Strona Główna plakatowanie miasta Kraków plakaty do pokoju dziecięcego plakat Alkohol plakat informacyjny plakat kinowy plakat Wścieklizna plakaty adis plakaty Akona Plakaty Anahi plakaty fryzjerskie |
Widzisz posty znalezione dla zapytania: plakat mapy świataTemat: Monopol....... Szczecin walczy w Monopol. Głosujcie! Andrzej Kulej2008-03-03, ostatnia aktualizacja 2008-03-03 20:26 Taipei jest już chyba poza zasięgiem, ale do Gdyni brakuje nam tylko niecałe 5 procent! W najbliższą niedzielę koniec głosowania. I Ty możesz coś zrobić, by miliony ludzi na całym świecie "kupowały dom, hotele i ulice w Szczecinie". Właśnie powstaje nowa wersja gry Monopoly. Znajdą się w niej 22 miasta z całego globu. 20 zostało już wybranych przez miliony internautów (wyniki na razie są tajne). Teraz trwa plebiscyt na dwa pozostałe. Szczecin ma spore szanse, bo w poniedziałek był na trzecim miejscu. Ok. godz. 19 do Taipei brakowało nam 11,9 proc., a do Gdyni 4,9. Głosować można tylko do 9 marca na stronie www.monopolyworldvote.com/pl_PL/world. Jeszcze w piątek w południe byliśmy na ósmym miejscu, a już o godz. 18 na siódmym. Później błyskawicznie zaczęliśmy piąć się w górę i już w sobotę w nocy Szczecin był trzeci. Dystans do Gdyni z godziny na godzinę maleje. Do 5 marca na stronie możemy podglądać wyniki, później do końca głosowania będą utajnione. Dlaczego? Żeby wszyscy myśleli, że mają szanse - tłumaczą organizatorzy. - Bardzo ważne, żeby wtedy głosować jeszcze aktywniej - namawia Karol Kowalski ze stowarzyszenia Inicjatywa Szczecińska, które rozpoczęło akcję. Pierwsze na apel Inicjatywy zareagowało biuro promocji Urzędu Miasta. - Będziemy wspólnie ze stowarzyszeniem promować tę akcję - mówi Celina Skrobisz, rzecznik prezydenta miasta. - Na początek do wszystkich urzędników magistratu wysłaliśmy e-maile z prośbą, żeby głosowali na Szczecin. Później do akcji włączyły się wszystkie szczecińskie media. To, czy stolica Zachodniopomorskiego znajdzie się w Monopoly, zależy od internautów. Z jednego adresu e-mail głosować można raz dziennie do niedzieli. - Jeżeli ktoś ma kilka adresów e-mail, to z każdego może głosować raz dziennie - radzi organizator koncertów Dariusz Startek, który także zaangażował się w akcję. Można też pisać do wszystkich znajomych e-maile i SMS-y z prośbą o głosowanie na Szczecin. Już jutro możemy się spodziewać akcji promocyjnej, m.in. na mieście mają pojawić się plakaty zachęcające do głosowania. - Chcemy też namówić szachistów z pl. Grunwaldzkiego, żeby zagrali w Monopoly - dodaje Karol Kowalski. W pierwszym etapie, który trwał do 29 lutego, do walki o dziką kartę (czyli dwa ostatnie miejsca) można było zgłaszać dowolne miasto. - Było ich kilkaset z całego świata. Z polskich, poza Gdynią i Szczecinem, najwyżej był Wrocław, Kraków i Gdańsk, ale ostatecznie skończyły w trzeciej dziesiątce - mówi Kamila Gawrońska z działu marketingu Hasbro Polska. Wyniki poznamy dopiero pod koniec sierpnia (ze względów marketingowych). Gra ukaże się na przełomie września i października, w wersji z kartami i terminalami płatniczymi oraz z banknotami. Wydana będzie jednocześnie w 53 krajach. W Polsce pierwszy nakład planowany jest na 50 tys. sztuk. Na całym świecie kilka milionów. - To wspaniały pomysł na promocję miasta, bo wszyscy ci ludzi będą zastanawiali się, co to za miasto, którego nazwy nie można wymówić - argumentuje Karol Kowalski. - A może część z nich do nas przyjedzie. Jak głosować? 1. Wchodzimy na stronę www.monopolyworldvote.com/pl_PL/world 2. Wybieramy zaloguj się w prawym górnym rogu, następnie stwórz swój login: podajemy adres e-mail i hasło 3. W prawym górnym rogu wybieramy kraj: Polska 4. Na mapie lub na liście z prawej strony wybieramy Szczecin. Gdy się otworzy, naciskamy "dodaj do moich miast" i "głosuj". Przepisujemy podany kod i głos jest już oddany 5. Z danego adresu można głosować raz dziennie 6. Po zarejestrowaniu trzeba pamiętać o potwierdzeniu zgłoszenia nominacji w ciągu 72 godzin, inaczej nasz głos przepadnie. Zrobimy to, klikając na link przesłany na nasz adres. Temat: Przeciek 09/ 2007 Smuggler: "Ja tylko na chwilkę, bo teoretycznie jestem na urlopie, wiec wszelkie wątpliwości itd. wyjaśnię w poniedziałek dopiero... *** Więc tak, ludzie i ludziska - od razu mówię, że szykujcie o 1 zł więcej na najbliższy CDA (w sprzedaży od 4 września). Wyjątkowo kosztuje on 15.90 zł. Ale spokojnie, jak powiem co za tę złotówkę więcej dostaniecie, to na pewno nie będziecie mieć o to pretensji. Więc w skrócie: *32 strony więcej! *196 stronicowa książeczka (o czym będzie, o tym zaraz) *duuuży dwustronny plakat (z kim - też się dowiecie) *bardzo dobre pełne wersje gier. I tu nie będą świnią i od razu zdradzę, że są to: Gothic 2 PL z dodatkiem Noc Kruka, GTI Racing PL, oraz Prince od Qin. a wszystko pakowane w solidny czarno-srebrny worek z ładnym nadrukiem. (Nie sugerujcie się screenem, w naturze jest duuużo lepiej). Dobra, a teraz konkrety. Po pierwsze mamy dla was obszerną relację z Games Convention plus omówienie blisko 30 najbardziej ważnych pokazanych tam gier. A było co oglądać, bo GC pod każdym względem (od ilości hostess po pokazane gry) wygrywa z ostatnim E3. Oprócz tego są też "klasyczne" zapowiedzi kilku gier. W tematach numeru rarytas: relacja z BlizzConu, czyli konwentu organizowaneo przez Blizzard, na którym zdradzono i pokazano sporo ciekawych informacji o Starcraft II oraz najnowszym dodatku do WoW. Pochwalę się bezwstydnie, że byliśmy tam jedynymi przedstawicielami polskiej branży gierkowej, choć nie byliśmy jednynymi z tej branży, którzy chcieli się tam dostać. Smile Drugim tematem numeru jest Gears of War, czyli jedna z najlepszych gier na konsole, kowertowana na PC przez swojaków z People Can Fly, swoją drogą. (Małe sprostowanie - People Can Fly zrobili mapy multiplayerowe do GoW PC, a nie cala konwersje - przyp. CormaC) Miłośników piłki kpanej ucieszą beta-testy PES 2008 i Footbal Managera 2008. Recenzji jest 13 - czyli nie za wiele ale z drugiej strony jest sporo smakowitości: MoH Airborne, MotoGP 07, Shadowrun, najnowszy dodatek do Cywilizacji 4... Da się żyć. A na deser aż 2 kaszanki. Smile A co oprócz gier? W "O grach inaczej" obszerny tekst o progamingu. GAMINGU, nie PROGRAMINGU. Czyli o zawodowym graniu. Co powiecie na 40.000 zielonych za wygrany turniej? Bo paru Polakom taki sen się spełnił. Zresztą o tym poczytacie. Ba, mamy nawet zawodową drużynę żeńską. O tym też poczytacie. Będzie też o plaży Omaha na Helu, czyli imprezie zorganizowanej przez EA Polska z okazji premiery MoH: Airborne - inscenizacji walk w Normandii z użyciem sprzętu z epoki II wojny? Byliśmy, widzieliśmy, z Garanda postrzelaliśmy i opisaliśmy. A że wakacje już się kończą, zmajstrowaliśmy też dodatek Back to school (ale spokojnie, to NIE jest książeczka!) o tym, co się wam w szkole może przydać - od plecaka po programy i użyteczne elektroniczne gadżety. A skoro o elektronice mowa - przegląd playerów MP4 i test najnowszych kart na chipsecie GF8600 też powinien was zainteresować. Będą też stałe kąciki, od AR poprzez NDSN, Magazyn, Konfigurator, po Życie w Sieci (które spotkało się zresztą z ciepłą reakcją czytelników). No dobra, to o czym jest książeczka? Hmmm... o wiedźminie. Ale nie tylko o grze (choć będzie o niej sporo interesujących i nowych informacji). Będzie globalnie o wiedźminie i jego świecie. Od literatury (opowiadanie A. Sapkowskiego z wiedźminem!!! + esej o elementach baśni, które zostały przez AS wykorzystane do tworzenia fabuł opowiadań), poprzez komiks (omówienie komiksów Parowskiego i Polcha), film (nietpowe streszczenai fabuły filmu i serialu), systemy fabularne - aż po Na Luzie, gdzie wiedźmin spotyka Klarę. Dla tych którzy wiedźmina jakoś nie lubią będzie po prostu obszerne na Luzie w tejże książeczce. No, to z tak z grubsza wszystko... Co? Plakat? No z czym może być plakat, jak nie z wiedźminem, no? Smile To co, warte to było tej złotówki więcej? No to 15.90 zł w dłoń... i czekamy na 4.09? Jak widać, czasem koniec wakacji też może być wyczekiwany. Smile" Wiecej na http://www.cdaction.pl/agora/viewtopic.php?t=20118 Temat: "United States Playing Card Company" Na początku stycznia 1867 roku, czterech przyjaciół - A. O. Russell, Robert J. Morgan, James M. Armstrong i John F. Robinson Jr. - wykupiło małą, ale dobrze prosperującą drukarnie na przedmieściach Cincinnati. Nie przypuszczali jeszcze wtedy, że założą największą w Stanach i jedną z najlepszych na świecie fabryk kart do gry. Firma z początku zajmowała się drukowaniem cyrkowych i teatralnych plakatów. Już w listopadzie 1872 roku interes rozrósł się tak bardzo, że właściciele byli zmuszeni znaleźć większe lokum. W 1880 Russell zaproponował swoim kolegom skupienie się na przemyśle karcianym, dotąd zmonopolizowanym przez kilka fabryk Wschodniego Wybrzeża. Partnerzy przystali na pomysł, a drukarnia szybko została powiększona o koleje dwie hale produkcyjne. Wiele nowych maszyn zostało zaprojektowanych specjalnie na potrzeby tej właśnie firmy. Pierwsza talia kart została stworzona 28 czerwca 1881 roku. Około 20 pracowników produkowało 1600 talii dziennie. W 1891 firma Russell, Morgan and Company zmieniła nazwę na United States Printing Company. Zaledwie trzy lata później interes rozrósł się już do takich rozmiarów, że nazwa musiała ulec kolejnej zmianie - tym razem na United States Playing Cards Company. Spółka szybko przejęła wiele innych - Standard Playing Card Company (Chicago), Perfecion Card Company (Nowy Jork) i New York Consolidated Card Company. W roku 1900 USPC rozbudowało się ponownie. Fabryka została przeniesiona z przedmieść Cincinnati do nowego budynku w dzielnicy Norwood. Usytuowana na ponad 30 akrach (ok. 121 kilometrów kwadratowych) posesja zdolna jest do przystosowania na użytek produkcyjny aż 5,6 hektarów (56 kilometrów kwadratowych). Podczas Drugiej Wojny Światowej firma otrzymała lukratywny kontrakt od rządu amerykańskiego i rozpoczęła sekretną produkcję sfabrykowanych kart do gry. Talie były drukowane w specjalny sposób i wysyłane do niemieckich obozów jako prezenty dla alianckich jeńców. Po pomoczeniu, karty można było łatwo rozkleić i znaleźć ukrytą mapę danego obozu wraz ze sprecyzowanymi możliwościami ucieczki. Również podczas wojny pojawiły się wydania talii z czołgami, samolotami i okrętami najpotężniejszych państw. Nie był to koniec przygód firmy z armią. Unikalny i rozpoznawany na całym świecie wzór asa pik produkowanych przez USPC kart Bicycle zyskał sławę podczas wojny w Wietnamie. W lutym 1966 roku dwóch poruczników amerykańskiej 25-tej Dywizji Piechoty napisało do firmy list, w którym prosili o stworzenie specjalnej talii zawierającej tylko i wyłącznie same asy pik. Powód prośby był dość prosty - karty te były wykorzystywane do prowadzenia wojny psychologicznej. Żołnierze komunistycznej armii Viet Cong'u, rekrutowani często spośród prostego chłopstwa, byli niezwykle przesądni i bardzo bali się właśnie tych kart. Strach ten miał swoje głębokie korzenie w czasach francuskiej okupacji Indochin. Francuzi używali standardowych kart do wróżenia, a as pik zawsze oznaczał śmierć, cierpienie i zniszczenie. USPC wysyłało tysiące ładunków z kartami amerykańskim żołnierzom w białych pudłach (w Azji to kolor śmierci) podpisanych Bicycle Secret Weapon. Asy były rozrzucane w dżungli i w wioskach nieprzyjaciela, gdzie często powodowały strach i, co za tym idzie, obniżenie morale partyzantów. W latach siedemdziesiątych stary kompleks fabryczny z Norwood został zmieniony w muzeum. Do dziś można znaleźć tam wiele starych talii datowanych nawet na XV, XVI i XVII wiek oraz maszyn używanych do produkcji kart na przestrzeni wieków. W roku 1986 kompania przejęła Heraclio Fournier - największego europejskiego producenta kart. Niespełna rok później wchłonęła Arrco Playing Card Company, trzeciego co do wielkości producenta w Stanach. Samo United States Playing Card Company również wielokrotnie zmieniało właściciela - Diamond International w 1969, Jessup & Lamont w 1982, Frontenac w 1982. Pod koniec 1994 roku, po zaciętych staraniach zarządu spółki i poszukiwaniach lokalnych inwestorów, firma powróciła do swoich korzeni - do Cincinnati. Do United States Playing Card Company należy obecnie wiele znanych marek, włączając - Kem, Bee, Bicycle, Aviator, Maverick, Tuxedo czy Hoyle. Firma produkuje również inne akcesoria karciane, takie jak żetony, pudełka czy talie rekwizytowe dla iluzjonistów. W ciągu ponad stu lat, tania marka kart Bicycle stała się najpopularniejszą i najczęściej wybieraną w Stanach. Karty wysokiej jakości Bee są szeroko rozpowszechnione w kasynach na całym globie. Firma stworzyła również znaną talię Iraq's Most Wanted, która zyskała rozgłos podczas trwania wojny w Iraku. Karty produkowane przez kompanie są najczęściej wybieranymi kartami przez iluzjonistów i profesjonalnych graczy karcianych na Świecie. http://www.usplayingcard.com/ Autor: Marcin Lachowicz Temat: Nuta Historii Historia "United States Playing Card Company" Na początku stycznia 1867 roku, czterech przyjaciół - A. O. Russell, Robert J. Morgan, James M. Armstrong i John F. Robinson Jr. - wykupiło małą, ale dobrze prosperującą drukarnie na przedmieściach Cincinnati. Nie przypuszczali jeszcze wtedy, że założą największą w Stanach i jedną z najlepszych na świecie fabryk kart do gry. Firma z początku zajmowała się drukowaniem cyrkowych i teatralnych plakatów. Już w listopadzie 1872 roku interes rozrósł się tak bardzo, że właściciele byli zmuszeni znaleźć większe lokum. W 1880 Russell zaproponował swoim kolegom skupienie się na przemyśle karcianym, dotąd zmonopolizowanym przez kilka fabryk Wschodniego Wybrzeża. Partnerzy przystali na pomysł, a drukarnia szybko została powiększona o koleje dwie hale produkcyjne. Wiele nowych maszyn zostało zaprojektowanych specjalnie na potrzeby tej właśnie firmy. Pierwsza talia kart została stworzona 28 czerwca 1881 roku. Około 20 pracowników produkowało 1600 talii dziennie. W 1891 firma Russell, Morgan and Company zmieniła nazwę na United States Printing Company. Zaledwie trzy lata później interes rozrósł się już do takich rozmiarów, że nazwa musiała ulec kolejnej zmianie - tym razem na United States Playing Cards Company. Spółka szybko przejęła wiele innych - Standard Playing Card Company (Chicago), Perfecion Card Company (Nowy Jork) i New York Consolidated Card Company. W roku 1900 USPC rozbudowało się ponownie. Fabryka została przeniesiona z przedmieść Cincinnati do nowego budynku w dzielnicy Norwood. Usytuowana na ponad 30 akrach (ok. 121 kilometrów kwadratowych) posesja zdolna jest do przystosowania na użytek produkcyjny aż 5,6 hektarów (56 kilometrów kwadratowych). Podczas Drugiej Wojny Światowej firma otrzymała lukratywny kontrakt od rządu amerykańskiego i rozpoczęła sekretną produkcję sfabrykowanych kart do gry. Talie były drukowane w specjalny sposób i wysyłane do niemieckich obozów jako prezenty dla alianckich jeńców. Po pomoczeniu, karty można było łatwo rozkleić i znaleźć ukrytą mapę danego obozu wraz ze sprecyzowanymi możliwościami ucieczki. Również podczas wojny pojawiły się wydania talii z czołgami, samolotami i okrętami najpotężniejszych państw. Nie był to koniec przygód firmy z armią. Unikalny i rozpoznawany na całym świecie wzór asa pik produkowanych przez USPC kart Bicycle zyskał sławę podczas wojny w Wietnamie. W lutym 1966 roku dwóch poruczników amerykańskiej 25-tej Dywizji Piechoty napisało do firmy list, w którym prosili o stworzenie specjalnej talii zawierającej tylko i wyłącznie same asy pik. Powód prośby był dość prosty - karty te były wykorzystywane do prowadzenia wojny psychologicznej. Żołnierze komunistycznej armii Viet Cong'u, rekrutowani często spośród prostego chłopstwa, byli niezwykle przesądni i bardzo bali się właśnie tych kart. Strach ten miał swoje głębokie korzenie w czasach francuskiej okupacji Indochin. Francuzi używali standardowych kart do wróżenia, a as pik zawsze oznaczał śmierć, cierpienie i zniszczenie. USPC wysyłało tysiące ładunków z kartami amerykańskim żołnierzom w białych pudłach (w Azji to kolor śmierci) podpisanych Bicycle Secret Weapon. Asy były rozrzucane w dżungli i w wioskach nieprzyjaciela, gdzie często powodowały strach i, co za tym idzie, obniżenie morale partyzantów. W latach siedemdziesiątych stary kompleks fabryczny z Norwood został zmieniony w muzeum. Do dziś można znaleźć tam wiele starych talii datowanych nawet na XV, XVI i XVII wiek oraz maszyn używanych do produkcji kart na przestrzeni wieków. W roku 1986 kompania przejęła Heraclio Fournier - największego europejskiego producenta kart. Niespełna rok później wchłonęła Arrco Playing Card Company, trzeciego co do wielkości producenta w Stanach. Samo United States Playing Card Company również wielokrotnie zmieniało właściciela - Diamond International w 1969, Jessup & Lamont w 1982, Frontenac w 1982. Pod koniec 1994 roku, po zaciętych staraniach zarządu spółki i poszukiwaniach lokalnych inwestorów, firma powróciła do swoich korzeni - do Cincinnati. Do United States Playing Card Company należy obecnie wiele znanych marek, włączając - Kem, Bee, Bicycle, Aviator, Maverick, Tuxedo czy Hoyle. Firma produkuje również inne akcesoria karciane, takie jak żetony, pudełka czy talie rekwizytowe dla iluzjonistów. W ciągu ponad stu lat, tania marka kart Bicycle stała się najpopularniejszą i najczęściej wybieraną w Stanach. Karty wysokiej jakości Bee są szeroko rozpowszechnione w kasynach na całym globie. Firma stworzyła również znaną talię Iraq's Most Wanted, która zyskała rozgłos podczas trwania wojny w Iraku. Karty produkowane przez kompanie są najczęściej wybieranymi kartami przez iluzjonistów i profesjonalnych graczy karcianych na Świecie Autor: Marcin Lachowicz Temat: Sprawdzajmy makulaturę! :) Niezwykłe znalezisko z remontowanej kamienicy Ireneusz Dańko2007-10-18, ostatnia aktualizacja 2007-10-18 20:56 Przedwojenne i okupacyjne archiwalia, w tym dużą kolekcję prasy, odkryto przypadkiem podczas remontu jednej z kamienic w Krakowie. Właściciela zbioru poszukuje Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne. Fot. Michal Lepecki / AG Władysław Klimczak pokazuje jedną z gazetCenne znalezisko zaprezentował w czwartek Władysław Klimczak, prezes KTF-u i założyciel Muzeum Historii Fotografii w Krakowie. - To prawdziwe perełki! Ciasteczka! - zachwycał się stosem starych gazet, czasopism i książek na stołach w galerii Nafta. Najstarsze pochodzą z lat 20. minionego wieku, kiedy to na świat przyszedł Klimczak. Przedwojenne magazyny "AS" i "Świat", "Ilustrowany Kurier Codzienny", "Tempo Dnia" sąsiadują z okupacyjną prasą, wydawaną po polsku i niemiecku. Ciekawostką jest egzemplarz "Pommerische Grenzland Zeitung" z 13 listopada 1940 r., która na pierwszej stronie informuje o owocnej wizycie ministra spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesława Mołotowa w Berlinie. Na zdjęciu radziecki gość idzie ze swym niemieckim odpowiednikiem - Joachimem von Ribbentropem. "Dłuższe rozmowy Hitler-Mołotow w kancelarii Rzeszy" - tytuł podkreśla znakomitą atmosferę wizyty. Późniejsze o ponad pół roku gazety zmieniają już całkowicie ton publikacji o Związku Radzieckim. Wystarczy sięgnąć po wydawane w Krakowie "Weichsel-Illustrierte" ("Wiślańskie Pejzaże"). Numer z 7 lipca 1941 r. otwiera fotoreportaż z triumfalnego marszu niemieckiej armii przez Związek Radziecki. Dalej czasopismo zamieszcza zdjęcia modelek o nordyckiej urodzie i sielskie widoki ze stolicy Generalnego Gubernatorstwa. "Niemcy w Krakowie" - napisał ktoś odręcznie nad relacją z niemieckiego koncertu na dziedzińcu Collegium Maius. Przedwyborcze odkrycie Na zbiór przypadkiem natknął się w poniedziałek Andrzej Klimczak, syn 84-letniego prezesa KTF-u. - Akurat rozwieszałem na Kazimierzu swoje plakaty wyborcze, kiedy zobaczyłem pana Karola, jak wiezie stertę papierów na makulaturę - opowiada kandydat na posła z Platformy w Krakowie (24. miejsce na liście wyborczej). Znajomy mężczyzna, który utrzymuje się ze sprzedaży surowców wtórnych, ledwo toczył dziecięcy wózek z potężnym ładunkiem. Martwił się, czy skup przyjmie przemoczone, zniszczone papiery. Chętnie przystał więc na sprzedaż Klimczakowi. - Chciałem tylko mu pomóc pchać wózek, ale na wierzchu zauważyłem stare gazety. Były w fatalnym stanie. Nie mogłem dopuścić, żeby trafiły na makulaturę - wyjaśnia Klimczak junior, zastrzegając cenę zakupu. Sprzedawca nie zdradził mu, gdzie znalazł archiwalia. - Pytałem, ale wspomniał tylko, że zabrał rzeczy po remoncie kamienicy. Miały leżeć w niszy pod dachem - dodaje Andrzej Klimczak. Zdjęcie kolekcjonera? Kim był właściciel zbioru, można tylko się domyślać. Z pewnością interesował się wojskiem, bo zgromadził na ten temat mnóstwo wycinków prasowych, map wojennych itd. - To katolik, a nie Żyd, bo nie kupiłby sobie tego kalendarza - domniemuje Władysław Klimczak, pokazując "Kalendarz Przewodnik Katolicki" z 1939 r. Inną wskazówką są nieliczne zdjęcia i dokumenty. Większość fotografii jest bez podpisów. Na jednej, ślubnej, widać nieznaną, młodą parę. Przystojny mężczyzna pozuje w polskim mundurze obok żony. Być może nazywa się Aleksander Jordan. Takie bowiem dane zapisano w zachowanym zaświadczeniu o przyjęciu w depozyt pięciu akcji Książnicy-Atlasu przez Towarzystwo Kredytowe i Budowlane Urzędników i Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych we Lwowie. - To niezwykła kolekcja. Może ktoś pomoże ustalić, kim był właściciel - mówi z nadzieją Władysław Klimczak. Na początku przyszłego roku planuje urządzić wystawę ze znalezionych archiwaliów. Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków Temat: 6 żołnierzy karnie odesłanych z Afganistanu Z uwagi na nieopancerzoną podłogę w pojazdach, którymi nasi żołnierze jeździli na patrole w bazie Wazi, została dobrana taktyka, polegająca na nie korzystaniu z tradycyjnych szlaków komunikacyjnych. Była to próba poradzenia sobie z problemem jakości sprzętu. To są fakty, zgodnie z którymi, nie można powiedzieć, że Dowództwo PKW, lekceważyło bezpieczeństwo własnych żołnierzy. Byłoby to moim zdaniem nadużycie. O murwa kadz.... Co za kotlet... nie wiem co pijesz, ale ma to cholernego kopa. A jak dojdziesz do siebie to proszę przestań takie bzdury pierniczyć bo z rękawa mogę Ci sypać równymi przykładami "dobrania taktyki i próby poradzenia sobie z problemem jakości sprzętu", od takiego - skoro nie ma mioteł i szufel w wystarczającej ilości du uprzatania śniegu dla całego wojska, to przecież na rejony nie wyśle się na zmianę drużyny ale wszystkich naraz, a tym którzy nie mają w/w sprzętu wręczy się grabki. A może coś takiego - ze względu na to iż wystrzelano przydział amunicji pozostałą część żołnierzy szkoli się wydając dzwięki "paszczowe" czyli "pif-paf" udając że strzela do tarczy. Nie to też było z naszego podwórka... może coś innego... hmmm.... no nie wiem... może - ze względu na brak opancerzenia wozów bojowych WDC-P, BC wydał rozkaz "k***wa trzeba by coś z tym zrobić" i żołnierze przemianowali sie na nurków szrotowych demontując wszystko jak leci i mocując do wozów. Albo coś takiego - ze względu na liczne przypadki samoczynnego wypięcia magazynka z WIST zgłoszono zwiększone zapotrzebowanie na taśmę samoprzylepną... Kolego... usiądz i pomyśl... wstań, usiądz i jeszcze raz przemyśl co napisałeś... bo wg. mnie tą wypowiedz można przenieść do działu "autokompromitacje". Facet - powiem Ci tak - gdyby BC albo chociaż CO słuchali TC i postawili się okoniem za ludźmi tak jak to powinno być, to było by inaczej. Od tego że Szturman nie zjechałby za to za co zjechał, a i prawdopodobnie nastroje byłyby inne co przełożyło by się na to że ta sprawa która zaistniała nie miała by miejsca. Dodatkowo, jeżeli "dobrana taktyka nie korzystaniu z tradycyjnych szlaków komunikacyjnych" nazywasz zapieprzanie poboczami w kraju należącym do najbardziej zaminowanych na świecie (teraz chyba nr.2, albo nadal nr.1) posiadając GPS w wersji morskiej i mapy na któryc orientacyjnie zaznaczano ruskie pola minowe, no to kurcze gratuluje. A to i tak szczęście że takie mapy były i to dokładne - za co trzeba dziękować i po nogach całować tych których Feliks wspaniałomyślnie zweryfikował. W tym wypadku, przed dokonaniem zmian w budowie pojazdów, trzeba było czekać na opinie inżynierów i konstruktorów hummerów. Aprobaty nie chcieli dać Amerykanie, przed zaopiniowaniem przez konstruktorów, ponieważ te auta My od nich wynajęliśmy. Poza ty, jak wiadomo, każdy proces decyzyjny w naszym kraju wymaga czasu i bywa bolesną drogą. Nie tylko w Wojsku. Za co trzeba podziękować Panu nr.2 w rankingu na najlepszego żołnierza NFoW. To on był odpowiedzialony za sprzęt przed wyjazdem, razem z Radkiem S. obecnym ministrem MSZ (może tym razem nie zwieje przed odpowiedzialnością jak zobaczy jakiś problem przed sobą i w końcu uda mu się zamienić butelkę na prezydencki plakat wyborczy) Pan Szturman miał pełne prawo do złożenia wniosku o rotację z jakichkolwiek przyczyn i tego nie kwestionuję. Natomiast, czy miał rację? Czy nie przesadził z oceną ryzyka? Jego sprawa. Nie wypowiadam się w tej sprawie, bo to nie moja rzecz - ja zapytam tylko czy jesteś wojskowym i czy wystawyłeś swój nos dalej niż do Warszawy ? Faktem jest, że taktyka jazdy bezdrożami przyniosła sukces, ponieważ wszyscy żołnierze I zmiany PKW w Wazi, wrócili do domu. "Faktem jest że taktyka zamiany papieru toaletowego na papier ścierny w toi-toi doprowadziła do zmniejszenia wypróżnień przez żołnierzy, a przez to do ograniczenia nieczystości co wiązało się z bezpośrednim wzrostem bezpieczeństwa i ekologii gdyż wojsko nie musiało palić pełnych beczek g***a tak często" Facet... normalnie daj mi swoje namiary a wyśle wniosek do DWL żeby dokoptowano cię do politycznych albo do działu TEWO [ Dodano: Wto 25 Mar, 2008 ] Temat: Stacja Płomień Stacja Płomień (ang. The Flame) to stacja Inicjatywy DHARMA odkryta przez rozbitków: Kate, Johna i Sayida w odcinku Enter 77. Płomień zaznaczony jest na mapie znajdującej się na drzwiach przeciwwybuchowych. Stacja dzieli się na trzy części: zewnętrzną z zagrodą dla bydła, wewnętrzną z powierzchnią mieszkalną i pomieszczeniem komputera oraz częścią podziemną gdzie znajdują się protokoły i instruktaże DHARMY dla stacji. Stacja została zaminowana ładunkami plastiku (C4). Komputer znajdujący się w Płomieniu posiadał funkcję autodestrukcji stacji, w przypadku dostania się w ręce "wroga" (Kombinacja klawiszy 77). Locke wprowadził kod i po opuszczeniu stacji, ta eksplodowała. Część zewnętrzna Teren okalający Płomień przypomina farmę. Nieopodal znajduje się zagroda dla krów. Kiedy Sayid, Kate oraz Locke eksplorowali stację, widzieli także osiodłanego konia oraz kota (o imieniu Nadia). Na szczycie stacji znajdował się talerz anteny, który wykorzystywano do kontaktu ze światem zewnętrznym. Przypuszczalnie system łączności przestał działać po implozji stacji Łabędź. Budynek otaczała grupka syren alarmowych z lampami oraz liczne kable. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy system nadal działa, choć na nagraniach z udziałem Marvina Candle'a powiedziane jest, iż brakuje łączności z satelitą oraz sonarem. W czasie rozmowy Mikhaila Bakunina z Sayidem, dowiadujemy się, że Płomień jest centralą i posiada połączenie (kablowe) z innymi stacjami. Część wewnętrzna Przestrzeń mieszkalna była bardzo skromna. Znajdowało się w niej kilka mebli, na których leżały napisane cyrylicą dokumenty Mikhaila. Na ścianie wisiał plakat przedstawiający rumuńską złotą medalistkę Nadię Comaneci. Mikhail nazwał swojego kota jej imieniem. Pomieszczenie komputera Pomieszczenie komputera to pomieszczenie, które widzieliśmy w odcinku The Cost of Living. W środku znajduje się komputer umożliwiający łączność z pozostałymi stacjami, światem zewnętrznym, oraz autodestrukcję stacji. Aby użyć komputera należy rozegrać zwycięską partię szachów. Po zwycięstwie na ekranie komputera pojawia się film, który umożliwia wykonanie powyższych zadań. Polecenia wykonuje się wpisując do pamięci komputera sekwencje liczb: 24 - zrzut żywności 32 - połączenie z innymi stacjami 38 - łączność z lądem 56 - sonar 77 - raport o wdarciu do stacji wrogów (co było jednoznaczne z autodestrukcją stacji) Ponadto w stacji znajdował się rząd ekranów telewizyjnych. W kilka dni po katastrofie lotu 815, Ben zabrał Juliet do stacji, aby udowodnić jej, że jej siostra Rachel żyje. Mikhail zajmował się obsługą tej konsoli. Na jednym z monitorów wyświetlana była relacja z zaginięcia lotu 815. Mikhail uruchomił drugi monitor, na którym widziano Rachel i jej dziecko, całe i zdrowe. ("One of Us") Co ciekawe Locke "przeszukał każdy centymetr stacji", lecz wyżej wymienionych monitorów nie odnalazł. ("Enter 77") Część podziemna Ładunki C4Odkryta przez Sayida podziemna część stacji przypomina magazyn. Jest cała zagracona różnymi sprzętami, kablami itp. Na ścianach zamocowane są ładunki c4. Sayid odnalazł tam półkę z kasetami video i instrukcjami działania. W części podziemnej ukrywała się Bea Klugh. Temat: Wakacyjne kadry dniach 7-15 lipca po raz drugi miasto Cieszyn zaprasza miłośników kina do udziału w festiwalu filmowym "Ciesz się Cieszynem - Wakacyjne Kadry". To przedsięwzięcie skierowane jest do dzieci, młodzieży a także ich rodziców i dziadków. Festiwal filmowy, którego Organizatorem jest Miasto Cieszyn pretenduje z powodzeniem do rangi największego wydarzenia kulturalnego w regionie. Realizacja tak dużego przedsięwzięcia o charakterze rozwojowym jest możliwa dzięki współfinansowaniu przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego. „Wakacyjne Kadry” to konkursowy przegląd polskiej twórczości kinowej i telewizyjnej. W konkursie wezmą udział polskie filmy fabularne i dokumentalne a w tym roku w szranki staną również polskie seriale. Ogromną rolę w festiwalu odgrywa publiczność festiwalowa, która sama poprzez zalogowanie się na stronie internetowej i głosując w konkursie staje się jurorem. Po projekcjach uczestnicy festiwalu mają okazję spotkać się z aktorami i twórcami filmów, którzy odpowiedzą na pytania i pomogą w ten sposób wybrać faworyta w rywalizacji o główną Nagrodę - Złotą Podkowę zaprojektowaną przez Andrzeja Renesa. Oprócz konkursu głównego organizatorzy przygotowali szereg imprez towarzyszących. Cieszyn, jako miejsce przyjazne młodym twórcom i otwarte na świat w ramach imprez towarzyszących organizuje wraz z Instytucją Filmową „Silesia-Film” i Fundacją Akademia Mediów sChOOL FILM - pokaz etiud szkół filmowych ze świata. Pomysłodawcami konkursu są studenci Wydziału Radia i TV, szkoły filmowej w Katowicach. W tym roku Cieszyn będzie gościł również przedstawicieli telewizji lokalnych z państw Unii Europejskiej w ramach I Europejskiego Przeglądu Telewizji Lokalnych. Zapraszając na festiwal całe rodziny, organizatorzy przygotowali dla dzieci specjalne pokazy filmów pod hasłem Kinomania, które będą realizowane przy współpracy z Czeskim Cieszynem. Młodzież będzie mogła uczestniczyć w festiwalu NowaMuzyka, który inauguruje tegoroczny festiwal filmowy. W programie przewidziano koncerty topowych zespołów muzycznych. W trakcie festiwalu jako imprezy towarzyszące odbędą się koncerty kameralne, warsztaty filmowe, wystawy fotograficzne, pokonkursowa wystawa na plakat festiwalowy, pokaz mody jeansowej i wiele innych atrakcji. Organizatorzy są przekonani, że dzięki temu wydarzeniu młodzi mieszkańcy Cieszyna, wczasowicze, turyści i miłośnicy filmu odnajdą swoje miejsce w mieście, które coraz częściej staje się miejscem docelowym w podróży i nie jest mijane w tranzycie międzynarodowym. Dzięki Festiwalowi "Wakacyjne Kadry" Cieszyn ma szansę rozwoju i promocji, a także zaistnienia na kulturalnej mapie Europy. źródło: http://www.wakacyjnekadry.pl/ Temat: Silver_x [autorski] Fallen Lucyfer wysłuchał wszystekiego ze spokojem.<br />- Shemyazzo, nie trzeba być tak złośliwym. Uprzejmość - jedno, lęk przed tym, co można usłyszeć - drugie. Acha, Samaelu - na przyszłość, nie musisz robić zdjęć. I tak pewnie wszystko pokażą w wiadomościach...<br />Duchowny zerknął z pewną irytacją na aktualnie wyłączony plazmowy, mały monitor wiszący na ścianie.<br />- Poza tym... Witam cię, Arakibo. Słyszałem wiele o twoich zdolnościach... - spojrzenie Lucyfera przemknęło po bandażach Fallena - I jestem pewien, że zrobisz z nich u nas dobry użytek. Pochwalam twoje umiejętności, Nelchaelu, zwłaszcza dlatego, że niektórzy wcale nie sprawdzają, z kim mają do czynienia, kiedy go zabijają - zdają sią na, jak to oni mówią, "instynkt".<br />Zimne spojrzenie zmierzyło Abaddona, któremu nieco zrzedł uśmiech.<br />- Acha - Mefistofelesie - udzielam ci pozwolenia na analizę dzieł, które możecie napotkać w siedzibie sekty. A teraz - szczegóły, chcecie je znać, prawda?<br />Lucyfer wstał i podszedł do okna. Mówił obrócony plecami do reszty.<br />- "Nowy Świt" zdobywa coraz więcej członków. Niestety, chociaż głoszą, że zamierzają zmienić świat na lepsze, ich działania - ulotki, plakaty, propaganda - pomagają tylko w zwiększaniu anarchii w mieście. Armia Zbawienia... - Armia Zbawienia była elitarnym oddziałem policji w Nowym Watykanie - Ledwo daje sobie radę. Dlatego wezwałem was, tym bardziej, że nie można wykluczyć udziału demonicznych sił w całym projekcie "Nowy Świt". Jestem pewien że na miejscu dowiecie się więcej. Póki co...<br />Lucyfer obrócił się i położył pięć kluczy na biurku.<br />- Te klucze otwierają to samo pięciopokojowe mieszkanie. Trzy sypialnie, kuchnia, salon, łazienka. Będzie wam tam wygodnie. A teraz niestety muszę was wyprosić - mam coś do omówienia z naszymi pechowymi braćmi.<br />Arcybiskup postawił wyraźny akcent na słowie "pechowymi".<br />- Bóg z wami, bracia i siostro.<br />Odprowadził ich do drzwi, które zamknął za nimi. Było to tylko złudzenie prywatności, bo przecież w ścianie obok znajdowała się spora dziura. Odchodząc, Fallen usłyszeli jeszcze jak Lucyfer zaczyna przemawiać:<br />- Wiecie, dlaczego was wezwałem, prawda? To był niewinny człowiek, Abaddonie...<br />W pokoju zapadła cisza. Nikt nic nie powiedział, a kiedy wreszcie ktoś zabrał głos, piątki pozostałych Fallen już w pobliżu nie było.<br />Mieszkanie było rzeczywiście przestronne. Pełne oprzyrządowanie, choć Mefistofelesowi brakowało cichego kącika do studiowania ksiąg. Jak dla Shemyazy z kolei wszystko było zbyt ciche, ładne i spokojne.<br />Dwa pokoje po dwa łóżka i dwa biurka, jeden mniejszy, z jedym łóżkiem i biurkiem, w pełni wyposażona kuchnia (w lodówce było nawet nienajgorsze jedzenie, na wszystkim była nalepka "Zatwierdzone przez instytut zdrowia Nowego Watykanu"), oraz salon - z telewizorem i kanapą. Na stole kuchennym leżała mapa miasta z zaznaczoną dzielnicą Eden 26, Pałacem Serca Jezusa, mieszkaniem Fallen (naprzeciwko pałacu, w bloku na Placu Apostołów) oraz kwaterą główną Armii Zbawienia. Temat: POKAZ W POLSCE -wrażenia słów kilka na temat wrażeń z pokazu: generalnie to pokaz był super - mimo paru niedociągnięć wszystko wypadło świetnie jak na tak krótki okres przygotowań - a wpadki zawsze się zdarzają, więc nie należy się nimi przejmować - a nawet dzięki nimi było weselej i niemal rodzinnie @Grzegorz - wielkie dzięki Tobie, całemu EA i Dice za przygotowanie tego pokazu, za to, że Wam na nas zależy i to pokazujecie i za zorganizowanie całego tego pokazu o wiele wcześniej niż gdziekolwiek indziej w Europie - oraz za zaufanie jakie okazałeś graczom dając im kopie gry by mogli się wcześniej przygotować do pokazu (z tego co wiem w innych krajach gracze nie dostali kopii, tylko mają przyjechać na miejsce imprezy i tam dopiero ćwiczyć, a nasi chłopcy mogli przygotować się już wcześnie w domach...) @Cougarowi, Piaskowi, Mańkowi oraz wszystkim graczom, któzybrali udział w pokazie - za ich czas i poświęcenie i za przygotowanie świetnego show - nie zwracajcie uwagi na tych, którzy uważają, że pokaz był kiepski - 1) nie znają się ; 2)na tak krótki czas przygotowań wszystko wypadło świetnie 3) zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie zadowolony, więc looz @ludziom, którzy przybyli na pokaz - za to że byli i dobrze się bawili @mcusiowi ^^ (za wszystko ), Garetowi (dzięki za ten gest w Sphinksie z jedzeniem - wiesz o co chodzi ), Kasprowi (thz za zaopiekowanie się moimi plakatami ), bcjowi, Zbawcy, Cougowi, oleumowi i hmm... Strzelcowi? (sorx, nie pamiętam nicka) oraz dobrawkowi, który później do nas dołączył - za świetną zabawę po pokazie na prawdę świetnie się bawiłam Mam nadzieję, że Wy również Szkoda że nie udało nam się meczu obejrzeć, nastęnym razem trzeba będzie od razu walić na stare miasto a nie po centrum się włóczyć.. ale i tak było super a co do Boogymana - to na filmie mi się bardzo podobało, a film troszkę mniej Co do samej gry: - nie podoba mi się komunikacja radiowa (najpierw 'Q' a później wybór opcji myszką) - jakoś tego nie widzę - ale Ci któzy grali w tą gierkę tydzień mówili, że idzie się do tego przyzwyczaić... - nie podoba mi się to jak postacie umierają (drgawki i ułożenie ciała) - mapy są b. duże i 10 osób to za mało żeby na nich grać - długo musiałam chodzić po mapce zanim spotkałam jakieś fragusie - nie mogę się przyzwyczaić do tego że przemieszczanie się między pozycjami w pojazdach odbywa się za pomocą F-ek a nie klawiszami numerycznymi), ale to też pewnie kwestia przyzwyczajenia - czasami trzeba sporo się nastrzelać zanim się kolesia zabije + bardzo podoba mi się opcja sprintu w grze i to, że postać męczy się jak np.długo biegnie albo długo pływa... + mapki są rewelacyjne + niebo - obłęd + bronie, sprzęt, większa liczba klas - mniami! + defibrylator roX +/- zawsze nicki naszych teammatesów wyświetlają się na niebiesko - na początku jak zmieniłam w trakcie rozgrywki drużynę, to mał oswojego nie zabiłam przez przypadek, ale do tych kolorków idzie się przywyczaić Zabawne sytuacje z gry: - jak Garet pojechał kogoś z noża mistrzostwo świata - jak Cougar omawiał wszystkie specjalnościw grze i pokazywał ichmożlwiości i jak wybrał snajpera, wziął przybliżenie i .. w tym momencie zginął i powiedział mniej więcej to: ' Z tego co zdąrzyłem zobaczyć, to broń snajpera ma b. duże przybliżenie' (to było jedyne co można było zobaczyć w tak krótkim czasie) - wypowiedzi panów z Gromu - właściwie nic nie powiedzieli, Piasek próbował coś z nich wyciągnąc, ale kolesie byli jacyś niemrawi, chociaż jeden stwierdził, że BF2 jest zajefajna - i z tym się jak najbardziej zgadzam! - jak grałam w BF2 i wybrałam sobie medyka (tzn. sanitariusza ) i z przyzwyczajenia biegałam, strzelałam i leczyłam swoich - i w pewnym momencie zabiłam jakiegoś wroga, a później zobaczyłam że ktoś leży na ziemi i obrywa od przeciwników, więc zaczęłam rzucać mu apteczki żeby go uleczyć - a ten się odwrócił, spojrzał na mnie i ... mnie zastrzelił bo to był wrogi żołnierz Temat: Propaganda Propaganda UE od przedszkola Autor: Tomasz Sommer / http://nczas.com/ Nie wiem kto jest Geobbelsem UE, niemniej jednak trzeba przyznać, że działa on bardzo sprawnie. Niedawno uniopropaganda trafiła bowiem nawet do… przedszkoli. Objęła… trzylatków. Każdy trzylatek, w ramach specjalnego unijnego programu może mieć „za darmo” – czyli za pieniądze podatnika przemielone przez unijną machinę biurokratyczną, jeden dzień zajęć w tygodniu. A gdy je skończy – dostanie specjalną unijną koszulkę. Trzeba przyznać, że to swoisty rekord świata. W zamierzchłych czasach totalitaryzmu, dziećmi owszem zajmowano się – ale dopiero gdy skończyły 8 lat. Dopiero po osiągnięciu tego wieku młodzi Niemcy mogli trafić do Hitlerjugend, a Rosjanie stać się Oktiabriatami, czyli Październiczątkami. I zawiązać na szyi odpowiednio brunatne i czerwone chusty. A tu proszę. Unia jest bardziej postępowa. Indoktrynację prowadzi od lat trzech. Już w takim wieku dzieci mogą naciągnąć na grzbiet rozgwieżdżoną, niebieską koszulkę. Zresztą to jest tylko uzupełnienie propagandy, którą dzieci są faszerowane obecnie w szkołach podstawowych i średnich. Wystarczy wejść do jakiejkolwiek szkoły by zobaczyć jak to wygląda. Wszędzie wiszą unijne plakaty propagandowe, prowadzone są specjalne szkolenia, rozgrywane specjalne unijne konkursy, a wszystko to oczywiście zwieńczone jest majową Paradą Schumanna, na którą dzieci są zwożone coraz bardziej obowiązkowo. Jak kiedyś, tylko tydzień wcześniej, bo na 1 maja. Dalej ideologiczna obróbka kontynuowana jest na studiach. Powstają coraz liczniejsze „europeistyki” czyli dawne „marksizmu-leninizmy”. Studenci niemal na każdym kierunku studiów zapoznają się z „tematyką europejską”, na specjalnych zajęciach wpajane są im zasady nowej świeckiej europejskiej religii. A jako dodatkową łapówkę oferuje im się możliwość wymian zagranicznych, w toku których obecnie nie sposób uniknąć pośrednictwa którejś z unijnych agend... Osobiście z indoktrynacją przedszkolaków spotkałem się jeszcze przed 'akcesją' - w roku bodajże 2003 albo 2004. Przy okazji wizyty w jednym z przedszkoli w moim mieście zobaczyłem na ścianie tablicę na której normalnie przyczepia się jakieś rysunki czy wyklejanki zrobione przez dzieci. Wtedy też były rysunki - tyle że całość otwierał wielki tytuł w stylu "Unia Europejska... cośtam". A poniżej dziecięce obrazki z żółtymi gwiazdkami, wyklejona mapa europy... coś w tym stylu. Wtedy byłem jeszcze osobnikiem mało czepialskim i nie drążyłem tematu kto to wymyślił i po co... źródło i dalsza część tekstu Temat: Piotr PUSTELNIK -himalaista W dniu 26.02.2004 r. na Wydziale Geologii Uniwersytetu Warszawskiego odbyła się prelekcja jednego z najznamienitszych polskich himalaistów - Piotra Pustelnika. Organizatorami spotkania byli członkowie stowarzyszenia przyjaciół nauk o ziemi "PHACOPS". W spotkaniu uczestniczyli miłośnicy gór, dla których góry to sens życia. Aula w której odbywało się spotkanie zapełniona była prawie w całości. Mankamentem organizatorów było mylne podanie godziny spotkania, w Internecie była godzina 17.30 a na plakatach powieszonych na UW godzina 16.30. Spóźniłem się kilka minut tak, że nie brałem udziału od samego początku. Spotkanie trwające 2.5 godziny było całą przyjemnością. Kilka słów o Piotrze Pustelniku: Jest jednym z czołowych polskich himalaistów, autorem projektu "3 Korony". Wyznaczył sobie bardzo ambitny cel, którego nie udało się zrealizować nikomu wcześniej. Chce zdobyć kolekcję 28 szczytów rozrzuconych na całym globie – 3 Korony: - Koronę Ziemi - najwyższe szczyty wszystkich kontynentów; - Koronę Himalajów - najwyższe szczyty Himalajów; - Koronkę Ziemi - drugie co do wielkości najwyższe szczyty wszystkich kontynentów. Piotr Pustelnik jest pracownikiem łódzkiej Politechniki, dr nauk technicznych. Wspina się od 1975 roku. Pierwsze szlify w górach wysokich zdobywał w połowie lat osiemdziesiątych. W Himalajach Kaszmiru wspinał się wówczas na sześciotysięczne szczyty. W 1990 roku zadebiutował w najwyższych górach świata - w czasie wyprawy z Wandą Rutkiewicz - samotnym wejściem na Gasherbrum II (8037 m.). Od początku lat dziewięćdziesiątych wspiął się w sumie trzynastokrotnie na 12 ośmiotysięczników - w tym na dwa w czasie jednej wyprawy z Krzysztofem Wielickim - Cho Oyu (8222 m.) i Shisha Pangma (8013 m.) Druga polowa lat dziewięćdziesiątych zaowocowała wejściami na najtrudniejsze szczyty: Mt. Everest (8848 m) wraz z Ryszardem Pawłowskim, od tybetańskiej strony, i K2 (8611 m) północnym filarem. Ostatnie lata nie cieszyły się dobrą passą - nieudane wejścia na Broad Peak (8047 m -dwie próby) i Makalu (8481 m). Rok dwutysięczny w maju przyniósł przełom - w końcu udany atak na Lhotse (8511 m). Chronologia wejść na ośmiotysięczniki – Himalaje: 1. Gasherbrum II 1990 2. Nanga Parbat 1992 3. Cho Oyu 1993 4. Shisha Pangma 1993 5. Dhaulagiri 1994 6. Mount Everest 1995 7. K2 1996 8. Gasherbrum I 1997 9. Lhotse 2000 10. Kanczendzonga 2001 11. Makalu 2002 12. Manaslu 2003 Pozostały do zdobycia: 13. Falchen Kangri 14. Annapurna Piotr Pustelnik planuje, że w przyszłym roku zakończy zdobywanie Korony Himalajów. Piotr podczas spotkania opowiadał o kolejnych zdobywanych przez siebie ośmiotysięcznikach przeplatając informacjami z innych wypraw wysokogórskich. Pokazując zdjęcia z wypraw opowiadał w sposób niekiedy żartobliwy, ciekawostki z wypraw, o trudnościach i problemach, o wesołych a czasami bardzo śmiesznych epizodach z pobytu wysoko w górach. Również kilka słów powiedział o rodzinie, o przygotowaniach do wypraw. Uczestnicy spotkania w wielkiej uwadze i skupieniu słuchali wypowiedzi Piotra. Jeśli ktoś jest zainteresowany większą ilością informacji o Piotrze i jego wyprawach odsyłam do stron: http://3razy3.onet.pl/, http://wyprawy.onet.pl/ Ze spotkania przyniosłem autograf Piotra i koszulkę z nadrukiem kolejnych zdobywanych ośmiotysięczników na tle mapy Himalajów. Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 62 rezultatów • 1, 2 |
||||
Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl. | |||||