Strona Główna
Płace naliczanie płac
Płace odsetki od wynagrodzeń
place zabaw karuzele
PLACE ZABAW PODKARPACIE
Płace przelicz
płace szkolenia
place w Irlandii
płace w województwach
place zbaw
PKP kuszetki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafikiexe.pev.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: Płace Umowa zlecenie





    Temat: pracowac za mniej niż 1000 zeta ?
    Gość portalu: szara strefa B. napisał(a):

    > Niewielu ludzi chce pracować za
    > kwotę 1000PLN.
    > Przyjmijmy zatem, że chodzi o zatrudnienie na umowę
    > o pracę, zaś w/w kwota dotyczy płacy netto (otrzymywanej przez
    > pracownika po odliczeniu zaliczki na podatek dochodowy). Oznacza
    > to, że koszta pracodawcy wynoszą około ~1730PLN. Do ZUSu trafia
    > kwota ~660PLN. Praca na etat ma te dobre strony, że w przypadku
    > pracy na część etatu kwoty maleją proporcjonalnie. Czyli jeżeli
    > pracownik będzie otrzymywał 500PLN netto, w/w kwoty będą wynosić
    > (analogicznie): ~800PLN i ~300PLN.
    >
    > Popatrzmy, jak to będzie wyglądało w sytuacji, gdyby taki
    > człowiek chciał założyć własną działalność gospodarczą.
    > Primo: co miesiąc odprowadza składkę do ZUSu w łącznej wysokości
    > ~660PLN.
    > Secundo: odprowadza zaliczkę na podatek dochodowy w wysokości
    > ~100PLN (jesli wg skali, moze mniej). To oznacza, że łączne miesięczne
    wynagrodzenie
    > musiałoby wynosić ~1750PLN. Jak widać składki ZUSu pożerają ~38%
    > przychodu.
    >
    > W sytuacji, gdy rozważymy mniejsze wynagrodzenie miesięczne
    > sprawy przedstawiają się jeszcze gorzej.
    > Łączne miesięczne wynagrodzenie: 1275PLN. Składka ZUS: ~660PLN,
    > podatek około ~10PLN. Pracownikowi zostaje na rękę ~600PLN. Zaś
    > składka na ZUS stanowi już 50% przychodu.
    >
    > Niestety, to nie wszystko.
    >
    > Należy zwrócić jeszcze uwagę na przepisy fiskalne, które dla
    > wielu mogą być nie dość, że trudne, to i przerażające.
    > Przykładowo: kara za pomyłkę w prowadzeniu papierów to kwota
    > nawet i 50 tys. PLN (za przestepstwo, za pomylke- mandat). Nawet,
    jeżeli w wyniku odwołania okaże się,
    > że kara została wymierzona niesłusznie bynajmniej zwrotu kary
    > nie dostaniemy (dostaniemy zwrot). Zostanie ona potraktowana jako
    zaliczka na
    > podatek dochodowy na najbliższe (przy założeniu, że miesięczny
    > przychód to owe 1900PLN) 16 lat.
    > I teraz mając świadomość konsekwencji ewentualnych pomyłek mamy
    > do wyboru: albo ryzykujemy, albo korzystamy z usług doradców.
    > I znów trzeba będzie parę złotych wyłożyć na kogoś, kto pomoże
    > nam śledzić zmiany w prawie fiskalnym.
    > Prowadzenie działalności gospodarczej ma sens dopiero wtedy, gdy
    > spodziewamy się wyższego wynagrodzenia.
    >
    > można też chwytać się dorywczych zleceń, robić na pół szaro,
    > ćwierć czarno, oszukiwać państwo i urząd pracy. liczyć na pomoc
    > przyjaciół lekarzy ze jakby co to pomogą
    >
    > i to wszystko dzieje sie k..a 50 lat po wojnie!
    > jest tak samo nędznie jak przed
    >
    > no to jak ma być?

    przy tych zalozeniach jak wyzej - nieciekawie
    mozna jeszcze 'optymalizowac ;)' obciazenia i nie placic ZUSu 660 a np. 200
    (ale to juz inna bajka)

    podane liczby w przyblizeniu ~10zl, podatki wg skali (moze byc ryczalt) bez
    potracenia kwoty wolnej a przy tak niskich przychodach dlugo podatku sie nie
    placi w ogole

    w jakim celu zgrzales mi kalkulator:) ?




    Temat: Kolejny kant AVONU
    Jest dokładnie tak jak piszesz.
    Praca krd to ciężka harówka. Dziwią mnie te pienia zachwytu nad firmą i wręcz
    bulwersuje wyzywanie byłych krd od leniów (kilka postów wyżej)!

    1. kłamstwo - "do tej pracy wystarczy 4 godziny dziennie"
    Jakbyś się starała - NIE DA RADY! Pamiętaj, że musisz:
    a) mianować - czyli prospektujesz. Żadna kk nie wpadnie Ci sama w ręce. Jak
    prospektujesz? Na ulicy, w centrach handlowych. Jeśli uważasz, że cztery
    godziny wystarczą, to się mylisz - a gdzie miejsce na inne Twoje czynności?
    b) monitorować pracę swoich kk,
    c) spotykac się z nowa kk przy podpisaniu umowy, przy pierwszym zamowieniu,
    przy odbiorze pierwszej paczki, przy...
    d) organizowac spotkania sprzedazne i inne,
    e) obslugiwac raz na jakis czas szkolenie kosmetyczne (przynies, zanies,
    pozamiataj),
    f) wykonywac polecenia oms,
    g) gdzie tu miejsce na prace w terenie, analize raportów, itp.

    2. kłamstwo - "nie musisz ponosić własnych kosztów"
    Fakt - oms da Ci materiały, w których skład wchodzą:
    -katalogi,
    -próbki,
    -ankiety,
    ale to tylko na początku, później to wszystko spadnie na Twoją kieszeń.

    A gdzie miejsce na:
    a) koszty założenia własnej działalności,
    b) koszty stoisk promocyjnych,
    c) koszty przejazdów do kk (widziałaś samochody avonu - AVON NIE WYDAŁ ANI
    ZŁOTÓWKI NA NIE I NIE POKRYWA TWOICH WYDATKÓW NA BENZYNĘ ( w przeciwieństwie do
    firm, które zatrudniają przedstawicieli handlowych)! To omski lub krd wziely je
    w lising i placa za nie gruba forse)
    d) koszty telefonów do kk i Wa-wy (obdzwanianie ankiet, umawianie sie na
    spotkania, zawiadamianie o spotkaniach, reklamacje Twoich kk),
    e) koszty nagród w konkursach miniokregów.

    3. kłamstwo - "zarobisz kokosy i będziesz niezależna"
    Będziesz niezależna, oj będziesz. I będziesz ciężko harować, by się utrzymać za
    cenę tej niezależności. Wszelkie koszty związane z Twoją działalnością ponosisz
    TY! Koszty działalności, tj. podatki, księgowa, i wszystko co z tym związane.
    Nie dodstaniesz OD FIRMY żadnego "dodatku". Zarobisz 1200 zł - co jest kwotą
    CZYSTO HIPOTETYCZNĄ (ja po 2 latach w firmie najwięcej zarobiłam 800 zł) - nie
    licz, że zobaczysz cos z tego (opłata podatków ~ 700zł, telefonu ~ 200 zł,
    sieciówka ~ 100 zł, księgowa ~ 100 zł, koszty stoisk ~ 100 zł, dodatkowe koszty
    (upominki, prezent za polecenie, itp.) od 50 do 150 = 1300 zł miesięcznie).
    Jeśli zarabiasz 4,5% od obrotu NETTO swojego miniokręgu, to zobacz jakie obroty
    musisz mieć, żeby zarobić na same wydatki średnio licząc ~ 29 tys zł!
    (Porównując - jako początkująca powinnaś na początek sięgnąć pułapu 5 tys.)
    Przelicz to sobie na kk ze średnim zamówieniem choćby 500 zł brutto. A co z
    ZARABIANIEM???

    KOMU SIĘ TO OPŁACA?
    Tej osobie, która POSIADA już własną działalność i pozostaje jej jedynie ją
    rozszerzyć. Wtedy odpadają jej koszty utrzymania tejże działalności.
    zaoszczędza 700 zł - czyli coś na co krd pracują przynajmniej rok - oczywiście
    nie licząc premii, którą tak poza tym łatwo osiągnąć na początku, bo później
    coraz trudniej.

    Firma nie traktuje krd jak PRACOWNIKA! Jest to współpraca firmy z firmą, więc
    nie obchodzi ich Twoje złe samopoczucie, choroba, zmartwienia. Nie dostaniesz
    urlopu, nie dostaniesz odprawy za harówkę, gdy okaże się, że Twoje wyniki nie
    spełniają założonego (Z GÓRY) planu. (W 2004r. Polska po raz pierwszy nie
    wykonała planów. Poleciało dużo głów. Bez słowa "dziękuję"). Urlop oczywiście
    możesz sobie zaplanować, ale musisz zapewnić "opiekę" swojemu okręgowi, a to
    wiąże się z ciągłymi telefonami i monitorowaniem pracy zastępcy. Chyba, że
    zlecisz to innemu krd, ale przecież nie za darmo.
    I musisz pamiętać, że konsekwecja urlopu jest brak umow - brak umow = brak
    zwiększenia sprzedazy, brak monitorowania tzw. wylotów = spadek kadry aktywnej,
    spadek wskazników na Twoim raporcie skutkuje rozmowa z oms, ktora naciska coraz
    bardziej i wymaga uzupelnienia kadry w kolejnym katalogu. To robota glupiego.
    Jak zaczniesz, to szkoda Ci będzie to zostawic.

    ZA TAKIE MARNE PIENIĄDZE tą pracę można nazwać tylko jako niewolnictwem!

    Nie dajcie się wciągnąć, te wszystkie obietnice ładnie brzmią w ustach oms.
    Będziecie się czuły wyróżnione pochwałami oms na początku, a pozniej bedziecie
    wyciskane jak cytryny. Bez czasu dla siebie, rodziny, przyjaciół.

    NIE WARTO!





    Temat: Łódzkie MPK w Warszawie
    Łódzkie MPK w Warszawie
    Łódzki przewoźnik chce wozić warszawiaków. - Jeśli wygramy przetarg, zarobione
    pieniądze zainwestujemy w łódzką komunikację - zapewniają w MPK

    Wczoraj w warszawskim Zarządzie Transportu Miejskiego otwarto oferty na
    obsługę komunikacji miejskiej na Bielanach i Białołęce. Złożyło je sześciu
    przewoźników, pięciu już jeździ w Warszawie. - Północna część stolicy bardzo
    się rozwija - mówi Igor Krajnow z ZTM. - W ciągu najbliższych miesięcy na
    pewno będziemy musieli wysłać tam więcej autobusów.

    Łódzkie MPK czekało do ostatniej chwili. Delegacja dotarła do stolicy wczoraj
    rano, w ostatnim dniu składania ofert. - Jeśli wygramy, nasi pasażerowie na
    pewno na tym nie ucierpią - mówi Marcin Małek z MPK. - Za zarobione pieniądze
    będziemy kupować tabor i remontować niszczone wiaty. Za pieniądze, które płaci
    nam za przewozy Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi (od red. 4,20 za przejechany
    kilometr), nie moglibyśmy sobie pozwolić na żadne inwestycje. Zarabiamy tylko
    na działalności komercyjnej. Dlatego bierzemy udział w przetargach na remonty
    torów i taboru w innych miastach i sprzedajemy reklamy na wiatach, tramwajach
    i autobusach.

    Stołeczny ZTM szuka firmy, która będzie wozić warszawiaków 50 niskopodłogowymi
    przegubowcami. Wszystkie mają mieć łączność radiową z centralą, klimatyzację,
    a dziesięć z nich ma być dodatkowo wyposażonych w system liczenia pasażerów.
    Skąd MPK weźmie taki tabor? - Mamy umowę z producentem autobusów, że będziemy
    za nie płacić w ratach z pieniędzy zarobionych na przejazdach. Po dziesięciu
    latach autobusy stałyby się naszą własnością. Pensje dla pracowników i wynajem
    zajezdni też byłyby finansowane z tych pieniędzy.

    Szanse na wygranie przetargu łódzki przewoźnik ma jednak nikłe. Zaproponował,
    że będzie woził warszawiaków, jeśli dostanie 7,19 zł za każdy przejechany
    kilometr. Tylko jedna firma dała droższą ofertę, reszta zaproponowała cenę
    niższą niż 7 zł. - A kryterium jest cena - przyznaje Krajnow.

    Co na to Zarząd Dróg i Transportu w Łodzi, który zleca MPK wożenie łodzian? -
    To nowość i sami jesteśmy ciekawi, jak ta sprawa dalej się potoczy - przyznaje
    Alina Giedryś, szefowa ZDiT. - Sami nie możemy ogłosić przetargu, ponieważ
    obowiązuje nas umowa podpisana z MPK w 1993 roku, a obowiązująca do końca 2008
    r. A poza tym czekamy na rozstrzygnięcie Trybunału Europejskiego, do którego
    wpłynęła sprawa jednej z włoskich gmin. Do końca lutego trybunał ma
    zadecydować, czy przewoźnikom, w których udziały ma gmina, powinno się
    powierzać bez przetargu obsługę komunikacji miejskiej. To rozstrzygnięcie
    będzie wiążące dla całej Unii.

    MPK w Łodzi od wielu lat bierze udział w przetargach ogłaszanych w całej
    Polsce. W ubiegłym roku wygrało przetarg na remont tramwajów dla Zakładu
    Komunikacji Miejskiej w Gdańsku oraz remonty torów w Szczecinie i Wrocławiu.
    /gazeta.pl/
    miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,3110658.html




    Temat: [GW] Dłuższe metro - nowe trasy autobusów
    Dłuższe metro, ale nie tak szybko?
    METRO
    300 metrów tunelowej niezgody

    Pociągi dojadą do stacji Park Kaskada co najmniej pięć miesięcy po czasie.
    Budowniczych skłócił tunel pod Trasą AK

    Jeszcze trzy tygodnie temu wiceprezes metra Jerzy Lejk zapowiadał, że pod
    koniec 2006 roku warszawiacy dojadą podziemną kolejką do pierwszej stacji na
    Bielanach. Urzędnicy planowali rozstrzygnąć budowlany przetarg przed końcem
    tegorocznych wakacji. Pierwsza bielańska stacja Park Kaskada, prowadzące do
    niej tunele i tory do zawracania pociągów miały powstać w12 miesięcy.

    Według naszych informacji, na dotrzymanie tych obietnic nie ma już szans.
    Urzędnicy nawet nie otworzyli jeszcze ofert w przetargu. Na dodatek szefowie
    metra po cichu wydłużyli planowany czas inwestycji z 12 do 17 miesięcy od
    podpisania umowy.

    Górniczy zwrot akcji
    - Otwarcie stacji Park Kaskada przesunie się - przyznaje Krzysztof Celiński,
    prezes Metra Warszawskiego. -Wymagany termin zakończenia prac był zbyt
    wyśrubowany. Zmieniliśmy go po proteście jednej z firm. W tej sytuacji
    pasażerowie zaczną korzystać ze stacji Park Kaskada dopiero w2007 roku -
    przewiduje.

    Protest złożyła spółka PeBeKa Lubin, której górnicy od lat osiemdziesiątych na
    wyłączność z firmą PRG Metro drążą w stolicy tunele dla podziemnej kolejki.
    Skąd się wzięło nagłe zainteresowanie firmy z Lubinabudową stacji? Kończą się
    złote czasy - w Warszawie czas intratnych górniczych zleceń bezpowrotnie mija.

    Z wyjątkiem 300-metrowego fragmentu tunelu pod Trasą AK bielański odcinek
    będzie budowany tańszą metodą odkrywkową, czyli bez użycia ręcznych tarcz
    drążących (śródmiejski odcinek drugiej linii powstanie za pomocą tarcz
    zmechanizowanych - jak w Madrycie). Górnicze firmy postanowiły dostosować się
    do zmienionych warunków.

    -Chcemy budować nie tylko tunel pod Trasą AK, ale też stację i tory odstawcze.
    W przetargu na wykonawcę weźmiemy udział w konsorcjum z PRG Metro -
    powiedział "Rz" Ryszard Orłowski, dyrektor warszawskiego oddziału PeBeKa.

    Tarcze z Białorusi
    To działa jak płachta na byka na inne koncerny budowlane. Jak się
    dowiedzieliśmy, wyłączenia budowy tunelu pod Trasą AK z przetargu na stację
    Park Kaskada domaga się Hydrobudowa-6, czyli skonfliktowany z Metrem
    Warszawskim wykonawca opóźnionej stacji Plac Wilsona.

    Zdaniem tej firmy, górnicy są w uprzywilejowanej pozycji. PeBeKa i PRG
    dysponują tarczami o średnicy 5,5 metra (za ich pomocą powstały tunele między
    stacją Plac Wilsona i Marymont) i zapleczem technicznym na terenie Warszawy do
    ich obsługi. A na bycie podwykonawcą dla Hydrobudowy-6 górnicy z Lubina nie
    chcą się zgodzić.

    - Zwracaliśmy się w tej sprawie do kilku innych firm, także w Rosji, na
    Ukrainie i Białorusi. Transport tarcz do wydrążenia zaledwie 300 metrów tunelu
    jednak się nie opłaca -mówi Krzysztof Pasternak, dyrektor handlowy Hydrobudowy-
    6. -W tej sytuacji górnicy z PeBeKa i PRG mogą dyktować wszystkimwarunki. Metro
    dopuściło do nierównego traktowania oferentów - twierdzi.

    Według Metra Warszawskiego, warunki przetargowe nie są efektem lobbingu firm
    górniczych. Zdaniem prezesa Krzysztofa Celińskiego, wyłączenie z przetargu 300-
    metrowego odcinka tunelu pod Trasą AK byłoby nieracjonalne z technicznego i
    finansowego punktu widzenia, a tarcze można pozyskać z innych źródeł.

    Przetarg na włosku
    Spór o tunel pod Trasą AK stawia pod znakiem zapytania losy przetargu na stację
    Park Kaskada. Dzisiaj wypowie się w tej sprawie Urząd Zamówień Publicznych. Jak
    ustaliliśmy, UZP rozpatrzy w tym tygodniu jeszcze dwa inne odwołania firm
    startujących w przetargu. Protesty dotyczą przewidzianego terminu zakończenia
    robót i wysokości kar umownych. Aby się zabezpieczyć, metro zwiększyło wysokość
    kar za opóźnienia ze zwyczajowych 10 do 25 proc. wartości kontraktu. Na takie
    warunki firmy budowlane nie bardzo chcą przystać.

    Szefów metra czeka więc nerwowy tydzień. Według najczarniejszego dla Warszawy
    scenariusza, przetarg może zostać unieważniony - wtedy budowa opóźni się o
    kolejnych kilka miesięcy.

    W ubiegłym tygodniu Metro Warszawskie ogłosiło przetarg na stacje Bielany i
    Wawrzyszew. Na początku sierpnia rozpoczną się poszukiwania wykonawcy stacji
    Młociny - ostatniego przystanku pierwszej linii podziemnej kolejki w Warszawie.

    Jeśli te przetargi także zostaną wstrzymane przez protesty chętnych do budowy,
    metro nie dojedzie do Młocin w 2007 roku, jak obiecywały już kilkakrotnie
    władze Warszawy.

    KONRAD MAJSZYK




    Temat: Bez owijania w bawełnę - pytanie
    baba67 napisała:

    > Walkiria- Ty mnie przy zyciu trzymasz, bo jak niektorych tu
    poczytam to wpadam
    > w
    > ciezkie kompleksy:-)Choc oczywiscie zawistna nie jestem i nikomu
    zle nie zycze.

    :))
    Jakie kompleksy? Że co tu czytasz? A... - czytasz, że każdy to ma
    zleceń w bród i jak jesteś super specjalista to pracy jest w bród za
    dobre pieniądze? :))

    Tymczasem ja wprost mówię, że tak nie jest.

    I moze jestem przy tym sfrustrowana, moze mam
    kompleks "nienajlepszych warunkow pracy". Przyznaje sie do tego. :)
    Czasem zazdroszcze znajomym, ktorzy lekka reka wyciagaja dwa razy
    tyle co ja, maja umowe o prace, dodatki, baseny, szkolenia super
    itd.
    A ja jedyne co moge dostac do długopis z logo szkoly jezykowej,
    ktory i tak zaraz przestanie pisac, bo byl najtansza opcja gadzetu
    firmowego, szkola zas nawet zabrania mi kserowki zrobic dla siebie,
    bo uczniom moge 3 kserowki na dzien, ale sobie zero, hehe, i jak mam
    prowadzic zajecia nie majac dla siebie kserowki?? :))
    Tymczasem widze specjalistow w moim wieku, ktorzy maja darmowe
    laptopy, telefony, pensje stalą i wyższą od mojej... Którzy sie nie
    szarpia co tydzien ze zleceniami, ktorych pensja nie zalezy od
    choroby lub urlopu klienta...
    Oczywiscie, ze zazdroszcze, czasami... Nie kryje sie z tym.
    Bo pytam wtedy - Czemu nie ja?
    Co schrzanilam ja, ze ja tak nie moge, nawet jesli super pracuje,
    mam studia podyplomowe, wyksztalcenie itd. :)

    Swoją drogą, żeby nie było, że tylko narzekam i nic nie robię, żeby
    to zmienić -
    Dokształcam się w ramach księgowości i HR, rozwijam tez w innych
    dziedzinach.
    I paradoksalnie to praca lektora jest przy moim trybie życia akurat
    błogosławieństwem - daje mi czas na rozwój innych zainteresowań i
    pasji.
    Co nie oznacza, ze nie mogloby byc rozsądniej wynagradzane... Tak
    przy okazji. Bo nie samą pasją człowiek żyje. Z czegos trzeba placic
    swoje rachunki i opłaty do zus. CO MIESIĄC. Stale.

    I powiem wam, że gdyby nie mój nieźle zarabiający mąż to z nerwów
    spowodowanych brakiem stałej pensji i stabilności finansowej w
    zawodzie lektora rwałabym chyba włosy z głowy... I zamiast byc
    dobrym lektorem zostałabym przeciętną sekretarką albo pomoca biurową.
    Więc chwała mojemu męzowi, że moge tak żyć. Nieregularnie i
    niepewnie.

    Ale tak naprawdę nie powinno tak być.
    Profesjonalna praca powinna dawać minimum stabilności.
    Pod tym względem zawód lektora wpisuje sie pewnie na liste zawodow
    wyjatkowo sprzyjajacych znerwicowaniu i stresogennych.
    Bynajmniej nie z uwagi na kłopoty pedagogiczne z uczniami co na
    kłopoty z regularnoscią i niepewnością warunków organizacyjnych
    pracy.

    pozdrawiam serdecznie,

    walkiria,




    Temat: Most Jagiellonski - kolejne partactwo!
    dudiw napisał:
    > Czy zechciałby Pan napisać, z których inwestycji realizowanych w ostatnim 5-
    > leciu mieszkańcy Wrocławia mogą być zadowoleni, tzn. w jakich przypadkach po
    2-
    > 3 latach nie okazało się, że prace zostały źle wykonane?
    1. Trasa Mieszczańska
    2. Torowisko na ul. Powskańców Śląskich
    3. Ul. Legnicka (od ul. Niedźwiedziej do ul. Na Ostatnim Groszu)
    4. Ul. Karkonoska
    5. Al. Hallera
    6. Al. Wiśniowa
    7. Ul. Piłsudskiego i ul. Małachowskiego (odcinek od ul. Świdnickiej do ul.
    Pułaskiego), wraz z fragmentami ulic: Stawowej, Kościuszki i Kołłątaja
    8. Ul. Traugutta i ul. Na Niskich Łąkach
    9. Ul. Braniborska i ul. Nabycińska
    10. Podwale (od pl. Orląt Lwowskich do ul. Księcia Witolda)
    11. Ul. Gliniana
    12. Ul. Hubska (od ul. Glinianej do ul. Kamiennej)
    13. Ul. Tarnogajska
    14. Ul. Na Ostatnim Groszu
    15. Torowisko tramwajowe na ul. Lotniczej
    16. Torowisko tramwajowe na ul. Kazimierza Wielkiego
    17. Torowisko tramwajowe na ulicach Różyckiego i Paderewskiego
    18. Torowisko tramwajowe na ulicach Toruńskiej i Kwidzyńskiej
    19. Ul. Żmigrodzka z mostem Trzebnickim
    20. Oś Grunwaldzka (od mostu Grunwaldzkiego do ul. Skłodowskiej-Curie)
    21. Ul. Świdnicka (od ul. Bożego Ciała do ul. Piłsudskiego)
    22. Ul. Kołłątaja
    23. Ul. Skargi
    24. Ul. Św. Jadwigi
    25. Ulice: Kraińskiego, Janickiego, Św. Katarzyny, Piaskowa, Św. Ducha
    26. Rynek,ul. Świdnicka, pl. Solny
    27. Ul. Królewiecka
    28. Ul. Krzemieniecka
    29. Wiadukt nad ul. Jana III Sobieskiego (ten po katastrofie budowlanej)

    Do tego doliczyć należy ok. 150 ulic osiedlowych, które zostały wykonane w
    ramach Programu Wspierania Inicjatyw Lokalnych oraz setki remontów bieżących na
    terenie całego miasta. Niewykluczone, że obiektów, które wypisałem wyżej jest
    nieco więcej, bo "leciałem" z pamięci.

    >Chciałbym się także
    > dowiedzieć, jakie procedury (zgodne z Ustawą o Zamówieniach Publicznych)
    > wprowadził ZDiK, aby wyeliminować firmy amatorskie, nie dające gwarancji
    > prawidłowej realizacji inwestycji? Czy są już jakieś firmy "na indeksie"?

    W rozumieniu Ustawy nie ma pojęcia "firmy amatorskiej". Dopóki firma w sposób
    rażący nie naruszy warunków umowy, dopóty w postępowaniach przetargowych musi
    być traktowana na równi z pozostałymi oferentami [Art. 16. "Zamawiający
    obowiązany jest do traktowania na równych prawach wszystkie podmioty ubiegające
    się o zamówienie publiczne i do prowadzenia postępowania o udzielenie
    zamówienia w sposób gwarantujący zachowanie uczciwej konkurencji"]. Nie można
    więc komuś zabronić udziału w przetargu "bo nie" albo dlatego, że się go uważa
    za "amatora". Jeżeli spełnia wszystkie kryteria określone ustawą oraz zawarte w
    specyfikacji przetargowej, a jego oferta wygląda na najkorzystniejszą, należy
    mu zlecić wykonanie prac.
    Jeżeli dojdzie do rażącego naruszenia warunków umowy, to oczywiście trzeba
    zastosować art. 19, który mówi o OBOWIĄZKU wykluczenia z postępowania
    przetargowego oferenta, który w ciągu ostatnich trzech lat nie wykonał
    zamówienia lub wykonał je z nienależytą starannością. Ten artykuł się stosuje i
    wykonawcy się go panicznie boją. Najczęściej oznacza on bowiem śmierć dla
    firmy. Były takie wypadki w dziejach (dziewięcioletnich :-)) ZDiK.
    Ale to nie zawsze jest takie proste. Kiedyś mieliśmy do czynienia z firmą X.
    Tej firmy już nie ma. Firma X przebudowywała ulicę ABC i czyniła to tak
    wytrwale, że przebudowę udało się skończyć 368 dni po terminie umownym. W
    dodatku z długością przebywania na placu budowy nie szła w parze jakość
    wykonania (a to właściwie jej brak i ciągłe monity, by ją poprawić były powodem
    tak dużego opóźnienia). Zastosowaliśmy "dziewiętnastkę". I co? I firma X
    poruszyła niebo i ziemię (posłów, senatorów, ministra pracy, ministra
    transportu, Urząd Zamówień Publicznych, kancelarię Prezesa Rady Ministrów...),
    by wykazać jacy jesteśmy "be", bo oni będą musieli zwolnić pracowników jak nie
    dostaną zamówienia za 5 mln zł (to był rok 1997, ta kwota znacznie
    więcej "ważyła" niż dzisiaj). I "bujaliśmy" się tak od arbitrażu do arbitrażu w
    Warszawie przez ileś miesięcy, za każdym razem dostając polecenie ponownego
    przejrzenia ofert. W międzyczasie firma X jako podwykonawca (bo jako wykonawca
    ciągle nie miała prawa) "sfuszerowała" kolejną rzecz - jakiś drobny przepust
    drogowy, oddając go po terminie i w stanie nadającym sie do natychmiastowej
    rozbiórki i zrobienia od nowa. Ostatecznie ta historia zakończyła się wynikiem
    arbitrażu, który uznawał naszą decyzję o wykluczeniu za słuszną. Ale jak widać
    nie było to łatwe.
    Pozdrawiam
    KK



    Temat: Machlojki w Muzeum im. Wyczółkowskiego
    reszta artykulu
         Można się zastanawiać, czy żyjące z ratuszowej dotacji muzeum stać na finansowanie dzieł zagranicznych autorów, skoro od lat z braku środków czekają na druk ważne dla regionu publikacje,m.in. monografia patrona Leona Wyczókowskiego. Zdaniem muzealników na książce i pieniądzach można postawić już krzyżyk, bo nie ma żadnych szans, by wydać ją do końca roku.
         Katalog do kożucha
         Utrzymanie muzeum kosztuje bydgoskich podatników dość słono. W 2001 roku dostało ono z budżetu miasta ponad 1,7 mln złotych na tzw. działalność bieżącą oraz kolejnych 500 tysięcy na ciągnący się od lat remont spichrzy przy ul. Grodzkiej. Ale jesienią życzliwa władza wysupłała dla dyrektor Winter dodatkowe 390 tysięcy. na działalność oraz 460 tysięcy na remonty.
         Pieniądze te wydawano lekką rączką. Jeden z wielu przykładów to zawarta w grudniu 1997 roku umowa z oficyną "Prana" na druk katalogu twórczości Grzegorza Kowalskiego. Wystawę jego prac planowano na kwiecień - maj 1998 roku, katalog miał być wydany wcześniej, do marca. Opracowanie wydawnictwa zlecono Maryli Sitkowskiej z Warszawy. Wszystko załatwiała osobiście dyrektor Winter. Autorka przekazała do druku niekompletny materiał, potem podlegał on częstym korektom i uzupełnieniom. Korekty trwały miesiącami, autorka nie reagowała na monity oficyny "Prana", a szefowa muzealnego działu wydawnictw była ubezwłasnowolniona, bo wyłączność na kontakty z autorką zastrzegła sobie pani Winter.
         Katalog ukazał się dopiero w 2002 roku, w cztery lata po wystawie, o której już wszyscy dawno zapomnieli. W rezultacie wynikłych z winy muzeum opóźnień oficyna naliczyła dodatkowe koszty na ponad 10 tysiecy złotych. W sumie katalog kosztował blisko 47 tysięcy, a faktyczna cena każdego z 600 egzemplarzy wyniosła prawie 78 złotych. Dyrektor wyceniła jednak egzemplarz na 35 zł, potem szybko przeceniła na 15. Dzieło dotąd zalega muzealne magazyny.
         Piwo z "Mózgu"
         W naszych artykułach wiele miejsca poświęciliśmy adorowaniu przez dyrektor Winter klubu muzycznego "Mózg". Jego szefowie i bywalcy mieli prawo wstępu do muzeum przy ul. Gdańskiej o każdej porze, a zwłaszcza nocą. Mogli bez pytania korzystać z komputerów, kserokopiarek, telefonów. Staraniem pani Winter na zabytkowej Wyspie Młyńskiej muzeum wybudowało nielegalnie sezonową pijalnię piwa. Ponieważ piwiarnia pasuje do muzeum jak pięść do nosa, dyrektor wydzierżawiła ją "Mózgowi". Umowa przewidywała, że w terminie 14 dni od zakończenia sezonu strony podzielą się zyskiem po połowie, a klub zapłaci za prąd i wodę.
         W 2001 roku sezon zakończono we wrześniu, ale Winter oddała księgowej dokumenty dopiero w przeddzień sylwestra. Wynikało z nich, że przez 4,5 miesiąca klub i muzeum zarobiły na pijalni zaledwie po 364 zł. Księgowa ośmieliła się więc doliczyć koszta dzierżawy i wystawiła fakturę na 1 918 zł. Za karę rozliczenie z minionego roku dostarczono jej dopiero w czerwcu... tego roku. "Mózg" miał zapłacić 1 460 zł, obciążył jednak muzeum kosztami "zabudowy zabezpieczająco-dekoracyjnej", w wysokości 1 919 zł. Dyrektor Winter bez targów dopłaciła 458 zł.
         Kontrolerzy kwestionują te wydatki. Nie można bowiem ze środków publicznych przeznaczonych na muzeum sponsorować działalności gospodarczej prywatnej firmy. Podkreślają też, że muzeum od 3 lat nie obciąża klubu kosztami wody oraz prądu, pokrywając je z pieniędzy podatników. Dołożymy i nasze trzy grosze. Raport z kontroli mówi o skandalicznych wręcz warunkach przechowywania wielu cennych zabytków. Brakuje m.in. magazynów. Dlaczego więc od ponad trzech lat muzeum wynajmuje jeden z nich "Mózgowi", jako pomieszczenie gospodarcze potrzebne do prowadzenia piwiarni? Po sezonie tam właśnie przechowuje się całe wyposażenie pijalni. Klub nie płaci za to ani grosza.
         Przykładów podobnej niegospodarności jest bez liku. Tylko w 2001 roku muzeum zapłaciło za telefony ponad 57 tysiecy. złotych. Pokaźny udział miała w tym sama dyrektor, nabijając na swej osobistej komórce ponad 8 tysiecy.
         To ja mówię: Dziękuję!
         Czy to możliwe, że władze z poprzedniej ekipy, które przecież też zarządziły kontrolę muzeum, nie wiedziały, co się tam wyprawia? Były prezydent Roman Jasiakiewicz kategorycznie odmówił jakichkolwiek rozmów na ten temat. Również dyrektor Winter nie dała mi nawet szansy na spotkanie.
         - Mnie się już nie chce walczyć z tym wszystkim. Zrobiłam wiele dla tego muzeum i tego miasta. To nie jest moje zdanie, ale całej Polski, ludzi mądrzejszych ode mnie, intelektualistów, artystów. I jeśli tak mnie traktuje to miasto, to ja mówię: Dziękuję! - oświadczyła na zakończenie telefonicznej rozmowy.

    Dariusz Knapik




    Temat: szkolne sheriffy
    szkolne sheriffy
    Detektywi Rutkowskiej będą pilnować dzieci w szkołach
    Katarzyna Piotrowiak 10-02-2006 , ostatnia aktualizacja 10-02-2006 22:46

    Biuro Rutkowski-Andała, zajmujące się usługami detektywistycznymi, zamierza
    wkroczyć do chorzowskich gimnazjów. Władze Chorzowa podchwyciły propozycję,
    ale dyrektorzy szkół mają mieszane odczucia. - Po co mi jakieś patrole w
    szkole. Jeżeli są problemy z uczniami, wzywam policję - mówi Marian Piegza,
    dyrektor Gimnazjum nr 1

    Biuro zamierza wprowadzić do szkół dwa rodzaje patroli: umundurowane do
    interwencji i operacyjne do zadań detektywistycznych. Te ostatnie, po
    cywilnemu, mają np. tropić dilerów narkotyków. Do szkoły ma wzywać detektywów
    dyrektor, dzwoniąc pod alarmowy numer telefonu.

    Jak władze Chorzowa wpadły na ten pomysł? Wiceprezydent Joachim Otte: - Firma
    sama do nas się zgłosiła, a mnie ten pomysł się spodobał. Młodzież
    gimnazjalna jest rozwichrzona, pedagodzy mają z nią problemy wychowawcze,
    dochodzi do wymuszeń, rozbojów, słyszałem nawet o narkotykach, ale nikt
    ucznia jeszcze nie złapał za rękę. Najwyższy czas coś z tym zrobić.

    Umowa z biurem detektywistycznym jeszcze nie została podpisana, ale
    wiceprezydent już objął akcję "Bezpieczna szkoła" swoim patronatem.

    Dyrektorzy szkół są skonsternowani. - Urząd miasta płaci mi pensję. Czy mogę
    powiedzieć "nie"? - pyta dyrektorka jednej ze szkół. Nie chce, by jej
    nazwisko pojawiło się w "Gazecie".

    W szkołach niewiele wiedzą o firmie. - Czy jest powiązana z tym Rutkowskim?
    Widziałam w telewizji jego akcje i jakoś nie wyobrażam sobie ich w szkole.
    Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym - mówi Joanna Zabłocka, dyrektorka
    Gimnazjum nr 2. Poinformowała jednak o wszystkim nauczycieli i pedagoga
    szkolnego. Decyzję podejmą na konferencji pedagogicznej we wtorek.

    Piegza uważa, że patrole firmy detektywistycznej są w jego szkole zbędne. -
    Szkoła powinna we własnym zakresie rozwiązywać problemy związane z
    wychowaniem uczniów. Wprowadzanie na teren budynku firm ochroniarskich czy
    detektywistycznych jest nieporozumieniem. Jeżeli mam bardzo poważne problemy
    z uczniami, wzywam policję.

    Zabłocka się z nim nie zgadza. Od lat współpracuje z firmą ochroniarską i
    jest z niej zadowolona. - Pomagają nam w czasie lekcji, przerw, porządku
    pilnują na imprezach szkolnych - opowiada.

    Ochroniarze są też w innych chorzowskich szkołach. - Monitorują szkołę, znają
    uczniów, wiedzą, jakie mamy kłopoty. Będziemy mieli dylemat, jeśli miasto się
    zdecyduje na te nowe patrole. Nie chcielibyśmy zrywać umowy z obecną firmą -
    dodaje Bożena Kuligowska, wicedyrektorka Gimnazjum nr 4.

    Biuro Rutkowski-Andała krytykuje pracę ochroniarzy. - Skuteczność ochroniarzy
    jest zerowa, wykonują pracę woźnego. Siedzą na ławkach i dłubią w nosie -
    twierdzi Arkadiusz Andała, szef biura, były policjant.

    Andała zaprzecza, jakoby firma miała jakiekolwiek powiązania z Krzysztofem
    Rutkowskim, którego ochroniarze na zlecenie matki wyciągnęli na oczach
    uczniów chłopca ze szkoły w Książenicach (współwłaścicielka firmy była żoną
    Rutkowskiego).

    Wiceprezydent Otte: - Obecnością patroli będzie sterował dyrektor szkoły,
    wszystko będzie się działo we współpracy z policją - mówi.

    Dyrektor Piegza: - Do ustawiania zdemoralizowanej młodzieży najlepsza jest
    szkoła.

    miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,3158379.html




    Temat: W Polsce wiekszy postep !!!
    W Polsce wiekszy postep !!!
    Kobiety ważniejsze na rynku pracy w "nowej Europie" niż w UE

    (PAP) 24-10-2003, ostatnia aktualizacja 24-10-2003 13:07

    24.10.Dublin (PAP) - Kobiety odgrywają ważniejszą rolę na rynku pracy w
    krajach przystępujących i kandydujących do Unii Europejskiej, w tym w Polsce,
    niż w większości obecnych państw UE - wynika z raportu opublikowanego w
    piątek w Dublinie

    Sporządziła go mająca siedzibę w stolicy Irlandii Europejska Fundacja na
    rzecz Poprawy Warunków Życia i Pracy (EFILWC), a sondaże przeprowadziły firmy
    współpracujące w poszczególnych krajach z instytutem badawczym INRA

    Tylko w Finlandii i Szwecji stopa zatrudnienia wśród kobiet przewyższa
    przeciętny wskaźnik dla 12 krajów przystępujących i kandydujących, sięgający
    46 proc. populacji. W Polsce pracuje 45 proc. kobiet, a w Unii przeciętnie 42
    proc

    Co więcej, kobiety w przyszłych nowych krajach UE częściej zajmują stanowiska
    kierownicze i wymagające kwalifikacji. Częściej pracują też na pełnym etacie
    i na umowie bezterminowej

    W Unii znacznie bardziej jest rozpowszechniona praca w niepełnym wymiarze
    godzin, co odpowiada części kobiet, ale dla innych oznacza niską płacę i brak
    perspektyw awansu

    Zapewne nie wszystkie kobiety w Europie Środkowej i Wschodniej są z tego
    zadowolone, ale w regionie tym występuje też większa niż w wielu krajach
    obecnej Unii równowaga między nimi a mężczyznami we wszystkich sektorach
    gospodarki, w tym również w górnictwie, rolnictwie i budownictwie

    Wreszcie z badań zleconych przez dublińską fundację instytutowi INRA wynika,
    że ze względu na częstszą i dłuższą pracę kobiet w Europie Środkowej i
    Wschodniej mężczyźni częściej dzielą się obowiązkami domowymi ze swoimi
    partnerkami

    Co najmniej godzinę dziennie na opiekę nad dziećmi poświęca 24 proc. mężczyzn
    w Unii i 31 proc. w krajach do niej przystępujących i kandydujących. W Polsce
    wskaźnik ten sięga 29 proc

    Gotowaniem zajmuje się codziennie 28 proc. mężczyzn w nowych krajach i tylko
    13 proc. w obecnej Unii. W Polsce przyznało się do tego aż 33 proc. badanych.
    Jeszcze częściej mężczyźni z Europy Środkowej i Wschodniej przyznają się do
    innych prac domowych

    Autorka raportu Agnes Parent-Thirion zwraca uwagę, że niektóre różnice w
    statusie kobiet i mężczyzn na rynku pracy są po części schedą komunizmu i że
    wskaźniki w obecnej Unii i w przystępujących do niej krajach zbliżały się do
    siebie w ostatnich latach

    W Unii przybywa kobiet na rynku pracy, podejmują nowe wyzwania i awansują,
    podczas gdy w Europie Środkowej i Wschodniej sytuacja kobiet na rynku pracy
    pogarszała się w ostatnich latach - ocenia Parent-Thirion

    Poza tym w Unii sytuacja kobiet jest również bardzo nierówna. W Szwecji
    pracuje 48 proc. kobiet, w Hiszpanii 35 proc

    Jerzy Ciechański z Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej,
    reprezentujący polski rząd na konferencji, na której przedstawiono raport,
    uważa, że wyniki badań zaprzeczają powszechnemu w Unii stereotypowi, że
    kobiety w takich krajach jak Polska są bardziej dyskryminowane niż w obecnych
    krajach UE

    Jacek Safuta(PAP) kd/ kan/ bsb/




    Temat: Rząd Belki przegrał pierwsze głosowanie
    Belka i Irak

    Lekcja prywaty-zacji?
    Millennium w Iraku

    Panie Premierze,

    Jak to było z wyborem Banku Millennium w Iraku?

    Cytat z Pańskiego wystąpienia w Sejmie w dniu 14 maja 2004 roku:

    "Natomiast inny z Panów posłów zainteresował się procesem wyłaniania banku
    międzynarodowego, który administruje dzisiaj Irackim Bankiem Handlowym. Otóż
    chcę powiedzieć - to jest ciekawa lekcja dla nas! - otóż kiedy taki przetarg
    został ogłoszony, jednym z banków, który tam zgłosił się był bank z którym ja
    współpracowałem. Natychmiast powiedziałem swoim kolegom, że ja oczywiście nie
    mogę w tym procesie wziąć udziału. Proces odbył się poza Irakiem, w
    Bahrajnie. Komisja składała się z pięciu osób: jednej osoby z administracji
    amerykańskiej, czterech osób: z Iraku, to znaczy Irakijczyków, Turkmenka,
    Bahrajnczyk, ot międzynarodowe towarzystwo. Wszyscy się dziwili dlaczego ja
    tam nie chcę do tej komisji pojechać. [przyp. Panie Premierze, cóż to był za
    przetarg? kto się tak bardzo dziwił? - ten fakt jest właśnie zadziwiający]

    Można powiedzieć, że przewidziałem pytanie Pana posła! Zresztą można
    powiedzieć, ta osoba - jedyna, która wiedziała o tym, że jestem związany,
    wtedy byłem przynajmniej jeszcze kiedyś związany z tym bankiem, ona jedna
    głosowała przeciw, wszystkie pozostałe głosowały za."

    Jaki to przetarg gdzie inne osoby niż wchodzące w skład komisji, wiedzą kto
    jak głosował?

    Taka formuła przetargu to nic innego jak zaproszenie do korupcji. Można
    płacić już nie tylko za efekt - czyli wybór zgodny ze zleceniem, ale za samą
    staranność - Wiecie jak głosowałem, zgodnie z umową - za wami, czekam na
    swoją dolę...

    Panie Premierze, czy takie zasady przetargów zamierza Pan postulować aby
    obowiązywały w Rzeczypospolitej? A może Pan twórczo rozwinie swoje
    doświadczenia i zaproponuje aby członkowie komisji przetargowych
    upubliczniali swoje aktualne stanowiska przed rozstrzygnięciem przetargu z
    podaniem danych kontaktowych celem wymiany uwag i spostrzeżeń...

    Panie Premierze, w jaki sposób dowiedział się Pan kto jak głosował w sprawie
    Banku Millennium? Czy powiedziała to Panu osoba, która głosowała przeciw, czy
    otrzymał Pan taką informację od osoby głosującej za Bankiem Millennium? W
    jakich okolicznościach i z jakiego powodu osoba, która była w komisji
    przetargowej przekazała informacje o tym jak głosowali jej członkowie?

    Wielce prawdopodobne, że ta sprawa stanie się przedmiotem dochodzenia przez
    administrację amerykańską. Wybory prezydenckie w Stanach sprzyjają
    weryfikacji działań na terenie Iraku.

    Irackie przetargi

    Ostrowski Arms i Bank Millennium wygrały przetargi gdy obecny premier pełnił
    funkcję szefa Międzynarodowego Komitetu Koordynacyjnego w Iraku. Ostrowski
    Arms nie posiadając licencji na handel bronią wygrywa przetarg na udział w
    konsorcjum mającym dostarczać broń armii irackiej. Kilku osobowa firma
    Ostrowski Arms wygrywa przetarg na dostawy broni dla Iraku!

    Czy szef zarządzający Komitetem Koordynacyjnym w Iraku nie sprawdził
    podstawowych informacji o polskim oferencie? Wybór Ostrowski Arms to była
    czysta parodia - z wieloma uczestnikami spektaklu. Któż to znany pisał
    przedmowę do książki wydanej przez właściciela Ostrowski Arms? (Aleksander
    Kwaśniewski)

    Przetarg z udziałem Ostrowski Arms został anulowany. Administracji
    amerykańskiej zależało na szybkim rozstrzygnięciu przetargu i pilnej dostawie
    sprzętu i broni do Iraku. Udział Ostrowski Arms pokrzyżował strategie
    koalicji. Nie należy się dziwić, że w kolejnym przetargu, już po wyjeździe
    Belki z Iraku, BUMAR został odrzucony. Może lepiej dla prestiżu Polski i
    polskich firm byłoby gdyby Belki w Iraku nie było?

    Czy przetarg, gdzie do konsorcjum zarządzającym Irackim Bankiem Handlowym
    trafił Bank Millennium odbył się zgodnie z prawem? Mając na uwadze przetarg z
    Ostrowski Arms, jak również bliskie związki Belki z Bankiem Millennium (były
    członek władz Banku Millennium), przetarg na konsorcjum zarządzające Irackim
    Bankiem Handlowym powinien zostać sprawdzony - najlepiej gdyby proces ten
    rozpoczęły polskie władze.

    STOP Korupcji

    Stop-korupcji@mail.com
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 4 z 4 • Zostało znalezionych 206 rezultatów • 1, 2, 3, 4 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.