Strona Główna
PKS Inowrocław Toruń Inowrocław
PKS Wrocław Wrocław Zakopane
PKS Bełchatów-rozkład jazdy
PKS Bus Jastrzębia Góra
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS chjnice Starogard Gd
PKS Cieszyn rokład jazdy
pks cieszyn rozkład jazdy
PKS grodzisk-pruszków ceny
PKS Inowrocław Toruń cena
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • spaniele.keep.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKS Historia





    Temat: W poniedziałek rusza linia tramwajowa P
    Autobus przemienił się w tramwaj czyli historia
    <historia>

    Młodszym osobom chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że kiedyś w Łodzi istniała
    linia autobusowa P. Gdy zbudowano wschodnią część osiedla Widzew-Wschód (mniej
    więcej w roku 1978), jego podstawową komunikacją stał się pospieszny autobus P.
    W tych czasach przejazd tramwajem kosztował 1zł (starych złotych oczywiście), a
    zwykłym autobusem 1,50zł. Ulgowe bilety kosztowały 0,50zł. Na liniach
    pospiesznych bilet kosztował 2zł i nie było ulgowych. Czyli krótko mówiąc -
    osiedle zostało zlekceważone. Przypominam też że tramy jeździły tylko do
    Lodowej i do stadionu Widzewa.

    Trasę P miał idiotyczną. Plac Dąbrowskiego-Narutowicza-Kopcińskiego-Armii
    Czerwonej*-Rokicińska-Augustów-Przybyszewskiego-Puszkina-Rokicińska-Armii
    Czerwonej*-Kopcińskiego-Jaracza-Plac Dąbrowskiego.

    *) Armii Czerwonej to Piłsudskiego ofkors ;-)

    Mieszkałem wtedy na Lermontowa. Jakikolwiek kurs do centrum oznaczał karne
    objechanie Widzewa-Wschodu i do tego bez zniżek. Ja tego nie odczułem bo byłem
    mały, ale rodziców musiało to strasznie wkurzać - pospieszny autobus który
    jedzie dłużej.

    Później P zniknęło i pojawiło sie 85 na trasie, którą miało do końca 2000 roku:
    Czajkowskiego-Augustów-Rokicińska-Armii Czerwonej-Kopcińskiego-Strykowska-
    Wojska Polskiego-Dworzec PKS Północny.

    W pewnym momencie zaczęto budować nowy wiadukt kolejowy na Rokicińśkiej. To
    trwało WIEKI. Objazd był: Puszkina-Przybyszewskiego-Niciarniana. Na szczęście
    chodziłem wtedy do podstawówki i nie musiałem jeździć do centrum ;-)

    Najzabawniejszą trasę miała 70: Krańcówka przy budowanym wiadukcie (nie
    istnieje)-Rokicińska-Puszkina-Przybyszewskiego-Niciarniana-Armii Czerwonej-
    Promińskiego**-Przybyszewskiego-Tatrzańska (można było dostać kręćka no nie ;-)

    **) Promińskiego to Śmigłego Rydza

    Pamiętam taką scenę: Na Przybyszewskiego stały dwie popsute 70-tki - jedna w
    okolicach Tatrzańskiej, a druga na wiadukcie. Obie miały przody zwrócone w
    stronę Widzewa. Mój tata powiedział: "Patrz: obie stały tak samo na tej samej
    ulicy, a jechały w przeciwne strony" :)

    </historia>



    Temat: Regionalna TVP3 W RADOMIU.....zaczynamy ....
    Widzisz,Isox do tej pory uważałem Cię za człeka rozsądnego i choć nie raz się z
    Tobą nie zgadzałem to jednak Twoje wpowiedzi były rozsąde.Obecnie widzęże
    jednak udzieliła się i Tobie antykielecka fobia i nie ważne czy słusznie czy
    nie na każdym krok jesteś trendy czyli anty kielecki.
    Widzisz Kielce od lat dobijały się o swoje czyli o OTV mimo,że mają swoje
    województwo od 1999r.A Radom nie będąc na tej samej pozycji chciałby mieć
    wszystko.Jeżeli macie zazdrościć to róbcie to merytrycznie,nie naginajcie
    historii i faktów.Siedziby Oddziałów są w miastach wojewódzkich,a nie przyszło
    Wam do głwy,że np.lepsza byłaby współraca w TV z Kielcami niż z Warszawą ze
    wzgędu na bliskosć miast i regionów/piszę regionów mimo,że nie ma regionu
    radomskiego/,ale Wy w swojej fobii,ksenofobii wolicie wszystko tylko nie
    to.Widzisz Isox,jestem troszke starszy od Ciebie pewne fakty z historii
    radomsko-kieleckiej pamietam w odróżnieniu od Ciebie i nie pamiętam,aby
    istniała historia spisku antyradomskiego w Kielcach,za radomski czerwiec 76 też
    nie byliśmy odpowiedzialni tylko system.Paliliście swój komitet PZPR a nie
    kielecki.Do 1975 roku oba miasta były podobnie zapóźnione w rozwoju
    gospodarczym oraz inrastrukturalnym.Ale ozywiście Wy uważacie,że dworzec PKS
    Kielce sobie wybudowały kosztem Radomia.Idąc tym tropem to wszystko co powstało
    w Kielcach do 1975roku i obecnie powstaje było kosztem Radomia.A może to jednak
    wina Waszch włodarzy?Najlepiej to znaleźć sobie jakiegoś wyimaginowanego
    wroga/Kielce/ i za wszystkie niepowodzenia zwalać na niego winę.Może zacznijcie
    najpierw o dsiebie.Żeby do czegoś dojsć to trzeba o to walczyć i zabiegać,ja a
    razie w Radomiu tego nie widzę choć Wam tego życzę z całego serca.Rozmawiajmy
    ze sobą merytorycznie,ale bez zacietrzewienia.
    P.S Przejściowe problemy techniczne TVP3Kielce nie wynikają ze złej woli tylko
    właśnie z techniki,więc po co od razu przeklinać kielecką telewizję,nikt na
    siłę nie będzie Was uszczęśliwać swoimi produkcjami.





    Temat: KTO PAMIETA??
    jasiek777 napisał:
    > Pamietacie takie linie jak: As, B, dawne C,
    > F,H,J,M,102,106,110,121,124,dawne 128,129,132,dawne
    > 136,137,140,143???

    As - skrócone A

    B - Dworzec Główny (potem PKS) - Leśnica

    C - Gajowice - Sępolno. Strasznie tramwaje dublowało, ale
    zaliczało też przejazd przez uliczki Zacisza i Zalesia...

    F - Klecina - Kromera

    H - Borek (potem Klecina) - Bartoszowice, zlikwidowane z
    okazji skierowania 2 na Borek

    J - podobnie jak As skrócone A (Gajowice - Karłowice),
    szczytówka

    M - Nowy Dwór - Kromera

    102 - Kromera - stary Zakrzów, potem Kromera - Pawłowice.
    Wchłonięte przez 130 (a pierwotnie obecne 130 miało mieć
    numer 102).

    106 - obecne 406, ale jeździło tylko do pl. Orląt Lwowskich

    110 - dłuuga historia. Pierwsze 110 jeździło trasą
    obecnego 115 (a 115 wtedy trasą obecnego 615), drugie 110
    to jakaś efemeryczna linia na Gądowie. Trzecie i ostatnie
    to obecne 610.

    121 - okólna pl. Orląt Lwowskich - Nowy Dwór - Gądów -
    Legnicka - pl. Orląt Lwowskich. Później drugi kierunek
    przemianowano na 122 (numer się zwolnił po tym, jak dawne
    122 przemianowano na 100), a 121 padło gdy zrobiono
    obecne 122. Wtedy też jako rekompensatę za wycięcie
    121/122 z Robotniczej i 137 z Muchoboru Wielkiego
    zmieniono trasę 119 na obecną.

    124 - późniejsze 624, podobnie jak 117/617 zwiedzało
    zadupia wokół Leśnicy. Padło z okazji prac
    kanalizacyjnych na Stabłowicach.

    128 - pl. Grunwaldzki - Zawalna, wchłonięte przez 116

    129 - Pracze Odrzańskie - Żar. Potem na Żar pojechały 624
    i 123, a potem 419. 419 powinno kontynuować tradycję i
    nazywać się 429...

    132 - najpierw jeżdziło gdzieś z Zawalnej (Rędzin? Lipa
    Piotrowska? Nie pamiętam). Drugie obsadzenie to kultowa
    linia z Dworca Głównego (potem z PKS-u) do Żurawiny
    (wydzielona ze 113). Całe 8 kursów w ciągu dnia (po 4 w
    każdą stronę).

    136 - pl. Solidarności - Rędzińska. Wydzielony wariant ze
    103, a potem trasa wróciła do 103. Zanim powstało obecne
    136 chciałem, żeby 435 (odkąd nie jeździ na Kozanów)
    przemianować na 436...

    137 - to już opisywałem gdzie indziej

    140 - pierwsze obsadzenie to linia z pl. Orląt Lwowskich
    na Nowy Dwór, drugie to wydzielony wariant z 110
    (skrócony do Buforowej)



    Temat: Jadę sobie dziś rano - dłuższa historia ( z dalszym ciągiem ? )
    Jadę sobie dziś rano - dłuższa historia ( z dalszym ciągiem ? )
    Wyjechałem około 7:00 do roboty jak co rano.W pierwszej wsi za punktem startu
    mignął mi długimo kierowca ciągnika siodłowego Volvo , że stoi policja.Znam to
    miejsce , więc nie musiałem odzyskiwać wzroku po jego długich światłach , żeby
    zwolnić.Minąłem radiowóz , wyjechałem z terenu zbudowanego i przyspieszyłem do
    90.Szybciej nie bardzo się da , bo koleiny są bardzo głebokie.Z przeciwka na
    dwóch ciągłych maluch wyprzedza autobus PKS , więc hamuję dość gwałtownie.Za
    kilka kilometrów - droga w przebudowie , ruch wahadłowy kierowany
    światłami.Kiedy ja mam zielone i ruszam z przeciwka na dużej prędkości wypada
    wielki osobowy mercedes ( musiał mieć czerwone , jeśli światła dobrze
    działają ) , a jego kierowca śle przez szybę najgorsze bluzgi , że śmiałem
    wjechać , kiedy była moja kolej.Cofam i wypuszczam go z wolnego
    pasa.Odjeżdżając podnosi rękę.Z wyprostowanym środkowym palcem.Ze stacji
    benzynowej ,którą mijam , z piskiem rusza BMW ( zieleń butelkowa ) , wyprzedza
    mnie na przejściu dla pieszych.W tym momencie z bocznej uliczki , tuż przed
    jadącego za mną lanosa wpycha się ciemne mondeo.Wieś kończy się długim łukiem z
    podwójną ciągłą - na tym łuku mondeo wyprzedza mnie i jadącą przede mną
    ciężarówkę z przyczepą.Za chwilę jest dość długa prosta.Na końcu tego odcinka
    widzę tylne światła tego mondeo - za chwilę znika za pagórkiem.Przy wjeżdzie do
    kolejnej miejscowości ( za jakieś 3-5 km ) stoi wspomniane wcześniej BMW i
    mondeo.BMW ma włączone awaryjne , a jego kierowca siedzi w mondeo obok kierowcy
    ubranego w błękitną koszulę i zieloną odblaskową kamizelkę.Zaczyna padać
    deszcz.W tej miejscowości mijam jadących pod prąd czterech rowerzystów i
    traktor.Dalej - w mieście , które niedawno było jeszcze stolicą województwa -
    wciskają się przede mnie na kończącym się pasie laguna i civic , z przeciwka
    jedzie nauka jazdy na długich z włączonym prawym kierunkowskazem i skręca w
    lewo - tuż przez nosem autobusu.Wyjeżdzam z tego miasta , przejeżdżam przez
    most ( dwie ciągłe ) czterech motocyklistów wyprzedza tam TIRa.Kolejna wieś
    dziwnie spokojna , w następnej traktor skręca , gdy już mam włączony
    kierunkowskaz i szykuję się do wyprzedzania go , w kolejnej wsi na poboczu
    wbity pod stara maluch , przez otwarte okno słyszę jak policjanci
    komentują : "dobry chłopak był , w polu pomagał".Ostatnia większa miejscowość
    przed celem mojej podróży - chłopak z dziewczyną celicą wyprzedzają korek
    chodnikiem , skutecznie usuwając wszystkich pieszych na trawnik , a na wjeździe
    do miasta docelowego pomoc drogowa wyciąga poloneza spod tramwaju.Jutro też
    jest dzień ...



    Temat: Rozmowa z Tomaszem Szypułą, członkiem zarządu P...
    Gość portalu: kast napisał(a):

    > Powiedz Erazmus co Cie tak ucieszylo w tych przemysleniach
    > przedmowcy???

    Po prostu to co napisał Wrocławianin odzwierciedla
    rzeczywistość.

    Slabosc Slaska nie wynika z checi istnienia
    > Polaru, a powiem nawet wiecej stan smierci klinicznej w Slasku
    > jest spowodowany takze wlasnie ta niechecia do innych klubow
    > pilkarskich w naszym miescie co niestety zaowocowalo
    zniknieciem
    > takich klowbow jak Wlokniarz, Lotnik,PKS Odra czy Pafawag, a w
    > tych wlasnie klubach wychowali sie pozniejsi zawodnicy slaska
    > jak min. Cmikiewicz, Socha czy na pewno znany Ci Ryszard
    > Sobiesiak

    To nie wina kibiców Śląska że w/w kluby upadły. Nastąpiła
    transformacja gospodarcza w wyniku której masa klubów znikła z
    mapy piłkarskiej. Nie jest łatwo utrzymywać kluby w warunkach
    gospodarki rynkowej. Wiem coś o tym ponieważ nasze
    stowarzyszenie kibiców zakłada C- klasową drużynę .
    > To wlasnie takie patrzenie spowodowalo ze Slask juz
    > nie jest nawet maly. Mimo ze wychowalem sie na Slasku i jest
    mi
    > on zawsze bliski to takie podejscie min. Was kibicow do innych
    > klubow i ludzi ktorzy tworza pilke we wroclawiu jest mi po
    > prostu wstyd ze tacy ludzie dzis tworza pilkarski SLASK.

    Wstydź się za siebie a nie za innych. Kibice Śląska może nie są
    ministrantami ale na pewno nie zasługują na "reklamę" jaką im na
    siłe serwują media.
    >I
    > jeszcze tak na marginesie tej i innych dyskusji taki Tomasz S.
    > jest historia Slaska , o czym niektorzy dyskutanci czasami
    > zapominaja.

    Szypuła jako jeden z ludzi którzy przyłożyli się do tego że
    Śląsk jest na dnie tworzy czarną historie mojego klubu tak jak
    drugi pseudodziałacz Ludkowski.




    Temat: Absolwenci "podstawówki" Nr 9 na ul.Sobieskiego
    Na takimspotkaniu trudno będzie znaleźć wspólny "mianownik", bowiem lata 60-te,
    to był czasgdzie dwa kata róznicy to była przepaść- obecnie wnuczek pije z
    dziadkiem- wtedy tak nie było, stąd te trudności w zorganizowaniu spotkania.
    Js skończyłwm w 1963, wtedy tam uczyli Trąbski- matematyka, i kółko szachowe ,
    Pasternakowie- On - historia Ona - polskiego- później wyjechali do Wrocławia,
    Gienia Bagińska-matematyki, Zośka Hruboniowa-fizyki, Babcia Zakrzewska -
    ruskiego ,Rolka też ruskiego,jeden taki , na którego mówiono "Buhaj"- nie wiem
    dlaczego ale nazywał się Chrapoński,kierownikiem - nie do końca był
    Żurawski,Śońtowa -polskiego , ale to było w końcówce- 7-klasa chyba, Kubikowa -
    śpiew, Romuald Szałamacha czegooś uczył i opiekował sie harcerzami- niektórymi
    aż zanadto (podobno) - organizował zbiórkę różnych fantów od prywaciarzy a
    potem loterie fantowe w piwnicy, obozy harcerskie i wyjazdy do blachowni z
    harcerzami- jednym słowem było fajnie- tylko sala gimnastyczna an 2-im?(chyba )
    pietrze, nie tak jak obecnie.
    Napiszczie coś o swoich nauczycielach.
    Pozdrowienia dla kolegów z klasy, Tomczyka A, Baczyńskiego A- gdzieś zniknął,
    Baśka Szyszko, Ginał Mirek ,Kasztelan Zygmunt,Kardas Jacek,Makulski, Janusz
    Kołodziejczuk-mam kontakt z nim,Sliwakowska Hanna?, Olbrychowska
    Danuta,Giga ???,Badowski, Jerzy Dzemidok Szczepan,Porada Maria - podobno w
    Reichu -tak mówi jej Brat Józek, Rysiek Porada -nie Zyje, Galewicz Bigdan -
    mieszka obok, Smakowski Zbyszek, Szczęśny ????- obaj z Mickiewicza,Posturzyńska
    Danuta, Posturzyński Bogdan, Ciupa Andrzej, Boruta Andrzej, Swatek też Andrzej-
    pseudo Komtur-Pelcery, Pleszyniak Barbara, Keller Witold- obok Dworca Pks,
    Walaskowei też z Wolności,Żabińska, Fatyga -chyba Elżbieta , Kruczek Alicja,
    Nieczyporuk Leszek???, Jakubowska Elżbieta, kaczyńska ???, Merc Marian- Kolega
    do dziś, jego siostra Krystyna- Też, Staś iek Jung, Ścisłowski Zbyszek- do dziś
    kontakt i wiele innych duszyczek z 7-ej C ukończonej w 1963 roku



    Temat: studia podyplomowe -czy warto ???
    Gość portalu: mgr inz napisał(a):

    > tPr/04/0866 monter spawacz 1.500,00 jedna zmiana Na czas określony
    > spawanie w osłonie argonu - spawanie aluminium, tytanu chromolibdenu, stali
    > nierdzewnej, montaż i naprawa wózków inwalidzkich zasadnicze zawodowe

    marnie, jesli chodzi o naprawdę fachowca. Wiecej można wyciagnąc... nie zdziwie
    się, jak po pierwszych pertraktacjach ta kwota znaczaco wzrośnie. Tyle tylko,
    że najprawdopodobniej US i UP nie będą o tym wiedzieć :)

    > StPr/04/0864 Sprzedawca 1.000,00 Na czas nieokr. obsługa
    > kasy fiskalnej, aktualna książeczka zdrowia, zasadnicze zawodowe

    jeśli to pensja w wiejskim lub osiedlowym sklepiku - to nieźle. Jesli w
    hipermarkecie... eeee nie, w hipermarketach tyle nie płacą (mówie o kwocie
    netto)

    > StPr/04/0870 kucharz 1.000,00 Na czas określony znajomość
    > kuchni azjatyckiejśrednie zawodowe

    niewiele, jesli kucharz naprawdę jest fachowcem, a firma chcaca zatrudnić liczy
    sie na rynku. No chyba że to budka na dworcu PKS

    > OfPr/04/2906 Cukiernik (piekarz) 1.500,00 Na czas określony Aktualna
    > książeczka SANEPID.

    takie sobie zarobki. W mojej oklolicy na podobnym stanowisku zarabiają od 800
    do nawet 3000 na rekę. Zależy kto co umie i gdzie pracuje.

    > a ja ???
    > ile osób z wyższym pisało o tym, że zarabiają po 700 ( np. w banku Millenium
    > i w innych firamach i wiele z tych osób ma nawet większe "skills" jak ja...
    > o co w tym kraju chodzi, żeby zniechęcić ludzi do nauki, jeśli tak, to chyba
    > się udało....

    do nauki absolutnie nikt nikogo nie zniechęca. To rynek zniecheca do
    studiowania na kierunkach, na które nie ma popytu. Po prostu po pewnych
    specjalnosciach nie ma dużych szans na zatrudnienie. Po co firmie na ten
    przykład budowlanej człowiek po choreografii i kilku fakultetach typu historia
    filozofii? No chyba że poza papierkami dyplomowymi ów człowiek potrafi
    oddziaływać na ew. klienta :)

    Pozdrawiam i powodzenia życzę

    Losiu



    Temat: Pomysł MPK: Kolejny dworzec na Podzamczu
    Pomysł MPK: Kolejny dworzec na Podzamczu
    Z tej rozmowy to wynika ze decyzja juz zostala podjeta. Pan Prezydent w kazdej
    odpowiedzi zaznacza ze musza sie porozumiec z PKS w sprawie budowania - czyli
    jest pewny ze cos tam sie bedzie budowac bez wzgledu na to co wszyscy mysla.
    LUBLIN TO PIEKNE MIASTO ALE WSZYSCY SIE Z NIEGO SMIEJA!!! BYL KIEDYS MISTEM
    WOJEWODZKIM A TERAZ ZCHODZI NA DALSZY PLAN - NIKT NIE WSPOMINA O NIM JAKO O
    WIEKSZYM MIESCIE W RANKINGACH - POMIJA SIE TO MIASTO JAKBY NIE ISTNIALO!!! NIE
    MA LOTNISKA DLA TANICH LINII LOTNICZYCH (NAWET RZESZOW MA!!) - JEDYNE CO TAM
    JEST TO TA JEDNA ULICA - KRAKOWSKIE PRZEDMIESCIE I STARE MIASTO - CZY WY NIE
    WIDZICIE ZE TO MIASTO UMRZE!!!

    - NIE MA TANIEGO LOTNISKA - NIE BEDZIE INWESTYCJII

    - NIE BEDZIE INWESTYCJII - NIE MA MIEJSC PRACY

    - NIE MA MIEJSC PRACY - STUDENCI UCIEKNA

    - RYNEK EDUKACYJNY JEST CORAZ BARDZIEJ KONKURENCYJNY - PO CO STUDIOWAC W
    LUBLINIE JAK NIE BEDZIE PO TYM PRACY - DO UK DO PRACY I TAM NA STUDIA ALBO DO
    KAZDEGO WIEKSZEGO MIASTA - W TEJ CHWILI W LUBLINIE TO JUZ TYLKO WIOCHA I
    NIEZARADNI SIE KSZTALCA!!

    - JEDYNE CO TAM JEST TO TO UROKLIWE STARE MIASTO - I TEN HISTORYCZNY CHARAKTER
    POWINIEN BYC PODTRZYMANY ZA WSZELKA CENE!!! - OREMONTOWAC CALA LUBARTOWSKA ORAZ
    PIEKNE KAMIENNICE DOOKOLA BAZARU I WYCZYSCIC TEREN TANDETNEGO TARGU I DWORCA!!!
    ZALOZYC PIEKNY OGROD DLA MIESZKANCOW A W PODCIENIACH ZAKUPY U CHANEL CZY
    GUCCIEGO!!! TO JEST PRZYSZLOSC A NIE KOLEJNA GALERIA HANDLOWA W STYLU TESCO CZY
    PLAZY!!! LUDZIE CZY WY NIE WIDZICIE ZE TU BEDZIE NIEDLUGO JAK W LANDACH
    WSCHDNICH JESLI TAK DALEJ POJDZIE

    - plany zagospodarowania przestrzennego KONSERWATOR dzworzec w centrum to
    wiocha!!!!!

    - LUBLIN JEST SLAWNY NA CALA POLSKE ZE ZLEGO GOSPODAROWANIA - POKAZCIE ZE COS
    UMIECIE - WZNIESCIE SIE PONAD PRYWATE A HISTORIA WAM PODZIEKUJE!!!



    Temat: no ładnie....................... :(
    i szczerze mówiąc trudno się z tą oceną nie zgodzić.
    Spójrzmy na "reprezentacyjna ulice miasta" - szara, bura, obdrapana, a w
    dodatku ktos ją jeszcz upiększył ( watpię , że bez zgody władz) "ekskluzywnym"
    baraczkiem. Z której strony nie wjezdżaćby do Żychlina ma sie wrażenie
    slamsowatych przedmieść Meksyku.
    Zauważyłem, ze lwia część forumowiczów to ludzie, których historia łączy sie w
    jakiś sposób z Żychinem ( dzieciństwo, młodość itd.)ale mieszkają, zyja,
    pracują gdzie indziej. Wspomnienia, tesknoty za rodzinnym miejscem... i
    powstaje wyimaginowany, wygładzony, kolorowy obrazek "najpieknieszego miejsca
    na Ziemi".
    A jaki jest Żychlin naprawdę? Jak się tu zyje? Oto mój punkt widzenia:
    1. Estetyka miasta - jak wyzej
    2. Mozliwośi rozwoju, dostęp do szeroko pojętej kultury, wachlarz sekcji ,
    klubów zainteresowań - poniżej oczekiwań ( własciwie nic)
    3. Rozrywka - żadna ( nie liczę tego wakacyjnego zrywu w piwnej knajpie).
    4. Rynek pracy - kto ma pracę, ten ma, kto szuka laduje ( jesli mu sie uda) nie
    bliżej niz 50 km od Żychlina.
    5. Ludzie - nie obrażając nikogo, Ci ciekawsi albo szykują się do odlotu, albo
    juz odlecieli. A poniewaz z reguły sa to ludzie młodzi,miasto się starzeje,
    czego symptomem moze być pojawianie się coraz większej ilości aptek. Poza tym
    ludzie z Zychlina zawsze mieli i mają swoją małomiasteczkową, lekko
    kołtuneryjną specyfikę.
    5.a. młodzież - niestety bardziej rzucają sie w oczy Ci dewastatorzy koszy,
    swieżo posadzonych drzewek, odnowionych fasad.
    6. Władze - jakie sa widać po efektach działalności. W dziedzinie pozyskiwania
    inwestorów np. w porównaniu do takiego Kutna.... bladziutko. Inne aspekty też
    chyba bez rewelacji.
    7. Zaopatrzenie - po coś , co smakuje w miarę dobrze lub wyglada na grzbiecie
    całkiem przyzwoicie, trzeba jechac min. 20 km. Tutaj - towary najtańsze i
    niskiej jakośći.
    8. Komunikacja - dla niezmotoryzowanych jest jakaś oferta, czy wsytarczająca -
    mozna by polemizowac. Estetyka "dworca" PKS nie odbiega od estetyki ulicy
    reprezentacyjnej.

    Ktoś powie, ze to jak w każdym małym miasteczku. Tyle tylko , że podrózujac
    trochę po Polsce przejezdźałem przez rózne takie małe miasteczka. Przynajmniej
    z punktu widzenia estetyki miałem zgoła odmienne wrazenia. Gorzkie to słowa,
    ale tak to wygląda.




    Temat: Dworzec Fabryczny - tragedia!
    Gość portalu: MarcinK napisał(a):

    > Witam
    >
    > Poruszalem ten temat juz dawno temu jednak sytuacja jest dalej tragiczna i nie
    > mam zadnego
    > pomyslu jak to zmienic. Chodzi mi o dworzec PKP Lodz Fabryczna i dworzec PKS Ce
    > ntralny,
    > a w zasadzie okoliczny park.
    > Z parku tego wypelzaja ciagle rozne lumpy i inne kreatury i terroryzuja ludzi o
    > puszczajacych
    > oba dworce. Nie po raz pierwszy ja lub ktos z rodziny/przyjaciol zmuszony jest
    > jechac na dworzec
    > po kogogs kto zostal napadniety lub komu udalo sie uciec. Ostatnio znajomy sch
    > owal sie
    > przed lumpami (w bialy dzien!) do skklepu spozywczego i stamtad zadzwonil do sz
    > wagra zeby
    > przyjechal go zabrac.
    > Lumpy widzac samotnego podroznego otaczaja go i zadaja oddania pieniedzy i wart
    > osciowych
    > rzeczy. Dzieje sie to w dzien i w nocy. Policji ten rejon najwyrazniej nie inte
    > resuje, a przeciez
    > dworzec to wizytowka miasta dla przyejzdzajacych tu ludzi.
    > Co zrobic? gdzie pisac zeby zainteresowac tym problemem odpowiednie sluzby?
    >
    > Pozdrawiam, MarcinK

    Lumpy? Ja tam zimową porą widuję tylko "panienki" wieloletnie spod "ściany
    płaczu". Lumpiarstwo wycieka cieplejszymi czasy na ów większy skwer szumnie
    zwany parkiem. A co do lumpów, to są tacy, że średnio silny człowiek jest w
    stanie poganiać ich po parku conajmniej. A co do policji - może pokończyły im
    się limity paliwowe, a przecież z komendy na Sienkiewicza piechotką to kaawał
    drogi.

    Ja dobrze znam te okolice, mieszkam tam bowiem, a przez rzeczony park przechodzę
    dość regularnie do pracy (tzn.do pociągu do Wawki i z powrotem) i znam wszystkie
    jego odcienie - od cyganek i pedałów do lumpów i dziadków grających w różne gry
    na zrujnowanym stoliku...Tia, to cała historia.

    panBozia



    Temat: Sudety
    arnold7 napisał:

    > Chełmsko Śląskie

    >
    >
    > Gdyby Chełmsko nie było tak strasznie zaniedbane, byłoby cudowne. Obecnie
    robi
    > wrażenie miasta, które zaraz się zawali. A przecież spod wilgoci,
    odpadających
    > tynków i okien bez szyb wyziera piękno i bogata historia.
    >
    >
    > Upadek zaczął się dopiero w latach 70. obecnego stulecia. Polska młodzież
    > uciekała stąd w świat i nie pomogło nawet uruchomienie filii zakładów z
    > Lubawki, które notabene "wypuściły" potem na rynek pracy rzesze bezrobotnych.
    > Potencjalna perła i atrakcja turystyczna pilnie potrzebuje dziś pomysłu na
    > przyszłość, inaczej przepadnie, bo chwieje się na granicy niebytu.
    >
    > W Chełmsku nie istnieje baza turystyczna. Nie zje się tu również obiadu, ale
    > można się za to upić (i chyba potem rozpłakać). PKS łączy miasto z Lubawką,
    > Kamienną Górą, Mieroszowem, Jelenią Górą i Wałbrzychem.
    >

    Panowie, nie jest tak źle. Zacząłem do Chełmska jeździć w 1995, wyglądało wtedy
    troche jak zapomniane miasto inków. Z fasad domów w rynku wyrastały młode
    brzóżki a większość kamiennych elementów porastał mech. Dzisiaj Chełmsko jest
    zupełnie inne. Odnowiony ratusz i sąsiednia kamienica, a reszta kamienic
    jeszcze odrapana ale, oczyszczona i nie odbiega stanem technicznym od kamienic
    np. w wielu zakątkach Krakowa. Wiekszość 11 domków tkaczy przeznaczona jest na
    izby muzealne, pamiątkowe i warsztaty tkackie gdzie pracuje sie na replikach
    starych maszyn. Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Chełmska organizuje wiele
    imprez w tym coroczny "festiwal lniarski" w sierpniu. Chełmsko leży w
    fascynującej okolicy, jako część "państewka cysterskiego" usianej wręcz
    barokowymi rzeźbami religijnymi, wyrabianymi z miejscowych piaskowców. Znaczna
    część tych zabytków w samym mieście i okolicy zachowała się w niezłym stanie do
    naszych czasów. Niestety obecnie padają one łupem ludzi, którzy chcą mieć w
    ogródku zamiast tradycyjnego krasnala, barokowego anioła.
    W Chełmsku działa świetny hotel o wysokim standarcie na 60 osób, restauracja,
    informacja turystyczna, działają zespoły regionalne.
    Polecam wizytę w Chełmsku, obecnie niezwykle romantycznym, cichym miasteczku i
    chwile zadumy na miejscowym cmentarzu.
    Kiedy Chełmsko bedzie wymuskaną perełką to chyba przestanę tam jeździć, chociaż
    na pewno miasto jest tego warte.
    pozdrawiam i zapraszam na Dolny Śląsk
    ajon




    Temat: sie dalam zahukac w sklepie chamskiej babie
    A ja żałuję, że nie potrafię wtedy zachować się na poziomie. Chamstwo wyzwala we
    mnie również pokłady bogactw podobnej maści. Byłem ostatnio w Katowicach na
    konferencji. W instytucie socjologii szukałem dokładniejszego info na temat
    konferencji, na którą przyjechałem. Nie mogłem znaleźć, więc zacząłem rozglądać
    się za jakąś pracownią komputerową, żeby sprawdzić w necie. Nagle widzę, stoi
    sobie na korytarzu komputer. Siadam i wchodzę w net. A tu nagle podchodzi do
    mnie goryl (taki po pięćdziesiątce, widać że przekwalifikowany górnik o
    manierach tejże branży spod Sejmu) s tekstem, że TU NIE WOLNO. I pokazuje, że
    jest kartka, że komp służy do przeglądania zasobów biblioteki. Ok, w sumie to
    rozumiem, poprosiłem grzecznie, że zajmie mi to tylko minutę. NIE, koniec. TO
    NIE OD NIEGO ZALEŻY. Rozumiem, że te komputery były od czegoś innego, ale
    tłumaczę, że potrzebuję ważnych informacji, bo nigdzie ich nie mogę znaleźć. Że
    przyjechałem na konferencję, którą tutaj się organizuje i że zaraz będzie po
    kłopocie. Kurcze, byłem zmęczony kilkugodzinną podróżą, jeżdżeniem po
    Katowicach, instalowaniem się w hotelach, szukaniem instytutu. W dodatku nie
    mogłem znaleźć żadnego info i nikt nie mógł mi powiedzieć, gdzie jest jakaś
    pracowania, czy kawiarenka. Więc się trochę zdenerwowałem. Wiem, że żadna ze
    mnie figura, ale już mu miałem wyjechać, że tu kurna uniwersytet mnie zaprasza
    na konferencję, żebym się zjawił z wystąpieniem a ty mi odmawiasz minuty w
    internecie? Wiem, że to z jego poziomu, ale nic na to nie poradzę, niewrażliwe i
    niechętne do pomocy chamy tak ze mną robią. Wkurza mnie to, bo sam jestem daleki
    od utrudniania życia ludziom, w tym studentom... Mruknąłem wyraźnie pod nosem
    "głupi buc" i sprawdzam dalej. A on twardo, że NIE. Wstałem i bez oglądania się
    przeszedłem obok niego, niech mnie pocałuje gdzieś. Największe chamy trafiają
    się jednak pośród kierowców PKS, ale to już inna historia...




    Temat: spotkanie z dzieckiem-intelektualistą
    U każdego aspiego jest inaczej. Co mi konkretnie utrudnia życie:

    - brak poczucia czasu - znaczy, nie potrafię oszacować, ile robienie czegoś mi zajmie i nie potrafię ocenić, ile czasu już się czymś zajmuję (minutnik i budzik moimi przyjaciółmi)

    - konieczność robienia list TO DO w niemal każdym aspekcie życia (od planowania przeprowadzki po sprzątanie w lodówce - wszystko musi być rozpisane w punktach), szczegółowych harmonogramów. jak jeden punkt harmonogramu weźmie w łeb... wolę nie myśleć

    - problemy ze zrozumieniem pewnych form grzecznościowych i "zwyczajowych" - np. że pewne pytania wymagają jednej i tylko jednej odpowiedzi, mimo, że dają dwie do wyboru (czyli że w dobrym tonie jest odpowiedzieć tak, a nie inaczej); podobnie, jak ktoś mówi do ciebie "masz śliczne oczy, wiesz?" to w dobrym tonie jest się zarumienić i powiedzieć "dziękuję" oraz odwzajemnić komplement, a nie odpowiedzieć "tak, wiem że są śliczne"

    - problemy z łapaniem sensu wyrażeń metaforycznych, hiperboli itp. czyli - jak mówisz facetowi "całujesz najlepiej ze wszystkich facetów na ziemi" to nie musisz dodawać "oczywiście, nie całowałam się ze wszystkimi facetami na ziemi, bo to by było niemożliwe" - tego się dopiero ostatnio nauczyłam, kiedy mój facet dostawał niepohamowanych ataków śmiechu z pewnych moich tekstów.

    - fobia społeczna. argghhh... załatwianie czegokolwiek w urzędach to mój koszmar. nawet zwyczajne zapytanie w informacji, jak dojść do pokoju nr 6, gdzie mam coś załatwić; jedyny sposób to traktowanie wszystkiego w kategoriach zadaniowych

    - zaburzenia poczucia bezpieczeństwa, kiedy coś jest nie tak, jak być powinno; świeżutki przykład z dzisiejszego dnia - we Wrocławiu na dworcu PKS nie zgadzała się tablica z rozkładem jazdy umieszczona w hali z tablicami na poszczególnych stanowiskach odjazdu. Przeciętny człowiek poszedłby wyjaśnić tę sprawę w informacji. Ja wpadłam w panikę, momentalnie zrobiło mi się niedobrze i gdyby nie mój facet, nie pojechałabym żadnym autobusem, bo żaden sie nie zgadzał i nie wiedziałam, kiedy ma jechać i dokąd. Wesoło, nie ma co

    - i jeszcze parę pomniejszych, w stylu gromadzenia mas informacji, fiksacji na różnych tematach, parę nerwic natręctw. do przeżycia

    W sumie to bardzo dużo pisania na ten temat.
    A w ogóle to polecam - bardzo polecam - film "Mozart and the Whale" (po polsku były to chyba "Zaklęte serca" czy jakoś tak, ale zdecydowanie lepiej oglądać w oryginale). Bardzo fajnie opowiedziana historia o róznych obliczach Aspergera i autyzmu.




    Temat: Rozmowa o Podzamczu z prezydentem Adamem Wasile...
    Rozmowa o Podzamczu z prezydentem Adamem Wasile..
    Z tej rozmowy to wynika ze decyzja juz zostala podjeta. Pan Prezydent w kazdej
    odpowiedzi zaznacza ze musza sie porozumiec z PKS w sprawie budowania - czyli
    jest pewny ze cos tam sie bedzie budowac bez wzgledu na to co wszyscy mysla.
    LUBLIN TO PIEKNE MIASTO ALE WSZYSCY SIE Z NIEGO SMIEJA!!! BYL KIEDYS MISTEM
    WOJEWODZKIM A TERAZ ZCHODZI NA DALSZY PLAN - NIKT NIE WSPOMINA O NIM JAKO O
    WIEKSZYM MIESCIE W RANKINGACH - POMIJA SIE TO MIASTO JAKBY NIE ISTNIALO!!! NIE
    MA LOTNISKA DLA TANICH LINII LOTNICZYCH (NAWET RZESZOW MA!!) - JEDYNE CO TAM
    JEST TO TA JEDNA ULICA - KRAKOWSKIE PRZEDMIESCIE I STARE MIASTO - CZY WY NIE
    WIDZICIE ZE TO MIASTO UMRZE!!!

    - NIE MA TANIEGO LOTNISKA - NIE BEDZIE INWESTYCJII

    - NIE BEDZIE INWESTYCJII - NIE MA MIEJSC PRACY

    - NIE MA MIEJSC PRACY - STUDENCI UCIEKNA

    - RYNEK EDUKACYJNY JEST CORAZ BARDZIEJ KONKURENCYJNY - PO CO STUDIOWAC W
    LUBLINIE JAK NIE BEDZIE PO TYM PRACY - DO UK DO PRACY I TAM NA STUDIA ALBO DO
    KAZDEGO WIEKSZEGO MIASTA - W TEJ CHWILI W LUBLINIE TO JUZ TYLKO WIOCHA I
    NIEZARADNI SIE KSZTALCA!!

    - JEDYNE CO TAM JEST TO TO UROKLIWE STARE MIASTO - I TEN HISTORYCZNY CHARAKTER
    POWINIEN BYC PODTRZYMANY ZA WSZELKA CENE!!! - OREMONTOWAC CALA LUBARTOWSKA ORAZ
    PIEKNE KAMIENNICE DOOKOLA BAZARU I WYCZYSCIC TEREN TANDETNEGO TARGU I DWORCA!!!
    ZALOZYC PIEKNY OGROD DLA MIESZKANCOW A W PODCIENIACH ZAKUPY U CHANEL CZY
    GUCCIEGO!!! TO JEST PRZYSZLOSC A NIE KOLEJNA GALERIA HANDLOWA W STYLU TESCO CZY
    PLAZY!!! LUDZIE CZY WY NIE WIDZICIE ZE TU BEDZIE NIEDLUGO JAK W LANDACH
    WSCHDNICH JESLI TAK DALEJ POJDZIE

    - LUBLIN JEST SLAWNY NA CALA POLSKE ZE ZLEGO GOSPODAROWANIA - POKAZCIE ZE COS
    UMIECIE - WZNIESCIE SIE PONAD PRYWATE A HISTORIA WAM PODZIEKUJE!!!




    Temat: Spacerkiem po Lublinie po 10 latach od wyjazdu
    Ta historia jest tak śmieszna i głupawa zarazem, że aż nasuwają się podejrzenia
    co do jej autentyczności.
    W wielkim skrócie chodzi tu o to, że przyjeżdzają jacyś przedsiębiorcy z
    jakiegoś kraju i chcąc wyłożyć w mieście jakieś pieniądze na jakieś
    przedsięwzięcie skupiają się głównie na stanie dworców PKS i PKP oraz ich
    okolicy a na dodatek zostają niemiło zaskoczeni obowiązującym w mieście systemem
    komunikacji zbiorowej. Tak śmieszne, że aż chyba nieprawdziwe.
    Dalej tajemniczy przedsiębiorcy zaszokowani są kultura jazdy na trasie do
    Warszawy. Trzeba było ich później przewieźć drogą nr 2 Warszawa-Konin.
    Wyprzedzanie się tirów na trzeciego, wyprzedzanie na zakrętach - norma. O
    kulturze tam nie ma mowy, nie ma czasu - liczy się szybszy i większy. Polskie
    drogi w pigułce.
    Dalej przeszkadza im brud, smród i bezdomni na dworcu - to napewno rzutuje na
    ich decyzje o realizowaniu przedsięwziecia w tym mieście. Widać ci światowi
    "biznesmeni" mało obyci w świecie. A wystarczyło udać się na dworce kolejowe czy
    do stacje metra w takich miastach jak Paryż czy Londyn.
    Dalej przeraża ich to, że aż 10 minut muszą czekać na autobus późnym wieczorem.
    Zastanawiam się ile musieliby czekać w tym Słupsku czy Toruniu. Idiotzm kompletny.
    Sprawa z dworcami jeszcze śmieszniejsza. Bo gdy w Lublinie jeden duży dworzec to
    za mało, to w Warszawie powinno być ich około 15. Ale nie ma. Więc czy to
    dyskwalifikuje Warszawę? Chyba nie. Każde miasto natomiast ma tyle do
    powiedzenia w kwestii stanu państwowych pociągów, co do ilości dni słonecznych w
    roku. No ale widocznie w Słupsku, Toruniu czy Gdyni funkcjonuje inne PKP -
    bogate, nowoczesne, puntualne.
    I to byli poważni biznesmeni, których nie interesowały ważniejsze rzeczy, a
    jedynie komunikacja nocna i wygląd dworca autobusowego. Buhahaha. Śmiechu warte.
    Ale przynajmniej można się było pośmiać.
    I jeszcze coś. Ktoś napisał na forum, że w Lublinie są niedobre hamburgery. Czy
    z tego powodu też biadolili i zdecydowali sie jak najszybciej wyjechać? Hehe.
    Coś ostatnio to forum zaczynają nawiedzać frustraci z różmnymi dolegliwościami
    psychicznymi.



    Temat: Dziura w Nutrii
    Dziura w Nutrii
    Aby nadążać za forum postanowiłam znów się zjeżycjadować, tym razem
    niechronologicznie. Czytam sobie, ci ja, NiN po wielu latach i cóż
    widzę, a oczym zapomniałam? Otóż w moim egzemplarzu nastąpił błąd
    przy skąłdaniu i strony 33-48 pochodzą z "Dziewczyny, czy chłopaka,
    czyli hecy na 24 fajerki"! W związku z czym nie wiem, jak Natalia
    została wyzwolona z kajdanek! Proszę o szybkie uświadomienie:))

    Wiem, że NiN była omawiana w innych wątkach, więc w razie czego mnie
    przegońcie, gdzie trzeba, ale forum tak się rozrosło, że się trochę
    pogubiłam. Jakie moce odebrały Gabrieli rozum, by wysyłać Pyzę
    jeszcze ze strupami po ospie na wakacje i to masowym transportem?!
    Gaba nie wpadła na myśl prostą, że Laura, która nie chorowała na
    wiatrówkę, złapie ją od siostry jak 2x2? Nie można było przeczekać
    okresu wylęgania? Dziwi mnie też reakcja matki, która jest w stanie
    przespać nooć, słysząc, że jej dzieci gdzieś zaginęły i to w
    kontekście psychola z kajdankami.

    Cała historia z Laurą jeżdżącą PKS-em z widoczną wysypką to dowód
    niepełnosprawności umysłowej Natalii. Wsadziła między ludzi bombę
    biologiczną- dziecko z chorobą zakaźną. Dziwnym trafem nikt z
    towarzyszy podróży nie zareagował...Dodam słowa pana
    Jankowiaka: "Ciesz sie że to teraz na ciebie padło, ja dostałem ospy
    po trzydziestce i mało nie umarłem". No to ciekawe, ile osób trafiło
    po jeździe autobusem z Laurą. Panna Natalia to tak o tym, że inni
    mogą zachorować nie pomyślała?I jeszcze gorączkującą Laurę położyła
    w namiocie i pozwoliła kąpać się w jeziorze.

    Co z Natalii za " stara turystka", jeśli ma problemy z rozstawieniem
    namiotu, na wyprawę ubiera się w białe szorty, nie ma śpiwora i nie
    wie, że skaleczonej stopy nie wolno wtykać w trampki?

    Uh!



    Temat: Skandal: kandydatka platformy nielegalniePlakatuje
    Bardzo byłbym ciekaw co odpowie autor na zarzuty postawione w tych
    kilku postach. Na pewno jest to czyjaś inicjatywa. Nie mam jednak
    żadnych podstaw, żeby komuś taki zarzut postawić. Ale cała ta
    historia z tymi metrami kwadratowymi, pozwoleniami itd, wydaje się
    mocno naciągana i dziwna. Dzisiaj przejechałem przez nasz piękny
    kraj kilkaset kilometrów i to co zobaczyłem w licznych miasteczkach
    i miastach wzbudziło moje ogromne zdziwienie. Mam na myśli wojnę
    plakatową. Widziałem zaklejone wszystkie przystanki PKS-u,
    widziałem latarnie, drzewa, znaki drogowe oklejone często kilkoma
    plakatami naraz z wizerunkami kandydatów z to z różnych opcji
    politycznych. Widziałem nawet kilkumetrowej wysokości konstrukcje z
    drewna postawione przy drogach z ogromnymi plakatami. Widziałem
    setki, tysiące, a pewnie i dziesiątki tysięcy najróżniejszych
    plakatów wyborczych, często powieszonych w dziwnych i zaskakujących
    miejscach, np na barierkach na plaży nad jeziorem. Dlatego jeszcze
    raz bardzo dziwię się wydźwiękowi tego artykułu w świetle tak
    powszechnej praktyki. Można się dziwić tak wielkiej inwencji
    sztabów wyborczych, można krytykować zjawisko, które często
    przekracza nawet możliwości percepcji ewentualnego wyborcy, ale
    trudno sie obrażać na fakty. Jeżeli krytykować to krytykować
    zjawisko jako takie, a nie akurat krytykować jedną osobę.
    Najważniejsze, żeby ktoś to wszystko po wyborach posprzątał. Co do
    zaangażowania pani Araszkiewicz w działalność społeczną to już o tym
    pisałem, ale dodam tylko jedno, w świetle tego co powyżej napisałem,
    na pewno nigdy nie posunęłaby się do zwalczania konkurencji w taki
    sposób jak uczynił to inicjator omawianego artykułu. I chociażby
    tym pozytywnie odróżnia się od niektórych kandydatów na posłów.



    Temat: Inwestycje
    Gość portalu: AK napisał(a):

    > Witam, chwile mnie nie było na naszym forum. GuyRitchie pisał o szkole. Otóż
    > już za niedługo powstanie w ramach PWSZ całkiem fajny kompleks na
    > Wyszyńskiego. Na obecnym etapie jest finalizowany konkurs na projekt
    > architektoniczny całego przedsięwzięcia. Myślę że architektura będzie na
    miarę
    > naszych czasów. Bo faktem jest że nowa siedziba szkoły na 11 Listopada
    > delikatnie mówiąc nie zachwyca. Nijak jej do nowoczesnej architektury. W
    > kazdym razie polityka miasta stawiania na edukację jest bardzo dobra. A w
    > ogrodach Dzikowa (tuż za murem patrząc od strony stacji Shell-a) powstaną
    > kapitalne ogrody z ok. 100 gatunków róznych kwiatów i innych ciekawych
    roślin.
    > Dobrym pomysłem jest tez stopniowe zabudowywanie przez TBS os. Siarkowiec. W
    > ub. roku na stronie miasta była mowa o budowie kolejnego 8-pietrowego budynku
    > przy Kopernika, który domknie część osiedla. A jezeli chodzi o kryty basen na
    > Niepodległości to już wkrótce będzie to bardzo fajne miejsce, które oprócz
    > wyremontowanej głównej hali poszerzy się o dwa dodatkowe baseny oraz
    > zjeżdżalnię. Oprócz tego spora siłownia oraz fitness, siłownia sauna itd.
    > Oczywiście znakomicie będzie jak w końcu znajdzie się ktoś kto porządnie
    > wyremontuje dworzec PKS...ale to juz odrębna historia. Pozdrawiam

    Ja widzę ,że to miasto zaczyna żyć. Na własne oczy widziałem jak odnawiany jest
    mur przy parku. Wydaje mi się ,że kilka takich "pierduł" jak nowiutkie
    niebieskie tabliczki z nazwami ulic , czy nawet odnowiona fontanna może
    pozytywnie wpłynąć na ogólny wizerunek miasta. Ostatnio znajmomy z Tarnowa
    powiedział mi ,że zachwycony jest Tarnobrzegiem , tak czystego i zielonego
    miasta dawno nie widział. I dobrze ... nie wiem co by jednak powiedział na to
    wszystko gdyby przyjechał tu zaraz po zimie , "gówno na gównie". Dobrze ,że na
    razie jest ok




    Temat: Częstochowa&Kielce -Staropolskie juz blisko!
    No z tym milionem to nie przesadzaj,a z tymi rektoratami WSI I SNem to trzeba
    by zapytać u źródła,ani nie potwierdzam,ani nie zaprzeczam,moze ktoś się
    wypowie kompetentny w tej sprawie,mimo młodego wieku operujesz faktami o
    których nie wspomina ani historia AŚ ani PŚ.Ale trudno..Co do sądu okręgowego
    to w koncu co w tym dziwnego,że ulokowano go w wojewódzkim mieście,zresztą
    potem te sądy nazwano Sądami Wojewózkimi i chyba trudno ,aby przy urzedach
    wojewódzkich w Kielcach Sąd tej rangi był w Radomiu,więc żal Twój
    bezpodstawny.Ale przed wojną np.Radom miał swoją dyrekcję kolei państwowych i
    nikt w Kielcach jej nie zabrał,to samo z RDLP.No ile arteriiw latach 60 tych
    wybudowano w Kielcach ? Wiesz Isox ja lata 60te pamietam,bo mam ok.50 na karku
    więc mi nie wpieraj jak Kielce wyglądały,były zaniedbane,było to zapyziałe
    miasto bez arterii,bez porzadnej infrastruktury,z komorkami na głównej
    ulicy/tam gdzie obecnie budynek z lat 70tych dawnej unitry i byłego banku
    Swiętokrzyskiego i pamietam,jak z ojcem jeździłem często do
    Radomia/niestety,albo stety wtedy ojciec mój był dyrektorem
    Okr.Przedsiębiorstwa Geodezyjno-Kartograficznego w Kielcach,które niestety
    posiadało swój zakłąd w Radomiu,pozdrawiam p.Naporę/to Radom kojarzył mi się
    bardziej wielkomiejsko i wtedy było widać różnicę w wielkości miast na korzyść
    Radomia/.Ale to Kielce były wtedy wojewódzkie,a Radom uciemiężony powiatowy.A
    mimo to ten ciemiężony Radom rozwijał się nienajgorzej pod batem Kielc.Nawet
    Elektrownie w Kozienicach-Świerżach przy współdzilae firmy mego ojca wybudowano
    w waszym regionie.A potem przyszedł czas reformy gierkowskiej w1975r,potem
    czerwiec 1976r,za co bez przerwy Kielce obwinia Wasz krajan KR Kielce,ale nie
    wiem za co?I drogi sie rozeszły aż do czasów współczesnych .Przez ten okres
    wybudowano w Kielcach duzo osiedli mieszkaniowych/Północ iZachod/ludnościowo
    miasta się zbliżyły do siebie,choc Radom nadal jest większy,wybudowano nowe
    arterie komunikacyjne,dworzec PKP i PKS oddany do użytku w 1984r,obwodnicę
    zachodnią,ale tak na prawdę porządnie Kielce zaczęły sie rozwijać w ostatnim 16
    leciu/spółki giełowe,firmy budwolane/Exbud itp,a ostatnio Kolporter,Targi
    Kielce/.Tak,że nie mówcie drodzy przyjaciele,że Kielce coś Radomiowi
    zabrały,może splendor,ale to juz nie moja wina.A jesli chodzi o zbroję husarską
    z radomskiego muzeum czy ogrodzenie z parku Kościuszki to nic na ten temat nie
    wiem,może wartałoby o to zapytać odpowiedzialnych historyków,regionalistów,ja
    nic na ten temat nie wiem,a ty skąd też czerpiesz tą wiedzę?



    Temat: Ekipa filmowa w Lublinie
    Ekipa filmowa w Lublinie
    Lublin stanie się już za kilka dni planem filmowym dla serialu kryminalnego
    TVP pt. „Determinator”. Od 5 do 14 marca na ulicach naszego miasta, a także w
    wybranych budynkach będą kręcone zdjęcia z udziałem takich aktorów jak: Robert
    Gonera, Przemysław Sadowski, Marian Dziędziel, Edyta Olszówka, Jan
    Wieczorkowski, Olaf Lubaszenko i Tomasz Karolak.

    „Determinator” to serial kryminalny, którego akcja rozgrywa się w mieście, w
    którym wszystko znajduje się pod kontrolą i nic nie dzieje się przypadkiem. W
    miarę rozwoju akcji orientujemy się, że miejsce to jest polem walki dwóch
    szefów mafii – czytamy w streszczeniu filmu. Tytułowy bohater, doktor Piotr
    (Robert Gonera) podejmuje walkę ze skorumpowanymi elitami i całym układem.
    Można by rzec: objawia się w nim determinator… Jak skończy się historia jego
    zmagań, czy dobro wygra ze złem, a przestępcze działania uda się zahamować? O
    tym wszystkim przekonamy się już po zakończeniu realizacji. Widzowie TVP1 będą
    mogli zobaczyć serial już we wrześniu.

    Obok Roberta Gonery, który wcieli się w postać głównego bohatera, wystąpią
    również: Przemysław Sadowski, Marian Dziędziel, Edyta Olszówka, Jan
    Wieczorkowski, Olaf Lubaszenko i Tomasz Karolak. Telewizja TVP powierzyła
    swoją produkcję najlepszym specjalistom w branży: producentem jest Studio
    AKSON, scenariusz przygotował Jacek Indelak, reżyserii podjął się Mirosław
    Gronowski.

    Zdjęcia w Lublinie będą kręcone od najbliższego poniedziałku (5 marca). Ekipa
    filmowa wybrała miejsca w centrum miasta: parking przy hotelu Europa,
    Krakowskie Przedmieście, pas zieleni przed zamkiem przy Al. Tysiąclecia, ul.
    Jezuicka, Dominikańska, Złota, Ogrodowa, Wieniawska, Rybna, plac przed Dworcem
    PKS, kawiarnia Vanilla Cafe, lubelski ratusz. W trakcie realizacji serialu, w
    wybranych punktach miasta może być na krótko wstrzymany ruch pieszy (czasowe
    zajęcie chodnika) lub ruch uliczny. Przewiduje się również symultaniczną
    realizację zdjęć przy pomocy kamery zamontowanej na samochodzie. Scenariusz
    uwzględnia sceny pirotechniczne (13 marca sklep na ul. Wieniawskiej 8).

    Filmowcy liczą na wyrozumiałość mieszkańców Lublina w trakcie kręcenia filmu i
    nieutrudnianie ekipie pracy.

    www.um.lublin.pl/pl/



    Temat: Dworzec autobusowy to skaza w sercu miasta
    Dworzec autobusowy to skaza w sercu miasta
    Z tej rozmowy to wynika ze decyzja juz zostala podjeta. Pan Prezydent w kazdej
    odpowiedzi zaznacza ze musza sie porozumiec z PKS w sprawie budowania - czyli
    jest pewny ze cos tam sie bedzie budowac bez wzgledu na to co wszyscy mysla.
    LUBLIN TO PIEKNE MIASTO ALE WSZYSCY SIE Z NIEGO SMIEJA!!! BYL KIEDYS MISTEM
    WOJEWODZKIM A TERAZ ZCHODZI NA DALSZY PLAN - NIKT NIE WSPOMINA O NIM JAKO O
    WIEKSZYM MIESCIE W RANKINGACH - POMIJA SIE TO MIASTO JAKBY NIE ISTNIALO!!! NIE
    MA LOTNISKA DLA TANICH LINII LOTNICZYCH (NAWET RZESZOW MA!!) - JEDYNE CO TAM
    JEST TO TA JEDNA ULICA - KRAKOWSKIE PRZEDMIESCIE I STARE MIASTO - CZY WY NIE
    WIDZICIE ZE TO MIASTO UMRZE!!!

    - NIE MA TANIEGO LOTNISKA - NIE BEDZIE INWESTYCJII

    - NIE BEDZIE INWESTYCJII - NIE MA MIEJSC PRACY

    - NIE MA MIEJSC PRACY - STUDENCI UCIEKNA

    - RYNEK EDUKACYJNY JEST CORAZ BARDZIEJ KONKURENCYJNY - PO CO STUDIOWAC W
    LUBLINIE JAK NIE BEDZIE PO TYM PRACY - DO UK DO PRACY I TAM NA STUDIA ALBO DO
    KAZDEGO WIEKSZEGO MIASTA - W TEJ CHWILI W LUBLINIE TO JUZ TYLKO WIOCHA I
    NIEZARADNI SIE KSZTALCA!!

    - JEDYNE CO TAM JEST TO TO UROKLIWE STARE MIASTO - I TEN HISTORYCZNY CHARAKTER
    POWINIEN BYC PODTRZYMANY ZA WSZELKA CENE!!! - OREMONTOWAC CALA LUBARTOWSKA ORAZ
    PIEKNE KAMIENNICE DOOKOLA BAZARU I WYCZYSCIC TEREN TANDETNEGO TARGU I DWORCA!!!
    ZALOZYC PIEKNY OGROD DLA MIESZKANCOW A W PODCIENIACH ZAKUPY U CHANEL CZY
    GUCCIEGO!!! TO JEST PRZYSZLOSC A NIE KOLEJNA GALERIA HANDLOWA W STYLU TESCO CZY
    PLAZY!!! LUDZIE CZY WY NIE WIDZICIE ZE TU BEDZIE NIEDLUGO JAK W LANDACH
    WSCHDNICH JESLI TAK DALEJ POJDZIE

    - plany zagospodarowania przestrzennego KONSERWATOR dzworzec w centrum to
    wiocha!!!!!

    - LUBLIN JEST SLAWNY NA CALA POLSKE ZE ZLEGO GOSPODAROWANIA - POKAZCIE ZE COS
    UMIECIE - WZNIESCIE SIE PONAD PRYWATE A HISTORIA WAM PODZIEKUJE!!!



    Temat: Jak uporządkować okolice dworca PKS
    Pozwolę sobie odpowiedzieć, bo widzę, że jakoś się zupełnie nie zrozumieliśmy.
    Po pierwsze nie jestem za tym, żeby zlikwidować PRZYSTANEK PKS - to oczywiste,
    ze jesli sie chce cos zmieniac, to nie po to, zeby bylo gorzej, ale zeby bylo
    lepiej. Zreszta moim zdaniem byloby lepiej, gdyby bylo jeszcze wiecej
    przystankow komunikacji dalekobieznej w miescie i gdyby mozna bylo, tak jak to
    jest z busami - robic telefoniczna rezerwacje miejsca i przystanku, na ktorym
    sie wsiada.
    Natomiast jestem bardzo za tym, zeby przeniesc stamtad plac manewrowy, czy
    raczej zajezdnie autobusow PKS, tak jak to obiecywal przed wyborami obecny
    prezydent. Plac manewrowy mialby sie znalezc po drugiej stronie zamku, co na
    pewno nie utrudniloby zycia pasazerom, ktorych interesuje przystanek a mogloby
    ulatwic zycie kierowcom, ktorzy mogliby tam miec lepsze warunki. Zajezdnia
    autobusow w centrum miasta, to cos niezwykle ekstrawaganckiego.
    Co do budynku dworcowego - czytelnik zwrocil mi dzis uwage, ze w toaletach
    dworcowych jest czysto - przepraszam, nie weszlam, zniechecil mnie ich zapach,
    jesli jest czysto zwracam honor. Niemniej i tak jest to miejsce odstreczajace i
    skazywanie podroznych na przebywanie tam nie powinno miec miejsca.
    Zdecydowanie jestem za tym, zeby zlikwidowac albo przeniesc stamtad bazar.
    Bardzo przepraszam - cos za cos. Jesli chce zalatwic sprawunki tanio - jade na
    peryferie. Tak kaze rozsadek i tak robi sie na calym swiecie. Nie wywazajmy
    otwartych drzwi i wezmy przyklad z innych: tanich bazarow nie umieszcza sie w
    centrach miast. Ani hipermarketow. Nikt nie ma pomyslu na hipermarket pod
    zamkiem, natomiast sadze, ze pomysl galerii handlowej jest proba ucywilizowania
    bazaru - boje sie, ze nierozsadna, kupiec z bazaru moze wcale nie miec ochoty
    na przenosiny do znacznie drozszej dla niego galerii. Ale tez nie moze byc tak,
    zeby grupa kupcow, ktorzy zyja z tamtego bazaru i PKS, ktore zarabia na
    wynajmowaniu im miejsca na budy, decydowali o jednym z potencjalnie
    najpiekniejszych a na pewno o jednym z najlepiej usytuowanych miejsc w
    Lublinie. PKS nie po to istnieje, zeby wynajmowac miejsca pod stragany, ale po
    to, zeby przewozic ludzi i stwarzac im mozliwie najlepsze warunki podrozowania.
    Nie robi tego, o budynku juz pisalam, a prosze tez pamietac i o tym, ze budy
    wzdluz ulicy uniemozliwiaja postawienie wiat przystankowych i tlumy podroznych,
    ktorzy wysiedli na dworcu nie maja sie gdzie schronic przed deszczem -
    pisalismy o tym niedawno. Kupcom z bazaru trzeba zaproponowac inne miejsce,
    bardziej stosowne do rodzaju handlu, jakim sie zajmuja. Przypomnijmy sobie
    poczatek lat 90. i lozka na Krakowskim Przedmiesciu. Mozna bylo kupic wylozone
    na nich skarpetki, majtki, rajstopy, reczniki. To sie skonczylo i mimo ze moze
    i bylo to wygodne - nikt chyba nie chcialby, zeby to wrocilo. Nie bedziemy
    rozpaczac po bazarze w tym miejscu. Jestem tego pewna.
    Co do galerii handlowej - jak napisalam, domyslam sie, skad sie wzial ten
    pomysl, ale to nie jest moj pomysl. Ja nie wiem, co powinno tam byc (poza
    cywilizowanym, ladnym i wygodnym przystankiem autobusow i busow), choc
    przypuszczam, ze lublinianie nie mieliby nic przeciw galerii handlowej - co
    widac po liczbie ludzi we wszystkich marketach i galeriach w miescie. Mnie sie
    podoba pomysl pani profesor, zeby oglosic konkurs na zagospodarowanie tego
    miejsca. Jestem bardzo za konkursami, ciesze sie z deklaracji miasta, ze
    konkurs rozstrzygnie wyglad placu Litewskiego. Miasto mogloby oglosic tez cos w
    rodzaju plebiscytu wsrod mieszkancow - to moglibysmy zrobic i my, ale wtedy
    bylby to plebiscyt tylko wsrod naszych czytelnikow.
    Co do mego sformulowania o rozwiazaniu silowym - to byla przenosnia, zmiana
    planu zagospodarowania przestrzennego jest rozwiazaniem silowym w tym sensie,
    ze jest rozwiazaniem ostatecznym. W tym wypadku takie rozwiazanie wydaje mi sie
    sluszne - jest to miejsce wyjatkowe, w samym centrum miasta (a wiec bardzo
    drogie), tuz przy Starym Miescie, cerkwi i kosciele na Czwartku, czyli w
    bezposrednim sasiedztwie najcenniejszych zabytkow i to miejsce powinno byc
    wlasnoscia nas wszystkich. Decyzja radnych, ktorych przeciez wybralismy, wydaje
    mi sie w tym wypadku rozwiazaniem najlepszym. Naprawde nie widze cienia powodu,
    dla ktorego o przyszlosci tego miejsca mialaby decydowac niewielka grupa ludzi,
    ktorych interesy sa sprzeczne z interesem wiekszosci mieszkancow Lublina.
    Na koniec chcialabym dodac jeszcze jedno - miasto powinno zadbac o to miejsce
    szczegolnie w sytuacji, jesli zamierza zyc z turystow w imie hasla
    wielokulturowosci, co przeciez deklaruje. Tu rzeczywiscie splata sie historia
    ruska, polska i zydowska przez koscioly, cerkiew i teren miasta zydowskiego
    (nie kirkut, kirkut jest dalej). Ale ja mysle, ze uroda miasta, jego czystosc,
    funkcjonalnosc, wygoda i porzadek w miescie sa wazne przede wszystkim dla nas.
    Turysta przyjedzie, pojedzie, mozna przed nim ukryc to i owo jesli nam na tym
    zalezy. Sami przed soba nie ukryjemy ciemnych stron Lublina. A plac, o ktorym
    mowa, nalezy w tej chwili do najciemniejszych stron miasta.



    Temat: Wywiad z dyrektorem PPKS Piaseczno
    Wywiad z dyrektorem PPKS Piaseczno
    W nr 13/2007 Gazety "Nad Wisłą" - www.nadWisla.pl - ukazał się wywiad z
    dyrektorem PPKS Piaseczno Bogdanem Batorem, który zamieściłem poniżej:

    Dojrzewa koncepcja połączenia piaseczyńskiego PPKS z firmami przewozowymi z
    Warszawy i Nowego Dworu. Czy konsolidacja nie spowoduje, że mieszkańcy naszych
    wiosek pewnego dnia nie będą mieli czym dojechać do pracy czy szkoły? - pytamy
    BOGDANA BATORA, dyrektora Państwowego Przedsiębiorstwa Komunikacji
    Samochodowej w Piasecznie.

    "NW": - Coraz częściej słychać w naszym kraju o łączeniu i przejęciach
    niedużych, słabych PKS-ów. Z naszych informacji wynika, że podobny los czeka
    piaseczyńskie przedsiębiorstwo.

    Bogdan Bator: - Tak, rzeczywiście jest obecnie rozważana koncepcja połączenia
    trzech PPKS-ów, które są przedsiębiorstwami państwowymi nadzorowanymi przez
    wojewodę mazowieckiego. Są to: PPKS Piaseczno, Warszawa i Nowy Dwór
    Mazowiecki. Jedna, duża, silna firma obsługiwałaby ten sam rynek co obecnie,
    ale ze względu na skalę miałaby znaczenie większe niż ma każde z trzech małych
    przedsiębiorstw osobno. Koncepcja jest w fazie przygotowawczej, żadna decyzja
    jeszcze nie zapadła. Jak na razie jest to jedyny plan na przyszłość dla naszej
    firmy, dlatego uważam go za realny.

    "NW": - Pańską obecność na stanowisku dyrektora piaseczyńskiego PPKS niektórzy
    nasi czytelnicy mają za złą wróżbę. Pamiętają, że to pan zdecydował jako
    dyrektor warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego o likwidacji linii
    trolejbusowej do Piaseczna.

    BB [zaskoczenie]: - ... Nie wiedziałem, że ktoś o tym jeszcze pamięta.
    Formalnie rzeczywiście taką decyzję podjąłem. Ale to zupełnie inna historia.
    To nie jest tak, że ja lubię likwidować. W swojej historii miałem dużo rzeczy,
    które uruchomiłem. Metro zaczęło jeździć właśnie za moich czasów.

    "NW": - Nasi czytelnicy obawiają się, że połączenie lub sprzedaż firmy
    spowoduje, iż przez małe wioski przestaną jeździć autobusy PPKS. A często jest
    to jedyny środek transportu do pracy czy szkoły.

    BB: - Takiego założenia, że pewnego dnia nasze autobusy zwiną się i przestaną
    jeździć, nie ma. Przynajmniej w tym roku. Nawet konsolidacja spowoduje, że
    rynek będziemy utrzymywać. Choć nie zaprzeczam, że zmiany w rozkładach jazdy
    od września będą. Ale korekta będzie raczej kosmetyczna, dostosowująca godziny
    jazdy autobusów do realnych potrzeb. Zawieszenia kursów mogą pojawić się w
    soboty i niedziele, natomiast trasy główne do Góry Kalwarii i Grójca może
    nawet zostaną wzmocnione. W wioskach większych zmian rozkładów nie przewidujemy.

    "NW": - Firma, którą pan kieruje, jest stale porównywana z jednym z
    konkurentów - PKS Grójec. Oni potrafią kupować nowoczesny tabor, Piaseczno
    jakby się zatrzymało.

    BB: - Zgadzam się z panem, że sytuacja spółki PKS Grójec jest lepsza. Ale tam
    rozpoczęły się zmiany własnościowe dużo wcześniej, moi poprzednicy zaspali.
    Natomiast nikt przez rok, a jestem tu od 15 miesięcy, nie zasypie przepaści,
    która powstała przez ostatnie osiem lat, kiedy firma przynosiła kolosalne
    straty. Mamy poza tym znacznie trudniejszy rynek niż PKS Grójec, przede
    wszystkim konkurencję komunikacji miejskiej Warszawy, która jest mocno
    dotowana przez stolicę.
    W tym roku kupiliśmy osiem używanych autobusów. Nasi pasażerowie myślą, że jak
    jesteśmy firmą państwową, to ktoś do nas stale dopłaca. Stąd myślenie, że gdy
    są wakacje, nie powinniśmy zawieszać niektórych kursów, bo i tak dostaniemy
    dotację. To nie jest tak.

    rozmawiał Piotr Chmielewski




    Temat: Galeria handlowa zamiast dworca PKS
    Widzę więc, że zarówno 'Nikt' (btw - jestem pod wrażeniem twojej wiedzy,
    respect), mały i H. zgadzają się co do dwóch rzeczy:

    1. Teren dawnego miasta żydowskiego, a obecnie PKS, bazaru i Novej musi ulec
    całkowitej przebudowie.
    2. Przebudowa ta nie może oznaczać stworzenia wielkiego gmaszyska o wątpliwej
    wartości architektonicznej, a raczej częściowe odtworzenie dawnego układu ulic w
    formie "galerii-miasteczka".

    Panowie, jest nas więc już czterech - zgadzam sie z wami. Szkoda tylko, że to
    nie my rządzimy tym miastem... :/ Obawiam się, iż dla władz Lublina
    reprezentowanych przez prezydenta Pruszkowskiego przedsięwzięcie bardziej
    ambitne, niż budowa galerii handlowej, może okazać się zbyt trudne. Co gorsza -
    z tej "galerii z multikinem" może wyjść to samo co z "galerii z multikinem" na
    Zana... Wybobrażacie sobie taką zmianę? Dworzec PKS na wielkiego Carrefoura pod
    Zamkiem? Piękna rewitalizacja, doprawdy...

    Ale nie chcę dokładać kolejnych narzekań, których zawsze jest na tym forum sporo
    (niestety - nie bez powodu). Konstruktywnie zatem:

    1. Ktoś na forum pisał, że nie ma architektów, którzy chcieliby zająć się
    projektowaniem takiego handlowego miasteczka na omawianym terenie. A może
    zainteresować tą sprawą Politechnikę Lubelską (architektura) i UMCS (historia)?
    Zorganizować miejsko-uniwersytecko-unijny (pieniądze ;) ) projekt przebudowy tej
    części centrum Lublina, w którym miasto zajmowałoby się szukaniem inwestorów
    (wielu, nie jednego - napiszę później czemu w ten sposób), uczelnie
    przygotowywałyby projekty architektoniczne w oparciu o przedwojenny kształt tej
    części miasta (świetna praktyka dla studentów), a UE dawałaby pieniądze, ciesząc
    się, że na dalekich kresach ktoś chce coś odbudowywać. :)

    2. Fundusze. Pisałem już o tym, że w takim projekcie odważnym i pożytecznym
    działaniem byłoby schowanie trasy W-Z pod ziemię. Jednak jest to bardzo
    kosztowne... Dlatego warto podsumować, kto mógłby być zainteresowany
    zainwestowaniem w ten projekt, o którym tu dyskutujemy:

    - miasto (oczywiście)
    - przedsiębiorstwa (o lepszą lokalizację w Lublinie trudno)
    - Unia Europejska (ochrona dziedzictwa kulturowego i rozwiązania komunikacyjne)
    - organizacje zajmujące się dialogiem międzykulturowym (może nie mają
    pieniędzy, ale mogą pomóc o nie lobbować)
    - Izrael i diaspora żydowska na świecie (poważnie :) )
    - polskie władze państwowe (z zasady niechętne, by dawać pieniądze, ale parę
    milionów zawsze wyciągnąć można)

    3. Wolałbym, żeby jednak w tym miejscu było wielu inwestorów, a nie jeden, jak
    pisze H. "odpowiednio pokierowany". Mamy w Lublinie doświadczenia takie, iż
    miasto zwykło sprzedawać działkę jednemu inwestorowi pod pewnymi warunkami, on
    dokonywał inwestycji, a warunki lekceważył, słusznie mniemając, iż mu się to i
    tak opłaci. Vide Leclerc na Zana i Lipowa Center. Warto by się przyjrzeć temu,
    na jakich zasadach powstaje w Krakowie Nowe Miasto przy Dworcu Głównym PKP -
    sytuacja jest tam analogiczna: dworzec PKS, niezbyt dobra dzielnica, kompletna
    przebudowa.




    Temat: Czy warto żyć w Warszawie? (małomiasteczkowy :)
    Czemu wybraliście życie w tak
    > dużym mieście?

    Nie wybierałem, Mieszkam tu od urodzenia.

    >czy wyobrażacie sobie zamieszkanie w takim 70-80 tys
    > miasteczku?

    Jeszcze sobie tego nigdy nie wypbrażałem, ale niewykluczone.

    >Czego najbardziej by wam brakowało.

    Gwaru wielkomiejskiego.

    > Urokiem mojego miasta w stosunku do Warszawy jest:
    > - brak korków,

    Jest na to rozwiązanie: komuniakcja miejska ( metro + tramwaje + na niektórych
    liniach autobusy ). Pewnie dlatego tak poopularny jest Ursynów, który ma metro
    i Tarchomin, który "ma mieć" tramwaj do metra.

    > - normalne ceny nieruchomości (za cenę kawalerki w metropolii moge miec tu
    > całkiem niezły domek, na fajnej działce 10 minut autem od miasta)

    Tu się nie wypowiem, bo się nie znam.

    > - bezpieczniejsze osiedla

    Moje jest bezpieczne. Niebezpiecznie, to jest w śródmieściu.

    > - lepsze powietrze, wode w kranie

    To prawda. Nawet w Bydgoszczy, która nie jest taka znowu mała, woda jest dużo
    lepsza, niż w Warszawie.

    > - ładnie odnowione osiedla (nie tylko centrum)

    ??? To wszysto zależy od zarządcy osiedla. Nieważne czy w małym, czy dużym
    mieście.

    > Interesują mnie zarówno zalety jak i wady.

    Zalety:
    - pewna anonimowość w tłumie ( niektózy wak lubią, inni nie )
    - ( teraz trochę banałów ) szerszy dostęp do kultury ( galerie, muzea, teatry,
    kina... )
    - szerszy dostęp do służby zdrowia ( do lekarza rzadkiej specjalności albo na
    radziej wykonywane badania nie trzeba jechać do większego miasta )
    - więcej możliwości spędzenia wieczorów ze znajomymi ( puby, kluby, co kto
    chce )
    - szersza możliwość edukacji wyższej
    - ( zalety ważne dla mnie, dla innych może to być zupełnie obojętne ) więcej
    ciekawej zrchitektury, zarówno zabytkowej, jak i nowoczesnej
    - wiele miejsc godnych zwiedzenia, położonych nieraz daleko od siebie ( np. w
    Warszawie są całe dzielnice, których jeszcze prawie w ogóle nie znam, a chcę
    poznać - lubię się "szlajać" )
    - komunikacja publiczna ( ktoś kiedyś powiedział, że tramwaj jest duszą miasta )
    - świadomość historyczności pewnych miejsc ( co tam się wydarzyło w historii
    bliższej lub dalszej ) - bardzo miłe poczucie, rzadkie w małych miastach
    - jakieś innem, które akurat mi nie przyszły do głowy

    Wady:
    - gorsza woda, powietrze
    - czasem do przyjaciół trzeba jechać komuniakcją publiczną ok. 40 minut,
    samochodem bez korków ok. 30 minut, w korkach ok. 1.5 godziny
    - w dużym mieście nie ma takiego ( bezpośredniego ) związku samorządu z
    obywatelami, trudniej ogarnąć takie duże miasto więc jest więcej zaniedbanych
    miejsc ( ale to już zależy od konkretnego samorządu w konkretnym mieście )
    - nie lubią cię w Polsce, bo jestes z Warszawy
    - w niektórych dużych miastach, gdzie są po dwa znane kluby piłkarskie...
    - dużo jest przyjezdnych ( ogólnie to dobrze ), którym estetyka, historia,
    rozwój miasta są zupełnie obojętne ( a to już źle )
    - z Warszawy jest dość daleko i w góry i nad morze ;) ( hmm, podobnie, jak z
    Poznania )

    Generalnie parę warunków, co do miejsca, gdzie by przyszło mi żyć ( na
    szczęście nie musiałem dotąd stawać przed taką decyzją ):
    - co najmniej 30000 mieszkańców, by nie było tak, że wszyscy się znają, lub
    znają kogoś, kto mnie zna ( lub wręcz są spokrewnieni )
    - trochę historii miasta ( najlepiej takiej zapisanej w historii
    ogólnopolskiej )
    - dworzec kolejowy ( zupełnie nie wyobrażam sobie mieszkania w miejscu, gdzie
    nie dociera kolej - mam uraz do PKS-ów )

    A poza tym, tam jest nam dobrze, gdzie nasza rodzina i przyjaciele - w moim
    przypadku - w Warszawie.



    Temat: nasza lubuskość
    Markończe (Markońcu?)
    Lisek Chytrusek z Ciebie! Na zielonogórskim forum ostatnio niemrawo, więc
    postanowiłeś je rozruszać. Temat wybrany także nieprzypadkowo. W tym roku bodaj
    po raz trzeci sprawa śląskości lub jak chcą inni lubuskości woj. lubuskiego
    staje na internetowej wokandzie. A że temat jest nośny niech zaświadczy o tym
    liczba postów w trzech wątkach (będzie ze 200).
    Na wstępie chcę prosić Croolika o wybaczenie. Faktem jest, że ostatnio
    zaniedbuję naszą współpracę, ale cierpię na chroniczny brak czasu (kończę
    dysertację). Podobnie jak Croolik, swoje młode lata spędziłem w trójkącie
    Żagań, Żary, Zielona Góra (los sprawił, że obecnie mieszkam w stolicy Śląska -
    Wrocławiu)i dlatego "nie zdzierżyłem", że dyskusja na taki temat obywa sie beze
    mnie!
    Ale do rzeczy!
    Sądzę, że nazwa "lubuski" nadana 5pa w Sulechowie, to ani pierwsze, ani
    ostatnie nieszczęście, jakie na ten pułk spadło. Nie znam zbyt dokładnie
    historii sulechowskich artylerzystów, ale znam historię 11DKPanc i nieszczęście
    jakie tą najnowocześniejsza dywizję WP spotkało. Stacjonująca niemal w całości
    na obszarze historycznego Śląska, z dowództwem w jednej z historycznych
    śląskich stolic - Żaganiu - dywijzja została uraczona mianem "lubuska".
    Młodszym pragnę przypomnieć,że kiedyś nazywała się "drezdeńska", choć nie
    zdąrzyła wziąć udziału w walkach i szlak bojowy zakończyła w miejscu
    formowania - w okolicach Łodzi. Na tej podstawie można wnioskować, że
    miano "drezdeńska" nie ma większego znaczenia, ani historycznego umocowania, a
    dywizja pozbyła się go bez żalu. Przez nanalogię można stwierdzić, że
    miano "lubuski" jest także niewiele warte, bo bezsensowne i mam nadzieję, że
    przez to równie nietrwałe.
    Co do Łużyc, to wręcz przeciwnie. Wspólnie z Croolikiem podnosimy problematykę
    śląsko - łużyckiego pogranicza. Prawdą jest także, że w czasach pruskich Łużuce
    wchodziły w skład rejencji legnickiej (tzw. Śląsk Pruski), ale w czym problem.
    Taka była historia! Nikomu na Łużycach np. w Żarach nie przyszło do głowy
    nazwać się np. Ziemią Hamburską (a czemu nie, Hamburg tak jak Lebus - w
    Niemczech). Wręcz przeciwnie eksponuje się w tym mieście łużycką przeszłość i
    na jej kanwie tworzy się współczesny wizerunek Żar.
    W świetle tego co napisałem, nie do zaakceptowqania jest działalność lokalnych
    polityków zielonogórskich, którzy próbują w partykularnych celach zamazać
    regionalna świadomość mieszkańców województwa. Bo kimże mam się czuć ja,
    którego rodzice przyjechali do Żagania z tzw. centralnej Polski, który
    urodziłem się w Żaganiu, który z "centralną Polską" nie mam nic wspólnego, a
    odwiedzam ją na kilka dni co parę lat w czasie urlopu? Przecież każdy na urlop
    gdzieś tam wyjeżdża!
    Niedawno na dworcu PKS we Wrocławiu widziałem autobus z Zielonej Góry, który na
    przedniej szybie miał przyklejoną wielce wymowną nalepkę: przedstawiała ona
    kontury województw gorzowskiego i zielonogórskiego z lat 1975 - 99, a takze
    wyraźnie zaznaczony obecny powiat głogowski (Głogów, jedno z najstarszych i
    najznamienitszych śląskich miast). Wszystko w kolorze zielonym, a podpis
    brzmiał: ZIEMIA LUBUSKA. Napisałem się już sporo i czas by już kończyć. Więc na
    zakończenie zadam personalnie tobie Markończe kilka pytań:
    1. Jaki jest cel produkowania, a przede wszystkim eksponowania tego typu
    gadżetów na państwowych przecież środkach lokomocji?
    2. Co jest haniebnego w byciu Ślązakiem, że z takim zacietrzewieniem Ty i inni
    zielonogórzanie się przed "śląskością " bronicie?
    3. Czy prawo do czucia się Ślązakiem mogą mieć tylko mieszkający na Górnym
    Śląsku Niemcy, którzy znają język polski (większości mieszkańców Górnego
    Śląska, poczucie "śląskości" nie przeszkadza czuć się także Polakami)? A jeśli
    nie, to czy nieodpowiedzialne wypowiedzi na zielonogórskim forum służą
    utrwalaniu stereotypu Ślązaka - Niemca? Dlaczego Ślązakiem nie mogę czuć się
    ja, który na Ślasku się urodził i tu urodziły się moje dzieci?
    4. Czy działania zielonogórskich polityków dobrze służą integracji Śląska z
    Macierzą? O czym w tym względzie świadczą wypowiedzi niektórych forumowiczów?
    5. Jakie racjonalne względy przemawiają za przyjęciem nazwy Żiemia Lubuska dla
    całego województwa?
    Jeśli jesteś poważnym dyskutantem, odpowiedz na postawione przeze mnie pytania.
    Z uwagą je przeczytam. Chyba - że jak sam kiedyś zadeklarowałeś - czujesz się
    Eskimosem, to sorry - życzę miłej lektury Centkiewiczów! A może tak jak
    w "Weselu" - "aby szum, aby szum..."
    Gorąco pozdrawiam!



    Temat: Przeżyłam koszmarną podróż. Niech PKP się wstydzi
    Przeżyłam koszmarną podróż. Niech PKP się wstydzi
    Narzekając na kierowców z PKS-u, proponuję wpierw spojrzeć na
    zachowanie pasażera(ów), którzy wyłącznie znają swoje prawa, a
    obowiązków już niestety nie.
    Otóż podróżny kupując bilet powinien mieć ODLICZONĄ kwotę na
    przejazd. Wyobraźmy sobie sytaucję, że do autobusu na 20
    przystankach wchodzi w sumie 40 pasażerów (na każdym średnio 2) i
    kupują bilety w cenie od 3 do 6 zł. Każdy płaci banknotem o nominale
    50 - 100 zł. A niektórzy przecież jeżdżą codziennie i znają cenę.
    Wydanie im reszty 10 zł. w pięciu 2-złotówkach na ich twarzy
    powoduje już wyraz niezadowolenia. Kierowca jak i pasażerowie
    przewożeni przez niego są przede wszystkim LUDŹMI. Każdy z nas ma
    zalety i wady. Każdy ma też lepszy i gorszy dzień. Każdy ma też
    lepszy i gorszy humor. Kierowca jest jeden, a w ciągu dnia styka się
    często z liczbą kilkuset pasażerów. Tych kilkuset pasażerów to
    liczba kilkuset nastrojów, humorów i nastawień. Niektórzy podróżni
    wsiadają od razu z negatywnym nastawieniem po to, aby tylko się
    wyładować. Nie mieli na kim wcześniej, to zrobią to na kierowcy.
    Tylko zapominają, że od KIEROWCY zależy ich zdrowie, życie,
    itd... "Panami" czują się ci podróżni, którzy mają takie "wrogie"
    nastawienie. Ale to może się obrócić przeciwko nim samym. Po co się
    pchać do zatłoczonego autobusu, skoro za 30 minut będzie jechał
    następny? Chyba po to, żeby dać upust swego niezadowolenia na
    kierowcy. Jak ktoś ma pretensje, że jest tłoczno, niech zgłasza to
    do dyrekcji. To tak jakby za fakt otwarcia 2 kas w markecie zamiast
    10 wyżywać się na kasjerce, podobnie w banku lub na poczcie.
    Inna historia: klient chce wysiąść między przystankami, a kierowca
    odmawia. Klient dalej swoje, kierowca ponownie odmawia, klient
    ponownie swoje.... Zaczyna następować wymiana zdań... Klienci
    (Polacy) nie rozumieją, że czasy PRL-u się skończyły i nie ma już
    WYSIADANIA MIĘDZY PRZYSTANKAMI. Bo jeśli pasażer wysiądzie (bez
    względu czy dojdzie cały do domu, czy nie), to KIEROWCA zapłaci
    mandat (Policja lub Inspekcja Transportu Drogowego) za wysadzanie
    lub zabieranie podróżnych z miejsca, które nie jest określone w
    rozkładzie jazdy. Czyli jeśli jadąc z Zielonej Góry do Gorzowa, bądź
    odwrotnie w Międzyrzeczu rozkład przewiduje tylko przystanek na
    dworcu PKS/PKP, to tylko tam może się kierowca zatrzymać w celu
    zabrania lub wysadzenia podróżnych. W żadnym innym miejscu (w tym
    również na czerwonym świetle na skrzyżowaniu). Oprócz mandatu
    karnego, kierowca może być również z tego powodu zwolniony - jeśli
    raport dotrze dyrekcji. A firma może utracić pozwolenie na
    wykonywanie danej linii. Tak więc zanim cokolwiek powiemy, lepiej
    zapoznajmy się z obowiązującymi przepisami. A dopóki Polacy będą
    mieć wobec innych wymagania "zachodnie" - "czasy PRL-u się
    skończyły", widząc tylko swoje potrzeby (już nie postrzegając, że
    PRL-U dawno nie ma), to w kraju nie będzie tak długo dobrze...



    Temat: "Czterej pancerni i pies"
    "Czterej pancerni i pies"
    Serial "Czterej pancerni i pies" powrócili do ramówki telewizji publicznej.

    Wbrew prostestom byłego szefa TVP Bronisława Wildsteina, wbrew oczekiwaniom
    licznej rzeszy prawomyślnych obywateli IV RP, znów z ekranu płynie fałszywa
    historia w odcinkach.

    Dotarłem do archiwów IPN. Dysponuję materiałami, które obalają mit bohaterstwa
    załogi "Rudego 102" i psa.

    Janek - Jan Kos - były dowódca czołgu, wieloletni agent bezpieki o
    pseudonimach "Turecki" i "Winnicki". Wysoki rangą aparatczyk partyjny,
    karierowicz, agent KGB, rozwodnik, alkoholik, uczestnik Okrągłego Stołu po
    stronie PZPR.

    Gustlik - Gustaw Jeleń - agent Stasi o pseudonimach "Wasser Hans" i "Jańcio
    Wodnik", zwerbowany w 1973 roku podczas X Festiwalu Młodzieży i Studentów w
    Berlinie. Przyjaciel rezydenta NRD - owskiego wywiadu na Polskę, bliskiego
    współpracownika Maxa Otto von Stirliza. Karierowicz, alkoholik, aparatczyk
    partyjny, były sekretrz PZPR w Żywieckiem, delagat na wszystkie zjazdy PZPR,
    od Kongresu Zjednoczeniowego w 1948 r. począwszy, po ostatni, podczas którego
    maszerował w poczcie wyprowadzającym sztandar PZPR.

    Olgierd - Olgierd Jarosz - agent KGB, GRU, pseudonim "Nikodem Dyzma" nie
    zginął jak chciał autor książki Janusz Przymanowski. Przerzucony do Warszawy
    celem infiltracji AK. Po wojnie członek PZPR i KPZR. Rezydent wywiadu
    radzieckiego pod przykrywką attache meteorologicznego ambasady radzieckiej
    w Warszawie. Po 1956 r. przeszdł do pracy w administracji. Pozostając na
    usługach SB, pracował na różnych stanowiskach pod przykryciem, m. in.
    kierownik domu kultury w małym miasteczku, gospodarz domu na warszawskim
    osiedlu mieszkaniowym.

    Grigorij - Grigorij Saakaszwili - agent KGB, NKWD, SB i UB. Pseudonim "Syn
    kominiarza". Po wojnie w Ludowym Wojsku Polskim, po '56 wyjechał na stałe do
    Gruzji. Działacz Komunistycznej Partii Gruzji, agent GRU o pseudonimie "Kobe 2".

    Tomek - Tomasz Czereśniak - członek PPR, PZPR, ZSL, SAMOOBRONY, oficer kadrowy
    Gwardii Ludowej, bliski współpracownik Mieczysława Moczara, prawdziwy autor
    książki "Barwy walki". Aparatczyk. Agent SB o kryptonimie "Kpt. Sowa",
    pracował pod przykryciem m. in. jako kierowca samochodu ciężarowego i później
    autobusu "Autosan" , rozpracowywał współtowarzyszy z bazy transportowej PKS.
    Zachowały się odręczne raporty podpisywane pseudonimem "Marianek".

    Szarik - pies Szarik - protoplasta rodu, z którego wywodziły się najbardziej
    krwiożercze owczarki pozostające na służbie w Milicji Obywatelskiej. Pra, pra,
    pra, pra - dziadek psa "Cywila". Wieloletni donosiciel w szczytnieńskiej
    szkole milicyjnej o pseudonimach "Aport" i "Szydełko".

    Marusia - Marusia Ogoniok - agentka NKWD, KGB i GRU, aktywny członek
    Komsomołu, przewodnicząca zarządu głównego weteranek I Dywizji Piechoty im.
    Tadeusza Kościuszki, wieloletnia honorowa sołtyska wsi Platerówka. Po wojnie
    porzuciła Janka Kosa i została kochanką Włodzimierza Sokorskiego, byłego
    oficera politycznego I Armii WP, szefa Radiokomitetu, agenta wszystkich
    wywiadów (w tym również w Polskim Radiu) o pseudonimie "Stary Wiarus".

    Wichura - kapral Franciszek Wichura - współpracownik UB i SB o pseudonimie
    "Balcerek" i "Mostowiak". Rozpracowywał element przestępczy z Bazaru
    Różyckiego w Warszawie. Przewodniczący zarządu głównego reżimowego związku
    hodowców gołębi pocztowych. Ostatnio osiadły w okolicach wioski Grabina,
    szefuje regionalnemu związkowi hodowców owiec nizinnych.

    Mam nadzieję, że teraz zupełnie inaczej spojrzycie Państwo na losy bohaterów
    haniebnej historii załogi "Rudego 102". A przecież już dawno mawiali, że co
    rude, to fałszywe ...




    Temat: Oddajcie nam województwo! - analiza "Gazety"
    Odpowiadam na kilka kwestii;)
    Trochę się tego zebrało, więc już wszystkim odpowiadam.
    Do Ryśka: nie mieszkam na Bobrku, to po pierwsze. Nie odpowiadasz na żadną z
    moich opinii, tylko non-stop próbujesz mnie obrazić, co się nie udaje, bo mnie
    tak łatwo z równowagi nie wyprowadzisz. A nawet Cię lubię, choć Ty o tym nie
    zdajesz sobie sprawy. To było po drugie, a po trzecie - Bobrek został założony
    ok.1369 roku. I radzę odwiedzić te okolice, zamiast wymyślać jak tu jest. Jest
    połączenie PKS do Bytomia i radzę skorzystać i zapoznać się z historią Bytomia,
    a nie ignorować jej, bo jest dla Ciebie "obca". Radzę więc Tobie albo milczeć
    albo znaleźć sobie lepsze argumenty. Bo jak na razie to większość forumiczów o
    niebo lepiej potrafi argumentować sens powstania nowego województwa.

    Agnosticfront,część inwestorów faktycznie traktuje miasta Śląska i Zagłębia jako
    jedną całość. Ale musisz przyznać rację, że to tylko niewielka część, inaczej by
    w całej konurbacji rozwój byłby równomierny, a jak wiadomo są miasta jak
    Świętochłowice czy Bytom, które raczej przeżywają stagnację niż rozwój, który
    mozna zaobserwować np. w Gliwicach, Katowicach czy Dąbrowie Górniczej. Wracając
    jednak do kwestii władzy - a nie lepiej walczyć o lepsze traktowanie w
    województwie, bardziej walczyć o środki? Przykład z historii - Amerykanie w II
    połowie XVIII wieku nie chcieli uzyskać niepodległości, bardziej im zależało na
    równym traktowaniu macierzy i kolonii przez koronę brytyjską. To samo można by
    odnieść do Częstochowy i do innych miast śląskiego. Moim zdaniem lepiej
    wypracować sobie lepsze warunki w obecnym województwie niż stworzyć nowe, w
    którym wiele kwestii będzie pod znakiem zapytania.

    Lucky, jeśli pozbędziesz się Katowic z województwa, to siedzibą władz mogą
    zostać Gliwice bądź Sosnowiec. A tak w ogóle to obecność Katowic w województie
    śląskim zależy od samego miasta. Tak po prostu nie można jakiego miasta
    "wywalić" z województwa.

    Bebenek, nie wiem dlaczego uparcie przypisujesz mnie do Katowic;) Wiesz, fakt,
    że Katowice są stolicą województwa dla Bytomia ma taki sam wpływ jak dla
    Częstochowy. Wiesz, dla większości obywateli które miasto będzie stolicą to
    drugorzedna sprawa. Dla nich liczy się, by do Urzędu Wojewódzkiego było blisko,
    by region się rozwijał. Przecież równie dobrze stolicą śląskiego może być
    Racibórz, Jaworzno czy Pyskowice, a nawet i Częstochowa. I teraz przewrotnie
    zapytam, a co gdyby Częstochowa była stolicą śląskiego i pomimo tego
    przeżywałaby stagnację? Odpowiedź jest prosta, status województwa nie gwarantuje
    że władze miasta będą dobrymi gospodarzami. Województwo nigdy nie zastąpi
    działań władz miejskich.

    Neptun, powinno się polepszyć połączenia Częstochowy z resztą województwa. Nie
    wiem dlaczego obstawiasz, że to zmarginalizuje rolę Częstochowy. Dobra
    infrastruktura drogowa to podstawa turystyki. Im lepsze połączenia z resztą
    województwa, tym większe szanse na większą ilość turystów w skali roku, a co za
    tym idzie na pieniązki;) Tak samo powinno się pomyśleć o przedłużeniu budowanej
    drogi ekspresowej z Katowic do Pyrzowic o fragment do Częstochowy. Bo sprawa
    lotniska w Częstochowie to raczej większa niewiadoma, niż powstanie drogi
    szybkiego ruchu. Trzeba pamiętać, że większość Częstochowian raczej korzysta z
    pyrzowickiego lotniska z racji bliskości.

    Pozdrawiam wszystkich



    Temat: KTO PAMIETA??
    svarte_sjel napisał:

    > jasiek777 napisał:
    > > Pamietacie takie linie jak: As, B, dawne C,
    > > F,H,J,M,102,106,110,121,124,dawne 128,129,132,dawne
    > > 136,137,140,143???
    >
    > As - skrócone A
    >
    > B - Dworzec Główny (potem PKS) - Leśnica

    pamietam te slynne ogorki, ciasne i pelne slodkawego smrodu spalin

    > C - Gajowice - Sępolno. Strasznie tramwaje dublowało, ale
    > zaliczało też przejazd przez uliczki Zacisza i Zalesia...
    >
    > F - Klecina - Kromera
    >
    > H - Borek (potem Klecina) - Bartoszowice, zlikwidowane z
    > okazji skierowania 2 na Borek
    >
    > J - podobnie jak As skrócone A (Gajowice - Karłowice),
    > szczytówka
    >
    > M - Nowy Dwór - Kromera
    >
    > 102 - Kromera - stary Zakrzów, potem Kromera - Pawłowice.
    > Wchłonięte przez 130 (a pierwotnie obecne 130 miało mieć
    > numer 102).
    >
    > 106 - obecne 406, ale jeździło tylko do pl. Orląt Lwowskich
    >
    > 110 - dłuuga historia. Pierwsze 110 jeździło trasą
    > obecnego 115 (a 115 wtedy trasą obecnego 615), drugie 110
    > to jakaś efemeryczna linia na Gądowie. Trzecie i ostatnie
    > to obecne 610.
    >
    > 121 - okólna pl. Orląt Lwowskich - Nowy Dwór - Gądów -
    > Legnicka - pl. Orląt Lwowskich. Później drugi kierunek
    > przemianowano na 122 (numer się zwolnił po tym, jak dawne
    > 122 przemianowano na 100), a 121 padło gdy zrobiono
    > obecne 122.

    he, he, raz mi sie przyrafilo i pomyliem kierunki wsiadajac przy dw
    swiebodzkim, zwiedziem sobie nowy dwor

    Wtedy też jako rekompensatę za wycięcie
    > 121/122 z Robotniczej i 137 z Muchoboru Wielkiego
    > zmieniono trasę 119 na obecną.
    >
    > 124 - późniejsze 624, podobnie jak 117/617 zwiedzało
    > zadupia wokół Leśnicy.

    rety ?!?!?!?! sodomia i gomoria publiczna,

    zascianek lepiej brzmi

    Padło z okazji prac
    > kanalizacyjnych na Stabłowicach.
    >
    > 128 - pl. Grunwaldzki - Zawalna, wchłonięte przez 116
    >
    > 129 - Pracze Odrzańskie - Żar. Potem na Żar pojechały 624
    > i 123, a potem 419. 419 powinno kontynuować tradycję i
    > nazywać się 429...

    tez tak uwazam, 129 to byla linia z charyzma

    > 132 - najpierw jeżdziło gdzieś z Zawalnej (Rędzin? Lipa
    > Piotrowska? Nie pamiętam). Drugie obsadzenie to kultowa
    > linia z Dworca Głównego (potem z PKS-u) do Żurawiny
    > (wydzielona ze 113). Całe 8 kursów w ciągu dnia (po 4 w
    > każdą stronę).
    >
    > 136 - pl. Solidarności - Rędzińska. Wydzielony wariant ze
    > 103, a potem trasa wróciła do 103. Zanim powstało obecne
    > 136 chciałem, żeby 435 (odkąd nie jeździ na Kozanów)
    > przemianować na 436...

    tak, tak, bus widmo (czasami)

    > 137 - to już opisywałem gdzie indziej
    >
    > 140 - pierwsze obsadzenie to linia z pl. Orląt Lwowskich
    > na Nowy Dwór, drugie to wydzielony wariant z 110
    > (skrócony do Buforowej)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 132 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.