Strona Główna
PKS Inowrocław Toruń Inowrocław
PKS Wrocław Wrocław Zakopane
PKS Bus Jastrzębia Góra
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS chjnice Starogard Gd
PKS Cieszyn rokład jazdy
PKS grodzisk-pruszków ceny
PKS Inowrocław Toruń cena
PKS Katowice połączenia międzynarodowe
PKS Konin Nauka jazdy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • annablack.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKS Żary Rozkład





    Temat: Konflikt na linii PKP - UM
    Marszałek ma dość fuszerek lubuskich kolejarzy

    Urząd Marszałkowski wreszcie głośno zaprotestował przeciw fatalnym usługom PKP. Lubuskie Zakłady Przewozów Regionalnych dziwią się reakcji samorządu. - My się tak staramy - odpowiada kolej
    Skargi na PKP to nie nowość w Lubuskiem. Przy okazji wprowadzania nowych rozkładów jazdy urzędnicy marszałka są zasypywani listami z prośbą o zmianę godzin kursów i wpisywania nowych połączeń. Od kilku miesięcy zaczęły jednak wpływać również listy ze skargami na usługi kolei.

    Miesiąc temu wydrukowaliśmy w "Gazecie" listy czytelników, którzy narzekali na podróż pociągiem. Podobne zażalenia dotarły również do marszałka. Według władz województwa, miarka przebrała się przed świętami Bożego Narodzenia. - 21 grudnia podróżni, którzy wracali z Wrocławia w kierunku Żar, nie zmieścili się do podstawionego w Legnicy małego szynobusu, który nawet nie powinien obsługiwać tej trasy. Doszło do absurdalnej sytuacji. Przed świętami na tory wyjechał mniejszy pociąg zamiast większego - opowiada wicemarszałek Sebastian Ciemnoczołowski.

    A dzieci zostały na dworcu

    Na początku stycznia szynobus jeżdżący na trasie Niegosławice-Żary był w naprawie. PKP wprowadziło komunikację zastępczą. Tyle że autobus nie zabrał pasażerów ze stacji w Bukowinie Bobrzańskiej. - Był wtedy duży mróz. Na stacji stała grupa uczniów. Autobus nawet nie zajechał pod dworzec kolejowy, tylko ominął stację - wspomina Ciemnoczołowski. Urzędnicy dziwią się, że konduktor, który jechał autobusem, nie zwrócił uwagi kierowcy, by podjechać pod niewielką stacyjkę.

    Podobnych przykładów jest więcej. Kiedy psuje się szynobus, PKP nie przejmuje się, że jest za mało miejsc w zastępczych autobusach. Według marszałka, kolej tym samym lekceważy pasażerów. - Jeśli szynobus ma 300 miejsc, to wiadomo, że dwa autobusy nie wystarczą - mówią urzędnicy. Według specjalistów marszałka, PKP nic nie traci na tym, jeśli wprowadza komunikację zastępczą, ponieważ autobusy są tańsze w eksploatacji od szynobusów. - Nie rozumiem, dlaczego dla PKP to kłopot nie do rozwiązania. Przecież to jest łamanie ustawy o prawie przewozowym - przekonuje Ciemnoczołowski.

    Wicemarszałek poprosił dyrektora Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych o wyjaśnienia. - Standard przewozów powoduje, że pasażerowie czują się zniechęceni. To wpływa z kolei na zwiększenie deficytu, który przecież jest finansowany przez samorząd województwa - mówi wicemarszałek. Urząd poprosił też, żeby PKP faksem lub mailem informowało władze samorządowe o każdym przypadku wprowadzenia komunikacji zastępczej. Za każdym razem urząd ma też wiedzieć, kto był kierownikiem pociągu. Władze liczą, że w ten sposób w PKP przestanie obowiązywać odpowiedzialność zbiorowa, a za felerne kursy będą odpowiadać osoby, które rzeczywiście zawiniły.

    Kolej to czy PKS?

    PKP odpiera zarzuty. Szef Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych twierdzi, że nie ma winy PKP w zdarzeniach, które opisuje wicemarszałek. - 4 stycznia na trasie Niegosławice-Żary jeździł autobus, który miał ok. 40-minutowe spóźnienie. Zanim dotarł do Bukowiny, był już opóźniony o ponad godzinę. Na dworcu już nikt nie czekał - twierdzi Grzegorz Dwojak, dyrektor LZPR. Zdarzenie, do którego doszło przed świętami, tłumaczy z kolei brakiem autobusów. - Oba duże szynobusy się popsuły. Puściliśmy na trasę mniejszy autobus szynowy. A dyspozytora z Legnicy poprosiliśmy o zorganizowanie dodatkowo autobusów drogowych. Niestety, udało mu się załatwić jedynie jeden dodatkowy pojazd - mówi.

    Dwojak twierdzi, że największy problem ze zorganizowaniem komunikacji zastępczej polega na tym, że przewoźnikom brakuje kierowców. - Nieraz o godz. 4 rano usłyszeliśmy, że autobus możemy wypożyczyć, ale musimy znaleźć kierowcę - opowiada.

    Awarie autobusów szynowych to już niemal standard na lubuskich torach. Nasze województwo ma teraz osiem szynobusów. W tym roku przybędzie jeszcze jeden. Rzadko jednak wszystkie kursują jednocześnie. W październiku ub.r. jedynie przez dziewięć dni wszystkie pojazdy były sprawne. W grudniu przez 11 dni. Rekord padł w listopadzie ub.r., kiedy pojazdy w 100 proc. były wykorzystane jedynie przez trzy dni!

    Według PKP, usterki wynikają najczęściej z przyczyn technicznych. Zdarzały się jednak również wypadki. W ub. roku w okolicach Żagania pod koła szynobusu wpadł dzik, który doszczętnie uszkodził jego podwozie. Na trasie Kostrzyn-Gorzów doszło do zderzenia z koniem. W jednym ze zdarzeń uczestniczyły również... krowy. - Motorniczy nie jest w stanie zahamować. Na szczęście takie wypadki zdarzają się rzadko - mówi Dwojak. Po każdej większej awarii pojazd wraca do producenta, do Poznania albo do Bydgoszczy. - Serwisy dostawców naszych szynobusów są nawet w Czechach lub Niemczech, więc naprawy czasem długo trwają - tłumaczy dyrektor.

    Przez cały ub. rok komunikacja zastępcza była wprowadzana aż 287 razy! Jedynie w przypadku trzech odwołanych pociągów PKP nie podstawiło autobusu. - Mobilizujemy się, żeby mimo wszystko zachować płynność przejazdu. Wiadomo, że jazda autobusem nie jest tak przyjemna, jak szynobusem. I że komunikacja drogowa oznacza często opóźnienia. Jednak nic więcej nie możemy zrobić - wyjaśnia Dwojak.

    Woj. lubuskie jest na czwartym miejscu w Polsce pod względem wykorzystania autobusów szynowych. Jeden pojazd robi miesięcznie nawet 450-550 tys. km. Aż 60 proc. kolejowych przejazdów regionalnych w Lubuskiem wykonują już szynobusy. - Brakuje nam jednak rezerw. Na Zachodzie normą jest 30-procentowa rezerwa taboru - twierdzi Dwojak. Dyrektor lubuskiego zakładu nie widzi problemu w tym, żeby informować marszałka szczegółowo o każdej awarii szynobusu. - Tyle że będziemy się niepotrzebnie przerzucać papierami - komentuje Dwojak.

    Autor: Mirosława Dulat
    Źródło: Gazeta Wyborcza Zielona Góra



    Temat: [Lubuskie] Marszałek ma dość fuszerek lubuskich kolejarzy
    http://miasta.gazeta.pl/zielonagora/1,35161,4840524.html

    Urząd Marszałkowski wreszcie głośno zaprotestował przeciw fatalnym usługom
    PKP. Lubuskie Zakłady Przewozów Regionalnych dziwią się reakcji samorządu. -
    My się tak staramy - odpowiada kolej
    Skargi na PKP to nie nowość w Lubuskiem. Przy okazji wprowadzania nowych
    rozkładów jazdy urzędnicy marszałka są zasypywani listami z prośbą o zmianę
    godzin kursów i wpisywania nowych połączeń. Od kilku miesięcy zaczęły jednak
    wpływać również listy ze skargami na usługi kolei.

    Miesiąc temu wydrukowaliśmy w "Gazecie" listy czytelników, którzy narzekali
    na podróż pociągiem. Podobne zażalenia dotarły również do marszałka. Według
    władz województwa, miarka przebrała się przed świętami Bożego Narodzenia. -
    21 grudnia podróżni, którzy wracali z Wrocławia w kierunku Żar, nie
    zmieścili się do podstawionego w Legnicy małego szynobusu, który nawet nie
    powinien obsługiwać tej trasy. Doszło do absurdalnej sytuacji. Przed
    świętami na tory wyjechał mniejszy pociąg zamiast większego - opowiada
    wicemarszałek Sebastian Ciemnoczołowski.

    A dzieci zostały na dworcu

    Na początku stycznia szynobus jeżdżący na trasie Niegosławice-Żary był w
    naprawie. PKP wprowadziło komunikację zastępczą. Tyle że autobus nie zabrał
    pasażerów ze stacji w Bukowinie Bobrzańskiej. - Był wtedy duży mróz. Na
    stacji stała grupa uczniów. Autobus nawet nie zajechał pod dworzec kolejowy,
    tylko ominął stację - wspomina Ciemnoczołowski. Urzędnicy dziwią się, że
    konduktor, który jechał autobusem, nie zwrócił uwagi kierowcy, by podjechać
    pod niewielką stacyjkę.

    Podobnych przykładów jest więcej. Kiedy psuje się szynobus, PKP nie
    przejmuje się, że jest za mało miejsc w zastępczych autobusach. Według
    marszałka, kolej tym samym lekceważy pasażerów. - Jeśli szynobus ma 300
    miejsc, to wiadomo, że dwa autobusy nie wystarczą - mówią urzędnicy. Według
    specjalistów marszałka, PKP nic nie traci na tym, jeśli wprowadza
    komunikację zastępczą, ponieważ autobusy są tańsze w eksploatacji od
    szynobusów. - Nie rozumiem, dlaczego dla PKP to kłopot nie do rozwiązania.
    Przecież to jest łamanie ustawy o prawie przewozowym - przekonuje
    Ciemnoczołowski.

    Wicemarszałek poprosił dyrektora Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych o
    wyjaśnienia. - Standard przewozów powoduje, że pasażerowie czują się
    zniechęceni. To wpływa z kolei na zwiększenie deficytu, który przecież jest
    finansowany przez samorząd województwa - mówi wicemarszałek. Urząd poprosił
    też, żeby PKP faksem lub mailem informowało władze samorządowe o każdym
    przypadku wprowadzenia komunikacji zastępczej. Za każdym razem urząd ma też
    wiedzieć, kto był kierownikiem pociągu. Władze liczą, że w ten sposób w PKP
    przestanie obowiązywać odpowiedzialność zbiorowa, a za felerne kursy będą
    odpowiadać osoby, które rzeczywiście zawiniły.

    Kolej to czy PKS?

    PKP odpiera zarzuty. Szef Lubuskiego Zakładu Przewozów Regionalnych
    twierdzi, że nie ma winy PKP w zdarzeniach, które opisuje wicemarszałek. - 4
    stycznia na trasie Niegosławice-Żary jeździł autobus, który miał ok.
    40-minutowe spóźnienie. Zanim dotarł do Bukowiny, był już opóźniony o ponad
    godzinę. Na dworcu już nikt nie czekał - twierdzi Grzegorz Dwojak, dyrektor
    LZPR. Zdarzenie, do którego doszło przed świętami, tłumaczy z kolei brakiem
    autobusów. - Oba duże szynobusy się popsuły. Puściliśmy na trasę mniejszy
    autobus szynowy. A dyspozytora z Legnicy poprosiliśmy o zorganizowanie
    dodatkowo autobusów drogowych. Niestety, udało mu się załatwić jedynie jeden
    dodatkowy pojazd - mówi.

    Dwojak twierdzi, że największy problem ze zorganizowaniem komunikacji
    zastępczej polega na tym, że przewoźnikom brakuje kierowców. - Nieraz o
    godz. 4 rano usłyszeliśmy, że autobus możemy wypożyczyć, ale musimy znaleźć
    kierowcę - opowiada.

    Awarie autobusów szynowych to już niemal standard na lubuskich torach. Nasze
    województwo ma teraz osiem szynobusów. W tym roku przybędzie jeszcze jeden.
    Rzadko jednak wszystkie kursują jednocześnie. W październiku ub.r. jedynie
    przez dziewięć dni wszystkie pojazdy były sprawne. W grudniu przez 11 dni.
    Rekord padł w listopadzie ub.r., kiedy pojazdy w 100 proc. były wykorzystane
    jedynie przez trzy dni!

    Według PKP, usterki wynikają najczęściej z przyczyn technicznych. Zdarzały
    się jednak również wypadki. W ub. roku w okolicach Żagania pod koła
    szynobusu wpadł dzik, który doszczętnie uszkodził jego podwozie. Na trasie
    Kostrzyn-Gorzów doszło do zderzenia z koniem. W jednym ze zdarzeń
    uczestniczyły również... krowy. - Motorniczy nie jest w stanie zahamować. Na
    szczęście takie wypadki zdarzają się rzadko - mówi Dwojak. Po każdej
    większej awarii pojazd wraca do producenta, do Poznania albo do
    Bydgoszczy. - Serwisy dostawców naszych szynobusów są nawet w Czechach lub
    Niemczech, więc naprawy czasem długo trwają - tłumaczy dyrektor.

    Przez cały ub. rok komunikacja zastępcza była wprowadzana aż 287 razy!
    Jedynie w przypadku trzech odwołanych pociągów PKP nie podstawiło
    autobusu. - Mobilizujemy się, żeby mimo wszystko zachować płynność
    przejazdu. Wiadomo, że jazda autobusem nie jest tak przyjemna, jak
    szynobusem. I że komunikacja drogowa oznacza często opóźnienia. Jednak nic
    więcej nie możemy zrobić - wyjaśnia Dwojak.

    Woj. lubuskie jest na czwartym miejscu w Polsce pod względem wykorzystania
    autobusów szynowych. Jeden pojazd robi miesięcznie nawet 450-550 tys. km. Aż
    60 proc. kolejowych przejazdów regionalnych w Lubuskiem wykonują już
    szynobusy. - Brakuje nam jednak rezerw. Na Zachodzie normą jest
    30-procentowa rezerwa taboru - twierdzi Dwojak. Dyrektor lubuskiego zakładu
    nie widzi problemu w tym, żeby informować marszałka szczegółowo o każdej
    awarii szynobusu. - Tyle że będziemy się niepotrzebnie przerzucać
    papierami - komentuje Dwojak.







    Temat: [b.długie] Weekend majowy - Dolny Śląsk, Podkarpacie, Słowacja


    Częstochowy i Lublińca zasypiam. A w zasadzie zaczynam drzemać, bo snem
    tego nazwać nie można - niewygodnie, współpasażerka z naprzeciwka depcze
    mnie i generalnie jest niehalo jak na wagon pierwszej klasy. No ale już
    tam, nie będę dalej narzekał... :-]


    Spróbowałbyś. Następnym razem stoisz na korytarzu :P


        W Legnicy uruchamiamy aparaty. Moją "ofiarą" pada wszystko, co stoi
    w peronach oraz sam budynek Dworca od strony ulicy... A stoi czerwieńska
    SU46 w malowaniu PKP-Cargo,


    Zechrumkałem zdjęcie jak mało które w swoim życiu... ;(


        Kwadratowy szynobus jest średnio wygodny. Zapełnienie całkiem
    przyzwoite... Miejsca koło nas zajmuje dość liczna i dość rubaszna
    rodzinka.


    "Dlaczego mówią na to autobus, skoro to jest pociąg?" ;)


    minut. Przesiadamy się w biegu, uprzednio powiadomiwszy przez okno
    obsługę pociągu stojącego już pod semaforem wyjazdowym z Kudowy-Zdroju.


    Nawet się specjalnie nie zdziwili. :)


    poc. nr 3332, SU42 + A + Bd + Bd + Bd


    A - Bd - Bd. Wagony gdyńskie, żeby było oryginalniej.


        Ze snu zostaję wyrwany w Tarnowie... Podobno odbyło się to nie bez
    trudności ;-)


    Trochę mi to zajęło, to fakt...


    Fikander zdaje się oddać starcie z Morfeuszem walkowerem, natomiast
    walczy z plastikowym fotelem ;-)


    Porażka absolutna, dwa dni mnie plery bolały ... :/


    Zagapiwszy się na električki i Tatry przegapilibyśmy naszego ryhlika do

    jednak wbijamy się do czeskiego wagonu ryhlika EXCELSIOR relacji Cheb -
    Koąice.


    "O patrz... ryhlik wjeżdża"
    "Spokojnie, zdążymy"

    Chwila później

    "O... 33... nie zdążymy." :)


    zapadamy w fazę drzemania... No, niektórzy nieco mocniej i jakby na
    trwałe ;-) Trasa jest szybka, wagon wyciszony, sprzyja spaniu.


    Oj tak :D


        W Medzilaborcach wirtualna przesiadka. Przenosimy się do pierwszej z
    sześciu motoraczków, która po odczepieniu od reszty jedzie dalej do
    Polski. Wraz z nami jedzie grupa nawalonych orkiestrowiczów


    Jechali później WETLINĄ aż do... Sanoka :)


    oraz kilka
    młodych osób. Powoli, żmudnie wspinamy się na Przełęcz Łupkowską. Trasa
    w większości w lesie, widoki sporadyczne... Przejściówka kosztuje nas 62
    Sk od łebka.


    Wyjazd z tunelu i porównanie prędkości PL/SK jest cokolwiek traumatyczne :/


        Rotfla zaliczam w Wałbrzychu Głównym, gdzie szczekaczka karcącym
    głosem zwraca się: "Uwaga, drużyna! Proszę osygnalizować koniec
    pociągu!"... No cóż.. 80 kilometrów pokonaliśmy bez świateł :


    Taaa, ten tekst rozbudził mnie dokumentnie. :D


    22. LWÓWEK ŚLĄSKI - JELENIA GÓRA 33 km (2381 km)
    poc. nr 22432
        Tym razem jedziemy sobie pierwszą klasą. A co! ;-) Wcześniej
    "zwiedzamy" miasto i stację - niegdyś czterokierunkowy węzeł, a obecnie
    jedną wielką ruinę...


    Ale podobał mi się klimat tej stacji... żar leje się z nieba, na stacji
    cisza... spokój... dwa wagoniki stoją gdzieś przy peronie... ludzi
    oczywiście nie uświadczysz, bo i po co - dwadzieścia kursów PKS do
    Jeleniej z sąsiedniego dworca PKS swoje robi.


        Nie będę rozpisywał się tu na temat dodatkowych atrakcji tego
    odcinka trasy... Powiem tylko, że nieogolone mordy, zdjęte buty i
    pozycja leżąca na kanapach nie działają odstraszajaco na innych
    podróżnych... Baaaardzo ciekawe osoby się do nas przysiadały ;-)


    "Wchodzę do przedziału, a tu gość z laptopem"
    "No to teraz ja pokażę Ci swoje teledyski"
    "Dlaczego nie wziąłęś piwa?"
    "O k*a, Ty masz tu całą rozpiskę tych wszystkich pociągów??"


    28. DĘBICA - TARNOBRZEG 71 km (3106 km)


    W Dębicy na rozkładzie widnieje "Warszawa Główna" :)


    29. TARNOBRZEG - STALOWA WOLA ROZWADÓW 29 km (3135 km)
        Skład pociągu EU07 + Bh + Bd... Jedziemy oczywiście bonanzą. Pociąg
    jest dość oryginalnie oznakowany - tablica kierunkowa z klapkami, jednak
    bez klapki "Tarnobrzeg". Jedziemy więc jako "Rozwadów - Przeworsk". Nie
    ma to jak rzetelna informacja ;-)


    Taa... kierpoć, jak ujrzał, że przyglądamy się temu i aparaty poszły w
    ruch coś mruknął pod nosem i zabrał się do szukania Tarnobrzegu... ale
    nie znalazł :D


        W Sobowie mamy mijankę z wyjątkowo długim tego dnia HETMANEM.


    Fajna stacja. Tu kawałek lasu, tu kształty, tu trochę wagonów, a
    zabudowań - nie widać :D


    Lublina. Prędkość jest zadowalająca. Długie fragmenty w lesie
    usypiające...


    Ale ładne :) Mnie kojarzyły się z okolicami Augustowa...


        Podróż upływa przyjemnie... w zasadzie na smacznym drzemaniu...
    Niestety tylko do Puław, kiedy to do naszego wagonu wbija się wycieczka
    gimnazjalistek... Od razu robi się wesoło - nie dane mi było ukryć
    uśmiechu słuchając wielce głębokich przemyśleń współpasażerek... Z
    wielką dezaprobatą koleżanek spotkał się też nasz nieco kpiarski
    stosunek do wszelkiej maści disco-polo, techno i hiphopu, którym owe się
    w trakcie podróży raczyły...


    No i oczywiście historii o zakochanych bez pamięci chłopcach :D


         A na Warszawie Wschodniej pożegnałem Fikandra, który odjechał sobie
    REJEM gdzieś do innej części Stolicy...


    Przede Wschodnią jeszcze sobie postaliśmy paręnaście minut na łącznicy
    pod Stojadłami...


    I to by było na tyle... Dobrnął ktoś do końca? ;-)


    Myhm :)

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 39 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.