACE LICENCJACKA Z PEDAGOGIKI!
    ogabignac napisał:

    > Nie zgadzam się z twoją opinią.
    > Praca dyplomowa, magisterska czy doktorska podpisana i obroniona jest
    > wartością intelektualną ktorą można poczytać, zacytować i umieścić
    > w spisie literatury innej pracy.
    > Natomiast handel takimi "surowymi" niepodpisanymi pracami jest już
    > przestępstwem jako domniemanie plagiatu i powinno być ścigane z urzędu.

    A dlaczego licencjatka nie może sprzedać swojej pracy? Sama napisała. I
    to nie jest przestępstwo. Co zrobi z tą pracą jej nabywca, to już nie jest
    odpowiedzialność licencjatki. Może chce tylko przeczytać?
    Oczywiście jest przestępstwem przedstawienie i obrona cudzej pracy jako
    swojej - tu się zgadzam. I za to są sankcje. O ile ktoś to wykryje.




    Temat: Magisterka na autoplagiat
    po pierwsze jesli ta praca (licencjat) zostala dopuszczona jako magisterska, to
    znaczy, ze musiala byc na dosyc wsokim poziomie. chyba, ze promotorowi nie
    chcialo sie posiedziec nad ta praca, a tym wypadku przeszloby wszystko,
    wlacznie z prawdziwym plagiatem.

    po drugie tez wyznaje zasade, ze powinno byc mozliwe 'pociagniecie dalej'
    tematu omawianego w pracy licencjackiej. co prawda omawiany w artykule
    przypadek zostawil 'cialo' pracy uzupelniajac 'ja tylko wstępem i założeniami
    badawczymi', czyli specjalnie sie nie wysilil, co raczej mnie razi.

    wniosek z tego jest taki, ze albo praca jest na tyle dobra albo promotor sam
    jest cwaniaczkiem, ktoremu nie chcialo sie zajac swoim podopiecznym, a tylko
    nabijac wlasne konto (doslownie i w przenosni).

    co do mnie pisalem dwie rozne prace, przy czym z licencjatu nijak nie daloby
    sie zrobic magisterki.

    pzdr




    Temat: SPRZEDAM PRACE LICENCJACKA Z PEDAGOGIKI!
    Gość portalu: ing napisał(a):

    > Właśnie nie jest to złamanie prawa. Gdyby tak było, nie byłoby tylu ogłoszeń-
    > ofert z pracami dyplomowymi i nie tylko (także dla szkół średnich). Zapytaj
    > prawników (ja pytałem). Już szybciej można mówić o przestępstwie osoby
    > kupującej i przedstawiającej taką pracę jako swoją. Tylko jak to wykrywać i
    > udowodnić? To przede wszystkim sprawa rzetelności promotora. Ale z tym bywa
    > kłopot w absolutnie wszystkich uczelniach. Dotyczy to także tych najbardziej
    > renomowanych. Pozostaje więc głównie osobista odpowiedzialność i kara boska...
    > Wzywaj więc raczej do odnowy moralnej, nawracaj, ale na policję nie masz po
    co
    > iść.

    Nie zgadzam się z twoją opinią.
    Praca dyplomowa, magisterska czy doktorska podpisana i obroniona jest
    wartością intelektualną ktorą można poczytać, zacytować i umieścić
    w spisie literatury innej pracy.
    Natomiast handel takimi "surowymi" niepodpisanymi pracami jest już
    przestępstwem jako domniemanie plagiatu i powinno być ścigane z urzędu.




    Temat: CZy mozna tak zrobić?(odnośnie pracy mgr)
    CZy mozna tak zrobić?(odnośnie pracy mgr)
    Czy jeżeli ktoś poszedł na studia magisterskie (pedagogika ogólna) zaoczne i
    jednocześnie poszedł na dzienne (zintegrowana edukacjia wczesnoszkolna)
    skończył studia licencjackie (napisał pracę, obronił tytuł) to czy może użyć
    pracę licencjacką do magisterskiej. CZy może ją rozbudować, rozszerzyć?Czy to
    nie będzie plagiat?



    Temat: Spisałeś, drżyj
    Nauczyciele, którzy mają zbyt liczne seminaria, nie mogą poświęcić im należytej
    uwagi.

    ****************

    Otóż to. Od promotora należy wymagać nadzoru nad pracą - to jest zakres jego
    obowiązków. Tłumaczenie się seminariami jest bez sensu. Od promotora nie należy
    wymagać osobistego sprawdzania ewentualnych plagiatów, bo w trakcie wspólnej
    obróbki pracy z dyplomantem to wyjdzie jak szydło z worka.

    Ponadto program nie wychwyci prac pisanych na zlecenie. Niektórzy zleceniobiorcy
    mają pisanie we krwi - nie muszą więc zwalać. Prace będą oryginalne. Jedynym
    "tropem" może być indywidualny styl zawdowego twórcy prac licencjackich,
    magisterskich i doktorskich.




    Temat: Plagiaty na uczelniach
    Plagiaty na uczelniach
    Co sądzicie o tym że na poslkich uczelniach coraz więcej ludzi popełnia
    plagiaty?? Nie ważne czy to praca zaliczeniowa czy magisterska. Wyrywają
    teksty z netu i wsadzają do swoich prac przypisując Sobie ich autorstwo....
    Czemu tak sie dzieję?? Lenistwo?? upadek moralności??
    Przeiceż za to nawet można iść do więzienia, nie mówiąc juz o wilczym
    bielcie jakim zostaje obdarzony taki delikwent...



    Temat: czy to jest plagiat???
    A teraz najgorsze - to nie plagiat
    Kto jest właścicielem pracy klasowej, semestralnej, dyplomowej, maturalnej,
    magisterskiej?
    W sensie prawnym?
    Wszystko wskazuje na to, że szkoła. Dowodzi tego praktyka nieoddawania ww prac
    uczniom i studentom.
    A skoro jest właścicielem, to jej pracownik może zrobić z taką pracą co zechce,
    A autor/autorka nie ma do niej żadnych praw.




    Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej
    abstrahuje juz od twojej downowskiej stylistyki ( "toruniewo " ) ktora jest
    przejawem bezsilnosci w przypadku przywolania jakichkolwiek faktow swiadczacych
    niezbyt dobrze o AB - o co nietrudno.. to kwestia smaku i twojego poziomu
    intelektualnego.. ale klamstwo - to inna sprawa : napisales , ze plagiaty sa
    chlebem powszednim na umk ! jakie plagiaty ? lapowki ? gdzie ? prosze o fakty
    albo o odszczekanie tego oszczerstwa ..
    acha i nie pisz tutaj o wyczynach studentow umk ( byc moze wlasnie z
    bydgoszczy ) przedstawiajacych swoje prace licencjackie jako magisterskie - co
    okresla sie jako autoplagiat . napisz prosze o PLAGIATACH I LAPOWKACH, ktore sa
    chlebem powszednim, jak to okresliles - czekam .. jasno i konkretnie prosze ,
    klamczuszku ..



    Temat: AlfA ZonE
    AlfA ZonE
    Praca licencjacka? Magisterska?

    www.alfa-zone.prv.pl
    My PISZEMY prace specjalnie dla Ciebie! Nie ma mowy o plagiatach! Każda praca
    jest oryginalna! Nikt poza Tobą jej od nas nie otrzyma.
    100% skuteczności.
    100% dyskrecji.

    www.alfa-zone.prv.pl



    Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej
    45 proc. studentów UMK deklaruje, że ich prace zaliczeniowe, semestralne,
    dyplomowe są plagiatem - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku.
    Usprawiedliwienia szukają we własnym lenistwie, braku wiedzy i czasu oraz
    przyzwoleniu kadry.
    Dziekan potwierdza, że zna przypadki autoplagiatów u siebie na wydziale.
    Dowiedział się o nich od prof. Ewy Siemińskiej, która na swoim seminarium
    złapała dwóch oszustów. Prace licencjackie studenci napisali w szkołach w
    Płocku i Kołobrzegu. Prof. Siemińska wykryła ich podstęp przed egzaminem
    magisterskim. - Kiedy zaczęłam poznawać skalę problemu, byłam przerażona -
    ocenia.




    Temat: Ambicja wyżarta przez cynizm
    Ambicja wyżarta przez cynizm
    Sam obroniłem magistra rok temu i na koncie mam kilka prac licencjackich i trzy
    magisterskie (nie licząc własnej). Kto napisał samodzielnie pracę i ją obronił
    wie, jakie to uczucie. Jednakże uważam, że program PLAGIAT powinien być
    dopracowany do perfekcji i pracować pełną parą. Bo porażką jest człowiek na
    stanowisku, lub na jakiejś posadzie państwowej bez wykształcenia. Bo
    wykształcenie, to nie papier, tylko to co w głowie. A jak nie trudno zauważyć -
    na naszej scenie politycznej jest wiele takich osobistości. Więc jak ma być w
    Polsce dobrze? Nie może być, bo wciąż rządzą nami niedouczone męty społeczne.



    Temat: Dziekan z zarzutami
    Kolo...obrażasz ludzi, którzy nie są dziecmi wykładowców, a tylko dzieki
    własnej pracy kończa badź ukończyli studia prawnicze. Co do prof. Płachty nie
    wyrokujmy dopóty, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok. Mi osobiście w dalszym
    ciągu nie chce się wierzyć, że ten człowiek mógł popełnic tego rodzaju
    przestepstwo. Dla mnie to wielki autorytet, który fantastycznie prowadził
    wykłady, a także seminarium magisterskie. Jezeli faktycznie popełnił
    plagiat...nie...to niemozliwe w przypadku tego człowieka...



    Temat: Poznański uniwersytet bierze od studentów pieni...
    Jestem studentem PP i choć opisana sytuacja nie dotyczy mojej
    uczelni (co jest zaskakujace bo najczesciej w "kosmicznych"
    pomyslach wiedzemy prym - szczegolnie tych ktore wyludzaja
    pieniadze od studentow)chcialbym dorzucic swoje 3-grosze.
    Szkoda ze na uczelni wyzszej gdzie tyle sie mowi o upadku
    wszelkich norm moralnych studentow, o nagminnym sciaganiu i
    oszukiwaniu na egzaminach, o falszowaniu zwolnien lekarskich, o
    plagiatach i kupowaniu prac inzynierskich, magisterskich,
    zaliczeniowych i wszytkich innych. Gdzie ciagle sie podkresla
    jaka ranga i szacunkiem cieszy sie uczelnia, profesorowie i
    wykladowcy w kraju i za granica. Zapomina sie ze wiekszosc
    zachowan jest zdeterminowana przez srodowisko. Jesli uczelnia
    lamie prawo w stosunku do studenta to dlaczego student nie ma
    lamac prawa w stosunku do uczelni? Zaczyna sie bledne kolo
    ktore trwa i trwa i nikomu ta sytuacja nie przeszkadza. Co z
    tego ze pobieranie pieniedzy jest niezgodne z prawem...
    uczelnia musi czerpac fundusza a z jakiego zrodla i jakimi
    metodami o to juz nikt nie pyta. W ten sposob rodzi sie chora
    patologia w ktorej kazdy tylko czeka aby wykozystac druga osobe
    i zlapac w jakis prawny kruczek. Patologi w tym kraju poszukuje
    juz tylko NIK? A wydziały i katedry prawa, prawnicy i doradcy z
    tytulami naukowymi pracujacy na uczelni zyja w ustawach i
    kodeksach a nie zwazaja na to co dzieje sie w ich najblizszym
    srodowisku? Przykro czytac takie artukuly... a jest ich coraz
    wiecej.



    Temat: Białostoccy DJ-e radiowi
    Gość portalu: Student napisał(a):

    > na kogo stawiacie i na jakie radio . Robię maleńkie badania na uzytek pracy
    > magisterskiej.

    Akadera i DJ Hrynio czy jakos tak... W kazdym badz razie pomaga prowadzic
    piatkowe i sobotnie radio party.
    A jezeli mozna podac wiecej typow to typowal bym jeszcze Krzysztofa
    Sadowskiego z tejze rozglosni.



    Temat: Do osób czytających FANTASTYKĘ, FANTASY... prośba
    Jak to dumnie zabrzmiało :) Tyle że dość głupiutko
    To tak, jakby autor książki miał ją w jednym egzemplarzu i pozwalał na jej
    lekturę tylko w swojej obecności. Śmieszne, prawda ?
    Poza tym wchodzi taki ładny zwyczaj umieszczania wszelkich prac licencjackich i
    magisterskich w zasobach elektronicznych dostępnych via internet, celem właśnie
    zwalczania plagiatów.



    Temat: prawnicy!!! to jak to jest z tymi plagiatami
    prawnicy!!! to jak to jest z tymi plagiatami
    jakie prawa ma do pracy magisterskiej promotor?? to po co promotor???
    przecież wystarczy komisja egzaminacyjna i recenzencji jeśli praca
    magisterska jest samodzielna??? kurcze ... gubię się w tym



    Temat: Jak sprzedać pracę magisterska??????
    Pamiętaj tylko, że program Plagiat, skanujący od przyszłego roku wszystkie
    prace magisterskie w kraju, to już umie czytać między wierszami. I to jak !



    Temat: Plagiatem w oszustów
    Plagiatem w oszustów
    Najwyższy czas, by skończyć z cwaniactwem przy pisaniu prac magisterskich i
    licencjackich.



    Temat: Panie Wojciszke dlaczego pan nie podaje w bibliogr
    korzystanie z prac magisterskich bez umieszczenia ich prac w bibliografii jest
    plagiatem



    Temat: moralny relatywizm
    Wojciszke też wyznaje realtywizm moralny - w jednej ze swoich książek, którą
    napisał w oparciu o prace magisterskie swoich magistrantów nie podaje w
    bibliografi tytułów tych prac i ich autorów!!! u innych Wojciszke nazywa to
    plagiatem!!!



    Temat: Uczelnie walczą z plagaiatmi
    A co z plagiatami popełnianymi przez kadrę? Niektóre "profesorskie" książki są
    żywcem przepisanymi pracami magisterskimi. O ich autorach ani słowa....



    Temat: Dziekan z zarzutami
    Gratulacje. Ktoś zabrał się za plagiaty popełniane przez nauczycieli
    akademickich wysokich stopniem. To dość powszechna sprawa że kilka lat po
    obronie praca magisterska jest wykorzystywana do publikacji bez zgody i wiedzy
    oraz z pominięciem autora.



    Temat: Magisterka na autoplagiat
    Jestem adiunktem w jednej z najlepszych polskich uczelni , od czasu do czasu
    recenzuję prace mgr i licencjackie, i przyznam się, że o ile plagiaty i
    kupowanie prac dyplomowych/magisterskich jest oszustwem, z którym powinniśmy
    walczyć z całą surowością, o tyle niczego złego nie widzę w
    opisanych „autoplagiatach”. Jeżeli ktoś napisał pracę lic. na poziomie
    magisterskim, to tytuł mgr mu należy (oczywiście po spełnieniu innych
    warunków ) – a że wcześniej za tą pracę dostał dyplom licencjata – do niczego
    ten lic. więcej raczej mu nie będzie potrzebny – PRZECIEŻ NIE MA ŻADNEGO
    WYMOGU, ABY PRZED UZYSKANIEM DYPLOMU MGR PISAĆ PRACĘ LICENCJACKĄ NA TAKI CZY
    INNY (w por. do pracy mgr) TEMAT i większość opuszczających mury uczelni
    magistrów w ogóle nie pisała prac licencjackich – czemu więc magistranci
    posiadający tytuł licencjata nie mają korzystać z WŁASNEGO dorobku (jeszcze raz
    podkreślam, moja wypowiedź dotyczy sytuacji , kiedy to jest WŁASNY dorobek ).
    Natomiast to co mnie w tym artykule uderzyło, to pytanie o wymagania dotyczące
    poziomu prac magisterskich. Czy prace licencjackie obronione później jako
    magisterskie naprawdę spełniały kryteria stawiane pracom magisterskim (tzn
    musiały znacznie wybiegać poza poza poziom wymagany od prac licencjackich), czy
    też promotorzy i recenzenci idą na łatwiznę akceptując słabe prace, aby jak
    najszybciej „wypchnąć” magistranta, zainkasować honorarium itp. i zająć się
    ciekawszymi rzeczami (a warto przypomnieć, że opisywane w artykule tzw. studia
    magisterskie uzupełniające mają zwykle charakter komercyjny).
    Nie chcę wydłużać swojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że prawdziwy i olbrzymi
    problem stanowi to, że wielu naszym magistrom ich tytuł przyszedł za łatwo tzn.
    albo przedstawili prace niesamodzielne, albo poziom ich prac (a wcześniej
    studiów) jest zbyt niski, bo niestety, radykalne zwiększenie ilości studentów w
    Polsce niekoniecznie wiązało się utrzymaniem wysokiego poziomu. A to z kolei
    powoduje inflację wartości tytułów mgr o czy pisała przedmówczyni.




    Temat: LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!!
    Rekrutacja na lewo i ważne względy społeczne
    wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2277994.html
    Prezes gdańskiego sądu wysłał na Uniwersytet Gdański list z poparciem dla
    sędziowskich dzieci, które nie dostały się na prawo. Skutecznie, przynajmiej w
    jednym przypadku. Akademicy są oburzeni. Rekrutacją na prawo interesuje się policja
    Z jakim skutkiem? Na uczelni nie sposób się dowiedzieć: rektor Andrzej Ceynowa
    twierdzi, że nie widział listu prezesa. Podobnie Jarosław Warylewski, dziekan
    prawa. Nasi informatorzy na wydziale mówią jednak: uniwersytet uległ.
    - Na pewno jedno dziecko z tej czwórki się dostało - przyznaje sam prezes sądu.
    Tymczasem dokumenty na wydziale prawa przeglądają funkcjonariusze wydziału
    antykorupcyjnego Komendy Wojewódzkiej Policji. Dziekan Warylewski przyznał, że
    policjanci przeglądali właśnie teczki osób przyjmowanych na prawo w ostatnich
    latach. Szczególnie interesowali ich kandydaci przyjęci w trybie odwoławczym.
    W 2002 r. indeks "z odwołania" dostała na prawie córka rektora Ceynowy. Na
    liście przyjętych obok jej nazwiska wpisano uzasadnienie: "z ważnych względów
    społecznych".

    xxx
    Warto jeszcze przypomnieć, że w maju b.r. rektor Ceynowa wyraził zgodę na
    wniosek zainteresowanego na rozwiązanie umowy o pracę z ówczesnym dziekanem
    Wydziału Prawa i Administracji, prof. M. Płachtą, specjalistą w zakresie prawa
    karnego, podejrzanym o dokonanie plagiatu prac magisterskich swoich studentek. W
    tej sprawie toczy się postępowanie w prokuraturze na wniosek poszkodowanych
    absolwentek UG. Rozwiązanie umowy o pracę pozwoli prof. Płachcie uniknąć
    odpowiedzialności dyscyplinarnej, która mogłaby być dotkliwsza (zakaz
    wykonywania zawodu nauczyciela) niż wyrok sądu (grzywna).

    Powyższe przykłady dobitnie pokazują, że społeczność akademicka UG posiada
    własne interesy społeczne, których jest gotowa bronić z pełną determniacją.



    Temat: ciekawy list w "Wysokich obcasach"
    perlailotr napisał:

    > W dzisiejszym wydaniu jest list kobiety - nauczyciela akademickiego. Pisze o
    > tym, ze studenci sciagaja, ze na porzadku dziennym jest przepisywanie
    > fragmentow prac zaliczeniowych czy magisterskich z zasobow dostepnych w sieci
    > albo po prostu od kogos...
    > Szczerze mowiac, mam na ten temat podobne odczucia.
    > Ciekaw jestem Waszego zdania. Warto sciagac, przepisywac, oszukiwac?
    > Jak to sie ma do Waszego poczucia przyzwoitosci?

    Ciężki temat :-). Ogólnie jestem przeciwnikiem ściągania i oszukiwania na
    kolokwiach, egzaminach itp. Przyznam sie jednak, że kilkakrotnie w
    życiu "wspomagałem się" :-). Czasami nie było innego wyjścia (w gronie
    nauczycieli akademickich niestety zdarzają się także takie "oszołomy", które
    wymagają, aby odpowiedzią na pytanie egzaminacyjne był cytat z ich własnej
    publikacji; inne odpowiedzi, choćby nie wiem jak trafne, nie mogą ich
    zaspokoić; osobiscie zetknąłem sie z takim jednym, ale od znajomych słyszałem,
    że nie jest to wyjatek :-( ). Czasem ściągałem po prostu z lenistwa, ale
    głównie dotyczyło to dziedzin/przedmiotów, które mnie za bardzo nie
    interesowały i stanowiły "zło konieczne" uzupełniajace kolejne stopnie
    edukacji :-).

    Wydaje mi się jednak, że w naszym kraju ściąganie i oszukiwanie na egzaminach
    nie jest niestety uznawane za żaden wstyd. Czasem wrecz przeciwnie: ten kto
    potrafi ściągać uznawany jest za człowieka zaradnego, który poradzi sobie w
    życiu :-(. Myślę, że jeszcze wiele lat upłynie zanim Polacy zauważą, że
    przeciez nie o to chodzi. Inną sprawą jest fakt, że programy są niejednokrotnie
    tak przeładowane, że nie sposób sie wszystkiego nauczyć (uczymy sie wielu
    niepotrzebnych bzdur, które na pewno 99,9% z nas nigdy nie bedzie potrzebowac,
    a niestety nie uczymy się wielu praktycznych rzeczy).

    Co do przepisywania prac magisterskich/licencjackich: w tym przypadku byłbym
    bardzo restrykcyjny - uważam, że jeśli człowiek chce mieć wyższe wykształcenie
    powinien udowodnić, że mu się ono należy. Na szczęście prace magisterskie
    znajdują się w bibliotece wydziałowej jeszcze przez wiele lat i w każdej chwili
    może wyjść na jaw, że praca jest plagiatem - to powinno trochę studzić oszustów.

    POzdrawiam



    Temat: Wskazówka dla studentów
    Wskazówka dla studentów
    Anusz podobno juz przygotowuje sie do habilitacji. I szybko zostanie
    profesorem. By stac na strazy doskonalego systemu edukacyjnego w Polsce.
    Ciekawe, czy promotorem doktoratu Anusza byl jakis kolega polityczny...
    GW:
    Andrzej Anusz, były poseł PC i AWS, za nic ma wyrok stwierdzający, że
    popełnił plagiat. Wciąż przypisuje sobie autorstwo książki o historii NZS.
    Wczoraj udało mu się uciec od odpowiedzialności karnej - sąd uznał, że jego
    sprawa się przedawniła.
    To jedna z pierwszych i najgłośniejsza sprawa o plagiat w Polsce. W 1992 r.
    Uniwersytet Warszawski uznał, że praca magisterska na wydziale historii
    Andrzeja Anusza (wówczas posła PC) o NZS w latach 1980-89 została przepisana
    z pracy Marka Rymszy, studenta socjologii (ok. 60 stron).
    Rok później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia o plagiat.
    Równocześnie Marek Rymsza wytoczył Anuszowi sprawę cywilną o naruszenie praw
    autorskich. Bo swoje magisterium Anusz wydał w książce.
    Rymsza wygrał proces w 1999 r. W tym samym roku NSA ostatecznie potwierdził
    słuszność decyzji władz Uniwersytetu odbierającej Anuszowi tytuł magistra.
    Anusz magistrem, a potem doktorem, został na Uniwersytecie im. Kardynała
    Stefana Wyszyńskiego. W 2001 r. ukazało się w prasie jego oświadczenie, w
    którym przyznaje, że w swojej książce o NZS zamieścił "obszerne fragmenty"
    pracy magisterskiej Rymszy. W tym samym czasie Anusz praktycznie zniknął z
    politycznej sceny.
    Tymczasem zamiast kropki nad i jest nowa książka Anusza pt. "Kościół
    Obywatelski". A w niej przypisy odsyłające do wcześniejszej publikacji
    Andrzeja Anusza "NZS w latach 1980-1989".
    - To ten sam plagiat - ocenia mec. Maciej Ślusarek, specjalista w dziedzinie
    prawa autorskiego. - Znalazłem też cytat żywcem przepisany ode mnie,
    najwyraźniej pan Anusz wyrok cywilny ignoruje - dodaje Marek Rymsza




    Temat: plagiat i co dalej?
    " proszę, doradźcie coś, ja się trochę załamałam..."

    Spełniam prośbę. Oto moja rada: postawić jasno sformułowany i uzasadniony
    zarzut, w sposób otwarty, prosto w oczy, w obecności grupy.
    Przemawia za tym przede wszystkim interes podejrzewanej o plagiat studentki
    (pomijam tu inne, oczywiste względy).
    W pełni ma tu zastosowanie porzekadło: jeśli nie wiesz jak się zachować,
    zachowaj się przyzwoicie.
    Zdarzył się w moim bliskim otoczeniu wypadek, który krótko opiszę. Studentka
    (bardzo dobra) pisała pracę magisterską u promotora, który postawił sprawę w
    ten sposób: proszę mi przynieść całość w terminie takim to, a takim - wtedy
    przeczytam i pogadamy. Tak też się stało. Po tygodniu odebrała przeczytaną
    wersję całości pracy z uwagami : " bark refleksji własnej" , "relacja z
    dyskusji", "wygląda to na streszczenie". Uwagi te promotor napisał
    własnoręcznie na egzemplarzu pracy.
    Temat pracy był obszerny i ambitny, rzecz w tym, że o ile z pewnością można
    było formułować wobec tej pracy rozmaite zarzuty, to zarzut " braku refleksji
    własnej" itp, był jedynym, którego z całą pewnością postawić nie było można.
    Autorka ( studentka), to typ "desperado" - ot wykombinowała sobie coś własnego,
    na 120 stronach, napisała ( lepiej lub gorzej)i zaniosła całość - jak promotor
    kazali. W bibliografii umieściła ponad 70 pozycji ( cytowanych)
    W rezultacie zainicjowanej p r z e z s t u d e n t k e rozmowy z promotorem,
    której celem było doprecyzowanie pojęć "brak refleksji własnej"
    i "streszczenie" wyjaśniło się, że autorka pracy podjęła samodzielną brawurową
    akcję, a jej dzieło, oprócz cytatów, zawiera niemal wyłącznie refleksję własną.
    Autorce postawiono zarzut "nadmiernej samodzielności" i chęci "chwalenia się
    erudycją" oraz szereg innych zarzutów, dających się zilustrować cytatem z
    recenzji : "Materiału zawartego w przedstawionej do oceny pracy starczyłoby na
    dwie, a jej lektura jest po prostu męcząca"
    Promootor w swej recenzji wyznał nawet, iż nie miał wpływu na wybór tematu tej
    pracy.
    Przypadki takie jak wyżej opisany dowodzą, że wobec podejrzenia plagiatu
    słusznie jest jasno i otwarcie sformułować zarzut, dając w ten sposób szansę
    zarówno osobie podejrzewanej, jak i samemu sobie.



    Temat: Uczelnie zapowiadają walkę z nieuczciwymi stude...
    HIPOKRYZJA REKTORÓW
    'Rektorzy walczyć chcą m.in. z promotorami, którzy z powodu natłoku
    zajęć zaniedbują magistrantów, nie czytają dokładnie ich prac i nie
    przykładają wagi do egzaminów magisterskich. Planują określenie maksymalnej
    liczby seminarzystów przypadających na jednego promotora, a do komisji
    egzaminującej przyszłych magistrów chcą wprowadzać wykładowców z innych
    szkół’
    Chcialbym rozwinąc ten akapit walki rektorskiej.
    Prace moich magistrantow przed 20 laty były recenzowane rownież ( a nawet
    głownie) przez wykladowcow z innych szkół i instytutow. Wyprzedzilem zatem
    przyszłościową uchwalę rektorow o wiele lat. Ponadto zrealizowalem ją w
    praktyce.
    Jako młody dr bylem recenzentem 2 prac magisterskich prowadzonych przez kadrę
    kierowniczę instytutu i w obu przypadkach stwierdziłem, ze prace byly czytane
    niedokladnie przez ich promotorow i w obu przypadkach stwierdzilem
    stronicowe plagiaty, ktore jako osoba czytająca zarowno prace magistrantow jak
    i literaturę naukową bez problemy wykryłem. Styl pisania był inny więc
    podejrzenie o przepisanie bylo natychmiastowe. Oczywiście więcej prac
    magistrantow prowadzonych przez profesorow do recenzji nie dostalem nawet
    wtedy jak nie mial kto kompetentny ich recenzować. Ze swoimi magistrantami
    spędzalem wiele czasu, zarowno w terenie jak i w instytucie, bylem 'pod ręką'
    w 'świątek piątek'. Zuplenie inaczej niz prof. Oczywiscie z oskarzenia o
    negatywne oddzialywanie na mlodziez akademicką przez anonimową komisję (do dnia
    dzisiejszego) z uczelni (UJ) musialem odejść. Moi wychowankowie (niektorzy z
    nich obenie juz prof) na ogół pracuja naukowo. Ale dla takich psujow młodzieży
    akademickiej jak ja miejsca nie ma nigdzie. Tak w praktyce wygląda etyka
    rektorow uczelni.
    Za prof ktorzy nie mają ochoty ksztalcić kadry naukowej a maja wielką ochote
    niszczyc młodszych i ich warsztaty pracy uczelnie dostaja wiele punktow
    akredytacyjnych. Za dr, ktory wychowal więcej naukwocow niż kilku prof uczelnia
    dostanie niewiele punktow, za antyuczonych z tytulem prof - co niemiara. Taki
    jest antynaukowy system tzw. nauki polskiej, i ten system jest petryfikowany
    przez rektorow pracujących nad tzw. prezydenckim projektem ustawy o
    szkolnictwie wyższym.



    Temat: LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!!
    Gość portalu: czytelnik napisał(a):

    > <www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040714/prawo/prawo_a_5.html
    > 2;
    > Prawo karne Kto odpowie za handel pracami magisterskimi
    > 'Jedno jednak nie ulega wątpliwości: to środowisko naukowe powinno się
    włączyć
    > w ujawnianie takich czynów - zwalczać plagiaty, lepiej kontrolować proces
    > pisania prac, wprowadzić sankcje wobec promotorów dopuszczających nieuczciwie
    > pozyskane prace naukowe i wszczynać procedurę odbierania tytułów zdobytych
    > niezgodnie z prawem'
    >
    > <www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040714/prawo/prawo_a_6.html
    > 2;
    > Najpierw promotor, potem prokurator
    > 'Zamiast nękać prokuraturę w sprawie śledztwa, które nic nie da, lepiej
    > powiadomić ją o wszystkich podejrzeniach o niesamodzielne przygotowanie prac
    > magisterskich. Oczywiście pod warunkiem, że uczelnie coś na ten temat wiedzą.
    > Wiedziałyby, gdyby promotorzy i recenzenci dokładniej czytali prace,
    > dyskutowali o nich ze studentami, a obrona była krytyczną analizą
    > przedstawionego opracowania. Ale kto dziś ma na to czas? I właśnie tu tkwi
    całe
    >
    > zło. '

    Własnie. Jak taki promotor-leniuch co to ledwie 1500 godzin dydaktycznych w
    roku poprowadzi nawet nawet głupich 200 prac nie przeczyta (bo mu sie nie chce.
    Jakby chciał to i 600 by przeczytał.), to potem różni naprawiacze nauki drą
    mordę, że pracownicy uczelni mają za dużo zajęć dydaktycznych. A do roboty
    zamiast się obijać!!




    Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem?
    Gość portalu: Marek Wronski napisał(a):

    > Odpowiadajac Leszkowi Sopotowi: tak - to jest 100% plagiat, gdzie tresc i
    forma sa identyczne. Czasami jest tylko dodane badz zmienione pojedyncze slowo,
    ale zaznaczajac oba teksty czerwonym na identycznosc to wszystko jest na
    czerwono u prof. Plachty. W artykule "skradzionym" od pani Wasinskiej, we
    wstepie jest kilka zdan "wlasnych" prof. Plachty. Nastepnych kilkanascie stron
    jest wzietych z jej pracy. Autor nawet zachowal przez niedopatrzenie w tekscie
    swego artykulu zwrot "w poprzednim rozdziale", a przeciez artykul nie ma
    rozdzialow, zas ma je praca magisterska..

    No to wszystko jasne. Dziwię sie jeszcze jedynie jak jakieś pismo naukowe mogło
    przepuścic taki knot - "w poprzednim rozdziale", jeżeli taki jest poziom
    prawniczych pism naukowych to nic dziwnego, ze niektórzy potrafia produkować
    setki prac rocznie.

    > KU smutkowi wszystkich sympatykow prof. Plachty, musze stwierdzic, ze
    popelnil on ordynarny, piracki plagiat. To jest zapewne spowodowane tzw.
    chciwoscia naukowej slawy.

    Może nie tylko. Ja znam przypadki, gdy profesorowie nie mogą znieść studentów
    za to, że sami coś mogą dobrego zrobić. Nazwałbym to "kompleksem mistrza". W
    dobie renesansu i baroku, ale i później wielu słynnych dziś malarzy często
    składało jedynie sygnaturę na obrazie malowanym pod jego kierunkiem przez
    jakiegoś ucznia. Miejmy też tą świadomość, że oglądając obrazy np. flamandzkich
    mistrzów często podziwiamy pracę anonimowych malarzy, a jedyne co autentycznie
    namalował mistrz to jego podpis.

    > A na marginesie> "zapozyczenie" to w jezyku dyplomatycznym plagiat.

    A np. "zapożyczenie z języka obcego" na określenie pewnych zwrotów w j. polskim?




    Temat: To plagiat czy obszerne zapożyczenia
    Ciesze sie, ze autor ps. KOSMITA tak wybornie opisal atmosfere, jaka panuje w
    srodowisku akademickim, kiedy wychodzi na jaw plagiat. W sprawie opolskiej
    milczenie przerwal i konieczne kroki podjal rektor Musielok. Brawa za to!
    Jednak aby srodowisko "uwiedlo" w poparciach i obronie plagiatora, sprawa musi
    sie toczyc publicznie. Tutaj juz rektorowi zabraklo odwagi, a szkoda! Plagiat
    naukowy jest potwierdzany i udowadniany przez naukowcow. W obecnej sprawie juz
    pozytywnie wypowiedzialo sie dwoch ekspertow-profesorow. Zreszta zapozyczenia
    widac golym okiem...
    Komisja dyscyplinarna nie udowadnia plagiatu, ale wymierza kare za plagiat na
    wniosek rektora, ktorego ramieniem jest rzecznik dyscyplinarny.Nie ma zadnego
    powodu, aby rzecznik milczal, jaka kare zazadal rektor w imieniu uczelni, ktora
    z wyboru kieruje. Wedlug ustawy, rozprawa dyscyplinarna jest jawna i dostepna
    dla wszystkich pracownikow uczelni. Ogloszenie o jej terminie i miejscu powinno
    wisiec w gablocie na korytarzu rektoratu na dwa tygodnie wczesniej.
    W zwiazku z tym "utajnianie" sprawy jest sprzeczne z interesem zarowno
    spolecznym jak i uczelni. Jedynym czynnikiem mogacym odstraszyc nastepnych
    plagiatorow-samodzielnych pracownikow naukowych jest infamia.

    Nie ma zadnych prawnych przeszkod, aby publicznie podac, is wniosek
    dyscyplinarny dotyczy dr hab. Jana Roga, profesora uczelnianego, kierownika
    Zakladu Socjologii Organizacji. Z niepotwierdzonych oficjalnie wiesci
    wynika ,ze w jego ksiazce profesorskiej jeden z rozdzialow byl wypelniony po
    brzegi fragmentem pracy magisterskiej innej osoby sprzed kilku dobrych lat, bez
    zadnej atrybucji.
    Czytelnikom zainteresowanym problemami nieuczciwosci naukowej polecam cykl
    felietonow publikowanych w miesieczniku "Forum Akademickie", pod wspolnym
    tytulem "Z Archiwum Nierzetelnosci Naukowej". Czasopismo jest w Bibliotece
    uczelni jak i on-line.
    Wszelkie konkretne informacje o plagiatach pracownikow akademickich w calej
    Polsce mozna nadsylac do autora tego cyklu, pod adresem "Marekwro@aol.com".
    Zapewnia on pelna dyskrecje..



    Temat: Szkoło, zobacz swe dno
    Goldie, trafiles w sedno!
    Goldie, trafiles w sedno!

    Jeszcze taka refleksja o etyce. Filozofia jako taka nie nauczy
    myslenia - trzeba samemu rozwiazac problem, zmierzyc sie z nim
    i go pokonac - to jest naprawde cwiczenie umyslowe. Matematyka,
    fizyka, chemia w szkole te umiejetnosc rozwijaja (a
    przynajmniej potencjalnie moga ja rozwijac, bo niestety wiele
    zalezy od nauczyciela, a to osobny temat). Podobnie pisanie
    wypracowania z polskiego, analiza tresci, wnioskowanie na
    podstawie niepelnych danych (historia) - tez cwicza umysl i
    buduja wiedze o swiecie, nie przecze. Tylko latwiej jest
    przygotowac gotowca na mature z polskiego, niz z matmy, latwiej
    jest znalezc gotowa prace licencjacka z socjologii (marketingu,
    filozofii etc.) niz z fizyki, latwiej jest zrobic kompilacje
    cudzej wiedzy w pracy magisterskiej z prawa niz w chemii itd.
    Oczywiscie, "latwiej" gdy ksztalcenie przechodzi w ilosc, a nie
    jakosc, ale z taka sytuacja mamy ostatnio do czynienia. Chyle
    czola przed historykami, ekonomistami, socjologami, prawnikami
    i filozofami, ktorzy napisali wlasne prace, zawarli w nich
    swoje wlasne przemyslenia, majac do dyspozycji wokolo tyle prac
    gotowych! Moim zdaniem przedmioty humanistyczne sa
    trudniejsze "etycznie" wlasnie z uwagi na latwosc plagiatu.
    Dlatego jak zauwazyles przedmioty scisle trzymaja sie nieco
    lepiej - trudno tu cos skopiowac (problem spisywania prac
    domowych jest ten sam niezaleznie na podzial scisly-
    humanistyczny (sci/art), bo wszystko mozna przepisac; problem
    lezy w zaliczeniach, tytulach). Nie znaczy to wiec, ze "scisli"
    naukowcy sa lepsi - po prostu w naukach scislych pewne oszustwa
    sa znacznie trudniejsze (ale nie pisze, ze niemozliwe!), wiec
    takze studenci idacy na matematyke, fizyke podlegaa
    pewnemu "doborowi naturalnemu" - wiedza, ze nie beda mieli
    latwiej niz humanisci. Ale walke o "etyke" w szkole humanisci
    powinni zaczac od WLASNEGO podworka! Dlatego tekst Hartmana
    jest szkodliwy, bo zrzuca caly problem na brak wyksztalcenia
    humanistycznego i mimowolnie (a moze i specjalnie)
    przeciwstawia je scislemu. A to nie tu jest problem. Pozdrawiam.



    Temat: NIEUCZCIWOŚĆ W NAUCE I EDUKACJI
    NIEUCZCIWOŚĆ W NAUCE I EDUKACJI
    Nieuczciwość naukowa (Plagiatomafia "Wprost", Nr 1072 ,16 czerwca 2003) w
    Polsce nie dyskredytuje, lecz nobilituje.W internecie aż się roi od ofert
    kupna/sprzedaży prac magisterskich.Uczelnie-fabryki dyplomów, często bez
    pokrycia, są kuźnią nieuczciwości. Po co się męczyć skoro można kupić.
    Promotor czy recenzent na ogół się nie zorientuje. Tych, którzy bez problemu
    wykrywali plagiaty (nawet jednostronicowe) uczelnie się pozbyły. To
    negatywnie wpływało na młodzież ! i utrudniało płynny proces produkcji
    dyplomów.
    Niestety obecna kadra w nauce polskiej na ogół jest obojętna na plagiaty i
    inne nieuczciwości bo albo sama doszła do władzy na drodze nierzetelnej, albo
    jest słaba intelektualnie i nie potrafi wykryć nieuczciwości, albo jest słaba
    moralnie i nie chce nieuczciwościami się zajmować. Kadra ta albo chowa głowę
    w piasek na wieści o nieuczciwościach, albo je zamiata pod dywan. Jak się
    dobrze zamiecie pod gruby dywan to nic nie słychać (o trzepaczki teraz
    trudno a odkurzacze coraz ciszej pracują). Mistrzowie zamiatania pod dywan
    cieszą się duży prestiżem w środowiskach nauki polskiej.
    Na UJ, z okazji 600-lecia uczelni, napisano historię nauk geologicznych
    opartą na wielu nieprawdziwych danych. Poinformowane o nierzetelności
    komisje dyscyplinarne i etyczne nie mają ochoty się tym zająć. Władze uczelni
    również! Czemu miałyby dyskredytować swoich i ich dzieła, które
    finansowały ? Żeby być w zgodzie z obyczajami panującymi w uczelniach władze
    UJ zmieniły ostatnio statut uczelni. W nowym statucie uniwersytetu już się
    nie określa mianem korporacji nauczanych i nauczających poszukujących razem
    prawdy. Więc nieuczciwość naukowa, fałszowanie faktów, nieujawnianie prawdy
    nie są w rażący sposób sprzeczne ze statutem. Dla nieuczciwości naukowej
    klimat w uczelniach jest przyjazny.
    KBN dla nierzetelnych jest rajem. Bezkarność grzechów w zakresie
    nierzetelności naukowej, w tym 'wykorzystywania informacji uzyskanych w
    trakcie poufnego recenzowania prac', gwarantowana jest prawem. Komisje
    etyczne opracowały 'Dobre obyczaje w nauce', ale same nie mają zamiaru tych
    obyczajów przestrzegać. Nieuczciwi nie są obejmowani infamią. Infamia grozi
    ujawniającym nieuczciwość. Kto chce zdobyć, czy zachować pozycję w nauce
    polskiej lepiej niech nie widzi nieuczciwości.




    Temat: Rozmowa z profesorem Michałem Płachtą
    Nieuczciwosć naukowa w Polsce nie dyskredytuje ?
    Plagiatomafia

    (Pełny tekst bez skrótow redakcyjnych)

    - uwagi do artykułu :Wprost", Nr 1072 ,16 czerwca 2003)

    www.wprost.pl/ar/?O=45203

    Nieuczciwosć naukowa (w Polsce nie dyskredytuje, lecz nobilituje. W internecie
    aż się roi od ofert kupna/sprzedaży prac magisterskich. Uczelnie-fabryki
    dyplomów, często bez pokrycia, sa kuznia nieuczciwosci. Po co się męczyć skoro
    można kupić. Promotor czy recenzent na ogół się nie zorientuje. Tych, którzy bez
    problemu wykrywali plagiaty (nawet jednostronicowe) uczelnie się pozbyły. To
    negatywnie wpływało na młodzież ! i utrudniało płynny proces produkcji dyplomów.

    Niestety obecna kadra w nauce polskiej na ogół jest obojętna na plagiaty i inne
    nieuczciwosci bo albo sama doszła do władzy na drodze nierzetelnej, albo jest
    słaba intelektualnie i nie potrafi wykryć nieuczciwosci, albo jest słaba
    moralnie i nie chce nieuczciwosciami się zajmować. Kadra ta albo chowa głowę w
    piasek na wiesci o nieuczciwosciach, albo je zamiata pod dywan. Mistrzowie
    zamiatania pod dywan ciesza się duży prestiżem w srodowiskach nauki polskiej.

    Na UJ, z okazji 600-lecia uczelni, napisano historię nauk geologicznych oparta
    na wielu nieprawdziwych danych. Poinformowane o nierzetelnosci komisje
    dyscyplinarne i etyczne nie maja ochoty się tym zajać. Władze uczelni również!
    Czemu miałyby dyskredytować swoich i ich dzieła, które finansowały ? Żeby być w
    zgodzie z obyczajami panujacymi w uczelniach władze UJ zmieniły ostatnio statut
    uczelni. W nowym statucie uniwersytetu już się nie okresla mianem korporacji
    nauczanych i nauczajacych poszukujacych razem prawdy. Więc nieuczciwosć naukowa,
    fałszowanie faktów, nieujawnianie prawdy nie sa w rażacy sposób sprzeczne ze
    statutem. Dla nieuczciwosci naukowej klimat w uczelniach jest przyjazny.

    KBN dla nierzetelnych jest rajem. Bezkarnosć grzechów w zakresie nierzetelnosci
    naukowej, w tym 'wykorzystywania informacji uzyskanych w trakcie poufnego
    recenzowania prac', gwarantowana jest prawem. Komisje etyczne opracowały 'Dobre
    obyczaje w nauce', ale same nie maja zamiaru tych obyczajów przestrzegać.
    Nieuczciwi nie sa obejmowani infamia. Infamia grozi ujawniajacym nieuczciwosć.
    Kto chce zdobyć, czy zachować pozycję w nauce polskiej lepiej niech nie widzi
    nieuczciwosci.




    Temat: Doktorat - świstek papieru?
    poziom studiów pikuje w dół
    To prawda, przy czym idący niż (a raczej - pogłoski o niżu) demograficzny
    "wymusza" jeszcze większe ustępstwa.

    Tyle że winny jest system, nie ludzie.

    Asystent czy adiunkt przykładający się do zajęć dydaktycznych i bardzo dużo
    wymagajacy od swoich studentów nic nie zyskuje. Mało tego, może stracić - bo
    studenci widzą że mają większe prawa i z byle bzdurnym problemem idą do
    dziekana. A dziekan coraz częściej przychyla się do ich próśb. Potem adiunkt czy
    asystent wzywany jest na dywanik i słyszy, że przecież nie można oblewać naszych
    klientów;)

    Mało tego - za świetnie przygotowane zajęcia dydaktyczne NIKT nie pochwali, o
    dodatkowej gratyfikacji pieniężnej nie wspominając. Za to od asystenta oczekuje
    się szybkiego doktoratu, a od adiunkta - habilitacji. Oraz mnóstwa publikacji,
    najlepiej tych na LF.

    Dlatego ni dziwmy się, że pracownicy naukowi traktują często dydaktykę jako zło
    konieczne, zajęcia odbębniają by jak najszybciej powrócić do właściwych,
    naukowych obowiązków.

    Dochodzi do paradoksalnej sytuacji: wszyscy wszystkich oszukują. Studenci
    oszukują uczelnię (stypendia socjalne) i jej pracowników (ściąganie, plagiaty).
    Uczelnia oszukuje studentów, dając kiepski produkt edukacyjny, który obniża
    szanse jej absolwentów na rynku pracy. Pracownicy naukowi oszukują uczelnię i
    studentów, prowadząc kiepskie zajęcia, nie kontrolując prac zaliczeniowych,
    licencjackich czy magisterskich. Nikt na razie nie ma interesu, by tą chorą
    sytuację zakończyć.

    PS. Piszesz:
    "Wg mnie ped do doktoratow wynika z deprecjacji tytulu magistra"
    i masz rację. Tyle że teraz czeka nas deprecjacja tytułu doktora. Jak tak dalej
    pójdzie, za 10 lat ludzie będą robić habilitację, by wyróżnić się z tłumu
    doktorów;)



    Temat: Czy w Polsce można zrobić karierę w nauce?
    Personel akademicki wyższego szczebla
    specjalizuje się w unikaniu problemów,
    a nie w ich rozwiązywaniu. Profesorowie
    lgną do polityki, bo to daje wymierne,
    wyraźne korzyści materialne. Można
    wchodzić do rad nadzorczych, być posłem,
    dostać się na inne bardzo dobrze płatne
    stanowiska. Można też nadal uprawiać fikcję
    w rodzaju uniwersytetów latających.
    Bez żadnej odpowiedzialności za jakość pracy
    dydaktycznej i naukowej!
    Jakiż sens miałaby zmiana tego stanu rzeczy?
    Nie podcina się gałęzi, z której się zrywa
    takie smakowite owoce. Choć ostre problemy
    różnego rodzaju widoczne są gołym okiem,
    przeciętny profesor zaaprobuje każdą fikcję,
    a przynajmniej się jej nie sprzeciwi. Nawet,
    jeśli po cichu myśli, że to gwałt na zdrowym
    rozsądku, że to nieuczciwe, że to afirmowanie
    nieprawdy, głośno ani się zająknie na ten temat.
    Bąknie coś ogólnikowego i tyle. Sam przecież
    jest często promotorem prac mgr i dr, w których
    bada się zawartość cukru w cukrze, więc po co
    się wychylać? Żeby się narazić w środowisku?
    Pod hasłem "bierz i daj brać innym" pobiera się
    pensje z pieniędzy podatnika bez żadnej weryfikacji
    czy to ma sens czy nie. Po przebrnięciu przez habilitację
    można już do końca życia nic nie robić naukowo,
    odwalać dydaktykę byle jak i zbijać kasę, jak się tylko da.
    Można obskoczyć kilka uczelni, skasować pieniądze,
    nie biorąc żadnej absolutnie odpowiedzialności. W jakiej innej dziedzinie
    można tak zarabiać, nie ponosząc żadnych konsekwencji?
    Dolce vita. Po co więc zmieniać cokolwiek w systemie,
    który można tak pięknie doić?

    W polskiej sytuacji za pozytywną uważa się
    postawę profesora, który niczego nie krytykuje.
    Pozwala kolegom po fachu na wszelkie możliwe
    przekręty. Nawet jak kogoś złapią na plagiacie,
    to uczelnia kombinuje jak może, żeby mu dać spokój
    i nie tarmosić. Niech se zarabia. Kiedy profesor
    odchodzi na emeryturę, to za zasługę poczytuje się
    mu opinię, że "nikomu się nie naraził, nikomu
    nie zaszkodził". A był szefem grupy. Był w istocie
    anty-liderem, udawał, że nie widzi, nie słyszy
    i dzięki temu go chwalą. A że jednocześnie nie promował
    najlepszych? Że nie dbał o rozwój swoich doktorantów?
    Że nie rozumiał, co oni pisali w swoich doktoratach?
    Nie pełnił więc funkcji promotora, ale w papierach
    jest zapisane, że był promotorem. To wszystko nic.
    Ważne, że niczego nie kwestionował. A ponieważ siedział
    cichutko jak myszka, to mu uczelniani koledzy pozwolą
    dorobić do emerytury, przyznając a to jakąś nagrodę,
    a to dając jakieś zajęcia.

    Taki typ oczywiście promuje ludzi, którzy są
    jakby klonami jego własnej osoby. Przedstawiłem
    tylko jeden typ patologii, a to tylko jeden z wielu.

    Polskie środowisko akademickie jest wyprane
    z wszelkich rozterek na temat prawdy, etyki,
    uczciwości. Liczy się tylko kasa. Kasa własna,
    oczywiście. Nikogo nie dziwią plagiaty.
    Plagiaty w pracach magisterskich to codzienność.
    Więcej, to oczywistość. Mam magistrantów i widzę,
    jak wielu z nich jest na wskroś zepsutych etycznie.
    Przepisywanie z książek i prac innych osób
    uważają za oczywisty i normalny sposób pisania
    swojej pracy mgr. Gorzej, mają pretensje, że im
    nie pozwalam na przepisywanie! W środowisku
    akademickim nikt właściwie z plagiatami nie walczy.
    Władze uczelniane i wydziałowe częściej
    udają, że problemu nie ma.

    Same przepisy takiej atmosfery nie uzdrowią.
    Mogą sprzyjać pozytywnym rozwiązaniom, ale nie
    rozwiążą trudnych problemów.

    Siła by mówić na ten temat...




    Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem?
    jacy prawnicy taki regulamin i takie kłopoty?
    Gość portalu: ewa napisał(a):

    > Panie Leszku.. ale tak nie jest.. w tym wszystkim promotorzy pozbawieni są
    praw do swoich myśli, też i swego materiału, który udostępniają swoim
    magistrantom.

    Powinni pilnować by w przedstawianej pracy magisterskiej były odpowiednio
    zaznaczone źródła i cytaty.

    > Przecież prowadzą też wykłady z tego zakresu.. jak mają bronić swoich praw
    > przed wykorzystywaniem treści wykładów ... to wszystko jest dość
    skąplikowane..

    To prawda i nie zgadzam sie z którymś z poniższych postów, że wykłady służą po
    prostu przyswajaniu wiedzy podręcznikowej. Miałem to szczęście, że na wydziale
    obok waszego - humanie, korzystałem czasem z wykładów autorskich. Czasem
    pojawiały się też spekulacje, których później nie mogłem znaleźć w żadnej
    książce. W przeważającej jednak liczbie na wykłady nie chodziłem - wtedy, gdy
    służyły one przekazanie treści jakiegoś podręcznika i to w sposób bełkotliwy i
    nudny.
    Nie wiem jak prowadził wykłady dziekan prawa i nie mogę w to wnikać. Jeśli był
    dobrym wykładowcą, a takie tu głosy się pojawiły, to z pewnością studenci
    powionni mieć dużo więcej pokory formułując swe oskarżenia. By je formułować
    będą musiały udowodnić, że w swoich pracach były samodzielne i że w żadnym
    miejscu pracy nie pominęły przypisu.
    Dalej jednak uważam, że być może wszystkiemu jest winny brak dobregrego
    regulaminu. Być może jest tak: jacy prawnicy taki regulamin.

    > Panie magistrantki uczestniczyły w wykładach prowadzonych przez Profesora..
    > korzystały z literatury, ktąrą im podsuwał... kształtował ich umysł ... a
    > teraz ... a teraz uznały, że Profesor to kanalia, która powinna trafić do
    > więzienia... mam wątpliwości co do czystości intencji tych pań.

    Nie wiem jakie są intencje, mam nadzieję, że nie jest tak jak pani napisała.
    Wiem z kolei, że udowodnienie komuś plagiatu jest trudne. Bo tu nie chodzi o
    to, że w pracy pojawiają się takie same sformułowania, które zresztą (piszę
    hipotetycznie) te panie mogły wcześniej usłyszeć na wykładzie i pisząc pracę
    powinny były to zaznaczyć - a swoją drogą gdyby tak było to promotor przyjmując
    pracę powinien był w takim miejscu dopisac uwagę czerwonym długopisem. Jeśli
    więc pojawiają się atkie same sformułowania, w takim samym ciągu zdań, świadczy
    to tylko o niegrzecznym zaczerpnięciu pewnej porcji treści z codzego dorobku.
    Dopiero stwierdzenie, że cały artykuł, jego przesłanie, przedstawione tezy nie
    wnoszą nic nowego do tego co było w pracy magisterskiej może być uważane za
    plagiat. Jeżeli jednak profesor w tych artykułach rozszerzył, zmienił zakres
    problematyki, wprowadził nowe treści, to w moim pojęciu nie ma mowy o
    plagiacie, a co najwyżej o więcej nież niekulturalnym zachowaniu dziekana - za
    co on powinien obie panie przeprosić.
    Przepraszam za te dywagacje bo prawnikiem nie jestem, jedynie trochę się znam
    na prawie autorskim. Na tym prawie na którym ani sądy ani prawnicy się chyba
    nie znają! Dlatego tak twierdzę, gdyż musiałem dochodzić w sądzie swoich praw
    by pewien wydawca, zapłacił mi za mój wytwór moich myśli i umiejętności. Sprawa
    ciągnęła się chyba przez 3 lata, gdyż DURNY sędzia 1 instancji nic z prawa
    własności nie rozumiał i ocenił sprawę po tym jak efektownie jedna i druga
    strona racje swe przedstawiały. Dopiero dopiąłem swego w Sądzie APelacyjnym.

    Trochę irytujące jest jak prawnicy się między sobą spierają, ale jak przyjdzie
    do was jakiś magister humanista z prośbą o pomoc prawną, który nie ma
    możliwości dorobić sobie w radach nadzorczych, poradach prawnych czy gdzieś
    jeszcze, to patrzycie na takiego jak na łachudrę - poza nielicznymi wyjątkami.
    Dziękuję Joasi i Jurkowi, którzy czasem mi w moich kłopotach bezinteresownie
    pomogli. Nie dziwcie się więc, że jak wybucha afera wśród prawników to prawie
    cały światek magisterski zaciera ręce i próbuje dopiec to jednej to drugiej
    stronie często nie znając się ani na sprawie ani nie próbując zachować dystansu.




    Temat: Plagiator:))))))))
    Plagiator:))))))))
    Hi, hi facet powinien dostac zlota kopiare Niektorzy to sa beczelni.Juz sie
    nawet nie oburzam jak na poaczatku calej afery, ale po prostu mnie to bawi do
    lez. Ot...Rzeczpospolita...

    Anusz, plagiator notoryczny
    Bogdan Wróblewski 17-01-2005, ostatnia aktualizacja 16-01-2005 19:51
    Andrzej Anusz, były poseł PC i AWS, za nic ma wyrok stwierdzający, że
    popełnił plagiat. Wciąż przypisuje sobie autorstwo książki o historii NZS.
    Wczoraj udało mu się uciec od odpowiedzialności karnej - sąd uznał, że jego
    sprawa się przedawniła
    To jedna z pierwszych i najgłośniejsza sprawa o plagiat w Polsce. W 1992 r.
    Uniwersytet Warszawski uznał, że praca magisterska na wydziale historii
    Andrzeja Anusza (wówczas posła PC) o NZS w latach 1980-89 została przepisana
    z pracy Marka Rymszy, studenta socjologii (ok. 60 stron).
    Rok później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia o plagiat.
    Równocześnie Marek Rymsza wytoczył Anuszowi sprawę cywilną o naruszenie praw
    autorskich. Bo swoje magisterium Anusz wydał w książce.
    Rymsza wygrał proces w 1999 r. W tym samym roku NSA ostatecznie potwierdził
    słuszność decyzji władz Uniwersytetu odbierającej Anuszowi tytuł magistra.
    Anusz magistrem, a potem doktorem, został na Uniwersytecie im. Kardynała
    Stefana Wyszyńskiego. W 2001 r. ukazało się w prasie jego oświadczenie, w
    którym przyznaje, że w swojej książce o NZS zamieścił "obszerne fragmenty"
    pracy magisterskiej Rymszy. W tym samym czasie Anusz praktycznie zniknął z
    politycznej sceny.
    Zanikająca sprawa
    W międzyczasie jego proces karny po dwóch latach procedowania - w 1996 r. -
    został przerwany, bo prowadząca go sędzia awansowała do sądu okręgowego.
    Sprawa została zawieszona w oczekiwaniu na zrzeczenie się immunitetu przez
    Anusza. W końcu słuch o niej zaginął.
    Na wokandę wróciła dopiero w 2003 r. W grudniu zanosiło się na wydanie
    wyroku, ale zmieniony został ławnik i proces miał się wczoraj zacząć od nowa.
    Andrzej Anusz do sądu nie przyszedł. Za to sędzia Piotr Bojarczuk przyszedł z
    gotowym postanowieniem o jej umorzeniu z powodu przedawnienia.
    Po latach doszedł do wniosku, że przedawnienie nastąpiło już wiosną 2003 r.!
    Wcześniej sąd apelacyjny twierdził, że nastąpi to w styczniu tego roku.
    Sędzia Bojarczuk dodał, że "z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać,
    że zapadłby w tej sprawie wyrok skazujący".
    - Nie zależało mi na ukaraniu pana Anusza, dla obrony moich praw autorskich i
    ochrony dobrego imienia ważniejszy był wyrok sądu cywilnego. Chciałem tylko,
    żeby jeszcze raz usłyszał, że popełnił plagiat, to miała być ta kropka nad i -
    powiedział nam Marek Rymsza.
    Znów plagiat
    Tymczasem zamiast kropki nad i jest nowa książka Anusza pt. "Kościół
    Obywatelski". A w niej przypisy odsyłające do wcześniejszej publikacji
    Andrzeja Anusza "NZS w latach 1980-1989".
    - To ten sam plagiat - ocenia mec. Maciej Ślusarek, specjalista w dziedzinie
    prawa autorskiego. - Znalazłem też cytat żywcem przepisany ode mnie,
    najwyraźniej pan Anusz wyrok cywilny ignoruje - dodaje Marek Rymsza.
    Dla Gazety mec. Maciej Ślusarek, adwokat, specjalista od prawa autorskiego
    W takiej sytuacji możliwe będzie wystąpienie do sądu z nowym pozwem, tym
    razem dotyczącym nowej książki pana Anusza, w której są odwołania do tej,
    którą sąd zakwalifikował jako plagiat.
    Wydaje się, że sąd bez problemów wydałby tymczasowe zabezpieczenie powództwa,
    które może polegać na wstrzymaniu sprzedaży tej nowej książki. Można też
    pomyśleć o postępowaniu karnym, bo zła wola i nieliczenie się z wyrokiem sądu
    są ewidentne.
    Jeżeli ktoś w dalszym ciągu, mimo wyroku sądowego, powołuje się np. w
    przypisach na swoje autorstwo, to popełnia ten sam plagiat.



    Temat: pytanko w sprawie pracy magisterskiej?

    Rozdział 4.
    Inne elementy pracy magisterskiej

    Tutaj dowiesz się o pozostałych, nie mniej ważnych elementach pracy
    magi-sterskiej takich jak metody cytowania, ustanawianie przypisów, rysowanie
    tabel i wstawianie rysunków, podkreślanie fragmentów tekstu, numerowanie stron
    etc.

    4.1 Cytaty
    W gruncie rzeczy Twoja praca może się składać niemal z samych
    cytatów /oczywiście żartuję - nie radzę tego robić, jeżeli chcesz otrzymać
    dobrą ocenę/, pod warunkiem jednak, że zostaną one odpowiednio zaznaczone i
    opisane. Pamiętaj, że jeżeli nie zaznaczysz wyraźnie, że coś cytujesz, może to
    zostać potraktowane jako plagiat. Przyjmuje się też /jest to raczej zwyczaj/,
    że pojedynczy cytat nie powinien być dłuższy niż 14 wierszy. Zazwyczaj też
    wystarczy, jeżeli cytowany fragment jest wzięty w cudzysłów a w przypisie
    znajduje się nazwisko jego autora i miejsce pu-blikacji /podobnie jak w
    Bibliografii - dla przypomnienia: nazwisko, imię, tytuł pu-blikacji, miejsce i
    data wydania/ oraz, koniecznie, strona z której cytowany fragment pochodzi.
    Cytujemy np. tak:

    „Tu jest tekst cytowany przez Ciebie [z wtrąceniami – P.Z.], który do-
    brze jest też wysunąć poza normalny akapit i czasami podkreślić [podkr. P.Z.]
    co ważniejsze Twoim zdaniem fragmenty [zauważ, że moje wtrącenia są zwykłą
    czcionką – P.Z.] i z przypisem na końcu [vide: 4.2 Przypisy]”

    Ładnie też jest użyć kursywy i dodatkowo wyróżnić cytat przez wysunięcie go
    poza akapit oddzielając jednocześnie od swojego tekstu wersem odstępu jak na
    przykła-dzie powyżej, chyba, „że jest to tekst wtrącony, króciutki, nie
    wymagający aż takich zabiegów, tym niemniej zawsze wymagający przypisu” .
    Przejdźmy zatem teraz do przypisów.

    4.2 Przypisy
    W przypisach umieszczasz źródła cytowanych przez Ciebie fragmentów oraz danych.
    Tutaj też możesz pozwolić sobie na własne uwagi oraz na dodatkowe informacje
    nie tak bardzo istotne dla całości pracy, ale jednak uznane przez Ciebie za
    warte wspomnienia. W przypisach „rozszyfrowujesz” skróty, dokonujesz tłumaczeń
    pojęć obcojęzycznych, odsyłasz czytelnika do innych pozycji etc. Wszystko to
    oczywiście pod warunkiem, że nie uczyniłeś już tego wcześniej, we właściwym
    tekście. Przypis to taki Twój „margines” dla dodatkowych uwag.
    Zasadniczo do Ciebie należy decyzja, czy mają to być przypisy końcowe, czy
    dotyczące poszczególnych stronic. Wydaje mi się jednak, że dla przejrzystości
    lepiej jest stosować przypisy dolne, a to z tego względu, że ułatwia to ich
    czytanie. Jak-kolwiek bowiem łatwiej jest zrobić wszystkie przypisy w jednym
    miejscu, na sa-mym końcu pracy, jednak nikomu nie chce się zaglądać na ten
    koniec, więc szczególnie jeżeli przypisy te są istotne dla treści pracy,
    stanowią nierozerwalną część Twej wypowiedzi, stosuj przypisy dolne. Numeracja
    przypisów – dowolna, możesz je zaznaczać też gwiazdkami, obyś tylko pamiętał
    przy wyborze sposobu wyróżnienia przypisów o konsekwencji /w całej pracy tak
    samo, na tych samych zasadach/ i o tym, żeby Ci się one po prostu nie pomyliły.
    Na koniec uwag o przypisach małe przypomnienie ze szkoły średniej:
    • Ibidem /ibid., ib./ - “tamże”, piszesz, kiedy następujące po sobie
    przypisy odwołują się do tej samej publikacji /tylko np. z innych stron – wtedy
    po ibidem piszesz numer strony/;
    • Op.cit. – „wcześniej cytowane”, piszesz, kiedy w przypisie odwołujesz
    się do publikacji, na którą powoływałeś się wcześniej, ale później nastąpił
    przypis dotyczący czego innego; jeżeli używasz wiele „Op.cit.”`ów, możesz zazna-
    czać po nich nazwisko i imię autora /w razie potrzeby, stronę/; jeżeli cytujesz
    wiele pozycji tego samego autora, oprócz jego nazwiska musisz użyć też i ty-
    tułu itd.

    4.3 Tabele i rysunki
    Miałeś już okazję przyjrzeć się tabeli /2.2 Czcionki, marginesy,
    wielkość strony/. W jaki sposób ją wykonasz, czego i jak użyjesz, to wszystko
    zależy już od



    Temat: Uczelnie walczą z plagaiatmi
    Czesc,

    Jestem pracownikiem jednej z uczelni, chyba w miarę niezłej i stwierdzam, że
    generalnie większość osób w tym wątku mało wie o życiu.

    1) Oczywiście, że wśród kadry naukowej są różni ludzie - ci którzy wiedzą
    więcej i ci, któzy wiedzą mniej; uczciwsi i mniej uczciwi, ale pogląd, że
    polska kadra naukowa to leszcze, którzy tylko robią plagiaty to tak jak
    powiedzenie, że każdy Polak to pijak (jeszcze niedawno popularny stereotyp na
    zachodzie) - po prostu bzdura. Tak więc sugerowałbym, żeby ci, którzy nie znają
    tego środowiska się może nie wypowiadali tak kategorycznie, bo jest to
    idiotyczne.

    2) Wyobraźcie sobie, że studiujecie 5 lat, potem kolejnych kilka męczycie się
    nad doktoratem, potem nad habilitacją. Aktualnie pensja asystencka wynosi mniej
    niż 2000 złotych (brutto), doktorska - niecałe 3000. Ludzie, którzy pracują na
    uczelniach są z reguły (nie zawsze, to fakt) dość inteligentni i większość
    pracowników uczelni ekonomicznej mogłoby pracować w biznesie za co najmniej 3
    razy większe pieniądze. Czy jest coś dziwnego w tym, że pracownicy uczelni mają
    fuchy na zewnątrz? Wyobraźcie sobie życie za 1200 złotych gdy jednocześnie
    można byłoby zarabiać 3500 - chyba normalne, że ludzie gdzieś tam zarabiają na
    boku, no nie? Więc krytykowanie, że wykładowca coś robi "dla kasy" jest po
    prostu głupie.

    3) Wykładowca nie ma czasu dla studenta? Powiem tak: co tydzień mam konsultacje
    i z reguły (tak jak i do innych) nikt nia nie nie przychodzi aż do momentu,
    kiedy zbliża się kolokwium, egzamin itd. i wtedy oczekuje się ode mnie że będę
    dostępny nieomalże 24h na dobę, bo przecież trzeba mieć czas dla swoich
    studentów. Owszem, są ludzie, którzy z definicji nie mają czasu dla studentów,
    ale w większości przypadków jest dokąłdnie na odwrót. Czy ja mam, przepraszam,
    namawiać kogoś do pracy? Reklamować się? Przecież studenci to dorośli ludzie.
    Czy ktoś każe ściągać na egzaminach? Nie ma takiego obowiązku! Ludzie, to nie
    podstawówka - sami decydujecie czy chcecie przebimbać czy się czegoś nauczyć.

    4) Praca magisterska zasadniczo nie ma, a co najmniej nie musi być twórcza w
    tym sensie, że jej celem nie jest tworzenie nowej teorii tylko albo
    charakterystyka stanu wiedzy na jakiś temat, albo wykorzystanie znanej metody
    na jakimś nieco innym gruncie niż dotychczas itp. I dokładnie tak jest (na
    całym świecie), że twórczy musi być doktorat, praca magisterska -
    niekoniecznie. I współczuje serdecznie tym, którym się wydaje, że podsumowanie
    stanu wiedzy na dany temat to zrobienie z dwóch książek trzeciej i zajmuje to
    dwa dni. Jak któs tak pisze to niech lepiej idzie do łopaty, bo nie rozumie o
    co chodzi. Dobre podsumowanie stanu wiedzy z plagiatem nie ma nic wspólnego.
    Idąc tym tropem, każdy podręcznik to plagiat, bo odtwarza jakąś istniejącą myśl.

    5) Uwaga do kolegi, który pisał na początku że ma dyplomy i g..no z nich ma a
    utrzymuje się ze swojego hobby. To chyba pomyliłeś szkoły. Albo może masz jeden
    dyplom z marynistyki a drugi z filozofii, co? Ja mam jeden dyplom, pracuję na
    uczelni bo odrzuciłem kilka dobrych ofert pracy, oprócz tego czasem coś
    napiszę, przeprowadzę szkolenie, zrobię analizy itd. i nie narzekam na brak
    środków do życia. A moją wiedzę opieram na tym, czego się nauczyłem podczas
    studiów - widać można.

    Pozdrawiam,
    xx



    Temat: 10 Listopad - DZIEN ODRODZENIA BYDGOSZCZY

    > Widać wlasnie umysl typowo techniczny, a moze rolniczy, to nie kwestia 5 lat,
    > przez 5 lat to można wybudowac baze jak jest kasa, a tworzenie bazy
    > intelektualnej to proces dlugofalowy. Jezeli ktos robi magisterke to
    potrzebuje
    >
    > potem przynajmniej 2-3 lat zeby zrobic doktorat, a habilitacja to jeszcze
    > dluzej ok. 8-10 lat tak wiec 5 lat to troche malo. Piszesz ze nie slyszy sie
    > ani na UMK ani na ATR bo nie zyjesz w tym srodowisku, skonczyles ATR-ek na
    > trójczynach i to wszystko! Wiesz jak to normalnie wszedzie wyglada,
    magisterek
    > robi dla doktorka i profesorka, doktorek dla profesorka, a profesorek robi
    dla
    > siebie i wlasnych splendorow podpierajac sie pracami wykonanymi przez tych z
    > nizszego szczebla i oczywiscie wlasna. Jak nie wiesz jak to jest to nie
    pieprz
    > bez potrzeby. Robi sie to troche inteligentniej, niz w przykladach
    wymienionych
    >
    > przez Ciebie! Widze nawet ze przeprowadzasz badania nt. poziomu nauczania! Na
    > AB sa tylko trzy wydzialy! Jezeli zlikwidowaloby sie kilka to faktycznie nie
    > byloby AB! A ilu produkuje sie bezrobotnych na ATR? Znasz statystyke? A te
    > kierunki zaoczne, przeciez ogólnie wiadomo, ze na nich odwala sie wielka lipe
    > tylko po to aby uczelnia zdobyla kase! Zrozum to nie chodzi tylko o
    > przemianowanie, z tym wiaza sie rowniez wieksze pieniadze, lepsza baza lepsza
    > kadra itd. Proponuje Tobie wejdz w srodowisko naukowe ATR a dowiesz sie o
    > licznych przekretach, wiekszych, mniejszych swinstewkach itd. Uczelnie tworza
    > ludzie a oni różni są!

    Akurat mam wielu znajomych (ATR, AM-B-szcz, Gdańsk, UMK, Politechnika Łódzka,
    Poznańska także WSP), którzy wybrali karierę naukową i z rozmów z nimi wynika,
    ze największe bagno jest na AB. Poza tym miałem okazję poznania na imprezach i
    nie tylko dość licznej ekipy studentów z AB (WF, PO, Prace ręczne, Politologia,
    Bibliotekoznawstwo) - takich "łosiów" po raz pierwszy spotkałem. Czasami
    zastanawiałem się czy to studenci czy jakaś zgraja z jakiejś prowincjonalnej
    zawodówki (zwłaszcza w tym przodowali bibliotekarze). Poznałem ich podejście do
    życia a zwłaszcza studiów, system wartości i to mi wystarczyło by wyciągnąć
    wnioski a to także rzutuje na poziom absolwentów i opinię o uczelni. Może są
    tam jakieś wartościowe jednostki ale chyba nieliczne...
    Wracając do afer to przyznasz że te na AB są z gatunku tych o większym
    kalibrze. Zastanawia mnie tez czy uczelnia pretendująca do miana uniwerku
    powinna po tych aferach przejść jakby nigdy nic do porządku dziennego i
    wyciszyć sytuację, a tak chyba sie stało.

    Co do prac naukowych to tak już jest że zawsze musimy uczyć się od lepszych:
    czyli przyszły mgr od doktora, przyszły doktor od profesora itd. Badania które
    robiłem do mojej pracy magisterskiej wykorzystał mój promotor w swoich
    publikacjach i bardzo się z tego cieszę, że do czegoś się przydały. Poza tym
    mam satysfakcję, z napisania pracy i pewność ze temat jest unikatowy i na jej
    bazie nikt nie zrobi plagiatów ;).
    Co do bazy naukowej to uważam że w AB miasto wpompowało dużo pieniędzy ale
    jakoś tego polepszenia nie widać. Znani naukowcy też nie są chyba zbytnio
    chętni by jako główna swoja uczelnię wybrać AB.

    Następną sprawa, którą poruszyłeś - produkcja bezrobotnych i studenci zaoczni.
    Tak się teraz składa, że chyba po większości studiów, jeżeli sobie wcześniej
    czegoś nie załatwiłeś (przez praktyki na studiach czy choćby koneksje - takie
    już mamy czasy) to z pracą jest trudno zwłaszcza w branży. No ale przyznasz mi
    rację, że w branżach typowo nauczycielskich (jak np. polonistyka czy edukacja
    wczesnoszkolna) to teraz zupełnie nie ma się co kształcić bo jest to produkcja
    bezrobotnych na masową skalę, a te kierunki nadal istnieją.
    Co do studentów zaocznych to nie można postawić "=" między absolwentami studiów
    zaocznych i dziennych, niezależni czy to ATR UMK czy AB.

    no i już ostatnia sprawa:
    "skończyłeś ATR-ek na
    > trójczynach i to wszystko" - i tu się grubo mylisz, studiowałem na wydziale
    Technologii i Inżynierii Chemicznej i od zawsze udało mi się wyjechać na taką
    średnią by nie tylko mieć stypendium ale załapać się na te z górnych półek.
    Poza tym skończyłem studia podyplomowe na Politechnice Łódzkiej, Gdańskiej a
    obecnie jestem w trakcie takowych na UMK.




    Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem?
    Sprawa oskarzenia o plagiat ma dwa niezalezne aspekty: jedna to prawna, oparta
    na skardze pokrzywdzonych i tutaj formalnie trzeba czekac na decyzje najpierw
    prokuratora, a pozniej sadu.

    Druga to naukowa-akademicka, ktora rozgrywac sie powinna niezaleznie i o wiele
    szybciej.
    Plagiat to powazna nierztelnosc naukowa, ktora de facto rujnuje wiarygodnosc
    dziekana i jednoczesnie profesora prawa. Latwo ja sprawdzic bowiem dowody
    sa "czarno na bialym". Promotor pracy magisterskiej czy doktorskiej, nie ma
    zadnych praw autorskich do tekstu "swojego" magistranta czy doktoranta. Kazde
    zdanie wziete doslownie z czyjegos tekstu, musi byc w cudzyslowie i opatrzone
    odnosnikiem do pracy gdzie figuruje. Tutaj tego nie bylo, co widac na podanych
    przykladach.

    Gazeta Wyborcza, a szczegolnie redakcja gdanska, bardzo rzadko podaje nazwiska
    naukowcow, ktorzy popelnili nierzetelnosc akademicka. Nawet przed tygodniem
    piszac o zakonczeniu postepowania dyscyplinarnego przeciwko p. Weiss, ktorej
    odebrano rok temu doktorat za plagiat (promotor: prof. Marian Mroczko,
    recenzent prof. Roman Wapinski), podano tylko jej pierwsza litere nazwiska.
    Naukowcy sa osobami publicznymi i nie ma przeszkod prawnych, aby publicznie - w
    glorii pelnego nazwiska- podawac zarzuty, jakie wobec nich akademicko wysunieto.

    Jesli tym razem podano pelne nazwisko prof. Michala Plachty, z takim tytulem,
    to znaczy ze w ocenie redakcyjengo prawnika, zarzut plagiatu jest pewny do
    udowodnienia i redakcja nie ma szans przegrania ewentualnej sprawy sadowej o
    naruszenie dobrego imienia.

    Pani Eliza jest sama prawnikiem i bez tzw. solidnych podstaw, nie wystepowala
    by publicznie. Wszystko to sklonilo mnie do napisania, iz rektor Uniwersytetu
    Gdanskiego, prof. Andrzej Ceynowa, musi szybko podjac pewne decyzje, ktore
    zawsze zapadaja w RZETELNYM Uniwersytecie: zawiesic badz przyjac rezygnacje
    dziekana, powolac Komisje Senacka zlozona z trzech znanych z rzetelnosci i
    niezaleznosci pogladow profesorow zwyczajnych ( w tym dwoch z innych
    wydzialow), ktorzy by w okresie dwoch tygodni sporzadzili opinie o skali
    ewentualnych zapozyczen dziekana Plachty. Dopiero na tej podstawie powinna
    zapasc decyzja rektorska o dyscyplinarnym postepowaniu wyjasniajacym. I wtedy
    juz Rzecznik Dyscyplinarny wystepuje o dwie formalne opinie do INNYCH
    profesorow prawa na INNYCH Uniwersytetach, wykluczajc wszelkie osoby zwiazane
    towarzysko, czy znajomosciowo z prof. Michalem Plachta. Taka jest teoria.

    Powaga i dobre imie Uniwersytetu Gdanskiego wymagaja, aby sprawa ta byla
    rozpatrzona rzetelnie, publicznie i szybko. BEZ CZEKANIA co zrobi prokuratura!

    A jaka bedzie praktyka to zalezy od wladz uniweryteckich, od Rady Wydzialu
    Prawa.

    dr med. Marek Wronski, Nowy Jork
    autor stalego cyklu: "Z Archiwum Nierzetelnosci Naukowej"
    miesiecznik FORUM AKADEMICKIE (dostepny on-line)



    Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej
    Pytanie kto bedzie szczekał.Przeczytaj uważnie, szczególnie końcówkę. O
    Perzanowskim juz nie bede szukal!!!!
    Autoplagiaty na UMK
    Dominik Wójcicki 23-01-2005 , ostatnia aktualizacja 23-01-2005 17:07

    Uzupełnienie wykształcenia licencjackiego wymaga napisania kolejnej pracy.
    Czasami student tego nie robi - podkłada licencjat. Takie przypadki są na UMK

    Groźba autoplagiatu pojawia się przy dwustopniowym kształceniu. Student
    najpierw kończy naukę na poziomie licencjackim, a potem uzupełnia ją w trybie
    magisterskim. Przez pięć lat musi więc oddać dwie prace: licencjacką i
    magisterską. Czasami pisze jedną.

    Tak zrobił Tomek. Skończył trzyletnie studia licencjackie z zarządzania w
    jednej ze szkół wyższych. Potem przeniósł się na UMK, by zostać magistrem. Na
    uniwersytet zabrał też swoją starą pracę licencjacką o strategii finansowej
    wybranego przedsiębiorstwa. I w Toruniu na wydziale nauk ekonomicznych
    przedstawił ją jako magisterską. Dawny licencjat uzupełnił jedynie pod względem
    formalnym. - Student musi napisać dwie różne prace - mówi dr Ryszard
    Lorenczewski, dziekan wydziału nauk ekonomicznych i zarządzania UMK.

    Dziekan potwierdza, że zna przypadki autoplagiatów u siebie na wydziale.
    Dowiedział się o nich od prof. Ewy Siemińskiej, która na swoim seminarium
    złapała dwóch oszustów. Prace licencjackie studenci napisali w szkołach w
    Płocku i Kołobrzegu. Prof. Siemińska wykryła ich podstęp przed egzaminem
    magisterskim. - Kiedy zaczęłam poznawać skalę problemu, byłam przerażona -
    ocenia.

    Jak to możliwe, że licencjat mógł być zamieniony na magisterkę?

    Osoba starająca się o przyjęcie na studia uzupełniające ma obowiązek
    przedstawić jedynie temat swojej pracy licencjackiej. Nie musi jej natomiast
    pokazywać. Ta znajduje się w bibliotece szkoły, gdzie ją napisano. Promotor
    czuwający nad magisterium kopię licencjatu otrzymuje tylko na wyraźne życzenie.
    Zmiana tytułu oraz gapiostwo opiekuna, czynią oszustwo prawdopodobnym.

    Sprawy przeciwko dwójce autoplagiatorów skierowano do uczelnianej komisji
    dyscyplinarnej. Jej szef prof. Marek Kalinowski nie chciał rozmawiać z "Gazetą"
    na temat skali zjawiska oraz kar nakładanych przez komisję. Z prorektorem UMK
    ds. dydaktyki prof. Andrzejem Radzimińskim nie udało nam się skontaktować.

    Zdaniem prof. Stefana Grzybowskiego, dziekana wydziału filologicznego UMK,
    podejrzanych o oszustwo może spotkać jedynie upomnienie. - Też mam plagiatorkę
    i zrezygnowałem z kierowania sprawy do komisji - tłumaczy. - Kiedyś tak
    zrobiłem, postępowanie ciągnęło się przez rok i skończyło upomnieniem. Taką
    karę sam już nałożyłem.

    45 proc. studentów UMK deklaruje, że ich prace zaliczeniowe, semestralne,
    dyplomowe są plagiatem - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku.
    Usprawiedliwienia szukają we własnym lenistwie, braku wiedzy i czasu oraz
    przyzwoleniu kadry.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 164 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.