Strona Główna Plac Adama Mickiewicza Plac Grunwaldzki Wrocław Plac manewrowy łuk Plac Mariacki Kraków Plac św Piotra Plac Zbawiciela Warszawa Plac Zwycięstwa Cynamon Płace naliczanie płac Plac Czerwony Plac Waszyngtona |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: Plac zabaw PoznańTemat: Coral Beach Resort - Hurgada (****) info marzec 2006 Miałam przyjemność być gościem tego hotelu z mężem od 6 do 12 marca 2006. Byliśmy jedynymi Polakami, głownie Rosjanie, Ukraińcy itd., także Niemcy, trochę Włochów, poznaliśmy też Anglików, jednych Francuzów. Hotel raczej dla starszych i emerytów, mało w nim młodzieży i dzieci. Jest to ostatni hotel w Hurghadzie, do centrum jeżdżą busy- zwykle z przesiadką, taxi, jest też buz hotelowy o stałych porach-11LE za osobe-info w recepcji. Hotel należy do sieci Rotana. Hotel jest bardzo ładni utrzymany, rozległy, walizki zawiózł nam boy meleksem. Mieliśmy pokój najdalej od hallu, ale za to z widokiem na morze i łóżkiem małżeńskim. W pokoju był mini salonik-kanapa, fotel, stolik i nowym TV-była polska telewizja, dużo kanałów, wyjście na taras(krzesła, stolik i wyjście na zewnątrz). Dalej przechodziło się do aneksu kuchennego-zlew i lodówka(stara, ale chłodziła) Łazienka czysta, ręczniki tez, prane często i wymieniane. Minusem był mały prysznic i badziewna zasłonka prysznicowa-nic nie chroniła, woda była wszędzie! Ciepła woda na bojler-mogło nie wystarczyć czasami. Sypialnia osobna, z wygodnym łożem, czysta pościel, toaletka z lustrem, szafa, stoliki nocne, radio-nie działało. W każdym pokoju własny sejf. Lobby bardzo ładne, hotel dobrze utrzymany w głównej części, część pokoi odnowiona, ale bar na plaży już nie…kilka sklepików z pamiątkami, dyskoteka, Heath-club, namiot animacyjny. W lobby bar, telefon, kantor (czynny godzinę rano i godzinę wieczorem), Internet, jubiler. Na ternie też plac zabaw dla dzieci, kort tenisowy-właśnie go remontowano. Niedaleko basenu możliwość wykupienia quadów. Plaża czysta, sprzątana regularnie, codziennie czyste ręczniki plażowe. Jest część z molem dla snurkujacych, rafa jest spora, ale zniszczona, zdeptana, głównie przez Rosjan… na plaży parasole, wiatrochrony i domki, w których można się schować. Jest część plaży z dnem kamienistym, ale i z piaszczystym. Obok plaży szkoła nurkowania, windsurfingu, kitesurfingu, można wykupić wycieczki na Giftun, masaże (płatne). Obok możliwość przejażdżki na wielbłądzie czy koniu. Na plaży animacje dla dorosłych -program wisi w lobby. Moim zdaniem trochę słabe, może dlatego, ze nie było sezonu?? no i po rosyjsku, co mnie dobijało! Jest też bar-nie korzystałam. 2 baseny-wykąpałam się raz, bo woda była zimna, przy basenie bar-można siedzieć w wodzie i popijać drinki. Restauracja bardzo ładna, woda płatna 8LE duża butla (dobra woda), Stella 22 LE- płatne na rachunki „na pokój” regulowane w recepcji. Jedzenie bardzo dobre, choć lepsze jadałam w innych hotelach. Na śniadanie omlet stadion, jajka, płatki, jogurt, mleko, sałatka owocowa, kiełbaski, jakiś ryż czy kasza,k warzywa, bułki, ser żółty i biały, „mortadela”- czyli ich wędlina, chałwa. Kawę i herbatę nalewają kelnerzy, uwijają się sprawnie, bardzo miła obsługa, czysto. Jak dla mnie trochę monotonnie, ale oczywiście można się najeść. Obiadokolacja- zawsze 2 zupy, pasta stadion, zawsze drób- kurczak, kaczka lub gołębie, czasem ryba, wołowina, warzywa zapiekane saute, do tego kasze lub ziemniaki. Jedna część z pieczywem-ale nie za smacznym, poza macą. Druga część z warzywami pokrojonymi surowymi oraz sosami, trzecia z gotowymi sałatkami. Czwarta z owcami-słaby wybór- zawsze guawy, ale twarde, figi, pomarańcze-pyszne! Piąta część ze słodkościami-pyszne! Zdecydowanie wygrywają. Zawsze 2 rodzaje puddingów, ciasteczka, sezamki, torciki, balkawa. W piątki jedzenie typowo „egipskie”. Hotel ma tylko HB, brak All. Obsługa bardzo miła, uczciwa, nic nie ginie. Codziennie ok. 22 część animacyjna-występ egipskich zespołów folklorystycznych, taniec brzucha, dyskoteki, karaoke. Ogólnie bardzo przyjemnie, my spędziliśmy tam bardzo miło podróż poślubną. Zdjęcia z linka oddają rzeczywistość www.rotana.com/aspx/Hotel.aspx?HotelId=21 w razie pytań proszę o maila na gazetowego. Temat: Kościół Kościół mateusz.pl/czytania/2009/20090614.htm "Jest to Ewangelia, która wlewa w nasze serce otuchę i nadzieję: bo daje nam gwarancję, że Bóg działa niepozornie, ale za to wytrwale i skutecznie. Bardzo nam potrzeba takich gwarancji, bo sami skłonni jesteśmy myśleć zupełnie inaczej. Kierując się naszym ludzkim sposobem reagowania i myślenia, zatrzymujemy się na ogół na tym, co jaskrawe, głośne i szybkie, co nachalnie pcha się przed oczy i przyciąga uwagę. Jeśliby w ten sam sposób patrzeć na Kościół i Jego działalność, łatwo popadłoby się w rozpacz i kompleksy. Albowiem w Kościele na ogół nic takiego nie znajdujemy. Kościół jest skromny, powolny i niepozorny w swoim działaniu – zupełnie jak kiełkujące ziarenko – a to co w Nim najcenniejsze, można zamknąć w dłoni i wydrukować w jednej kieszonkowej książeczce. Siła i sens Kościoła nie polega bowiem na atrakcyjnym opakowaniu, lecz kryje się w wewnętrznej zawartości. A zawartością tą jest sam Bóg. Ale pewnie nasuwają się nam różne wątpliwości. Najpierw ta, że Kościół swą drogocenną, choć taką skromną zawartość chowa w niewspółmiernie wielkich i przebogatych opakowaniach. Przecież ta garstka Najświętszych Hostii nie potrzebuje tak kunsztownych i ciężkich od złoceń kielichów, ołtarzy, świątyń! Owszem, ale człowiek potrafi kochać Boga i wyrażać swoją miłość, tylko na własną miarę i sposób, czyli przez sztukę, piękno, przepych, prostotę. A poza tym, nie od tego zależy chwała Boga, w jakiej monstrancji się Go ukazuje, lecz od tego, kto na Niego patrzy, jak patrzy i jak kocha. Jeśli świątynie buduje się bez miłości, jeśli obrazy maluje się bez pokory, a monstrancje złoci kosztem ludzkiej krzywdy, nie cieszą one Bożego Serca, a i nasze oczy wyczuwają fałsz. Dalej zastanawiamy się, po co Kościołowi radio, telewizja, prasa, księgarnie, wydawnictwa... Przecież Bóg nie potrzebuje kampanii reklamowych ani specjalnego zaplecza technicznego. Owszem, prawda nie musi być krzykliwa, bo prawda nie przekonuje siłą głosu, lecz siłą argumentów. Ale zarazem prawda chce dotrzeć i oświecić wszystkich ludzi, chce nas ubogacić, uczynić lepszymi. I dlatego wykorzystuje wszelkie godziwe sposoby, wszystkie zdobycze ludzkiej myśli, by mogła zapadać w ludzkie serca i umysły, by przemieniać je swoją mocą. Wreszcie myślimy sobie tak: a dlaczego Kościołowi tak bardzo zależy na ziemi, domach katechetycznych, seminariach, placach zabaw, szkołach, szpitalach? Po co się tam wszędzie pcha? Czy nie potrafi się obejść bez kont bankowych i armii pracowników? Oczywiście, że potrafi! Nie potrzebuje wielkich pieniędzy ani najemników. Potrzebuje za to świadków. Potrzebuje ludzi wiary, ludzi, którzy poznali Boga i zaufali Mu. Ludzi tak zafascynowanych Bogiem, że gotowych zupełnie zapomnieć o sobie. Na takich ludzi Pan Bóg czeka, tych zaprasza i przygotowuje do współpracy. Jej celem jest dobro człowieka, i to nie tylko duchowe, wieczne, ale także to przyziemne: zdrowie, godne utrzymanie, spokojna starość, a nawet i trochę zwykłej rozrywki. I dlatego Kościół musi się nieraz rozglądać za środkami, które pozwoliłyby te cele realizować. I jeśli nie chce bujać w obłokach, musi się nieraz schylić i podnieść trochę grosza. Ale nigdy grosz ten nie jest celem samym w sobie – zawsze służy czemuś więcej: służy człowiekowi, zarówno dla życia wiecznego, jak i doczesnego. Właśnie taki jest Kościół. Nieraz zdarza się Mu trochę pobłądzić, bo jeden czy drugi człowiek – niekoniecznie zaraz ksiądz! – utraci z oczu cel, a zbytnio zapatrzy się pod nogi. Ale wtedy szybko włączają się mechanizmy alarmowo-samoregulujące: upokorzenie, ubóstwo, ucisk – i wszystko wraca do normy. W ten sposób Kościół ciągle rośnie, sam nie wiedząc jak. Ale ważne, że Bóg wie." Ks. Mariusz Pohl Temat: Może komuś pomoże-głos uratowanego dziecka... Chyba nigdy nie ma "odpowiedniego" czasu na dziecko... poznałam męża zaraz po maturze, obydwoje pracowaliśmy, kasy nie było za dużo ale dawaliśmy radę, mieszkaliśmy razem półtora roku i planowaliśmy ślub, pół roku przed planowaną datą ślubu okazało się że będziemy mieli dziecko...cóż..nasze plany w jednej chwili się zmieniły, wszystkie terminy musieliśmy pozmieniać zamiast w pięknej sali mieliśmy ślub w sali weselnej na działkach, nie była świetna jak ta poprzednio wybrana ale taka normalna, wszystko musiałam sama zorganizować, zaprzyjaźnione koleżanki mamy ugotowały przepysznie za 1/3 ceny którą zawołał kucharz wcześniej, wszystko było po kosztach, a było cudownie, pysznie, orkiestra super, sukienka koleżanki po kilku przeróbkach, prawie wszyscy goście zamiast standardowych prezentów dali pieniądze, a nie byli szczególnie "dziani" ale wystarczyło żeby prawie całe koszt wesela się zwrócił... bałam się powiedzieć rodzicom o ciąży bo wszyscy mieliśmy inne plany, zrobiliśmy obiad dla moich rodziców i mojego partnera wówczas i to właśnie ON ogłosił nowinę wszystkim zebranym bo ja się bałam, wszyscy na mnie spojrzeli...byli w szoku a ja skulona na tapczanie... i nic...nikt nic nie mówił, wiedziałam że nie są zadowoleni, poszłam do kuchni, za mną mama i przyszła "teściowa" i powiedziały jedna przez drugą że wózek mi kupią...myślałam że się przesłyszałam...byłam cholernie szczęśliwa...Juleczka urodziła się zdrowa, dziadkowie byli zachwyceni, mama dzwoniła co godzinę do szpitala żeby się dowiedzieć czy wszystko w porządku i to ona do wszystkich dzwoniła że już jest nasz skarb na świecie... nie było łatwo, cały czas prawie płakała, albo jadła, prawie w nocy nie spałam, z pieniędzmi nie było lekko ale ubranka dostaliśmy, na resztę starczyło...tyle nocy nieprzespanych ale jeden uśmiech, krok, słowo- wszystko zapisywaliśmy, Mąż nosił ją na rękach jak księżniczkę...przeprowadziliśmy się do wielkiego miasta i mieszkaliśmy sami...moi rodzice daleko, teściowie starsi, nie było prawie nikogo do pomocy, zaszłam w drugą ciążę, byłam przerażona, nie znałam zbyt wielu koleżanek, mąż całymi dniami w pracy a ja z dwójką małych dzieciątek...to był prawdziwy egzamin...wszędzie gdzie musiałam iść szłam z nimi, do urzędu , na zakupy, lekarza, po chleb...ale i na spacery, plac zabaw...jak Mateuszek miał ok. roku wzięliśmy działkę i tak się na trawie dzieciaczki bawiły a ja z nimi...to były najcudowniejsze chwile w moim życiu, było trudno ale chwil radosnych było tyle samo, nie raz płakałam razem z dziećmi... teraz poszły do przedszkola, uwielbiają tam być a ja odbudowuję moje ja, od października chcę iść na studia, dorabiam pielęgnując ogrody (uwielbiam tą pracę) jak dzieci są w przedszkolu więc na przeżycie mamy- dałam ogłoszenie, mąż wyjechał za granicę, przyjeżdża co dwa tygodnie na kilka dni, w między czasie mąż wpadł w hazard ale wyszedł z tego, z kasą jest coraz lepiej, jeszcze pół roku tam popracuje i będzie z nami albo my do niego się przeprowadzimy ale raczej zostaniemy, jestem szczęśliwa choć jak sobie przypomnę jak wtedy czułam się sama z dwójką dzieci w urzędzie labo sklepie, jak panie na mnie patrzyły z pogardą czasami to robi się smutno, jak ciężko było walczyć o męża i pomóc mu wyrwać się z tego nałogu, iel wpajania mu od nowa że niszcząc siebie niszczy dzieci ale jest na dobrej drodze do wyleczenia. Mimo tych wszystkich trudności niesionych przez los dzieci są najcudowniejszym darem jakim dostałam. Więc dziewczyny, prawie każdy moment jest nieodpowiedni, czy się ma męża, czy nie, przy to z przypadku, czy ma się za mało lat, nigdy nie wiadomo jak będzie, ale musimy dawać radę A zawód MAMA jest tak samo ważny jak każdy inny i daje mnóstwo różnych możliwości, trzeba być sędzią, pielęgniarką, kucharką, sprzątaczką a jak dziecko powie że "jesteś najlepszą moją mamusią" to się serce kraje najgorsze ale nie straszne to przetrwać ten pierwszy rok powodzenia i cieszę się że znalazłam się na tym forum jeśli ktoś chciałby porozmawiać to proszę pisać na gazetowego Temat: Szwedzi powiedzieli "nie" dla euro DLACZEGO NIE EURO ? Gość portalu: bas napisał(a): > Szwedzi nie pokazali co to jest rozsadek, tylko zwyczajnie > pomysleli portfelem. Przecietny Szwed jest zbyt biedny zeby mogl > zyskac na wprowadzeniu euro w tym kraju. Szwedzi sa ogromnie > zapozyczeni i obawiaja sie wzrostu cen, ktory dodatkowo utrudni > egzystencje. Natomiast osoby zamozne nie musza sie o takie > szczegoly martwic. Moze i prawda. Warto jednak przypomniec, ze kraje u dlugoletnia tradycja stania z boku zawsze przystepowaly do kolejnych stopni integracji UE z opoznieniem. GB z ma inny model gospodarczy niz Europa kontynentalna i jest izolowana na wyspie. Skandynawia, szczegolnie Szwecja, jest bardzo chojna, jesli chodzi o pomoc dla Trzeciego Swiata, ale ma tez - takze z powodu ponadprzecietnego elementu socjalnego - poczucie wlasnej odrebnosci. Szwedzka tradycja neutralnosci politycznej ma tu takze duze znaczenie. Korzysci z polityki kursowej sa moim zdaniem rownowazone, a nawet przewyzszane, przez dramatyczny wzrost obrotow handlowych w ramach Euro, zwiazany z tym wzrost gospodarczy oraz powstawanie nowych miejsc pracy. Wobec prognoz (pogrozek?) szefa banku centralnego USA A. Greenspan`a, ze "Euro zostanie wprowadzone, ale sie nie utrzyma", czyli kraje strefy Euro poniosa w wyniku jego upadku olbrzymie straty, spoleczenstwa izolacjonistyczne moga ulegac pokusie odczekania, czy Euro sie sprawdzi. To troche nieprzyjemne kunktatorstwo Szwedow czy GB nie mialoby miejsca, gdyby istniala juz w UE wspolna opinia publiczna, wspolne media, wspolne osobistosc zycia publicznego, wspolne autorytety moralne. Wielu sugerowalo by najpierw osiagnac wlasnie ta wspolna opinie publiczna, a potem Euro, ale korzysci z Euro dla obecnych czonkow obszaru Euro sa tak olbrzymie, ze nie warto bylo czekac: nic nie szkodzi, w RFN ludzie myla sie jeszcze i mowia niekiedy Marka zamiasz Euro, ale to nie ma znaczenia. Ludzie kupuja coraz czesciej po nizszych cenach w Euro za granica, firmy zapomnialy o problemach walutowych w handlu w ramach UE, turysci maja zabawe placac swoim Euro za granica, niekorzystne lokalne trendy inflacyjne lub deflacyjne sa od razu korygowane przez przeplyw kapitalu, popytu i podazy do obszarow Euro gdzie mozna skorzystac na nierownowadze rynku i bank zentralny UE nie musi nic robic - poza przygladaniem sie. Polska bedzie odnosic olbrzymie korzysci z UE, a Euro pozwoli na jeszcze wieksza wymiane zagraniczna z UE i ta wymina przewyzszy korzysci z instrumentu kursow walutowych. Podstawa jest jednak znajomosc jezykow i wyksztalcenie pracownikow. Dzis to nie pracownicy ida do kapitalu lecz kapital szuka obszarow z wysoko kwalifikowanymi wspolpracownikami oraz centrami naukowymi. Znakomitym przykladem jest tu Bawaria: rzad celowo tworzy nowe szkoly wyzsze oraz centra naukowe, finansuje im specjalistyczne wyposazenie atrakcyjne dla przemyslu, udostepnia Internet i podlacza do niego urzedy itd. W efekcie wiele firma zagranicznych tworzy miejsca pracy wlasnie w Bawarii. Polska ma jeden jedyny problem: na Zachodzie boja sie po prostu hord polskich dzikusow, takich jak ci produkujacy sie w forum. Zachod zdaje sobie sprawe, ze to ludzie o niskim poziomie umyslowym i kulturalnym i kojarzy z nimi nie tylko wulgarny jezyk, ktory kazdy zachodni dziennikarz moze poznac w forum Wyborczej, lecz takze zlodziejstwa, rozboju, chuliganstwa, sutenerstwa, wandalizmu itp. Piotr Kraczkowski - beam.to/ll Temat: Millenium Travel - apartament24 Wróciłem cały i zdrowy... ;) Witam W dniach 13.06 - 27.06.2009 przebywałem wraz z rodziną w apartamencie Marina View Fort Beach Nr apartamentu: F1-375 w miejscowości ST.Vlas ,zakupionym właśnie w MILENIUM. Nie ukrywam, że już w lutym gdy dokonywałem rezerwacji kontakt z Panią Justyną oraz Panem Arkiem był na jak najwyższym poziomie - doradztwo gdzie najlepiej wypocząć z dziećmi, jaki apartament wybrać i dlaczego, pomoc w rezerwacji lotu oraz odpowiedzi na setki pytań z mojej strony pozwoliły już na to aby obdarzyć to biuro zaufaniem - wiadomo to był luty do wyjazdu jeszcze trochę wiec jakieś obawy były. 13.06 lot z Poznania do Bourgas odbył się bezproblemowo i na lotnisku czekała już na nas nasza rezydentka Pani Monika wraz z Panem Arkiem. Sprawny i szybki transport busem do miejsca zakwaterowania i przekazanie apartamentu który był dokładnie taki jak na zdjęciach. Wszystko czyściutkie, prawie, że nowe widok z tarasu wspaniały - żadna ściema. Na powitanie otrzymaliśmy kosz ze słodkościami dla dzieci i czymś mocniejszym dla starszych - bardzo miły gest. Otrzymaliśmy niezbędne wskazówki odnośnie naszego pobytu, pomoc zarówno w wymianie waluty jak i w dokonaniu pierwszych, większych zakupów spożywczych. Przez cały pobyt zarówno Pani Monika, Pan Irek, Arek byli z nami w kontakcie pytając czy czegoś nam nie brakuje - naprawdę obsługa miła i na poziomie. Pani Monika bardzo przypadła do gustu naszemu 5letniemu synkowi - wspólne zdjęcia do dziś są przez niego przeglądane. Jeżeli chodzi natomiast o samo miejsce pobytu to dla rodzin z dziećmi jest to strzał w 10. Kompleks jest bardzo czysty, ogrodzony posiada place zabaw, baseny, 4 punkty gastronomiczne. Wieczorami jest cisza i spokój, żadnych śpiewów i dudniącej muzyki. Plaża spokojna, długa i piaszczysta, zjeżdżalnie i dmuchane atrakcje dla dzieci. W ciągu dnia można również pozwiedzać okolice - w pobliżu centrum St.Vlas, port jachtowy z malowniczymi knajpkami na plaży. Słoneczny brzeg ze swoim AquaParkiem i długą nadmorską promenada gdzie można spacerować, zjeść, wypić jak również spocząć na piaszczystej i szerokiej plaży. Na uwagę zasługuje również Neseber i jego malownicze położenie wraz z atrakcjami - jeden dzień aby wszystko zobaczyć, przepłynąć się łodzią to mało. Podczas pobytu można również skorzystać, ze zorganizowanej formy - wieczór bułgarski, rejs jachtem, wypad do Istambulu itp. O wszystkich formach zorganizowanych dowiedzieć się można od przemiłej obsługi MILENIUM. Mówiąc krótko - wypoczynek z MILENIUM dla nas to był strzał w 10 - profesjonalna obsługa od rezerwacji po pożegnanie w dzień wyjazdu, miejsce pobytu dokładnie takie samo jak na zdjęciach reklamowych, zero ściemy. Szczerze polecam to biuro - my jeżeli zdrówko dopisze z pewnością skorzystamy z usług MILENIUM za rok. Temat: Pytanie do wszystkich Forumowiczow Gość portalu: dana33 napisał(a): > cremaster^ napisała: > > Sytuacja jest zatem nie do pozazdroszczenia. > > Stan taki nie moze trwac wiecznie. > > Co wedlug Ciebie musi sie stac lub co nalezy uczynic by sytuacja sie > zmienila ? > > Wiem, ze pora jest pozna i zmeczenie daje sie we znaki wiec jezeli masz > jakies > > pomysly to podziel sie nimi moze juz jutro. > > Spokojnych snow i do ewentualnego, nastepnego spotkania w necie. > > > nu, odpowiem z domu wieczorem, bo mnie zaraz z pracy wyrzuca... nu, cremaster, nie moge ci odpowiedziec tak na sicher, bo jak wiesz, to pokoju, tak samo jak do rozmowy, potrzeba partnera. jak gadasz do sciany, to masz takie wyniki, jakie my mamy z arafatem. jest taki facet, arab z wschodniej jerozolimy, nazywa sie sari nuseiba. takiego chcialabym na partnera do rozmowy: wyksztalcony (jesli sie nie myle to filozofia), absolutnie przeciwko zamachom, strzelanu, burzeniu domow, glodzie, nedzy, ale absolutnie za rozmowami, stworzeniu warunkow na dojscie do porozumienia. oprocz tego jest caly ogromny narod palestynski, ktory chce miec wlasne panstwo i te pare milionow izraelczykow, ktorzy tez chca, zeby oni mieli panstwo, chociazby z tego powodu (waznego!!!), ze izrael jest panstwem zydowskim dla zydow (tak w "megilat ha'atzmaut" czyli w dokumencie o powstaniu panstwa). od samego poczatku, od 48 roku, jesli narod, powtarzam slowo narod, arabski zyjacy na terenach owczesnej palestyny nie bylby podzegany przez elite rzadzaca, mogl miec swoje miejsce do spokojnego zycia. nawet wlaczony do jordanii (west bank) lub do egiptu (gaza), ci ludzie mogliby miec obywatelstwo i pelne prawa. nie twierdze, ze jordania i egipt sa na poziomie zycia izraelskiego codziennego, bo nie sa (bylam w jordanii). ale byliby napewno w lepszej sytuacji niz sa dzisiaj. do obozow uchodzcow zostali wepchnieci wtedy prze rzady jordani i egiptu. po wojnie 67 ktora sami sprowokowali, doszli uciekinierzy ze zdobytych przez israel terenow. trzymano ich tam w nieludzkich warunkach przez te wszystkie lata i wszelkie proby israelskie poprawic im te warunki, spotykaly sie na absolutna odmowe onz (oczywiscie pod presja arabska).nu, jak ja bym byla szejkiem omanu lub arafatem lub saddamem lub.... to z reka na sercu, tez bym nie pozwolila im pomoc, bo mi latwiej podburzyc ludzi glodnych, zrozpaczonych i bez zadnego widoku na lepsza przyszlosc nie dla nich i nie dla ich dzieci, niz takich, co maja pelne zoladki, prace i dziecko sie bawi na placu zabaw a nie w rynsztoku. Dzisiaj sprawa jest bardzo trudna rowniez dlatego, ze nie masz partnera do rozmow. sari nuseiba jest sila umyslowa, ale nie polityczna. z doswiadczenia dlugich lat wiemy, ze nie mozna wierzyc arafatowi. oprocz tego jego system nauczania nienawisci juz w przedszkolach, jego system zamykania ludziom buzi (mordowanie podejrzanych o zdrade lub przeciwnikow jego "polityki", powtarzam podejrzanych, bez sadow, udowodnienia winy, bez oskrzyciela i obroncy!!!) jest bardzo skuteczny. ja bym zmienila natychmiast przywodce palestynczykow, wprowadzila do przedszkoli, szkol i na uniwersytety inny program naucznia i wychowywania, dala ludziomw reke prace, ksiazke zamiast broni, i jak beda soweit, to zaczelabym pertraktacje na stworzenie panstwa dla nich. jak dlugo ich jedynym zajeciem jest planowanie zamachow, sprawa stoi w zaulku. bede ofiary po obu stronach, po ich wieksze, bo naszych zolnierzy ucza nie tylko jak strzelac, ale przedewszystkim, jak sie chronic przed zabiciem. nie smiej sie, to autentyczne. u nas nikt nie jest bohaterem, jak sie da zabic. i u nas oficer ni krzyczy "naprzod", jak arafat do swoich bojowek, tylko "za mna", a jak wiesz, jest roznica.... przyjedz kiedy do israela, warto. Temat: Zaproszenie do zabawy przy kolorowych słoniach Zaproszenie do zabawy przy kolorowych słoniach Trzydzieści kolorowych afrykańskich słoni pojawi się w najbliższy weekend 20-21 czerwca w sześciu miastach w Polsce. Promują Słoniarnię poznańskiego ZOO w Warszawie, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Zakopanem, a także w samym Poznaniu. Wszędzie będzie można dotknąć słoniowej trąby na szczęście, bawić się przy wibrujących rytmach bębnów djembe i dundun’ach i wymalować na twarzy podzwrotnikowe wzory. Wydarzenie zorganizowało Miasto Poznań przy wsparciu koncernu Veolia Environnement/ Dalkia. Pomarańczowe, fioletowe, niebieskie, zielone i białe słonie będą pozdrawiać mieszkańców polskich miast od piątku 19 czerwca do niedzieli 28 czerwca. Po pięć słoni stanie w Poznaniu na Starym Rynku, w Gdańsku na Długim Targu, Wrocławiu przy Rondzie Reagana przed Pasażem Grunwaldzkim, w Krakowie na Placu Historycznym przy Galerii Kazimierz, w Warszawie przy Pasażu Wiecha i w Zakopanem na Placu Niepodległości. Każdy ze słoni wykonany jest masy żywicznej, waży 280 kg i ma trąbę wzniesioną na niemal trzy metry w górę. Zwierzęta będą zachęcały do wizyty w poznańskim Ogrodzie Zoologicznym - przede wszystkim w otwartej niedawno Słoniarni. Organizatorzy zapraszają do rodzinnej zabawy przy kolorowych słoniach. W każdym z miast najbliższy weekend tj. w sobotę 20 czerwca (w godz. 14.00-18.00) i w niedzielę 21 czerwca (w godz. 11.00-15.00) przy słoniach będą przygrywały afrykańskie bębny zespołu Republika Czadu Zbigniewa Łowżyła. Jeden z najbardziej znanych w Polsce zespołów grających muzykę etniczną w związku ze słoniową akcją wysłał do każdego z sześciu miast bębniarzy z muzyczną misją. W tym samym czasie na dzieci będą czekali animatorzy z farbami do malowania twarzy i upominkami. Działająca od dwóch miesięcy Słoniarnia należy do największych i najnowocześniejszych w Europie. Obecnie zamieszkują w niej dwa afrykańskie samce: 10-letni Ninio i 5-letni Yzik. Docelowo zamieszka tam stado złożone z czterech samic z młodymi oraz dorosłego samca. Do swojej dyspozycji zwierzęta mają pawilon wewnętrzny z wybiegami o powierzchni ponad 1 300 m² i galerią dla zwiedzających, boksy sypialne oraz 2,5 hektarowy wybieg zewnętrzny z basenem. „Udany projekt Słoniarni to kolejny dowód na to, że w Poznaniu możliwa jest realizacja tak ambitnych przedsięwzięć. Dowodem na to jest ubiegłoroczna Konferencja Klimatyczna czy Mistrzostwa Euro 2012, do których się przygotowujemy. W ramach przyjętej strategii, miasto systematycznie zyskuje na atrakcyjności zarówno dla mieszkańców jak i odwiedzających je turystów. Bardzo się cieszę, że słonie trafiły do Poznania. Zrobimy wszystko, by czuły się tu jak najlepiej.” – mówi Ryszard Grobelny, Prezydent Miasta Poznania. Powstanie Słoniarni związane jest z koncepcją zrównoważonego rozwoju Poznania, w którym jednym z priorytetów jest stworzenie nowego standardu rekreacji dla mieszkańców i turystów. Nowoczesna Słoniarnia doskonale wpisuje się w poznańską strategię. Z jednej strony tworzy zwierzętom warunki dogodne do życia, z drugiej jest atrakcyjnym miejscem spędzania wolnego czasu przez całe rodziny. Strategia zrównoważonego rozwoju stanowi także naczelną zasadę działania partnerów miasta – firm Veolia i Dalkia. Cała akcja jest częścią zeszłorocznego projektu współpracy koncernu i miasta Poznania podczas Roku Klimatu i Środowiska, którego zwieńczeniem był Światowy Szczyt Klimatyczny, organizowany w grudniu 2008 w Poznaniu. Za organizację akcji odpowiada Agencja Tequila Polska, za kontakty z mediami związane z przedsięwzięciem odpowiada agencja Q&A Consulting. Temat: MARATHON - Rodos Autor: ~Grzech 25-08-2005 11:39 wyślij odpowiedź Pokój jak pokój, budowanie w stylu greckim to dobudowywanie pięter w kolejnych latach i tak np. budynek przy basenie ma parter i 2piętra, a nie 1 jak na wszystkich zdjęciach. Standard chyba jest taki sam we wszystkich pokojach, rączniki są (wymieniane codziennie), ale warto zabrać własne plażowe. W hotelu proszą o nie wynoszenie ręczników na basen i morze, więc warto mieś własne. Zresztą jest tam IDIOTYCZNY zwyczaj „rezerwowania” leżaków przy basenie, w praktyce wygląda to tak że rano taki zawodnik kładzie ręcznik na leżaku i idzie sobie na śniadanko, potem, spacer, nad morze, a po obiedzie przypomina sobie o leżaku i w ramach sjesty zalega na nim. Czyli leżak ponad pół dnia jest wolny. Celują w tym niestety Polacy i nasi południowi sąsiedzi. Ale daje się spokojnie znaleźć leżak w ciągu dnia, zresztą zawsze kogoś się pozna i polubi, więc jest gdzie się Ew dosiąść. Jak się towarzystwo polubi i przystąpi do zabaw w basenie to leżaki są raczej mało eksploatowane. Mieszkaliśmy na 1piętrze, pani pokój sprzątała codziennie, ręczniki wymieniane wg potrzeb, wystarczy zostawić je w łazience na podłodze lub wannie, po sprzątaniu masz czyste. Sejfu nie wynajmowałem, nie było potrzeby. Ale jest w recepcji (info chyba jest na stronie) ALL – posiłki w ramach szwedzkiego stołu, nikt niczego nie wydziela, Śniadania – jajka co najmniej w 2postaciach – gotowane i sadzone lub jajecznica Płatki śniadanowe, mleko, wędlinka (na dokładkę parówki prawie codziennie) żółty ser, warzywa, pieczywo. Kawa herbata, napoje Obiady podobnie – coś z mięsem (min 2potrawy) coś z owoców morza, dużo ryb. Czyli ok. 4 – 6dań do wyboru. Jest też jakaż zupa, ale nie jedliśmy. Do tego ziemniaki, makaron, ryż, czasem frytki. Warzywa i sałatki do wybory, do tego lody w 5smakach i 3słodkie polewy Na deser jakieś owoce, arbuzy, nektarynki, winogrona, brzoskwinie. Jednak najczęściej arbuzy. Do picia napoje oraz wina – białe i czerwone oraz piwo. Ceny leżaków – nie wiem, w hotelu gratis, na plazy niegdy nie wypożyczałem – miałem własny materac oraz namiot plażowy. Obsługa – na stołówce (jakoś bardziej mi to pasuje niż restauracja praktycznie sami młodzi ludzie oraz starszy Grek co ma 4córki, okrutnie się burzy na wynoszenie jedzenia ze stołówki. JEŚLI WYNOSIMY TO DLA DZIECKA LEŻĄCEGO W ŁÓŻKU (CHOREGO) TO WYSTARCZY O TYM POWIEDZIEĆ I JEST OK. To czepianie się jest denerwujące, ale ma sens, większość jedzenia ląduje potem w koszu, więc po co wynosić, a inną kwestią są robaki – resztki jedzenia je przyciągają, więc chyba lepiej nie mieć jedzenia w pokoju. A robaków raczej nie ma, zresztą jak coś się pojawi to chłopaki zaraz mają zabawę i zamęczą robala Wypożyczanie samochodów – za peugeota206 z klimą płaciliśmy 110euro i to było drogo – wypożyczalnia przy głównej drodze obok przystanku. Teraz tam jest wysoki sezon, więc ceny są max, również zamachy w Egipcie wpłynęły na ceny (2dni po zamachu ceny podskoczyły o 10euro) – część ludzi zmieniła plany i zamiast do Egiptu przyleciała na Rodos. Obsługa jest taka jak klienci – SERIO Jeśli jesteśmy dla nich mili i sympatyczni to oni dla nas też. Zestaw magicznych słów oraz uśmiech pomagają bardzo. Zwłaszcza w barze Chwila rozmowy, uśmiechu, a drinki są bardziej konkretne. A potrafią się odegrać, na niemiły gość musie się produkować po angielsku Ew grecku by coś załatwić. A oni doskonale rozumieją po polsku – obsługa jest z Czech i Słowacji. Pozdrowienia dla Petera (polecam kawę a’la Peter oraz dziewczyn. Rodos jest bardzo ładną wyspą, więc warto pożyczy c samochód i objeździć je całe, a drogi mają lepsze niż my. Odp dla FIFA Do wieczora możesz jeść i pić bez opłat, tak posiłki jak i bar przy basenie Swoją drogą to można jeść po 2posiłki, ale ciekawe, kiedy się pęknie;-0 Nie ma bransoletek, tam wszyscy mają all, więc nikt nie biega z bransoletkami. Toaleta dla wszystkich jest w piwnicy (pod recepcją) ale byłem tam 2razy 1 tuż po przyjeździe na życzenie dziecka (tata siku!!) 2 też jakoś awaryjnie. Jest niby ok., ale nie wszyscy potrafią trafić do muszli, sprzątają pewnie 1dzienie, na dokładkę to jest obok kuchni, więc jest tam okropnie gorąco. W praktyce biega się do pokoju (po wykwaterowaniu korzystasz z łazienki kogoś kto zostaje i tyle). Warto zabrać ze sobą Cd z muzyką, w barze chętnie puszczają. Trochę żałowałem że nie mam jakiejś dobrej składanki, by urządzić „wieczór polski” tak dla zabawy i uśmiechu, by pokazać że Polacy potrafią się bawić (nie tylko przy alkoholu), a nie tylko narzekają. Rozpisałem się, jeśli ktoś przez to przebrnął i ma jeszcze jakieś pytania to chętnie odpowiem Temat: Powiesc dla wszystkich Pokazalem to mojej zonie,najpierw spojrzala i sie usmiechnela i odpowiedziala podoba mi sie to,ale od jutra zaczynam grac w totolotka.Wytlumaczylem ,ze naprawde nie trzeba.Nie wierzyla ,zabralem ja do Bristolu na obiad zeby uwiezyla.Pyta sie- co ja zmajstrowalem w zyciu ,ze stac mnie na obiad w Bristolu. Hm nic specjalnego,po prostu troche szczescia i odwagi.Znasz mnie wiesz ze na zadne uklady kolidujace z prawem nigdy bym nie poszedl.No tak No ale jak?- zapytala,odpowiedzialem zobaczysz na mniejscu.Pakuj co potrzebujesz,zadnych sprzetow troche z ubrania najpotrzebniejsze i ksiazki tych nigdy nie za duzo.Zdecydowala sie na ksiazki,bylem zadowolony ,ze tak latwo poszlo.Stare mieszkanie trzeba odnajac albo miec jako rezydencje miejska .Czasy niespokojne,wszystko stoi na glowie,nic sie nie robi wedlug potrzeb tylko na udowodnienie ,ze my lepsi,Do diabla z takim systemem nie naturalnym ,raz trzeba skonczyc,zrobic cos co pasuje czlowiekowi a nie przeciwko niemu.Nie mialem samochodu,troszke zmienilem u konikow i pojechalem na gielde na Stawki.Wyboru specjalnie nie bylo,pare Citroenow BL 11 pamietajacyh czasy Adolfa i Ubeckie.Byly ople rekordy przywozone przez studjujacyh arabow,lub pracownikow wywiadu.Byl nawet mesio za jakies gigantyczne pieniadze,byl Ford 8 cylindrowy smok,bylo Volvo Amazon i ten starszy Duet to takie towarowe kombi.Dunczycy sie smieja i nazywaja Elefant. Wybralem tego starego Elefanta.Facet chcial 170ys zl stargowalem na 150 tys zl. Byl pakowny przyda sie do budowy i urzadzania.Nie wymaga wiekszych napraw,prosta konstrukcja,cos dla nas.Po zalatwieniu wszystkich formalnosci ,zajelo to 3dni.Jeden dzien ubespieczenie,dwa dnie w wydziale komunikacji.Pozniej padlo pytanie skad pieniadze,ale auto rzeczywiscie bylo okolo 10 lat stare.To sie uspokoili.Niemieli ostaniej niedzieli spiona na gieldzie nie bylo i niewiedzieli ile ono moglo kosztowac.Radosc straszna auto w rodzinie.Nowo zarejestrowne po przegladzie.Ach zapomnialbym przeglad byl fajny,gosciu chcial kupic tego elefanta.Srogi byl co do hamulcow podjechalem i sie zatrzymalem przy lini,on byl podejrzliwy wsiadl rozpedzili zablokowal cztery kola potem wyszedl i wtym kurzu patrzal na ziewmi czy rowno braly.Powiedzial dobre nie obrocilo samochodu dodokola osi. Jedziemy alejami i za placem Zawiszy milicja kontrola.Sprawdzal swiatla stopu ,wycieraczki czy chodza,musialem dmuchnac w policzek czy nie czusc alkocholu,byl grozny chcial zarobic,wlasnie zblizal sie piatek i zbierali na sobote na jakos zabawe.No nie zarobil umnie nic.Wszystko chodzilo jak trzeba.Mieszkanie zostalo zamkniete na cztery spusty,gospodarz domu dostal w lape dosc duzo pieniedzy,aby miec oko na nasze cztery wielkomiejskie sciany. Cala noc jazda do Poznania.Mknelismy prawie 65km/h ,mijalismy wszystkie furmanki i traktory.Raz sie co malo nie wpieprzylem w dyszel furmanki z sianem lub sloma ,w ostniej chwili zobczylem na dyszlu u gory palaca sie lampe naftowa. Mamy w aucie cale nasz majatek.Kupujemy w Poznaniu duzy namiot lozka polowe stol idrobiazgi potrzebne do zycia.Po poludniu dobijamy do naszej miejscowosc.We wsi sensacja takiego aUTA NIKT NIE WIDZIAL,PANIE A TO NA RUPE CZ BENZYNO,PYTOLY SIE CHOPY.Zauwazylem ze staly wszystkich naszych kolegow auta.Kazdy kupil sobie jakiegos uzywanego grata.Rozbijamy namioty na naszej ziemi.Zaczynamy dzialac. C.d.n Michal Temat: DO CBS O ISLAMISCIE TEGO FORUM Do Perly i troche do lady_hawk (ale nie duzo) Perla, problemy sa po to zeby je rozwiazywac. Wystarczy czasem usiasc, pomyslec co pisza ludzie, ktorych uwazasz za przyjaciol , i zastanowic sie czy warto placic za nich cene wlasnego honoru. Czy wierzysz w to co napisala do mnie lady_hawk? "zbyt sztywne zasady moralne powoduja okrojenie dramatyczne grona osob, ktore sie z nami przyjaznia, badz, do ktorych sami mamy ochote przyjaznie sie zwrocic." Jezeli wierzysz, to nie mamy o czym mowic. Wlasnie takie zasady lady_hawk owocuja takimi tekstami: "Pamietacie, kto rzucil podejrzenie na Poznan? HIACYNT! Szlo o jeniseja i inne robaki (spod spodnicy, Borsuczku, spod wacianej spodnicy "Haliny", widzisz?) Teraz ani sie bronil przed boaaaa..... Moze razem sie logowali do tego nicka? Raz ten, raz ta. Pamietacie protest o nieujawnianie nickow? I ta niedoedukowana Anglistka co wypisywala? kunce spod chello.pl + Vist = caly watek. Nikt, kto nie uczestniczyl w tych brudach tam sie nie wpisal. Piszesz Kingfish, ze Carmina "niechcaco"... Moze niechcaco, ale stala sie najobrzydliwsza faszystka tego forum. Popatrzcie na manipulacje Hiacynta. Na jej "znikniecie". torquemado! ossssso! Pablo! Jeniseju? amurze? KAT to tez ty? Jestes obrzydliwa. Nie dlatego, ze rozsylasz wirusy. Tylko dlatego, ze sama jestes ja wirus." Czy Ty nie widzisz slepej, nienawisci jaka przebija z tego pisania? Ja nie uwazam lady_hawk za idiotke. Ona pisze to z premedytacja. Swiadomie klamie, insynuuje, judzi. Oblewa Carmine brudem, powtarza ciagle jak katarynka te same potwarze, widzac za Goebelsem, ze zawsze cos pozostanie. Ona napewno nie ma sztywnych zasad moralnych. Jest uosobieniem zla i amoralnosci na tym forum. (A pozatem zle pisze). Masz zal, ze pisze teraz zle o Miriam. Ja pisalem dobrze o Miriam jak Tobie nawet nie przychodzilo do glowy ze wasze szampanskie zabawy w kwietnych watkach moga sprawic komus prawdziwa przykrosc. Ja bronilem Miriam takze wtedy, gdy uwazalem ze moi przyjaciele za bardzo jej dopiekaja. Pisalem o Miriam dobrze jeszcze w lutym kiedy lady_hawk chamsko i bezczelnie zaatakowala Carmine. Bronilem jej tak dlugo, jak dlugo uwazalem ja za reformowalna. Tak dlugo jak uwazalem ze na dobre slowo potrafi tez dobrem odpowiedziec. Ostatnie posty, chocby ten ponizej Twojego, a takze jej komentarz do Twojej odpowiedzi Carminie w jej watku swiadcza, ze ona tez nie za badrzo sztywne zasady moralne ma. Glupsza jest przy tym od swojej przyjaciolki l_h, bo nie zauwaza, ze Cie osmiesza. Poklepala Cie po ramieniu publicznie, poglaskala "dobry Perla, dobry", ale na przyszlosc badz ostrzejszy perelko - podniosla paluszek. Ty mnie Perla nie zapewniaj, ze piszecie samodzielnie i niezaleznie. Ona moze tak, ale Ty juz dawno nie. Nie rozsmieszaj mnie ze chce beatyfikowac Carmine. Tys juz Miriam dawno kanonizowal, a wlasne zasady moralne tez wyrzucasz powoli na smietnik. Ile razy prosilem, abys ustosunkowal sie do skandalicznego pisania lady_hawk? No i co? Miriam nie pozwala? Samodzielny, dumny Perlo. Zastanow sie. Przeczytaj jakim tonem Cie Miriam chwali. Zrozumiesz teraz co mialem na mysli piszac kiedys o "smiechu sierzanta". "Brudne koronkowe rekawiczki" moge odwolac. Do lady_hawk i tak nie pasuje bo ona walczy widlami od gnoju, Co do tego czym walczy Miriam to moze zaproponujesz jakies okreslenie do przyjecia dla nas obu. Teraz Cie Perla pozdrawiam i zlosci do Ciebie we mnie nie ma. Reszta jest do lady_hawk. Tylko dlatego nie zaatakowalem Cie z dwururki, ze juz nie wiem jak Cie atakowac. W jezyku polskim brakuje slow na okreslenie brudow w jakich sie tarzasz. Rade jaka mi dalas : "zbyt sztywne zasady moralne powoduja okrojenie dramatyczne grona osob, ktore sie z nami przyjaznia, badz, do ktorych sami mamy ochote przyjaznie sie zwrocic." uzupelnie o slowa: "ale powoduja znaczne rozszerzenie grona osob, ktorych przyjazn jest zaszczytem." I moze wreszcie przyjmiesz dop wiadomosci, ze nigdy sie z Toba przyjaznic nie chcialem. Jezeli pisalem do Ciebie bez wrogosci, to dzieki tym wlasnie zasadom moralnym, ktore kaza mi tak dlugo wierzyc w dobra wole inbnego czlowieka, dopoki sie bolesnie nie pruekonam, ze tej dobrej woli nie ma. borsuk P.S. Perla, napisales wlasnie gdzies do Hiacynta ze podczas nieobecnosci Carminy podpisywal sie jej nickiem. Znwowu Cie dziewczyny zrobily w konia. To bylo w zeszlym roku. Temat: MARAVEL LAND NNN+ Rethymon Kreta SYF! Dobra, czas kończyć tę wymianę, bo coraz więcej w niej osobistych docinków, a coraz mniej konkretów. Usłyszałem już od Ciebie, że wziąłem pieniądze, których nie wziąłem, że złożyłem jakiś protokół, którego nie złożyłem, między linijkami sugestywnie podważasz moją wiarygodność, a teraz pijesz do mojego wychowania. Powoli zaczynam Cię kumać, człowieku. Skoro dla Ciebie ta prowizoryczna ścieżka z desek na plażowym piachu jest powodem do lamentu, to rozumiem już na czym polega ten Twój rzekomy koszmar. Koszmar polega na tym, że obok jest hotel JoAn Beach i że "tamci mają lepiej". Tyle, że porównywanie Maravelu z JoAn Beach wykoleja tę dyskusję, bo zapomniałeś dodać, że hotel JoAn Beach jest czterogwiazdkowy i że za tydzień pobytu płacisz w nim tyle, co za dwa tygodnie w Maravelu. A jeżeli powołujesz się na JoAn Beach dlatego, że kwestia finansów jest dla Ciebie obojętna, to dlaczego się nie przeprowadziłeś? Podczas mojego turnusu rezydentka zaproponowała wszystkim "zbuntowanym" przeprowadzkę do innego hotelu o wyższym standardzie. Dopłata: 13 euro od osoby za dobę. W przeliczeniu: 1500 zł za dwa tygodnie za dwie osoby. Z tego co wiem nikt się nie przeprowadził. Ciekawe dlaczego... Czyniąc zadość Twojej ciekawości odpowiadam, że sznurki na tych ścieżkach z desek dostrzegłem dlatego, że kilkadziesiąt razy przeszedłem po nich do baru plażowego przy Adela Marea i z powrotem. Błogo uwalniały moje stopy od gorącego piasku plaży i cholernie byłem rad, że ktoś na pomysł tych skandalicznych ścieżek wpadł. I na koniec jeszcze jedno. Zdziwiła mnie ta Twoja opowieść o Maravelu i byłem ciekaw jak to jest możliwe, że w jednym miejscu są dwie różne rzeczywistości. Po tym, co opisywałeś było mi Ciebie szczerze żal i myślałem, że musiałeś mieć jakiegoś cholernego pecha, żeby tak felernie trafić. Teraz - po naszej polemice - widzę Cię raczej wśród tych nerwowych, temperamentnych, nienasyconych i roszczeniowo ustosunkowanych osób, którzy dali się poznać również na moim turnusie już na pierwszym spotkaniu z rezydentką. To była komedia, człowieku. Bareja by tego nie wymyślił! Jedno rozsądne pytanie o dziwny nalot na plaży uruchomiło lawinę absurdalnych żądań o darmowe leżaki na plaży, o to, żeby wozić wszystkich codziennie na południowe wybrzeże wyspy, o darmową klimę w pokojach, które to miały być rekompensatą za ten nalot. 'Lider' tej grupy oświadczył w pewnym momencie, że jest praktykującym prawnikiem, że wniesie sprawę do sądu i chętnie poprowadzi ją "hobbystycznie". No właśnie! Dla mnie, widzisz, koszmar zaczyna się tutaj. Jak słyszę, że ktoś jedzie na urlop, żeby znaleźć dziurę w całym (ten nalot był tego dnia wszędzie, na całym północnym wybrzeżu. W JoAn Beach też go mieli na plaży.) i się potem dla zabawy po sądach szlajać, to już mu nie współczuję, choćby dostał pokój w oborze. To on ma problem. Nie z europaletami, czy jak to się tam zwie, ale ze sobą. Podziękowałem za towarzystwo pana prawnika i tych bardziej krewkich rodaków i już dalej w żadne ustalenia tej komicznej zbiorowości się nie mieszałem. Chyba sfrajerowałem maksymalnie, bo oni chociaż 25 euro wyszarpnęli, a ja jak ten wał miałem udane wakacje... Temat: Chorwacja - plusy i minusy Gość portalu: Strato napisał(a): > Gość portalu: Kir napisał(a): > > > Niestety Chorwaci są coraz bardziej zepsuci przez turystów. Czasami czuję > się > > jak w Zakopanym. > > Pewnie miałeś za dobry samochód. Takich często traktują jak Niemców - nie > nasz, > > > > ma płacić i tyle ;-) > > No wlasnie, o to mi chodzilo :) Samochod rzeczywiscie lepszy nowy Form Mondeo > kombi, dobrze wyglada :) > > > Gdybyś zagadał po ichniejszemu od razu byli by milsi. A pewnie i rachunek > > mniejszy. O cenę trzeba było zapytać przed usługą. Z drugiej strony > > wulkanizacja 100 kun to na złotówki 60plz - u nas zapłaciłbyś ze 40 więc a > ż > tak > > > > bardzo Cię nie naciągneli. > > No i jeszcze dac im na flache?? Toz to przypomina naszych hydraulikow :) A co > do naciagania, to taka przyjemnosc kosztuje u nas 15-20 zl. > > > > No nie wiem, okazalo sie, ze plynie sie tam 25 minut stateczkiem. > > > > To skąd Ty startowałeś? Chyba że to była wersja dla bogatch - dodatkowe > 60kun ? > > od osoby za rejs zamiast ścieżką wzdłuż jeziora? > > Pojechalem do jakiejs miejscowosci (nie pamietam nazwy), korzystajac z mapy. I > o to mi wlasnie chodzi. Po to sa biura informacji turystycznej zebym mogl sie > tam wszystkiego dowiedziec, co, jak i gdzie. Skad ja moge wiedziec ze jest > jakas sciezka wzdluz jeziora? > W Lucernie dostalem mapke miasta, mapke okolicy i dokladna informacje gdzie > jest, ile kosztuje kolejka na Pilatus. Ze sa dwa rodzaje kolejek, gdzie jest > parking i czy jest platny. Poniewaz nie mialem tyle kasy na wjazd na sam szczyt > > to uprzejma pani powiedziala ze mozna sobie pojechac na pierwsza lub druga > stacje posrednia tej kolejki za czesc ceny calego biletu. Wszystkie informacje > w jednym miejscu, zadnej zabawy w detektywa. > > > Ja mam prostą zasadę - omijam duże kurorty. Nawet jak podstawowa cenę zapł > acę > > trochę wyższą (ale nie zawsze) to przynajmniej rzadziej będą mnie rolowali > . > > Po prostu w duzych kurortach gdzie jest pełno turystów ludzie jakoś się ps > ują > > i są nie do życia - aroganccy, bezczelni. Nie znoszę Istri, zwłaszcza > > zachodniej, nie lubię Makarskiej i okolic. > > To co, zostaje jezdzenie po pipidowkach? > > Ale z tego co piszesz widze, ze tez miales rozne negatywne przygody w HR, tylko > > po prostu je tolerujesz. Mnie taka wieczna czujnosc meczy. Jesli nie mialbym do > > czego porownywac to pewnie by mi sie podobalo a niedogodnosci bym tez > tolerowal, ale jesli sie troche poznalo inne kraje to juz sie wie, ze mozna to > zrobic inaczej, lepiej. Nie wystarczy tylko morze i slonce. > > pozdrawiam > Strato Jest kraj, gdzie chociaz raz cos Cie nie wkurzylo??? Bo wg mnie takiego po prostu NIE MA :) Po prostu - jak sie gdzies czlowiek wybiera, to sie dowiaduje czegos o danym kraju przed podroza i jest odpowiednio nastwaiony - zawsze wtedy mozna byc mile zaskoczonym :) Ja nie wiem, co to za turysci - jada do Egiptu i dziwia sie, ze slonce swieci! Temat: Integracja.. Integracja.. Może nie jest to problem wielkiej wagi. Szkoły zawsze organizowały wycieczki, za które płacili rodzice. Sytuacja finansowa wielu rodzin jest dramatyczna. Dodatkowe koszty są poważnym obciążeniem domowego budżetu. Dzieciaki nie wysłane na tzw obóz integracyjny będą "gorszą kastą". "Sporo szkół organizuje na początku roku szkolnego drogie obozy integracyjne i wyjazdy na zielone szkoły. Rodzice narzekają na dodatkowe wydatki, kuratorium krytykuje pomysły wycieczek Kilka tygodni temu rodzice pierwszoklasistów z Liceum im. Jana Kochanowskiego otrzymali od dyrekcji szkoły pismo. - Dowiedziałam się, że szkoła syna organizuje obóz integracyjny. Wyjazd jest obowiązkowy i bardzo drogi - mówi matka jednego z pierwszoklasistów. Sześciodniowa zielona szkoła w Suchej Beskidzkiej kosztuje 580 zł. - To spora część mojej pensji. Wyślę na obóz mojego syna, bo nie chcę, by poczuł się gorszy od innych - dodaje. Jerzy Kunicki, dyrektor liceum, zapewnia, że nie było skarg. - Wyjazdy są elementem pracy z uczniami. Osobom, które mają kłopoty finansowe, opłaty rozkładamy na raty - mówi Kunicki. Uczniowie z Poniatowskiego już od kilku dni są na zielonej szkole. Wyjazd kosztował tysiąc zł. - W cenę wliczone są wycieczki, np. do Wilna. Poza tym dla każdego ucznia przygotowaliśmy materiały edukacyjne - wyjaśnia Danuta Mońko, wicedyrektor liceum. Kumulacja wydatków Wycieczki integracyjne dla pierwszoklasistów organizowane są zarówno w liceach ogólnokształcących, jak i profilowanych. Za kilkudniowy wyjazd trzeba zapłacić od kilkuset do tysiąca zł. Obozy organizowane są zazwyczaj na początku września. Do południa są lekcje lub warsztaty oraz zajęcia z pedagogiem, po południu - zawody oraz zabawa. Według Ryszarda Raczyńskiego, mazowieckiego kuratora oświaty, obozy dzielą, a nie integrują klasę. Wszyscy wiedzą, kogo stać na zapłacenie od razu, a kto musi prosić o rozłożenie płatności na raty. - To karygodne, aby narażać rodziców na dodatkowe wydatki. Zielone szkoły są za drogie. Niewszystkich rodziców na nie stać. Szczególnie we wrześniu, gdy wydatki na szkołę kumulują się - twierdzi kurator. Według pracowników kuratorium wyjazdy są nieuzasadnione, ponieważ nie wynikają z planu działania szkoły. - Wszystkie zajęcia można poprowadzić w szkole - mówią. Zachować zdrowy rozsądek Część szkół już wycofuje się z pomysłu organizowania kosztownychwyjazdów. W LO im. Lelewela w ogóle z nich zrezygnowano. - Staramy się, aby nasi młodzi uczniowie poznali się w szkole. Jak to robimy? Na godzinie wychowawczej pod okiem szkolnego pedagoga przeprowadzamy specjalne testy psychologiczne oraz autoprezentację - opowiada wicedyrektor placówki. W Liceum im. Kopernika wyjazd integracyjny jest jednodniowy. Młodzież ma zorganizowany piknik w Puszczy Bolimowskiej. - Licealiści muszą jedynie zapłacić za bilet - mówi Iwona Kutrzyk-Jurków, wicedyrektor szkoły. Podobnie jest w Liceum im. Bolesława Chrobrego, gdzie organizowany jest nieobowiązkowy rajd szlakiem patrona. Kurator namawia dyrekcje szkół, aby zrezygnowały z drogich wycieczek. - Niestety, nie ma przepisów, które zabraniałyby organizowania wyjazdów. Jedynie co możemy, to prosić o zdrowy rozsądek - mówi kurator Raczyński. AGNIESZKA SIJKA" źródło: rzeczpospolita.pl Temat: Terry Man w GCK - znowu fajny koncert !!! Koleżanka przetłumaczyła tekst ze strony Terry mana, bo ja tylko połowę rozumiałem ;-). Jeśli ktoś z Was tez, to bardzo proszę. Większość biografii napisana jest przez muzyków udających, że są kimś innym... Nazywam Sie Terry Mann. Pisząc o swoim ulubionym artyście... Terry Mannie. Kim jest Terry Mann? Terry (urodzony w Mississippi, przeprowadzony do Nowego Jorku jako dziecko) spędzał wolny czas i grał z kilkoma sławnymi i osławionymi ludźmi. Właściwie, jeśli mielibyśmy wymieniać nazwiska, raz przesiadywałem z Katherine Hepburn przez pół godziny! Byłem bardzo zaszczycony. Myślę, że drugim takim momentem była praca z (lub dla) Johnem Lennonem. Było wtedy śmiesznie, ale mimo wszystko byłem nadal bardziej zafascynowany panną Hepburn. Życie i granie w Nowym Jorku stały się nudne. Sesje, trasy, zadymione kluby, wciąż to samo. Więc... spakowałem swoje walizki i przybyłem do Europy. Tu odkryłem granie na ulicach. Kupiłem V.W.vana (nazywanego Bluebelle) i podróżowałem wzdłuż i wszerz kontynentu, grając bluesa. Kluby, rogi ulic, brudne bary, gdziekolwiek, dla kogokolwiek kto by słuchał. To był wspaniały okres i wtedy poznałem najpiękniejsze zakątki Europy. Nie doświadczył bym tego nawet za milion dolców... No............ może. Tak czy owak, wierzcie lub nie, wypadki zdarzają się. Singiel, który opublikowałem pod własnym nazwiskiem (FLY BY NIGHT RECORDS.. coś, co razem stworzyliśmy), dostał się na Brytyjskie mapy Indii (cokolwiek ma to znaczyć!). Przez chwilę byłem sławny, ale... sława szybko mija. Później przez przypadek zacząłem pisać scenariusze, kompozycje, podsuwałem pomysły na tematy piosenek. Wkrótce został nakręcony hollywoodzki film. Czyż życie nie jest pełne niespodzianek? Nowy talent, który tak zadziwił mnie jesienią mojego życia. Wciąż brak pieniędzy, ale mnóstwo zabawy. CLAMBAKED- Brilligs Productions. Czasami, kiedy czuje, że zapadam w letarg, zbieram do kupy zespół. Ostatnio zostałem otoczony takimi ludźmi, jak Jeroen Van Niele- bas i Ramon Hamel- bębny. Są oni bardzo dobrymi muzykami i zawsze narzekają, że nie płacę im tyle, ile są warci. To prawda. Pierwszy raz przyznaje się do tego to na piśmie! I co? Lepiej się czujecie? Jeśli będziecie mięć okazję, powinniście nas zobaczyć. Ci kolesie są naprawdę wspaniali... mało opłacani, ale wspaniali. Nigdy nie wiemy co będziemy grać na scenie, ale słyszałem, że zawsze jesteśmy zabawni. Właściwie........ wydaje się, że udoskonalamy ten sposób bycia na scenie. Przynajmniej w Holandii. No...... przynajmniej w Amsterdamie. Mieszkam teraz w Amsterdamie, gram w klubach i knajpach całej Europy. Dopóki nie umrzemy z głodu, bądź nie staniemy się sławni, myślę, że będziemy to ciągnąć. Oglądanie ludzi bawiących się całą noc to naprawdę mnóstwo radości............. nawet jeśli staje się to męczące. Mam nadzieję, że będę mógł porozmawiać z kimś, kto pozwoli nam wejść do studia i nagrać album. Pewnie jestem i staroświecki. Lubię bowiem nagrywać taśmy zamiast komputerowych kawałków buczących w moich słuchawkach. Tak czy siak, jestem trochę zmęczony nagrywaniem. Mam ostatnio dużo wolnego czasu do dyspozycji więc, jeśli chcecie, piszcie do mnie. Prawdopodobnie Wam odpiszę. Jeśli oczywiście nie zostanę wielką gwiazdą. Wtedy będzie musiała to zrobić moja uwodzicielska i nieudolna sekretarka. Do tego czasu cieszcie się życiem z wesołymi ukochanymi o ciepłych stopach i żeby wszelkie dobra zawitały u każdego z Was. Love and kisses…………Terryman Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 145 rezultatów • 1, 2, 3 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||