Strona Główna
PKS Rzesz w
pks Gostynin Warszawa
PKS Częstochowa Przyjazdy
pkosa kurs walut
PKS Legnica ceny
PKS Łódź Sopot
PKP Zakład Taboru Wrocław
PKP Września
placki meksykańskie tortila
PKS Bydg
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • worqshop.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: Płaczliwy Stawek





    Temat: słowackie Rohaće
    pierwsze 2 zdjęcia to Rohackie plesa (stawki), potem Smutna Dolina,
    zdjęcie 4 robione jest ze Smutnej Przełęczy. widać na nim oba Rohaće i Wołowiec
    zdjęcie 5 - Rohacz Ostry widziany z Płaczliwego, 6 - rohackie stawki, 7- "rohacki koń" a potem już tylko bardzo strome (urwiste) zejście lub podejście zależy od której strony zdobywamy oba szczyty;)



    Temat: PKIN, jak wejsc na iglice?



    (...)
    | I dorzucę pytanie kolejne - oprócz ww. Marriotta oraz oczywiście tarasu w
    | PKiN, co polecicie na eksplorację fotograficzną Warszawy z góry? Chodzi mi
    | o dostępne wysoko położone miejscówki bez konieczności dawania łapówki
    | ochroniarzom (a zresztą mogą być i takie :).

    Sporo lat temu pracowałem w firmie mieszczącej się w INTRACO na Stawkach. Na
    ostatnim pietrze był barek z fajnym widokiem na południe i północ, z powodu
    którego często tam bywałem.
     Teraz tez, zdaje się, jest tam jakas knajpa.


    No nawet gra w tym placzliwym filmie "Tylko mnie kochaj" gdzie
    Zakoscielny spotyka Stenke i ZMijewskiego w knajpie pewnie w tym
    Stenko/ZMijewskim filmie  tez ta knajpa gra




    --
    Historia Pieniądza kompendium wiedzy http://www.historiapieniadza.pl/
    Portal edukacyjny o inwestowaniu - http://www.inwestowanie.org.pl/







    Temat: IV-ta wspolnota - OBNIZAMY OPLATE NOTARIALNA :)
    I tak miales komfort, my podpisywalismy razem z dwoma innymi rodzinami co jest standardem w tej kancelarii. Akt byl tak nudny, ze po 5 minutach moja koncentracja i proba zrozumienia tekstu stawala sie meczarnia. Oczywiscie dowiedzialem sie przy okazji ile i w jakim udziale kupowali mieszkanie sasiedzi.
    Okazalo sie tez przy okazji ze kontakt pomiedzy Panem a sekretarka jest ograniczony (brak wzajemnego zrozumienia) a ja musialem zabiegac o uwzglednienie szczegolow aktu, ktorych obowiazek dopelenienia lezal po stronie E (zamiast Stypulkowskiego byl ktos inny, kto nie mial zielonego pojecia o tym co tam robi)

    Pytanie o znizke skonczylo sie placzliwym wywodem jak to teraz notariusze maja cienko bo przy duzych umowach (milionowych) maja ograniczona stawke co w efekcie daje 10 krotnie mniejszy zysk. Troche mi sie w zwiazku z tym humor poprawil a znizka chyba jakas byla. Ci co maja garaze maja wieksza korzysc.

    Ogolnie racje mial w tym ze jeden notariusz na wszystkie zadania to dobre rozwiazanie bo faktycznie na osiedlu jest sporo zaleznosci ktore powinny byc uwzglednione w akcie. Poza tym malo ekscytujace przezycie.

    pozdrav



    Temat: Przed GP Chin 2009

    Po gigantycznej stracie do czołówki? Naprawdę nie mówcie "to tylko trening" bo to zaklinanie rzeczywistości. Żeby BMW mogło być konkurencyjne w Szanghaju to dzisiaj musieliby jeździć pod korek (co nie ma sensu gdy są teamem środka stawki) a czołówka z niewielkim ładunkiem paliwa
    Beznadziejnie płaczliwy ton Twoich wypowiedzi wynika, jak rozumiem, z tego samego powodu, z którego społeczność portalu onet w równie dramatycznych słowach ocenia naste miejsca Kubicy w piątkowych treningach...
    Weź jeszcze proszę pod uwagę, że prócz spowolnienia bolidu zalewaniem pod korek, istnieje jeszcze bardzo wiele możliwości testowego (odwracalnego by click) ograniczania osiągów.
    Abstrahując od rzeczywistej formy BMW, niektóre komentarze na tym forum zawiewają straszną żenadą oraz brakiem podstawowej wiedzy w temacie. Nieważne jak są interpretowane, piątkowe testy to miraż, czas dla teamów, które to w różny sposób go wykorzystują. Rzecz jasna np. wspomniany onet i tak interpretuje wyniki piątkowych treningów niemalże jak wyniki kwalifikacji. Niektórzy na tym forum niestety też...



    Temat: KMO sezon 2008 !

    Kto wie czy upiory z tego sezonu nie powrócą. Bardz prawdopodobne, że bedzie trzeba je przeprosić. Abstrahując od tego czy będzie I czy II liga, przy negocjacyjnych zdolnościach ludzi spod znaku KMO zbudowanie całego składu od nowa to jakby wycieczka na Mount Everest. Jak nas poinformował szanowny pan ex-prezes w swoim płaczliwym oświadczeniu kilka miesięcy temu, zawodnicy z różnych przyczyn nie chcieli podpisywać kontraktów z KMO. Tej zimo-jesieni obok "różnych przyczyn" pojawią się także konkretne powody na czele z tym jednym najgłówniejszym. Jeżeli za czasów mlekiem i miodem płynącej Arkadii szczytowym osiągnięciem zarządu były wymiany Pietrzyków i Dymów na Jankowskich oraz kolejne szanse dawane totalnym bumelantom i beztalenciom (bo kto niby miałby za nich jeździć)...to czego dobrego się spodziewać w obecnych okolicznościach
    No ty to jesteś mędrca Panie Expander !!! Zdolności negocjacyjne ? O czym Ty piszesz ! Zobacz jak wygląda sytuacja na rynku zawodników tak naprawdę Wrocław , Tarnów ,Rzeszów ,Gorzów czy Zielona Góra potrzebują na gwałt zawodników i to tychj z najwyższej półki i do tej rywalizcji włącza się KM Ostrów nie wiem czy Ty tego nie widzisz że np Harris jest potrzebny w każdym z tych klubów no może poza ZG i nie chodzi tu pewnie tylko i wyłącznie o kasę chodzi również o gwarancję startów tak więc KM musi zagwarantować występy w praktycznie każdym meczu łącznie z autsaiderami przy tej samej stawce za pkt czyli przeciętnie np Harris będzie kosztował KM około 20 % więcej w zestawieniu do klubu ekstraligowego do tego jest coś takiego jak ambicja sportowa która powoduje że zawodnicy ci z najżwyższej pólki nie chcą startować w niższcyh ligach tak jest w Anglii ,Szwecji i Polsce , ale to trzeba obiektywnie ocenić a nie stanąć i krzyczeć że wszystko żle !! Zero obiektywizmu ciekawi mnie jak Ty sobie radzisz z takim poczuciem rzeczywistości w codziennym życiu !




    Temat: Robert Kubica vs Nick Heidfeld 2008
    Dwa zdania na temat "team wars" w BMW....

    W poniedziałek w radio w pewnej audycji sportowej, została przeprowadzona
    rozmowa dotycząca Roberta z jego kolegą Tomkiem Kucharem...
    Niestety była dosyć krótka a szkoda, ponieważ......

    Padły tam dwa zdania na temat Heidfelda, w związku z nieoddaniem punktu przez Nicka
    na rzecz Roberta......
    Kuchar powiedział, że wie z naprawdę dobrego źródła ( jak by się zawahał to mówiąc ) że Nick
    jest bardzo skoncentrowany na dominacji w teamie, że jest to dla niego najważniejszą sprawą być najpierw
    przed kolegą z zespołu.
    Bez względu na pozycję w wyścigu a co za tym idzie bycie liderem zespołu.

    Dlaczego o tym piszę....? Nagle do mnie dotarło, że słowa Roberta o tym, że kolega
    z teamu jest tylko jednym z całej stawki przeciwników, mogą mieć na celu również
    zagranie na nosie Nickow, dla którego jest to swego rodzaju "szajbka".....

    Być może Robert powtarzając to wiele razy mógł chcieć pokazać, że jemu nie chodzi tylko o
    "patalogię".... i wie jak ważne to jest dla Nicka a za wiele sobie z tego nie robi...

    Dlatego podejrzewam, że NH był by się w stanie pokusić o symulację usterki radia, żeby nie usłyszeć sugestii o przepuszczeniu Roberta.

    Mam wielką nadzieję, że Robert dopnie swego sam bez jego pomocy...

    To co mnie zawsze raziło w Nicku, to właśnie jego przeświadczenie o przewadze
    nad Robertem... ten brak uznania z jego strony ( osobiste moje wrażenie ), ten płaczliwy
    tonu, że jest niedoceniany a on jest taki szybki...
    Po półtorej sezonu wkurzania się o to takie prymusowe wykazywanie w wywiadach po wyścigach jaki to on był szybki i solidny
    i jaki miał świetny "peace" wyścigowy... Nareszcie mam satysfakcję... że złapał się w sidła własnej "szajby"...

    Jak strasznie go musi boleć to tegoroczne manto....? chyba niema lepszej kary dla prymusa
    niż ta, kiedy przestaje być prymusem i staje się numerem dwa..... Hough.....



    Temat: 1
    Światełka na konsoli szalupy świecą tajemniczym wzorem. Kolski nieruchomo siedzi, wsłuchuje się w trzaski z radia oraz w odgłosy z własnego żołądka. Kelner-robot właśnie zbił talerz i płaczliwie świszczy wentylami. Kolskiemu zdaje się, że jego żołądek zaczyna kurczyć się i rozkurczać bardzo nieregularnie. Po chwili astronawigator ma już pewność. Jego żołądek kurczy się w rytmie alfabetu Morse’a. Kolski ogłusza rozhisteryzowanego robota ciosem w czujniki, chwyta ołówek chemiczny i zaczyna notować sygnały z trzewi. KOLSKI-PRZY-BYL-IŚCIE TU NIE-PROSZ-ENI. ZAK-ŁÓCA-CIE MÓJ SPO-KÓJ. Kolski baranią czaszką i baranim wzrokiem toczy po kabinie oraz po dywanie. Lekko jąkając się pyta – Matołow? To Ty się znowu wydurniasz? Jeśli tak, to każę Ci oderwać ucho mosiężnym hakiem. NIE-JESTEM-ŻA-DNYM-MATOŁOWEM-NIE-GROŹ-MI-JESTEM-MYŚLĄ-CĄ-PLANE-TĄ-MOGĘ-CIĘ-ZMIA-DŻYĆ-UMIE-SZ-GRAĆ-W-SZA-CHY-?
    „Umiem” bąka przepraszająco Kolski. TO-ZAGRA-JMY-JAK-WYGRA-CIE-TO-WAS-WYPUSZCZ-Ę-ZE-STRFY-MOJE-GO-PRZYCIĄ-GANIA-JAK-NIE-TO-ZOSTA-NIECIE-NIEWOLNIK-AMI. Kolski mocno wali w żołądek i przerywa skurcze oraz połączenie. Przez radio w północno-mongolskim narzeczu rzuca, żeby podszedł akademik Drutow, mistrz szachowy. Rzuca również półkilową szynką parmezańską, ale nie trafia. Tymczasem najwidoczniej pchany mocą gadającej planety, gwiazdolot zaczyna powoli wirować. W powietrzu słychać delikatne dźwięki walca. Czernousow piszczy – to walc „Wiedeńska krew” Johanna Straussa! To planeta wprawiła nas ruch walca i chce w ten sposób nas ogłupić burżuazyjną muzyką. Tymczasem w szalupie kosmicznej kelner – robot podaje Kolskiemu golonkę, żołądek astronawigatora zaczyna pulsować w rytmie alfabetu Morse’a. Rozpoczyna się partia szachów, w której stawką jest los bohaterów.




    Temat: Witchdoctor [ostatnie Tchnienie] Fr - Sesja
    Ash<br /><br /> Szorujac maszt janni uwaznie przysluchiwal sie rozmowie dwoch wojownikow. I bylo mu niepomiernie smutno.<br /> "Oni zyja walka? Walka to cale ich zycie?", pomyslal zszokowany sferowiec. Zwykle zwierzeta maja wieksze ambicje i zaniteresowania. To naprawde przerazajace... Moze... moze oni sa... Nie, iskry ich umyslow wyraznie odznaczaja sie wsrod innych. To bez watpienia zywe istoty. Wiec jakim cudem...?<br /> A moze tak to powinno wygladac? Oni wygladali na w miare spelnionych... A on? On byl wrakiem, nedznym cieniem. Nie, to nie bogobojny kaplan, i nie luzacki wojownik, nie oni byli przerazajacy.<br /> To on.<br /> Dijin machnal reka, jakby chcial odgonic niewesole mysli niczym muche, a potem zgrabnie odbil sie nogami od masztu i opadl lekko na poklad. Oparl szczote o burte i jakis ruch, zlapany katem oka, przyciagnal jego uwage. Kilka metrow dalej widmo sprzed pol godziny glaskalo laszace<br />sie do niego rudo-czarne kocurzysko, zapewne wspomnianego Szkarlatyn'a. Gdy duch zauwazyl Ash'a, puscil do niego oko i zniknal w drzwiach prowadzacych do kajut. Nie otwieral ich; po prostu przez nie przeszedl, jak to zwykly robic niematerialne iluzje, ale... Kot najwyrazniej zdawal sobie sprawe z jego obecnosci. Ash spojrzal niepewnie na kaplana i pomyslal o warlocku; zastanawial sie, czy umiejetnosci tych dwoch pozwolilyby im zlokalizowac tego potwora? Dijin mial szczera nadzieje, ze nie. Nie chcialby myslec o tym, ze ta istota jest prawdziwa, a nie tylko ze jest wytworem jego rozszarpanej, chorej psychiki. Znow jego uwage przyciagnal kot, ktory teraz oparl sie przednimi lapami o jego golen i przeciagnal. Byl ogromny, ale bardzo wychudly, a jego siersc stala sie rudo-czarna zamiast ruda na skutek bliskiego spotkania z smola, ktora zeglarze naprawiaja statek, brakowalo mu tez polowy lewego ucha, i na oko pod nim zauwazyl pierwsze oznaki przyszlego bielma. Ash mimowolnie usmiechnal sie i skoncetrowal, co bylo niezbednym elementem manifestacji. Nawiazal rodzaj telepatycznego pomostu ze zwierzeciem i usmiechnal sie, gdy przeczytal jego mysli, swobodnie teraz podrozujace miedzy ich umyslami. To stworzenie mialo zdecydowanie wiecej do powiedzenia niz kozy i wielblady nalezace do ojca Ash'a. Placzliwa ballada o nieudanej adoracji do pewnej miejskiej kotki urwala sie nagle i mezczyzna wyczul, ze kot nie ma ochoty na dalsza rozmowe. Uprzejmie wycofal sie wiec z kontaktu i ponownie zapadl w romyslania. Mogl sprobowac nawiazac jakis kontakt z druzyna, zblizyc sie do nich... Przygryzl warge i przejechal reka po twarzy. Czyzby sie wstydzil? Czul sie troche niezrecznie, ale raz kozie smierc... Podszedl powoli i niepewnie do kaplana i mezczyzny z Karat-Turianskim mieczem. <br /> -Czolem, panowie- Powiedzial. -Ja... ja slyszalem wasza rozmowe, i musze przyznac, ze ejstem pod wrazeniem. Ja... nigdy nikogo nie zabilem, ale bralem udzial... bylem swiadkiem kilku straszliwych starc- Janni postanowil rzucic wszystko na jedna karte. -Starc, w ktoych cialo to niewielka stawka; kazdy zabity, bo niekoniecznie przegrany, traci swa niesmiertelna dusze... A dusze walczacych w tych starciach sa najczarniejsze ze wszystkich. Potwory, o ktorych snimy po nocach, roszarpywaly sie nawzajem na moich oczach, i ludzi, ktorzy opowiedzieli sie po ktorejs ze stron. I nie ma znaczenia, po ktorej; niezaleznie od tego, ty zawsze przegrasz, i zawsze stracisz wszystko, a wojna pozostanie nierozsztrzygnieta. Widzialem te rzeczy... i dlatego nie moge wyobrazic sobie, ze jedynym celem, powodem istnienia kogolwiek, moze byc walka. Moze za malo mi doswiadczenia, moze za malo widzialem... Nazwales mnie mlokosem, panie Hunk-[i] Zwrocil sie do wojownika. [i]-A sadzac po twoim wygladzie, zyje jakies cztery, moze piec razy dluzej. A panu, panie Ur, chcialbym podziekowac za pana wstawiennictwo, nie sadze jednak, by bylo potrzebne; moze pan napytac sobie tym biedy, a ci ludzie niekoniecznie musza pana posluchac. Mimo wszystko, doceniam to- Zakonczyl sferowiec i westchnal, jakby spadl mu z serca jakis ciezar. Stanal za plecami siedziacych i umilkl, czekajac.



    Temat: Nowinki od Mamy Zosieńki :)
    Wczoraj byliśmy po raz kolejny w Opolu w poradni Prodeste. Odebraliśmy pierwszą sekwencję dla Zosi (sekwencję stymulacyjną) oraz plan terapeutyczny na najbliższe 6 miesięcy. W maju jedziemy po odbiór sekwencji edukacyjnej i plan terapeutyczny przygotowany dla Zosi przez neurologopedę.

    Podczas wczorajszej wizyty Zosia została poddana diagnozie logopedycznej, by ocenić jak wygląda mowa u Zosi, jak duże są opóźnienia. Poszło szybko i sprawnie:-) Szczegółową diagnozę otrzymamy w maju, ale już wstępnie Pani neurologopeda stwierdziła, że Zosia poczyniła ogromne postępy. Mowa bierna niewiele odbiega od normy wiekowej, mowa czynna opóźniona jest o kilka miesięcy, ale to prawdziwy cud że Zosia nauczyła się tak dużo, zwłaszcza, że tak naprawdę mówi dopiero od 5 miesięcy:-)))))))))))))

    Pani logopeda stwierdziła również, że u Zosi wspaniale funkcjonuje SAS (mowa spontaniczna), która u dzieci autystycznych jest albo słabo rozwinięta, albo nie funkcjonuje w ogóle:-)))) To była dla na ogromna radość. Jeśli Zosia utrzyma obecny poziom przyswajania nowych słów, jest duża szans że kiedyś będzie potrafiła sprawnie posługiwać się językiem, i bez problemów komunikować się werbalnie z otoczeniem:-))))

    Od tygodnia przychodzi do Zosi nowa terapeutka. Na dzień dzisiejszy nie ma mowy by ograniczyć Zosi terapię, bo zbyt wiele mamy do stracenia. Nasza terapeutka Ola jest absolwentką studiów pedagogiki specjalnej, obecnie robi studia uzupełniające. Od lat pracowała z dziećmi wymagającymi szczególnej opieki i terapii, ma więc duże doświadczenie, jest otwarta na nowe pomysły i potrafi tak wspaniale poprowadzić zajęcia z Zosią że sama Zosia jest wniebowzięta:-)))) Na pewno ogromnym atutem pani Oli jest fakt, że ma niewysokie stawki godzinowe.

    Nie zmienia to jednak faktu, że jesteśmy totalnie spłukani. Oprócz dodatkowej terapii doszły jeszcze koszty comiesięcznych wyjazdów konsultacyjnym do Opola (dodatkowe 400 zł miesięcznie).

    Na dzień dzisiejszy mam już uzbieranych faktur na prawie 9000 zł, problem polega na tym, że na koncie fundacji mam niecałe 30 zł

    (( Wpłaty na konto prywatne pokrywają koszty terapii jaką prowadzi pani Ola (trzy razy w tygodniu po 2-3 godziny). Na całą resztę nie ma już niestety pieniędzy:-(

    Od maja rezygnujemy (przejściowo) z zajęć terapeutycznych jakie prawie od roku prowadziła pani Ania. Niestety nie mamy takich pieniążków by móc opłacić zajęcia.

    Do tego wszystkiego wciąż brakuje nam 1000 zł do turnusu rehabilitacyjnego. Nie mam pojęcia jak przetrwamy do zwrotów 1% podatku. Wiele osób już zadeklarowało chęć przekazania swojego podatku dla Zosi, serdecznie za to dziękujemy!!! Tak naprawdę to od tego jesteśmy uzależnieni. Jeśli nie uda nam się uzbierać pieniążków wówczas od września stajemy ze wszystkim, nie tylko z terapią, ale również z kliniką Prodeste, bo tam za każdą wizytę trzeba płacić.

    Nie będę się jednak martwiła na zapas. Nasze wspaniałe Aniołki (p. Darek ze Skoczowa i Jogi z Londynu) już zapowiedzieli że “coś” organizują by pomóc nam i Zosieńce. Na razie nie znam szczegółów, ale jak tylko coś więcej będę wiedziała na pewno opiszę to na łamach mojego blogu:-)

    A co do samej Zosieńki. No dzieją się prawdziwe cuda. Nie wiem czy to za sprawą wiosny, czy czegoś innego, Zosia po prostu rozkwita jak kwiatek na łące. Mówi coraz więcej, jest z nią genialny kontakt! Nie alienuje się, nie zamyka w sobie, szuka sposobności na nawiązywanie kontaktów z rodzicami i Oliwką. jest pogodna, uśmiechnięta, bardziej posłuszna. Są znacznie mniejsze problemy zwłaszcza na spacerach. Zosia grzecznie chodzi za rączkę, już nie tak często się wyrywa, jej ucieczki też są sporadyczne.

    Nadal wymaga wiecznej naszej uwagi. Z wielu zagrożeń nadal sobie nie zdaje sprawy, ale pracujemy nad tym. od przyszłego tygodnia wprowadzamy Zosi plan aktywności w oparciu o piktogramy, tak by móc zaplanować każdy dzień dla Zosi. Jest to niezwykle ważne dla dzieci autystycznych, dla których czas jest sprawą zbyt abstrakcyjną. Ułożenie chronologicznie dnia Zosi ułatwi jej pojmowanie czasu i jego upływu.

    Ostatnio mieliśmy duże problemy z Olivką. Zawsze wydawało mi się, że jest bardzo mądra, i rozsądna, że wiele spraw rozumie lepiej niż by wynikało z jej wieku. Od jakiegoś czasu Olivka się dziwnie zachowywała, była nadpobudliwa, rozdrażniona, płaczliwa, złośliwa do granic możliwości. Ponieważ wyczerpaliśmy z mężem wszystkie znane nam techniki rozwiązywania konfliktów podjęliśmy decyzję o skorzystaniu z terapii rodzinnej. Niestety nasze podejrzenia okazały się słuszne. Olivka nie pokazywała przez długi czas tego, że czuje się samotna, że za mało jej poświęcamy uwagi, choć nam się wydawało że cały wolny czas poświęcamy dzieciom. Każdą wolną chwilę spędzamy całą rodzinką. Chodziło jednak o coś zupełnie innego.

    Olivce brakowało takie kontaktu sam na sam z każdym z rodziców. Dostaliśmy instrukcje od pani psycholog. Zwołaliśmy naradę rodziną. usiedliśmy wszyscy razem przy stole - ja, Marcin, 5 letnia Olivka i 2,5 letnia Zosi. Każdy po kolei zabrał głos, opowiedział co mu się nie podoba, co można było by zmienić itd. Potem na specjalnie przygotowanych kartkach spisaliśmy dla każdego z osobna obowiązki i przywileje.

    Dzięki temu jasno określiliśmy co do kogo należy, jak spędzamy wolny czas. Olivce bardzo się ten pomysł spodobał:-) Oprócz nowych obowiązków dostała również nowe przywileje, które sama sobie wymyśliła (np. późniejsze chodzenie spać, możliwość grania na komputerze, otrzymywanie kieszonkowego w wysokości 5 zł tygodniowo). Określiliśmy też zasady wypełniania obowiązków, jeśli nie będą wypełniane wtedy dana osoba traci jeden z przywilejów na określony czas:-))) To był prawdziwy strzał w dziesiątkę, Olivka czuje się na tyle zmotywowana, że już nie ma problemów z samodzielnym ubieraniem się, myciem, sprzątaniem pokoju itd:-)

    Do tego wprowadziliśmy czas wyłącznie dla Olivki (min 30 minut dziennie z mamą i 30 min z tatą), to jest taki czas który jest wyłącznie dla niej:-)

    Dzięki temu w domu znowu zapanował spokój i cisza, nikt nie krzyczy i się nie awanturuje:-)

    No i jeszcze powstała skarbonka “przeklinaczka”, jesli komuś z domowników przydarzy się użyć brzydkiego słowa wtedy musi wrzuci do skarbonki 1 zł. Póki co tata jest przodownikiem w zasilaniu skarbonki, ale i mamusi się zdarzyło i Olivce heheheh Zosia na razie nie przeklina choć od czasu do czasu mówi coś w rodzaju “fak”, przejęliśmy jednak zasadę że angielskich przekleństw pod uwagę nie bierzemy hihihi

    Staram się cieszyć każdym dniem i godziną mojego cudownego życia. Wszystko idzie w dobrym kierunku, Zosia robi postępy, Olivcia jest sczęśliwa, mam cudownego faceta, cóż potrzeba więcej??? No tak brakuje tylko pieniędzy, ale jakoś to będzie, miejmy nadzieję:-)))

    Buziaki.
    Dorotka-mama Zosi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.