Strona Główna Płace naliczanie płac Płace odsetki od wynagrodzeń Płace Umowa zlecenie Płace przelicz płace szkolenia place w Irlandii płace w województwach place zbaw Plac zabaw Poznań PLACE ZABAW PODKARPACIE |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: place zabaw karuzeleTemat: Wesołe miasteczko w Chorzowie Witaj mieszkam w Katowicach, więc do Wesołego Miasteczka mam bliziutko. Byłam tam w zeszłym roku z córką (w październiku kończy 3 latka). Nie kupywaliśmy karnetu tylko zwykłe bilety pozwalajace na wejście. Karnet obejmował karuzele dla starszych dzieci - więc nie było sensu przpepłacać. Generalnie nie byłam zadowolona z wizyty. Córka odbyła z nami jedynie rejs statkiem po jeziorku i pohuśtala się na słoniku na monety. Wiele karuzel jest dla dzieci starszych i faktycznie dla 3 latków. Te karuzele dla trzy latków to najczęsciej karuzele typu karuzela wiedeńska, z smochodziakami, słonikami itp. Nie pozwoliłam córce z nich korzystać, gdyż miałam wątpliwości czy nie spadnie, i czy w pewnym momecie nie zechce zejść. Z tego co wiem, w tym roku nic się nie zmieniło. Samo wesołe miasteczko wydaje mi się ponure. Osobiście dla małych dzieci bardziej polecam znajdujący się obok Wesołego "Rura Park" - palc zabaw dla dzieci z basenami z piłeczkami i ogromnymi labiryntami z rur. Koszt chyba okolo 7 zł za godzinę. Płaci tylko dziecko. W budynku jest pizzeria, a więc po zabawie można wypić kawę i coś zjeść. Wadą Rura Parku,biorąc pod uwagę fajna pogodę, jest to że jest to plac zamknięty - znajduje się wewnątrz budynku. Oprócz Wesołego Miasteczka na terenie parku jest zoo, Kapielisko Fala - byłam tam dziś z corcią. Mała była zachwycona. Dla maluchów jest osobny brodzik, ale mozna też zabrać dziecko na basen z "falą" - tam jest brodzik wydzielony. My byliśmy na basenie z falą. Z innych atrakcji jest też skansen - o ile maluch lubi spacerować. W skansenie co jakiś czas organizowane są imprezy typu: "święto ziemniaka", "święto miodu", "święto chleba" Oczywiście sam park jest fjanym miejscem do spacerów i wizyt z dzieckiem. Z restauracji na terenie parku polecam Wioskę Rybacką. Stoliki znajdują się na zewnątrz na ternie restauracji (w otoczeniu stolików rozstawionych na dworze) przygotowana jest "plaża" dla maluchów ze zjeżdżalnią-domek. Byłam tam na początku miesiąca. Na "plaży" dodatkowo były rozłożone dla dzieciaczków zabawki do piaskownicy. Pozdrówka Temat: pierwszy raz Wlochy-jezioro Garda Zapewne przejrzałaś ten wątek forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=206&w=12305390&v=2&s=0 Ze swojej strony polecam położone blisko Peschiery Sirmione - małe miasteczko zamkiem Rocca Scaglieri i białymi ruinami rzymskiego uzdrowiska zwanymi willą Catulli. W Sirmione na uwagę zasługują też kościoły Santa Maria Maggiore's and San Pietro in Mavino's, w którego wnętrzu obejrzeć można XIII-wieczne freski oraz całe stare miasto z urokliwymi wąskimi uliczkami. Warto również zajrzec do Bardolino – niewielkigo, zadbany kurort, w którym popularnym miejscem spacerów jest porośnięta palmami i sosnami promenada. W dzielnicy Cisano znajduje się między innymi Muzeum Win ZENI (Via Costabella 9), w którym można zapoznać się z historią produkcji win, jak również bezpłatnie popróbować wszystkich win produkowanych obecnie przez firmę ZENI. Na miejscu prowadzona jest również ich sprzedaż. Muzeum jest otwarte od godz. 9.00 do 13.00 i od 14.00 do 18.00. Wstęp bezpłatny. Dla dziecka dobrą zabawą będzie Gardaland, położony w miejscowości Castelnuovo, między Lazise a Peschierą. Wspaniałe miejsce rozrywki i zabawy zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Jest to olbrzymie doskonale zorganizowane "wesołe miasteczko" z mnóstwem przeróżnego rodzaju zjeżdżalni, karuzel, kolejek naziemnych, nadziemnych i podziemnych, na wodzie, lądzie i w powietrzu oraz mnóstwem innych atrakcji. Jeżeli lubicie zabytki należy pojechać do Werony, gdzie można podziwiać: Arenę - rzymski amfiteatr zbudowany w I w. n.e. Dom Julii – XIV-wieczną doskonale zachowaną kamienicę Piazza delle Erbe i Piazza dei Signori Domus Mercantorium - zbudowany w 1301 r, jako magazyn i giełda kupiecka. Cassa Mazzanti – dom rodziny Mazzantich z XVI-wiecznymi malowidłami. Piazza dei Signori – dawny główny plac miejski w Weronie Palazzo del Capitano Palazzo degli Scaligeeri – rezydencja rodu Scaligeri XV-wieczna Loggia del Consiglio Kościół Santa Maria Antica, przed którym stoją grobowce Scaligierich. Kościół św. Anastazji Katedra – konsekrowana w 1187 r., zbudowana w XII w. i przebudowana w XV-XVI w., o bardzo ładnym, bogatym wnętrzu, z pięknymi fasadami w pasy z czerwonego i białego marmuru, z rozmaitymi oknami i wieżyczki na szczycie budowli. XIV-wieczny most Scaligerów na Adydze. Teatro Romano – teatr rzymski z I w. p.n.e. ( na mnie zrobił większe wrażenie niż Arena ). Temat: Czy SI może pomóc mojemu dziecku? Czy SI może pomóc mojemu dziecku? Witam, tak się uczepiłam tego SI jak ostatniej deski ratunku... Mały w maju będzie miał 2 latka rehabilitowany jest od 7 tyg. życia, na początku Vojta i Bobath, teraz już tylko Bobath. Ma onbiżona napięcie mięśniowe - zaburzenia ośrodkowej koordynacji nerwowej. Generalnie, dla kogoś kto widzi go co jakiś czas wszystko jest OK ale ja widzę, że Szymek odbiega od rówieśników. Mały odkąd zaczął chodzić ma problemy z równowagą, ma lepsze i gorsze dni, czasem chodzi bardzo ładnie a czasem się przewraca i potyka, nie potrafi biegać ani skakać, mam wrażenie, że nie panuje nad prędkością chodzenia, cały czas muszę mu mówić zeby chodził wolniej, czasami myślę, że on sam nie do końca wie czy uda mu się zatrzymać. Jest bardzo ostrożny i wrażliwy generalnie bardzo by chciał do dzieci ale jak już dojdzie do spotkania to Szymek z byle powodu płacze np kiedy go dziecko mocniej dotknie itp. Ale w domu czy u babci jest bardzo pogodnym i roześmianym dzieckiem i nie ma trudności z nawiązaniem kontaktu. Nie wkłada nic do buzi żadnych zabawek itp, nigdy tego nie robił Nie pokazuje paluszkiem - jak oglądamy książeczki bierze mój palec i nim pokazuje różne rzeczy Boi się odkurzacza a śmieje na dźwięk suszarki czy miksera Uwielbia zabawy w wodzie, huśtanie w kocu, karuzele na rękach, sznurowanie bucików, bardzo lubi książeczki, obrazki. Woli mocniejsze uściski od tych słabych. Bardzo mało mówi (tata, ee(kupa)) bardzo dużo rozumie, pokazuje części ciała. Bardzo przepraszam, że takie długie. Proszę napiszcie co myślicie i jakie mieliście doświadczenia. Pozdrawiam Temat: dziś A.I. - najpiękniejszy film o miłości:) No więc złapali, chłopaka i lewelasa, i chcieli załatwić na festynie krwi i kości (taka zabawa do uczczenia wszystkiego co żywe i organiczne), ale tłum nie uwierzył, że David jest robotem i udało mu się uwolnić i zwiać razem z tym kochasiem. Kochaś z wdzięczności zabiera chłopaka do miasta rozrywki (takie Las Vegas przyszłości) wychodząc z założenia, że skoro Błękitna Wróżka (której szuka chłopiec, aby zamieniła go w orga-)jest babeczką to na pewno znajduje się w tym mieście. Trafiają do Dr. Wie, interaktywnej encyklopedji, od której jedyną wiarygodną wskazówką jest: idź na koniec świata, gdzie lew płacze.W tamtym czasie końcem świata jest zalany wodą Manhattan, dolatują tam ukradzionym helikopterem policyjnym, którym policja chciała zgarnąć kochasia. Znajdują posągi płaczących lwów i biura oraz pracownie firmy, która wyprodukowała Davida. Chłopak znajduje swojego konstruktora, ten się cieszy, mówi o wskazówce, którą zostawił u Dr. Wie. David krąży po pracowni i spotyka identycznego mecha jak on oraz kilkanaście egzemplarzy gotowych do sprzedaży. Jest załamany. Rzuca się z budynku do wody i coś tam widzi, jednak wyławia go kochaś w helikopterku. Kochasia łapie policja, David mówi mu o wróżce, którą znalazł w głębinie, kochaś włącza zanurzenie pojazdu i znika we wnętrzu helikoptera z policjantami. Dawid i miś Teddy nurkują i stają, przygnieceni starą zardzewiałą karuzelą, naprzeciwko figury Błękitnej Wróżki z bajki o Pinokiu. Mija 2000 lat ocean zamarza, ludzie wyginęli. Dawida znajduja istoty z innej planety, o ogromnej inteligencji i wrażliwości, wyczytują jego przeżycia z myśli. Jest jedyną pamiątką po wielkości homo sapiens, więc chcą aby był szczęśliwi, umieszczają go w duplikacie domu, w którym mieszkał i z DNA włosów (tych obciętych nożyczkami) stważają jego mamę, Monikę. Jednak jej "życie" może trwać tylko jeden dzień. W tym dniu pieką tort urodzinowy, robią to, co chce David i Monika w końcu mówi mu, że go kocha, a potem zasypia na zawsze. THE END Temat: Poznajemy naszą BYDGOSZCZ 4. Zabawa i rekreacja Wiele a t r a k c j i dla dzieci i młodzieży oferuje myślęciński Park Kultury i Wypoczynku np: * stały lunapark czynny cały sezon, który posiada m.in. dmuchany "Pałac", gdzie każdy może wyskakać się do woli, suchy "Chiński basen" z 50 tysiącami piłeczek, "Ślizg Gigant", na którym z wysokości 10 metrów można zjechać z zawrotną prędkością, „Autodrom”, gdzie można jeździć elektrycznymi mini samochodami, kilka karuzel dla młodszych i starszych m.in. typu „Trabant”, parasolowa, samolotowa, „Kolejka górska”, place zabaw dla dzieci, ogródek jordanowski, resturacje. * kolejka wąskotorowa o długości ok. 4 kilometrów wiodąca w głąb parku * ogród fauny polskiej – ZOO, 14 ha, specjalizuje się w hodowli zwierząt krajowych. Ogród posiada w swojej kolekcji około 550 zwierząt, przedstawicieli 105 gatunków ssaków i gadów, z których 62 to gatunki objęte całkowitą ochroną. Zwierzęta eksponowane są na fosowych wybiegach, w klatkach i wolierach wkomponowanych w naturalne środowisko. W latach 90-tych udostępniono „mini-zoo” dla dzieci, gdzie zwięrząt można dotknąć lub się z nimi pobawić. Od 2003 r. w ogrodzie powstał dział „zwierzęta świata”, gdzie prezentowane są gatunki zwierząt z całego świata np afrykańskie (zebra), australijskie (struś), amerykańskie (lama i inne). W ogrodzie znajdują się m.in. niedźwiedzie, łosie, żubry, jelenie, dziki, kozice, wilki, lisy, rysie, kuny, borsuki, liczne ptaki m.in. orły, sokoły, sowy, bażanty i wiele innych. * ogród botaniczny, 80 ha, wśród licznych wzniesień o różnym nachyleniu stoków i wysokości poprzecinanych jarami, wśród 13 kaskadowych stawów, z siedliskami różnych roślin * alpinarium na terenie ogrodu botanicznego, gdzie zbudowano ściany skalne, piargowiska i granie, dokąd prowadzą ścieżki górskie. Znajduje się tam sztuczny strumień górski oraz stawy. Ze szczytów wzgórz można obserwować panoramę Bydgoszczy * ścieżki edukacyjne i przyrodnicze, m.in. leśna ścieżka dydaktyczna "Zacisze", "Poznajemy ssaki", "Poznajemy drzewa", botaniczna ścieżka dydaktyczna dla niewidomych, ścieżka dydaktyczna "Szuwary", entomologiczna, ornitologiczna „Ptaki Leśnego Parku", agrobotaniczna * liczne aleje dla młodych rowerzystów i rolkarzy, wiodące wokół 15-hektarowego stawu parkowego, terenów wystawowych, uroczyska „Zacisze, polany „Różopole”, ogrodu botanicznego, stadniny koni, lunaparku oraz w jary i wąwozy, gdzie rosną piękne lasy bukowe, grabowe i dębowe, z możliwością zjazdów ekstremalnych Oprócz tego na terenie miasta znajduje się wiele innych atrakcji np: * centra zabaw rodzinnych np Family Park, gdzie w atrakcyjnych zaaranżowanych halach znajdują się place zabaw dla dzieci z takimi atrakcjami jak: figloraj, ściany wspinaczkowe, bowling, bumper, laserowe przygody, a obok kawiarnie dla rodziców * statki wycieczkowe na Brdzie: „Bydgoszcz”, „Bzura”, „Orlik” * kąpieliska podbydgoskie nad jeziorami: Jezuickim i Borówno * place zabaw dla dzieci w większych hipermarketach jak Galeria Pomorska, Tesco czy Auchan * place zabaw na wszystkich osiedlach, z tego kilka bardzo rozbudowanych np integracyjne na Wyżynach, w parku Kaz. Wielkiego i na os. Leśnym, nad kanałem bydgoskim i inne Temat: Warszawa Przedwojenna dla dzieci Warszawa Przedwojenna dla dzieci Oryginalne przedsięwzięcie powstałe dzięki Muzeum Powstania Warszawskiego wespół w zespół z Urzędem Miasta Stołecznego Warszawy. Klimatyczne miejsce, z miłą obslugą i oryginalnymi labiryntami, przejściami, róznymi od placów zabaw odwiedzanych na co dzień. Poza przestrzennymi atrakcjami sporo jest artystycznych zajęć, a każde dziecko wychodzi z teczką zawierającą niebanalną kolorowankę - sceny z życia mieszkańców przedwojennej Warszawy. Polecam! Poniżej informacja organizatorów: Serdecznie zapraszamy dzieci w wieku od 3 do ok. 12 lat do końca wakacji w godzinach 10:00 -20:00, wstęp wolny. Namiot o powierzchni 600 m2 umieszczono na Skwerze Hoovera, wewnątrz którego wybudowany został olbrzymi plac zabaw stylizowany na Przedwojenną Warszawę. Poszczególne miejsca przypominają odpowiednio dzielnice miasta jak również atrakcje z nimi kojarzone. Dzieci mogą pobawić się w wypełnionym piłeczkami basenie przypominajacym odcinek Wisły. Na nadwiślańskiej plaży odbywać się bedą przeróżne konkursy sportowe i sprawnościowe. Niedaleko plaży rozpościera się warszawskie ZOO a w nim mnóstwo pluszowych zwierząt tych małych i dużych oraz małpi gdzie można się wyskakać do woli. Po drugiej stronie Wisły rozposciera się malownicza ulica Marszałkowska, na której można wypożyczyć samochodziki Citroen Traction Avant by przejechać nim przez całe miasteczko. Niedaleko Śródmieścia stoi słynny przed wojną Prudential, po którym dzieci mogą się wspinać. Przy ścianie budynku umieszczono zjeżdżalnie, umożliwiającą umozliwiającą ześlizgiwanie na dół. Środmieście zapełniono drabinkami przypominającymi stare kamieniczki. Można do nich wchodzić, wspinać się i je przestawiać. Stara elektrownia tramwajowa to miejsce, gdzie uczestnicy odpoczywają, biorąc przy tym udział w interesujących warsztatach i konkursach plastycznych. Obok elektrowni stoi czerwony tramwaj. Do jego wnętrza można wejść a nawet skasować specjalne przygotowane bilety oryginalnym szczypcami konduktorskimi. Na torze wyścigowym na Służewcu najmłodsi siadają na koniki na kółkach i ścigają się niczym zawodowi dżokeje. W miasteczku dla dzieci stoi kolorowa karuzela, o której śpiewano jeszcze przed wojną. Żoliborz to miejsce gdzie wyświetlane będą kreskówki sprzed wojny. Poza tym, co tydzień odwiedzać nas będą sławne postaci radia i telewizji by poczytać baśnie i opowiadania sprzed wojny. Dla najaktywniejszych dzieci przygotowaliśmy kolorowanki. Po zebraniu kompletu, ( czyli 8 sztuk) otrzymują oryginalną teczkę, w której mogą zabrać swe zbiory, pamiątki do domu. Dla rodziców przygotowano przytulną kawiarenkę Bliklego, w którym to można napić się kawy lub zjeść ciastko. Atrakcyjną i bezpieczną zabawę zapewni sztab specjalnie przeszkolonych animatorów. Zabawie dzieci towarzyszyć będzie muzyka z epoki przedwojennej. Poszczególne elementy placu wykonane są z materiałów drewnianych, przyjaznych dzieciom. www.1944.pl/index.php?a=site_news&STEP=02&id=821 Temat: Marin(***) Kemer/Beldibi Marin(***) Kemer/Beldibi Witam! Właśnie wczoraj wróciłem z Turcji i dzielę się wrażeniami. Więc hotel MARIN to właściwie kilka budynków położonych od siebie w odległości do 200 m , ja byłem w budynku A ale standart we wszystkich chyba jest podobny. Pokoje średniej wielkości, czyste, urządzone funkcjonalnie - TV Sat ( z polskich programów tylko Tv Polonia ale na dole w sali telewizyjnej można było znależć dużo więcej), klimatyzacja sterowana indywidualnie, niewielka lodówka, łazienka z prysznicem, spory balkon ze stolikiem i krzesełkami ( uwaga! łatwo się łamią!!:)) Pokoje w większości z widokiem na góry oraz basen w sąsiednim hotelu BEGONYA ( czasami trudno się było zdecydować na co patrzeć:)Hotel ma niewielki basen z wydzielonym brodzikiem dla dzieci, oczywiście leżaki i parasole przy basenie bezpłatne, podobnie jak na plaży. Mimo tego że basen był niewielki jakoś nigdy nie było specjalnego tłoku, tak jak i na plaży (a podobno w hotelu było 280 gości). Plaża prywatna, wydzielona oczywiście kamienista ( buty plażowe!!!)w odległości ok 400 metrów od hotelu- całkiem przyjemny 5-cio minutowy spacer z przejściem przez dosyć ruchliwą ulicę Kemer- Antalya.Samo miasteczko Beldibi leży około 30 km od Antalyi oraz ok.12 km od Kemer, jest dosyć spore jeśli chodzi o część handlową i usługową a przy tym ceny są nieporównywalnie niższe niż np. w Kemer, podobno nizsze są tylko w"zwykłych miejskich" sklepach w Antalyi.Wracając do hotelu- niewątpliwym plusem jest naprawdę przemiły właściciel ( a w zasadzie właściele bo jest ich 2)a także praktycznie cała obsługa hotelowa, może poza "szefem sprzątaczek"- taki gość ze złotymi zębami, który drugiego dnia mego pobytu przyszedł i starał się wytłumaczyc mi że sprzątaczki narzekają, że w moim pokoju jest brudno !!!??? ( naprawdę było normalnie, żadnych nadzwyczajnych "atrakcji"), od nastepnego dnia zacząłem zostawiać sprzątaczkom drobne napiwki i problem się skończył :) Na wyróżnienie zasługuje kelner Sultan ( tak się nazywa w hotelu, naprawdę inaczej)który dosłownie wszystko robi "w biegu" a przy tej temperaturze to naprawdę spory wyczyn... i jest niesamowicie sympatyczny, również szef kelnerów Bayram jest ok a także bardzo miła dziewczyna z recepcji i barmanka Bahar- naprawdę widać że się starają, są cały czas mili i usmiechnięci. Sultan po 2 dniach już wiedział jakie są nasze ulubione napoje, drinki i praktycznie nigdy nie było pusto na stole:)Oczywiście formuła all inclusive - i tu mogę trochę ponarzekać : mianowicie śniadania (od 7 do 9 - naprawdę fatalna pora:))oczywiście szwedzki stół ale bardzo jednostajne, po 2 tygodniach po prostu miało się dosyć, niestety podobnie obiady ( 12-13.30) mało urozmaicone i praktycznie codziennie podobne, od 15 do 16 ciastka ( 2 rodzaje- nic specjalnego i kawa) za to kolacja ( 19-21) była naprawdę dobra i pratycznie codziennie było coś innego, mimo że , jeśli chodzi o danie główne to najczęściej był to 1-2 rodzajów np. mięsa z grilla czy ryby. Generalnie jeśli ktoś był np. w Tunezji czy Egipcie to w porównaniu do tych krajów jedzienie jest duzo mniej urozmaicone z drugiej jednak strony nigdy nie byłem głodny pomimo że często "odpuszczałem sobie " szczególnie sniadania. Ponadto od 7 do 22 napoje - kilka rodzajów soków, woda , cola itd oraz alkohole - wódka, gin i piwo ( podobno Tuborg ale jak się piło normalne puszkowe np. Efes to jakoś czuło się różnicę, oczywiście na + dla Efes). Co do gości to w 97 % to rosjanie, tak zresztą jak w całym Kemer, byliśmy jedynymi polakami w hotelu, było też kilku niemców i holendrów.Po pewnym czasie może trochę drażnić wszechobecna muzyka rosyjska ale akurat w tym hotelu nie przesadzano z tym.Dogadać się można oczywiście po angielsku ( głównie z właścicielami hotelu i z Sultanem ) oraz po rosyjsku ( z całą resztą personelu). Obok hotelu znajduje się też niewielki plac zabaw dla dzieci ,ale tak naprawdę to praktycznie nic tam nie ma , może poza stołem bilardowym. Niewielki to jednak problem bo tuż przy plaży jest spory , całkiem ładny plac zabaw z kilkoma zjeżdzalniami, karuzelą itp. oczywiście nie polecam korzystania z niego przed zachodem słońca:)Na koniec trochę cen , oczywiście w pasażu przy drodze , pomiędzy hotelem a plażą : piwo, kawa po turecku-od 1 euro lub $, kebab od 1,5 $, lody - od 500.000 lirów tureckich ( 1 $ - ok. 1.500.000 lirów, 1 euro ok.1.750.000 lirów). Samochód , oczywiście z klimą można wypożyczyć od 35 $ za dobę. Generalnie chyba lepiej płacić w dolarach bo często mają tendecję do dziwnych przeliczeń , czasami nawet 1-1 jeśli chodzi o dolary i euro, czasem jednak przeliczają ceny z dolarów na euro dosyć korzystnie, trzeba na to po prostu zwracać uwagę. Co do zakupów to oczywiście głównie kurtki, płaszcze skórzane, można kupić naprawdę ładną kurtkę już za 50 $ ( przy okazji odradzam zakupy w tzw. fabryce skóry w Antalyi- ceny są kosmiczne). Podsumowując : całkiem sympatyczny hotel, z bardzo miła obsługą , może bez wiekich wygód i "fajerwerków" ale na pewno wart swojej ceny ( płaciłem ok.1.900 zł za 2 tygodnie). Jeśli ktoś woli wyższy standart polecam hotele **** położone bezpośrednio przy plaży, ale tam zapewne będzie już trochę inna cena... pozdrawiam oscaar Temat: CZY MOJ SYNEK PRZEJAWIA ZA? POMOZCIE... !!! CZY MOJ SYNEK PRZEJAWIA ZA? POMOZCIE... !!! WITAM WAS WSZYSTKICH SERDECZNIE.WERTOWALAM STRONY INTERNETOWE W POSZUKIWANIU INFORMACJI O PRZEJAWACH AUTYZMU I ODMIANY ZA PONIEWAZ OD PEWNEGO CZASU OBSERWUJE MOJEGO 3-LETNIEGO SYNKA I PEWNE OBJAWY W JEGO ZACHOWANIU ZACZYNAJA MNIE NIEPOKOIC.MAŁY W LIPCU KONCZY 3 LATKA.ZACZNE OD POCZATKU ,MYSLE,ZE ZANIM ZASIEGNE PORADY PSYCHOLOGA WY POMOZECIE MI NAKIEROWAC MOJE WATPLIWOSCI W KONKRETNA STRONE.MAŁY WYGLADA NA SUPER FAJNEGO BLONDYNECZKA Z NIEBIESKIMI OCZKAMI ,ZAWSZE WESOLY,BYSTRY,USMIECHNIETY,ALE OD PEWNEGO CZASU INNY .... PIERWSZY SYGNAL W NASZA STRONE TO OGROMNE ZAINTERESOWANIE CYFRAMI ... ODKAD SYNEK SKONCZYL 2 LATKA I ZACZĄL MOWIC NIEUSTANNIE LICZY ,CYFRY GO PASJONUJA W KSIĄZKACH ,NA TABLICACH REJESTRACYJNYCH,NUMERY BRAM ,PIETER...W TEJ CHWILI LICZY DO STU,ODCZYTUJE CYFRY 1000,10000 A NAWET 100.000 POTRAFIAC JE ODPOWIEDNIO NAZWAC :) CIESZYLO NAS TO ,BO TO FAJNE MIEC TAKIE SUPER ZDOLNE DZIECKO.LITERY...TAK ,ZNA CALY ALFABET,POTRAFI LITEROWAC SLOWA,BAJECZKI ,KTORE MU CZYTAMY ZNA NA PAMIEC ,OTWIERA KSIAŻECZKI I POTRAFI CZYTAC (PAMIETA TEKSTY),NAJCHETNIEJ INTERESUJE SIE KSIĄZKAMI ,NAWET TYMI GRUBYMI ,PRZEWRACA KARTKI ,LICZY STRONY,POKAZUJE LITERKI ,MA TEZ INNE ULUBIONE ZABAWKI (MISIU,NODDY,PIESEK)AUTKO-TAK SOBIE ,KLOCKI I OWSZEM,ALE BEZ ZBYTNIEJ CIERPLIWOSCI W BUDOWANIU ,CZASEM KIEDY CHCEMY SAMI MU COS ZBUDOWAC DENERWUJE SIE I BURZY... MALY ZACZĄL MOWIC GDY SKONCZYL 3 LATKA , ALE TA MOWA DZIS NIE JEST WYRAZNA,NIE UZYWA ZAIMKA "JA " ZAZWYCZAJ MOWI ,IDZIEMY KAPAC,IDZIEMY SPAC,ZAWSZE PRZED KAPIELĄ POWTARZA " NIE MYJEMY GLÓWKI ,UMYJEMY PUPCIE "- TO JUZ RYTUAR-BOI SIE I NIE LUBI MYCIA GLÓWKI ,RANO POWTARZA ZAWSZE TO SAMO " MAMA IDZIE DO PRACY ,TATA ZARAZ PRZYJEDZIE ",ZAWSZE BAL SIE ODKURZACZA ,MIKSERA,WIERTARKI ,UCIEKAL I PŁAKAL... DO DZIS KIEDY WRACAM Z PRACY ON ZA PARE MINUT PODCHODZI I MOWI " MAMA NIE ODKURZY ".OD PEWNEGO CZASU GDY JESTESMY W MIEJSCACH PUBLICZNYCH ZACHOWUJE SIE DOSC DZIWNIE- ZATYKA USZY ,JAKBY DRAZNILO GO COS I STARAL SIE OD TEGO UCIEKAC ,ALE NIE JEST WCALE GLOSNO,CZASEM NA POCZCIE,W SKLEPIE...KREPUJE MNIE TO BO LUDZIE SIE Z TEGO SMIEJA A JA TEZ SIE USMIECHAM ,BO ...DZISIAJ SIE ZMARTWILAM ,NACZYTALAM SIE W INTERNECIE I JUZ NIE WIEM ,CZY JA SIE WKRECAM,CZY JA SAMA BUDUJE W NIM TA CHOROBE.OBSERWUJE JEGO RELACJE GDY JESTESMY W DOMU WSROD SWOICH TO JEST NAPRAWDE OK ,NA SPACERACH ,PLACU ZABAW TEZ BAWI SIE Z RADOSCIĄ,ZJRZDZA NA ZJEZDZALNI,KRECI SIE NA KARUZELI ,HUSTA NA HUSTAWKACH,SPACERUJE ZA RACZKĘ ,CZASEM TYLKO BIEGA WZDLUZ BLOKU POWTARZAJAC NIEUSTANNIE NUMERY BRAM :)TE NA OSIEDLU ZNA JUZ NA PAMIEC.JAK JEDZIEMY DO BABCI ZOSI MOWI " JEDZIEMY DO BABCI ZOSI , DO 17 NA 4 NA 18 ,JEDZIEMY WINDA NA 4 " 17 TO NUMER BRAMY ,18 NUMER MIESZKANIA A 4 TO PIETRO :)DRECZY MNIE TA JEGO ZDOLNOSC ,NIE WIEM CO BEDZIE JAK POJDZIE DO PRZEDSZKOLA,CZY TU NIE POJAWI SIE JAKIS PROBLEM.JESLI CHODZI O RELACJE Z DZIECMI NA PLACU ZABAW TO CHETNIE PODBIEGA DO DZIECI ,SAM ZACZEPIA,USMIECHA SIĘ ,ZAGLADA,BARDZO KOCHA I UWIELBIA DZIECI MOJEGO BRATA ,NA SYGNAL ,ZE JEDZIEMY DO MARYSI ,SZYMKA I WERONIKI ,JUZ SAM WYCIAGA SPODNIE Z SZAFY A POTEM GANIA Z NIMI AZ JEST MOKRY.NIE WIEM ,PO PROSTU NIE WIEM ,MĄZ SIE WKURZA ,ZE SZUKAM W DZIECKU CHOROBY,ZE JEST OK A JA SIE WKRECAM ,A JA SAMA JESTEM REHABILITANTKA ,MIALAM PRAKTYKI Z TAKIMI DZIECIACZKAMI A SAMA NIE UMIEM ZDIAGNOZOWAC SWOJEGO :)DODAM JESZCZE : NIE WOLA JESZCZE SAM SIUSIU NIE JE SAM ALE CHETNIE PROBUJE RYSUJE GDY DA MU SIE KARTKE I OLOWEK PRZYTULA SIĘ CHETNIE ZAWSZE Z ENTUZJAZMEM WITA NAS GDY WRACAMY Z PRACY UWIELBIA BAWIC SIE BRAMKAMI W MARKETACH :) UWIELBIA UKLADAC KSIAZECZKI JEDNA NA DRUGIEJ A KIEDY CHCE JE POSPRZATAC MOWI - " MAMA NIE POZBIERA " CZESTO REAGUJE AGRESYWNIE GDY ZROBI SIE COS NIE PO JEGO MYSLI-PLACZE I HISTERYZUJE W DOMU TO ON WŁĄCZA KOMPUTER I WPISUJE HASLO ,GDY KTOŚ PRZEZ ZAPOMNIENIE ZROBI TO ZA NIEGO TO JEST NIEDOBRZE ( PŁACZE ,WYLACZA KOMPUTER I SAM PONOWNIE WLACZA ,ALE JEST HISTERIA) BOI SIE NIEKTORYCH REKLAM MIAL CZAS ,ZE ZATYKAL USZY I UCIEKAL Z POKOJU ),CZAEM NAWET WRECZ KRZYCZAL ZE STRACHU) SPI SPOKOJNIE ,ALE ZAWSZE WESDRUJE W NOCY DO NAS DO LÓZKA JEST PRZEKOCHANY,ZNA WIERSZYKI ,PIOSENKI,ODPOWIADA NA PYTANIA,W KONTAKCIE Z OBCYM ZAWSTYDZA SIE,ALE NIE UCIEKA.... KOCHANI ,NIE WIEM CO JESZCZE ,PEWNIE CHAOS W TYM MOIM LISCIE ,ALE WIEM ,ZE JESTESCIE DOSWIADCZONYMI MAMAMII ODROBINE MNIE NAKIERUJECIE ,BAC SIE CZY NIE BAC?PROSZE WAS O OPINIE...POZDRAWIAM SERDECZNIE.MONIA MAMA WIKTORKA 3 LATKA I PATI 13 LAT. Temat: Pomóżcie!!!!! Alkion***k. RethymnonOasisTours Właśnie wczoraj wróciliśmy. Pokoje w hotelu sprzedane są głównie do dwóch biur - BIG BLUE i OASIS. Podobno sytuacja jest taka, że właściciel sprzedał najpierw ok. 30 pokoi do Oasisa, a potem wszystkie pokoje do BIG BLUE (typowy double booking). W dniu, kiedy wyjeżdżaliśmy, widzieliśmy ludzi z Oasisa, którzy kilka dni mieszkali w jakimś innym hotelu, bo w Alkionie nie było miejsc. A teraz trochę info o samym hotelu. Jeżeli ktoś bywał już w Grecji (standard hoteli niższy, niższy niż np. w Hiszpanii), to sam pokój można uznac za O.K. - dotyczy to budynku bocznego lewego. W budynku głównym pokoje są dużo mniejsze i o niższym standardzie. Natomiast pozostałość budzi duże zastrzeżenia. W hotelu przebywa ok. 300-350 gości. Przeważająca większość mawykupiony tzw. ALL INCLUSIVE. Bufet z posiłkami byłby wydajny dla liczby gości 5 razy mniejszej. Normą są duże kolejki, brak wolnych stolików, brak filiżanek, szklanek lub sam brak napojów. Zaś przy barze jest zwykle 1 dość powolny kelner, więc życzę powodzenia, żeby otrzymać coś zimnego do picia. Nie istnieje coś takiego, jak smakowitość jedzenia. Cały czas to samo, wątpliwej świeżości. Brak wyboru dań na obiad i kolację (chyba, że wyborem można nazwać wybór pomiędzy makaronem i kawałkami ryby). Naczynia brudne. Obsługa wręcz obskurna, niemiła. Wcześniej bywaliśmy w Grecji, ale pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, że krzyczy na mnie ktoś z obsługi. Otoczenie hotelu. Po kolei jest - morze (dno skaliste), dalej "plaża" o szerokości ok.3m (nawieziony piach), pole ok. 200 m, stara droga pomiędzy Rethymnonem i Heraklionem. Przy samej drodze stoi Alkion. Zaraz przy drodze jest też "basen" o wymiarach ok. 3,5m x 7-8m - maks. 20-30 leżakow przy basenie i to jeszcze "ramię w ramię". Zaraz za hotelem rozciąga się ściernisko (w katalogu opisywane jako plac zabaw), a na nim zardzewiałe huśtawka, karuzela i ławeczka - wszystko w pełnum słońcu. Zaraz powyżej "placu zabaw" wznosi się nowa droga z z Rethymnonu i Chanii do Heraklionu (zwana autostradą). To juz chyba wyleczyliście się z Alkionu... I na koniec, jeżeli chcecie odczuć klimat i atmosferę wspaniałej Grecji, nie jedzcie do takiego kombinatu. A jak byście jednak wybrali Alkion, to uważajcie jeszcze na "przemiłego" MANAGERA hotelu. Sami nic od niego nie wyegzekwujecie. Jeżeli on zaś będzie chcial z Wami coś uzgodnić i pojawi się rozbieżność zdań, na pewno użyje swojego stałego tekstu - You have to do it, because I will call for the police. A takie traktowanie nie jest na pewno typowe dla Greka. Na koniec propozycja. Weźcie hotel maks. ze śniadaniem, a na posiłki chodźcie do tawern, bo to przyjemnie i smacznie. Nie wynajmujcie samochodów z biur turystycznych. Dla przykładu, my wynajęliśmy Hyundaia Atosa z klimą na 10 dni za 250 EUR, Big Blue proponowało nam to samo auto na 7 dni za 371 EUR. W obu przypadkach z full insurance. Sorry, u nas ubezpieczenie obejmowało też koła i podwozie. Mam nadzieję, że trochę naświetliłem Wam temat. Sam przed wyjazdem szukalem jakichkolwiek informacji, więc dobrze wiem, jak się teraz macie. Miłego pobytu we wspaniałej (naprawdę) Grecji. Temat: Tolerancja to wielka sztuka Czarku - obrońco Polski jak raczyłes sie określić: > Ja sam bronie Polski wielokrotnie i mowie o Żegocie, o tym, ze > wśród drzewek zasadzonych w Yad Vashem najwięcej jest tych, przy których > widnieją nazwiska polskie, ze w Polsce za pomoc Żydom groziła natychmiastowa > kara śmierci, ze nie można całego społeczeństwa winić za czyny tylko jej > części. Widzę i w pełni doceniam piękną kartę zapisana przez wielu księży i > wiele zakonnic w ratowaniu żydowskich dzieci. To wszystko prawda. ale w sprawie karuzeli nie raczyłeś podać kontrwidzenia prezentowanego przez Ryszarda Matuszewskiego: polish-jewish-heritage.org/Pol/maj_03_poezja_historia.htm Rzecz w tym, że w latach 1940 - 1944 każdego dnia dwukrotnie, rano i w godzinach popołudniowych, przejeżdżałem tramwajem ulicą Bonifraterską i przez plac Krasińskich, z Żoliborza, gdzie mieszkałem, do pracy w Śródmieściu. Dwa razy dziennie oglądałem, podobnie jak wielu jeżdżących tą trasą warszawiaków, karuzelę na placu Krasińskich. A różnica między wizją poety a zapamiętanym przeze mnie obrazem jest taka, że po pierwsze, karuzela bardzo rzadko była czynna, po drugie, jeżeli kręciła się, to przeważnie pusta lub prawie pusta. Miałem wrażenie, że jedynymi jej pasażerami bywały nieliczne dzieciaki z sąsiednich kamienic przy dawnej ulicy Nowiniarskiej. Ten brak ruchu na karuzeli wynikał właśnie z jej szczególnego położenia. Nie pamiętam, kiedy ją ustawiono, ale profesor Tomasz Szarota w toku swoich badań nad życiem mieszkańców Warszawy w latach okupacji odnalazł w tzw. gadzinówce, jak nazywaliśmy wydawany przez Niemców i kolaborantów dziennik "Nowy Kurier Warszawski", informację! pod datą 5 sierpnia 1942 r., że powstało tzw. wesołe miasteczko na placu Krasińskich i warszawiacy będą mieli wreszcie miejsce beztroskiej rozrywki. Cynizm tego hitlerowskiego pomysłu był więc oczywisty: karuzelę ustawiono w czasie, gdy z Umschlagplatzu na Stawkach wywożono żydowską ludność getta do Treblinki. Być może Niemcy liczyli na dobitne podkreślenie w ten sposób, jak bardzo los Żydów jest ludności polskiej obojętny, ale to im się nie udało. Miejsce pod murem getta wyraźnie nie sprzyjało działalności rozrywkowej. Żadnego obrazu, w którym by jak pisze poeta "salwy za murem getta głuszyła skoczna melodia i wzlatywały pary wysoko w pogodne niebo", żadnych śmiejących się "wesołych tłumów" nie tylko nigdy nie zauważyłem, przejeżdżając koło karuzeli, ale mogę stwierdzić z całą stanowczością, że ten obraz jest poetycką metaforą, niemogącą pretendować do historycznej ścisłości. W tygodniach powstania w getcie Warszawa spoza getta żyła oczywiście własnym życiem, kwitł w niej nielegalny handel, nie brakowało na pewno ludzi szukających zabawy i rozrywki, ale na placu Krasińskich panowała raczej martwa cisza. Karuzelę pamięta! m najczęściej nieruchomą, rażącą już jako symbol beztroskiej rozrywki, mogący oczywiście pobudzić poetycką wyobraźnię. Faktyczne miejsca zabawy, jeżeli były, to zlokalizowane gdzie indziej. ________________________________________________________________ ale za to z zapałem godnym obrońcy piszesz o kanaliach. Nie przeczę ,że tacy mogli być, ale Ty Czarku bierzesz udział w udowodnieniu nam, że te zachowania były masowe i nagminne.Czy wspomniałeś o kolejkach do tej karuzeli ludzi żądnych widoku krwi ? A co powiesz o innych świadkach?Bartoszewskim i Bratkowskim? Czy to ma jakieś znaczenie? Może jednak ma, skoro moja wypowiedź na ten temat na zebraniu Pen Clubu wywołała odzew kilku osób, które rzecz zapamiętały podobnie. Władysław Bartoszewski, który też jeździł w czasie okupacji co dzień z Żoliborza tramwajem przez plac Krasińskich, zachował w pamięci obraz karuzeli jako miejsca rozrywkowego nieuczęszczanego i bez publiczności. Podobnie rzecz zapamiętał mieszkający w owych latach w pobliżu placu Krasińskich Stefan Bratkowski. Może jednak to drobne historyczne sprostowanie ma znaczenie, jeżeli strofy wiersza Miłosza o tym, że "Salwy za murem getta/głuszyła skoczna melodia/I wzlatywały pary/Wysoko w pogodne niebo" zacytował w swoim przemówieniu w Teatrze Wielkim w Warszawie 30 kwietnia prezydent Izraela. Metafora poety nabiera w takim wypadku bowiem mocy dodatkowej, sugeruje fakt historyczny. A. Temat: maj 2002 mały pamiętnik z życia Pauli Czwartek, 20 maj 2004, godz. 2:00 Paulinka ma znów obdartą twarz.. ..a dokładnie brodę + przegryziona warga..... Była z tatuśkiem na ślizgawce i wchodząc po drabince zapatrzyła się jakąś Pnia z dzieckiem, które „jej zajęło konika” i spadła z drabinki. Choć nie korzystała z niego aktualnie miała duże poczucie własności i przez nie to wszystko! Okropnie to wygląda i chyba boli, bo nie chciała jeść nic stałego, tylko wypiła na kolację mleko z kaszką. I znów nie mam serca przestać jej usypiać. A czas by był, bo od początku maja, jest to moją zmora , jak kiedyś zasypiała całkiem sama, tak teraz beze mnie ani rusz. Wczoraj to myślałam, że wyjdę z siebie...ponad 1h leżenia z nią....i jak w końcu ona usnęła to ja też i jak zwykle obudziłam się po 24 ale tym razem dokładnie o 2 w nocy! I jak tu się uczyć testów i pracować, posprzątać lub coś ugotować. Kładę ją, o 21 ale robię porządki po północy! Acha...zaczeła płakać .....idę zobaczyć co się stało. Piątek, 21 maj 2004, godz. 24:00 Właśnie skończył się dzień dla Pauliny obfity we wrażenia! Miała dziś wolne, więc postanowiła spędzić go z małą a tatę zostawić sam na sam z problemem wstawienia zamka w nowe drzwi..;o). Wstałyśmy po 7, zrobiłam małej mleczko z kaszką, bo przez te przegryzioną wargę nie bardzo chce jeść coś stałego, potem poszłam do sklepu. Jak wróciłam Mała była po II malusim śniadanku i gotowa do drogi!! Najpierw poszłyśmy do kuzynki Zuzu :o). Zuza jest tego samego rocznika, tyle, że z lutego. Lubią się bardzo, więc Paula nie mogła się doczekać. Spotkałyśmy ją z jej Babcią na placu zabaw, Paula świetnie się tam bawiła, razem z Zula szalała na karuzeli, huśtawkach i koniku! Potem zabawa przeniosła się do mieszkania Babci. Spędziłyśmy tam ok. 1 h i poszłyśmy na autobus. Pojechałam z małą do kosmetyczki przebić uszka.....brrrr..... Strasznie tego chciałam, ale jak usłyszałam jej płacz po przekłucia pierwszego malusiego uszka to myślałam, że stamtąd ucieknę. No, ale trzeba być twardym i jak się powiedziało A to i B trza powiedzieć. Zresztą Paula jak tylko dostała cukierki od pani kosmetyczki to zaraz zapomniała o wszystkim. No prawie o wszystkim, bo jeszcze przed snem mówiła, że pani jej zrobiła „pik”.... Mam nadzieję, że nie wyląduje przez to przeżycie na kozetce psychologa w przyszłości... Teraz mi już przeszło, ale jak słyszę od niej o tym „pik” to mi się serce kraje.... Ale poszłam teraz, bo myślę, że zapomni a im człowiek starszy tym bardziej się boi takich rzeczy... Potem była jeszcze u dętystki J, z ząbkami oki, oprócz tego że na orodontę trzeba jednak będzie zbierać – wszystko przez ten palec.. Po powrocie do domu Paula zjadła obiadek i pojechałam z nią do mojej mamy. Tam dopiero fajnie się bawiła! W piaskownicy kopała łopatką, grała piłką, krzyczała po biednym psie i rysowała baloniki z chrzestną (to jedyna, którą chce rysować). Zjadła nawet „normalną” kolacyjkę, tzn. kromeczkę sera z Ramą Bonżur, bez skórki i pocięta na kosteczkę. Ja przyjechałyśmy do domku to padła zaraz po myciu.....tylko raz przez sen płakała że „pani robiła pik uszki i że bolą”....aż mi smutno było i zaczęłam jej do uszka szeptać przeprosiny... Nie żebym żałowała, nie, nie żałuję że przekłułyśmy uszki, ja też w tym wieku przekłuwane miałam....ale serce mnie bolało jak płakała.... No idę spać..... Dobranoc Majowym maluszkom i ich rodzicą.. Ps. Ostatnio jej pasją jest malowanie kredą po tablicy!! Fajna zabawa, tylko szkoda, że pyłu tyle wszędzie..J Karina PS. ZYCZYMY SZYBKIEGO POWROTU DO ZDROWIA, ORAZ POWROTU TATY dodam jeszcze, że Paula zaczyn atroszkę pokasływać, a my mielismy na wycieczkę rowerową jechać.. Ciekawe czy pogoda będzie i czy dalej bedze kasłac, bo jak na razie przez sen nic się nie dizeje dzieki Bogu!! Temat: List do Ankry List do Ankry Szanowni Mieszkańcy, W związku z wieloma zastrzeżeniami odnośnie prawidłowej pracy Administracji na naszej wspólnocie, chcemy wystosować list do Zarządu Ankry, poniżej zamieszczamy jej treść, prosimy o uwagi do listu, jeśli Państwo zgadzają się z treścią listu i go popierają prosimy o podpisanie się z imienia i nazwiska pod listem, lub przesłanie takiej informacji na maila gazetowego, list w formie e-maila zostanie wysłany do Pani Prezes Ankry (czyli też Pani Prezes naszej wspólnoty). Prosmy również o krytyczne uwagi odnośnie listu. Oto treść listu: Szanowna Pani Prezes, Z wielkim niepokojem obserwujemy sytuację na naszym osiedlu w Ząbkach, które od początku funkcjonowania jest zarządzane przez firmę Ankra MR. Na wiosnę tego roku odbył się po raz kolejny gwarancyjny przegląd budynków, jednak tym razem po przeglądzie byliśmy pełni optymizmu, gdyż w ustaleniach udało wypracować się (niestety tylko tak nam się wydawało) korzystną dla Nas formę usunięcia usterek. Polegała ona na wybraniu przez Ankrę firmy, która usunie usterki - zapisane w protokole - na częściach wspólnych, a Gazomontaż zgodził się zapłacić za te naprawy, jednak okazało się, że kolejne firmy nie są w stanie prawidłowo wykonać zleconych prac. Od momentu rozpoczęcia prac minęło już 5 miesięcy, a prawie większość prac nie została wykonana. Czy taka jest forma pilnowania i usuwania usterek w Państwa firmie, tym bardziej Nas to niepokoi, że do tego zadania został wyznaczony drugi pracownik z Państwa firmy, jednak w żaden sposób nie poradził sobie z tymi obowiązkami, a w ogóle nie informował już o żadnych etapach prac Pani Wandy Balcerzak (być może ze względu na ich mizerny efekt), która nie potrafiła odpowiedź na żadne pytania na temat postępu prac “usterkowych”. Jesteśmy rozczarowani postawą firmy Ankra, jej pracowników jak i Zarządu wobec Naszej Wspólnoty. W rozmowie telefonicznej (z jedną z naszych mieszkanek)stwierdziły Panie (Pani Prezes i Pani Mecenas), że w naszą Wspólnotę najwięcej wkładacie pracy i czasu. Wydaje Nam się to trochę przesadzone gdyż uważamy, że jest bardzo dużo zaniedbań administracyjnych na naszej wspólnocie, a ogólnikowe stwierdzenia nie wnoszą nic do pracy Administratorów na naszym osiedlu. Z wielką niecierpliwością czekamy na jakiekolwiek rezultaty Państwa działań. Ponadto, podczas długiej nieobecności Pani Wandy (urlop), jej zastępczyni mimo, iż firma ma wyznaczony poniedziałkowy dyżur od godz. 17 do 19, pozwoliła sobie wyjść podczas dyżuru (unikając kontaktu z mieszkańcami, mimo, że była powiadomiona o planowanym zebraniu na godzinę 18), informując że nie zostanie bo pracuje już od 7 czy 8 rano. Niestety również częste spotkania (niemalże w każdy poniedziałek) i poruszane sprawy na tych zebraniach z Panią Administrator nie wnoszą nic konstruktywnego do funkcjonowania osiedla. W dalszym ciągu czekamy również na: - wyegzekwowanie uchwały o wywozie nielegalnie parkujących samochodów (w której ani słowa nie ma blokowaniu aut, a z rozmów z Panią Administrator wydawało nam się, że zaproponują Państwo zmianę treści uchwały dostosowując ją do naszych potrzeb, jak i wybiorą Państwo firmę, która będzie wywoziła samochody, a w późniejszym czasie blokowała auta parkujące w miejscach do tego niewyznaczonych), - dokończenie prac zabezpieczających budynki przed gołębiami (kratki wentylacyjne, jak również uzupełnienie kolców w nieszczelnych miejscach na gzymsach budynków), - przegląd placu zabaw (jak i naprawa karuzeli, która jest uszkodzona od kilku miesięcy, a jej wystająca część powoduje ogromne zagrożenie dla bawiących się tam dzieci), - malowanie linii na miejscach postojowych (prace zostały wykonane niestarannie, przez to miejsca nie są jednakowej szerokości, co powoduje uzasadnione pretensje części właścicieli miejsc parkingowych), - nie zostały wystosowane żadne zapytania do developera o braku wentylacji w garażowcu, który w ostatnim czasie został zabudowany, mimo wielu próśb, - brak dokumentacji technicznej – KOB, - remont chodników i ciągów jezdnych (prace usterkowe, są tylko doraźnymi działaniami, które po kilku tygodniach przynoszą ten sam marny efekt), - prawidłowe wykonanie odwodnienia liniowych przy wjazdach do garaży w bloku 2a, - założenie rynien pod tarasami w bloku 2a (zdjętych przez developera), - założenie płotków przeciw swobodnemu spadaniu śniegu na dachu nad klatkami w bloku 2b, W związku z faktem, iż pracownicy firmy Ankra nie wywiązują się ze swoich obowiązków, wszystko trzeba podsunąć, powiedzieć, poprosić, a i tak niestety bez odzewu ani włożenia odrobiny własnej inicjatywy, pozostajemy zdegustowani i przy takim dalszym zaangażowaniu nie widzimy możliwości współpracy pomiędzy Nami. Mieszkańcy: Temat: nauka zasypiania dla 3,5-miesięcznego dziecka? Witam, I podaję w dużym streszczeniu. Przygotować odpowiednie miejsce, które dziecko bedzie kojarzyło tylko ze spaniem (najlepsze oczywiście łóżeczko, no i tymczasowo żandych zabaw w łóżeczku, żadnego odkładania do poleżenia), ja stosowałam do zabawy kojec lub podłogę, jak mała zaczęła siadać. Włożyć dziecku do łóżeczka ulubinego misia lub inną zabawkę, która potem też będzie kojarzyła się ze spaniem i która ułatwi dziecku zasypianie potem w innych miejscach. U nas sprawdziła się pozytywka, grająca ok. 20 min, taka od karuzeli tiny love, mała zasypia przy niej do tej pory w dowolnym miejscu. Na początek musisz sobie ustalić stałe godziny spania i jedzenia i odkładać ją codziennie w tych samych godzinach , dla 5 miesięczniaka ja zrobiłabym dwie drzemki po ok. 1,5- 2 godziny dziennie , no i spanie gdzieś o godzinie 20.30- 21. W nocy karmienie raz o godz. 2.00, ale budzisz małą na karmienie Ty a nie ona Ciebie. POtem mała sama sobie wyreguluje godziny spania, u nas po jakimś tygodniu już wiedzieliśmy ile mała snu potrzebuje i kiedy ją odłożyć aby było dobrze, ale początki były trudne. A potem w wyznaczonych godzinach odkładasz dziecko do łóżeczka, spokojnie do niego przemawiasz, że teraz będzie sobie smacznie spało, razem ze swoim misiem, no i zostawiasz, najlepiej same w pokoju, za zamkniętymi drzwiami. Jeżeli nie ma takiej możliwości no to tak, żeby nie wchodzić dziecku w oczy i nie rozpraszać. Jak dziecko zaczyna płakać to odczekujesz jedną minutę i wchodzisz, przemawiasz spokojnie znowu przez 30 sekund i analogicznie wychodzisz. Jak dziecko zaczyna płakać wchodzisz po 3 minutach i znowu przemawiasz przez 30 sekund. Potem wchodzi się po 5 i 7 minutach. Z każdym dniem wydłuża się moment wejścia. W nocy też się dłuyżej czeka z wejściem. Najlepiej jest poszukać książki w księgarniach, nie powinno być problemu z jej kupnem a tam jest dokładna tabelka czasów, ale mnie książka najbardziej pomogła być konsekwentnym. najtrudniej jest w nocy kiedy dziecko płacze, choć usypia szybciej niż w ciągu dnia. Jeżeli w ciągu godziny, wchodzenia i przemawiania dziecko nie uśnie wyjmij je z łóżeczka, poczekaj do następnej drzemki i spróbuj ponownie. Metoda jest okrutna. Ja siedziałam w wannie z odkręconą wodą, żeby nie słyszeć płaczu dziecka a mąż chodził do małej i ją usypiał.W nocy zakładałam walkmana na uszy. Po trzech dniach było już lepiej, często mała sama chodziła już spać. Samej chyba nie uda się Tobie nauczyć dziecka spania, musisz mieć pomoc i wsparcie najlepiej męża. Moja córka ma teraz rok i spi więcej niż jak miała 2 miesiące, no i śpi w łóżeczku, wcześniej spała tylko mi na ręku. W tej chwili też śpi od wczoraj wieczorem, a wczoraj poszła spać około 21. jakbyś miała jakieś pytania to daj znać, spróbuję odpisać, ale polecam książkę, bo ja nie jestem w stanie chyba w skrócie metody skutecznie opisać. Pozdrawiam, Asia Temat: :( :( :( lenkao napisała: > Bylam bardzo szczesliwa mama,bo corka byla typem spiocha i zarloczka.Czyli jak > spala,to nie jadla,a jak zjadla,to lezala nadal w lozeczku bez placzu. > Nie domagala sie noszenia na rekach,malo plakala,nie bawila sie zabawkami. > I ja,i cala reszta rodziny oraz znajomych,uwazalismy ,ze mam bardzo spokojne > dziecko ,z czego powinnam tylko sie cieszyc. > Tak wiec na cos ,co powinno mnie zaniepokoic juz prawie 3 lata temu,nawet nie > zwrocilam najmniejszej uwagi,bo zielonego pojecia nie mialam,ze moze cos zlego > sie dziac. U nas dokladnie to samo, dziecko ideał. Spał i jadł, jadł i spał. Od urodzenia, nawet w szpitalu nie budziły go płaczace dookoła dzieci. Ludzie nam zazdrościli, głownie przespanych nocy bo od urodzenia przesypiał całą noc bez problemu. Ząbki zaczeły mu wychodzic jak miał 3,5 miesiaca, majac roczek miał ich juz 14! > Jednak malutka miala zawsze ze mna bardzo dobry kontakt.Jak wychodzilam z > domu,bardzo plakala,jak wracalam skakala z radosci.Byl okres ,ze w ogole nie > reagowala na tate,ktorego ma teoretycznie na codzien,a w praktyce raz w > tygodniu.Nawet nie witala sie z nim,jak wracala z pracy. My pracujemy w domu ale tatus czasami wychodzi, Miki nie zauwazał ze wyszedł, ze przyszedł... za mna czasami rozpaczał ale jak wracalam to czesto nie orywał sie od swoich zajec... > Teraz w kontaktach z nami jest calkowicie normalna. Nie widze zadnych > niepokojacych objawow. U nas tez na razie cisza, mam nadzieje ze na zawsze. > Wczoraj nawet przylaczyla sie na jakies 30 sekund do dziewczynek na placu > zabaw,po mojej namowie,jednak ani nie umiala rozpoczac rozmowy,ani jej > podtrzymac,jak druga dziewczynka pierwsza sie odezwala i za chwile uciekla,zeby > samotnie krecic sie na karuzeli. Miki juz potrafi bawic sie w grupie. Mysle ze to wplyw żłobka, wyslalam go tam z bezsilnosci. Nie moglam juz dluzej patrzec jak tak sobie zyje obok nas i "pozbylam" sie klopotu (wiem ze to straszne ale tak wlasnie zrobilam). Musialam od niego odpoczac, niby zyl obok mnie ale to bardziej meczace niz wychowywanie rozbrykanej gromadki... > > Mala uwielbia towarzystwo doroslych.Jest sliczna dziewczynka z pieknymi > loczkami,ktora zwraca na siebie szegolna uwage.Wczoraj trzy razy podeszla do > obcych osob,ktore wczesniej ja zaczepialy i powiedziala bez namyslu :"Nie ma > babusi,pojechala..." > Takie informowanie obcych-doroslych,nie na temat i ot po prostu,zdarza sie jej > bardzo czesto. > To chyba tez moze swiadczyc o tym,co chodzi za mna juz od jakiegos czasu :( Moj tez uwielbiał dorosłych (z wyjatkami) a najbardziej starsze dzieci, od 6 lat w gore, takie co mowia i szybko biegaja. Co do wygladu to wszystkie matki mysla ze maja najpiekniejsze dzieci ale faktycznie, moj syn jest podworkowym ulubiencem, słodki blondynek, ciemna karnacja i słodkie minki. Wiele obcych osob zaczepialo mnie na ulicy i mowilo ze jest taki sliczny :-)... > Powiesz,jak dlugo czekalas na wizyte w Synapsis ??? Do Synapsis zglosilam sie w sierpniu 2005 a diagnoze mielismy 12 maja 2006 i to tylko dlatego ze zwolnilo sie miejsce a my zadeklorowalismy sie ze mozemy zjawic sie u nich w godzine. pozdrawiam Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 180 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||