Strona Główna
PKS Inowrocław Toruń Inowrocław
PKS Wrocław Wrocław Zakopane
PKS Bełchatów-rozkład jazdy
PKS Bus Jastrzębia Góra
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS chjnice Starogard Gd
PKS Cieszyn rokład jazdy
pks cieszyn rozkład jazdy
PKS grodzisk-pruszków ceny
PKS Inowrocław Toruń cena
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • opw.pev.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: pks Świętochłowice





    Temat: Akcja protestacyjana w MZK Wejherowo!

    W naszym MZK nie ma już starych wysokopodłogowców?? Nie widuje od miesiąca żadnego, nawet na bazie... to prawda??
    za to na bazie PKS widziałem autobus MZK ostatnio..


    Ostatni Jelcz M11 o numerze 010 odjechał 29 lipca 2007 do Świętochłowic, wcześniej firma tamtejsza też już kilka naszych Jelczyków zakupiła. Posiadam zdjęcia ostatniego wyjazdu tegoż właśnie Jelcza... Tak więc wysokich podłóg u nas już nie ma.

    A w PKS stoją pojazdy w barwach naszego MZK, ale one należą do Gryfa Kartuzy, jeżdżą nimi u nas kierowcy z PKS Wejherowo.



    Temat: Jadę w teren, - a może Ty też?
    Ja mam takie szybkie pytańko: Czy może ktoś polecić mi jakieś ciekawe stanowisko ze Śląska najlepiej żeby komunikacją miejską dało się dojechać bo własnego środka transportu nie posiadam najlepiej coś z okolic katowic Chorzowa, Świętochłowic, Rudy Śląskiej, Sosnowca tak coś w tym rejonie, z gury bardzo dziękuje za wszelkie wskazówki
    Pozdrawiam

    [ Dodano: 2007-05-07, 16:47 ]
    z góry taki mały psikus

    Nie wiem czy to "szybkie pytanko"! Jak dla mnie to obszerne pytanie i czesto poruszane na forum.

    Bo na Ślasku miejscówek jest ogrom. Z ciekawszych, do których można dojechać KZKGOP to : Żyglin(Trias), Bytom - Dolomity(Trias), Wojkowice (Trias), Niegowonice(Jura, Oxford) oraz stanowiska karbońskie czyli wszelakie hałdy przy kopaniach oraz wszedzie tam gdzie odrzut z kopalń wyrzucają, czyli jakies polne drogi scieżki, czesto nie trzeba wiele chodzić by karbon znaleść. Oczywiscie klasycznym stanowiskiem karbonu jest Czerwionka-Leszczyny ale nie wiem czy tam jeżdzi autobus. W okolicach Starych Gliwic dawniej były stanowiska miocenu ale sam próbuje ustalić, czy jeszcze cos sie ostało, w tym wzgledzie też szukam pomocy. Oczywiście najlepiej jest zawsze na poczatku siegnąć do literatury.
    Linie KZKGOP na Górnym Śląsku to wybawienie dla wielu poszukiwaczy skamieniałosci, przygód, historii oraz lubiacych zwiedzać różne zabytki. Za 12 złotych można kupic bilet na cały dzień i jeżdzić pratycznie wszytkimi liniami (wyjatek to linie obslugiwane przez PKS Zawiercie). Zycze miłej ekploracji i udanych łowów.

    PZDR ORT





    Temat: Sezon 2007
    cytat ze strony oWiraza


     Znane są już wyniki konkursu na zadania z zakresu kultury fizycznej, realizowane w roku 2007 (I edycja). W tym sezonie przyznano nam 11 000zł. na udział w rozgrwkach ligowych, uczestnictwo w turniejach oraz obóz sportowy, co stanowi kwotę o 1 000zł. wyższą niż przed rokiem. Cieszy fakt większej ilości pieniędzy ponieważ czeka nas w tym sezonie więcej dalekich wyjazdów między innymi do Krosna czy Świętochłowic. Obecnie staramy się ponownie o środki w ramach Funduszu Grantowego i w otwartym konkursie ofert na realizację zadań z zakresu kultury fizycznej (II edycja). W drugiej edycji staramy się o przyznania pomocy finansowej na udział juniorów w Mistrzostwach Świata w Anglii oraz seniorów w Mistrzostwach Świata w Częstochowie.
    KUNIEC

    3majcie kciuku za nasze dzialania bo jak sie nie uda to bedzie pks ;p




    Temat: 870 i tabor B


    Idźżesz chłopie na piwo, zamiast pleść bzdury. Z Katowic do Gliwic jeździ
    się generalnie samochodem lub pociągiem, tłok w 840/870 to tylko problem
    braku integracji taryfowej w regionie. Może jestes za młody - ja mam to
    szczęście, że pamiętam funkcjonowanie systemu komunikacji miejskiej w GOPie
    w latach 70 i 80-tych XX wieku. Minibusów nie było - były stada pociagów,
    tramwajów i ikarów przegubowych, bo ludzie aut nie mieli tyle co dzisiaj, a
    jakoś te miliony musiały do kopalń i hut dojeżdżać. Pamiętam 5-10 minutowy
    takt pociągów z Katowic do Gliwic w szczytach komunikacyjnych - a w każdym
    pociagu jechało dobre 1000 pasażerów.


    Wg dostepnych mi danych z badan przeprowadzanych w 88 roku na poszczegolnych
    odstepach trasy Gliwice-Katowice w ciagu godziny podrozowalo max. 3000 osob,
    poza szczytem 1500-2000(w zaleznosci od odstepu). Np. miedzy Batorym a
    Swietochlowicami w strone Gliwic miedzy 6 a 7 rano podroz odbylo 3097 osob
    przy skladach zestawionych z 2650 miejsc siedzacych(116% zapelnienia), a w
    godzinach 15-16 3037 osob przy 2332 miejscach siedzacych(130% zapelnienia).
    Przy wystepujacym wtedy takcie 10 minut, daje to ok. 500 osob na pociag w
    okresie szczytowym:-)
    A czy pamietasz moze z autopsji wspolny bilet miesieczny PKP-WPK-PKS, ktory
    zaczal obowiazywac od 1988 roku? Czemu ow bilet cieszyl sie mala popularnoscia
    i dlaczego zen zrezygnowano bez prob udoskonalen tej oferty?





    Temat: Pytanko dla znawców połączeń.. ;)


    Czy jest jakieś połączenie (wiem że nie bezpośrednie ;) ) z Maciejowa w
    kierunku Goduli lub przynajmniej na Chebzie po 23:00 w niedzielę? Szukałem
    w
    rozkładach i jedyne co udało mi się wyszukać to "29" o 0:32 z centrum
    zabrza...ale to "troche" dużo czekania... ;) Nie liczę tego "29" które
    jedzie tylko na petle lompy, bo to i tak mało co daje - a nocny spacerek z
    lompy na Chebzie nie jest najprzyjemniejszą rzeczą... Czy ktoś może mógłby
    podsunąć jakieś inne rozwiązanie dotarcia do celu? Pomijając rozwiązania
    typu "weź taxi.." ;)




    Witam

    Czy jest jakieś połączenie (wiem że nie bezpośrednie ;) ) z Maciejowa w
    kierunku Goduli lub przynajmniej na Chebzie po 23:00 w niedzielę? Szukałem
    w
    rozkładach i jedyne co udało mi się wyszukać to "29" o 0:32 z centrum
    zabrza...ale to "troche" dużo czekania... ;) Nie liczę tego "29" które
    jedzie tylko na petle lompy, bo to i tak mało co daje - a nocny spacerek z
    lompy na Chebzie nie jest najprzyjemniejszą rzeczą... Czy ktoś może mógłby
    podsunąć jakieś inne rozwiązanie dotarcia do celu? Pomijając rozwiązania
    typu "weź taxi.." ;)


    To ty nie wiesz ze w nocy trzeba spac a nie jezdzic??? Ja kiedys chcialem
    jechac pospiesznym cos kolo czwartej rano z Katowic do Warszawy. Mieszkam
    niestety w Zabrzu. Mialem do wyboru albo nocowac w Katowicach, albo kulac
    sie przez caly Slask nockami z przerwa gdzies w Swietochlowicach od 0:30 do
    2:00, albo gleboko wierzyc w to, ze rozklad PKS na stronie UM w Gliwicach
    jest aktualny i faktycznie istnieje taki pospieszny PKS, ktory wyrusza z
    Gliwic do Zakopanego przez Katowice cos kolo 3 w nocy (nawet nie chce
    wiedziec ile bym za to zaplacil). Wybralem najprostsze wyjscie - nie
    pojechalem. No coz jak widac w tej aglomeracji pelnej fachowcow z
    najwyzszego poziomu jedyna sensowna komunikacje nocna zapewnia PKS i
    taksowki.

    Powazniej, jedyne co udalo mi sie znalezc to:

    Zabrze Kondratowicza - 280 odj. 23:28
    Szombierki Kosciol - 280 przyj. 0:04; N/25 odj. 0:18
    Godula Pl. Niepodleglosci - N/25 przyj. 0:25 (dalej przez Godula Osiedle,
    Orzegow do Rudy)

    Z tym ze dwie sprawy:
    1. Nie wiem jak N/25 ale z nockami autobusowymi KZK GOP to bywa roznie.
    2. Doradzam dojechanie 280 do dworca w B-miu i tam przesiadke na N/25 (6
    minut na przesiadke) - raz, ze Szombierki to nie jest przyjemna dzielnica, a
    dwa, ze jak N/25 nie przyjedzie, to bedziesz mogl opier...lic dyspozytora i
    pojsc na taksowke ;-)

    WILQ





    Temat: KZK GOP a kolej?


    Jak wczoraj przyjechała moja ciocia to od  drzwi zaczęła opowiadać, że w
    GOPie to Polska A, a tam "u nich - w Lubelskiem" to Polska B...


    No na pewno. Wystarczy porównać centra  Świętochłowic i Zamościa :-)))
    Kazimierz Dolny z Lipinami też :-)))


    btw. zamiast busików i pociągów regionalnych puścili jeden pociąg jadący
    pól dnia ale za to zbierający wszystko co popadnie...


    ??? Pierwsze słyszę :-).


    Nieeeeeeeeee ;-P tramwaje nie mogą wjeżdżać gdzei będczie chciał
    pasażer...
    busik może...


    No ale nie uważacie że to przesada jak tramwaj jedzie o 23 i wiezie 3 osoby
    a miasto płaci za to 5 zł za wozokilometr jak busik kosztowałby poewnie ze
    1,50 zł za kilometr? A potem ktoś się dziwi, że miasta pozadłużane.


    ale za to jakie fajne... mówmy mu Fox "aron" Mulder ;)


    Nie fajne tylko oczywiste. Oparłem się na danych ze strony ZKM Gdynia.


    No i jeszcze ministerstwo to od dróg i autostrad i winietek też...


    Otóż to. Precz z darmozjadami.


    Ale skąd. Nie kłóć się z nim. Przecież na grupie pisano, że HZ to taki PKM
    Ruda Śl. no to to sobie wpisał do kajecika...


    To jest jednostkowy przypadek niestety. No może jeszcze Meteor, Polak czy
    Sebzda. Chyba nie wmówisz mi ze większość PKMów to prywatne? Albo PKS Będzin
    czy PKS Katowice?


    I nie wiem dlaczego gmina ma im dawać za darmo to wszystko. :-/ bez sensu.


    Bo tak stanowi ustawa. Ha ha ha... Odmowa udostępnienia legalnemu
    przewoźnikowi przystanków przez gminę jest naruszeniem prawa. Koniec.
    Kropka.

    pozdarwiam aron





    Temat: 870 i tabor B


    | Pamiętam 5-10 minutowy
    | takt pociągów z Katowic do Gliwic w szczytach komunikacyjnych - a w
    każdym
    | pociagu jechało dobre 1000 pasażerów.
    Wg dostepnych mi danych z badan przeprowadzanych w 88 roku na
    poszczegolnych
    odstepach trasy Gliwice-Katowice w ciagu godziny podrozowalo max. 3000
    osob,
    poza szczytem 1500-2000(w zaleznosci od odstepu). Np. miedzy Batorym a
    Swietochlowicami w strone Gliwic miedzy 6 a 7 rano podroz odbylo 3097 osob
    przy skladach zestawionych z 2650 miejsc siedzacych(116% zapelnienia), a w
    godzinach 15-16 3037 osob przy 2332 miejscach siedzacych(130%
    zapelnienia).
    Przy wystepujacym wtedy takcie 10 minut, daje to ok. 500 osob na pociag w
    okresie szczytowym:-)


    Potrójna jednostka, w której ludzie stoja - niestłoczeni - w przedsionkach i
    w korytarzu, ma obłożenie ok. 1000 osób. A takie rzeczy były na porządku
    dziennym, gdy jechałeś do Gliwic na 8. Następne pociagi miały już luzy, stąd
    wychodziłaby Twoja średnia 500 osób.  Generalnie jednak zapełnienie było
    bardzo dobre przez całą dobę przy takcie 20-minutowym, w szczytach 10
    minutowym (dopełnianym do 5 minutowego przez przyspieszone dalekobieżne). W
    1990 zrobili już jedną 40 minutową dziurę - odjazd był 9.12, potem 9:52... A
    potem już było z roku na rok coraz gorzej. Nie wiem, czy twoje zestawienie
    uwzględnia pociagi dalekobieżne, które również woziły masy pasażerów
    "aglomeracyjnych".


    A czy pamietasz moze z autopsji wspolny bilet miesieczny PKP-WPK-PKS,
    ktory
    zaczal obowiazywac od 1988 roku? Czemu ow bilet cieszyl sie mala
    popularnoscia
    i dlaczego zen zrezygnowano bez prob udoskonalen tej oferty?


    Nigdy do mnie nie dotarło, że w ogóle coś takiego istnieje - chyba musieli
    bardzo ukrywać informację o tym fakcie, alobo też się po prostu nie opłacało
    tego kupować. Pamiętam, że miałem zwykłe miesięczne osobno na pociag i na
    WPK, wtedy jakoś bardzo tanio to wychodziło... a potem już od 1989 była
    galopująca inflacja.

    Pozdrowienia

    JH





    Temat: Wyjazdy - wspomnienia...
    Cóż, może i ja coś skrobnę :) Jeżeli chodzi o mnie, to najbardziej utkwiły mi w pamięci cztery wyjazdy. Jak najdalej sięgnę pamięcią pierwszy mój wyjazd to rok bodajże 1986 i Świętochłowicka skałka - nic nadzwyczajnego, pozatym że był to mój pierwszy wyjazd. I tutaj chciałbym wyjaśnić ostrowski fenomen skałki; otóż jak wiadomo Ostrów kolejarstwem słynął, i nie dziwiło nikogo, że niemalże co drugi mieszkaniec Ostrowa i okolic miał darmowy bilet kolejowy (kolejarze i ich rodziny włącznie z ZNTK, które również posiadały niemałe zniżki). Połączenie kolejowe ze Świętochłowicami było rewelacyjne wówczas. Wystarczyło w Ostrowie wsiąść, a w Świętochłowicach wysiąść i marszem 10-ciominutowym było się na skałce - ot cała filozofia licznej frekwencji ostrowian w Świętochłowicach w latach osiemdziesiątych.
    Kolejny wyjazd, który wyrył mi się pod czapką, to rok 1988 i Krosno. Pamiętam go tylko dlatego, że była to prawdziwa ESKAPADA trzydniowa niemalże, bo wyobraźcie sobie - pociąg z Ostrowa był o 23 z minutami, a w Krośnie było się o 11 rano następnego dnia (przesiadka na PKS w Rzeszowie). W Ostrowie byliśmy z powrotem o 7 rano trzeciego dnia - jak sami widzicie wyniku nie pamiętam (wygraliśmy - tylko tyle), ale czas wyprawy do dzisiaj :)
    Następna pamiętna wyprawa, to pierwszy mecz w pierwszej lidze rok 1989 Falubaz - Ostrovia. Jak się skończył każdy wie. Dla mnie przede wszystkim był pamiętnym z jednego powodu, otóż był to pierwszy i ostatni mecz w którym wystąpił mój kolega z pracy Grzesiu Chorosiewicz. Niestety późniejsza kontuzja kręgosłupa na treningu przerwała jego karierę jako żużlowca.
    Najciekawszym jednak dla mnie wyjazdem był wyjazd do Krakowa w 1994 roku. Pojechaliśmy tam z kumplem.... MZ-tą 250. Była piękna letnia pogoda (4 sierpnia 1994 - tą datę będę pamiętał do końca mych dni) baaaaaaaaa, wogóle przez cały lipiec nie spadła ani jedna kropeleczka deszczyku (nawet najmniejsza), nic nie zapowiadało tego dnia zmiany pogody... no więc się wybraliśmy. Pod stadionem Wandy byliśmy może ze dwie godziny przed meczem, zakupiliśmy bilety, programy i..... nagle nastąpiło oberwanie chmury niemalże. Deszcz lał niemiłosiernie przez godzinę prawie, lecz o dziwo działacze tamtejsi uporali się z torem i z 2- godzinnym opóźnieniem bez prezentacji odbył sie mecz bez historii (38-52 w plecy bodajże) Wart wspomnienia był okrzyk jednego z kibiców wandy; w jednym z biegów gdzie spotkał się nasz Rif z Michaiłem Starostinem, i gdy Rif po raz któryś wiózł do mety 3 oczka, ów kibic nie wytrzymał i zawył : - NOSZ KU...A MISZA BIERZ TEGO RUSKA!!!!!!!! - niestety :D ... ten nasz "rusek" nie dał się wziąść :D Również co muszę podkreślić to fakt, że na stadione słychać było tylko naszych kibiców z flagami i śpiewami (przyjechali autokarem chyba). Po meczu wracaliśmy do domu; nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że znowu zaczęło padać, tym razem już bez przerw, o dalszych przygodach związanych z powrotem na motocyklu z Krakowa w deszczu nie będę pisał, bo nie wspominam tego mile (wypadek).
    Ostatnim wyjazdem, który chciałbym opisać był Rybnik 1997 - nasza chluba. Na zawsze utkwiła mi atmosfera, która udzieliła się wszystkim po ostatnim biegu, a raczej po akcji Rinata, który dał nam upragniony awans. Wszyscy poszliśmy do parkingu; śpiewaliśmy, huśtaliśmy zawodników, cieszyliśmy się. Potem zrobiliśmy pieszo rundkę całego okrążenia. Na kolanach chodziliśmy po murawie jeden za drugim. Ogólnie coś fajnego.
    To by było na tyle jeżeli chodzi o moje "najpamiętniejsze" wyjazdy.
    Mogę się jeszcze pokusić o takie moje własne hipotezy dotyczące Ostrowskiego dopingu. Otóż w latach osiemdzisiątych były dwa główne kluby kibica działające przy ZAP-ie, oraz ZNTK (chyba, bo pewnien nie jestem), lecz były to kluby, które były trochę tak na siłę rozdmuchiwane przez ówczesne władze partyjne w tych zakładach, a sama idea kibicowania miała taką postać, by być na meczu, czy zawodach. Dopiero pod koniec lat osiemdzisiątych, gdy klub piłkarski Ostrovia święciła triumfy w 3 lidze, i gdzie animozje na linii Raków - Ostrovia osiągnęły apogeum, zawiązała się pewna grupa, od której wszystko się zaczęło. Ale mogę się mylić, jak napisałem są to tylko i wyłącznie moje spostrzeżenia.
    Pozdrawiam




    Temat: KZK GOP a kolej?

    stworzył(a), co następuje:


    | Jak wczoraj przyjechała moja ciocia to od  drzwi zaczęła opowiadać, że w
    | GOPie to Polska A, a tam "u nich - w Lubelskiem" to Polska B...

    No na pewno. Wystarczy porównać centra  Świętochłowic i Zamościa :-)))
    Kazimierz Dolny z Lipinami też :-)))


    Ojojoj a ty to wiesz jak to na Lipinach jest?? Pewnie dlatego ludzie tak
    chętnie migrują ze Świętochłowic do Kazimierza Dolnego i Zamościa... ty to
    masz argumenty. "Jedna jaskółka wiosny nie czyni" nie wiesz o tym??


    | btw. zamiast busików i pociągów regionalnych puścili jeden pociąg jadący
    | pól dnia ale za to zbierający wszystko co popadnie...

    ??? Pierwsze słyszę :-).


    To spróbuj dojechać z okolic Zamościa do GOPu... dużo lubelszczyzny
    zwiedzisz i Ukrainę uwidzisz...


    | Nieeeeeeeeee ;-P tramwaje nie mogą wjeżdżać gdzei będczie chciał
    pasażer...
    | busik może...

    No ale nie uważacie że to przesada jak tramwaj jedzie o 23 i wiezie 3 osoby
    a miasto płaci za to 5 zł za wozokilometr jak busik kosztowałby poewnie ze
    1,50 zł za kilometr? A potem ktoś się dziwi, że miasta pozadłużane.


    Nie to nie jest przesada. Wszystko to było już setki razy tłumaczone. Ale
    ty wiesz lepiej.


    | ale za to jakie fajne... mówmy mu Fox "aron" Mulder ;)

    Nie fajne tylko oczywiste. Oparłem się na danych ze strony ZKM Gdynia.


    No szczególnie przydatne, gdy rozm awiamy o GOPie... no pewnie dlatego że
    też na G... To problemy Lublina bez problemu porównamy do problemów
    Lipin... wyjdzie na to samo


    | No i jeszcze ministerstwo to od dróg i autostrad i winietek też...

    Otóż to. Precz z darmozjadami.


    Weź skończ. Ironii nie wyczułeś?


    | Ale skąd. Nie kłóć się z nim. Przecież na grupie pisano, że HZ to taki PKM
    | Ruda Śl. no to to sobie wpisał do kajecika...

    To jest jednostkowy przypadek niestety. No może jeszcze Meteor, Polak czy
    Sebzda. Chyba nie wmówisz mi ze większość PKMów to prywatne? Albo PKS Będzin
    czy PKS Katowice?


    Buhahahahahahahahahahahaha <no_comments


    | I nie wiem dlaczego gmina ma im dawać za darmo to wszystko. :-/ bez sensu.

    Bo tak stanowi ustawa. Ha ha ha... Odmowa udostępnienia legalnemu
    przewoźnikowi przystanków przez gminę jest naruszeniem prawa. Koniec.
    Kropka.


    Legalnemu? no legalnemu czasem można. Ale w Polsce wiele praw i ustaw jest
    pisanych tylko po to, żeby ludziom zrobic problemy. Nie zauważyłeś jeszcze,
    że raczej tak nei powinno być? Że miasto płaci za zrobienie i utrzymanie
    przystanków a taki busik se jeździ po nich za free... to dopiero sa zbędne
    koszty poniesione przez miasto!! jak płaci takiemu PKMowi czy MZK za
    organizacje przewozów a darmozjady busiarze zabierają pieniądze :/





    Temat: Transport szynowy
    Mówiąc o linii Łabędy - Sośnica ja także myślę tylko o taborze tramwajowym, a nie kolejowym. Jak wspomniał Kaspric rozstaw torów jest ten sam. Z resztą to i tak bez znaczenia czy ten sam czy nie bo przecież linia ma być wybudowana, a nie przekształcona z istniejących torów PLK. Swoją drogą te i tak by się nie zgodziły. Tak więc na moje oko to powinien być tramwaj na torowisku tramwajowym. Powinien być 2 systemowy bo dzięki temu i dzięki połączeniu torowiska tramwajowego z kolejowym tak by tramwaj mógł korzystać z torów PLK w kierunku Pyskowic, na których ruch już nie jest tak duży. Nawet jeśli do Pyskowic miałby jeździć co 2 tramwaj to jest to czasowo wielka konkurencja dla 677 i w ten sposób pyskowiczan można by wozić tramwajem (jeśli Pyskowice odbudowałyby sobie byłą bocznice do Pyskowice miasto to byłoby jeszcze lepiej). Zwłaszcza, że torowisko tramwajowe jest chyba tańsze niż kolejowe (nie wiem). Z drugiej strony, włączając torowisko tramwajowe do linii PLK to tramwaj dwusystemowy mógłby obsługiwać np. ruch do Bytomia. Do jego obsługi wystarczy 1 osoba, a pociągu co najmniej 2. Dodatkowo pociąg zużywa więcej energii oraz potrzebuje znacznie dłuższych i wyższych peronów, a tramwaj nie. Wielu się skarży, że pociąg tam nie obsługuje ruchu między Gliwicami a Bytomiem. Owszem, a tramwaj byłby skuteczniejszy. Zwłaszcza, że bezpośrednio z Bytomia i Zabrza wiózłby ludzi do Łabęd (po drodze na węźle przy Kopernika w okolicy planowanej estakady Kopernik - Portowa mogli by się przesiadać na autobusy i jechać do zakładów KSSE). W ten sam sposób można by ożywić ruch (lecz z mniejszą częstotliwością) do: Knurowa a nawet Rybnika, Do Orzesza przez Gierałtowice i Przyszowice, a nawet do Katowic Ligoty przez Makoszowy i Kochłowice. Technicznie i teoretycznie to możliwe. Budowa przystanków tramwajowych jest znacznie tańsza od infrastruktury PLK. Oczywiście na wymienionych liniach to on jest gospodarzem i mógłby mieć jakieś wątpliwości by udostępniać tory pod tramwaj. Lecz nawet jeśli tramwaje miałyby po nich jeździć z częstotliwością 20 - 30 min to i tak jest to atrakcyjna opcja. Oczywiście wymaga tramwajów dwusystemowych, które poradzą sobie z różnicą napięcia w sieci. W PL takich nie ma, ale na świecie są. Karlshule w Niemczech zasłynęła takim rozwiązaniem.
    A jeszcze co do opcji tramwaju do Knurowa to porównując dystans jaki tramwaj by z dworca jechał do Sośnicy i tam torami PLK przez Gierałtowice to jest to taka sama odległość jak pociągiem z Gliwic do Świętochłowic. Zatem na zasadzie szacunku jak szybko pociąg PKP pokonuje ten dystans i z założeniem, że tramwaj pojedzie tam samo + niezbędne przystanki to jest to o kilka minut krótszy przejazd względem autobusów (np. 194). Doliczając, że autobus może stać w korkach to atut tramwaju rośnie. Z kolei puszczając tramwaj dalej do Rybnika Gliwice i ta część GZMu zyskała by połączenie szynowe (dotąd tylko PKS i auto) ze stolicą ROW'u. Od Knurowa tory idą już prosto do Rybnika więc czas przejazdu byłby również konkurencyjny z PKS.




    Temat: 870 i tabor B


    | Wg dostepnych mi danych z badan przeprowadzanych w 88 roku na
    poszczegolnych
    | odstepach trasy Gliwice-Katowice w ciagu godziny podrozowalo max. 3000
    osob,
    | poza szczytem 1500-2000(w zaleznosci od odstepu). Np. miedzy Batorym a
    | Swietochlowicami w strone Gliwic miedzy 6 a 7 rano podroz odbylo 3097 osob
    | przy skladach zestawionych z 2650 miejsc siedzacych(116% zapelnienia), a w
    | godzinach 15-16 3037 osob przy 2332 miejscach siedzacych(130%
    zapelnienia).
    | Przy wystepujacym wtedy takcie 10 minut, daje to ok. 500 osob na pociag w
    | okresie szczytowym:-)

    Potrójna jednostka, w której ludzie stoja - niestłoczeni - w przedsionkach i
    w korytarzu, ma obłożenie ok. 1000 osób. A takie rzeczy były na porządku
    dziennym, gdy jechałeś do Gliwic na 8. Następne pociagi miały już luzy, stąd
    wychodziłaby Twoja średnia 500 osób.  


    To nie moja srednia:-), tak wychodzi jak sie podzieli tamte dane przez liczbe
    pociagow. Ale jak spojrzalem w RJ 85/86 to rzeczywiscie miedzy 6 a 7 byl takt
    10 minut, a nie wiedziec czemu po 7 tylko 20 minut, wiec mogloby sie zgadzac z
    tym zirka 1000 osob na pokladzie. Choc z wlasnego doswiadczenia liczenia ludzi
    wiem, ze czesto pociag wydaje sie mocno zapelniony, ludzie stoja w
    przedsionku, a po przeliczeniu ludzi okazuje sie, ze w pociagu jedzie ok. 400
    osob(przy 2 EN57, ktore maja 420 miejsc siedzacych)- zapewne wynika to z tego,
    ze czasem znajduja sie gdzies pojedyncze wolne miejsca siedzace, ktorych
    ludzie nie zajmuja i stoja w przejsiu, przez co subiektywne wrazenie  osoby
    siedzacej akurat na calkowicie zajetej kanapce moze swiadczyc o nadkomplecie
    pasazerow:-)
    Choc z dzisiejszego punktu widzenia szokujaco duza liczba wydaje mi sie ilosc
    pasazerow korzystajacyhc wtedy z uslug PKP: w jedna strone na odcinku Gliwice-
    Batory ponad 28 tys osob dziennie, Katowice-Szopienice prawie 43 tys osob
    dziennie(najwieksze ilosc wtedy na Slaskiej DOKP), Tychy-Tychy Zach. ponad
    5300 osob dziennie, Zywiec-Zwardon ponad 6500 osob. Dla kontrastu podam, ze
    srednia liczba pasazerow na trasie Gliwice-Katowice obecnie wynosi ok. 7500
    osob, czyli prawie tyle, ile 15 lat temu z Zywca do Zwardonia!

    A wiesz moze, jaka grupa ludzi generowala potoki(i to calkiem znacze) w
    godzinach 22-24 i 0-5? Np. na odstepie Gliwice-Zabrze miedzy 0-5 przejechalo
    prawie 1800 osob, a miedzy 22-24 ponad 900 osob? Czy byly to osoby
    dojezdzajace/wracajce skas z daleka z III i na I zmiane?


    Generalnie jednak zapełnienie było
    bardzo dobre przez całą dobę przy takcie 20-minutowym, w szczytach 10
    minutowym (dopełnianym do 5 minutowego przez przyspieszone dalekobieżne). W
    1990 zrobili już jedną 40 minutową dziurę - odjazd był 9.12, potem 9:52... A
    potem już było z roku na rok coraz gorzej. Nie wiem, czy twoje zestawienie
    uwzględnia pociagi dalekobieżne, które również woziły masy pasażerów
    "aglomeracyjnych".


    Tak, gdyz "obserwacjami objeto ponad 500 pociagow podmiejskich i okolo 150
    dalekobieznych":-)


    | A czy pamietasz moze z autopsji wspolny bilet miesieczny PKP-WPK-PKS,
    ktory
    | zaczal obowiazywac od 1988 roku? Czemu ow bilet cieszyl sie mala
    popularnoscia
    | i dlaczego zen zrezygnowano bez prob udoskonalen tej oferty?

    Nigdy do mnie nie dotarło, że w ogóle coś takiego istnieje - chyba musieli
    bardzo ukrywać informację o tym fakcie, alobo też się po prostu nie opłacało
    tego kupować. Pamiętam, że miałem zwykłe miesięczne osobno na pociag i na
    WPK, wtedy jakoś bardzo tanio to wychodziło... a potem już od 1989 była
    galopująca inflacja.


    Wg artykulu Dudy z 88 roku z Eksploatacji Kolei wspolny bilet WPK-PKP dawal
    bonifikate rzedu 90-120 zlotych. Niestety nie wiem ile to wtedy bylo, i jak
    ksztaltowaly sie ceny osobnych biletow PKP i WPK. Wg inforamcji z poczatku 88
    roku bilet ten cieszyl zainteresowaniem ledwie 1200 osob. Moze bardziej
    wtajemniczone byly zaklady pracy, zamawiajace bilety miesieczne(a wogole o co
    chodzilo w tym systemie zamawiania przez zaklady pracy biletow miesiecznych
    pracowniczych? Wiem, ze dla pracownika byly tansze niz bilety m-ce
    ogolnodostepne, ale czy to zaklad pokrywal roznice kosztow i jaki mial ew. w
    tym interes?) Choc apropo promocji tego biletu jest w tym artykule takie
    zdanie:
    " W piewszej dekadzie grudnia 87 roku zorganizowano konferencje prasowa w
    Urzedzie Wojewodzkim, po ktorej w lokalnych srodkach masowego przekazu ukazaly
    sie obszerne materialy informacyjne"





    Temat: kolejna bezcelówka w Beskidy + GOP
    W ostatni weekend, tj. 27-29 lipca 2007r. udałem się w Polskę na kolejną
    wyprawę bezcelową, znów w Beskidy.

    Przygoda rozpoczęła się w Poznaniu o 17.48, kiedy to wsiadłem we rychlik do
    Kace z biletem za 60PLN, otwierającym przede mną całe bogactwo PKP PR. Jako
    uczciwy klient nabyłem także bilecik na odcinek z Poznania do Kościana, który
    nie styka na turystyczny. Pociąg okazał się napełniony w sposób solidny, ale
    moja stara zasada głosi, że jedno miejsce zawsze się znajdzie. Nie inaczej
    było tym razem. Jazda upłynęła spokojnie, by nie rzec banalnie. Aby uniknąć
    zbyt wczesnego przybycia w Beskidy opuściłem pociąg we Wrocku, gdzie już
    tradycją staje się dwugodzinna przerwa na kolację.

    Tym razem udałem się stopiątką do Galerii Dominikańskiej i za pomocą odnóży na
    Rynek. Tutaj z przyjemnością zagłębiłem się w jakże przepastną wrocławską
    kulturę klubowo-restauracyjną. Z uwagi na upał nie byłem zbyt głodny, więc
    wybrałem japońską zupę z rybami i jajkiem. Po wlaniu pół litra sosu sojowego
    potrawa ta uzyskała nawet jakiś smak. Cóż. Sytuację osłodził pewien magik,
    który obcinał sobie palce i je zjadał, a potem znów miał 10.

    Pieszo wróciłem na Główny, gdzie z uśmiechem powitałem punktualnie
    przybywającego Podhalanina do Zakopanego, z frekwencją umożliwiającą wygodny
    przejazd. W przedziale obok jechała grupa młodych MiKoli, którzy gdzieś w
    trasie chyba wysiedli, ewentualnie zasnęli. W miarę możliwości proszę się
    przyznać! W moim przedziale dwie Panie z tobołami, ewidentnie do Zakopca. I
    matka ze zneurotyzowanym synem, tamże.

    Przespałem traumatyczny odcinek przez owe Rybniki i Żory i obudziłem się przed
    Czechowicami, by z otwartym okiem przejechać traumatyczny odcinek do Bielska.
    Tu opuściłem skład, około 2.30. Do świtu pozostało jeszcze trochę czasu. Od
    kilku lat mam zwyczaj wychodzić w góry o ostatkach zmroku i potem witać świt
    na jakiejś ścieżce. Tym razem powałęsałem się po nocnym Bielsku, a zwłaszcza
    Białej. Ładny deptaczek powstał nawet.

    Autobus MPK do Straconki Leśniczówki, a raczej Zakrętu był dopiero o 5, więc
    musiałem skorzystać z usług bielskiego taksówkarza. Od Żywieckiej do Straconki
    Kościoła 20 PLN. Drogie miasto. Nie ma co.

    Wraz ze świtem wyruszam w góry, idę szlakiem przez Handerkulę na Magurkę, do
    schroniska. Co to jest za pomnik na Handerkuli, co przypomina lampę oliwną?
    Może ktoś z Bielska wie? Wszystkie tablice zdjęte, więc pewnie to jakiś, co
    nie odpowiada obecnej władzy.

    W schronisku żywej duszy, o jajecznicy nie wspominając. W końcu to dopiero 5
    rano. Jem bułę ze stacji benzynowej i wchodzę na Czupel, zdobywając Beskid
    Mały w kulminacji. Potem schodzę do Międzybrodzia Bialskiego. Autobus PKS nie
    przyjeżdża o wyznaczonej godzinie, więc korzystam z miejskiego przewoźnika do
    Żywca i jego zmodernizowanego Jelcza, jadącego do magicznej pętli Fabryka
    Śrub. Wysiadam przy dworcu w Żywcu, patrzę co jest i postanawiam jechać PKSem
    Bielsko do Szczyrku przez Lipową. I to jest strzał w dziesiątkę, bo zaliczam
    ciekawą linię, krętą, przebiegającą przez różne beskidzkie fyrtle wiejskie.

    W Szczyrku mam godzinę. Jem sery od górala, piję Złotego Bażanta z kija.
    Następny krok to PKS do Bielska i kibel do Kace. W podwójnym kiblu frekwa taka
    sobie, po jednej osobie na komórkę behawioralną.
    Na wjeździe do Czechowic dwaj Focisty prztykają foty. Może ktoś się
    przyzna??? ;-)

    Wszystko odbywa się punktualnie. W Kace idę spać w hotelu Kace, wcześniej
    zaliczam Galerię w Hucie Baildon i Szklaną Pułapkę 4.0.

    Rano wstaję i rzucam się zobaczyć stare kolonie górnicze. Najpierw kupuję
    bilet całoGOPowy za 12 PLN i zaczynam się bujać. Najpierw 30 do Giszowca. Tu
    zwiedzam osiedle, potem sześćsetcośtam do Nikiszowca. No i Nikiszowiec to
    faktycznie powala. To jest prawdziwy skarb naszej architektury. Tu się powinno
    prowadzać ludzi. Po Nikiszowcu wsiadam w 72 i jadę do Świętochłowic.
    Przerzucam się na pętlę przy Placu Skargi. Niestety, tram do Chorzowa zwiał mi
    sprzed nosa, a następny za pół godziny. Czekam, jadę. Fajna jednotorówka. W
    Chorzowie weksel na 17. No i ta linia znów urzeka. Myślałem, że wszystko już w
    GOPie widziałem, ale osiedla Chropaczów i Lipiny zwaliły mnie na podłogę
    stopiątki. Po prostu jakaś kosmicznie hermetyczna społeczność,
    nieprawdopodobna architektura, cudowne górnicze osady. Sympatycznie się tam na
    pewno jedzie w listopadową sobotę o 22. Docieram do Chebzia, przerzucam się
    sprawnie w jedynkę i jadę do Gliwic PKP. Tu już nudniej, częściowo mam
    zaliczone.

    W Gliwicach odkrywam bardzo smaczną knajpkę Varvara. Kuchnia słowiańska, tj.
    głównie ukraińska, rozyjska. Najlepsza solanka, jaką w życiu jadłem. Bez dwóch
    zdań. Polecam każdemu, jeden przystanek od dworca, przy Kłodnicy.

    Nażarty idę na Gorzowianka, który także, jak wszystko na tej wyprawie, pojawia
    się punktualnie. Zapełnienie względne. Rozsiadam się wygodnie i bez ekscesów
    dojeżdżam do Poznania.

    pzdr
    ws

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl
  • 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.