Strona Główna Płace naliczanie płac Płace Umowa zlecenie place zabaw karuzele PLACE ZABAW PODKARPACIE Płace przelicz płace szkolenia place w Irlandii płace w województwach place zbaw pks Morąg Olsztyn |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: Płace odsetki od wynagrodzeńTemat: LKS przed sezonem.... Łódź kontra ŁKS anet (22-07-02 17:05) Urząd Miasta wystąpił do sądu przeciw Łódzkiemu Klubowi Sportowemu o zapłatę prawie 39 tys. zł za użytkowanie miejskich terenów. Do łódzkiego Sądu Okręgowego wpłynął pozew przeciw ŁKS. Urząd Miasta chce, by klub zapłacił prawie 39 tys. zł z odsetkami. Chodzi o tereny przy al. Unii (stadion i siedziba klubu), Pogonowskiego (hala sportowa) i Ogrodowej (boisko), których użytkownikiem jest ŁKS, a które są własnością miasta. UMŁ twierdzi w pozwie, że klub w 1999 r. nie zapłacił prawie 39 tys. zł za użytkowanie tych terenów. Urzędnicy jeszcze rok temu wezwali ŁKS do zapłaty. Teraz wystąpili do sądu. ŁKS odpisał na pozew. Prosi o oddalenie powództwa i "przyznaje, że nie zapłacił kwot wynikających z podwyższenia opłat za użytkowanie, ale występowanie z powództwem jest przedwczesne". Dlaczego? Bo nie wiadomo, czy miasto samo nie umorzy długu. ŁKS pisze, że już dwukrotnie (we wrześniu 2000 r. i w kwietniu 2001 r.) występował do władz miasta o nienaliczanie dalszych odsetek, wstrzymanie egzekucji i umorzenie długu. I do tej pory nie wie, czy miasto pójdzie mu na rękę, czy nie. Bo odpowiedzi na wnioski nie ma, a z informacji uzyskanych przez ŁKS "wnioski są na etapie uzgodnień międzywydziałowych". Klub pisał we wnioskach, że nie jest w stanie zapłacić tyle, ile wyliczyli urzędnicy z wydziału finansowego. ŁKS tłumaczy, że utrzymanie ośmiu sekcji trenujących w dwóch halach wynosi miesięcznie 160 tys. zł. Tylko piątą część pokrywają dotacje z UMŁ, a przecież klub ma wpisane do statutu, że "realizuje zadania publiczne (szkoli młodzież). "Do 1999 r. utrzymywaliśmy całą bazę sportową ze środków własnych i dotacji miasta. W 2000 r. zmniejszono dotacje o 50 procent" - żali się ŁKS. Klub twierdzi, że później dochody mu wzrosły i był w stanie na bieżąco regulować rachunki, ale na zapłatę długu nie starcza. - I tak, żeby utrzymać bazę sportową, zredukowaliśmy liczbę stanowisk i nieregularnie płaciliśmy wynagrodzenia - tłumaczy ŁKS. Klub uważa więc, że dopóki nie ma ewentualnej zgody na umorzenie długów, nie ma sensu prowadzenie sporu przed sądem. Jeśli jednak przyjąć, że odpowiedzią UMŁ jest pozew, to staje się jasne, że urzędnicy nie myślą o darowaniu długów. Za użytkowanie gruntów pod należącymi obiektami sportowymi ŁKS rocznie odprowadza do kasy miejskiej blisko 11 tys. 355 zł, czyli 946 zł miesięcznie. Temat: BIK- świeża sprawa, a sznasa na kredyt ??? BIK- świeża sprawa, a sznasa na kredyt ??? witam czy jest jakaś szansa na dostanie kredytu na mieszkanie w jakimkolwiek banku jeśli: - miałam problem z PKO BP a dokładniej, miałam uruchomione saldo debetowe w koncie na kwotę ok 1300zł. saldo zostało mi wypowiedziane (do dzisiaj nie znam przyczyny), jednak nie spłacałam go bardzo długo (dłużej niż 180 dni) gdyz wezwania do zapłaty i windykacja była prowadzona przez bank (dział windykacji i restrukturyzacji) na adres zameldowania, a bank dysponował moim adresem do korespondencji, który był w innym mieście niż adres zameldowania na który wysyłali listy. pierwszą informacje jaką dostałam było pismo od komornika o zajęciu wierzytelności tj. wynagrodzenia za pracę. w ciagu kilku dni od otrzymania tego pisma, udałam sie do komornika i od razu spłaciłam zadłużenie. była to kwota ok 1400zł. spłata nastąpiła w pazdzierniku 2007r. - niestety w lipcu 2008 dostałam pismo o sprzedaży wierzytelności (reszta opłat) o której nie miałam pojęcia, bo bank nie poinformował, że coś jest niespłacone. okazało sie, że jest do zapłaty tytułem odsetek i kosztów windykacji 303zł. spłaciłam to natychmiast po otrzymaniu tego pisma. - dowiadywałam sie w PKO BP, że nie mam tam konta. domyslam sie, ze umowa została wypowiedziana, ale pewnie w korespondencji na adres zameldowania, więc nigdy nie dostałam tej przesyłki. - udało mi sie wynegocjować z działem windykacji i restrukturyzacji PKO BP, że wystawią mi zaswiadczenie o spłacie długu i że nie mają wobec mnie żadnych roszczeń finansowych. - podobne zaswiadczenie dostanę na dniach od wierzyciela, któremu PKO BP sprzedało wierzytelnośc w kwocie 303zł (spłacona w lipcu 2008) - w pismie poprosiłam PKO BP aby zaktualizowało dane podane do BIK-u o informacje, ze zostało to saldo debetowe spłacone wraz z kosztami. wiem, że sytuacja jest beznadziejna :( i dla banków jestem bardzo nierzetelnym klientem najgorsze jest to, że mamy z mężem zdolność kredytową i chcielismy kupić mieszkanie, a przez "to saldo debetowe" mozemy miec z tym problem przez kilka następnych lat... czy jest jakas szansa, żeby ktoś udzielił nam kredytu pomimo złej historii dot. spłaty salda debetowego?? pozdrawiam Marta Temat: POZYSKIWANIE REKLAMODAWCÓW - tak czy nie? Jesli o mnie chodzi - mam niezbyt dobre doswiadczenia w tej dziedzinie. i nie podjelabym sie drugi raz czegos takiego. Zreszta ostatnio tez mialam znow podobna propozycje - i odmowilam. To tyle jesli chodzi o mnie. Porady - jesli masz nature akwizytora - prosze bardzo. Potrafisz 'wciskac ludziom kity" itd. wtedy moze to byc dla Ciebie. Bo naprawde traktowany bedziesz jak akwizytor. Gdyby to bylo jakies kilkanascie lat temu - kiedy taka dzialalnosc dopiero rozkwitala - bylbys witany wiwatami, jako wspanialy Pan redaktor(!). Natomiast teraz ludzie juz troche zmadrzeli, i zdaja sobie sprawe, ze nie jestes zadnym Panem redaktorem, tylko sprzedawca powierzchni reklamowej, ktora - powiedzmy szczerze - malo kto czyta. A jesli juz czyta to ze swiadomoscia, iz jest to tekst promocykjny, zaplacono za niego - jest to po prostu reklama. I nikt w to nie wierzy. Druga sprawa- najbardziej denerwujaca w tego typu pracy jest to, ze nie masz stalego wynagrodzenie. Tylko placa Ci juz za konkretnego schwytanego i art. o nim. Niby sa to niemale pieniadze. Ale jest to bardzo ryzykowne. Bo np. przez caly miesiac mozesz nie miec nic. A potem - jakis jeden artykul. Generalnie - ryzykowne. Chyba, ze masz jeszcze jakies inne zrodlo dochodu....To smieszne, ale ostatnio, na pewnej rozmowie (oferta bylo sprytnie sformulowana, zakamuflowana, istotnie chodzilo o cos znow a'la akwizycja) pani zapyta,la mnie gdzie obecnie pracuje? wiec ryzyko. A poza tym uwazam, ze to chamstwo, bo w koncu pracujesz , i to bardzo ciezko (bo np. jakas pani Bozenka sie zgodzi - biegasz, dzwonisz, umawiasz sie, a ona potem sie rozmysla itd.) - i robisz to za darmo. Ba, dokladajac do tego - dojazdy, telefony itd. I tyle ode mnie. decyzja nalezy do Ciebie ) Temat: Zespół Zielone Żabki z Jawora wydał nową płytę Zespół Zielone Żabki z Jawora wydał nową płytę Panie "Redaktorze"... z ciężkim sercem piszę tą opinię, bo uważałem GW za jedną z najpoważniejszych gazet... jednak czas przeszły jest tu jak najbardziej na miejscu. Nie chce mi się czytać więcej tego wydawnictwa. Po pierwsze primo: Pisze Pan takowy tekst: "Współcześnie Ga Ga - Zielone Żabki to muzycznie stary dobry punk, ale teksty wrażenie mogły robić dwie dekady temu (...)" Ciekawi mnie, czy jest Pan w stanie policzyć ile z 14 utworów na tej płycie jest nowymi wersjami utworów sprzed "dwóch dekad"? Żenada, jak można pisać recenzję, będąc tak nieprzygotowanym do tematu. Czy Pańska gazeta wypłaciła Panu wynagrodzenie za tą "prace"? Moim zdaniem przydała by się korekta wypłaty. Ale to moje zdanie. Po drugie primo, cytuję: "W zalewie manifestów uchowała się melodyjna "Alternatywna droga" - jest w niej trochę punkowej poetyki z przesłaniem, piosenka spokojnie mogłaby być jednym z hymnów subkultury kojarzonej z ćwiekami i irokezami.(...)" No tu już się łzy śmiechu przedarły się przez tamę powagi i złości. Jest mi Pan winien 1,00 zł (słownie jeden złoty) za chusteczki higieniczne plus odsetki oczywiście. Tak się składa, że ten jakże przebojowy kawałek, mogący pretendować do miana hymnu subkultury, został stworzony jako muzyczny pastisz popkulturowych przebojów. To w nim właśnie tekst jest wyłożony na tacy. Ale dla Pana jest to hymn subkultury kojarzonej z irokezami. Moim zdaniem, poważnie tego utworu nie należy traktować, bo może zostać hymnem subkultury ale kojarzonej z "mini żelowymi i brylantynowo - brokatowymi irokezami z remizy". I po trzecie primo, cytuję: "Współcześnie Ga Ga - Zielone Żabki to muzycznie stary dobry punk(...)". No, z jednym trzeba się zgodzić... jest to dobry punk. Ale czy stary? Moim zdaniem muzycznie słychać na tej płycie to, że muzycy grają w innych, cięższych projektach. Oczywiście moim zdaniem dodało to muzyce ZŻ świeżości i odmienności. Dowód? Wystarczy posłuchać starych i nowych wersji kawałków zamieszczonych na tej płycie. Tak tak, Panie "Redaktorze", są na tej płycie takie rodzynki :) Smutno mi się zrobiło. I im więcej piszę, tym smutniejszy się staję. Więc może zakończę w tym miejscu, bo się zdołuje. Pozdrawiam Lutek Narożniak Temat: Głosujcie na Tuska freaka napisał: > (...) Bo gdzie tu jest logika w dzisiejszych czasach kiedy to jedni zarabiają > 700zł NETTO! a drugi zarabia 20000zł. Czy osoba zarabiająca 700zł ma aż 28 > razy mniej odpowiedzialna pracę, czy jest 28 razy mniej wydajna, mniej > potrzebna od osoby zarabiającej w tej samej firmie 20000zł ??? W żadnym > cywilizowanym kraju nie ma takich idiotycznych rozbierzności płac. [cytuję z zachowaniem pisowni oryginalnej - RR ;-)] Zależy jak definiujesz pojęcie "cywilizowany kraj", bo np. w krajach Europy Zachodniej i USA rozbieżnosci w wynagrodzeniach są według mojej oceny również bardzo duże. W USA oczywiście większe niż w bardziej "socjalnej" starej Europie, ale w obu przypadkach jest to więcej niż przytaczana przez Ciebie jako oburzająca 28-krotność. Zachęcam więc do sprawdzenia wynagrodzeń szefów koncernów w innych krajach, porównania ich z pensją tamtejszego robotnika a potem prosiłbym o doprecyzowanie, co oznacza "cywilizowany kraj" - mam nadzieję, że nie chodziło o Koreę Północną ;-) Tak więc nie zgodzę sie, że problemem są rozbieżności - w Polsce problemem jest raczej niski (w stosunku do kosztów utrzymania) poziom płac zwykłych pracowników najemnych: robotników, pracowników biurowych itp. Ale to wynika pewnie przede wszystkim ze znacznie większej liczby chętnych do pracy niż możliwości zatrudnienia. I to jest problem a nie owe rozbieżności. Generalnie trochę mnie taka wypowiedź dziwi, bo osobiście jakoś nigdy nie miałem problemu z tym, że ktoś zarabia więcej ode mnie - dopóki płaci prywatna firma, to przecież nie mnie oceniać, czy ktoś inny jest na 28-krotnie czy 100- krotnie bardziej odpowiedzialnym stanowisku niż ja. Prawdopodobnie co najmniej o tyle przyczynia się do wzrostu wartości firmy, skoro skłonna jest mu takie pieniądze płacić. Co innego oczywiście w firmach państwowych, gdzie nie ma kontroli właściciela - tam znacznie częściej poziom wynagrodzeń nie ma związku z wkładem w wartość firmy. Napisałeś także: >>Czasy komunizmu pamietam za "mgłą"<< może właśnie dlatego tęsknisz do równości, bo nie doświadczyłeś jej praktycznej realizacji. Moim zdaniem owa "równość" to było zwyczajne równanie w dół. Zresztą od tego, że coś się "zabierze bogatym" rzadko kiedy poprawia się biedniejszym. Temat: Kobiety, które były na macierzyńskim muszą płac... ZUS robi to celowo, a sady najczesciej... im przyklaskuja. Moja zona zostala oskarzona przez ZUS o 'zawarcie umowy o prace w celu wyludzenia swiadczen' (zatrudnila sie w 2002 roku, zaszla w ciaze, urodzila dziecko w 2003). Odwolala sie, byla rozprawa, na ktorej pracodawca oraz inni swiadkowie (z firm wspolpracujacych) potwierdzili, ze pracowala faktycznie, wszystkie dokumenty byly wlasciwe, skladki oplacane w terminie itp. Wyplacali jej swiadczenia do konca urlopu macierzynskiego, po czym, na poczatku 2004 roku, wydali decyzje, o ktorej mowa na wstepie, po czym nastepna decyzje 'ze swiadczenia sa nienalezne'. Sad uznal, ze faktycznie, moze i pracowala, ale wynagrodzenie cos za wysokie (w ich mniemaniu), 'bo to im nie wygladalo na prace na caly etat', 'bo z ich [sadu] doswiadczenia zyciowego wynika, ze...' Krotko mowiac, przyklepali decyzje swoim kolegom z ZUSu. Odwolala sie po raz drugi, punktujac wszystkie niescislosci i bledy sadu. Trwalo to rok i w maju 2005 na rozprawie apelacyjnej uslyszala po 10min 'rozprawy', ze podtrzymuja wyrok I instancji... Rece opadly. Machina do okradania ludzi ruszyla pelna para. Do tej pory jeszcze nie przyslali zadnego papieru. Czekaja sobie, az odsetki nalicza sie konkretniejsze - jak okradac, to z rozmachem... Rzygac mi sie chce, jak mysle o tej skur.wialej instytucji i o sitwie sadowej, ktora im pomaga, zapewne zgodnie z zaleceniami naszych cudownych rzadzacych... Skads trzeba brac kase na latanie dziury w budzecie. Wywalanie 130 milionow na nowa siedzibe tych zlodziei nikogo (poza normalnymi ludzmi) nie oburza. ZUS to najlepszy lupiezca narodu, ktory naszemu pieknemu Panstwu przynosi stale, pewne i wysokie dochody... Ma blogoslawienstwo i nic mu sie nie stanie. A trybiki w maszynie maja placic i rodzic dzieci, po czym za to ponosic kary i znowu je placic... To jest po prostu niepojete, jak mozna tak bezczelnie lupic wlasnych obywateli - placacych regularnie podatki, odprowadzajacych skladki, pracujacych, nie kradnacych... Jestem dzieki nim kolejnym, ktory chce z tego szamba wyjechac. I pewnie to wkrotce zrobie... Temat: Nieslowne opiekunki z portalu niania.pl Przeczytałam z zupełniej ciekawości wypowiedzi pań korzystających z usług niani jak i pseudo lub prawdziwych niań. Zgadzam się Pani Moniko z wieloma aspektami, o których Pani pisze, ale czytając Pani doświadczenia zaczynam wątpić czy szukanie pracy jako opiekunka ma sens. Wcześniej odpowiadałam na wiele ogłoszeń gdzie poszukiwano pilnie nianię i jestem tak rozczarowana, że kolejny raz postanowiłam zrezygnować z pracy w moim wymarzonym zawodzie. Opowiem wszystkim gorzka prawdę moich poszukiwań pracy jako niania. Skończyłam liceum z tytułem pielęgniarka pediatryczna. Z uwagi, że kocham bardzo dzieci i praca z nimi sprawiła mi wiele satysfakcji w trakcie nauki, postanowiłam z wyboru wybrać kierunek pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. W trakcie studiów praktyki zaliczałam na celujące oceny i doskonałe opinie, co pozwoliło mi łatwo znaleźć pracę opiekunki. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje rozczarowanie, kiedy proponowano mi głodowe stawki. Zawsze wykonywałam swoją pracę rzetelnie, oczekiwano ode mnie nie tylko wykształcenia kierunkowego, ale doskonałych predyspozycji zawodowych, braku nałogów i ogromnej listy innych wymagań. Uważałam, że jest to normalne, bo ktoś powierza mi swoje dziecko i otwiera własny dom przede mną. Niestety w kwestii wynagrodzenia było inaczej………… Pomimo moich rozczarowań nie zrezygnowałam i znalazłam dobra pracę, poznałam wspaniałych ludzi i ponownie zaczęłam wierzyć w sens mojego wyboru zawodu. Po ukończeniu studiów przez długi okres szukałam pracy w zawodzie, ale z powodu tak marnych zarobków zrezygnowałam. Pochodzę ze Śląska gdzie pracę opiekunki nie traktuje się powaznie w kwestii wynagrodzenia. Zrezygnowałam wreszcie i zaczęłam pracować w innym zawodzie. Później wyjechałam i zamieszkałam w Lublinie. O pracy opiekunki nie było mowy chyba, że poważnie traktować pracę 40 h tygodniowo za 500 zł. Na szczęście kolejnym razem życie napisało inny scenariusz i mąż otrzymał przeniesienie do Warszawy gdzie teraz tam szukam pracy. Odpowiedziałam na kilka ofert z ogłoszenia i proszę zgadnąć – kolejny raz potraktowano mnie niepoważnie. Umawiano się ze mną po szczegółowym wypytaniu, po czym nikt nie odbierał telefonu i nie było mowy o jakimś spotkaniu. Miałam nadzieję, że Warszawa pozwoli mi rozwinąć skrzydła, ale powoli tracę nadzieję… Kolejny raz okazuje się, że dobre wykształcenie i prawdziwy zapał do pracy nie jest warunkiem jej znalezienia ale znajomości i wielkie szczęście... Temat: Niepotrzebne, wzajemne uprzedzenia mam i opiekunek Niepotrzebne, wzajemne uprzedzenia mam i opiekunek Przeczytałam z zupełniej ciekawości wypowiedzi pań korzystających z usług niani jak i pseudo lub prawdziwych niań. Zaczynam wątpić czy szukanie pracy jako opiekunka ma sens. Wcześniej odpowiadałam na wiele ogłoszeń gdzie poszukiwano pilnie nianię i jestem tak rozczarowana, że kolejny raz postanowiłam zrezygnować z pracy w moim wymarzonym zawodzie. Opowiem wszystkim gorzka prawdę moich poszukiwań pracy jako niania. Skończyłam liceum z tytułem pielęgniarka pediatryczna. Z uwagi, że kocham bardzo dzieci i praca z nimi sprawiła mi wiele satysfakcji w trakcie nauki, postanowiłam z wyboru wybrać kierunek pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej. W trakcie studiów praktyki zaliczałam na celujące oceny i doskonałe opinie, co pozwoliło mi łatwo znaleźć pracę opiekunki. Proszę sobie wyobrazić, jakie było moje rozczarowanie, kiedy proponowano mi głodowe stawki. Zawsze wykonywałam swoją pracę rzetelnie, oczekiwano ode mnie nie tylko wykształcenia kierunkowego, ale doskonałych predyspozycji zawodowych, braku nałogów i ogromnej listy innych wymagań. Uważałam, że jest to normalne, bo ktoś powierza mi swoje dziecko i otwiera własny dom przede mną. Niestety w kwestii wynagrodzenia było inaczej………… Pomimo moich rozczarowań nie zrezygnowałam i znalazłam dobra pracę, poznałam wspaniałych ludzi i ponownie zaczęłam wierzyć w sens mojego wyboru zawodu. Po ukończeniu studiów przez długi okres szukałam pracy w zawodzie, ale z powodu tak marnych zarobków zrezygnowałam. Pochodzę ze Śląska gdzie pracę opiekunki nie traktuje się powaznie w kwestii wynagrodzenia. Zrezygnowałam wreszcie i zaczęłam pracować w innym zawodzie. Później wyjechałam i zamieszkałam w Lublinie. O pracy opiekunki nie było mowy chyba, że poważnie traktować pracę 40 h tygodniowo za 500 zł. Na szczęście kolejnym razem życie napisało inny scenariusz i mąż otrzymał przeniesienie do Warszawy gdzie teraz tam szukam pracy. Odpowiedziałam na kilka ofert z ogłoszenia i proszę zgadnąć – kolejny raz potraktowano mnie niepoważnie. Umawiano się ze mną po szczegółowym wypytaniu, po czym nikt nie odbierał telefonu i nie było mowy o jakimś spotkaniu. Miałam nadzieję, że Warszawa pozwoli mi rozwinąć skrzydła, ale powoli tracę nadzieję… Kolejny raz okazuje się, że dobre wykształcenie i prawdziwy zapał do pracy nie jest warunkiem jej znalezienia ale znajomości i wielkie szczęście... POMIMO WSZYSTKO NIE PODDAJĘ SIĘ CZEGO ŻYCZĘ INNYM ;-) Temat: Czy wszyscy chirurdzy "biorą" ???! Gość portalu: Agnieszka napisał(a): > Ty chyba żartujesz albo też "bierzesz"... Nie zartuje. Biore (bez cudzyslowu), i to nie tak malo, ale rozliczam sie z fiskusem co do grosza, wiec nic nie mozna mi zrobic. Zreszta biore wedlug oficjalnych stawek, nic ponad to. Przede wszystkim jeśli mam płacić > dodatkowo to pójdę prywatnie No to na co czekasz? a jeżeli płacę miesięcznie nie małe kwoty to może > raz na jakiś czas chciałabym z nich skozystać. Jakie niemale kwoty? Masz na mysli te 7% czy ile tam tego bylo? To ma byc duzo? To lekarz chciał ode mnie zapłaty za pracę > za którą dostaje miesięczne wynagrodzenie. Jeżeli jest ono za małe to niech > skarży się swoim pracodawcom, rzuci pracę albo co mu się tam podoba Tu masz punkt. Rzeczywiscie, powinien rzucic te robote. Tak to jest nieuczciwa konkurencja. a nie > ździera z chorych pacjentów, Lekarz nie moze inaczej. Zdrowi nie przychodza, zeby z nich moc zedrzec. A powaznie: chodzi mi o to, ze to normalne, ze ten zabieg tyle kosztuje. Czy naprawde ma dla Ciebie takie znaczenie komu zaplacisz? Twoje ubezpieczenie zdrowotne jest do niczego i musisz sporo doplacic z wlasnej kieszeni. Na razie wszystko sie zgadza. Patologia jest zaprowadzanie "prywatnej praktyki" w szpitalach, gdzie lekarze sa najemnymi pracownikami, bo dla tych, ktorzy maja prywatna praktyke z prawdziwego zdarzenia jest to nieuczciwa konkurencja. No i nieuczciwoscia jest niewystawianie faktur i nieplacenie podatkow. > bo to nie oni są winni jakości systemu jaki mamy w > tym kraju. Nie sa winni w znaczeniu winy jak to jest rozumiane w procesie sadowym. Sa winni mentalnosci "przeciez mi sie nalezy", ktora i Ty demonstrujesz. Temat: Nowoczesny sprzęt Centrum Onkologii stoi bezuży... Ty "Lelija" pleciesz jak najeta! >>Dawniej bylo tak, ze bogatych stac bylo na lekarzy, a biedakow na znachorow.<< Dawniej - znaczy kiedy? Bo nie za PRL-u. Jak nie wiesz to nie gadaj! I nie wmawiaj mi ze lepiej wiesz ode mnie jak mnie leczono! Bylam biedna a leczono mnie tak samo jak innych, czyli dostawalam takie lekarstwa jakie w Polsce byly osiagalne i jakie byly odpowiednie dla choroby. A placilam tylko normalne skladki, proporcjonalne do zarobkow. Nie mialam dolarow i nie kupowalam lekarstw w "Pewexie". Jak mowie ze leczono mnie za darmo to znaczy ze placilo panstwo. Moje panstwo ktore dlatego placilo mi mala pensje, zeby w razie choroby dac mi prawo do najlepszego dostepnego lekarza, lekarstwa i opieki. To ze to panstwo bylo zle rzadzone i ze trzeba bylo je zreformowac to inna sprawa, ale taka najbardziej bezsensowna i "robiona na kolanie" reforme sluzby zdrowia jaka nam zafundowala AWS, ze trzeba ja teraz poprawiac i ze od kilku lat nikt nie jest w stanie jej naprawic - to wymyslili pewnie tacy jak ty. Tacy co to uwazaja ze im sie wiecej nalezy od calej reszty obywateli tylko dlatego, ze maja dyplom lekarski. Megalomania niektorych ludzi jest nie do zniesienia. Byc lekarzem mozna dobrym, albo zlym i to nie zalezy od wynagrodzenia. Tak samo jak mozna byc dobrym albo zlym nauczycielem, kelnerem, naukowcem, albo sprzataczka. Niezaleznie od wynagrodzenia. Taki co za dobre pieniadze pracuje dobrze a za kiepskie - zle - nie istnieje! Kto jest w swoim zawodzie dobry ten nawet darmo jest dobry, a gadanie o tym ze "jakby mi dobrze placili to bym dobrze pracowal" - to tylko szukanie usprawiedliwienia dla niedbalstwa albo lenistwa. Kto w swoim zawodzie jest prawdziwym i dobrym fachowcem - nie potrafi swojej pracy wykonywac zle. A ten drogi sprzet nie dlatego nie jest uzywany, ze nie ma TERAZ na jego eksploatacje pieniedzy, tylko dlatego ze ten kto go kupowal byl bylejakim fachowcem i lekka reka wydal spoleczne pieniadze (moze od producenta dostal prowizje?) bo nie mial dosc wiedzy zeby to policzyc, a w kazdym razie nie obawial sie poniesienia odpowiedzialnosci za wydanie spolecznych pieniedzy bez perspektywy zdobycia funduszy na ta eksploatacje. To tyle o "komunistycznym mysleniu". Znaczy - twoim, bo choc sie tak wymadrzasz to widac ze uwazasz ze tobie sie nalezy wiecej niz innym. Tylko zastanow sie - dlaczego? Temat: Załoga PERN-u grozi strajkiem Oni nie chcą tylko podzielić losu milionów innych, a w tym pracowników COTEXU, DROMOSTU, STOCZNI i innych. Natomiast jeżeli firma zostanie rozczłonkowana, a następnie sprzedana (rzekomym inwestorom zagranicznym) to jest pewnym, że podzielą ich los, z tej prostej przyczyny, że zyski wypracowywane przez te firmy będą zasilały inne państwo, a nie Polskę. A Oni ograniczą wynagrodzenia, aby zwiększyć swoje zyski. Wycisną jak cytrynę. Taka jest rzeczywistość. Ja wolę aby Pracownicy Ci zarabiali dobrze, bo wtedy to ja mogę ich czymś obsłużyć, a Oni dobrze mnie za tą dobrą usługę zapłacić, itd. Na tym to polega, i jest przyczyną, że w jednym kraju jest dobrze, a w drugim źle. Źle jest tam gdzie ograniczono ilość pieniędzy (to samo co krwi w organiźmie) i obrót zamiera. Mnie cieszy jak komuś się powodzi i dobrze zarabia, aby tylko zasłużenie. Ale zarobki szefów firm po 50, 20, 15, 10 tyś, a pracowników po 500 zł albo wcale jak w Dromoście, to skandal i dziwię się, że ludzie godzą się na to. Na zachodzie normalny szef firmy swoje wynagrodzenie bierze ostatni, a jeżeli nie ma pieniędzy na oznaczony dzień na wypłaty to sprzedaje samochód, aby na czas wypłacić pracownikom wynagrodzenie. Normalny pracodawca cieszy się z tego, że pracownicy pod jego zarządzaniem zarabiają dobrze i dobrymi samochodami podjeżdżają pod firmę do pracy, (często np. jeżdżą lepszym samochodem jak zarządzający) bo to świadczy dobrze o zarządzającym firmą. A w Polsce, pracownikom się nie płaci wypłacając sobie. A mercedesa to taki typ kupuje za odsetki jakie zyskuje na kapitale jakim dysponuje na skutek zalegania z wypłatą wynagrodzeń pracowników. Toż to rozbój. Polacy są wyjątkowo cierpliwym narodem i cierpią po kątach, ale jak im się cierpliwość skończy i zacznie desperacja, to nie chciałbym być w skórze tych "byznesmenów" z dziesięcioma komórami w kieszeni, a których normalni przedsiębiorcy nie używają, bo nie muszą. A tak w ogóle to mówi się tak, że On nie nosi komórki, bo taka potrzebna jest tylko dostawcom, aby byli zawsze uchwytni. Z p. Henryk Kreuz Temat: ile zapłacić za niedokończony remont? Ja chyba na szczęście miałam nawet kosztorys, więc gdy zakwestionowałam jego prace a on odmówił poprawek twierdząc, że wykonał wszystko najlepiej jak umiał, również straszył mnie, że przyśle 2 panów którzy wyegzekwują ode mnie zapłatę, nachodził mnie w pracy, pisał szkalujące listy do moich przełożnych i w końcu zgłosił do prokuratury, że go biednego misia oszukałam, ja mężnie zniosłam wszystko. Na piśmie - koniecznie musisz o tym pamiętać - ustosunkowałam się do jego tzw. pracy, wyliczając co zrobił źle czego nie dokończył a czego wogóle nie wykonał, ile będą mnie kosztowały poprawki, wszystko zbilansowałam i wyszło mi, że jeszcze musi mi dopłacić i wysłałam listem poleconym. Oprócz tego zrobiłam dokumentację fotograficzną jego działeń oraz uzyskałam opinię osoby z uprawnieniami budowlanymi na temat jakości prac. Oczywiście to zabezpiecza mnie przed jego roszczeniami w sądzie, ale ile nerwów mnie to kosztowało i jak mi zatruło życie to trudno wcześniej mi było sobie wyobrazić. Na razie "sztukuję" poprawki, bo tak właściwie należałoby wszystko zerwać i jeszcze raz prawidłowo wykonać, np. tak podniósł terakotę w aneksie kuchennym, że jest w jednym miejscu niższa niż parkiet o 0,8 cm, a w innym 0. 5 cm i mam problemy ze znaleziem skutecznegop sposobu na zakrycie tych nierówności, gdyż łączenie jest w kształcie litery s, dziury w glazurze przy baterii zrobił takie wielkie iż żadna zakrywka ich nie obejmuje. Jedno mogę doradzić, płać jak najmniejszą zaliczkę i nie płać reszty wynagrodzenia, gdy jesteś niezadowolona i wszystkie zarzuty do jakości wykonanej pracy koniecznie wyślij mu listem poleconym na piśmie. Trzeba tym partaczom w końcu wydać wojnę, gdyz jeśli my zleceniodawcy nie pozwolimy się oszukiwać to może przekonają się, iz tylko za dobra pracę należy się zapłata. Przestrzegam przed superpartaczem z Warszawy,który nazywa się Edward Jaworek. Temat: Prosze-pomozcie Prosze-pomozcie Mam taka sytuacje-od konca pazdziernika za czelam nowa prace. Na rozmowie kwalifikacyjnej powiedziano mi ze 1 mies-probny-bede pracowac na umowe zlecenie, a potem na umowe o prace na czas nieokreslony. Przyszlam do firmy- minal 1 dzien, potem 2, 3, 4 i kolejne. Dawno skonczyl sie pazdziernik a umowy jak nie widzialam tak nie widze....Zadnej. Pracodawca caly czas mnie zwodzi-najpierw byl zajety czyms tam , potem czyms tam innym, teraz cos innego i tak w kolo. Chce gom podac anonimowo do Inspekcji Pracy,ale mam pare pytan w zwiazku z tym: 1. Czy to bedzie na pewno anonimowe? (zastrzege sobie)-ale czy jakos nie powiedza tam komus ze to ode mnie jest donos? 2. Czy, jesli parcodawca pod koniec listopada-czyli koniec mojego probnego mies.- nadal nie da mi umowy, ale powie zebym juz wiecej nie przychodzila do pracy, tak jakby nie przedluzy mi pracy poza ten probny mies, to jesli Inspekcja parcy przyjdzie gdy mnei tu juz nie bedzie, to jak ustali czy ja tu rzeczywiscie parcowalam? przeciez tu kazdy sie moze wyprzec ze mnie zna. Czy maile sa dowodem? mam kopie maili ktore szef wysylal do mnie i ja do niego. Wiem, ze w swietle prawa w sadzie trzeba mowic prawde ale przeciez nikt nie bedzie pod siebie robil. 3. Co bedzie jesli nie bede miala umowy do konca mojego miesiaca probnego? co wtedy?-nie przyjsc nastepnego dnia czy przyjsc? co jest korzystniejsze? jesli np szef powie mi ze przedluza umowe, ze skonczyl sie moj mies probny, ale de facto umowy miec w reku nie bede i wtedy co? nie przyjsc? to on potem powie ze porzucilam prace i nic mi nie jest winny. 4. Jesli wygram i sad uzna ze rzeczywiscie pracowalam i ze nalezy mi sie kasa za prace, to czy szef bedzie musial mi wyplacic te kase? a co bedzie jak nie wyplaci? ile mam czekac na pieniadze? czy po tym okresie mam gdzies zglosic ze nie mam nadal pieniedzy od niego?I gdzie? 5. I jeszcze 1-szef mi powiedzial ze umowa bedzie na firme jego wspolnika z ktorym prowadzi te firme gdzie pracuje-czyli przychodze o 9, wychodze o 17 i wykonuje polecenia szefa. Czy w takim razie jelsi by mi taka umowe dal to czy ja moge sie procesowac o niewyplacone wynagrodzenie(bo obawiam sie ze umowa jak umowa, ale kasy mi nie da) z firma w ktorej pracuje, ale podpisalam umowe z firma wspolnika? kogo mam wtedy podac do inspekcji pracy? szefa czy wpsolnika ktorego prawie nie widuje. Rekrutowali mnie obaj, ale mowa byla o firmie do ktorej codziennie przychodze. Prosze pomozcie, z gory dziekuje. Temat: Prosze-pomozcie > Mam taka sytuacje-od konca pazdziernika za czelam nowa prace. Na rozmowie > kwalifikacyjnej powiedziano mi ze 1 mies-probny-bede pracowac na umowe > zlecenie, a potem na umowe o prace na czas nieokreslony. Przyszlam do firmy- > minal 1 dzien, potem 2, 3, 4 i kolejne. Dawno skonczyl sie pazdziernik a > umowy jak nie widzialam tak nie widze....Zadnej. Zacznijmy od tego, czy podpisywała Pani jaką kolwiek umowe z pracodawcą?.Jeżeli żadnej umowy Pani nie podpisała i wykonuje Pani prace, to nazywa się to popularnie "praca na czarno" i jeżeli tak się dzieje, proszę bezwłocznie powiadomić Państwową Inspekcje Pracy o złamaniu przepisów Prawa Pracy przez pracodawce. Jeżeli umowa-zlecenia została zawarta na okres jednego miesiąca ( "od końca pażdziernika" - 31.10.2005 ) to 31 listopada umowa się zakończy, jeśli umowa się zakończy, wówczas wykonywanie pracy nie ma brzmienia prawnego.Za wykonane zlecenie otrzymuje Pani ustalone w umowie wynagrodzenie.Zleceniodawca (szef) może podpisać z Panią (zlecenioodbiorcą) kolejną umowe-zlecenia ( od 31.11 do 31.12 ).Jeżeli nie będzie chciał podpisać z Panią kolejnej umowy-zlecenia, to ma pełne prawo tak uczynić, wówczas Pani przygoda z pracodawcą się kończy, nie ma pracy, nie ma pieniążków.Nie musi również podpisywać z Panią umowy o prace ( wątpie żeby odrazu na czas nie określony ), prawo go do tego nie zmusza. > 1. Czy to bedzie na pewno anonimowe? (zastrzege sobie)-ale czy jakos nie > powiedza tam komus ze to ode mnie jest donos? Może Pani zażądać anonimowości.W przypadku kontroli zakładu pracy przez PIP, ich działania nie będą wskazywały że to Pani ich powiadomiła. Na koniec proszę pamiętać że umowa-zlecenie jest umowa cywilnoprawną i nie stosuje się do niej zapisów kodeksu pracy.Kodeks cywilny reguluje przepisy o umowie-zlecenie - zgodnie z art. 734-751, a sprawami spornymi zajmuje się sąd cywilny ( nie sąd pracy ). Temat: Szkoła i korupcja Szkoła i korupcja Anonimowy Panie prokuratorze ze Szczecina. Mam 29 lat, więc raczej nie tak dawno sam uczęszczałem do szkoły. Kwiaty niektórym nauczycielkom wręczałem, lecz do głowy mi nie przyszło żeby to była łapówka. Ale cóż, widać kwiaty wręczałem z błędnym przekonaniem, w końcu Pan wie o tym lepiej. Zastanawiam się czy według prawa, nie powinienem zapłacić jakiejś kary (wraz z odsetkami, rzecz jasna), za swoją szkodliwą i nieetyczną postawę, która mogłaby zepsuć pozostałych uczniów widzących wręczane przeze mnie łapówki w postaci róży, czy innego kwiatka. Proponuję pójść o krok naprzód. Proponuję wprowadzić dodatkowy paragraf, zakazujący indywidualnych prezentów okkolicznościowych. I tak to idąc do ciotki na imieniny nie muszę przejmować się prezentem, gdyż byłby on zakazany od osoby indywidualnej. Natomiast prawo pozwalałoby wręczenie ciotce prezentu, gdyby pochodził on od całej rodziny, a nie tylko ode mnie. W końcu jakby prezent był tylko ode mnie, mógłby oznaczać łapówkę, za częste odwiedziny cioci. Ach, co my biedne szaraczki byśmy zrobili bez tak światłych mędrców, można by rzec - mentorów, jak Pan? Bylibyśmy nieporadni jak robaczki. A tak ludzie Pana pokroju, w trudzie i znoju, powodującym chroniczny ból głowy ustanawiają tak ważne dla społeczeństwa przepisy. Cieszy mnie, jak i zapewne wszystkich, że za swoją ciężką pracę, możemy Wam podziękować w postaci podatków, podatków od podatków waszymi pensyjkami. Cieszę się niezmiernie, że mogę pracowicie jak mrówka, odkładać ze swojej pensyjki sporą jej część na Wasze zasłużone wynagrodzenie (co prawda wyższe od mojego, no ale jak tu porównywać pracę społeczeństwa, do Waszej PRACY). Z wątpliwymi wyrazami szacunku, Artek Temat: III filar - czy ktoś oszczędza? > W III filarze "role" odsetek ma czesc ubezpieczeniowa skladki - przez pierwsze > lata placi sie glownie za ochrone ubezpieczeniowa a na oprocentowane konto > kapitalowe wplywaja grosze - stad nikla kwota, jesli wyciagamy gotowke odlozona > na czesci kapitalowej. Obawiam się, że jest jeszcze gorzej. Na początku, przez pierwszy rok do dwóch lat płaci się w większości koszty manipulacyjne i prowizję dla agenta, który podpisał umowę z nami. Jeśli w tym czasie się zrezygnuje, agent nie dostaje części prowizji. Dlatego przez pierwszy okres może nas "podtrzymywać na duchu" i pilnować, żebyśmy nie przestali płacić, potem jest mu wszystko jedno. Kiedy już spłacimy prowizję agenta, reszta pieniędzy jest dzielona na 3 części: 1. część na ubezpieczenie, w zależności od wybranego wariantu 2. na emeryturę, ta kwota odkładana jest na osobistym koncie, na którym rośnie z czasem 3. część na koszty administracyjne Problem polega na tym, że z wiekiem ryzyko ubezpieczeniowe się zwiększa (coraz większa szansa, że dostanie się np. zawału albo zejdzie w sposób naturalny), więc coraz większa część przypada na ubezpieczenie, co zrozumiałe. Więc coraz mniejsze pieniążki idą na emeryturę... Generalnie oszczędniej by było samodzielnie wykupić polisę ubezpieczeniową i oddzielnie odkładać na emeryturę, nie płaci się wtedy za prowizję agenta itp. Prowizje są dość spore - agent może podpisać jedną lub dwie umowy na miesiąc i starcza to jako wynagrodzenie. Niektórzy oczywiście podpisują więcej, zabezpieczając się, bo część umów klienci rozwiązują w okresie pierwszego roku. Wpłaconych pieniędzy oczywiście towarzystwo ubezpieczeniowe nikomu nie zwraca, tylko to, co znalazło się na subkoncie emerytalnym danej umowy... Wybór należy do Ciebie Maciej Temat: Trybunał: nie musisz płacić najwyższego podatku Możemy jeszcze poprzeć proste przepisy podatkowe Zmieńmy podatki tak byśmy mieli pracę i rozwijali się jak Honkong, Tajwan, Korea Poludniowa czy nawet Słowacja. Centrum im. Adama Smitha opracował i chce wdrożyć w Polsce bardzo ciekawy projekt zmian podatkowych który funkcjonuje w skutecznie w wielu krajach !!! Fragment cytat: "Jak obliczono (na gruncie modeli makroekonomicznych), w pierwszym roku obowiązywania ustawy wpływy do skarbu państwa nie zmniejszą się. W kolejnych latach, a najprawdopodobniej znacznie wcześniej, powinny zacząć rosnąć. Świadczy o tym wiele przykładów zarówno z historii najnowszej (Honkong, Tajwan, Korea Poludniowa...), jak i z ostatniej chwili. Jak doniosła Rzeczpospolita z dnia 2 kwietnia 2004, reforma podatkowa wprowadzona na Słowacji, już w pierwszym kwartale (!) spowodowała poważne przekroczenie planowanych wpływów do budżetu państwa. W ślad za tym zjawiskiem duże międzynarodowe firmy zaczęły planować przeniesienie swoich zakładów do naszych południowych sąsiadów. " Podstawowe elementy Ustawy o Likwidacji Bezrobocia i Naprawie Finansów Publicznych Założenia podstawowe: 1. Dochody skarbu państwa w nowym systemie są nie mniejsze niż dotychczas. 2. Nowy system jest zgodny z prawodawstwem Unii Europejskiej. Zikwidowane podatki: 1. wszystkie składki na ubezpieczenia społeczne (ZUS), 2. składki na PFRON i FGŚP, 3. podatki PIT (od przychodu osób fizycznych) i CIT (od dochodu firm). Nowe podatki: 1. 25% od wynagrodzeń (odprowadza pracodawca ryczałtem od funduszu płac), 2. 1% wartości wszystkich przychodów (sprzedaż, dotacje, odsetki...), 3. 0,2% miesięcznie od kapitału własnego (dla płatników VAT), 4. 700 zł ryczałtu miesięcznego dla osób pracujących na własny rachunek i spółek cywilnych nie będących płatnikami VAT; te firmy nie prowadzą żadnej (!) księgowości. Podatek VAT: Jedna stawka na wszystkie towary i usługi na początku na poziomie około 20%. Mamy 19 dni na to by wesprzeć ich !! na stronie www.ustawa.info/elementy.php dowiecie się więcej. Propagujcie gdzie się da i jak szybko się da. Pozdrawiam Temat: wypowiedzenie Mateusz, zadzwon do PIPu do 2 ludzi najlepiej i pogadaj o tym. Tam tez siedza ludzie i czasami rozumieja sytuacje i sa w stanie pomoc. Gość portalu: Mat napisał(a): > Witam. > W firmie w której pracuje zaczęto zwalniać pracowników, aby obniżyć koszty. W > 16 oddziałach pozwalniano po 3-4 osoby. Za każdym razem scenariusz był taki > sam: przyjeżdżało 2 smutnych panów z centrali i w obecności dyrektora danego > oddziału zwalniali ludzi (ewentualnie przesuwali pracowników na inne > stanowiska, z jednoczesnym zmniejszeniem wynagrodzenia). > Gdy dotarli do naszego oddziału, poproszono mnie do gabinetu dyrektora. > Zaproponowano mi zmianę stanowiska i zmniejszenie wynagrodzenia. Problem był > taki, że propozycja była ustna. Zażądano ode mnie napisania oświadczenia, że > zgadzam się na takie warunki. Gdy odmówiłem i chciałem napisać oświadczenie, > że nie zgadzam się na zmianę umowy , nie pozwolono mi. Powiedziano mi, że > mogę już opuścić gabinet dyrektora. Po kilkunastu minutach przyszedł do mnie > dyrektor i przyniósł mi wypowiedzenie. Jako uzasadnienie podano: „Negatyw > na > ocena Pana pracy na zajmowanym stanowisku, a w szczególności wyniki kontroli > Biura Informatyki” (jak się później dowiedziałem takie biuro w firmie nie > > istniało, tzn. miało zupełnie inną nazwę). > Podałem firmę do sądu pracy. > Mam następujące pytania: > 1. Czy uzasadnieniem wypowiedzenia nie powinna być odmowa przyjęcia > nowych warunków umowy o pracę? > 2. Czy fakt powołania się w uzasadnieniu na nieistniejące biuro ma > jakieś znaczenie dla sądu pracy? > Z góry dziękuję z wszelką pomoc. > Mateusz. > Temat: Pan doktor powiedzieli... j24 napisał: > Emeryci też płacą. Chyba raczej wyższe kwoty niż pracownicy martektów, > bo też wyższe dochody od nich mają. Tak czy inaczej nie zbliżają się nawet do tego co płaci "przeciętny" polski pracownik. SD, nie uważasz, że to nienormalne żeby emeryt miał większego dochody od pracującego? > > Niedoszłe Kasy Chorych zabierały rekordowo niski (na tle Europy) odsetek > > obracanych przez nie funduszy. > > Obecny Fundusz jest już bardziej nieobliczalny (gratulacje dla elektoratu > > SLD). > > A masz jakieś materiały dla uzasadnienia obu postawionych tez ? Musisz mi wybaczyć, ale na pierwszą tezę mam poparcie jedynie w swojej pamięci odnośnie odpowiednich porównawczych danych procentowych. Odnośnie drugiej tezy - jakich danych oczekujesz? Nie wystarczy fakt centralizacji? > > Znikają one w źle zarządzanych (państwowych) placówkach zdrowia, oraz > > wydawane są na leczenie ludzi, którzy po prostu tego potrzebują. > > Głośna sprawa dziadka od wiagry? Jeden dawka leku niezbędnego w różnych formach leczeń szpitalnych potrafi kosztować kilkaset złotych. Takie dawki trzeba niejednokrotnie podawać codziennie przez cały okres leczenia. Koszt działania specjalistycznego sprzętu także potrafiłby przerazić zwykłego zjadacza chleba. Szpitale wydają naprawdę wielkie kwoty na leczenie pacjentów. Jakbyś wiedział jak wielkie bywają wydatki na jednego pacjenta nie chwytałbyś się viagry. > Tyle, że koszty niemieckiej służby zdrowia też są proporcjonalnie wyższe > (sprzęt, helikoptery, wyższe wynagrodzenia pracowników). Pensje pracowników nawet w Niemczech to tylko część kosztów. Sprzęt i leki kosztują wszędzie tyle samo. Helikopterami nie wozi się niemieckich pacjentów do przychodni. > Zakładając, że średnia brutto w Polsce to 2.5 tys. zł, średnia w Niemczech > to X (powiedzmy 3 tys. euro, to 12 tys. zł, uwzględniając niższe koszty, > gorszy sprzęt itp, to gdzieś koło 40% powinno wyjść). Skąd Twoje założenia niższych kosztów? > Czy polski pacjent odczuwa to, że jest obsługiwany w blisko połowie tak > dobrze jak w cywilizowanym kraju? Wszystko zależy od systemu. W bogatej Wielkiej Brytanii funkcjonuje system podobny do polskiego. Stanu brytyjskiej służby zdrowia pozazdrościć mogliby tylko Polacy. > Byłeś Bart kiedyś u polskiego lekarza ? Byłem. Ty byłeś? Temat: Nie będzie 50 proc. PIT! Nie będzie 50 proc. PIT, a szkoda! Gość portalu: Wojtek napisał(a): > Cale szczescie, ze glupia kwoka wycofala swoj glupi pomysl. Tak > to jest, gdy poslami zostaja osoby, ktore powinny sprzatac. Niech > pani posel najpierw sama zacznie uczciwie placic i zrezygnuje z > wiekszej czesci swojej diety - za beznadziejna prace nalezy sie > mniej pieniedzy. Sam jesteś głupkiem bez grama wyobraźni. Dochody przewyższające 250 tys. zł w żaden sposób nie mogą pochodzić z normalnej pracy, a są wynikiem dewiacyjnych wynagrodzeń, fundowanych przez fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom. Gdybyś trochę pomyślał, zauważyłbyś, że np. pensję prezesa banku wynoszącą 30 tys. zł miesięcznie opłcasz Ty i inni klienci, z których ściągany jest haracz w postaci odsetek, marż itp. Nie mówiąc już o dyrektorach kopalń, które są deficytowe, a których kadra pomimo to zarabia po 15 - 20 tys. zł, do czego dopłaca budżet czyli my wszyscy. Tak czy inaczej dochody powyżej 250 tys. zł z całą pewnością pochodzą ze społecznej przymusowej "zrzutki" i nie byłoby żadnym "grzechem" , gdyby połowę tej "górki" (ponad 250 tys. zł) oddać z powrotem społeczeństwu. Tak jest np. w Szwecji, gdzie progresja podatkowa sięga przy określonej kwocie nawet 80 proc. I jakoś kraj ten nie wytępił jeszcze bynajmniej inicjatywy gospodarczej, a tamtejsze społeczeństwo ma się nadzwyczaj dobrze, choć od dziesięcioleci różne demagogiczne palanty bez prorokuja mu rychły upadek. Zresztą może, zamiast pisać zadufane, aroganckie bzdury, zapytac lepiej samo społeczeństwo jakiej skali i progresji podatkowej sobie życzy? Mamy wszakże demokrację, w której suwerenem jest podobno naród. Jeśli, oczywiście wiesz, co to znaczy ... Temat: egzekwowanie alimentów po pierwsze wysokośc zasądzonych alimentów może zmienić tylko sąd a nie zobowiązany. Sąd zmniejszyć może tylko wtedy jeśli ulegną istotnej zmianie 2 przesłanki na podstawie których ustalana jest wysokość. Jedną przesłanką są możliwości zarobkowe i majątkowe zobowiązanego i usprawiedliwione potrzeby uprawnionych. Ponieważ potrzeby dzieci nie maleją, ale w miarę dorastania się zwiększają to sąd w zasadzie mógłby zmniejszyć alimenty tylko w przypadku zmiany możliwości zarobkowych exa. Przy czym nalezy pamiętac że zmiana wysokości wynagrodzenia nir stanowi zmiany możliwości zarobkowych bo możliwości zarobkowe to nic innego jak kwota jaką mogłby mieć zobowiązany przy wykorzystaniu maximum swoich sił. Tak więc założyć można z dużym prawdopodobieństwem że obniżyć alimentów sadownie raczej nie da rady, zresztą sądy rzadko to czynią. Na odebranie dzieci jeśli ojciec odwiedza je raz na miesiąc też szanse są nikłe. Dzieci są przy tym z rodziców które zapewnia im warunki prawidłowego rozwoju. Założyć trzeba że dzieci sa emocjonalnie zwiazane z tobą bowiem sa przy tobie. A teraz do sedna sprawy. Jeśli jest tak że za każdym razem nie wpływała pełna kwota alimentów tylko jakaś częśc tzn. że powstałą zaległośc, od której naliczane są zresztą ustwowe odsetki. Wyegzekwowac może je komornik. Alimenty przyszłe tez może ściągac komornik, jeśli otrzymanie całej kwoty na czas jest niemożliwe. Najlepiej było by może postraszyć exa komornikiem a następnie wobec braku reakcji spełnić swoją "groźbę" i z tytułem wykonawczym udac się do odpowiedniej kancelarii komorniczej. Postępowanie takich facetów jest w sumie przykre że liczą każdą złotówkę wydaną na dziecko. Dowolnie kwoty alimentów jak wspomniałem wyżej zmieniać nie można. Najfajniejsze jest to że takim alimenciarzom później dochodza koszta egzekucji komorniczej wiec wychodza na tym jak Zabłocki na mydle, bo płaca przez komornika i jeszcze z odsetkami. Jesli to osoba publiczna to jeszcze się przy okazji naje wstydu że go komornik ściga za alimenty. Takie życie niestety. Temat: Nie będzie 50 proc. PIT! Gość portalu: ppp napisał(a): > Sam jesteś głupkiem bez grama wyobraźni. Dochody przewyższające > 250 tys. zł w żaden sposób nie mogą pochodzić z normalnej pracy, > a są wynikiem dewiacyjnych wynagrodzeń, fundowanych przez > fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom. Wielce interesujące słownictwo. "Dewiacyjne wynagrodzenia fundowane przez fanaberyjnych właścicieli swoim pretorianom" wziąłeś z Lenina, Mao, Che Guevary, czy podsunął ci to określenie znajomy idiota? A teraz odpowiedz mi, kto może zabronić bogatej, dużej spółce wypłacać roczną pensję 250.000zł prezesowi zarządu? > Gdybyś trochę pomyślał, zauważyłbyś, że np. pensję prezesa banku wynoszącą > 30 tys. zł miesięcznie opłcasz Ty i inni klienci, z których > ściągany jest haracz w postaci odsetek, marż itp. Nie mówiąc już > o dyrektorach kopalń, które są deficytowe, a których kadra > pomimo to zarabia po 15 - 20 tys. zł, do czego dopłaca budżet > czyli my wszyscy. Tak jak z moich podatków płaci się renty socjalne i zasiłki dla bezrobotnych. Zgadzam się w 100% - zlikwidować kopalnie i większość urzędów, obciąć wydatki socjalne, a stawki PIT i VAT ustanowić na poziomie 10%. > Tak czy inaczej dochody powyżej 250 tys. zł z całą pewnością pochodzą ze > społecznej przymusowej "zrzutki" i nie byłoby żadnym "grzechem" , gdyby > połowę tej "górki" (ponad 250 tys. zł) oddać z powrotem społeczeństwu. Dlaczego? W imię czego chcesz zabrać innym pieniądze i dać je... no, właśnie komu? Społeczeństwu? A konkretnie? > Tak jest np. w Szwecji, gdzie progresja podatkowa sięga przy określonej > kwocie nawet 80 proc. I jakoś kraj ten nie wytępił jeszcze bynajmniej > inicjatywy gospodarczej, a tamtejsze społeczeństwo ma się > nadzwyczaj dobrze, choć od dziesięcioleci różne demagogiczne > palanty bez prorokuja mu rychły upadek. Twoja wiedza na temat Szwecji sięga chyba lat 70-tych. > Zresztą może, zamiast pisać zadufane, aroganckie bzdury, zapytac > lepiej samo społeczeństwo jakiej skali i progresji podatkowej > sobie życzy? Już odpowiedziałem, ale chętnie powtórzę: liniowy PIT 10%, VAT 10%, zniesienie akcyzy (poza alkoholem i papierosami). Temat: Alimenty od niepełnosprawnej na ojca?? Zgodnie z kodeksem rodzinnym i opiekuńczym Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r.obowiązek dostarczania środków utrzymania oraz wychowania obciąża krewnych w linii prostej. Wynika z tego obowiązek alimentacyjny zarówno rodziców na rzecz dzieci oraz także dzieci na rzecz swoich rodziców. Najpierw o alimenty rodzice powinni się zgłosić o alimenty od swoich małżonków, a potem od swoich dzieci. Rodzice mogą domagać się alimentów od pełnoletnich dzieci. Powstanie obowiązku alimentacyjnego względem rodziców jest uzależnione od zaistnienia określonych przesłanek.Przesłanki te to: - po stronie rodziców - stan niedostatku. - po stronie dzieci- możliwości zarobkowo – finansowe, aby spełnić nałożony na nich obowiązek. Niedostatek to stan, w którym rodzice nie są w stanie zaspokoić wszystkich, lub nawet części, swoich uzasadnionych potrzeb. Sąd badając, czy rodzice znajdują się w niedostatku musi stwierdzić, że potrzeby rodziców muszą być zaspokojone przez alimenty. Dzieci natomiast muszą mieć możliwości zarobkowo – finansowe, aby móc płacić nałożone na nich alimenty. Na możliwości zarobkowe składają się: -wynagrodzenie z pracy zarobkowej, -premie, dodatki do wynagrodzenia -rentę, -emeryturę, -odsetki z akcji, -akcje zgromadzone na funduszach bankowych, -wszelkie inne dochody. Aby sąd zasądził alimenty względem rodziców przesłanki niedostatku rodziców i możliwości zarobkowych dzieci muszą zostać spełnione łącznie. Obowiązek alimentacyjny może być wykonywany poprzez dostarczanie pomocy materialnej(żywności,ubrań,leków,opału)zamiast świadczeń pieniężnych. Niezgodność alimentacji można określić, kiedy rodzice nie interesowali się swoim dzieckiem przez całe życie, a nawet opuścili je. W takim przypadku dziecko może podnosić, że roszczenie rodzica o alimenty stanowi nadużycie przysługującego mu uprawnienia. Domaganie się bowiem przez niego alimentów jest sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Z powyższego wynika, ze o obowiązku alimentacyjnym decydują dwa podstawowe warunki- możliwości finansowe jednej strony oraz faktyczny niedostatek oraz zasadność drugiej. Niepe łnosprawnośc nie jest tu kryterium. Podstawa prawna: - USTAWA z dnia 25 lutego 1964 r.Kodeks rodzinny i opiekuńczy. Temat: Teoria "kobiecej wartości dodatkowej" > Gdybyś uwaznie przeczytał artykuł we wczorajszej Wyborczej, to doczytałbyś, że > poziom 98% dotyczy kobiet zatrudnionych w tym samym sektorze i na tym samym > stanowisku. > Natomiast bez uwzględnienia sektorowości i stanowiska różnice wynoszą ok. 15%, > czyli zgadzają się z danymi, które ty podajesz. Alez oczywiście, że czytałem ten artykuł. Tylko teraz prosiłbym o dane, które dowodzą, że w Polsce na tych samych stanowiskach kobiety zarabiają znacznie mniej od mężczyzn. Zdażyło mi się spotkac z różnymi opracowaniami dotyczącymi dyskryminacji kobiet i zazwyczaj wyglądało to tak: ...Kobiety przeciętnie zarabiają znacznie mniej niż mężczyzni...( tu padały konkretne dane statystyczne) .... Kobiety stanowią większy odsetek bezrobotnych (demagogiczny argument bo kobiety też stanowią większy odsetek społeczeństwa, ale też padały tu konkretne dane statystyczne) ... Kobiety często zarabiają znacznie mniej niż mężczyzni pracujący na tym samym stanowisku. I tyle, żadnych konkretnych danych. Może takie dane istnieją ale ja ich nie znalazłem. Ale przyłożę się i czegoś poszukam. > Tak więc ironia mocno nie na miejscu, podobnie jak sugerowanie, że wysokiej > rangii norweski urzędnik podaje nieprawdziwe dane statystyczne - i po co? Czy > po to, by wyświadczyć mi przysługę w rozmowie z Tobą? Nieprawdziwe? Oczywiście że prawdziwe. Tylko tak dobrane, żeby wywołać określony efekt. W tym momencie chodzi konkretnie o komunikat "trzymajcie się rzeczniczki bo jak się będziecie trzymać to wywalczycie to co my" Przypuszczam, że ta sama Pani po powrocie do Norwegii będzie kładła nacisk na te liczby, które pokazują większe różnice. Tak samo jak to jest w Polsce. Polskie feministki żeby zobrazowac jak to kobiety w Polsce są dyskryminowane na zazwyczaj nie sięgają do danych które wykazują mniejsze różnice (czyli np. porównanie płac na tych samych stanowiskach) lecz do tych, które wykazują większe różnice (czyli np. różnice w średnim wynagrodzeniu, a więc różnice, które wynikają także z faktu, że mężczyzni częściej zajmują wyższe stanowiska.) Temat: Studenci: tylko nie z naszej kieszeni uczę studentów - powinni mi za to placić Studia muszą być płatne. Uczę studentów w uczelni państwowej i obserwuje niepoważny stosunek do pracy u sporej liczby studentów (spóźnienia, częste opuszczanie zajęć, brak głębszego zainteresowania studiami, odpisywanie, plagiaty, przedstawianie nie swoich prac jako wlasnych itd, itp) Mam też zajęcia w uczelni prywatnej i tam te patologiczne objawy dotyczą jednak mniejszego odsetka studentów. Nie jest tajemnicą, że pewna część studentów "bezplatnych" traktuje studia jako niekończącą się imprezę towarzyską. Utrzymywanie takich studentów z pieniedzy spolecznych jest dzialaniem nieodpowiedzialnnym. Studia musza być płatne, ale studiujący powinni mieć możliwość uzyskiwania kredytu na ten cel, gwarantowanego przez ich rodziny lub innych żyrantow. Jedynie w przypadkach losowych (np. śmierć, ciężka choroba studenta itp) kredyt powinien być spłacony przez państwo. Wprowadzenie opłat za studia może przyczynić sie do racjonalizacji wyborów kierunków studiów przez mlodych ludzi i do podejmowania liczebniej niż dzisiaj studiów trudnych (np. inżynierskich). Na zakończenie mała uwaga: Ktoś napisał: ja mam taka propozycje... niech szanowni rektorzy skoro sa tacy madrzy to > niech sie zwolnia z pracy... zeby byc w takiej samej sytuacji jak studenci... > i niech odadza kase ... bo oni sie ksztalcili za darmo... i ciekawe jak odadza > $ za wlasne "darmowe" studia bez pracy... Temu, zapewne mlodemu człowiekowi, niezbyt dobrze zorientowanemu w finansowych realiach kadry nauczającej pragnę powiedzieć, że nie tylko rektorzy, ale wszyscy nauczyciele akademiccy szybko zwracają panstwu koszty swego wyksztalcenia. Place tej grupy pracowniczej przez wiele dekad były niższe niż wynagrodzenia niewykwalifikowanych robotników, a teraz też nie sa oszałamiajace. Asystent naukowo-dydaktyczny dostaje ok. 1000zł, a adiunkt z habilitacją i 30-letnim stażem ok. 3500zl. Temat: Wicestarosta Pabianic przegrywa po raz trzeci Wicestarosta Pabianic przegrywa po raz trzeci Wicestarosta Pabianic Barbara Górniak po raz trzeci przegrywa w sądzie ze swym byłym pracownikiem Sąd Okręgowy w Łodzi podtrzymał wczoraj decyzję Sądu Rejonowego w Pabianicach i uniewinnił Jerzego Partykę, któremu wicestarosta Barbara Górniak zarzuciła kradzież mikrofalówki i parasola używanego w ogródkach gastronomicznych. To już trzecia sądowa porażka wicestarosty, bowiem wcześniej Jerzy Partyka wygrał w Sądzie Pracy sprawę o zaległe wynagrodzenia. Zaczęło się latem 2001 roku, gdy Jerzy Partyka w Ksawerowie pod Pabianicami został zatrudniony przez Barbarę Górniak, która wtedy nie była jeszcze wicestarostą. - Prowadziłem rożen z kurczakami - wyjaśnia Jerzy Partyka - ale przestałem, bo pani Górniak nie chciała mi płacić. Skierowałem sprawę do Sądu Pracy i wygrałem. W rezultacie komornik wyegzekwował od pani Górniak 1,77 tysiąca złotych należnej mi kwoty podstawowej plus odsetki, czyli razem 2,41 tysiąca. Na tym się nie skończyło, gdyż wicestarosta oskarżyła Jerzego Partykę o kradzież sprzętu gastronomicznego. - Chodziło o mikrofalę i parasol, które 18 maja 2002 roku odebrał ode mnie wspólnik pani Górniak - tłumaczy Jerzy Partyka. - Dlatego zapewne oba sądy mnie uniewinniły. Ja zaś złożyłem do prokuratury doniesienie, iż pani Górniak sfałszowała mój podpis na liście wypłat i na PIT. - Nie wiem, co na to pani Górniak, gdyż nie ma jej w starostwie - mówi Tomasz Jura, rzecznik starostwa. - Starosta nie będzie komentował całej sprawy, dopóki nie będzie prawomocnego wyroku sądu. Mam nadzieję, że pani Górniak będzie oczyszczona z zarzutów skierowanych do prokuratury. TEKST Z DZIENNIKA ŁÓDZKIEGO Temat: Fala w szkole isoxazolidine napisał: > "prywatne, efektywnie dzialajace szkolnictwo"- jak to pieknie brzmi. niestety s > zkola to nie przedsiebiorstwo > produkcyjne ..... > > ..... place i wymagam - tak jak to bywa w istniejacych juz szkolach prytwatny > ch ..... najlepiej od razu w > korytarzu takiej szkoly powiesic cennik "bdb - 10tys PLN, ddb - 7 tys. PLN ... > etc. ...... szkolnictwo w > polsce niewatpliwie obniza loty, ale po proponowanej przez ciebie prywatyzacji > w ciagu kilku lat zajdziemy > do poziomu kamienia lupanego ..... juz nikt nie bedzie mowil o "misji" ... bedz > ie tylko pieniadz .... place, > dostaje ocene i dajcie mi spokoj ... tak zrodzi sie spoleczenstwo analfabetow > ... Naprawdę myślisz że szkoła państwowa jest lepsza niż prywatna?? :) W czym? Komu ma bardziej zależeć na utrzymaniu wysokiego poziomu nauczania w szkole - urzędasowi z kuratorium czy też może właścicielowi szkoły? Do jakiej szkoły poślesz dziecko? Do państwowej podstawówki, z "biednymi nauczycielami" bez poczucia misji podsycanego stosownym wynagrodzeniem, czy może do dobrze wyposażonej szkoły prywatnej, w której KAŻDEMU zależy na wyszarpaniu od Ciebie forsy? Ooo! Oburzenie! "Jak to? Chcą ode mnie pieniędzy?". Tak. I zrobią wszystko, aby Twoje pieniądze trafiły właśnie do nich. Jak trzeba, to także podwyższą poziom do poziomu Harvardu. Piszesz, że szkoła to nie przedsiębiorstwo produkcyjne. Czy aby na pewno? Przecież szkoła produkuje z niewyedukowanych dzieci wyedukowaną młodzież. Nie? A może Ty jesteś jednym z tych, którzy są święcie przekonani, że szkoła powinna WYCHOWYWAĆ? Tym bardziej nie powinna być wobec tego państwowa. Oczywiście wśród prywatnych szkół powstaną też takie, które będą sprzedawały oceny i świadectwa. Będą to robiły bardzo krótko. Temat: Kobieto , martw się sama do virtualnych pp. Dyskutantow Wszyscy z Was (Nas) - maja jakas tam - RACJE - A na kazdy argument mozna przytoczyc kontrargument i to wcale nie mniejszej wagi - to tez FAKTY. Rozsadna uwage Foxal o przeroscie zatrudnienia w administracji panstwowej - z drugiej strony - mozna potraktowac kontra iz to sa tez "jakies" miejsca pracy i zrodlo dochodu dla rodzin tych pracujacych. Pewnie iz optymalnie to by bylo aby powstaly zdroworozsadkowe, stworzone przez politykow warunki i mozliwosci do stymulacji inicjatywy wszystkich w spoleczenstwie i tzw. panstwowa posada to bylo juz cos szczegolnego i wyjatkowego. To, ze tak nie jest - to jest temat wszystkich naszych "nieporozumien". Pracy w Polsce napewno nie brakuje! - mymy tyle do nadrobienia - nawet w stosunku do wiekszosci Panstw Europy: drogi, Sluzba Zdrowia, bezpieczenstwo, infrastruktura wszystkich miast, rolnictwo itd. itp. Moja, prywatna "troska" jest to iz wiem, ze jak MY Polacy tego nie zrobimy "wlasnymi rekami" - przyjda "inni" ze swoimi ludzmi - rozwiazujac w ten sposob swoje wlasne problemy i ZROBIA! - te autostrady, nowoczesne oczyszczalnie i wodociagi, infrastrukture handlowo-produkcyjna itp.itd. My - Polacy i nasze dzieci bedziemy tylko placic MILIARDY kredytow i odsetek przez pokolenia i na koncu okaze sie, ze juz NIC do nas nie "nalezy" a jakiekolwiek decyzje podejmuja Banki w Paryzu, Londynie i NY. Przeciez juz to KIEDYS przerabialismy! a wynikiem tego bylo iz nasi rodzice - dzisiejsi emeryci prawie cale swoje zawodowe zycie przepracowali za wynagrodzenie w wys: 1-2$ dziennie! i maja emerytury od tych "dochodow" w odpowiadajacej zarobkom wysokosci. Czy to jest "atak" na kogokolwiek z Was PERSONALNIE?. Czy to jest NORMALNE iz przez ponad 13 lat zycia w DEMOKRACJIi wolnego rynku mamy, jak na panstwo z ambicjami "potegi" europejskiej ca 38% Obywateli ktorzy "utrzymuja" sie z rolnictwa a tacy Niemcy (wieksze od Polski Panstwo) - majacy NADWYZKE produktow rolnych maja 3,8% ?. Ja sie nie dziwie popularnosci Leppera - ktorego glupota i poziom argumentow jest wszystkim swietnie znana - ale On "reprezentuje" jakos interesy tych ludzi. Tragedia dla mnie jest iz kazda ekipa rzadzaca wykorzystuje juz ta demokratycznie uzyskana mozliwosc 4-ech lat kreowania codziennosci w Polsce - jako okazje do prywatnych afer, przekretow i lobbystycznych decyzji i NIC wiecej . Przeciez jak nasz rynek otworzy sie zupelnie dla "innych" - bedzie jeszcze gorzej. Eeeh... . Zapewne - winien temu bedzie : popayE - emigrant . Juz mnie NIKT nie namowi na zadne wpisy wiecej dot. POLITYKI na tym Forum Milej Niedzieli: pE Temat: Co i gdzie kronika zdarzen 09-10-2002 Wczoraj Sydnej palilo sie w dwoch miejscach, blisko city pozar wziecony zostal przez pracownikow kanalizacji, ale ze ich nie mozna oskarzac to wszyscy szukamy kilku chlopakow, ktorzy w tym samym czasie palili w poblizu papierosy. Drugi pozar byl na dzikim zachodzie, w Landillo to juz blizej mnie. Chyba mialo to cos wspolnego z pobliskim wiezieniem. W sumie , z powodu dwoch lokalnych pozarow z dymem poszlo az 10 domow. Trawy, chaszcze i wszelkie badziewie jest tak suche, ze niemal wybucha po zetknieciu z ogniem. Sprawa cen domow w Sydnej. Na rynku mieszkaniowym dzieja sie jakies dantejskie sporawy. Wielokrotnie to bylo wspominane na forum, ale to co sie dzieje teraz to przerasta nawet wyobraznie ludzi siedzacych w tym interesie od lat. W ostatnia niedziele srednia cena, transakcyjna domow sprzedawanych droga licytacji osiagnela $ 1 milion ! Na licytacji idzie okolo 3/4 domow. Pozostala czesc, w gorszych dzielnicach niestety szuka swojego kupca. Obserwujac jak to bylo na zaprzyjaznionej ulicy z domami 4 br, ok 200 sqm, podwojny garaz parterowy 2000 - koszt budowy $ 230 k, sprzedany na pniu za $ 300 k 2001 - koszt budowy $ 250 k, oferta sprzedazy za $ 360 k 2002 - koszt budowy $ 300 k, oferowany na pniu za $ 438 k Wszystkie parcele na rok 2003 juz podskoczyly o $ 80 k, czyli mozemy sie spodziewac kosztu budowy okolo $ 380 k, a ceny sprzedazy ok $ 600. Wszystko to sie dzieje w stabilnej sytuacji ekonomicznej przy oficjalnej inflacji ok 2% i odsetkach od kredytow na domy ok 5.8 % pa.i praktycznie stojacych wynagrodzeniach. Uwazam, ze wspolczesna ekonomia musi przezuwac dane przez kilka lat by opracowac jakas sensowna teorie zachodzacych zjawisk i wytlumaczyc dlaczego to sie dzieje akurat w Sydnej. Poniewaz podatki jakie placimy od domow wyznaczane sa w oparciu o ich wartosc, to za kilka lat nie bedziemy w stanie utrzymac domu w Sydnej i trzeba sie bedzie wynosic tam, gdzie taniej ale tez i bez pracy. O czym zawiadamie w pas zgiety Lombat Temat: Pan doktor powiedzieli... bart.q napisał: > Znikają one przede wszystkim w drogich świadczeniach na rzecz ubogich, > starych i niedołężnych. Emeryci też płacą. Chyba raczej wyższe kwoty niż pracownicy martektów, bo też wyższe dochody od nich mają. > Niedoszłe Kasy Chorych zabierały rekordowo niski (na tle Europy) odsetek > obracanych przez nie funduszy. > Obecny Fundusz jest już bardziej nieobliczalny (gratulacje dla elektoratu > SLD). A masz jakieś materiały dla uzasadnienia obu postawionych tez ? > Znikają one w źle zarządzanych (państwowych) placówkach zdrowia, oraz > wydawane są na leczenie ludzi, którzy po prostu tego potrzebują. Głośna sprawa dziadka od wiagry? I co, kogoś szybko i przykładnie ukarano, aby innych przestępców przestrzec ? > Obywateli polskich, z polskimi zarobkami stać może być tylko na taki ułamek > służby zdrowia, powiedzmy, niemieckiej, jaki ułamek stanowią ich składki w > porównaniu do składek niemieckich. Tyle, że koszty niemieckiej służby zdrowia też są proporcjonalnie wyższe (sprzęt, helikoptery, wyższe wynagrodzenia pracowników). Zakładając, że średnia brutto w Polsce to 2.5 tys. zł, średnia w Niemczech to X (powiedzmy 3 tys. euro, to 12 tys. zł, uwzględniając niższe koszty, gorszy sprzęt itp, to gdzieś koło 40% powinno wyjść). Czy polski pacjent odczuwa to, że jest obsługiwany w blisko połowie tak dobrze jak w cywilizowanym kraju? Pytałem kiedyś gostka, któremu przyszło skorzystać w Polsce, a zwykle korzysta za Odrą. Tylko tyle zacytuję: "tam jak idzież do lekarzu to czujesz się, że jesteś najważniejszy na świecie". Byłeś Bart kiedyś u polskiego lekarza ? Temat: Prowokacja pilnie poszukiwana OK. Jako nowa i rzadko pisująca mogę włożyć kij w mrowisko. Zastanawia mnie rozmiar hipokryzji przepisu, zabraniającego pracodawcy pytać kobietę o jej plany prokreacyjne. Wyobraźmy sobie taką sytuację: w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej pojawia się człowiek (płeć dowolna) i na dozwolone (jeszcze) pytanie o hobby mówi "Zajmuję się wspinaczką wysokogórską, od czasu do czasu wybieram się na dłuższe wyprawy w Himalaje. Teraz akurat nie wiem kiedy i jak często będę realizować tę swoją pasję. Może za 3 lata a może od razu po przyjęciu. Ale proszę się nie martwić, ja będę świetnym pracownikiem, tylko - przez kilka miesięcy przed samą wyprawą będę intensywnie trenować formę (może to oznaczać kontuzje i związane z tym zwolnienia chorobowe, na pewno nie będę w pełni "dyspozycyjny" no i proszę nie wymagać ode mnie jakichś prac fizycznych itp.) - wyprawa potrwa kilka miesięcy, w trakcie których firma może przecież przyjąć pracownika na zastępstwo albo inaczej zorganizować pracę - po wyprawie będę jeszcze przez jakiś czas dochodzić do siebie, ale ..." No i co na to pracodawca? Wiem, wiem - właśnie stąd ten przepis. Ale biednego pracodawcę tyleż obchodzą plany rodzicielskie ile ekstrawaganckie hobby jego pracowników. Oczywiście to fajnie, że pracownik się spełnia i jest szczęśliwym człowiekiem... Jednak to PAŃSTWO jest zainteresowane prokreacją swych obywateli a zrzuca częśc obowiązków w tym zakresie na pracodawców. Jeśli 1. Uznajemy, że praca kobiet jest społecznie pozytywna, przynosi wzrost PKB (a to w końcu nie feministki zmusiły biedne mamuśki do pracy, w której nikt ich na dobrą sprawę nie chciał, jest to wynik rewolucji przemysłowej, zapotrzebowania na siłę roboczą w trakcie wojen, dynamicznego wzrostu gospodarczego, pożądanych cech kobiet-pracowników, jak praca zespołowa, akceptowanie niższych wynagrodzeń(!), rzadsze zmiany pracodawcy itd. itp.). 2. Utrzymanie (zwiększenie) liczby urodzeń jest społecznie pozytywne (choćby po to, żeby było dość aktywnych zawodowo do utrzymania przyszłych emerytów) To ryzyko związane z zatrudnieniem kobiet w wieku prokreacyjnym powinno się rozkładać na wszystkich; a pracodawcy, któremu "trafiła się" młoda mama powinno się wypłacać odszkodowanie, pochodzące z jakiegoś ogólnospołecznego ubezpieczenia. Wówczas być może pracodawca chętniej zatrudniałby kobiety, a nawet można by rozmawiać o ich planach życiowych i jakoś dostosowywać je do sytuacji firmy (lub odwrotnie). No i jak? Pozdrawiam.Ma Temat: "Nigerian Golden Opportunity” w nowym wydaniu Cudów nie ma Analizując każdą "niezwykłą okazję" należy się zastanowić, dlaczego ona jest nam oferowana. Jeśli jest aż tak dobra, to dlaczego oferujący na skorzysta z niej sam, nie zaproponuje swoim znajomym, rodzinie? Generalnie można przyjąć, że każda rzecz i każda usługa na tym świecie ma swoją cenę. Jeśli są dwie podobne rzeczy lub usługi, to w podobnych warunkach powinny kosztować mniej-więcej tyle samo, z dokładnością do +/-10%. Jeśli coś "wystaje" powyżej lub poniżej tej średniej, to znaczy, że jest w tym jakiś "haczyk". Samochód może być tańszy, jeśli jest z ubiegłego roku, jeszcze bardziej, jeżeli stał na placu dwa lata (i tam bywa). Ale to można sobie wytłumaczyć. Natomiast ofert lokaty kapitału z odsetkami przerastającymi znacznie osetki od kredytów konsumpcyjnych nie da się odczytywać inaczej, jak "przekrętu". Nie trzeba było jechać do Nigerii, żeby się o tym przekonać. W Polsce też mieliśmy "Bezpieczną Kasę Oszczędności" Grobelnego. Podobnie ma się sprawa z ewentualnymi kontraktami. Już nie raz na tym Forum różni expaci podawali, ile mniej-więcej powinno się zarobić rocznie i jaki powinien być zaoferowany package. Tymczasem wciąż grasują po świecie head-hunterzy szukający "frajerów", których niedola przymusza do wzięcia ofert za połowę tego. Nie za długo po przyjeździe na miejsce taki ktoś dowiaduje się jeszcze, że kwatera jest na poziomie slumsu, a za marne jedzenie potrąca mu się znaczną część wynagrodzenia. Dobrze, jeśli ma bilet powrotny i wizę umożliwiającą wyjazd bez długiej i łatwej do zablokowania procedury... Z dugiej strony pojawiają się "okazje" ze stawkami, za które bez trudu można by skłonić najlepszych specjalistów do zerwania wieloletnich kontraktów - jeśli taka "okazja" się pojawia, należy pilnie zainteresować się, dlaczego jej dotychczas nikt nie "chwycił". Temat: Praca w Nowej Zelandii Kagan naucz sie kurna cytowac www.wprost.pl/ar/?O=60267 Cytat bez "poprawek" Kagana i w szerszym kontekscie: .... Liberalni ekonomiści zalecają, by odrzuconych przede wszystkim uczono przedsiębiorczości i wiary, że lepiej niewiele wyprodukować i otrzymać za to wynagrodzenie, niż wiele dostać za darmo w formie zasiłku. Ich propozycje zrealizowano na początku lat 90. w Chile i Nowej Zelandii. W Chile wdrożono siedem regionalnych programów uczenia odrzuconych przedsiębiorczości. W efekcie założyli oni 7,2 tys. małych firm, które dały pracę ponad 100 tys. osób. Programami edukacyjnymi objęto 200 tys. dzieci odrzuconych, dzięki czemu siedemnastokrotnie wzrósł w tej grupie odsetek osób zdających maturę. W Nowej Zelandii 70 tys. odrzuconych otrzymało renty socjalne (przestępczość w tej grupie zmalała ośmiokrotnie) - powstało 3,8 tys. firm i 42 tys. nowych miejsc pracy. .... Swoja droga o programie rent socjalnych nic nie slyszalem. "Wprost" takze nie zaliczam do wiarygodnych zrodel. Nie zamierzam NZ ani oczerniac, ani wybielac, podobnie z Polska. Wkurza mnie tylko wyrywanie informacji z kontekstu w celu potwierdzenia swoich pogladow i postawa "jesli fakty moich pogladow nie potwierdzaja to tym gorzej dla faktow". Dobrze Ci Kagan w tej PL zycze, dobrze tez zycze Polsce w EU (zostala tam w koncu moja rodzina). Niech wam tam bedzie na tyle dobrze zebyscie w te strony nie przyjezdzali. Mozesz sobie Kagan do woli zniechecac Polakow do przyjazdu do NZ i OZ, wole miec za siasiadow Chinczykow i Koreanczykow. Prosze tylko, bez wyrywania z kontekstu i fabrykowania faktow. Na prawde znajdzie sie wiele minusow, ktorych fabrykowac nie trzeba. Piotr P.S. Aha, liczba ludnosci w NZ na poczatku tego roku przekroczyla 4 mln. Ale to jest szczegol, ktory nie zmienia skali. Nadal aby zgrubnie porownywac z Polska liczby nalezy mnozyc przez 10. Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 105 rezultatów • 1, 2 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||