Strona Główna Płace naliczanie płac Płace odsetki od wynagrodzeń place zabaw karuzele PLACE ZABAW PODKARPACIE Płace przelicz płace szkolenia place w Irlandii płace w województwach place zbaw PKP kuszetki |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: Płace Umowa zlecenieTemat: Zwolnienia na Politechnice > mój drogi, o tym jaka jest wymagana ilość profesorów mianowanych, a jaka > dopuszczalna tych na drugim etacie decydują wytyczne ministerstwa i zapewniam > Cię, że gdyby proporcje w tej kwestii nie były właściwe, to komisja > akredytacyjna, która w zeszłym roku nas sprawdzała nie dałaby oceny pozytywnej, > > a taką dostaliśmy. Jasne, że minima muszą być spełnione. Jednak na potrzeby jednego kierunku magisterkiego potrzeba tylko ośmiu samodzielnych na mianowaniu. Na stronach Wydziału www.zim.pcz.czest.pl/informacje/?id=rada-wydzialu można przeczytać, że Wydział ma 43 samodzielnych. Jeżeli np. połowa z nich to drugoetatowcy, to faktycznie sporo trzeba im płacić. > na umowę zlecenie, to uważam to za bardzo głupie posunięcie. Kto realnie > myślący i utrzymujący rodzinę zgodzi się na takie rozwiązanie? Pozostaną tylko > miernoty, które nie będą w stanie sobie znależć pracy gdzie indziej. Pewno tak, ale zajęcia poprowadzą i bilans się wyzeruje. > Zwolnienie > osób, które w tej chwili mają pootwierane przewody doktorskie i często dość > zaawansowane prace to bardzo "mądre" posunięcie Rektora, to są zwyczajnie > pieniądze wyrzucone w błoto. Zgadzam się w pełni. > Profesorowie, którzy dostali wymówienia też już w > większości nie wrócą. We wtorek rozmawiałam z profesorem tak właśnie > potraktowanym (z AGH z Krakowa), który stwierdził, że sposób w jaki rektor go > potraktował urąga podstawowym zasadom dobrego wychowania i on w ten sposób > nawet sprzątaczki by nie zwolnił, uważasz, że taki profesor (sława w swojej > dziedzinie)zechce jeszcze u nas pracować? Właśnie dlatego pisałem wcześniej, że zwalnianie nie jest takie łatwe. Może przynieść duże szkody Wydziałowi i Uczelni, wiem bo na moim podwórku były takie sytuacje. Pozdrawiam. Temat: Dziwne praktyki Lukas Banku Dziwne praktyki Lukas Banku Prosze o opinie w następującej sprawie: Posiadam lukas ekonto pro i na początku marca 2004 złozyłem ( poprzez internet) zlecenie na przekazywanie pewnej kwoty na konto mojego Urzedu Skarbowego-kwota ta miała byc przelewane każdego 16 dnia miesiąca jest to zryczałtiwany podatek z tutułu wynajmu mieszkania. Uprzednio złozyłem oczywiście właściwą deklarację w US że w tej formie zamierzam płacić podatek ( do 20 dnia każdego miesiąca ). Pierwsze zlacenie poszło jak najpoprawniej czyli 16 marca ( sprawdzoiłem to w historii rachunku). Dodam że na początku marca, w chwili składania zlecenia, wybrałem opcję :"zlecenie okresowe" czyli od 16 marca do 16 czerwca ( taką pierwotnie miałem umowę z firma na wynajem mieszkania)- jednak czerwcu przedłuzyłem umowe na wynajem mieszkania do końca roku i dokonałem edycji tegoż zlenia i wtedy doznałem szoku - otóż okazało się że moje zlecenie nie były realizowane, tzn. pierwsze poszło a następne nie. Poszedłem do banku wyjasnic sytuacje i otrzymałem taką mniej wiecej odpowiedź od dwóch pracownic banku "zlecenia nie poszły ponieważ w marcu nie było opcji dokonywania przelewów na konto US( opcja taka - specjalny formularz pojawił sie dopiero w koło czerwca" na moja odpowiedź że pierwsze zlecenie poszło, ba nawet dokonywałem innej wpłaty na konto US ( zwrotu podatku) i tez poszła, co wiecej system bankowy lukasa zaakceptował moje zlecenie a przeciez gdyby niebyło to mozliwe to powinien wyswietlić taką informację . Wówczas panie z banku zadzowniły do centrali i potem powtórzyly mi, że " opcja jaką pan wybrał tj zlecenie okresowe wymaga powtarzania zlecenia każdorazowo przed jego realizacją czyli: zlecenie składam np. 10 marca a ma ono polegac na przelewaniu określonej sumy każdego 20 dnia miesiąca i tak do do 20 grudnia włącznie- czyli na pewien okres - zgodnie z interpretacja lukas banku to każdego 20-go dnia miesiaca powinienem robic zlecenie na nowo - po co więc oferowac klientom taką opcję jak zlecenia okresowe jak w gruncie rzeczy są to zlecenia jednorazowe ( dodam że bank oferuje zlecenia: jednorazowe, okresowe i stałe) - odesłąno mnie z kwitkiem. Prosze o odpowiedź czy wytłumaczenie banku jest słuszne , czy tez może coś zawaliło sie im w systemie i teraz usiłują zrobić głupka ze mnie. Czy mogę wystapic do banku o zapłate np karnych odsetek jeżeli US zarząda ich ode mnie. Aha no imoze ktoś wie jaka jest różnica między zleceniami stałymi , okresowymi a jednorazowymi? Dzieki za info. Temat: Inwestprojekt - opinie Gość portalu: makatka napisał(a): > Mieszkam przy ulicy Odkrytej i jestem bardzo zadowolona. Tez miałam punkt w > umowie dot. indeksacji, lecz Inwestprojekt nigdy z tego punktu nie skorzystał. > Co do samej umowy to coóz... jestem prawnikiem i przewerowałam tą umowę z > moimi przyjaciółmi i z moim doradca kredytowym w prawo i w lewo i szczerze > mówiąc nie znaleźlismy tam nic takiego co by dyskfalifikowało tę firmę. > Osobiści odsyłam do umów np. PKO Development budującego na Bemowie. Jak > czytałam ta umowę to włos mi się jeżył na głowie. Mieszkanie było oddane > miesiąc przed terminem. NIe było problemów z negocjowanie wielkości i terminów > wpłat. Co do administracji, to jesem bardzo zadowolona, a nowego > administratora zastąpiłi znów pan Zięba, o którego powrót stanowczo > domagalismy się. Oczywiście zawsze będą drobne starcia i spięcia ale gdyby > wszystko było zbyt pięknie to by nie było prawdziwe. W końcu chodzi tu jaby na > to nie spojrzec o stosunki biznesowe. A co do wyboru mieszkań na Tarchominie > to pozostawiam to przyszłym kupującym. NIe chcę nikogo namawiać, ale gdybym > miała wybierać jeszcze raz to bym się nie zastanawiała i podjęłabym taką samą > decyzję. Osobiście jestem za, i mówię to z własnych doświadczeń. A co do > wielkości mieszkania, to mietraż okozał sie większy niż w umowie, i nie > dopłacałam ani grosza. Z kolei co do placu zabaw, to mieszkańcy się nie > zgodzili na budowę placu zabaw, gdyż zrobienie placu zabaw pod oknami innych > sąsiadów byłoby nie fair. MOże więc posadzimy drzewka ale to juz jest decyzja > wspólnoty. > Pozdrawiam wszystkich dyskutantów. Ja przy okazji. Twierdzicie, że w wiekszosci mieszkania wykonane są w porzadku, że jestescie z nich zadowoleni.A coż takiego miałoby tam byc zwracajacego uwagę już w wejściu? Krzywe ściany, garbaty sufit? To nie te czasy inie te pieniądze. Ale czy ktoś zadał sobie trud i zlecił profesjonalne badanie projektu ( jesli był )i stanu wentylacji waszych mieszkań? Czy podobnej ocenie poddawaliście izolacje akustyczna pomieszczeń np łazienki ? Czy zadaliście sobie trud zbadania czy materiały użyte do budowy maja stosowne atesty jakosciowe i użytkowe ? Dopiero jak to zbadacie można twierdzić,że mieszkanie jest w porzadku. A póżniej zbadajcie współczynnik miedzy cena jednego metra a jakoscia mieszkania. Wtedy też wyjdzie ocene rzetelności developera, bo to co twierdzi Pani Prezes jest mało przekonywujące. Temat: Corpores Lazurowa II szukam sąsiadów Te opłaty za ciepło to są zaliczki, zamiast płacić więcej w sezonie grzewczym płaci się tyle samo przez cały rok, a na koniec roku jest rozliczenie zgodnie z licznikami i albo trzeba dopłacić, albo jest nadwyżka przenoszona na następny rok. To standardowa procedura i trochę ułatwia życie, bo można zrobić zlecenie stałe i co miesiąc płacić tyle samo, zamiast za każdym razem sprawdzać fakturę i robić indywidualny przelew. Ja mam za to lekkie zastrzeżenia co do wysokości opłat za sprzątanie i za administrację. W porównaniu z innymi budynkami, z jakimi miałam do czynienia (porównywalna liczba mieszkań) sa wyższe. Bardzo bym chciała zobaczyć budżet utrzymania i konserwacji naszego budynku na najbliższy rok, z czego wynikają takie a nie inne stawki. Tu mam jeszcze jedno małe przemyślenie, które w związku z tym budżetem mi się nasunęło - dziwne jest trochę, że deweloper informuje nas że ze względu na podpisanie umowy z zarządcą mamy zacząć płacić czynsz - a co z pozwoleniem na użytkowanie, pytam się grzecznie? Formalnie, to nasz budynek ciągle jeszcze jest w stanie budowy i utrzymywać go powinien deweloper razem z wykonawcą. Logiczne byłoby wystawienie pierwszego rachunku od dnia uzyskania pozwolenia na użytkowanie, a nie od daty podpisania umowy z zarządcą, bo co ma piernik do wiatraka??? Aha, no i ostatnia sprawa, ktora mnie zadziwila - dlaczego takie gigantyczne pieniądze każą nam płacić na funfusz remontowy? Na litość boską, to w końcu nowy budynek, on jest na gwarancji i wszystkie naprawy przynajmniej w pierwszym roku (o ile gwarancja nie jest dluzsza) powinny być wykonywane za darmo przez wykonawcę. To na co te pieniądze mają iść??? Poza tym, na fundusz remontowy powinno być osobne subkonto, a nie to samo co na bieżące opłaty. Tak to te niby funduszowo-remontowe środki może sobie zarządca wydać na cokolwiek i nie ma jak go rozliczyć. Postuluję uprzejmie, żeby zaapelowac do zarządcy o wyjaśnienia w sprawie tego funduszu... Temat: MINUS DLA KRYWULTA ZA FATALNIE UTRZYMANE DROGI !!! oto kilka faktów. na podstawie zawartych umów z zom a po prywatyzacji sita zom. spółka o której mówimy miała umowe pewną tzn zawartą do grudnia ubiegłego roku. tzn firma ta i tylko ona miała prawo odśnieżać ulice na zlecenie miasta. niestety do tej pory umowa ta nie została wypowiedziana ponieaz obrońcy sita twierdzą, że jest to spółka z udziałem gminy i należy ją utrzymywać m.in. poprzez zlecanie jej letniego i ziomowego utzrymania dróg. niestety zom rozlicza się z miastem na podstawie fatków, które zawierają kwoty będące wypadkową ilości godzin pracy sprzętu kilometrów przejechanych przez ten sprzęt. niestety nie ma w umowie kar ani zabezpieczenia źle wykonanej usługi. myślę że pora jest właściwa do tego aby zweryfikować stanowisko miasta w tej materii i przykręcić śróbę. innym rozwiązaniem za którym osobiście się opowoadam to jesyt podzielenie bielska na strefy odśnieżania (tak aby w nich były różne drogi jeśli chodzi o kryterium kolejności odśnieżania) i rozpisanie przetargu na letnie i zimowe utzrymanie dróg. należało by tak ustalić warunki przetargu, aby istotnym nie był czas pracy sprzętu lub ilość przejechanych kilometrów ale efekt ( zpełnymi konsekwencjami np. kary umowne, poptrącenie z wynagrodzenia). ale w tym przypadku konieczna jest zmiana mentalna polegająca na tym, że wcale nie musi być tak, że spółka miejska (choć już sprywatyzowana) będzie miała wyłączność na odśieżanie kosztem podatników (ponieważ to oni płacą za te usługi). po to prywatyzowaliśmy zom aby go dokapitalizoewać i usamodzielnić na rynku, tak aby po pierwsze był tańszy dla miasta a po drugie aby świadczone usługi były na lepszym poziomie. zgadzam sie z tezą że prezydent jest odpowiedzialny za utzrymanie dróg, bo to on płaci za usługę, ją zleca i rozlicza, ale myślę że na potzreby marytorycznej dyskusji trzeba tez przyjąć tezę, że nie może odpowiadać za odśieżanie jeśli opady przekraczają możliwości jego i służb mu podległych. sam jestem ciekaw czy zrobiono wszystko w tej materii. sprawdzę to zapewniam i dam znać pozdrawiam józef heczko Temat: przedłużanie automatyczne umoów i automatyczne pob 4g63 napisał: > no tak, ale czy prawo nie powinno zostać tak zmienione że bank czy tam inna ins > tytucja powinna ubrzedzić o chęci zainkasowania należności? co by było gdyby np > była to jakaś taka umowa w której koszt tej np karty zminiłby się 10cio krotni > e? i np bank zainkasowałby sobie bez pytania 1500zł... przecież to się wydaje a > bsurdalne i daje pole do nadużyć. powinno być tak że bank/operator telefoniczny > /inna instytucja wysyła prośbę o zgodę na pobranie pieniędzy w takiej wysokości > na następny okres. Bzdura (w sesie prawnym). Przed kazda faktura tez powinni uprzedzac? jest umowa, sa terminy - trzeba pilnowac. Zreszta standardem jest, ze takie umowy sei przedluza - dlatego w interesie klienta "niestandardowego" jest pamietanie, ze bedzie chcial wczesniej zrezygnowac. A jesli ktos ma trudnosci z dotrzymywaniem terminow, zapamietywaniem planowanych terminow przyszlych przedluzen czy rezygnacji - to powinien wprowadzac sobie je na biezaco do kalendarza, lub zrezygnowac z takich zbyt dla niego skomplikowanych operacji. trzeba zalozyc, ze wszyscy chca nas oszukac i na nas zarobic - zwlaszcza, jesli daja cos darmo - i pod tym kontem z duza doza ostroznowsc z wyprzedzeniem planowac swoje posuniecia. ja mialem np KK z dwumiesiecznym (!!! taki zapis w umowie)terminem zgloszenia, ze nei chce sie przedluzenia ( inaczej mimo rezygnacji placiloby sie za wydanie na rok nastepny). na wszelki wypadek , mimo, ze KK byla do kwietnia, zlozylem z kopia dla siebie zlecenie nieprzedluzana w styczniu. Zwykle wystarcza poinformowanie wydawcy miesiac przed wygasnieciem, a tu taka dwumiesieczna pulapka. i nic by tu nie dalo to o czym piszesz, jesli nie zlozylbyc zlecenia nieprzedluzania w odpowiednim czasie - bo platnosc mialbys naliczona po wygasnieciu starej KK. Temat: Osiedle Poezji Falenica - Mostostal Technika Jeżeli Polimex Mostostal SA jest w tej chwili wyprowadzany z budowy, a wg słów p. kierownik BOK nikt nie ma ochoty kontynuować prac (każda firma ma zbyt dużo zleceń) to zastanawiam się czy na święta przyszłego roku nasz budynek będzie gotowy. Co do szukania wykonawców – jeżeli są pieniądze, są wykonawcy, jeżeli pieniędzy nie ma, wykonawców nie ma. A znając życie MT szuka wykonawców po cenach Polimexu... Życzę powodzenia i trzymam kciuki. A tak nawiasem mówiąc, zauważyliście w jakim tempie idą pracę na Poezji II? Coraz częściej wydaje mi się, że zostanie oddany szybciej niż nasz. No tak, ale zapomniałem o jednym – tam mieszkań jeszcze nie sprzedano... Zmiana umowy nie jest nam potrzebna w bankach (banki są zainteresowane uruchomieniem I transzy – reszta wg postępów na budowie) tylko dla dewelopera, aby ten mógł uniknąć konsekwencji finansowych określonych w umowie. Ty jako klient banku czasami możesz nawet wypłacić cały kredyt z góry i nie przejmować się pracami na budowie – do czasu ustanowienia hipoteki płacisz tylko dodatkowe ubezpieczenie. Zresztą sama powiedziałaś, że zmiana ceny i przedmiotu umowy nie powoduje konieczności renegocjacji z bankiem, więc jak to wg Ciebie w końcu jest? Na razie nikt nie mówi o pozwaniu dewelopera (bo na razie nie ma nawet o co) tylko o generalnym sposobie postępowania z klientami. Ja się czuje przez MT oszukany i perfidnie wprowadzony w błąd i nie będę rezygnował z przysługujących mi praw bo „deweloper ma dobrą opinię”, przykro mi. Pani Anna Stawicka nie odpowiedziała na żadne z moich merytorycznych pytań o zadośćuczynienie przez MT z tytułu opóźnienia. Ja na większość pytań (a przynajmniej te merytoryczne dotyczące różnych form odpowiedzialności MT) odpowiedź znam. Wydaje mi się, że zna je też kierownik BOK i stąd chowanie głowy w piasek. Co do obecności prawnika – polecam się... Podwyższenie kapitału zakładowego ma się nijak do robienia przekrętów (polecam lektury o kreatywnej księgowości), a budynek ocieplony miał być wg planów w sierpniu tego roku, więc żadnym pocieszeniem to nie jest. Liczę tylko, że budynek zostanie zamknięty na zimę i będzie ogrzewany. Ja ze swojej strony postaram się być zarówno w sobotę jak i niedzielę. Ponieważ część osób może przyjść tylko w jeden dzień, a zależy mi, aby wszyscy byli świadomi jakie są decyzje grupy postaram się o moją obecność w obu terminach. Mam jednocześnie prośbę o przygotowanie adresów mailowych na kartkach – postaram się uruchomić grupę mailingową, aby nie rozmawiać o ewentualnych sposobach postępowania z deweloperem na otwartym forum. Pozdrawiam serdecznie Temat: podwójne wychowawstwo? Witam serdecznie. Na kazde z tych pytan odpowiedz brzmi NIE, ale pan patrzy z punktu widzenia rodzica. Ta Pani ma zapewne swoja rodzine która musi utrzymac.jestem wiecej niz pewna ,że dla przyjemnosci ona ni ebiega z jednej do drugiej szkoły, robi to z koniecznosci. Jezeli jest naprawde dobrym nauczycielem to kosztem wolnego czasu i własnego zdrowia przygotuje sie do tych zajec ale na pewno sa one mniej atrakcyjne , bo pani jest zmeczona.Proponuje spojrzec na to z innego punktu widzenia. Szkoy społeczne(prywatne) najczesciej zatrudniaja nauczycieli na kawełak etatu , lub tylko na zlecenie (mniejsze koszty) Aby mniec wszystkie swiadczenia to pani pracuje w szkole panstwowej gdzie nie moze odmówic prowadzenia klasy( przepisy). Moze Państwo jako rodzice poprosicie dyrektora o takie uposazenie i taka umowe,żeby ta pani mogła sie zajac tylko Panstwa pociechami? Mysla,że jezeli dostanie dostatecznie duze pieniadze i umowe na czas nieokreslony(zapewne jest nauczycielem mianowanym) to z przyjemnoscia zrezygnuje z tego biegania.Znamienne jest to ,ze rodzice płaca czesto duze pieniadzei nie wymagaja za to godziwego opołcania nauczycieli. Płace i wymagam . Prosze zapytac jakie uposazenie ma dyrekcja i na jakich warunkach0to tez Państwa pieniadze. Na pewno dyrektor nie ma drugiej szkoły, ale zarabia duzo. Prosze pamietac,że nauczyciel nawet najbardziej lubiacy swój zawod tez musi jesc, opłcic czynsz i czesto ma rodzine a nie tylko Państwa dzieci do opieki.Taka sytuacje wymusza życi ei Państwo (pisze Pan,że to dobry nauczyciel) możecie tej kobiecie pomóc a ni etylko wymagac. Wymagac nalezy od dyrekcji bo to ona zarządz Państwa pieniędzmi. Pozdrawiam serdecznie. Temat: Jaki e-bank wybrać ? Gość portalu: jupiter napisał(a): > Jaki e- bank mi polecacie. I co sądzicie o mBanku? Niemal równocześnie zakładałem konto w Inteligo i mBanku. W inteligo po 4 dniach był kurier z paczką - po 6 dniach konto działało - złożyłem jeden podpis i dostałem jeden telefon. Nie wiem jak jest teraz bo wtedy Inteligo ostro wchodziło na rynek i był to produkt Bankgeselschaft :)) Jak jest teraz nie wiem - ale wszystko działa OK - bank regularnie przysyla nowe karty z kodami i nową kartę Visa Zalety: - bezprowizyjne wpłaty na konto nawet w małych agencjach PKO Bank Polski - Visa Electron - jest to jedyna VE którą możesz płacić w necie - nie opieram się tu na info www.inteligo.pl/nowosci/news-one.php?id=187 tylko na informacjach z pl.biznes.banki - duzo bankomatów z bezprowizyjną wypłatą gotówki na minus - przelewy 99 groszy ;) mBank - zakładanie "e-Konto" trwało jakies 3 tygodnie - zlecenie przez siec, dostałem umowę do podpisu, odeslanie z ksero dowodu - czekanie 2 tygodnie - potem 2 telefony - ustalanie pinów etc... Zaleta: - praktyczna karta "virtualna" - trzeba za nią zapłacic ale jest 100% bezpieczna jezeli chodzi o opłaty w Sieci - akceptowana przez zagraniczne serwisy (kupowałem nią w US i UK) - bezpłatne przelewy (wszystkie) - dostęp (po zawarciu dodatkowej umowy) do serwisu oferującego zakup jednostek funduszy inwestycyjnych (www.fundusze.mbank.com.pl) - znacznie lepsze niż lokaty :))) W praktyce - wplacam kase w agencji na Inteligo - zostawiam na tym koncie tyle żeby sie czasem podeprzec darmową wypłatą z bankomatu - nadwyżki za 99 groszy transferuje na konto w mBanku - skąd robie bezpłatne przelewy i płace bieżące rachunki - suma sumarum nie licząc np. opłat za karty wszystkie operacje robie bez prowizji - jedynie transfer Inteligo > mBank kosztuje 99 groszy ;) Temat: moja pierwsza sesja >> oddaja mi je w ladnej formie, zbindowane itd...a w prawie kazdej pracy >> znajduje byki ortograficzne, takie, ze ja bym sie wstydzila w szkole >> średniej takie zrobic...kurde w koncy Word ma slownik nic nie poradzimy na elementarne braki kultury osobistej... ja - że wredna jestem - czasem proponuję studentom, żeby sobie wyobrazili, że są redaktorem, który ma przyjąć artykuł do druku, klientem - który otrzymuje zamówiony raport (i inne metafory zależnie od tematu i sytuacji ;) czy wzięliby niechlujnie napisany artykuł do ręki? czy zaplaciliby za taki raport czy raczej zerwali umowę i fakturę podarli? studia mają nie tylko dać wiedzę, ale też pewne kompetencje zawodowe, przygotowanie do funkcjonowania na rynku pracy, w danej branży (nie każdy będzie naukowcem;) praca oddana po terminie? - sorry, jak spóźnienie na pociąg "tylko o minutę", pojedziesz następnym, w nowym semestrze. niechlujny raport, zerżnięta praca, błędy? sorry, zrywamy umowę, z Panem już nie współpracujemy, zmarnował/a Pan/i swoją szansę, nie płacimy, nie będzie co do garnka włożyć. rzecz jasna nie mówię tak w czerwcu - zaczynam "straszyć" w październiku, żeby sobie wyobrażali, że ktoś zlecił im zbadanie jakiegoś zjawiska, albo zamówił opracowanie jakiegoś tematu, albo zdiagnozowanie jakiejś osoby - mają tak pisać żeby nie wstydzili się potem rachunku wystawić, nie płacić kar za niedotrzymanie terminu albo inne straty... na ogół to działa, kiedy zdają sobie sprawę, że to nie dla mnie tę pracę piszą, tylko że mają u mnie szansę czegoś się nauczyć, i albo z niej skorzystają albo nie :) Temat: Czy agent nieruchomości załatwia wszystko? Trudno jest mi wypowiadać się za wszystkich ale mogę zapewnić,że Agencja w której pracuję ma bosa który skraca o głowę agenta nie wizytującego przedmiotu sprzedaży przed jego przyjęciem,podpisywanie zlecenia sprzedaży jest równie restrykcyjnie wymagane ze względu na Ustawę i jej art.180 ust.3 ("Umowa pośrednictwa w obrocie nieruchomości wymaga formy pisemnej pod rygorem nieważności"). Prowizja w wysokości 2,9% jest wynagrodzeniem Agencji nie agenta! Agencja w której pracuje co miesiąc płaci kilku tysięczne rachunki telefoniczne, abonament za stałe łącze,reklamę prasową Firmy i nieruchomości do sprzedaży,czynsz z tytułu najmu lokalu na biuro itd..itp.Doliczjąc obecne ceny paliwa zapewniam,że pośrednictwo w obrocie nieruchomości nie przynosi przysłowiowych kokosów. Każda szanująca się Agencja posiada zaprzyjaznionych notariuszy.Ma to na celu skrócenie czasu oczekiwania na termin aktu nie zaś czerpania z takiej współpracy zysków. Nieaktualność ogłaszanych w prasie mieszkań i domów;co nie jest tajemnicą i dziwić nie powinno; wynika z faktu,że nieruchomości się sprzedają!! a czas który upływa od zamieszczenia ogłoszenia do jego emisji upływa kilka a w przypadku miesięcznika kilkanaście dni. Powtażalność ogłoszeń na jedno i to samo mieszkanie,dom jest wynikiem "dzikiego rynku"jaki mamy nieprzyjemność oglądać.W krajach Europy Zachodniej i USA gdzie rynek nieruchomości ma tradycje wielotnie takie sytuacje nie mają miejsca. W krajach tych obowiązuje zasada wyłączności na sprzedawaną nieruchomość a prowizja od tych transakcji płacona tylko przez sprzedającego wynosi od 5%. Powoli i z wielkimi bulami tworzy się podobny system sprzedaży i w naszym kraju lecz do jego pełnego wprowadzenia droga długa i kręta. pozadrawiam Temat: Banki pijaw napisał: > Porównaj takie rzeczy jak: > W ilu możesz wypłacać pieniądze bez prowizji? (Tu wygrywa mBank - ma umowę z > Euronetem - Euronet ma dużo wiecej bankomatów niż Lukas) Lukas Bank też korzysta z bankomatów Euronetu (a niektóre są dla posiadaczy "delfinów" mBanku bezprowizyjne, więc tu przeważa mBank). > 6. Zaleta Lucasa - dostałaś kaskę od rodziców - możesz pójść do okienka i bez > prowizji wpłącić na swoje konto. W mBanku musisz zrobić wpłatę na poczcie lub > w innym banku zlecić przelew. I tu trzeba wykazać się znajomością oferty. Bezpłatnie można wpłacić na konto w mBanku m-dzy innymi posiadając MultiKonto depozytowe w MultiBanku - poprzez jeden uprzednio zdefiniowany przelew (bezłatny). Są też opcje z niektórymi innymi bankami (gdzie opłaty za prowadzenie rachunków nie są wyjątkowo złe), ale o tym może w następnym odcinku ;-) > 7. Jeśli robisz zakupy w internecie, to czy możesz to zrobić karta danego > banku? (mBank daje specjalną eKartę) A dodatkowo wprowadził mTransfer, z którego można skorzystać bezpłatnie, wykonując zakupy np. na Helion.pl czy płacić w Allegro (m.in.) > Pamiętaj - konto w tak typowo internetowym banku jak mBank opłaca sie tylko > jeśli masz stały, tani dostęp do netu. W przeciwnym przypadku rachunek za > telefon (modem) może zjeść ewentualne zyski, a wszelkie operacje wykonywane > poza internetem (zlecane operatorowi przez telefon) kosztują!!! ALE, dużo można zrobić samodzielnie poprzez automatyczny teleserwis i kosztuje to tyle, co za połączenie z nr 0-801... (konkretnie 0-801-362-265), gdyż za same operacje nie płaci się nic. Klientem mBanku można zostać nie posiadając wogóle dostępu do Intenretu - jest to bank elektroniczny (e-bank) a nie wyłącznie internetowy. > pozdrawiam, Również pozdrawiam! > pijaw_mbankowy_i_pekaosa_(okienka,okienka!) Temat: opinia na temat architektów No coz, wszystko jest kwestia do ustalenia i zapisania w umowie. Byc moze architekt blednie zalozyl, ze przy tym metrazu koszty detaliczne urzadzenia domu nie graja roli:-) lub nie zostalo doprecyzowane, czy wizyty w sklepie maja tylko charakter pogladowy:-) Ja korzystalam z pomocy projektanta i jedna z pierwszych kwestii bylo ustalenie 'procedury zakupow". Architekci byli do naszej dyspozycji - chyba ze dwa razy spotkalismy sie w duzym centrum z wyposazeniem wnetrz ( nie lubie wypraw stadnych, a 2 projektantow i nas dwoje to dla mnie tlum). Mieli juz wybrane propozycje, aby zaprezentowac o jaki efekt im chodzi, ale z zalozenia powiedzieli, ze nie wskazuja sklepów i nie posrednicza w zakupach. Wszystkie elementy wyposazenia kupowalismy sami i do nas nalezala decyzja gdzie. Nie informowalismy ich tez, gdzie byly zrobione zakupy. Raz zostali poproszeni o sprawdzenie cen w sklepie, z ktorym wspolpracuja stale. Cena, która zaproponowal sklep byla identyczna jak dla nas, gdy sami pytalismy. Tak wiec, nie jest zasada, ze architekci zawsze musza miec prowizje:-) Natomiast prowizje zapewne dostała ekipa remontowa i wykonawcy mebli, ktorzy sami kupowali material. Z przedstawionych rachunkow wynikalo, ze ceny byly standardowe. Przy naszym trybie pracy - wynagrodzenie placone za dniowki, taniej wyszlo zlecic zakupy ekipie niz zrezygnowac nawet z kilku dni pracy, nie mowiac o czasie czy szukaniu transportu dla duzych elementow, by samemu walczyc o rabaty w hurtowniach. A co do gustu, czasami mozna w gazetkach wnetrzarskich poczytac historie z happy-endem, jak to inwestor po roku wspolpracy zapalal miloscia i stal sie znawca designu, mimo iz pierwsze zyczenia byly malo gustowne. Pytanie jest jednak zawsze, w ktorym momencie projektant powinien powiedziec pas, bo nie moze z czystym sumieniem podpisac sie pod projektem i realizacja. Mozna zrozumiec, ze przy zleceniu za 100 tys elastycznosc wzrasta:-) No i kwestia na zupelnie inna dyskusje czy architekt ma zawsze dobry gust:-) Temat: sklep medusa sklep medusa witajcie,przestrzegam wszystkich prze sklepami medusa,personelem i wlascicielem.... pomimo ze nfz z nas kpi i nam wszystkim robi pod gore to jeszcze spotkala mnie przykra sytuacja...taki np sklep z lodzi...medusa na ul.piotra skargi....obsluga jest bez nadziejna...kobieta ktora sie podaje za kierownik jest bardzo arogancka...poprosilam o rozmowe z wlascicielem, ale akurat byl zajety rozmowa telefoniczna gdzie bylo slychac ze pcpr z wojewodztwa lodzkiego nie moze od nich uzyskac pieniazkow ktore niechcacy wyslal do nich dwa razy...gosc sie zachowywal tak jaby byl nie z tej planety...jestem kobieta obrotna i postanowilam sprawdzic i zasiegniac opini o nich w innych sklepach ktore maja w belchatowie i ciechocinku. Okazalo sie ze osoba ktora pracowala w sklepie medusa u piotra kucharskiego w belchatowie sadzi sie z pracodawca w sadzie pracy...oszukal ja jezeli chodzi o swiadectwo pracy...sprawa w toku...jezeli chodzi o pracownikow to prawdopodobnie nie maja umowy ktora im sie skonczyla w grudniu...a takze nie placi na czas pensji pracownikom, pewnie dlugo tam nie popracuja i lepiej niech nikt tam nowy sie nie zatrudnia bo nie wiadomo co go moze spotkac...opinia wsrod srodowiska osob niepelnosrawnych jest taka ze nie warto realizowac zlecen w tych sklepach poniewaz sprzet jaki sie dostaje to odbiega od tego ktory sie zamowilo...zadzwonilam do ciechocinka do osob niepelnosprawnych poniewaz sama jestem niepelnosprawna osoba i opinia jest bardzo podobna...siedzi tam jedna starsza Pani w sklepie ale chyba za bardzo nie ma ona zajecia...sklep dziala tam bo dziala ale ile czasu jeszcze tam bedzie to kto to wie...wiec wniosek jest jeden...nie ma co zamawiac ani realizowac zadnych zlecen z nfz jezeli chodzi o sklepy medusa piotra kucharskiego...na koniec jeszcze dodam ze.....okazalo sie ze maja rzekomo klopoty finansowe i chca poloczyc sie za wszelka cene z jakas inna firma zeby uratowac sytuacje... aby tach wiec firemek i sklepikow ktore nas obsluguja bylo jak najmniej w kraju... Temat: uwaga na firmę BnaDea Norway Dobry wieczor, tak, to prawda, nie otrzymalismy zezwolenia na pobieranie oplat od klienta indywidualnego za uczestnictwo w naszym programie posrednictwa pracy i przygotowania kandydatow do pobytu i pracy w Norwegii. Jest mi z tego powodu niezmiernie przykro. Na rynku pracy wciaz maja monopol prywatne dzialalnosci, ktore nie sa skierowane na interesy kandydata, lecz na interesy pracodawcy, ktory placi za usluge znalezienia kandydatow na dyktowane przez siebie warunki pracy i wynagrodzenia. Mam na mysli firmy zajmujace sie tzw. "wynajmem sily roboczej", jak sie to w Norwegii okresla. W zwiazku z powyzszym jestesmy zmuszeni odstapic od aktywnego posrednictwa w procesie rekrutacji kandydatow z Polski. W zamian oferujemy te czesc programu, ktora jestesmy w stanie Panstwu zaoferowac, czyli wszechstronna pomoc i asyste przy samodzielnym ubieganiu sie o uznanie kwalifikacji i zatrudnienie w Norwegii, na warunkach zgodnych z kodeksem pracy i obowiazujacymi taryfami. Uzyskalismy rowniez od ESKK obietnice 10% ekstra rabatu dla klientow, zamawiajacych korespondencyjny kurs jezyka norweskiego, min. 10 pakietow. Normalnie 10% rabatu otrzymuja klienci kupujacy caly kurs, czyli 20 pakietow. Samodzielne ubieganie sie o prace wymaga wiecej inicjatywy i wysilku od kandydata, ale jest to wysilek zmierzajacy do znalezienia zatrudnienia zgodnie z kwalifikacjami, aspiracjami, i jako pelnowartosciowy wspolpracownik. Jest duza roznica miedzy zatrudnieniem indywidualnym, a zatrudnieniem w ramach "wynajmu sily roboczej", gdzie kandydat czesto dopiero po jakims czasie na miejscu nabiera orientacji wzgledem uzgodnionych stawek i warunkow pracy w stosunku do stawek i warunkow swoich norweskich kolegow. Oferowane przez nas uslugi opieraja sie i sa wycenianiane wedlug zaangazowania niezbednego czasu, pracy, i kosztow, indywidualnie dla kazdego klienta. Skorzystanie lub nieskorzystanie z nich jest decyzja kazdego z Panstwa, w zaleznosci od potrzeb i oczekiwan. BonaDea otrzymala wiele zgloszen, i w tej chwili przygotowujemy pierwsze aplikacje dla naszych klientow, ktore pomoga im w spotkaniu z konkurencja w procesie rekrutacji, i pozwola starac sie o zatrudnienie w ten sam sposob, w jaki o zatrudnienie w Norwegii staraja sie Norwegowie, czyli przegladajac i zamieszczajac ogloszenia, wysylajac podania, stawiajac sie na rozmowach kwalifikacyjnych, poszukujac zakwaterowania w miejscu zatrudnienia, itd. Mozna to robic na wlasna reke, lub czesc zlecic nam. Jest to uczciwa umowa miedzy klientem i BonaDea o wykonanie konkretnej uslugi. Z powazaniem BonaDea Temat: Przepełnienie żłobków-gdzie interweniować? Oto pytania, ktore skierujemy do pania dyrektor Bozeny Przybyszewskiej na spotkaniu dnia 26 wrzesnia 2005 r. 1. Jakie sa obecnie problemy w zlobkach? Jak Pani probuje je rozwiazac? 2. Jakie przepisy prawne reguluja powierzchnie przypadająca na jedno dziecko? 3. Jakie przepisy prawne reguluja zatrudnianie personelu zlobka i liczebnosc grup? - zwolnienia chorobowe pracownikow; - tylko od 9.25 -12.00 „komplet” pan; 4. Czy to prawda, ze premie, finansowanie zlobkow sa uzaleznione od wskaznika osobo/dni i ze proponuje sie pracownikom zlobkow nie odsylac podziebionych dzieci do domu (czy dziala filtr, jak reguluja te kwestie przepisy)? 5. Czy Pani zdaje sobie sprawe z niskiej jakosci zaopatrzenia? - herbatki owocowe (wczesniej naturalne, teraz perfumowane – najtansze); - zamki, srodki czystosci, mopy (1 szt/kwartal); 6. Czy zwolnienie lekarzy było zgodne z przepisami? 7. Czy zna Pani skutki zwolnienia dozorcow? - na terenie zlobkow nocami przesiaduje mlodziez, z ogrodow gina zabawki, tuje; - sprzet monitorujacy jest przestarzaly, jakosc zapisywanego obrazu mierna; 8. Czy sa jakies ustalone wymagania dotyczace kompetencji osoby, ktora moze pelnic funkcje dyrektora Zespolu zlobkow? Kierownikiem zlobka może zostac osoba spelniajaca określone warunki, regulowane przepisami. 9. Czy Pani dyrektor wizytowała we wrzesniu ktoryms ze zlobkow? Ktory i kiedy? 10. Czy pani zna model, wg ktorego funkcjonuja zlobki w Lodzi? - nie ma przetargow; - male grupy: na maluchach do 15 dzieci, na starszych grupach do 25 dzieci; - moze czesc funduszy (np. to, co placa rodzice ) zostawiac w zlobkach na biezace potrzeby (jedzenie - mieso, warzywa powinny pozostac w gestii zlobow), a reszte potrzeb zeby zaspokajal Zespol. 11. Czy nowe lezaki spelniaja wszystkie wymagane normy? - dziecko spi 5 cm od podlogi, nie spelniaja norm sanepidu (brak koszyczków na ubranka) 12. Czy to prawda, ze umowy o prace pracownikow zlobkow sa sformulowane w taki sposob, ze mozna im zlecic wykonanie kazdej czynnosci zarowno wewnatrz, jak i na zewnatrz zlobka (odsniezanie, grabienie lisci, malowanie)? Przy czym cały czas osoby te ponosza odpowiedzialnosc za dzieci, ktore formalnie znajduja sie pod ich opieka. 13. Jakich informacji o zlobku, Zespole zlobków i ich funkcjonowaniu pracownicy nie mogą ujawniać osobom trzecim? 14. Kto nadzoruje prace Zespolu zlobkow i w jaki sposob sprawowany jest nadzor? Temat: pracowac za mniej niż 1000 zeta ? pracowac za mniej niż 1000 zeta ? Niewielu ludzi chce pracować za kwotę poniżej 1000PLN. Przyjmijmy zatem, że chodzi o zatrudnienie na umowę o pracę, zaś w/w kwota dotyczy płacy netto (otrzymywanej przez pracownika po odliczeniu zaliczki na podatek dochodowy). Oznacza to, że koszta pracodawcy wynoszą około 1430PLN. Do ZUSu trafia kwota ~650PLN. Praca na etat ma te dobre strony, że w przypadku pracy na część etatu kwoty maleją proporcjonalnie. Czyli jeżeli pracownik będzie otrzymywał 500PLN netto, w/w kwoty będą wynosić (analogicznie): 715PLN i 325PLN. Popatrzmy, jak to będzie wyglądało w sytuacji, gdyby taki człowiek chciał założyć własną działalność gospodarczą. Primo: co miesiąc odprowadza składkę do ZUSu w łącznej wysokości ~650PLN. Secundo: odprowadza zaliczkę na podatek dochodowy w wysokości ~250PLN. To oznacza, że łączne miesięczne wynagrodzenie musiałoby wynosić ~1900PLN. Jak widać składki ZUSu pożerają ~34% przychodu. W sytuacji, gdy rozważymy mniejsze wynagrodzenie miesięczne sprawy przedstawiają się jeszcze gorzej. Łączne miesięczne wynagrodzenie: 1275PLN. Składka ZUS: ~650PLN, podatek około 125PLN. Pracownikowi zostaje na rękę ~500PLN. Zaś składka na ZUS stanowi już 50% przychodu. Niestety, to nie wszystko. Należy zwrócić jeszcze uwagę na przepisy fiskalne, które dla wielu mogą być nie dość, że trudne, to i przerażające. Przykładowo: kara za pomyłkę w prowadzeniu papierów to kwota nawet i 50 tys. PLN. Nawet, jeżeli w wyniku odwołania okaże się, że kara została wymierzona niesłusznie bynajmniej zwrotu kary nie dostaniemy. Zostanie ona potraktowana jako zaliczka na podatek dochodowy na najbliższe (przy założeniu, że miesięczny przychód to owe 1900PLN) 16 lat. I teraz mając świadomość konsekwencji ewentualnych pomyłek mamy do wyboru: albo ryzykujemy, albo korzystamy z usług doradców. I znów trzeba będzie parę złotych wyłożyć na kogoś, kto pomoże nam śledzić zmiany w prawie fiskalnym. Prowadzenie działalności gospodarczej ma sens dopiero wtedy, gdy spodziewamy się wyższego wynagrodzenia. można też chwytać się dorywczych zleceń, robić na pół szaro, ćwierć czarno, oszukiwać państwo i urząd pracy. liczyć na pomoc przyjaciół lekarzy ze jakby co to pomogą i to wszystko dzieje sie k..a 50 lat po wojnie! jest tak samo nędznie jak przed no to jak ma być? Temat: "Osiedle Leśne" Bemowo Przestrzegam przez tą osobą - kredyt !!!!!!! Witajcie! Zakupiłem mieszkanie w I etapie inwestycji na osiedlu lesnym. Teraz niektórzy z Was zapewnie mysla o kupnie mieszkania w II etapie. Chciałbym was ostrzec przez p.Jarkiem Pacholczykiem reprezentujacycm MultiBank. O ile do samego banku wiele zastrzezeń nie mam - to ta osoba doprowadzała mnie kilkakrotnie do flustracji - a w konsekwencji do reklamacji kredytu i wyznaczeniu nowej osoby do kontaktu ze mną. Przez cały proces uzyskania kredytu to ja musiłem "zabiegać o względy" tego pana - nie dzwonił, nie przygotowywał dokumentów w umówionym czasie a co najgorsze kilkakrotnie nie był w stanie podać ostatecznej raty kredytu bo to lub to zapomniał wstawić do kalkuklatora. Ale to jeszcze nic. Już po uruchomieniu kredytu okazało się że II transza raty nie wpłyneła przez 3,5 miesiąca od podpisania przeze mnie zlecenia na wypłatę tejże transzy. MI przysła więc wezwanie do zapłaty wraz z odsetkami ustawowymi do mnie. Ten człowiek po prostu olał sprawę kompletnie - i nawet w oddziale banku mnie przepraszali za jego zachowanie. Kupno mieszkania to duże wydazenia ale i spory stres. Często zaciagamy pożyczkę na długi okres i duże kwoty i wydawałoby się że płacąc prowizję i odsetki przez wiele lat powinniśmy być dobrymi klientami dla banku - a sam agent ma przecież od naszej umowy sporą prowizję - ale nie dośc że w tym przypadku nie czułem się klientem, to jeszcze ten p.Pacholczyk wykazał się totalnym lenistwem, brakiem kompetencji i częci do pracy. Jeszcze raz przestrzegam - chcecie kredyt w Multibanku - idzcie do jakiegokolwiek oddziału - ale nie dzwońcie do Pacholczyka - a on jeszcze bezczelnie zostawia swoje wizytówki w MI. I nie prawdę jest że ma wszystkie dokumenty i przyśpieszy sprawę!!! RaK - budynek D Temat: Mam pomysł na własny biznes Mam pomysł na własny biznes Mam pomysł na własny biznes Jest to stały dochód na poziomie ok. 1500zł na początku ( po wdrożeniu się w rynek można kogoś zatrudnić) Wiąże się to jednak z odpowiedzialnością i sumiennością wykonywanej pracy. Inwestycja w to przedsięwzięcie jest w granicach ok. 5 do 6 tys. zł. Działalność można również wykonywać w domu ale moim zdaniem nie przyniesie ona takich dochodów. Generalnie pracujesz przez dwa tygodnie w miesiącu intensywnie. Pozostałe dwa tygodnie pracujesz na zasadzie zleceń od klientów i ich pozyskiwaniu (jeśli będziesz sumienny to będą oni stałymi klientami) Nie jest to żaden handel sieciowy ani innego rodzaju bzdury. Jest to praca umysłowa i wymaga znajomości pewnych zagadnień które są do opanowania w krótkim czasie. Nie każdy jednak ma do tego predyspozycje. Wymogi aby zacząć: 1. założenie działalności gospodarczej 2. lokal o powierzchni 10-12m2 3. biurko 4. telefon 5. komputer i drukarka (laptop ułatwia pracę) 6. może się zdarzyć że internet będzie potrzebny ale nie jest to konieczne na początku. 7. łatwość nawiązywania kontaktów i chęci. 8. wizytówki Założyłem również wariant mniej optymistyczny czyli: Weźmy pod uwagę że ciężko pracujemy TYLKO przez dwa tygodnie i w nich zarabiamy. Pozostałe dwa mamy lżejsze w naszej firmie a czynsz trzeba płacić więc wzbogaciłem ofertę w dodatkowe usługi takie aby zwiększały prestiż firmy. Koszty stałe 1. Opłata za wynajem 2. Toner do drukarki 3. energia 4. opłata za telefon 5. Papier do drukarki 6. Oplata składek ZUS (jeśli jesteś zatrudniony na etacie odprowadzasz tylko zdrowotne) 7. reklama (ok. 100 zł miesięcznie zwielokrotniona w zależności w ilu miastach chcemy działać) 8. podatki Oplata za mój pomysł nie jest mała ale zwraca się bardzo szybko. Celowo nie napisałem ile ponieważ osoby poważnie zainteresowane się odezwą. Dlaczego to tyle kosztuje? Dlatego że jeśli ktoś zainwestuje większą kwotę pieniędzy w swój interes będzie jemu bardziej zależało na wykonywanej pracy. Zapewniam że warto! Poprowadzę krok po kroku czyli: powiem gdzie najlepiej usytuować biuro, jak pozyskać klientów i w jaki sposób do nich docierać, jak rozreklamować firmę niewielkimi nakładami finansowymi, jakie dodatkowe usługi otworzyć aby nie kolidowały z wykonywaną działalnością a zwiększały dochód, jakiej treści zawierać umowy i podpisywać oświadczenia Jeśli jesteś zainteresowany proszę o kontakt nr gg 4684384 Lub na e-maila daniel75@gazeta.pl Temat: Tańsza składka ZUS? Witaj w gronie ludzi unieruchomionych składką ZUS! Tysiące ludzi w Twojej sytuacji kombinują, a ZUS-u przeskoczyć się nie da. To, co kombinujesz ze zleceniem-uwową Cię nie uratuje, bowiem każdy, kto będzie miał wybór - zlecić Tobie i płacić ZUS (każda umowa zlecenie obliguje do płacenia składki) lub zlecić pracę komuś innemu, kto wystawi fakturę i będzie w sumie tańszy, chociażby zaoszczędzając czas i papierkową robotę - wybierze usługę firmy, wystawiającej fakturę. Mogę Ci tylko opowiedzieć, jak inni kombinują, żeby móc żyć i pracować na własny rachunek, nie tylko nie oddając wszystkich zarobków co miesiąc pracownikom pani Woronow, ale także nie zapożyczać się, by im daninę w zębach każdego 10 wpłacić (jeśli spóźnisz się o dzień - ZUS jest bezlitosny!). Przepis 1. Bierze się dziadka, wujka, ciotkę lub inną osobę, która ma przyznaną emeryturę. Na nią zakłada się firmę i koniecznie trzeba wtedy zarobić na jej składkę, która jest kilkakrotnie niższa (140 zdaje się). Ciotka (czy inne tworzywo, zwane również słupem) udziela Ci pełnomocnictwa. Wstawia się tę firmę do piekarnika na kilka miesięcy, robiąc wszystko by wyrosła jak najszybciej. Jeśli uda Ci się zdobyć jakieś zlecenia - w/w "tworzywo" wystawia Ci umowę - zlecenie i płacisz sobie sam ZUS, wiedząc, czym dysponujesz i ile sobie zostawić na suche bułki. Przepis 2. Masz kolegę, koleżankę, przyjaciół - kto już działa, ma firmę i już się mu to wszystko kręci (jeśli cienko przędzie, szukaj kogo innego). Ba, nie tylko przędzie - ale ma takie zyski (czego i Tobie życzę), że co miesiąc kombinuje, jak tu uszczknąć nieco z podatku. Ofertę mu składasz prostą - on Ciebie zatrudnia na najniższą krajową pensję, a Ty zakładając firmę, będącą Twoją dodatkową działalnością już umykasz spod składki 700 złotych. Oczywiście część pieniędzy ze składki musisz przyjacielowi zwrócić - z praktyki wiem, że rzadko chodzi o całość, bowiem pensji ni grosza nigdy nie zobaczysz, a kolega wpisze sobie Twoje wynagrodzenie w koszty. Dalej postępujesz jak w przepisie 1 - kiedy staniesz na nogi i będziesz mógł płacić sobie te 700 (ma być stawka zwiększona, ale obyś miał tyle kasy, żeby Cię to nie interesowało wcale, o ile) - cmokasz przyjaciela i zwalniasz się od niego, w pełni pracując dla siebie. Mankamenty powyższych przepisów: 1. Mają znamionma mataczenia, krętactwa i pewną dozę nieuczciwości. Ale - czy uczciwe jest nakazanie płacenia składki (praktycznie - podatku) nieuzależnionego od Twoich dochodów? 700 zapłacić trzeba, czy zarabiasz 300 czy 1000 złotych, co przy jednoosobowej firmie zawsze zdarzyć się może. 2. Ciocia (tworzywo z pkt1) - nie może zarobić więcej niż... - kwotę dokładnie określa co roku ZUS, a któż inny mógłby? I jeśli Ci firma pójdzie, ale nie na tyle, żeby tę parszywą składkę płacić, to ciocia może emeryturkę stracić... Jest jeszcze kilka innych sposobów, ale nie chcę, żeby mnie za te rady wsadzili za kratki - to nie jest mój ulubiony deseń. Pozdrawiam. nawojek Temat: Afera sprzętowa: nie tylko Nauman winny Niech mi którykolwiek z tych złodzieji każe za cokolwiek płacić! Społeczeństwo kijem bejsbolowym powinno im to wybić z tępych głów, skamieniałych serc i lepkich łap. Pracuję w służbie zdrowia. Dyrektor płacze, że nie ma pieniędzy, szpital zadłużony (wiodący w mieście woj.), pracownikom dawno zabrano tzw. "13", premię, od trzech lat nie ma 1 zł podwyżki, zapowiada się wypowiedzenie warunków płacowych,wstrzymanie funduszu socjalnego. Trzykrotnie były restrukturyzacje polegające wyłącznie na zwolnieniach pracowniczych, zapowiada się następna. Ludzie, którym dołożono obowiązków (ktoś musi robić za tych zwolnionych)ledwo zipią, zostają po godzinach, oczywiście niepłatnych. Płace - w okolicach najniższej krajowej. Za to są pieniądze na zatrudnianie znajomków, tworzenie nowych stanowisk pracy właśnie dla nich, obsadzanie stanowisk kierowniczych ludźmi, których wiedza nie dorównuje wiedzy podwładnych a wykształcenie nie ma nic wspólnego z zakresem pracy,latami utrzymywanie na stanowiskach ludzi, którzy dawno osiągnęli wiek emerytalny badź w dniu przejścia na emeryturę zatrudnianie ich w dalszym ciągu na "umowę-zlecenie" w granicach ostatniej pensji, szafowanie dodatkowymi umowami-zleceniami dla wybrańców, i to najczęściej w ramach etatowych godzin pracy, także podwyżki po kilaset nawet zł dla tychże wybrańców, itp., itd. Płacenie milionowych odsetek za zobowiązania i koszty komorników, nie płacenie po kilkadziesiąt mln ZUS oraz podatków jest już codzienną rutyną.O tzw. przetargach nie wspomnę.Nikogo nie dziwi, nikt się "nie czepia", zniknęły kontrole -poprostu nie ma pieniędzy, to usprawiedliwia wszystko. Z nas, pracowników, zrobiono wyrobników nagminnie strasząc utratą pracy i pocieszając, że jeszcze ją mamy! Jeśli się szuka oszczędności, zresztą natychmiast przejadanych, to wyłącznie w kieszeniach pracowników. Wyłącznie dla naszego dobra - ochrony miejsc pracy! Ciekawy system! Arcy ciekawy! A jaki demokratyczny!Oszczędnościowy i skuteczny! A tu proszę! Złodziuchy urządzają się na ludzkim zdrowiu od najwyższego szczebla po najniższy - chociażby to co się dzieje w NFZ w małopolsce. Na domiar wszystkiego i władze i wymiar sprawiedliwości jakby nie widziały w tym nic zdrożenego. Jak narazie nikomu włos z głowy nie spadł i spokojnie "pracują" dalej śmniejąc się nam w żywe oczy! Wyrzuceni z jednego miejsca awansują w innym. Przecież to było ukartowane od samego początku. Po to było likwidowanie kas chorych, systemu kontrolnego w Śląskiej Kasie Chorych, gdzie czarno na białym wychodziły przekręty (osobiście pan Łapiński zakazał, teraz już wiemy dlaczego). Narodowy Fundusz Zdrowia miał być jak się okazuje funduszem, ale dla kogo - pomału i jak zwykle dzięki dziennikarzom dowiadujemy się. Jaki to odsetek w kraju, nie wiadomo.Jedno jest pewne, panowie zabezpieczyli przyszłość swoją i wnuków zapewne i nie muszą się zbytnio martwić, że cokolwiek zostanie im zabrane. Nie w Polsce. Kiedy opozycja krzyczała, że NFZ to skok na kasę, centralizacja bez kontroli, z cymizmem się z niej wyśmiewano, a i naiwne społeczeństwo uważało, że przemawia przez opozycjonistów "rozgoryczenie polityczne". No to mamy, co mamy. Problemem w skali kraju jest 200 mln dla służby zdrowia, ale to, że złodzieje wykradają z tego systemu kilka czy kilkunastokrotnie więcej nie jest, jak się okazuje problemem. Nie usłyszałam też słowa potępienia ze strony chociażby Izb Lekarskich, środowisk akademickich. Wszak wśród tych godnych chociażby potępienia są profesorowie! Czyżby kolesie pijący czy kradnący podlegali innej ocenie moralno-etycznej aniżeli reszta społeczeństwa? Ciekawy system! Arcy ciekawy! A jaki demokratyczny, oszczędnościowy, skuteczny i moralny! W powiedzeniu, że milczenie jest przyznaniem się do winy jest sporo prawdy. Skoro środowisko milczy, nie oburza się, nie potępia, nie pozbawia praw wykonywania zawodu takich panów, to jaki wniosek można wysnuć? Tylko jeden....i to "wespół, w zespół",jak niegdyś śpiewali nieodżałowani Starsi Panowie Dwaj.(Ach, gdybyż jeszcze tacy się ostali!) Suma sumarum. Nie godzę się więcej na argumenty mojego dyrektora i tzw. władzy wyższego szczebla, nie będę żyć jak szczur pod pokładem i zacznę szukać możliwości oskarżenia mojego Państwa, że mało że nie dba o mnie jako o obywatela, do czego zobowiązuje je Konstytucja, to jeszcze mnie OKRADA! Żądam aby złodzieje rozliczyli się z mojej składki i moich podatków oraz oddali to co nakradli!!! Z odsetkami oczywiście. Temat: jazda bez zimowek, absow i innych cudow... bocian4 napisał: > Chłopie, sorki ale dyskusja na ten temat z Waścią nie ma specjalnego sensu. > Po pierwsze w pierwszym poscie udowaniasz ze zimowki sa kompletnie nie > potrzebne bo rozniac to tylko 1% (mierzony nie wiem czym - "wydaje mi sie?") Subiektywnym odczuciem, które tutaj jest najważniejsze - bo każdy prowadzący pojazd kieruje się subiektywnymi odczuciami. A "testy" w prasie "motoryzacyjnej" to cóż innego? Mają ślizgometr jakowyś, czy wsiadaja goście i jazda? I wierzysz w obiektywizm? Czy wypada napisać, że testowana rzecz to syf, jak sobie za darmochę jej poużywaliśmy?? a > zimowki to sukces marketingowcow. Niewątpilwy - to, że są wspaniałe i trzymają się śniegu/lodu/mokrego asfaltu traktowane jest jak prawda objawiona. > Na koniec twoj ostatni post: > sorki, a gadali z ofiarami wypadków (zwlaszcza tych smiertelnych) o tym czy > wypadek nie byl spowodowany tym ze po prostu nie widzieli goscia z naprzeciwka? I mój subiektywny test opon uważasz za niewiarygodny, zaś stwierdzenie ofiary (być może będącej w szoku) Cię przekonuje? Gdzież logika?? > Jesli jezdzisz czasem poza miastem to napewno zauwazyles ze auta na swiatlach, > w lecie sa lepiej widoczne niz bez swiatel. Zwlaszcza ciemny samochod jadacy > zacienionym odcinkiem drogi, podczas gdy tobie slonce wali prosto w twarz. > Po drugie - badania dotyczace opon zimowych nazywasz chwytem marketingowym, A jakie "badania" możsesz przeprowadzić na oponach "zimowych" - subiektywne odczucia testujących > badania na temat uzywania swiatel w zimie (na podstawie ktorych doszli jacys > medrcy do wniosku ze nie maja sensu) sa za to wyrocznia. Statystyka, chłopie - obowiązek używania świateł w dzień nie wpłynął nijak na liczbę wypadków/jej przyrost. Więc coś policzalnego, empirycznie wykazywalnego. > > Rozumiem, że jako przedsiębiorca podskakujesz z radości przy każdym nakazi > e > > wprowadzanym przez naszego ustawodawcę... Cieszysz się z obowiązkowego > > "ubezpieczenia" w ZUS-ie, z radością płacisz pracownikom za zwolnienia > > lekarskie, ani przez myśl nie przychodzi Ci zatrudnianie na umowę-zlecenie > , > czy > > o dzieło. > > To juz jest belkot az milo. Co maja wspolnego nakazy uzywania swiatel czy opon > zimowych dla zwiekszenia bezpieczenstwa w wszystkich uzytkownikow z Twoim > niezadowoleniem z placenia podatkow czy ZUS'u??? To, że nie wszystko co obowiązkowe, to mądre. Jakbyś nie wiedział, to obowiązkowe ubezpieczenia społeczne wprowadzono także dla bezpieczeństwa pracowników. Bezpieczeństwo to w ogóle wygodne hasło - powoływały się na nie takie instytucje jak Urząd Bezpieczeńatwa, czy Służba Bezpieczeństwa - więc jak słyszę że ktoś chce mi nakazem zwiększyć bezpieczeństwo, spodziewam się najgorszego. > a na koniec apogeum: > > Szkoda, że ustawowo nie jest nakazany zdrowy rozsądek. > > Wolisz spotkać na swojej drodze kierowcę malucha na dobrych "uniwersalnych > " > > oponach (np. Dębica Navigator), który zna możliwości swojego pojazdu i jeg > o > > ograniczenia, który na początku zimy "trenuje" na jakichś placykach itp. c > zy > > młodego-gniewnego w tuningowanym golfie na "zimówkach" kupionych na > giełdzie - > > używanych, zdartych (minimalnie spełniających normę wysokości bieżnika), a > le > > "zachodnich", zapieprzającego, bo przecież ma zimówki i jest bezpieczny??? > > > JA wole spotkac malucha z wszystko jedno jakim kierowca na zimowkach niz > malucha z tym samym kierowca na letnich. Bo kierowca jest ten sam a ryzyko > wpadniecia przez niego w poslizg przynajmniej w malym stopniu zmniejszaja > zimowki. Nie sądzę, że np. 10 letnie opony "zimówki" z dużym przebiegiem (no, ale to "zimówki") będą choćby porównywalne do jakichkolwiek nowych. > Tak samo wole spotkac merola z dowolnym kierowca na zimowkach. Wytlumaczenie - > jak wyzej. > Ciekaw jestem czy w kolejnym poscie na ten temat zaczniesz porownywac - czy > wolimy zeby nam spadla na lby opona zimowa z przyczepionym do niej starem czy > letnia z przyczepionym maluchem... ;-))) > > Jak sam napisales - szkoda ze zdrowy rozsadek nie jest nakazany ustawowo... > PZdr Jednak poziom jest dokładnie taki - zimówki mają być, a tankowanie LPG to wstyd. Temat: jazda bez zimowek, absow i innych cudow... Chłopie, sorki ale dyskusja na ten temat z Waścią nie ma specjalnego sensu. Po pierwsze w pierwszym poscie udowaniasz ze zimowki sa kompletnie nie potrzebne bo rozniac to tylko 1% (mierzony nie wiem czym - "wydaje mi sie?") a zimowki to sukces marketingowcow. W kolejnym, jak ci napisano ze piszesz banialuki, zaczales pisac ze nie chodzi ci o to ze zimowki wogole nie sa potrzeben ale ze nie powinny dawac nadmiernego poczucia bezpieczenstwa (i to jest oczywiste - nic nei powinno dawac nadmiernego poczucia bezpieczenstwa, bo co z tego ze sami przezyjemy wlasna glupote w Volvo XC90 jak zmieciemy 4 sosby w maluchu na tamten swiat). Na koniec twoj ostatni post: > Masz gdzieś choć jedno wiarygodne badanie, że włączone światła w dzień > zwiększają bezpieczeństwo - bo ja dobrze pamiętam konkluzję badań ITS - wzrost > bezpieczeństwa zerowy, jedyny efekt, to wzrost zużycia energii sorki, a gadali z ofiarami wypadków (zwlaszcza tych smiertelnych) o tym czy wypadek nie byl spowodowany tym ze po prostu nie widzieli goscia z naprzeciwka? Jesli jezdzisz czasem poza miastem to napewno zauwazyles ze auta na swiatlach, w lecie sa lepiej widoczne niz bez swiatel. Zwlaszcza ciemny samochod jadacy zacienionym odcinkiem drogi, podczas gdy tobie slonce wali prosto w twarz. Po drugie - badania dotyczace opon zimowych nazywasz chwytem marketingowym, badania na temat uzywania swiatel w zimie (na podstawie ktorych doszli jacys medrcy do wniosku ze nie maja sensu) sa za to wyrocznia. > Rozumiem, że jako przedsiębiorca podskakujesz z radości przy każdym nakazie > wprowadzanym przez naszego ustawodawcę... Cieszysz się z obowiązkowego > "ubezpieczenia" w ZUS-ie, z radością płacisz pracownikom za zwolnienia > lekarskie, ani przez myśl nie przychodzi Ci zatrudnianie na umowę-zlecenie, czy > o dzieło. To juz jest belkot az milo. Co maja wspolnego nakazy uzywania swiatel czy opon zimowych dla zwiekszenia bezpieczenstwa w wszystkich uzytkownikow z Twoim niezadowoleniem z placenia podatkow czy ZUS'u??? a na koniec apogeum: > Szkoda, że ustawowo nie jest nakazany zdrowy rozsądek. > Wolisz spotkać na swojej drodze kierowcę malucha na dobrych "uniwersalnych" > oponach (np. Dębica Navigator), który zna możliwości swojego pojazdu i jego > ograniczenia, który na początku zimy "trenuje" na jakichś placykach itp. czy > młodego-gniewnego w tuningowanym golfie na "zimówkach" kupionych na giełdzie - > używanych, zdartych (minimalnie spełniających normę wysokości bieżnika), ale > "zachodnich", zapieprzającego, bo przecież ma zimówki i jest bezpieczny??? Zycze zdrowego rozsadku a po pierwsze oduczenia sie demagogii. Porownuj nowe letnie z nowymi zimowymi na podobnych samochodach. Bo rozsadek (albo jego brak) poszczegolnych kierowcow nie ma zwiazku z rodzajem opon! Po co absurdalne popadanie w skrajnosc??? JA wole spotkac malucha z wszystko jedno jakim kierowca na zimowkach niz malucha z tym samym kierowca na letnich. Bo kierowca jest ten sam a ryzyko wpadniecia przez niego w poslizg przynajmniej w malym stopniu zmniejszaja zimowki. Tak samo wole spotkac merola z dowolnym kierowca na zimowkach. Wytlumaczenie - jak wyzej. Ciekaw jestem czy w kolejnym poscie na ten temat zaczniesz porownywac - czy wolimy zeby nam spadla na lby opona zimowa z przyczepionym do niej starem czy letnia z przyczepionym maluchem... ;-))) Jak sam napisales - szkoda ze zdrowy rozsadek nie jest nakazany ustawowo... PZdr Temat: Brawo Szczecin ! Tak trzymać, nie popuszczać ! Gość portalu: tete napisał(a): > inny fragment : > > "Stoczniowcy obrzucili budynek jajkami, a następnie kilku z nich wraz z kilkoma > > kobietami z "Odry" wtargnęło do gabinetu prezesa zakładów Henryka Walusia. > Jeden ze stoczniowców usiłował zmusić Walusia do wyjścia przed zakład do > oczekującego tłumu. Używał przy tym wulgarnych słów wyzywając prezesa, szarpał > go też za ubranie. > > Waluś bronił się przed wyjściem, tłumacząc, że we wtorek spotkał się z > załogą "Odry". Poinformował o nawiązaniu współpracy z nowym kontrahentem, który > > miał się zobowiązać do cotygodniowego wpłacania pieniędzy na konto "Odry" za > otrzymywany towar. Prezes powiedział też, że zaproponował pracowniczkom nowe > zasady wynagradzania. Miałyby one przejść na umowy zlecenie i otrzymywać > wypłatę o 40 procent niższą od dotychczasowej. > > Pracownice obecne w gabinecie zaczęły krzyczeć: "My szyjemy, a nie mamy > pieniędzy!". Wtedy jeden ze stoczniowców wprowadził do pomieszczenia taczkę i > zaczął szarpać Walusia usiłując wsadzić go > > do taczki. Prezes krzyczał, że składa rezygnację ze stanowiska. > > Mimo tej deklaracji stoczniowcy nadal usiłowali wywieźć go na taczce z > gabinetu. Doszło do kolejnej szarpaniny, podczas której zdarto z Walusia > marynarkę i koszulę. > > Półnagiego prezesa wywleczono przed budynek i tam szarpano go i obrzucono > jajkami. Mimo że Waluś wzywał na pomoc policję, ta nie interweniowała, chociaż > policjanci, którzy zabezpieczali przemarsz stoczniowców przez miasto, byli > przed budynkiem "Odry". > > Walusiowi udało się wyrwać z tłumu i schronić wewnątrz budynku. Wtedy > stoczniowcy rozeszli się. Po kilkudziesięciu minutach pod "Odrę" podjechała > karetka pogotowia ratunkowego, do której Waluś zszedł o własnych siłach. > > Przewodnicząca "Solidarności '80" w "Odrze" Krystyna Szypuła, proszona o > komentarz do wydarzeń, powiedziała: "Stało się jak się stało"." > > > Oczywiście, że determinacja ludzi, którzy przez wiele miesięcy > nie otrzymują wynagrodzeń za pracę moze skutkować takimi właśnie > sytuacjami. > Gdyby pani związkowiec miała wiedzę nt. sytuacji firmy > (a powinna mieć - prawo daje jej taką możliwość)- pół roku temu > wiedziałaby czy są to kłopoty przejściowe czy nie i czy warto prowadzić > negocjacje, czekać czy od razu złożyć pozew w sądzie pracy. > Fakt, czeka się na wyrok kilka miesięcy - ale potem komornik "ściąga" nalezne > pracownikom wynagrodzenia. > Poza tym Prezes nie może uniemożliwić nikomu kontaktów z mediami (a tak > twierdzi pani związkowiec). O sytuacji w "Odrze" prasa pisała wielokrotnie - i > nie były to uprzejme wobec Prezesa artukuły - wniosek : kontakt z mediami był. > > Pytanie : co dalej ? > Można się "entuzjazmować" słusznym gniewem ale co dalej ? Firma ma problemy. > Czy teraz jej kłopoty znikną - ludzie dostaną zaległe pensje i będą mieć > perspektywę pracy w przyszłości ? A może po prostu firma padnie (już widzę tego > > kontrahenta po dzisiejszej akcji) ?. > > "Proste rozwiązania" (taczki) nie poprawią losu tych kobiet. > > tete a chcialabys pracowac za darmo?Z tego co wiem tonie jest jedynyzaklad w Polscr,ktory ludziom nie placi. Jak sie nie placi za mieszkanie to przychodzipan komornik i z taczkami i Cie wywozi droga Terte i nie na kwietna laczke tylko pod odrapany most. Jezeli ktos kieruje firma i bierze za to okreslone wynagrodzenie to powinien o te firme dbac .Jak nie umie to powinien zrezygnowac . Temat: podzielniki ciepla-ryczalt??? Gość portalu: ania napisał(a): > nabylam mieszkanie, w ktorym zamonotowane sa podzielniki ciepla. odczyty byly > jesienia zeszlego roku (!?). Poprzedni wlasciciele nie mogli byc przy > odczytach, czego skutkiem jest znacznie wyzszy czynsz, w ktorym wliczona jest > ryczaltowa opalta za cieplo (47mkw*5 zł). Jeszcze nie podpisalam umowy > notarialnej, ale w spoldzielni powiedziano mi, ze czynsz ulegnie zmniejszeniu > dopiero po nastepnym odczycie czyli w okolicach grudnia 2003r. co mam zrobic > z tym fantem, by nie placic tyle? chce isc doprezesa, bo wszedzie mnie > spalwiaja, mowiac, ze nie ma mozliwosci wczesniejszego odczytu... prosze o > rade Witaj w klubie "wykorzystanych" przez podzielnikowe matactwa. Nie będę opisywać wszystkich łajdactw zarządów i prezesów spółdzielni, bo to już było wielokrotnie poruszane w tym forum. Chciałam ci tylko poradzić, żebyś sprawdziła dokładnie, jakie kary są przewidziane dla tych, którzy nie dali się opomiarować, lub nie dali odczytać podzielników (nie ma znaczenia, czy ktoś nie wpuścił celowo, czy nie mógł być obecny). U nas w spółdzielni naliczają dla takich ludzi podwójną, najwyższą stawkę dla danego budynku. Przy czym ustalanie stawki najwyższej jest mocno kontrowersyjne. Jedyne, nieopomiarowane w bloku mieszkanie miało stawkę 9 zł/m2, pomimo że najwyższa stawka w bloku dla mieszkania opomiarowanego wynosiła 3,65 zł/m2, co pomnożone przez 2 na pewno nie da w wyniku 9. Taka stawka wyniknęła z błędnego rozliczenia, po prostu firma rozliczająca Viterra pomyliła wszystkim mieszkańcom współczynniki położenia mieszkania. Po awanturze rozliczenie wycofała, przeprosili, zrobili nowe rozliczenie (też zresztą błędne, ale to już inna sprawa), ale stawki przedpłat pozostawili z pierwszego, błędnego rozliczenia. Od roku właścicielka mieszkania zabiega o zmniejszenie przedpłat. W Vierze nic nie widzieli, nic nie słyszeli. W administracji spółdzielni zbywają każde pismo. Jest tylko jedno magiczne słowo, które jest w stanie zmusić administrację do działania - prokurator. Wypowiedziała je jedna z moich sąsiadek, żądając pisemnego potwierdzenia swojego żądania korekty kosztów ogrzewania. Na pytanie kierowniczki działu "A po co to pani?" odpowiedziała "Zbieram dokumenty dla prokuratora." Korektę dostała w ciągu 3 dni. Jeżeli miałaś pecha i twoje mieszkanie podlega administracji dużej spółdzielni mieszkaniowej, to przed tobą długa i ciernista droga w dochodzeniu swoich praw. Przede wszystkim sprawdź, z czego wynika ta stawka ryczałtowa i wnioskuj o zmniejszenie przedpłaty. Normalnie stawka ryczałtowa powinna być wyliczona na podstawie odczytu zużycia ciepła na węźle zaopatrującym budynek. Elektrociepłownia wystawia fakturę za zużyte faktycznie ciepło i te koszty dzieli się przez ilość ogrzewanych metrów i 12 miesięcy - jest to koszt średni ogrzewania 1m2 budynku w ciągu miesiąca (te stawki wahają się od 2 do 3 zł/m2). I prktycznie tyle powinnaś płacić i o takie przedpłaty wnioskować. Na podstawie wysokości twojej stawki, sądzę że doliczono ci jakąś karę. A przecież nie ma podstaw do karania ciebie, bo kiedy dokonywano odczytu nie byłaś właścicielką mieszkania. Anty dobrze radzi, by porozmawiać z sąsiadami, dowiedz się jakie płacą stawki, jak w ogóle wygląda kwestia rozliczania. U nas administracja spółdzielni każdego lokatora traktowała tak, jakby był jedynym na osiedlu, który ma jakiekolwiek pretensje do rozliczeń. Po rozmowie z sąsiadami okazało się, że wszyscy!! składali reklamacje (wiele reklamacji) rozliczeń. Dopiero wspólne działanie przyniosło rezultat - dostaliśmy korekty (już trzecie i nadal błędne), pozostał nam tylko prokurator. Z firmą rozliczającą nie masz co rozmawiać. Oni podpisują umowę z administracją spółdzielni i szary lokator nic ich nie obchodzi, stracisz tylko dużo nerwów. Natomiast powinnaś wnioskować do spółdzielni (bo to spółdzielnia musi zlecić firmie) natychmiastowy odczyt stanu podzielników, nie ma żadnej przeszkody by tego dokonać (a gdybyś zmieniała grzejniki, to też byś musiała czekać do jesieni na odczyt?). Sytuacja jest analogiczna - jesteś nowym właścicielem i żądasz nowego odczytu i rozliczenia. Życzę ci cierpliwości i powodzenia. :-] Temat: Zmęczona Nauczycielka Myślę, że problem autorki wątku to typowy objaw depresji i "wypalenia", który może przytrafić się w każdym innym zawodzie. Też doświadczyłam w przeszłości podobnego spojrzenia na świat, jednak to właśnie obranie zawodu nauczyciela wyzwoliło mnie z mentalnego i materialnego marazmu. Fakt, że wpadłam od razu na głęboką wodę: klasy gimnazjalne, problemy wychowawcze, brak programu i podręcznika, naprawianie błędów po moim porzedniku (poziom wiedzy trzeciej klasy praktycznie taki sam jak pierwszej - czytaj zerowy), etc. Jednak zawsze mogę liczyć na pomoc pedagoga i psychologa szkolnego oraz wsparcie wychowawców. W ogóle trafiłam na wyjątkowo zgrany zespół i na wspaniałego przełożonego. I tu jest głównie przysłowiowy pies pogrzebany, bo to właśnie od dyrektora zależy dobre funkcjonowanie placówki. Nasz szef szanuje naszą pracę i starania, popiera i promuje różne inicjatywy, lubi uczniów ale jednocześnie trzyma ich w ryzach i nie pozwala na ekscesy. Już nie wspomnę o satysfakcji, kiedy po kilku wstawionych "pałach", przy kolejnej kartkówce mogę spokojnie postawić piątki z plusem :-) Doprawdy, po latach wreszcie odetchnęłam z ulgą i nie mogę się już doczekać ponownego rozpoczęcia roku szkolnego :-) Brzmi to trochę paradoksalnie, ale jak się przepracowało dziesięć lat na umowę o dzieło, nawet te kilkaset złotych jest wybawieniem i tych parę godzin spędzonych głównie na pacyfikowaniu rozbrykanych nastolatów, wieczorne sprzwdzanie klasówek i przygotowywanie materiałów na następne zajęcia to nic w porównaniu ze stresem, którego doświadczałam wcześniej. Niestety w naszym pięknym kraju jedynie etatowemu pracownikowi przysługują jakiekolwiek prawa. Natomiast "wolni strzelce" to frajerzy, którym zarówno instytucje państwowe, jak i pracodawcy mogą bezkarnie dokopać: wymuszać stosunek pracy na umowę o dzieło mimo pełnoetatowego wymiaru godzin, nie płacić przez pół roku nawet jeśli umowa zobowiązuje do zapłaty w ciągu 20 dni od wykonania zlecenia i zmusząjąc tym samym zleceniobiorcę do "bawienia się" w reketera, nie płacić świadczeń, ubezpieczenia, składek emerytalnych całymi latami, a w zaawansowanej ciąży podziękować za współpracę :-( Wybaczcie więc, ale nawet takie 600 zł wpływające regularnie na konto potrafią więcej zdziałać niż dwa-trzy tysiące na rękę raz na pięć miesięcy (i zero świadczeń), bo póki co rachunki przychodzą regularnie ;-) Zgadzam się, że to i tak niewiele, jednak coś więcej niż waciki da się kupić, naprawdę, np. spłacić kilka rachunków i tym samym nieco podratować budżet rodzinny, wspomagając małżonka :-) Owszem, kino, teatr, wystawy, knajpy, imprezy czy wyjazdy na urlop wypoczynkowy nawet w obrębie kraju pozostają marzeniem ściętej głowy, ale bywało gorzej i nie jest to dla nas "status symbol", dlatego nie narzekam. Tak więc każda profesja ma swoje dobre i złe strony. Grunt to znaleźć swoje miejsce. Dlatego autorce wątku polecam wizytę u specjalisty, odpowiednią terapię i spróbować znaleźć inne wyjście, chociażby przekwalifikować się lub przynajmniej zredukować etat. Ja będę się dalej dokształcać, bo pokochałam ten zawód :-) Pozdrawiam :-) Temat: WArto czy NIEwarto jechac jako au pair?? >agencja wysyłająca umywa od ciebie Co to za głupoty wypisujesz? Może zmieńcie partnera w Polsce bo widać z nieodpowiednimi ludzmi pracujecie. Wyobraz sobie że ja też byłam au-pair i moje biuro interesowało się moim losem. Zagraniczna rodzina chciała mi wlepić byle jaką rodzinę, bo akurat nie mieli dla nich nikogo a nie chcieli stracić rodziny i zwracac im pieniędzy. Na szczęście, biuro powiadomione w Polsce o zmianie rodziny interweniowało, bo na podstawie aplikacji do nich po prostu "nie pasowałam" >Agreement/porozuminie raczej niż umowa, może ale nie musi być podpisywana przez obie strony. Jest to dobrowolny akt, podkreślający jedynie fakt, że obie strony przeczytały, zrozumiały i zgadzają się z wytycznymi programu do którego > przystępują, a zatem regulaminowi Programu Au-Pair. Jeśli rodzina podpisze "agreement" w którym ma się określona liczbę godzin, zakres obowiązków, wysokość kieszonkowego, to musi tego przestrzegać, tak samo jak dziewczyna która w owej umowie bierze na siebie to zobowiązanie. W przypadku jeśli rodzina nagle zleca ci więcej babysittingów, dostajesz mniejsze kieszonkowe itp masz podstawy aby zmienić rodzinę i to nie z powody własnego "widzi mi się" ale w skutem niewywiązania się rodziny z tej umowy. Agreement jest dobrowolny? No pięknie. Rodzina która serio traktuje cały program i chce być uczciwa w stosunku do dziewczyny sama podsuwa do podpisu agreement, który ja nazywam kontraktem a wy jako agencja jeśli tego nie wymagacie nie dbacie po prostu o dobro dziewczyn. Z rodzina podpisujecie umowę prawda? Zresztą nie musisz odpowiadać, znam odpowiedz. >Ty jesteś równorzędnym klientem! Jakim klientem? Przecież za nic wam nie place > Co do reklamy mojej agencji, to uważam, że forum sprzyja wysłuchaniu obu stron ... Jasne, jeśli komus zalezy na propagowaniu lub nie tego programu to tak, a nie na reklamie własnej firmy. Od tego jest np. gazeta. Wyobrazasz sobie co by się tu działo gdyby na taki pomysl wpadły i inne agencje? Formu stałoby się polem bitwy między nimi. A w każdym posicie przeczytałoby sie to samio "moja agencja jest "naj" a reszta jest do bani. Jeśli na tym ci zależy założ własne forum "biura au-pair", Gazeta.pl daje szanse kazdemu na administrowanie. To konkretne forum służy jak mi się wydaje do udzielania wskazówek przyszłym i obecnym operkom. Masz własny bagaż doświadczeń? dlaczego nie podzielisz się z nim. Miałaś problemy z rodziną, dzieciakami? Opowiedz jak sobie z nimi poradziłaś, jak je rozwiązałaś. To przyniosłoby dużo korzysci. Jeśli chcesz udzielać pomocy w zakresie Królestwa to ok, tylko pisz jako "Ewa" - osoba prywatna a nie jako agencja, chyba nie zrobi ci to różnicy. Poza tym, wszędzie piszesz "my jako agencja" , "u nas w agencji" - sorry ale na kilometr smierdzi to reklamą, nie reklamujesz programu tylko swoja firmę. >Czy wolałabyś abym podała się za byłą au-pair z bagażem doświadczeń Tak, wolałabym >dla "moich " Rodzin Goszczących hehe właśnie oto chodzi, "waszych" czy "twoich" , tak naprawde tylko one się dla was liczą >którym zawsze się coś nie podoba, > czy zmieniają zdanie co 5 minut proponuję zmianę agencji. No własnie, po co zajmować się dalej dziewczynami, którym się nie ułozyło w rodziną, najlepiej wysłać je do innego biura i tak nie zapłaciły wam ani grosza więc się nie będą domagać ich zwrotu. Z rodzin tak szybko nie rezygnujecie co? W koncu musielibyście oddac im kasę. Dlaczego piszesz "wspaniałych kandydatek" skoro zaraz się ich pozbywasz? Jeśli ktoś jest wspaniały, a przynajmniej dobry to chyba jeśli ma kłopoty z rodziną nalezy mu jako pomóc samemu a nie od razu go spławiać. Prawda jest taka: w Anglii a zwłaszcza w Londynie powstało o wiele za dużo biur au-pair. Rodziny czasami zgłszaja się do kilku biur na raz dlatego chwytacie się wszelkich srodków na pozyskanie dziewczyn. Wyścig szczurów. T. Temat: LUD przejmuje władzę nad kamienicami !!!!! LUD przejmuje władzę nad kamienicami !!!!! www.lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/293866.html Cztery lokatorki przejęły czynszówkę Czwartek, 21 sierpnia 2003r. Cztery lokatorki przejęły władzę nad bezpańską kamienicą na Bałutach. Pobierają czynsze, zlecają remonty, opłacają wodę i prąd. Takiego przypadku w Łodzi, a być może w Polsce jeszcze nie było. Rewolucja zaczęła się, gdy umarła 90-letnia administratorka czynszówki przy ul. Piwnej 25. Po jej śmierci okazało się, że budynek jest niczyj. Spadkobiercy właścicieli nigdy nie występowali o jego zwrot, a gmina uznała, że zarządzanie domem nie opłaca się. - Wodociągi chciały odciąć dopływ wody, elektrownia prąd na klatce schodowej. Trzeba było szybko podjąć jakieś działania - opowiada Henryka Matusiak, jedna z lokatorek. - Utworzyliśmy więc komitet, który przejął władzę nad budynkiem. Rewolucjonistki zwołały zebranie mieszkańców, na którym uchwalono przejęcie przez nie zarządu. Władza była nielegalna, więc ani wodociągi, ani elektrownia nie chciały podpisać umowy na dostawy mediów. Wówczas Wanda Krzemińska, emerytowana księgowa, podpisała umowę, w której zobowiązała się płacić za wodę za wszystkich lokatorów. Gdyby ktoś zalegał, musiałaby sama dopłacać . Tak samo załatwiła dostawy prądu na klatkę schodową i wywóz śmieci. Kobiety utworzyły czteroosobowy zarząd nieruchomością: Henryka Matusiak, 69-letnia emerytka zaczęła badać koszty utrzymania domu i pilnować jego bieżącego funkcjonowania. 64-letnia Wanda Krzemińska, doświadczona księgowa, została skarbnikiem i zaczęła prowadzić szczegółową dokumentację wszystkich wpływów i wydatków. Kolejne dwie panie: Ewa Zalega i Jadwiga Chorzewska utworzyły komisję rewizyjną po to, by kontrolować rzetelność rozliczeń. W ten sposób ukonstytuował się nielegalny, ale bardzo skuteczny babski rząd. Na początek ustalona została stawka czynszu na 2,63 zł za metr kwadratowy, czyli znacznie mniej niż w podobnych kamienicach. Pieniędzy wystarcza nie tylko na bieżące opłaty. Kobiety wymieniły okna na klatce schodowej, naprawiły bramę, zleciły smołowanie dachu. Klatka schodowa jest czysta, bo wszystkie panie z komitetu ścigają wszelkie chuligaństwo. Jedenastu lokatorów spokojnie żyje płacąc za mieszkanie mniej niż w innych budynkach. Zbuntowała się tylko jedna z najemczyń. - Powiedziała, że skoro jesteśmy nielegalni, to nie zapłaci nam za wodę - opowiadają panie z komitetu. - Nikt z sąsiadów nie zechciał pokrywać za nią rachunków, więc odcięliśmy buntowniczce wodę. Próbowaliśmy ustalić u urzędników bałuckiej delegatury i prokuratury, czy ktokolwiek zajmuje się budynkiem zarządzanym przez rewolucyjny komitet. W obu instytucjach na hasło: Piwna 25, odpowiedź była jedna: tematu nie znamy. - To niedowład organów władzy. Urzędnicy powinni się zająć porzuconym budynkiem i skomunalizować go - twierdzi Andrzej Rozenkowski, prezes Stowarzyszenia Właścicieli Nieruchomości. - To co zrobili lokatorzy to anarchia, ale nie oni są winni, bo ratowali swój byt. Strona 3 z 4 • Zostało znalezionych 206 rezultatów • 1, 2, 3, 4 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||