|
Strona Główna PKS Inowrocław Toruń Inowrocław
PKS Wrocław Wrocław Zakopane
PKS Bełchatów-rozkład jazdy
PKS Bus Jastrzębia Góra
PKS Bus Warszawa Toruń
PKS chjnice Starogard Gd
PKS Cieszyn rokład jazdy
pks cieszyn rozkład jazdy
PKS grodzisk-pruszków ceny
PKS Inowrocław Toruń cena
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkress-ka.xlx.pl
|
|
Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKS Białystok Olecko
Temat: Ciekawostki
Z wrót podlasia wynika wynika dodatkowo, że kurs Ełk-Warszawa ma być przedłużony jeszcze do Olecka. Szczegóły tutaj. Natomiast informacje szczegółowe na temat zmian w relacji Suwałki-Warszawa są zamieszczone pod tym adresem.
Dorzucę do tych ciekawostek 3 punkt: - Ile jest miast nieprzelotowych? Ja znam jedynie Zakopane i Białystok (choć co do tego drugiego nie jestem pewien). Aha, chodzi mi o miasta, które mają, miały własny PKS bądź oficjalną P.T. Białystok jest już nieaktualny bo w soboty i niedziele jest przelotowy kurs z Suwałk do Warszawy, a w wakacje jeździł przelotowy z Siemiatycz do Olsztyna. A w Świnoujściu są jakieś przeloty? Nie wiem tylko czy to jest p.t. ...
Czy są jakieś graniczące powiaty, których stolice nie mają połączenia. Ze swojego podwórka dorzucę jeszcze Mońki-Łomża, Mońki-Sokółka i Mońki-Augustów. Jakaś straszna dziura te Mońki
Temat: Szynobus do Gołdapi?
Witam Jestem organizatoerem wszelkich wycieczek z Biaegostoku. Jednym z czesto odwiedzanych przeze mnie miejsc jest miejscowowosc Goldap. I mimo wolnie chcialbym nawiazac ciekawa konwersacje z ludzmi ktorzy moga miec jaki kolwiek wplyw na doprowadzenie do tej miejscowosci szynobusu. Bo czemu jak szynobus jezdzi do Olecka to nie mogl by jezdzic do Goldapii? To pytanie zadaje ludziom ktorzy w jakikolwiek sposob sa odpowiedzialni za transport w wojewdztwie Warminsko-mazurskim. Przeciez Goldap to nie jest malutka wioska, to nie malze 15-to tysieczna miejscowosc z ktorej i do ktorej ktorej setki a nawet tysiace mieszkancow codziennie pragna sie przemiescic do i z Olecka, Elku i dalej w Polske. I nie tylko w sprawawach pracowniczych czy szkolnych. Bo czemu jezeli wycieczka jedzie do Goldapii np. z Krakowa pociagiem to czemu kombinowac z biletami PKS-u gdzies w Elku . Ta sytuacja strasznie duzo ludzi zniecheca do korzystania z kolei w Polsce a takze do odwiedzania Goldapii i to nie tylko tych z Elku czy Bialegostoku, ale i tych z calej Polski. Chcialbym po prostu znac powody dzieki ktorym dotychczas nie zostal uruchomiony szynobus do Goldapii i czy jest moliwosc ze zostanie uruchomiony w najblizszym czasie. Przeciez kolej to najbezpieczniejszy, prawie najszybszy,i najprzyjemnniejszy srodek transportu, wiec czemu te setki kilometrow torow mialy by sie marnowac, jesli sa setki ludzi ktorzy by je z pozytkiem wykozystali. A Goldap to przeciez miasto do ktorego ludzie sciagaja zarowno nad jezioro, na narty, jak i w celach uzdrowiskowych, potrzeb zwyklych mieszkancow juz nie liczac... Zostawiam wiec temat do konwersacji i przemyslen.
Pozdrawiam wszechserdecznie!
Marcin Adam Wrobel tel. 663 638 535
[ Dodano: 2005-11-02, 22:59 ] wogule wielkie dziieki czlowiekowi ktory mi to tu dodal
nie spodziewalem sie tak szybkiej i spontanicznej reakcji
czekam na wypowiedzi kazdego czlowieczka
chetnie nawiaze z kazdym rozmowe
a jeszcze milej by bylo zeby byl to ktos z wladz lokalnych czego po szybkiej reakcji czlowieczka z tutejszego forum troszke sie spodziewam zeby to tylko nie byly jak to Wojtek Wajda z Farben Lehre by zaspiewal "marzenia ha ha urojenia;)"
pozdRower z Bialegostoku dla wszystkich
Temat: [dlugie] Wawa - Olecko - Wawa, 19.02
Wstawanie o 5.45 nie jest fajną czynnością, chyba że 5.45 wypada gdzieś po południu - w sobotę, 19.02, wypadła ona jednak z przeraźliwą dokładnością o 5.45, co mojego entuzjazmu ze zrozumiałych wzgledów nie wzbudziło. Ani nie obudziło. Whatever :)
W każdym bądź razie nieco ponad pół godziny po owej nieszczęsnej 5.45 stałem już na warszawskim dworcu Zachodnim, zwanym również "Środek niczego". Ludzi ogólnie kręciło się niewiele, nie działo się też nic specjalnie ciekawego - ot, przy peronie numer siedem stał sobie skład Neptuna, do którego brnęło się w śniegu niemalże po kolana - to znaczy brnęłoby się, bo chętnych nie było. Kibelek służbowy stał, gdzie miał stać, Odra przeleciała planowo, osobówki pokręciły się w obie strony, poza tym cisza i spokój.
MAZURY z Łodzi sobie nadjechały, stanęły przy peronie numer pięć i sobie ruszyły, wzbogacając się o mnie i parę innych osób, które w jakimś niezrozumiałym celu upodobały sobie podróże o tak nieludzkiej godzinie, w dodatku w soboty. Razem z tymi, co to na Centralu wsiedli, było nas może po 2-3 osoby na przedział drugiej klasy, czyli nie za dobrze. Mnie trafił się jako towarzystwo tatuś, posiadający córeczkę oraz katar. Córeczka też miała katar. I jakieś piętnaście lat. Chusteczek nie mieli. A przynajmniej sądzę, że nie mieli, bo nie przyuważyłem czynności ich używania. Córeczka była też ciekawa świata. Przydatna cecha. Przydatną cechą okazało się też samoopanowanie. Słysząc pytanie 'a co to te linki na górze' nie parsknąłem śmiechem. Naprawdę. No, może troszeczkę.
Córeczka, piętnaście lat, tatuś i dwa katary opuściły pociąg w Mławie, co było dla mnie głęboką ulgą, zwłaszcza psychiczną. W Działdowie przy peronie stoi SU45-170 z pociągiem do Laskowic. Frekwencji nie stwierdzono. Na peronie stoi za to miły (podejrzewam, że miły przynajmniej) pan i kameruje między innymi odjazd MAZUR z moją gębą w oknie. Zasłużył na znalezienie się na zdjęciu tym czynem.
Do Olsztyna dojechaliśmy planowo. Tu - circa pół godziny czasu, akurat na: nabycie śniadania, kawy, wypicie kawy, wciśnięcie śniadania do plecaka, pobieganie po peronach i pofocenie wszystkiego, co się rusza w ich okolicach. A to kibelek do Torunia, a to Rybak do Szczecina, a to Flisak przyjechał, bonanzę do szynobusu podczepiają, coby udała się do miasta na Pe, aż w końcu przy peronie czwartym objawia się Biebrza do Białegostoku. Ludzi sporo, lokuję się w końcu w rowerowym, gdzie jakby najpuściej...
Podróż do Ełku przez zaśnieżone Mazury - czystą przyjemnością była. No, może gdyby nieco szybciej się jechało... ale czegóż ja wymagam od PKP... znów się rozmarzyłem. Tragedii i tak nie ma, bo jedziemy, a nie toczymy się. Korsze - dużo torów. Wszystkie puste. Cisza... tylko odgłos śmiechu malca biegnącego po peronie, aby przywitać się z mamą, przypomina iż kiedyś musiało być to miejsce tętniące życiem. Dziś - uśpiona mieścina "przed Kaliningradem w prawo".
W Ełku szybka przerwa obiadowa, smaczna fasolka po bretońsku w znanym miejscu smaczna jak zawsze, a miła pani miła jak zawsze. Wracam na dworzec, lustrując otoczenie, natykając się między innymi na ciekawe pismo dot. skomunikowania PKSu z pociągiem z Olsztyna - PKS Suwałki prezentuje czysty dasizm, informując że autobus będzie oczekiwał do 10 min na pasażerów, a w przyszłym rozkładzie jazdy zmiana zostanie uwzględniona na stałe i kurs będzie przesunięty o te 10 min. Wow, jestem pod wrażeniem.
Z ciekawych rzeczy - skład pospiesznego Warszawa - Ełk widocznego na torach postojowych - A, 4 Az i rower. Huh. I tak wolałem wagony bezpośrednie w Hańczy... SA106-007 stoi sobie przy peronie, prezentując ciekawe wersje informacji wizualnej - najpierw "Olsztyn Gł. przez Giżycko", później "WITAMY" - i ten napis pozostanie już do końca mojej przygody z tym pojazdem. Ludzi zupełnie sporo - więcej niż miejsc siedzących - większość 'testowo' i 'rekreacyjnie', ale nastawienie - ogólnie pozytywne. Jakiś pan rozmawiający w Ełku przez komórkę i oznajmiający całej rodzinie, że pociągi jeżdżą, jest super, czysto, ładnie, wygodnie, tanio, szybko, w Olecku pyta kierownika 'kiedy kursy do Gołdapi'. Ech, przez moment się rozmarzyłem... W Olecku lustruję budynek dworca tylko z zewnątrz, dostrzegam jednak ogłoszenie o czynnej na 30 min przed pociągiem kasie biletowej, które wprawia mnie w głębokie zdziwienie. W drugą stronę zapełnienie gorsze, ale też niezłe... Okazuje się również, że nie jestem jedynym MKiem, który się wybrał do Olecka - miłych panów kolegów pozdrawiam oczywiście :) - a robiąc fotkę w Kijewie ląduję tyłkiem w śnieg. Cóż. Skąd mogłem wiedzieć, że ten peron się tam już skończył? :)
W Ełku 16 minut na przesiadkę na kibel do Białegostoku, żegnam się zatem z kolegami z Gdyni, obiecując oczywiście wizytę w Wielkim Kacku :) i w miłych nastrojach zasiadam w full-plastiku, który zawiezie mnie w stronę domciu. Z ciekawostek - planowy odjazd, podobnie jak pociągu do Olsztyna, 16:16 wypadł - wedle dworcowego zegara - o 16:08. Droga do Białegostoku... no była. Niewiele pamiętam - zmęczony i niewyspany człowiek + wysoka ciepłota mocno ogrzewanego kibla = przytomność przeciętna. W stolicy Podlasia zdążyłem akurat sobie spokojnym krokiem przejść na środkowy peron i dojść do jego początku, gdy wtoczyła się prawie pusta Hańcza z Suwałk, która szybko się zrobiła prawie pełną Hańczą z Suwałk. Załadowałem się do rowerowca, bo to fajny wagon jest. A wraz ze mną wycieczka - circa 60-osobowa - młodzieży licealnej jadącej gdzieś w góry na narty (przesiadali się w Wetlinę na Wschodnim)... W sumie byli dość kulturalni i cisi jak na młodzież licealną, ale spokoju wiele nie zaznałem mimo wszystko... Wymiany na stacjach pośrednich - może poza Łapami - żenująco niskie, o ile byłem w stanie dostrzec. Tuż przed Wawą Wschodnią dostrzegłem jeszcze kicającego wzdłuż torów zająca, albo innego podobnego ssaka... i na tym relację mogę chyba zakończyć :)
Zdjęcia (dla odważnych, bowiem i ja i aparat zdjęć robić nie potrafimy) - http://gotland.dyn.pl/~fikander/olecko
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plkava.keep.pl |
|