Strona Główna plakat mapy świata plakatowanie miasta Kraków plakaty do pokoju dziecięcego plakat Alkohol plakat informacyjny plakat kinowy plakat Wścieklizna plakaty adis plakaty Akona Plakaty Anahi |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: plakaty na dyskotekęTemat: Zrozumieć maratończyków! "Uczył Marcin Marcina,a sam...".O jakich stratach piszesz?To był dzień wolny i czy ktoś spóżnił się do pracy?,że ktoś trochę póżniej dojechał do Korony czy innego marketu czy na te targi motoryzacji czynne do wieczora?,czy ktoś stracił życie,zdrowie,członka rodziny?-bez przesady,najwyżej straciło się trochę więcej paliwa.Z większości zamieszania winni sa kierowcy,choć trochę przecież mogli temu zapobiec.A dlaczego niezainteresowani mają się nie poświęcać?Wielu nawet niezainteresowanych uszanowało maraton i nic nie mówiło bo im to nie przeszkadza i nie widza problemu,w końcu można wytrzymać te parę godzin i się opanować,a nie histeryzować.Piszesz,że Wrocławianie masowo nie uczestniczyli.Mylisz się,wszyscy z mojego klubu i nie tylko co mogli w nim wystartowali,maraton to nie przelewki i ktoś kto nie biega albo mało biega w nim nie startuje.A rozejrzyj się!,ile mieszkańców biega po parku u nas a ilu np.w Nowym Jorku.Tu różnice są kolosalne,Polacy wolą narzekać i chorować niż się hartowac!W Nowym Jorku i gdzie indziej na świecie jest tolerancja i uszanowanie.Przejawia się to m.in. ilością dopingujących na trasach maratonów właśnie w centrach miast i przy ograniczonym ruchu ulicznym.A ty swoimi argumentami przejawiasz zacofanie,gdyby to przeczytali za granicą nie tylko maratończycy,ale zwykli ludzie to nie mieli by dobrego zdania o tobie.O spalinach piszesz,a ile ich może być przy ograniczonym ruchu i na obrzeżach miasta np.Biskupinie,a ile w normalny dzień,gdy ruch jest otwarty?Nigdzie nie stwierdzono,że biegi parę godzin po mieście mogą zaszkodzić maratończykowi,bardziej szkodzą pyłki traw,drzew i chwastów wśród łąk,gdzie się głównie trenuje.Procesje Bożego Ciała w których sam uczestniczę też blokują miasto,gdyż odbywaja sie w jednym czasie w wielu parafiach i je można uszanować i nawet trzeba,ale na maratończykach to już trzeba się wyżyć!Ja jako kierowca nawet gdybym trafił na korek,to bym uszanował biegnacych klaszczac im i takich wzorowych kierowców też widziałem,to tylko zależy od człowieka i od razu widać kto jaki jest,ja już od dziecka wiem,że maraton to impreza o wysokiej randze i powinna się odbywać w centrum.Zgodzę się z tobą,że informacja nie była zbyt dobra,za mało plakatów,informacji w telewizji i radiu,ulotek nie było jak i wzmianek o maratonie w wielu gazetach.A to jest podstawa,to redaktorzy powinni pisać artykuły o krzewieniu maratonów,a jest to u nas na marginesie.Do znudzenia nie brakuje za to futbolu,koszykówki,siatkówki czy żużla.Ale będzie to się zmieniać,gdyz systematycznie przybywa biegnacych nie tylko maratony,ale np.na 10 km.Moje wszelkie epitety i zdania oceniające innych sa odpowiedzią m.in.na obelgi i nie smaczne określenia pod naszym adresem.A tak naprawdę zależy nam,żeby z tych maratonów byli wszyscy zadowoleni i nie od nas zależy wyznaczanie trasy.Robi to komisja pod przewodnictwem Dziekońskiego-specjalisty od atestacji biegowych tras.Myśle,że w niedalekiej przyszłości uda się ją lepiej wytypować,tak,żeby mniej blokowała ruch,ale biegła i przez centrum i bardziej podobała się wszystkim.Ta obecna nie sprzyja rekordom ze względu na kostkę,małe podbiegi,nierówności liczne i zakręty.Lepiej biega mi się w pażdzierniku w Poznaniu,ale tam też się ruch blokuje i sa dwie pętle a nie jedna jak u nas i maraton jest póżniej{zaczyna się o 11 oo},gdy ruch jest wiekszy.Można trasę wytypować i tak by biegła po obwodnicy śródmiejskiej,ale końcówka tradycyjnie musi być na Rynku.Licze też na większą akceptację nas.Myślę,że przyjdzie czas,że maraton bedzie naprawdę świetem miasta,ludzie beda się przy nim świetnie bawić kibicujac nam i uczestniczac w różnych towarzyszacych maratonowi imprezach,pokazach,dyskotekach itp.Zniknie narzekanie a bedzie zadowolenie wszystkich i niezła zabawa tj.w Berlinie.Ale to zależy od organizatorów i przede wszystkim prezydenta miasta. Temat: CHOnaBIBE! Trasa imprezowa - Poznań 1.06 CHOnaBIBE! Trasa imprezowa - Poznań 1.06 Chonabibe! Trasa imprezowa, która rozbuja parkiety klubów polskich miast. Beatboxowe megashow, gorące reggae, dancehall, ska, disco oraz roztańczone brzmienia od lat '60 do współczesnych - spotkają się w jednym miejscu. Dobrą zabawę zapewniają: Al-Fatnujah, Junior Stress, Natty B i Dj DBT. Obcasy zostaw w domu! Chonabibe! Zaatakujemy 10 większych polskich miast oraz stolicę Niemiec - Berlin. Zapomnij o nieudanych imprezach, sztampowych plastikowych dyskotekach czy nudnych dj'ach. Chonabibe!, a zagwarantujemy Ci niezapomnianą noc i zarazimy letnim klimatem. Chcesz się wytańczyć? Chonabibe! Dobra balanga? Chonabibe! Szał i radość? Chonabibe! Jesteś królową? Chonabibe! Jesteś królem? Chonabibe! Gdzieś wychodzisz? Chonabibe! Wystąpią: Al-Fatnujah To ekipa trzech beatboxerów/mc`s, którzy swoim wyjątkowym show rozpalają parkiet do czerwoności. Ze strony artystycznej Al-Fnj to przede wszystkim oryginalny covering i unikalne profesjonalne zgranie trzech beatboxerów. Przez pierwsze dwa lata kompletowali materiał by ostatecznie wyłonić 10 kawałków, które wydali pod nazwą "10 Kilobeatz Mixtape". Pierwsza polska płyta beatboxowa rozeszła się w mgnieniu oka, okazała się ogromnym sukcesem, który doceniły zarówno media, jak i krytycy, a przede wszystkim publiczność. We wrześniu 2007 Al-Fatnujah będzie oficjalnie reprezentować Polskę na beatboxowych mistrzostwach Świata w Berlinie (kategoria team battle). Dziś Al-Fatnujah promuje swój mixtape, nagrywa LP (planowana data wydania: październik 2007) i przygotowuje się do koncertowania za granicą. 25 marca zespół zagrał na 50-leciu UE w Berlinie, wypadając najlepiej z beatboxowych, i nie tylko, ekip. Frekwencja na tym ważnym wydarzeniu - jak podają organizatorzy - wynosiła ok. pół miliona ludzi. Junior Stress Zrobił w ostatnim roku najwięcej zamieszania na polskiej scenie reggae/ragga/dancehall, zwiększając natężenie hałasu na imprezach całego kraju (i nie tylko) do niewyobrażalnych częstotliwości. Podyktował nowe imprezowe standardy. Mocny głos i selekcja, która nikogo nie pozostawia obojętnym, to charakterystyczne elementy jego "one man show". Tym razem Jr. Stress odpowiedzialny będzie przede wszystkim za najgorętszą tego wieczora selekcję dancehallową. Na co dzień członek najstarszego i najlepszego polskiego soundsystemu Love Sen-C Music. Natty B Przyszywany wujek Junior Stressa. Selektor, posiadacz ogromnej ilości płyt winylowych. Profesor w dziedzinie odgrzebywania starych tanecznych rytmów. To głównie dzięki niemu usłyszymy rzeczy, o których istnieniu większość nie zdaje sobie sprawy, ale można być pewnym, ustanie przy nich graniczy z cudem. Członek Love Sen-C Music Soundsystem oraz Geto Blasta. Dj DBT To mówi samo za siebie. Poczęstuje wszystkich grubą porcją funku, groove`u i oldschoolu. O tym co to oznacza w jego wykonaniu, przekona się każdy kto w tym czasie znajdzie się na parkiecie. Już niedługo z pewnością będzie o nim głośno w całej Polsce! Jupik Lubelski artysta związany przez przeszło dekadę swej działalności z wieloma projektami (Co. Combo, 311) pracuje obecnie nad swoim solowym materiałem w klimacie reggaeton-dancehall-zouk. Energia, którą przekazuje podczas licznych imprez na terenie całego kraju - to jego znak rozpoznawczy. Deftoo Świeża postać na scenie polskiego vj-ingu. Swoimi barwnymi, ekspresyjnymi i wymyślnymi wizualizacjami będzie rozbudzać wyobraźnię publiczności. Jest również jednym z grafików ekipy 2Toxic. Daty i miejsca: 01.06 Poznań (Piwnica21) 02.06 Berlin (Kalkscheune) 06.06 Lublin (Birbant) 07.06 Tarnobrzeg (Maxim) 08.06 Warszawa (Dobra Karma) 09.06 Kraków (Imbir) 14.06 Sopot (Mandarynka) 15.06 Szczecin (Mezzoforte) 16.06 Łódź (Cube) 23.06 Kielce (Cockney) 24.06 Wrocław (Alibi) Cena biletów: 10 zł Podczas każdej imprezy będzie można nabyć płytę artystów Chonabibe! wraz z tytułowym kawałkiem promującym całą trasę w wykonaniu Al-Fatnujah i Junior Stress'a. Ponadto do kupienia w klubie lub w VANACH VW, którymi się poruszamy, koszulki firmowe Chonabibe! oraz plakaty. Chonabibe.pl - To strona imprezy wraz ze sklepem. Tutaj znajdziesz wszystkie potrzebne informacje i drogowskazy, zarezerwujesz bilet, ściągniesz za darmo pliki, wyślesz nam mejla i w końcu kupisz upragniony t-shirt. Wejdź tu od 15 maja! Temat: Klub 14 Muz Zlituj się, błagam - zostaw JEDNĄ niszę... super, 3 imprezy, ale nigdzie się nie doczytałam, że > teraz nastąpi likwidacja "poważnych" imprez na rzecz gotowania > zupy.... To porównaj stopień nagłośnienia spotkania z Tokarczuk albo konferencji Conradowskiej z anonsami w PR Szczecin i plakatami w całym mieście o imprze dla małolatów, zaczynającej się o 22.30 koncertem nieistniejącego zespołu pana dyrektora... Może wtedy coś zrozumiesz... że jeśli chce się robić sztukę, która ma > wychować młode pokolenie, to należy przede wszystkim pokazać > miejsce, w którym można to robić, Uważasz, że Muzy to miejsce do gotowania zupy i popisów DJ (czyli techników-operatorów, bo to nie jest sztuka, niestety...)? po drugie, należy wpuścić tam > trochę świeżego powietrza, Poprzez zorganizowanie pokazu mody alternatywnej? Stosowny wybieg jest ...w Galaxy. A spotkanie z Tokarczuk to "nieświeże powietrze"? Ile ona ma lat? 200? I nazywa się Mickiewicz, tak? po trzecie, mozna też wychować trochę > stare pokolenie, bo jak wiadomo, sztuka, kultura ma to do siebie, że > zyje, rozwija się i rozwala skostniałe formy. Doskonale i dlatego w Szczecinie organizuje się mnóstwo imprez promujących nową, żywą sztukę - kto chce, idzie tam, niezależnie od wieku. Ale zostawcie coś starego, miejsce, gdzie będzie się pokazywać obrazy sprzed 500 lat, współczesnego pisarza i mówić o muzyce romantyzmu, bo za chwilę wszędzie już tylko będzie hip hop, zgrywa, performence i DJ... Mówię to w imieniu moich przynajmniej 10 znajomych, z których nikt nie przekroczył jeszcze 40-tki... Jeśli chce się zniszczyć starą sztukę, rozwalić ją, odrzucić, to trzeba ją najpierw poznać - a gdzie to zrobisz? zlikwiduj Niedzielny Salon Muzyczny (przeostatnie miejsce, gdzie można usłyszeć muzykę kameralną w czterystutysięcznym mieście), zrób kolejną dyskotekę, bo jeszcze ci ich za mało w Szczecinie - o to ci chodzi? Skąd ta pewność, że konferencja jest super, a > zabawa ( bo sztuka, kultura to też zabawa, radość, wygłupy, > happeningi)to chała dla motłochu? Jeżeli nie odróżniasz kultury elitarnej od masowej, to chyba nie mamy dalej o czym rozmawiać... Na koniec prośba: zapytaj polonistkę, dlaczego w szkole ma w programie Kochanowskiego i Konopnicką, a nie "poetykę sms-ów", "literaturę graffiti", "strukturę dzieł wydzierganych na plecach w pracowni tatuażu". Może ona ci wytłumaczy, bo to nie moja działka... Niech to miejsce będzie otwarte, > niech spełnia faktycznie żywą rolę, a nie będzie "placówką > edukacyjną" bo w "placówkach" właśnie najczęściej sztuka umiera. Żywą rolę, edukację przez zabawę to ma zapewnić Pałac Młodzieży. I pomyśl nad tym, dlaczego w willi Decjusza w Krakowie (w poznańskim Zamku, w Dworze Artusa w Gdańsku, Foksal w Warszawie itd.) nie urządza się panelu z młodzieżówkami partyjnymi, koncertu rockowego dla małolatów i kulinarnych happeningów z rożnem w (pseudo) barokowych wnętrzach... Od tego są Spodki, Olivie itd. PO chce kupić poparcie siedemnastolatków? To niech im wybuduje Hale Widowiskową, z którą pałują sie władze miasta już 50 lat (tuż po oddaniu władzy przez dziadka obecnego senatora z PO). Temat: Licealiści kontra płockie absurdy Contra Absurda = ABSURD!!!! Młodzież ma się oficjalnie zajmować zamalowywaniem murali i jeszcze się tym chwalą?????? Toż to absurd absurdów!!!!! Z założenia profil tego "stowarzyszenia" nie jest zły ale działanie niewiele ma już z tym bądź co bądź szczytnym założeniem wspólnego. Ta ich pseudo działalność bardziej przypomina jakieś bojówkarskie Ratusz-PIS-Jugend niż młodzieżowe nieskrempowane działania które miałyby likwidować i weryfikować ratuszowe absurdy. Pomijając pomnik przy Chemiku grupa wydaje się grupą ludzi bez pomysłów i bez koncepcji działania która według mnie poza "korygowaniem" powinna inspirować ratusz i mieszkańców, wskazywać i namawiać do działań które ogólny absurd codziennego zycia w Płocku mogłyby chociaz trochę poprawić. Pomysł zamiany małych literna pomniku w stylistycznie zaprojektowanym kiedyś napisie to pestka w kiepskim i iście szlacheckim zaściankowym stylu (którą uważam nie ma się zupełnie po co chwalić) w porównaniu z tym co chcą zrobić z muralami. To chyba tylko dowód na to że Nasze Ukochane Miasto jest piękne ale na tym jego uniwersalne piękno sie kończy. Katastrofą jest dla mnie że młodzi ludzie zamiast się buntować i próbować zrobić cos co by miasto ożywić dają się wkręcać w taką działalność. Do kolejnych działań planuję dołączyć: korygowanie kolorów i treści na plakatach podpłockich dyskotek lub coś podobnego. Z drugiej strony już nic mnie nie zdziwi: po karygodnej ratuszowej wpadce z muralami przestałem wierzyć w to miasto jako instytucję dbającą o działania nietuzinkowe, nakłaniającą do wkładania swoich pomysłów w to miasto. Teraz zwątpiłem w młodzież która tu jeszcze została a która jak widać absurdem już przesiąkła do tego stopnia że zaczyna myśleć (czy raczej myśleć w ogóle przestaje?) i działać w podobnym tonie. Młodzi ludzie przestali naprawdę działać, gdzies po drodze zgubili swoja wrażliwość i młodzieńczą fantazję i kreatywność. Dają się wplątywać w jakieś gierki zamiast pielęgnować swój nonkorfomizm i niezależność. Te wszystkie rzeczy zawsze wydawały mi sie charakteryzować młodzież i wg mnie powinny być ich główną zaletą. Zachowują się tak jak sterowane laleczki zamiast robić rzeczy szalone i nowatorskie które nas i miasto pobudzą lub przynajmniej wywołają usmiech na naszych twarzach chociaż na kilka minut. Zapamiętajcie dzieciaki: tylko takie nietuzinkowe działania mają jakąkolwiek szansę przejść do klasyki!! Po was zostanie tyle co z działalności ratuszowego woźnego ewentualnie nadgorliwego konserwatora (nie umniejszając w żaden sposób rangi stanowiska) - ot po prostu jest a jego działanie uważa sie za oczywiste. Szkoda, że nie znam nazwisk członków bo założe się że za kilka lat członkowie tego pseudo stowarzyszenia gotowi wylądować w ratuszu i to będzie smutna puenta do której mam nadzieję swoim głosem spróbuję nie dopuścić. Wstyd mi za nich, wstyd mi za III LO, które takich ludzików kształci i oficjalnie wspiera. To już lepiej pijcie browary, przynajmniej artystom i ludziom któzy mają jakiekolwiek pomysły ożywienia tego miasta nie będziecie przeszkadzać. Żenada! W takim tempie będziemy najpiękniejszą i najnudniejszą dziurą w sercu Polski. Brawo! p.s. Aby było bez nieporozumień: akcja z bezrękim pomnikiem jest jak najbardziej na plus chociaż naprawianiem absurdów bym tego nie nazwał: raczej porządkowaniem po zwykłej kradzieży tabliczki, no ale od czegos trzeba zacząć... p.s.II: Na większe uznanie zasługuje ten kto między blokami na podoszycach między blokami, na skraju boiska, wśród drzew rozstawił naturalnych rozmiarów i kolorów ok 10 potaci żubrów które robiły niesamowite wrażenie w sypialnianej nudej dzielnicy. Dzieciaki były zachwycone i nie złaziły z nich tak długo jak one tam stały a widok był niesamowity. Okazało się że prawdopodobnie większe "jaja" ma agencja reklamowa niż jakikolwiek zarząd spółdzielni lub miasta. Temat: Specyfika drogi do demokracji,W.Putina.. Specyfika drogi do demokracji,W.Putina.. Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: W.Putin : My mamy swoją drogę do demokracji W.Putin : My mamy swoją drogę do demokracji Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Sława! Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta czytaj dalej » r e k l a m a Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Pozdrawiam i zapraszam na: Forum Słowiańskie Temat: pana Żydowicza przypadki Pozwole sobie na kilka słow komentarza w nawiązaniu do Twej wypowiedzi i sprawy Tumultu. piszesz: 1/" moja konkluzja jest prosta - skoro gangsterzy od Rentflajsza dostrają po półtora roku zajmowanie Sadów Grodzkich człowiekiem, ktory zaledwie się nie wylegitymował jest skandaliczne! " Nieprawda - kryminalne osiągnięcia gangsterów Rentflejsza nie mogą być inspiracją, skalą porównawczą ani pocieszeniem do wybryków i wykroczeń pana prezesa Żydowicza, a Sąd Grodzki jest jak najbardziej właściwym miejscem by takie występki osądzać. Skandalem zaś będzie jeżeli owe sądy zaczną tolerować to co ganić i karcić powinny. 2/piszesz też, że prezydent ZALEWSKI nie powinien ustosunkowywać się do wykroczeń prawnych swych współpracowników w tym nieco kompromitujących zachowań pana Zydowicza bo nie jest jego ojcem. Premier rządu też nie jest ojcem swych ministrów i współpracowników... W kwestii plakatu/banera wywieszonego na siedzibie Tumultu. - Tumult zakupił ów zbór-zabytek za ok.290 mln starych złotych: (=29 000 nowych zł, a wg kursu z 1990 r - jest to ok. 35000 DEM tzn. równowartość auta średniej klasy. - Wydatki na remont - ponad 1 mld starych zł: (szkoda, że tak przepłacili bo tych miliardowych nakładów i efektów nie widać). - prezes Tumultu nigdy nie był ARESZTOWANY: (sprytne!-aresztowany - nie! a o innych konfliktach z prawem nie wspominamy). Swoją drogą hipotetyczny gość który notorycznie jezdzi po pijaku autem, powoduje wykroczenia, wypadki, awanturuje się z policjantami itd - też nie musi być ARESZTOWANY i może ten fakt sobie na fasadzie domu napisać by sugerować przechodniom, że nieskazitelny jest! ;) - w siedzibie Tumultu nie prowadzono działalności handlowej: (zapewne pan Żydowicz wie lepiej ale zapewne obecność w tym miejscu bydgoskiego biznesmena - p. Stajszczaka (Polfrost) nie miała charakteru handlowego lecz czysto festiwalowy i kulturalny ;) ? - wymieniono osiągnięcia kulturalne Tumultu z ostatnich 2 m-cy: (naprawdę imponujące ! ;))) Zapewne były one wydarzeniami sezonu kulturalnego miasta i pozostaną na długo w pamięci mieszkańców. - Tumult zamówi urządzenia do zoiektywizowania i pomiaru panującego chałasu w otoczenie siedziby: (Proponuję by dokonano też pomiaru amoniaku, uryny i innych związków chemicznych w ekskrementach uczestników dyskoteki, którzy popijając alkohol na zewnątrz siedziby fundacji są uprzejmi czasami na miejscu załatwiać swe potrzeby fizjologiczne bądz "oczyszczać" swój organizm z nadmiaru alkoholu i/lub pokarmu. Idealnie nadaje się do tego pas klepiskowo ubitej ziemi pod murami budynku). Swoją drogą może warto przekopać to klepisko i trawkę czy inne roślinki posadzić - nie wymaga miliardów, a bardziej atrakcyjnie i schludniej będzie. Temat: Chonabibe! Trasa imprezowa - Poznań 1.06 Chonabibe! Trasa imprezowa - Poznań 1.06 Chonabibe! Trasa imprezowa, która rozbuja parkiety klubów polskich miast. Beatboxowe megashow, gorące reggae, dancehall, ska, disco oraz roztańczone brzmienia od lat '60 do współczesnych - spotkają się w jednym miejscu. Dobrą zabawę zapewniają: Al-Fatnujah, Junior Stress, Natty B i Dj DBT. Obcasy zostaw w domu! Chonabibe! Zaatakujemy 10 większych polskich miast oraz stolicę Niemiec - Berlin. Zapomnij o nieudanych imprezach, sztampowych plastikowych dyskotekach czy nudnych dj'ach. Chonabibe!, a zagwarantujemy Ci niezapomnianą noc i zarazimy letnim klimatem. Chcesz się wytańczyć? Chonabibe! Dobra balanga? Chonabibe! Szał i radość? Chonabibe! Jesteś królową? Chonabibe! Jesteś królem? Chonabibe! Gdzieś wychodzisz? Chonabibe! Wystąpią: Al-Fatnujah To ekipa trzech beatboxerów/mc`s, którzy swoim wyjątkowym show rozpalają parkiet do czerwoności. Ze strony artystycznej Al-Fnj to przede wszystkim oryginalny covering i unikalne profesjonalne zgranie trzech beatboxerów. Przez pierwsze dwa lata kompletowali materiał by ostatecznie wyłonić 10 kawałków, które wydali pod nazwą "10 Kilobeatz Mixtape". Pierwsza polska płyta beatboxowa rozeszła się w mgnieniu oka, okazała się ogromnym sukcesem, który doceniły zarówno media, jak i krytycy, a przede wszystkim publiczność. We wrześniu 2007 Al-Fatnujah będzie oficjalnie reprezentować Polskę na beatboxowych mistrzostwach Świata w Berlinie (kategoria team battle). Dziś Al-Fatnujah promuje swój mixtape, nagrywa LP (planowana data wydania: październik 2007) i przygotowuje się do koncertowania za granicą. 25 marca zespół zagrał na 50-leciu UE w Berlinie, wypadając najlepiej z beatboxowych, i nie tylko, ekip. Frekwencja na tym ważnym wydarzeniu - jak podają organizatorzy - wynosiła ok. pół miliona ludzi. Junior Stress Zrobił w ostatnim roku najwięcej zamieszania na polskiej scenie reggae/ragga/dancehall, zwiększając natężenie hałasu na imprezach całego kraju (i nie tylko) do niewyobrażalnych częstotliwości. Podyktował nowe imprezowe standardy. Mocny głos i selekcja, która nikogo nie pozostawia obojętnym, to charakterystyczne elementy jego "one man show". Tym razem Jr. Stress odpowiedzialny będzie przede wszystkim za najgorętszą tego wieczora selekcję dancehallową. Na co dzień członek najstarszego i najlepszego polskiego soundsystemu Love Sen-C Music. Natty B Przyszywany wujek Junior Stressa. Selektor, posiadacz ogromnej ilości płyt winylowych. Profesor w dziedzinie odgrzebywania starych tanecznych rytmów. To głównie dzięki niemu usłyszymy rzeczy, o których istnieniu większość nie zdaje sobie sprawy, ale można być pewnym, ustanie przy nich graniczy z cudem. Członek Love Sen-C Music Soundsystem oraz Geto Blasta. Dj DBT To mówi samo za siebie. Poczęstuje wszystkich grubą porcją funku, groove`u i oldschoolu. O tym co to oznacza w jego wykonaniu, przekona się każdy kto w tym czasie znajdzie się na parkiecie. Już niedługo z pewnością będzie o nim głośno w całej Polsce! Jupik Lubelski artysta związany przez przeszło dekadę swej działalności z wieloma projektami (Co. Combo, 311) pracuje obecnie nad swoim solowym materiałem w klimacie reggaeton-dancehall-zouk. Energia, którą przekazuje podczas licznych imprez na terenie całego kraju - to jego znak rozpoznawczy. Deftoo Świeża postać na scenie polskiego vj-ingu. Swoimi barwnymi, ekspresyjnymi i wymyślnymi wizualizacjami będzie rozbudzać wyobraźnię publiczności. Jest również jednym z grafików ekipy 2Toxic. Daty i miejsca: 01.06 Poznań (Piwnica21) 02.06 Berlin (Kalkscheune) 06.06 Lublin (Birbant) 07.06 Tarnobrzeg (Maxim) 08.06 Warszawa (Dobra Karma) 09.06 Kraków (Imbir) 14.06 Sopot (Mandarynka) 15.06 Szczecin (Mezzoforte) 16.06 Łódź (Cube) 23.06 Kielce (Cockney) 24.06 Wrocław (Alibi) Cena biletów: 10 zł Podczas każdej imprezy będzie można nabyć płytę artystów Chonabibe! wraz z tytułowym kawałkiem promującym całą trasę w wykonaniu Al-Fatnujah i Junior Stress'a. Ponadto do kupienia w klubie lub w VANACH VW, którymi się poruszamy, koszulki firmowe Chonabibe! oraz plakaty. Chonabibe.pl - To strona imprezy wraz ze sklepem. Tutaj znajdziesz wszystkie potrzebne informacje i drogowskazy, zarezerwujesz bilet, ściągniesz za darmo pliki, wyślesz nam mejla i w końcu kupisz upragniony t-shirt. Wejdź tu od 15 maja! Temat: To nasza droga do demokracji,specyficzna To nasza droga do demokracji,specyficzna Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: demokracja po naszemu,rzekł W.Putin demokracja po naszemu,rzekł W.Putin Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: Od jutra masakra,podziękujemy ci Walt przy urnie Zamiescilem prowokacyjny post, aby Was troche podpuscic. Niestety, udalo mi sie nad podziw latwo. Wracajac do meritum. Niech mi ktos wytlumaczy, ale przekonywujaco, dlaczego dla NASZEGO miasta dobry jest ten nieustajacy naplyw ziomali. Ci co sledza troche sprawy "miejskie", wiedza, ze na swiecie podnosi sie alarm majacy na celu powstrzymanie niekontrolowanego rozrostu przedmiesc. Ziomal musi gdzies zamieszkac, musi dojechac do pracy i z powrotem, musi cos zjesc i zrobic zakupy, najlepiej w supermarkecie - bo taniej, a on przeciez przyjechal robic pieniadze. Zaspakajajac potrzeby ziomala, wladze miasta naciagaja do granic wytrzymalosci budzet i zamiast zabudowac raz-dwa pieknie Plac Defilad i, ogolnie, Srodmiescie, glowia sie, jak tu ulatwic ziomalowi przeprawe przez Wisle. A ziomal ma Warszawe w doopie. Jej tradycje, historie. Ostatnio mielismy na Forum dyskusje o komunikacji. Warszawiacy wyrazali zal, ze tradycyjne, od dziesiecioleci kursujace linie sa zmieniane, likwidowane itp. Ziomal na forum mowi: "a co mnie tradycja obchodzi? Co z tego, ze dana linia jezdzila ta samą trasą przez 40 lat? Coz to za argument! Ma byc wygodnie i tyle!" Podnosza sie w tym watku glosy oburzenia. Jak to, ziomale sa rownie wartosciowi, ba, a nawewt lepsi, niz warszawiacy! Moze i sa. Ja natomiast twierdze, ze przyjechal do nas element nie wyznajacy specjalnych wartosci - poza checia wzbogacenia sie. Ten wyscig szczurow w naszym miescie to przede wszystkim wlasnie oni, przyjezdni. Gdyby mieli w zyciu jeszcze inne cele - to by prawdopodobnie zostali u siebie i jako lokalni patrioci rozwijali swoje "male Ojczyzny". Czyli kto jest lepszy? Nie wiem. Ale nie mozna nie zauwazyc, ze warszawiak od dziecka stykajacy sie z koncertami, wystawami, artystycznymi plakatami, teatrami itp jest prawdopodobnie nieco bardziej rozwiniety (jesli chodzi o kulture) niz przyjezdny ziomal, w ktorego rodzinnym miasteczku/wiosce bylo jedno kino i dyskoteka. Konczac. Nie musze na forum wyznawac zasady politycznej poprawnosci. W zwiazku z tym pisze to, co mysle. Natomiast zauwazylem, ze wielu z oponentow czesto mowi to, co sądzą, ze "wypada" powiedziec, naczytawszy sie uprzednio Wybiorczej. Chcialbym Was tylko, postempaki, zachecic do rozejrzenia sie poza granicami. W Europie Zachodniej tez przyjmowano - na zasadzie politycznej poprawnosci - emigrantow, bez zadnych warunkow. Teraz, jak ci ostatni potworzyli getta i mnożą żądania, przerazone spoleczenstwa zastanawiaja sie, jak sie z tego nawarzonego piwa rakiem wycofac. Nasze ziomale to oczywiscie nie to samo co rozne Turki czy Araby. Ale pewne podobienstwo pozostaje. I ostatnie stwierdzenie: mnie naprawde Most Polnocny nie jest potrzebny. Podobnie jak i wiekszosc rdzennych warszawiakow nie mam po co jezdzic na Bialoleke w godzinach szczytu. Zas aby pojechac w weekend nad Zalew, wystarcza mi te mosty co sa. Zwlaszcza jakby je unowoczesniono i wyremontowano - za pieniadze wydawane na "peryferyjna infrastrukture". Temat: Agencja reklamowa YAP Yep twoja mać Cieszę się, że znalazłam ten temat na Forum, bo ubawił mnie i pomógł uspokoić nerwy po tym całym cyrku, który dziś przeżyłam. W poniedziałkowej Wyborczej ukazało sie ogłoszenie dot. pracy w biurze reklamy dla młodych osób bez doświadczenia. Wolska 34/36. WCZORAJ: OK. Pojechałam tam wczoraj na rozmowę. Bramka, podwórko, zabłocone wejście... Tak, jak kilka czekających już osób - wypełniłam ankietę danymi personalnymi i po 20 minutach zostałam zaproszona wraz z dwiema dziewczynami do pokoiku "managerki Agnieszki"... -witam - witam - mówcie mi po imieniu -jak samopoczucie? - świetnie -czym sie zajmujesz? - tym i tym -kotem się nie przejmujcie -dlaczego agencja reklamowa? - bo... -my zajmujemy się promowaniem restauracji, kin, teatrów, dyskotek.znalazłybyście się na stanowisku kierowniczym? - tak -zapraszam wszystkie trzy panie na jutrzejszy dzień próbny, który zakończycie testem z tego, czego sie dowiedziałyście. -do widzenia - do widzenia DZIŚ: Przede wszystkim - nawiążę do tematu. Jak większość ludzi mających do czynienia z reklamą (i nie tylko tych) zapewne wie - najczęściej firmy, czy agencje reklamowe mają swój slogan - takie motto, które zdradza po części ideę całego interesu - jak np. w przypadku NOKII jest to "Noka connecting people". Dziś, siedząc kwadrans po dziewiątej, w "recepcji agencji reklamowej" YAP, i czekając na rozpoczęcie się "dnia próbnego" dowiedziałam się jakie jest ich motto. Otóż, na ścianie nad biurkiem, za którym siedziała blondyna ze stringami podciągnietymi pod pachy widniał przyklejony do ściany napis "YEP TWOJA MAĆ". Od tamtego momentu zajarzyłam... "Gdzie ja do cholery jestem?", "To jakiś żart?" Zaczęłam się rozglądać... po podłodze, o której juz się na tym forum wypowiadano biegał jakiś kot-dachowiec, który ocierał się o czekające wraz ze mną dziewczyny, laska w rodzaju sekretarki nie siliła sie nawet na udawanie zajętej (nie miała czym - miałaby komputer to chociaż horoskop by poczytała), na ścianie oprócz zegarów wisiał plakat szkoły aikido, a radio było tak głośno, że prawie myśli nie słyszałam... No nic - czekam nadal. Zostałam wyczytana ja i jakaś dziewczyna. W biurze "managerki Agnieszki", które dzis było biurem pana Waldka czekała starsza pani Alicja i Grześ z brudnymi paznokciami. -witam - witam -nazywam się Waldek, jak wasze samopoczucie? -świetnie - super -to są wasi trenerzy Alicja i Grześ, którzy pracują u nas juz od dwóch tygodni, ubierzcie sie ciepło, bo dziś będziecie szkolone w terenie. Na przystanku tramwajowym przypomniałam sobie hasło "Yep twoja mać" i zaczęłam się zastanawiać czy "Alicja" to przypadkiem nie pseudonim "starej burdel mamy" i czy "Grześ" nie jest może początkującym alfonsem. Na pytanie - gdzie jedziemy? odpowiedziano mi wymijająco, że zaraz się wszystkiego dowiem w jakims ciepłym miejscu. Pojechaliśmy do jakiegoś obskurnego bufetu z kawą zalewajką. Na miejscu dowiedziałyśmy się, o tym, jak wyglada kariera w biurze reklamowym YAP. FENOMEN! Dwa tygodnie pracuje się za friko. Po podpisaniu umowy zlecenia, zarabia się dniówkę - prowizję (10%) od wciskiwanych ludziom po 20zł kuponów rabatowych. [Średnio w ciągu dnia pracy, który stanowi 10 godz. sprzedaje się ponoć od 3 do 10 kuponów, zatem policzmy - miałabym pracować codziennie 10 godzin za niepewne od 6 do 20zł. ?? Pfff :) Po tygodniu pracy jako "diler" (jak to nazwali), awansuje się na trenera, po miesiągu można zostać asystentem managera, a po pół roku to już jest się właścicielem jednego z ich polsko-kanadyjskich biur. Firma działa od 5 lat, mają 16 biur czyli to jedno na Wolskiej w Warszawie i jedno w Łodzi. Jak na akwizytorską sekte przystało - zrobili im papkę z mózgu, bo sami nie zdają sobie sprawy z tego jakie bzdury ludziom opowiadają. Po wyjściu z buFEtu podziękowałam pani trener i panu trenerowi za akwizycję. Oni pojechali do Piaseczna, ja wróciłam do domu poszukać nieistniejącej strony netowej YAP'a. Pozdrawiam wszystkich, którzy w porę zorientowali się gdzie trafili. Tych którzy jeszcze tam się nie znaleźli - uprzedzam - szanujcie siebie i swój czas! Powodzenia wszystkim, którzy tak jak ja, mimo wszystko nie łamią się i szukają LUDZKIEJ pracy:) Ania Temat: Tow.W.Putin:bo my mamy swoją drogę demokracji Tow.W.Putin:bo my mamy swoją drogę demokracji Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: Specyficzna droga do demokracji W.Putina Specyficzna droga do demokracji W.Putina Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 141 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||