Strona Główna
PKO Rybnik ul Białych
pko.com.pl
PKO Inteligo info
PKO interligo.pl
PKO kredyt gotówkowy
PKO odzial Rybnik
PKO PB Wrocław
PKO SA Centrala Telefon
PKO SA placówki Warszawa
PKO SA Pruszcz Gdański
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • braseria.xlx.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKO BP XII Oddział





    Temat: Magia liczb
    1577
    - 28 czerwca - urodzil sie Peter Paul Rubens, malarz flamandzki

    - Akt przymierza Amurata III sułtana tureckiego ze Stefanem Batorym królem
    polskim.

    - W 1577 r. Wojna Gdańska ze Stefanem Batorym zakończona potwierdzeniem
    przywilejów miasta. Gdańsk nie chciał uznać Stefana Batorego za króla tenże był
    zniewolony orężem wyjednać posłuszeństwo, zburzyli Gdańszczanie ogniem i
    działami klasztor oliwski, aby królowi nie dał przytułku. Zwyciężeni jednak,
    musieli zapłacić 20,000 florenow na odbudowanie kościoła i klasztoru.

    w lutym 1577 roku miały miejsce napady gdańskich oddziałów na opactwo oliwskie.
    Opactwo zostało obrabowane i doszczętnie spalone. Zginęło dwóch zakonników,
    kilku zostało rannych. Ocalały mury klasztoru, choć i te gdańszczanie chcieli
    wysadzić w powietrze, ale nadeszła odsiecz królewskich wojsk pod wodzą starosty
    Wejhera. Gdańsk, który ostatecznie uznał władzę Batorego i został zmuszony do
    zapłacenia 20 000 guldenów odszkodowania. Dzięki temu oraz dzięki hojnym
    nadaniom króla odbudowę klasztoru ukończono już w 1583 roku.
    Cystersi do tego czasu mieszkali w Kartuzach - w przejętym przez Geszkaua
    klasztorze kartuskim.
    Kacper Geszkau umarł w 1584 roku - podobno otruty, podobno w wyniku
    nieszczęśliwej pomyłki.

    - Od 1577 roku po przyjęciu przez Polskę przepisów Soboru Trydenckiego,
    katolików obowiązywała kościelna forma zawierania małżeństwa. Wymagała ona
    zgodnego oświadczenia woli narzeczonych przed księdzem w obecności przynajmniej
    dwóch świadków. Przestrzegano odtąd u katolików, by ślubu udzielał proboszcz i
    by czynił to w kościele - wbrew rozpowszechnionemu i miłemu sercu szlacheckiemu
    obyczajowi odbywania tej uroczystości we dworze czy w dworskiej kaplicy.
    Unieważniano, karząc winnych, śluby zawarte w wyniku porwania. Z kolei kobieta,
    która zgodziła się zostać porwana, traciła prawo do posagu i dziedziczenia po
    rodzicach.

    - Do roku 1577 postawiono przed sądami w Baden — Baden, Rastatt, Bühl,
    Steinbach i Frauenalb 26 kobiet które skazano na spalenie za czarownictwo.

    - Lądek Zdrój - W 1577 nastąpiła rozbudowa zdroju a do niej wykorzystany został
    częściowo kamień z pobliskich ruin zamku Karpień. Na nowo opisane zostały wody
    mineralne (oparte na badaniach Konrada z Bergu) ze szczegółowym uwzględnieniem
    ich właściwości leczniczych co przysporzyło uzdrowisku europejskiego rozgłosu.

    - 17 VIII 1577 pokój kończący szóstą wojnę religijną we Francji

    - 13 XII 1577 podróż Francisa Drake’a dookoła świata

    - W 1577 Iwan IV ponowił próbę opanowania Rewla. Gdy próba ta nie powiodła się,
    wykorzystał zaangażowanie Polski w wojnie gdańskiej 1576-77 i uderzył na zajętą
    przez Rzeczpospolitą część Inflant, co było powodem wybuchu wojny inflanckiej.

    - 1577 - Wyprawy Batorego: pierwsza - zdobycie Połocka

    - W październiku tego samego roku św. Stanisław z dwoma towarzyszami dotarł po
    W sierpniu następnego roku (1577) nieoczekiwanie zapadł na malarię i w nocy z
    14 na 15 sierpnia rozstał się z życiem. Powiedziano, że spieszył się na
    uroczystości w niebie: Wniebowzięcie Matki Najśw. chciał obchodzić razem z Tą,
    którą tak gorąco kochał przez całe życie.

    - 1577-12-22 Biskup Piotr Myszkowski wystawił dokumenty lokacyjne dla Brunar,
    Jastrzębika i Kamiannej.

    - 1577 wydanie ordynacji gorniczej dla calego Slaska

    - roku 1577 w powiecie sierpeckim działa 49 producentów piwa i 8 gorzałki

    - W 1577 roku Mikolaj Sienicki wzniosl w Bonczy zbor kalwinski, przekazany
    nastepnie katolikom.

    Ale puchy w tym 1577!



    Temat: III Rzesza inkwizycja XX wieku ?
    Zawiklane wydarzenia wielkiej wagi
    28 kwietnia 1941 r. ustaszowski oddział napadł na kilka prawosławnych wiosek w
    rejonie Bjelovaru, uprowadzając 250 osób. Ofiary musiały wykopać sobie grób, po
    czym zostały skrępowane drutem i spalone żywcem. Tego samego dnia przywódca
    chorwackiego kleru, arcybiskup Zagrzebia Stepinać wydaje list pasterski, w
    którym pisze: "Któż mógłby nam czynić zarzut z tego, że jako duszpasterze
    podzielamy radość i entuzjazm narodu, wyrażając głęboką wdzięczność Bożemu
    majestatowi. Mimo że aktualne wydarzenia, tak wielkiej wagi, są bardzo
    zawikłane, łatwo jednak dostrzec w tym dziele rękę Boga. Ab domino factum est
    istud et est mirabile in oculis nostris. (Przez Pana się to stało, I to jest
    cudowne w oczach naszych; psalm 117, 23.). Dlatego usłuchacie naszego apelu i
    tak przyczynicie się do zachowania i rozwoju niepodległej Chorwacji. Znamy tych
    ludzi, którzy dziś mają w swoich rękach los narodu chorwackiego, i jesteśmy
    niezbicie przekonani, iż Kościół będzie mógł w odrodzonym państwie chorwackim
    całkiem swobodnie głosić słuszne pryncypia prawdy i wiecznej sprawiedliwości
    (...)".

    Kilka dni później w Ostacu wyłapano 331 Serbów. Znów musieli kopać grób dla
    siebie. Następnie ustasze zarąbali wszystkich siekierami i wrzucili do dołów.
    Popa Branko Dobrosavljevicia i jego syna zostawiono na koniec: rąbiąc dziecko
    na kawałki kazali ojcu odmawiać modlitwę za zmarłych. Po tym poddali go
    straszliwym torturom, wydarli włosy z głowy i brody, wyłupili oczy i obdarli
    żywcem ze skóry. W Mliniąte, okręgu Glamoč, były członek parlamentu Luka
    Avramović został ukrzyżowany wraz z synem.

    W Banja Luce "podkuto jak konia" 81-letniego biskupa Platova i zmuszono by
    chodził z podkowami, aż stracił przytomność. Później wykłuto mu oczy,
    przypalono piersi, obcięto nos, uszy, by wreszcie dobić.

    14 maja 1941 r. w Glinie kilkaset Serbów zapędzono do cerkwi. Do kościoła
    wpadli ustasze z siekierami i nożami. Ci, którzy nie okazali zaświadczeń o
    przejściu na katolicyzm (miały je dwie osoby) zostali w kościele
    zarżnięci. "Krwawa łaźnia trwała od godziny 10 wieczorem do 4 rano i przez
    osiem następnych dni. Rzeźnicy musieli zmieniać mundury, tak były przesiąknięte
    krwią. Znajdowano później wbite na pal dzieci z członkami powykręcanymi od
    bólu". Inicjatorami tego byli minister sprawiedliwości dr Mirko Puk i przeor
    klasztoru franciszkańskiego w Čuntić, Hermenegildo (właśc. Častimir Hermann).

    Po tej masakrze, 18 maja 1941 r., Pavelić został uroczyście przyjęty przez
    papieża Piusa XII, który w czasie tej audiencji udzielił mu błogosławieństwa.
    Tym samym Watykan wyraził poparcie dla nowego chorwackiego państwa. Warto w tym
    miejscu wspomnieć, iż Pavelić był wcześniej skazany zaocznie przez sąd
    państwowy na karę śmierci za morderstwa, m.in. za zamach na króla Aleksandra,
    jednak nie przeszkadzało to papieżowi, jednak kiedy w roku 1938 przybył do
    Rzymu oficjalnie polski szef MSZ, Józef Beck, papież odmówił mu audiencji,
    ponieważ miał nieuregulowane kościelnie sprawy małżeńskie.

    rumburak1.webpark.pl/obluda/pavelic.html





    Temat: Post-scriptum do postu Perry'ego ,...
    XIII ZA ANTYSEMITYZM ROZSTRZELAC BEZ SADU
    Dramat polityczny polsko-zydowski dal o sobie ostro znac w roku 1920, w czasie
    wojny polsko-sowieckiej. Katyn, po dwudziestu latach, byl tylko kontynuacja
    wczesniej rozpoczetych procesów. Po stronie wroga elite polityczna Armii
    Czerwonej stanowili bynajmniej nie Rosjanie, lecz Zydzi, z przyczyn, które
    warto byloby przeanalizowac, bardzo wrogo nastawieni do Polaków. Otóz tak sie
    skladalo, i dzisiaj jest podobnie, ze nie mielismy, i nie mamy za co kochac
    naszych zydowskich wspólobywateli.

    W czasie wojny bolszewickiej, kiedy wazyly sie losy panstwa polskiego i naszej
    wolnosci, wlasnie Zydzi jawnie popierajac bolszewików, atakowali nas zacieklej
    niz otwarci wrogowie. Zydowskie gazety w Ameryce, Niemczech, Czechoslowacji
    rozpowszechniaja klamliwe informacje o pogromach zydowskich urzadzanym rzekomo
    przez armie polska. Obciaza sie nawet odpowiedzialnoscia za nie imiennie
    generala Hallera. Co bylo bzdura zdementowana od razu przez miedzynarodowa
    (czyli zlozona z Zydów) komisje. A mimo to, jeszcze niedawno „Gazeta Wyborcza"
    pisala o generale Hallerze, jako pogromcy Zydów na Ukrainie.

    Podobne zarzuty nie ominely i Pilsudskiego, a przeciez jego zyczliwosc dla
    Zydów musiala juz byc wtedy znana. Amerykanskie pismo zydowskie „The big Stick"
    na przyklad zamieszcza karykature Pilsudskiego przedstawiajaca marszalka
    siedzacego za kierownica samochodu z napisem „panstwo polskie", zas polska
    dziewczyna w konfederatce wlewa do zbiornika paliwo z konewki opatrzonej
    napisem: „krew zydowska".

    Mamy w roku 1920 na pewno do czynienia ze skoordynowanymi dzialaniami prasy
    Zachodniej przeciwko walczacej Polsce, i to zawdzieczamy z cala pewnoscia
    Zydom. Zreszta, dzialania nie konczyly sie na pisaniu. W czasie gdy bolszewicy
    podchodzili do Warszawy, komunisci organizuja w porcie gdanskim strajk dokerów,
    aby uniemozliwic rozladunek amunicji francuskiej przeznaczonej dla armi
    polskiej. Nie trzeba dodawac, ze komunisci zarówno niemieccy, jak i gdanscy
    pozostawali pod przemoznym wplywem Zydów przewodzacych swiatowemu ruchowi
    komunistycznemu. Podobnie jak w Niemczech i Rosji, cale kierownictwo
    komunistycznych jajeczek pozostawalo w rekach zydowskich.

    Przeniesmy sie na sowieckie zaplecze frontu, gdzie szaleje terror. Bez kwestii,
    wazniejsze decyzje represyjne, jakie podczas tej wojny byly podejmowane,
    musialy byc podejmowane przez odpowiednio wysokie sztaby i zatwierdzane przez
    odpowiednio wysoko postawionych komisarzy politycznych, którymi byli w
    Czerwonej Armii niemal w stu procentach Zydzi.

    Do takich wazniejszych decyzji na pewno nalezy decyzja o wymordowaniu
    przez „Czerezwyczajke" 3 tysiecy Polaków w Winnicy, zwlaszcza ziemianstwa i
    inteligencji. Toz to preludium Katynia. A moze nawet Katyn - Akt 1. Nikt
    dzisiaj o tym nie mówi, nikt do tego nie siega, a moze nalezaloby po
    osiemdziesieciu paru latach doc chocby posmiertna satysfakcje tym ludziom?

    A na marginesie: oto jak nas wypierano z kresów, po stu piecdziesieciu niemal
    latach zaborów, jeszcze zywiol polski dla naszego wschodniego sasiada byl zbyt
    silny i zbyt niebezpieczny, a jako taki w najwyzszym stopniu niepozadany.
    Zydzi, którzy wykazywali maksymalna sluzalczosc wobec rusyfikatorów i tutaj
    przylozyli swojej reki.

    Znana jest ogromna gorliwosc czerwonych komisarzy z roku 1920 w tepieniu
    polskosci. Niech drobnym tego dowodem beda slowa, zaczerpniete z rozkazu
    Rewolucyjno-Wojennej Rady XII Armii, nr. 87, wydanym 30 kwietnia 1920 roku w
    Kijowie:

    (...) 5, Wioski, w których zauwazono agitacje przeciwko Radom, a zwlaszcza
    antysemicka, niszczyc, a winowajców rozstrzeliwac bez sadu i sledztwa;

    6. osoby narodowosci polskiej aresztowac, o ile padnie na nie choc cien
    podejrzenia, i odprowadzic do osobnego oddzialu XII armii, gdyby to zas nie
    bylo mozliwe - rozstrzeliwac.

    (...) 8. Zwazywszy, ze ludnosc zydowska wykazala wyjatkowy zapal komunistyczny,
    a takze biorac pod uwage antysemityzm polskich band, dopomagac nalezy
    towarzyszom Zydom, a zwlaszcza podczas odwrotu.

    Komendant XII Armii - Miezeninow

    Czlonek Rew. Woj.Rady. XIII Armi - Muralow

    Naczelnik Sztabu - Siedacz

    Naczelnik Wydzialu Politycznego - Zylinski

    Latem 1920 roku na dorocznej konferencji syjonistycznej w Londynie, zapadly
    tajne uchwaly rzucajace swiatlo na postepowanie bolszewickich komisarzy w tej
    wojnie, dysza one wprost nienawiscia do Polaków i tworzacego sie panstwa
    polskiego. Oto piec znamiennych zdan z jednej z uchwal:

    „Akcja przeciwko Polsce ma byc wszedzie przeprowadzana we wszystkich panstwach
    Europy, Azji i Ameryki. Uzyc wszelkich wplywów - aby granice panstwa polskiego
    byly jak najszczuplejsze. Utrudnic odbycie sie plebiscytu na Slasku i ujsciu
    Wisly do morza. Wplywac na to, zeby Polske zlaczyc z Niemcami, a rozbic jej
    przymierze z Francja. Popierac i szerzyc w Polsce komunizm."

    Tak wiec „szczególny zapal komunistyczny" ludnosc zydowska w Polsce wykazala
    nie tylko podczas wojny, ale i po jej zakonczeniu. Niemal 100% czlonków
    Komunistycznej Partii Polski stanowili Zydzi, którzy prowadzili przez caly
    okres istnienia II Rzeczypospolitej intensywna robote wywrotowa, nie tyle wsród
    Polaków, co wsród mniejszosci, zwlaszcza ukrainskiej. Na nich tez opierala sie
    siec wywiadu sowieckiego, OGPU. Szczególny wprost nacisk kladziono na
    rozpalanie wasni polsko-ukrainskich na Podolu i Ukrainie. Kazda okazje
    wykorzystywano w sposób najperfidniejszy z mozliwych. Zaowocowalo to pózniej
    pól milionem pomordowanych ofiar w rzeziach ukrainskich. Zydzi z KPP maja w tym
    swój znaczacy udzial. Prawda jest, ze wkrótce Stalin wszystkich KPP-owców
    wymordowal, ale szkód jakie ich dzialalnosc wyrzadzila Polsce i Polakom nie
    cofnie nic.




    Temat: Co tu sie dzieje?
    kolaboracja polskiego podziemia z hitlerowcami
    W koncu 1943 r. wladze niemieckie okupujace postanowily wysunać wobec AK
    oferte wspolpracy. Z poczatku flirtowano z lokalnymi dowodcami AK. 9 XII 1943
    r. dowodca Zgrupowania Stolpeckiego w nowogrodzkim okregu AK kapitan Adolf
    Pilch "Gora" zawarl z Niemcami uklad i byl przez nich zaopatrywany w bron i
    amunicje dostarczana z Minska do konca okupacji.
    Pozniej podobny pakt zawarl w Lidzie dowodca Zgrupowania Nadniemenskiego
    porucznik Jozef Swida "Lech", ktory w ciagu stycznia, lutego i marca 1944 r.
    otrzymal pieć transportow broni. Obaj dowodcy twierdzili pozniej, iz ich
    postepowanie odbywalo sie za zgoda dowodztwa nowogrodzkiego okregu AK, przy
    czym porozumienie Swidy z komendantem tego okregu podpulkownikiem Januszem
    Prawdzicem-Szlaskim przewidywalo, iz dostarczona przez Niemcow bron i amunicja
    bedzie w calosci do dyspozycji komendanta okregu.

    To postepowanie zostalo potepione przez Komende Glowna AK w Warszawie i
    Naczelnego Wodza w Londynie, ktory rozkazal przerwac wspolprace z Niemacmi i
    wyciagnac konsekwencje wobec jej uczestnikow. W rezultacie w marcu 1944 r.
    Swida zostal wydalony z Nowogrodczyzny, jednak Pilch zignorowal ten rozkaz i
    wspolpracy nie przerwal.

    Nastepnym krokiem Niemcow bylo spotkanie z komendantem okregu wilenskiego AK
    pulkownikiem Aleksandrem Krzyzanowskiem. Spotkal sie z nim 19 I 1944 r.
    funkcjonariusz minskiego SD Seidler. Niebawem Krzyzanowski otrzymal propozycje
    wspolpracy ze strony dowodztwa Wehrmachtu na Litwie. Zerwawszy kontakt z
    SD "Wilk" przystapil do rozmow z szefem wilenskiej Abwehry majorem Juliuszem
    Christiansenem.
    Polska strona odmowila zawierania jawnych porozumien, wiec Niemcy zaproponowali
    cichy pakt "dozbrojeniowy". Niemcy mieli rozrzucic w terenie wiele magazynow z
    zaopatrzeniem dla AK, magazyny mialy byc slabo strzezone i oddzialy akowskie
    mialy za zgoda Niemcow na owe magazyny napadac.
    Wiosna 1944 r. oddzialy AK dokonalu szerego napadow na wojskowe magazyny
    niemieckie, procz tego Niemcy w rozny sposob podrzucali zaopatrzenie do rejonow
    dzialania oddzialow AK. W ten drugi sposob zaopatrywani byli m.in. zolnierze
    brygady porucznika Gracjana Froga("Szczerbca") i porucznika Zygmunta
    Szendzielarza(!!!)("Lupaszke").

    Tak o tych praktykach pisal Jozef Mackiewicz w powiesci "Nie trzeba glosno
    mowic"

    s. 252
    "Po drugie wydany zostal poufny niemiecki rozkaz do policji litewskiej na
    prowincji, aby "unikala konfliktu z partyzantka polska" i pod zadnym pretekstem
    nie wdawala sie z nia w walke. Mialem ten tajny okolnik w reku i czytalem
    osobiscie. Nie jest dzis zadna tajemnica, skoro wie o nim kazdy litewski
    komendant posterunku na prowincji w randze przodownika policji. - Kto byl
    podpisany pod tym okolnikiem? - zapytal ostro "Pulkownik". - Gebietskomisarz
    Wilna - Land, Wulff."

    s. 327
    "Na razie jest uklad. Niemcy daja nam bron po cichu, nazywa sie ze my ja
    zdobywamy, i nie ruszaja. W zamian chca, zebysmy przepedzili partyzantke
    sowiecka. Jak spotyka sie nasz oddzial z zandarmami na drodze, to jedni patrza
    w jedna strone, drudzy w druga i mijaja jak te lale. Ale ostatnio lidzki
    gebietskomisarz oddal wlasciwie caly swoj "Gebiet" w nasze rece, w zamian za
    oczyszczenie powiatu z bolszewikow. I my "oczyszczamy", jak sie da. Czasem
    naprawde, jak bolszewicy naszych zaczynaja strzelac, jak to bylo w Derewnie,
    Rubiezewiczach itd., a czasem dla pucu, lub przez cichy kontakt z tamtymi.
    Koronkowa robota. Chociaz doszlo juz do tego, ze nasz komendant, w pelnym
    mundurze, trzy gwiazdki na rogatywce, "Mauser" u pasa, zolnierz polski w
    polowce na kozle, zajezdza w bialy dzien przed komendanture niemiecka w
    miescie. Wychodzi komendant niemiecki, salutuje, odsalutowuje. Ida na narade.
    Wychodza, salutuja, nasz siada, odjezdza do lasu. Ot, jak sie robi. Szpitale
    nasze w lesie pobudowane i czerwony krzyz nad barakiem... Ale glowna baza tej
    gry, to jest jednak generalny komisariat Kubego, bialoruski. I stad transporty
    broni dla nas. A bron jest najwazniejsza."

    s. 416
    "Mimo nowych instrukcji, tajne kontakty nawiazane przez Wulffa, nie zostaly
    zupelnie zerwane. Zarowno on, jak - szla niesprawdzona gadka - przekonany przez
    niego general - major Emil Ust, byly attache wojskowy w Kownie,
    obecnie "Oberfeldkommendant der Wehrmacht" na Litwie, nie tracili nadziei, iz
    uda sie sklonic partyzantke polska do wystapienia antysowieckiego. Dostarczana
    byla po cichu bron, i w trzech wypadkach, aresztowani dowodcy oddzialow
    polskich wypuszczeni zostali na wolnosc. Mowiono, ze bez aprobaty naczelnego
    szefa policji, generala SS Harma. Scisle tajne instrukcje zalecaly policji
    litewskiej w dalszym ciagu unikac, w miare moznosci, zatargow z partyzantka
    polska."

    s. 501
    "General SS Hintze kazal aresztowac i postawic przed sad polowy
    gebietskomisarza "Wilna - Land" Wulffa, pod zarzutem popierania i
    systematycznego zaopatrywania w bron partyzantki polskiej. Zwlaszcza przypisano
    mu wine, ze w lutym i marcu 1944 roku, gdy bylo juz wiadomo, ze partyzantka
    polska nawiazala kontakt i wspolprace z partyzantka sowiecka, i otrzymala tajne
    instrukcje wsparcia armii czerwonej - interweniowal jeszcze na rzecz
    wypuszczenia aresztowanych przywodcow band polskich, pod pretekstem tajnych
    rozmow z nimi; oraz ze jeszcze w kwietniu tegoz roku dostarczyl na dwoch
    ciezarowkach z 'Wehrmacht - Fahrtbereitschaft - Wilna' broni recznej i amunicji
    partyzantce polskiej w rejonie Puszczy Rudnickiej. Sad polowy skazal Wulffa na
    kare smierci przez rozstrzelanie. Wyrok wykonano."

    Zupelnie jawnie wspolprace podjeto w okregu lidzkim. 23 II 1944 r. niemieckie
    wladze okupacyjne na Bialorusi wydaly rozkaz mobilizacji do bialoruskiego wojska
    (Bialoruskiej Obrony Krajowej), ktorego wylaczony zostal caly okreg lidzki.
    Wladze niemieckie praktycznie wycofaly sie z terenow wiejskich, ograniczajc sie
    do miast. Wladze polskie przeprowadzily regularny pobor kilku rocznikow -
    soltysi wreczali formalne imienne karty powolania. W pierwszej polowie 1944 r.
    wobec tak sprzyjajacych warunkow szeregi AK na Bialorusi silnie wzrosly.
    Wiosenna mobilizacja do AK spowodowala, ze w czerwcu 1944 oddzialy liczyly 7,7
    tysiecy zolnierzy z czego na niewielki okreg lidzki przypadlo 6,5 tysiaca -
    prawie 85% stanu osobowego wszystkich oddzialow nowogrodzkich.

    Cena za wspolprace ze strony polskiej bylo zwalczanie partyzantki sowieckiej.
    jak podawal kapitan Adolf Pilch, od grudnia 1943 do czerwca 1944 czlonkowie
    jego oddzialu zabili okolo 6 tysiecy "bolszewikow". Wolno sadzic, ze
    przewazajaca ich czesc stanowila cywilna ludnosc bialoruska podejrzewana o
    wspoldzialanie z partyzantka sowiecka. Nasililo sie tez wyniszczanie
    Bialorusinow w okregu lidzkim. Wedlug szacunkow bialoruskich od polowy lutego
    do polowy kwietnia 1944 zginelo tam z rak akowcow kilka tysiecy osob, w tym w
    jednej tylko gminie bielickiej 480 osob.




    Temat: Z dedykacja dla wszystkich polkatofaszystow
    i jeszcze to
    Reakcja Piusa XII na agresje na Polske w 1939r.
    To jest wina Polski; niemiecki episkopat wyraza zadowolenie.
    Dwie agresje, ktore ucierpiala Polska z 15 to dniowa przerwa powoduja w
    Watykanie zupelnie rozne reakcje. Co do oddzialow niemieckich atakujacych
    Polske komentarz opublikowany przez Obsservatore Romano z 1 wrzesnia potepia
    w sposob niedomowiony rzad polski.
    „Stolica swieta jest zasmucona, ze wojna nastapila w zwiazku z kontestacjami
    ws ktorych podpisano rozejm,ktory powinien trwac piec lat […]Wszystkie inne
    projekty dotyczace zmian ludnosciowych []przewiduja rozwiazania,ktore nie
    przedstawiaja trudnosci dla zadnej z dwoch stron.biorac pod uwage fakt,ze do
    ostatniej chwili ze strony niemieckiej, uznawano w sposob zdecydowany i
    jasny,ze miedzy Niemcami i Polska nie bylo zagadnienia mniejszosci, ktore
    moglyby zaklocac stosunki miedzy dwoma krajami
    Gdy 15 dni pozniej do akcji wkraczaja Rosjanie zmienia sie ton. Katolicki
    tygodnik z 18go wrzesnia jest formalny:
    “To niecny gest. Swiat asystuje w spektaklu z obojetnoscia ktora niweczy
    szacunek dla danego slowa”.
    Kiedy Wehrmacht wchodzi do Warszawy,kardynal Bertram kaze dzwonic we
    wszystkie dzwony we wszystkich kosciolach niemieckich aby uczcic pierwsze
    zwyciestwo Hitlera.
    François Charles-Roux, ambasador Francji w Watykanie opowiada,ze zaraz gdy
    dowiedzial sie o ataku na Polske poprosil kardynala Maglione, aby Stolica
    swieta zareagowala poprzez publiczny protest. Ten mu odpowiada:
    „Fakty mowia o nich samych. Pozwolmy najpierw mowic faktom““.
    Francuski ambasador powtarza prosbe wiele razy np. 4 i 10 wrzesnia. Bez
    rezultatow. 11 wrzesnia zwraca sie do Mgr Tardini. To czego dowoedzial sie o
    Polsce, pisze “jest w najwyzszym stopniu dramatyczne” i prosi o rozmowe z
    Ojcem swietym. Wg dokumentow ADSS Charles-Roux nie otrzymuje pisemnej
    odpowiedzi. Jeszcze na poczatku wrzesnia, minister Wielkiej Brytanii
    wystosowuje podobna prosbe I otrzymuje podobna jak dyplomata francuski
    odpowiedz. To jest tylko poczatek dlugiej serii zabiegow pod adresem Watykanu.
    Zabiegi te beda sie powtarzaly sukcesywnie przez cala wojne. W miare wzrostu
    niemieckiego okrucienstwa staja sie coraz bardziej zaniepokojone I pisane z
    coraz wiekszym naciskiem. Gdy potwierdzi sie fakt uczestniczenia w zamiarze
    zniczczenia calego narodu. sa to juz prawdziwe wezwania o pomoc kierowane pod
    adresem papieskiego suwerena. Ten jednak baczy skrupulatnie aby nie
    denerwowac nazistow i do konca odmawia zabrac glos. Niedyskrecja Bergena ,
    ambasadora tego kraju w Watykanie, mowi o obietnicy jaka Pius XII dal Niemcom:
    dal Niemcom:
    “Odmowa papieza zajecia pozycji przeciw Niemcom zgadza sie w oczywisty sposob
    z zapewnieniami jakie dal mi w ostatnich miesiacach przez zaufane osoby”.
    W terminologii dyplomatycznej wiec Bergen ujawnia fakt zapewnienia go przez
    papieza, przez osoby trzecie,ze nie bedzie reagowal jezeli Niemcy zaatakuja
    Polske. Pius XII uszanuje to zobowiazanie. Ta wiernosc danemu slowu pozwala
    trzymac twarz zastepcy Sw.Piotra, a adwokaci KK kontratakuja na dwoch
    frontach. Utrzymuja oni najpierw,ze Kosciol nie wie o zbrodniach
    nazistowskich mimo,ze jest najwyzszy wsrod najwyzszych i najlepiej
    poinformowany. Potem usiluja oni przekonac nas, ze Stolica Swieta w
    rzeczywistosci protestowala przeciw zbrodniom, bez wyjasnienia nam jednak
    dlaczego i jak to robila, ze nikt o tym nie wie.
    14 wrzesnia Pius XII notuje:
    “W ciagu 1 tygodnia czolowki nazistowskie przybyly do bram Warszawy, a ci,
    ktorzy byli glusi na moje rady o spokoj w glownej mierze przyczynili sie do
    strat polskich i sa dzisiaj pokonani. Co do Francji I Anglii nie
    interweniowaly. Poprzez chor utworzony z tych,ktorzy sie spieszyli do tej
    tragicznej przygody i poprzez tych,ktorzy ich do niej pchali, nie uratowali
    ich ci ktorzy mnie prosza dzisiaj o otwarte potepienie agresji hitlerowskiej
    i o zajecia w ten sposob pozycji politycznej.”
    Suweren papieski wkazuje w ten sposob palcem winnych kleski. Najpierw sa nimi
    Polacy, ktorzy nie skapîtulowali, jak im radzil wobec wymagan Hitlera,potem
    Francuzi I Anglicy, ktorzy podsycali te rebelie. Pius XII ma w koncu
    nadzieje, ze “zycie katolickie glebokie i owocne bedzie moglo byc
    kontynuowane w Polsce”. Wiemy w jakim kataklizmie pograzy sie zycie
    katolickie i cale zycie w tym kraju.
    Kilka dni pozniej Pius XII przyjmuje grupe Polakow mieszkajacych w Rzymie i
    na wstepie precyzuje im granice prosb kierowanych do niego:
    “Przyszliscie tu nie po to aby formulowac rewindykacje, ani lub wyrazac
    glosny lament, ale po to by prosic Nasze serce, Nasze wargi o slowo
    pocieszenia, ulzenia w cierpieniu. Naszym obowiazkiemm ojcowskim jest danie
    wam go i nikt z pewnoscia nie bedzie mial prawa temu sie dziwic”.
    Bardzo kochany Narod
    Mowi nastepnie dlugo o cierpieniach Narodu polskiego i wyraza nadzieje, ze
    nauczanie religii bedzie cieszylo sie wolnoscia, ktora mu sie nalezy .Mowi o”
    duszy waszego niesmiertelnego Chopina” i “tych kwiatach z waszego kraju,ktore
    pod gruba warstwa sniegu czekaja cieplejszego powiewu wiosny.Jak one
    bedziecie umieli czekac w modlitwie pelnej zaufania na godzine niebieskich
    pocieszen”.
    Polacy,ktorzy mieli nadzieje na wiecej ze strony ich idola niz na anielska
    martwa nature, sa do glebi rozczarowani. Nie przeszkadza to w Dokumentacji
    katolickiej o Obsservatore Romano z 1go pazdziernika 1939 “ uswiecic pamiec
    audiencji z 30 wrzesnia.”:
    “Krew niezliczonych istnien ludzkich, nawet nie walczacych,wznosi straszny
    krzyk bolu, szczegolnie nad ukochanym Narodem Polskim, ktory poprzez swoja
    niezmienna wiernosc Kosciolowi, poprzez swoje zaslugi w obronie cywilizacji
    chrzescijanskiej, zapisal sie niewymazywalnymi czcionkami w chwale historii,
    ma prawo do sympatii [..].




    Temat: Rosja odpowiada na Patrioty wzmocnieniem Floty ...
    Rosja odpowiada na Patrioty wzmocnieniem Floty ...
    Adam Wielomski
    “Judeochrześcijaństwo jako sojusz polityczny”

    Nie mam zamiaru zarzucać Lechowi Kaczyńskiemu, że przedkłada interes żydowski nad polski; nie twierdzę, że jest prezydentem najpierw Żydów, a dopiero potem Polaków. Jest jednak faktem, że zarówno Kaczyński, jak i PiS, wykazują wyraźną sympatię do Żydów i Izraela.

    fot. Nasz “starszy brat” w wierze i polityce

    Francuski oddział żydowskiej organizacji B’nai B’rith najpierw protestował przeciw planom beatyfikacji Ojca Świętego Piusa XII, a ostatnio rozpoczął zbieranie podpisów przeciwko tej beatyfikacji. Warto pamiętać, że ta manifestująca swoją niechęć do papieża organizacja jest także obecna w Polsce. W bardzo niesympatycznej sytuacji znalazł się Prezydent Lech Kaczyński, który nigdy nie krył swojej sympatii dla B’nai B’rith.

    Swojego czasu Lech Kaczyński wystosował do B’nai B’rith list gratulacyjny, w którym czytamy: „Blisko 70 lat temu w 1938 r. dekret prezydenta Rzeczpospolitej zakazał działalności B`nai B`rith w wyniku absurdalnego strachu, niezrozumienia i wprowadzenia w błąd, oraz zarządził nielegalność działalności w Polsce sekcji B`nai B`rith. (…) Otwarcie loży B`nai B`rith w Rzeczpospolitej po wielu latach nieobecności jest również szczególnie ważne w innym aspekcie. Tak jest, ponieważ ta organizacja (…) dzisiaj stała sie najważniejszą międzynarodową organizacją walczącą z rasizmem, antysemityzmem i ksenofobią. Polska jest wdzięczna dla akcji podejmowanych przez Anti-Defamation League ustanowionej przez B`nai B`rith. (…) Jestem zadowolony, ze tak samo jak przed wojną członkowie B`nai B`rith są znaczącymi polskimi obywatelami – uczonymi, pisarzami, osobami zaangażowanymi w działalności społeczną. W tym czasie kiedy stosunki pomiędzy Polską a Izraelem są pośród krajów europejskich najlepsze w Europie, my powinniśmy starać sie o stałe dalsze rozwijanie polsko-żydowskich stosunków”.

    Nie mam zamiaru zarzucać Lechowi Kaczyńskiemu, że przedkłada interes żydowski nad polski; nie twierdzę, że jest prezydentem najpierw Żydów, a dopiero potem Polaków. Jest jednak faktem, że zarówno Kaczyński, jak i PiS, wykazują wyraźną sympatię do Żydów i Izraela. Nie oni sami wykazują takie sympatie dla naszych „starszych braci w wierze”. Także środowisko Marka Jurka od zawsze podobne się zachowywało, a były Marszałek Sejmu posługiwał się nawet synkretyczną formułą „judeochrześcijaństwa”. Warto w tym miejscu zastanowić się skąd u niektórych polityków – tak chętnie podkreślających swój patriotyzm – taka predylekcja dla Żydów? Dlaczego Lech Kaczyński, Marek Jurek i Adam Michnik znaleźli w tej kwestii wspólną płaszczyznę?

    W moim przekonaniu, źródło tej koncepcji znajduje się w Rosji. Nie jest tajemnicą, że bardzo wielu wyemancypowanych z getta Żydów rosyjskich wzięło udział w rewolucji bolszewickiej. Nie jest też tajne dla nikogo, że wielu z nich pełniło potem kluczowe funkcje partyjno-państwowe (Lew Trocki, Nikołaj Bucharin, Lew Kamieniew; także Lenin miał częściowo żydowskie pochodzenie). Dla wielu Żydów bolszewizm wydawał się aktem rewolucyjnym, który zmiecie stare podziały narodowe i religijne, a prawodawstwo leninowskie uznawało antysemityzm za zbrodnię przeciwko państwu. Sytuacja zmieniła się w czasie rządów Stalina, który wymordował swoich żydowskich oponentów, będących zarazem pretendentami do władzy. Mimo że wielu Żydów nadal pełniło wysokie funkcje w aparacie partyjnym i NKWD, to generalnie światowa społeczność żydowska zaczęła do ZSRR odczuwać antypatię, która nasilała się w miarę jak ZSRR nawiązywał do rosyjskiej imperialnej i nacjonalistycznej tradycji, przekształcając się w rodzaj „nacjonalistycznego bolszewizmu”. Pośród opozycjonistów znajdujemy więc, nieprzypadkowo, bardzo wiele osób pochodzenia żydowskiego. W PRL ten sam proces powtórzył się w latach 1953-68, gdy PZPR została „unarodowiona”, a Puławianie wylecieli z partii, trafiając do opozycji lub emigrując w 1968 roku.

    Od tego momentu środowiska żydowskie – pozostając lewicowymi – stawały się stopniowo antyrosyjskie. Żydzi wydają się pałać antypatią do imperialnej Rosji, rządzonej autorytarnie, gdzie nie pozwala im się tworzyć przysłowiowego „państwa w państwie”. Taką też politykę prowadzi w tej chwili Włodzimierz Putin, a czego wyrazem jest rozgromienie środowiska nomenklaturowych „oligarchów” (na czele z Chodorkowskim). Wielu wpływowych ludzi świata – od Sorosa po Michnika – nigdy Putinowi tego nie wybaczy. Skoro Putin wskrzesił projekt nacjonalistyczno-imperialnej Rosji, to lewicowi i liberalni Żydzi stanęli przeciwko niemu. Znajdziemy ich pośród wspomnianych „oligarchów”, w demoliberalnym „Jabłoku”, pośród dysydentów i obrońców tzw. praw człowieka w Rosji.

    Ta linia polityczna uzyskała bardzo silne poparcie tzw. neokonserwatystów amerykańskich, którzy wywodzą się z grupki żydowskich admiratorów Lwa Trockiego, a których linia polityczna jest radykalnie antyrosyjska, postrzegająca „putinizm” jako wroga „wolnego świata” i czarodziejskiej „demokracji”. Zauważyć jednak trzeba, że neokonserwatyści nie są środowiskiem reprezentatywnym dla amerykańskich Żydów – ci generalnie wolą klasycznego lewicowca Obamę od Busha.

    Prawdopodobnie to antyrosyjski kurs neokonserwatystów skłaniał Lecha Kaczyńskiego czy Marka Jurka do ostentacyjnych filosemickich gestów. Obaj ci politycy cierpią na antyrosyjską fobię, więc instynktownie dołączają do chóru neokonserwatystów amerykańskich. Stąd typowa dla naszej „centroprawicy” idea wielkiego sojuszu Polski, Izraela, Ukrainy i Gruzji ze Stanami Zjednoczonymi.

    Osobiście nie jestem rusofobem i nie sprawia mi radości drażnienie „rosyjskiego niedźwiedzia”, ani prezydenckie „recitale” na wiecach w Tbilisi. Nie zaprzeczam jednak, że był to jakiś pomysł polityczny, próba wyjścia Polski z konieczności dokonania wyboru pomiędzy sojuszem z Moskwą lub z Berlinem. Ta geopolityczna koncepcja PiS – do której Marek Jurek dorobił komiczne teologiczne uzasadnienie „judeochrześcijańskie” – miała sens dopóki neokonserwatyści rządzili w Waszyngtonie. Zwycięstwo Obamy oznacza jednak jest upadek na całe lata. Poza tym sojusznicy są, co tu dużo mówić, dosyć kłopotliwi ze względów światopoglądowych. Sojusz ten zaprowadził Lecha Kaczyńskiego w bardzo kłopotliwy mezalians z B’nai B’rith zwalczającym papieża.

    Ciekawe jak Jerzy Robert Nowak z Przemysławem Gosiewskim wytłumaczą to słuchaczom w Toruniu?



    Temat: Dziś 1 września. Co myślicie o wybuchu II WŚ ?
    Co myślicie o apolitycznym Piusie XII w II wojnie?

    Autor: Gość: Ed IP: *.olsztyn.sdi.tpnet.pl

    5 grudnia 1939 r., po ataku Niemiec na Polskę, Pius XII zrywa z Polską
    konkordat z roku 1925. Wyrażało się to nominacją, która jawnie stała w
    sprzeczności z umową polsko-watykańską. Otóż papież mianował biskupem
    ordynariuszem diecezji chełmińskiej Niemca-polakożercę, biskupa gdańskiego,
    Karla-Marię Spletta. Natomiast konkordat mówił, że ordynariuszami diecezji
    mogą być jedynie obywatele polscy oraz, że obsada tych stanowisk ma być
    uzgadniana z rządem polskim. Ambasador rządu polskiego przy Watykanie
    wielokrotnie składał oficjalne protesty w tej sprawie. Nie odniosły one
    żadnego skutku.

    Biskup Adamski w Katowicach (nie czekając na wezwanie od wrogów) sam pierwszy
    zniósł w swej diecezji nabożeństwa w języku polskim a nawet publicznie
    zachęcał swoich diecezjan, by zapisywali się na volksdeutchów. Też etyka WC.

    Co Pius XII robił przed II wojną światową, była o tym już wielokrotnie mowa na
    forum.
    Po serii błyskawicznych zwycięstw nad Polska, Norwegia i Francja, Hitler stal
    się idolem narodu niemieckiego.
    Wbrew zapewnieniom, Pacelli nie był bezstronny w konflikcie wojennym. W 1921
    roku broni niemieckie kobiety przed gwałtami, jakie dokonywali w Nadrenii
    żołnierze francuskich wojsk kolonialnych (murzyni). Już po zakończeniu wojny
    domowej w Hiszpanii, która pochłonęła pół miliona ofiar, Pacelli pogratulował
    generałowi Franco "katolickiego zwycięstwa". Gdy zaczęły się prześladowania
    Żydów w Niemczech - przeciwstawiał się ich emigracji do Palestyny,
    argumentując, że jest Ziemia Święta dla katolików. Przed wybuchem wojny
    nalegali na rząd polski, aby ze względu na niesprawiedliwości traktatu
    wersalskiego, zaspokoił żądania Hitlera i zgodził się na eksterytorialny
    korytarz do Prus. Gdy ambasador kolaboranckiego rządu francuskiego w Vichy
    przedstawił mu projekt ustaw wzorowanych na nazistowskich Ustawach
    Norymberskich - powiedział, że nie widzi w nich niezgodności z Prawami
    Kanonicznymi Kościoła. Po czym pogratulował marszałkowi Petainowi umacniania
    wiary katolickiej we Francji (zaczęła się właśnie deportacja 70 tysięcy
    Żydów). Potępił gwałty Armii Czerwonej wobec osadników niemieckich
    zamieszkujących tereny Nadwołża. Nie potępił zbombardowania przez Niemców
    Covetry, aczkolwiek wyasygnował dużą sumę pieniędzy na odbudowe zburzonych
    świątyń. Zażądał natomiast od aliantów, aby nie bombardowali Rzymu i uznali je
    jako miasto "otwarte". A gdy zbliżały się do Rzymu wojska amerykańskie,
    zabiegał, aby w ich oddziałach nie było murzynów (pamiętając doświadczenia z
    Nadrenii). W roku 1952 ekskomunikował działaczy komunistycznych we wszystkich
    krajach świata.

    Gdy Niemcy zajęli Jugosławię, w Chorwacji powstał faszystowski reżim pod wodzą
    Ante Pavelica. Chorwaci postanowili pozbyć się ze swego terytorium
    ortodoksyjnych Serbów, pod pozorem tworzenia czysto katolickiej Chorwacji.
    Rozpoczęła się wojna religijna z okrucieństwem jak w czasach wypraw
    krzyżowych. Cerkwie ograbiono, kler prawosławny wyrżnięto. Serbom dawano do
    wyboru nawrócenie na katolicyzm lub śmierć. Często buntowały się całe wioski i
    wtedy wszystkich wyrzynano w pień. W zbiorowych egzekucjach poprzedzonych
    torturami czynnie uczestniczyli księża katoliccy, przeważnie Franciszkanie,
    pełniący jednocześnie funkcje oficerów faszystowskiej formacji Ustaszy. Serbom
    wydłubywano oczy, mordowano siekierami lub wrzucano żywcem do ognia.
    Okrucieństwo to zdumiało nawet obserwujących to Niemców i przetrwały do dziś
    ich relacje i zdjęcia. Ocenia się, że zginęło co najmniej 800 tysięcy Serbów.

    O całej tej masakrze na bieżąco był informowany Watykan poprzez wysłannika
    apostolskiego Marcone, a Pavelic był kilkakrotnie przyjmowany z honorami przez
    Piusa. Papież przyjmował też wielokrotnie na audiencjach przywódców Ustaszy,
    grupy policjantów i młodzieży chorwackiej. O tym, że Pius wiedział dobrze jak
    wyglądało "nawracanie" w Chorwacji, świadczy publiczny protest członka Kurii,
    kardynała Eugenie Tisserat'a. O zbrodniach w Chorwacji donosiły też audycje
    radia BBC.

    Biskupem polowym Ustaszy był arcybiskup Zagrzebia Alojzy Stepinac. W roku 1946
    został skazany za zbrodnie wojenne na 16 lat wiezienia, zwolniony
    przedterminowo w 1952 roku, dostał zaraz z rąk Piusa kapelusz kardynalski. W
    1998 roku został beatyfikowany. Jest to jak kto woli: największy skandal,
    największa pomyłka lub największa tajemnica we współczesnych dziejach Kościoła.

    W roku 1986 Stany Zjednoczone odtajniły archiwa CIA z lat czterdziestych.
    Potwierdziły one, że zaraz po wojnie Watykan wspólnie z CIA prowadziły akcje
    ewakuowania wyższych rangą oficerów SS do Stanów i do krajów Ameryki
    Łacińskiej (t.zw. rateline). Chodziło o zachowanie tych ludzi do przyszłej
    walki z komunizmem. Rola Watykanu polegała na tym, że w ramach duszpasterstwa
    księża docierali w obozach jenieckich do osobników uznanych za przydatnych, a
    zagrożonych sądem za zbrodnie wojenne. Zmieniano im osobowość i wydawano
    paszporty watykańskie lub Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Szczególnie
    aktywny był tu biskup Alois Hudal i jego sztab w Rzymie. Chorwacka instytucja
    religijna College San Girolamo w Rzymie zajmowała się wysyłaniem do Argentyny
    zbrodniarzy wojennych reżimu Pavelica. W ten sposób w bezpieczne miejsca
    schronili się Eichman, Barbie, komendant Sobiboru - Strangl, słynny dr
    Mengele, Pavelic i wielu innych. Oficjalnie Watykan kierował się
    chrześcijańską regułą miłosierdzia bliźniego.

    Reakcję Piusa XII na sytuację w Polsce wyczytać można z jego przemówienia do
    Polaków przyjętych na audiencji we wrześniu 1939, które najkrócej
    charakteryzują zacytowane przez niego słowa sw. Pawła: "Objawiła się
    dobrotliwość i ludzkość".

    Tak więc obwinianie za 1 września 1939 r. tylko Niemiec i ZSRR wydaje się być
    dużym nieporozumieniem.



    Temat: Z. Padlewski - Epilog 98
    Ultimatum cara Mikołaja I wobec Korpusu Wojska Polskiego z 15 X 1831 roku
    15 X 1831, Carskie Sioło
    Zakaz wydany przez cara Mikołaja I wobec zbuntowanego Korpusu Wojska Polskiego
    stacjonującego w Płocku, dotyczący powrotu do Cesarstwa Rosyjskiego i Królestwa
    Polskiego.
    Komentarz: Pierwszym zwiastunem powstania listopadowego w Płocku był Powszechny
    Dziennik Krajowy 1 XII 1830 r. Numer nie zawierał, jak dotychczas, herbu
    rosyjskiego. Tekst w Dzienniku mówił o rozruchach w stolicy i zdobyciu arsenału
    broni. Szybko też rozeszły się w Płocku pogłoski, iż stacjonujący w mieście 3.
    Pułk Strzelców ma udać się do Warszawy. Oczekując z niepokojem wieści ze
    stolicy, w Płocku rozstawiono straże obywatelskie. Powołano Komitet
    Przestrzegania Bezpieczeństwa. Dowódcą straży został kpt. Józef Turowiecki.
    Działo się to na kilka dni przed tym, zanim Rada Administracyjna oficjalnie
    nakazała powołanie miejskich straży bezpieczeństwa. Władzę w mieście sprawowała
    Komisja Wojewódzka poprzez Urząd Municypalny. Przeprowadzono mobilizację byłych
    wojskowych w liczbie 70. Ogłoszono składkę na umundurowanie żołnierzy.
    Pozyskano konie. Pod koniec grudnia jazda płocka wyruszyła z miasta, gotowa do
    walki z wrogiem. Poza tym organizowano 3. a następnie 4. Batalion 3. Pułku
    Strzelców Pieszych. Trudniej było pozyskać starszyznę wojskową, która wychowana
    w szkole Napoleona, wojnę z Rosją uważała wręcz za szaleństwo.

    O wydarzeniach w mieście informował Goniec Płocki, wydawany przez dwa miesiące,
    tj. do czasu, gdy jego redaktor Ernest Dydak zaciągnął się do wojska. Nadal
    płynęły ofiary w gotówce i w naturze od mieszczan, ziemian, a nawet
    duchowieństwa. Na potrzeby broni przeznaczono trzy dzwony – po jednym z
    katedry, z kościoła parafialnego i ewangelickiego. Nadal też trwał zaciąg do
    wojska. Wśród wstępujących był też Artur Czarny Zawisza. Wielu ziemian
    uwalniało żony chłopów od pańszczyzny. Z początkiem 1831 r. powołano w Płocku
    Radę Municypalną.

    Tymczasem z Warszawy nadeszły wieści o posiedzeniu Sejmu 25 stycznia, na którym
    ogłoszono akt detronizacji cara Mikołaja. W cztery dni później Sejm ustanowił
    dla niepodległego Królestwa Rząd Narodowy z prezesem – ks. Adamem Czartoryskim.
    Dnia 7 lutego nadeszła hiobowa wieść o wkroczeniu do Polski wojsk feldmarszałka
    Iwana Dybicza, które przez Tykocin parły na Warszawę. W Płocku pojawiły się
    pierwsze oznaki rozprzężenia. Odezwy o regularne płacenie podatków nie
    skutkowały. Jednocześnie nadchodziły niepokojące wiadomości o bitwie pod
    Grochowem, które wprawiły mieszkańców w popłoch. W celu uniemożliwienia wrogowi
    przeprawy przez Wisłę zniszczono wszelkie środki transportu, które mogłyby temu
    służyć. Przyjmowano też i troskliwie opiekowano się pierwszymi rannymi.
    Założono w tym celu pierwszy lazaret.

    20 marca w katedrze mieszkańcy złożyli uroczystą przysięgę na wierność
    Ojczyźnie i narodowi. 29 marca ogłoszono w Płocku stan wojenny. Wtedy też
    zorganizowano 2. Pułk Jazdy. Z początkiem kwietnia wojska rosyjskie skierowały
    się w kierunku Siedlec. Fakt ten przyczynił się do uspokojenia życia w mieście.
    Jednak już po miesiącu wieści o bitwie pod Ostrołęką ponownie wprowadziły
    nastrój niepokoju. Zbiegło się to w czasie z pierwszymi przypadkami cholery
    azjatyckiej. Wprowadzono kwarantannę i zakaz przybywania z miejsc dotkniętych
    chorobą. Zgodnie z reskryptem Rządu Narodowego 3 czerwca przeprowadzono w
    Płocku wybory do Rady Municypalnej. Feldmarszałek, który przygotował plany
    przeprawy przez Wisłę, sam już nie zdążył ich zrealizować. Zmarł na cholerę.
    Jednak jego rozkazy wykonano. Wojska rosyjskie dotarły tym sposobem 18 czerwca
    do wsi Ciółkowo, zaledwie kilkanaście kilometrów od Płocka. Dzień później
    zajęły miasto, z którego wcześniej wywieziono zapasy żywności. Ewakuowano też
    mężczyzn w wieku poborowym. Z Płocka wojska rosyjskie udały się do Sierpca.
    Pozostałością ich obecności było rozszerzenie się w mieście cholery. Dziennie
    umierało po kilkanaście osób, szczególnie starozakonnych. Przerwa w urzędowaniu
    władz miejskich spowodowała, że brak jest dokładnych danych o liczbie zmarłych.
    Zdecydowano się wtedy założyć poza granicami miasta specjalny cmentarz do
    grzebania zmarłych.

    Na początku lipca 300-konny oddział wojsk rosyjskich, a tuż za nim znaczniejsze
    siły ponownie zajęły Płock. Spacerujący po mieście feldmarszałek Paskiewicz i
    książę Michał domagali się od mieszkańców, aby ci zdejmowali na ich widok
    czapki. Mieszkańcy, którzy się do tego nie stosowali trafiali do aresztu.
    Pomimo kar cielesnych, jakie groziły żołnierzom rosyjskim za dopuszczanie się
    grabieży, nadal trwał ten proceder. Mimo tego troskliwie opiekowano się rannymi
    i chorymi żołnierzami, co zauważył sam Paskiewicz.

    Po wycofaniu się wojsk rosyjskich, które udały się w kierunku Warszawy
    zapewnienie porządku w mieście spoczęło na Straży Bezpieczeństwa. W sierpniu
    Sejm powołał nowy rząd pod przewodnictwem gen. Jana Krukowieckiego. Pod koniec
    tegoż miesiąca przybył do Płocka Korpus Rezerwy pod dowództwem generała Tomasza
    Łubieńskiego. Fakt ten uporządkował nieco życie w mieście. Zdecydowano się na
    ogłoszenie pospolitego ruszenia i wyekwipowanie 20 konnych i 50 pieszych
    żołnierzy. Tymczasem, 9 sierpnia nadeszła wiadomość o upadku Warszawy. Sejm
    opuścił stolicę i przez Zakroczym dotarł do Płocka. 23 września o godz. 11
    Polski Sejm zebrał się po raz ostatni w płockim ratuszu. Sejm postanowił udać
    się tam, gdzie armia. Premier i Marszałek Sejmu wraz z posłami opuścili 25
    września Płock i udali się do Prus. Brak zdecydowania ze strony gen. Macieja
    Rybińskiego powodował, że wróg zajmował kolejne miejscowości. 28 września
    zapadła decyzja o wymarszu wojska polskiego z Płocka w kierunku Włocławka, aby
    następnie przez Rypin również udać się do Prus, gdzie oddziały zostały
    rozbrojone. (Leszek Franciszkiewicz)




    Temat: Komandos ze Sztokholmu
    Sławomir Petelicki, generał brygady
    Bardzo zajety facet...
    ======================================

    Twórcą i dwukrotnym dowódcą tej jednostki był gen Sławomir Petelicki. Urodzony
    13 IX 1946r. w Warszawie. W okresie swojej młodości działał w harcerstwie. W
    1969 r. ukończył studia na Uniwersytecie Warszawskim, uzyskując tytuł magistra
    prawa. Ma za sobą służbę harcerską i ponad 30 lat służby wojskowej. Od 1969 do
    1990 r. oficer wywiadu, pracujący przez 10 lat za granicą, między innymi od 1973
    r. w polskiej placówce dyplomatycznej w Nowym Jorku był odpowiedzialny za
    kontrwywiad zagraniczny, po powrocie do kraju pracował w wywiadzie ekonomicznym,
    następnie w Szwecji. Przed objęciem dowództwa GROMu był szefem Wydziału Ochrony
    Placówek MSZ. Jest specjalistą od dalekiego rozpoznania i dywersji, przed
    objęciem dowództwa GROMu brał udział w wielu tajnych operacjach zagranicznych,
    min. w Wietnamie Północnym w 1971 r. Od 1990 do 19 XII 1995 r. organizator, a
    następnie dowódca GROMu. Od 14 V do 13 VI 1996r. pełnomocnik premiera do walki
    ze zorganizowaną przestępczością. Od 6 XII 1997 r. ponownie objął stanowisko
    dowódcy GROMu. W dniu 15 VIII 1998 r. awansowany do stopnia generała brygady. W
    okresie dowodzenia jednostką GROM otrzymał Krzyż za Dzielność, oficerski i
    Komandorski Krzyż Orderu Odrodzenia Polski, amerykańskie odznaczenie bojowe
    Medal for Military Merit oraz medal Army Commendation. Ponadto jest honorowym
    członkiem 5 i 10 Special Forces Group ,,Zielonych Beretów'' armii USA, jako
    żołnierz wszechstronnie przeszkolony także w tych oddziałach. Posiada złotą
    odznakę GROMu z wieńcem. W dniu 16 IX 1999 r. został odwołany ze stanowiska
    dowódcy GROMu przez koordynatora do spraw służb specjalnych Janusza
    Pałubickiego, decyzję motywowano rzekomymi ,,nieprawidłościami w GROMie".
    Zarzuty okazały się nie słuszne, lecz Petelicki nie został przywrócony do
    służby. W roku 2000 wybrany ,,Gentlemanem Roku" przez czytelników miesięcznika
    ,,Gentleman". Obecnie prezes Fundacji Byłych Żołnierzy Jednostek Specjalnych ,,GROM"
    acn.waw.pl/grom1/dowodcy.html
    www.kp.pis.org.pl/aktualnosci/poselskie/2003-06-11.htm
    www.glos.com.pl/ARCHIWUM/2004/022/Bkraj/wywiad.html
    ======

    Milczenie polityków
    Duża część zeznań Masy dotyczy współpracy z mafią byłego senatora Aleksandra
    Gawronika oraz posła AWS Marka Kolasińskiego. Śledztwo w tej sprawie prowadzi
    Prokuratura Okręgowa w Katowicach. Jak wynika z wyjaśnień Sokołowskiego, w
    mafijne interesy Gawronik wszedł z całą grupą biznesmenów i polityków z różnych
    ugrupowań. Masa obciąża m.in. Henryka Goryszewskiego, wicepremiera w rządzie
    Hanny Suchockiej, oraz generała Sławomira Petelickiego, ówczesnego szefa
    jednostki Grom.
    "Na wiosnę 1999 r. skontaktował się ze mną Aleksander Gawronik. Powiedział, że
    chce otworzyć strefę wolnocłową, że nam to będzie pasowało, bo skupimy w swoich
    rękach cały handel papierosami w Polsce. Na drugim spotkaniu Gawronik przywiózł
    z sobą pieczątki i zezwolenia, które potrzebne były do przekonania mnie o
    słuszności zainwestowania pieniędzy grupy w jego interes. Te dokumenty to były
    zezwolenia i koncesje, a także opinie prawne profesora M. - na wielu papierach
    widniały ministerialne pieczątki. Gawronik wiedział od Goryszewskiego i M., że
    podatek akcyzowy ma się zwiększyć za kilka miesięcy. Powiedział, że jeżeli
    uruchomimy tę firmę, to w pierwszym kwartale 1999 r. oddamy do skarbu państwa
    miliard nowych złotych. Chodziło mu o zobrazowanie dochodów, jakie będzie
    uzyskiwać firma. Przyniósł biznesplan, z którego wynikało, że jest możliwość
    zarobienia powyżej miliarda złotych kwartalnie. Plan zakładał otwarcie firmy,
    która miała zajmować się sprzedażą papierosów bez akcyzy w strefie wolnocłowej w
    Słubicach. W skład rady nadzorczej miały wchodzić po cztery osoby wytypowane
    przez nas i Gawronika. Ja i Pershing mieliśmy włożyć w firmę po milionie
    dolarów, a Gawronik dawał firmę i wiedzę na temat interesów. Firma nazywała się
    Italmarka. Gawronik obiecywał mi, że mogą mnie chronić żołnierze z jednostki
    Grom. Mówił, że Petelicki to jego kolega. Żołnierze Gromu mieli też ochraniać
    firmę Italmarka - tak mówił Gawronik. Nie byłem obecny przy jego spotkaniach z
    Pershingiem, dzwoniłem tylko do Pershinga z Krety z prośbą, żeby pożyczył
    Gawronikowi 100 tys. marek. Gawronik mówił, że są to pieniądze potrzebne na
    łapówki dla M. i Goryszewskiego" - mówił Masa prokuratorom.
    - Aleksander Gawronik składał mi propozycję współpracy. Chodziło o ochranianie
    przez oficerów Gromu pewnego biznesowego przedsięwzięcia, ale odmówiłem i mam na
    to świadków. Wszystko, co mi wiadomo w tej sprawie, zeznałem już w Prokuraturze
    Okręgowej w Katowicach - mówi generał Petelicki. Henryk Goryszewski nie chciał
    komentować zeznań Masy.
    Wysokie wyroki warszawskiego sądu okręgowego w procesie "Pruszkowa" dowodzą, że
    Jarosław Sokołowski, najważniejsze i najcenniejsze źródło wiedzy o polskiej
    mafii, nie jest blagierem. Dlaczego prokuratura nie zainteresowała się
    politycznymi wątkami zeznań Masy? O tak sensacyjnych wątkach zeznań
    Sokołowskiego powinni wiedzieć minister sprawiedliwości, szef MSWiA, a także
    premier i prezydent. Jeśli wiedzieli, dlaczego nie polecili, żeby je wyjaśnić?

    www.kasyno.org.uk/vbforum/showthread.php?t=461




    Temat: Finis Poloniae...
    Finis Poloniae... 2
    zbiory sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obrabowano zbiory Raczyńskich w
    Warszawie, kolekcje Branickich w Wilanowie, Kościelskich w Miłosławiu,
    Lubomirskich w Przeworsku, Potockich w Jabłonnie i Warszawie, Pusłowskich w
    Krakowie, Radziwiłłów w Nieborowie, Reyów w Przecławiu, Tarnowskich w Dzikowie,
    Dukli, Krakowie i Suchej, Tyszkiewiczów w Krakowie. Ogromne straty poniosły
    zbiory Czartoryskich w Gołuchowie, Konarzewie, Krakowie i Sieniawie. W
    następnych latach opustoszono pałace Potockich w Antoninach i Krzeszowicach,
    Pusłowskich w Krakowie, Sanguszków w Gumniskach oraz pałac w Opinogórze.
    Einsatzstab reichsleitera Alfreda Rosenberga powołany w celu wywozu dzieł
    sztuki z Europy Wschodniej wysłał z Polski do Rzeszy (od marca 1941 r. do lipca
    1944 r.) 29 transportów składających się ze 137 wagonów, tj. 4174 skrzynie
    dzieł sztuki.
    Funkcjonariusze administracji niemieckiej, policja, wojsko i obywatele Niemiec
    wykonywali dyrektywy fuhrera z oddaniem i niemałymi korzyściami osobistymi.
    Hans Posse, dyrektor Zwingeru, był akwizytorem Hitlera, dla którego do
    przyszłego Fuhrerautrag Reichsmuseum w Linzu wybierał najcenniejsze dzieła.
    Kajetan Muhlmann, bliski znajomy Hermanna Goeringa, pełnił nieoficjalną funkcję
    dostawcy dzieł sztuki do jego rezydencji w Karinhall, zaś Paulsen zasilał
    prywatne muzeum Himmlera w Wewelsburgu. Generalny gubernator Hans Frank
    zarekwirował na swój użytek dzieła malarstwa z Muzeum Czartoryskich, wśród
    nich "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci, "Miłosiernego Samarytanina"
    Rembrandta, "Portret młodzieńca" Rafaela, "Ukrzyżowanie" Rubensa oraz ornat z
    motywami męczeństwa św. Stanisława ufundowany onegdaj przez Piotra Kmitę.
    Rezydencję w pałacu Potockich w Krzeszowicach ozdobił meblami z Łazienek i
    porcelaną z Wawelu.
    Część muzealiów magazynowano w klasztorach i kościołach oraz składach
    utworzonych na Dolnym Śląsku w nieczynnych kopalniach soli i kamieniołomach.
    Inne trafiały do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy celem rozdysponowania
    lub sprzedaży, a to do muzeów niemieckich, a to nawet do... Hiszpanii, dokąd -
    jako "dar Kościoła niemieckiego dla katolików hiszpańskich" - wysłano trzy
    wagony (27 ton!) paramentów, ornatów, rzeźb i obrazów z kościołów polskich.
    Pełnomocnikiem do spraw bibliotek został Gustaw Abb - a jakże, znowu profesor!
    Obrabowano Bibliotekę Ordynacji Krasińskich, Bibliotekę Jagiellońską, płocką
    Bibliotekę Katedralną i Bibliotekę Seminarium Duchownego, wywożąc ponad 50 tys.
    manuskryptów, inkunabułów i starodruków. Cenniejsze pozycje trafiały do
    Niemiec. Bogato iluminowana XII-wieczna Biblia płocka znalazła się w bibliotece
    uniwersytetu w Getyndze. Zagrabiono modlitewnik królowej Zofii, zwany od
    miejsca przechowywania Biblią szaroszpatacką. Usilnie poszukiwano pelplińskiego
    egzemplarza Biblii Gutenberga. Do Berlina, Ostheim koło Fuldy, Goslaru i
    Marburga trafiły archiwalia z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Poznania, Torunia i
    Katowic. Większość oddano na makulaturę, jako "bazgraninę reakcjonistów
    szkodliwą dla interesów życiowych narodu niemieckiego i fantazjującą polską
    historiografię".

    "Nie powinien pozostać kamień na kamieniu..."
    Czego nie wywieziono - spłonęło w powstaniu warszawskim lub po jego upadku, gdy
    specjalne oddziały niszczyły stolicę, by zgodnie z rozkazem Himmlera "znikła z
    powierzchni ziemi". Wysadzono pałac Saski, którego ruiny okryły Grób Nieznanego
    Żołnierza, systematycznie podpalano i wysadzano zespoły zabudowy Starego
    Miasta, Śródmieścia i Woli, zaminowano i przygotowano do wysadzenia kościoły:
    Bernardynów, ss. Wizytek i św. Józefa (pokarmelicki) na Krakowskim
    Przedmieściu, pałac w Łazienkach i Belweder, spalono zbiory Archiwum Miejskiego
    i Biblioteki m.st. Warszawy. Przykładem szczególnego barbarzyństwa było
    spalenie podziemnych magazynów Biblioteki Ordynacji Krasińskich, gdzie
    zmagazynowano najcenniejsze zabytki piśmiennictwa z Biblioteki Narodowej.
    Spłonęło tam 2245 inkunabułów, ponad 100 tys. rękopisów, muzykalia, zbiory
    graficzne i liczne atlasy.
    Oblicza się, że wskutek kolejnego, niemieckiego Kulturkampf utraciliśmy
    bezpowrotnie około pół miliona muzealiów, 150 tys. dzieł sztuki, kilkaset
    tysięcy grafik, rycin i map, około 20 tys. numizmatów złotych i srebrnych oraz
    medali, większość bogatych zbiorów militariów (uzbrojenie ochronne, broń
    sieczna i palna, sztandary, mundury, ordery i odznaczenia), kilkanaście tysięcy
    instrumentów muzycznych (z Warszawy wywieziono 5 tys. fortepianów),
    niepoliczalną ilość paramentów kościelnych oraz ponad 22 mln książek, w tym 30
    tys. inkunabułów, 13 tys. starodruków i 53 tys. cymeliów. Zbiorów prywatnych
    nie brano pod uwagę.

    Co i kto komu winien?
    Wybitny uczony i znawca przedmiotu, prof. Wacław Borowy napisał w 1945
    r.: "Wartość dzieła jest niewymierna w pieniądzach. Trzy pokolenia Polaków i
    tak będą musiały wieść - w konsekwencji zniszczeń niemieckich - kalekie życie
    kulturalne". Dokumentacja strat kultury prowadzona pod okupacją i kontynuowana
    do 1950 r. przez Biuro Rewindykacji i Odszkodowań Ministerstwa Kultury i Sztuki
    została przerwana ze względów politycznych i dopiero od utworzenia - 40 lat
    później - Biura Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za
    Granicą rozpoczęto prowadzenie ewidencji dzieł sztuki utraconych wskutek
    grabieży wojennych. Działania zasługujące w pełni na miano "zbrodni
    międzynarodowej" nie zostały oficjalnie potępione, ich sprawcy nie zostali
    ukarani, a krzywdy wyrównane. Po co o tym przypominać w czasie święcenia
    naszego "wejścia" czy też powrotu do Europy? Ano z racji, że najwidoczniejszym,
    a może podstawowym skutkiem upływu czasu jest zatarcie w świadomości władz i
    społeczeństw nie tylko wysokości szkód, ale samego ich faktu i
    odpowiedzialności za ich wyrządzenie.

    Jan Pruszyński



    Temat: Niemcy-naród zlodziei, najezdzców, wandali
    Z Muzeum Wojska Polskiego wywieziono sztandary i chorągwie, ponad 1000
    eksponatów uzbrojenia ochronnego, ponad 2000 sztuk broni palnej i siecznej,
    1440 orderów, odznaczeń i odznak wojskowych. Przetrzebiono muzea miejskie
    Gniezna, Lwowa, Łodzi, Krakowa i Torunia, Muzeum Śląskie w Katowicach, Muzeum
    Wielkopolskie w Poznaniu, muzea Ziemi Sanockiej i Ziemi Przemyskiej, Muzeum
    Regionalne w Nowym Sączu, zbiory sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego.
    Obrabowano zbiory Raczyńskich w Warszawie, kolekcje Branickich w Wilanowie,
    Kościelskich w Miłosławiu, Lubomirskich w Przeworsku, Potockich w Jabłonnie i
    Warszawie, Pusłowskich w Krakowie, Radziwiłłów w Nieborowie, Reyów w
    Przecławiu, Tarnowskich w Dzikowie, Dukli, Krakowie i Suchej, Tyszkiewiczów w
    Krakowie. Ogromne straty poniosły zbiory Czartoryskich w Gołuchowie,
    Konarzewie, Krakowie i Sieniawie. W następnych latach opustoszono pałace
    Potockich w Antoninach i Krzeszowicach, Pusłowskich w Krakowie, Sanguszków w
    Gumniskach oraz pałac w Opinogórze. Einsatzstab reichsleitera Alfreda
    Rosenberga powołany w celu wywozu dzieł sztuki z Europy Wschodniej wysłał z
    Polski do Rzeszy (od marca 1941 r. do lipca 1944 r.) 29 transportów
    składających się ze 137 wagonów, tj. 4174 skrzynie dzieł sztuki.
    Funkcjonariusze administracji niemieckiej, policja, wojsko i obywatele Niemiec
    wykonywali dyrektywy fuhrera z oddaniem i niemałymi korzyściami osobistymi.
    Hans Posse, dyrektor Zwingeru, był akwizytorem Hitlera, dla którego do
    przyszłego Fuhrerautrag Reichsmuseum w Linzu wybierał najcenniejsze dzieła.
    Kajetan Muhlmann, bliski znajomy Hermanna Goeringa, pełnił nieoficjalną funkcję
    dostawcy dzieł sztuki do jego rezydencji w Karinhall, zaś Paulsen zasilał
    prywatne muzeum Himmlera w Wewelsburgu. Generalny gubernator Hans Frank
    zarekwirował na swój użytek dzieła malarstwa z Muzeum Czartoryskich, wśród
    nich "Damę z gronostajem" Leonarda da Vinci, "Miłosiernego Samarytanina"
    Rembrandta, "Portret młodzieńca" Rafaela, "Ukrzyżowanie" Rubensa oraz ornat z
    motywami męczeństwa św. Stanisława ufundowany onegdaj przez Piotra Kmitę.
    Rezydencję w pałacu Potockich w Krzeszowicach ozdobił meblami z Łazienek i
    porcelaną z Wawelu.
    Część muzealiów magazynowano w klasztorach i kościołach oraz składach
    utworzonych na Dolnym Śląsku w nieczynnych kopalniach soli i kamieniołomach.
    Inne trafiały do Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy celem rozdysponowania
    lub sprzedaży, a to do muzeów niemieckich, a to nawet do... Hiszpanii, dokąd -
    jako "dar Kościoła niemieckiego dla katolików hiszpańskich" - wysłano trzy
    wagony (27 ton!) paramentów, ornatów, rzeźb i obrazów z kościołów polskich.
    Pełnomocnikiem do spraw bibliotek został Gustaw Abb - a jakże, znowu profesor!
    Obrabowano Bibliotekę Ordynacji Krasińskich, Bibliotekę Jagiellońską, płocką
    Bibliotekę Katedralną i Bibliotekę Seminarium Duchownego, wywożąc ponad 50 tys.
    manuskryptów, inkunabułów i starodruków. Cenniejsze pozycje trafiały do
    Niemiec. Bogato iluminowana XII-wieczna Biblia płocka znalazła się w bibliotece
    uniwersytetu w Getyndze. Zagrabiono modlitewnik królowej Zofii, zwany od
    miejsca przechowywania Biblią szaroszpatacką. Usilnie poszukiwano pelplińskiego
    egzemplarza Biblii Gutenberga. Do Berlina, Ostheim koło Fuldy, Goslaru i
    Marburga trafiły archiwalia z Warszawy, Krakowa, Gdańska, Poznania, Torunia i
    Katowic. Większość oddano na makulaturę, jako "bazgraninę reakcjonistów
    szkodliwą dla interesów życiowych narodu niemieckiego i fantazjującą polską
    historiografię".

    "Nie powinien pozostać kamień na kamieniu..."
    Czego nie wywieziono - spłonęło w powstaniu warszawskim lub po jego upadku, gdy
    specjalne oddziały niszczyły stolicę, by zgodnie z rozkazem Himmlera "znikła z
    powierzchni ziemi". Wysadzono pałac Saski, którego ruiny okryły Grób Nieznanego
    Żołnierza, systematycznie podpalano i wysadzano zespoły zabudowy Starego
    Miasta, Śródmieścia i Woli, zaminowano i przygotowano do wysadzenia kościoły:
    Bernardynów, ss. Wizytek i św. Józefa (pokarmelicki) na Krakowskim
    Przedmieściu, pałac w Łazienkach i Belweder, spalono zbiory Archiwum Miejskiego
    i Biblioteki m.st. Warszawy. Przykładem szczególnego barbarzyństwa było
    spalenie podziemnych magazynów Biblioteki Ordynacji Krasińskich, gdzie
    zmagazynowano najcenniejsze zabytki piśmiennictwa z Biblioteki Narodowej.
    Spłonęło tam 2245 inkunabułów, ponad 100 tys. rękopisów, muzykalia, zbiory
    graficzne i liczne atlasy.
    Oblicza się, że wskutek kolejnego, niemieckiego Kulturkampf utraciliśmy
    bezpowrotnie około pół miliona muzealiów, 150 tys. dzieł sztuki, kilkaset
    tysięcy grafik, rycin i map, około 20 tys. numizmatów złotych i srebrnych oraz
    medali, większość bogatych zbiorów militariów (uzbrojenie ochronne, broń
    sieczna i palna, sztandary, mundury, ordery i odznaczenia), kilkanaście tysięcy
    instrumentów muzycznych (z Warszawy wywieziono 5 tys. fortepianów),
    niepoliczalną ilość paramentów kościelnych oraz ponad 22 mln książek, w tym 30
    tys. inkunabułów, 13 tys. starodruków i 53 tys. cymeliów. Zbiorów prywatnych
    nie brano pod uwagę.

    Co i kto komu winien?
    Wybitny uczony i znawca przedmiotu, prof. Wacław Borowy napisał w 1945
    r.: "Wartość dzieła jest niewymierna w pieniądzach. Trzy pokolenia Polaków i
    tak będą musiały wieść - w konsekwencji zniszczeń niemieckich - kalekie życie
    kulturalne". Dokumentacja strat kultury prowadzona pod okupacją i kontynuowana
    do 1950 r. przez Biuro Rewindykacji i Odszkodowań Ministerstwa Kultury i Sztuki
    została przerwana ze względów politycznych i dopiero od utworzenia - 40 lat
    później - Biura Pełnomocnika Rządu ds. Polskiego Dziedzictwa Kulturalnego za
    Granicą rozpoczęto prowadzenie ewidencji dzieł sztuki utraconych wskutek
    grabieży wojennych. Działania zasługujące w pełni na miano "zbrodni
    międzynarodowej" nie zostały oficjalnie potępione, ich sprawcy nie zostali
    ukarani, a krzywdy wyrównane. Po co o tym przypominać w czasie święcenia
    naszego "wejścia" czy też powrotu do Europy? Ano z racji, że najwidoczniejszym,
    a może podstawowym skutkiem upływu czasu jest zatarcie w świadomości władz i
    społeczeństw nie tylko wysokości szkód, ale samego ich faktu i
    odpowiedzialności za ich wyrządzenie.

    Jan Pruszyński

    Pozdrawiam i zapraszam na:
    Forum Słowiańskie




    Temat: czy beatyfikowac kardynala hlonda?????
    Bartoszcze podaje tekst ze strony tygodnika " Zycie Bytomskie " na temat
    biskupa Maximiliana Kallera , Slazaka rodem z Bytomia.
    Znam z relacji naocznych swiadkow , moich znajomych ten temat. Cytat
    "po zakończeniu wojny w sierpniu 1945 roku Maximilian Kaller wrócił na Warmię,
    by odbudowywać struktury diecezji. Jednakże prymas Polski kardynał Hlond,
    swoiście interpretując uzyskane papieskie pełnomocnictwa, zmusił go do
    rezygnacji z urzędu i natychmiastowego wyjazdu za Odrę i Nysę Łużycką."

    "NIEZWYKLE PRACOWITY BISKUP

    Rodzina Kallerów, zamożnych bytomskich kupców, mieszkała we własnym, zachowanym
    do dziś, domu na rogu Tarnowitzerstrasse (obecnie ul. Jainty) i Kleine
    Blottnitza Strasse (ul. Kwietniewskiego). Do chwili obecnej zachował się
    rodzinny grobowiec Kallerów na cmentarzu Mater Dolorosa przy ul. Piekarskiej.

    Członek tej rodziny, przyszły biskup Maximilian urodził się 10 października
    1880 roku. Ukończył bytomskie gimnazjum klasyczne, a następnie studiował
    teologię we Wrocławiu i tam 20 czerwca 1903 roku został wyświęcony na kapłana.
    Młody ksiądz rozpoczął pracę w parafii św. Wawrzyńca w Strzelcach Opolskich,
    gdzie przebywał do 1906 roku. Już wówczas odznaczył się pomocą udzielaną
    ubogim. Potem przeniesiono go na bałtycką wyspę Rugię, która wówczas należała
    do wielkiej diecezji wrocławskiej. Administracji stacji misyjnej w Bergen,
    której zarządzanie przypadło mu w udziale, podlegały trzy kościoły i osiem
    stacji duszpasterskich. Katolicy żyli tam w diasporze wśród protestanckiej
    większości, należąc do uboższej warstwy społeczeństwa. Ksiądz Kaller otoczył
    wówczas opieką licznych robotników sezonowych z Polski, nękanych przez
    alkoholizm i nędzę.

    Kolejnym etapem jego pracy było wielkomiejskie środowisko stołecznego Berlina,
    dokąd przeniesiony został w 1917 roku. Został tam proboszczem największej
    katolickiej parafii św. Michała. Wspierał bezdomnych i bezrobotnych,
    organizując równocześnie wzorcowy apostolat świeckich. Jako pierwszy
    poprowadził procesję Bożego Ciała przez berlińskie ulice, wyprowadzając
    katolicyzm na forum publiczne w tej kosmopolitycznej metropolii. Swoje
    doświadczenia opisał w wydanej wówczas książce.

    Dobre wyniki pracy Maximiliana były przyczyną awansu w 1926 roku, kiedy został
    mianowany administratorem tzw. wolnej prałatury w Pile (początkowo z siedzibą w
    Tucznie). Była to samodzielna jednostka kościelna, powstała z tych części
    diecezji gnieźnieńsko-poznańskiej, które pozostały po 1920 roku w Niemczech.
    Tam również nie próżnował: wzniósł trzy kościoły, zorganizował uniwersytet
    ludowy, bursy dla młodzieży, stacje opieki socjalnej Caritas i biblioteki.

    Zwieńczeniem jego życia była jednak Warmia, której biskupem został mianowany w
    1930 roku. Jego zawołaniem stały się słowa "Caritas Christi urget me" ("Miłość
    Chrystusa przynagla mnie"). W skład diecezji warmińskiej wchodziły wówczas całe
    Prusy Wschodnie, lecz tylko na historycznej Warmii katolicy stanowili
    większość, pozostałe tereny zamieszkiwała głównie ludność wyznania
    ewangelickiego. Nowy biskup powołał Akcję Katolicką, wydawał gazetę
    diecezjalną, utworzył również seminarium duchowne w Braniewie. Biorąc pod uwagę
    skład narodowościowy diecezjan, zdecydował o wydaniu nowego rytuału w czterech
    językach: łacińskim, niemieckim, polskim i litewskim. W 1939 roku, kiedy do
    Niemiec powróciła Kłajpeda, Kaller został również administratorem apostolskim
    tamtego terenu. Najtrudniejsze dla biskupa były lata wojny, musiał bronić wielu
    swych księży przed aresztowaniem przez Gestapo.

    Kiedy zdał sobie sprawę z ogromu zbrodni popełnianych przez narodowych
    socjalistów w 1942 roku próbował wobec nuncjusza w Berlinie zrzec się
    kierowania diecezją i wyjechać do obozu koncentracyjnego dla Żydów w Terezinie
    (Theresienstadt). Tam chciał pełnić posługę duszpasterską dla tych więźniów,
    którzy byli wyznania katolickiego. Próba ta skończyła się jednak
    niepowodzeniem. Pod koniec wojny groźba zbliżającej się Armii Czerwonej nie
    była w stanie zmusić go do opuszczenia tej ziemi, choć pozostanie groziło
    śmiercią z rąk zdobywców. Dopiero uzbrojony oddział SS wywiózł go do Gdańska.
    Tułając się, trafił do Halle nad Saalą, skąd po zakończeniu wojny w sierpniu
    1945 roku Maximilian Kaller wrócił na Warmię, by odbudowywać struktury
    diecezji. Jednakże prymas Polski kardynał Hlond, swoiście interpretując
    uzyskane papieskie pełnomocnictwa, zmusił go do rezygnacji z urzędu i
    natychmiastowego wyjazdu za Odrę i Nysę Łużycką.

    Biskup Kaller wyjechał przez Halle do Wiedenbrück, a potem do Frankfurtu nad
    Menem. W 1946 roku papież Pius XII mianował go specjalnym pełnomocnikiem do
    spraw Niemców wypędzonych z terenów wschodnich. Pełniąc tę funkcję biskup
    wizytował obozy dla przesiedleńców na terenie zachodnich Niemiec i zorganizował
    w Königstein/Taunus ośrodek szkoleniowy (zastępcze seminarium duchowne) dla
    księży ze Wschodu. Maximilian Kaller zmarł nagle 7 lipca 1947 roku i pochowany
    został w Königstein.

    W ostatnim czasie rozpoczęto gromadzenie, na razie na szczeblu diecezjalnym,
    informacji o nim w celu wszczęcia procesu beatyfikacyjnego. Niewykluczone
    zatem, że kiedyś nasze miasto doczeka się świętego - rodowitego bytomianina.

    PRZEMYSLAW NADOLSKI

    BYTOMSKI PANTEON "
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 3 z 3 • Zostało znalezionych 61 rezultatów • 1, 2, 3 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.