Strona Główna
Płace naliczanie płac
Płace Umowa zlecenie
place zabaw karuzele
PLACE ZABAW PODKARPACIE
Płace przelicz
płace szkolenia
place w Irlandii
płace w województwach
place zbaw
pks Morąg Olsztyn
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • klobuckfatima.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: Płace odsetki od wynagrodzeń





    Temat: LKS przed sezonem....
    Łódź kontra ŁKS
    anet (22-07-02 17:05)

    Urząd Miasta wystąpił do sądu przeciw Łódzkiemu Klubowi Sportowemu o zapłatę
    prawie 39 tys. zł za użytkowanie miejskich terenów.

    Do łódzkiego Sądu Okręgowego wpłynął pozew przeciw ŁKS. Urząd Miasta chce, by
    klub zapłacił prawie 39 tys. zł z odsetkami. Chodzi o tereny przy al. Unii
    (stadion i siedziba klubu), Pogonowskiego (hala sportowa) i Ogrodowej (boisko),
    których użytkownikiem jest ŁKS, a które są własnością miasta. UMŁ twierdzi w
    pozwie, że klub w 1999 r. nie zapłacił prawie 39 tys. zł za użytkowanie tych
    terenów. Urzędnicy jeszcze rok temu wezwali ŁKS do zapłaty. Teraz wystąpili do
    sądu.

    ŁKS odpisał na pozew. Prosi o oddalenie powództwa i "przyznaje, że nie zapłacił
    kwot wynikających z podwyższenia opłat za użytkowanie, ale występowanie z
    powództwem jest przedwczesne". Dlaczego? Bo nie wiadomo, czy miasto samo nie
    umorzy długu. ŁKS pisze, że już dwukrotnie (we wrześniu 2000 r. i w kwietniu
    2001 r.) występował do władz miasta o nienaliczanie dalszych odsetek,
    wstrzymanie egzekucji i umorzenie długu. I do tej pory nie wie, czy miasto
    pójdzie mu na rękę, czy nie. Bo odpowiedzi na wnioski nie ma, a z informacji
    uzyskanych przez ŁKS "wnioski są na etapie uzgodnień międzywydziałowych".

    Klub pisał we wnioskach, że nie jest w stanie zapłacić tyle, ile wyliczyli
    urzędnicy z wydziału finansowego. ŁKS tłumaczy, że utrzymanie ośmiu sekcji
    trenujących w dwóch halach wynosi miesięcznie 160 tys. zł. Tylko piątą część
    pokrywają dotacje z UMŁ, a przecież klub ma wpisane do statutu, że "realizuje
    zadania publiczne (szkoli młodzież). "Do 1999 r. utrzymywaliśmy całą bazę
    sportową ze środków własnych i dotacji miasta. W 2000 r. zmniejszono dotacje o
    50 procent" - żali się ŁKS. Klub twierdzi, że później dochody mu wzrosły i był
    w stanie na bieżąco regulować rachunki, ale na zapłatę długu nie starcza. - I
    tak, żeby utrzymać bazę sportową, zredukowaliśmy liczbę stanowisk i
    nieregularnie płaciliśmy wynagrodzenia - tłumaczy ŁKS.

    Klub uważa więc, że dopóki nie ma ewentualnej zgody na umorzenie długów, nie ma
    sensu prowadzenie sporu przed sądem. Jeśli jednak przyjąć, że odpowiedzią UMŁ
    jest pozew, to staje się jasne, że urzędnicy nie myślą o darowaniu długów.

    Za użytkowanie gruntów pod należącymi obiektami sportowymi ŁKS rocznie
    odprowadza do kasy miejskiej blisko 11 tys. 355 zł, czyli 946 zł miesięcznie.




    Temat: BIK- świeża sprawa, a sznasa na kredyt ???
    BIK- świeża sprawa, a sznasa na kredyt ???
    witam
    czy jest jakaś szansa na dostanie kredytu na mieszkanie w jakimkolwiek banku
    jeśli:

    - miałam problem z PKO BP a dokładniej, miałam uruchomione saldo debetowe w
    koncie na kwotę ok 1300zł. saldo zostało mi wypowiedziane (do dzisiaj nie znam
    przyczyny), jednak nie spłacałam go bardzo długo (dłużej niż 180 dni) gdyz
    wezwania do zapłaty i windykacja była prowadzona przez bank (dział windykacji
    i restrukturyzacji) na adres zameldowania, a bank dysponował moim adresem do
    korespondencji, który był w innym mieście niż adres zameldowania na który
    wysyłali listy.
    pierwszą informacje jaką dostałam było pismo od komornika o zajęciu
    wierzytelności tj. wynagrodzenia za pracę. w ciagu kilku dni od otrzymania
    tego pisma, udałam sie do komornika i od razu spłaciłam zadłużenie. była to
    kwota ok 1400zł. spłata nastąpiła w pazdzierniku 2007r.
    - niestety w lipcu 2008 dostałam pismo o sprzedaży wierzytelności (reszta
    opłat) o której nie miałam pojęcia, bo bank nie poinformował, że coś jest
    niespłacone. okazało sie, że jest do zapłaty tytułem odsetek i kosztów
    windykacji 303zł. spłaciłam to natychmiast po otrzymaniu tego pisma.

    - dowiadywałam sie w PKO BP, że nie mam tam konta. domyslam sie, ze umowa
    została wypowiedziana, ale pewnie w korespondencji na adres zameldowania, więc
    nigdy nie dostałam tej przesyłki.
    - udało mi sie wynegocjować z działem windykacji i restrukturyzacji PKO BP, że
    wystawią mi zaswiadczenie o spłacie długu i że nie mają wobec mnie żadnych
    roszczeń finansowych.
    - podobne zaswiadczenie dostanę na dniach od wierzyciela, któremu PKO BP
    sprzedało wierzytelnośc w kwocie 303zł (spłacona w lipcu 2008)
    - w pismie poprosiłam PKO BP aby zaktualizowało dane podane do BIK-u o
    informacje, ze zostało to saldo debetowe spłacone wraz z kosztami.

    wiem, że sytuacja jest beznadziejna :( i dla banków jestem bardzo nierzetelnym
    klientem
    najgorsze jest to, że mamy z mężem zdolność kredytową i chcielismy kupić
    mieszkanie, a przez "to saldo debetowe" mozemy miec z tym problem przez kilka
    następnych lat...
    czy jest jakas szansa, żeby ktoś udzielił nam kredytu pomimo złej historii
    dot. spłaty salda debetowego??

    pozdrawiam
    Marta






    Temat: POZYSKIWANIE REKLAMODAWCÓW - tak czy nie?

    Jesli o mnie chodzi - mam niezbyt dobre doswiadczenia w tej dziedzinie. i nie
    podjelabym sie drugi raz czegos takiego. Zreszta ostatnio tez mialam znow
    podobna propozycje - i odmowilam.
    To tyle jesli chodzi o mnie. Porady - jesli masz nature akwizytora - prosze
    bardzo. Potrafisz 'wciskac ludziom kity" itd. wtedy moze to byc dla Ciebie. Bo
    naprawde traktowany bedziesz jak akwizytor. Gdyby to bylo jakies kilkanascie
    lat temu - kiedy taka dzialalnosc dopiero rozkwitala - bylbys witany wiwatami,
    jako wspanialy Pan redaktor(!). Natomiast teraz ludzie juz troche zmadrzeli, i
    zdaja sobie sprawe, ze nie jestes zadnym Panem redaktorem, tylko sprzedawca
    powierzchni reklamowej, ktora - powiedzmy szczerze - malo kto czyta. A jesli
    juz czyta to ze swiadomoscia, iz jest to tekst promocykjny, zaplacono za niego -
    jest to po prostu reklama. I nikt w to nie wierzy.
    Druga sprawa- najbardziej denerwujaca w tego typu pracy jest to, ze nie masz
    stalego wynagrodzenie. Tylko placa Ci juz za konkretnego schwytanego i art. o
    nim. Niby sa to niemale pieniadze. Ale jest to bardzo ryzykowne. Bo np. przez
    caly miesiac mozesz nie miec nic. A potem - jakis jeden artykul. Generalnie -
    ryzykowne. Chyba, ze masz jeszcze jakies inne zrodlo dochodu....To smieszne,
    ale ostatnio, na pewnej rozmowie (oferta bylo sprytnie sformulowana,
    zakamuflowana, istotnie chodzilo o cos znow a'la akwizycja) pani zapyta,la mnie
    gdzie obecnie pracuje? wiec ryzyko. A poza tym uwazam, ze to chamstwo, bo w
    koncu pracujesz , i to bardzo ciezko (bo np. jakas pani Bozenka sie zgodzi -
    biegasz, dzwonisz, umawiasz sie, a ona potem sie rozmysla itd.) - i robisz to
    za darmo. Ba, dokladajac do tego - dojazdy, telefony itd.

    I tyle ode mnie. decyzja nalezy do Ciebie )



    Temat: Zespół Zielone Żabki z Jawora wydał nową płytę
    Zespół Zielone Żabki z Jawora wydał nową płytę
    Panie "Redaktorze"... z ciężkim sercem piszę tą opinię, bo uważałem GW za
    jedną z najpoważniejszych gazet... jednak czas przeszły jest tu jak
    najbardziej na miejscu. Nie chce mi się czytać więcej tego wydawnictwa.

    Po pierwsze primo: Pisze Pan takowy tekst:
    "Współcześnie Ga Ga - Zielone Żabki to muzycznie stary dobry punk, ale teksty
    wrażenie mogły robić dwie dekady temu (...)"
    Ciekawi mnie, czy jest Pan w stanie policzyć ile z 14 utworów na tej płycie
    jest nowymi wersjami utworów sprzed "dwóch dekad"? Żenada, jak można pisać
    recenzję, będąc tak nieprzygotowanym do tematu. Czy Pańska gazeta wypłaciła
    Panu wynagrodzenie za tą "prace"? Moim zdaniem przydała by się korekta
    wypłaty. Ale to moje zdanie.

    Po drugie primo, cytuję:
    "W zalewie manifestów uchowała się melodyjna "Alternatywna droga" - jest w
    niej trochę punkowej poetyki z przesłaniem, piosenka spokojnie mogłaby być
    jednym z hymnów subkultury kojarzonej z ćwiekami i irokezami.(...)"
    No tu już się łzy śmiechu przedarły się przez tamę powagi i złości. Jest mi
    Pan winien 1,00 zł (słownie jeden złoty) za chusteczki higieniczne plus
    odsetki oczywiście. Tak się składa, że ten jakże przebojowy kawałek, mogący
    pretendować do miana hymnu subkultury, został stworzony jako muzyczny pastisz
    popkulturowych przebojów. To w nim właśnie tekst jest wyłożony na tacy. Ale
    dla Pana jest to hymn subkultury kojarzonej z irokezami. Moim zdaniem,
    poważnie tego utworu nie należy traktować, bo może zostać hymnem subkultury
    ale kojarzonej z "mini żelowymi i brylantynowo - brokatowymi irokezami z remizy".

    I po trzecie primo, cytuję:
    "Współcześnie Ga Ga - Zielone Żabki to muzycznie stary dobry punk(...)".
    No, z jednym trzeba się zgodzić... jest to dobry punk. Ale czy stary? Moim
    zdaniem muzycznie słychać na tej płycie to, że muzycy grają w innych,
    cięższych projektach. Oczywiście moim zdaniem dodało to muzyce ZŻ świeżości i
    odmienności. Dowód? Wystarczy posłuchać starych i nowych wersji kawałków
    zamieszczonych na tej płycie. Tak tak, Panie "Redaktorze", są na tej płycie
    takie rodzynki :)

    Smutno mi się zrobiło. I im więcej piszę, tym smutniejszy się staję. Więc może
    zakończę w tym miejscu, bo się zdołuje.

    Pozdrawiam
    Lutek Narożniak



    Temat: Głosujcie na Tuska
    freaka napisał:
    > (...) Bo gdzie tu jest logika w dzisiejszych czasach kiedy to jedni zarabiają
    > 700zł NETTO! a drugi zarabia 20000zł. Czy osoba zarabiająca 700zł ma aż 28
    > razy mniej odpowiedzialna pracę, czy jest 28 razy mniej wydajna, mniej
    > potrzebna od osoby zarabiającej w tej samej firmie 20000zł ??? W żadnym
    > cywilizowanym kraju nie ma takich idiotycznych rozbierzności płac.
    [cytuję z zachowaniem pisowni oryginalnej - RR ;-)]

    Zależy jak definiujesz pojęcie "cywilizowany kraj", bo np. w krajach Europy
    Zachodniej i USA rozbieżnosci w wynagrodzeniach są według mojej oceny również
    bardzo duże. W USA oczywiście większe niż w bardziej "socjalnej" starej
    Europie, ale w obu przypadkach jest to więcej niż przytaczana przez Ciebie jako
    oburzająca 28-krotność. Zachęcam więc do sprawdzenia wynagrodzeń szefów
    koncernów w innych krajach, porównania ich z pensją tamtejszego robotnika a
    potem prosiłbym o doprecyzowanie, co oznacza "cywilizowany kraj" - mam
    nadzieję, że nie chodziło o Koreę Północną ;-)

    Tak więc nie zgodzę sie, że problemem są rozbieżności - w Polsce problemem jest
    raczej niski (w stosunku do kosztów utrzymania) poziom płac zwykłych
    pracowników najemnych: robotników, pracowników biurowych itp. Ale to wynika
    pewnie przede wszystkim ze znacznie większej liczby chętnych do pracy niż
    możliwości zatrudnienia. I to jest problem a nie owe rozbieżności.

    Generalnie trochę mnie taka wypowiedź dziwi, bo osobiście jakoś nigdy nie
    miałem problemu z tym, że ktoś zarabia więcej ode mnie - dopóki płaci prywatna
    firma, to przecież nie mnie oceniać, czy ktoś inny jest na 28-krotnie czy 100-
    krotnie bardziej odpowiedzialnym stanowisku niż ja. Prawdopodobnie co najmniej
    o tyle przyczynia się do wzrostu wartości firmy, skoro skłonna jest mu takie
    pieniądze płacić. Co innego oczywiście w firmach państwowych, gdzie nie ma
    kontroli właściciela - tam znacznie częściej poziom wynagrodzeń nie ma związku
    z wkładem w wartość firmy.

    Napisałeś także: >>Czasy komunizmu pamietam za "mgłą"<< może właśnie dlatego
    tęsknisz do równości, bo nie doświadczyłeś jej praktycznej realizacji. Moim
    zdaniem owa "równość" to było zwyczajne równanie w dół. Zresztą od tego, że coś
    się "zabierze bogatym" rzadko kiedy poprawia się biedniejszym.




    Temat: Kobiety, które były na macierzyńskim muszą płac...
    ZUS robi to celowo, a sady najczesciej...
    im przyklaskuja. Moja zona zostala oskarzona przez ZUS o 'zawarcie umowy o prace
    w celu wyludzenia swiadczen' (zatrudnila sie w 2002 roku, zaszla w ciaze,
    urodzila dziecko w 2003). Odwolala sie, byla rozprawa, na ktorej pracodawca oraz
    inni swiadkowie (z firm wspolpracujacych) potwierdzili, ze pracowala faktycznie,
    wszystkie dokumenty byly wlasciwe, skladki oplacane w terminie itp. Wyplacali
    jej swiadczenia do konca urlopu macierzynskiego, po czym, na poczatku 2004 roku,
    wydali decyzje, o ktorej mowa na wstepie, po czym nastepna decyzje 'ze
    swiadczenia sa nienalezne'. Sad uznal, ze faktycznie, moze i pracowala, ale
    wynagrodzenie cos za wysokie (w ich mniemaniu), 'bo to im nie wygladalo na prace
    na caly etat', 'bo z ich [sadu] doswiadczenia zyciowego wynika, ze...' Krotko
    mowiac, przyklepali decyzje swoim kolegom z ZUSu. Odwolala sie po raz drugi,
    punktujac wszystkie niescislosci i bledy sadu. Trwalo to rok i w maju 2005 na
    rozprawie apelacyjnej uslyszala po 10min 'rozprawy', ze podtrzymuja wyrok I
    instancji... Rece opadly. Machina do okradania ludzi ruszyla pelna para. Do tej
    pory jeszcze nie przyslali zadnego papieru. Czekaja sobie, az odsetki nalicza
    sie konkretniejsze - jak okradac, to z rozmachem... Rzygac mi sie chce, jak
    mysle o tej skur.wialej instytucji i o sitwie sadowej, ktora im pomaga, zapewne
    zgodnie z zaleceniami naszych cudownych rzadzacych... Skads trzeba brac kase na
    latanie dziury w budzecie. Wywalanie 130 milionow na nowa siedzibe tych zlodziei
    nikogo (poza normalnymi ludzmi) nie oburza. ZUS to najlepszy lupiezca narodu,
    ktory naszemu pieknemu Panstwu przynosi stale, pewne i wysokie dochody... Ma
    blogoslawienstwo i nic mu sie nie stanie. A trybiki w maszynie maja placic i
    rodzic dzieci, po czym za to ponosic kary i znowu je placic... To jest po prostu
    niepojete, jak mozna tak bezczelnie lupic wlasnych obywateli - placacych
    regularnie podatki, odprowadzajacych skladki, pracujacych, nie kradnacych...
    Jestem dzieki nim kolejnym, ktory chce z tego szamba wyjechac. I pewnie to
    wkrotce zrobie...



    Temat: Nieslowne opiekunki z portalu niania.pl
    Przeczytałam z zupełniej ciekawości wypowiedzi pań korzystających z
    usług niani jak i pseudo lub prawdziwych niań. Zgadzam się Pani
    Moniko z wieloma aspektami, o których Pani pisze, ale czytając Pani
    doświadczenia zaczynam wątpić czy szukanie pracy jako opiekunka ma
    sens. Wcześniej odpowiadałam na wiele ogłoszeń gdzie poszukiwano
    pilnie nianię i jestem tak rozczarowana, że kolejny raz postanowiłam
    zrezygnować z pracy w moim wymarzonym zawodzie.
    Opowiem wszystkim gorzka prawdę moich poszukiwań pracy jako niania.
    Skończyłam liceum z tytułem pielęgniarka pediatryczna. Z uwagi, że
    kocham bardzo dzieci i praca z nimi sprawiła mi wiele satysfakcji w
    trakcie nauki, postanowiłam z wyboru wybrać kierunek pedagogiki
    opiekuńczo-wychowawczej. W trakcie studiów praktyki zaliczałam na
    celujące oceny i doskonałe opinie, co pozwoliło mi łatwo znaleźć
    pracę opiekunki. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje
    rozczarowanie, kiedy proponowano mi głodowe stawki. Zawsze
    wykonywałam swoją pracę rzetelnie, oczekiwano ode mnie nie tylko
    wykształcenia kierunkowego, ale doskonałych predyspozycji
    zawodowych, braku nałogów i ogromnej listy innych wymagań. Uważałam,
    że jest to normalne, bo ktoś powierza mi swoje dziecko i otwiera
    własny dom przede mną. Niestety w kwestii wynagrodzenia było
    inaczej…………
    Pomimo moich rozczarowań nie zrezygnowałam i znalazłam dobra pracę,
    poznałam wspaniałych ludzi i ponownie zaczęłam wierzyć w sens mojego
    wyboru zawodu. Po ukończeniu studiów przez długi okres szukałam
    pracy w zawodzie, ale z powodu tak marnych zarobków zrezygnowałam.
    Pochodzę ze Śląska gdzie pracę opiekunki nie traktuje się powaznie w
    kwestii wynagrodzenia. Zrezygnowałam wreszcie i zaczęłam pracować w
    innym zawodzie. Później wyjechałam i zamieszkałam w Lublinie. O
    pracy opiekunki nie było mowy chyba, że poważnie traktować pracę 40
    h tygodniowo za 500 zł. Na szczęście kolejnym razem życie napisało
    inny scenariusz i mąż otrzymał przeniesienie do Warszawy gdzie teraz
    tam szukam pracy. Odpowiedziałam na kilka ofert z ogłoszenia i
    proszę zgadnąć – kolejny raz potraktowano mnie niepoważnie. Umawiano
    się ze mną po szczegółowym wypytaniu, po czym nikt nie odbierał
    telefonu i nie było mowy o jakimś spotkaniu. Miałam nadzieję, że
    Warszawa pozwoli mi rozwinąć skrzydła, ale powoli tracę nadzieję…
    Kolejny raz okazuje się, że dobre wykształcenie i prawdziwy zapał do
    pracy nie jest warunkiem jej znalezienia ale znajomości i wielkie
    szczęście...




    Temat: Niepotrzebne, wzajemne uprzedzenia mam i opiekunek
    Niepotrzebne, wzajemne uprzedzenia mam i opiekunek
    Przeczytałam z zupełniej ciekawości wypowiedzi pań korzystających z
    usług niani jak i pseudo lub prawdziwych niań.
    Zaczynam wątpić czy szukanie pracy jako opiekunka ma
    sens. Wcześniej odpowiadałam na wiele ogłoszeń gdzie poszukiwano
    pilnie nianię i jestem tak rozczarowana, że kolejny raz postanowiłam
    zrezygnować z pracy w moim wymarzonym zawodzie.
    Opowiem wszystkim gorzka prawdę moich poszukiwań pracy jako niania.
    Skończyłam liceum z tytułem pielęgniarka pediatryczna. Z uwagi, że
    kocham bardzo dzieci i praca z nimi sprawiła mi wiele satysfakcji w
    trakcie nauki, postanowiłam z wyboru wybrać kierunek pedagogiki
    opiekuńczo-wychowawczej. W trakcie studiów praktyki zaliczałam na
    celujące oceny i doskonałe opinie, co pozwoliło mi łatwo znaleźć
    pracę opiekunki. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje
    rozczarowanie, kiedy proponowano mi głodowe stawki. Zawsze
    wykonywałam swoją pracę rzetelnie, oczekiwano ode mnie nie tylko
    wykształcenia kierunkowego, ale doskonałych predyspozycji
    zawodowych, braku nałogów i ogromnej listy innych wymagań. Uważałam,
    że jest to normalne, bo ktoś powierza mi swoje dziecko i otwiera
    własny dom przede mną. Niestety w kwestii wynagrodzenia było
    inaczej…………
    Pomimo moich rozczarowań nie zrezygnowałam i znalazłam dobra pracę,
    poznałam wspaniałych ludzi i ponownie zaczęłam wierzyć w sens mojego
    wyboru zawodu. Po ukończeniu studiów przez długi okres szukałam
    pracy w zawodzie, ale z powodu tak marnych zarobków zrezygnowałam.
    Pochodzę ze Śląska gdzie pracę opiekunki nie traktuje się powaznie w
    kwestii wynagrodzenia. Zrezygnowałam wreszcie i zaczęłam pracować w
    innym zawodzie. Później wyjechałam i zamieszkałam w Lublinie. O
    pracy opiekunki nie było mowy chyba, że poważnie traktować pracę 40
    h tygodniowo za 500 zł. Na szczęście kolejnym razem życie napisało
    inny scenariusz i mąż otrzymał przeniesienie do Warszawy gdzie teraz
    tam szukam pracy. Odpowiedziałam na kilka ofert z ogłoszenia i
    proszę zgadnąć – kolejny raz potraktowano mnie niepoważnie. Umawiano
    się ze mną po szczegółowym wypytaniu, po czym nikt nie odbierał
    telefonu i nie było mowy o jakimś spotkaniu. Miałam nadzieję, że
    Warszawa pozwoli mi rozwinąć skrzydła, ale powoli tracę nadzieję…
    Kolejny raz okazuje się, że dobre wykształcenie i prawdziwy zapał do
    pracy nie jest warunkiem jej znalezienia ale znajomości i wielkie
    szczęście...
    POMIMO WSZYSTKO NIE PODDAJĘ SIĘ CZEGO ŻYCZĘ INNYM ;-)




    Temat: Czy wszyscy chirurdzy "biorą" ???!
    Gość portalu: Agnieszka napisał(a):

    > Ty chyba żartujesz albo też "bierzesz"...

    Nie zartuje. Biore (bez cudzyslowu), i to nie tak malo,
    ale rozliczam sie z fiskusem co do grosza, wiec nic nie
    mozna mi zrobic. Zreszta biore wedlug oficjalnych stawek,
    nic ponad to.

    Przede wszystkim jeśli mam płacić
    > dodatkowo to pójdę prywatnie

    No to na co czekasz?

    a jeżeli płacę miesięcznie nie małe kwoty to może
    > raz na jakiś czas chciałabym z nich skozystać.

    Jakie niemale kwoty? Masz na mysli te 7% czy ile tam tego
    bylo? To ma byc duzo?

    To lekarz chciał ode mnie zapłaty za pracę
    > za którą dostaje miesięczne wynagrodzenie. Jeżeli jest
    ono za małe to niech
    > skarży się swoim pracodawcom, rzuci pracę albo co mu
    się tam podoba

    Tu masz punkt. Rzeczywiscie, powinien rzucic te robote.
    Tak to jest nieuczciwa konkurencja.

    a nie
    > ździera z chorych pacjentów,

    Lekarz nie moze inaczej. Zdrowi nie przychodza, zeby z
    nich moc zedrzec. A powaznie: chodzi mi o to, ze to
    normalne, ze ten zabieg tyle kosztuje. Czy naprawde ma
    dla Ciebie takie znaczenie komu zaplacisz? Twoje
    ubezpieczenie zdrowotne jest do niczego i musisz sporo
    doplacic z wlasnej kieszeni. Na razie wszystko sie
    zgadza. Patologia jest zaprowadzanie "prywatnej praktyki"
    w szpitalach, gdzie lekarze sa najemnymi pracownikami, bo
    dla tych, ktorzy maja prywatna praktyke z prawdziwego
    zdarzenia jest to nieuczciwa konkurencja. No i
    nieuczciwoscia jest niewystawianie faktur i nieplacenie
    podatkow.

    > bo to nie oni są winni jakości systemu jaki mamy w
    > tym kraju.

    Nie sa winni w znaczeniu winy jak to jest rozumiane w
    procesie sadowym. Sa winni mentalnosci "przeciez mi sie
    nalezy", ktora i Ty demonstrujesz.




    Temat: Nowoczesny sprzęt Centrum Onkologii stoi bezuży...
    Ty "Lelija" pleciesz jak najeta! >>Dawniej bylo tak, ze bogatych stac bylo na
    lekarzy, a biedakow na znachorow.<< Dawniej - znaczy kiedy? Bo nie za PRL-u.
    Jak nie wiesz to nie gadaj! I nie wmawiaj mi ze lepiej wiesz ode mnie jak mnie
    leczono! Bylam biedna a leczono mnie tak samo jak innych, czyli dostawalam
    takie lekarstwa jakie w Polsce byly osiagalne i jakie byly odpowiednie dla
    choroby. A placilam tylko normalne skladki, proporcjonalne do zarobkow. Nie
    mialam dolarow i nie kupowalam lekarstw w "Pewexie". Jak mowie ze leczono mnie
    za darmo to znaczy ze placilo panstwo. Moje panstwo ktore dlatego placilo mi
    mala pensje, zeby w razie choroby dac mi prawo do najlepszego dostepnego
    lekarza, lekarstwa i opieki.
    To ze to panstwo bylo zle rzadzone i ze trzeba bylo je zreformowac to inna
    sprawa, ale taka najbardziej bezsensowna i "robiona na kolanie" reforme sluzby
    zdrowia jaka nam zafundowala AWS, ze trzeba ja teraz poprawiac i ze od kilku
    lat nikt nie jest w stanie jej naprawic - to wymyslili pewnie tacy jak ty. Tacy
    co to uwazaja ze im sie wiecej nalezy od calej reszty obywateli tylko dlatego,
    ze maja dyplom lekarski. Megalomania niektorych ludzi jest nie do zniesienia.
    Byc lekarzem mozna dobrym, albo zlym i to nie zalezy od wynagrodzenia. Tak samo
    jak mozna byc dobrym albo zlym nauczycielem, kelnerem, naukowcem, albo
    sprzataczka. Niezaleznie od wynagrodzenia. Taki co za dobre pieniadze pracuje
    dobrze a za kiepskie - zle - nie istnieje! Kto jest w swoim zawodzie dobry ten
    nawet darmo jest dobry, a gadanie o tym ze "jakby mi dobrze placili to bym
    dobrze pracowal" - to tylko szukanie usprawiedliwienia dla niedbalstwa albo
    lenistwa. Kto w swoim zawodzie jest prawdziwym i dobrym fachowcem - nie potrafi
    swojej pracy wykonywac zle.
    A ten drogi sprzet nie dlatego nie jest uzywany, ze nie ma TERAZ na jego
    eksploatacje pieniedzy, tylko dlatego ze ten kto go kupowal byl bylejakim
    fachowcem i lekka reka wydal spoleczne pieniadze (moze od producenta dostal
    prowizje?) bo nie mial dosc wiedzy zeby to policzyc, a w kazdym razie nie
    obawial sie poniesienia odpowiedzialnosci za wydanie spolecznych pieniedzy bez
    perspektywy zdobycia funduszy na ta eksploatacje. To tyle o "komunistycznym
    mysleniu". Znaczy - twoim, bo choc sie tak wymadrzasz to widac ze uwazasz ze
    tobie sie nalezy wiecej niz innym. Tylko zastanow sie - dlaczego?




    Temat: Załoga PERN-u grozi strajkiem
    Oni nie chcą tylko podzielić losu milionów innych, a w tym pracowników COTEXU,
    DROMOSTU, STOCZNI i innych. Natomiast jeżeli firma zostanie rozczłonkowana, a
    następnie sprzedana (rzekomym inwestorom zagranicznym) to jest pewnym, że
    podzielą ich los, z tej prostej przyczyny, że zyski wypracowywane przez te
    firmy będą zasilały inne państwo, a nie Polskę. A Oni ograniczą wynagrodzenia,
    aby zwiększyć swoje zyski. Wycisną jak cytrynę. Taka jest rzeczywistość.
    Ja wolę aby Pracownicy Ci zarabiali dobrze, bo wtedy to ja mogę ich czymś
    obsłużyć, a Oni dobrze mnie za tą dobrą usługę zapłacić, itd. Na tym to polega,
    i jest przyczyną, że w jednym kraju jest dobrze, a w drugim źle. Źle jest tam
    gdzie ograniczono ilość pieniędzy (to samo co krwi w organiźmie) i obrót
    zamiera.

    Mnie cieszy jak komuś się powodzi i dobrze zarabia, aby tylko zasłużenie. Ale
    zarobki szefów firm po 50, 20, 15, 10 tyś, a pracowników po 500 zł albo wcale
    jak w Dromoście, to skandal i dziwię się, że ludzie godzą się na to.

    Na zachodzie normalny szef firmy swoje wynagrodzenie bierze ostatni, a jeżeli
    nie ma pieniędzy na oznaczony dzień na wypłaty to sprzedaje samochód, aby na
    czas wypłacić pracownikom wynagrodzenie. Normalny pracodawca cieszy się z tego,
    że pracownicy pod jego zarządzaniem zarabiają dobrze i dobrymi samochodami
    podjeżdżają pod firmę do pracy, (często np. jeżdżą lepszym samochodem jak
    zarządzający) bo to świadczy dobrze o zarządzającym firmą.

    A w Polsce, pracownikom się nie płaci wypłacając sobie. A mercedesa to taki typ
    kupuje za odsetki jakie zyskuje na kapitale jakim dysponuje na skutek zalegania
    z wypłatą wynagrodzeń pracowników. Toż to rozbój.
    Polacy są wyjątkowo cierpliwym narodem i cierpią po kątach, ale jak im się
    cierpliwość skończy i zacznie desperacja, to nie chciałbym być w skórze
    tych "byznesmenów" z dziesięcioma komórami w kieszeni, a których normalni
    przedsiębiorcy nie używają, bo nie muszą. A tak w ogóle to mówi się tak, że On
    nie nosi komórki, bo taka potrzebna jest tylko dostawcom, aby byli zawsze
    uchwytni.

    Z p.
    Henryk Kreuz



    Temat: ile zapłacić za niedokończony remont?
    Ja chyba na szczęście miałam nawet kosztorys, więc gdy zakwestionowałam jego
    prace a on odmówił poprawek twierdząc, że wykonał wszystko najlepiej jak umiał,
    również straszył mnie, że przyśle 2 panów którzy wyegzekwują ode mnie zapłatę,
    nachodził mnie w pracy, pisał szkalujące listy do moich przełożnych i w końcu
    zgłosił do prokuratury, że go biednego misia oszukałam, ja mężnie zniosłam
    wszystko. Na piśmie - koniecznie musisz o tym pamiętać - ustosunkowałam się do
    jego tzw. pracy, wyliczając co zrobił źle czego nie dokończył a czego wogóle
    nie wykonał, ile będą mnie kosztowały poprawki, wszystko zbilansowałam i wyszło
    mi, że jeszcze musi mi dopłacić i wysłałam listem poleconym. Oprócz tego
    zrobiłam dokumentację fotograficzną jego działeń oraz uzyskałam opinię osoby z
    uprawnieniami budowlanymi na temat jakości prac. Oczywiście to zabezpiecza mnie
    przed jego roszczeniami w sądzie, ale ile nerwów mnie to kosztowało i jak mi
    zatruło życie to trudno wcześniej mi było sobie wyobrazić. Na razie "sztukuję"
    poprawki, bo tak właściwie należałoby wszystko zerwać i jeszcze raz prawidłowo
    wykonać, np. tak podniósł terakotę w aneksie kuchennym, że jest w jednym
    miejscu niższa niż parkiet o 0,8 cm, a w innym 0. 5 cm i mam problemy ze
    znaleziem skutecznegop sposobu na zakrycie tych nierówności, gdyż łączenie jest
    w kształcie litery s, dziury w glazurze przy baterii zrobił takie wielkie iż
    żadna zakrywka ich nie obejmuje. Jedno mogę doradzić, płać jak najmniejszą
    zaliczkę i nie płać reszty wynagrodzenia, gdy jesteś niezadowolona i wszystkie
    zarzuty do jakości wykonanej pracy koniecznie wyślij mu listem poleconym na
    piśmie. Trzeba tym partaczom w końcu wydać wojnę, gdyz jeśli my zleceniodawcy
    nie pozwolimy się oszukiwać to może przekonają się, iz tylko za dobra pracę
    należy się zapłata. Przestrzegam przed superpartaczem z Warszawy,który nazywa
    się Edward Jaworek.



    Temat: Prosze-pomozcie
    Prosze-pomozcie
    Mam taka sytuacje-od konca pazdziernika za czelam nowa prace. Na rozmowie
    kwalifikacyjnej powiedziano mi ze 1 mies-probny-bede pracowac na umowe
    zlecenie, a potem na umowe o prace na czas nieokreslony. Przyszlam do firmy-
    minal 1 dzien, potem 2, 3, 4 i kolejne. Dawno skonczyl sie pazdziernik a
    umowy jak nie widzialam tak nie widze....Zadnej. Pracodawca caly czas mnie
    zwodzi-najpierw byl zajety czyms tam , potem czyms tam innym, teraz cos
    innego i tak w kolo. Chce gom podac anonimowo do Inspekcji Pracy,ale mam pare
    pytan w zwiazku z tym:
    1. Czy to bedzie na pewno anonimowe? (zastrzege sobie)-ale czy jakos nie
    powiedza tam komus ze to ode mnie jest donos?
    2. Czy, jesli parcodawca pod koniec listopada-czyli koniec mojego probnego
    mies.- nadal nie da mi umowy, ale powie zebym juz wiecej nie przychodzila do
    pracy, tak jakby nie przedluzy mi pracy poza ten probny mies, to jesli
    Inspekcja parcy przyjdzie gdy mnei tu juz nie bedzie, to jak ustali czy ja tu
    rzeczywiscie parcowalam? przeciez tu kazdy sie moze wyprzec ze mnie zna. Czy
    maile sa dowodem? mam kopie maili ktore szef wysylal do mnie i ja do niego.
    Wiem, ze w swietle prawa w sadzie trzeba mowic prawde ale przeciez nikt nie
    bedzie pod siebie robil.
    3. Co bedzie jesli nie bede miala umowy do konca mojego miesiaca probnego? co
    wtedy?-nie przyjsc nastepnego dnia czy przyjsc? co jest korzystniejsze? jesli
    np szef powie mi ze przedluza umowe, ze skonczyl sie moj mies probny, ale de
    facto umowy miec w reku nie bede i wtedy co? nie przyjsc? to on potem powie
    ze porzucilam prace i nic mi nie jest winny.
    4. Jesli wygram i sad uzna ze rzeczywiscie pracowalam i ze nalezy mi sie kasa
    za prace, to czy szef bedzie musial mi wyplacic te kase? a co bedzie jak nie
    wyplaci? ile mam czekac na pieniadze? czy po tym okresie mam gdzies zglosic
    ze nie mam nadal pieniedzy od niego?I gdzie?
    5. I jeszcze 1-szef mi powiedzial ze umowa bedzie na firme jego wspolnika z
    ktorym prowadzi te firme gdzie pracuje-czyli przychodze o 9, wychodze o 17 i
    wykonuje polecenia szefa. Czy w takim razie jelsi by mi taka umowe dal to czy
    ja moge sie procesowac o niewyplacone wynagrodzenie(bo obawiam sie ze umowa
    jak umowa, ale kasy mi nie da) z firma w ktorej pracuje, ale podpisalam umowe
    z firma wspolnika? kogo mam wtedy podac do inspekcji pracy? szefa czy
    wpsolnika ktorego prawie nie widuje. Rekrutowali mnie obaj, ale mowa byla o
    firmie do ktorej codziennie przychodze.
    Prosze pomozcie, z gory dziekuje.



    Temat: Prosze-pomozcie
    > Mam taka sytuacje-od konca pazdziernika za czelam nowa prace. Na rozmowie
    > kwalifikacyjnej powiedziano mi ze 1 mies-probny-bede pracowac na umowe
    > zlecenie, a potem na umowe o prace na czas nieokreslony. Przyszlam do firmy-
    > minal 1 dzien, potem 2, 3, 4 i kolejne. Dawno skonczyl sie pazdziernik a
    > umowy jak nie widzialam tak nie widze....Zadnej.

    Zacznijmy od tego, czy podpisywała Pani jaką kolwiek umowe z pracodawcą?.Jeżeli
    żadnej umowy Pani nie podpisała i wykonuje Pani prace, to nazywa się to
    popularnie "praca na czarno" i jeżeli tak się dzieje, proszę bezwłocznie
    powiadomić Państwową Inspekcje Pracy o złamaniu przepisów Prawa Pracy przez
    pracodawce.

    Jeżeli umowa-zlecenia została zawarta na okres jednego miesiąca ( "od końca
    pażdziernika" - 31.10.2005 ) to 31 listopada umowa się zakończy, jeśli umowa
    się zakończy, wówczas wykonywanie pracy nie ma brzmienia prawnego.Za wykonane
    zlecenie otrzymuje Pani ustalone w umowie wynagrodzenie.Zleceniodawca (szef)
    może podpisać z Panią (zlecenioodbiorcą) kolejną umowe-zlecenia ( od 31.11 do
    31.12 ).Jeżeli nie będzie chciał podpisać z Panią kolejnej umowy-zlecenia, to
    ma pełne prawo tak uczynić, wówczas Pani przygoda z pracodawcą się kończy, nie
    ma pracy, nie ma pieniążków.Nie musi również podpisywać z Panią umowy o prace (
    wątpie żeby odrazu na czas nie określony ), prawo go do tego nie zmusza.

    > 1. Czy to bedzie na pewno anonimowe? (zastrzege sobie)-ale czy jakos nie
    > powiedza tam komus ze to ode mnie jest donos?

    Może Pani zażądać anonimowości.W przypadku kontroli zakładu pracy przez PIP,
    ich działania nie będą wskazywały że to Pani ich powiadomiła.

    Na koniec proszę pamiętać że umowa-zlecenie jest umowa cywilnoprawną i nie
    stosuje się do niej zapisów kodeksu pracy.Kodeks cywilny reguluje
    przepisy o umowie-zlecenie - zgodnie z art. 734-751, a sprawami spornymi
    zajmuje się sąd cywilny ( nie sąd pracy ).




    Temat: Szkoła i korupcja
    Szkoła i korupcja
    Anonimowy Panie prokuratorze ze Szczecina. Mam 29 lat, więc raczej nie tak
    dawno sam uczęszczałem do szkoły. Kwiaty niektórym nauczycielkom wręczałem,
    lecz do głowy mi nie przyszło żeby to była łapówka. Ale cóż, widać kwiaty
    wręczałem z błędnym przekonaniem, w końcu Pan wie o tym lepiej. Zastanawiam
    się czy według prawa, nie powinienem zapłacić jakiejś kary (wraz z odsetkami,
    rzecz jasna), za swoją szkodliwą i nieetyczną postawę, która mogłaby zepsuć
    pozostałych uczniów widzących wręczane przeze mnie łapówki w postaci róży,
    czy innego kwiatka. Proponuję pójść o krok naprzód. Proponuję wprowadzić
    dodatkowy paragraf, zakazujący indywidualnych prezentów okkolicznościowych. I
    tak to idąc do ciotki na imieniny nie muszę przejmować się prezentem, gdyż
    byłby on zakazany od osoby indywidualnej. Natomiast prawo pozwalałoby
    wręczenie ciotce prezentu, gdyby pochodził on od całej rodziny, a nie tylko
    ode mnie. W końcu jakby prezent był tylko ode mnie, mógłby oznaczać łapówkę,
    za częste odwiedziny cioci.

    Ach, co my biedne szaraczki byśmy zrobili bez tak światłych mędrców, można by
    rzec - mentorów, jak Pan? Bylibyśmy nieporadni jak robaczki. A tak ludzie
    Pana pokroju, w trudzie i znoju, powodującym chroniczny ból głowy ustanawiają
    tak ważne dla społeczeństwa przepisy. Cieszy mnie, jak i zapewne wszystkich,
    że za swoją ciężką pracę, możemy Wam podziękować w postaci podatków, podatków
    od podatków waszymi pensyjkami. Cieszę się niezmiernie, że mogę pracowicie
    jak mrówka, odkładać ze swojej pensyjki sporą jej część na Wasze zasłużone
    wynagrodzenie (co prawda wyższe od mojego, no ale jak tu porównywać pracę
    społeczeństwa, do Waszej PRACY).

    Z wątpliwymi wyrazami szacunku,
    Artek




    Temat: III filar - czy ktoś oszczędza?
    > W III filarze "role" odsetek ma czesc ubezpieczeniowa skladki - przez pierwsze
    > lata placi sie glownie za ochrone ubezpieczeniowa a na oprocentowane konto
    > kapitalowe wplywaja grosze - stad nikla kwota, jesli wyciagamy gotowke odlozona
    > na czesci kapitalowej.

    Obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Na początku, przez pierwszy rok do dwóch
    lat płaci się w większości koszty manipulacyjne i prowizję dla agenta, który
    podpisał umowę z nami. Jeśli w tym czasie się zrezygnuje, agent nie dostaje
    części prowizji. Dlatego przez pierwszy okres może nas "podtrzymywać na duchu" i
    pilnować, żebyśmy nie przestali płacić, potem jest mu wszystko jedno.

    Kiedy już spłacimy prowizję agenta, reszta pieniędzy jest dzielona na 3 części:
    1. część na ubezpieczenie, w zależności od wybranego wariantu
    2. na emeryturę, ta kwota odkładana jest na osobistym koncie, na którym rośnie z
    czasem
    3. część na koszty administracyjne

    Problem polega na tym, że z wiekiem ryzyko ubezpieczeniowe się zwiększa (coraz
    większa szansa, że dostanie się np. zawału albo zejdzie w sposób naturalny),
    więc coraz większa część przypada na ubezpieczenie, co zrozumiałe. Więc coraz
    mniejsze pieniążki idą na emeryturę... Generalnie oszczędniej by było
    samodzielnie wykupić polisę ubezpieczeniową i oddzielnie odkładać na emeryturę,
    nie płaci się wtedy za prowizję agenta itp. Prowizje są dość spore - agent może
    podpisać jedną lub dwie umowy na miesiąc i starcza to jako wynagrodzenie.
    Niektórzy oczywiście podpisują więcej, zabezpieczając się, bo część umów klienci
    rozwiązują w okresie pierwszego roku. Wpłaconych pieniędzy oczywiście
    towarzystwo ubezpieczeniowe nikomu nie zwraca, tylko to, co znalazło się na
    subkoncie emerytalnym danej umowy...

    Wybór należy do Ciebie

    Maciej



    Temat: Trybunał: nie musisz płacić najwyższego podatku
    Możemy jeszcze poprzeć proste przepisy podatkowe
    Zmieńmy podatki tak byśmy mieli pracę i rozwijali się jak Honkong, Tajwan,
    Korea Poludniowa czy nawet Słowacja.

    Centrum im. Adama Smitha opracował i chce wdrożyć w Polsce bardzo ciekawy
    projekt zmian podatkowych
    który funkcjonuje w skutecznie w wielu krajach !!!
    Fragment cytat:
    "Jak obliczono (na gruncie modeli makroekonomicznych), w pierwszym roku
    obowiązywania ustawy wpływy do skarbu państwa nie zmniejszą się. W kolejnych
    latach, a najprawdopodobniej znacznie wcześniej, powinny zacząć rosnąć.
    Świadczy o tym wiele przykładów zarówno z historii najnowszej (Honkong, Tajwan,
    Korea Poludniowa...), jak i z ostatniej chwili. Jak doniosła Rzeczpospolita z
    dnia 2 kwietnia 2004, reforma podatkowa wprowadzona na Słowacji, już w
    pierwszym kwartale (!) spowodowała poważne przekroczenie planowanych wpływów do
    budżetu państwa. W ślad za tym zjawiskiem duże międzynarodowe firmy zaczęły
    planować przeniesienie swoich zakładów do naszych południowych sąsiadów. "

    Podstawowe elementy Ustawy o Likwidacji Bezrobocia i Naprawie Finansów
    Publicznych
    Założenia podstawowe:
    1. Dochody skarbu państwa w nowym systemie są nie mniejsze niż dotychczas.
    2. Nowy system jest zgodny z prawodawstwem Unii Europejskiej.
    Zikwidowane podatki:
    1. wszystkie składki na ubezpieczenia społeczne (ZUS),
    2. składki na PFRON i FGŚP,
    3. podatki PIT (od przychodu osób fizycznych) i CIT (od dochodu firm).
    Nowe podatki:
    1. 25% od wynagrodzeń (odprowadza pracodawca ryczałtem od funduszu płac),
    2. 1% wartości wszystkich przychodów (sprzedaż, dotacje, odsetki...),
    3. 0,2% miesięcznie od kapitału własnego (dla płatników VAT),
    4. 700 zł ryczałtu miesięcznego dla osób pracujących na własny rachunek i
    spółek cywilnych nie będących płatnikami VAT; te firmy nie prowadzą żadnej (!)
    księgowości.
    Podatek VAT:
    Jedna stawka na wszystkie towary i usługi na początku na poziomie około 20%.

    Mamy 19 dni na to by wesprzeć ich !!
    na stronie www.ustawa.info/elementy.php dowiecie się więcej.
    Propagujcie gdzie się da i jak szybko się da.
    Pozdrawiam




    Temat: wypowiedzenie
    Mateusz,

    zadzwon do PIPu do 2 ludzi najlepiej i pogadaj o tym.

    Tam tez siedza ludzie i czasami rozumieja sytuacje i sa w stanie pomoc.

    Gość portalu: Mat napisał(a):

    > Witam.
    > W firmie w której pracuje zaczęto zwalniać pracowników, aby obniżyć koszty. W
    > 16 oddziałach pozwalniano po 3-4 osoby. Za każdym razem scenariusz był taki
    > sam: przyjeżdżało 2 smutnych panów z centrali i w obecności dyrektora danego
    > oddziału zwalniali ludzi (ewentualnie przesuwali pracowników na inne
    > stanowiska, z jednoczesnym zmniejszeniem wynagrodzenia).
    > Gdy dotarli do naszego oddziału, poproszono mnie do gabinetu dyrektora.
    > Zaproponowano mi zmianę stanowiska i zmniejszenie wynagrodzenia. Problem był
    > taki, że propozycja była ustna. Zażądano ode mnie napisania oświadczenia, że
    > zgadzam się na takie warunki. Gdy odmówiłem i chciałem napisać oświadczenie,
    > że nie zgadzam się na zmianę umowy , nie pozwolono mi. Powiedziano mi, że
    > mogę już opuścić gabinet dyrektora. Po kilkunastu minutach przyszedł do mnie
    > dyrektor i przyniósł mi wypowiedzenie. Jako uzasadnienie podano: „Negatyw
    > na
    > ocena Pana pracy na zajmowanym stanowisku, a w szczególności wyniki kontroli
    > Biura Informatyki” (jak się później dowiedziałem takie biuro w firmie nie
    >
    > istniało, tzn. miało zupełnie inną nazwę).
    > Podałem firmę do sądu pracy.
    > Mam następujące pytania:
    > 1. Czy uzasadnieniem wypowiedzenia nie powinna być odmowa przyjęcia
    > nowych warunków umowy o pracę?
    > 2. Czy fakt powołania się w uzasadnieniu na nieistniejące biuro ma
    > jakieś znaczenie dla sądu pracy?
    > Z góry dziękuję z wszelką pomoc.
    > Mateusz.
    >




    Temat: Pan doktor powiedzieli...
    j24 napisał:

    > Emeryci też płacą. Chyba raczej wyższe kwoty niż pracownicy martektów,
    > bo też wyższe dochody od nich mają.

    Tak czy inaczej nie zbliżają się nawet do tego co płaci "przeciętny" polski
    pracownik.
    SD, nie uważasz, że to nienormalne żeby emeryt miał większego dochody od
    pracującego?

    > > Niedoszłe Kasy Chorych zabierały rekordowo niski (na tle Europy) odsetek
    > > obracanych przez nie funduszy.
    > > Obecny Fundusz jest już bardziej nieobliczalny (gratulacje dla elektoratu
    > > SLD).
    >
    > A masz jakieś materiały dla uzasadnienia obu postawionych tez ?

    Musisz mi wybaczyć, ale na pierwszą tezę mam poparcie jedynie w swojej pamięci
    odnośnie odpowiednich porównawczych danych procentowych.
    Odnośnie drugiej tezy - jakich danych oczekujesz? Nie wystarczy fakt
    centralizacji?

    > > Znikają one w źle zarządzanych (państwowych) placówkach zdrowia, oraz
    > > wydawane są na leczenie ludzi, którzy po prostu tego potrzebują.
    >
    > Głośna sprawa dziadka od wiagry?

    Jeden dawka leku niezbędnego w różnych formach leczeń szpitalnych potrafi
    kosztować kilkaset złotych. Takie dawki trzeba niejednokrotnie podawać
    codziennie przez cały okres leczenia.
    Koszt działania specjalistycznego sprzętu także potrafiłby przerazić zwykłego
    zjadacza chleba.
    Szpitale wydają naprawdę wielkie kwoty na leczenie pacjentów.
    Jakbyś wiedział jak wielkie bywają wydatki na jednego pacjenta nie chwytałbyś
    się viagry.

    > Tyle, że koszty niemieckiej służby zdrowia też są proporcjonalnie wyższe
    > (sprzęt, helikoptery, wyższe wynagrodzenia pracowników).

    Pensje pracowników nawet w Niemczech to tylko część kosztów.
    Sprzęt i leki kosztują wszędzie tyle samo.
    Helikopterami nie wozi się niemieckich pacjentów do przychodni.

    > Zakładając, że średnia brutto w Polsce to 2.5 tys. zł, średnia w Niemczech
    > to X (powiedzmy 3 tys. euro, to 12 tys. zł, uwzględniając niższe koszty,
    > gorszy sprzęt itp, to gdzieś koło 40% powinno wyjść).

    Skąd Twoje założenia niższych kosztów?

    > Czy polski pacjent odczuwa to, że jest obsługiwany w blisko połowie tak
    > dobrze jak w cywilizowanym kraju?

    Wszystko zależy od systemu.
    W bogatej Wielkiej Brytanii funkcjonuje system podobny do polskiego.
    Stanu brytyjskiej służby zdrowia pozazdrościć mogliby tylko Polacy.

    > Byłeś Bart kiedyś u polskiego lekarza ?

    Byłem. Ty byłeś?



    Temat: Nie będzie 50 proc. PIT!
    Nie będzie 50 proc. PIT, a szkoda!
    Gość portalu: Wojtek napisał(a):

    > Cale szczescie, ze glupia kwoka wycofala swoj glupi pomysl. Tak
    > to jest, gdy poslami zostaja osoby, ktore powinny sprzatac.
    Niech
    > pani posel najpierw sama zacznie uczciwie placic i zrezygnuje z
    > wiekszej czesci swojej diety - za beznadziejna prace nalezy sie
    > mniej pieniedzy.

    Sam jesteś głupkiem bez grama wyobraźni. Dochody przewyższające
    250 tys. zł w żaden sposób nie mogą pochodzić z normalnej pracy,
    a są wynikiem dewiacyjnych wynagrodzeń, fundowanych przez
    fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom. Gdybyś trochę
    pomyślał, zauważyłbyś, że np. pensję prezesa banku wynoszącą 30
    tys. zł miesięcznie opłcasz Ty i inni klienci, z których
    ściągany jest haracz w postaci odsetek, marż itp. Nie mówiąc już
    o dyrektorach kopalń, które są deficytowe, a których kadra
    pomimo to zarabia po 15 - 20 tys. zł, do czego dopłaca budżet
    czyli my wszyscy. Tak czy inaczej dochody powyżej 250 tys. zł z
    całą pewnością pochodzą ze społecznej przymusowej "zrzutki" i
    nie byłoby żadnym "grzechem" , gdyby połowę tej "górki" (ponad
    250 tys. zł) oddać z powrotem społeczeństwu. Tak jest np. w
    Szwecji, gdzie progresja podatkowa sięga przy określonej kwocie
    nawet 80 proc. I jakoś kraj ten nie wytępił jeszcze bynajmniej
    inicjatywy gospodarczej, a tamtejsze społeczeństwo ma się
    nadzwyczaj dobrze, choć od dziesięcioleci różne demagogiczne
    palanty bez prorokuja mu rychły upadek.
    Zresztą może, zamiast pisać zadufane, aroganckie bzdury, zapytac
    lepiej samo społeczeństwo jakiej skali i progresji podatkowej
    sobie życzy? Mamy wszakże demokrację, w której suwerenem jest
    podobno naród. Jeśli, oczywiście wiesz, co to znaczy ...



    Temat: egzekwowanie alimentów
    po pierwsze wysokośc zasądzonych alimentów może zmienić tylko sąd a nie
    zobowiązany. Sąd zmniejszyć może tylko wtedy jeśli ulegną istotnej zmianie 2
    przesłanki na podstawie których ustalana jest wysokość. Jedną przesłanką są
    możliwości zarobkowe i majątkowe zobowiązanego i usprawiedliwione potrzeby
    uprawnionych. Ponieważ potrzeby dzieci nie maleją, ale w miarę dorastania się
    zwiększają to sąd w zasadzie mógłby zmniejszyć alimenty tylko w przypadku zmiany
    możliwości zarobkowych exa. Przy czym nalezy pamiętac że zmiana wysokości
    wynagrodzenia nir stanowi zmiany możliwości zarobkowych bo możliwości zarobkowe
    to nic innego jak kwota jaką mogłby mieć zobowiązany przy wykorzystaniu maximum
    swoich sił. Tak więc założyć można z dużym prawdopodobieństwem że obniżyć
    alimentów sadownie raczej nie da rady, zresztą sądy rzadko to czynią.
    Na odebranie dzieci jeśli ojciec odwiedza je raz na miesiąc też szanse są nikłe.
    Dzieci są przy tym z rodziców które zapewnia im warunki prawidłowego rozwoju.
    Założyć trzeba że dzieci sa emocjonalnie zwiazane z tobą bowiem sa przy tobie.

    A teraz do sedna sprawy. Jeśli jest tak że za każdym razem nie wpływała pełna
    kwota alimentów tylko jakaś częśc tzn. że powstałą zaległośc, od której
    naliczane są zresztą ustwowe odsetki. Wyegzekwowac może je komornik. Alimenty
    przyszłe tez może ściągac komornik, jeśli otrzymanie całej kwoty na czas jest
    niemożliwe. Najlepiej było by może postraszyć exa komornikiem a następnie wobec
    braku reakcji spełnić swoją "groźbę" i z tytułem wykonawczym udac się do
    odpowiedniej kancelarii komorniczej. Postępowanie takich facetów jest w sumie
    przykre że liczą każdą złotówkę wydaną na dziecko. Dowolnie kwoty alimentów jak
    wspomniałem wyżej zmieniać nie można. Najfajniejsze jest to że takim
    alimenciarzom później dochodza koszta egzekucji komorniczej wiec wychodza na tym
    jak Zabłocki na mydle, bo płaca przez komornika i jeszcze z odsetkami. Jesli to
    osoba publiczna to jeszcze się przy okazji naje wstydu że go komornik ściga za
    alimenty. Takie życie niestety.




    Temat: Nie będzie 50 proc. PIT!
    Gość portalu: ppp napisał(a):

    > Sam jesteś głupkiem bez grama wyobraźni. Dochody przewyższające
    > 250 tys. zł w żaden sposób nie mogą pochodzić z normalnej pracy,
    > a są wynikiem dewiacyjnych wynagrodzeń, fundowanych przez
    > fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom.

    Wielce interesujące słownictwo. "Dewiacyjne wynagrodzenia fundowane przez
    fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom" wziąłeś z Lenina, Mao, Che
    Guevary, czy podsunął ci to określenie znajomy idiota?
    A teraz odpowiedz mi, kto może zabronić bogatej, dużej spółce wypłacać roczną
    pensję 250.000zł prezesowi zarządu?

    > Gdybyś trochę pomyślał, zauważyłbyś, że np. pensję prezesa banku wynoszącą
    > 30 tys. zł miesięcznie opłcasz Ty i inni klienci, z których
    > ściągany jest haracz w postaci odsetek, marż itp. Nie mówiąc już
    > o dyrektorach kopalń, które są deficytowe, a których kadra
    > pomimo to zarabia po 15 - 20 tys. zł, do czego dopłaca budżet
    > czyli my wszyscy.

    Tak jak z moich podatków płaci się renty socjalne i zasiłki dla bezrobotnych.
    Zgadzam się w 100% - zlikwidować kopalnie i większość urzędów, obciąć wydatki
    socjalne, a stawki PIT i VAT ustanowić na poziomie 10%.

    > Tak czy inaczej dochody powyżej 250 tys. zł z całą pewnością pochodzą ze
    > społecznej przymusowej "zrzutki" i nie byłoby żadnym "grzechem" , gdyby
    > połowę tej "górki" (ponad 250 tys. zł) oddać z powrotem społeczeństwu.

    Dlaczego? W imię czego chcesz zabrać innym pieniądze i dać je... no, właśnie
    komu? Społeczeństwu? A konkretnie?

    > Tak jest np. w Szwecji, gdzie progresja podatkowa sięga przy określonej
    > kwocie nawet 80 proc. I jakoś kraj ten nie wytępił jeszcze bynajmniej
    > inicjatywy gospodarczej, a tamtejsze społeczeństwo ma się
    > nadzwyczaj dobrze, choć od dziesięcioleci różne demagogiczne
    > palanty bez prorokuja mu rychły upadek.

    Twoja wiedza na temat Szwecji sięga chyba lat 70-tych.

    > Zresztą może, zamiast pisać zadufane, aroganckie bzdury, zapytac
    > lepiej samo społeczeństwo jakiej skali i progresji podatkowej
    > sobie życzy?

    Już odpowiedziałem, ale chętnie powtórzę: liniowy PIT 10%, VAT 10%, zniesienie
    akcyzy (poza alkoholem i papierosami).



    Temat: Alimenty od niepełnosprawnej na ojca??
    Zgodnie z kodeksem rodzinnym i opiekuńczym Ustawa z dnia 25 lutego
    1964 r.obowiązek dostarczania środków utrzymania oraz wychowania
    obciąża krewnych w linii prostej. Wynika z tego obowiązek
    alimentacyjny zarówno rodziców na rzecz dzieci oraz także dzieci na
    rzecz swoich rodziców. Najpierw o alimenty rodzice powinni się
    zgłosić o alimenty od swoich małżonków, a potem od swoich dzieci.

    Rodzice mogą domagać się alimentów od pełnoletnich dzieci. Powstanie
    obowiązku alimentacyjnego względem rodziców jest uzależnione od
    zaistnienia określonych przesłanek.Przesłanki te to:
    - po stronie rodziców - stan niedostatku.
    - po stronie dzieci- możliwości zarobkowo – finansowe, aby spełnić
    nałożony na nich obowiązek.
    Niedostatek to stan, w którym rodzice nie są w stanie zaspokoić
    wszystkich, lub nawet części, swoich uzasadnionych potrzeb. Sąd
    badając, czy rodzice znajdują się w niedostatku musi stwierdzić, że
    potrzeby rodziców muszą być zaspokojone przez alimenty.

    Dzieci natomiast muszą mieć możliwości zarobkowo – finansowe, aby
    móc płacić nałożone na nich alimenty.
    Na możliwości zarobkowe składają się:
    -wynagrodzenie z pracy zarobkowej,
    -premie, dodatki do wynagrodzenia
    -rentę,
    -emeryturę,
    -odsetki z akcji,
    -akcje zgromadzone na funduszach bankowych,
    -wszelkie inne dochody.
    Aby sąd zasądził alimenty względem rodziców przesłanki niedostatku
    rodziców i możliwości zarobkowych dzieci muszą zostać spełnione
    łącznie.
    Obowiązek alimentacyjny może być wykonywany poprzez dostarczanie
    pomocy materialnej(żywności,ubrań,leków,opału)zamiast świadczeń
    pieniężnych.

    Niezgodność alimentacji można określić, kiedy rodzice nie
    interesowali się swoim dzieckiem przez całe życie, a nawet opuścili
    je.
    W takim przypadku dziecko może podnosić, że roszczenie rodzica o
    alimenty stanowi nadużycie przysługującego mu uprawnienia. Domaganie
    się bowiem przez niego alimentów jest sprzeczne z zasadami
    współżycia społecznego.
    Z powyższego wynika, ze o obowiązku alimentacyjnym decydują dwa
    podstawowe warunki- możliwości finansowe jednej strony oraz
    faktyczny niedostatek oraz zasadność drugiej. Niepe łnosprawnośc nie
    jest tu kryterium.

    Podstawa prawna:
    - USTAWA z dnia 25 lutego 1964 r.Kodeks rodzinny i opiekuńczy.




    Temat: Teoria "kobiecej wartości dodatkowej"
    > Gdybyś uwaznie przeczytał artykuł we wczorajszej Wyborczej, to doczytałbyś,
    że
    > poziom 98% dotyczy kobiet zatrudnionych w tym samym sektorze i na tym samym
    > stanowisku.
    > Natomiast bez uwzględnienia sektorowości i stanowiska różnice wynoszą ok.
    15%,
    > czyli zgadzają się z danymi, które ty podajesz.
    Alez oczywiście, że czytałem ten artykuł.
    Tylko teraz prosiłbym o dane, które dowodzą, że w Polsce na tych samych
    stanowiskach kobiety zarabiają znacznie mniej od mężczyzn.
    Zdażyło mi się spotkac z różnymi opracowaniami dotyczącymi dyskryminacji kobiet
    i zazwyczaj wyglądało to tak:
    ...Kobiety przeciętnie zarabiają znacznie mniej niż mężczyzni...( tu padały
    konkretne dane statystyczne)
    .... Kobiety stanowią większy odsetek bezrobotnych (demagogiczny argument bo
    kobiety też stanowią większy odsetek społeczeństwa, ale też padały tu konkretne
    dane statystyczne)
    ... Kobiety często zarabiają znacznie mniej niż mężczyzni pracujący na tym
    samym stanowisku.
    I tyle, żadnych konkretnych danych.
    Może takie dane istnieją ale ja ich nie znalazłem.
    Ale przyłożę się i czegoś poszukam.

    > Tak więc ironia mocno nie na miejscu, podobnie jak sugerowanie, że wysokiej
    > rangii norweski urzędnik podaje nieprawdziwe dane statystyczne - i po co? Czy
    > po to, by wyświadczyć mi przysługę w rozmowie z Tobą?
    Nieprawdziwe?
    Oczywiście że prawdziwe.
    Tylko tak dobrane, żeby wywołać określony efekt.
    W tym momencie chodzi konkretnie o komunikat "trzymajcie się rzeczniczki bo jak
    się będziecie trzymać to wywalczycie to co my"

    Przypuszczam, że ta sama Pani po powrocie do Norwegii będzie kładła nacisk na
    te liczby, które pokazują większe różnice.
    Tak samo jak to jest w Polsce.
    Polskie feministki żeby zobrazowac jak to kobiety w Polsce są dyskryminowane na
    zazwyczaj nie sięgają do danych które wykazują mniejsze różnice (czyli np.
    porównanie płac na tych samych stanowiskach) lecz do tych, które wykazują
    większe różnice (czyli np. różnice w średnim wynagrodzeniu, a więc różnice,
    które wynikają także z faktu, że mężczyzni częściej zajmują wyższe stanowiska.)




    Temat: Studenci: tylko nie z naszej kieszeni
    uczę studentów - powinni mi za to placić
    Studia muszą być płatne.
    Uczę studentów w uczelni państwowej i obserwuje niepoważny stosunek do pracy u
    sporej liczby studentów (spóźnienia, częste opuszczanie zajęć, brak głębszego
    zainteresowania studiami, odpisywanie, plagiaty, przedstawianie nie swoich prac
    jako wlasnych itd, itp)
    Mam też zajęcia w uczelni prywatnej i tam te patologiczne objawy dotyczą jednak
    mniejszego odsetka studentów.
    Nie jest tajemnicą, że pewna część studentów "bezplatnych" traktuje studia jako
    niekończącą się imprezę towarzyską.
    Utrzymywanie takich studentów z pieniedzy spolecznych jest dzialaniem
    nieodpowiedzialnnym.
    Studia musza być płatne, ale studiujący powinni mieć możliwość uzyskiwania
    kredytu na ten cel, gwarantowanego przez ich rodziny lub innych żyrantow.
    Jedynie w przypadkach losowych (np. śmierć, ciężka choroba studenta itp) kredyt
    powinien być spłacony przez państwo.
    Wprowadzenie opłat za studia może przyczynić sie do racjonalizacji wyborów
    kierunków studiów przez mlodych ludzi i do podejmowania liczebniej niż dzisiaj
    studiów trudnych (np. inżynierskich).
    Na zakończenie mała uwaga:
    Ktoś napisał:
    ja mam taka propozycje... niech szanowni rektorzy skoro sa tacy madrzy to
    > niech sie zwolnia z pracy... zeby byc w takiej samej sytuacji jak studenci...
    > i niech odadza kase ... bo oni sie ksztalcili za darmo... i ciekawe jak odadza
    > $ za wlasne "darmowe" studia bez pracy...

    Temu, zapewne mlodemu człowiekowi, niezbyt dobrze zorientowanemu w finansowych
    realiach kadry nauczającej pragnę powiedzieć, że nie tylko rektorzy, ale wszyscy
    nauczyciele akademiccy szybko zwracają panstwu koszty swego wyksztalcenia.
    Place tej grupy pracowniczej przez wiele dekad były niższe niż wynagrodzenia
    niewykwalifikowanych robotników, a teraz też nie sa oszałamiajace.
    Asystent naukowo-dydaktyczny dostaje ok. 1000zł, a adiunkt z habilitacją i
    30-letnim stażem ok. 3500zl.




    Temat: Wicestarosta Pabianic przegrywa po raz trzeci
    Wicestarosta Pabianic przegrywa po raz trzeci
    Wicestarosta Pabianic Barbara Górniak po raz trzeci przegrywa w sądzie ze
    swym byłym pracownikiem

    Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał wczoraj decyzję Sądu Rejonowego w Pabianicach
    i uniewinnił Jerzego Partykę, któremu wicestarosta Barbara Górniak zarzuciła
    kradzież mikrofalówki i parasola używanego w ogródkach gastronomicznych. To
    już trzecia sądowa porażka wicestarosty, bowiem wcześniej Jerzy Partyka
    wygrał w Sądzie Pracy sprawę o zaległe wynagrodzenia.

    Zaczęło się latem 2001 roku, gdy Jerzy Partyka w Ksawerowie pod Pabianicami
    został zatrudniony przez Barbarę Górniak, która wtedy nie była jeszcze
    wicestarostą. - Prowadziłem rożen z kurczakami - wyjaśnia Jerzy Partyka - ale
    przestałem, bo pani Górniak nie chciała mi płacić. Skierowałem sprawę do Sądu
    Pracy i wygrałem. W rezultacie komornik wyegzekwował od pani Górniak 1,77
    tysiąca złotych należnej mi kwoty podstawowej plus odsetki, czyli razem 2,41
    tysiąca.

    Na tym się nie skończyło, gdyż wicestarosta oskarżyła Jerzego Partykę o
    kradzież sprzętu gastronomicznego. - Chodziło o mikrofalę i parasol, które 18
    maja 2002 roku odebrał ode mnie wspólnik pani Górniak - tłumaczy Jerzy
    Partyka. - Dlatego zapewne oba sądy mnie uniewinniły. Ja zaś złożyłem do
    prokuratury doniesienie, iż pani Górniak sfałszowała mój podpis na liście
    wypłat i na PIT.

    - Nie wiem, co na to pani Górniak, gdyż nie ma jej w starostwie - mówi Tomasz
    Jura, rzecznik starostwa. - Starosta nie będzie komentował całej sprawy,
    dopóki nie będzie prawomocnego wyroku sądu. Mam nadzieję, że pani Górniak
    będzie oczyszczona z zarzutów skierowanych do prokuratury.

    TEKST Z DZIENNIKA ŁÓDZKIEGO




    Temat: Fala w szkole
    isoxazolidine napisał:

    > "prywatne, efektywnie dzialajace szkolnictwo"- jak to
    pieknie brzmi. niestety s
    > zkola to nie przedsiebiorstwo
    > produkcyjne .....
    >
    > ..... place i wymagam - tak jak to bywa w
    istniejacych juz szkolach prytwatny
    > ch ..... najlepiej od razu w
    > korytarzu takiej szkoly powiesic cennik "bdb - 10tys
    PLN, ddb - 7 tys. PLN ...
    > etc. ...... szkolnictwo w
    > polsce niewatpliwie obniza loty, ale po proponowanej
    przez ciebie prywatyzacji
    > w ciagu kilku lat zajdziemy
    > do poziomu kamienia lupanego ..... juz nikt nie bedzie
    mowil o "misji" ... bedz
    > ie tylko pieniadz .... place,
    > dostaje ocene i dajcie mi spokoj ... tak zrodzi sie
    spoleczenstwo analfabetow
    > ...

    Naprawdę myślisz że szkoła państwowa jest lepsza niż
    prywatna?? :) W czym? Komu ma bardziej zależeć na
    utrzymaniu wysokiego poziomu nauczania w szkole -
    urzędasowi z kuratorium czy też może właścicielowi
    szkoły? Do jakiej szkoły poślesz dziecko? Do państwowej
    podstawówki, z "biednymi nauczycielami" bez poczucia
    misji podsycanego stosownym wynagrodzeniem, czy może do
    dobrze wyposażonej szkoły prywatnej, w której KAŻDEMU
    zależy na wyszarpaniu od Ciebie forsy? Ooo! Oburzenie!
    "Jak to? Chcą ode mnie pieniędzy?". Tak. I zrobią
    wszystko, aby Twoje pieniądze trafiły właśnie do nich.
    Jak trzeba, to także podwyższą poziom do poziomu Harvardu.

    Piszesz, że szkoła to nie przedsiębiorstwo produkcyjne.
    Czy aby na pewno? Przecież szkoła produkuje z
    niewyedukowanych dzieci wyedukowaną młodzież. Nie? A może
    Ty jesteś jednym z tych, którzy są święcie przekonani, że
    szkoła powinna WYCHOWYWAĆ? Tym bardziej nie powinna być
    wobec tego państwowa.

    Oczywiście wśród prywatnych szkół powstaną też takie,
    które będą sprzedawały oceny i świadectwa. Będą to robiły
    bardzo krótko.




    Temat: Kobieto , martw się sama
    do virtualnych pp. Dyskutantow
    Wszyscy z Was (Nas) - maja jakas tam - RACJE -
    A na kazdy argument mozna przytoczyc kontrargument i to wcale nie mniejszej
    wagi - to tez FAKTY.
    Rozsadna uwage Foxal o przeroscie zatrudnienia w administracji panstwowej - z
    drugiej strony - mozna potraktowac kontra iz to sa tez "jakies" miejsca pracy
    i zrodlo dochodu dla rodzin tych pracujacych.
    Pewnie iz optymalnie to by bylo aby powstaly zdroworozsadkowe, stworzone przez
    politykow warunki i mozliwosci do stymulacji inicjatywy wszystkich w
    spoleczenstwie i tzw. panstwowa posada to bylo juz cos szczegolnego
    i wyjatkowego.
    To, ze tak nie jest - to jest temat wszystkich naszych "nieporozumien".
    Pracy w Polsce napewno nie brakuje! - mymy tyle do nadrobienia - nawet w
    stosunku do wiekszosci Panstw Europy: drogi, Sluzba Zdrowia, bezpieczenstwo,
    infrastruktura wszystkich miast, rolnictwo itd. itp.

    Moja, prywatna "troska" jest to iz wiem, ze jak MY Polacy tego nie
    zrobimy "wlasnymi rekami" - przyjda "inni" ze swoimi ludzmi - rozwiazujac w ten
    sposob swoje wlasne problemy i ZROBIA! - te autostrady, nowoczesne
    oczyszczalnie i wodociagi, infrastrukture handlowo-produkcyjna itp.itd.
    My - Polacy i nasze dzieci bedziemy tylko placic MILIARDY kredytow i odsetek
    przez pokolenia i na koncu okaze sie, ze juz NIC do nas nie "nalezy" a
    jakiekolwiek decyzje podejmuja Banki w Paryzu, Londynie i NY.
    Przeciez juz to KIEDYS przerabialismy! a wynikiem tego bylo iz nasi rodzice -
    dzisiejsi emeryci prawie cale swoje zawodowe zycie przepracowali za
    wynagrodzenie w wys: 1-2$ dziennie! i maja emerytury od tych "dochodow" w
    odpowiadajacej zarobkom wysokosci.
    Czy to jest "atak" na kogokolwiek z Was PERSONALNIE?.
    Czy to jest NORMALNE iz przez ponad 13 lat zycia w DEMOKRACJIi wolnego rynku
    mamy, jak na panstwo z ambicjami "potegi" europejskiej ca 38% Obywateli
    ktorzy "utrzymuja" sie z rolnictwa a tacy Niemcy (wieksze od Polski Panstwo) -
    majacy NADWYZKE produktow rolnych maja 3,8% ?.
    Ja sie nie dziwie popularnosci Leppera - ktorego glupota i poziom argumentow
    jest wszystkim swietnie znana - ale On "reprezentuje" jakos interesy tych ludzi.
    Tragedia dla mnie jest iz kazda ekipa rzadzaca wykorzystuje juz ta
    demokratycznie uzyskana mozliwosc 4-ech lat kreowania codziennosci w Polsce -
    jako okazje do prywatnych afer, przekretow i lobbystycznych decyzji i NIC
    wiecej .
    Przeciez jak nasz rynek otworzy sie zupelnie dla "innych" - bedzie jeszcze
    gorzej.
    Eeeh... .
    Zapewne - winien temu bedzie : popayE - emigrant .

    Juz mnie NIKT nie namowi na zadne wpisy wiecej dot. POLITYKI na tym Forum

    Milej Niedzieli:
    pE




    Temat: Co i gdzie kronika zdarzen 09-10-2002
    Wczoraj Sydnej palilo sie w dwoch miejscach, blisko city pozar wziecony zostal przez
    pracownikow kanalizacji, ale ze ich nie mozna oskarzac to wszyscy szukamy kilku
    chlopakow, ktorzy w tym samym czasie palili w poblizu papierosy. Drugi pozar byl
    na dzikim zachodzie, w Landillo to juz blizej mnie. Chyba mialo to cos wspolnego z
    pobliskim wiezieniem. W sumie , z powodu dwoch lokalnych pozarow z dymem poszlo
    az 10 domow. Trawy, chaszcze i wszelkie badziewie jest tak suche, ze niemal wybucha
    po zetknieciu z ogniem.
    Sprawa cen domow w Sydnej.
    Na rynku mieszkaniowym dzieja sie jakies dantejskie sporawy. Wielokrotnie to bylo
    wspominane na forum, ale to co sie dzieje teraz to przerasta nawet wyobraznie
    ludzi siedzacych w tym interesie od lat. W ostatnia niedziele srednia cena, transakcyjna
    domow sprzedawanych droga licytacji osiagnela $ 1 milion ! Na licytacji idzie okolo 3/4
    domow. Pozostala czesc, w gorszych dzielnicach niestety szuka swojego kupca.
    Obserwujac jak to bylo na zaprzyjaznionej ulicy z domami 4 br, ok 200 sqm, podwojny garaz
    parterowy
    2000 - koszt budowy $ 230 k, sprzedany na pniu za $ 300 k
    2001 - koszt budowy $ 250 k, oferta sprzedazy za $ 360 k
    2002 - koszt budowy $ 300 k, oferowany na pniu za $ 438 k

    Wszystkie parcele na rok 2003 juz podskoczyly o $ 80 k, czyli mozemy sie spodziewac
    kosztu budowy okolo $ 380 k, a ceny sprzedazy ok $ 600.
    Wszystko to sie dzieje w stabilnej sytuacji ekonomicznej przy oficjalnej inflacji ok 2% i
    odsetkach od kredytow na domy ok 5.8 % pa.i praktycznie stojacych wynagrodzeniach.
    Uwazam, ze wspolczesna ekonomia musi przezuwac dane przez kilka lat by opracowac
    jakas sensowna teorie zachodzacych zjawisk i wytlumaczyc dlaczego to sie dzieje akurat
    w Sydnej. Poniewaz podatki jakie placimy od domow wyznaczane sa w oparciu o ich
    wartosc, to za kilka lat nie bedziemy w stanie utrzymac domu w Sydnej i trzeba sie bedzie
    wynosic tam, gdzie taniej ale tez i bez pracy.

    O czym zawiadamie w pas zgiety
    Lombat



    Temat: Pan doktor powiedzieli...
    bart.q napisał:
    > Znikają one przede wszystkim w drogich świadczeniach na rzecz ubogich,
    > starych i niedołężnych.

    Emeryci też płacą. Chyba raczej wyższe kwoty niż pracownicy martektów,
    bo też wyższe dochody od nich mają.

    > Niedoszłe Kasy Chorych zabierały rekordowo niski (na tle Europy) odsetek
    > obracanych przez nie funduszy.
    > Obecny Fundusz jest już bardziej nieobliczalny (gratulacje dla elektoratu
    > SLD).

    A masz jakieś materiały dla uzasadnienia obu postawionych tez ?

    > Znikają one w źle zarządzanych (państwowych) placówkach zdrowia, oraz
    > wydawane są na leczenie ludzi, którzy po prostu tego potrzebują.

    Głośna sprawa dziadka od wiagry?
    I co, kogoś szybko i przykładnie ukarano, aby innych przestępców przestrzec ?

    > Obywateli polskich, z polskimi zarobkami stać może być tylko na taki ułamek
    > służby zdrowia, powiedzmy, niemieckiej, jaki ułamek stanowią ich składki w
    > porównaniu do składek niemieckich.

    Tyle, że koszty niemieckiej służby zdrowia też są proporcjonalnie wyższe
    (sprzęt, helikoptery, wyższe wynagrodzenia pracowników).
    Zakładając, że średnia brutto w Polsce to 2.5 tys. zł, średnia w Niemczech
    to X (powiedzmy 3 tys. euro, to 12 tys. zł, uwzględniając niższe koszty,
    gorszy sprzęt itp, to gdzieś koło 40% powinno wyjść).

    Czy polski pacjent odczuwa to, że jest obsługiwany w blisko połowie tak
    dobrze jak w cywilizowanym kraju?
    Pytałem kiedyś gostka, któremu przyszło skorzystać w Polsce, a zwykle
    korzysta za Odrą. Tylko tyle zacytuję: "tam jak idzież do lekarzu to
    czujesz się, że jesteś najważniejszy na świecie".

    Byłeś Bart kiedyś u polskiego lekarza ?




    Temat: Prowokacja pilnie poszukiwana
    OK.
    Jako nowa i rzadko pisująca mogę włożyć kij w mrowisko.
    Zastanawia mnie rozmiar hipokryzji przepisu,
    zabraniającego pracodawcy pytać kobietę o jej plany prokreacyjne.
    Wyobraźmy sobie taką sytuację:
    w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej pojawia się człowiek (płeć dowolna)
    i na dozwolone (jeszcze) pytanie o hobby mówi
    "Zajmuję się wspinaczką wysokogórską, od czasu do czasu wybieram się
    na dłuższe wyprawy w Himalaje. Teraz akurat nie wiem kiedy i jak często
    będę realizować tę swoją pasję. Może za 3 lata a może od razu po przyjęciu.
    Ale proszę się nie martwić, ja będę świetnym pracownikiem, tylko
    - przez kilka miesięcy przed samą wyprawą będę intensywnie trenować formę
    (może to oznaczać kontuzje i związane z tym zwolnienia chorobowe, na pewno
    nie będę w pełni "dyspozycyjny" no i proszę nie wymagać ode mnie
    jakichś prac fizycznych itp.)
    - wyprawa potrwa kilka miesięcy, w trakcie których firma może przecież
    przyjąć pracownika na zastępstwo albo inaczej zorganizować pracę
    - po wyprawie będę jeszcze przez jakiś czas dochodzić do siebie, ale ..."

    No i co na to pracodawca?
    Wiem, wiem - właśnie stąd ten przepis.
    Ale biednego pracodawcę tyleż obchodzą plany rodzicielskie ile ekstrawaganckie
    hobby jego pracowników. Oczywiście to fajnie, że pracownik się spełnia
    i jest szczęśliwym człowiekiem...
    Jednak to PAŃSTWO jest zainteresowane prokreacją swych obywateli
    a zrzuca częśc obowiązków w tym zakresie na pracodawców.

    Jeśli
    1. Uznajemy, że praca kobiet jest społecznie pozytywna, przynosi wzrost PKB
    (a to w końcu nie feministki zmusiły biedne mamuśki do pracy,
    w której nikt ich na dobrą sprawę nie chciał,
    jest to wynik rewolucji przemysłowej, zapotrzebowania na siłę roboczą
    w trakcie wojen, dynamicznego wzrostu gospodarczego, pożądanych cech
    kobiet-pracowników, jak praca zespołowa, akceptowanie niższych wynagrodzeń(!),
    rzadsze zmiany pracodawcy itd. itp.).
    2. Utrzymanie (zwiększenie) liczby urodzeń jest społecznie pozytywne
    (choćby po to, żeby było dość aktywnych zawodowo do utrzymania
    przyszłych emerytów)
    To ryzyko związane z zatrudnieniem kobiet w wieku prokreacyjnym
    powinno się rozkładać na wszystkich; a pracodawcy, któremu "trafiła się"
    oda mama powinno się wypłacać odszkodowanie, pochodzące z jakiegoś
    ogólnospołecznego ubezpieczenia.

    Wówczas być może pracodawca chętniej zatrudniałby kobiety, a nawet można by
    rozmawiać o ich planach życiowych i jakoś dostosowywać je do sytuacji firmy
    (lub odwrotnie).

    No i jak?
    Pozdrawiam.Ma




    Temat: "Nigerian Golden Opportunity” w nowym wydaniu
    Cudów nie ma
    Analizując każdą "niezwykłą okazję" należy się zastanowić, dlaczego
    ona jest nam oferowana. Jeśli jest aż tak dobra, to dlaczego
    oferujący na skorzysta z niej sam, nie zaproponuje swoim znajomym,
    rodzinie?

    Generalnie można przyjąć, że każda rzecz i każda usługa na tym
    świecie ma swoją cenę. Jeśli są dwie podobne rzeczy lub usługi, to w
    podobnych warunkach powinny kosztować mniej-więcej tyle samo, z
    dokładnością do +/-10%. Jeśli coś "wystaje" powyżej lub poniżej tej
    średniej, to znaczy, że jest w tym jakiś "haczyk". Samochód może być
    tańszy, jeśli jest z ubiegłego roku, jeszcze bardziej, jeżeli stał
    na placu dwa lata (i tam bywa). Ale to można sobie wytłumaczyć.
    Natomiast ofert lokaty kapitału z odsetkami przerastającymi znacznie
    osetki od kredytów konsumpcyjnych nie da się odczytywać inaczej,
    jak "przekrętu". Nie trzeba było jechać do Nigerii, żeby się o tym
    przekonać. W Polsce też mieliśmy "Bezpieczną Kasę Oszczędności"
    Grobelnego.

    Podobnie ma się sprawa z ewentualnymi kontraktami. Już nie raz na
    tym Forum różni expaci podawali, ile mniej-więcej powinno się
    zarobić rocznie i jaki powinien być zaoferowany package. Tymczasem
    wciąż grasują po świecie head-hunterzy szukający "frajerów", których
    niedola przymusza do wzięcia ofert za połowę tego. Nie za długo po
    przyjeździe na miejsce taki ktoś dowiaduje się jeszcze, że kwatera
    jest na poziomie slumsu, a za marne jedzenie potrąca mu się znaczną
    część wynagrodzenia. Dobrze, jeśli ma bilet powrotny i wizę
    umożliwiającą wyjazd bez długiej i łatwej do zablokowania
    procedury... Z dugiej strony pojawiają się "okazje" ze stawkami, za
    które bez trudu można by skłonić najlepszych specjalistów do
    zerwania wieloletnich kontraktów - jeśli taka "okazja" się pojawia,
    należy pilnie zainteresować się, dlaczego jej dotychczas nikt
    nie "chwycił".




    Temat: Praca w Nowej Zelandii
    Kagan naucz sie kurna cytowac
    www.wprost.pl/ar/?O=60267
    Cytat bez "poprawek" Kagana i w szerszym kontekscie:

    ....

    Liberalni ekonomiści zalecają, by odrzuconych przede wszystkim uczono
    przedsiębiorczości i wiary, że lepiej niewiele wyprodukować i otrzymać za to
    wynagrodzenie, niż wiele dostać za darmo w formie zasiłku. Ich propozycje
    zrealizowano na początku lat 90. w Chile i Nowej Zelandii. W Chile wdrożono
    siedem regionalnych programów uczenia odrzuconych przedsiębiorczości. W efekcie
    założyli oni 7,2 tys. małych firm, które dały pracę ponad 100 tys. osób.
    Programami edukacyjnymi objęto 200 tys. dzieci odrzuconych, dzięki czemu
    siedemnastokrotnie wzrósł w tej grupie odsetek osób zdających maturę. W Nowej
    Zelandii 70 tys. odrzuconych otrzymało renty socjalne (przestępczość w tej
    grupie zmalała ośmiokrotnie) - powstało 3,8 tys. firm i 42 tys. nowych miejsc
    pracy.

    ....

    Swoja droga o programie rent socjalnych nic nie slyszalem. "Wprost" takze
    nie zaliczam do wiarygodnych zrodel. Nie zamierzam NZ ani oczerniac, ani
    wybielac, podobnie z Polska. Wkurza mnie tylko wyrywanie informacji
    z kontekstu w celu potwierdzenia swoich pogladow i postawa "jesli
    fakty moich pogladow nie potwierdzaja to tym gorzej dla faktow".

    Dobrze Ci Kagan w tej PL zycze, dobrze tez zycze Polsce w EU (zostala
    tam w koncu moja rodzina). Niech wam tam bedzie na tyle dobrze zebyscie
    w te strony nie przyjezdzali. Mozesz sobie Kagan do woli zniechecac Polakow
    do przyjazdu do NZ i OZ, wole miec za siasiadow Chinczykow i Koreanczykow.
    Prosze tylko, bez wyrywania z kontekstu i fabrykowania faktow. Na prawde
    znajdzie sie wiele minusow, ktorych fabrykowac nie trzeba.

    Piotr

    P.S. Aha, liczba ludnosci w NZ na poczatku tego roku przekroczyla 4 mln.
    Ale to jest szczegol, ktory nie zmienia skali. Nadal aby zgrubnie porownywac z
    Polska liczby nalezy mnozyc przez 10.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 105 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.