Strona Główna plakat mapy świata plakatowanie miasta Kraków plakaty do pokoju dziecięcego plakat Alkohol plakat informacyjny plakat kinowy plakat Wścieklizna plakaty adis plakaty Akona Plakaty Anahi |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: plakaty na dyskotekęTemat: Miasto zrywa się do biegu - na reklamie Miasto zrywa się do biegu - na reklamie "- Przygotowujemy wielką ofensywę. Potrzebujemy jeszcze kilku miesięcy, by dopracować całościową i atrakcyjną koncepcję. Nie będzie żadnej improwizacji, każdy szczegół musi być przemyślany - zapewnia Maciej Grześkowiak, doradca prezydenta ds. promocji." Faktycznie - lepiej żeby rzeczywiście dobrze przemyślano całą koncepcję. Ogólnie sama idea plakatu promocyjnego podoba mi się, ale jego wykonanie absolutnie nie. Nie chcę się powtarzać za przedmówcami,ale: - pomysł na sprinterkę OK, ale chyba raczej nie z tak przygotowaną i ustawioną modelką - gdzie ona patrzy tym jednoocznym wzrokiem? jak ona jest oświetlona? aż kolor skóry dziwnie wyszedł, może powinno być ujęcie z innej perspektywy, bo takie z wypięciem "czterech liter" na miasto kojarzy mi się jakby chciała uciec z Bydgszczy, a nie ją promować. Skoro sprinterka ma być dominującym elementem tego plakatu, to powinno zadbać się o każdy jej szczegół - z ubiorem, uczesaniem i wyrazem twarzy włącznie. Jakoś na jej twarzy nie widzę optymizmu i wiary w sukces. Bloku startowy - jest on fatalnie wkomponowany w zdjęcie i zaburza jego kompozycję. Jeśli miał coś tu symbolizować, to na pewno nie w takim ustawieniu i wyeksponowaniu. Ponadto gdyby tak było na zawodach, to sędzia odgwizdałby falstart:) - tekst - po przeczytaniu nazwałbym to "majaczeniem Majakowskiego". "Miasto gotowe na jutro" - kojarzy mi się z wiecznym odkładaniem "na jutro", tego co miało być już dawno gotowe. "Bydgoszcz nie boi się zmian" - sygnalizowanie, że ktoś czegoś się nie boi, podświadomie nakierowuje odbiorcę przekazu, że ma do czynienia z kimś słabszym, kto w ten sposób chce dodać sobie otuchy. Nie lepiej by było zamiast tego uzyć "Bydgoszcz gotowa na zmiany"? Kolejne zdanie - słowo strategicznie kojarzy mi się niestety z "tragicznie" :) "Strategia rozwoju Bydgoszczy" to określenia dość mocno nadużywane przez naszego prezydenta ostatnimi czasy, bo jak to wygląda naprawdę, to bydgoszczanie widzą. "Dla inwestorów, studentów, mieszkańców" - do kogo jest ten cały przekaz w końcu skierowany, do jakiego odbiorcy? Zapraszamy inwestorów z zewnątrz, podczas gdy miasto nie ma im niczego konkretnego do zaoferowania? "Wejdź do gry - poczuj ten rytm!" - to mi się kojarzy bardziej z zaproszeniem na parkiet w dyskotece. Brak spójności, zlepek zasłyszanych już gdzieś wcześniej sloganów. Dla mnie niestety jest to mało czytelny bełkot, skierowany gdzieś w próżnię. Odnoszę wrażenie, jakby ktoś zaakceptował do publikacji wstępny projekt, zarys, szkic. Temat: Znowu o tesciowych .....Ehh... lena_madzia napisała: > > ja też odczułam takie róznicowanie od strony mamy, a nawet taty mimo > ze wywodze sie z blizniaków- > od zawsze po dziś dzień mam poczucie ze brat blizniak stoi "wyżej w > hierarchiii" ode mnie. > kiedy zdawałam egzamin do liceum, w nagrode za zdanie rodzice > obiecali mi rower górski. Egzamin zdałam. Ale roweru nigdy nie > dostałam. > Dostał go mój brat. Bo akurat wylciał z z zawodówki. I on taaaaki > biedny, nagrodę pocieszenia trzeba mu dać > Jezu, ale byłam wtedy wściekła i zła na cały świat!!!!!! > podobnie jest z moim mezem i jego siostra, rowniez blizniaczka. z nich dwojfa to wlasnie siostra jest bardziej faworyzowana. siostra meza strasznie z nim rywalizowala i tak juz zostalo do dzis dnia. a maz rywalizacje ma po prostu gdzies. np: tesciowa zadzwonila do meza jakies 4 lata temu i powiedziala, ze jego siostra kupila sobie nowy tel komorkowy i jest na pewno lepszy od jego telefonu. gdy chodzili do podstawowki, jemu nie wolno bylo powiesic w pokoju plakatu na scianie, a tymczasem siostra miala plakatow od zarabania. chodzila na dyskoteki, dostawala kieszonkowe, jemu nie wolno bylo nigdzie wyjsc nic nie wolno bylo mu na scianie powiesic, nawet w tv nie mogl ogladac obejrzec tego, co go interesowala, poniewaz siostra i matka natychmiast przybiegaly do pokoju i przelaczaly kanal, mowiac, ze to co on oglada, to sa glupoty. kiedys cale wakacje pracowal, zeby zarobic kase na oboz sportowy. matka jednak na oboz go nie puscila. wtedy strasznie sie z nia poklocil. matka zabronila chodzic mu na koszykowke, poniewaz stwierdzila, ze ten sport go demoralizuje. zapisala go wiec na tance i szachy... maz pochodzil tam miesiac i powiedzial, ze wiecej tam nie pojdzie. z tego, co mi opowiada, wiele tego bylo. nawet teraz tesciowa stwietrdzila, ze jego siostra kupila sobie telewizor za ponad 4 tysiace, a on ma tylko za dwa i pol tysiaca gdy przyjechaly do nas rok temu, jego siostra byla najwyrazniej nie w sosie i zachowywala sie , jakby byla obrazona na caly swiat. tesciowa powiedziala, ze to dlatego jest zla, poniewaz nie spodziewala sie tego, ze ma takie mieszkanie i to do tego umeblowane... nie mam pojecia, skad sie tacy ludzie biora. Temat: Gdzie w Złociencu pójść na piwo bezalkoholowe;)? W Złocieńcu lokali jest całkiem sporo niestety są one oderwane trochę od rzeczywistosci. Ale po kolei: Sabat 3+ Lokal nawet fajny lecz jest tam za drogo jak na Złocienieckie warunki. Co za tym idzie mało młodych ludzi. Zaletą jest fajny nastrój. Przy okazji jest dyskoteka. Pauza 4 Ceny fatalne. Lokalizacja też średnia. Zaletą jest świetna obsługa i możliwość skonsumowania czegoś co nie jest z mikrofali. Byłoby 5 gdyby nie te wieczorki dla ludzi tylko po 30 to jest trochę niepoważne i widać w tym prosty cel. King 3 Za mały za ciasny ale pozatym może być. Dialog 4 Lokal ma trochę charkter stołówki ale niektórym się podoba. Ceny też wporządku. Można by było tam posiedzieć gdyby nie to że cały czas są tam imprezy prywatne i lokal jest zamknięty. Bar na staszica ( niestety nie znam nazwy a nie ma tam szyldu) 4- Mały zdecydowanie za mały ale jest tam tanio i ma jakiś swój klimat. Niestety brak jakichkolwiek przekąsek to duża wada może nawet za duża na 4. Ogródek u Marty (tylko sezon letni) 4- Brak jedzenia w jakimkolwiek tego słowa znaczeniu. Poza tym lokalizacja koło cmenatrza też nie najszczęśliwsza chociaż niektórym się to podoba. Ceny przyjemne fajny i miły nastrój na świeżym powietrzu. Szkoda że tylko w sezonie. Piccolo 5 Fajny lokal. Możan dobrze zjeść (jak to w pizzerii:)). Normalne ceny. Miła obsługa można iść posiedzieć. Byłoby 6 gdyby jeszcze byłą tam jakaś rozrywka darty czy coś ale to w końcu pizzeria a nie pub. ALIBI 2 Jedyna dyskoteka. Niestety mordownia. Spęd drechów różnego rodzaju ale dla niektórych ma to jakiś urok. Ceny muszą mieć takie jakie mają bo wydają majątek na plakaty:) To już niestety wszystko (sam nie wiedziałem że aż tyle tego jest:)) jest w czym wybierać ale nie ma takiego lokalu idealnego a szkoda na pewno by się sprawdził. Słaby odzew forumowiczów love_boy bo oni tylko przed kompami siedzą i mało po lokalach chyba chodzą, ale temat trafny. Temat: Fascynacja NewKidsOnTheBlock jak miałam 11 lat Fascynacja NewKidsOnTheBlock jak miałam 11 lat Pozwólcie że podzielę się z wami moimi fascynacjami okresu szczenięcego. Jak miałam coś koło 11 lat (teraz mam 24) byłam na śmierć i życie zakochana w Joey'u (tym najmłodszym) -namiętnie kupowałam Popcorn, na łamach którego toczyła się regularna bitwa pomiędzy wyznawcami NKOTB a wielbicielami Roxette, reszta nie miała nic do gadania (hehe) -popłakałam się gdy w niemieckim Bravo wyczytałam że mój "Książe z bajki" ma dziwczynę -razem z koleżankami z klasy ustaliłysmy która się w którym kocha, żeby potem nie było! -byłam pewna że jak tylko dorosnę to pojadę do Bostonu i się z nim "ożenie" -ścigałyśmy się z dziewczynami na plakaty, najbardziej wartościowe były te zagraniczne rzecz jasna -razem z koleżanką która również podzielała moje zainteresowania nosiłyśmy w portfelu zdjęcie Joego (tydziej ja i kolejny tydzień ona) -jak chłopcy z klasy się z nas śmiali (np. na andrzejkowej dyskotece-klasa czwarta) bo ciągle katowałyśmy kasetę No more games, to autentycznie myślałam że nam zazdroszczą -leciał taki program Noc z Gwiazdami jak którejś rodzice nagrywali to potem ogląglądałyśmy to żeńską połową klasy, płakałyśmy przed telewizorem i krzyczałyśmy: ajlowju!!! -posiadała: koszulki, plakaty, wycinki (w specjalnym zeszycie) albumy i rzecz jasna kasety -podobał mi się również Donnie, bo był tym niegrzecznym w koszulce Piblic Enemy i na fajnym motorze, lubił o sobie opowiadać że wychowywał się na ulicy i dawniej był bardzo głupi bo palił papierosy ale teraz tego nie robi -zawsze jak w MTV puszczali jakiś ich teledysk to siedziałam ze łzami w oczach, dobrze że koleżanki kochały się w nich równie mocno jak ja bo wzajemnie wspierałyśmy się w tym ze któraś z nas na pewno pojedzie do Ameryki i któryś z nich się w niej zakocha. Ja naturalnie byłam pewna że to będę ja i wiele takich róznych. To był pierwszy bojzbend i za to ripekt.. Czy ktoś ma podobne doświadczenia???????? Temat: Kontrowersyjne zaproszenie na dyskotekę Gość portalu: MerryDay napisał(a): > Tezgucio...To gdzie my mamy się bawić? Proszę powiedz... Chcesz powiedzieć, że poza Studiem nie ma innych miejsc? Poza tym jeśli faktycznie (nie mam powodów aby w to nie wierzyć) odbyła się bez używek może być i Studio. Zresztą więcej w tym wszystkim kwestii zaufania rodziców do własnych dzieci (czyli do własnego chowania i umiejętności przekazania im odpowiednich wartości) i tego czy dzieci na to zaufanie zasługują. > Za to, że dyskoteka odbyła się w studiu oberwała młodzież... Bo to nasza > wina... I my w ogóle jesteśmy wszystkiemu winni, prawda?! Bzdura i naciąganie faktów. > Jestem w klasie medialnej... Chyba umiem czytać ze zrozumieniem, choćby > dlatego, że od 3 lat właśnie tego nas uczą. Cieszę się, że nas nie > potępiasz, Tezgucio... Przynajmniej Ty... > Ale...napisałeś tak: „Proponuję skorzystanie z większej biblioteki i > przeczytanie postów np. observera jeszcze raz, na spokojnie. Nie zauważyłem > aby główny nacisk kładł na ujeżdżanie sobie na młodzieży”... Niestety ze smutkiem (ze względu na Ciebie) muszę jeszcze raz poprzeć to co napisałem. > A teraz fragment wypowiedzi Observera: „Mam jednak wrażenie, ze za bardzo > uwierzyłem w inteligencje naszej młodzieży. „..... > I jeszcze jeden: „Wam droga młodzieży życze troski o swój intelekt bo ilo > ść buraków i ćwoków do okoła jest absolutnie WYSTRACZAJĄCA.” > I to nie jest jeżdżenie po młodzieży... No to ja jestem jakaś inna. I > faktycznie nie umiem czytać ze zrozumieniem. Nauczyciele! Ratujcie! Jak ja > napisze egzaminy?! HELP! Proponuję Ci małą, ale chyba pożyteczną zabawę. Przeanalizuj po kolei wszystkie posty observera i jakie były na nie odpowiedzi, tzn. całą jego dyskusję. Zobacz od jakich zarzutów zaczął i kiedy zaczął powątpiewać w rozsądek młodzieży. Do liczenia możesz używać czego chcesz, ilości wyrazów na dany temat, procentów, wspólczynników wgi określeń itd. > Znajdźcie nam miejsce... I już nikt nie będzie łaził po szkole i przeszkadzał > nam w lekcjach...jeśli o to chodzi. Tak, o to. > Poza tym, sądzę, ze dyrektorzy już nie popełnią takiego „błędu”... (jeśli > można to tak nazwać, bo moim zdaniem to nie był błąd). To był błąd, niestety duży. Powinien ograniczyć się do pozwolenia na wywieszenie ulotek albo plakatów o imprezie, pozwolić na spotkanie z nauczycielami itp. Nigdy nie powinno to się odbywać kosztem lekcji. Temat: Dzielnica "Stalowa" Dzielnica "Stalowa" Tytuł wątku zaczerpnąłem z książki Kasprzyckiego, z której usiłowałem się dowiedzieć czegoś o budowli położonej wzdłuż północnej strony Al.Solidarności, przed skrzyżowaniem z niewielką uliczką dedykowaną Irenie Kosmowskiej. Bez wątpienia jest to hala lub magazyn fabryczny, zaś maniera architektoniczna widoczna od strony krótszego boku, wyraźnie wskazuje na budownictwo przemysłowe przełomu XIX i XX wieku. W książce niczego nie znalazłem, ale domyślam się, że są to pozostałości tzw. Dzielnicy "Stalowej" funkcjonującej onegdaj na obrzeżach Nowej Pragi. Na "światło dzienne" wydobyli ja budowniczowie Trasy W- Z, którzy przebili tędy odcinek Al.Solidarności (d.Świerczewskiego). Nie wiem kto i kiedy wpadł na pomysł, aby położony wzdłuż ulicy dłuższy bok hali obić po sam dach ocynkowaną blachą trapezową. Stało sie to zapewne ku wielkiej radości firm plakatujacych miasto, które pokryły liszajami papieru pas nad poziomem gruntu. Dzisiaj straszą z poszarpanych plakatów wizerunki niedoszłych posłów (tych samych, którzy dyndali się na latarniach, a ich miejsce było pod). Część blach tu i ówdzie poodpadała, ukazując fragmenty elewacji hali. Wizerunku dopełniają wszechobecne, wypłowiałe reklamy firm. Ilekroć jadę w kierunku skrzyżowania z Targową wystawiam na szwank swoją wrażliwość estetyczną. A powinienem już przywyknąć, bo oglądam "to coś" od lat. Co mają jednak powiedzieć przyjezdni. Zapewne traktują to, jako wizytówkę Warszawy. Hala zabytkowa jest i basta. Ma też chyba swojego właściciela i zarządcę. Na świecie panuje moda na wkomponowywanie starej zabudowy fabrycznej w tkankę miasta. Czy nie można jej przerobić np. na halę sportową, galerię sztuki lub modną dyskotekę? Niebawem zakończy się budowa "dworco-marketu". Od lat słyszę o zamiarze wyremontowania pobliskiego gmachu Dyrekcji PKP. Może znajdzie się ktoś, kto tchnie nowe życie w stare muty. Temat: Zycie w Gdansku w czasach PRL balba napisał(a): > Gość portalu: REDZINA napisał(a): > > > Pamietacie Gdansk za czasow PRL? Jakie kolejki byly po maslo? Co zapadlo W > am w > pamiec? > > Własnie to słone masło w blokach, odkrawane wielkim nożem na płaty. Marmolada w > > kostkach, albo w takich wielkich puszkach, sprzedawana na wagę, ocet wykupywany > > masowo celem odzysku butelek, za które można było zdobyć papier toaletowy. A pamiętasz przepis na "czekoladę"? Ja tylko wiem, że głownym składnikiem było mleko w proszku - oczywiście z zachodnich darów. > "Zarzewie" za którym stało sie w kilometrowych kolejkach pod kioskiem > (plakaty!!!) oraz kapitalne czasopismo "Na przełaj" i " Świat Młodych". "Przekrój" tez był dobry. > Wstawanie o 2,00 w nocy do kolejki po mięso i o 5,00 po chleb (a jak on potem > smakował z tym słonym masłem!) I niesamowity smak zdobycznych mandarynek... A społeczne kolejki, stojące tygodniami po deficytowe artykuły typu pralka, segment. A meble kupowane (a raczej załatwiane, bo wtedy się nie kupowało, tylko załatwiało) jak kot w worku tj. bez oglądania, bez rozpakowania, prosto z samochodu. > Bezpieczeństwo. Tego mi najbardziej brak z tamtych czasów. Ani ja, ani nikt inn > y > nie musiał sie o mnie bać, kiedy jako 13 letnia smarkula wybrałam sie sama > pociagiem na drugi koniec Polski, czy parę lat poźniej wracałam w nocy na > piechote z zabawy w remizie czy dyskotece. A teraz się boję. Tak, tego brakuje. Jako klikunastolatka potrafiłam wracać na piechotę, sama, w środku nocy np. z Przymorza do Nowego Portu. Teraz umieram ze strachu na samą myśl. No i ta bliskość, jak już ktoś tutaj wspominał, ludzie rzeczywiście byli z soba bardziej zżyci, > otwarci... I częściej bawili się. Pamiętam, że kiedy zamieszkałam na Zaspie, każdego sobotniego wieczoru bloki tętniły muzyką, gwarem. A teraz - impreza raz na kilka miesięcy. Był jeszcze "Czyn Społeczny" ! przynajmniej raz na rok miasto było > porządnie posprzątane ;)) juniorki,chińskie piórniki, pachnące gumki.. Były też pochody 1-szo majowe - obowiązkowy przemarsz przed trybuną honorową, a potem (już nieobowiązkowo) zabawy w ogródkach jordanowskich przy muzyczce "umpa, umpa", gorącej kiełbasie z musztardą i wzmocnionej oranżadce. Heh, to jest temat na porządną książkę. Jedno jest pewne: wszystko co udało się zdobyć > miało naprawdę szczególną wartość. Temat: KAMPANIA PRZECIW INNYM Gość portalu: Krzycho napisał(a): > legal.alien napisał: > > > Nikt ci nie odbiera podstawowych praw, ale nie oczekuj, ze bedziesz mial > prawo do zakladania rodziny i adopcji dzieci. > Czyli zakladanie rodziny nie jest prawem podstawowym. Czym sobie zasluzyles > akurat Ty na taki przywilej? Co takiego zrobilem ja, ze mi nie przysluguje? > >> A wszyscy inni sa be. I juz. Nie rozumiem, po co wlaczasz sie do dysku > sji, > skoro sprawa jest tak cudownie jasna. > > Sprawa jest bardzo jasna. Wy probujecie to wszystko zagmatwac i sami > wywolujecie odruchy odrzucajace. Miejcie pretensje do samych siebie. > Tak! Schowani po szafach bedziemy cudownie bezpieczni. Wszyscy beda identycznie > > tacy sami, nie trzeba bedzie myslec! O take Polske walczymy! > Kobiety do garow! Murzyni do Afryki! Syjonisci do Syjamu! Jesli cos im sie nie > podoba, moga miec pretensje do siebie, bo niepotrzebnie probowali zagmatwac to > co jest przeciez absolutnie jasne. Prawa stanowia i posiadaja biali > heteroseksualni mezczyzni a reszta to pomiot ewolucji! o czym ty piszesz??? myslisz ze te plakaty cos zmienia???? przeciez homo zyja w tym kraju normalnie, maja swoje gazety, lokale, dyskoteki, wspieraja sie w szukaniu pracy /to nie zaden mit, znam ich ze szkoly wiec wiem/, moga sie normalnie ksztalcic, robic ze swoim zyciem co im sie zywnie podoba, i tak powinno zostac, po co robic gnoj jezeli tyle juz macie, po co robic problemy???? nie oburzalbys sie gdyby za panstwowe pieniadze maryjowcy robili propagande osiedlowych kolek rozancowych??? mniejszosc to mniejszosc i tyle, so inne mniejszosci tez pewnie nie dokonca zadowolone ale jakos zyja, np. jehowici, zydzi, ortodoksyjni katole piusa X, maryjowcy itd... Temat: Mało muzycznie o Mozarcie Mało muzycznie o Mozarcie Wrócilam dzisiaj po kilkudniowym pobycie we Wiedniu. Nie powiem, ostrzylam się na Wiedeń i na Mozarta, chociaż wyjazd był służbowy i na zupełnie inny temat. Oczucia mam silnie zmieszane. Oczywiście, czekoladki, kubki, koszulki, długopisy, plakaty itd. - wszędzie jest znana podobizna Mozarta z zezem. Wczoraj chciałam iść na Don Givanniego. Klapa. Okazało się, że to sztuka teatralna. W Operze Miejskiej... wariacje na temat Mozarta. Koło katedry św. Stefana mordy drze jakiś zespół śpiewając niewątpliwie piękne oratorium pt. "Sugar baby love". Odwiedziłam nowo oddany dom Mozarta, zaraz koło katedry (9 euro). Za bilet dostaje się komórko-magnetofon z dłuższą tyradą w języku na temat życia Mozarta. Banały. Odrestaurowane pokoje i mnóstwo nic mi nie mówiących portretów. Na półpiętrze swiatłodźwięk z "Czarodziejskiego fletu" a la dyskoteka. Pięć - sześć arii i al capo dal fine. Na dole domu Mozarta sklep z gadżetami. Znowu, koszulki, długopisy, kubki, serwetki, nawet papier toaletowy (!) z nadrukiem portretu... Płytoteka beznadziejna, głownie składanki. I tu (uwaga) polecam: w sklepie sprzedaje młody człowiek, który w ten sposób dorabia sobie do gazy operowej. Baryton. W sklepie odśpiewał mi kawałek arii Papagena o Voglu... Wdaliśmy sie w dłuższą dyskusję. Prawie sie pokłociliśmy o Bartoli. Bo kiedy szukałam czegoś (a, jak wyżej, były głownie składanki), zapytałam, czy ma Salieriego w wydaniu CB. Okazało się, że płyta jest już wykupiona. Dobrze się o niej wypowiadał, ale kiedy zeszło na "Ensultate" w urodziny Mozarta, nie zostawił suchej nitki. Już to tu gdzieś czytałam: że gdacze, że piszczy, że to nie dla niej. Że żenada. Mimo wszystko. Rozmowa z tym chłopakiem nieco zrehabilitowała w moich oczach Wiedeń. W roku mozartowskim...Komercyjnym roku mozartowskim. Może jestem naiwna? Temat: Rozpoczął się Piknik Europejski widziliscie sponsorow pikniku?? jest i orlen i basell-orlen. na juwenalia, gdzie wszystkie imprezy oplacane sa tylko i wylacznie z pieniazkow od sponsorow i gdzie ciezko nam jest do ostatniej chwili zapiac budzet, nie daja ani grosza...!!! wstyd. mowia, ze im sie to nie oplaca, ze na terenie plocka maja na tyle silna pozycje i znana marke, ze nie potrzebuja reklamy. no moze i tak. tylko my nie prosimy o jakies wielkie pieniadze. kazdy grosz sie liczy. niekiedy firmy daja po 500 pln i my tez jestesmy zadowoleni, bo kazdy grosz sie liczy. a od orlenu nawet zlamanego grosza nie dostajemy, chociaz chyba na brak pieniedzy nie narzekaja. chyba, ze na mozejki zbieraja... ;p to moze nasz samorzad sie im dorzuci, skoro taka bieda tam piszczy... nie mamy zbyt wiele, ale moze nie zaplacimy za telefon i cos sie zawsze uciula... nie wiem, czy gina tam gdzies te nasze oferty, czy nikomu z tej firmy nie zalezy na wspieraniu lokalnej kultury akademickiej?? czesto slyszymy wiele narzekac, ze co to sa w ogole za juwenlia?! no coz, powiem tak. wszystkie pieniadze, ktore mamy staramy sie i tak w ten sposob rozdysponowac, zeby tych atrakcji bylo jak najwiecej. no ale jak sie ma tych pieniazkow nie za duzo, no to chodzby checi i pomysly byly nie wiadomo jakie to sie ich nie da zrealizowac... swoja droga ciekawe ile wpompowali w ten piknik? i czy nie moglibyby chociaz jakiegos ulamka przeznaczyc na nasze juwenalia, ktore sa jedyna tego typu impreza studencka w roku, a piknikow bedzie jeszcze roznego rodzaju wiele... w dalszym ciagu szukamy sponsorow!!! moze ktos zainteresowany jest? ;) niestety plakat juz poszedl do druku, bo juz czas niestety byl, ale jest jeszcze mozliwosc wywieszenia banera reklamowego na scenie glownej, na miasteczku sportow, na sali w krorej bedzie sie odbywac dyskoteka, mozemy logo zamiescic na stronie internetowej plockich juwe, na zaproszeniach oraz wymienic z nazwy podczas koncertu glownego na starym rynku... mozliwosci jest jeszcze wiele. nie pogardzimy zadnym groszem, dla nas liczy sie kazda zlotowka... ;) na dana kwote mozemy wystawic fakture za usluge reklamowa... w razie prosze o kontakt na maila. kris07@op.pl !!! z gory dziekuje wszystkim potencjalnym sponsorom i licze na WAS drodzy plocczanie, ze dzieki wam uda sie jeszcze bardziej uswietnic ta impreze.... zapraszam na nasza obecna strone juwenaliowa. jest jeszcze w trakcie budowy, ale mozna sobia juz obejrzec jak wyglada i zapoznac sie z programem tegorocznych juwenaliow... www.juwenalia.pw.plock.pl ... ze studenckim pozdrowieniem. capo di tutti capi... Temat: Negatywna selekcja do zawodu nauczyciela....... Jak rany, Berkel! W tym, co mówisz jest wiele prawdy! Ale: 1. pokaż mi te wspaniałe pomoce naukowe! Gdzie one są? Albo gdzie można je dostać za darmo, bo szkoła nie kupi - wydaje pieniądze na dożywianie uczniów, naprawianie szkód przez nich wyrządzonych, opłacenie np. ochroniarza na dyskotece, itp., a fundusze na to są małe... Używam na lekcjach magnetofonu, plakatów i wielu własnoręcznie przygotowanych pomocy i wiesz... prawie zawsze powoduje to zniechęcenie uczniów, najwyraźnie nie są zainteresowani spędzeniem lekcji w inny sposób, niż: odpytanie + sprawdzenie zadań + prezentacja lekcji + zapis + zadanie domowe (na ogól i tak nie robią) 2. niechęć do rodziców? można policzyć na palcach jednej ręki rodziców w mojej szkole, którzy chcą w jakikolwiek sposób w niej "działać", interesują się szkołą tylko wtedy, kiedy dziecko coś przeskrobie, albo MUSZĄ przyjść na wywiadówkę. Przynajmniej połowa z nich zrzuca na szkołę wychowanie swoich dzieci i potrafi tylko narzekać, że szkole się to nie udaje... 3. mogłabym ciągnąć to dalej, ale nie starczyłoby miejsca na moje wywody... Powiem tylko tyle: zaczynając pracę w szkole miałam wiele planów, wiele optymizmu i woli zrobienia czegoś dobrego. Rozczarowałam się srodze. Może nie jestem nauczycielem z powołania, ale chciałam po prostu UCZYĆ i to tak, żeby wszyscy (i uczniowie i ja) byli z mojej pracy zadowoleni. Tymczasem spotykam się z chamstwem, olewajstwem i totalnym tumiwisizmem; wychodzę ze szkoły psychicznie zmaltretowana. Ostatnio podjęłam decyzję - dotrwam do końca roku i... szukam innej pracy. Sanitariusz w szpitalu zarabia tyle samo, a pracuje spokojniej, nie traci nerwów na uspokajanie 20-30 rozrabiających dzieciaków (co 45 minut to samo), po 15-tej przebiera ciuchy, idzie do domu i zapomina o pracy. Może to jest zajęcie dla mnie??? Swoją porażkę w szkole przyjmuję z pełną pokorą - widocznie się nie nadaję, albo nie potrafię dotrzeć do uczniów. Będziesz miał jednego belfra mniej do obarczania odpowiedzialnością za schematyczność, archaiczne metody, brak autorytetu i co tam jeszcze przyjdzie Ci do głowy. Pozdrawiam! Temat: ...Ech...Ta młodzież!... Cy ino młodzież winowato??? Nie ino, nie ino, trza wziąść za katany sprzedawców alkoholu, nie inacyj. Nydyć cytojcie, ze to skutek przynosi, trza ino fcieć...: Dominik Uhlig 19-05-2005, ostatnia aktualizacja 19-05-2005 08:48 Sprzedawców można nauczyć, by nie sprzedawali młodocianym alkoholu - dowodzi akcja w 600 gminach Alkohol pija prawie 93 proc. uczniów trzecich klas gimnazjów. Na pytanie: - Czy piłeś w ciągu ostatniego miesiąca, "tak" odpowiedziało dwie trzecie uczniów - alarmują eksperci. Jedną z przyczyn jest dostępność alkoholu - nieletni może go kupić bez przeszkód w większości sklepów. Dlatego w 600 gminach i miastach zorganizowano akcję "Alkohol - nieletnim dostęp wzbroniony". Trwała pół roku. Sprzedawcy dostali odpowiednie broszurki i plakaty, w miastach zawisły billboardy, a w telewizji emitowano reklamę akcji. Chodziło też o nastraszenie sprzedawców, którzy łamią prawo, i wyróżnienie tych, którzy nie sprzedają dzieciom alkoholu. Zajęły się tym "tajne patrole": młoda, na oko niepełnoletnia osoba próbowała kupić piwo, starszy członek patrolu udawał oburzonego klienta sklepu. Jeśli młodemu udało się kupić alkohol - sklep dostawał żółtą kartkę. Jeśli nie - dostawał certyfikat rzetelnego sprzedawcy. Akcja - zorganizowana przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych i Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego "Browary Polskie" - okazała się skuteczna. Po jej zakończeniu zbadano, że w miastach, gdzie ją przeprowadzono, w 74 proc. sklepów, dyskotek, barów nieletnim odmówiono sprzedaży alkoholu. Tylko w 26 proc. dało się go kupić. Tam, gdzie akcji nie było, wyniki były dokładnie odwrotne. Odmawiało tylko 22 proc. sprzedawców. Badanie pokazało też, że ponad 90 proc. Polaków potępia sprzedaż nieletnim wódki, wina czy piwa. Ale jednocześnie ponad 75 proc. nie reaguje, widząc, że ktoś sprzedaje nieletnim alkohol. Co dalej? PARPA proponuje nałożenie na gminy obowiązku stałego kontrolowania sprzedawców. Chce też podniesienia do 21 lat wieku, od którego można legalnie kupować alkohol. (PBS Sopot, marzec 2005 r., reprezentatywna próba losowa 1088 dorosłych Polakow) Temat: Alternatywa dla Zoku - czy możliwa ?? jasne.. "...niekompetentna kadra, bez pomysłów i polotu...". Pisałam, żeby nie odnosić tego do siebie, bo nie jest to kierowane do wszystkich poszczególnych pracowników, ale chyba Pan zapomniał o tym wspomnieć... Niekompetentna.. nadal tak uważam "kompetencja (łc. competentia ‘zgodność, zdatność’ od competere ‘zbiegać się, być zdatnym’) 1. zakres posiadanych uprawnień oraz pełnomocnictw do wykonywania określonych czynności, zakres odpowiedzialności; także zakres wiedzy z danej dziedziny." To tak jakby powiedzieć, że nauczyciel, który nie ma wykształcenia wyższego jest niekompetentny. Może Pan tak powiedzieć też w stosunku do mnie, że w bractwie jestem niekompetentna, bo nie byłam w szkole aktorskiej (a przydałoby się przy inscenizacjach), że w zakresie wiedzy o historii jestem niekompetentna. I się z Panem zgodzę. Dla mnie ktoś na poważnym stanowisku jeśli coś obiecuje (w prawie polskim umowa słowna jest wiążąca), to powinien obietnice spełniać, nie powinno być żadnych niedopowiedzeń i zatajenia informacji. To jest dla mnie niekompetencja. Bez pomysłów i polotu z tego powodu, że jak napisał Tygodnik Pojezierza Drawskiego "Dni Złocieńca były znów mało oryginalne, momentami prostackie" "Wzorem minionych lat sięgających jeszcze róźnych okresów tak zwanego peerelu, obchody "dni" najprzeróżniejszych miasteczek to najczęściej bezpretensjonalna rozrywka podlana dobrym lub nieco gorszym piwem, budząca nieboszczyków muzyką, straganami, na których każdego roku można dostać to samo i w tym samym miejscu. Tak jest w Złocieńcu". Dla mnie tutaj nic się nie zmienia, prócz tego, że znikają ciekawe imprezy, które kiedyś były. Imprezy polegają właściwie tylko na rozgrywkach sportowych i koncertach, dla mnie trzeba czegoś więcej, pomysłów, polotu. Trzeba czymś zainteresować młodzież, na pewno nie kolejnym piwem i dyskoteką, widzę jak małolaty sprzedają u mnie w klatce marichuanę. Co mają robić? Jeśli są jakieś koła hobbystyczne, to nic o nich nie wiadomo, nikt się nimi nie interesuje. Zwykłe szanty można urozmaicić prostymi tanimi sposobami, przeciąganie liny, dla dziekaków pokaz wiązania węzłów marynarskich, jakieś zabawy i konkursy, w tamtym roku był konkurs na plakat i bardzo to pochwaliłam, wygrał śliczny rysunek, a teraz co było? Piwo i muzyka, nawet nie do potańczenia. Rozumiem, że Pan chce bronić ZOK i ma Pan prawo, proszę robić to jednak w taki sposób, żeby przypadkiem do ZOKu jeszcze bardziej nie zniechęcić. Temat: hotel Astir Notos, Potos, Thassos Życie nocne to tam głównie knajpki przy plaży i tyle.Nie wiem do której są otwarte i co tam się dzieje wieczorami bo bylismy z małym dzieckiem i o 20.00 kończył się dla nas dzień. W sezonie otworzy się jakiś klub dyskoteka ale dalej za miastem, widziałam plakat reklamowy. To jest spokojna wyspa i bardzo spokojne miasteczko, raczej dla rodzin z dziećmi, a nie dla szukających nocnych atrakcji. Knajpki w mieście są bardzo fajne i każdy znajdzie dla siebie coś odpowiedniego, nawet jeśli żywi się tyko pizzą. Drinki na plaży kosztują 5-10 euro, kawa i napoje około 3, tyle samo małe piwo. My za obiad na trzy osoby płaciliśmy około 30 euro - z alkoholem (piwo, stołowe wino, bez deseru) Dla bardziej wymagających i lubiących posmakować prawdziwej kuchni polecam restaurację Sea Breeze, która położona jest trochę za miastem ale też na samej plaży. Od hotelu Astir trzeba wyjść na główną drogę, skręcić w lewo i iść spory 200 metrów za mostek a tam już zobaczycie drogowskazy do tej restauracji. Pyszne jedzenie, doskonałe świeże ryby, prawdziwa Grecja na talerzu. Knajpa jest przy plaży. Ceny - za pełen posiłek z butelką wina (no może dwoma:-)), deserami i przystawkami zapłaciliśmy około 80 Euro na trzy osoby. Objeżdżając wyspę samochodem odkryliśmy jeszcze jedną knajpę godną polecenia. To było gdzieś między Skala Kalichari a Limenarią. Charakterystyczne są tam taki małe domki na łodzie tuż przy plaży. Knajpka leży nad samym morzem, plaża jest tam kamienista i ma szerokość dwa metry. Cudne miejsce, doskonała kuchnia, nienaganna obsługa, ceny jak w sea breeze. W mieście jest też fajna cukiernia sprzedająca pyszne gorące paje z ciasta filo, które doskonale nadają się na lunch na plaży. Temat: "Kampania reklamowa" trUjki... "Kampania reklamowa" trUjki... Krótko - JEDNA WIELKA ŻENADA. Zero pomysłu, zero idei, zero oryginalności. JEDNO WIELKIE ZERO. JEDEN WIELKI PRYMITYW. Zarówno jeśli chodzi o sformułowanie założeń (Cytat: "Kampania jest adresowana do grupy odbiorców pomiędzy 20 a 40 rokiem życia, wykształconych, spontanicznych, prowadzących aktywny tryb życia" - taki sam bełkot można zastosować w przypadku reklamy chipsów, prezerwatyw, piwa, McDonald'sa, mebli z Ikei, chińskich ciuszków z Carry, radia Zet, radia Kolor, radia Ostrołęka i każdego innego produktu dzisiejszej kultury masowej). Co mają prezentować obrazki na plakacie reklamowym? Co to są za osoby powyginane w jakichś dziwnych pozach? Co ma to wspólnego ze słuchaniem - pierwsza osóbka sugeruje raczej "radość skakania", pozostałe - trudno skojarzyć. To jest naprawdę DNO - czy rzeczywiście nadszedł ten moment, czy to jest np. tylko dno Morza Bałtyckiego, a na Rów Mariański będziemy jeszcze musieli poczekać? Co oznacza sformułowanie "kolejną z konsekwentnie realizowanych kampanii wizerunkowych"??? O jakiej konsekwencji tu mówimy i o kształtowaniu jakiego wizerunku - zwłaszcza na podstawie tak prymitywnego w formie i treści przekazu? Następny kwiatek: "Jej celem jest wzmocnienie marki oraz dotarcie do świadomości słuchaczy, którzy jeszcze Trójki nie znają". Wzmocnienie marki - bez znaku firmowego obecnego na rynku kilkanaście lat? Bo chyba nie jest nowym logotypem napis "Trójka/Polskie Radio"? Wzmocnienie marki - ale czym? Postaćkami które "skaczą i fruwają"? Człowieczkiem, który sprawdza czy ma równo szwy na portkach? I dalej - gdzie tu jest punkt zaczepienia, jakiś (jakikolwiek!) haczyk dla osoby, która trUjki nie zna? Co ma przyciągnąć taką osobę? Czerwone spodnie z laki na tyłku jakiejś panienki???? To jest w ogóle reklama radia czy wiejskiej dyskoteki? Można sobie wyobrazić, jakie pieniądze zostały wywalone na tę pożałowania godną kampanię - żaden z nas tej sumy pewnie nie ogarnie, a efekt będzie taki sam jak od 3 lat. Miało być super, wyjdzie jak zwykle (zaklęty i nieprzekraczalny rejon 5 % słuchalności), kolejne miliony publicznych złotówek wylądowały w nie-wiadomo-czyich kieszeniach - po czym przyjdzie czas na jeszcze bardziej prymitywną kampanię reklamową, a wyniki słuchalności jak zawsze będzie sie korygować na przemian muzakiem z playlisty i złotymi przebojami... K-u-RRR-w-a maćććć - co za syph!!!! A najgorsza jest zawsze bezsilność... Temat: Subkultura a uzaleznienia nie, ale... "subkultura" to pojęcie zbyt schematyzujące. dajmy na to - skejt jest chamski, jego kobieta to laseczka ubrana na różowo, która mniej znaczy od jego bryki. A wczoraj pewien skejt, który mnie odwiedził, zabrał mi ziemniaki, które obierałam i obrał je za mnie. Pamiętając o tym, że nie każdy grunge się nie myje, nie rasta jest wege itd, można powiedzieć jednak, że do pewnego stopnia subkultura warunkuje używki. Może właśnie nie uzależnienia, ale używki. SKEJCI. Proponuję kupić "DosDedos" albo "Hero" (skejtowkie magazyny). Wewnątrz same obrazki, niby standard jesli chodzi o wszelakie magazyny. A jednak skejtowskie pisma wyróżniają się tym, ze bardziej przypominają albumze zdjęciami niż ilustrowaną książkę. co ważniejsze, zdjęcia i plakaty tam zamieszczone są niezwykle estetyczne. Eksponują kolory (zdjęcia często robione z filtrami)i ogólnie powierzchniowa urodę. Każdy kto palił trawę wie, że to typowe doznania po THC. no i każdy wie, że u skejta można zawsze znaleźć w jednej skarpecie lufkę, a w drugiej worek. nie znaczy to oczywiści, że skejt gardzi białym albo alkoholem. oczywiście rasta, choć na wymarciu, gustują w zielsku. Warunkuje to ich pacyfistyczna ideologię. Jak się zajara, to kocha się cały świat:) W odróżnieniu od skejtów, raczej stronią od innych dragów. Z kolei dresy gustują w ekstazie i fecie. Wynika to z ich rozrywek, tj. popisywania się siłą i agresją, zdobywaniem lasek na dyskotekach. Do tego potrzeba właśnie sił przebicia... Klabersi używają fety i ekstazy do innych, bardziej "pacyfistycznych" celów. Energia potrzebna im do dobrej zabawy, a na tygodniu do pracy. nie wiem, o czym mówisz. co to punk? Lump z pod mostu z prostym winem czy antyglobalista? Punków już chyba nie ma... Jeszcze jedno: pojawiają się ciekawe mezaliansy międzysubkulturowe, które zależą od rodzaju używek, szczególnie jeśli chodzi o dragi, które nie tak łatwo dostać. I w ten sposób widuje się rasta, kumplującego się ze skejtami. Aż ciepło na serduchu, jak ludzie zróznych subkultur potrafią się kochać. Bez ironii. Temat: Kielce mają hasło promocyjne > Proszę o rozszyfrowanie haseł: Poznań. Miasto warte Poznania, Gdańsk.Morze > możliwości, Wrocław.Miasto spotkań. Wszyscy uznają je za bardzo dobre, ale co > one mówią, co można dowiedzieć się z nich o tych miastach? > > To ma być tylko hasło, ma ładnie brzmieć i miło się kojarzyć! Ile można > przekazać w jednym zdaniu, to nie folder turystyczny. A i tu się Pan/Pani myli. Wymienione hasła są przykładami świetnie poprowadzonych kampanii promocyjnych miasta. Bo to nie tylko ładnie brzmiące i miło kojarzące się zdanie - za tymi hasłami poszło bardzo dużo innych zabiegów, które rozwinęły ich ideę przewodnią. Rozszyfrować hasła? Proszę bardzo: Poznań. Miasto warte Poznania - twórcy tej kampanii reklamowej chcieli nas przekonać, że Poznań - miasto tradycyjnie postrzegane w głównej mierze przez pryzmat odbywających się tam targów, są także miastem, które warto odwiedzić tak po prostu. Że są tam zabytki, że warto wpaść przejść się Starym Miastem, odwiedzić kluby muzyczne, albo wpaść na zakupy itp. Gdańsk. Morze możliwości - tu akurat pewnie głównie chodziło o ciekawe połączenie słów, które jednak nie tylko promują "morski" aspekt Gdańska, ale chcą nas przekonać, że w Gdańsku można naprawdę dużo. Akurat ta kampania była najmniej ukierunkowana na jakiś konkretny aspekt miasta, ale miała pokazać, że Gdańsk to nie tylko Długi Targ i kawałek plaży. Że jest to dobre miejsce do prowadzenia interesów i doskonałe miejsce odetchnięcie wysoką kulturą – przypomnę chociażby serię plakatów pod szyldem "Gdańsk. Morze możliwości" promujących różne imprezy kulturalne, które odbywały się w wakacje (taki mały kulturalny rozkład jazdy). Wrocław. Miast spotkań - tym razem Wrocław promuje się jako miejsce spotkań i bynajmniej nie tylko w celach rozrywkowo-towarzyskich (ale tych też jak najbardziej). Z tego co wyczytałem w swoim czasie, kampania ma uczynić Wrocław także modnym miejscem spotkań biznesowych. Miasto, w którym można spotkać się na małej czarnej na Rynku, wypić zimne piwo w jednym z ogródków piwnych, na knyszy na Dworcu Głównym, odwiedzić dyskotekę, ale także obgadać warunki ważnej umowy w jednej z wielu sal konferencyjnych. A więc jednak te hasła mają jakieś przesłanie - ale tylko wówczas, gdy są wsparte rozsądnymi zabiegami promocyjnymi. Osobiście wątpię, aby "Kielce – miasto w koronie" mogło wypromować nasze miasto w jakikolwiek sposób. Co najwyżej może przyczynić się do wzrostu niechęci do nas – niestety... Pozdrawiam Temat: Absolwenci LO Kochanowskiego na Warszawskiej Witam Wszystkich z Kochanowskiego:) Jakiś czas temu też starałam się założyć wątek na ten temat ale nie było tak dużego odzewu jak teraz:) BRAWO!!! Świetnie, że myślicie o zorganizowaniu jakiegoś większego zjazdu - chętnie się dołączę, mam dużo kontaktów do klasy E /ekonomik/ - matura rocznik '97 – klasa, w której wychowawczynią była Pani Ania Malak. Miałyśmy trzech chłopaków w klasie - tak będzie Wam sobie nas łatwiej przypomnieć:) Michała jeżdżącego żółtym seicento, Damiana jeżdżącego passatem i Grzegorza - miał indywidualne nauczanie. W tym roku mija nam 10 lecie matury myślałam o spotkaniu 7 czerwca - Michał będzie w tym czasie w kraju, ale to jeszcze nic pewnego. Często żal mi było, jak czytałam plakaty informujące o zjazdach w innych szkołach, organizowanych dla konkretnych roczników lub z okazji okrągłej rocznicy istnienia szkoły. Może się w końcu doczekamy:) Myślę, że Szkoła z taką inicjatywą sama niestety nie wyjdzie, ze względu głównie na finanse, dobrym pomysłem byłyby zaproszenia, może jakiejś konto szkolne, na które można byłby wpłacać pieniądze potrzebne na zorganizowanie imprezy? Koniecznie identyfikatory - bo po takim czasie chyba będzie się trochę trudno połapać:) Żeby dobrze zorganizować potrzeba trochę zaangażowania i przychylności władz szkoły:) Ja jestem bardzo chętna: mój nr gg 1509033 Co do całej masy wspominek: pamiętam swoja pierwszą jedynkę u Pani Pyrc 2 września w pierwszej klasie, kochanego ś.P. Jacka Birna jego zaangażowanie w samorząd szkolny i organizowanie wycieczek /np. wakacyjnych do Łeby pod namioty:) /cóż to były za czasy wracaliśmy pociągiem na jednej nodze w korytarzu:)/ próby zorganizowania dyskotek i zamontowanie telefonu na karty:) Walentynki, studniówkę w Hali Polonia, oczywiście toalety i sklepik .... :) Można pomyśleć nad zorganizowaniem rzutnika i zdjęć...- jest tyle pomysłów Pozdrawiam cieplutko:) i oby coś z tego wyszło Renata Temat: Czy to jest depresja ? 3 liceum? no tak, to wiele tłumaczy. 3 liceum wbrew pozorom jest najcięzsza bo nie tylko realizujesz bierzący materiał, ale powtarzasz ten, który przerobiłes do tej pory (przynajmniej tak się robi w większości znanych mi szkół). Ja na tym etapie, na którym Ty jesteś teraz ważyłam niecałe 48 kg (przy wzroście 166 cm, w ciągu kilku tygodni gwałtownie chcudłam zrzucając blisko 10 kg) byłam niewyspana, zmęczona i generalnie miałam dość. POczekaj, az przyjdzie wiosna, staraj się wychodzić na pole a gdy zrobi się ciepło ucz się na polu (jeżeli mieszkasz na wsi idź gdzieś do lasu, na łąkę, a jeżeli mieszkasz w mieści, to idź do parku). Nie siedź ciagle w domu bo to faktycznie dobija, ale nie mam też na myśli łażenia pod klubach, dyskotekach, bo tam zmęczysz się jeszcze bardziej. Świerze powietrze, regularny sen, regularne posiłki. Żeby było jasne - nie jestem jakąś tam panią psycholog, której celem jest pokazanie, jaka to mądra nie jest ani nie jestem mamusia po 30/40. Jestem o rok starsza od Ciebie więc doskonale pamietam to, co Ty masz teraz, ten sam stres, te same goniące człowieka terminy, nudne ksiazki do przeczytania i świadomość, że choinka, znowu nie zjem, znowu się nie wyśpię, jutro sprawdzian za sprawdzianem i cicha modlitwa przed snem, żeby jednak babka/facet nie przyszła/przyszedł, a do tego jeszcze praca z matury ustnej do napisania, do odkucia, po ksiązki trzeba jechać, trzeba je przeczytac (egzaminatorzy potrafia zadawać naprawdę dziwne pytania więc sie odkuj), trzeba do matury lektury powtórzyć, trzeba ksiazki oddać, wziąc nowe i jeszcze spróbować przewidzieć, jakie pytania na egzaminie padną. A oczywiście do tego dochodzą obowiązki w domu, obowiązki dodatkowe bo a to trzeba wypracowanie napisać, a to trzeba referat przygotować, a to plakat zrobić, a to apel przygotować bo święto jakieś i tak dalej. W dalszym ciągu uważasz, że trzecia klasa nie jest wcale taka męcząca? Przepracowany jesteś i tyle. Temat: Pomóc geniuszowi Hej, przeoczyłam Ardzuna Twój poprzedni list, pozwól że się krótko ustosunkuję: Mam na myśli to, że rozwój emocjonalny w zasadzie powinien się dokonywac sam, o > > ile się mu nie przeszkadza. A brak rówieśników na podobnym poziomie > intelektualnym jest przeszkodą Nie rozumiem tej tezy. Myslę, że w wielu przypadkach trzeba ten rozwój stymulować, ukierunkowywać. A co jeśli dziecko jest zbyt nieśmiałe, albo agresywne? Rówieśnicy na podobnym poziomie intelektualnym niekoniecznie wystarczą do prawidłowego rozwoju emocjonalnego i duchowego - jest to trochę "sztuczne środowisko", bo w życiu stykamy się z różnymi ludźmi na różnym poziomie intelekt. i nie tylko, i trzeba umieć się wobec niech odnaleźć. pisałam: > Zostawiając na boku psychikę i emocje - co z tym, co nazwałam duchem? Cze > mu > ma > > służyć ponadprzeciętność, pieczołowicie izolowana, wzmacniana, > selekcjonowana? > piszesz: > A dlaczegóż ma być izolowana i selekcjonowana? Naprawdę nie widzę powodu. Ja > bym raczej ją umieszczała w towarzystwie. Ale chodzi Ci własnie o towarzystwo wyselekcjonowane, prawda? O podobnym poziomie intelektualnym? Dzięki za Twoj wywód, czemu służy ponadprzecietność, ale mnie tego nie musisz tłumaczyć na przykładach typu: Salieri i Mozart, ja wiem, czemu służy ponadprzecietność, bo mam pewien światopogląd. Chodzi o to, żeby dzieciom przekazać właśńie światopogląd, etykę, wizję świata, a nie tylko wiedzę intelektualną - niestety wydaje się, że to się dziś zaniedbuje, że intelekt, sukces zajmuje pierwszą pozycję kosztem innych tu wymienionych. Ktoś tu pisał o pokorze - jest to b. ważna kompetencja psychiczna, związana z właściwą samooceną, i prowadzi to szczęcia osobistego w relacjach z innymi. Stawiam Sądzę, zę czesto bywa tak, że dzieci b. zdolne wychowane w kulcie dla sukcesu intelektualnego i zawodowego, a co za tym czesto idzie, izolowane od innch, nieustannie poddawane konkurencji, mają z tym problem. Piszesz, że Twoje znajome rodziny nie znają tego problemu. Ja go akurat mam . Niezależnie od tego, czy to była podstawówka z "dukającymi" kolegami, czy renomowane liceum z superzdolnymi, zawsze czułam, że specjalną wartość ma intelet, cieszyłam się ze stopni itd. Zawsze wobec słabszych czułam mieszaninę pogardy i zazdrosci, że te szminki, dyskoteki, plakaty zespołów... pogardzalam tym, ale i zazdrościlam po cichu beztroski, zabawy. Zawsze bycie lepszym rodziło u mnie problemy duchowe i emocjonalne. Moze faktycznei byloby lepiej, gdybym chodziła do "lepszej" podstawówki? ALe powiedz, prosze, czy nie jest trudniej ułożyć sobie relacje z ludźmi - wszystkimi ludźmi, z jakimi nas życie styka, wliczając w to ekspedientki, szewców itd. - jeśli od przedszkola jest się od nich izolowanym? Czy dzieci z dobrych rodzin, o których piszesz, rzeczywiście i realnie uważają innych ludzi za braci, uznają równość wszytstkich ludzi, szanują ich itd,. a nie tylko na papierze, sentymentalnie, z oddali? Temat: Starsi melomani protestują To ja się odniosę do argumentów, a nie inwektyw Rzadko udzielam się na forum, bo słowa o pętach, starcach do zamiecenia pod dywan, głupkach i analfabetach mnie nie kręcą... Ale poniważ kmicic już mnie wymienił (cytując mój post nieco niżej), to odniosę się spokojnie (spokojniej, mniemam, od rzeczonego kmicica, który jak przystało na posiadacza takiego pseudo rąbie szablą na odlew) do szczególnie bulwersujących wypowiedzi. Gość portalu: zed napisał(a): > 53 osoby - oto ile osob bylo grupa docelowa tych koncertow. > to najlepiej dowodzi jak zamknietym miejscem bylo 13 muz. Oooo, czyżbyś zaczął przeliczać kulturę na osobogodziny? Odeślę cię tylko do jednego przykładu: był kiedyś taki kompozytor, Franciszek Schubert. Grywał dla przyjaciół na tzw. "szubertiadach", gdzie słuchało go mniej osób niż podpisało protest w 13 Muzach. Chcesz powiedzieć, że to była jeszcze mniej wartościowa impreza? A może jeszcze zaczniemy ważyć - 53 osoby, w większości emeryci, waży mniej niż 500 młodych ludzi na dyskotece. Rozumiem, że idąc tym tropem argumentacyjnym, DYSKOTEKA MA WIĘKSZĄ WAGĘ NIŻ KONCERT KAMERALNY I JEST BARDZIEJ OTWARTA. Czy to nie pachnie demagogią? Bo jeszcze więcej słuchaczy niż w Muzach to ma pianista w restauracji, grający "Fuer Elise" Beethovena do kotleta albo pod kapuśniak na świńskim ryju. Tylko czy to jest miara kultury? I czy to jest koncert kameralny? > nie jest "ich problem", tylko problem dyrekcji, ktora swoim brakiem inicjatywy > zrobila z 13 muz miejsce dla takich wlasnie 50 osobowych grupek. Chcesz ludzi zmuszać do udziału w imprezach kulturalnych? Być może w Szczecinie target takiej imprezy jest właśnie taki (50-60-70 osób). Przecież identycznie może powiedzieć nowy dyrektor Zamku - i co? Wywali się z sali Anny Jagiellonki koncerty przy świecach? Idąc znowu dalej tym tropem logicznym: mam dobrą wiadomość dla wszystkich zwolenników PO, władz miasta, p. Roguszki, wielbicieli kultury współczesno-młodzieżowo-alternatywnej i ktokolwiek tu pisuje: jest w Szczecinie jeszcze większa powierzchnia niż całe Muzy, niewykorzystana od kilkudziesięciu lat. To Filharmonia Szczecińska, posiadająca ok. 300 miejsc siedzących. Przeciętnie na koncercie bywa tam jakieś 150-200 osób, a na koncertach muzyki współczesnej (poważnej) i kameralnej, czyli 5-6 razy w sezonie - ok. 100 osób. Utrzymywanie kilkudziesięcioosobowej orkiestry dla tak mikroskopijnego grona ludzi jest czystą marnotrawnością. Proszę też przeliczyć, ile pieniędzy zaoszczędzi miasto, nie budując nowego obiektu dla FS, który będzie jeszcze kosztowniejszy niż obecna siedziba (dwie sale, ogrzewanie itd.), a melomanów nie przybędzie (przeciwnie - sądząc z głosów na forum, za 4 lata, po wybudowaniu nowej filharmonii, tych starców-emerytów od muzyki symfonicznej zostanie w mieście najwyżej połowa, a więc znowu jakieś 50-70 osób). Jak ktoś tu napisał na forum - wszystko jest na kompaktach, więc nawet młodzież ze szkół muzycznych może sobie po prostu kupić CD i po co utrzymywanie takiego nierentowanego molocha jak filharmonia? > o wieczorach melomanow malo kto wiedzial, podobnie jak o innych wydarzeniach. Plakaty były w mieście, na uczelniach szczecińskich, portale internetowe podają zapowiedzi (co najmniej cztery różne portale, włączając w to Muzy, GW, infoludka), to samo gazety. Kto chciał, przyszedł. Widocznie więcej ludzi się tym nie interesowało, a jak ktoś słusznie zauważył, w Muzach nie ma miejsca na 300-400 osób w sali. w > nowym miejscu sie swietnie odnajda, moze nawet dzieki temu pojawi sie tam wiece > j > osob. Nie widzę problemu, żeby w jakimkolwiek innym miejscu odnalazł się p. Rafał Roguszka. Po co wywalać z Muz dotychczasowe imprezy, przenosić je gdzie indziej, a do Muz wprowadzać nowe? To przypomina faceta, który zamiast zbudować od razu nowy dom, najpierw przeprowadza się do garażu, z którego usuwa samochód, potem dla samochodu buduje nowy garaż, a w końcu buduje sobie nowy dom. Poza tym wiadomo, że "nowe miejsce" NIE ISTNIEJE. Willa Lentza będzie gotowa NAJWCZEŚNIEJ ZA DWA LATA. To może prościej było zrobić dyrektorem Muz Osuchowskiego, zacząć remont na Wojska Polskiego (nawiasem mówiąc - dlaczego tam przyjść więcej widzów? sala teatralna jest jeszcze mniejsza niż Kominkowa), dać tam p. Roguszkę na szefa i byłoby po krzyku. Czy ktoś koniecznie lubi wrzask i musi chodzić na udry, sięgając prawą ręką do lewego ucha? Temat: praca w Kompani Piwowarskiej SA. Żywiec w R... też jest koszmarem!!!! Przedtawiciele z konkurencyjnego Żywca z miasta R. też są w tragicznej sytuacji.Wiem to bo sama byłam kiedyś w szeregach firmy ale na szczęście znalazłam po kilku latachzasuwania dla nich dobrą ofertę i zrezygnowałam. Po pierwsze- w umowie mieliśmy 8-godzinny tryb pracy przez 5 dni w tygodniu a rzeczywistość była bardzo odmienna-każdy miał 2 bardzo duże trasy i na każdej z tych tras musiał być 2 razy w tygodniu. Środa i sobota-tak sobota-były dniami na merchendising-o tym chorym pojeciu później.W rezultacie dawało to pracę od 9:00 (dział gastronomiczny-bary,puby,dyskoteki,restauracje) do ok 19:00-20:00 a w zimie nawet do 22:00. Jeśli udało się zjechać z trasy wcześniej np o 18:00 nie można było pokazywać się na firmie ponieważ świadczyło to o twoim nieróbstwie. Teraz temat merchendisingu-jest to dla niewtajemniczonych-eksponowanie towaru na półkach w odpowiedniej kolejności ustawienie buteleczek, zrobienie cenówek do każdego z nich specjalna z logo tego piwa, oplakatowanie lokalu, robienie porządkow w lodowkach firmowych-kolejnośc itp.I ten właśnie chory merchendising był oceniany przez kontrolera, który przyznawał punkty.Najczęściej wynik był negatywny ponieważ jak zmusić panią prowadzącą bar na wsi zeby nie zdejmowała pustych butelek z półki jak skończy jej się dane piwo(powinno byc;-) ) skoro jej nie chce sie mówić każdemu ze "nie ma "-brak jakiejs butelki lub inny szyk na polce-0 punktów, albo jak wpoić w nią ze powinna myć ręce zanim dotknie cenowkę-za brudną 0 punktów,pani ma jedną lodówkę w barzę tą od zas z logo firmy i trzyma w niej np piwo innej kampanii lub wódkę itp-nie dasz rady sprawdzac czy po twoim wyjsciu i opróżnieniu lodówki z nieporządanych towarów nie wstawi ich z powrotem-gwarantuje ze wstawi-0 punktow,w zimie lodówki nie włącza bo i tak jest zimno i nikt nie chce zimnego piwa a poza tym lodówa Zre prąd-za wyłączoną lodówkę 0 punktów, pani zerwała twoj plakat bo się naderwal albo jej przeszkadzał itp-0 punktów.Jednym slowem uzyskać jakiś lepszy wynik graniczylo z cudem.Trzeba by robić merchendising codziennie i jeszcze kontrolować w niedzielę. Kolejny składnik wynagrodzenia to różnego rodzaju plany sprzedaży i targety od takich tylko na piwo-wszystkie piwa grupy Żywiec, przez soki, wódki itp-ale kto na malutkiej wiosce będzie brał np Heinekena. który kosztuje sporo więcej niż Tatra lub Warka?W rezultacie lepsze bary i puby, ewentualnie restauracje i dyskoteki-ale ja takich nie mialam zbyt dużo na moich trasach- nadrabiają za te słabsze bary choć w rezultacie i tak wychodzi się na ogół na 0 lub max 1 punkt w dobrym miesiącu.Oczywiście oprócz takich zwykłych planów comiesięcznych tzw targetów są plany specjalne np na jakieś super wino za ok 14 zł za butelkę lub drinki- ok 5 zł za butelke-200 ml-sytuacja jak z droższymi piwami-j.w. I tak mając do wykonania te wszystkie plany i nieszczęsny merchendising zbieraliśmy punkty , ktore dawały obraz naszej pracy i rzutowały na nasze wynagrodzenia oraz to czy w weekendy będziemy mieli do własnej dyspozycji samochód służbowy- to już wymysł naszego pana kierownika- a co niech sobie ulży- w umowie była mowa tylko o finansowych gratyfikacjach za wykonanie planów itp.Samochód był jednym z elementow stanowiska obok telefonu służbowego, z limitem oczywiście ktory szybko się wyczerpuje skoro trzeba dzwonić codziennie do kierowcow rozwożących towar i klientów ktorych nie zastało sie w lokalu- nadwyżki opłacasz sam!Od osób które nadal pracują w firmie wiem ze teraz o tym czy samochod jest do ich dyspozycji w weekend czy tez nie zależy głownie merchendising, bo jesli nawet wykonają te wszystkie plany a ten chory merch jest oceniony na 0 punktow to auto na firmie! Myślę ze temat ten to temat rzeka.... ale najgorsze ze w tej firmie jest coraz gorzej. Współczuję kolegom, ktorzy nadal tam pracują i zrobiłabym dużo zeby im pomóc- nawet myślałam o jakimś donosie do PUP ;-). Tak naprawdę to nie można tam liczyć na żaden awans i dowartościowanie- jest to żmudna praca na słąbym stanowisku, często negatywnie rzutująca na życie prywatne bo jak tu znależź czas dla rodziny-niedziela yo za mało- choć klienci nawet w niedzielę wydzwaniają bo przecież PIWO JEST NAJWAŻNIEJSZE! Temat: Cegła, Odysseia & Starszny Dwór Witam. No to jedziemy.Zacznijmy od Cegły, bo to teraz najbliższy mi temat. Myślę ze to jedyny lokal, który jeszcze zarabia na rozrywce w tym mieście. Czemu? 1. Myślę ze muzykę przedewszystkim (to do Dj-i w tym mieście a może województwie) muzykę proszę panów się sprzedaje a nie puszcza, bo to jest zaje... dla dj-a, który myśli, że jak coś jest na topie to od razu jest dobre. Tak naprawdę z 100 nagrań,które dostaje w miesiącu dobrych jest może 5. Strasznie ciężko lansuje się nowość, jeżeli nie przeszła ona przez swoją tzw. drogę służbową. Nagrania jako pierwsi dostają dj-e (prezenterzy) radiowi i ci, co grają w klubach odsyłają feedbacki do wytwórni jak sie te hity sprawdzają na dyskotekach i dopiero wytwórnie decydują co ma wyjść na singlu. To tyle jak to się robi Cegle przedewszystkim chodzi o klimat, bo właścicielowi zależy na młodzieży pracującej i dorosłych ludziach. Lata 70'80'90 grane są cyklicznie żeby starsza wiara też miała, co ze sobą zrobić w tym mieści i podejrzewam, że raz w miesiącu to dla nich za mało<, bo stoliki na tą imprezę są zawsze zarezerwowane. Organizujemy również imprezy house,ale musi mieć taka impreza w takim klubie swoją oprawę inaczej nie ma szans na powodzenie. 2. Co do emerytury to jeszcze trochę pogram i poczekam aż ktoś godnie mnie zastąpi, a być może zagra kiedyś w moim klubie przecież wiecznie grał nie będę frekwencja jakoś jeszcze na moich imprezach dopisuje. Nie jest sztuką raz w miesiącu wpompować kupę pieniędzy w imprezę żeby w końcu zarobić jak w przypadku ODYSSEI bo impreza ze znanym DJ-em lub jakiś koncert to nagroda i podziękowanie dla klubowiczów którzy odwiedzają klub co weekend , a nie pisanie plakatów z coraz to bardziej przedziwnymi nazwami w tytule że wkońcu nikt nie wie czy ta impreza była, będzie czy jest .(Przesyt….) 3. Podstawą prosperowania lokalu jest dobry menager (wymagający od personelu jak od klijęta) STRASZNY DWÓR – nic nie wiem na temat tego lokalu nawet nigdy tam nie byłem, bo po prostu nie mam czasu. Ma on pewno swoich bywalców, którzy lubią ten klimat i niech tak zostanie chwała im za to. ODYSSEIA – CIĘŻKA SPRAWA z tym lokalem jedno jest pewne złote czasy ma już za sobą. Czytam na Stronach internetowych tego klubu o rezydentach, jacy tam są, ale oni chyba nie wiedzą, kto to jest rezydent, bo wyczytałem chyba z 10 i ten błąd niewiedzy ich wiela kosztuje. Rezydent to taki DJ, który gra na stałe w klubie a zapraszani są goście przez niego właściciela a nie, co tydzień inny DJ, że niewiadomo, o co loco. Ludzie przecież tam przychodzą, klubowicze z miasta Żary. To nie Berlin, że zmieniają się ludzie, co tydzień i jest rotacja tylko stali bywalcy,którzy mają swoje przyzwyczajenia, swoje przeboje i wiedzą, że w na weekend tam to zastaną itd.… Ochrona odwieczny problem wszystkich klubów wiadomo, kto jest lub zostaje bramkarzem .Połączmy sterydy z alkoholem i zawsze wyjdą kłopoty. Szef lokalu powinien o to zadbać, ale jaki pan taki kram. Wiek na dyskotekach to chyba już ustawa jakaś przewiduje wiec czekajmy na zakończenie tego problemu. Na zakończenie dodam ludzie do klubów przeważnie przychodzą się dobrze pobawić potańczyć i posłuchać dobrej muzyki, bo wódki mogą się napić a domu, (ale nie zawsze) Przez 20 lat grania trochę widziałem, co się dzieje w lokalach i myślę, że przybliżyłem wam podstawy rozrywki. Pozdrawiam i zapraszam już dzisiaj do CEGŁY bo mam dla was parę kąsków muzycznych na ten weckend :)))))))))) Temat: Kabaret i disco polo Kabaret i disco polo Od kiedy pamiętam czyli od jakiegoś 7mego roku życia korzystałam chyba z wszystkiego co oferowało mieszkańcom Nowego nasze "Centrum Kultury Zamek" !!! Tzn. rok rocznie brałam udział w tych samych konkursach recytatorskich otrzymując czasem nawet tę sama nagrodę książkową, ciężko pracowałam ćwicząc dwa razy w tygodniu w chórze przygowtowując sie do konkursów na które jadąc rodzice musieli zapłacić mi za autobus bo na to nie było funduszy. Czasem dostawaliśmy jako chór jakieś wolne datki od słuchaczy i te pieniądze bezpiecznie przechowywał przez lata Pan Gapa. Na promocje chóry nie było funduszy, stroje szyli nam rodzice na własny koszt, jak chcieliśmy kupić za te nasze odłożone pieniądze instrumenty okazało się , ze na koncie jest kwota za którą możemy kupić może jeden flet sopranowy. Zarówno my chórzyści jak i nasza Pani dyrygent, której z szacunku do jej osoby nazwiska nie wymienię ciężko pracowaliśmy, żeby potem przy każdej okazji występować reprezentując nasze Centrum Kultury, które poza tym ,że udostępniało nam salę nie przyłożyło do tego nawet małego paluszka.Występowaliśmy "do kotleta" z różnych okazji nie dostając czasem nawet nic do picia na zapleczu, a próby trwały od rana( czasem było parę czerwonych napoi z Polo). Poza chórem, który istniał tam tylko dzięki pasji mieszkańców był też teatrzyk. On też istniał z tych samych pobudek i imał się z tymi samymi problemami. Amfiteatr istnieje od kiedy pamiętam i byłam tam na jednym koncercie zorganizowanym z okazji Dnia Dziecka jakieś 17 lat temu, potem tylko niszczał, a jeżeli w ogóle były jakieś koncerty to obywały się w zamkowej krypcie gdzie można było się udusić i zmieściło się tam nie więcej niż 20 osób.Po prostu żal Panu gapie sprzętu... czeka aż się zestarzeje, tak jak teraz tłumaczy się, że w muszli nie ma koncertów bo wymaga ona remontu. Szkoda, ze nie pamiętam tych koncertów kiedy była ona jeszcze jak nowa.Najczęściej występował tam "znany" nowski zespół na V., który istnieje od 20 lat blokując innym młodym ambitnym ludziom salę. Pan Gapa twierdzi, że nie ma miejsca dla tylu zespołów, więc grają w garażach, albo dają sobie spokój.Kilka lat temu młodzież zbuntowała się rozklejając propagandowe plakaty, które opowiadały o "bogatym programie" naszego CK-długo nie wisiały. Znaleźli się wreszcie tacy, którzy sami na własna rękę zorganizowali pierwszą prawdziwą WOŚP zresztą robią to do dziś, podczas gdy w zamku występuje jak zwykle chór itp.to co nie wymaga żadnej inicjatywy Pana Gapy. Teraz nasze nowe CK to Pub Triglav gdzie każdy może znaleźć coś dla siebie... od koncertów metalowych po dyskoteki, różnego rodzaju turnieje po wieczory filmowe.A co do imprez takich jak Dni Nowego to Pan Gapa ma na to sposób... Konkurs pocztówkowy( na Święta to samo), szkoły i przedszkola przygotowują swoje programy i mamy dwa dni załatwione nie kiwając palcem. Potem na pożegnanie jakieś Pigo ,które za puszczenie muzyki przez głośniki zgarnie kupę kasy i co najlepsze znamy ich już dobrych parę lat no i po Dniach Nowego...uff można znowu przyjść jutro posiedzieć na ciepłym stołku, wyjść przed czasem bo trzeba skosić trawnik przed domem... i jakoś się kręci.Najlepsze jest tylko, że wszyscy wiedzą wszyscy mówią, młodzież się buntuje, a trwa to już tyle lat... Fundusze są, tylko trzeba chcieć je zdobyć!!! To już jednak nie z tym Panem... Pozostaje tylko nadzieja , że moje dzieci będą żyły w czasach gdy Pan Gapa będzie już na emeryturze... Temat: Areszt dla młodocianych katów z Jordanowa motylku zapewne jestes z jordanowa i znasz po części sprawę piszesz że ta SADYSTYCZNA ZBRODNIA (tak motylku to nie była gra komputerowa lecz real ) to wynik ćpania , picia oraz zachowanie grupy (psychologia tłumu) i co czy to ich usprawiedliwia , jest wina musi być kara - pamietaj , pojawie się pytanie na które nie mam odpowiedzi jaka ma być kara dla takich małych, młodych ludzi (swoją drogą napisałem sadystyczna zbrodnia bo to nie był przypadek lecz ŚWIADOME działanie motylku nic tego już nie zmieni) , piszesz również że ci chłopcy byli niemal niewinni , spokojni , bezproblemowi otóż motylku nie jest to prawda znam ich doskonale i na pewno tacy nie byli no chyba że nie chcesz pamiętać że prawie co tydzień kogoś klasycznie przekopali na dyskotece, coś rozwalili , coś ukradli, o narkotykach nie mówię (oczywiście nie wszyscy ), przypomnij sobie ostatnią aferę w jordanowie z narkotykami czy to nie ci sami chłopcy w tym uczestniczyli choć policja wraz z urzędem gminy ukręcili łep sprawie bo to dotyczyło dzieci elit , zrosztą w tej sprawie polocja również nie była rychliwa , przecież już dzień lub parę dni po tym morderstwie przesłuchiwali tych których teraz zamkneli i ja nie wieże że kogoś nie złamali policja ma swoje sposoby jak doprzeć do muru no ale popatrz kogo zamkneli , czyje to dzieći !!! (oczywiście to tylko domniemanie ale z doświadczenia wiem jak to jest z policją i urzędem w jordanowie) kto jest bez winy niech ... motylku czy wiesz o czym mówisz JA nikogo nie ZABIŁEM jak chcesz to mogę żucić w nich bez problemu i to nie raz bo na to zasługują bo są zwykłymi mordercami , najbardziej żal mi ich rodziców bo są to pracowici pożądni ludzie teraz muszą żyć z tą okropną świadomością więc nie piszcie byle czego problem jest olbrzymi ktoś napisał że jest 50 tyś na profilaktyke , przecież to zwykła kpina , kasa idzie na klub aa no ale przez te lata nie ma wyraźnych efektów pracy prowadzących całą tą pomoc , są tylko jakieś akcje w podstawówce i w gimnazjum typu "dziś rysujemy plakat o narkotykach albo o AIDS - najlepsza praca dostanie czekoladę" licealiści studenci czy inni mieszkańcy (w szczególności rodzice) nie mają żadnej możliwości zapoznania się z problemem który jest już od paru lat w jordanowie nie ma żadnego sensownego programu walki z narkotykami czy z alkoholizmem, jest tylko fasadowość młodzi ludzie powinni zająć się czymś konkretnym np sport , czy kultura w szerokim znaczeniu , w jordanowie nie ma wogóle kultury dzięki wujtowi który blokuje czyjeś inicjatywy bo się boi o wybory (w tym roku nie zorganizowano nawet WOŚP -pytam dlaczego i nikt mi nie odpowie) coś z kultury to jedynie mecz co dwa tygodnie w niedziele i to wszystko (jedyna działalność to harcerstwo, jakieś stoważyszenia sportowe ale są to akcje prywatnych ludzi z pasją a i tak są problemy z urzędnikami proble nie dotyczy więc tylko tej zbrodni , to jest tylko efekt kilkuletnich działań najczęśćiej urzędników lub nauczycieli którzy nie potrafili wspólnie z rodzicami wychować tych chłopców taka jest moja teza pozdrowienia Temat: Droga do demokracji wg W.Putina,specyficzna Droga do demokracji wg W.Putina,specyficzna Na Uralu "pomarańczowa rewolucja" Wacław Radziwinowicz, Moskwa 26-02-2005, ostatnia aktualizacja 26-02-2005 15:55 Co najmniej 5 tys. ludzi demonstrowało pod pomarańczowymi flagami na ulicach Ufy, stolicy republiki Baszkiria na rosyjskim Uralu, domagając się ukarania milicjantów i ich zwierzchników odpowiedzialnych za brutalną pacyfikację pobliskiego Błagowieszczeńska, gdzie funkcjonariusze w grudniu skatowali setki chłopców i gwałcili dziewczęta Demonstranci na pomarańczowych plakatach i transparentach wypisali hasło: "Skatowany Błagowieszczeńsk - hańba całej Rosji". - Całej Rosji dlatego, że to nie tylko nasze lokalne i regionalne władze próbują zatuszować te ciężkie przestępstwa, do których w grudniu doszło w 30-tysięcznym Błagowieszczeńsku - wyjaśnił "Gazecie" Marat Hajrulin, jeden z organizatorów protestu. W grudniu ubiegłego roku po tym, jak rzekomo kilku wyrostków pobiło w uralskim miasteczku czterech miejscowych milicjantów, miejscowe władze przeprowadziły coś, co oficjalnie nazywało się "akcją profilaktyczną", a w rzeczywistości było brutalną pacyfikację przypominającą "zaczystki" przeprowadzane przez armię rosyjską w Czeczenii. Do Błagowieszczeńska ściągnięto oddział OMONu (odpowiednik peerelowskiego ZOMO), który zresztą wcześniej pacyfikował zbuntowaną kaukaską republikę. Milicjanci i omonowcy przez kilka dni polowali na młodych ludzi. Wyciągali ich z dyskotek, klubów, zakładów pracy, nawet prywatnych mieszkań. Przywożonych na posterunki chłopców katowali, dziewczęta gwałcili. Poszkodowanych są setki, ale miejscowa prokuratura nie chciała przyjmować od nich skarg. W styczniu, kiedy po interwencjach obrońców praw człowieka, masakra w Błagowieszczeńsku stała się głośna, na miejsce przyjechała komisja z MSW. Przyznała, że milicjanci "przekroczyli uprawnienia", kilku z nich ukarała dyscyplinarnie, uznała jednak, że decydując się na "operację specjalną", postąpili słusznie. Mieszkańcy miasta domagają się wszczęcia śledztwa i pociągnięcia winnych do odpowiedzialności karnej. Kilku z nich przez ostatni tydzień prowadziło głodówkę na Placu Puszkinowskim w centrum Moskwy. Pierwszy raz przyszli tam pod flagą pomarańczową. Milicja jednak kazała ją schować, tłumacząc, że "pomarańczowy jest w Moskwie zabroniony". W sobotę mieszkańcy Ufy wyszli najpierw na Plac Sowiecki. Władze w tym samym miejscu i tym samym czasie urządziły wiec faszyzującego Związku Młodzieży Baszkirskiej. - Dowódcy milicji baszkirskiej dali rozkaz, by funkcjonariusze pomogli młodym ze związku napaść na nas i rozpędzić demonstrację. Ale milicja Ufy odmówiła wykonania tego rozkazu i młodzi bojówkarze zniknę li z placu - wyjaśnił Hajrulin. Po wiecu na placu demonstranci podeszli na plac przed budynkiem republikańskiej administracji. Tu dołączyły do nich emerytki z miotłami przewiązanymi pomarańczowymi wstążkami i transparentem: "Wymieciemy brudy z Baszkirii". W tłumie pojawili się też przedstawiciele miejscowych partii demokratycznych ubrani w pomarańczowe szaliki. Zgromadzeni na placu, który coraz bardziej przypomina kijowski Majdan, domagają się, by wyszedł do nich Murtaza Rachimow, niezmienny od lat prezydent republiki. Pod wieczór okazało się, że nikogo z władz republiki w Ufie nie ma. Demonstranci przyjęli rezolucję, w której domagają się ustąpienia prezydenta Rachimowa i natychmiastowego wszczęcia śledztwa w sprawie pacyfikacji Błagowieszczeńska. Postanowili też, że w poniedziałek znowu zbiorą się w centrum Ufy. Wacław Radziwinowicz, Moskwa Temat: Znane częstochowskie puby closed lub przenosiny Znane częstochowskie puby closed lub przenosiny za zyciem czestochowskim; ZNANE CZĘSTOCHOWSKIE PUBY PRZEPROWADZAJĄ SIĘ LUB KOŃCZĄ DZIAŁALNOŚĆ Pub już nie pod gruszą? Szykują się zmian na częstochowskiej mapie klubowej. Z krajobrazu zniknął (przynajmniej na razie) pub Pod Gruszą, ważą się losy Utopii. Swoją siedzibę zmieni Teatr from Poland — scenę przeniesie do Carpe Diem, nowego lokalu, który za kilkanaście tygodni zostanie otwarty w II Al. NMP. Nowy pub ma być przede wszystkim enklawą dla studentów. Pub Utopia mieści się w piwnicach budynku przy Jasnogórskiej 13. O tyra, że zostanie zamknięty, mówi się od dawna. — Nie chcemy zamknąć „Utopii" — mówi Mariusz Borowik, właściciel lokalu. — To okoliczności sprawiają, że być może będziemy do tego zmuszeni. Z różnych powodów nie możemy dojść do porozumienia z właścicielem kamienicy, od którego wynajmujemy pomieszczenia. Do końca tego miesiąca powinniśmy wiedzieć, jak to dalej z nami będzie. A co, jeśli konsensusu nie będzie, czy Utopia zmieni siedzibę? Nie wiem — dodaje. Utopia to nie tylko pub. To także jedno z najbardziej aktywnych centrów kultury niezależnej. Bywało nieraz, że odbywały się tu trzy koncerty tygodniowo. O takim „przerobie" dyrektorzy większości instytucji kultury w tym mieście mogą jedynie pomarzyć. Na razie nieznany jest też najbliższy los „miejsca z charakterem", jak głosiło nie tylko hasło reklamowe pubu Pod Gruszą, słynącego m.in. z wiszącej tu koszulki siatkarza Piotra Gruszki i dyplomu za wzorowe przygotowanie sałatki wg przepisu wywodzącej się z Częstochowy aktorki Kaliny Jędrusik. Nieoficjalnie mówi się, że właściciele znaleźli już dla pubu nowe pomieszczenia. Lokal spotkań środowiska artystycznego, jazzowych koncertów letnich, również zasługujący na miano instytucji kultury, zamknięto pod koniec grudnia. Swoje miejsce zmieni Teatr from Poland. Za kilka, kilkanaście tygodni jego scena przeniesie się do Carpe Diem. Taki lokal, kolejny w ramach rozwijającej się sieci, powstanie w Częstochowie. — Wystrój, tradycje, sposób działalności będzie taki jak krakowskiego Carpe Diem — mówi Andrzej Gęsiarz, który zajmuje się otwarciem pubu w Częstochowie. — W środku znajdą się więc dwa bary, parkiet i oczywiście scena dla Teatru from Poland. Wystrój to m.in. motocykle i motywy zaczerpnięte z żeglarstwa, powtarzam: jak w lokalu krakowskim. Chcielibyśmy stworzyć miejsce przede wszystkim dla studentów i na studencką kieszeń. Wejścia, także na koncerty, będą bezpłatne. Mogę zdradzić, że na otwarciu zagra najprawdopodobniej Big Cyc. Lokal będzie spory, bo w sumie będzie miał blisko 200 m kw powierzchni. Z czasem być może dołączymy kolejne piętro. Wiadomo, że Carpe Diem powstanie w jednym z podwórek w II Al. NMP. Inicjatorzy przedsięwzięcia na razie proszą jednak o zatrzymanie informacji o dokładnej lokalizacji pubu w tajemnicy. — Ujawnimy to w swoim czasie, w tej chwili mogę powiedzieć tylko, że to miejsce sprawdzone na tego typu przedsięwzięcia — dodaje Gęsiarz. W ostatnim czasie coś dziać zaczęło się też w sprawie Klubu Jazzowego Paradoks, który wiosną 2006 roku został zamknięty. Działał niedługo, bo zaledwie od lutego 2004 r. Otworzyło go Częstochowskie Stowarzyszenie Jazzowe. Teraz nowy zarząd CSJ chce Paradoks reaktywować. Bardzo prawdopodobne, że nową siedzibą Paradoksu będzie sala kawiarniana w podziemiach filharmonii. Beata Młynarczyk, dyrektorka Filharmonii Częstochowskiej przyznaje, że rozmowy z zarządem Stowarzyszenia co do ewentualnej dzierżawy są prowadzone, jednocześnie dodaje jednak, że na konkrety jeszcze za wcześnie. Powtarza to również Maciej Grabałowski, prezes Stowarzyszenia: — Poczekajmy jeszcze tydzień, może dwa. AGNIESZKA KOLBE Odchodzą miejsca z magią. Z różnych powodów mają kłopoty te puby, które potrafiły zaoferować młodym coś więcej niż dyskoteka. I to nieraz przez parę lat. Na marne idą starania o wy lansowanie, utożsamienie pubu z ulicą czy podwórkiem. Nawet jeśli któryś z właścicieli zdecyduje się na ponowne podjęcie działalności, czeka go robota od początku. O tyle trudna, że obiecanych slupów na plakaty kultury niezależnej nie ma. Zły to znak dla kultury w mieście. Także tej oficjalnej, która nie czując oddechu konkurencji, może postanowić sobie „odpuścić" młodzież i pójść w propozycje farsowo-ludowo-chóralne pełną parą, wychodząc z założenia, że na takie głównie czeka powiatowa Częstochowa. JANUSZ PAWLIKOWSKI Temat: Wybrano tzw. "Gliwicjuszy" buahaha bełkoczesz. mieszko966 napisał: > Biorąc pod uwagę, że pan Berezowski dostał raptem nieco ponad 300 głosów, > najwyraźniej nie każdy. Nie mówiąc już o tych, którzy dostali ich jeszcze > mniej. Poza tym, skoro jesteś w stanie bez trudu załatwić sobie 500 głosów w > wyborach, to też mogłeś startować. Przecież od dawna było wiadomo, że > frekwencja nie będzie wysoka i że jest okazja, żeby zaangażować się dla dobra > miasta. Tylko, że niektórzy, jak już podkreśliłem, wolą siedzieć i narzekać, > zamiast działać. Już sama chęć do działania, którą przejawia Mieszko jest > czymś, co warto nagrodzić i stawiać jako przykład. Też by mógł przecież > siedzieć z założonymi rękami i mieć wszystko gdzieś. Nie robić imprez dla > młodzieży, nie zbierać pieniędzy dla WOŚP, nie pomagać ludziom, nie dbać o to, > żebyśmy mogli żyć w lepszym mieście. Krótko mówiąc, zamiast marudzić, jak to on > > nie zasługuje na uznanie, lepiej się weź w garść i też zrób coś równie > pożytecznego. Gliwice, to nie wieś z remizą, dyskoteki(których tu mnóstwo), to nie kultura, a rozrywka i młodzieży nie jest potrzebny do niej żaden Mieszko. zbieranie pieniędzy na krytykowany przez ciebie WOŚP, to chyba nie działanie na rzecz mieszkańców miasta, a może zmieniłeś nagle zdanie by w jakiś rozpaczliwy sposób podnieść znaczenie Adamkiewicza? ciągle brak konkretnej listy działań - coraz więcej lania wody i banałów. krótko mówiąc, nie trzeba mieć Nobla z literatury by być jej krytykiem. > Znowu przemawia przez ciebie zawiść. No co by człowiek dobrego dla innych nie > zrobił, to mu to wytkną jako największe draństwo. Naprawdę uważasz, że te > biesiady przełożyły się jakoś bezpośrednio na głosy?? Że ktoś przyszedł, zjadł > kiełbasę z grilla i stwierdził, że zagłosuje na tego, kto mu ją zafundował?? > Naprawdę aż tak nisko cenisz ludzi?? Może ty na takiej zasadzie oddawałeś swój > głos, ale to nie znaczy od razu, że każdy gliwiczanin myśli żołądkiem. zaczynasz mnie szczerze bawić. wymień dokładnie, co zrobił, to pogadamy. na razie dowiedziałem się, że ma jakiś układ z właściecielami Gwarka, funduje swoim potencjalnym wyborcom kiełbasę i podczas miejskich imprez wywiesza baner z nazwą swojego stoważyszenia. konfabulacje sobie odpuść. > > Biesiady były po to, żeby stworzyć okazję do porozmawiania z ludźmi, żeby > przedstawić im pomysły Mieszka na to, jak może wyglądać ich dzielnica (widać, > że pomysły te im się spodobały, skoro głosowali), żeby wysłuchać ich pomysłów, > żeby stworzyć jakąś nić współpracy pomiędzy radnym a jego wyborcami, żeby > pokazać im, że to oni są w tym wszystkim najważniejsi i żeby zachęcić ich do > głosowania, żeby pokazać im, że warto iść na wybory i wybrać takiego kandydata, > > który najlepiej zadba o ich sprawy. A jak się już ich wszystkich zaprosiło na > takie spotkanie, to trzeba ich było jakoś ugościć, a nie trzymać w mrozie i na > głodzie ;). wiesz co, wyborcy go jednak głęboko skrzywdzili. nażarli się kiełbasy, napili, on się wykosztował i wymęczył laniem wody o nadchodzącej szczęśliwości, a dostał jedynie 500 głosów. inni kandydaci nie podjęli podobnego wysiłku, a ich wynik wyborczy był lepszzy. > Zresztą, w przeciwieństwie na przkład do ex-radnego Malca, Mieszko miał > przynajmniej chęć i odwagę sam na sam wymienić parę słów z wyborcami, a nie > gapić się tylko na nich z plakatów i ulotek. Zresztą, Malcowi się akurat nie > dziwię. Pół mojego osiedla ma mu za złe, że za wszelką cenę próbował > niedopuścić do budowy centrum logistycznego w okolicy, na które czeka tutaj > wielu młodych ludzi, poszukujących dobrej pracy, a niekoniecznie chcących > szukać jej za granicą. dlaczego z takim uporem pomniejszasz znaczenie swojego ulubieńca, porównując go nieustannie do słabszych lub przegranych? i po co te brednie o połowie osiedla wyczekującej na CL, robiłeś ankietę? dziś ta połowa siedzi w domu, bez zajęcia? a po wybudowaniu CL wszyscy oni dostaną tam świetną pracę? to obiecujesz im z Adamkiewiczem? jak napisałem wyżej, bełkoczesz. miało być o dokonaniach Mieszka Adamkiewicza, a wypisujesz pierdoły o innych. potwierdzasz tym, że twój faworyt nie ma nic konkretnego na swoim koncie działalności publicznej, czym mógłbyś mnie zatkać. ta twoja rozpaczliwa obrona poprzez zarzucanie mi zazdrości, zawiści i nic nierobienia jest żałosna i dowodzi twojej bezsilności. w końcu mnie nie znasz i nie masz bladego nawet pojęcia czym się zajmuję. twój kolega robi wiele by się w mieście wypromować, by być obecny w gazecie, na afiszu, itp. niestety, nie ma "produktu", który mógłby "sprzedać". taka wydmuszka. :) Strona 2 z 3 • Zostało znalezionych 141 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||