Strona Główna
PKO BP wymiana walut
PKO BP XII Oddział
PKO Rybnik ul Białych
PKO BP Włoszczowa
PKO BP Wrocław
PKO BP Zabrze
pko.com.pl
PKO II Oddział Toruń
PKO Inteligo info
PKO interligo.pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kinojesttu.htw.pl

  • Widzisz posty znalezione dla zapytania: PKO waluta





    Temat: kredyt mieszkaniowy
    Ja Ci napiszę jak to jest u mnie. Od prawie 2 lat mamy kredyt w PKO BP na
    budowę domu. Wkładu trzebabyło mieć 20 %(ale są Banki gdzie aż tyle nie
    wymagają). Wzieliśmy 126 tys.(chcieliśmy 120 ale wtedy prowizja była 2 %, a od
    126 - 1%). Mamy go na 20 lat(o zgrozo-nie wiem jak to przeżyję!) w tym miesiącu
    mija rok jak spłacamy (był to kredyt z tzw odroczoną spłatą). Mamy we frankach
    szwajcarskich - wtedy to była najstabilniejsza waluta, teraz nie wiem czy jest
    nią dalej. Oprocentowanie nasze to 3,5% marża banku + tzw. libor (jakaś tam
    różnica kursów czy coś takiego - ostatnio coś koło 1%), czyli w sumie
    oprocentowanie ok.4,5%. Rata w ostatnim miesiącu wyniosła 985 zł. Zaczynaliśmu
    od ok. 1050 zł. Te raty są zależne od tego liboru ( to chyba, u nas
    przynajmniej jest stałe na pół roku) no i od kursu walut. Musisz też
    wiedzieć,że jeśli kredyt w walucie to przy wypłacie pieniążków liczą Ci po tym
    kursie mniej korzystnym dla Ciebie - czyli skupu, a przy spłacie też po mniej
    korzystnym - czyli sprzedaży. Tak to wygląda u nas, nie jest wesoło, żal serce
    ściska, jak trzeba co miesiąc oddać tą kasę, ale da się żyć, szkoda tylko że
    tak długo!!!
    Z tego co wiem banki mają takie promocyjne oprocentowania. Np jak ja się
    dowiadywałam to bardzo dobre oprocentowanie miał PBK-BPH, ale oni mieli wtedy
    jakieś zapisy na kredyty i my się dowiedzieliśmy za późno! Moja ciotka ma tam
    taki kredyt i jest dużo korzystniejszy niż mój. Na pewno warto pochodzić i
    posprawdzać, niech Ci wyliczą czy macie zdolność kredytową(każdy bank troszkę
    inaczej to liczy) i niech Ci podadzą wszystkie opłaty i prowizje.
    A może popytaj o kredyt w złotówkach - też ponoć trafiają się korzystne
    oprocentowania.
    Pozdrawiam i miłych poszukiwań, Magda



    Temat: Wózek dla Kamilka - do zaintersowanych
    Wózek dla Kamilka - do zaintersowanych
    Wczoraj przywieźli wózek, w przyszłym tygodniu będziemy instalować Kamilka.
    Miało to być dzisiaj ale mój Łukaszmiał wczoraj małą operację i nie wyszło.
    Więcej napiszę później bo na nos padam.
    Wózek jest ok, nie ma akumulatora ale było to napisane, martwię się czy Kamil
    się zmieści, ale to wózek do 12l a Mały ma 7, więc powinien, ale i tak się
    martwię.
    Nie wiem jak mam Wam dziękować, mam co prawa pewien pomysł, ale to póżniej.
    Na razie bardzo, bardzo dziękuję, duża buźka dla Was i moc uścisków.

    Zebraliśmy 520zł, wózek kosztował 500zł, tak jak sie umawialismy to co
    zostanie przekaze ktoremus z dzieci, ktorych strony mamy na górze.
    Zamieszczam wyciąg, jeśli ktoś sobie życzy prześlę mu wszystkie wyciągi od
    początku zbierania pieniążków do końca.

    Będę Was informować jak Kamil i wózek
    Pozdrawiam ogromnie Ania

    PKO BANK POLSKI
    SPÓŁKA AKCYJNA PKO BP S.A. Wyciągi
    Nazwa oddziału: PKO BP SA O/OLSZTYN
    Nr rachunku: 35 1020 3541 0000 5402 0022 5656
    Data zakończenia umowy:
    Rodzaj rachunku: SUPERKONTO STUDENT Waluta:
    PLN

    Wyciąg nr 9 z dnia 2005/02/19
    Data rozliczenia odsetek
    rachunku: 2005/03/01
    Stopa % 0.1000 FETLIŃSKA ANNA FETLIŃSKI GRZEGORZ
    UL.STRĄKOWA 34
    10-847 OLSZTYN
    Kredyt wykorzystany
    na dzień
    kwota:

    stopa %
    Kredyt do wykorzystania:
    W przypadku reklamacji prosimy o kontakt z naszym pracownikiem pod
    nr telefonu: 89-5230826-27
    Saldo poprzednie z dnia 2005/02/16 +520.63
    Data
    księgowania Data
    operacji Opis operacji Kwota Saldo
    2005/02/19 2005/02/19 WÓZEK INWALIDZKI
    DARIUSZ DROŻDŻ
    LEŚNA 6B/22
    72-200 NOWOGARD
    75 1440 1185 0000 0000 0178 1278
    -500.00 +20.63
    2005/02/19 2005/02/19 PROWIZJA OD PRZELEWU Z ROR-STANDARD
    PROWIZJA
    -3.00 +17.63
    SALDO KOŃCOWE: +17.63






    Temat: Kredyt hipoteczny - co wynegocjowałem
    Kredyt hipoteczny - co wynegocjowałem
    Kredyt załatwiam dla szwagra.
    Zakup mieszkania na rynku wtórnym
    Wartość mieszkania 133000
    Kredyt: 100000 na 20 lat, raty malejące
    Waluta: CHF
    Mieszkanie bez księgi wieczystej

    Co oferują banki

    PKO BP
    Oprocentowanie: 3,47 (marża 2,8%+ libor 1M)
    Koszty dodatkowe 2614 w tym prowizja 2%, ubezpieczenia, weksel,
    podatek
    Jedna panna stwierdziła, że nic nie da się wynegocjować bo promocja
    jest i nic nie negocjują. Na drugi dzień kolega panny był bardziej
    elastyczny i z prowizją zjechał do 1,2%, co obniżyło koszty o 800zł.
    Marży nie mógł, ale umotywowane pismo do dyrekcji powinno przynieś
    jakiś drobny efekt.

    Bank BPH
    Oprocentowanie: 3,61 (marża 2,8%+ libor 6M) - marżę można negocjować
    przy kredycie pow. 100000 (pismo do dyrekcji co wydłuży czas
    oczekiwania na decyzję o tydzień)
    Prowizja standard 2% - po negocjacjach 0,7% (!)
    Ubezpieczenie mieszkania z cesją - gdziekolwiek byle nie firma "krzak"
    Ubezpieczenie kredytu do czasu wpisania do księgi
    Wycena nieruchomości - z zewnątrz koszt 500-1000 - podobno bank może
    odpuścić wycenę, ale to doczytałem w necie po wizycie w banku.
    Koszty dodatkowe max 2240 z wyceną

    Multibank
    Bank w którym mam konto od 2 lat z kredytem odnawialnym, obsługiwany
    prawidłowo. Z konta jestem bardzo zadowolony. Przekonałem do Multi
    szefa (konto firmowe) i kumpelę (konto + kredyt samochodowy).
    Ale niestety to że przyprowadzam kolejnego klienta na konto + KH nie
    jest argumentem do wynegocjowania lepszych od standardowych warunków
    na ten kredyt - prowizja 2%, ubezpieczenie kredytu 840zł za rok,
    ubezpieczenie murów 160zł, weksel 100zł, podatek do US 0,1% + 19zł. I
    nic nie udało się zjechać bo "cała otoczka kredytu jest bardzo
    atrakcyjna". W tygodniu przejdę się jeszcze raz, może coś się jednak
    uda. A na tych lepszych warunkach bardzo mi zależy.
    W BPH i PKO BP jednym z argumentów była obietnica otwarcia przeze mnie
    konta + karta kredytowa. Może to zadziała na Multi.

    Trochę przydługawe ale może komuś się przyda.
    Czekam na komentarze.

    Pozdrawiam
    Arek




    Temat: Stan wojenny-ciekawy artykul - Jerzego az z Kanady
    > Z: Wydaje mi sie, ze tuz aden skomplikowany algorytm nie jest potrzebny.
    > Wystarczy ocenic stope zysku (badz wyzysku) i ustalic jej gorna wysokosc,
    > podobnie jak w wielu krajach (np. Tajlandii) ustala sie gorna stpe procebntow,
    > ktora moga pobierac banki... Nie chodzi o to, aby puscic burzujow z torbami,
    > ale o sprawiedliwszy podzial zyskow miedzy prace i kapital.

    Role czegos takiego spelniaja podatki. Przeciez podatki placi sie od zysku
    wlasnie, no i od konsumpcji (VAT)

    > Z: Widze, ze ci zwolenicy wolnego rynku zrobili wode z mozgu. Wolny rynek to
    > pezede wszystkim spekulacja bez ograniczen. Gdzie tu widzisz sprawieliwosc? Jak
    >
    > masz dojscie do rzadu, to wiesz, ktora firma dostanie zamowienia rzadowe,
    > kupujesz jej akcje na gieldzie i pozniej sprzedasjesz ze sporym (spekulacyjnym)
    >
    > zyskiem. Tak dziala wolny rynek.

    Nie - to co opisujesz to sa wynatrurzenia wolnego rynku, wynikajace albo z
    OSZUSTWA albo z INGERENCJI PANSTWA (czyli de facto przeciwienstwa wolnego rynku).

    A co do nauczycieli fizyki. Pewnie mnie nie
    > zrozumiales. Chdzilo mi tu o kandydature b. premiera Marcinkiewicza na prezesa
    > banku PKO BP. Zgoda, banki zatrudniaja fizykow, ale jako doradcow (np.
    > oceniajacych przyszlosc rynkow finansowych poprzez skomplikowane modele
    > matematyczne) a nie jako prezesow czy menedzerow. Zgoda, prezes banku nie musi
    > miec za soba studiow z finansow, ale musi sie znac na finansach, i o to mi
    > chodzilo. Widac, ze nie masz pojecia o tym, jak naprawde dziala kapitalizm, ze
    > wolny rynek bynajmniej nie eliminuje protekcji i kolesiostwa...

    Hehe, no ja sie w pelni zgadzam. Potwierdziles wlasnie ze wolny rynek jest
    lepszy niz panstwowe ingerencje, ustawianie kolesi na stołkach.

    > Z: Znow: chodzilo mi o stopien interwencji panstwa w godpodarke, ktory jest
    > znacznie wyzszy w Chinach niz np. w U$A. Rzad Chin kontroluje np. kurs waluty,
    > dzieki czemu Chiny sa tak konkurencyjne.

    Naprawde - ty nie widzisz ze niedowartosciowana waluta ma tez WADY ? Owszem,
    chinczycy sa mądrzy - na tym etapie opłaca im sie trzymac juana
    niedowartosciowanego. Ale z czasem to sie zmieni.

    > Rzad Polski czy tez np. Australii, za
    > podszeptem zydowskich bakierow z Wall Street zrezygnowaly z tej kontroli, co
    > doprowadzilo przemysl w tych krajach do upadku.

    Jasne, przemysł Australii i Polski upadł. Bzdury na resorach.



    Temat: rzeczywistą wartość mieszkań pokazała aukcja
    pozwolę się niezgodzić z Gościem:
    > dziś jeśli nie ma się sporej gotówki na koncie nie ma mowy o kupnie
    > czegokolwiek nawet kredyty
    wystarczą dochody które pozwolą na zaciągnięcie kredytu
    na co gotówka??? no chyba że na opłaty około kredytowe - to wtedy tak masz rację... albo chcesz poprostu za gotówkę kupić...

    >nawet kredyty na małe kwoty 200 tys są trudnodostepne,
    Trudno dostępne - znaczy że trzeba zarabiać aby je dostać??? no tak banki nie chcą dać marnych 200k na piękne oczy - to faktycznie spory problem...
    mam trochę wspólnego z kredytami i nie widzę większych problemów w tym temacie...

    > generalnie bez wkładu 20 % można zapomnieć o jakimkolwiek M,...
    zapraszam do banków: PKO BP, Pekao S.A. Deutsche Bank, DnB Nord, mBank, Multibank, Polbank EFG(z lekką kombinacją), chyba jeszcze BOŚ S.A. że o "wynalazkach" w stylu metro banku i Noble nie wspomnę...
    zarówno PLN-y jak i waluta...
    TO CO MAŁO KREDYTÓW NA 100% wartości???

    > dla Warszawy gdzie średnie ceny nawet bardzo małych mieszkań oscylują w granicach 350 - 450 tys oznacza to ze trzeba mieć uskładane ok 100 tys.
    moim zdaniem "lekko przegięta" kwota - no ale to moje zdanie...
    licząc dla wartości nieruchomości 350k
    -prowizję banku za udzielenie kredytu -max 2%,
    -opłatę za wycenę 700pln,
    -prowizję Agencji Nieruchomości-max 2,9%,
    -Notariusza
    -PCC 2% - tylko dla rynku wtórnego
    -butelkę szampana Don Perignon (450pln) na nowe mury - alternatywnie absolwent 0,5 za 18pln...

    to mnie wychodzi na "dopięcie całej transakcji" kwota 28 300,00pln - a szedłem mocno "po bandzie" w wyliczeniach - prowizję, agencję nieruchomości, notariusza można negocjować...



    Temat: Bankom kończą się pieniądze
    tow.7,święte słowa, ludzie tego nie wiedzą,że
    wszystkie banki,które widzą na ulicy, poza PKO BP i BGK, są
    zagraniczne i tylko mówi się tam po polsku. Lokaty i spłata rat
    kierowane są jeszcze tego samego dnia do centrali w Amsterdamie lub
    innej siedzibie "matki" na Zachodzie. Gdy ktoś chce wypłacić dużą
    lokatę ( w setkach tysięcy, milionach) przed upływem terminu, polska
    filia potrzebuje aż 3 dni aby ściągnąć awaryjnie kasę z centrali.
    Gdyby tak masa ludzi w Polsce nagle wpadła w panikę lub dla checy
    chciała zlikwidować np. 50% lokat w bankach banki te albo zamknęłyby
    okienka na kilka dni, jak kiedyś w Rosji lub niedawno na Ukrainie,
    albo dla ratowania wizerunku musiałyby brać jakiś super pilny i
    super drogi kredyt u jakiś Arabów czy Chińczyków aby wypłacić kasę w
    Polsce. Banki w Polsce nie uratują polskich firm, bo brak im kasy na
    ratowanie własnych firm w kraju "matki". Do tego dochodzi problem,że
    UE i Polska to nie USA i ani EBC ,ani NBP nie wydrukuja nagle 800
    mld euro ani złotych jak to robią bez oporów Amisy. Amisy są wolne w
    swojej polityce swą potęgą i swoim dolarem jako walutą nr 1, której
    wierzyciele USA mają kilka razy więcej niz samo USA, stąd teraz to
    Chinom i Arabom zależy aby USA i dolar nie upadły, bo ich rezerwy w
    dolarach i obligacjach USA będą mieć wartość papieru toaletowego.
    Takie fakty miały już miejsce w historii, np. słynny efekt marki
    niemieckiej po I wojnie św., efekt Republiki Weimarskiej, do dziś
    straszy po książkach różnych ekonomistów, a ostatnio efekt ten robi
    podobno wielką karierę jako jedna z hipotez upadku obecnego systemu
    monetarnego świata. Wracając do Polski, będzie b.źle i widmo
    recesji, depresji,kryzysu,bezrobocia,biedy,upadku,konfiskaty dóbr i
    mieszkań na kredyt,itd staje się już b. realne. Idą ciekawe czasy.



    Temat: Jak Żary kiedyś wyglądały?
    neostrador napisał:

    > A to prawda, że czekolady były na kartki?

    No pewnie, ze tak. Bez kartek dostepne byly jedynie niejadalne surogaty pod
    nazwa "wyrob czekoladopodobny" - czesto w "opakowaniu zastepczyym". Kartki byly
    tylko dla rodzin z dziecmi.

    zreszta kompendium wiedzy na ten temat znajdziesz tu:
    polskaludowa.com/index.htm
    > I że czekoladę dostawało się raz na miesiąc?

    Oficjalnie, bo nieoficjalnie jak ktos mial kontakty z Sowietami to zadnych
    poblemow z czekolada, paliwem (problem reglamentacji benzyny rozwiazywala
    radziecka czerwona bezyna), papierosami czy innymi produktami zywnosciowymi nie
    bylo - sklepy na lotnisku w Starej Koperni (Tomaszowie) zaopatrzone byly
    doskonale i ceny bardzo niskie. Polakom najbardziej chyba doskwierala jednak
    reglamentacjia wodki (mozna bylo co prawda bez problemu kupic za dolary lub
    bony PKO w Peweksie, ale nie kazdy je mial lub chcial kupic od cinkciarza) w
    wielu blokach w I pol. lat. 80 po klatce schodowej rozchodzila sie specyficzna
    won bimbru a co jakis czas dochodzily sluchy, ze komus aparatura wyleciala w
    powietrze. Zreszta w czasie stanu wojennego trzeba bylo siedziec w czasie
    godziny policyjnej w domu a cos trzeba bylo robic ;-)

    > I że w sklepach były kolejki,

    ano byly - zwlaszcza po mieso, sprzet elektroniczny i AGD oraz jajka. Z chlebem
    ciagle byl problem swiezosci ale bez prolemu dzialaly prywatne piekarnie, tylko
    trzeba bylo bardzo wczesnie wstac by kupic swieze bulki czy chleb.

    > że była praca

    Milicja Obywatelska co jakis czas robla akcje wylapujac tzw. "niebieskich
    ptakow", czyli osoby, ktore w dowodzie nie mialy pieczatki o zatrudnieniu -
    kazdy musial gdzies pracowac. Dlatego w Zarach bylo bardzo wiele prywatnych
    taksowek - zawsze mozna bylo cos na boku kominowac (handel waluta, prywatny
    import etc.)

    > i pieniądze, ale nie było towaru?

    Prawda - jedynym pieniadzem, ktory cos znaczyl byla Marka i Dolar, bo w
    Peweksie bez problemu mozna bylo kupic to czego gdzie indziej brakowalo. Jesli
    chodzi o braki w towarze to najwiekszy kryzys byl w l. 1981 - 1982 wtedy
    faktycznie na polkach byl jedynie "przyslowiowy ocet" ale z czasem bylo co raz
    lepiej jedynie mieso az do 1989 bylo na kartki (chociaz ludzie zastepowali
    wieprzowine drobiem i rybami, ktore nie byly na kartki) i ciagle brakowalo
    cytrusow.

    > Przecież teraz czekolad jest ile chcesz we wszystkich supermarketach...

    No tak jak to mowi madrosc ludowa: "kiedys byly pieniadze ale nie mozna bylo
    nic za nie kupic, teraz sa towary ale nie ma pieniedzy, zeby je kupic"



    Temat: Ed Fagan skarży Polskę, NBP i Warszawę
    bah napisał:

    > Bzdury wierutne.
    > na księżeczkach zbierało się na wkład mieszkaniowy
    > który wynosił 10% wartości mieszkania.
    > Mieszkanie "lokatorskie", to składka do 50%
    > a własnościowe, to 100%.
    >
    > Tylko jak tow. L.B. "umorzył długi"

    Co to takiego, jakie "dlugi"?
    Jak chcialbys przeliczac dlugi
    w PRL-owskich zlotowkach na dzisiejsze?

    > i Ci co mieli spłącać te 40% przez 40 lat spłacali z jednej wypłaty,
    > to system się zawalił. i SM nie miały za co budować.
    >

    Bzdury wierutne. Splacili z jednej wyplaty ale wymienialna
    waluta. I wcale nie z jednej wyplaty. Gdyby PRL istnial splacaliby
    bezwartosciowymi papierkami, ktore nie mialyby odpowiedniej sily nabywczej (co
    robili poprzedni nabywcy mieszkan) i sytem tez by sie zawalil.
    System z reszta zawalil sie juz za PRL-u czego ewidentnym dowodem
    jest to, ze nie byl w stanie wybudowac tych mieszkan, ktore
    zobowiazal sie wybudowac. Te 40 lat to wzielo sie nie z tego,
    ze od razu tak wymyslono tylko z tego, ze ciagle samowolnie
    czyli bezprawnie wydluzano te terminy.

    To nie bylo nic innego tylko ewidentny objaw bankructwa
    i niewyplacalnosci dluznika, ktorego jednak nie mozna
    bylo zaskarzyc wiec on sobie samowolnie odraczal
    terminy wywiazania sie z umowy.

    System byl zbankrutowany de facto, na dlugo przed Balcerowiczem,
    tylko nie bylo sadu przed ktory mozna bylo system zaciagnac by oglosil
    to de jure.

    Teraz rozni cwaniacy znalezli sobie kozla ofiarnego w postaci Balcerowicza,
    by nim zaslonic system, ktory ich zywi. Wszystko na wzor PRL-u.

    > Książeczki są przeliczane wg ceny metra.
    > Jak ktoś naskładał na na 4 metry, to nie dostanie 40 m2.
    >
    > Tego "PKO" to już nie ma.

    Jest jest.
    To byla wlasnosc panstwa a panstwo
    mialo jakis majatek.
    Wierzyciel ma prawo do majatku dluznika
    i ewentualnych przychodzow z niego
    nawet jesli ten majatek zostal zbyty
    a ktos byl na tyle glupi by nabyc
    zadluzony majatek.

    > Tak samo nie ma 2RP.

    Za latwo by to bylo
    by mozna oglaszac sobie bankructwo
    polegajace jedynie na zwolnieniu sie z dlugow
    i zachowaniu zadluzonego majatku.
    Tak to kazdy by chcial.

    Nie ma legalnego zerwania ciaglosci z PRL-em.




    Temat: Co będzie, kiedy Balcerowicz będzie musiał odejść?
    Z całym szacunkiem, będę się upierał:
    "> Musialem sie zle wyrazic: mowiac o potencjale rozwojowym sektora bankowego
    > myslalem o polskim rynku bankowym. Sprzedaz bankow nie wplynela ani na ceny
    > uslug ani na ich jakosc. To co kiedys zarabialy polskie banki "

    Jakie polskie banki, co, i kiedy zarabiały? Przed 89 rokiem nie mieliśmy
    właściwie żadnych "polskich banków" w normalnym tego słowa rozumieniu, bo nie
    mieliśmy normalnych banków w ogóle. Niestety, ale nie mieliśmy też kapitału,
    który pozwoliłby na założenie takowych. Przypominam że nowy system rodził się w
    warunkach _totalnego_ krachu ekonomicznego. Nie było papieru toaletowego, pasty
    do zębów ani mięsa, wszędzie gigantyczne kolejki, eksport leżał bo właściwie nie
    było czego eksportować, przemysł produkował w dużej mierze na potrzeby ZSRR
    (tysiące czołgów, na przykład), etc, etc, etc.

    Żeby stworzyć _jakiekolwiek_ banki, trzeba było wpuścić obcy kapitał.

    > Dalej, piszesz "a nasz rynek uslug bankowych jak byl tak
    > pozostal jednym z najdrozszych, jesli nie na swiecie to na pewno w Europie.
    > (nie wspominajac o jakosci uslug)"

    I uważasz, że gdyby banki - te których nie było - pozostały w rękach państwa
    (dobrze rozumiem?) to byłoby lepiej? Nieprzypadkowo _najgorszy_ i chyba
    _najdroższy_ polski bank to państwowy PKO BP. Znacznie lepszy i tańszy jest
    choćby Santander. Moim zdaniem teza "lepsze banki = polskie banki" upada.

    > sprawdzic zas oceny i interpretacje mozna miec wlasne.

    Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo pisać głupoty. Np. takie, że silna waluta
    źle wpływa na biednych ludzi, i że duża inflacja biednym ludziom pomaga
    (wypowiadałem się na ten temat trochę postów wyżej).

    > Poki co zaden z nich >nie
    > ma procesu o znieslawienie Balcerowicza, reagujacego histerycznie na wszelka
    > krytyke.

    Ty chyba nie znasz definicji słowa histeria. Ten facet jest jednym z najdalszych
    od histerii, opanowanych polityków, jakich kojarzę. Poza tym, on dobrze wie (w
    odróżnieniu od takich np. prezydenta i premiera) że ludzie mają prawo do krytyki
    polityków - choćby najbardziej bezrozumnej i kłamliwej. I pewnie też wie że nie
    ma co udowadniać że się nie jest wielbłądem. Najlepsze co można zrobić, to
    ignorować...



    Temat: Jak PKO BP traktuje studentów.
    black.night napisał:

    > Gość portalu: Waluta napisał(a):
    >
    > > black.night napisał:
    > >
    > > > Szefem Okręgu PKO BP jest Węgrzynek , kiedyś szef ZSMP w Szczecinie.
    > Skąd
    > > > Węgrzynek może wiedzieć, że w banku klient jest najważniejszy. kiedy
    > klien
    > > t w
    > > > mentalności czerwonych nie był nigdy ważny. Klient miał w rozumieniu
    > ZSMP
    > > > (kiedyś za komuny) odstać długą kolejkę, kupić kiepskiej jakości towa
    > r,
    > > > zapłacić i natychmiast wyjść. Człowiek z taką mentalnością nie jest w
    > stan
    > > ie
    > > > zauważyć, że klient jest ważny w tym banku.
    > >
    > > Blacku, człowiek z twoją mentalnością, niczym homo sovieticus, myśli że j
    > ak
    > po
    > >
    > > pieniądze, to tylko do banku. Kiedyś,za komuny tak rozumowano. Rozejrzyj s
    > ię
    > po
    > >
    > > stronach internetowych, pogadaj ze znajomymi, którzy mają konto w banku.
    > > Spytaj, co robią gdy chcą podjąć złożoną tam gotówkę. Jest wiele
    > możliwości,
    > > wierzaj mi - zadowolonej klientce PKO BP. A ludzie .... . No cóż
    > powiedzieć.
    > > Wielu lubi kolejki, a szczególnie ludzie samotni. Lekarze w przychodniach
    > mają
    > > ciągle z nimi do czynienia. Przychodzą, bo chcą pogadać, ponarzekać np. na
    >
    > > komunę. To takie placebo, podobnie jak to forum.
    >
    > Ty Waluta jesteś chyba z tej samej organizacji co Węgrzynek. Gdzie napisałem,
    > że "jak po pieniądze to do banku. Pokaż mi takie moje twierdzenie. Masz
    jakieś
    > szmery ? Słyszysz zaświaty ? Czy to tylko nerwowa reakcja bankowego czerwońca
    > z PKO BP. Pisząc klient mam na myśli niekoniecznie klienta stojącego w
    kolejce
    > tylko klienta w ogóle.
    > Jeszcze jedno. Nie ja jeden mam złe zdanie o PKO BP. Korzystam z usług
    > bankowych w kraju i zagranicą . Mam porównaie i mogę stwierdzić : PKO BP ?
    > Żenujący !
    > Poza tym ja nie narzekam na komunę ale na mentalność homosowieticusów , tak
    > właśnie na mentalność żartobliwie pisząc menagerów typu Węgrzynek i innych z
    > SLDowsko-UBeckiej kadry z tego banku.Zresztą wystarczy spojrzeć na poziom
    > złych kredytów w tym banku.

    Ha, ha, ha.Dalej ta sama mentalność. Wątek ma dotyczyć kredytów studenckich
    ale, się "nadyma". Po co sięgać do sedna sprawy, lepiej załatwiać swoje nocno-
    czarne porachunki.Ubawiła się przy obiedzie cała moja rodzina.
    Moja,czyli "czerwońca z PKO". Dyskusja jak w parlamencie.>
    Żenujący poziom gospodarki biednego kraju, żenujący poziom wielu usług, mimo to
    banków mamy multum, nic tylko wybierać. Tyle, że ich łączne kapitały są
    mniejsze od własnych środków jednego porządnego banku europejskiego.
    Można namawiać klientów PKO BP do wyboru innego banku, ale to się nie
    powiedzie. Jest nas najwięcej, trzymamy się razem jak stare małżeństwo.
    Można zastąpić pana kierującego PKO w naszym regionie kimś niebieskim,żółtym
    czy nawet blejkowonajtowym. Kredytów dla studentów od tego nie przybędzie. A
    jeżeli, to powiększy się portfel złych kredytów, bo jak wiadomo ze spłatą już
    zaciągniętych, absolwenci, kredytobiorcy, mają problemy.
    Tu nie Twoja ulubiona psychoanaliza jest potrzebna, ani wiedza o funkcjonowaniu
    rachunków bankowych za granicą tylko kapitał.




    Temat: Skrzypek: NBP gotów skupować obligacje skarbowe
    jak to historia lubi się powtarzać, i to za
    jednego życia, ok. 25 lat później. Mówię o tym,że taki numer już raz
    mi się w PRL zdarzył, miałem trochę kasy w złotych w latach 1982-89
    i tak ok. 1986 zaczęła się panika, w "środowisku" w Motelu
    Wanda,Orbis,Kraków ci co mieli dojścia gadali,że państwo drukuje
    puste pieniądze i jak ktoś ma złote to uciekać w
    nieruchomości,złoto,dolary,marki.Na rynku też było widać nadmiar
    pieniądza,towary znikały w sekundzie, ludzie jak były np. pralki to
    brali 5 sztuk,itd. Mieszkania były praktycznie tylko za dolary lub
    bony PKO.Posłuchałem tych gości z Wandy i nie straciłem, kupiłem
    domek pod Krakowem za grosze,matka wykupiła swoje mieszkanie
    spółdzielcze na własność, za resztę kupiłem marki niemieckie. Za 2
    lata złoty stracił tak potwornie,że kto nie zrobił jak ja był
    zrujnowany, ludzie tracili w kilka miesięcy dorobek całego życia
    zdeponowany na książeczkach PKO, po prostu mieli nic nie warte
    złote.NBP drukował jak szalony coraz wyższe nominały, w latach 1990
    do 1994 płaciliśmy za wszystko w milionach, a za dobra typu domy,
    mieszkania w miliardach. Piszę to wszystko dla młodszej
    publiczności, która na Internecie w święta siedzi aby mieli się na
    uwadze i teraz. Jeżeli jest taka "moda" w USA i GB aby drukować
    pieniądz bez pokrycia dojdzie do tego i u nas, szybko, może już na
    jesieni tego roku. Należy robic dokładnie to co wtedy radzili goście
    z Wandy, znów mieszkania,domy, złoto, ale z walutą to już inaczej:
    raczej nie dolary i nie funty, marki nie ma- zastąpiło ją euro,
    należy chyba kupić polowę euro, połowę franków szwajcarskich.
    Podzielić kasę na różne dobra, a złotych to mieć w domu 2 tysiące na
    jedzenie i opłaty. Posłuchajcie starego, ja już to przerabiałem.
    Domek i mieszkanie mam śliczne do dziś, poszły "tylko" 20 razy do
    góry, marki z czasów "ratowania się" w latach 80, wymieniłem potem
    ładnie na euro. Nic wtedy nie starciłem, siedziałem dalej w Wandzie,
    jadłem brizol z frytkami i zestawem surówek plus Żywiec a dookoła
    działy się straszne rzeczy, ludzie tracili, inflacja szalała, PRL
    upadał, potem nastał Balcerowicz, reforma tegoż, nowe stresy dla
    innych, a ja dzięki przezorności i nie ufaniu żadnemu państwu ani
    NBP zyję spokojnie do dziś i piję Carlsberg. Dalej trzymam wszystko
    w euro, nic w złotych, dokupilismy jeszcze jedno małe mieszkanko na
    wynajem z zoną, ożeniłem się w latach 90, to była nowość. Tak więc
    panie i panowie posłuchajcie starego wygi, nie trzymać złotego,
    idzie na nas zły czas, do kantoru i kupić euro i franków, teraz
    nawet dobry czas, bo chwilowo potaniały. Jak się zaczną tańce z
    drukowaniem pustych pieniędzy to może być tak,że w kantorach braknie
    waluty, a banki będą wołały jakieś chore stawki, też to w PRL
    przerabiałem, zamiast kantoru były wtedy koniki, cinkciarze, u nich
    też w pewnym momencie brakowało waluty, mieli bony PKO ale to był
    shit PRL wski ,dobry aby kupić w Pewexsie taniej wódy na wesele , a
    nie lokować kapitał życia. Waluty i złota też może brakować, zresztą
    jakieś 2 tygodnie temu widziałem program w TVP,że w NBP i w innych
    miejscach złota już brakuje i trzeba czekać 2 miesiące na sztaby
    albo grube monety.Tak więc ,jak widzicie, może stary jestem ale nie
    gołosłowny.Trzeba już uciekać ze złotym. Był nawet chyba kiedyś taki
    rysunek Mleczki w PRL jak tłum ludzi ucieka gdzieś z workami na
    plecach i jacyś dwaj goście, typu Stefan, mówią:" Cholera, źle się
    dzieje, ludzie uciekają z pieniędzmi". To tyle, cześć słuchacze.



    Temat: Wakacyjne przygody z pieniędzmi
    Afryka i Bliski Wschod + USA i Niemcy
    Zielone banknoty sa akceptowane chyba wszedzie na
    swiecie. W Afryce Zachodniej jest miec jednak lepiej
    Franki - pozostalosc kolonialna. Jesli moglem to
    korzystalem z Vizy Clasic PKO SA

    RPA - Viza dziala bez szemrania w bankomatach i sklepach.

    Swaziland - Pare bankomatow. Kraj dwuwalutowy. Rand RPA
    wymienny jeden do jednego z lokalnym lilangeni.

    Mozambik - Gotowka dolary USA lub rand RPA lub czeki
    Amex, o plastiku mozna zapomniec. Poza bankami
    sklepikarze Indyjscy wymienia dolce lub
    niepodpisane(!!!) czeki Amex. Nie radze nie podpisywac
    swoich czekow przed wyjazdem.

    Malawi- Waluta sie fajnie nazywa - Kwacha (klacza)
    Czasami mozna dostac gotowke z Vizy w duzych miastach w
    okienku w banku. Poza tym czeki Amex i dolce sa
    wymienialne.

    Tanzania - Slabo pamietam. Wiem, ze na Zanzibarze
    placilem drobnymi czekami Amex za hotelik. W reszczie
    kraju to by nie przeszlo. Pamietam tez, ze gotowke
    latwo wymienic w bankach i kantorach. Czasami za
    turystyczne uslugi mozna placic dolarami. Kilimandzaro
    - tragaze i przewodnicy wola nawet dolary. Na przyklad
    taki tragaz bierze na glowe skrzynke coca-coli i laduje
    pare dni z tym jak najwyzej. Donosi to po kilku dniach
    do ostatniej bazy pod szczytem i sprzedaje po kilka
    dolarow za butelke. Amerykanie sa gotowi oddac caly
    majatek z lyk narodowego napoju u podnuza snieznego
    wulkanu wiec interes sie kreci. Sa tez snikersy i
    mineralna Piere.

    Kenia - W nairobi pelno bankow i bankomatow. Viza
    dziala bez problemu z bankomatu jak i z okienka. Akurat
    jak bylem byl strajk wszystkich bankowcow ale bankomaty
    dzialaly. Klopoty na prowincji wiec leiej miec gotowke.
    W supermarketach placilem tez visa.

    Etiopia - Najlepiej czeki Amex wmieniane w banku.
    Plastik - no no. Na prowincji ciezko wymienic nawet
    dolary w banku tak wiec trzeba wypchac kieszenie
    lokalna waluta przed wycieczka w glab kraju.

    Erytrea - Karty kredytowe zostawic w domu. Czeki Amex
    bank wyminia bez problemu.

    Egipt - Co tu mowic, Arabowie to najlepsi handlarze
    swiata wiec plastik akceptowany szeroko. W duzych
    miastach bankomaty. W okienku bez problemu tez.
    Pamietam jak zapomnialem pinu to chodzilem do okienka.

    Tunezja - Bankomaty bez zarzutu.

    Libia - Tylko gotowka wymieniana u cinkciarzy przed
    granicami (Tunezyjska lub Egipska). Kursy ci panowie
    maja dobre i nie ma sie co bac. Gorzej w samej Libi.
    Kursy bankowe 10 razy gorsze - jak za komuny w Polsce.
    Trzeba szukac czarnego rynku. Pytac sie po sklepikach,
    ostroznie i dyskretnie. Kadafi daje Libijczykom popalic.

    Syria - Plastik sie nie przyda. Gotowka, gotowka i
    czeki Amex. Ja zrobilem tak: w Jordani wybralem w banku
    odrazu syryjska walute z Visy i zabralem ja ze soba do
    Syrji. Jak jedzie sie na dluzej to ta opcja jest malo
    wygodna.

    Liban - Kraj dwuwalutowy. Dolar USA i libanska lira sa
    wymienne w 100%. Kupujesz cos - mozesz placic w tym,
    lub w tym, lub w tym i w tym :-) Bankomatow pelno
    wszedzie i pytaja sie w jakiej walucie chcesz wyplacic.
    Jak Zyionici sie odczepia to Bejrut jest na najlepszej
    drodze aby znow stac sie centrum finansjery.

    Jordania - Sa bankomaty ale rzadko i zazwyczaj tylko w
    centrach turystycznych. Mimo wszystko mozna dac sobie
    rade tylko z plastikiem wyplacajac troszke wieksze sumy.

    USA - Na kazdym rogu jest cos takiego co sie nazywa
    ''Curency Exchange''. Jesli sie tam pojdzie z waluta
    innego kraju to cie wysmieja. Biura te sluza
    biedniejszym Amerykanom, tym ktorym bank nie otworzy
    konta, do wplacania pieniedzy za swiatlo, telefon, gaz,
    mieszkanie, itp. Po ilosci tych biur mozna sie domyslic
    co kryje sie pod luksusowa powloczka Ameryki. Banki
    amerykanskie bardzo rzadko wymieniaja pieniadze i to z
    duza prowizja i po kiepskim kursie. Najlepiej
    przyjechac juz z gotowka, kartami lub czekami Amex.

    Niemcy - Spedzilem ostatnio dzien w Frankfurcie
    czekajac na przesiadke samolotu. Bez problemu
    zaplacilem karta visa (amerykanska) za bilet z lotniska
    do centrum. W centrum poszedlem do pierwszego lepszego
    banku i dostalem gotowke z tej samej karty. Nie w
    bankomacie tylko w okienku. Zadnych prowizji, pokazalem
    tylko paszport.

    PS
    Zazwyczaj w kazdym kraju w drogich hotelach oraz za
    bilety lotnicze mozna placic karta kredytowa nawet
    jesli banki nie akceptuja kart. Czesto wtedy doliczana
    jest pokazna prowizja.

    PS II
    Czy ktos ma jakies informacje o pieniadzach w
    Hondurasie i na Belize?



    Temat: plastusiowy pamietnik/ II zeszyt
    HELSINKI
    Euro rysuje się nad Polską w przyszłym dziesięcioleciu
    Taloussanomat, Kirsi Hyytiäinen, korespondencja z Warszawy, 23.2.06. Minister
    finansów Zyta Gilowska chętnie snuje opowieści o Polsce. Taką właśnie
    opowiastką odpowiada na pytanie, kiedy Polska będzie gotowa wprowadzić walutę
    euro. "Dopiero co nauczyliśmy się jeździć na rowerze, a wy już pytacie, kiedy
    będziemy latać helikopterem. W międzyczasie musimy się przecież jeszcze nauczyć
    prowadzić samochód. Ale szybko się uczymy. Błagam, nie pytajcie nas o datę
    przystąpienia do strefy euro." Tymi słowami mianowana nieco ponad miesiąc temu
    na stanowisko ministra Gilowska usiłowała stonować atmosferę na spotkaniu z
    dziennikarzami zagranicznymi w Warszawie. Polska jest jedynym krajem w grupie
    nowych członków Unii Europejskiej, który nie wyznaczył jednoznacznego
    kalendarza wprowadzenia euro. Estonia chce to uczynić w 2007, a Węgry i Czechy
    w 2010 roku. Gilowska ocenia, że Polska może przystąpić do poważnych negocjacji
    nad wspólną walutą za około dwa i pół roku, czyli w 2008 r. "Do tego czasu
    potrzebny nam będzie okres przejściowy. Obecnie musimy przeanalizować, jakie
    zmiany powinniśmy wprowadzić do naszej polityki gospodarczej. W przyszłym roku
    trzeba będzie zrealizować reformy konieczne przed wprowadzeniem euro". Gilowska
    przedstawiła uzasadnienie wniesionej przez Polskę skargi do Trybunału Wspólnot
    Europejskich w związku z decyzją Komisji Europejskiej aprobującą fuzję
    włoskiego banku Unicredito i niemieckiego HVB. Reperkusje połączenia obydwu
    banków byłyby szeroko odczuwalne w Polsce. HVB jest bowiem właścicielem
    polskiego banku BPH, a Unicredito banku Pekao. Fuzja oznaczałaby powstanie
    gigantycznej instytucji finansowej i zagroziła pozycji PKO Banku Polskiego,
    który z lidera na rynku spadłby na drugą pozycję. Polska jest drugim dopiero
    państwem członkowskim UE składającym w Trybunale protest przeciwko fuzji
    przedsiębiorstw. "Według oceny Komisji fuzja nie zagrozi konkuren cji. Polski
    rynek bankowy jest jednak wysoce skonsolidowany. Zderzają się tu interesy Unii
    Europejskiej i interesy narodowe, które my jako państwo zobowiązani jesteśmy
    chronić", powiedziała Gilowska. Na kontach w bankach zagranicznych operujących
    w Polsce spoczywa już 80 % polskich kapitałów, a trzy największe banki
    kontrolują ponad 50 procent rynku. Przy zakupie Pekao Unicredito obiecał, że
    nie będzie już przejmował innych banków w Polsce. Gilowska wyraziła nadzieję,
    że podążając za przykładem Polski także inne kraje członkowskie będą bardziej
    otwarcie odwoływać się do Trybunału od postanowień Komisji w sprawie fuzji
    przedsiębiorstw. "W tym przypadku nie mieliśmy innej alternatywy. Oczekuję
    szybkiego rozstrzygnięcia sporu", stwierdziła Gilowska. Premier Kazimierz
    Marcinkiewicz przypomina tym którzy pytają o termin przystąpienia Polski do
    strefy euro, że nie wszystkie stare kraje UE wprowadziły wspólną
    walutę. "Premier Szwecji pytał nas, po co mielibyśmy spieszyć się do euro. Nie
    mamy powodów, aby kłamać: po prostu nie jesteśmy jeszcze do tego gotowi. Przed
    nami wiele jeszcze do zrobienia w sferze zniwelowania deficytu finansów
    publicznych i uporządkowania kwestii zadłużenia. Przejście na euro byłoby
    bardzo korzystne nie tylko dla nas, ale i dla zagranicznych inwestorów". Polska
    waluta utrzymuje się w cenie, a za euro trzeba zapłacić prawie cztery złote.
    Minister Gilowska przyznaje, że Polska może być zadowolona z silnej pozycji
    waluty narodowej. "Trzeba jednak przyznać, że tracą na tym eksporterzy".
    Obejmując stanowisko ministra finansów Gilowska zadeklarowała, że jej naczelnym
    zadaniem będzie sprzyjanie tworzeniu nowych miejsc pracy w kraju, w którym w
    wyniku restrukturyzacji gospodarki bezrobocie osiągnęło najwyższy w Unii
    Europejskiej wskaźnik i dochodzi do 18 procent. "Musimy zbudować nową sieć dróg
    i poprawić nasze struktury z myślą o inwestorach zagranicznych. Konieczna jest
    redukcja kosztów pracy i podniesienie dzięki temu atrakcyjności inwestycyjnej
    Polski. Mając na względzie inwestycje zagraniczne pow inniśmy także
    ustabilizować sytuację polityczną".




    Temat: Fundusze obligacji ero lub dolarowych. Pomocy!
    PROGNOZY: Waluty: 2007 r rokiem złotego
    01.01.2007 08:00 (aktualizacja 28.11.2006 17:14)
    / AFP/Artykuł z Interia.pl
    Według prognoz prasy ekonomicznej zebranych przez naszą redakcję nadchodzący rok
    może okazać się rekordowy pod względem wzrostu złotego.

    Atuty złotówki

    Obserwując sytuację makroekonomiczną Polski można przyjąć, że wzrost gospodarczy
    w nadchodzącym roku nadal będzie wysoki. Ekonomiści polskich banków prognozują
    niewielkie spowolnienie PKB z 5,3 proc. w tym roku do 4,8 proc. w roku
    przyszłym. Zdaniem "Gazety Prawnej", polska gospodarka będzie się rozwijać
    wolniej od gospodarek słowackiej i czeskiej, jednak szybciej niż gospodarka
    węgierska.

    A co ze stopami?

    Co ważne, na rynku zmieniło się nastawienie co do poziomu stóp procentowych w
    Polsce. Dobre dane o inflacji powodują, że analitycy nie oczekują rychłego
    wzrostu stóp. Ewentualna podwyżka kalkulowana jest dopiero na przełomie I i II
    kwartału. Jej poziom przewidywany jest na 25 / 50 pkt. bazowych łącznie w całym
    roku.

    W 2007 r. unikaj dolara
    3,5 zł za euro?

    Główna ekonomistka z Londyńskiego HSBC Investment Banking ds. Rynków
    Wschodzących, Juliet Sampson, spodziewa się zwiększonego zainteresowania złotym.
    Napływ kapitału do Polski spowoduje, że złoty będzie się wzmacniał. Opinia o
    Polsce jest pozytywna, a zaangażowanie w złotego nie jest duże. Zdaniem
    ekonomistki, na koniec 2007 roku euro będzie kosztowało jedynie 3,5 złotego. To
    najbardziej śmiała prognoza dla notowań złotego.

    Zkolei Lars Christensen, ekonomista w Danske Banku w Kopenhadze, przedstawia
    najbardziej pesymistyczne prognozy dla złotego. Na koniec przyszłego roku euro
    miałoby kosztować 4,05 zł, dolar 3,24 zł, a frank 2,6 zł.

    Kłopoty z eksportem

    Także "Puls Biznesu" podkreśla, że dobre dane makroekonomiczne powodują wzmożony
    napływ kapitału zagranicznego do Polski. Ekonomiści w przeważającej części
    twierdzą, że umocnienie waluty jest korzystne.

    Według Łukasza Tarnawy, ekonomisty PKO BP, poziom PKB świadczy o tym, że złoty
    jest walutą niedowartościowaną. Zdaniem Tarnawy, rok 2007 nie będzie łatwy dla
    eksporterów. Powód to spowolnienie gospodarki Stanów Zjednoczonych i Europy,
    gdzie trafia trzy czwarte naszego eksportu.
    Chcemy przynajmniej 4,26 zł za euro
    Zdaniem samych eksporterów 4,26 zł za euro to kurs optymalny dla utrzymania
    pełnej opłacalności eksportu.

    Prognozy głównych ekonomistów co do ceny euro: średnio/ na koniec 2007
    Łukasz Tarnawa (PKOBP) 3,80/ 3,85
    Katarzyna Zajdel-Kurowska (BH) 3,78/ 3,70
    Bartosz Pawłowski (ING) 3,80/ 3,70

    Resort finansów spodziewa się zaś, że złoty może umacniać się co najmniej do
    końca lutego 2007 r., nawet do poniżej 3,7 zł za euro, ale potem złoty
    cyklicznie może zacząć słabnąć.
    Interia.pl

    To chyba ci pomoże w podjęciu decyzji




    Temat: Stan wojenny-ciekawy artykul - Jerzego az z Kanady
    Z: Wydaje mi sie, ze tu zaden skomplikowany algorytm nie jest potrzebny.
    Wystarczy ocenic stope zysku (badz wyzysku) i ustalic jej gorna wysokosc,
    podobnie jak w wielu krajach (np. Tajlandii) ustala sie gorna stpe procentowa
    ktora moga pobierac banki... Nie chodzi o to, aby puscic burzujow z torbami,
    ale o sprawiedliwszy podzial zyskow miedzy prace i kapital.
    - Role czegos takiego spelniaja podatki. Przeciez podatki placi sie od zysku
    wlasnie, no i od konsumpcji (VAT).
    Z: Tyle, ze bogatych stac na oplacenie ksiegowych i adwokatow a nawet i
    skorumpowanie urzednikow, aby uniknac placenia podatkow. W Australii najbogatsi
    praktycznie nie placa podatkow, bo jak maja zaplacic np. milion dolarow
    podatku, to wynajma za 100-200 tysiecy ekspertow, ktorzy wylicza, ze albo ich
    klient nie ma zadnego zysku, albo ze te zyski sa wylaczone od opodatkowania.
    Zwykly czlowiek nie ma tych mozliwosci, wiec go panstwo lupi jak sie da...

    Z: Widze, ze ci zwolenicy wolnego rynku zrobili wode z mozgu. Wolny rynek
    to przede wszystkim spekulacja bez ograniczen. Gdzie tu widzisz sprawieliwosc?
    Jak masz dojscie do rzadu, to wiesz, ktora firma dostanie zamowienia rzadowe,
    kupujesz jej akcje na gieldzie i pozniej sprzedajesz ze sporym (spekulacyjnym)
    zyskiem. Tak dziala wolny rynek.
    -> Nie - to co opisujesz to sa wynatrurzenia wolnego rynku, wynikajace albo z
    OSZUSTWA albo z INGERENCJI PANSTWA (czyli de facto przeciwienstwa wolnego rynku
    ).
    Z: To nie sa zadne wynaturzenia. Pominmy tu zamowienia panstwowe. Wystarczy, ze
    ktos ma dostep do informacji na temat np. zamiaru wykupienia jednej firmy przez
    druga, albo ze np. firma X wybuduje w miejscowosci Y zaklad przerobki wegla na
    gaz czy benzyne, co spowoduje wzrost wartosci kopalni polozonych w okolicy. Tak
    dziala gielda, ta swiatynia wolnorynkowego kapitalizmu, i panstwo nie ma tu nic
    do rzeczy... 90% zyskow z gieldy to zyski spekulacyjne, dostepne tylko dla
    wybranych. Gielda to zas kwintesencja wolnego rynku...

    Z: A co do nauczycieli fizyki. Pewnie mnie nie zrozumiales. Chdzilo mi tu o
    kandydature b. premiera Marcinkiewicza na prezesa banku PKO BP. Zgoda, banki
    zatrudniaja fizykow, ale jako doradcow (np. oceniajacych przyszlosc rynkow
    finansowych poprzez skomplikowane modele matematyczne) a nie jako prezesow czy
    menedzerow. Zgoda, prezes banku nie musi miec za soba studiow z finansow, ale
    musi sie znac na finansach, i o to mi chodzilo. Widac, ze nie masz pojecia o
    tym, jak naprawde dziala kapitalizm, ze wolny rynek bynajmniej nie eliminuje
    protekcji i kolesiostwa...
    - Hehe, no ja sie w pelni zgadzam. Potwierdziles wlasnie ze wolny rynek jest
    lepszy niz panstwowe ingerencje, ustawianie kolesi na stołkach.
    Z: Tyle, ze wolny rynek praktycznie nie dziala przy alokacji wysokich
    stanowisk. Pisalem przeciez, ze nie eliminuje on protekcji czy kolesiostwa...
    Wolny rynek to takie samo nierealne marzenie jak komunizm - ladnie wyglada na
    papierze, ale nie dziala w o wiele bardziej skomplikowanej rzeczywistosci.
    Kazdy by chcial, aby miec na tym wolnym rynku specjalne przywileje, i wielu
    realnie te przywileje osiaga i z nich korzysta, bo taka jest natura ludzka...

    Z: Znow: chodzilo mi o stopien interwencji panstwa w godpodarke, ktory jest
    znacznie wyzszy w Chinach niz np. w U$A. Rzad Chin kontroluje np. kurs waluty,
    dzieki czemu Chiny sa tak konkurencyjne.
    - Naprawde - ty nie widzisz ze niedowartosciowana waluta ma tez WADY ? Owszem,
    chinczycy sa mądrzy - na tym etapie opłaca im sie trzymac juana
    niedowartosciowanego. Ale z czasem to sie zmieni.
    Z: Ocywiscie, ze sie zmieni, ale kiedy tak uzna rzad chinski...

    Z: Rzad Polski czy tez np. Australii, za podszeptem zydowskich bakierow z Wall
    Street zrezygnowaly z tej kontroli, co doprowadzilo przemysl w tych krajach do
    upadku.
    - Jasne, przemysł Australii i Polski upadł. Bzdury na resorach.
    Z: Poczytaj sobie cos na temat przemyslu Australii, a pozniej pisz na forum...




    Temat: Kłopoty (Fortis, MultiBank)
    Kłopoty (Fortis, MultiBank)
    Ogólnie:

    Wiek: 27lat, uregulowany stosunek do służby, brak limitów na kontach, brak
    innych zobowiązań, czysto w BIK (raport z początku września 2007)
    Cel: 258500 PLN brutto (mieszkanie na rynku pierwotnym w trakcie budowy)
    Kwota kredytu: 268500PLN brutto
    Waluta: CHF
    Okres kredytowania: 30 lat

    Zarobki:
    z ostatnich 3 miesięcy z tytułu umowy o pracę: 3657PLN brutto (2526.67 netto),
    umowa na czas nieokreślony, 10 miesiąc zatrudnienia w obecnej firmie,
    poprzednia firma - 5 lat, stanowisko: programista www

    dodatkowo zarobki z tytułu umowy o dzieło:
    - 4 miesięczna od 01.09.2007 do 31.12.2007 (razem 15000PLN brutto)
    - umowa z września 2007 (1326PLN brutto)
    - umowa z października 2007 (884PLN brutto)

    - 2 inne umowy łącznie 1300 netto, które miały potwierdzić "ciągłość", ale nie
    liczyły sie do zdolności kredytowej.

    Fortis: Pani analityk policzyła ponoć tylko 50% dochodów z umów o dzieło, bo
    jakieś tam koszty przychodu. Nie wiem o co chodzi, bo na rachunkach jest
    wyraźnie "netto do wypłaty:" i nie jest to 50% tego co brutto...

    Multibank: Analityk stwierdził, że nie zaakceptował części umów, bo miały
    charakter jednorazowy i wyliczył zdolność na 186000 PLN

    Ech...
    Fortis: Sprawa się mam nadzieje wyklaruje. Na blankiecie o zarobkach był
    podział na podstawę i premię. Ja na czas nieokreślony pracuję od 01.09.2007 i
    mam najniższą podstawę a resztę jako premię. Wychodzi najmniej 2500 netto.
    Może jak pokaże aneks inaczej to policzą? Zresztą jako załącznik dołączyłem
    druk od księgowej, który wykazuje zarobki z ostatnich 3 miesięcy >2500PLN netto.

    MultiBank: Tu się ku*** załamałem. Na druku z firmy wyraźnie 2526.67 netto
    jako średnia z 3 ostatnich miesięcy, więc nawet gdyby tylko to policzyli, to
    jakim cudem tylko 186000 PLN?? Po drugie: pracuje jako freelancer, więc jaka
    ciągłość w tych umowach? Mam tworzyć co miesiąc temu samemu klientowi serwis
    internetowy? Tam gdzie jestem podwykonawcą wykazałem cykliczność jak tylko
    mogłem. Moim zdaniem skoro mam dochody z różnych źródeł tym lepiej - no ale
    może się nie znam...

    Wcześniej składałem również dokumenty do PKO S.A. i zero problemów - nic tylko
    iść podpisać, ale niestety w złotówkach...
    Zastanawiam się czy to nieudolność osoby prowadzącej sprawę, że nie umie
    pewnych rzeczy wykazać p.... analitykowi, czy coś innego?
    Ponoć PKO bardzo restrykcyjnie podchodzi do wniosków o kredyt hipoteczny...

    Moje "asy" w rękawie:
    - umowa na stworzenie serwisu www ze spółką akcyjną zawarta w grudniu ważna do
    31.01.2008 (3600PLN netto). (Znowu ku*** "ciągłości nie będzie ;))
    - umowa z firmą, z którą mam umowy z września i października (1600PLN netto)
    - Złożone dokumenty do Kredyt Banku, ponoć są "elastyczni"

    Co o tym myślicie?



    Temat: Czy mogę myśleć o własnym domu?
    Brunetki też muszą się uczyć, a jak na wiek pełnoletni, idzie Ci całkiem
    nieźle. :)

    Gość portalu: Panna Tulipanna napisał(a):
    Jestem przerażona, mimo wszystko. Rozważam możliwość wzięcia
    > mniejszego kredytu (150 tys zł) na 15 lat. Zawsze to 15 lat, a nie 30.

    Weź tyle, ile potrzeba na skończenie domu + lekka nadwyżka. Powiedzmy, że
    wersja poprzednia: 200 tys. zł. Jeżeli zmieścisz się w 180 tys. zł z
    zakończeniem budowy, to 20 tys, nie bierzesz i raty z odsetkami płacisz od
    kwoty skonsumowanej, czyli 180 tys, zł. Straciłeś tylko zapłaconą prowizję
    (powiedzmy 2%) od 20 tys. zł, których nie wykorzystałaś, czyli 400 zł. Jak
    zaczniesz spłacać kredyt, raczej wątpię, żebyś dokończyła z własnych
    oszczędności. Buduj szybko i przeprowadzaj się. Mieszkanie musi zapracować na
    część rat kredytowych, a oszczędności męża na dojazdach, to też ładny kawałek
    grosza. Razem, około połowy raty.

    Podajesz symulację:
    > Symulacja według PKO BP:
    >
    > Produkt: Własny Kąt Hipoteczny
    > Waluta:PLN
    > Wkład własny: Od 50% włącznie do 70%
    > Oprocentowanie: 5.49%
    > Kwota kredytu: 150000
    > Okres spłaty: 15
    > Rata równa :1229.24
    > Rata ostatnia :1363.42
    > Sposób spłaty : Raty równe

    Porównaj z moją poprzednią:
    Produkt: Własny Kąt Hipoteczny
    Waluta:PLN
    Wkład własny: Od 20% włącznie do 50%
    Oprocentowanie: 5.87%
    Kwota kredytu: 200000
    Okres spłaty: 30
    Rata równa :1183.64
    Rata ostatnia :1872.65
    Sposób spłaty : Raty równe

    Raty są podobne. Gdybyś założyła udział własny nie 70%, ale przedział 20 - 50%,
    oprocentowanie kredytu byłoby, jak w moim wyliczeniu 5,87% i raty powinny być
    większe. W tym przypadku szczegół nie jest istotny, ale na wszystko trzeba
    zwracać uwagę.

    Wyobraź sobie, że już kończysz budowę. Wzięłaś 150 tys. Trzeba dom ocieplić i
    otynkować, a w środku zrobić podłogi, biały montaż w łazienkach i instalację CO.
    Zaczynasz płacić raty 1300 zł miesięcznie. Deklarowałaś się, że na raty możesz
    przeznaczyć 1500 zł. Ile będziesz zbierała różnicę, czyli 200 zł, żeby
    wykończyć, nie całość, ale CO i łazienkę? Bez parkietów długo można mieszkać,
    bez tynków i ocieplenia można 1 - 2 zim przetrwać. Bez CO i 1 łazienki, nie da
    się w nowym domu zamieszkać.
    Bierzesz kredyt na max. długi okres, czyli 30 lat,z ratami malejącymi. Raty, w
    pierwszym okresie masz wysokie, ale z biegiem lat, coraz masz niższe. Ważne, że
    spłacasz co miesiąc duży kapitał. Jeżeli uzbierasz jakąś kwotę, nawet kosztem
    wykonania podłóg, spłacasz kapitał w banku. Bank przeliczy nowy harmonogram,
    tj. wg nowego niższego zadłużenia i raty będą niższe. Będzie łatwiej uzbierać
    na podłogi, albo znów spłacić część kapitału... itd.

    > Załóżmy, że wzięliśmy kredyt 200.000 zł na 30 lat, rata równa - 1.200 zł
    > miesięcznie w złotówkach (w dużym uproszczeniu po 30 latach zwrócę bankowi
    > jakieś 432.000 zł (1.200 zł x 30 lat x 12 miesięcy), czyli 2 razy więcej niż
    > pożyczyłam.

    Matematyka jest królową nauk. Dlatego proponuję raty malejące (mniejsza suma
    odsetek) i jak najszybszą, cząstkową spłatę kapitału.

    > Po 5 latach spłacania kredytu dom już stoi od np. 3 lat, mieszkamy w nim,
    > powoli go urządzamy wydając zaoszczędzone przez nas przez te 5 lat pieniądze
    i
    > po tych 5 latach nieszczęśliwy wypadek - zostaję sama (wybrałam na ofiarę
    męża,

    NIE KRACZ

    > bo zarabiam mniej i moja sytuacja wyglądałaby gorzej niż sytuacja męża,
    gdybym
    > to ja się straciła :-)

    jw.

    > Ponieważ kwota, jaka pozostała do spłaty (360.000 zł) wciąż przewyższa
    wartość
    > nieruchomości (300.000 zł), bank zabiera mi dom i moje 5 lat wyrzeczeń

    Odpowiedź w następnym poście.
    Bądź większą optymistką. To się opłaca :)



    Temat: KREDYT - proszę o pomoc :)
    Gość portalu: Jolka napisał(a):

    > Droga Dosiu,
    >
    > przyznaję, że moje obliczenia są dość ogólne, nie mniej jednak trafne,
    > przytaczam tutaj więcej szczegółów:
    >
    > Założenia:
    > Porównajmy oferty banku PKO BP - kredyt złotówkowy 7,8% i kredyt w EUR 5,43%
    > (taka jest aktualna oferta tego banku)
    > Kwota 200000 zł, okres 10 lat.
    > Zakładam że Euro będzie wzrastać 7% rocznie (tak jak to było w ciągu
    ostatniego
    >
    > roku), a więc okolo 7/12% miesięcznie (bo masz rację że z dnia na dzień żadna
    > waluta tyle nie podskoczy), czyli co miesiąc nasza rata w EUR jest o 7/12 %
    > droższa.
    >
    > więc tak
    > w PLN mamy:
    > rata mies = 2405zł
    > czyli odsetki kredytu wynoszą 2405Zł * 120 mies. - 200000zł = 88600 zł
    >
    > w EUR mamy
    > pierwsza rata 2163zł (w przeliczeniu na złotówki)
    > kolejne raty coraz wyższe ponieważ Euro nam drożeje, więc wychodzi:
    > odsetki kredytu: 176566zł
    >
    > różnica: 87921zł - o tyle kredyt w EURO jest droższy od PLN - za to można
    kupić
    >
    > samochód!
    >
    > CO więcej aby taki kredyt się opłacał, Euro musiałoby rosnąć co najwyżej 2%
    > rocznie - co się dotej pory nie zdażyło, i jest moim zdaniem mało
    prawdopodobne
    > ,
    >
    > pozdrawiam

    Gwoli scislosci: przy kredycie 200.000 na 10 lat, przy oprocentowaniu 7,8 lata
    pelna do zaplaty w pierwszym miesiacu wynosi 2.966 zl.
    Odsetki od kredytu wyrazonego w PLN przez okres 10 lat, przy niezmiennym
    oprocentowaniu w tym czasie wyniosa 79.636 PLN

    Teraz liczymy to dla Euro:
    pierwsza rata przy kursie 4,2 (dzisiejszy) wyniesie 2,571.
    Przyjmujemy ze w kazdym miesiacu kurs euro bedzie rosl np. o 1% (przyjmuje ze
    rosnie rocznie o jakies 12%). Przyznasz, ze jest to realne zalozenie. Czyli w
    kazdym nastepnym miesiacu kurs bedzie wynosil 1.01 kursu poprzedniego.
    Rzeczywiscie tak liczone odsetki wyniosa ok. 96 tys. zlotych (czyli dwa razy
    mniej niz wg. twoich obliczen :). Mniejsza o to, rzeczywiscie wychodzi, ze przy
    takich parametrach w okresie 10 lat kredyt ten wychodzi drozej o 17 tys.
    zlotych. Ale:

    - nie mamy pewnosci co do ciaglego, nieprzerwanego wzrostu kursu euro az o 11%
    w calym okresie kredytowania; Rownie dobrze moze to byc spadek.
    - dopiero po poltora roku kredyt ten przestaje sie oplacac (rata zlotowkowa
    zrownuje sie z eurowa - jak pamietasz mowilam o tym, ze im dalej tym mniejsze
    wahania kursow potrzebne aby zniwelowac roznice miedzy ratami - wiec dlaczego
    przez ten okres przeplacac?
    - zysk w tym okresie wyniosl niewiele ponad 3 tys. zlotych, niemniej jednak
    jest to wiecej niz koszt przewalutowania!
    -po przedostatnie. Ja osobiscie nie wzielabym kredytu w Euro, bo roznica
    oprocentowania miedzy euro a PLN sa zbyt male, aby generowac duze zyski - ja
    wole franki. W przypadku franka, przy zalozeniach ze kurs ulega
    rowniez "wzrostowi" z obliczen wynika, ze dopiero po dwoch latach kredyty sie
    zrownuja jezeli chodzi o oplacalnosc a zaoszczedzam prawie 9 tys. zl. Dla mnie
    to duzo.
    - po ostatnie jezeli uwaznie przeczytasz moje wczesniejsze watki uwazam, ze
    kredyty walutowe oplacaja sie przy DLUGICH okresach kredytowania.

    A tak w ogole, zeby skonczyc juz te dywagacje, choc sa bardzo interesujace :)
    Kazdy jest kowalem swojego losu, ja wole kredyt w CHF, gdyz na dzien dzisiejszy
    sie oplaca bardziej i zakladam, ze na pewno w przyszlosci bede chciala go
    przewalutowac. To jest dla mnie oczywiste. Nie mam zamiaru teraz co miesiac
    przeplacac, bo rownie dobrze moge przeplacac, gdy kurs sie zmieni. Na razie sie
    nie zmienil wiec w czym problem. ZOstaje przy walutach.



    Temat: Czy mogę myśleć o własnym domu?
    Pytanie do mifa :)
    Przeanalizowałam Twoje wskazówki co do ewentualnego kredytu i zajrzałam na
    stronę www.ebankier.pl. Zrobiłam kilka symulacji spłat kredytu i dopiero wtedy
    zrozumiałam, o czym pisałeś :) - chyba się przefarbuję, bo przynoszę hańbę
    brunetkom :-). Jestem przerażona, mimo wszystko. Rozważam możliwość wzięcia
    mniejszego kredytu (150 tys zł) na 15 lat. Zawsze to 15 lat, a nie 30.
    Zastanawia mnie jedna sprawa i tu proszę o jakąś wskazówkę co do praktyk
    stosowanych przez banki w takim przypadku:

    Obliczenia są w duuuużym uproszczeniu, tylko dla nakreślenia sytuacji

    Załóżmy, że wzięliśmy kredyt 200.000 zł na 30 lat, rata równa - 1.200 zł
    miesięcznie w złotówkach (w dużym uproszczeniu po 30 latach zwrócę bankowi
    jakieś 432.000 zł (1.200 zł x 30 lat x 12 miesięcy), czyli 2 razy więcej niż
    pożyczyłam.

    Wartość nieruchomości została wyceniona na 300.000 zł (czyli 100.000 zł to
    wkład własny).

    Oboje pracujemy - mąż zarabia 3.000 zł netto, ja 1.500 zł netto.

    Po 5 latach spłacania kredytu dom już stoi od np. 3 lat, mieszkamy w nim,
    powoli go urządzamy wydając zaoszczędzone przez nas przez te 5 lat pieniądze i
    po tych 5 latach nieszczęśliwy wypadek - zostaję sama (wybrałam na ofiarę męża,
    bo zarabiam mniej i moja sytuacja wyglądałaby gorzej niż sytuacja męża, gdybym
    to ja się straciła :-)

    A zatem zostaję sama z wypłatą 1.500 zł i ratą do spłacenia 1.200 zł. Po
    zrobieniu opłat, na życie nie mam nic. Przez te 5 lat spłaciliśmy 72.000 zł
    (1.200 z x 5 lat x 12 miesięc = 72.000 zł), zostało do spłaty 360.000 zł (1.200
    zł x 25 lat x 12 miesięcy = 360.000 zł).

    Ponieważ kwota, jaka pozostała do spłaty (360.000 zł) wciąż przewyższa wartość
    nieruchomości (300.000 zł), bank zabiera mi dom i moje 5 lat wyrzeczeń i
    odejmowania sobie od gęby idą na marne, zostaję bez domu i bez kasy, a nie daj
    Boże jeszcze w sytuacji, w której bank zwróca się do mnie o oddanie tych 60.000
    zł różnicy pomiędzy pozostałym do spłaty długiem (360.000 zł) a należnoscią
    zaspokojoną ze sprzedaży domu (300.000 zł).

    Wiem, że to długie i pogmatwane, mam nadzieję, że jasno przedstawiłam ten
    problem i moje pytanie jest takie: CO ROBI BANK W OPIANEJ PRZEZ MNIE SYTUACJI,
    czyli w przypadku śmierci jednego z małżonków??? Czy zachowa się tak, jak to
    opiałam powyżej? Bo jeśłi tak, to ten kredyt to nic innego jak załóżenie sobie
    pętli na szyję. Wiem, że to bardzo pesymistyczna sytuacja i że nigdy nie można
    przewidzieć sytuacji losowych, że jak się nie spróbuje, to się człowiek nigdy
    nie przekona, ale muszę wziąć to wszystko pod uwagę!

    Może lepiej wziąć 150.000 zł kredytu na 15 lat w złotówkach w ratach równych i
    resztę brakujących pieniędzy uzupełniać z zarobków. Fakt, budowa wtedy
    przedłuży się o kilka lat, ale o ile sen będzie spokojniejszy.

    Symulacja według PKO BP:

    Produkt: Własny Kąt Hipoteczny
    Waluta:PLN
    Wkład własny: Od 50% włącznie do 70%
    Oprocentowanie: 5.49%
    Kwota kredytu: 150000
    Okres spłaty: 15
    Rata równa :1229.24
    Rata ostatnia :1363.42
    Sposób spłaty : Raty równe

    BARDZO MI ZALEŻY NA ODPOWIEDZI



    Temat: Kto zna MOSTOSTAL-SIEDLCE
    Cześć Foczko,
    Dawno nie wchodziłem na Forum. Już odpowiadam.
    1. Księgę wieczystą osobiście sprawdziłem w sądzie- ale dla działki na Bemowie,
    nie dla inwestycji KEN/Jeżewskiego. Dla Bemowa jest O.K.
    2. Mieszkania jescze nie kupiłem i chyba nie kupię:
    - na Bemowie będzie trasa szybkiego ruchu - nie wiadomo w jakiej odległośći od
    osiedla MS, może się to zmienić. Moim zdaniem to zbyt duże ryzyko, a wiem z
    doświadczenia, ze takie trasy powstają prędzej czy później.
    - na KEN/ Jezewskiego nie było dla mnie ciekawych lokali - szukałem dużego i
    trochę za drogo.
    Gdybym miał kupować coś mniejszego , np. kawalerkę, to szukałbym mieszkania od
    ul. Jeżewskiego (ładny widok na zieleń i kościół) lub innych ulic, ale nie od
    KEN czy od dziedzińca tego bloku.
    3. Umowa na obie inwestycje jest taka sama. Dokłądnie przeczytałem i jest kilka
    niepokojących zapisów - np. nie możesz zrezygnowac z odebrania mieszkania nawet
    jeżeli ma poważne wady. Developer co prawda ma to naprawić w ramach gwarancji,
    ale cow wypadku gdy są to nieusuwalne wady budowlane. Od odbioru mieszkania
    płacisz czynsz i czekasz, czekasz na naprawę. Nie ma ponadto terminu w ajkim
    muszą usunąc usterki. Developer narzuca swojego notariusza, który pewnie kosi
    naiwniaków. Standard wykończenia jest cały czas "dopracowywany" także nie wiesz
    dokładnie co kupujesz. Mam jeszcze kilka uwag, ale teraz ich nie pamiętam.
    Jutro rano dodam to co mi sie przypomni. Jeżeli więc chcesz kupic sobie
    mieszkanie u nich, to poszukaj kogoś znajomego, kto przeczyta umowę i
    załącznik. Słyszałem generalnie niezłe opinie o tej firmie od znajomych z
    Siedlec. Jednak nawet uczciwym i solidnym developerom może coś się przydarzyć
    przy twoim mieszkaniu i właśnie na takie "okazje" jest potrzeban dobra umowa.
    Trzeba więc z nimi rzeczowo dyskutować. Odniosłem wrażenie że są elastyczni,
    uprzejmi i można wprowadzic do umowy istone zmiany. Ktoś na Forum mówił, że
    wynegocjował nawet obniżkę ceny mieszkania na KEN ok. 100 zł na metrze. Co do
    kredytów jeszcze nie wziąłem - po zbadaniu warunków i po opiniach znajomych -
    rozsądne jest PKO BP - obecnie najlepszy jest moim zdaniem CHF. Choć duża
    prowizja za wniosek (2,2%)i troche wyższe oprocentowanie niż w Millenium.
    Jednak zakąłdając, że chesz wcześniej spąłcić kredyt to chyba rozsądny wybór.
    Oczywiście nikt, nawet Alan Greenspran nie wie co będzie z CHF w przeciagu 10-
    20 lat, jak dotąd waluta jest stabilna. Jeżeli masz słabe nerwyi bierzesz
    kredyt na krótko i w niewielkiej wysokości - to warto pomyślec również o
    złotówkach, prowizja dla banku jest sporo niższa. Nie podoba mi się kredyt w
    BZWBK. Pomimo promocji, jest to jedyny bank w którym nie spotkałem się z
    jasnymi zapisami w umowie jak będzie liczone oprocentowanie. Nie ma prostej
    formuły np. WIBOR lub LIBOR + marża banku, tylko ogólen nic nie mówiące
    stwierdzenia. To tyle foczko. Ja chyba poszukam na wtórnym.



    Temat: Pytanie do Mifa :)
    Pytanie do Mifa :)
    Przeanalizowałam Twoje wskazówki co do ewentualnego kredytu i zajrzałam na
    stronę www.ebankier.pl. Zrobiłam kilka symulacji spłat kredytu i dopiero
    wtedy zrozumiałam, o czym pisałeś :) - chyba się przefarbuję, bo przynoszę
    hańbę brunetkom :-). Jestem przerażona, mimo wszystko. Rozważam możliwość
    wzięcia mniejszego kredytu (150 tys zł) na 15 lat. Zawsze to 15 lat, a nie
    30.

    Zastanawia mnie jedna sprawa i tu proszę o jakąś wskazówkę co do praktyk
    stosowanych przez banki w takim przypadku:

    Obliczenia są w duuuużym uproszczeniu, tylko dla nakreślenia sytuacji

    Załóżmy, że wzięliśmy kredyt 200.000 zł na 30 lat, rata równa - 1.200 zł
    miesięcznie w złotówkach (w dużym uproszczeniu po 30 latach zwrócę bankowi
    jakieś 432.000 zł (1.200 zł x 30 lat x 12 miesięcy), czyli 2 razy więcej niż
    pożyczyłam.

    Wartość nieruchomości została wyceniona na 300.000 zł (czyli 100.000 zł to
    wkład własny).

    Oboje pracujemy - mąż zarabia 3.000 zł netto, ja 1.500 zł netto.

    Załóżmy, że po 5 latach spłacania kredytu dom już stoi od np. 3 lat,
    mieszkamy w nim, powoli go urządzamy wydając zaoszczędzone przez nas przez te
    5 lat pieniądze (sprzedaliśmy kawalerkę i pieniądze z niej też włożyliśmy do
    domu) i po tych 5 latach nieszczęśliwy wypadek - zostaję sama (wybrałam na
    ofiarę męża, bo zarabiam mniej i moja sytuacja wyglądałaby gorzej niż
    sytuacja męża, gdybym to ja się straciła :-)

    A zatem zostaję sama z wypłatą 1.500 zł i ratą do spłacenia 1.200 zł, bez
    mieszkania, do którego mogłabym wrócić. Po zrobieniu opłat, na życie nie mam
    nic. Przez te 5 lat spłaciliśmy 72.000 zł (1.200 zł x 5 lat x 12 miesięcy =
    72.000 zł), zostało do spłaty 360.000 zł (1.200 zł x 25 lat x 12 miesięcy =
    360.000 zł).

    Ponieważ kwota, jaka pozostała do spłaty (360.000 zł) wciąż przewyższa
    wartość nieruchomości (300.000 zł), bank zabiera mi dom i moje 5 lat
    wyrzeczeń i odejmowania sobie od gęby idą na marne, zostaję bez domu, bez
    mieszkania i bez pieniędzy na życie, a nie daj Boże jeszcze w sytuacji, w
    której bank zwraca się do mnie o oddanie tych 60.000 zł różnicy pomiędzy
    pozostałym do spłaty długiem (360.000 zł) a należnością zaspokojoną ze
    sprzedaży domu (300.000 zł), w końcu nie dostał tyle pieniędzy, ile założono
    w umowie kredytowej.

    Wiem, że to długie i pogmatwane, ale mam nadzieję, że jasno przedstawiłam ten
    problem i moje pytanie jest takie: CO ROBI BANK W OPISANEJ PRZEZ MNIE
    SYTUACJI, czyli w przypadku śmierci jednego z małżonków??? Czy zachowa się
    tak, jak to opisałam powyżej? Bo jeśli tak, to ten kredyt to nic innego jak
    założenie sobie pętli na szyję. Wiem, że to bardzo pesymistyczna sytuacja i
    że nigdy nie można przewidzieć sytuacji losowych, że jak się nie spróbuje, to
    się człowiek nigdy nie przekona itd, ale muszę wziąć to wszystko pod uwagę!

    Może lepiej wziąć 150.000 zł kredytu na 15 lat w złotówkach w ratach równych
    i resztę brakujących pieniędzy uzupełniać z zarobków. Fakt, budowa wtedy
    przedłuży się o kilka długich lat, ale o ile sen będzie spokojniejszy.

    Symulacja spłaty według PKO BP:

    Produkt: Własny Kąt Hipoteczny
    Waluta:PLN
    Wkład własny: Od 50% włącznie do 70%
    Oprocentowanie: 5.49%
    Kwota kredytu: 150000
    Okres spłaty: 15
    Rata równa :1229.24
    Rata ostatnia :1363.42
    Sposób spłaty : Raty równe

    BARDZO MI ZALEŻY NA ODPOWIEDZI MIFA. Z góry dziękuję.




    Temat: wyplata z pl konta w uk bankomat
    Pytałam o to mailowo PKO BP-głownie chodzilo mi o przelew na ang
    konto, wkleję Ci moze odpowiedz, moze do czegos sie przyda.....
    "Dyspozycję realizacji przelewu zagranicznego może Pani złożyć w
    oddziale PKO Banku Polskiego oraz za pośrednictwem serwisów
    bankowości elektronicznej iPKO.
    W celu realizacji przelewu zagranicznego za pośrednictwem serwisu
    internetowego iPKO, należy wybrać zakładkę "Transakcje",
    sekcję "Dewizowe polecenie wypłaty", opcję "Nowe dewizowe polecenie
    wypłaty" oraz wypełnić wszystkie pola na formularzu przelewu.
    Opłata za wykonanie przelewu zagranicznego uzależniona jest od
    rodzaju zleconej dyspozycji. Wykaz opłat za przelew zagraniczny
    odnaleźć można na stronie internetowej Banku pod adresem:
    www.pkobp.pl/index.php/id=autom_oppr/subid=auto_188/section=indy.
    W serwisie internetowym może Pani samodzielnie sprawdzić wysokość
    opłat i prowizji za realizację konkretnej transakcji przed
    ostatecznym potwierdzeniem dyspozycji kodem z karty kodów. Dzięki
    temu będzie Pani mogła wybrać tę opcję, którą uzna Pani za
    najbardziej korzystną.
    W tym celu, po uzupełnieniu wszystkich danych przelewu, określeniu
    formuły kosztowej i wybraniu daty waluty dla banku, należy przejść
    do ekranu z prośbą o potwierdzenie dyspozycji kodem z karty kodów.
    Będzie tu prezentowane pole "Pobrane opłaty i prowizje",
    zawierające wyszczególnione opłaty i prowizje związane z realizacją
    zlecanej przez Panią dyspozycji.
    Jeśli uzna Pani, że wysokość tych opłat nie jest dla Pani
    satysfakcjonująca, będzie Pani mogła, nie potwierdzając dyspozycji
    kodem z karty kodów, wybrać opcję "Zmień", która umożliwi wybranie
    innych danych dotyczących formuły kosztowej i daty waluty dla banku.
    Wyjaśniamy, że zlecając Dewizowe Polecenie Wypłaty będzie Pani mogła
    określić, w jaki sposób zostaną rozliczone prowizje za jego
    realizację. Podczas zlecania przelewu będzie możliwe wybranie jednej
    z trzech klauzul kosztowych:
    SHA - Zleceniodawca pokrywa koszty Banku zleceniodawcy, Beneficjent
    (Odbiorca) pokrywa koszty Banków trzecich;
    BEN - Beneficjent pokrywa koszty Banku zleceniodawcy i Banków
    trzecich;
    OUR - Zleceniodawca pokrywa koszty Banku zleceniodawcy i Banków
    trzecich.
    Dewizowe polecenie wypłaty zostanie zrealizowane w walucie
    określonej w zleceniu. Jeżeli waluta transakcji jest różna od waluty
    rachunku, z którego została zlecona, wówczas nastąpi przeliczenie w
    oparciu o kursy walut z aktualnej tabeli kursów PKO Banku Polskiego,
    z którą może się Pani zapoznać na stronie internetowej Banku pod
    adresem: www.pkobp.pl/index.php/id=waluty/zone=-
    1/section=ogol.
    Ponadto informujemy, że do realizacji przelewu zagranicznego
    niezbędne jest wprowadzenie numeru rachunku bankowego Odbiorcy.
    Rachunek Odbiorcy może być określony w formacie "IBAN", tj.
    poprzedzony literowym oznaczeniem kraju (np. DE66200101111937546000).

    Jeżeli dla rachunków bankowych w kraju Odbiorcy nie
    obowiązuje struktura IBAN (np. USA), należy podać numer rachunku w
    tzw. formacie "UNSPECIFIED", czyli innym od formatu IBAN (np.
    12354498754654216874654).

    Do realizacji przelewu zagranicznego wymagane jest również
    wprowadzenie kodu BIC Banku Odbiorcy. Jest to kod, składający się z
    od ośmiu do jedenastu znaków (np. "AEIBDEFX"). W przypadku płatności
    w walucie USD do Banków na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki
    Północnej należy podać dziewięciocyfrowy numer rozliczeniowy Banku,
    tzw. kod Fedwire (FW), zwany też kodem ABA (np. "021000021").
    Do wykonania dyspozycji konieczne jest użycie kodu z karty kodów
    jednorazowych.
    Jednocześnie informujemy, że 18 lipca 2007 roku została podpisana
    umowa o współpracy z Bankiem National Westminster Bank PLN
    (NatWest), należącym do Royal Bank of Scotland.
    Pierwszym elementem tworzonej specjalnej oferty dla Polaków
    wyjeżdżających do Wielkiej Brytanii jest dostępna od 18 lipca 2007
    r., usługa darmowych przelewów:
    - z kont NatWest Welcome na dowolny rachunek w PKO BP, w kwocie
    równej lub wyższej niż 100 GBP.
    - z dowolnego konta w PKO BP SA na rachunek NatWest Welcome - w
    każdej wysokości.
    W przypadku kiedy waluta rachunku z którego realizowany jest przelew
    jest inna od waluty rachunku na który zostanie dokonany, Klient
    poniesie jedynie koszt przewalutowania zgodnie z obowiązującym w
    danym dniu kursem walut.
    Z bezpłatnych przelewów do Polski może skorzystać każdy posiadacz
    rachunku NatWest Welcome. Otwarcie takiego konta w Wielkiej Brytanii
    wymaga wypełnienia formularza, który można znaleźć na stronie
    www.natwest.com/welcome. Formularz można również uzyskać w
    placówkach Banku NatWest lub zamówić korzystając z infolinii w
    języku polskim.
    Jeżeli jest Pani zainteresowana produktami Banku NatWest, to
    wyjaśniamy, że informacje można uzyskać na stronie internetowej
    Banku NatWest: www.natwest.com/welcome lub na infolinii dostępnej w
    języku polskim: +44 8452467979.
    NatWest i PKO BP SA oferują także wspólny serwis: www.pkobp.co.uk,
    gdzie można zapoznać się z ofertą"




    Temat: Tyska Wall Street
    Tyska Wall Street
    Chyba faktycznie mamy swoją Wall Street-Grota Roweckiego i jej przedłużenie
    czyli Dmowskiego. Myśle że to co napsiali w artykule poniżej ma taką
    tendencję i będzie miało.
    PS teraz bardzo ąłdnie wygląda nocą w świątecznych ozdobach.

    Tyska Wall Street tętni życiem

    Piątek, 26 listopada 2004r.

    Na ulicy Stefana Grota Roweckiego na odcinku zaledwie kilkudziesięciu metrów
    mieści się aż siedem banków: oddział Banku Zachodniego WBK, Deutsche Bank PCB
    SA, Górnośląski Bank Gospodarczy, Kredyt Bank, Lukas Bank, PKO i eurobank.
    Różnych firm jest tu tak wiele, a nowe szukają siedzib, że pewnie wszystkie
    mieszkania na parterze zostaną zamienione na biura. - Taka jest ogólna
    tendencja - potwierdza Teresa Pajor, prezes Miejskiego Zarządu Budynków
    Mieszkalnych w Tychach.

    MZBM administruje budynkami należącymi do gminy czyli tymi oznaczonymi
    numerami 43-51.
    - Mają tam siedziby różne podmioty gospodarcze, a także Wojskowa Komenda
    Uzupełnień, Narodowy Fundusz Zdrowia, centrum europejskie - wylicza Teresa
    Pajor.

    Czynsze w budynkach należących do gminy wynoszą od 20 do 80 złotych za m kw.
    Najdroższe są lokale na parterze z oddzielnym wejściem. Stawka za m kw. waha
    się w granicach 30-80 złotych. Im wyżej tym taniej, m kw, na II czy III
    piętrze można wynająć już za 20-25 złotych miesięcznie.
    - Na parterze mieści się między innymi salon Idei, kantor, Bank Zachodni.
    Pomieszczenia na wyższych kondygnacjach wynajmują między innymi adwokaci
    natariusze. Im potrzebny jest spokój, cisza, a niekoniecznie oddzielne
    wejście, wprost z ulicy - uważa prezeska MZBM.

    Na lokalach z osobnym wejściem, wprost z ulicy, najbardziej zależy bankowcom.
    Nie chcą jednak zdradzić, ile są gotowi zapłacić za miejsce przy głównej
    ulicy. Za wyjątkiem Banku Zachodniego bankowcy wynajmują lokale od prywatnych
    osób.

    Trafione miejsce

    - Kiedy zaczynaliśmy tu działalność, był sierpień ubiegłego roku. Zależało
    nam na dobrej lokalizacji i łatwym dostępie do klienta. Dla bankowców nie ma
    znaczenia to, czy obok funkcjonują inne banki, każdy z nas ma przecież innego
    klienta i inną ofertę. Przyznam szczerze, gdy widzę, że przed naszą placówką
    ustawiają się kolejki, a u konkurencji są pustki, cieszę się, że znowu
    trafiliśmy w dziesiątkę. Obserwujemy się, to przecież normalne - powiedziała
    nam Beata Szczygielska, menedżer z Eurobanku. - Jedyny minus to kłopot z
    miejscami do parkowania. Sama tracę sporo czasu w poszukiwaniu wolnego
    miejsca.
    Na brak wolnych miejsc do parkowania narzeka także Ewa Mierzyńska prowadząca
    sklep firmy Troll.
    - W kwietniu, kiedy wprowadzono odpłatność za pobliski parking, wielu naszych
    klientów rezygnowało z zakupów. Wydaje mi się, że osoby, które wynajmują
    lokale, płacą wcale przecież nie niski czynsz, powinny mieć jakieś miejsca
    parkingowe dla swoich klientów - mówi kobieta.
    Jej zdaniem dobra lokalizacja to połowa sukcesu firmy.
    - Druga połowa to znana, dobra marka - uważa.
    Stałymi klientkami Trolla są Sylwia Juranek i Aleksandra Bylińska. Dziewczyny
    powiedziały nam, że nawet kilka razy w tygodniu odwiedzają swój ulubiony
    sklep i sprawdzają, czy nie ma czegoś nowego.
    - Ubieramy się w Trollu już od dawna. Wszystkie ciuchy mamy z tej firmy.
    Gdyby ten sklep nie był w centrum, nie wiem czy tak często byśmy do niego
    zaglądały. Przychodzimy tu bo jest blisko - mówią.
    O dobrej lokalizacji mówi też Irena Ciszewska, kierowniczka tyskiej Vegi. -
    Sklep z kosmetykami nie ma szans na peryferiach. Sprzedajemy towar znanych
    marek, nasze klientki to wymagające kobiety. Lokalizacja w centrum jest
    najbardziej odpowiednia. Na obrzeżach miasta moglibyśmy nie mieć szans na
    zarobek - mówi.
    Ulica Grota Roweckiego to również ulica, na której znajduje się rekordowa w
    mieście liczba kantorów.
    Dawniej stali tutaj handlujący walutą cinkciarze. Plusem tego nagromadzenia
    kantorów są konkurencyjne ceny. Wystarczy, że właściciel obniży kursy w
    jednym kantorze, już ceny zmieniają pozostali.
    Działa tutaj też składnica harcerska, symbol dawnych czasów, gdzie kupowało
    się mundurki i plecaki, czasem papierowe i plastikowe modele do sklejania.
    Dzisiaj jest to bodajże jedyny w mieście profesjonalny sklep modelarski.

    Mozaika nad głowami

    Na Grota Roweckiego handlowcy, na co zwracają uwagę przechodnie, prezentują
    przekrój różnych stylów reklamowania się.
    - Oczywiście, byłoby dobrze gdyby można odgórnie to wszystko jakoś
    ujednolicić, ulica wyglądałaby wtedy bardziej estetycznie. Jednak tego nie da
    się zrobić, bo nie ma na to żadnego przepisu prawnego. Na razie każdy
    reklamuje się tak jak uważa to za słuszne. Na szczęście ponad 80 procent
    działających tu firm to firmy profesjonalne, mające pojęcie o reklamie. One
    stosują inne graficzne zachęty, niż osoby rozpoczynające dopiero działalność
    handlową. Ktoś, kto dopiero rozpoczyna stosuje różne chwyty, chce być przede
    wszystkim widoczny, stąd mnogość kolorów i różnorodność stosowanych form
    graficznych. Jednak to, co widzimy, prezentuje się dużo lepiej niż jeszcze
    przed kilkoma laty - mówi Wojciech Łuka, miejski plastyk.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kava.keep.pl



  • Strona 2 z 2 • Zostało znalezionych 112 rezultatów • 1, 2 
    Wszelkie Prawa Zastrzeżone! Design by SZABLONY.maniak.pl.