Strona Główna plagiat lista uczelni pks góra kalwaria Plac św Piotra PKS Łódź bilety pkpkrakow Warszawa przez Kielce pks cieszyn rozkład jazdy PKO skup dewiz PKS katoowice Rozkład jazdy plakaty szkolne PKSRozkład jazdy |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: plagiat prac magisterskichTemat: Hiperony - zachęcam do gorącej dyskusji Frenaczku ja bym wykasowal tego posta gdyz jest to klasyczny plagiat :) Nie podalas źródła a przeciez wiemy ze napisała to Katarzyna Pistol w pracy magisterskiej z 1997 o tytule "Schizotypia a kreatywność i style poznawcze". Mysle ze Kasia nie bylaby z tego zadowolna dlatego by zataic przed nia ten fakt proponuje wplate na moje konto w wysokosci symbolicznych 500 zł. W innym przypadku narazasz sie na proces zwiazany z pogwalceniem praw autorskich bo ja jej o wszystkim powiem. :) Temat: króliczątka Ja jestem z takiej nieodpowiedzialnej, okropnej, króliczej rodziny. Mam czwórkę młodszego rodzeństwa. No dramat. Słuchajcie, czasem to nawet musiałam po siostre chodzić do przedszkola! Koszmar nie? Nie mowiać już o tym ile zżera taka rodzina. Ile trzeba zrobić zakupów. Ile garów umyć. Ile prania!!! A moi rodzice oboje pracowują na pełny etat. Wiec my sie biedulki tak troche same wychowujemy. Muszę sobie zaraz policzyć ile minut mają w ciągu dnia na każde dziecko ci moi nieodpowiedzialni rodzice. No bez liczenia mi sie widzi, że mało, bo już nam w lekcjach od jakiegoś czasu nie pomagają. Nawet prace magisterską musiałam napisać sama! I co gorsza podejrzewam, że moje zaniedbane rodzeństwo też będzie musiało!!! Taka karma... Temat: Studenci rozczarowują krakowskich pracodawcÓw Studenci rozczarowują krakowskich pracodawców To są skutki: 1. Wszyscy idą do szkół kończących się maturą ( czy się nadają czy nie). 2. Matura zaliczana od 30%. 3. Mnóstwo uczelni, które przyjmują każdego ( na zaocznych byleby tylko płacili).4. Powszechne plagiaty-począwszy od prezentacji na maturze, skończywszy na pracach magisterskich i wyżej. I w ten sposób stał się CUD- współczynnik osób z wyższym wykształceniem wspiął się do nieba. A jakość...... jakość nie ma znaczenia!!!! Temat: Czy może Ktoś wie? Będziemy orać głębiej! Broną i kultywatorem! Póki żywią to broną, albo samobroną albo z kluseczkami... Wiecej , lepiej, taniej! trudny Podobno praca magisterska tego o którym piszesz była plagiatem doktoratu Nadieżdy, ale tu może się okazać że to kaczka. W buraczkach. Temat: Doktoranci pomożecie Doktoranci pomożecie Piszę pracę magisterską i czytam tu o plagiatach wy w tej dziedzinie jesteście starymi wyjadaczami, a więc są wakacje i miesiąc czasu mam czas i zaczęłam pisać obrona za rok. Do promotora pójdę z tym problemem we wrzesniu. Mam pytanie chodzi mi o fragmenty przepisane z literatury. A więc czy mogę przepisać fragment z literatury dosłownie dając na końcu np [nowak 1999] czy taki fragment musze napisać własnymi słowami na podstwawie tego fragmentu w książce Temat: Nie kradnij myśli Nie kradnij myśli Proponowałabym, aby najpierw taki przedmiot zaliczyli obowiązkowo wszyscy nauczający, jako że dość głośno było w ostatnich latach o plagiatach popełnianych przez nich właśnie. Ciekawi mnie także kto powinien mieć prawa do prac magisterskich czy licencjackich, w sytuacji zlecenia pisania takowych, ogłaszającym się coraz liczniej "autorom etatowym". Temat: Dziekan Wydziału Prawa i Administracji UG plagi... Dla mnie, poza całym aspektem prawnym, to jest kwestia uczciwości i przyzwoitości. Jeżli ktoś kopiuje wiele stron cudzej pracy magisterskiej i podpisuje własnym nazwiskiem bez żadnego przypisu, to jest to po prostu nieuczciwe. Tymczasem do sprawowania funkcji dziekańskiej potrzebne są w moim odczuciu i podejrzewam, że również wielu innych studentów także pewne walory moralne, w tym uczciwość. Co do absolwentek prawa, które odkryły plagiat, to myślę, że z pewnościa wiedzą co robią. Zacytuję chociażby art. 238 kodeksu karnego "Kto zawiadamia o przestępstwie, lub o przestępstwie skarbowym organ powołany do ścigania wiedząc, że przestępstwa nie popełniono, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". I jeszcze jedno - czy Pan Profesor do tej pory kiedykolwiek zaprzeczył tym zarzutom? Temat: Ambicja wyżarta przez cynizm Zmiana zasad finansowania folkatka napisała: > Ja czytam, i sie zastanawiam: skąd w ludziach tyle nietolerancji?? Na świecie > > wszyscy sa potrzebni, i ścisli, i humanisci... Resztę wyciąłem bo wodolejstwo. Skupmy się jednak na tym jednym, krótkim fragmencie. "Wszyscy są potrzebni", zgoda ale w odpowiednich proporcjach. Proporcje te zostały zaburzone z porostych przyczyn - kształcenie humanisty jest bardziej dochodowe dla uczelni niż innego studenta. Czy kogoś, kto przedkłada chwilowy przypływ kasy nad honor uczelni i jej przyszłość, można nazwać humanistą? Przecież nie trzeba być geniuszem by zauważyć, że w ten sposób można zawalić uczelnię nawet z kilkusetletnią tradycją. Może rozwiązaniem byłoby finasowanie uczelni ale na innych zasadach - ilość twardych publikacji, patentów na jednego studenta. Nie ma ich nie ma kasy. Wydaje mi się, że sytuacja przy takim podejściu szybko wróciłaby do normy. Chcesz mieć dziesięciu magistrów pod sobą - nie ma sprawy - ale jeśli nic nie opublikujesz lub nie wniesiesz żadnego patentu nie dostaniesz ani grosza. Publikując zaś w twardych czasopismach sprawdzanie czy nie napisałeś plagiatu pozostawiasz niezależnym recenzentom, w końcu można publikować części prac magisterskich z ich autorem jako współautorem. Myślę, że wtedy za jakieś 10, 15 lat sytuacja wróciłaby do normy. Temat: Wstrzymanie zwrotów za CO i przekazanie na FR dobud napisał: > Mam pomysł ! > może ktoś ma pisać pracę magisterska z zarzadzania ? > Świetny temat: > "Analiza problemów wspólnot mieszkaniowym na podstawie forów internetowych" To wcale nie jest takie głupie. Materiałów ci na Forum dostatek, a i o plagiacie nie może być mowy. Chyba nkt tego jeszcze nie próbował. Temat: cracovia nie ma to jak kibic wisly uprawiajacy anty-cracoviacka propagande Twoja logika mnie poprostu powala nie jestem fanem chuliganstwa i nie zamierzam go tu bronic ale albo jestes idiota albo kibicem wisly i wtedy to wszystko uklada sie w jakas calosc czy to ze np. na dyskotekach (nie boj sie nie uczeszczam tam) czesc ludzi bierze dragi to jest powod zeby takie dyskoteki zamykac ? lub... czy to ze czesc prac magisterskich na uczelniach to plagiaty to powod zeby te uczelnie zamykac ? odpowiedz sobie na to pytanie.. ja na tym meczu bylem dzisiaj i widzialem co sie dzialo, z tej burdy jakos dumny nie jestem, z Krakowa z Ruchem i policja bilo sie moze.. 100.. 200 osob nie wiecej, a na stadionie bylo ok 8 tysiecy nazywasz bandytami ludzi ktorzy przyszli ogladac mecz i kibicowac druzynie ja Ci gwarantuje ze gdyby chocby polowa z kibicow Cracovii to byli chuligani to na dzisiejszym meczu przepedziliby zarowno ruch jak i policje i tej ostatniej by ani armatka wodna ani strzelby nie pomogly Temat: Magisterka na autoplagiat Hipokryzja na magisterkę No cóż. U Nas decydenci akademiccy ogłaszają co prawda walke z plagiatami ale walcza głownie z ujawniającymi patologie akademickie (wybor tekstow na www.nauka-edukacja.p4u.pl/ porazająca hipokryzja rektorow nie wrózy nic dobrego na przyszłóść. Może przydałyby się prace magisterskie na temat hipokrycji rektorskiej ? Dobrze by ten problem przyblizyc Temat: AJD,,dydaktyka-sprzedam notatki pewnie ktos kto nie ma pojecia o tym co tam bylo i nie obronil ich ci dal, albo maily nieaktualne badania, byly plagiatami albo w ogole nie maily zadnych badan:) a ty swoja droga to chyb nie za madra jestes skoro musisz kserowac prace magisterskie i to az 7 . widocznie nie umiesz napisac wlasnej Temat: ...biorę bo dają .... No...Yapkowitzowi rosna skrzydla. Pogrzebalo chlopisko po slownikach, pokazalo, ze umie conieco przekopiowac i sklecic nowy post.Taka umiejetnosc jest niezwykle przydatna. Dobrze zonglujac cytatami i wtretami mozna zmajstrowac niezla prace magisterska a nawet...doktorska. Jeszcze troche treningu i zaden program "Plagiat" Yapkowitzowi strasznym nie bedzie... Temat: SPRZEDAM PRACE LICENCJACKA Z PEDAGOGIKI! ogabignac napisał: > Nie zgadzam się z twoją opinią. > Praca dyplomowa, magisterska czy doktorska podpisana i obroniona jest > wartością intelektualną ktorą można poczytać, zacytować i umieścić > w spisie literatury innej pracy. > Natomiast handel takimi "surowymi" niepodpisanymi pracami jest już > przestępstwem jako domniemanie plagiatu i powinno być ścigane z urzędu. A dlaczego licencjatka nie może sprzedać swojej pracy? Sama napisała. I to nie jest przestępstwo. Co zrobi z tą pracą jej nabywca, to już nie jest odpowiedzialność licencjatki. Może chce tylko przeczytać? Oczywiście jest przestępstwem przedstawienie i obrona cudzej pracy jako swojej - tu się zgadzam. I za to są sankcje. O ile ktoś to wykryje. Temat: Magisterka na autoplagiat po pierwsze jesli ta praca (licencjat) zostala dopuszczona jako magisterska, to znaczy, ze musiala byc na dosyc wsokim poziomie. chyba, ze promotorowi nie chcialo sie posiedziec nad ta praca, a tym wypadku przeszloby wszystko, wlacznie z prawdziwym plagiatem. po drugie tez wyznaje zasade, ze powinno byc mozliwe 'pociagniecie dalej' tematu omawianego w pracy licencjackiej. co prawda omawiany w artykule przypadek zostawil 'cialo' pracy uzupelniajac 'ja tylko wstępem i założeniami badawczymi', czyli specjalnie sie nie wysilil, co raczej mnie razi. wniosek z tego jest taki, ze albo praca jest na tyle dobra albo promotor sam jest cwaniaczkiem, ktoremu nie chcialo sie zajac swoim podopiecznym, a tylko nabijac wlasne konto (doslownie i w przenosni). co do mnie pisalem dwie rozne prace, przy czym z licencjatu nijak nie daloby sie zrobic magisterki. pzdr Temat: SPRZEDAM PRACE LICENCJACKA Z PEDAGOGIKI! Gość portalu: ing napisał(a): > Właśnie nie jest to złamanie prawa. Gdyby tak było, nie byłoby tylu ogłoszeń- > ofert z pracami dyplomowymi i nie tylko (także dla szkół średnich). Zapytaj > prawników (ja pytałem). Już szybciej można mówić o przestępstwie osoby > kupującej i przedstawiającej taką pracę jako swoją. Tylko jak to wykrywać i > udowodnić? To przede wszystkim sprawa rzetelności promotora. Ale z tym bywa > kłopot w absolutnie wszystkich uczelniach. Dotyczy to także tych najbardziej > renomowanych. Pozostaje więc głównie osobista odpowiedzialność i kara boska... > Wzywaj więc raczej do odnowy moralnej, nawracaj, ale na policję nie masz po co > iść. Nie zgadzam się z twoją opinią. Praca dyplomowa, magisterska czy doktorska podpisana i obroniona jest wartością intelektualną ktorą można poczytać, zacytować i umieścić w spisie literatury innej pracy. Natomiast handel takimi "surowymi" niepodpisanymi pracami jest już przestępstwem jako domniemanie plagiatu i powinno być ścigane z urzędu. Temat: CZy mozna tak zrobić?(odnośnie pracy mgr) CZy mozna tak zrobić?(odnośnie pracy mgr) Czy jeżeli ktoś poszedł na studia magisterskie (pedagogika ogólna) zaoczne i jednocześnie poszedł na dzienne (zintegrowana edukacjia wczesnoszkolna) skończył studia licencjackie (napisał pracę, obronił tytuł) to czy może użyć pracę licencjacką do magisterskiej. CZy może ją rozbudować, rozszerzyć?Czy to nie będzie plagiat? Temat: Spisałeś, drżyj Nauczyciele, którzy mają zbyt liczne seminaria, nie mogą poświęcić im należytej uwagi. **************** Otóż to. Od promotora należy wymagać nadzoru nad pracą - to jest zakres jego obowiązków. Tłumaczenie się seminariami jest bez sensu. Od promotora nie należy wymagać osobistego sprawdzania ewentualnych plagiatów, bo w trakcie wspólnej obróbki pracy z dyplomantem to wyjdzie jak szydło z worka. Ponadto program nie wychwyci prac pisanych na zlecenie. Niektórzy zleceniobiorcy mają pisanie we krwi - nie muszą więc zwalać. Prace będą oryginalne. Jedynym "tropem" może być indywidualny styl zawdowego twórcy prac licencjackich, magisterskich i doktorskich. Temat: Plagiaty na uczelniach Plagiaty na uczelniach Co sądzicie o tym że na poslkich uczelniach coraz więcej ludzi popełnia plagiaty?? Nie ważne czy to praca zaliczeniowa czy magisterska. Wyrywają teksty z netu i wsadzają do swoich prac przypisując Sobie ich autorstwo.... Czemu tak sie dzieję?? Lenistwo?? upadek moralności?? Przeiceż za to nawet można iść do więzienia, nie mówiąc juz o wilczym bielcie jakim zostaje obdarzony taki delikwent... Temat: czy to jest plagiat??? A teraz najgorsze - to nie plagiat Kto jest właścicielem pracy klasowej, semestralnej, dyplomowej, maturalnej, magisterskiej? W sensie prawnym? Wszystko wskazuje na to, że szkoła. Dowodzi tego praktyka nieoddawania ww prac uczniom i studentom. A skoro jest właścicielem, to jej pracownik może zrobić z taką pracą co zechce, A autor/autorka nie ma do niej żadnych praw. Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej abstrahuje juz od twojej downowskiej stylistyki ( "toruniewo " ) ktora jest przejawem bezsilnosci w przypadku przywolania jakichkolwiek faktow swiadczacych niezbyt dobrze o AB - o co nietrudno.. to kwestia smaku i twojego poziomu intelektualnego.. ale klamstwo - to inna sprawa : napisales , ze plagiaty sa chlebem powszednim na umk ! jakie plagiaty ? lapowki ? gdzie ? prosze o fakty albo o odszczekanie tego oszczerstwa .. acha i nie pisz tutaj o wyczynach studentow umk ( byc moze wlasnie z bydgoszczy ) przedstawiajacych swoje prace licencjackie jako magisterskie - co okresla sie jako autoplagiat . napisz prosze o PLAGIATACH I LAPOWKACH, ktore sa chlebem powszednim, jak to okresliles - czekam .. jasno i konkretnie prosze , klamczuszku .. Temat: AlfA ZonE AlfA ZonE Praca licencjacka? Magisterska? www.alfa-zone.prv.pl My PISZEMY prace specjalnie dla Ciebie! Nie ma mowy o plagiatach! Każda praca jest oryginalna! Nikt poza Tobą jej od nas nie otrzyma. 100% skuteczności. 100% dyskrecji. www.alfa-zone.prv.pl Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej 45 proc. studentów UMK deklaruje, że ich prace zaliczeniowe, semestralne, dyplomowe są plagiatem - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku. Usprawiedliwienia szukają we własnym lenistwie, braku wiedzy i czasu oraz przyzwoleniu kadry. Dziekan potwierdza, że zna przypadki autoplagiatów u siebie na wydziale. Dowiedział się o nich od prof. Ewy Siemińskiej, która na swoim seminarium złapała dwóch oszustów. Prace licencjackie studenci napisali w szkołach w Płocku i Kołobrzegu. Prof. Siemińska wykryła ich podstęp przed egzaminem magisterskim. - Kiedy zaczęłam poznawać skalę problemu, byłam przerażona - ocenia. Temat: Ambicja wyżarta przez cynizm Ambicja wyżarta przez cynizm Sam obroniłem magistra rok temu i na koncie mam kilka prac licencjackich i trzy magisterskie (nie licząc własnej). Kto napisał samodzielnie pracę i ją obronił wie, jakie to uczucie. Jednakże uważam, że program PLAGIAT powinien być dopracowany do perfekcji i pracować pełną parą. Bo porażką jest człowiek na stanowisku, lub na jakiejś posadzie państwowej bez wykształcenia. Bo wykształcenie, to nie papier, tylko to co w głowie. A jak nie trudno zauważyć - na naszej scenie politycznej jest wiele takich osobistości. Więc jak ma być w Polsce dobrze? Nie może być, bo wciąż rządzą nami niedouczone męty społeczne. Temat: Dziekan z zarzutami Kolo...obrażasz ludzi, którzy nie są dziecmi wykładowców, a tylko dzieki własnej pracy kończa badź ukończyli studia prawnicze. Co do prof. Płachty nie wyrokujmy dopóty, dopóki nie zapadnie prawomocny wyrok. Mi osobiście w dalszym ciągu nie chce się wierzyć, że ten człowiek mógł popełnic tego rodzaju przestepstwo. Dla mnie to wielki autorytet, który fantastycznie prowadził wykłady, a także seminarium magisterskie. Jezeli faktycznie popełnił plagiat...nie...to niemozliwe w przypadku tego człowieka... Temat: Poznański uniwersytet bierze od studentów pieni... Jestem studentem PP i choć opisana sytuacja nie dotyczy mojej uczelni (co jest zaskakujace bo najczesciej w "kosmicznych" pomyslach wiedzemy prym - szczegolnie tych ktore wyludzaja pieniadze od studentow)chcialbym dorzucic swoje 3-grosze. Szkoda ze na uczelni wyzszej gdzie tyle sie mowi o upadku wszelkich norm moralnych studentow, o nagminnym sciaganiu i oszukiwaniu na egzaminach, o falszowaniu zwolnien lekarskich, o plagiatach i kupowaniu prac inzynierskich, magisterskich, zaliczeniowych i wszytkich innych. Gdzie ciagle sie podkresla jaka ranga i szacunkiem cieszy sie uczelnia, profesorowie i wykladowcy w kraju i za granica. Zapomina sie ze wiekszosc zachowan jest zdeterminowana przez srodowisko. Jesli uczelnia lamie prawo w stosunku do studenta to dlaczego student nie ma lamac prawa w stosunku do uczelni? Zaczyna sie bledne kolo ktore trwa i trwa i nikomu ta sytuacja nie przeszkadza. Co z tego ze pobieranie pieniedzy jest niezgodne z prawem... uczelnia musi czerpac fundusza a z jakiego zrodla i jakimi metodami o to juz nikt nie pyta. W ten sposob rodzi sie chora patologia w ktorej kazdy tylko czeka aby wykozystac druga osobe i zlapac w jakis prawny kruczek. Patologi w tym kraju poszukuje juz tylko NIK? A wydziały i katedry prawa, prawnicy i doradcy z tytulami naukowymi pracujacy na uczelni zyja w ustawach i kodeksach a nie zwazaja na to co dzieje sie w ich najblizszym srodowisku? Przykro czytac takie artukuly... a jest ich coraz wiecej. Temat: Białostoccy DJ-e radiowi Gość portalu: Student napisał(a): > na kogo stawiacie i na jakie radio . Robię maleńkie badania na uzytek pracy > magisterskiej. Akadera i DJ Hrynio czy jakos tak... W kazdym badz razie pomaga prowadzic piatkowe i sobotnie radio party. A jezeli mozna podac wiecej typow to typowal bym jeszcze Krzysztofa Sadowskiego z tejze rozglosni. Temat: Do osób czytających FANTASTYKĘ, FANTASY... prośba Jak to dumnie zabrzmiało :) Tyle że dość głupiutko To tak, jakby autor książki miał ją w jednym egzemplarzu i pozwalał na jej lekturę tylko w swojej obecności. Śmieszne, prawda ? Poza tym wchodzi taki ładny zwyczaj umieszczania wszelkich prac licencjackich i magisterskich w zasobach elektronicznych dostępnych via internet, celem właśnie zwalczania plagiatów. Temat: prawnicy!!! to jak to jest z tymi plagiatami prawnicy!!! to jak to jest z tymi plagiatami jakie prawa ma do pracy magisterskiej promotor?? to po co promotor??? przecież wystarczy komisja egzaminacyjna i recenzencji jeśli praca magisterska jest samodzielna??? kurcze ... gubię się w tym Temat: Jak sprzedać pracę magisterska?????? Pamiętaj tylko, że program Plagiat, skanujący od przyszłego roku wszystkie prace magisterskie w kraju, to już umie czytać między wierszami. I to jak ! Temat: Plagiatem w oszustów Plagiatem w oszustów Najwyższy czas, by skończyć z cwaniactwem przy pisaniu prac magisterskich i licencjackich. Temat: Panie Wojciszke dlaczego pan nie podaje w bibliogr korzystanie z prac magisterskich bez umieszczenia ich prac w bibliografii jest plagiatem Temat: moralny relatywizm Wojciszke też wyznaje realtywizm moralny - w jednej ze swoich książek, którą napisał w oparciu o prace magisterskie swoich magistrantów nie podaje w bibliografi tytułów tych prac i ich autorów!!! u innych Wojciszke nazywa to plagiatem!!! Temat: Uczelnie walczą z plagaiatmi A co z plagiatami popełnianymi przez kadrę? Niektóre "profesorskie" książki są żywcem przepisanymi pracami magisterskimi. O ich autorach ani słowa.... Temat: Dziekan z zarzutami Gratulacje. Ktoś zabrał się za plagiaty popełniane przez nauczycieli akademickich wysokich stopniem. To dość powszechna sprawa że kilka lat po obronie praca magisterska jest wykorzystywana do publikacji bez zgody i wiedzy oraz z pominięciem autora. Temat: Magisterka na autoplagiat Jestem adiunktem w jednej z najlepszych polskich uczelni , od czasu do czasu recenzuję prace mgr i licencjackie, i przyznam się, że o ile plagiaty i kupowanie prac dyplomowych/magisterskich jest oszustwem, z którym powinniśmy walczyć z całą surowością, o tyle niczego złego nie widzę w opisanych „autoplagiatach”. Jeżeli ktoś napisał pracę lic. na poziomie magisterskim, to tytuł mgr mu należy (oczywiście po spełnieniu innych warunków ) – a że wcześniej za tą pracę dostał dyplom licencjata – do niczego ten lic. więcej raczej mu nie będzie potrzebny – PRZECIEŻ NIE MA ŻADNEGO WYMOGU, ABY PRZED UZYSKANIEM DYPLOMU MGR PISAĆ PRACĘ LICENCJACKĄ NA TAKI CZY INNY (w por. do pracy mgr) TEMAT i większość opuszczających mury uczelni magistrów w ogóle nie pisała prac licencjackich – czemu więc magistranci posiadający tytuł licencjata nie mają korzystać z WŁASNEGO dorobku (jeszcze raz podkreślam, moja wypowiedź dotyczy sytuacji , kiedy to jest WŁASNY dorobek ). Natomiast to co mnie w tym artykule uderzyło, to pytanie o wymagania dotyczące poziomu prac magisterskich. Czy prace licencjackie obronione później jako magisterskie naprawdę spełniały kryteria stawiane pracom magisterskim (tzn musiały znacznie wybiegać poza poza poziom wymagany od prac licencjackich), czy też promotorzy i recenzenci idą na łatwiznę akceptując słabe prace, aby jak najszybciej „wypchnąć” magistranta, zainkasować honorarium itp. i zająć się ciekawszymi rzeczami (a warto przypomnieć, że opisywane w artykule tzw. studia magisterskie uzupełniające mają zwykle charakter komercyjny). Nie chcę wydłużać swojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że prawdziwy i olbrzymi problem stanowi to, że wielu naszym magistrom ich tytuł przyszedł za łatwo tzn. albo przedstawili prace niesamodzielne, albo poziom ich prac (a wcześniej studiów) jest zbyt niski, bo niestety, radykalne zwiększenie ilości studentów w Polsce niekoniecznie wiązało się utrzymaniem wysokiego poziomu. A to z kolei powoduje inflację wartości tytułów mgr o czy pisała przedmówczyni. Temat: LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!! Rekrutacja na lewo i ważne względy społeczne wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,2277994.html Prezes gdańskiego sądu wysłał na Uniwersytet Gdański list z poparciem dla sędziowskich dzieci, które nie dostały się na prawo. Skutecznie, przynajmiej w jednym przypadku. Akademicy są oburzeni. Rekrutacją na prawo interesuje się policja Z jakim skutkiem? Na uczelni nie sposób się dowiedzieć: rektor Andrzej Ceynowa twierdzi, że nie widział listu prezesa. Podobnie Jarosław Warylewski, dziekan prawa. Nasi informatorzy na wydziale mówią jednak: uniwersytet uległ. - Na pewno jedno dziecko z tej czwórki się dostało - przyznaje sam prezes sądu. Tymczasem dokumenty na wydziale prawa przeglądają funkcjonariusze wydziału antykorupcyjnego Komendy Wojewódzkiej Policji. Dziekan Warylewski przyznał, że policjanci przeglądali właśnie teczki osób przyjmowanych na prawo w ostatnich latach. Szczególnie interesowali ich kandydaci przyjęci w trybie odwoławczym. W 2002 r. indeks "z odwołania" dostała na prawie córka rektora Ceynowy. Na liście przyjętych obok jej nazwiska wpisano uzasadnienie: "z ważnych względów społecznych". xxx Warto jeszcze przypomnieć, że w maju b.r. rektor Ceynowa wyraził zgodę na wniosek zainteresowanego na rozwiązanie umowy o pracę z ówczesnym dziekanem Wydziału Prawa i Administracji, prof. M. Płachtą, specjalistą w zakresie prawa karnego, podejrzanym o dokonanie plagiatu prac magisterskich swoich studentek. W tej sprawie toczy się postępowanie w prokuraturze na wniosek poszkodowanych absolwentek UG. Rozwiązanie umowy o pracę pozwoli prof. Płachcie uniknąć odpowiedzialności dyscyplinarnej, która mogłaby być dotkliwsza (zakaz wykonywania zawodu nauczyciela) niż wyrok sądu (grzywna). Powyższe przykłady dobitnie pokazują, że społeczność akademicka UG posiada własne interesy społeczne, których jest gotowa bronić z pełną determniacją. Temat: ciekawy list w "Wysokich obcasach" perlailotr napisał: > W dzisiejszym wydaniu jest list kobiety - nauczyciela akademickiego. Pisze o > tym, ze studenci sciagaja, ze na porzadku dziennym jest przepisywanie > fragmentow prac zaliczeniowych czy magisterskich z zasobow dostepnych w sieci > albo po prostu od kogos... > Szczerze mowiac, mam na ten temat podobne odczucia. > Ciekaw jestem Waszego zdania. Warto sciagac, przepisywac, oszukiwac? > Jak to sie ma do Waszego poczucia przyzwoitosci? Ciężki temat :-). Ogólnie jestem przeciwnikiem ściągania i oszukiwania na kolokwiach, egzaminach itp. Przyznam sie jednak, że kilkakrotnie w życiu "wspomagałem się" :-). Czasami nie było innego wyjścia (w gronie nauczycieli akademickich niestety zdarzają się także takie "oszołomy", które wymagają, aby odpowiedzią na pytanie egzaminacyjne był cytat z ich własnej publikacji; inne odpowiedzi, choćby nie wiem jak trafne, nie mogą ich zaspokoić; osobiscie zetknąłem sie z takim jednym, ale od znajomych słyszałem, że nie jest to wyjatek :-( ). Czasem ściągałem po prostu z lenistwa, ale głównie dotyczyło to dziedzin/przedmiotów, które mnie za bardzo nie interesowały i stanowiły "zło konieczne" uzupełniajace kolejne stopnie edukacji :-). Wydaje mi się jednak, że w naszym kraju ściąganie i oszukiwanie na egzaminach nie jest niestety uznawane za żaden wstyd. Czasem wrecz przeciwnie: ten kto potrafi ściągać uznawany jest za człowieka zaradnego, który poradzi sobie w życiu :-(. Myślę, że jeszcze wiele lat upłynie zanim Polacy zauważą, że przeciez nie o to chodzi. Inną sprawą jest fakt, że programy są niejednokrotnie tak przeładowane, że nie sposób sie wszystkiego nauczyć (uczymy sie wielu niepotrzebnych bzdur, które na pewno 99,9% z nas nigdy nie bedzie potrzebowac, a niestety nie uczymy się wielu praktycznych rzeczy). Co do przepisywania prac magisterskich/licencjackich: w tym przypadku byłbym bardzo restrykcyjny - uważam, że jeśli człowiek chce mieć wyższe wykształcenie powinien udowodnić, że mu się ono należy. Na szczęście prace magisterskie znajdują się w bibliotece wydziałowej jeszcze przez wiele lat i w każdej chwili może wyjść na jaw, że praca jest plagiatem - to powinno trochę studzić oszustów. POzdrawiam Temat: Wskazówka dla studentów Wskazówka dla studentów Anusz podobno juz przygotowuje sie do habilitacji. I szybko zostanie profesorem. By stac na strazy doskonalego systemu edukacyjnego w Polsce. Ciekawe, czy promotorem doktoratu Anusza byl jakis kolega polityczny... GW: Andrzej Anusz, były poseł PC i AWS, za nic ma wyrok stwierdzający, że popełnił plagiat. Wciąż przypisuje sobie autorstwo książki o historii NZS. Wczoraj udało mu się uciec od odpowiedzialności karnej - sąd uznał, że jego sprawa się przedawniła. To jedna z pierwszych i najgłośniejsza sprawa o plagiat w Polsce. W 1992 r. Uniwersytet Warszawski uznał, że praca magisterska na wydziale historii Andrzeja Anusza (wówczas posła PC) o NZS w latach 1980-89 została przepisana z pracy Marka Rymszy, studenta socjologii (ok. 60 stron). Rok później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia o plagiat. Równocześnie Marek Rymsza wytoczył Anuszowi sprawę cywilną o naruszenie praw autorskich. Bo swoje magisterium Anusz wydał w książce. Rymsza wygrał proces w 1999 r. W tym samym roku NSA ostatecznie potwierdził słuszność decyzji władz Uniwersytetu odbierającej Anuszowi tytuł magistra. Anusz magistrem, a potem doktorem, został na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W 2001 r. ukazało się w prasie jego oświadczenie, w którym przyznaje, że w swojej książce o NZS zamieścił "obszerne fragmenty" pracy magisterskiej Rymszy. W tym samym czasie Anusz praktycznie zniknął z politycznej sceny. Tymczasem zamiast kropki nad i jest nowa książka Anusza pt. "Kościół Obywatelski". A w niej przypisy odsyłające do wcześniejszej publikacji Andrzeja Anusza "NZS w latach 1980-1989". - To ten sam plagiat - ocenia mec. Maciej Ślusarek, specjalista w dziedzinie prawa autorskiego. - Znalazłem też cytat żywcem przepisany ode mnie, najwyraźniej pan Anusz wyrok cywilny ignoruje - dodaje Marek Rymsza Temat: plagiat i co dalej? " proszę, doradźcie coś, ja się trochę załamałam..." Spełniam prośbę. Oto moja rada: postawić jasno sformułowany i uzasadniony zarzut, w sposób otwarty, prosto w oczy, w obecności grupy. Przemawia za tym przede wszystkim interes podejrzewanej o plagiat studentki (pomijam tu inne, oczywiste względy). W pełni ma tu zastosowanie porzekadło: jeśli nie wiesz jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. Zdarzył się w moim bliskim otoczeniu wypadek, który krótko opiszę. Studentka (bardzo dobra) pisała pracę magisterską u promotora, który postawił sprawę w ten sposób: proszę mi przynieść całość w terminie takim to, a takim - wtedy przeczytam i pogadamy. Tak też się stało. Po tygodniu odebrała przeczytaną wersję całości pracy z uwagami : " bark refleksji własnej" , "relacja z dyskusji", "wygląda to na streszczenie". Uwagi te promotor napisał własnoręcznie na egzemplarzu pracy. Temat pracy był obszerny i ambitny, rzecz w tym, że o ile z pewnością można było formułować wobec tej pracy rozmaite zarzuty, to zarzut " braku refleksji własnej" itp, był jedynym, którego z całą pewnością postawić nie było można. Autorka ( studentka), to typ "desperado" - ot wykombinowała sobie coś własnego, na 120 stronach, napisała ( lepiej lub gorzej)i zaniosła całość - jak promotor kazali. W bibliografii umieściła ponad 70 pozycji ( cytowanych) W rezultacie zainicjowanej p r z e z s t u d e n t k e rozmowy z promotorem, której celem było doprecyzowanie pojęć "brak refleksji własnej" i "streszczenie" wyjaśniło się, że autorka pracy podjęła samodzielną brawurową akcję, a jej dzieło, oprócz cytatów, zawiera niemal wyłącznie refleksję własną. Autorce postawiono zarzut "nadmiernej samodzielności" i chęci "chwalenia się erudycją" oraz szereg innych zarzutów, dających się zilustrować cytatem z recenzji : "Materiału zawartego w przedstawionej do oceny pracy starczyłoby na dwie, a jej lektura jest po prostu męcząca" Promootor w swej recenzji wyznał nawet, iż nie miał wpływu na wybór tematu tej pracy. Przypadki takie jak wyżej opisany dowodzą, że wobec podejrzenia plagiatu słusznie jest jasno i otwarcie sformułować zarzut, dając w ten sposób szansę zarówno osobie podejrzewanej, jak i samemu sobie. Temat: Uczelnie zapowiadają walkę z nieuczciwymi stude... HIPOKRYZJA REKTORÓW 'Rektorzy walczyć chcą m.in. z promotorami, którzy z powodu natłoku zajęć zaniedbują magistrantów, nie czytają dokładnie ich prac i nie przykładają wagi do egzaminów magisterskich. Planują określenie maksymalnej liczby seminarzystów przypadających na jednego promotora, a do komisji egzaminującej przyszłych magistrów chcą wprowadzać wykładowców z innych szkół’ Chcialbym rozwinąc ten akapit walki rektorskiej. Prace moich magistrantow przed 20 laty były recenzowane rownież ( a nawet głownie) przez wykladowcow z innych szkół i instytutow. Wyprzedzilem zatem przyszłościową uchwalę rektorow o wiele lat. Ponadto zrealizowalem ją w praktyce. Jako młody dr bylem recenzentem 2 prac magisterskich prowadzonych przez kadrę kierowniczę instytutu i w obu przypadkach stwierdziłem, ze prace byly czytane niedokladnie przez ich promotorow i w obu przypadkach stwierdzilem stronicowe plagiaty, ktore jako osoba czytająca zarowno prace magistrantow jak i literaturę naukową bez problemy wykryłem. Styl pisania był inny więc podejrzenie o przepisanie bylo natychmiastowe. Oczywiście więcej prac magistrantow prowadzonych przez profesorow do recenzji nie dostalem nawet wtedy jak nie mial kto kompetentny ich recenzować. Ze swoimi magistrantami spędzalem wiele czasu, zarowno w terenie jak i w instytucie, bylem 'pod ręką' w 'świątek piątek'. Zuplenie inaczej niz prof. Oczywiscie z oskarzenia o negatywne oddzialywanie na mlodziez akademicką przez anonimową komisję (do dnia dzisiejszego) z uczelni (UJ) musialem odejść. Moi wychowankowie (niektorzy z nich obenie juz prof) na ogół pracuja naukowo. Ale dla takich psujow młodzieży akademickiej jak ja miejsca nie ma nigdzie. Tak w praktyce wygląda etyka rektorow uczelni. Za prof ktorzy nie mają ochoty ksztalcić kadry naukowej a maja wielką ochote niszczyc młodszych i ich warsztaty pracy uczelnie dostaja wiele punktow akredytacyjnych. Za dr, ktory wychowal więcej naukwocow niż kilku prof uczelnia dostanie niewiele punktow, za antyuczonych z tytulem prof - co niemiara. Taki jest antynaukowy system tzw. nauki polskiej, i ten system jest petryfikowany przez rektorow pracujących nad tzw. prezydenckim projektem ustawy o szkolnictwie wyższym. Temat: LIST OTWARTY W SPRAWIE PATOLOGII W NAUCE !!! Gość portalu: czytelnik napisał(a): > <www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040714/prawo/prawo_a_5.html > 2; > Prawo karne Kto odpowie za handel pracami magisterskimi > 'Jedno jednak nie ulega wątpliwości: to środowisko naukowe powinno się włączyć > w ujawnianie takich czynów - zwalczać plagiaty, lepiej kontrolować proces > pisania prac, wprowadzić sankcje wobec promotorów dopuszczających nieuczciwie > pozyskane prace naukowe i wszczynać procedurę odbierania tytułów zdobytych > niezgodnie z prawem' > > <www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_040714/prawo/prawo_a_6.html > 2; > Najpierw promotor, potem prokurator > 'Zamiast nękać prokuraturę w sprawie śledztwa, które nic nie da, lepiej > powiadomić ją o wszystkich podejrzeniach o niesamodzielne przygotowanie prac > magisterskich. Oczywiście pod warunkiem, że uczelnie coś na ten temat wiedzą. > Wiedziałyby, gdyby promotorzy i recenzenci dokładniej czytali prace, > dyskutowali o nich ze studentami, a obrona była krytyczną analizą > przedstawionego opracowania. Ale kto dziś ma na to czas? I właśnie tu tkwi całe > > zło. ' Własnie. Jak taki promotor-leniuch co to ledwie 1500 godzin dydaktycznych w roku poprowadzi nawet nawet głupich 200 prac nie przeczyta (bo mu sie nie chce. Jakby chciał to i 600 by przeczytał.), to potem różni naprawiacze nauki drą mordę, że pracownicy uczelni mają za dużo zajęć dydaktycznych. A do roboty zamiast się obijać!! Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem? Gość portalu: Marek Wronski napisał(a): > Odpowiadajac Leszkowi Sopotowi: tak - to jest 100% plagiat, gdzie tresc i forma sa identyczne. Czasami jest tylko dodane badz zmienione pojedyncze slowo, ale zaznaczajac oba teksty czerwonym na identycznosc to wszystko jest na czerwono u prof. Plachty. W artykule "skradzionym" od pani Wasinskiej, we wstepie jest kilka zdan "wlasnych" prof. Plachty. Nastepnych kilkanascie stron jest wzietych z jej pracy. Autor nawet zachowal przez niedopatrzenie w tekscie swego artykulu zwrot "w poprzednim rozdziale", a przeciez artykul nie ma rozdzialow, zas ma je praca magisterska.. No to wszystko jasne. Dziwię sie jeszcze jedynie jak jakieś pismo naukowe mogło przepuścic taki knot - "w poprzednim rozdziale", jeżeli taki jest poziom prawniczych pism naukowych to nic dziwnego, ze niektórzy potrafia produkować setki prac rocznie. > KU smutkowi wszystkich sympatykow prof. Plachty, musze stwierdzic, ze popelnil on ordynarny, piracki plagiat. To jest zapewne spowodowane tzw. chciwoscia naukowej slawy. Może nie tylko. Ja znam przypadki, gdy profesorowie nie mogą znieść studentów za to, że sami coś mogą dobrego zrobić. Nazwałbym to "kompleksem mistrza". W dobie renesansu i baroku, ale i później wielu słynnych dziś malarzy często składało jedynie sygnaturę na obrazie malowanym pod jego kierunkiem przez jakiegoś ucznia. Miejmy też tą świadomość, że oglądając obrazy np. flamandzkich mistrzów często podziwiamy pracę anonimowych malarzy, a jedyne co autentycznie namalował mistrz to jego podpis. > A na marginesie> "zapozyczenie" to w jezyku dyplomatycznym plagiat. A np. "zapożyczenie z języka obcego" na określenie pewnych zwrotów w j. polskim? Temat: To plagiat czy obszerne zapożyczenia Ciesze sie, ze autor ps. KOSMITA tak wybornie opisal atmosfere, jaka panuje w srodowisku akademickim, kiedy wychodzi na jaw plagiat. W sprawie opolskiej milczenie przerwal i konieczne kroki podjal rektor Musielok. Brawa za to! Jednak aby srodowisko "uwiedlo" w poparciach i obronie plagiatora, sprawa musi sie toczyc publicznie. Tutaj juz rektorowi zabraklo odwagi, a szkoda! Plagiat naukowy jest potwierdzany i udowadniany przez naukowcow. W obecnej sprawie juz pozytywnie wypowiedzialo sie dwoch ekspertow-profesorow. Zreszta zapozyczenia widac golym okiem... Komisja dyscyplinarna nie udowadnia plagiatu, ale wymierza kare za plagiat na wniosek rektora, ktorego ramieniem jest rzecznik dyscyplinarny.Nie ma zadnego powodu, aby rzecznik milczal, jaka kare zazadal rektor w imieniu uczelni, ktora z wyboru kieruje. Wedlug ustawy, rozprawa dyscyplinarna jest jawna i dostepna dla wszystkich pracownikow uczelni. Ogloszenie o jej terminie i miejscu powinno wisiec w gablocie na korytarzu rektoratu na dwa tygodnie wczesniej. W zwiazku z tym "utajnianie" sprawy jest sprzeczne z interesem zarowno spolecznym jak i uczelni. Jedynym czynnikiem mogacym odstraszyc nastepnych plagiatorow-samodzielnych pracownikow naukowych jest infamia. Nie ma zadnych prawnych przeszkod, aby publicznie podac, is wniosek dyscyplinarny dotyczy dr hab. Jana Roga, profesora uczelnianego, kierownika Zakladu Socjologii Organizacji. Z niepotwierdzonych oficjalnie wiesci wynika ,ze w jego ksiazce profesorskiej jeden z rozdzialow byl wypelniony po brzegi fragmentem pracy magisterskiej innej osoby sprzed kilku dobrych lat, bez zadnej atrybucji. Czytelnikom zainteresowanym problemami nieuczciwosci naukowej polecam cykl felietonow publikowanych w miesieczniku "Forum Akademickie", pod wspolnym tytulem "Z Archiwum Nierzetelnosci Naukowej". Czasopismo jest w Bibliotece uczelni jak i on-line. Wszelkie konkretne informacje o plagiatach pracownikow akademickich w calej Polsce mozna nadsylac do autora tego cyklu, pod adresem "Marekwro@aol.com". Zapewnia on pelna dyskrecje.. Temat: Szkoło, zobacz swe dno Goldie, trafiles w sedno! Goldie, trafiles w sedno! Jeszcze taka refleksja o etyce. Filozofia jako taka nie nauczy myslenia - trzeba samemu rozwiazac problem, zmierzyc sie z nim i go pokonac - to jest naprawde cwiczenie umyslowe. Matematyka, fizyka, chemia w szkole te umiejetnosc rozwijaja (a przynajmniej potencjalnie moga ja rozwijac, bo niestety wiele zalezy od nauczyciela, a to osobny temat). Podobnie pisanie wypracowania z polskiego, analiza tresci, wnioskowanie na podstawie niepelnych danych (historia) - tez cwicza umysl i buduja wiedze o swiecie, nie przecze. Tylko latwiej jest przygotowac gotowca na mature z polskiego, niz z matmy, latwiej jest znalezc gotowa prace licencjacka z socjologii (marketingu, filozofii etc.) niz z fizyki, latwiej jest zrobic kompilacje cudzej wiedzy w pracy magisterskiej z prawa niz w chemii itd. Oczywiscie, "latwiej" gdy ksztalcenie przechodzi w ilosc, a nie jakosc, ale z taka sytuacja mamy ostatnio do czynienia. Chyle czola przed historykami, ekonomistami, socjologami, prawnikami i filozofami, ktorzy napisali wlasne prace, zawarli w nich swoje wlasne przemyslenia, majac do dyspozycji wokolo tyle prac gotowych! Moim zdaniem przedmioty humanistyczne sa trudniejsze "etycznie" wlasnie z uwagi na latwosc plagiatu. Dlatego jak zauwazyles przedmioty scisle trzymaja sie nieco lepiej - trudno tu cos skopiowac (problem spisywania prac domowych jest ten sam niezaleznie na podzial scisly- humanistyczny (sci/art), bo wszystko mozna przepisac; problem lezy w zaliczeniach, tytulach). Nie znaczy to wiec, ze "scisli" naukowcy sa lepsi - po prostu w naukach scislych pewne oszustwa sa znacznie trudniejsze (ale nie pisze, ze niemozliwe!), wiec takze studenci idacy na matematyke, fizyke podlegaa pewnemu "doborowi naturalnemu" - wiedza, ze nie beda mieli latwiej niz humanisci. Ale walke o "etyke" w szkole humanisci powinni zaczac od WLASNEGO podworka! Dlatego tekst Hartmana jest szkodliwy, bo zrzuca caly problem na brak wyksztalcenia humanistycznego i mimowolnie (a moze i specjalnie) przeciwstawia je scislemu. A to nie tu jest problem. Pozdrawiam. Temat: NIEUCZCIWOŚĆ W NAUCE I EDUKACJI NIEUCZCIWOŚĆ W NAUCE I EDUKACJI Nieuczciwość naukowa (Plagiatomafia "Wprost", Nr 1072 ,16 czerwca 2003) w Polsce nie dyskredytuje, lecz nobilituje.W internecie aż się roi od ofert kupna/sprzedaży prac magisterskich.Uczelnie-fabryki dyplomów, często bez pokrycia, są kuźnią nieuczciwości. Po co się męczyć skoro można kupić. Promotor czy recenzent na ogół się nie zorientuje. Tych, którzy bez problemu wykrywali plagiaty (nawet jednostronicowe) uczelnie się pozbyły. To negatywnie wpływało na młodzież ! i utrudniało płynny proces produkcji dyplomów. Niestety obecna kadra w nauce polskiej na ogół jest obojętna na plagiaty i inne nieuczciwości bo albo sama doszła do władzy na drodze nierzetelnej, albo jest słaba intelektualnie i nie potrafi wykryć nieuczciwości, albo jest słaba moralnie i nie chce nieuczciwościami się zajmować. Kadra ta albo chowa głowę w piasek na wieści o nieuczciwościach, albo je zamiata pod dywan. Jak się dobrze zamiecie pod gruby dywan to nic nie słychać (o trzepaczki teraz trudno a odkurzacze coraz ciszej pracują). Mistrzowie zamiatania pod dywan cieszą się duży prestiżem w środowiskach nauki polskiej. Na UJ, z okazji 600-lecia uczelni, napisano historię nauk geologicznych opartą na wielu nieprawdziwych danych. Poinformowane o nierzetelności komisje dyscyplinarne i etyczne nie mają ochoty się tym zająć. Władze uczelni również! Czemu miałyby dyskredytować swoich i ich dzieła, które finansowały ? Żeby być w zgodzie z obyczajami panującymi w uczelniach władze UJ zmieniły ostatnio statut uczelni. W nowym statucie uniwersytetu już się nie określa mianem korporacji nauczanych i nauczających poszukujących razem prawdy. Więc nieuczciwość naukowa, fałszowanie faktów, nieujawnianie prawdy nie są w rażący sposób sprzeczne ze statutem. Dla nieuczciwości naukowej klimat w uczelniach jest przyjazny. KBN dla nierzetelnych jest rajem. Bezkarność grzechów w zakresie nierzetelności naukowej, w tym 'wykorzystywania informacji uzyskanych w trakcie poufnego recenzowania prac', gwarantowana jest prawem. Komisje etyczne opracowały 'Dobre obyczaje w nauce', ale same nie mają zamiaru tych obyczajów przestrzegać. Nieuczciwi nie są obejmowani infamią. Infamia grozi ujawniającym nieuczciwość. Kto chce zdobyć, czy zachować pozycję w nauce polskiej lepiej niech nie widzi nieuczciwości. Temat: Rozmowa z profesorem Michałem Płachtą Nieuczciwosć naukowa w Polsce nie dyskredytuje ? Plagiatomafia (Pełny tekst bez skrótow redakcyjnych) - uwagi do artykułu :Wprost", Nr 1072 ,16 czerwca 2003) www.wprost.pl/ar/?O=45203 Nieuczciwosć naukowa (w Polsce nie dyskredytuje, lecz nobilituje. W internecie aż się roi od ofert kupna/sprzedaży prac magisterskich. Uczelnie-fabryki dyplomów, często bez pokrycia, sa kuznia nieuczciwosci. Po co się męczyć skoro można kupić. Promotor czy recenzent na ogół się nie zorientuje. Tych, którzy bez problemu wykrywali plagiaty (nawet jednostronicowe) uczelnie się pozbyły. To negatywnie wpływało na młodzież ! i utrudniało płynny proces produkcji dyplomów. Niestety obecna kadra w nauce polskiej na ogół jest obojętna na plagiaty i inne nieuczciwosci bo albo sama doszła do władzy na drodze nierzetelnej, albo jest słaba intelektualnie i nie potrafi wykryć nieuczciwosci, albo jest słaba moralnie i nie chce nieuczciwosciami się zajmować. Kadra ta albo chowa głowę w piasek na wiesci o nieuczciwosciach, albo je zamiata pod dywan. Mistrzowie zamiatania pod dywan ciesza się duży prestiżem w srodowiskach nauki polskiej. Na UJ, z okazji 600-lecia uczelni, napisano historię nauk geologicznych oparta na wielu nieprawdziwych danych. Poinformowane o nierzetelnosci komisje dyscyplinarne i etyczne nie maja ochoty się tym zajać. Władze uczelni również! Czemu miałyby dyskredytować swoich i ich dzieła, które finansowały ? Żeby być w zgodzie z obyczajami panujacymi w uczelniach władze UJ zmieniły ostatnio statut uczelni. W nowym statucie uniwersytetu już się nie okresla mianem korporacji nauczanych i nauczajacych poszukujacych razem prawdy. Więc nieuczciwosć naukowa, fałszowanie faktów, nieujawnianie prawdy nie sa w rażacy sposób sprzeczne ze statutem. Dla nieuczciwosci naukowej klimat w uczelniach jest przyjazny. KBN dla nierzetelnych jest rajem. Bezkarnosć grzechów w zakresie nierzetelnosci naukowej, w tym 'wykorzystywania informacji uzyskanych w trakcie poufnego recenzowania prac', gwarantowana jest prawem. Komisje etyczne opracowały 'Dobre obyczaje w nauce', ale same nie maja zamiaru tych obyczajów przestrzegać. Nieuczciwi nie sa obejmowani infamia. Infamia grozi ujawniajacym nieuczciwosć. Kto chce zdobyć, czy zachować pozycję w nauce polskiej lepiej niech nie widzi nieuczciwosci. Temat: Doktorat - świstek papieru? poziom studiów pikuje w dół To prawda, przy czym idący niż (a raczej - pogłoski o niżu) demograficzny "wymusza" jeszcze większe ustępstwa. Tyle że winny jest system, nie ludzie. Asystent czy adiunkt przykładający się do zajęć dydaktycznych i bardzo dużo wymagajacy od swoich studentów nic nie zyskuje. Mało tego, może stracić - bo studenci widzą że mają większe prawa i z byle bzdurnym problemem idą do dziekana. A dziekan coraz częściej przychyla się do ich próśb. Potem adiunkt czy asystent wzywany jest na dywanik i słyszy, że przecież nie można oblewać naszych klientów;) Mało tego - za świetnie przygotowane zajęcia dydaktyczne NIKT nie pochwali, o dodatkowej gratyfikacji pieniężnej nie wspominając. Za to od asystenta oczekuje się szybkiego doktoratu, a od adiunkta - habilitacji. Oraz mnóstwa publikacji, najlepiej tych na LF. Dlatego ni dziwmy się, że pracownicy naukowi traktują często dydaktykę jako zło konieczne, zajęcia odbębniają by jak najszybciej powrócić do właściwych, naukowych obowiązków. Dochodzi do paradoksalnej sytuacji: wszyscy wszystkich oszukują. Studenci oszukują uczelnię (stypendia socjalne) i jej pracowników (ściąganie, plagiaty). Uczelnia oszukuje studentów, dając kiepski produkt edukacyjny, który obniża szanse jej absolwentów na rynku pracy. Pracownicy naukowi oszukują uczelnię i studentów, prowadząc kiepskie zajęcia, nie kontrolując prac zaliczeniowych, licencjackich czy magisterskich. Nikt na razie nie ma interesu, by tą chorą sytuację zakończyć. PS. Piszesz: "Wg mnie ped do doktoratow wynika z deprecjacji tytulu magistra" i masz rację. Tyle że teraz czeka nas deprecjacja tytułu doktora. Jak tak dalej pójdzie, za 10 lat ludzie będą robić habilitację, by wyróżnić się z tłumu doktorów;) Temat: Czy w Polsce można zrobić karierę w nauce? Personel akademicki wyższego szczebla specjalizuje się w unikaniu problemów, a nie w ich rozwiązywaniu. Profesorowie lgną do polityki, bo to daje wymierne, wyraźne korzyści materialne. Można wchodzić do rad nadzorczych, być posłem, dostać się na inne bardzo dobrze płatne stanowiska. Można też nadal uprawiać fikcję w rodzaju uniwersytetów latających. Bez żadnej odpowiedzialności za jakość pracy dydaktycznej i naukowej! Jakiż sens miałaby zmiana tego stanu rzeczy? Nie podcina się gałęzi, z której się zrywa takie smakowite owoce. Choć ostre problemy różnego rodzaju widoczne są gołym okiem, przeciętny profesor zaaprobuje każdą fikcję, a przynajmniej się jej nie sprzeciwi. Nawet, jeśli po cichu myśli, że to gwałt na zdrowym rozsądku, że to nieuczciwe, że to afirmowanie nieprawdy, głośno ani się zająknie na ten temat. Bąknie coś ogólnikowego i tyle. Sam przecież jest często promotorem prac mgr i dr, w których bada się zawartość cukru w cukrze, więc po co się wychylać? Żeby się narazić w środowisku? Pod hasłem "bierz i daj brać innym" pobiera się pensje z pieniędzy podatnika bez żadnej weryfikacji czy to ma sens czy nie. Po przebrnięciu przez habilitację można już do końca życia nic nie robić naukowo, odwalać dydaktykę byle jak i zbijać kasę, jak się tylko da. Można obskoczyć kilka uczelni, skasować pieniądze, nie biorąc żadnej absolutnie odpowiedzialności. W jakiej innej dziedzinie można tak zarabiać, nie ponosząc żadnych konsekwencji? Dolce vita. Po co więc zmieniać cokolwiek w systemie, który można tak pięknie doić? W polskiej sytuacji za pozytywną uważa się postawę profesora, który niczego nie krytykuje. Pozwala kolegom po fachu na wszelkie możliwe przekręty. Nawet jak kogoś złapią na plagiacie, to uczelnia kombinuje jak może, żeby mu dać spokój i nie tarmosić. Niech se zarabia. Kiedy profesor odchodzi na emeryturę, to za zasługę poczytuje się mu opinię, że "nikomu się nie naraził, nikomu nie zaszkodził". A był szefem grupy. Był w istocie anty-liderem, udawał, że nie widzi, nie słyszy i dzięki temu go chwalą. A że jednocześnie nie promował najlepszych? Że nie dbał o rozwój swoich doktorantów? Że nie rozumiał, co oni pisali w swoich doktoratach? Nie pełnił więc funkcji promotora, ale w papierach jest zapisane, że był promotorem. To wszystko nic. Ważne, że niczego nie kwestionował. A ponieważ siedział cichutko jak myszka, to mu uczelniani koledzy pozwolą dorobić do emerytury, przyznając a to jakąś nagrodę, a to dając jakieś zajęcia. Taki typ oczywiście promuje ludzi, którzy są jakby klonami jego własnej osoby. Przedstawiłem tylko jeden typ patologii, a to tylko jeden z wielu. Polskie środowisko akademickie jest wyprane z wszelkich rozterek na temat prawdy, etyki, uczciwości. Liczy się tylko kasa. Kasa własna, oczywiście. Nikogo nie dziwią plagiaty. Plagiaty w pracach magisterskich to codzienność. Więcej, to oczywistość. Mam magistrantów i widzę, jak wielu z nich jest na wskroś zepsutych etycznie. Przepisywanie z książek i prac innych osób uważają za oczywisty i normalny sposób pisania swojej pracy mgr. Gorzej, mają pretensje, że im nie pozwalam na przepisywanie! W środowisku akademickim nikt właściwie z plagiatami nie walczy. Władze uczelniane i wydziałowe częściej udają, że problemu nie ma. Same przepisy takiej atmosfery nie uzdrowią. Mogą sprzyjać pozytywnym rozwiązaniom, ale nie rozwiążą trudnych problemów. Siła by mówić na ten temat... Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem? jacy prawnicy taki regulamin i takie kłopoty? Gość portalu: ewa napisał(a): > Panie Leszku.. ale tak nie jest.. w tym wszystkim promotorzy pozbawieni są praw do swoich myśli, też i swego materiału, który udostępniają swoim magistrantom. Powinni pilnować by w przedstawianej pracy magisterskiej były odpowiednio zaznaczone źródła i cytaty. > Przecież prowadzą też wykłady z tego zakresu.. jak mają bronić swoich praw > przed wykorzystywaniem treści wykładów ... to wszystko jest dość skąplikowane.. To prawda i nie zgadzam sie z którymś z poniższych postów, że wykłady służą po prostu przyswajaniu wiedzy podręcznikowej. Miałem to szczęście, że na wydziale obok waszego - humanie, korzystałem czasem z wykładów autorskich. Czasem pojawiały się też spekulacje, których później nie mogłem znaleźć w żadnej książce. W przeważającej jednak liczbie na wykłady nie chodziłem - wtedy, gdy służyły one przekazanie treści jakiegoś podręcznika i to w sposób bełkotliwy i nudny. Nie wiem jak prowadził wykłady dziekan prawa i nie mogę w to wnikać. Jeśli był dobrym wykładowcą, a takie tu głosy się pojawiły, to z pewnością studenci powionni mieć dużo więcej pokory formułując swe oskarżenia. By je formułować będą musiały udowodnić, że w swoich pracach były samodzielne i że w żadnym miejscu pracy nie pominęły przypisu. Dalej jednak uważam, że być może wszystkiemu jest winny brak dobregrego regulaminu. Być może jest tak: jacy prawnicy taki regulamin. > Panie magistrantki uczestniczyły w wykładach prowadzonych przez Profesora.. > korzystały z literatury, ktąrą im podsuwał... kształtował ich umysł ... a > teraz ... a teraz uznały, że Profesor to kanalia, która powinna trafić do > więzienia... mam wątpliwości co do czystości intencji tych pań. Nie wiem jakie są intencje, mam nadzieję, że nie jest tak jak pani napisała. Wiem z kolei, że udowodnienie komuś plagiatu jest trudne. Bo tu nie chodzi o to, że w pracy pojawiają się takie same sformułowania, które zresztą (piszę hipotetycznie) te panie mogły wcześniej usłyszeć na wykładzie i pisząc pracę powinny były to zaznaczyć - a swoją drogą gdyby tak było to promotor przyjmując pracę powinien był w takim miejscu dopisac uwagę czerwonym długopisem. Jeśli więc pojawiają się atkie same sformułowania, w takim samym ciągu zdań, świadczy to tylko o niegrzecznym zaczerpnięciu pewnej porcji treści z codzego dorobku. Dopiero stwierdzenie, że cały artykuł, jego przesłanie, przedstawione tezy nie wnoszą nic nowego do tego co było w pracy magisterskiej może być uważane za plagiat. Jeżeli jednak profesor w tych artykułach rozszerzył, zmienił zakres problematyki, wprowadził nowe treści, to w moim pojęciu nie ma mowy o plagiacie, a co najwyżej o więcej nież niekulturalnym zachowaniu dziekana - za co on powinien obie panie przeprosić. Przepraszam za te dywagacje bo prawnikiem nie jestem, jedynie trochę się znam na prawie autorskim. Na tym prawie na którym ani sądy ani prawnicy się chyba nie znają! Dlatego tak twierdzę, gdyż musiałem dochodzić w sądzie swoich praw by pewien wydawca, zapłacił mi za mój wytwór moich myśli i umiejętności. Sprawa ciągnęła się chyba przez 3 lata, gdyż DURNY sędzia 1 instancji nic z prawa własności nie rozumiał i ocenił sprawę po tym jak efektownie jedna i druga strona racje swe przedstawiały. Dopiero dopiąłem swego w Sądzie APelacyjnym. Trochę irytujące jest jak prawnicy się między sobą spierają, ale jak przyjdzie do was jakiś magister humanista z prośbą o pomoc prawną, który nie ma możliwości dorobić sobie w radach nadzorczych, poradach prawnych czy gdzieś jeszcze, to patrzycie na takiego jak na łachudrę - poza nielicznymi wyjątkami. Dziękuję Joasi i Jurkowi, którzy czasem mi w moich kłopotach bezinteresownie pomogli. Nie dziwcie się więc, że jak wybucha afera wśród prawników to prawie cały światek magisterski zaciera ręce i próbuje dopiec to jednej to drugiej stronie często nie znając się ani na sprawie ani nie próbując zachować dystansu. Temat: Plagiator:)))))))) Plagiator:)))))))) Hi, hi facet powinien dostac zlota kopiare Niektorzy to sa beczelni.Juz sie nawet nie oburzam jak na poaczatku calej afery, ale po prostu mnie to bawi do lez. Ot...Rzeczpospolita... Anusz, plagiator notoryczny Bogdan Wróblewski 17-01-2005, ostatnia aktualizacja 16-01-2005 19:51 Andrzej Anusz, były poseł PC i AWS, za nic ma wyrok stwierdzający, że popełnił plagiat. Wciąż przypisuje sobie autorstwo książki o historii NZS. Wczoraj udało mu się uciec od odpowiedzialności karnej - sąd uznał, że jego sprawa się przedawniła To jedna z pierwszych i najgłośniejsza sprawa o plagiat w Polsce. W 1992 r. Uniwersytet Warszawski uznał, że praca magisterska na wydziale historii Andrzeja Anusza (wówczas posła PC) o NZS w latach 1980-89 została przepisana z pracy Marka Rymszy, studenta socjologii (ok. 60 stron). Rok później prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia o plagiat. Równocześnie Marek Rymsza wytoczył Anuszowi sprawę cywilną o naruszenie praw autorskich. Bo swoje magisterium Anusz wydał w książce. Rymsza wygrał proces w 1999 r. W tym samym roku NSA ostatecznie potwierdził słuszność decyzji władz Uniwersytetu odbierającej Anuszowi tytuł magistra. Anusz magistrem, a potem doktorem, został na Uniwersytecie im. Kardynała Stefana Wyszyńskiego. W 2001 r. ukazało się w prasie jego oświadczenie, w którym przyznaje, że w swojej książce o NZS zamieścił "obszerne fragmenty" pracy magisterskiej Rymszy. W tym samym czasie Anusz praktycznie zniknął z politycznej sceny. Zanikająca sprawa W międzyczasie jego proces karny po dwóch latach procedowania - w 1996 r. - został przerwany, bo prowadząca go sędzia awansowała do sądu okręgowego. Sprawa została zawieszona w oczekiwaniu na zrzeczenie się immunitetu przez Anusza. W końcu słuch o niej zaginął. Na wokandę wróciła dopiero w 2003 r. W grudniu zanosiło się na wydanie wyroku, ale zmieniony został ławnik i proces miał się wczoraj zacząć od nowa. Andrzej Anusz do sądu nie przyszedł. Za to sędzia Piotr Bojarczuk przyszedł z gotowym postanowieniem o jej umorzeniu z powodu przedawnienia. Po latach doszedł do wniosku, że przedawnienie nastąpiło już wiosną 2003 r.! Wcześniej sąd apelacyjny twierdził, że nastąpi to w styczniu tego roku. Sędzia Bojarczuk dodał, że "z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że zapadłby w tej sprawie wyrok skazujący". - Nie zależało mi na ukaraniu pana Anusza, dla obrony moich praw autorskich i ochrony dobrego imienia ważniejszy był wyrok sądu cywilnego. Chciałem tylko, żeby jeszcze raz usłyszał, że popełnił plagiat, to miała być ta kropka nad i - powiedział nam Marek Rymsza. Znów plagiat Tymczasem zamiast kropki nad i jest nowa książka Anusza pt. "Kościół Obywatelski". A w niej przypisy odsyłające do wcześniejszej publikacji Andrzeja Anusza "NZS w latach 1980-1989". - To ten sam plagiat - ocenia mec. Maciej Ślusarek, specjalista w dziedzinie prawa autorskiego. - Znalazłem też cytat żywcem przepisany ode mnie, najwyraźniej pan Anusz wyrok cywilny ignoruje - dodaje Marek Rymsza. Dla Gazety mec. Maciej Ślusarek, adwokat, specjalista od prawa autorskiego W takiej sytuacji możliwe będzie wystąpienie do sądu z nowym pozwem, tym razem dotyczącym nowej książki pana Anusza, w której są odwołania do tej, którą sąd zakwalifikował jako plagiat. Wydaje się, że sąd bez problemów wydałby tymczasowe zabezpieczenie powództwa, które może polegać na wstrzymaniu sprzedaży tej nowej książki. Można też pomyśleć o postępowaniu karnym, bo zła wola i nieliczenie się z wyrokiem sądu są ewidentne. Jeżeli ktoś w dalszym ciągu, mimo wyroku sądowego, powołuje się np. w przypisach na swoje autorstwo, to popełnia ten sam plagiat. Temat: pytanko w sprawie pracy magisterskiej? Rozdział 4. Inne elementy pracy magisterskiej Tutaj dowiesz się o pozostałych, nie mniej ważnych elementach pracy magi-sterskiej takich jak metody cytowania, ustanawianie przypisów, rysowanie tabel i wstawianie rysunków, podkreślanie fragmentów tekstu, numerowanie stron etc. 4.1 Cytaty W gruncie rzeczy Twoja praca może się składać niemal z samych cytatów /oczywiście żartuję - nie radzę tego robić, jeżeli chcesz otrzymać dobrą ocenę/, pod warunkiem jednak, że zostaną one odpowiednio zaznaczone i opisane. Pamiętaj, że jeżeli nie zaznaczysz wyraźnie, że coś cytujesz, może to zostać potraktowane jako plagiat. Przyjmuje się też /jest to raczej zwyczaj/, że pojedynczy cytat nie powinien być dłuższy niż 14 wierszy. Zazwyczaj też wystarczy, jeżeli cytowany fragment jest wzięty w cudzysłów a w przypisie znajduje się nazwisko jego autora i miejsce pu-blikacji /podobnie jak w Bibliografii - dla przypomnienia: nazwisko, imię, tytuł pu-blikacji, miejsce i data wydania/ oraz, koniecznie, strona z której cytowany fragment pochodzi. Cytujemy np. tak: „Tu jest tekst cytowany przez Ciebie [z wtrąceniami – P.Z.], który do- brze jest też wysunąć poza normalny akapit i czasami podkreślić [podkr. P.Z.] co ważniejsze Twoim zdaniem fragmenty [zauważ, że moje wtrącenia są zwykłą czcionką – P.Z.] i z przypisem na końcu [vide: 4.2 Przypisy]” Ładnie też jest użyć kursywy i dodatkowo wyróżnić cytat przez wysunięcie go poza akapit oddzielając jednocześnie od swojego tekstu wersem odstępu jak na przykła-dzie powyżej, chyba, „że jest to tekst wtrącony, króciutki, nie wymagający aż takich zabiegów, tym niemniej zawsze wymagający przypisu” . Przejdźmy zatem teraz do przypisów. 4.2 Przypisy W przypisach umieszczasz źródła cytowanych przez Ciebie fragmentów oraz danych. Tutaj też możesz pozwolić sobie na własne uwagi oraz na dodatkowe informacje nie tak bardzo istotne dla całości pracy, ale jednak uznane przez Ciebie za warte wspomnienia. W przypisach „rozszyfrowujesz” skróty, dokonujesz tłumaczeń pojęć obcojęzycznych, odsyłasz czytelnika do innych pozycji etc. Wszystko to oczywiście pod warunkiem, że nie uczyniłeś już tego wcześniej, we właściwym tekście. Przypis to taki Twój „margines” dla dodatkowych uwag. Zasadniczo do Ciebie należy decyzja, czy mają to być przypisy końcowe, czy dotyczące poszczególnych stronic. Wydaje mi się jednak, że dla przejrzystości lepiej jest stosować przypisy dolne, a to z tego względu, że ułatwia to ich czytanie. Jak-kolwiek bowiem łatwiej jest zrobić wszystkie przypisy w jednym miejscu, na sa-mym końcu pracy, jednak nikomu nie chce się zaglądać na ten koniec, więc szczególnie jeżeli przypisy te są istotne dla treści pracy, stanowią nierozerwalną część Twej wypowiedzi, stosuj przypisy dolne. Numeracja przypisów – dowolna, możesz je zaznaczać też gwiazdkami, obyś tylko pamiętał przy wyborze sposobu wyróżnienia przypisów o konsekwencji /w całej pracy tak samo, na tych samych zasadach/ i o tym, żeby Ci się one po prostu nie pomyliły. Na koniec uwag o przypisach małe przypomnienie ze szkoły średniej: • Ibidem /ibid., ib./ - “tamże”, piszesz, kiedy następujące po sobie przypisy odwołują się do tej samej publikacji /tylko np. z innych stron – wtedy po ibidem piszesz numer strony/; • Op.cit. – „wcześniej cytowane”, piszesz, kiedy w przypisie odwołujesz się do publikacji, na którą powoływałeś się wcześniej, ale później nastąpił przypis dotyczący czego innego; jeżeli używasz wiele „Op.cit.”`ów, możesz zazna- czać po nich nazwisko i imię autora /w razie potrzeby, stronę/; jeżeli cytujesz wiele pozycji tego samego autora, oprócz jego nazwiska musisz użyć też i ty- tułu itd. 4.3 Tabele i rysunki Miałeś już okazję przyjrzeć się tabeli /2.2 Czcionki, marginesy, wielkość strony/. W jaki sposób ją wykonasz, czego i jak użyjesz, to wszystko zależy już od Temat: Uczelnie walczą z plagaiatmi Czesc, Jestem pracownikiem jednej z uczelni, chyba w miarę niezłej i stwierdzam, że generalnie większość osób w tym wątku mało wie o życiu. 1) Oczywiście, że wśród kadry naukowej są różni ludzie - ci którzy wiedzą więcej i ci, któzy wiedzą mniej; uczciwsi i mniej uczciwi, ale pogląd, że polska kadra naukowa to leszcze, którzy tylko robią plagiaty to tak jak powiedzenie, że każdy Polak to pijak (jeszcze niedawno popularny stereotyp na zachodzie) - po prostu bzdura. Tak więc sugerowałbym, żeby ci, którzy nie znają tego środowiska się może nie wypowiadali tak kategorycznie, bo jest to idiotyczne. 2) Wyobraźcie sobie, że studiujecie 5 lat, potem kolejnych kilka męczycie się nad doktoratem, potem nad habilitacją. Aktualnie pensja asystencka wynosi mniej niż 2000 złotych (brutto), doktorska - niecałe 3000. Ludzie, którzy pracują na uczelniach są z reguły (nie zawsze, to fakt) dość inteligentni i większość pracowników uczelni ekonomicznej mogłoby pracować w biznesie za co najmniej 3 razy większe pieniądze. Czy jest coś dziwnego w tym, że pracownicy uczelni mają fuchy na zewnątrz? Wyobraźcie sobie życie za 1200 złotych gdy jednocześnie można byłoby zarabiać 3500 - chyba normalne, że ludzie gdzieś tam zarabiają na boku, no nie? Więc krytykowanie, że wykładowca coś robi "dla kasy" jest po prostu głupie. 3) Wykładowca nie ma czasu dla studenta? Powiem tak: co tydzień mam konsultacje i z reguły (tak jak i do innych) nikt nia nie nie przychodzi aż do momentu, kiedy zbliża się kolokwium, egzamin itd. i wtedy oczekuje się ode mnie że będę dostępny nieomalże 24h na dobę, bo przecież trzeba mieć czas dla swoich studentów. Owszem, są ludzie, którzy z definicji nie mają czasu dla studentów, ale w większości przypadków jest dokąłdnie na odwrót. Czy ja mam, przepraszam, namawiać kogoś do pracy? Reklamować się? Przecież studenci to dorośli ludzie. Czy ktoś każe ściągać na egzaminach? Nie ma takiego obowiązku! Ludzie, to nie podstawówka - sami decydujecie czy chcecie przebimbać czy się czegoś nauczyć. 4) Praca magisterska zasadniczo nie ma, a co najmniej nie musi być twórcza w tym sensie, że jej celem nie jest tworzenie nowej teorii tylko albo charakterystyka stanu wiedzy na jakiś temat, albo wykorzystanie znanej metody na jakimś nieco innym gruncie niż dotychczas itp. I dokładnie tak jest (na całym świecie), że twórczy musi być doktorat, praca magisterska - niekoniecznie. I współczuje serdecznie tym, którym się wydaje, że podsumowanie stanu wiedzy na dany temat to zrobienie z dwóch książek trzeciej i zajmuje to dwa dni. Jak któs tak pisze to niech lepiej idzie do łopaty, bo nie rozumie o co chodzi. Dobre podsumowanie stanu wiedzy z plagiatem nie ma nic wspólnego. Idąc tym tropem, każdy podręcznik to plagiat, bo odtwarza jakąś istniejącą myśl. 5) Uwaga do kolegi, który pisał na początku że ma dyplomy i g..no z nich ma a utrzymuje się ze swojego hobby. To chyba pomyliłeś szkoły. Albo może masz jeden dyplom z marynistyki a drugi z filozofii, co? Ja mam jeden dyplom, pracuję na uczelni bo odrzuciłem kilka dobrych ofert pracy, oprócz tego czasem coś napiszę, przeprowadzę szkolenie, zrobię analizy itd. i nie narzekam na brak środków do życia. A moją wiedzę opieram na tym, czego się nauczyłem podczas studiów - widać można. Pozdrawiam, xx Temat: 10 Listopad - DZIEN ODRODZENIA BYDGOSZCZY > Widać wlasnie umysl typowo techniczny, a moze rolniczy, to nie kwestia 5 lat, > przez 5 lat to można wybudowac baze jak jest kasa, a tworzenie bazy > intelektualnej to proces dlugofalowy. Jezeli ktos robi magisterke to potrzebuje > > potem przynajmniej 2-3 lat zeby zrobic doktorat, a habilitacja to jeszcze > dluzej ok. 8-10 lat tak wiec 5 lat to troche malo. Piszesz ze nie slyszy sie > ani na UMK ani na ATR bo nie zyjesz w tym srodowisku, skonczyles ATR-ek na > trójczynach i to wszystko! Wiesz jak to normalnie wszedzie wyglada, magisterek > robi dla doktorka i profesorka, doktorek dla profesorka, a profesorek robi dla > siebie i wlasnych splendorow podpierajac sie pracami wykonanymi przez tych z > nizszego szczebla i oczywiscie wlasna. Jak nie wiesz jak to jest to nie pieprz > bez potrzeby. Robi sie to troche inteligentniej, niz w przykladach wymienionych > > przez Ciebie! Widze nawet ze przeprowadzasz badania nt. poziomu nauczania! Na > AB sa tylko trzy wydzialy! Jezeli zlikwidowaloby sie kilka to faktycznie nie > byloby AB! A ilu produkuje sie bezrobotnych na ATR? Znasz statystyke? A te > kierunki zaoczne, przeciez ogólnie wiadomo, ze na nich odwala sie wielka lipe > tylko po to aby uczelnia zdobyla kase! Zrozum to nie chodzi tylko o > przemianowanie, z tym wiaza sie rowniez wieksze pieniadze, lepsza baza lepsza > kadra itd. Proponuje Tobie wejdz w srodowisko naukowe ATR a dowiesz sie o > licznych przekretach, wiekszych, mniejszych swinstewkach itd. Uczelnie tworza > ludzie a oni różni są! Akurat mam wielu znajomych (ATR, AM-B-szcz, Gdańsk, UMK, Politechnika Łódzka, Poznańska także WSP), którzy wybrali karierę naukową i z rozmów z nimi wynika, ze największe bagno jest na AB. Poza tym miałem okazję poznania na imprezach i nie tylko dość licznej ekipy studentów z AB (WF, PO, Prace ręczne, Politologia, Bibliotekoznawstwo) - takich "łosiów" po raz pierwszy spotkałem. Czasami zastanawiałem się czy to studenci czy jakaś zgraja z jakiejś prowincjonalnej zawodówki (zwłaszcza w tym przodowali bibliotekarze). Poznałem ich podejście do życia a zwłaszcza studiów, system wartości i to mi wystarczyło by wyciągnąć wnioski a to także rzutuje na poziom absolwentów i opinię o uczelni. Może są tam jakieś wartościowe jednostki ale chyba nieliczne... Wracając do afer to przyznasz że te na AB są z gatunku tych o większym kalibrze. Zastanawia mnie tez czy uczelnia pretendująca do miana uniwerku powinna po tych aferach przejść jakby nigdy nic do porządku dziennego i wyciszyć sytuację, a tak chyba sie stało. Co do prac naukowych to tak już jest że zawsze musimy uczyć się od lepszych: czyli przyszły mgr od doktora, przyszły doktor od profesora itd. Badania które robiłem do mojej pracy magisterskiej wykorzystał mój promotor w swoich publikacjach i bardzo się z tego cieszę, że do czegoś się przydały. Poza tym mam satysfakcję, z napisania pracy i pewność ze temat jest unikatowy i na jej bazie nikt nie zrobi plagiatów ;). Co do bazy naukowej to uważam że w AB miasto wpompowało dużo pieniędzy ale jakoś tego polepszenia nie widać. Znani naukowcy też nie są chyba zbytnio chętni by jako główna swoja uczelnię wybrać AB. Następną sprawa, którą poruszyłeś - produkcja bezrobotnych i studenci zaoczni. Tak się teraz składa, że chyba po większości studiów, jeżeli sobie wcześniej czegoś nie załatwiłeś (przez praktyki na studiach czy choćby koneksje - takie już mamy czasy) to z pracą jest trudno zwłaszcza w branży. No ale przyznasz mi rację, że w branżach typowo nauczycielskich (jak np. polonistyka czy edukacja wczesnoszkolna) to teraz zupełnie nie ma się co kształcić bo jest to produkcja bezrobotnych na masową skalę, a te kierunki nadal istnieją. Co do studentów zaocznych to nie można postawić "=" między absolwentami studiów zaocznych i dziennych, niezależni czy to ATR UMK czy AB. no i już ostatnia sprawa: "skończyłeś ATR-ek na > trójczynach i to wszystko" - i tu się grubo mylisz, studiowałem na wydziale Technologii i Inżynierii Chemicznej i od zawsze udało mi się wyjechać na taką średnią by nie tylko mieć stypendium ale załapać się na te z górnych półek. Poza tym skończyłem studia podyplomowe na Politechnice Łódzkiej, Gdańskiej a obecnie jestem w trakcie takowych na UMK. Temat: Dziekan prawa na UG plagiatorem? Sprawa oskarzenia o plagiat ma dwa niezalezne aspekty: jedna to prawna, oparta na skardze pokrzywdzonych i tutaj formalnie trzeba czekac na decyzje najpierw prokuratora, a pozniej sadu. Druga to naukowa-akademicka, ktora rozgrywac sie powinna niezaleznie i o wiele szybciej. Plagiat to powazna nierztelnosc naukowa, ktora de facto rujnuje wiarygodnosc dziekana i jednoczesnie profesora prawa. Latwo ja sprawdzic bowiem dowody sa "czarno na bialym". Promotor pracy magisterskiej czy doktorskiej, nie ma zadnych praw autorskich do tekstu "swojego" magistranta czy doktoranta. Kazde zdanie wziete doslownie z czyjegos tekstu, musi byc w cudzyslowie i opatrzone odnosnikiem do pracy gdzie figuruje. Tutaj tego nie bylo, co widac na podanych przykladach. Gazeta Wyborcza, a szczegolnie redakcja gdanska, bardzo rzadko podaje nazwiska naukowcow, ktorzy popelnili nierzetelnosc akademicka. Nawet przed tygodniem piszac o zakonczeniu postepowania dyscyplinarnego przeciwko p. Weiss, ktorej odebrano rok temu doktorat za plagiat (promotor: prof. Marian Mroczko, recenzent prof. Roman Wapinski), podano tylko jej pierwsza litere nazwiska. Naukowcy sa osobami publicznymi i nie ma przeszkod prawnych, aby publicznie - w glorii pelnego nazwiska- podawac zarzuty, jakie wobec nich akademicko wysunieto. Jesli tym razem podano pelne nazwisko prof. Michala Plachty, z takim tytulem, to znaczy ze w ocenie redakcyjengo prawnika, zarzut plagiatu jest pewny do udowodnienia i redakcja nie ma szans przegrania ewentualnej sprawy sadowej o naruszenie dobrego imienia. Pani Eliza jest sama prawnikiem i bez tzw. solidnych podstaw, nie wystepowala by publicznie. Wszystko to sklonilo mnie do napisania, iz rektor Uniwersytetu Gdanskiego, prof. Andrzej Ceynowa, musi szybko podjac pewne decyzje, ktore zawsze zapadaja w RZETELNYM Uniwersytecie: zawiesic badz przyjac rezygnacje dziekana, powolac Komisje Senacka zlozona z trzech znanych z rzetelnosci i niezaleznosci pogladow profesorow zwyczajnych ( w tym dwoch z innych wydzialow), ktorzy by w okresie dwoch tygodni sporzadzili opinie o skali ewentualnych zapozyczen dziekana Plachty. Dopiero na tej podstawie powinna zapasc decyzja rektorska o dyscyplinarnym postepowaniu wyjasniajacym. I wtedy juz Rzecznik Dyscyplinarny wystepuje o dwie formalne opinie do INNYCH profesorow prawa na INNYCH Uniwersytetach, wykluczajc wszelkie osoby zwiazane towarzysko, czy znajomosciowo z prof. Michalem Plachta. Taka jest teoria. Powaga i dobre imie Uniwersytetu Gdanskiego wymagaja, aby sprawa ta byla rozpatrzona rzetelnie, publicznie i szybko. BEZ CZEKANIA co zrobi prokuratura! A jaka bedzie praktyka to zalezy od wladz uniweryteckich, od Rady Wydzialu Prawa. dr med. Marek Wronski, Nowy Jork autor stalego cyklu: "Z Archiwum Nierzetelnosci Naukowej" miesiecznik FORUM AKADEMICKIE (dostepny on-line) Temat: Wyrok na doktora z Akademii Bydgoskiej Pytanie kto bedzie szczekał.Przeczytaj uważnie, szczególnie końcówkę. O Perzanowskim juz nie bede szukal!!!! Autoplagiaty na UMK Dominik Wójcicki 23-01-2005 , ostatnia aktualizacja 23-01-2005 17:07 Uzupełnienie wykształcenia licencjackiego wymaga napisania kolejnej pracy. Czasami student tego nie robi - podkłada licencjat. Takie przypadki są na UMK Groźba autoplagiatu pojawia się przy dwustopniowym kształceniu. Student najpierw kończy naukę na poziomie licencjackim, a potem uzupełnia ją w trybie magisterskim. Przez pięć lat musi więc oddać dwie prace: licencjacką i magisterską. Czasami pisze jedną. Tak zrobił Tomek. Skończył trzyletnie studia licencjackie z zarządzania w jednej ze szkół wyższych. Potem przeniósł się na UMK, by zostać magistrem. Na uniwersytet zabrał też swoją starą pracę licencjacką o strategii finansowej wybranego przedsiębiorstwa. I w Toruniu na wydziale nauk ekonomicznych przedstawił ją jako magisterską. Dawny licencjat uzupełnił jedynie pod względem formalnym. - Student musi napisać dwie różne prace - mówi dr Ryszard Lorenczewski, dziekan wydziału nauk ekonomicznych i zarządzania UMK. Dziekan potwierdza, że zna przypadki autoplagiatów u siebie na wydziale. Dowiedział się o nich od prof. Ewy Siemińskiej, która na swoim seminarium złapała dwóch oszustów. Prace licencjackie studenci napisali w szkołach w Płocku i Kołobrzegu. Prof. Siemińska wykryła ich podstęp przed egzaminem magisterskim. - Kiedy zaczęłam poznawać skalę problemu, byłam przerażona - ocenia. Jak to możliwe, że licencjat mógł być zamieniony na magisterkę? Osoba starająca się o przyjęcie na studia uzupełniające ma obowiązek przedstawić jedynie temat swojej pracy licencjackiej. Nie musi jej natomiast pokazywać. Ta znajduje się w bibliotece szkoły, gdzie ją napisano. Promotor czuwający nad magisterium kopię licencjatu otrzymuje tylko na wyraźne życzenie. Zmiana tytułu oraz gapiostwo opiekuna, czynią oszustwo prawdopodobnym. Sprawy przeciwko dwójce autoplagiatorów skierowano do uczelnianej komisji dyscyplinarnej. Jej szef prof. Marek Kalinowski nie chciał rozmawiać z "Gazetą" na temat skali zjawiska oraz kar nakładanych przez komisję. Z prorektorem UMK ds. dydaktyki prof. Andrzejem Radzimińskim nie udało nam się skontaktować. Zdaniem prof. Stefana Grzybowskiego, dziekana wydziału filologicznego UMK, podejrzanych o oszustwo może spotkać jedynie upomnienie. - Też mam plagiatorkę i zrezygnowałem z kierowania sprawy do komisji - tłumaczy. - Kiedyś tak zrobiłem, postępowanie ciągnęło się przez rok i skończyło upomnieniem. Taką karę sam już nałożyłem. 45 proc. studentów UMK deklaruje, że ich prace zaliczeniowe, semestralne, dyplomowe są plagiatem - wynika z badań przeprowadzonych w zeszłym roku. Usprawiedliwienia szukają we własnym lenistwie, braku wiedzy i czasu oraz przyzwoleniu kadry. Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 164 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||